Opublikowano dnia 2 listopada 2023
Za 500 milionów lat nasza planeta i nasz wszechświat nie będą już istnieć.
Tą informację wielu ludzi przyjmuje z powątpiewaniem, lecz nabiera ona prawdopodobieństwa w kontekście rozwoju ewolucyjnego człowieka, którego wewnętrzne i zewnętrzne zmiany będą miały wpływ na ewoluowanie otaczającego świata. Dzieje się tak, ponieważ świat, widziany przy użyciu naszych pięciu zmysłów, projektowany jest przez pryzmat egoistycznych uwarunkowań i zmienia się wraz z naszym duchowym samodoskonaleniem się.
Reasumując, to, co obserwujemy obecnie w świecie, jest wynikiem naszych oczekiwań nastawionych wyłącznie na otrzymanie zadowolenia dla samego siebie i w momencie, gdy zmieniamy wektor naszych działań z otrzymywania na obdarzanie drugiego człowieka, przeobrażamy ten świat i doświadczamy innej duchowej rzeczywistości.
I chociaż na chwilę obecną takie przeistoczenie świata wydaje się być nieosiągalną transformacją, a rozważanie o tym niedorzecznym fantazjowaniem, to pozwólmy sobie uwierzyć, że tak naprawdę stan, w którym tkwimy obecnie, jest urojoną projekcją naszych wyobrażeń i fantazji, a etap, do którego zmierzamy, prawdziwą rzeczywistością.
Dla naprawy naszych materialnych zmysłów kabaliści przewidzieli okres, który nazwali „6000 lat”. Początek temu daje pojawienie się na ziemi człowieka zwanego Adam HaRiszon (hebr. Pierwszy Człowiek) i przekłada się na to, że mamy nieco ponad 220 lat na obecnym poziomie rzeczywistości.
Adam HaRiszon był pierwszym kabalistą, który naprawił swoje zmysły z egoistycznych na altruistyczne, lub innymi słowy, z całkowitego sprzeciwu wobec praw natury na równowagę i harmonię z nimi. Nieco ponad 5 780 lat temu rozeznał on, że oprócz świata materialnego istnieje również duchowa rzeczywistość, która jest prawdziwą formą wszechświata. W ten sposób odkrył również program, według którego rozwija się ludzkość oraz jak będzie wyglądać „człowiek” w efekcie końcowym swojego rozwoju. Odkrycia zapisał w księdze zatytułowanej „Raziel ha Malach” („Anioł Raziel”).
Przeznaczeniem wszystkich ludzi jest odkrycie duchowej rzeczywistości podobnej do tej, jaką ujawnił Adam HaRiszon, zmieniając egoistyczne podejście na altruizm. Poczujemy wówczas, że rzeczywistość cielesna została wchłonięta przez duchową, i po prostu przestaniemy ją odczuwać. Dostępne dla nas będą wtedy tylko te zjawiska, które rozwijają się na wyższym poziomie istnienia, ponad naszym światem.
Realia, jakie obecnie postrzegamy w naszych egoistycznych zmysłach, znikną wraz z nimi, jakby wyparują i nie będą odczuwalne. To będzie następowało w powolnym, systematycznym procesie, w wyniku którego ziemska materia będzie się rozpuszczać aż do stanu, kiedy z solidnej formy zamieni się w odczuwalną siłę o różnych cechach.
Może to być podobne do tego, jak teraz nie uświadamiamy sobie nieożywionego, wegetatywnego i roślinnego poziomu natury w naszym własnym ciele, takich jak nasze włosy i paznokcie, które są wegetatywnym poziomem naszego ciała. Podobnie będzie, gdy wzniesiemy się na poziom egzystencji, który charakteryzuje się tym, że rozwiniemy intencję obdarzania wbrew naszym wrodzonym egoistycznym pragnieniom otrzymywania. To wszystko wykształci nowego człowieka, duchową istotę, skłonną do pojednania i altruistycznych działań, pokojowo nastawioną i odpowiedzialną za cały świat.
Źródło: https://blogs.timesofisrael.com/what-will-life-on-earth-be-like-in-500-million-years/
Opublikowano dnia 30 października 2023
Historia Budowy wieży Babel przedstawia w formie metaforycznej rozwój pierwszego poziomu egoizmu ludzkości, co miało miejsce około 4000 lat temu. W wydarzeniu tym ukazane jest dążenie ludzkości do zapanowania nad siłami natury w celu podporządkowania ich sobie, czemu dało wyraz dążenie do zbudowania wieży sięgającej nieba.
Podjęte wysiłki nie mogły zostać uwieńczone sukcesem, ponieważ Stwórcy można doświadczyć, jedynie wznosząc się nad swoim egoizmem, a nie używania go jako broni przeciwko Stwórcy. Dlatego też ich zwiększający się egoizm sprawił, że przestali odczuwać siebie nawzajem i swoje pozytywne powiązania. Konsekwencją tego rozdzielenia było oddalenie się od natury i od siebie nawzajem i ostatecznie całkowite rozproszenie.
Od tamtego czasu ludzkość podejmowała wysiłki zrekompensowania tego podziału w różnych formach osiągnięć naukowych, kulturowych i technologicznych, ale chociaż rozwinęliśmy więzi ze sobą na całym świecie, to są one powierzchowne, a nasza wewnętrzna dezintegracja wciąż rośnie z powodu narastającego egoizmu. Równolegle przekonujemy się również, że mnogość i atrakcyjność naukowych, kulturowych i technologicznych innowacji rozczarowuje nas coraz bardziej, nie dając naszym pragnieniom prawdziwej trwałej satysfakcji, co nie jest w stanie uchronić nas od narastającej ilości przypadków depresji, samotności i stresu.
Coraz wyraźniej dociera do ludzkiej świadomości fakt, że nie jesteśmy w stanie spełnić naszych egoistycznych pragnień, są one bowiem jak przysłowiowa „studnia bez dna”, która pochłania spełnienie jednego i natychmiast domaga się realizacji drugiego pragnienia.
Ślepy zaułek, w jakim tkwi obecnie ludzkość, kiedy to zamiast oczekiwanego postępu działającego dla dobra ogółu coraz mocniej odczuwamy rozczarowanie, cierpienie i pustkę, jest nową fazą Wieży Babel, która jest efektem działania z egoistycznymi intencjami tylko dla siebie i różni się od opisanego wydarzenia tylko tym, że obecnie jesteśmy bardziej świadomi przyczyn tego stanu rzeczy.
Wyższa świadomość stawia nas w dużo lepszej pozycji, wiemy bowiem, w jaki sposób nie dopuścić do globalnej katastrofy. Zgodnie z mądrością Kabały punkt spotkania naszego rosnącego światowego połączenia technologicznego, gospodarczego i handlowego wraz z naszym rosnącym wewnętrznym egoistycznym wzrostem i dystansem w naszych postawach wobec siebie nawzajem wyznacza początek połączenia ludzkości w nową zjednoczoną cywilizację. Możemy nauczyć się z naszych przeszłych doświadczeń i z historii Wieży Babel, że jeśli będziemy postępować zgodnie z podpowiedziami naszego rosnącego egoizmu, doprowadzi nas to do zniszczenia.
Aby do tego nie dopuścić, musimy się zjednoczyć i dojść do nowego harmonijnego stanu, jakiego nigdy wcześniej nie zaznaliśmy. Mam nadzieję, że otworzymy się na to i wkroczymy na tą drogę jak najszybciej, czym oszczędzimy sobie i naszym przyszłym pokoleniom wielu niepotrzebnych cierpień.
Źródło: https://blogs.timesofisrael.com/what-does-the-tower-of-babel-represent/
Opublikowano dnia 30 października 2023
Historia Budowy wieży Babel przedstawia w formie metaforycznej rozwój pierwszego poziomu egoizmu ludzkości, co miało miejsce około 4000 lat temu. W wydarzeniu tym ukazane jest dążenie ludzkości do zapanowania nad siłami natury w celu podporządkowania ich sobie, czemu dało wyraz dążenie do zbudowania wieży sięgającej nieba.
Podjęte wysiłki nie mogły zostać uwieńczone sukcesem, ponieważ Stwórcy można doświadczyć, jedynie wznosząc się nad swoim egoizmem, a nie używania go jako broni przeciwko Stwórcy. Dlatego też ich zwiększający się egoizm sprawił, że przestali odczuwać siebie nawzajem i swoje pozytywne powiązania. Konsekwencją tego rozdzielenia było oddalenie się od natury i od siebie nawzajem i ostatecznie całkowite rozproszenie.
Od tamtego czasu ludzkość podejmowała wysiłki zrekompensowania tego podziału w różnych formach osiągnięć naukowych, kulturowych i technologicznych, ale chociaż rozwinęliśmy więzi ze sobą na całym świecie, to są one powierzchowne, a nasza wewnętrzna dezintegracja wciąż rośnie z powodu narastającego egoizmu. Równolegle przekonujemy się również, że mnogość i atrakcyjność naukowych, kulturowych i technologicznych innowacji rozczarowuje nas coraz bardziej, nie dając naszym pragnieniom prawdziwej trwałej satysfakcji, co nie jest w stanie uchronić nas od narastającej ilości przypadków depresji, samotności i stresu.
Coraz wyraźniej dociera do ludzkiej świadomości fakt, że nie jesteśmy w stanie spełnić naszych egoistycznych pragnień, są one bowiem jak przysłowiowa „studnia bez dna”, która pochłania spełnienie jednego i natychmiast domaga się realizacji drugiego pragnienia.
Ślepy zaułek, w jakim tkwi obecnie ludzkość, kiedy to zamiast oczekiwanego postępu działającego dla dobra ogółu coraz mocniej odczuwamy rozczarowanie, cierpienie i pustkę, jest nową fazą Wieży Babel, która jest efektem działania z egoistycznymi intencjami tylko dla siebie i różni się od opisanego wydarzenia tylko tym, że obecnie jesteśmy bardziej świadomi przyczyn tego stanu rzeczy.
Wyższa świadomość stawia nas w dużo lepszej pozycji, wiemy bowiem, w jaki sposób nie dopuścić do globalnej katastrofy. Zgodnie z mądrością Kabały punkt spotkania naszego rosnącego światowego połączenia technologicznego, gospodarczego i handlowego wraz z naszym rosnącym wewnętrznym egoistycznym wzrostem i dystansem w naszych postawach wobec siebie nawzajem wyznacza początek połączenia ludzkości w nową zjednoczoną cywilizację. Możemy nauczyć się z naszych przeszłych doświadczeń i z historii Wieży Babel, że jeśli będziemy postępować zgodnie z podpowiedziami naszego rosnącego egoizmu, doprowadzi nas to do zniszczenia.
Aby do tego nie dopuścić, musimy się zjednoczyć i dojść do nowego harmonijnego stanu, jakiego nigdy wcześniej nie zaznaliśmy. Mam nadzieję, że otworzymy się na to i wkroczymy na tą drogę jak najszybciej, czym oszczędzimy sobie i naszym przyszłym pokoleniom wielu niepotrzebnych cierpień.
Źródło: https://blogs.timesofisrael.com/what-does-the-tower-of-babel-represent/
Opublikowano dnia 30 października 2023
Dziś potrzebujemy pieniędzy, aby czuć się bezpiecznie, a w zasadzie pieniądze działają jak łącznik: Daję pieniądze tobie, ty dajesz pieniądze mi, każdy z nas zarabia na sobie nawzajem i wygrywamy kosztem siebie. Jest to kopia naszego wewnętrznego nastawienia do innych: to, czego każdy od siebie oczekuje, wyraża się w ilości banknotów, które wymieniamy między sobą.
Zwracamy się do pracodawcy, pracujemy dla niego i otrzymujemy wynagrodzenie. Takie relacje spotykamy nie tylko w sklepach, ale w całym społeczeństwie, także pomiędzy małżonkami. Wyrażamy nasze relacje w swego rodzaju ekwiwalencie pieniężnym, ponieważ nieustannie pragniemy coś otrzymywać od innych. Dlatego dzisiaj pieniądze są odpowiednikiem naszych egoistycznych wysiłków, którymi pragniemy cieszyć się kosztem innych i chcemy za te wysiłki otrzymać określoną zapłatę.
W końcu, pieniądze zaliczą swoją porażkę w łączeniu nas na poziomie egoistycznym i będą musiały przekształcić się w łącznik relacji altruistycznych. Rzeczywiście, na pewnym poziomie będziemy w stanie mierzyć wysiłki altruistyczne w kategoriach pieniężnych, czyli jako kwoty naszego wzajemnego obdarzania.
Innymi słowy, przejście od relacji egoistycznych do altruistycznych nie wymaga dokonywania żadnych większych rewolucji w zmianie naszych obecnych systemów. Musimy jedynie zmienić nasze podejście do tego, co zostało stworzone i przedyskutować, w jaki sposób podnieść jakość naszych relacji.
Jednak przejście od relacji egoistycznych do altruistycznych jest poważną zmianą, ponieważ zyskujemy wówczas część duszy, czyli właściwość obdarzania. W tej duszy, właściwości obdarzania, zaczynamy czuć, że żyjemy na kolejnym, wyższym poziomie istnienia: w świecie duchowym, gdzie odczuwamy wieczność i doskonałość.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/what-is-the-future-of-money-200440049558
Opublikowano dnia 23 października 2023
Serce narodu izraelskiego wciąż krwawi po tragicznych wydarzeniach z 7 października 2023 roku. To jest ból odczuwany głęboko w środku każdego izraelity i silny tak, że przenika powietrze, którym oddychają. Jak to powiedział kiedyś kabalista Menachem Mendel z Kocka: „Nikt nie jest kompletny, gdy jego serce jest w kawałkach”. Złamane serce jest bowiem bardzo wrażliwe na takie rozdzielenie i gorąco pragnie odrodzenia i ponownego zjednoczenia się.
Tak okaleczone serce jest jak otwarta księga – bezbronna i wystawiona na ciosy. Serce nie pozostaje obojętne wobec najdrobniejszych dysonansów, które przenikają go i rozdzierają coraz mocniej i które pragnie naprawić. Jaskrawe podziały między narodem Izraela trwające przez cały ostatni rok, wyrażające się w ciągłych protestach i demonstracjach, dopełniły się w tragedii z 7 października, która roztopiła wewnętrzne kłótnie i niezgody i zjednoczyła ludzi.
Dzisiaj w obliczu zewnętrznego zagrożenia wewnętrzne antagonizmy przycichły i pojawiło się miejsce na modlitwę o to, aby już nigdy nie dać się omamić szaleństwu, jakie opanowało naród, przepełniając go złymi myślami, pełnymi arogancji i pogardy wobec drugiego człowieka. Tylko taką drogą dojdziemy do równowagi z podstawowymi prawami natury – prawami miłości, obdarzania i jedności.
Jaki jest sposób aby osiągnąć tą spójność i koherencję z naturą? To wszystko możemy uzyskać dzięki regularnemu utrzymywaniu w swoim sercu prośby o jego naprawę i o umacnianie więzi między wszystkimi, aby stać się „jako jeden człowiek o jednym sercu”.
Mam nadzieję, że ta prośba przylgnie do nas na stałe i będzie nam towarzyszyć w dalszych działaniach i że z jej pomocą obiecujący pozytywny stan nierozdzielności ukształtuje się nie tylko w naszym narodzie, ale na całym świecie.
Źródło: https://blogs.timesofisrael.com/a-plea-from-a-broken-heart/
Opublikowano dnia 21 października 2023
Istota ludzka jest centrum stworzenia i jest jego celem. Wyższa siła miłości i obdarzania, którą kabaliści nazywają „Stwórcą” i „Naturą”, w rzeczywistości stworzyła nas, aby podnieść nas do najwyższego możliwego stopnia: upodobnienia się do wyższej siły. Proces osiągania podobieństwa do wyższej siły nazywany jest procesem naprawy. W tym procesie nabywamy właściwości miłości i obdarzania. Proces ten nazywany jest również „osiągnięciem Stwórcy” i jest ostatecznym celem naszego stworzenia na tym świecie.
Dlaczego? Dlatego, że zostaliśmy stworzeni z naturą pragnącą wyłącznie przyjemności, a osiągnięcie Stwórcy jest największą i najbardziej satysfakcjonującą formą przyjemności, jaką możemy osiągnąć. W przeciwieństwie do naszych cielesnych przyjemności na tym świecie – jak jedzenie, seks, rodzina, pieniądze, honor, władza i wiedza, które wszystkie zanikają – przyjemność osiągnięcia Stwórcy jest wieczna i doskonała.
Zgodnie z mądrością Kabały, początkowo zostaliśmy stworzeni jako pojedyncza dusza zwana „Adam Riszon” (hebr. „Pierwszy Człowiek”), po czym rozpadliśmy się na 600 000 części. Każda część przechodzi niezależny proces naprawy. Naprawa każdej części daje jej możliwość napełnienia się wyższą siłą, lub innymi słowy, uczuciem Stwórcy. Uczucie wypełniającego nas Stwórcy daje nam dostęp do tego, co nazywamy „światami duchowymi”.
Celem stworzenia jest więc całkowite napełnienie nas przez Stwórcę. Na razie jednak nasze dusze znajdują się w stanie zwanym „tym światem”, w którym nie odczuwamy Stwórcy. W takim stanie uważa się, że Stwórca jest przed nami ukryty. (Słowo oznaczające „świat” [„Olam”] w języku hebrajskim łączy się z tym samym korzeniem językowym, co słowo oznaczające „ukrycie” [„Alama”]).
Kiedy dusza po raz pierwszy dostrzega kontakt ze Stwórcą, wznosi się na swój pierwszy duchowy stopień. Następnie zaczyna coraz bardziej upodabniać się do Stwórcy, a czyniąc to, odczuwa wyższą siłę z coraz większą intensywnością i wrażliwością. Kiedy wszystkie części duszy zostaną w pełni naprawione, wzniosą się do stanu zwanego „końcem naprawy” („Gmar Tikun”).
Źródło: https://blogs.timesofisrael.com/what-is-our-purpose-in-creation/
Opublikowano dnia 22 października 2023
Międzynarodowe wsparcie, jakie Izrael otrzymuje w tej straszliwej wojnie, w tym lotniskowce od Amerykanów w ramach odstraszania i wsparcia, zapewnia Izraelczykom poczucie wzmocnienia i ochrony. Nie możemy jednak zapominać, że żadna ilość przygotowań i broni nie zastąpi połączenia między nami: naszej podstawowej tarczy przed wszelkimi zagrożeniami.
To nasza dywizja napędza, ośmiela i wzmacnia naszych wrogów. Im bardziej jesteśmy podzieleni, tym bardziej zdeterminowani są nasi wrogowie, aby nas zniszczyć. Jeśli podejmiemy inicjatywę i będziemy dążyć do zbudowania spójnego społeczeństwa tutaj, w Izraelu, nie tylko w czasach niepokojów narodowych, będziemy mieli trwałe bezpieczeństwo i pokój, gdyż zależą one przede wszystkim od naszej jedności.
Relacja, która istnieje między nami, powinna dać nam pewność, że jesteśmy jednym narodem, który zawsze pozostaje połączony pomimo dzielących nas różnic. Tam, gdzie jest sytuacja odwrotna, zaczyna się wojna. Kiedy dla naszego wroga staje się jasne, że nie jesteśmy wystarczająco zjednoczeni, aby się bronić, płoty, które mają nas chronić, łatwo ulegają przełamaniu.
Musimy wykorzenić wrogów, którzy chcą separacji między nami: zarówno wrogów zewnętrznych, jak i wrogów wewnętrznych. Wrogowie zewnętrzni to terroryści, przed którymi mamy prawo się chronić, a naszymi wrogami wewnętrznymi, których również musimy unicestwić, są negatywne i szkodliwe myśli, intencje i pragnienia, które nas dzielą i powodują wzajemne odrzucenie.
Dlatego też, pomijając środki wojskowe, naszym pierwszym i najważniejszym wysiłkiem musi być zjednoczenie naszych szeregów i utworzenie między nami niezachwianej siły w przeciwnym razie każda wojna będzie gorsza i bardziej bolesna niż poprzednia. Historia dostarczyła nam żywego dowodu na to, że jeśli nie połączymy się w jedno, nasze istnienie nie będzie miało sensu i pozostaniemy na zawsze jako naród prześladowany.
Naszym największym wyzwaniem jest zbudowanie solidnego pola siłowego połączenia, poczucia jedności, które pozostanie w czasach pokoju, a nie tylko jako pocieszenie lub wsparcie w czasie wojny. Osiągnięcie tego jest niezwykle istotne. Jedność jest naszą tarczą przez cały czas, a jej brak sprowadza na nas kłopoty. W księdze Shem MiSzmuel napisano: „Kiedy przywrócona zostanie jedność Izraela, nie będzie już miejsca na zło, w którym można by umieścić błąd, bo gdy będą jak jeden człowiek o jednym sercu, będą jak mur obronny przeciwko siły zła.”
Książka Maor VaSehemesh powtarza te słowa, mówiąc: „Podstawową obroną przed nieszczęściem jest miłość i jedność. Kiedy w Izraelu panuje miłość, jedność i przyjaźń między sobą, żadne nieszczęście nie może ich spotkać, a przez to znikają wszelkie przekleństwa i cierpienia”. Widzimy zatem, że jedność nie jest tylko tarczą, którą powinniśmy wznosić jedynie w trudnych czasach dla narodu żydowskiego; jedność jest naszą ostateczną bronią pozwalającą zawsze osiągnąć sukces, dobrobyt i bezpieczeństwo.
Przed zniszczeniem Świątyni, z powodu bezpodstawnej nienawiści, nasi przodkowie opracowali unikalną metodę łączenia się, stanowiącą podstawę ludu Izraela. Zamiast tłumić cechy lub punkty widzenia danej osoby, wykorzystali indywidualne umiejętności dla dobra zbiorowego, tworząc społeczeństwo, które wspierało osobiste spełnienie, jednocześnie wzmacniając tkankę społeczną.
Abyśmy mogli się zjednoczyć, nie musimy tłumić ani bagatelizować naszych różnic. Wymaga się od nas wzniesienia się ponad wszystko, co nas dzieli i znalezienia wspólnej płaszczyzny. Dziś dla przetrwania naszego społeczeństwa konieczne jest wdrożenie tej samej prostej, ale skutecznej metody połączenia, którą udoskonalili nasi przodkowie i którą zobowiązali się dzielić z narodami świata.
Źródło: https://blogs.timesofisrael.com/together-we-will-prevail/
Opublikowano dnia 20 października 2023
W czasach kryzysu osobiste przekonania i cele ustępują zazwyczaj miejsca działaniom, podyktowanym troską o losy ludzi będących w niebezpieczeństwie i potrzebujących pomocy. Takie akcje, chociaż nie są oczekiwane, przyczyniają się do budowania między ludźmi „ducha jedności”, mogącego obudzić w człowieku nieprzebrane pokłady życzliwości i bezinteresownego wsparcia.
Tak też stało się dzisiaj, kiedy po jednym z najtragiczniejszych ataków na naród izraelski miliony Izraelczyków zorganizowało się do czynnej pomocy dla swoich żołnierzy.
7 października 2023 roku ich emocje zostały podzielone pomiędzy współczuciem dla poszkodowanych a wielkim gniewem skierowanym przeciwko okrucieństwu tragicznych wydarzeń, w których przyszło im w większym lub mniejszym stopniu uczestniczyć.
Ponad gruzami tego smutnego wydarzenia budzi się jednak szansa na dokonanie się czegoś dobrego i, aby nie zaprzepaścić obudzonego w tych dniach „ducha zjednoczenia”, należy właściwie go ukierunkować w stronę dobrej przyszłości Izraela. W tym smutnym scenariuszu wydarzeń trzeba znaleźć miejsce na wyciągnięcie odpowiednich wniosków, które zapobiegną podobnym nieszczęściom.
Po pierwsze, powinniśmy zrozumieć kluczową rolę w staraniach o uzyskanie narodowej jedności, zbudowanej w oparciu o kompromis zawarty pomiędzy decyzjami serca i mądrością rozumu, bo tylko takie podejście uchroni nas od ponownego wpadnięcia w pętlę urazy, gniewu czy poczucia winy, obracając w niwecz zalążki zbudowanej jedności.
Niepochlebny przykład wielkiego rozłamu w narodzie izraelskim pokazuje nam historia sprzed 4000 lat, kiedy to siła narastających egoistycznych pragnień zdominowała ich i stała się przyczyną rosnącej między nimi nienawiści. Żyjący w owych czasach mędrzec o imieniu Abraham, będący wnikliwym obserwatorem otaczającego świata, odkrył, że wszyscy jesteśmy kierowani jedną siłą, nazwaną miłością, której immanentną cechą jest obdarzanie.
Dowiódł on również, że urzeczywistnienie szczęśliwego, harmonijnego życia jest możliwe przy osiągnięciu podobieństwa do tej siły, pozostającej w nieustannym obdarzaniu wbrew ludzkiemu instynktowi, rządzonemu samolubnymi pragnieniami.
Nauczaniem Abrahama zainteresowało się wielu ludzi z całego starożytnego Babilonu i efektem tego było utworzenie społeczeństwa, którego podwalinami stały się praktyki oparte na altruistycznym podejściu do drugiego człowieka i łączeniu się ponad wszelkimi różnicami. Takie działania pozwoliły im odkryć najbardziej fundamentalne prawo tego świata, które stało się znane w brzmieniu „Kochaj bliźniego jak siebie samego”. Pokazali oni również, że człowiek został obdarzony predyspozycjami do dokonywania wewnętrznych pozytywnych przemian, nawet takich, które pozornie nie są możliwe do zaistnienia.
Drugim mędrcem, który przybliżył nas do praw natury i odegrał ogromną rolę w życiu swojego narodu i całego świata, był Mojżesz. To pod jego przywództwem na górze Synaj zawarte zostało przymierze między Stwórcą a narodem izraelskim. Od tego czasu musieliśmy stawić czoła wielu wyzwaniom. Przechodziliśmy stany skrajności od ścisłej jedności do głębokiej nienawiści. Ale za każdym razem pakt – obietnica, że będziemy razem – podnosił nas na duchu.
W czasie Drugiej Świątyni konflikty i spory w narodzie izraelskim spotęgowały się tak bardzo, że ostatecznie doprowadziły do totalnego rozłamu. To położyło się wielkim cieniem na zawartym rozejmie, który już nigdy potem nie był taki sam.
Mam nadzieję, że obecne wydarzenia obudzą w nas potrzebę zjednoczenia się ponad podziałami, ponad naszą własną naturą, a jednoczący duch, który obecnie przepełnia naród izraelski, pozostanie z nami i nie pozwolimy, by różnica zdań odsunęła go na bok. Zamiast tego mam nadzieję, że złożymy obietnicę bycia zjednoczonymi i poprosimy o siłę do utrzymania tej jedności i rozprzestrzenienia jej wśród narodu izraelskiego i całej ludzkości.
Źródło:https://michaellaitman.medium.com/the-significance-of-israels-unity-today-and-throughout-history-2d38fb0ed2a7
Opublikowano dnia 18 października 2023
7 października zapisze się w pamięci ludzi jako dzień najbrutalniejszego terroru w całej historii państwa Izrael. To najtragiczniejszy dzień dla narodu żydowskiego od czasu Holokaustu. Zginęło ponad 1300 osób, w większości cywilów, a ponad 3000 zostało rannych. Zorganizowano prawdziwy „pogrom”. Młodzi ludzie przybyli, aby świętować święto pokoju, ale zostali skazani na śmierć. Mordowano całe rodziny w swoich domach, bez choćby odrobiny litości dla dzieci i niemowląt. Zawsze tak się dzieje, że pierwsi obrywają najlepsi.
Gdy usłyszałem o takiej katastrofie, ogarnął mnie ogromny, niekończący się, niewyobrażalny żal za zmarłymi. Ale z drugiej strony tak bardzo boli, że wpadliśmy w dół, który sami sobie wykopaliśmy, doprowadziliśmy się do strasznego stanu. Stwórca, wyższa siła odwróciła się od nas i dlatego tak się stało. Musimy wyciągnąć z tego morał, że jeśli między nami nie ma zjednoczenia i jedności, to spotkają nas podobne katastrofy. To zdarzało się już w przeszłości i tak dzieje się dzisiaj. Jeśli to zrozumiemy, to nigdy więcej się to nie powtórzy w przyszłości.
Nie sposób uwierzyć, że coś takiego mogło się wydarzyć, że nie było armii, nie było sił, które chroniłyby ludzi. Zwyczajnie nie ma zjednoczenia w narodzie, które zawsze było naszą główną siłą. I zawsze, gdy nie było tego zjednoczenia, zdarzały się nieszczęścia. Musimy surowo zbadać w swojej duszy, dlaczego to się stało, i poprosić Stwórcę o przebaczenie za to, że nie słuchaliśmy Jego głosu i doprowadziliśmy do takiego rozłamu i wzajemnej nienawiści.
Mam wielką nadzieję, że możemy dokonać dużej naprawy, uświadamiając sobie to, co się stało i zrobić wszystko, żeby nie powtórzyło się to znowu. Istnieje tylko jedna możliwość dla naprawy – połączenie ponad wszystkimi kalkulacjami. Ta sama siła, którą ludzie mieli, aby wyjść na ulice i dać upust swojej nienawiści do siebie, musi zostać skierowana na świadomość zjednoczenia jako jedynego środka zbawienia. Tylko jedność pomoże nam stać się najsilniejszymi.
Ja bardzo w to wierzę, że naprawimy swój stan i zrozumiemy, że jesteśmy zobowiązani przywrócić do życia otrzymany przez nas warunek być jak jeden człowiek o jednym sercu i zyskamy siłę, aby trzymać się tej jedności, abyśmy nigdy już nie byli znowu podzieleni, zwłaszcza w takim stopniu, w jakim miało to miejsce w ostatnim czasie tutaj, w Izraelu. Niech Stwórca nam pomoże. Amen.
Z programu „Wewnętrzne spojrzenie”, 15.10.2023
Opublikowano dnia 17 października 2023
Tak, można kochać ludzi, którzy dopuszczają się nawet najbardziej nikczemnych czynów, ponieważ w ich duszy znajduje się punkt. Musimy zrozumieć, że istnieje różnica między ciałem a duszą. Ludzie, którzy czynią dobro lub zło na świecie, nie mają duszy.
Dusza jest nazywana „częścią Boskości z góry”. Jesteśmy stworzeni z pragnień czerpania przyjemności, które są nazywane „ciałem”, a ich podstawowa przyjemność jest na poziomie cielesnym, gdzie staramy się cieszyć poprzez przyjemności związane z jedzeniem, seksem, rodziną, pieniędzmi, honorem, kontrolą i wiedzą. Ostatecznie w naszym pragnieniu przyjemności wyłania się maleńki punkt pragnienia, który ma swoje źródło w wyższym stopniu duchowym, ponad cielesnością.
Zamiast pragnienia otrzymywania przyjemności wyłącznie dla osobistych korzyści, ten maleńki punkt pragnienia jest zakorzeniony w świecie wypełnionym właściwością samej natury: miłością i obdarzaniem, poza granicami naszych cielesnych pragnień. Jeśli posiadamy takie pragnienie, to mamy część duszy, a jeśli nie czujemy takiego pragnienia, by wznieść się ponad nasze cielesne pragnienia w sposób pełen miłości i obdarzania innych i natury, to nie mamy duszy, nawet jej punktu wyjścia.
Możemy porównać ten punkt pragnienia do nasiona, które musi być umieszczone w odpowiednich warunkach, takich jak żyzna gleba, wilgoć, powietrze i pewna ilość światła słonecznego, aby mogło rozwinąć się w kwitnącą roślinę. Innymi słowy, musimy umieścić ten punkt duszy w chronionym miejscu, które jest w stanie rozwinąć go w pełni rozwiniętą duszę, która może kochać, obdarzać i łączyć się podobnie do bezgranicznej właściwości miłości i obdarzania natury.
Kabaliści definiują ten punkt duszy, który wyłania się spośród naszych cielesnych pragnień, jako „punkt w sercu”. Oznacza to, że serce to nasze cielesne pragnienia, w których odczuwamy przemijające przyjemności i chwilową egzystencję, a punkt w sercu to pragnienie zakorzenione w duszy, gdzie możemy poczuć pełną harmonię, spokój i wieczne istnienie.
Jeśli czujemy w sobie takie pragnienie, punkt, który rodzi pytania o sens życia, dlaczego tu jesteśmy, kim jesteśmy, czym jest rzeczywistość, dlaczego na świecie jest tyle cierpienia i inne fundamentalne pytania egzystencjalne, to możemy umieścić takie pragnienie w warunkach, które mogą rozwinąć je do stanu duszy. Tego właśnie uczy mądrość Kabały – jak rozwijać punkt w sercu, rozszerzając go różnymi środkami do określonej objętości, a wewnątrz tej objętości rozwinąć uczucie miłości, obdarzania i pozytywnego połączenia ze wszystkimi i samą naturą. W takim stanie osiągamy naszą duszę.
Dlatego w odniesieniu do rozwoju duszy możemy dodać miłość, troskę i dążyć do zapewnienia jej wszystkiego, co niezbędne, aby mogła rozkwitnąć w swoim wiecznym i pełnym stanie. Jednak w odniesieniu do egoistycznych pragnień nie ma potrzeby kochać żadnego z nich. Kabaliści nazywają egoizm czyli pragnienie otrzymywania kosztem innych i natury, „złą skłonnością” i ostatecznie znajduje się ona w stanie śmierci. Jest skazana na zniszczenie od samego początku, ponieważ nie może odczuwać trwałej przyjemności i spełnienia zgodnie ze swoją naturą.
