26 lipca podczas wykładu w Nowym Jorku, nagle ktoś mnie zapytał: „Jak to jest, dzisiaj jest dziewiątego Av‘a, dzień żałoby dla Żydów, a dosłownie za 6 dni oni świętują dzień miłości - „Tu Be Av". Czy naprawdę tak można "lekko i z łatwością" przejść od nienawiści do miłości?“
Odpowiedziałem, że tak właśnie wszystko się dzieje.
Chcę napisać ten post o miłości.
Prawdziwa miłość
Ludzie szukają prawdziwej Miłości. W powieściach, filmach, piosenkach wszystko kręci się tylko wokół miłości. Ale co my nazywamy miłością?
Odczuwając przyjemność od czegoś, mówię, że "kocham" to. Moja miłość jest egoistyczna. Używam słowo miłość z byle powodu. Na przykład mówię, że "kocham rybę“. Ale „kocham“ ją jeść, nie inaczej. Kocham klasyczną muzykę, las, Akunina. Ale nie lubię na przykład rock‘a, pustyni, Balzaka.
Człowiek przyjmuje to, co jest dla niego dobre, i odrzuca to, co jest dla niego złe. Tym samym on nie podnosi się nad swoim egoistycznym pragnieniem. Okazuje się, że nasza miłość jest grzeszna. Nawet destrukcyjna. Dlatego, że kocham tylko siebie.
Prawdziwa miłość oznacza, że kocham innego, a nie siebie!
Napełniam partnera, a nie napełniam siebie samego przez niego. Czyli chodzi o to, że chcę poczuć wszystkie pragnienia drugiego człowieka i cieszę się jego napełnieniem. To właśnie nazywa się miłością. Taka miłość może być zupełnie nie związana z relacjami między mężczyzną i kobietą.
W kabale napełniającym innego, nazywa się -"mężczyzną", a otrzymujacym napełnienie nazywa się- "kobietą". Nawet słowo "mężczyzna" w języku hebrajskim - "gewer" pochodzi od słowa "leitgaber", co oznacza pokonać, wznieść się nad egoizmem.
Dla prawdziwej miłości należy wznieść się nad swoim egoizmem. Tylko wtedy możemy naprawdę pokochać bliźniego.
Wtedy kocham innego już nie dlatego, że jest to dla mnie przyjemne, słodkie i przynosi mi zadowolenie. Tylko szukam, jak napełnić, zadowolić ukochanego, wznosząc się ponad swoje egoistyczne porywy, które żądają ode mnie, aby wykorzystywać go dla własnej przyjemności. Cieszę się tym, że jemu jest dobrze.
Dlaczego to robię? Dlaczego rezygnuje ze swojej zwyczajnej miłości "do ryby“? Ponieważ, zapominając o sobie, "tracąc głowę" dla ukochanego człowieka, odkrywam napełnienie zupełnie innego charakteru, nie otrzymującego a oddającego. Czyli Wyższej Natury, wewnątrz której znajdujemy się i która nas stworzyła. Której Prawem jest absolutna miłość, pełna emanacja, obdarzanie.
Dlatego też nawet niewielkie przybliżenie do tego Prawa przynosi bezgraniczną radość.
Miłość należy pielęgnować. Jest to praca, ale praca błogosławiona i jedyna, którą czlowiek powinien wykonać.