Dlatego możemy rozwijać miłość nie w kierunku egoistycznej części nas samych, z której pochodzi całe zniszczenie i cierpienie, ale w tej części każdego człowieka, która jest zwana „ludzką”, punktem w sercu, który może rozwinąć się w całkowicie kochającą i obdarzającą intencję, która może przynieść życie i światło światu.
Egoistyczne pragnienia w nas są przeciwieństwem altruistycznej i wiecznej formy natury. Dlatego nie są uważane za „ludzkie”, co w języku hebrajskim oznacza „Adam”, które pochodzi od słowa oznaczającego „podobny” („dome”), od wyrażenia „Edome le Elion” („podobny do Najwyższego”). Innymi słowy, istota ludzka to ta, która rozwija swój punkt w sercu w sposób podobny do siły natury miłości i obdarzania, a czyniąc to, wznosimy się na ludzki poziom podobieństwa do natury, gdzie odkrywamy wieczność i doskonałość altruistycznej właściwości natury. W takim stanie możemy „pokochać bliźniego swego jak siebie”, czyli odkrywamy wspólną siłę miłości, obdarzania i pozytywnego połączenia, która jest w naszej duszy i która łączy nasze punkty w sercach w jedną duszę.
Bez względu na to, jak zły jest człowiek w swoich egoistycznych pragnieniach, możliwe jest ciągłe budzenie w nim punktu w sercu – części Boskości z góry – w każdej osobie i próba skierowania jej rozwoju ponad egoistyczne pragnienia, aby odkryć właściwość natury miłości, obdarzania i połączenia – duszę, w której wszyscy łączymy się jednakowo w naszym wspólnym pragnieniu, które jest podobne do natury.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/can-you-love-an-evil-person-3f8437fb3896
Opublikowano dnia 4 października 2023
Najważniejszym i najpotrzebniejszym działaniem w naszym życiu jest zwrócenie się do Stwórcy – wyższej siły miłości i obdarzania, prosząc Go o pomoc: aby pomógł nam naprawić sytuację, w której nas stworzył – złej skłonności, tj. egoistycznego pragnienia otrzymywania dla własnej korzyści kosztem innych, i doprowadzenia nas do pragnienia obdarzania. W ten sposób zostaniemy naprawieni, to znaczy osiągniemy pragnienie obdarzania w miejsce naszych egoistycznych pragnień oraz poczujemy duchową rzeczywistość.
Obecnie odczuwamy zepsutą materialną rzeczywistość w naszych egoistycznych pragnieniach, rzeczywistość krótkotrwałych, przemijających przyjemności i niepełnej percepcji. Odkrywając duchową rzeczywistość, będziemy mogli również poczuć nieskończony świat, wieczne i doskonałe życie ponad naszą egzystencją.
Bodźcem do aktywowania takiego objawienia jest nasza własna prośba: abyśmy poprosili Stwórcę, o wzniesienie nas do duchowej rzeczywistości. On spodziewa się i oczekuje od nas takiej prośby. Dlatego nie ma w całym naszym życiu działania ważniejszego i bardziej wyjątkowego niż modlitwa, czyli zwrócenie się do Stwórcy, aby pomógł nam wyjść z naszych egocentrycznych pragnień i połączyć się ze sobą. Ponadto, w takim zakresie, w jakim łączymy się z innymi, w jakości miłości i obdarowania Stwórcy, która rozświetla nasze połączenie, my również łączymy się ze Stwórcą. Obecnie ma to kluczowe znaczenie w naszym życiu.
Na podstawie lekcji 4 ze Światowego Kongresu Kabały, 1 października 2023 r. Napisane/zredagowane przez uczniów kabalisty dr Michaela Laitmana.
Źródło: https://blogs.timesofisrael.com/what-is-the-most-important-and-needed-action-in-our-lives/
Opublikowano dnia 3 października 2023
Obecnie jesteśmy w trakcie Światowego Kongresu Kabały w Petah Tikva w Izraelu, który odbywa się z udziałem ponad 2000 uczestników z ponad 30 krajów, oraz z udziałem tysięcy wirtualnych uczestników z całego świata.
Tematem kongresu jest otwarcie naszych serc. Jak możemy otworzyć serca dla wszystkich, tak szeroko jak to tylko możliwe? Aby jak najszerzej dla wszystkich otworzyć nasze serca, musimy uznać, że takie spotkanie jak to, ma miejsce w każdym z nas.
Na kongresie koncentrujemy się na nakierowaniu siebie, do zjednoczenia serc, a czyniąc to, zbliżamy się do Stwórcy, wyższej siły miłości i obdarzania, która objawia się tam, gdzie jednoczą się nasze serca. Jeśli naszym celem jest odkrycie Stwórcy, to jest to właściwy sposób.
Dlatego ci, którzy pragną odkryć i osiągnąć Stwórcę, nie mają alternatywy. Ostatecznie ludzkość musi przejść drogę naznaczoną cierpieniem, wyzwaniami, myślami i pragnieniami, aż osiągniemy stan, w którym znikną bariery naszych serc i zjednoczymy się jako jedno serce. To jest ostateczny cel.
Ludzkość konsekwentnie rozwija się z roku na rok i z dnia na dzień, napotykając różne wyzwania, dopóki nie zda sobie sprawy, że jedyną drogą naprzód jest walka z egoistyczną naturą, która nieustannie stara się nas od siebie oddzielić. Z mądrości Kabały dowiadujemy się, w jaki sposób Stwórca utrzymuje stan oddzielenia między ludźmi, aby zrobić miejsce dla naszych wysiłków na rzecz pokonania podziałów, a czyniąc to możemy wzmocnić nasze połączenie ze Stwórcą, i znacznie głębiej doświadczyć Jego obecności.
Dlatego początkowo obserwujemy, że każda osoba koncentruje się przede wszystkim na swoich egoistycznych pragnieniach i nie ma innego wyjścia, jak tylko dążyć do bliskości i połączenia między sobą, jednocząc się we wspólnym pragnieniu. To właśnie nazywamy „jednym sercem” – cel, o którym pisał nam kabalista Baruch Aszlag (Rabasz).
Pamiętam, że po kilku latach nauki u Rabasza, prowadziłem wykłady wprowadzające do Kabały w różnych miejscach w Tel Awiwie, w wyniku czego pojawiło się kilku nowych uczniów. Zaprosiłem ich na spotkanie, przed którym podczas jednego z moich codziennych spacerów po parku z Rabaszem, zapytałem go: „O czym powinniśmy z nimi porozmawiać?
Poprosił o kawałek papieru, z paczki papierosów, którą miałem. Dałem mu ją.
Wtedy przystąpił do pisania swojego pierwszego artykułu zatytułowanego „Cel grupy – 1” ze słowami: „Zebraliśmy się tutaj, aby położyć fundament pod budowę grupy dla wszystkich, którzy chcą podążać drogą i metodą Baal HaSulama, drogą, którą można wspiąć się po stopniach na poziom człowieka i nie pozostać zwierzęciem…”
Od tamtego dnia minęło prawie 40 lat, ale temat się nie zmienił. Chociaż wielu o tym słyszało, proces i metoda naprawy pozostają niezmienne, tak jak starożytni kabaliści wyjaśnili to tysiące lat temu.
Tysiące ludzi podejmuje obecnie szczególne wysiłki, aby połączyć się w jedność, aby połączyć swoje indywidualne serca w jedno zbiorowe serce. To serce składa się z wielu różnych części, a ich połączenie tworzy naczynie do objawienia Stwórcy, które jest jedno dla wszystkich. Innymi słowy, wszystko, czego potrzebujemy, aby objawić Stwórcę, to aby każdy otworzył swoje serce dla wszystkich, aby każdy miał miejsce w sercu każdego a następnie czyniąc to, otwieramy nasze zbiorowe serce. O to właśnie chodzi na tym kongresie.
Na podstawie lekcji 1 ze Światowego Kongresu Kabały z 30 września 2023 r. Napisane/zredagowane przez uczniów kabalisty dr Michaela Laitmana.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/1-000s-of-people-open-their-hearts-into-one-giant-heart-f267b15614e0
Opublikowano dnia 3 października 2023
Żyjemy w nowej, przejściowej epoce.
Z biegiem pokoleń ludzki egoizm – pragnienie czerpania przyjemności kosztem innych i przyrody – rozwinęło się do takiego momentu, w którym staliśmy się bezradni w niezmiennym zaspokajaniu samych siebie, próbując w dalszym ciągu realizować się za pomocą tych samych, egoistycznych środków. Doświadczamy większej liczby problemów i kryzysów na szeroką skalę niż kiedykolwiek wcześniej, którym towarzyszą rosnąca depresja, samotność, stany lękowe, stres, problemy ze zdrowiem psychicznym, nadużywaniem narkotyków, rosnącym poziomem rozwodów i samobójstw, wymieniając tylko kilka.
Nasz przeszły, egoistyczny sposób działania koliduje z nowym, globalnie połączonym i współzależnym światem i odkrywamy, że wszystko, co robiliśmy przez tysiąclecia, nie przynosi nam dzisiaj satysfakcji. Osiągnęliśmy nasycenie. Nie wiemy, jak dalej postępować w tej sytuacji.
Oczywiście wciąż są ludzie, którzy twierdzą, że dzisiejsze problemy możemy rozwiązać za pomocą pieniędzy, władzy lub różnych innych środków naukowych lub technologicznych. Zobaczymy jednak, że żadne proponowane rozwiązania nie pomogą nam, ponieważ nie rozwiązują podstawowego problemu: tego, że sami musimy się zmienić. Innymi słowy, nasze egoistyczne powiązania – między jednostkami, grupami i narodami – wymagają zmiany na altruistyczne, dzięki którym będziemy mogli doświadczać naszych relacji w harmonii, pokoju i szczęściu.
Ponieważ po zetknięciu się z globalnie połączonym i współzależnym światem ludzkie ego napotyka coraz większe problemy, to właśnie ten punkt ludzkiego połączenia musimy naprawić. Odkrywamy, jak bardzo jesteśmy ze sobą powiązani, ale nadal odnosimy się do tego faktu egoistycznie, w kategoriach „Co będę z tego miał?”. W związku z tym odczuwamy, że nasze rosnące więzi są dla nas coraz większym obciążeniem.
Jako ludzie, jesteśmy najwyższym z wielu elementów natury i dlatego nasza cywilizacja musi znaleźć rozwiązanie, aby urzeczywistnić realizację naszych pozytywnych powiązań. W ten sposób przezwyciężymy każdy problem, a bez rozwiązania, które nas wszystkich harmonijnie połączy, nie zdziałamy niczego.
Możemy porównać ludzkość do pojedynczego organizmu, w którym każdy z nas jest komórką. Kiedy komórki rozważają własne korzyści kosztem innych komórek, organizm się załamuje. W ten sposób nagle odkrywamy, że ludzkość zachowuje się jak odłączone i niezgodne części organizmu. Teraz pytanie brzmi: w jaki sposób możemy nawiązać pozytywną więź? Jaka jest metoda, która może nas zjednoczyć w harmonii?
Edukacja, która ulepszy nasze wzajemne połączenie, powinna być dziś naszym głównym zadaniem, abyśmy mogli optymalnie zrealizować obecną przejściową epokę. Nadszedł czas, aby ludzkość wzniosła się na wyższy poziom świadomości, abyśmy wszyscy poczuli się jak jedna wielka globalna rodzina. Musimy otworzyć nasze umysły i serca na takie postrzeganie.
Jeśli osiągniemy pozytywne połączenie między nami, przezwyciężając nasz egoizm, dzieląc ból innych i chętnie zamieniając się w środek do ich spełnienia, wówczas odkryjemy, że boska jakość miłości i obdarzania wkracza w nasze życie i prowadzi nas do najwyższego stanu istnienia.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/what-defines-our-current-times-97259be0f6aa
Opublikowano dnia 30 września 2023
Pomyślmy o miliardach samochodów korzystających z urządzenia Mobileye, które ostrzega nas, gdy za bardzo zbliżymy się do innego obiektu. System natury, w którym się znajdujemy, funkcjonuje podobnie: ostrzega nas, gdy wykonujemy określone działania i przekazuje nam informacje zwrotne na ich temat. Tak więc, zgodnie z naszym udziałem w naturze, otrzymujemy jej odpowiedzi.
Jak działa ten mechanizm? Działa, ponieważ natura rządzi się swoimi prawami.
Prawa natury działają na wszystkich i na wszystko, aby doprowadzić nas do najdoskonalszego, harmonijnego i zrównoważonego stanu. Najdoskonalszym i najbardziej harmonijnym stanem jest ten, w którym wszystkie części natury wchodzą w harmonijne połączenie, w równowadze z prawami natury.
Otrzymujemy pozytywną odpowiedź od natury za każdym razem, gdy nasze działania odpowiadają stanowi harmonijnego połączenia, jaki natura pragnie, abyśmy osiągnęli. Podobnie spotykamy się z negatywną reakcją, gdy nasze działania są przeciwne do stanu harmonijnego połączenia, jakiego pragnie dla nas natura.
Ponieważ obecnie jesteśmy dalecy od uczenia się i wpływania na siebie nawzajem w celu osiągnięcia harmonijnej więzi międzyludzkiej, w naszym życiu kumuluje się coraz więcej problemów. Narastające problemy, których doświadczamy, są informacją zwrotną od natury, która próbuje nam powiedzieć, że stawiamy sobie niewłaściwe cele, że aby doświadczyć pozytywnej reakcji od natury, musimy skierować się na harmonijne i zrównoważone połączenie między sobą.
Im szybciej zaczniemy się uczyć i wpływać na siebie nawzajem, aby pozytywnie się połączyć, tym szybciej zobaczymy, jak nasze życie zmienia się z coraz większego cierpienia i pustki w życie coraz bardziej szczęśliwe, harmonijne i spokojne, dzięki naszej rosnącej zgodności z prawami natury.
Źródło:https://michaellaitman.medium.com/does-nature-respond-to-human-actions-af0e24fb7720
Opublikowano dnia 30 września 2023
Pomyślmy o miliardach samochodów korzystających z urządzenia Mobileye, które ostrzega nas, gdy za bardzo zbliżymy się do innego obiektu. System natury, w którym się znajdujemy, funkcjonuje podobnie: ostrzega nas, gdy wykonujemy określone działania i przekazuje nam informacje zwrotne na ich temat. Tak więc, zgodnie z naszym udziałem w naturze, otrzymujemy jej odpowiedzi.
Jak działa ten mechanizm? Działa, ponieważ natura rządzi się swoimi prawami.
Prawa natury działają na wszystkich i na wszystko, aby doprowadzić nas do najdoskonalszego, harmonijnego i zrównoważonego stanu. Najdoskonalszym i najbardziej harmonijnym stanem jest ten, w którym wszystkie części natury wchodzą w harmonijne połączenie, w równowadze z prawami natury.
Otrzymujemy pozytywną odpowiedź od natury za każdym razem, gdy nasze działania odpowiadają stanowi harmonijnego połączenia, jaki natura pragnie, abyśmy osiągnęli. Podobnie spotykamy się z negatywną reakcją, gdy nasze działania są przeciwne do stanu harmonijnego połączenia, jakiego pragnie dla nas natura.
Ponieważ obecnie jesteśmy dalecy od uczenia się i wpływania na siebie nawzajem w celu osiągnięcia harmonijnej więzi międzyludzkiej, w naszym życiu kumuluje się coraz więcej problemów. Narastające problemy, których doświadczamy, są informacją zwrotną od natury, która próbuje nam powiedzieć, że stawiamy sobie niewłaściwe cele, że aby doświadczyć pozytywnej reakcji od natury, musimy skierować się na harmonijne i zrównoważone połączenie między sobą.
Im szybciej zaczniemy się uczyć i wpływać na siebie nawzajem, aby pozytywnie się połączyć, tym szybciej zobaczymy, jak nasze życie zmienia się z coraz większego cierpienia i pustki w życie coraz bardziej szczęśliwe, harmonijne i spokojne, dzięki naszej rosnącej zgodności z prawami natury.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/does-nature-respond-to-human-actions-af0e24fb7720
Opublikowano dnia 13 września 2023
Czy darzę ludzkość miłością?
Jeśli miłość do ludzkości od samego początku wydaje się zbyt naciągana, to możesz zacząć od miłości do ludzi we własnym kraju.
Jak sprawdzić, czy kochasz ludzi w swoim kraju?
Czy jesteś gotów podzielić się z nimi wszystkim, co masz?
Jeśli czujesz do nich miłość, to z pewnością podzielisz się z nimi wszystkim, co masz, tak jak robisz to w rodzinie.
Dziś być może chcemy być przyzwoitymi obywatelami, którzy znajdują miejsce pracy i płacą podatki, ale natura wymaga od nas więcej.
Natura chce, abyśmy wszyscy czuli ze sobą znacznie głębszą więź, „jako jeden człowiek o jednym sercu”. Osiągnięcie więzi opartej na miłości jest warunkiem ustanowionym przez naturę i jest sprzeczne z naszą egoistyczną naturą, w której chcemy cieszyć się dla własnej korzyści kosztem siebie nawzajem.
Chociaż nie chcemy priorytetowo traktować dobra innych ze względu na naszą egoistyczną naturę, możemy jednak przeciwdziałać naszemu egoistycznemu pragnieniu, aby zacząć brać pod uwagę innych. Zależy to wyłącznie od sposobu, w jaki wpływamy na siebie nawzajem. Jeśli zorganizujemy w naszych społeczeństwach komunikację, kulturę i media, w taki sposób abyśmy wpływali na siebie poprzez wartości i przykłady wzajemnego szacunku wówczas się wspólnie wzmocnimy, aby pozytywnie łączyć się ponad egoistycznymi popędami.
Musimy rozwinąć naszą wspólną świadomość, aby zrozumieć, że nasze pozytywne połączenie ze sobą ponad naszymi egoistycznymi popędami nie jest kwestią etyki czy moralności. Jest to raczej warunek określony w naturze. Im bardziej pozwalamy naszemu ego rozwijać się bez żadnego ruchu w kierunku łączenia się ponad nim, tym bardziej będziemy wpadać w coraz większy dół kłopotów. Musimy zatem dojść do stanu, w którym uświadomimy sobie, że musimy osiągnąć pozytywne połączenie, ponieważ jest to najwyższe prawo natury.
Ani tego nie rozumiemy, ani nie czujemy. Wręcz przeciwnie, nieustannie myślimy w przeciwnym kierunku, o tym, jak możemy sprawić, by było nam wygodniej.
Każde nasze pragnienie, myśl i działanie ma na celu naszą osobistą korzyść, począwszy od tego, jak siedzimy, jemy i pijemy, a kończąc na tym, jak dążymy do różnych celów w naszym życiu.
Natura wymaga jednak od nas, abyśmy wznieśli się ponad naszą wrodzoną naturę i zamiast myśleć o sobie, myśleli o innych. Taka świadomość powinna stopniowo doprowadzić nas do stanu uświadomienia sobie, że po prostu nie możemy pragnąć, myśleć i działać dla dobra innych, aby to zrobić, musimy prosić – prosić o siłę miłości, aby weszła w nasze połączenia.
Natura stworzyła nasz świat w taki sposób, abyśmy w końcu dotarli do prawdziwej prośby o pomoc, zwanej „modlitwą”. Połączymy się wtedy z wyższą siłą w naturze, a ona przekaże wszystkim siłę miłości. Wtedy staniemy się jednością, dzieląc harmonijną i pokojową egzystencję we wspólnym połączeniu między nami i z pozytywną siłą miłości, która jest ukryta w naturze.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/can-you-tell-me-some-questions-which-will-help-me-introspect-32b19783668
Opublikowano dnia 29 sierpnia 2023
Nie ma czegoś takiego jak gniew Boga na ciebie.
Niektóre pisma w Torze mogą być w ten sposób błędnie interpretowane, ponieważ przemawiają językiem istot ludzkich, ale wyższa siła nie ma w sobie gniewu. Jest ponad ludzkimi emocjami. Bardziej trafne jest myślenie o Bogu jako o systemie, który z góry wie wszystko, co się wydarzy. Negatywne zjawiska, które wkraczają w nasze życie, takie jak klęski żywiołowe i pandemie, nie są wynikiem gniewu Boga. Zamiast tego pojawiają się, aby nauczyć nas, jak lepiej zrozumieć system, w którym istniejemy, i zorganizować się w równowadze z tym systemem: stać się tak integralnie połączonym jak system.
Skąd możemy mieć pewność, że brak równowagi z naturą jako integralnym systemem jest przyczyną nieszczęść, które nas spotykają?
Widzimy, jak połączonym i współzależnym systemem jest natura, a człowiek jest jedyną częścią tego systemu, która ma wolny wybór. Tylko my możemy wypchnąć naturę z jej zrównoważonego połączenia.
W jaki sposób to działa?
My, ludzie, zostaliśmy stworzeni z egoistycznymi pragnieniami cieszenia się sobą kosztem innych i natury. Taka skłonność nazywana jest „złą” lub „złem” ze względu na jej sprzeciw wobec funkcjonowania systemu. Zaczęliśmy więc od życia w opozycji z połączoną formą natury, teraz musimy wejść z nią w równowagę, poprzez nawiązywanie pozytywnych, życzliwych i troskliwych relacji.
Jeśli nie zdołamy się zmienić z negatywnie połączonych między sobą, gdzie chcemy osiągać korzyści dla sobie kosztem innych, na pozytywnie połączonych, pragnących przynosić korzyści i służyć innym, wówczas spowodujemy gromadzenie się w systemie różnych błędów i negatywnych reakcji, na które on odpowiednio reaguje. Wypełniamy system coraz większą liczbą złych odchyleń, które z kolei powracają do nas jak bumerang. Jego reakcja jest skierowana na negatywne połączenia, które do niego wprowadziliśmy, i właśnie taka reakcja ma na celu naszą naprawę, tj. pchnięcie nas od negatywnych do pozytywnych wzajemnych relacji międzyludzkich.
Ważne jest, aby podkreślić, że ten jedyny system natury, Bóg lub siła wyższa – z których wszystkie są jednym i tym samym, tj. jedyną siłą miłości i obdarzania – odnosi się do nas zgodnie z tym, jak odnosimy się do siebie nawzajem, a nie wyłącznie w kategoriach tego, jak odnosimy się do systemu na jego nieożywionym, roślinnym i zwierzęcym poziomie. Dlatego, niezależnie od tego, jak myślisz o tym systemie, czy jako o Bogu, Stwórcy, sile wyższej czy naturze, ma on wobec ciebie to samo żądanie: abyś pozytywnie łączył się z innymi ludźmi.
Źródło: https://blogs.timesofisrael.com/why-is-god-angry-at-me/
Opublikowano dnia 29 sierpnia 2023
Nie ma czegoś takiego jak gniew Boga na ciebie.
Niektóre pisma w Torze mogą być w ten sposób błędnie interpretowane, ponieważ przemawiają językiem istot ludzkich, ale wyższa siła nie ma w sobie gniewu. Jest ponad ludzkimi emocjami. Bardziej trafne jest myślenie o Bogu jako o systemie, który z góry wie wszystko, co się wydarzy. Negatywne zjawiska, które wkraczają w nasze życie, takie jak klęski żywiołowe i pandemie, nie są wynikiem gniewu Boga. Zamiast tego pojawiają się, aby nauczyć nas, jak lepiej zrozumieć system, w którym istniejemy, i zorganizować się w równowadze z tym systemem: stać się tak integralnie połączonym jak system.
Skąd możemy mieć pewność, że brak równowagi z naturą jako integralnym systemem jest przyczyną nieszczęść, które nas spotykają?
Widzimy, jak połączonym i współzależnym systemem jest natura, a człowiek jest jedyną częścią tego systemu, która ma wolny wybór. Tylko my możemy wypchnąć naturę z jej zrównoważonego połączenia.
W jaki sposób to działa?
My, ludzie, zostaliśmy stworzeni z egoistycznymi pragnieniami cieszenia się sobą kosztem innych i natury. Taka skłonność nazywana jest „złą” lub „złem” ze względu na jej sprzeciw wobec funkcjonowania systemu. Zaczęliśmy więc od życia w opozycji z połączoną formą natury, teraz musimy wejść z nią w równowagę, poprzez nawiązywanie pozytywnych, życzliwych i troskliwych relacji.
Jeśli nie zdołamy się zmienić z negatywnie połączonych między sobą, gdzie chcemy osiągać korzyści dla sobie kosztem innych, na pozytywnie połączonych, pragnących przynosić korzyści i służyć innym, wówczas spowodujemy gromadzenie się w systemie różnych błędów i negatywnych reakcji, na które on odpowiednio reaguje. Wypełniamy system coraz większą liczbą złych odchyleń, które z kolei powracają do nas jak bumerang. Jego reakcja jest skierowana na negatywne połączenia, które do niego wprowadziliśmy, i właśnie taka reakcja ma na celu naszą naprawę, tj. pchnięcie nas od negatywnych do pozytywnych wzajemnych relacji międzyludzkich.
Ważne jest, aby podkreślić, że ten jedyny system natury, Bóg lub siła wyższa – z których wszystkie są jednym i tym samym, tj. jedyną siłą miłości i obdarzania – odnosi się do nas zgodnie z tym, jak odnosimy się do siebie nawzajem, a nie wyłącznie w kategoriach tego, jak odnosimy się do systemu na jego nieożywionym, roślinnym i zwierzęcym poziomie. Dlatego, niezależnie od tego, jak myślisz o tym systemie, czy jako o Bogu, Stwórcy, sile wyższej czy naturze, ma on wobec ciebie to samo żądanie: abyś pozytywnie łączył się z innymi ludźmi.
Źródło: https://blogs.timesofisrael.com/why-is-god-angry-at-me/
Opublikowano dnia 26 sierpnia 2023
Po śmierci Alfreda Nobla w San Remo 10 grudnia 1896 r., nieoczekiwane ustanowienie specjalnej pokojowej nagrody jego imienia wzbudziło ogromne zainteresowanie. Alfred Nobel zapisał swoją wolę w testamencie, aby przekazać ponad 90 procent swojego zgromadzonego przez całe życie majątku na stworzenie symbolu szacunku i honoru dla tych, którzy przyczynili się do pokoju i poprawy ludzkości na świecie, symbolu, który jest obecnie znany jako Pokojowa Nagroda Nobla.
Tymczasem reputacja Alfreda Nobla była ściśle związana z masową destrukcją – wynalazkami przeznaczonymi do prowadzenia działań wojennych, z których najbardziej znanym był dynamit. W rzeczywistości, oprócz opracowywania rakiet, armat i prochu strzelniczego, chciał stworzyć maszynę tak potężną, że uniemożliwiłaby wojnę ze względu na jej destrukcyjne skutki. Wierzył, że niszczycielska siła broni może potencjalnie zakończyć wojnę szybciej niż zawarcie pokoju.
Nobel nie żył wystarczająco długo, aby być świadkiem I i II wojny światowej, w których jego teorie zostały dość radykalnie obalone. Nie można jednak nie zastanawiać się, co mogło wydarzyć się pod koniec jego życia, że tak dużo zainwestował w sprawę związaną z pokojem na świecie.
Niektórzy twierdzą, że wieloletnia obszerna korespondencja Nobla z austriacką orędowniczką pokoju Berthą von Suttner, znaną z antywojennej powieści Lay Down Your Arms, pozwoliła Noblowi zagłębić się w myśli dotyczące wojny i pokoju, kształtując jego przekonania i wpływając na ustanowienie pokojowej nagrody, która nosi jego imię.
Inni, jak Albert Einstein, twierdzili, że Nobel chciał oczyścić swoje imię i złagodzić poczucie winy, ustanawiając Pokojową Nagrodę Nobla. W rzeczywistości Nobel przepisał swój testament bezpośrednio po śmierci swojego brata Ludviga w 1888 roku, kiedy to francuska gazeta przypadkowo opublikowała nekrolog Nobla, gdzie nazwano go „handlarzem śmiercią, który dorobił się fortuny, znajdując sposoby na zabicie większej liczby ludzi szybciej, niż kiedykolwiek wcześniej”.
Choć możemy jedynie spekulować na temat jego motywów, widzimy, jak łatwo można kupić opinię publiczną w naszym świecie. Dziś większość ludzi zna Alfreda Nobla tylko ze względu na jego wkład w pokój, a mroki jego przeszłości są w dużej mierze pomijane. Niestety, pieniądze przemawiają, i jeśli ktoś możne sobie pozwolić na zapłacenie kilku milionów dolarów, opinia publiczna może zmienić się na lepszą. W podobny sposób kupowane są również środki masowego przekazu.
Pamiętam, jak w 2006 roku przemawiałem na Światowym Forum Duchowym w Arosie, gdzie zebrali się najwięksi działacze pokojowi z całego świata w nadziei na wprowadzenie pozytywnych zmian. Powiedziałem wtedy, że opinia publiczna ma władzę dyktowania wszystkiego. Jeśli stworzymy opinię publiczną, która uhonoruje tylko tych, którzy angażują się w dawanie społeczeństwu i czynienie dobrych uczynków, świat powoli zacznie się zmieniać. Wszyscy słuchali uważnie i zgadzali się. W tamtym czasie wciąż miałem nadzieję, że świat może się zmienić, ale dziś te słowa wydają się naiwne.
Od tego czasu świat uległ dalszemu pogorszeniu. Ludzkość została pochłonięta przez ogromne, przerośnięte ego. Szybko zmierzamy w ślepy zaułek. Problemy będą się nasilać. Czy będziemy musieli stawić czoła tak strasznym kryzysom, w których stracimy wszystko co mamy, nawet nasze dzieci i wnuki, aby zacząć szukać innej drogi?
To zależy od nas.
Ludzie muszą zdać sobie sprawę z potrzeby poważnych zmian. Zmiany będą przychodzić spoza naszego rozumowania i intelektu, ale tylko wtedy, gdy będziemy na nie gotowi. Kiedy dostrzeżemy zbliżający się ślepy zaułek i podejmiemy decyzję o zmianie naszych egoistycznych dróg, nadejdzie zbawienie. Wciąż mam nadzieję, że może to nastąpić szybko i płynnie, i jest to jeden z kluczowych powodów, dla których tak wiele inwestuję w nauczanie i szerzenie mądrości połączenia. Jeśli Alfred Nobel doznał takiej przemiany serca, inni też mogą.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/what-are-some-lesser-known-facts-about-alfred-nobel-7b647d792d2a
Opublikowano dnia 16 sierpnia 2023
Jeden z moich studentów zapytał mnie o możliwość globalnego głodu, powołując się na raport, w którym prawie 90% ankietowanych międzynarodowych ekspertów ds. bezpieczeństwa żywności i żywienia przewidziało, że „bez innowacji i odważnych działań głód na świecie będzie nadal wzrastał w ciągu następnej dekady”.
Jest to rzeczywiście możliwe, a starożytne źródła kabalistyczne mówią również, że w naszej erze możemy osiągnąć stany tak straszne, jak matki zjadające własne dzieci. Może się to stać bardzo dotkliwe.
Nie powinniśmy jednak odnosić się do idei zbliżającego się głodu tylko po to, by zapełnić nasze magazyny i stodoły zapasami. Fakt, że możemy rozważać takie straszne scenariusze, jest po to, abyśmy poważnie zastanowili się, jak uniknąć takich sytuacji z wyprzedzeniem oraz poznać i poradzić sobie z podstawową przyczyną, która powoduje takie kryzysy.
Jeśli zbadamy główną przyczynę nie tylko głodu, ale każdego kryzysu, który nas spotyka, to okaże się, że wszystko to wynika z braku równowagi w relacjach międzyludzkich, z faktu, że nie zachowujemy się wobec siebie tak, jak powinniśmy.
Jak powinniśmy zachowywać się wobec siebie nawzajem?
Musimy osiągnąć wzajemne zrozumienie, nawiązać więzi, które pomogą nam osiągnąć równowagę. Dziś postępujemy wręcz przeciwnie, cofając się i tym samym kołysząc łodzią, którą wszyscy dzielimy. W ten sposób świat naturalnie zmierza ku okresom głodu i zniszczenia.
Zniszczenie, które możemy na siebie sprowadzić, powinno nas bardzo przerazić, abyśmy zmienili nasze wzajemne nastawienie do siebie, a tym samym zmienili świat.
Jest to jedyny powód, dla którego możemy rozważać zbliżający się głód i inne kryzysy, a także powód, dla którego doświadczamy kryzysów i cierpienia w ogóle: aby doprowadzić do zmiany w naszych wzajemnych relacjach, z negatywnych na pozytywne, egoistycznych na altruistyczne i apatycznych na współodpowiedzialne.
Co może być katalizatorem takiej transformacji?
Uważam, że powinien istnieć przywódca, który by to inicjował i promował. Nasz świat jest trudny bez kogoś, kogo ludzkie społeczeństwo zaakceptowałoby jako swojego przywódcę i podążało za nim, kogoś, kto dyskutowałby o zjednoczeniu i o tym, jak moglibyśmy przezwyciężyć głód i inne kryzysy.
Oczywiście zadziałałoby to tylko wtedy, gdyby ludzie słuchali takiego przywódcy, a głód otworzyłby nasze uszy na taką osobę.
Wtedy, po okresie głodu, bylibyśmy inni. Mielibyśmy inne podejście do życia i jego wartości. Nie lekceważylibyśmy już ogromnego znaczenia naszego przetrwania i tego, co oznacza dla nas przetrwanie w dzisiejszych trudnych czasach.
Chociaż w przeszłości zdarzały się okresy wielkiego głodu, wojen i innych kryzysów, dziś jest zasadniczo inaczej, ponieważ obecna era przygotowuje nas do masowego uświadomienia sobie zła naszych egoistycznych relacji, które pobudzą w nas pragnienie zmiany samych siebie.
W mądrości Kabały takie przebudzenie nazywane jest „rozpoznaniem zła”.
Potrzeba ogromnej ilości cierpienia, abyśmy osiągnęli stan, w którym możemy poczuć naszą własną naturę jako zło, zdefiniować ją jako taką i wyciągnąć niezbędne wnioski: że musimy położyć kres wyścigowi szczurów, jednostek konkurujących ze sobą o dobrobyt materialny i przejść do nowych, pozytywnie powiązanych relacji, w których staramy się przynosić korzyści sobie nawzajem i naturze, czując się częścią współzależnej i wzajemnie połączonej całości, w której każdy z nas wpływa na siebie nawzajem.
Jeszcze do tego nie doszliśmy, ale ten czas się zbliża.
Źródło:https://www.newsmax.com/michaellaitman/global-famine-human-relations-transformation/2023/01/11/id/1104002/
Opublikowano dnia 6 sierpnia 2023
Musimy rozwijać się jako istoty ludzkie, poza naszym zwierzęcym poziomem egzystencji, a jest to możliwe dzięki pewnemu rodzajowi edukacji.
Rozwijanie siebie jako istoty ludzkiej, oznacza uczenie się i równoważenie z integralnymi prawami natury, działającymi na nasze życie. Jeśli nauczymy się, jak pozytywnie łączyć się między sobą w ludzkim społeczeństwie, przy czym postawy altruistyczne zastąpią nasze obecne postawy egoistyczne, rozwiniemy się ponad zwierzęcy poziom istnienia i staniemy się istotami ludzkimi w najpełniejszym tego słowa znaczeniu.
Po pierwsze, musimy zadbać o nasze życie, zapewniając swoim ciałom fizycznym pożywienie, seks i rodzinę, których potrzebują, a następnie, po zadbaniu o te podstawowe rzeczy, możemy rozpocząć nasz ludzki rozwój. Na kolejnym etapie musimy dowiedzieć się, kim i czym jesteśmy, skąd pochodzimy, dlaczego istniejemy, jak możemy się rozwijać, jak możemy kontrolować nasz ludzki rozwój, jaki powinien być nasz stosunek do otaczającego nas społeczeństwa, jaki powinien być stosunek społeczeństwa do nas i jak możemy wspólnie harmonijnie się doskonalić, czyli my w stosunku do społeczeństwa, a społeczeństwo w stosunku do nas.
Musimy zapewnić sobie ten rozwój, który uczyni nas ludźmi. Niestety widzę, że nikt nie rozumie, co to znaczy rozwijać istotę ludzką, a zatem nie zdajemy sobie sprawy z takiego procesu. Jednym z rezultatów braku naszego dążenia w kierunku rozwoju człowieczeństwa, jest nasza niezdolność do zrozumienia młodego pokolenia. Coraz bardziej się od niego oddalamy i nie wiemy, co się z nim stanie, ani jak poprowadzić je w korzystnym kierunku. W ten sposób pozwalamy, aby życie rozwijało się tak jak się rozwija, w mnożące się coraz większe problemy i kryzysy.
Mówiąc najprościej, musimy nauczyć się, czego oczekuje od nas natura i rozwijać się tak, aby zachować równowagę z jej wymaganiami wobec nas. Jeśli sprostamy tym wymaganiom, będziemy mogli zbudować harmonijny i pokojowy świat, pozostający w równowadze z przyrodą.
Źródło:https://michaellaitman.medium.com/can-humans-be-tamed-5a9ebb5b440d
Opublikowano dnia 3 sierpnia 2023
Proces ewolucyjny, któremu podlegamy, ma na celu przystosowanie nas do wyższego świata, czyli doprowadzenie nas do stanu harmonijnego połączenia „jako jednego człowieka o jednym sercu”, jednej ludzkości funkcjonującej jako jeden system.
Istniejemy w integralnym systemie z wzajemnymi połączeniami i współzależnościami między jego częściami. W procesie tym musimy doświadczyć, że jesteśmy zniewoleni naszą egoistyczną ludzką naturą, która sprawia, że chcemy cieszyć się kosztem innych i natury, do stanu uwolnienia się od tej egoistycznej niewoli.
Czym jest to miejsce wolności?
Jest to miejsce, w którym odkrywamy integralność, głębokie połączenie między jednym końcem natury a drugim, które wyłania się z pragnienia wyższej siły, by kochać i obdarzać. Wyższa siła miłości i obdarzania prowadzi nas i odnosi się do nas jako pojedynczej jednostki i wiedzie nas do etapu, w którym zapewni nam wzajemne połączenie, gdzie każdy z nas przede wszystkim weźmie pod uwagę korzyści oraz dobro innych i całego systemu, w którym istniejemy.
Innymi słowy, od życia w niewoli naszych egoistycznych pragnień, w których jesteśmy obecnie zamknięci, rozwijamy się poprzez różne kryzysy na skalę osobistą, społeczną i globalną, dzięki którym stopniowo uzyskujemy możliwość wyjścia z kontrolującej nas egoistycznej sieci, i wejścia w nową altruistyczną sieć połączeń.
Dlaczego musimy znosić różne kryzysy, aby wyjść z naszego ego?
Dzieje się tak dlatego, że ludzkie ego jest bardzo okrutne, a my nie jesteśmy w stanie wznieść się ponad nie o własnych siłach. Oznacza to, że brakuje nam umiejętności do przekonania samych siebie, że warto być pozytywnym, życzliwym i kochającym siebie nawzajem na całej planecie. Jest to po prostu niemożliwe, podczas gdy nasza egoistyczna natura nieustannie ciągnie nas w przeciwnym kierunku – ku czerpaniu własnych korzyści kosztem innych i natury.
Dlatego, aby pokazać nam, jak bardzo cierpimy z powodu naszych egoistycznych postaw, natura zsyła nam różne kryzysy, które zmuszają nas do stawienia czoła naszej więzi i potrzebie jej pozytywnego urzeczywistnienia. W związku z tym dochodzimy do wniosku, że nie mamy innego wyboru, jak tylko skorygować nasze nastawienie wobec siebie, z egoistycznego na altruistyczne.
Źródło:https://blogs.timesofisrael.com/what-do-you-think-about-the-evolution-of-humans-and-how-far-can-humanity-go/
Opublikowano dnia 2 sierpnia 2023
Dale Carnegie był amerykańskim psychologiem, mówcą i autorem. Wywarł znaczący wpływ na życie niezliczonych osób dzięki swoim inspirującym naukom i bestsellerowym książkom. Najbardziej znana książka Carnegie’ego ,,Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi’’, sprzedała się w milionach egzemplarzy na całym świecie i nadal jest głównym źródłem informacji na temat poprawy umiejętności komunikacji interpersonalnej. Wykłady i seminaria Carnegiego przyciągały tłumy chętnych do zdobycia wiedzy na temat rozwoju osobistego i lepszych umiejętności komunikacyjnych.
Co ważne, okazało się, że czołowy amerykański promotor niezachwianego optymizmu i entuzjazmu, pod koniec życia doświadczył okresu depresji i samotności. Po zdiagnozowaniu u niego raka układu limfatycznego, Dale Carnegie był przytłoczony uczuciem smutku i izolacji. Uczucia te były potęgowane przez brak bliskich przyjaźni w tym trudnym okresie. Pomimo tego, że jego nauki podkreślały znaczenie więzi społecznych i wartość utrzymywania silnych relacji, brakowało mu systemu wsparcia, za którym opowiadał się przez całą swoją karierę.
Ironia jego sytuacji jest trudna do zignorowania. Podczas gdy Carnegie oferował wskazówki i inspiracje milionom, jego książki i wykłady nie zapewniły mu odporności na zmagania z samotnością i nieszczęściem. Pokazuje to granice, jakie mogą osiągnąć takie nauki oparte na psychologii. Chociaż Carnegie miał rację, podkreślając znaczenie bliskich relacji i silnych więzi społecznych, potrzebujemy czegoś więcej niż psychologii, aby osiągnąć prawdziwą więź i szczęście.
W końcu jesteśmy urodzonymi egoistami, pragnącymi cieszyć się wyłącznie dla własnej korzyści, a psychologia mierzy wszystko wyłącznie w ramach naszej egoistycznej natury. To dlatego, pomimo stosowania najlepszych psychologicznych sztuczek, możemy pozostać sami i samotni, wtedy gdy najbardziej potrzebujemy innych. Podobnie, możemy łatwo odwrócić się od innych, gdy nie czerpiemy już z nich korzyści.
Z wiekiem nasze egoistyczne siły stopniowo słabną i zanikają. Kiedy tracimy wszystkie pragnienia, ciało umiera. Dokładne okoliczności śmierci Dale’a Carnegie pozostają niepewne. W oficjalnym oświadczeniu Dale Carnegie & Associates stwierdzono, że zmarł na chłoniaka Hodgkina, ale powszechnie mówi się, że popełnił samobójstwo. Później Irving Tressler napisał książkę ,,Jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi’’, jako nieautoryzowaną parodię klasycznej książki Carnegie i popełnił samobójstwo. Podobnie jak wielu innych, obaj opuścili świat rozczarowani i samotni.
Wszyscy umieramy samotnie. Przed śmiercią ludzie czują się całkowicie rozdarci i oderwani od innych. Wiedza i doświadczenie Carnegiego były niewystarczające, by mu pomóc. Rozwijanie trwałych połączeń wymaga czerpania pozytywnej siły, która mieszka w naturze, a mądrość Kabały pozwala nam ją zrozumieć.
Ludzie, którzy studiują Kabałę, mogą połączyć się ze stworzeniem, duszami (obecnymi, przeszłymi i przyszłymi), ponad czasem i poza sprawami tego świata. Nawet śmierć ciała fizycznego nie przerywa takiego połączenia. Kabała pozwala nam rozwijać duszę i odnosić się do innych w bardzo bliski i pozytywny sposób – jak do części naszej własnej duszy. Taka bliskość ma miejsce poprzez wspinanie się po duchowej drabinie, podnosząc nas w ten sposób do stanu połączenia i absolutnego szczęścia.
Jeśli nie uda nam się osiągnąć takiego stanu w obecnym życiu, ciało umiera, a my opuszczamy ten świat tak, jak do niego weszliśmy – z niczym. Pragnienie, aby cieszyć się ponownie przebiera się w inne ciała fizyczne i takie reinkarnacje trwają, dopóki nie osiągniemy naszego ostatecznego celu.
Kabaliści nie czują śmierci. Dusza jest wieczna, a kiedy uzyskujemy z nią połączenie, nie jesteśmy już związani przestrzenią i czasem. Postrzegamy wtedy życie na tym świecie jako środek do nieskończenie lepszej rzeczywistości, która jest obecnie przed nami ukryta. Możemy ją poczuć tylko wtedy, gdy zdobędziemy pozytywną siłę obdarzania i miłości, która mieszka w naturze. Zobaczymy wtedy, jak siła obdarzania i miłości wypełnia wszystko i każdy jest w niej zawarty. Możemy wtedy wyrwać się z samotnych klatek naszego indywidualnego ego, które trzymają nas oddzielonych i samotnych, pomimo naszych wysiłków, by „zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi”.
Źródło:https://michaellaitman.medium.com/dale-carnegies-quest-for-happiness-e04aa41ab4a5
Opublikowano dnia 28 lipca 2023
Żyjemy w rzeczywistości w której panują prawa natury nieustannie zmierzające do realizacji wyższego planu, którym jest nasze połączenie. Ale sam człowiek nie współpracuje w tej intencji z wyższą siłą i powodowany swoją egoistyczną naturą nie rozumie wartości altruistycznych działań, postrzegając je często jako wynik osobistej słabości i postępowania postrzeganego często jako naiwne.
W dzisiejszych czasach kiedy jawnym stają się zamysły wyższej siły, coraz wyraźniej zaczynamy rozumieć przyczyny wewnętrznej pustki nie dającej się zapełnić najwybredniejszymi przyjemnościami tego świata. Z mniej lub bardziej dotkliwą siłą naciska ona na nas, naprowadzając nas w ten sposób na odkrycie prawdziwego sensu życia, jaki odnajdziemy w altruistycznym nastawieniu do drugiego człowieka.
I pomimo, iż obecnie taka postawa nie jest jeszcze do zaakceptowania przez ogół społeczeństwa, to jednak wszyscy z czasem dojdziemy do takiego poziomu rozczarowania pragnieniami typu – jedzenie, seks, pieniądze, sława, wiedza i rodzina, że naturalnym stanie się uznanie duchowości jako jedynego panaceum na ból tego świata.
Nienasycone, wiecznie głodne ego ludzkości, domagające się wciąż więcej i więcej nowych doznań zaczyna zderzać się obecnie ze ścianą, za którą nie ma już niespodzianek w postaci nowych zabawek, a te które są do dyspozycji straciły na atrakcyjności. Beznadzieja tej sytuacji popycha więc ludzi do ekstremalnego zachowania takiego jak autoagresja przejawiająca się w oddawaniu się nałogom lub popełnianiu samobójstw, a wszystko po to aby zagłuszyć bolesne stany samotności stresu czy lęku.
Jesteśmy w krytycznym momencie w którym wielu z nas dozna bolesnej konieczności skonfrontowania się z własnym życiem i udzielenia sobie odpowiedzi na niewygodne pytanie – czy posiadanie własnej pracy, bycia dobrym obywatelem płacącym podatki i nie okradającym innych, podróżowanie z rodziną w różne atrakcyjne zakątki świata i jadanie w dobrych restauracjach, jest tym wszystkim, co powinienem osiągnąć na tej ziemi?
Nie ma siły zakazującej nam radowania się z ziemskich przyjemności. Wszystko co służy naszemu życiu i nie pochodzi z krzywdy drugiego człowieka nie jest w niczym ograniczone. Gdzie więc znajduje się ten złoty środek w którym człowiek doprowadzi się do równowagi harmonii z tym światem?
Stanie się to wówczas kiedy przestaniemy zatracać się w pogoni za iluzorycznym przeświadczeniem, iż jesteśmy w stanie pozyskać cokolwiek na tym świecie, co mogłoby dać nam wieczne zadowolenie i poddamy się prawom wyższej siły. Zaprzestaniemy rozpaczliwego rozwijania intelektu i epatowania się emocjami i skierujemy się na rozwój nowego człowieka w sobie, człowieka czującego.
Reasumując: prawa natury konsekwentnie wspierają nas i prowadzą do stanu w którym, jeżeli tylko zaakceptujemy wolę zapanowania nad własnym egoizmem, staniemy się właścicielami doświadczania takiego poziomu szczęśliwości, jakiego nie dane nam było zaznać nigdy dotąd.
Źródło:https://michaellaitman.medium.com/is-there-anything-wrong-with-living-for-your-own-pleasure-too-much-d5ca5c0b125c
Opublikowano dnia 26 lipca 2023
W trakcie naszego życia odzywają się w nas coraz częściej smutne refleksje, dotyczące sensu naszego istnienia w kontekście nieubłagalnego faktu, że wcześniej czy później nasze życie dobiegnie końca. Na znaczeniu traci wówczas zgromadzony przez nas majątek, pozwalający nam zapewnić pożądany komfort i beztroskę funkcjonowania w tym świecie, oraz wszelkie inne, wydawało by się atrakcyjne, materialne korzyści.
Ten stan wewnętrznego opustoszenia i bezsensowności zabiegania o materialne cele jest dla nas zaproszeniem do wejścia na duchową ścieżkę, głosem który podpowiada nam, że duchowość do której zaczynamy się skłaniać oferuje nam dużo bogatsze i trwalsze wartości, które pragną być przez nas odkryte.
Osiągnięcie takiego stanu jest uwarunkowane rozwijaniem pozytywnych relacji międzyludzkich, zbudowanych na równości, bezpieczeństwie, szczęściu i przyjaźni i na poziomie duchowym jest procesem łączenia rozbitych części wielkiego globalnego organizmu, w jedną wielką całość poprzez działającą między nami siłę miłości i obdarzania będącą naszym spoiwem.
W miarę naszych duchowych postępów odkrywamy, że zyskujemy coraz więcej siły, do przezwyciężenia takich problemów jak lęk, depresja, samotność, i stajemy się bardziej zaradni w rozwiązywaniu konfliktów w rodzinie i społeczeństwie.
Dzieje się tak ponieważ w procesie rozwoju duchowego nie odczuwamy samotności, a wręcz przeciwnie coraz mocniej doznajemy przeświadczenia, że jesteśmy połączeni z coraz większą liczbą ludzi, a to daje nam poczucie wzmocnienia.
Przestajemy wówczas odczuwać nasze maleńkie, indywidualne światy i stajemy się świadomą częścią ogromnego organizmu, który istnieje wiecznie, podtrzymywany przez siłę wszechogarniającej miłości, i nazywa się to „duszą”, jedną dla wszystkich.
Źródło:https://michaellaitman.medium.com/how-does-spirituality-benefit-a-person-a810eae0dbdc
Opublikowano dnia 21 lipca 2023
W naturze istnieje wyższa siła, która kontroluje rzeczywistość, w której żyjemy, i bez względu na to, jakie wysiłki podejmujemy, nie możemy zrobić nic co jest poza planem i kontrolą tej siły.
Powoli zbliżamy się do uświadomienia sobie, że nasze niezliczone wysiłki zmierzające do uczynienia świata lepszym są daremne, a wszystko dlatego, że działamy w oparciu o pragnienia, które nastawione są na osiągnięcie osobistej korzyści i przyjemności, a to nie stoi w zgodzie z prawami tego świata.
Powinniśmy się zatem starać zrozumieć cel, do którego ta siła nas prowadzi i czego oczekuje od nas, zanim jeszcze nie doprowadziliśmy do totalnej zapaści tego świata, stawiając się w roli bezkarnych decydentów, drwiących z faktu istnienia wyższego i mądrzejszego zarządzania.
Uznajmy z pokorą, że nasze zrozumienie zasad panujących na tym świecie jest na razie mizerne i jeżeli nawet czasami udaje nam się zbliżyć odrobinę do prawdy, to wciąż jeszcze jesteśmy daleko od miejsca w którym moglibyśmy być pełnoprawnymi partnerami tej potęgi, która, gdy właściwie ją pojmiemy, uchyli przed nami prawdziwe moce i wielkość.
I zrozumiemy wówczas, jak wielka była nasza ignorancja i zobaczymy, że to co nazywamy sukcesem naszych globalnych osiągnięć przyczyniło się do klęski ludzkości, która pogrążona jest w depresjach lęku i stresie.
Coraz wyraźniej manifestuje się przed naszymi oczami rzeczywistość, jakiej nie chcielibyśmy doświadczać, gdzie normą jest zażywanie narkotyków, przestępczość, samobójstwa, podziały społeczne i ubóstwo. Trudno wobec takiego rezultatu triumfować, trzeba raczej z pokorą przyznać się do tego, że wszystko, co stworzyliśmy, było z intencją przyniesienia korzyści samym sobie, bez refleksji istnienia drugiego człowieka i skończyło się stworzeniem okropnego świata, który z kryzysu na kryzys pogrąża się w coraz większych problemach.
I jeżeli chcemy zatrzymać te negatywne tendencje i uchronić świat przed skutkami licznych katastrof oraz cierpienia milionów ludzi, zatrzymajmy się… Poznajmy naszą własną naturę, poznajmy siebie, nauczmy się zasad rządzących naszym światem. Zsynchronizujmy się. Zagrajmy wszyscy w jednej orkiestrze, w której dyrygentem będzie jedyna panująca siła, zwana miłością.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/where-has-the-world-come-to-93db055ae61f
Opublikowano dnia 17 lipca 2023
Właśnie zorganizowaliśmy nasz Światowy Kongres Kabały, na którym tysiące uczniów i przyjaciół zebrało się na całym świecie osobiście w kilku miejscach – od Australii po Ukrainę, od Gruzji po Niemcy i od Argentyny po Izrael – a także wirtualnie, aby studiować, łączyć się i zagłębiać się w temat konwencji: – „Wszystko można osiągnąć dzięki mocy modlitwy”.
Wybraliśmy ten temat, ponieważ nic nie może wpłynąć na przeznaczenie ludzkości tak, jak moc modlitwy. Dowiedzieliśmy się, co powinna zawierać nasza modlitwa, aby otrzymać optymalną odpowiedź, że powinna mieć na celu osiągnięcie stanu jedności.
Możemy to dość łatwo zrozumieć w następujący sposób: w rzeczywistości istnieją dwa pragnienia, otrzymywanie i obdarzanie. Kierując naszą modlitwę w stronę harmonijnego połączenia wszystkich, pomoże nam siła przewodnia miłości, obdarzania i połączenia, którą kabaliści nazywają „Stwórcą”. Powrót do stanu całości ludzkości jest stanem, który kabaliści nazywają „jako jeden człowiek z jednym sercem”, naszym pierwotnym stanem jako naszej zjednoczonej duszy.
Dusza ta uległa rozbiciu ze swojej całości, co dało początek naszemu postrzeganiu niekompletnej, fragmentarycznej i przemijającej rzeczywistości. Aby wznieść się do stanu naszej pojedynczej duszy, sprzed rozbicia, musimy przejść naprawę naszego postrzegania rzeczywistości, a środkiem do tego jest prośba – modlitwa.
Na czym polega ta prośba?
Chodzi o to, że odczuwamy brak pełnego połączenia „jako jeden człowiek o jednym sercu”, aby nie odczuwać różnicy między ludźmi, krajami, narodami i różnymi innymi przegrodami, które stawia między nami nasze ego. Mówiąc prościej, jest to poczucie potrzeby bycia razem ponad granicami egoizmu, aby dać sobie coraz bardziej precyzyjną możliwość zbliżenia się do siebie. W ten sposób dochodzimy do stanu „jednego człowieka o jednym sercu”, naszego połączenia jako jednej duszy, czując, że należymy i działamy w świecie duchowym.
Przeszliśmy przez kilka stanów na kongresie, stany radości z ogromnego globalnego połączenia, a także stany odczuwania, jak wyższe światło (siła miłości i obdarzania) działało na nas, mieszając nas razem jak sałatkę. Jednak ostatecznie pojawiło się uczucie, że tysiące ludzi na całym świecie działało w kierunku jednego celu, jakim jest harmonijne połączenie „jako jeden człowiek z jednym sercem”, z gotowością do połączenia się i wspólnego odczuwania ponad wszelkimi różnicami.
Jeśli nadal będziemy inwestować w tym kierunku, osiągniemy poczucie naszego pełnego połączenia, prawa świata duchowego i postrzeganie świata jako jedności dla wszystkich. Mam nadzieję, że wkrótce to osiągniemy.
Na zakończenie tego cudownego kongresu nadszedł czas, aby podziękować Stwórcy za tę niesamowitą okazję, podziękować wszystkim, którzy zainwestowali swoje serca w to wydarzenie i oczywiście zaprosić wszystkich, którzy chcą być częścią tego ogromnego doświadczenia, do udziału w naszych przyszłych kongresach.
Źródło: https://blogs.timesofisrael.com/what-should-we-pray-for/
Opublikowano dnia 17 lipca 2023
Wszystko to, co postrzegamy z użyciem naszych pięciu zmysłów, składa się na rzeczywistość zwaną naszym środowiskiem, i znajduje się wewnątrz nas. Całokształt różnorodnych doświadczeń osobistych i tych wynikających z relacji z innymi ludźmi są naszymi wewnętrznymi bilansami zysków lub strat w zaspokajaniu naszych pragnień.
Na podstawie tych danych człowiek buduje sobie wewnętrzną matrycę, według której dokonuje oceny i formułuje wnioski na temat świata w którym żyje. Zwierzęta również posiadają takie właściwości, co przejawia się na przykład w wyjątkowej zdolności rozpoznawania przez psa swojego właściciela, nawet jeżeli nie znajduje się on w zasięgu jego wzroku lub perfekcyjnego wyczuwania emocji domowników przez kota.
Różnica między nimi jest jednak duża, ponieważ w przeciwieństwie do zwierząt ludzie mogą projektować wewnętrzny wygląd swojego środowiska znacznie bardziej pomysłowo i przy użyciu dużo większego wachlarza intencji. Niestety, większość ludzi, nie wie, że zbudowane w ich wnętrzach konstrukcje wyglądu tego świata oddziaływają na niego, niezależnie od tego czy są tego świadomi, czy nie.
Nie rozumieją oni, że kreowana przez nich rzeczywistość w której uwzględniony jest cały wszechświat, natura i różnorakie formy istnienia innych ludzi jest plastyczna i może wpływać pozytywnie lub negatywnie na losy tego świata.
Dlatego tak bardzo potrzebna jest dzisiaj edukacja, dzięki której ludzkość wyzbędzie się szkodliwej ignorancji i pozna podstawowe prawa tego świata. Wiedza, która otworzy przed ludźmi dostęp do arsenału reguł i zasad, których przestrzeganie przeniesie całą ludzkość na tory nowej wspólnej rzeczywistości, jaką jeszcze nie jest w stanie wyprojektować człowiek w najwspanialszych swoich wizjach, a jaka z pewnością się urzeczywistni.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/what-is-behavioral-change-ae44cf35413
Opublikowano dnia 5 lipca 2023
Ponieważ klimat zmierza w kierunku większych ekstremów na całym świecie, jak możemy najlepiej poradzić sobie z przyszłymi kryzysami klimatycznymi?
Odpowiedź jest krótka: nie poradzimy sobie z nimi, jeśli nie zadbamy o wewnętrzną równowagę natury.
Żadne stworzenie nie zniekształca natury tak, jak my, ludzie. I nie jest to tylko kwestia przejścia na odnawialne źródła energii, samochody elektryczne i tym podobne, to kwestia tego, jak odnosimy się do siebie nawzajem.
Żyjemy w ściśle zamkniętym i współzależnym systemie, w którym wszystko co wykreujemy, wraca do nas. Żyjąc w takim systemie, musimy ponownie zastanowić się nad tym, czego chcemy i co myślimy, a także nad tym, jak traktujemy siebie nawzajem, ponieważ nasze ludzkie relacje mają główny wpływ na to, jak natura reaguje na nas.
Ponieważ brakuje nam pełnej wiedzy tego, w jaki sposób nasze wzajemne postawy wywołują najsilniejsze reakcje natury wobec nas, powszechnie uważamy, że klimat zależy od czynników zewnętrznych – czy to równowagi między ciepłem a zimnem, lub skutków różnego rodzaju zanieczyszczeń, które emitujemy.
Jeśli naprawdę chcemy być świadkami większego balansu w przyrodzie, aby nie musieć radzić sobie z wszelkiego rodzaju falami zimna i innymi klęskami żywiołowymi, to wzorem liczników energii elektrycznej, wody i gazu w naszych domach, powinniśmy również mieć liczniki, które liczą, ile zła emitujemy do świata z powodu naszego negatywnego nastawienia do siebie nawzajem. Chodzi mi o to, że gdybyśmy mogli poczuć, w jakim stopniu emitujemy negatywne siły do świata, które negatywnie odbijają się rykoszetem z powrotem do nas, to zrobilibyśmy wszystko aby tego zaprzestać.
I w zamian za to, kiedy wstajemy rano, powinniśmy przede wszystkim zastanowić się, co musimy zrobić, aby wszyscy ludzie mieli się dobrze. Wypracowanie takiej postawy nie jest takie proste, ale jeżeli chcemy zapobiec globalnym katastrofom, musimy poważnie nad tym popracować.
Życie w pokoju i harmonii zależy bowiem od tego, w jakim stopniu dokonamy transformacji naszych poglądów i intencji do siebie nawzajem – z negatywnych na pozytywne.
Źródło:https://michaellaitman.medium.com/your-negative-attitude-to-people-causes-climate-crises-more-than-anything-else-you-think-does-350d9eb361b
Opublikowano dnia 4 lipca 2023
Badanie opublikowane w czasopiśmie Science i cytowane w Time i innych miejscach stwierdza, że lodowce na świecie kurczą się i znikają szybciej niż sądzili naukowcy, a dwie trzecie z nich ma stopnieć do końca wieku przy obecnych trendach zmian klimatycznych.
Możemy spowolnić odwilż, „jeśli świat ograniczy przyszłe ocieplenie do zaledwie kilku dziesiątych stopnia i spełni międzynarodowe cele”, twierdzą autorzy badania, ale nawet oni przyznają, że jest to „technicznie możliwe, ale mało prawdopodobne”. Innymi słowy, ludzkość ponownie stanowi problem. Naukowcy od dziesięcioleci ostrzegają przed topnieniem gór lodowych, ale jak dotąd niechętnie podejmujemy działania, aby temu zapobiec. Wszyscy wiedzą, co należy zrobić, aby spowolnić topnienie, ale zyski, jakie rządy i potężne korporacje czerpią z branż, które przyspieszają globalne ocieplenie, są zbyt dużą przynętą, aby się im oprzeć.
Nawiasem mówiąc, podnoszący się poziom mórz to tylko jedno z niebezpieczeństw czyhających w topniejących górach lodowych. Potencjalnie gorszym problemem jest uwolnienie wirusów i bakterii, które są obecnie uśpione pod lodem, ale obudzą się, gdy lód zniknie, a temperatura wzrośnie. Proces ten już trwa, ale jak dotąd, według naukowców, mieliśmy szczęście i nie odkryto żadnych poważnych patogenów w topniejącej wiecznej zmarzlinie.
Kolejnym problemem jest uwalnianie metanu, który jest obecnie zamknięty w zamarzniętych obszarach Syberii i Alaski. Metan jest już emitowany do atmosfery w miarę topnienia lodu, a jego wpływ kumuluje się.
Niestety, jak obawiają się naukowcy, nie jesteśmy w stanie dokonać niezbędnych zmian, nawet jeśli są one rozpoznane i wykonalne. Przy obecnym poziomie antagonizmu, który nasyca każdą frakcję ludzkiego społeczeństwa, nie ma szans, aby firmy lub rządy zrobiły cokolwiek dla dobra ludzkości, chyba że służy to ich własnym interesom.
Topnienie lodowców nie jest jedynym problemem zagrażającym ludzkości. Wojna, zanieczyszczenie środowiska, inflacja, ucisk, niewolnictwo, głód, depresja, nadużywanie substancji odurzających, pandemie, ekstremalne zjawiska klimatyczne, od dotkliwych susz po ekstremalne burze – czy istnieje choć jeden problem, który nie wynika z koncentracji ludzkości wyłącznie na własnych interesach? Nie ma znaczenia, kto wyrządza krzywdę, ponieważ ostatecznie każdy jest winowajcą: każda osoba na planecie uczestniczy w wyczerpywaniu, zanieczyszczaniu i eksploatacji gleby, wody, powietrza, zwierząt i ludzi. Im potężniejsza osoba lub instytucja, tym bardziej wyzyskująca, ale tendencja jest taka sama wszędzie i dla wszystkich ludzi.
Dlatego rozwiązanie musi być kompleksowe i dotyczyć źródła problemu, a nie każdego objawu z osobna. Skupianie się na jednym kryzysie na raz, czy to na zmianach klimatycznych, wylesianiu, wojnie, głodzie, zanieczyszczeniu wody, czy jakimkolwiek innym problemie – tylko zaostrzy problemy, zamiast je łagodzić, ponieważ odwróci naszą uwagę od pierwotnej przyczyny i jej jedynego możliwego rozwiązania: zmiany naszego stosunku do siebie nawzajem i do naszego otoczenia, w tej kolejności.
Musimy nauczyć się dbać o siebie nawzajem. Ponieważ jest to bardzo trudne, a my nie chcemy troszczyć się o siebie nawzajem, dlatego musimy nauczyć się naszej wzajemnej zależności – że jeśli krzywdzimy innych, to krzywdzimy samych siebie. Ponadto, ponieważ wszyscy jesteśmy winowajcami, musimy uczyć tego wszędzie i wszystkich, bez wyjątku.
Kiedy już ustanowimy wzajemną troskę, łatwiej będzie nam stworzyć realną i skuteczną politykę i ją realizować. Nasza świadomość, że jesteśmy zobowiązani do jej przestrzegania, jeśli sami nie chcemy zostać skrzywdzeni, sprawi, że będziemy przestrzegać przepisów, które ułatwią zmianę w społeczeństwie ludzkim i w naszym stosunku do planety jako całości.
Źródło: https://blogs.timesofisrael.com/the-heat-between-us-melts-the-ice/
Opublikowano dnia 3 lipca 2023
Pewien student opowiedział mi o czterdziestoczteroletniej kobiecie, która w młodości postanowiła nigdy nie mieć dzieci. Ale teraz, gdy jest starsza, zastanawia się, czy dokonała właściwego wyboru, ponieważ chociaż ma przyjaciół i krewnych, to nie jest to samo, co posiadanie własnych dzieci, więc boi się, że zestarzeje się samotnie.
Dziś wielu młodych ludzi nie chce mieć dzieci, jedni dlatego, że nie chcą ich wychowywać w tak okropnym świecie, a inni z troski o to, że widzą przeludnienie tego świata i boją się, że planeta nie utrzyma nas wszystkich. Nie mogę powiedzieć, że te historie mnie zaskakują. Kiedy ludzie cierpią, ich życie jest trudne i sprowadza się do walki o przetrwanie, to naturalne, że nie chcą, aby ich dzieci tego doświadczały i w rezultacie wielu decyduje się nie sprowadzać dzieci na ten świat.
Jednocześnie, co ciekawe, zjawisko bezdzietności jest znacznie rzadsze w krajach trzeciego świata niż w krajach zachodnich, gdzie standard życia jest znacznie wyższy. Byłoby to zupełnie niezrozumiałe, gdyby nie fakt, że jakość życia mierzy się nie tylko zdolnością do zapewnienia sobie fizycznej egzystencji, ale także, jeśli nie głównie, poczuciem szczęścia w środowisku społecznym.
Kiedy ludzie mają zapewnioną fizyczną egzystencję, ale nie mogą znaleźć emocjonalnej satysfakcji, ich życie staje się szare i bezbarwne. Zwłaszcza w Europie, gdzie ludzie mają wszystko, ale w ich sercach panuje chłód i życie jest dla nich bezbarwne. Nie ma nic bardziej przygnębiającego niż taki świat, zwłaszcza dla dzieci, więc nie chcą przyjmować ich do tego świata.
Kiedy mój uczeń zapytał, co według mnie stanie się z tymi dziećmi, które urodzą się w dzisiejszym szarym świecie, wszystko, co mogłem mu powiedzieć, to przedstawić mądrość Kabały, tak jak widziałem to napisane w pismach Baal HaSulama i jak powiedział mi mój nauczyciel, RABASZ, pierworodny syn i następca Baal HaSulama. Napisali oni, że jeśli nie nastąpi pozytywna zmiana społeczeństwa, pogrążymy się w kolejnej erze wojen światowych. Przewidują trzecią, a nawet czwartą wojnę światową, i niestety tym razem nuklearną.
Od zakończenia II wojny światowej mieliśmy stosunkowo spokojny okres, bez globalnych konfliktów. Był to czas, w którym mogliśmy wykorzystać lekcje z dwóch wojen światowych, których doświadczyliśmy w pierwszej połowie XX wieku, ale tego nie zrobiliśmy. Kłóciliśmy się i walczyliśmy w „zimnych” wojnach i walkach zastępczych, aż okno możliwości zamknęło się dla nas, a teraz zbliżamy się do realizacji ostrzeżeń Baal HaSulama i jego syna, RABASZA.
Jedyną rzeczą, której ludzkość nie nauczyła się przez cały czas, jest to, jak uczynić nasze życie bezpieczniejszym i spokojniejszym, po prostu troszcząc się o siebie nawzajem.
Pomimo całej wiedzy, jaką ludzkość zdobyła, całej jej potęgi, osiągnięć technologicznych, militarnych i przemysłowych oraz całej naszej wiedzy historycznej, nie potrafimy zmienić biegu świata w kierunku czegoś oświeconego, w kierunku dobrej przyszłości. Zamiast wykorzystywać naszą wiedzę do poprawy naszego życia, nadal bawimy się nią jak małe dzieci trzymające naładowany pistolet. To nie może skończyć się dobrze.
Jeżeli chcemy aby ten świat stał się bardziej gościnny dla nas wszystkich, a szczególnie dla dzieci, dla których pragniemy dobrego życia, nie czekajmy. Zamieńmy szarość naszej egzystencji, która jest wynikiem naszego egoistycznego podejścia, na altruistyczne postępowanie, które doda jaśniejsze kolory do naszego świata. Kiedy nauczymy się dbać o siebie wzajemnie i troszczyć o potrzeby innych czerpiąc satysfakcję z pracy dla drugiego człowieka, życie zacznie nam się przedstawiać jak paleta barw z której będziemy mogli czerpać w nieograniczony sposób.
I na przykład, gdy zatroszczymy się o poznanie marzeń innych ludzi i będziemy dbać o nie jak o własne, dodamy do naszego życia niebieskich kolorów. A jeśli chcemy dodać trochę zielonych barw, musimy nauczyć się cieszyć, z tego, że trawnik naszego sąsiada będzie bardziej zielony niż był, i że nasz sąsiad czuje się szczęśliwy i zadowolony.
I w efekcie uzyskamy kolor, który lubię najbardziej: pomarańczowy, kolor słońca, który nada blasku naszemu istnieniu. I to jest wszystko, co musimy zrobić, aby przygotować dla nowych gości, którzy tu przyjdą, nowy, słoneczny świat.
Źródło:https://michaellaitman.medium.com/living-in-a-world-of-gray-people-4b142401db0b
Opublikowano dnia 29 czerwca 2023
Do czego doprowadziło nas tysiące lat rozwoju ewolucyjnego, i co na dzień dzisiejszy można nazwać sukcesem człowieka w tej wędrówce?
Czy jest nim uzyskanie takiego komfortu życiowego, który zapewnia nam dostęp do większości dóbr materialnych i zaspakaja nasze pożądania w zakresie takim jak jedzenie, seks, rodzina, pieniądze, honor, kontrola czy wiedza?
Jeżeli tak, to dlaczego kiedy już osiągniemy materialne cele, nasze zadowolenie z tego szybko się ulatnia i znowu znajdujemy się w punkcie wyjścia, czyli obcujemy ze znaną nam dobrze pustką wewnętrzną, która domaga się napełnienia?
Niedostatek ten, wyzwala w nas bardzo niepożądane uczucie dokuczliwego braku, który zmusza nas do pogoni za wyimaginowanymi pokusami, obiecującymi nam osiągnięcie wewnętrznej harmonii.
Takie flirtowanie z nieokiełznanym i nienasyconym egoizmem zawsze kończy się dla nas rozczarowaniem, ponieważ dajemy się zwodzić przeświadczeniu, że osiągnięcie jeszcze tylko tej jednej rzeczy doprowadzi nas do upragnionego szczęścia.
I znowu udajemy się w pogoń za trendami dyktowanymi przez ogół, i pędząc na oślep w nieświadomej niczego gromadzie w stronę złudnych celów, uzyskujemy chwilowe odprężenie wynikające z przekonania, że przecież większość nie może się mylić.
Jednym słowem, robimy wszystko, aby szczelnie odgrodzić się od czającego się w nas pytania, które, jak przeczuwamy, wymusiłoby na nas radykalne zmiany w dotychczasowym stylu życia, a nie jesteśmy jeszcze na to gotowi.
Perspektywa wielkich zmian na tyle jeszcze nas przeraża, że pomimo coraz częściej odczuwanego bezsensu naszej egzystencji biegniemy nadal w nadziei, że kiedyś zatrzyma się ten kołowrotek.
Jednak prędzej czy później kwestia celu naszej egzystencji obudzi się w nas na tyle mocno, że nie będziemy mogli już ignorować zakiełkowanego w nas pytania – „Jaki jest sens życia?”
Usłyszymy go po mimo jazgocącego krzyku zewnętrznych pokus, za wszelką cenę próbujących zatrzymać naszą uwagę na zabawkach tego świata. I tak stopniowo zauważymy, że nie bierzemy już udziału w bezsensownym wyścigu szczurów i bez żalu pożegnamy się z materialnymi pragnieniami, robiąc miejsce dla pielęgnowania nowego pragnienia nazywanego „punktem w sercu”.
Pozwolimy wtedy prowadzić się wyższej sile, która nakieruje nas do Kabały, a jej mądrość odkryje przed nami nieograniczone możliwości rozwoju nowego pragnienia, zwanego miłością.
I to stanie się remedium na chorobę tego świata.
Źródło:https://blogs.timesofisrael.com/how-can-i-cope-with-the-general-dissatisfaction-i-feel-about-my-life/
Opublikowano dnia 28 czerwca 2023
Natura składa się z dwóch sił: dawania i otrzymywania, plusa i minusa, pozytywu i negatywu. Każdy z nas jest również gospodarzem tych sił. Istnieją one na wszystkich poziomach naszego życia: materialnym, psychologicznym i duchowym. Jeśli chodzi o polityczne inklinacje prawicowe i lewicowe, po pierwsze trzymałbym się z daleka od definiowania ich jako takich, ponieważ w dzisiejszych czasach terminy te stały się bardzo zawiłe, przez co ludzie mylą jedno z drugim.
Jednak w swoim pochodzeniu lewicowe skłonności skłaniają się ku dopełnieniu, połączeniu i kompromisowi, podczas gdy prawicowe podejście jest jego przeciwieństwem: skłania się ku definiowaniu granic, ograniczeń i granic. Innymi słowy, z natury podejście lewicowe brzmi: ” co moje, jest twoje, a to, co twoje, jest twoje”, a podejście prawicowe: „co moje, to moje, a to, co twoje, jest moje”.
Jednak w naszym dzisiejszym zniekształconym życiu, które jest dalekie od natury, nie widzimy niczego, co wyrażałoby prawdziwe lewicowe lub prawicowe skłonności. Dzieje się tak, ponieważ żyjemy w czasach, w których przerośnięty ludzki egoizm – pragnienie czerpania przyjemności kosztem innych i natury – stoi u podstaw wszystkiego, co myślimy i robimy, czyniąc nas dalekimi od jakiegokolwiek naturalnego podejścia do tych skłonności.
W dzisiejszym świecie nie ma prawdziwych przykładów lewicowych i prawicowych skłonności, ponieważ są one zmieszane z pragnieniem wykorzystywania wszystkich i wszystkiego, co możliwe, w celu spełnienia egoistycznych dążeń. Na przykład, dana osoba może mieć naturalne skłonności lewicowe lub prawicowe, ale z powodu silnego pragnienia egoizmu do spełnienia się w dzisiejszych czasach, osoba ta może bardzo łatwo znaleźć się po drugiej stronie w praktyce.
Dlatego uważam, że dzielenie ludzi i narodów na lewicowe i prawicowe nie przynosi nam żadnych trwałych korzyści. Zamiast tego powinniśmy skupić się na podnoszeniu poziomu naszej edukacji na całym świecie, aby dowiedzieć się, jak działa natura, jak się rozwijamy, dokąd zmierzamy i co chcielibyśmy zobaczyć w lepszym stanie w przyszłości.
Jeśli zaczniemy podnosić naszą świadomość, aby zrozumieć, w jaki sposób możemy osiągnąć równowagę w nowych, globalnie współzależnych warunkach, w których się znajdujemy, wtedy zaczniemy dostrzegać ekspresję naszych bardziej naturalnych skłonności. Zobaczylibyśmy wtedy, że ludzie i narody są z natury lewicowi lub prawicowi, a zatem bylibyśmy w stanie poprowadzić wszystkich do bardziej harmonijnej i pokojowej przyszłości, zgodnie z naturalnymi skłonnościami każdego człowieka i narodu.
Nieodłączna część tego nowego procesu edukacyjnego wymaga poważnego, ciągłego badania, w jaki sposób możemy osiągnąć równowagę między różnymi skłonnościami ludzkości i pokierować pozytywnym kursem rozwoju. Musimy stale badać optymalną formę ludzkości i każdego narodu, jednocześnie rozumiejąc odmienną naturę każdego narodu i myśląc o tym, jak zjednoczyć wszystkich ludzi i narody w komplementarności.
Istnieje potrzeba rywalizacji i wykorzystania siły, która pozwala silniejszym wygrywać, jest także słuszne miejsce dla słabszych pragnień, które domagają się rządowego wsparcia dla ich życia. Obie skłonności muszą znaleźć swój wyraz i każdy z nas może podejmować decyzje zgodnie z naszymi charakterami.
Musimy zrozumieć złożone bogactwo natury, które nie pozwala nam być po prostu dobrymi ludźmi, którzy mogą się na coś zgodzić i utrzymać tę zgodę. Zmieniamy się z chwili na chwilę. Dlatego nawet podczas procesu podpisywania określonej umowy możemy już myśleć o tym, jak ją naruszyć i odnieść korzyści kosztem drugiej strony.
Dzisiejszy ludzki egoizm nie pozwala żadnej osobie ani stronie trzymać się czegokolwiek, co trzymałoby nas wszystkich razem. W związku z tym możemy spodziewać się coraz większych tarć między lewicą a prawicą w miarę naszego dalszego rozwoju. Co więcej, jeśli nie uda nam się uregulować tych tarć, konflikty między obiema stronami mogą doprowadzić do poważnych zniszczeń, takich jak kolejna wojna światowa.
Musimy zrozumieć, że te przeciwstawne skłonności są zakorzenione w naszej naturze i będą się coraz bardziej rozplątywać, tak abyśmy stworzyli system, który je równoważy. Jest to podobne do tego, jak w elektryczności umieszczamy rezystor między plusem i minusem, gdzie łączą się i wykonują pewnego rodzaju pracę. Podobnie musimy podejść do naszych skłonności, ale potrzebujemy czegoś wspólnego, nad czym wszyscy będziemy pracować.
Źródło:https://michaellaitman.medium.com/what-makes-people-right-wing-and-left-wing-79ff76ff1833
Opublikowano dnia 27 czerwca 2023
Odpowiedź brzmi – nikt. Takie sedno tej odpowiedzi nie jest na ten czas do przyjęcia przez wszystkich, którzy uporczywie trzymają się przekonania, że wszystkie cierpienia tego świata pochodzą z zewnątrz od innych ludzi, a oni sami niczemu nie są winni.
W pewnym sensie mają oni rację, ponieważ prawda jest taka, że nie ma winnego, ale też nie ma nikogo kto mógłby nazwać się pokrzywdzonym. To jest ukryta dla wielu mądrość tego świata, która coraz mocniej domaga się ujawnienia aby pokazać, że nie znajdziemy w innych ludziach przyczyn naszych życiowych niepowodzeń i cierpień, i żyjemy w świecie idealnym.
Ci, którzy wyznają już światopogląd, oparty o projekt absolutnego połączenia, wiedzą, że jesteśmy całkowicie współzależni od siebie, i że sami jesteśmy projektantami tego, co dzieje się w naszym życiu, zarówno dobrego jak i złego. Odchodzą więc od potrzeby egoistycznego koncentrowania się na własnych korzyściach kosztem innych, wiedzą bowiem, że w ten sposób występują przeciwko funkcjonującemu na tym świecie prawu, i w rezultacie przeciwko samym sobie.
Ponieważ nasze współistnienie czyni nas absolutnie zależnymi od wszystkich, gdyż wszyscy są nieodłącznymi naszymi częściami, manifestującymi się w naszym życiu w różnoraki sposób, to niezgoda na ich istnienie jest niczym odcinanie własnego chorego palca zamiast poddanie go leczeniu. I aby zapobiec jeszcze większym cierpieniom i nieprzyjemnościom powinniśmy poddać się pozytywnej transformacji i przejść niezbędną naprawę w kierunku zmiany wektora naszego postępowania, z napełniania się samemu na napełnianie innych.
Będzie to przejawem naszej troski o świat i odpowiedzialności za jego losy, i wywinduje nas na wyższy poziom naszego człowieczeństwa. System w którym żyjemy, jest skomplikowaną i niezrozumiałą dla nas machiną w którym panujące prawo jedności czyni nas wszystkich jedną wspólną całością, dopełniającą się zgodnie z zamysłem stworzenia.
Ten wyższy system zarządzania nie uwzględnia istnienia zjawiska „kata i ofiary”, chociaż być może w taki sposób oceniamy to, co nas spotyka, ale zaprojektowany jest tak aby doświadczenia, które pojawiają się w naszym życiu prowadziły do naprawy naszego egoistycznego postrzegania świata i podnosiły nas po stopniach ewolucji.
Zamysłem stworzenia jest bowiem stan w którym osiągniemy zrozumienie tego, że żyjemy w integralnym, doskonałym świecie, który nie ma początku ani końca. W świecie tym każdy człowiek pracuje dla dobra innego i panuje harmonia i pokój. Nie ma nikogo, kto czuje potrzebę wystąpienia przeciwko dobru i szczęściu innego i nie ma nic czego można by było nienawidzić.
Taka wizja świata, jawi się nam obecnie jako zbyt idealistyczna i nie realna, ale ci którzy poczuli wewnętrzne wezwanie i dzięki pracy nad sobą idą wbrew oporowi egoistycznych pragnień, coraz bardziej zdzierają zasłonę odgradzającą ich od jedynego prawdziwego i doskonałego świata. Świata naszej niedalekiej przyszłości.
Źródło:https://michaellaitman.medium.com/what-makes-you-hate-peoples-ego-c54dfc02fb13
Opublikowano dnia 25 czerwca 2023
Zespół badawczy z Uniwersytetu w Tel Awiwie położył podwaliny pod założenie, że rośliny, podobnie jak człowiek komunikują się między sobą. Wydawane przez nie dźwięki przypominają kliknięcia o takiej samej częstotliwości jak ludzka mowa, ale odbywają się powyżej zakresu ludzkiego słuchu. Zdolność tą posiadają natomiast niektóre zwierzęta, takie jak nietoperze, myszy i owady, które odbierają dźwięki roślin.
O czym więc rozmawiają ze sobą rośliny?
Przewodnim celem ich komunikacji jest wzajemne obdarzanie się radością życia, jak również ostrzeganie się w przypadku zagrożeń i wzajemna pomoc. Nie tylko rośliny mają taką zdolność, ale każdy atom, cząsteczka i skała ma swoje własne życie i porozumiewają się w różny sposób, w zależności od swojego miejsca w systemie.
Jaka dla nas ludzi wynika z tego nauka?
Po pierwsze, że w jedności jest ogromna życiodajna siła, której wartość nie jest jeszcze dla nas odkryta ale gdy nauczymy się, jak wznieść się ponad nasze egoistyczne pragnienia i wzorem roślin doprowadzimy do stanu wzajemnego połączenia, to poczujemy ją i z radością będziemy istnieć we wspólnym polu pod jej opieką.
Wystarczy tylko abyśmy połączyli się ze sobą w pozytywnych relacjach i doświadczymy wówczas harmonii i doskonałości tego uniwersalnego pola, które będąc uzupełnione wszystkimi częściami stworzenia odczujemy jako stan nazwany – „wilk zamieszka z barankiem”.
Czas kiedy to nastąpi zależy od nas samych, a sygnałem z naszej strony będzie wznoszenie się ponad nasze egoistyczne pragnienia, co zobowiąże wszystkie pozostałe części natury do harmonicznego współistnienia, a poprzez to doświadczenia wieczności i doskonałości.
Źródło: https://blogs.timesofisrael.com/can-plants-really-talk-to-one-another/
Opublikowano dnia 21 czerwca 2023
W ubiegły czwartek firma Elona Muska zajmująca się implantami mózgowymi Neuralink ogłosiła, że otrzymała zgodę od Agencji Żywności i Leków (FDA) na przeprowadzenie badań klinicznych na ludziach w zakresie wszczepiania czipów do ludzkich mózgów. Zamierzenie to przedstawione zostało w dobrej intencji pomocy pacjentom z ciężkimi paraliżami, które umożliwi komunikowanie się z otoczeniem przez wykorzystanie komputera za pomocą samych sygnałów mózgowych. Oprócz pomocy pacjentom z paraliżem, eksperci uważają, że takie implanty mogą pomóc w leczeniu ślepoty i chorób psychicznych.
Zastanawiającym jest w takim razie zamiar Muska, aby Neuralink zbadać potencjalne zastosowania również dla zdrowych ludzi. Wzbudza to niepokój, czy aby takie wykorzystanie technologii nie jest przypadkiem furtką do uzyskania pełnej kontroli nad człowiekiem, jego umysłem i sterowanie nim według zamierzeń operatorów, a nawet jeśli nie jest, to czy mamy gwarancję, że tak się nie stanie?.
Mogłoby to zamieniać człowieka w ludzkie zombi i wykorzystywać go do niszczycielskich zadań równie, a może bardziej szkodliwych niż broń nuklearna. Tak jak sztuczna inteligencja stała się integralną częścią naszego życia, tak wszczepianie chipów do naszych mózgów będzie stawało się coraz bardziej powszechne. Nie możemy zatrzymać rozwoju naukowego, to nie jest możliwe. Jesteśmy zatem na etapie, kiedy właściwe pytanie nie brzmi, czy pozwolić na rozwój tego projektu, ale jak uniknąć niezliczonych szkodliwych jego zastosowań.
Podobnie jak w przypadku każdej nowej technologii, pierwszym poligonem wykorzystującym tą technologię będzie sektor wojskowy z ukierunkowaniem na wprowadzenie nowej niszczycielskiej broni.
Dla magnatów żądnych władzy, stanie się to niesamowicie kuszącą zabawką, pozwalającą im na dodatek nie ponosić żadnych konsekwencji swoich decyzji, wywodzących się z żądzy niepochamowanego zadawalania siebie kosztem innych i mogą oni całkowicie zniszczyć ludzkość. Niszczycielski potencjał takich technologii wydaje się być nieograniczony i nie będzie mu końca zanim ludzkości nie wzniesienie się na wyższy poziom humanizmu niż nasza obecna rzeczywistość, rysująca się widokiem nieustannych walk o władzę.
Być może jedynym sposobem na powstrzymanie nadużywania tej nowej mocy jest otwarta dyskusja na temat jej potencjalnych zagrożeń. Świadomość może być naszym jedynym środkiem zaradczym, naszą jedyną obroną przed wdrożeniem technologii kontroli umysłu. Ostatecznie jednak mocno wierzę w dobry los ludzkości nie przesądzając, czy stanie się to za sprawą rozsądnego podejścia do tej technologii, czy w wyniku gorzkich doświadczeń ze złego jej stosowania, wzorem z bombami atomowymi.
Ostatecznie zbierzemy siły, by mądrze i z korzyścią dla siebie czerpać z tej lub innych technologii, zrozumiemy bowiem, że niszczenie drugiego człowieka jest niszczeniem samego siebie i ostatecznie obraca się przeciwko nam. Akceptacja takiego podejścia jest wyzwaniem dla naszego egoi, które będzie musiało zrozumieć, że może ono przetrwać na tym świecie, tylko wówczas kiedy zwróci się ku działaniom dla dobra innych, a nie samego siebie. I od tego zależy jak potoczą się dalsze losy ludzkości.
Źródło: https://blogs.timesofisrael.com/will-chips-in-our-brain-make-us-healthier-or-zombier/
Opublikowano dnia 18 czerwca 2023
Każdemu człowiekowi chyba, przydarzyło się w życiu zjawisko podczas którego miał nieodparte wrażenie, że uczestniczy w czymś, co już kiedyś było. Takie mgnienie, które szybko się ulatnia, ale jest na tyle silne, że nie sposób go nie zauważyć. W każdym razie ten spektakularny moment jest tak zagadkowy, że nie jesteśmy w stanie pozostawić go bez nadania mu szczególnego znaczenia.
Najczęściej dopatrujemy się w nim znaku przepowiadającego nam nadchodzące wydarzenia. Ale nie szczędzimy sobie również różnych spekulacji w tym zakresie, oglądając się w swoich podejrzeniach w przeszłość, czasami bardzo daleką. Kiedy do głosu dochodzą nasze przeczucia, które przypływają do nas niczym fale i nie pozwalają naszym myślom oddalić się od nich, próbujemy wówczas nadać im bardziej materialną formę i zaczynamy ubierać je w przewidywane wydarzenia.
Ponieważ żyjemy w jednym, zintegrowanym środowisku fale te, są zbiorową myślą innych ludzi z którymi jesteśmy połączeni. Takie zjawisko nie jest rzadkością i pozwala wielu ludziom przewidzieć nadchodzące wypadki na podstawie znaków, które oni umieją prawidłowo interpretować. Do takich ludzi należeli na przykład Wolf Messing czy Beduini żyjący na pustyni, którzy dzięki praktykom rozwinęli w sobie nowy zmysł pozwalający im czytać naturę.
Wspomniany wyżej Messing, wiedziony silnymi przeczuciami potrafił odgadnąć przyszłość w perspektywie kilku lat, w żadnym jednak stopniu nie potrafił wpływać na zmianę przewidywanych kolei losu. Tymczasem w zakresie wpływania na naszą przyszłość Kabała ma dla nas wskazówki, dzięki którym poprzez odpowiednie połączenie i rozwój pozytywnych relacji opartych o troskę, szacunek i odpowiedzialność, zaprojektujemy dla siebie harmonijną i pokojową przyszłość.
Stosowanie w swoim życiu zasad Kabały pozwala nam również wpływać na przyszłe niezbyt korzystne zjawiska i tonować je nadając im łagodniejsze bardziej akceptowalne formy. Reasumując, to z jakim natężeniem nacierają na nas złe wydarzenia, zależy od tego ile starań wkładamy w wartościowe połączenia, lub na ile znajdujemy przyjemność cieszeniem się porażkami innych – co jest szczególnym przysmakiem naszego niepohamowanego egoizmu.
Wprawdzie egoizm był do pewnego czasu motorem naszego rozwoju i popędzał ewolucję ale obecnie sprawy mają się inaczej i powinniśmy zacząć przeciwdziałać wzmożonemu w świecie wyzyskowi, manipulacji i znęcaniu się nad sobą nawzajem, co doprowadza naszą egzystencję do stanu coraz większych udręk i trudności ze strony natury.
Pora, aby człowiek wziął w swoje ręce oręż, którym jest szacunek, akceptacja i troska o drugiego człowieka i tym samym zawiązał z naturą sojusz, na który ona cały czas pozostaje w oczekiwaniu.
Źródło:https://michaellaitman.medium.com/why-does-deja-vu-happen-why-do-we-feel-that-something-has-already-occurred-9788e76eeba9
Opublikowano dnia 15 czerwca 2023
Po pierwsze, czym jest historia? Historia jest ewolucją pragnień. Zaczyna się od najmniejszych i najprostszych pragnień, które ma każda jednostka – jedzenia, seksu i rodziny – a nasze pragnienia rosną do tych większych, które rozgrywają się w społeczeństwie, pieniędzy, honoru, kontroli i wiedzy, gdzie rozwijamy się społecznie poprzez relacje wspólnotowe, miejskie, państwowe i wreszcie globalne.
Widzimy ludzkie zmagania w zależności od stopnia rozwoju naszych pragnień. Najpierw walczyliśmy ze sobą w różnych osadach, a później jako małe, odmienne państwa. W końcu zjednoczyliśmy się w różnych sojuszach, aby móc dalej walczyć przeciwko sobie, a proces ten doprowadził nas do tego, co mamy dzisiaj. A co mamy dzisiaj?
Dzisiejszy poziom rozwoju naszych pragnień prowadzi nas do coraz większej świadomości naszych globalnych wzajemnych powiązań i współzależności, co pokazuje nam bezcelowość wzajemnej walki. Powiedzmy, że jeden kraj odcina się od świata. Co by się wtedy stało?
Nie zdajemy sobie sprawy z pełnego zakresu tego, do czego doprowadziłoby takie zjawisko. Świat stanąłby w miejscu. Wpłynęłoby to na nas na wielu poziomach, od naszej najbardziej podstawowej zdolności do obsługi prostych narzędzi i urządzeń, poprzez niedostępność niektórych produktów żywnościowych, aż po trudności ekonomiczne i kilka innych zjawisk. Krótko mówiąc, świat mógłby przestać istnieć.
Nie mamy pojęcia, jak bardzo jesteśmy od siebie zależni i jak kruche jest nasze życie. Dziś nie możemy prowadzić wojny światowej, ponieważ żaden kraj nie jest w stanie być samowystarczalny. Istnieje wzajemna zależność między krajami na poziomie podstawowych rzeczy, których potrzebujemy do przetrwania.
Pomyślmy o ewolucji człowieka jak o budynku, który zaczęliśmy budować wiele tysięcy lat temu. Na parterze mieliśmy własny ogród, piwnicę i sadziliśmy własne plony, czyli mieliśmy możliwość zaspokajania naszych codziennych potrzeb. Dziś mieszkamy na dwudziestym piętrze tego budynku i nie możemy żyć tak, jak kiedyś na parterze.
Pamiętam moje dzieciństwo w małym miasteczku Witebsk, liczącym ćwierć miliona mieszkańców. Mieliśmy małą działkę i dużą piwnicę, w której trzymaliśmy ziemniaki, kapustę, czosnek i cebulę, jak wszyscy w tamtych czasach. Przygotowywaliśmy te produkty z rocznym wyprzedzeniem, aby rodzina nie głodowała, podobnie robiła większość populacji.
Dzisiejszy świat jest zupełnie inny. Obecnie mamy duże obszary mieszkalne i miasta zamieszkiwane przez ponad milion osób. Gdyby systemy zapewniające im podstawowe potrzeby uległy awarii, doświadczylibyśmy kryzysów na skalę globalną. Nie zdajemy sobie sprawy, co by się stało, gdyby kilka dużych krajów nagle przestało funkcjonować.
Dlatego też, jeśli mamy wpłynąć na pozytywną zmianę w kierunku bardziej harmonijnego i pokojowego świata, musimy podnieść świadomość naszej zacieśniającej się globalnej współzależności, że miliardy z nas na tej małej planecie płyną na tej samej łodzi, a zatem powinniśmy zacząć odnosić się do innych jak do samych siebie, a przynajmniej jak do członków jednej globalnej rodziny.
Historia prowadzi nas do coraz większego połączenia. Jeśli mamy pozytywnie realizować nasze rosnące połączenie, musimy nauczyć się, jak działa nasza natura w tym procesie: że urodziliśmy się w egoistycznej naturze, która chce czerpać korzyści kosztem innych i natury, że nigdy nie możemy być prawdziwie usatysfakcjonowani, żyjąc w takiej naturze, a co więcej, coraz bardziej cierpimy na jej czele.
Wraz z rosnącą świadomością naszej natury, musimy również nauczyć się, jak przekształcić ją w nową naturę: harmonijnie realizować nasze rosnące wzajemne powiązania i współzależności poprzez zmianę naszej natury z egoistycznej na altruistyczną. Jeśli dostosujemy nasze wpływy edukacyjne, medialne i społeczne, aby ukierunkować nas na tę zmianę – z egoizmu na altruizm – wówczas doświadczymy naszego zacieśniającego się połączenia jako ogromnej nowej formy satysfakcji, szczęścia i pewności siebie, która wypełni nasze życie. Jeśli nie, to będziemy nadal się rozwijać poprzez coraz większe cierpienie.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/where-will-history-lead-us-beb956be2a1b
Opublikowano dnia 14 czerwca 2023
Prawie każda osoba w zachodnim świecie korzysta ze źródeł informacji, które mówią nam, co dzieje się w naszej przestrzeni i uczą nas jak mamy się w niej poruszać. Wcześniej źródłami tymi były głównie telewizja, radio i gazety. Jednak w dobie Internetu i dominujących platform mediów społecznościowych sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Nowe badanie Gallup/Knight Foundation wykazało, że 90 procent Amerykanów śledzi co najmniej jedną osobę publiczną w mediach społecznościowych, takich jak Twitter czy Instagram.
Mogą to być celebryci, dziennikarze, eksperci akademiccy, gospodarze programów, influencerzy internetowi lub liderzy biznesu. Cechą charakterystyczną ich wypowiedzi jest to, że publicznie wyrażają własne poglądy, a nie poglądy serwisu informacyjnego w imię którego się wypowiadają. Żyjemy w czasach, kiedy obiektywne raportowanie, czy po prostu etyczne doniesienia, należą już do przeszłości, już nie istnieją. Według, wspomnianego wyżej raportu, powodem tego zjawiska jest nie tylko wszechobecność Internetu umożliwiającego zabieranie głosu wszelkim serwisom informacyjnym.
Powodem jest raczej to, że ludzie stracili zaufanie do tradycyjnych mediów. W związku z tym ponad 70 procent respondentów biorących udział w badaniu stwierdziło, że śledzi influencerów online, aby uzyskać perspektywę, której nie mogą uzyskać od pionierskich mediów, a prawie 80 procent stwierdziło, że robią to, ponieważ ufają tym których śledzą online, bardziej niż tradycyjnym mediom.
Rzeczywiście, ludzie nie wierzą już prekursorskim środkom przekazu, ponieważ kanały te nie spełniają celu jakim jest dostarczanie wiarygodnych informacji, wygłaszają natomiast nieobiektywne komentarze przemawiające na korzyść wybranej strony politycznej, czyli w rezultacie służą potentatom, którzy są ich właścicielami. Innym aspektem tego zjawiska jest to, że ludzie, bardziej świadomie lub nie, szukają osobistego kontaktu.
Potrzebują bowiem nie tylko przyswajać informacje, ale także komunikować się z żywym człowiekiem, z którym mogą być w interakcji, przekazywać i otrzymywać informacje zwrotne. Nie jest to możliwe za pośrednictwem korzystania z tradycyjnych mediów, ale uczestnictwo na osobistych kontach influencerów w mediach społecznościowych, daje taką szansę.
Był taki czas, kiedy byłem znacznie młodszy i większość czasu spędzałem z moim nauczycielem Kabały, Rabaszem, mogłem przypatrywać się jak on, zawsze bardzo uważnie słuchał wiadomości, ale tylko do momentu zakończenia obiektywnych relacji z wydarzeń i gdy komentatorzy zaczynali wyrażać swoje poglądy w danej kwestii automatycznie wyłączał radio. Nigdy również nie oglądał telewizji.
Jeśli chodzi o mnie, posiadam odbiornik telewizyjny i mam połączenie z Internetem, ale bardzo oszczędnie korzystam z przekazów informacyjnych. Wiem, co się dzieje na świecie w ogólnym zarysie z kanałów kilku analityków, których słucham od wielu lat, ale bardzo sporadycznie i nic poza tym. Dzisiaj jestem w pełni świadomy prawdy, że wygląd naszego świata zależy w pełni od jakości więzi międzyludzkich, które powinny być oparte na empatycznym rozeznaniu potrzeb drugiego człowieka i akceptacji odmienności.
Ale o takim panaceum na szczęśliwe życie, nie usłyszymy raczej od przemawiającego w mediach polityka, który serwuje nam zazwyczaj zgoła odmienną propozycję postępowania. Dlatego myślę, że nie powinniśmy tracić czasu i zajmijmy się polepszaniem i wzmacnianiem naszych wzajemnych relacji, ponieważ właśnie brak naszego połączenia jest przyczyną wszelkiego chaosu jaki obserwujemy w naszym świecie.
Doprowadzenie do pełnej harmonii w relacjach międzyludzkich uspokoi nasz świat, który jawi się obecnie niczym wzburzony ocean, a wypłyniemy wówczas na spokojne wody, do pełnego radości życia.
Źródło:https://michaellaitman.medium.com/how-to-make-sense-of-a-chaotic-world-bb2381c299a9
Opublikowano dnia 12 czerwca 2023
Każdy człowiek ma inklinacje do zabijania. Wynika to z tego, że każdy zawiera w sobie pełny arsenał pragnień, od najlepszych do najgorszych. Niektórzy nie wiedzą jednak, że zabijając kogoś, niezależnie w jakich okolicznościach, w rzeczywistości zabiją część siebie. Dzieje się tak ponieważ istniejemy w zbiorowym pragnieniu, wspólnego systemu i wszystko, co istnieje w naturze na wszystkich jej poziomach – nieożywionym, roślinnym, zwierzęcym i ludzkim – posiadamy w sobie.
I dlatego powinniśmy uzasadniać potrzeby wykorzystywania czegokolwiek z tego świata dla siebie, począwszy od łyku powietrza, poprzez ścięte drzewa, zwierzęta, które zabijamy dla pożywienia, a skończywszy na życiu innych ludzi. Taka zasada rozciąga się na wszystko, co bierzemy dla własnego dobra, ponieważ wszystko to wymaga jakiejś formy naprawy.
Musimy wiedzieć, że cokolwiek otrzymujemy lub zagarniamy dla własnej korzyści, jest zaciągniętą pożyczką, ponieważ tutaj na ziemi nic nie jest naszą własnością i szczególnie biorąc w nadmiarze stajemy się zachłannymi konsumentami kosmosu, nie poczuwającymi się do żadnej odpowiedzialności.
Są jednak tacy ludzie, którzy mają przeświadczenie, że nie są właścicielami tej ziemi i biorąc cokolwiek od natury dla siebie starają się wywdzięczać za otrzymane dary. Znaną formą podziękowania jest błogosławieństwo, w różnych formach, bądź to poprzez wypowiedzenie go, bądź poprzez drobne rytuały jak na przykład przed ugaszeniem pragnienia, symboliczne wylewanie odrobiny płynu lub pozostawienie kawałka chleba ze spożywanej całości.
W takim działaniu zawarty jest przekaz pełnego zrozumienia dla praw tego świata i zadośćuczynienie za jego gościnność, za którą nie będą w stanie nigdy zapłacić. Jeśli to co zabieramy z natury jest koniecznością dla naszej egzystencji, aby wspierać nasze życie, to stawia nas w trochę innej pozycji wobec świata, ale nadal nie zmienia to naszych z nim relacji i ciągle musimy pamiętać o tym, że jesteśmy gośćmi na tej planecie.
Nie jest dla nas również taryfą ulgową fakt, że zostaliśmy tu stworzeni i nie mieliśmy innego wyboru. Nasze życie zostało zaprojektowane właśnie w taki sposób abyśmy nauczyli się płacić za otrzymane korzyści, czyli absolutnie wszystko co otrzymujemy dla siebie. Obecnie obserwujemy pewną zależność pomiędzy tym, że zwiększający się wzrost rozwoju technologicznego napędza nasze pragnienia posiadania i zaczynamy zagarniać dla siebie nieproporcjonalnie więcej niż rzeczywiście potrzebujemy.
Takie tendencje nie są obojętne dla świata i jego odpowiedzią na ten stan rzeczy są zjawiska, w efekcie których mnożą się cierpienia na tej ziemi. I wynika to z faktu, że natura jest zamkniętym, integralnym systemem, żywą tkanką z której nie powinniśmy bezmyślnie wyrywać dla siebie wszystkiego, co tylko leży w naszych możliwościach, ponieważ takim działaniem doprowadzimy system do stanu w którym zacznie radykalnie bronić się przed takim traktowaniem.
Natura nie da nam przyzwolenia na wyniszczanie jej tak, jak dotychczas w bezmyślny sposób i zamanifestuje swój sprzeciw poprzez wydarzenia, które przybiorą na wielkiej sile i odbiją się rykoszetem na naszej samowoli w formie ekstremalnych cierpień. Już teraz mamy pierwsze tego sygnały.
W jaki sposób możemy zahamować to negatywne zjawisko i nie dopuścić do katastrofy? Czego natura oczekuje od nas?
Ponad wszystko tego, abyśmy osiągnęli z nią równowagę i harmonię, co stanie się możliwe poprzez uzyskanie jedności, opartej na zasadzie proporcjonalnego brania i dawania. Natura, w milczący sposób informuje nas o swojej gotowości służenia człowiekowi, ale wyraźnie ostrzega również przed dalszym brnięciem człowieka w kierunku egoistycznego wykorzystywania jej, dla którego nie ma dobrej przyszłości.
Źródło:https://michaellaitman.medium.com/do-you-have-the-killer-gene-inside-of-you-89106e6d69e0
Opublikowano dnia 11 czerwca 2023
Musimy pracować tak, aby łączyć się i służyć sobie nawzajem, jak napisano: „Idźcie i zarabiajcie na siebie wzajemnie”. Nasze życie jest tak ułożone, że jesteśmy zmuszeni połączyć się ze sobą: Ja daję tobie, a ty dajesz mnie. Na przykład, ja daję ci buty, a ty dajesz mi ubrania, a ktoś inny daje mi chleb i wino, a ja daję mu taką czy inną rzecz. Widzimy zatem, że z konieczności przetrwania jesteśmy stworzeni do komunikowania się ze sobą.
Następnie, wraz ze wzrostem naszych pragnień, rozwijamy coraz więcej dóbr i usług, które coraz bardziej nas łączą. Ten proces zwiększania wzajemnych powiązań i współzależności jest podświadomą naprawą, którą przechodzimy.
Musimy dowiedzieć się, dlaczego proces ten przebiega w taki sposób i dokąd ostatecznie nas prowadzi. Na razie widzimy, że rozwój naszych pragnień na przestrzeni dziejów, od małych indywidualnych pragnień jedzenia, seksu i rodziny, poprzez coraz bardziej egoistyczne pragnienia, w których wykorzystujemy innych, dla własnej korzyści – społeczne pragnienia bogactwa, honoru i władzy – prowadzą nas do stanu, w którym stajemy się coraz bardziej niezadowoleni.
Ludzki egoizm, który pragnie czerpać korzyści kosztem innych, znajduje coraz bardziej wyrafinowane sposoby na tworzenie łopat do kopania własnego grobu. Innymi słowy, nasz postęp naukowy, technologiczny i kulturowy doprowadza nas do niezdolności zaspokojenia rosnących wymagań naszego egoizmu i dlatego pozostajemy puści.
Czego tak naprawdę chcemy od tego procesu?
Naszym prawdziwym pragnieniem jest uzyskanie poczucia sensu życia. Chociaż nieustannie gonimy za przemijającymi przyjemnościami, które przelatują nam przez palce, naszym najgłębszym pragnieniem jest wieczne i doskonałe odczuwanie życia. Podświadomie zapominamy o sobie w życiu, aby nie myśleć o jego końcu, ponieważ strasznie jest dojść do wniosku, że rozstajemy się ze wszystkim, co zrobiliśmy. A robiliśmy wszystko tylko po to, aby utrzymać nasze zwierzęce ciała. Dlaczego żyjemy w ten sposób? Jaki jest tego sens? Przynajmniej zwierze nie zadaje takich pytań.
Okazuje się, że nasze życie bez odpowiedzi na pytanie o jego ostateczny sens jest bezcelowe, nieistotne i puste, gorsze niż życie zwierząt. Zwierzęta przynajmniej nie cierpią z powodu egzystencjalnych dociekań. A my, aby nie dopuścić, by pytania o sens i cel naszego życia nas nie dręczyły, nieustannie próbujemy angażować się w różnego rodzaju zabawki.
Nie ma szczęśliwego zakończenia dla naszych egoistycznych pragnień, ale istnieje szczęśliwe życie ponad egoizmem. Cały cel dostrzeżenia, w jaki sposób nasz egoizm prowadzi nas do ślepego zaułka, polega na tym, abyśmy poprzez bezradność w próbach zaspokojenia naszych egoistycznych pragnień, zaczęli odczuwać coraz silniejszą potrzebę odkrycia sensu życia – wiecznej i doskonałej egzystencji. Wiecznego i doskonałego istnienia.
Staniemy się wówczas gotowi do zmiany naszego egoistycznego podejścia, polegającego na próbie zaspokojenia naszych pragnień kosztem innych, na nowe podejście: Zamiast pracować głównie dla własnej korzyści, będziemy pracować przede wszystkim dla dobra innych. Przesunięcie miejsca, w którym odczuwamy przyjemność – z wnętrza na zewnątrz nas samych – jest kluczem do odkrycia sensu życia: nowej percepcji, która jest całkowicie połączona z otaczającą rzeczywistością, gdzie spełnienie rozszerza się na wieki, gdzie odczuwamy doskonałość i pełnię.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/why-do-we-need-to-work-507bcd8ca70c
Opublikowano dnia 9 czerwca 2023
Nauka wywodzi się z Kabały, która została odkryta przez Adama ponad 5700 lat temu. Po Adamie pojawili się kabaliści i było to 20 pokoleń przed Abrahamem, tj. przed czasami starożytnego Babilonu, a następnie po Abrahamie pojawili się inni.
Kabała dała nam system, a z niej wyłoniła się filozofia. Istnieje kilka źródeł, dokumentów i pism starożytnych filozofów, a także filozofów i naukowców średniowiecza, począwszy od Platona i Arystotelesa, a skończywszy na Newtonie, Reuchlinie, Leibnizu i innych, którzy opisali, jak wcześni filozofowie studiowali z kabalistami, od których czerpali swoją wiedzę. Rozwinęli tą znajomość rzeczy, i stworzyli z niej fundamenty wszelkich nauk.
W tamtych czasach człowiek miał pragnienie poznania ogólnej natury, która znajdowała się poza naszą percepcją. Innymi słowy, mieliśmy bliższy związek z otaczającym nas światem i byliśmy zainteresowani poznaniem sensu naszego życia. Dziś może się nam to wydawać nieprawdopodobne, że onegdaj zadawaliśmy tak głębokie pytania, ponieważ teraz jesteśmy oddzieleni od natury i nie dostrzegamy związku między jednym a drugim.
Niestety, ludzkość ewoluowała w swoich egoistycznych pragnieniach, poprzez pragnienie pieniędzy, honoru i kontroli, i rozwinęliśmy znacznie bardziej pragmatyczne i technologiczne podejście do nauki. Dziś jednak, po eonach takiego rozwoju, osiągnęliśmy pozycję podobną do tych dawnych badaczy naszego świata, powracamy do tego samego pytania o sens naszego życia.
Na podstawie KabTV „I Got a Call. What Is Science?” z kabalistą dr Michaelem Laitmanem z 6 marca 2011 roku. Napisane/wydane przez uczniów kabalisty Dr Michaela Laitmana.
Źródło: https://www.michaellaitman.com/jewish/what-came-first-science-or-kabbalah/
Opublikowano dnia 8 czerwca 2023
ChatGPT, a teraz Bard to dwie najnowsze maszyny sztucznej inteligencji (AI), które zrobiły furorę na świecie. Nie są one jednak ani pierwsze, ani ostatnie w swoim rodzaju; sztuczna inteligencja szturmem zdobywa świat. Od asystentów pisania, przez autonomiczne samochody, po zastępowanie chirurgów, sztuczna inteligencja i roboty zajmują nasze miejsce, a proces ten przyspiesza wykładniczo.
Na przykład IBM ogłosił niedawno, że wstrzyma zatrudnianie 7 800 pracowników i zastąpi ich sztuczną inteligencją. Podobnie brytyjska firma telekomunikacyjna BT planuje zlikwidować prawie 55 000 miejsc pracy do 2030 roku i zastąpić część z nich narzędziami sztucznej inteligencji. Bez wątpienia to dopiero początek.
Jeśli do niedawna większość ludzi wierzyła, że sztuczna inteligencja i automatyzacja zastąpią tylko pracowników fizycznych i proste, powtarzalne zadania, to teraz obraz wydaje się zupełnie inny. Sztuczna inteligencja potrafi sporządzać dokumenty prawne i przeprowadzać badania; potrafi kodować jak programista i działać z precyzją, której nie potrafi żaden ludzki chirurg. Obecnie jest ona wykorzystywana głównie do wspomagania specjalistów, ale jej rozwój jest tak szybki, że dzień, w którym ludzie nie będą już potrzebni do prawie żadnej pracy, wydaje się nadejść znacznie szybciej, niż myśleliśmy.
Zostaliśmy wychowani, aby budować poczucie własnej wartości w oparciu o naszą pracę, nasz zawód. Może nam się wydawać, że świat bez pracy jest rajem, ale ponieważ cenimy siebie i innych na podstawie naszych zawodów lub karier, świat, w którym ludzie nie mają nic do roboty i nie mogą znaleźć niczego do zrobienia, jest światem życia bez sensu. To bardzo smutny i zły świat do życia.
Dzisiejsza rzeczywistość, choć większość z nas wciąż tego nie odczuwa, jest taka, że pod względem zatrudnienia, połowa, jeśli nie trzy czwarte światowej populacji jest zbędna. Po prostu nie ma potrzeby zatrudniania tak wielu pracowników na świecie. Problem polega na tym, że jeszcze około dwa wieki temu byliśmy jak wszystkie inne zwierzęta, a naturalni wrogowie utrzymywali ludzką populację w ryzach. Podczas gdy inne zwierzęta miały drapieżniki, my mieliśmy plagi i wojny, ale rezultat był ten sam: populacja ludzka nie eksplodowała.
Kiedy jednak znaleźliśmy sposób na pokonanie chorób i zmniejszenie śmiertelności dzieci, nic nie mogło powstrzymać eksplozji populacji ludzkiej. Ograniczenia zostały zniesione, a równowaga została zachwiana. Jednak nawet z ośmioma miliardami ludzi na świecie, a nawet z większą liczbą, wciąż możemy uniknąć wyczerpania i zanieczyszczenia Ziemi. Kwestia nie polega na zmniejszeniu populacji ludzkiej, ale na edukowaniu się, aby zachowywać się w sposób zrównoważony.
Tutaj również musimy zrozumieć, co oznacza edukacja do życia w sposób zrównoważony. Nie pomoże nam straszenie ludzi, mówiąc im, że jeśli będą spalać paliwa kopalne, to zabiją planetę. Potrzebujemy głębszej, bardziej kompleksowej formy edukacji – takiej, która pomoże ludziom odnaleźć sens życia i pokaże im, co robić, a nie, czego unikać.
Edukacja, której ludzie potrzebują, to taka, która wzniesie ich ponad wrodzoną egocentryczną naturę. Edukacja oznacza uczenie się, jak naprawdę troszczyć się o siebie nawzajem, nie dlatego, że jest to przyjemniejszy sposób na życie, ale dlatego, że tak funkcjonuje cała natura. Kiedy już to poznamy i zrozumiemy, że my również powinniśmy tak żyć, będziemy w stanie ustanowić inny paradygmat życia, a w rezultacie będziemy je wieść spokojniejsze, harmonijne z naturą i ze sobą nawzajem.
Chociaż będziemy mieli znacznie lepsze życie niż obecny wyścig szczurów, który definiujemy jako życie, lepsze życie nie będzie celem, ale wynikiem głębszego zrozumienia otaczającej nas przyrody, naszej własnej natury i tego, jak możemy połączyć te dwa elementy w sposób, który wyniesie nas na nowy poziom istnienia. Dziś taki proces edukacyjny nie jest opcją; jest on obowiązkowy, jeśli chcemy uniknąć społecznego, gospodarczego i ostatecznie egzystencjalnego upadku.
Źródło:https://michaellaitman.medium.com/what-do-we-do-when-there-is-no-work-ce14b6b71a56
Opublikowano dnia 5 czerwca 2023
Im bardziej się rozwijamy, tym bardziej stajemy się globalnie połączeni i współzależni, technologicznie i ekonomicznie, tj. z coraz większą liczbą zewnętrznych powiązań między nami. Zbudowaliśmy systemy, w których jeśli jeden kraj wyłączy choćby jeden ze swoich parametrów, które dostarcza światu, ucierpi na tym cały świat.
Odłączenie się od świata stało się niemożliwe. Nasze rosnące globalne połączenia technologiczne i inne zewnętrzne powiązania są milowym krokiem w kierunku odkrycia znacznie głębszej więzi, którą dzielimy. Osiągnęliśmy etap rozwoju, w którym możemy zrozumieć, że jesteśmy globalnie połączeni i współzależni. Co więcej, im bardziej łączymy się w powierzchowny sposób, tym bardziej stajemy się próżni.
Z jednej strony uświadamiamy sobie naszą potrzebę połączenia. Jednak doświadczamy niezliczonych negatywnych skutków naszej obecnej zewnętrznej formy połączenia. Jeśli zrozumiemy, jak pozytywnie łączyć się ze sobą – głęboko odczuwane pozytywne połączenie wykraczające poza zwykłe wysyłanie sobie krótkich, przyjemnych wiadomości, emotikonek i serduszek – wtedy zaczniemy odkrywać inny świat, który wypełni nas wszystkich.
Innymi słowy, nasze rosnące wzajemne powiązania technologiczne są przygotowaniem do znacznie głębszego poczucia naszej wzajemnej więzi – poczucia naszej całkowitej współzależności. Kiedy nauczymy się, jak pozytywnie realizować naszą współzależność, zrozumiemy, że możemy znaleźć źródło naszego spełnienia w innych ludziach i że potrzebujemy innych, aby się spełnić.
Będziemy wtedy poszukiwać więzi z innymi zgodnie ze wspólnym pragnieniem pozytywnego połączenia się ze sobą. Oznacza to, że będziemy szukać innych ludzi, którzy będą chcieli być razem i którzy znajdą spełnienie wyłącznie w naszej wspólnocie. Internet stanie się wówczas wolny od kontroli ludzi posiadających pieniądze i interesy władzy. Nasze szczere pragnienie pozytywnego połączenia się ze sobą nie pozostawi im miejsca na manipulowanie nami.
Takie pragnienie pozytywnego połączenia przyniesie kolejne wielkie rewolucje w wirtualnym świecie, które doprowadzą do kompletnej przebudowy – i zupełnie nowego wykorzystania – Internetu.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/how-has-technology-changed-our-interactions-with-each-other-at-both-local-and-global-levels-b8e33d5dd1ff
Opublikowano dnia 4 czerwca 2023
W przyszłości połączenia przez Internet staną się absolutnie zbędne. Zostaną one zastąpione wewnętrznym połączeniem sensorycznym, niezależnym od żadnych urządzeń zewnętrznych. I wtedy, kiedy poczujemy głębokie pragnienie bycia w bliższym związku ze sobą, uzewnętrzni się to w sposób duchowy, poprzez połączenie telepatycznie.
To jest sieć, która tak naprawdę już teraz nas łączy, ale zbliżamy się do czasów w których stanie się ona dla nas odczuwalna i zrozumiała. Motorem napędowym ku temu będzie nasze wzrastające pragnienie do wzajemnego połączenia. Dobrym przykładem takiego pragnienia jest miłość matki do dziecka. Matka czuje głęboką miłość do swoich dzieci ze względu na więź między nimi zbudowaną poprzez przebywanie dziecka w jej brzuchu, poród, karmienia itd. Na poziomie zwierzęcym są to wspólne korzenie matki i dziecka.
Jak zatem pragnienie głębszej więzi zamanifestuje się wśród wszystkich ludzi?
Pojawi się w nas jako część naszego procesu ewolucyjnego. W porównaniu z innymi poziomami natury – nieożywionym, roślinnym i zwierzęcym – my, ludzie, rozwijamy się w kierunku ujawnienia faktu, że jesteśmy jedną całością. Obecnie odczuwamy to połączenie również, ale na niskim poziomie, w naszych egoistycznych pragnieniach, co popycha nas do wykorzystywania drugiego człowieka oraz przyrody w mniejszy lub większy sposób.
Na późniejszym etapie naszego rozwoju nasze pragnienia będą ewoluowały w zupełnie przeciwnym kierunku, altruistycznym. Ten proces ewolucyjny, który obejmie nas wszystkich nieuchronnie spowoduje w nas radykalną transformację, będzie jednak bardzo zależny od tego w jaki sposób sami ludzie zaangażują się w jego przebieg.
Jeśli zmiana odbędzie się wyłącznie za pomocą środków ewolucyjnych, bez świadomego uczestnictwa człowieka, wówczas doświadczymy jej jako bolesnej drogi naznaczonej cierpieniami. Z tego powodu nazywamy ten proces „walcem ewolucji”, który jest nam znany od tysięcy lat jako rozwój poprzez presję i ból. Ale istnieje również inny sposób na dojście do celu, taki, który może zaoszczędzić nam złych doświadczeń i pozwoli rozwijać się szybciej. Osiągnięta w wyniku tego wyższa świadomość pozwoli nam stać się mądrymi mieszkańcami tej ziemi.
Bylibyśmy wówczas, jak inteligentne dzieci, które dzięki rozumieniu potrafią z wyprzedzeniem wypełnić swoje obowiązki wobec rodziców lub nauczycieli, unikając tym samym ewentualnych kar. Nie jest jednak karą to, czego doświadczamy w naszym rozwoju, ale dźwignią wznoszącą nas do stanu wyższej przemiany, którą ostatecznie i tak musimy przejść. Kiedy tego doświadczymy i poczujemy nasze najgłębsze połączenie ze sobą, zaczniemy doznawać wówczas nowego, harmonijnego i kompletnego istnienia.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/what-is-the-future-of-the-internet-e28ebce9b96a
Opublikowano dnia 1 czerwca 2023
Żyjemy w jednym globalno – integralnym systemie, który ma wobec nas specyficzne wymagania.
Jakie to są wymagania?
Chodzi o to, że dostosowujemy się do jego globalno – integralnych praw. System, w którym żyjemy, zmusza nas do połączenia się z nim w sposób harmonijnie współzależny, jak części systemu analogowego. My, przeciwnie, działamy wobec siebie nawzajem negatywnie. Przedkładamy korzyści własne nad korzyści innych i całego systemu.
Taka postawa jest destrukcyjna.
Prowadzi to do rozprzestrzeniania się wyzysku, manipulacji i nadużyć w naszych relacjach, a także do wyczerpania zasobów naszej planety. Innymi słowy, obecnie chcemy, myślimy i działamy wbrew prawom globalnego, integralnego systemu, w którym żyjemy.
W związku z tym otrzymujemy niezliczone negatywne reakcje z jego strony, wszelkiego rodzaju problemy i kryzysy na skalę osobistą, społeczną, ekonomiczną i ekologiczną: od narastającej depresji, stresu, niepokoju i samotności poprzez różne wojny i inne konflikty, aż po katastrofy ekologiczne i pandemie.
Globalny, zintegrowany system, w którym żyjemy, reaguje na nasze nastawienie do niego, tj. na nasz stosunek do siebie nawzajem i do przyrody w ogóle.
Możemy uczynić z niego, co tylko chcemy, ale ostatecznie będziemy musieli nauczyć się, jak ten system funkcjonuje z całkowitymi wzajemnymi powiązaniami i współzależnością między jego częściami, jego integralnymi prawami osiągając zrozumienie, jak prowadzić harmonijne i spokojne życie, żyjąc w nim.
Jeśli nie poznamy praw systemu, będziemy odczuwać coraz większe negatywne sprzężenie zwrotne z jego strony, ponieważ siła ochrony w systemie zawsze będzie dominować.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/what-do-you-know-about-the-system-in-which-we-live-9674779d526b
Opublikowano dnia 1 czerwca 2023
Szawuot oznacza dzień darowania Tory, który jest największym wydarzeniem, jakie kiedykolwiek mogło mieć miejsce.
Dlaczego jest to największe wydarzenie w historii?
Ponieważ oznacza stan, w którym pewni ludzie, którzy żyli swoim zwykłym życiem, otrzymali instrukcje – metodę – jak optymalnie żyć w naszym świecie, jak odkryć kim naprawdę są i że jeśli zechcą, mogą wyjść z wąskich ram odczuwania tego świata pięcioma zmysłami ciała, rozszerzając swoją percepcję i odczuwanie, aby poczuć nowy świat.
Metodę, którą otrzymali, nazwali „Torą”. Dzięki tej metodzie mogli odkryć znacznie bogatszą i szerszą rzeczywistość – wieczną rzeczywistość – z którą mogli się połączyć i ją poczuć. To właśnie daje nam Tora. Jest to metoda poszerzania naszej percepcji, która pozwala nam odkryć prawdziwą rzeczywistość, w której obecne są siły miłości, obdarowania i połączenia.
Szawuot jest zatem bardzo szczególnym świętem. Oznacza ono transformację w nas, żyjących na tym świecie jako zwierzęta do stania się istotami ludzkimi w najpełniejszym tego słowa znaczeniu, tj. tymi, którzy wznoszą się ponad swoje odczuwanie tego wąskiego i przemijającego świata i wkraczają w osiągnięcie prawdziwej, wiecznej i doskonałej rzeczywistości poza cielesnymi zmysłami.
Powinniśmy zatem szanować to święto i starać się osiągnąć to, co mówią nam o nim ci, którzy osiągnęli te stany – kabaliści: że jest to stan połączenia „jako jeden człowiek z jednym sercem”, stan wzajemnego wsparcia i zrozumienia, z miłością i troską o siebie nawzajem. Dzięki różnym wyjątkowym osobom, które przeszły już drogę naprawy i zostawiły nam bezcenne wskazówki, możemy wspierając się na nich podążać taką samą drogą, która doprowadzi nas do takich samych rezultatów.
W wyniku tej pracy, rozwijamy w sobie zmysł odczuwania jakości miłości i obdarzania i stajemy się świadomi istnienia siły, która jest wszechobecna i daje życie wszystkiemu. Każdy z nas posiada ten zmysł, ale u większości ludzi jest on jeszcze uśpiony. Ale metoda, którą otrzymaliśmy w Szawuot, pozwala nam go rozwijać i poprzez to wpływać na innych ludzi powiększając krąg obudzonych zmierzających do stania się „jak jeden człowiek o jednym sercu”.
Czym jest ten zmysł? Ogólnie rzecz biorąc, jest to – miłość.
Miłość która przeprowadza nas przez różne stany odczuwania naszego rozłączenia z różnymi jego negatywnymi skutkami do stanu absolutnego zjednoczenia. W efekcie jej działania stajemy się nowym narodem opartym na wspólnym pragnieniu połączenia się w miłości ponad naszymi dzielącymi nas cechami, tj. narodem, który wcześniej nie istniał w naturalny i biologiczny sposób.
Mam nadzieję, że rzeczywiście rozwiniemy to poczucie miłości, obdarzania za pomocą metody połączenia, którą otrzymaliśmy i że osiągniemy to już niedługo. Kiedy to zrobimy, poczujemy, że otwiera się przed nami nowa, integrująca, wieczna i doskonała rzeczywistość, uczucie harmonii i pokoju, którego nie możemy sobie nawet wyobrazić w naszych obecnych ziemskich zmysłach.
Źródło: https://blogs.timesofisrael.com/what-does-shavuot-signify/
Opublikowano dnia 30 maja 2023
Ból jest reakcją naszego ciała na wszelkiego rodzaju zaburzenia cielesne. Ostrzega przed niebezpieczeństwem i zmusza nas do działania – do podążania w kierunku przyjemności i z dala od bólu, do zdiagnozowania przyczyny bólu, do wyciągnięcia wniosków i do przejścia w naszym życiu do nowych stanów. Istnieje ból, który popycha nas od tyłu, sprawiając, że ewoluujemy, a także ból egzystencjalny, który ostatecznie ciągnie nas do przodu w kierunku większego spełnienia.
Ból wpływa na nasz egoizm, pragnienie czerpania przyjemności kosztem innych. Możemy odczuwać ból, gdy czujemy się źle lub gdy współczujemy innym, którzy czują się źle, lub gdy dopada nas ból zazdrości, gdy widzimy, że innym powodzi się lepiej niż nam. Nie czulibyśmy nic, gdyby nie ból. Niezależnie od tego, czy jest to pewien rodzaj konfliktu, kontaktu czy presji, każde nasze uczucie jest zbudowane na pewnej formie bólu i możemy odczuwać przyjemność, spełnienie i radość tylko po bólu.
Możemy jednak przezwyciężyć ból. Kiedy wzniesiemy się ponad egoizm, tj. kiedy wzniesiemy się ponad priorytetowe traktowanie własnego interesu kosztem innych do jego przeciwieństwa – priorytetowego traktowania korzyści innych – możemy wtedy żyć w całkowitym spełnieniu, bez pustki, gdzie odnosimy się do wszystkiego i wszystkich z coraz większej całości i miłości.
Źródło: https://www.bizcatalyst360.com/what-are-your-thoughts-on-pain/
Opublikowano dnia 28 maja 2023
Wieczne dążenie człowieka do spełniania pragnień materialnych związana jest z faktem nierozerwalnego odczuwania radości z napełniania się nimi. Istnieje również inna radość, którą odczuwamy, gdy spełniamy pragnienia innych ludzi, początkowo nam obcych, ale z czasem stających się naszymi bliskimi i nazywa się to radością duchową.
Różnica między tymi dwoma rodzajami radości polega na tym, że materialna radość pochodzi ze spełniania naszych własnych pragnień, które są ograniczone ramami naszych pięciu zmysłów zawężających nasze postrzeganie, podczas gdy duchowa radość pochodzi ze spełniania pragnień innych, co daje nam dostęp do nieznanej nam percepcji o nieograniczonych rozmiarach.
Taki poziom postrzegania świata możliwy jest jednak do osiągnięcia pod pewnym szczególnym warunkiem. Miłość do wszystkich stworzeń tego świata jest tym kluczem, który otwiera przed nami dostęp do odczuwania doskonałości i wieczności.
To Ona jest w stanie obdarzyć nas wszechogarniającą radością i poprzez Nią wtopimy się jako pojedyncza kropla w ocean wszechobecnej kreacji miłości. Musimy jednak przejść przez most. Most wąski i zawieszony wysoko, do przekroczenia którego przepustką jest wypełnianie przykazania – „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”.
Tylko w ten sposób będziemy w stanie osiągnąć sukces, krocząc właściwą drogą w kierunku duchowości i wydobyć się ze świata w którym wszystko jest przemijające i kruche.
Źródło:https://blogs.timesofisrael.com/what-is-the-difference-between-material-joy-and-spiritual-joy/
Opublikowano dnia 26 maja 2023
Od epoki kamienia łupanego po obecną erę cyfrową, technologia była miernikiem postępu cywilizacyjnego. Wydaje się jednak, że na przestrzeni kilku ostatnich dekad, technologia przestała ułatwiać nam życie, a całkowicie je zdominowała i nie pracuje już na korzyść człowieka. Obecnie komputery nie tylko przetwarzają dane, ale straszą perspektywą wydawania osobistych decyzji. Pojawienie się sztucznej inteligencji wprowadziło maszyny, które mogą malować ekspresyjne dzieła sztuki, pisać serdeczne życzenia urodzinowe lub sporządzać wzruszające listy miłosne.
My natomiast zdajemy się podążać w przeciwnym kierunku: wiemy mniej, myślimy mniej i rozumiemy mniej niż kiedyś. Wygląda na to, że rezultaty naszej pracy, które w założeniu miały poprawiać nasze życie, tak naprawdę uwsteczniają nas. W tej ponurej wizji przyszłości są jednak dobre wieści, ponieważ podczas gdy nasze zdolności intelektualne kurczą się, pojawia się przed nami perspektywa posługiwania się nowymi zmysłami sensorycznymi.
Mówiąc o zmysłach, nie mam na myśli naszych fizycznych zmysłów, ale coś znacznie głębszego, co pozwoli nam wyczuwać nasze uczucia i myśli tak, jakbyśmy byli jedną osobą. Nie będziemy potrzebować technologii, a dzisiejsze najbardziej zaawansowane innowacje staną się przestarzałe, a następnie zbędne. Wszystko, czego będziemy potrzebować, to włączyć się w ogólną sieć, w której już żyjemy, ale nie umiemy jeszcze jej odczuwać.
Aby to osiągnąć, będziemy musieli przyswoić sobie szczególne właściwości owego systemu, następnie wdrożyć je w nas samych i w efekcie stać się tym systemem. Brzmi bardzo tajemniczo i nawet groźnie, ale w gruncie rzeczy nie jest trudne do realizacji i rysuje nam wspaniałe horyzonty, co do przyszłości ludzkości.
W czym wobec tego ukrywa się rozwiązanie?
Całe sedno sprawy zawarte jest w upodobnieniu się do głównej właściwości systemu, jaką jest – „jedność”. Na wzór tej „jedności”, my ludzie powinniśmy połączyć się wzajemnie, co otworzy w nas predyspozycje odczuwania innych w pełni świadomie i w konsekwencji stanie się nowym kanałem porozumiewania się między nami.
Aby tak się stało człowiek będzie zmuszony wyeliminować ze swojego życia egoistyczne podejście do drugiego człowieka, które oddziela go gęstą zasłoną od wszystkiego co postrzega, a w konsekwencji od „siły miłości”, która wszystko stwarza na tej ziemi. Obecnie ludzkość znajduje się już na drodze do tego celu. Oczywiście zmiany te nie zachodzą błyskawicznie, niemniej jednak są miarowym, dynamicznym procesem przejawiającym się w często nieświadomym jeszcze, dążeniu do ujednolicenia wyglądu tego świata.
Reasumując – ludzkość wkracza w kolejną fazę swojego rozwoju: – inkorporację doznań, w której włączone w jeden system miliardy ludzi, będą dzielić te same idee, myśli i uczucia. Już teraz obserwujemy pewne zjawiska świadczące o tym, że rozwija się w ludziach pragnienie zbliżenia się do siebie poprzez np. podobieństwo w sposobie ubierania się i nabywania takich samych produktów od ograniczonej liczby producentów, jak również posługiwania się jednym językiem angielskim.
Natomiast sytuacje kiedy decyzja o wstrzymaniu dostaw zboża w jednym państwie skutkuje nieubłaganie spiralą podwyżek w całym świecie, pokazuje nam, jak bardzo jesteśmy powiązani i uzależnieni od siebie. W miarę jak system będzie nabierał pełnej manifestacji, zaczniemy coraz bardziej dostrzegać potrzebę poznawania jego właściwości, wymagań i sposobu jego działania w celu aby stać się mądrym, pożytecznym ogniwem w tym subtelnym mechanizmie.
Oczywistym stanie się również, że egocentryczne podejście do życia jest przyczyną naszego zagubienia i dezorientacji i aby wydobyć się z tego stanu musimy wznieść się powyżej niego. Otworzy się dla nas wówczas perspektywa wielkich, pozytywnych zmian i będziemy intuicyjnie podążać za głosem wewnętrznym, który poprowadzi nas wszystkich ku nowemu światu, światu miłości.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/building-a-network-of-sensations-a27206789179
Opublikowano dnia 25 maja 2023
W tym miesiącu Naczelny Lekarz Stanów Zjednoczonych opublikował poradnik na temat samotności zatytułowany „Nasza epidemia samotności i izolacji”. Według poradnika, około połowa dorosłych Amerykanów codziennie doświadczała samotności, nawet przed wybuchem pandemii COVID-19, która tylko pogorszyła sytuację. Brak więzi społecznych może stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia i zwiększać ryzyko przedwczesnej śmierci o 26%. Zwiększa również ryzyko chorób serca, udaru mózgu, lęku, depresji, demencji i jest uważany za jedną z głównych motywacji do samookaleczenia.
Ale być może najbardziej niepokojącym wnioskiem, płynącym z poradnika, jest spadek więzi społecznych wśród nastolatków i młodych dorosłych. Spadek czasu spędzonego na kontaktach społecznych „jest najbardziej widoczny wśród młodych ludzi w wieku od 15 do 24 lat. W tej grupie wiekowej czas spędzony osobiście z przyjaciółmi zmniejszył się prawie o 70% w ciągu niespełna dwóch dekad” w latach 2003–2020.
Samotność to poczucie, że nie mogę utrzymać pozytywnych, wzajemnych więzi z otaczającymi mnie ludźmi. Nie jest to kwestia liczby osób, które mnie otaczają, ani czasu spędzanego na platformach społecznościowych. Poczucie osamotnienia zależy od jakości znajomości, a nie od ich ilości. Jeśli czuję się odłączony i nie mogę ufać ludziom, z którymi mam kontakt, że mnie wspierają, i ja też nie jestem skłonny ich wspierać, doświadczę samotności.
Nie każdy boi się samotności. Niektórzy ludzie nie czują się odizolowani lub pozbawieni wsparcia, ponieważ mają wokół siebie niewielu ludzi lub nie mają ich wcale. Dla innych jednak fizyczna izolacja przekłada się na poczucie samotności, ze wszystkimi jej negatywnymi skutkami.
Od momentu narodzin ludzie wokół nas kształtują nasze rozumienie, poglądy, odczucia i postrzeganie świata. Mogę mieszkać w jakiejś odizolowanej wiosce, odłączony od cywilizacji, ale czuję się głęboko związany z moimi współmieszkańcami. W takim stanie nie będę czuł się samotny, ponieważ otaczający mnie ludzie dostarczają mi wszelkiego wsparcia i ciepła, jakiego potrzebuję, a to, czego uczę się poprzez kontakty z nimi, wystarcza do życia, które prowadzę.
Z drugiej strony, mogę być otoczony przez miliony ludzi, ale jeśli żaden z nich nie zapewni mi wsparcia i ciepła, a to, czego się od nich nauczę, nie zapewni mi narzędzi, które pomogą mi skutecznie radzić sobie z życiem, będę czuł się samotny. Co więcej, masy obojętnych ludzi wokół mnie tylko spotęgują moje poczucie samotności i niepewności.
Nie potrzebuję wrogów, aby czuć się samotnym; apatia otoczenia wystarczy, by poczuć się jak nic nieznaczący pyłek, a bardzo niewielu ludzi potrafi poradzić sobie z poczuciem bezwartościowości.
Szczególnie w przypadku ludzi młodych, najbardziej dotkniętych izolacją społeczną, nie możemy ignorować rozprzestrzeniającej się epidemii samotności. Z natury młodzi ludzie potrzebują więzi społecznych, ponieważ są to ich lata formacyjne, kiedy kształtują swój światopogląd i opanowują sztukę życia w cywilizowanym społeczeństwie. Bez zdrowych kontaktów będą dorastać niepewni i nieprzystosowani do społeczeństwa. Tacy ludzie nigdy nie będą szczęśliwi.
Jeśli pozostaniemy bierni w obliczu rozprzestrzeniającej się epidemii, konsekwencje społeczne mogą być przerażające. Na szczęście nie jesteśmy bezradni. Im bardziej jesteśmy aktywni wobec naszego środowiska, tym bardziej możemy je zmienić. Jeśli będziemy do niego pozytywnie nastawieni, ono odwzajemni naszą postawę. Aby uzyskać wsparcie i afirmację ze strony otoczenia, nie musimy oczekiwać, że inni nam je zapewnią. Zamiast tego powinniśmy inicjować takie zachowanie wobec innych, a oni odwzajemnią nasze pozytywne i wspierające zachowanie.
Większość z nas boi się otworzyć swoje serca. Zostaliśmy uwarunkowani, aby myśleć, że jeśli otworzymy nasze serca przed innymi, staniemy się bezbronni i ludzie nas skrzywdzą. Jednak w większości przypadków jest odwrotnie: jeśli otworzymy nasze serca dla innych, oni otworzą swoje serca dla nas.
Nasza samotność jest zatem łatwiejsza do pokonania, niż mogłoby się wydawać. Jeśli wykonamy pierwszy ruch w kierunku innych, najprawdopodobniej oni wykonają następny ruch w naszą stronę, a nie przeciwko nam. Możemy wyleczyć epidemię samotności, ale musimy chcieć ją wyleczyć i musimy być gotowi zaryzykować. A co najważniejsze, nie powinniśmy oczekiwać, że inni będą dla nas przyjaźni, chyba że najpierw my będziemy przyjaźni dla nich.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/the-loneliness-epidemic-6a83e60583f4
Opublikowano dnia 24 maja 2023
W 1914 roku, podczas I wojny światowej, miało miejsce niesamowite wydarzenie. Tuż po tym, jak pół miliona ludzi zostało zabitych w pobliżu belgijskiego miasta Ypres, 24 grudnia, przed Bożym Narodzeniem, nagle żołnierze zaczęli dekorować niemieckie okopy girlandami i różnymi światełkami.
Zarówno Francuzi, jak i Brytyjczycy również wyszli na neutralne terytorium z okopów wroga, gromadząc około 100 000 ludzi. Do tego momentu zabijali się nawzajem, ale tego dnia spotkali się i połączyli: wymieniali pamiątki, śpiewali piosenki, handlowali guzikami, tytoniem, winem i słodyczami oraz grali w piłkę nożną puszkami.
W 2014 r. zbudowano pomnik upamiętniający to wydarzenie.
To pokazuje, że nawet najsilniejsza nienawiść może zostać przeistoczona w jednej chwili. Nie przeszkodzi w tym nawet długo trwająca walka, by potem nagle, puf – nienawiść się rozproszyła i zniknął powód stojący za nią.
To był niesamowity spektakl. Ci, którzy walczyli na śmierć i życie i nienawidzili się nawzajem, nagle zaczęli się łączyć. Oczywiście generałowie natychmiast interweniowali i pod groźbą śmierci zmusili żołnierzy do powrotu do okopów. W sumie wojna trwała cztery lata i zginęło w niej 20 milionów ludzi.
Kluczowym pytaniem, które pojawia się w tym momencie, jest to, czy możliwe było powstrzymanie tej wojny? W szeregowych żołnierzach pojawiło się pragnienie podjęcia pojednania z wrogiem, ale generalicja dowództwa wojskowego, która wykluczyła taki rozwój wydarzeń, wydała rozkazy na nowo rozpalające zarzewie wojny.
Przykład ten był jednak tak znamienny, że przeszedł do historii jako niesamowity przypadek, gwałtownej, zbiorowej transformacji wewnętrznej powodującej, że ludzie którzy zamierzali się zabić nagle wyciągali do siebie ręce w pojednaniu.
To nie jest żaden cud. Tak po prostu działa program, który kieruje naszymi pragnieniami. I dlatego nie należy nadmiernie ufać zarówno uczuciom nienawiści jak i miłości do innych ludzi, jako chwiejnym, nietrwałym stanom, co znajduje potwierdzenie np. w przypadku rozwodzących się, którzy wcześniej kochali się „na śmierć i życie” i nagle zastanawiają się nad tym, co widzieli w obiekcie własnych westchnień.
Bardzo liczne przykłady pokazujące nam, że nasze emocje mogą nagle zmieniać się pod wpływem różnych zewnętrznych lub wewnętrznych czynników, powinny nauczyć nas opierać nasze więzi na intencji, a nie na chwiejnych uczuciach.
Oznacza to, że idea zjednoczenia dla której osnową byłoby poszanowanie i przychylność dla odmienności drugiego człowieka, nie zaś, jak to zazwyczaj bywa fascynacja kruchymi iluzorycznymi atutami, stałaby się możliwa do osiągnięcia.
Podstawą takiego założenia jest „wyższy korzeń”, który zawiera w sobie asumpt, że ludzkość została pierwotnie stworzona jako pojedyncza zjednoczona świadomość, która przeszła proces rozpadu i rozproszenia i w konsekwencji postrzega się jako oddzielonych od siebie.
Powoli jednak ludzkość zaczyna rozumieć, że tkwimy w paradygmacie będącym przeciwieństwem naszego prawdziwego stanu, i zaczyna odczuwać tęsknotę do powrotu do całkowitego zjednoczenia.
Źródło: https://michaellaitman.medium.com/how-to-end-war-5f8ae82ff7ae
Opublikowano dnia 23 maja 2023
Einstein nie zrobił nic, co przyniosłoby nam korzyści. Przyczynił się do tego, że zbudowanie bomby atomowej stało się łatwiejsze i wyprowadził wnioski, że w naszym świecie istnieją właściwości, których nie jesteśmy w stanie zrozumieć. W świetle tego do czego zachęciły i doprowadziły wynalazki fizyków jądrowych, w tym Einsteina, możemy uznać, ich prace za zbędne, bo czy niezbędna jest nam do rozwoju i szczęścia energia jądrowa i bomby atomowe?
Może istnieć złudzenie, że staliśmy się obecnie nieco radośniejsi, nie musimy pracować tak ciężko jak w przeszłości, otoczeni jesteśmy luksusem, komfortowy styl życia proponuje się nam na każdym kroku. Ale widzimy, że mniej pracy i więcej luksusowego czasu nie równa się większemu szczęściu.
Mamy znacznie więcej depresji, samotności, niepokoju, stresu, nadużywania narkotyków i samobójstw niż kiedykolwiek wcześniej. Dlaczego? Ponieważ żyjemy w czasach wielkich pokus, którym nasz egoizm nie może się oprzeć, a których pozyskiwaniu nie może sprostać.
Ogólnie rzecz biorąc, uważam, że nauka XX wieku nie przyniosła ludzkości żadnych korzyści. Nie chcę negować jej osiągnięć, ponieważ nauka zrobiła całkiem sporo. Problem polega na tym, że nasze innowacje i osiągnięcia naukowe obróciły się przeciwko nam. Rzeczywiście, nie pracujemy tak ciężko jak w przeszłości. Stworzyliśmy dla siebie wszelkiego rodzaju urządzenia i narzędzia, które dają nam więcej wolnego czasu. Ale co robimy z tym wolnym czasem? Przynosimy sobie coraz więcej kłopotów i zmartwień oraz coraz bardziej wyczerpujemy ziemię z jej zasobów naturalnych.
Nie widzę szczęśliwszych ludzi jako rezultatu naszego postępu naukowego. Kiedyś ludzie angażowali się w znacznie bardziej konstruktywne działania, emocjonalnie i umysłowo. Spędzaliśmy więcej czasu słuchając wielkich dzieł muzycznych, chodząc do teatrów i czytając interesującą literaturę. Dziś czas uwagi ludzi dla takich działań drastycznie spadł, i teraz bezmyślnie przewijamy w komórce kanały w mediach społecznościowych, siedząc w charakterystycznej dla współczesnych czasów pozycji ze spuszczonymi głowami i machającym kciukiem.
Mamy znacznie więcej depresji, samotności, niepokoju, stresu, nadużywania narkotyków i samobójstw niż kiedykolwiek wcześniej. Może istnieć złudzenie, że staliśmy się szczęśliwsi, ponieważ nie musimy pracować tak ciężko, jak w przeszłości, ale widzimy, że mniej pracy i więcej luksusowego czasu nie równa się większemu szczęściu.
Nie mamy podstaw podejrzewać Einsteina o złe intencje w swoich dążeniach do stworzenia lepszego świata, ale jak widzimy nie uwieńczone zostały one sukcesem. Mówię to wszystko pomimo faktu, że lubię i popieram naukę. Ale jak w każdej sytuacji, wyniki i osiągnięcia naukowe mogą być wykorzystane zarówno dla rozwoju jak i dla destrukcji, tak w tej sytuacji nauka posłużyła się nimi do celów obezwładniania, prześcigania, manipulowania i wykorzystywania innych.
To egoistyczne pobudki ludzi przekształciły odkrycia Einsteina w wynalazki będące przeciwko życiu i dobru człowieka. Dlatego też przesłaniem nie jest pozbycie się nauki, ale nauczenie człowieka zaprzestania działań przynoszących mu korzyści kosztem innych, w przeciwnym razie nic się nie zmieni.
Gdyby to było możliwe, chętnie cofnąłbym się do czasów Einsteina i zamiast rozwijać naukę, przygotowałbym ludzkość do tego jak ma z nią postępować. Wprowadziłbym edukację, która nadawałaby kierunek naprawy własnego egoizmu dla celów osiągnięcia połączenia między ludźmi. Ponieważ, dopiero gdy opracujemy ramy pozytywnego odnoszenia się do siebie, ponad naszymi wrodzonymi pragnieniami wykorzystywania i znęcania się nad innymi, osiągniemy korzyści z rozwoju nauki.
W wyniku edukacji wzbogacającej więzi, w naturalny sposób zaprzestaniemy działań niszczenia i zabijania ludzi i z odrazą odrzucimy pomysły produkowania broni i bomb atomowych. Zamiast tego będziemy szukać sposobów na tworzenie kreacji, które uczyniłyby nas szczęśliwszymi, bardziej pewnymi siebie i bezpieczniejszymi poprzez zwiększenie naszej pozytywnej więzi ze sobą, ponad naszymi szkodliwymi egoistycznymi popędami.
Źródło: https://bit.ly/43FkqTp
Opublikowano dnia 20 maja 2023
Coraz więcej rodzin się dzisiaj rozpada, ponieważ ludzie nie mogą tolerować ograniczeń, które narzucają rodziny. Aby tolerować ograniczenia narzucane przez rodziny, istnieje kilka zmiennych, z których jedna jest koniecznością: jednostka rodzinna jest nam dana przez naturę. Oznacza to, że jeśli zrozumiemy, że żyjąc jako część struktury rodziny, możemy osiągnąć doskonały i wieczny stan istnienia, do którego prowadzi nas natura, wtedy zdobędziemy siłę, aby przejść przez wszelkie sytuacje, które pojawiają się w rodzinie.
Możemy zatem odnieść się do rodziny jako swego rodzaju laboratorium, w którym możemy pracować nad tworzeniem się naszego wyższego ja. Oznacza to, że rodzina jest dla nas największą szansą na osiągnięcie stanu, w którym łączymy się ze sobą pozytywnymi więzami wzajemnej miłości i obdarzania. Może to jednak zadziałać pod warunkiem, że podejdziemy do rodziny w bardzo szczególny sposób, który jest właściwy dla postępu duchowego.
W obecnych czasach nie jesteśmy jeszcze gotowi na takie podejście, dlatego też nie omawiam go na lekcjach, które codziennie prowadzę. Ale nadejdzie czas, kiedy to się stanie. Oprócz uznania naturalnej konieczności istnienia jednostki rodzinnej, powinien istnieć jasny podział obowiązków, możliwości i wzajemnego spełnienia, w którym dzieci również odgrywają znaczącą rolę, ponieważ uczestniczą w relacjach między mężem i żoną stosownie do ich wieku, a także najprawdopodobniej rozwiną się, aby mieć własne dzieci, wnuki i tak dalej.
Co więcej, jeśli mówimy o rodzinie, która jest zgodna z idealnym stanem naturalnym, to musimy również omówić trzy pokolenia, które mają ze sobą regularny kontakt, w których dzieci regularnie widzą i czują swoje babcie, dziadków i rodziców. Zalety rodziny trzypokoleniowej omówiłem w innych miejscach.
Natura stopniowo prowadzi nas do stanu, w którym będziemy musieli działać w naszych rodzinach w sposób zrównoważony z naturą, a nasz świat nie będzie mógł istnieć bez tak utworzonej jednostki rodzinnej. Tak więc pomiędzy idealną rodziną, do której realizacji zmusza nas natura, a obecnym stanem coraz większej liczby rodzin, które się rozpadają, czekają nas trudne lata.
Jednak omawianie tych zmiennych jest nadal bardzo ryzykowne, ponieważ wydaje się, jakby najcięższe obowiązki spoczywały na nas. Kiedy widzimy wewnętrzną esencję tego, z kim jesteśmy, że lata spędzone razem i wygląd zewnętrzny nic nie znaczą, ponieważ wszystko zależy tylko od naszego stanu wewnętrznego, wtedy odkrywamy, że możemy zbudować niezwykły nowy duchowy świat miłości i obdarzania.
Nie widzielibyśmy wyglądu i przyzwyczajeń naszych partnerów tak, jak widzimy je dzisiaj, ale cieszylibyśmy się ciągłą odnową wewnętrzną i między nami wszystkimi. Krótko mówiąc, zmienialibyśmy się przez cały czas i postrzegalibyśmy inny świat z chwili na chwilę.
Na podstawie wideo „Dlaczego dzisiaj coraz więcej rodzin się rozpada?” z kabalistą dr Michaelem Laitmanem i Semionem Vinokurem. Napisane/wydane przez uczniów kabalisty dr Michaela Laitmana.
Źródło: https://bit.ly/3IrZWVZ
Opublikowano dnia 20 maja 2023
Gdy zmarła moja mama, a miałem wtedy już ponad 70 lat, poczułem, że całe życie nosiła mnie w ramionach i pozwoliła mi odejść dopiero w momencie swojego odejścia.
Kiedy jesteśmy niemowlętami, jesteśmy całkowicie zależni od naszych mam, a naturalna troska, jaką matki otaczają swoje dzieci, jest o wiele ważniejsza niż wszystkie inne ludzkie pragnienia. Dzieje się tak dlatego, że pragnienie matki, by opiekować się dzieckiem i mieć z nim kontakt, poprzedza wszystkie inne nasze pragnienie – jedzenia, seksu, rodziny, bogactwa, szacunku i kontroli.
Często podkreślam, jak ogromne znaczenie ma troska matki o swoje dziecko, ponieważ jej opiekuńcza siła stanowi wzór do naśladowania i doprowadzi ludzkość do harmonijnego i pokojowego stanu. Od tego zależy pozytywna przyszłość ludzkiego społeczeństwa. W mądrości Kabały omawiamy sfirę bina, cechę, która pragnie jedynie obdarzać i dawać ochronę, osłonę i tarczę, która jest nieco podobna do przykładu matczynej troski o swoje dziecko w naszym materialnym świecie.
Jeśli chcemy użyć siły biny, tj. otoczyć się mocą obdarzania, wówczas stajemy się podobni do dziecka w ramionach matki. Uzyskujemy ochronę siły biny, którą kabaliści nazywają „światłem hasadim (miłosierdzia)”. Odpędza ono negatywne egoistyczne siły, które są powodem cierpienia w naszym życiu.
To jest wszystko, czego brakuje ludzkości: poczucia najwyższej opiekuńczej siły, która pragnie jedynie obdarzać, osłania jak parasol nasze relacje w społeczeństwie, podobnie jak naturalna troska matki o swoje dziecko. Nie bylibyśmy wtedy w stanie oddziaływać negatywnie wobec siebie nawzajem, ponieważ szkodliwe egoistyczne siły „bałyby się matki”, siły obdarzania, która byłaby obecna między nami.
Źródło: https://bit.ly/45ga11X
Opublikowano dnia 19 maja 2023
Pierwszy cytat zaczerpnięty z Biblii – „Nauczaj dziecko zgodnie z jego drogą”. – Księga Przysłów 22:6., mówi o wielkim znaczeniu edukacji młodego pokolenia.
Kabała odnosi się do tego cytatu, opisując zależność, pomiędzy prawidłowym wychowaniem w zgodzie z prawami natury i procentującymi z tego późniejszymi umiejętnościami i nawykami, które wpływają na harmonijne życie.
Obecny system edukacji odbiega jednak znacznie od tych zasad zarówno na poziomie samej edukacji jak również efektów w późniejszym życiu.
Podobnego zdania jest szwajcarski nauczyciel Adolphe Ferrière, który w cytacie –
„I stworzyli szkołę, jak diabeł przykazał” dosadnie daje temu wyraz.
Dezaprobata dla wprowadzonego systemu edukacji znajduje wytłumaczenie w wielu aspektach, jak również w sprzecznościach, jakie są nałożone na młodego człowieka, takich jak między innymi:
„Dziecko kocha naturę, więc zostało zamknięte w czterech ścianach.
Nie może siedzieć bez ruchu, więc zostało zmuszone do bezruchu.
Lubi pracować rękami, więc zaczęto go uczyć teorii i idei.
Lubi mówić – kazano mu milczeć.
Dąży do zrozumienia – nakazano mu uczyć się na pamięć.
Chciałoby samo odkrywać i szukać wiedzy, ale dano mu ją w gotowej formie.”
To wystarczyłoby już, aby odrzucić obecny system, jako „system bezduszny”, i niosący negatywne skutki dla kształtowania się charakteru człowieka. Mówi o tym cytat:
„I wtedy dzieci nauczyły się tego, czego nigdy nie nauczyłyby się w innych warunkach. Nauczyły się kłamać i udawać”.
To stary cytat, ale wciąż i coraz bardziej aktualny, mówiący, że zamykając nasze dzieci w „klatkach” zabijamy w nich naturę wolnych ptaków i pozbawiamy je swobodnego rozwoju duszy, umysłu i serca, a nawet zaburzamy ich rozwój cielesny.
Zasada „nauczaj dziecko zgodnie z jego drogą” podpowiada, że dzieci powinny być wychowywane w sposób, gwarantujący im swobodny rozwój. Nie powinno stać to w sprzeczności z szacunkiem dla dorosłych, ale dorośli powinni zadbać o to aby być dla dzieci interesującymi opiekunami.
Ważne jest aby uwzględnić potrzeby dziecka głównie do przebywania na świeżym powietrzu ze swoimi przyjaciółmi i jednocześnie z przyjaciółmi i nauczycielami. Dobrze jest, jeśli dziecku udostępnimy środowisko w którym może angażować się we wspólne tworzenie, wymyślanie, kreację oraz możliwość przeprowadzania ciekawych, pouczających rozmów.
Brakuje systemu edukacji, który uwzględniałby prawo dzieci do rozwijania się w ten naturalny sposób, wyzwalając w nich kreatywność zamiast ograniczania blokującego optymalny rozwój.
Aby zmienić ten stan rzeczy edukacja powinna ewoluować w kierunku dostosowania systemu do potrzeb dziecka. W dużej mierze, będzie to możliwe poprzez przemodelowanie sposobu myślenia kadry nauczycielskiej, która dzięki odpowiednim kursom zostanie właściwie przygotowana do pełnienia nowej roli. Wówczas pojawią się również pozytywne wyniki.
Myślę, że kiedy dostrzeżemy, iż nasze obecne systemy służą do tworzenia świata w którym jest coraz więcej depresji, stresu, samotności i innych problematycznych zjawisk w skali osobistej, społecznej, ekonomicznej i ekologicznej, otworzymy się na nowe zmiany i przyjmiemy je jako potrzebne, służące nam wszystkim rozwiązania.
Źródło: https://bit.ly/3BCbzps
Opublikowano dnia 18 maja 2023
Pytanie: Czy naszym zadaniem jest jak najszersze przekazywanie ludziom mądrości Kabały?
Odpowiedź: Zadanie nie polega na przekazywaniu mądrości Kabały, ale na tym żeby człowiek zrozumiał, że oferowana jest mu metoda istnienia w naszym zmieniającym się świecie. Ponieważ to, czego go nauczono i co posiada, jest całkowicie niewystarczające dla naszego świata, który zaczyna być zarządzany w inny sposób.
W dzisiejszym świecie nadchodzi nowe zarządzanie – analogowe zarządzanie Stwórcy. Wyższy świat przybliża się do naszego świata. Co więcej, te światy są przeciwstawne, nie pokrywają się ze sobą, dlatego między nimi powstaje poczucie sprzeczności a my odczuwamy to w postaci ogromnych, globalnych, wewnętrznych kryzysów.
Bez zrozumienia jednego analogowego systemu zarządzania, kiedy musimy postrzegać świat jako jedną całość, nie będziemy w stanie nic zrobić. Nie będziemy w stanie prowadzić biznesu, handlu, światowych finansów, zarządzać państwem, ani jego częścią, ani całym światem, niczym!
Na nasz świat nakładana jest inna matryca, która łączy wszystkich ludzi razem. Jeśli w taki sposób nie odnoszę się do wszystkich, nie podejmuję decyzji na tej podstawie, nie odniosę sukcesu, to tak jakbym rozwiązywał ten problem według niewłaściwego równania.
Dlatego światu nie jest potrzebna żadna mądrość. Świat musi wiedzieć, że jutro nie będzie w nim co jeść, nie będzie mógł uchronić się przed klimatycznymi, środowiskowymi i innymi uderzeniami. Jutro znikną w nim pieniądze, będą różne problemy na świecie, zaczną się takie rewolucje, że ludzie przestaną pracować. Miliony ludzi bez pracy w miastach!
Jeśli wcześniej ktoś miał kawałek pola, który mógł go wyżywić, to dzisiaj miliardy ludzi mieszka w miastach! Zaczną się grabieże, mordy, ludzie będą umierać z głodu. Przecież do takich ogromnych konglomeratów trzeba codziennie dostarczać tysiące wagonów żywności! Wyobraźcie sobie, że nagle nic nie działa, porty, koleje, nic nie jest dostarczane, ładowane ani odbierane. A to może się zdarzyć w więcej niż w jednym kraju. I co dalej?
Trzeba wyjaśnić światu problem i sposób jego rozwiązania! Nie mają rozwiązania. Co z tego, że zmienią rząd? Co może zrobić jeden człowiek?! Jak może zaprowadzić porządek? Jak może przezwyciężyć, powiedzmy, miesięczny przestój państwa?!
Komentarz: Ale tak było przez cały okres rozwoju ludzkości!
Odpowiedź: Nie! Nie było tego w takiej skali! Nie było generalnie mowy o tym, żeby ludzkość zjednoczyła się. Obecnie jest to wymagane z góry.
Zacznijcie normalnie patrzeć na świat! Który staje się integralny, czyli uniwersalnie połączony. Jeśli nie będziemy widzieć go w taki sposób, jeśli nie będziemy mieli tego rodzaju technologii podejmowania decyzji, to nie będziemy w stanie niczego zrobić! Ani jednej transakcji bankowej. Pozornie będziesz egoistycznie poprawnie obliczać swoim umysłem wszystko, co trzeba zrobić, a w końcu wyjdzie – „chcieliśmy jak najlepiej, ale okazało się, jak zawsze, wręcz przeciwnie”.
Opublikowano dnia 18 maja 2023
Pytanie: Czy naszym zadaniem jest jak najszersze przekazywanie ludziom mądrości Kabały?
Odpowiedź: Zadanie nie polega na przekazywaniu mądrości Kabały, ale na tym żeby człowiek zrozumiał, że oferowana jest mu metoda istnienia w naszym zmieniającym się świecie. Ponieważ to, czego go nauczono i co posiada, jest całkowicie niewystarczające dla naszego świata, który zaczyna być zarządzany w inny sposób.
W dzisiejszym świecie nadchodzi nowe zarządzanie – analogowe zarządzanie Stwórcy. Wyższy świat przybliża się do naszego świata. Co więcej, te światy są przeciwstawne, nie pokrywają się ze sobą, dlatego między nimi powstaje poczucie sprzeczności a my odczuwamy to w postaci ogromnych, globalnych, wewnętrznych kryzysów.
Bez zrozumienia jednego analogowego systemu zarządzania, kiedy musimy postrzegać świat jako jedną całość, nie będziemy w stanie nic zrobić. Nie będziemy w stanie prowadzić biznesu, handlu, światowych finansów, zarządzać państwem, ani jego częścią, ani całym światem, niczym!
Na nasz świat nakładana jest inna matryca, która łączy wszystkich ludzi razem. Jeśli w taki sposób nie odnoszę się do wszystkich, nie podejmuję decyzji na tej podstawie, nie odniosę sukcesu, to tak jakbym rozwiązywał ten problem według niewłaściwego równania.
Dlatego światu nie jest potrzebna żadna mądrość. Świat musi wiedzieć, że jutro nie będzie w nim co jeść, nie będzie mógł uchronić się przed klimatycznymi, środowiskowymi i innymi uderzeniami. Jutro znikną w nim pieniądze, będą różne problemy na świecie, zaczną się takie rewolucje, że ludzie przestaną pracować. Miliony ludzi bez pracy w miastach!
Jeśli wcześniej ktoś miał kawałek pola, który mógł go wyżywić, to dzisiaj miliardy ludzi mieszka w miastach! Zaczną się grabieże, mordy, ludzie będą umierać z głodu. Przecież do takich ogromnych konglomeratów trzeba codziennie dostarczać tysiące wagonów żywności! Wyobraźcie sobie, że nagle nic nie działa, porty, koleje, nic nie jest dostarczane, ładowane ani odbierane. A to może się zdarzyć w więcej niż w jednym kraju. I co dalej?
Trzeba wyjaśnić światu problem i sposób jego rozwiązania! Nie mają rozwiązania. Co z tego, że zmienią rząd? Co może zrobić jeden człowiek?! Jak może zaprowadzić porządek? Jak może przezwyciężyć, powiedzmy, miesięczny przestój państwa?!
Komentarz: Ale tak było przez cały okres rozwoju ludzkości!
Odpowiedź: Nie! Nie było tego w takiej skali! Nie było generalnie mowy o tym, żeby ludzkość zjednoczyła się. Obecnie jest to wymagane z góry.
Zacznijcie normalnie patrzeć na świat! Który staje się integralny, czyli uniwersalnie połączony. Jeśli nie będziemy widzieć go w taki sposób, jeśli nie będziemy mieli tego rodzaju technologii podejmowania decyzji, to nie będziemy w stanie niczego zrobić! Ani jednej transakcji bankowej. Pozornie będziesz egoistycznie poprawnie obliczać swoim umysłem wszystko, co trzeba zrobić, a w końcu wyjdzie – „chcieliśmy jak najlepiej, ale okazało się, jak zawsze, wręcz przeciwnie”.
Opublikowano dnia 17 maja 2023
Pewna kobieta zamieszkająca w Australii, w wieku 100 lat została poproszona o odpowiedź na temat sekretu jej długiego życia.
Zdradziła wówczas, iż jej główne credo życiowe opierało się o zasadę – „Nie martw się o rzeczy, które mogą się nigdy nie wydarzyć”. To, oraz spokój w podejściu do wszelkich burzliwych wydarzeń życiowych, jak również zaprzestanie pielęgnowania wszelkich uraz i pretensji pozwoliło jej zachować długowieczność.
Które z tych rad przyjmuje dla siebie kabalista do stosowania?
On również uważa, że nie należy przejmować się tym, co wydarzyło się wczoraj i nie troska się o to, co może wydarzyć się jutro. Prawdziwe życie, zdaniem kabalisty odbywa się „tu i teraz”.
Podobnie zwierzęta, pomijając te momenty kiedy kierowane są np. przeczuciami o nadchodzących zagrożeniach, żyją chwilą obecną. Natomiast ludzie mają zamiłowanie angażować się w problemy kosmicznych rozmiarów, które w żaden sposób ich nie dotyczą, takich jak na przykład wybuch gwiazdy na innej galaktyce.
Dzieje się tak, ponieważ zamartwianie się daje egoizmowi człowieka poczucie, że żyje, gdy tymczasem spokojne istnienie wydaje się mu być nieco przerażające. Kabalista wybiera jednak inną drogę i skupiając swoją uwagę na teraźniejszości otwiera się na świat w sposób szczególny, poprzez aktywne uczestnictwo w tym, co dzieje się na zewnątrz, poza jego wnętrzem w bieżącej chwili.
Obserwuje, chłonie pragnienia i problemy świata, a następnie dzięki wewnętrznej akceptacji przetwarza je, dokonując w ten sposób swojej naprawy, a następnie wysyła światu skorygowaną informację zwrotną.
Reasumując wszystko co postrzega kabalista, bez względu na charakter wydarzenia przyjmuje do siebie z wielkim szacunkiem jako pochodzące z jednej siły – siły miłości i obdarzania. Kabalista wie, że odbierany przez niego obraz jest jego osobistą wewnętrzną projekcją i naprawiając ją wewnątrz siebie wywiera pozytywny wpływ na rzeczywistość zewnętrzną.
Dlatego usprawiedliwia wszystko czego doświadcza, na wszystkich poziomach swojej percepcji – nieożywionej, roślinnej, zwierzęcej i ludzkiej, wpływając tym samym na tworzenie nowej rzeczywistości.
Nie jest to łatwe, ale żyjąc w ten sposób kabalista wznosi swoje życie na pozytywny poziom, nie przyzwalając sobie projektować wyimaginowanych problemów oraz hołubić w sobie bezsensownej nienawiści.
Ale przede wszystkim zyskuje świadomość, że jego praca ma wpływ na poprawę tego świata, i to nadaje sens jego życiu i poczucie spełnienia.
Źródło: https://bit.ly/3Bwt2zu
Opublikowano dnia 15 maja 2023
Tak, ludzie, którzy byli w kosmosie i patrzyli na Ziemię z daleka, powracają dogłębnie przeobrażeni. Odrywając się od ziemskich spraw nawet na krótki czas, wracają z inną opinią na temat tego, jak powinniśmy odnosić się do życia.
Uzyskana w kosmosie nowa perspektywa postrzegania wszystkiego i wszystkich w integralny i globalny sposób nie pozwala im już negatywnie wpływać na innych, ponieważ wiedzą, że wszyscy jesteśmy małymi istotami żyjącymi na wspólnej maleńkiej planecie. I dlatego odżegnują się od negatywnych tendencji w zachowaniu, które praktykujemy w relacjach między sobą wykorzystując i krzywdząc się nawzajem.
Dlatego myślę, że gdybyśmy mogli wysłać nas wszystkich – całą ludzkość – w kosmos i sprowadzić z powrotem, dało by nam to możliwość wyjść z naszych obecnych baniek percepcyjnych i zyskalibyśmy zupełnie nową perspektywę, przekształcając tym samym naszą rzeczywistość i nasz świat.
Zyskując zupełnie nową soczewkę, przez którą postrzegalibyśmy rzeczywistość, bez oporu zaakceptowalibyśmy zmiany wewnątrz siebie i otwarlibyśmy się na zupełnie inne życie.
Bardziej dojrzali i z większym zrozumieniem porzucilibyśmy bezsensowne walki między sobą zdając sobie sprawę z ich dziecinności, szczególnie w kontekście ulotności życia tu na Ziemi.
Zyskalibyśmy nowy, lepszy świat.
Źródło: https://bit.ly/41zZ1JO
Opublikowano dnia 14 maja 2023
Poważne ciosy od natury otrzymujemy po to, aby wyrwały nas z egoistycznego stanu, w którym żyjemy zgodnie z paradygmatem – wyzysku, manipulacji i nienawiści – do stanu, w którym pozytywnie integrujemy się między sobą, jak opisano w słowach „jako jeden człowiek z jednym sercem”, tj. jak jeden dobrze naoliwiony połączony i współzależny system.
Byłoby mądrze, gdybyśmy z tych przykrych, pouczających doświadczeń wyciągnęli właściwe wnioski i zrozumieli, że uderzenia te przychodzą, do nas jako sprzeciw wobec naszych egoistycznych postaw i są pomocą w przebudzeniu do otwarcia się na nowy harmonijny i pokojowy świat.
Innymi słowy, gdybyśmy na naszym poziomie ludzkim prowadzili harmonijne i zrównoważone połączenie między sobą, wtedy równowaga ta rozprzestrzeniałaby się na cały świat i natura pozwoliłaby w ślad za tym doświadczać się harmonijnie i pokojowo, a klęski żywiołowe, jak je nazywamy, odeszłyby w zapomnienie.
A tymczasem to my ludzie poprzez nasze egoistyczne postawy wobec siebie nawzajem, przysparzamy temu światu negatywnej formy, która przesłania prawdę o jego doskonałości.
Ale zbliża się czas, naszego przebudzenia, kiedy to odczujemy potrzebę odrzucenia egoistycznych przesłanek w kontakcie z drugim człowiekiem i zaprzestaniemy stawiania na pierwszym miejscu własnych korzyści, a zamiast tego będziemy odnosić się do siebie cierpliwie z pozytywnym, życzliwym i opiekuńczym nastawieniem.
Dzięki temu staniemy się świadkami życia jakiego wcześniej nie doświadczaliśmy, życia w pełni i doskonałości, pięknego życia w którym będą promieniować nieskazitelne prawa natury.
Źródło: https://bit.ly/3MrcoaA
Opublikowano dnia 12 maja 2023
Ludzka natura jest pragnieniem, aby cieszyć się dla własnej korzyści. Jest to nasz punkt wyjścia gdzie znajdujemy się w procesie rozwoju, który prowadzi do stanu, w którym ostatecznie odwrócimy naszą naturę na rzecz przynoszenia pożytku innym i przyrodzie.
Przyroda jest przeciwieństwem natury ludzkiej. Działa zgodnie z prawami altruizmu, wzajemnych połączeń i współzależności. W związku z tym rozwija ona swoje nieożywione, roślinne i zwierzęce części w taki sposób, aby nie wykorzystywały one niekorzystnie innych części przyrody.
W całej przyrodzie tylko my, ludzie, pragniemy ją eksploatować i niszczyć, aby dać sobie poczucie władzy i szacunku. Zostaliśmy obdarzeni tym dodatkowym egoistycznym pragnieniem, aby ulepszyć siebie poprzez wspólne połączenie, tj. nauczyć się jak stosować korzystne i dobroczynne relacje w miejsce tych skłonności, które chcą abyśmy wykorzystywali siebie nawzajem i naturę, w celu pompowania nasze egoizmu.
Dzięki odwróceniu naszej intencji – od korzyści dla dobra własnego do przynoszenia pożytku innym i przyrodzie – odkrywamy zupełnie nowy świat z nową naturą, taką, która jest wieczna i doskonała. Będziemy żyć wtedy wolni od presji i bólu. Nasze poczucie krótkiego, przemijającego i ogólnie nędznego życia, zostanie zastąpione poczuciem ciągłego istnienia, wolnego od cierpienia.
Cierpienie wynika z naszego egoistycznego pragnienia wykorzystywania innych i natury dla własnych korzyści. Dlatego, zastępując nasze egoistyczne skłonności altruistyczną naturą, pragnącą przynieść korzyść innym i przyrodzie, odkrywamy, że żyjemy na niebiańskim poziomie istnienia.
Niebo jest stanem, w którym między ludźmi rodzi się wspólna siła miłości, która tworzy połączenie „kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. Prędzej czy później natura doprowadzi nas do tego niebiańskiego stanu i nie będziemy mieli innego wyboru, jak tylko odwrócić nasze wzajemne nastawienie – z egoistycznego na altruistyczne – i czyniąc to, żyć w harmonijnym i zrównoważonym związku.
Źródło: https://bit.ly/41ubL4s
Opublikowano dnia 30 kwietnia 2023
Nasza przyszłość zależy od zrozumienia, kim jesteśmy, gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy i jak możemy dostosować się do praw rządzących naszym rozwojem. Kiedy to zrobimy, znajdziemy się w harmonijnym i pokojowym świecie. Aż do XXI wieku ewoluowaliśmy zgodnie z egoistycznymi popędami, które w nas rosły. Dzisiaj ludzkie ego osiągnęło swój szczyt i w związku z tym mamy teraz możliwość korzystania z wolnego wyboru w naszym dalszym rozwoju.
Czym jest nasz wolny wybór? To nasza zdolność do wzniesienia się ponad naszą egoistyczną naturę.
Wzniesienie się ponad ego jest naszym jedynym wolnym działaniem, ponieważ wszystko inne, co robimy, a co wynika z naszych egoistycznych popędów, funkcjonuje zgodnie z mimowolnym programem, który nieustannie zmusza nas do podążania w kierunku pożądanych przyjemności. Dlatego, kiedy możemy wznieść się ponad własny interes, myśląc i działając dla dobra innych, wykonujemy działanie, które jest poza naszą całą egoistyczną naturą. W tym wolnym akcie nie wyobrażamy sobie przyjemności skierowanej na nas samych, życząc sobie, aby cała dobroć została skierowana na innych.
Jeśli zrealizujemy nasz wolny wybór, wzniesiemy się do nowej natury z nowym postrzeganiem i odczuwaniem życia, które jest wieczne i doskonałe. Prawa natury rozwiną się niezależnie od tego, czy skorzystamy z naszego wolnego wyboru, czy nie. Jednak bez naszego udziału w tej przemianie, będziemy doświadczać życia jako coraz bardziej gorzkiego i bolesnego. Nasze egoistyczne pragnienia nigdy nie mogą zostać spełnione. Im bardziej brakuje nam przyjemności, których nieustannie poszukujemy, tym bardziej będziemy uwikłani w rosnącą sieć problemów.
Nasza zdolność do wolnego wyboru jest tym, co odróżnia nas od zwierząt i wszystkich innych części natury. To właśnie z tego powodu kabaliści twierdzą, że cała rzeczywistość została stworzona dla człowieka: Jesteśmy jedynymi inteligentnymi stworzeniami natury, które są w stanie wznieść się ponad nasz wrodzony egoistyczny stan i zestroić się z prawami natury – prawami miłości, obdarzania i połączenia.
Przed nami ogromna przemiana i jeszcze bardziej niesamowity cel. Nasz obecny stan wymaga od nas poszukiwania odpowiedzi na nowe i większe wyzwania, które napotykamy zmierzając w przyszłość. Jest to rzeczywiście pozytywna sytuacja, do której odnoszę się z wielką nadzieją, a nie z niepokojem.
Źródło: https://bit.ly/41SS87o
Opublikowano dnia 20 kwietnia 2023
Obecnie popularna jest narracja, że przeludnienie jest problemem, ponieważ zwiększa globalne ocieplenie, powoduje zmiany klimatu i choroby, wymieniając tylko kilka przyczyn. Jednak w rzeczywistości, im większa populacja ludzka, tym mniej cierpienia każdy z nas indywidualnie znosi. Co więcej, nie postrzegalibyśmy przeludnienia jako problem, gdybyśmy zmienili na lepsze nasze postawy wobec siebie, poprzez pozytywne łączenie się ze sobą ponad naszymi egocentrycznymi, indywidualistycznymi popędami. Po pierwsze, w odniesieniu do stwierdzenia, że „im więcej ludzi jest na planecie, tym mniej cierpienia pochłaniamy”…
Najpierw musimy zrozumieć, że na świecie nie istnieje takie pojęcie jak zbędni ludzie. Nasza planeta nie tylko może przyjąć o wiele więcej ludzi, ale też większa populacja ludzka nie oznacza więcej cierpienia. Zamiast tego, patrząc z perspektywy rozwoju ludzkości w kierunku jej zjednoczonego przyszłego stanu, formuła wygląda następująco:
Ilość ludzi podzielona przez ilość cierpienia równa się naszej zdolności do korzystania z Wolnego wyboru – łączenia się ponad ego. Innymi słowy, jeśli jest więcej ludzi, wówczas ilość cierpienia rozprasza się między nimi, w rezultacie wszyscy cierpią mniej. Powiedzmy na przykład, że ludzkość musi znieść milion ton cierpienia na pewnym etapie swojego rozwoju. W takim razie, co byście woleli: być częścią ludzkości liczącej osiem miliardów ludzi, która musi poradzić sobie z tym milionem ton cierpienia, czy być częścią ludzkości liczącej dwa miliardy ludzi, biorących na siebie ten ciężar? Oczywiste jest, że wybralibyśmy opcję mniejszego cierpienia.
Jak to działa? Aby to zrozumieć, musimy spojrzeć na rozwój ludzkości z lotu ptaka.
Obecnie znajdujemy się w procesie zmierzającym ku przyszłości ludzkości połączonej jako jeden organizm, w której poczujemy się bliżej siebie niż czujemy własne rodziny. Dziś znajdujemy się na rozdrożu: albo będziemy nadal podążać drogą naszej rosnącej egocentrycznej natury, szukając spełnienia na tle stopniowo nasilających się problemów osobistych, społecznych i globalnych; albo możemy skorzystać z naszego wolnego wyboru, aby zaangażować się w ten proces pozytywnie, łącząc się ponad naszą egoistyczną naturą i wznosząc się ponad problemy.
Jeśli uświadomimy sobie nasz wolny wybór w tym procesie i zaczniemy łączyć się ponad ego, wtedy żadna osoba na planecie nie będzie wydawała się zbędna. Każdy człowiek będzie postrzegany jako bardzo cenne stworzenie, nierozerwalnie połączone ze społeczeństwem, niosące znaczną część ciężaru ludzkości. Każda osoba będzie tak samo ważna jak komórki i organy w naszym ciele, gdzie każda pracuje dla dobra całego organizmu, troszcząc się o siebie nawzajem w tym procesie.
Nie ma więc zbędnych ludzi. To, co jest zbędne, to całe myślenie włożone w ograniczanie wzrostu populacji. Zamiast o tym myśleć, powinniśmy zastanowić się, jak możemy poprowadzić naszą szybko rosnącą populację w kierunku pozytywnie połączonego społeczeństwa. Czyniąc to, uświadomilibyśmy sobie naszą zdolność do korzystania z wolnego wyboru i odkrylibyśmy nowy obraz rzeczywistości, ponad ten, który obecnie postrzegamy w ego.
Źródło: https://bit.ly/40hzMv2
Opublikowano dnia 17 kwietnia 2023
Ludzkość musi wiedzieć, że istnieje kolejny poziom całkowitego zjednoczenia, do którego posuwa nas natura, a fakt, że natura łączy nas wbrew naszej woli, jest przyczyną wszelkich form cierpienia, które znosimy. Innymi słowy, istnieją siły natury, które łączą nas coraz bardziej, a odrzucając skłonność do pozytywnego łączenia się, doświadczamy cierpienia, przeciwnie, jeśli będziemy działać w zgodzie z łączącymi nas siłami, doświadczymy życia w błogim stanie.
Jeśli wejdziemy na ścieżkę wdrażania nowej nauki, poszerzając połączenie na całym świecie, będziemy w stanie przejść pozytywną przemianę, łagodząc nieuchronność wszelkiego rodzaju zawirowań, które nas spotykają.
Dlatego dzisiaj potrzebujemy zupełnie nowego rodzaju edukacji, takiej, która uczy nas o siłach natury, które na nas działają, jak możemy zrównoważyć się z tymi siłami poprzez uświadomienie sobie naszego połączenia w sposób pozytywny. Możemy wtedy spokojnie wznieść się na kolejny poziom harmonijnie połączonego życia, do którego prowadzi nas natura.
Widzimy, że staliśmy się globalną ludzkością. Nie ma dokąd uciec od naszej globalnej współzależności i wzajemnych powiązań. Wejście w harmonię z naturą oznacza zatem, że powinniśmy zaktualizować nasze nastawienie do tego zacieśniającego się globalnego stanu współzależności i wzajemnych powiązań, w którym się znajdujemy – uświadomić sobie, że wszyscy płyniemy na jednej łodzi, że wszyscy jesteśmy jedną rodziną na całym świecie – i zacząć się odpowiednio do siebie odnosić.
To jest przesłanie, które natura chce, abyśmy usłyszeli, a jeśli pozostaniemy głupimi dziećmi, które chcą po prostu gonić za tym, co wydaje się miłe i dobre dla każdego z nas indywidualnie, nie biorąc pod uwagę naszego wzajemnego wpływu i zależności, to co zrobi natura? Będzie nas karać, dopóki nie zaczniemy słuchać tego, co chce nam przekazać. Nasza niezgodność z naturalną tendencją do łączenia się jest przyczyną naszego dzisiejszego cierpienia i jest powodem, dla którego będziemy doświadczać coraz więcej cierpienia w przyszłość.
Powinniśmy zatem wziąć pod uwagę to, co zaczęła pokazywać nam natura, że jesteśmy jedną, globalnie współzależną i połączoną ludzkością, że jeśli chcemy realizować naszą współzależność w sposób harmonijny i pokojowy, musimy odwrócić nasze postawy względem siebie tak, aby były one zintegrowane, jak sama natura.
Jest to dość skomplikowane, ponieważ rodzimy się i wychowujemy wyłącznie w naszej egoistycznej naturze – dla własnej korzyści kosztem innych i natury – ale jeśli wejdziemy na ścieżkę wdrażania nowej nauki wzbogacającej połączenie na całym świecie, wtedy będziemy w stanie przejść pozytywną przemianę, łagodząc potrzebę wszelkiego rodzaju zamętu, który nas spotyka.
Źródło: https://bit.ly/41uSLmT
Opublikowano dnia 16 marca 2023
Otrzymałem to pytanie od jednego z moich studentów po tragicznym trzęsieniu ziemi w Turcji i Syrii, gdy dziesiątki tysięcy ludzi zginęło, a setki tysięcy zostało bez dachu nad głową, na mrozie bez jedzenia.
Student zapytał mnie, co ludzie zrobili, czym zasłużyli na taki cios od natury i czego natura chce od nas wszystkich?
Krótko mówiąc, musimy zatrzymać sposób w jaki żyjemy, zatrzymać wyścig szczurów, wyciszyć się i robić to, czego natura od nas wymaga. Racja, czego od nas wymaga?
Natura domaga się, abyśmy byli dobrzy dla siebie. Innymi słowy, natura chce, aby pozytywnie połączyć się ze sobą dobrym i życzliwym pragnieniem. Prawo natury polega na tym, że wszystkie jej części mają połączyć się ze sobą w sposób harmonijny i zrównoważony. My, ludzie, jesteśmy jedyną częścią natury, która zakłóca tę równowagę.
W jaki sposób? To nasza egoistyczna natura, która sprawia, że chcemy wykorzystywać innych i naturę dla osobistych korzyści. Musimy więc naprawić sposób, w jaki używamy naszych pragnień, nie próbujmy krzywdzić innych i przyrody dla osobistych korzyści, ale przeciwnie, wznieśmy się ponad nasze egoistyczne wykorzystywanie ludzi i przyrody i pozytywnie możemy połączyć się z nimi.
Musimy osiągnąć stan pozytywnej zależności i wzajemnego połączenia. Wówczas zobaczymy, jak nasze pragnienie wprowadzenia pokoju między sobą przyniesie pozytywną, zwrotną reakcję natury. Odczujemy wówczas stan harmonijnego i spokojnego życia, a natura nie ześle już nam żadnych katastrof ani pandemii.
Źródło: https://bit.ly/42jPGaE
Opublikowano dnia 8 marca 2023
Co byśmy zobaczyli, gdybyśmy postrzegali społeczeństwo ludzkie jako pojedynczy żywy organizm?
Zobaczylibyśmy, że w obecnym stanie rozwoju jego układ odpornościowy ledwo działa, a stan jego komórek i narządów, które powinny podtrzymywać zdrowie organizmu, znacząco się pogarsza. Narastają problemy osobiste, społeczne, ekonomiczne i ekologiczne, w tym depresja, stres, samotność, pustka, niepokój, ksenofobia, nadużywanie narkotyków, samobójstwa, nierówność dochodów, ubóstwo, zmiany klimatyczne i chociaż wiele osób próbuje załatać i leczyć te problemy, wysiłki nie rozwiązują problemu ukrytego w nadrzędnej przyczynie.
Jaka jest przyczyna wszystkich problemów w ludzkim społeczeństwie?
To ludzki egoizm, czyli wrodzony mechanizm każdego człowieka, istota ludzkiej natury, której domeną jest kalkulacja. Przedkłada własną korzyść nad korzyścią innych, co sprawia, że poszczególne „komórki” społeczeństwa bardziej przyciągają do siebie niż oddają dla innych, doprowadzając do upadku całego organizmu ludzkiego społeczeństwa.
Tak jak rak atakuje, gdy komórki przyjmują więcej niż potrzebują kosztem całego ciała, tak nasze społeczeństwo składa się obecnie z egoistów, z których każdy kieruje się obowiązującym egoistycznym paradygmatem, który wspiera ideę sukcesu jednostki w dziedzinach bogactwa, sławy i władzy. To, że jesteśmy egoistami, jest nam nadane przez naturę, ale wpływ społeczny i opinia publiczna, które wspierają egoistyczne wartości i cele, jest tym, co niewłaściwie funkcjonuje w społeczeństwie.
Natura funkcjonuje odwrotnie do ludzkiego egoizmu: altruistycznie i zgodnie z prawami wzajemnych powiązań i współzależności, w związku z tym odrzuca nasze rosnące ego, a im bardziej rozwijamy się, tym większą czujemy presję między naszym rosnącym egoizmem, który chce oddzielić się od innych, a tendencją natury, która chce połączyć nas w jedną całość.
Dlatego im bardziej rozwijamy się dzisiaj, tym bardziej wchodzimy w coraz większe splątanie komplikacji, a wszystko po to, aby uświadomić nam, że za wszystkimi problemami stoi nasza egoistyczna natura, składająca się wyłączne z elementów o złych właściwościach, że bezsilnie podążamy za jej żądaniami, aby raz po raz próbować napełnić się egoistyczną przyjemnością kosztem innych, i że każdy krok w kierunku naprawy społeczeństwa wymaga najpierw zdiagnozowania egoizmu jako przyczyny wszystkich naszych problemów.
Następnie, kiedy dojdziemy do powszechnego uświadomienia sobie tej wspólnej przyczyny wszystkich naszych problemów, możemy zacząć ją naprawiać. Kiedy dojdziemy do takiego przebudzenia, zdamy sobie sprawę, że nie ma osoby, grupy ludzi, orientacji politycznej czy religijnej, która jest winna naszym problemom. Jedynym winowajcom jest całkowicie egoistyczna natura, mieszkająca w każdym z nas.
Jak zatem możemy naprawić ludzką naturę, skoro jest przyczyną wszystkich naszych problemów?
Jest to możliwe, jeśli stworzymy środowisko wspierające naprawę egoizmu, tak abyśmy zamiast otrzymywać z korzyścią dla siebie a kosztem innych, chcieli wnosić pozytywny wkład i łączyć się z innymi przynosząc im korzyść, bez kalkulacji „co ja z tego będę miał?”.
Dawanie innym i wnoszenie własnego wkładu jest sprzeczne z ludzką naturą, ale jeśli zmienilibyśmy opinię publiczną, wpływy społeczne i medialne, a także naszą edukację, na rzecz poznania natury dzisiejszej rosnącej ludzkiej współzależności, tego w jaki sposób ludzki egoizm przeciwstawia się naszej rosnącej współzależności, a także dlaczego jest to przyczyna wszystkich naszych problemów i że sposobem na ich rozwiązanie jest naprawienie naszych wzajemnych powiązań — stworzenie środowiska, które wspiera dawanie i wnoszenie własnego wkładu w społeczeństwo, priorytetowe traktowanie wartości wzajemnego szacunku i odpowiedzialności ponad rywalizacyjnymi i indywidualistycznymi ideami sukcesu — wtedy bylibyśmy na dobrej drodze do wiekopomnej pozytywnej społecznej transformacji.
Źródło: https://bit.ly/3Tozl0i
Opublikowano dnia 8 marca 2023
Czas możemy obserwować, gdy patrzymy na nasze zegarki, i możemy wyczuć czas, gdy zastanawiamy się nad naszym życiem i uświadamiamy sobie, jak szybko upływa czas. Czujemy go, gdy kontemplujemy wydarzenia w naszym życiu zastanawiając się nad ich konsekwencjami i naszymi emocjami. Nasze pragnienie otrzymywania, podstawowa materia, z której jesteśmy złożeni, postrzega przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Rozpoznaje ona czas jako zmiany, które zachodzą w naszym pragnieniu otrzymywania przyjemności. Innymi słowy, czas jest zależny od doznań, które powstają z naszego pragnienia otrzymywania. Bez tych doznań nie mielibyśmy pojęcia czasu.
Gdyby w naszych odczuciach nie było różnic między samopoczuciem lepszym i gorszym, nie bylibyśmy świadomi upływu czasu. Gdyby nasze odczucia pozostawały niezmienne, czas, jaki znamy, zatrzymałby się. To znaczy, że czas jest wynikiem wahań w naszych doznaniach. Jeśli nie ma zmian, nie ma czasu. Czym różni się jedna minuta od następnej? Wahania wynikają z procesów, które zachodzą w naszym pragnieniu otrzymywania, i to właśnie nazywamy „czasem”.
Czas jest miarą różnicy między ilością przyjemności, jakiej doświadczamy w naszym obecnym stanie w porównaniu z naszym następnym stanem. Nasze doznania nieustannie się zmieniają, co wyjaśnia, dlaczego zdarzenia w naszej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości są tak ważne z naszego egoistycznego punktu widzenia. Badamy stany, których doświadcza nasze pragnienie otrzymywania przyjemności, a zmiany pomiędzy tymi stanami zapisywane są w nas jako czas.
Pragnienie przyjemności jest materią stworzenia. Jest to sensor, który odczuwa pełnię lub pustkę. Ocenia stan, w którym się znajduje, na podstawie porównania doznania spełnienia w poprzednim stanie i tworzy pojęcie czasu, oceniając ilość przyjemności w obu stanach. Czas jest narzędziem do mierzenia spełnienia w pragnieniu otrzymywania. Dążymy do zadowolenia, więc patrzymy w przyszłość i zastanawiamy się nad przeszłością, aby dowiedzieć się, jak najlepiej zorganizować się do osiągnięcia pożądanego wyniku. Ponieważ organizujemy nasze spełnienie, dzielimy więc czas na różne fazy.
Zarówno nasza przeszłość, jak i przyszłość opierają się na pragnieniu przyjemności. Pragnienie otrzymywania rozwija się i przechodzi przez następujące fazy: nieożywioną, roślinną, zwierzecą i ludzką. Ludzie jako jedyni odczuwają czas, tzn. rozpoznają przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Fazy te są różne dla człowieka z punktu widzenia odczuwania spełnienia. Nasze postrzeganie czasu i jego istoty to dwa różne pojęcia. Nasze własne doświadczanie czasu oparte jest na naszych osobistych doświadczeniach, podczas gdy czas astronomiczny mierzy ruch orbitalny planet, choć i on jest na razie względny.
Cały wszechświat jest pragnieniem otrzymywania, wewnątrz którego obserwujemy procesy zachodzące na poziomie nieożywionym, roślinnym, zwierzęcym i ludzkim. Dlatego wszystko w rzeczywistości jest tak naprawdę w nas. Nasza rzeczywistość jest produktem naszej percepcji. Jeśli nasza percepcja ulegnie zmianie, wówczas zmienią się również pojęcia czasu, ruchu, przestrzeni, wszechświata i całego jego obrazu, w którym żyjemy. To prowadzi nas do zadawania pytań o naszą rzeczywistość i o to, czy mamy moc aby ją zmienić.
Źródło: https://bit.ly/3kS2KmN
Opublikowano dnia 8 marca 2023
Co byśmy zobaczyli, gdybyśmy postrzegali społeczeństwo ludzkie jako pojedynczy żywy organizm?
Zobaczylibyśmy, że w obecnym stanie rozwoju jego układ odpornościowy ledwo działa, a jego komórki i narządy, które powinny podtrzymywać zdrowie organizmu, pogarszają się. Narastają problemy osobiste, społeczne, ekonomiczne i ekologiczne, w tym depresja, stres, samotność, pustka, niepokój, ksenofobia, nadużywanie narkotyków, samobójstwa, nierówność dochodów, ubóstwo, zmiany klimatyczne i chociaż wiele osób próbuje załatać i leczyć te problemy, wysiłki nie rozwiązują problemu w jego nadrzędnej przyczynie.
Jaka jest przyczyna wszystkich problemów w ludzkim społeczeństwie?
To ludzki egoizm, czyli wrodzony mechanizm kalkulacyjny w ludzkiej naturze, przedkładający własną korzyść nad korzyść innych, co sprawia, że poszczególne „komórki” społeczeństwa bardziej przyciągają do siebie niż dają innym, doprowadzając do upadku całego organizmu społeczeństwa ludzkiego.
Tak jak rak atakuje, gdy komórki przyjmują więcej, niż potrzebują, kosztem ciała, tak nasze społeczeństwo składa się obecnie z egoistów, z których każdy kieruje się otaczającym egoistycznym paradygmatem, który wspiera ideę sukcesu jako indywidualnego bogactwa, sławy i władzy. To, że jesteśmy egoistami, jest sytuacją daną przez naturę, ale wpływ społeczny i opinia publiczna, która wspiera egoistyczne cele i wartości, jest tym, co nie tak funkcjonuje w społeczeństwie.
Natura funkcjonuje odwrotnie do ludzkiego egoizmu: altruistycznie i zgodnie z prawami wzajemnych powiązań i współzależności. W taki sposób odrzuca nasze rosnące ego, a im bardziej rozwijamy się dzisiaj, tym bardziej czujemy presję między naszym rosnącym egoizmem, który chce oddzielić się od innych, a tendencją natury jest łączenie nas wszystkich w jedną całość.
Dlatego im bardziej rozwijamy się dzisiaj, tym bardziej wchodzimy w coraz większe uwikłanie komplikacji, a wszystko po to, aby uświadomić nam, że za wszystkimi naszymi problemami stoi nasza egoistyczna natura, że jest to z natury zła cecha, że bezsilnie podążamy za jego żądaniami, aby raz po raz próbować napełnić je egoistyczną przyjemnością kosztem innych, i że każdy krok w kierunku naprawy społeczeństwa wymaga najpierw zdiagnozowania egoizmu jako przyczyny wszystkich naszych problemów. Następnie, kiedy dojdziemy do powszechnego uświadomienia sobie tej wspólnej przyczyny wszystkich naszych problemów, możemy zacząć ją naprawiać.
Kiedy dojdziemy do takiego przebudzenia, zdamy sobie sprawę, że nie ma osoby, grupy ludzi, orientacji politycznej czy religijnej, która jest winna naszym problemom. Jest tylko nasza bardzo egoistyczna natura, mieszkająca w każdym z nas. Jak zatem możemy naprawić ludzką naturę, skoro jest przyczyną wszystkich naszych problemów?
Jest to możliwe, jeśli stworzymy środowisko wspierające naprawę egoizmu, tak abyśmy zamiast otrzymywać tylko dla własnej korzyści kosztem innych, chcieli pozytywnie wnosić swój wkład i łączyć się z innymi, aby przynosić im korzyści, bez żadnego „co ja z tego będę miał?” zamiaru.
Dawanie innym i wnoszenie wkładu jest sprzeczne z ludzką naturą, ale jeśli zmienimy opinię publiczną, nasze wpływy społeczne i medialne, a także naszą edukację, abyśmy poznali naturę rosnącej współzależności ludzkości dzisiaj, w jaki sposób ludzki egoizm przeciwstawia się naszej rosnącej współzależności, a także dlaczego jest to przyczyną wszystkich naszych problemów i że sposobem na rozwiązanie niezliczonych problemów jest naprawienie naszych wzajemnych powiązań — stworzenie środowiska, które wspiera dawanie i wnoszenie wkładu w społeczeństwo, priorytetowe traktowanie wartości wzajemnego szacunku i odpowiedzialności nad rywalizacyjnymi i indywidualistycznymi ideami sukcesu — wtedy bylibyśmy na dobrej drodze do monumentalnej pozytywnej transformacji społecznej.
Źródło: https://bit.ly/3L80e6g
Opublikowano dnia 2 marca 2023
Bohaterowie to ci, którzy będąc pogrążeni w swojej egoistycznej, egocentrycznej naturze, budują innego człowieka z samych siebie, takiego, który dorównuje altruistycznej sile natury.
Wyobraź sobie, że jesteś w zamkniętej ciemnej przestrzeni, jak robak wewnątrz zgniłego jabłka. Zaczynasz powoli się z niej wyłaniać. Używasz wtedy swojego ego nie dla siebie, ale po to, żeby upodobnić się i osiągnąć równowagę z altruistycznymi prawami natury.
Zerkasz na zewnątrz i widzisz wspaniały jasny nowy świat wypełniony miłością i troską, ludzi szczęśliwych cieszących się wspólnym życiem. Następnie wychodzisz z siebie i wchodzisz w zupełnie inną przestrzeń z płonącym światłem słonecznym i błękitnym niebem, z ciemności, w której byłeś wcześniej.
Po wyjściu z ciemności musisz ją przetworzyć i zrozumieć, że podążanie za dyktatem twoich egoistycznych pragnień prowadzi cię do ciemności, ponieważ ego samo gasi przyjemność w samozwańczym dla siebie kierunku. Następnie stopniowo uczysz się praw natury, kawałek po kawałku, upodabniając się do niej coraz bardziej.
Czy taka przemiana jest naprawdę możliwa do wykonania?
Tak, jest – poprzez budowanie siebie, z własnego ego, na podobieństwo do altruistycznej siły natury. Studiujesz prawa natury. Rośnie w tobie potrzeba, aby ujawniły się one w swojej czystej altruistycznej formie, pokazały ci przykład jak dorosłemu dziecku. Wtedy pokonujesz swój egoizm tak bardzo jak to możliwe. Następnie używasz swojego ego nie dla siebie, ale po to, żeby upodobnić się i osiągnąć równowagę z altruistycznymi prawami natury.
Co to znaczy upodobnić się do altruistycznych praw natury?
To znaczy, że rozwijasz miłość do wszystkich ludzi. Następnie stopniowo uczysz się jej praw, krok po kroku, stając się coraz bardziej do niej podobnym. W rezultacie dostrzegasz, że twoje ego – ta masa pragnień otrzymywania przyjemności, która jest całą twoją naturą – istnieje po to, by odwrócić na nią intencję. Czyniąc tak, zyskujesz pełną altruistyczną jakość – miłość i obdarzanie – dla wszystkich, podobnie jak altruistyczna siła natury.
Osiągasz wtedy równowagę z naturą: nowy stan, doświadczając szczególnej siły wielkiej miłości dającej połączenie z innymi i z naturą – przeciwieństwo tego, jak obecnie wykorzystujemy nasze pragnienie otrzymywania przyjemności (samolubnie, kosztem innych i natury).
Źródło: https://bit.ly/3J59ZAJ
Opublikowano dnia 24 lutego 2023
Świat zmierza do stanu doskonałości. Chociaż może się wydawać, że coraz bardziej oddalamy się od doskonałości, to właśnie po to, abyśmy poczuli nasze oddalenie od niej do stanu, w którym będziemy chcieli się zjednoczyć i iść w jego kierunku.
Aby osiągnąć doskonałość, musimy najpierw odrzucić naszą materialistyczną rywalizację, która trzyma nas w ciągłym niepokoju, a także sprawia, że postrzegamy nieprzychylnie siebie nawzajem.
Doskonałość to stan, który jest dobry dla wszystkich, bez problemów, z poczuciem witalności, w którym wszyscy wzajemnie troszczą się o siebie. Musimy uspokoić ten nasz wyścig szczurów i zacząć działać w świecie, ponieważ chcemy nieść dobro wszystkim. Oznacza to, że musimy zmienić naszą motywację, na motywację chęci czynienia przez nas dobra dla innych.
Jeśli wartości społeczne zmieniłyby się z tych obecnych, którymi jest szacunek dla jednostek odnoszących sukcesy, które prześcigają się w zdobywaniu szczytów bogactwa, sławy i władzy – na docenianie ludzi za dobro, które wnoszą do społeczeństwa, wtedy bylibyśmy napędzani do obdarzania wszystkich dobrem, ponieważ robiąc to, zyskalibyśmy szacunek społeczeństwa.
Mam nadzieję, że taka zmiana nastąpi raczej wcześniej niż później, ponieważ złagodziłaby ona wiele cierpienia, pozwalając jednocześnie spłynąć na świat obfitości dobra.
Źródło: https://bit.ly/3xPKVaQ
Opublikowano dnia 19 lutego 2023
Wszyscy chcemy żyć w świecie wypełnionym miłością, ale jednocześnie myślimy, że jest to niemożliwe.
Ale co by było, gdybyśmy mogli żyć w świecie pełnym miłości?
Obecnie żyjemy we wrogim świecie. Coraz częściej walczymy i rywalizujemy ze sobą, przez co nasze życie staje się coraz gorsze. Nasza egoistyczna natura, w której pragniemy czerpać korzyści kosztem innych, zaczyna obracać się przeciwko nam, ponieważ nigdy nie jesteśmy w stanie zaspokoić naszych rosnących pragnień, a my również wydzielamy w świat coraz więcej gniewu i okrucieństwa, które negatywnie jak bumerang wracają do nas. Teraz wyobraź sobie, że moglibyśmy zmienić nasz światopogląd i nasze relacje w kierunku miłości i troski. Co by było, gdybyśmy mogli nagle zmienić świat tak, by nikt nie wykorzystywał i nie krzywdził innych?
Wtedy ujrzelibyśmy inny świat, taki, w którym nasze lęki, obawy i ogólnie negatywne odczucia przesunęłyby się w kierunku pozytywnym – wsparcia, zachęty i miłości do siebie nawzajem. Miłość zmusiłaby nas do optymalnego pragnienia, myślenia i działania. Zaprzestalibyśmy ciągłego zabiegania o to, by być zajętym ciągłym produkowaniem, reklamowaniem, wykorzystywaniem i wyrzucaniem zbędnych rzeczy.
Gdyby miłość wypełniła świat, to nawet gdyby nikt nie pracował, nadal zaspokajalibyśmy nasze potrzeby, bo nie mielibyśmy ochoty na zbytki. Zamiast tego, atmosfera miłości i wzajemnego szacunku wypełniłaby nas całkowicie.
Dzisiejsze przerośnięte ludzkie ego prowadzi nas do coraz większego kontrastu z naturą, ponieważ około 90 procent tego, co produkujemy, jest niepotrzebne, podczas gdy sama natura produkuje tylko to, co jest konieczne. W przyrodzie wszystko jest wielokrotnie wykorzystywane w 100 procentach swoich możliwości.
Natura funkcjonuje jako zamknięty system zintegrowany, a nasze oddziaływanie w niej jest wyjątkiem. Oznacza to, że nasze produkty nie wracają do natury w naturalnej formie, ale raczej w formie zniekształconej, która oddaje toksyny i trucizny z powrotem do natury.
Gdybyśmy jednak odnosili się do siebie z miłością, to oczyścilibyśmy świat. Postawa miłości i troski wśród nas zastąpiłaby nasze żądania nadmiaru i nadwyżek, a my osiągnęlibyśmy nową równowagę między sobą i z naturą.
Co więcej, dopóki nie doprowadzimy do poważnej przemiany naszych postaw wobec siebie – gdzie miłość zastąpiłaby nienawiść, a troska i wsparcie zastąpiłyby obojętność i apatię – to im więcej będziemy inwestować w technologiczne środki oczyszczania świata, nie naprawiając naszych wzajemnych relacji, tym bardziej nasz świat będzie coraz bardziej zanieczyszczony.
Dzieje się tak dlatego, że natura ostatecznie wymaga od nas, abyśmy doszli do równowagi między sobą, w naszych postawach wobec siebie, abyśmy stworzyli atmosferę miłości i wzajemnego szacunku na całym świecie. Dopóki tego nie zrobimy, natura będzie nam stale przypominać, że nasze wysiłki zmierzające do rozwiązania piętrzących się problemów bez naprawy naszych postaw wobec siebie doprowadzą nas tylko do coraz większych problemów i cierpienia.
Aby rozwinąć relacje miłości w naszym świecie, musimy ćwiczyć naszą uwagę, rozwagę i odpowiedzialność wobec siebie nawzajem. Czyniąc to, będziemy wzajemnie uczestniczyć w integralnym systemie natury i tylko wtedy damy świadectwo nowemu, kochającemu światu, który rozwiąże niezliczone problemy i kryzysy, które dzisiaj na nas spadają.
Źródło: https://bit.ly/3Elgwoa
Opublikowano dnia 9 lutego 2023
W miarę jak skala zniszczeń spowodowanych trzęsieniem ziemi, które nawiedziło południową Turcję i Syrię, staje się z minuty na minutę coraz wyraźniejsza i bardziej przerażająca, pojawiają się już wstępne podsumowania. Ale zanim powiem o tym, co moim zdaniem należy zrobić, pragnę jeszcze raz przekazać najgłębsze wyrazy współczucia i dołączam się do modlitwy za mieszkańców Turcji, zwłaszcza tych, którzy ucierpieli w wyniku trzęsienia ziemi. Niech szybko wyzdrowieją i niech już nigdy nie zaznają smutku.
Trzęsienia ziemi nie są rzadkością w Turcji, w tym silne, choć nie tak silne, jak to, które miało miejsce w miniony poniedziałek, i późniejszy potężny wstrząs wtórny. Dlatego zaskakujące jest, że Turcja nie podjęła szerszych działań zapobiegawczych przeciwko potężnym wstrząsom. Każdy kraj położony na obszarze narażonym na trzęsienia ziemi powinien wziąć to pod uwagę. Tak jak Japonia narzuca surowe normy budowlane, dzięki którym jej budynki są znacznie bardziej odporne na wstrząsy niż gdzie indziej, tak samo powinien to robić każdy kraj położony w regionie narażonym na trzęsienia ziemi.
Jest jednak coś, co jest równie ważne jak narzucanie norm budowlanych, jeśli chodzi o ratowanie życia: międzynarodowa współpraca. Na przykład państwa członkowskie sojuszu wojskowego NATO są zobowiązane do spełnienia określonych standardów wojskowych. Gdy kraj staje się członkiem, pozostałe kraje w sojuszu są zobowiązane do udzielenia mu pomocy, jeśli zostanie zaatakowany.
Podobnie musi istnieć międzynarodowy sojusz, który upoważnia wszystkie państwa członkowskie do wzajemnej pomocy w przypadku znaczącego zdarzenia sejsmicznego. Jednocześnie członkowie muszą spełniać minimalne warunki, które określi sojusz w zakresie standardów budownictwa i budownictwa drogowego, dostępności i trwałości dróg ratunkowych, infrastruktury komunikacyjnej i energetycznej oraz usług medycznych.
Bez takiego sojuszu każdy kraj sam określi swoje priorytety, a rzadkie sytuacje kryzysowe zazwyczaj znajdują się na końcu listy. Problem polega na tym, że sytuacje kryzysowe się zdarzają, a kiedy już nadejdą, poniesiony koszt w jako efekt lat zaniedbań jest przerażający w kwestiach ludzkiego życia, infrastruktury, produkcji i pieniędzy. Kiedy kraje zdadzą sobie sprawę, że powinny się przygotować z wyprzedzeniem, jest już za późno.
Dlatego zmuszając państwa członkowskie do podjęcia działań zapobiegawczych, międzynarodowy sojusz może uratować tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy istnień ludzkich, jak w przypadku trzęsienia ziemi w tym tygodniu. Dodatkowo obowiązkowa wzajemna pomoc zagwarantuje, że dotknięte nią kraje nie będą musiały same stawiać czoła klęskom żywiołowym ani liczyć na hojność innych krajów, która nigdy nie jest wystarczająca i często wiąże się z polityczną ceną. Jeżeli kraje sąsiednie są zobowiązane do pomocy ze względu na ich przynależność do sojuszu międzynarodowego, takie względy jak stosunki międzynarodowe i inne zastrzeżenia polityczne nie będą przeszkodą w udzieleniu pomocy.
Co więcej, utrzymywanie sojuszu w walce przeciwko klęskom żywiołowym może pomóc w budowaniu lepszych relacji, które będą odzwierciedlone w innych aspektach stosunków między krajami. Wrogowie nie mówią; Oni walczą. Ale kiedy kraje są zaangażowane w sojusz, komunikują się regularnie i nie są już wrogami. Wręcz przeciwnie, są za siebie odpowiedzialni. Dzięki temu mogą swobodnie i bezpośrednio komunikować się ze sobą, co może pomóc w rozwiązywaniu kryzysów w innych wymiarach ich relacji.
Dlatego ustanowienie międzynarodowego sojuszu na rzecz radzenia sobie z klęskami żywiołowymi może przynieść korzyści znacznie wykraczające poza cel, dla którego został ustanowiony. Jeśli wykorzystamy współpracę nawiązaną w celu ratowania życia podczas trzęsień ziemi itp., możemy zacząć budować lepsze i bardziej konstruktywne relacje między wszystkimi krajami na świecie.
Źródło: https://bit.ly/3xcuwwJ
Opublikowano dnia 12 stycznia 2023
„W dobie dezinformacji – fałszywych wiadomości, teorii spiskowych, trolli na Twitterze i deepfake’ów – gaslighting stał się słowem na miarę naszych czasów” – napisali redaktorzy wiodącego słownika w uzasadnieniu swojego wyboru, dodając, że „W 2022 roku liczba wyszukiwań gaslighting wzrosła o 1740%, przy dużym zainteresowaniu przez cały rok”. Według Webstera gaslighting to „psychologiczna manipulacja, zwykle trwająca przez dłuższy czas, która powoduje, że ofiara kwestionuje ważność własnych myśli, postrzegania rzeczywistości lub wspomnień i zazwyczaj prowadzi do dezorientacji, utraty pewności siebie i poczucia własnej wartości, niepewności co do stabilności emocjonalnej lub psychicznej oraz zależność od sprawcy”. Brzmi to jak poważne wykroczenie i tak jest, ale z tym właśnie się mierzymy.
Dla rządów i korporacji gaslighting jest elementem codziennej rutyny. W ten sposób starają się utrwalić swoją władzę lub popularność. Jeśli chcemy mieć możliwość dokonywania wolnych, niezależnych wyborów, musimy podejmować ciągłe i świadome starania, a nawet wtedy sukces nie jest gwarantowany. Gaslighting jest próbą pozbawienia nas nie tylko praw nadanych nam w Pierwszej Poprawce, ale nawet prawa i możliwości praktykowania wolnej myśli. Co gorsza, jest to próba pozbawienia nas wolności myślenia, gdyż sprawia, że czujemy się tak, jakby nasza zmanipulowana myśl była w rzeczywistości naszą myślą, którą ustanowiliśmy i kultywujemy sami i z własnej woli.
Co zaskakujące, zdecydowana większość ludzi nie ma żadnego sprzeciwu wobec ujarzmienia ich umysłów. Wolą wygodną niepamięć, o ile ich życie toczy się gładko. Myślenie jest męczące i większość ludzi woli unikać wysiłku, gdy nie jest to konieczne. Ale dla tych, którzy się temu sprzeciwiają, świadomość nie wystarczy. Aby uwolnić się od manipulacji umysłami, ludzie muszą zbudować własny umysł, własny kręgosłup. Muszą wątpić we wszystko, pytać o wszystko, być gotowi i chętni do częstej zmiany zdania, przyznania się do błędów i stopniowego rozwijania własnego postrzegania świata.
Ale przede wszystkim muszą być gotowi znosić wyrzuty i protekcjonalne traktowanie większości, która pozostaje pod wpływem „gaslighting”. Kiedy już zbuduje się wystarczająco silny kręgosłup, można śmiało stawić czoła manipulatorom i ich posłańcom. Mogłoby się wydawać, że tylko bardzo silne i zdeterminowane jednostki mogą to zrobić, a prawdą jest, że nie każdy może stawić czoła pogardzie ze strony zmanipulowanych. Jednak ludzi nadal można uczyć i wyciągać z piwnic, w których trzymane są ich umysły. Nawet jeśli ludzie nie są z natury odporni na zewnętrzne wpływy, mogą nauczyć się patrzeć na świat bez filtrów nałożonych na ich widzenie przez interesowne strony.
Nie mówię, że ludzie powinni zostać aktywistami jakiegokolwiek rodzaju. Myślę raczej, że powinna to być praca wewnętrzna, coś, co człowiek robi bez deklarowania i propagowania tego. Zdaję sobie sprawę, że nie jest łatwo być aktywnym tylko wewnętrznie, ale nie jestem zwolennikiem aktywizmu zewnętrznego w postaci wieców, protestów, demonstracji. Ja też musiałem podjąć wysiłek, aby rozwinąć własne rozumienie świata. Odłączyłem się od niego, zbudowałam wokół siebie wewnętrzny mur i tak całkiem wygodnie prowadzę swoje życie. W ten sposób, nawet jeśli świat zewnętrzny próbuje narzucić mi określony pogląd, mogę go widzieć, ale go nie czuję. Po prostu odrzucam to i żyję dalej tak, jak chcę.
Początkowo nie jest łatwo żyć w ten sposób. Trzeba budować swój własny świat, z własnymi wartościami, a jednocześnie normalnie funkcjonować w codziennym otoczeniu. Jednak, kiedy już go zbudujesz, jesteś wolny: masz obiektywną perspektywę, z której patrzysz na świat w którym wszyscy żyjemy, i możesz w czymś uczestniczyć lub nie, i to wedle własnego wyboru.
Źródło: https://bit.ly/3IEm4x1
Opublikowano dnia 19 grudnia 2022
Nowy dokument w Izraelu omawia zyskujący na popularności trend: otwarte małżeństwo. Film przedstawia pary, które wyrażają poczucie stagnacji w swoim małżeństwie i pragną „ożywić” swój związek. Otwarte małżeństwo jest tylko jednym z aspektów znacznie szerszego zjawiska przyspieszonego zniekształcania i rozpadu jednostki rodzinnej w celu „odświeżenia” relacji międzyludzkich i „ożywienia” ich życia. Rozumiem, skąd bierze się ta potrzeba. Ludzie są istotami dynamicznymi. W związku z tym potrzebują ciągłych zmian i innowacji. Nie ma to nic wspólnego z tym, czy z natury jesteśmy monogamistami czy nie.
Powszechnie panuje pogląd, że ludzie zakładają rodziny, wychowują dzieci, doprowadzają je do samodzielności i odchodzą. Myślimy że cykl ten będzie trwał wiecznie, ale to nie jest nasze powołanie; to powołanie zwierząt, a my mamy w sobie coś, spoza królestwa zwierząt: nie tylko żyjemy, ale także pytamy o cel życia. Czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie, nasze życie nie jest poświęcone życiu samemu w sobie, ale zrozumieniu, dlaczego żyjemy.
U większości ludzi pytanie o cel życia jest wciąż uśpione, ale u wielu innych i przybywa ich każdego dnia, budzi się i domaga odpowiedzi. Dla takich ludzi droga poszukiwań nie jest łatwa; kwestionują wszystko i muszą zrozumieć, dlaczego robią to, co robią. Nie jest to chęć rujnowania, ale chęć zrozumienia wszystkiego co dzieje się na najgłębszym poziomie. Ten pęd jest przyczyną rozbicia tradycyjnych instytucji społecznych. Znajdziesz go nie tylko w naszych domach, ale w każdym aspekcie naszego życia. Kwestionujemy edukację, systemy ekonomiczne, formy rządów, religię i rodzinę.
Nawet jeśli nie możemy znaleźć odpowiedzi, kwestionowanie istniejących systemów ma decydującą wartość. Nieufność i unikanie ich uwalnia nas z okowów tradycji i moralnych ograniczeń, a poczucie wolności pozwala na stworzenie czegoś zupełnie nowego, co nie jest anarchią, ale zdrowszymi i bardziej satysfakcjonującymi relacjami. Zmierzamy do społeczeństwa, w którym wszyscy będą dobrowolnie i chętnie zaangażowani. W takim społeczeństwie ludzie są oddani nie tylko swoim rodzinom, ale całej społeczności, a ostatecznie całej ludzkości. Co więcej, są zaangażowani w takim samym stopniu, a nawet bardziej niż obecnie. Muszą jednak wybrać to zobowiązanie dobrowolnie i nie można ich zmusić do pozostania w nim, jeśli zdecydują się odejść. Być może trudno sobie w tej chwili wyobrazić takie zaangażowanie, ale mimo wszystko ludzkość do niego zmierza.
W społeczeństwie, w którym każdy jest oddany każdemu, każdy troszczy się o wszystkich, naturalne poczucie wyobcowania i podejrzliwości nie nadaje już tonu naszej codzienności. Więzi rodzinne w takim społeczeństwie będą bardzo silne i trwałe, ale nie dlatego, że ludzie są zmuszeni do życia w monogamii. Cały cel związku ulegnie zmianie, sprawiając, że kwestie monogamii i wierności staną się nieistotne. W tym przyszłym społeczeństwie ludzie będą bardziej koncentrować się na swoim życiu duchowym niż fizycznym. Zamiast skupiać się na fizycznych działaniach, będą pielęgnować duchowe połączenia. Tacy ludzie będą oceniać siebie nie na podstawie zdolności do zaspokojenia zachcianek, ale na podstawie ich wkładu na rzecz społeczności.
Życie w takiej społeczności oznacza, że wszyscy wokół troszczą się o ciebie i pomagają ci się rozwijać. Naturalnym rezultatem będzie to, że będziesz chciał zrobić dla nich to samo. Kiedy ludzie pracują na tym poziomie, czują się wolni, ponieważ mogą dawać i otrzymywać od wszystkich. Nie muszą „odświeżać” swoich relacji, ponieważ ich relacje nigdy nie stają się przestarzałe. Im więcej ludzie dają i otrzymują, tym bardziej się rozwijają i zmieniają, a dynamika relacji sprawia, że stają się nowi i pełni życia. To prawda, że jeszcze tam nie jesteśmy, ale ludzkość zmierza w tym kierunku. To, jak szybko tam dotrzemy, zależy od nas samych i moim zdaniem im szybciej, tym lepiej.
Źródło: https://bit.ly/3v2EOhQ
Opublikowano dnia 10 grudnia 2022
Światowy Kongres „My!”, New Jersey, lekcja nr 4
W Księdze Zohar jest wiele różnych historii, napisanych językiem alegorii (midrasz) – jakby o ludziach i aniołach (siłach natury), zwierzętach i roślinach, ponieważ autorzy tej Księgi chcą nam wyjaśnić wszystkie poziomy stworzenia – nieożywiony, roślinny, zwierzęcy i ludzki.
Baal HaSulam przygotował cztery przedmowy do księgi Zohar:
1. „Wprowadzenie do nauki Kabały” (Pticha) – to przedmowa naukowa, w której wyjaśnia strukturę światów, parcufim, sfirot, wzajemne oddziaływanie świateł i pragnień/naczyń/kelim.
2. „Wprowadzenie do komentarza Sulam”, związane z poprzednią przedmową. Tutaj Baal HaSulam również wyjaśnia pracę w trzech liniach, ze światłami i pragnieniami, tylko w bardziej szczegółowej formie, bliskiej duszy.
3. „Wprowadzenie do Księgi Zohar” – w tej przedmowie Baal HaSulam wyjaśnia postrzeganie rzeczywistości, opowiadając o tym, jak przechodzimy od naszego zwykłego, ziemskiego postrzegania rzeczywistości do duchowego, zaczynając postrzegać rzeczywistość poprzez ten świat, który staje się przezroczysty i widzimy działające w nim siły, a nie zewnętrzny obraz świata.
Podobnie, gdy patrzymy na ekran komputera, widzimy pewien obraz. Ale istnieje on tylko w stosunku do nas, ponieważ specjalnie stworzyliśmy ten ekran i taki sposób wyświetlania. A w rzeczywistości jest to tylko zewnętrzna manifestacja informacji przechowywanych wewnątrz komputera, na jego twardym dysku. Gdybyśmy mogli odczytywać informacje bezpośrednio z dysku, nie musielibyśmy pobierać ich z ekranu i odczytywać.
Nauka Kabały jest właśnie tym co pozwala nam wejść w wewnętrzną, ukrytą część rzeczywistości i zobaczyć nie zewnętrzną formę, która pojawia się przed nami teraz, ale to, co dzieje się wewnątrz – siły działające za znanym nam obrazem świata. W tej przedmowie Baal HaSulam wyjaśnia również, że nasze postrzeganie rzeczywistości jest podzielone na cztery składniki: esencję, abstrakcyjną formę, formę odzianą w materię i materię.
Do całkowitej naprawy (Gmar Tikun) poznajemy tylko naszą materię, to znaczy pragnienie, i formę, którą pragnienie przybiera – albo egoistyczną, albo duchową. Abstrakcyjnej formy nie możemy ujawnić, a tym bardziej istoty. W taki sposób przybliżamy się do pełnej naprawy. Dlatego nauka Kabały surowo i bezwzględnie przestrzega nas, abyśmy nie popadali w fantazje, ale mieli bardzo realistyczne stanowisko, z naukowym podejściem, i starali się odkryć świat duchowy w sensownej, namacalnej formie.
4. „Przedmowa do Księgi Zohar”. Baal HaSulam wyjaśnia w niej wiele problemów, z jakimi boryka się człowiek w swoich pytaniach: kim jesteśmy, w czym jest nasza istota, jaka jest nasza rola na tym świecie, dlaczego Stwórca stworzył nas takimi zepsutymi, niskimi i godnymi pogardy, dlaczego mamy przejść całą długą drogę, dlaczego musimy upodobnić się do Niego i tak dalej. Na początku tej przedmowy Baal HaSulam zadaje te pytania, a następnie na nie odpowiada.
Na końcu przedmowy jest bardzo szczególna, dobrze znana, szeroko rozpowszechniona część, w której napisał o naszej naprawie w naszych czasach. Wyjaśnia tam, że świat jest podzielony na wewnętrzną i zewnętrzną część. Ludzie, którzy czują swoja przynależność do duchowej drogi, nazywani są wewnętrzną częścią świata.
To właśnie oni muszą zjednoczyć się między sobą i użyć Księgi Zohar, aby przyciągnąć do siebie światło naprawy. Czyniąc to staną się duchowym źródłem, duchowym centrum całego świata. Posiadając duchową siłę, będą rozpowszechniać naukę Kabały i cały świat poczuje, że jest w nich coś wyższego – wiedza, rozum, prawidłowe, rozsądne podejście do wydarzeń na świecie, odpowiedzi na pytania dotyczące tego, co się dzieje.
Świat zacznie rozumieć, że ci ludzie są na znacznie wyższym poziomie niż wszyscy naukowcy i rzekomo wielcy ludzie tego świata, ponieważ posiadają wiedzę o siłach, które działają i zmieniają nasz dzisiejszy świat w tak nieprzewidywalny sposób. Wówczas po oporach i starciach, świat zacznie jednak zbliżać się do tych ludzi, dostrzegać w nich wyższą siłę, wyższą mądrość.
Tak w końcu cały świat dojdzie do naprawy. Przecież naprawa odbywa się głównie między tymi ludźmi, których uważa się za wewnętrzną część świata – ludźmi z punktem w sercu, a cała reszta świata tylko się dołączy, przylgnie do nich, tak jak dzisiaj masa ludzi na świecie żyje swoim codziennym życiem, a tylko garstka ludzi rządzi światem.
Tak więc, Baal HaSulam wyjaśnia na końcu „Przedmowy do Księgi Zohar”, cała ludzkość będzie się rozwijać, dopóki cały świat nie zostanie zjednoczony, wszyscy staną się jak spójna całość dzięki tej samej Księdze Zohar i osiągnie dziesięć pierwotnych sfirot, o których pisał rabin Szymon i dziewięciu jego uczniów.
Z 4 lekcji kongresu „My!”, New Jersey, 01.04.2011
Opublikowano dnia 2 listopada 2022
Ostatni dzień Sukkot poświęcony jest honorowemu gościowi Dawidowi, naprawie sfiry Malchut. Rozumiemy, że wszystkie naprawy koncentrują się i kończą w Malchut. Malchut – to kwintesencja i wynik wszystkich napraw. Dlatego król Dawid, Malchut, oznacza koniec napraw naszej duszy, kiedy wszyscy zbieramy się razem pod dachem Sukki, pod jednym ekranem i otrzymujemy z góry wyższe światło, które odkrywa się w naprawionym kli.
W taki sposób osiągamy stan, w którym całe wyższe światło wchodzi w nasze kli. Potem przychodzi święto radości Tory (Simchat Tora), kiedy otrzymujemy wyższe światło już nie wewnątrz sukki, ale na zewnątrz, nie pod dachem i wyższe światło napełnia całą rzeczywistość. Dawid symbolizuje całe wspólne kli, wszystkie stworzenia. Z jednej strony jest to stan całkowitego oddalenia od Stwórcy, od wyższego światła. Ale z drugiej strony w tym stanie jest doskonała praca, która prowadzi nas do połączenia z wyższą siłą. Dlatego król Dawid jest utkany z przeciwstawnych sił, sprzecznych właściwości. I takie było całe jego życie, cały czas walczył, jeśli chodzi o jego pracę duchową. Ale jednocześnie był władcą – królem Izraela.
Król Dawid otrzymuje z właściwości obdarzania: Abrahama, Jakuba, Józefa. A od właściwości otrzymywania, Izaaka, czyli przezwyciężenia, bierze tylko kelim, aby wykorzystać je w takim stopniu, w jakim mogą odcisnąć się właściwości Abrahama, Jakuba i Józefa. Ta kombinacja sił odbywa się w Dawidzie i dlatego nazywany jest królem Izraela. Malchut przecież gromadzi, zbiera w sobie wszystkie siły i łączy je we właściwej formie.
Dlatego Dawid miał takie trudne życie, jak to opisano w Torze. Stale wplątywał się w różne wojny i problemy, zmuszony był ukrywać się przed wrogami i prześladowcami. Jego życie nie było łatwe, ale przez to naprawił całą Malchut. A Mesjasz (Masziach) nazywa się „synem Dawida”, ponieważ wychodzi z tej właściwości. Dopóki naród Izraela nie ma króla – oznacza to, że nie może zbudować Malchut, czyli nie może w pełni upodobnić się Stwórcy. Król Izraela – jest bowiem tą właściwością podobieństwa do Stwórcy, którą stworzenia tworzą w sobie, w swoim zjednoczeniu.
Z lekcji na temat „Uszpizin Dawid jako sfira Malchut”, 16.10.2022
Opublikowano dnia 13 listopada 2022
Jakub – to najważniejsza duchowa właściwość i dlatego nazywa się praojcem. Abraham symbolizuje obdarzanie od Stwórcy, Izaak to odkrycie pragnienia przyjemności w stworzeniu. Jakub – to połączenie dwóch właściwości: obdarzania i otrzymywania, prawej linii i lewej linii dzięki wewnętrznej pracy człowieka. Człowiek łączy te dwie linie przychodzące z góry, aby upodobnić się do Stwórcy. Człowiek, Adam, oznacza „podobny” (dome) do Stwórcy. Dlatego Jakub jest najważniejszy w tej trójce, ponieważ są to właściwości, które odkrywają się już w człowieku w miarę jego podobieństwa do Stwórcy. Dlatego właściwość Jakuba nazywa się Tiferet – wspaniałość, piękno, zaszczyt, czyli właściwości Stwórcy, odkrywające się w stworzeniu.
Właśnie dzięki tej pracy człowiek staje się duchowy. Te dwie właściwości otrzymujemy z góry: dobry początek i zły początek. Dobry początek pochodzi od Stwórcy przez Abrahama. Zły początek, który odkrywa się w stworzeniu, również pochodzi od Stwórcy, który ją stworzył. Ale właściwe połączenie tych dwóch sił realizuje się dzięki pracy człowieka i jesteśmy zobowiązani ją wypełnić.
* * *
Lewa i prawa linia nie anulują się nawzajem, a wręcz przeciwnie, podkreślają. Jeśli jest prawa linia – obdarzanie, to wolno przebudzić lewą linię – otrzymywanie. A właśnie dzięki temu, że lewa linia jest przeciwstawna prawej, zwiększa ją, uwydatnia. Dlatego Jakub łączy w sobie obie linie i zwiększa je. Cud prawidłowej pracy duchowej polega na tym, że przeciwstawne właściwości są jeszcze bardziej uwydatniane i wzmacniane i każda z nich podkreśla drugą.
Właśnie dzięki temu, że przeciwko sile obdarzania jest siła otrzymywania, a przeciwko sile otrzymywania – obdarzanie, każda z nich staje się bardziej wyrazista i ważniejsza. Dlatego właściwość Jakuba nazywa się Tiferet (wspaniałość), ponieważ łączy ze sobą dwa przeciwieństwa. Gdy łączą się one we właściwej formie i zwiększają wzajemnie w środkowej linii, to staje się w człowieku nie jako zwykła suma prawej i lewej linii, ale demonstracją każdej z nich jako swojego przeciwieństwa i jego wywyższenie.
W naszym świecie jest tylko ciemność i tylko światło. Ale jeśli zmieszamy ciemność ze światłem, to otrzymujemy wiele różnych form, których nie można zobaczyć ani przy jasnym świetle, ani w ciemności. Całe nasze życie opiera się właśnie na zmieszaniu lewej linii i prawej. Jeśli chcemy odkryć Stwórcę, to potrzebujemy dwóch sił: obdarzania i otrzymywania. Tworząc wszystkie możliwe kombinacje jednego z drugim we wszystkich formach, ujawnimy właściwość Stwórcy w stosunku do właściwości stworzenia.
* * *
Abraham – to pragnienie obdarzania, Izaak – pragnienie otrzymywania, a Jakub to połączenie jednego z drugim, otrzymującego i obdarzającego pragnienia razem. W wyniku połączenia te dwie właściwości zaczynają wzajemnie wzrastać. W wyniku tego, prawa i lewa linia odkrywają się w Jakubie 620 razy bardziej niż istniały przed ich połączeniem w nim. Okazuje się, że prawidłowa kombinacja siły otrzymywania i siły obdarzania pozwala nam wyobrazić sobie siłę obdarzania 620 razy większą na tle otrzymywania. To właśnie dzięki środkowej linii zwiększamy stworzone przez Stwórcę stworzenie z maleńkiego kli, jednego czarnego punktu w nieskończonym białym świetle do skali całego światła Nieskończoności.
Jak jest powiedziane – „Ciemność będzie świecić jak światło”. Wówczas ujawniamy Stwórcę w swoim kli i odkrywamy w nim całe światło Nieskończoności. A cały początek rozwoju kli zaczyna się od czarnego punktu, z niewielkiej zmiany w świetle.
Z lekcji na święto Sukkot
Opublikowano dnia 21 października 2022
Józef jest nazywany sprawiedliwym, a sprawiedliwy jest fundamentem świata. To Józef wprowadza człowieka do wnętrza jego egoizmu, ustanawia jego związek z faraonem. A potem z pomocą Józefa człowiek łączy się z bardziej wzniosłymi właściwościami, z Mojżeszem. Poprzez Józefa zaczynamy zapoznawać się z wyższym systemem, dzięki niemu możemy się zjednoczyć i spróbować odnaleźć duchowe właściwości, aby przybliżyć się do wyższej siły i poznać Stwórcę. Każda duchowa właściwość jest poznawana poprzez Józefa, poprzez sfirę Jesod, poprzez nasze zjednoczenie. Józef sprawiedliwy - to fundament świata, ponieważ tylko poprzez zjednoczenie, poprzez Jesod, poznajemy wszystkie inne wysokie duchowe właściwości. Józef w naszej pracy - to najbardziej potrzebne i bliskie dla nas uczucie: połączenie w grupie. Poprzez punkt jedności zaczynamy poznawać właściwość Józefa.
Tora opowiada, jak bracia sprzedają Józefa w niewolę. Na razie nie rozumieją tej właściwości, dlatego że są od niego wyżsi i jeszcze nie są zaznajomieni z właściwością „Józef”. Uważają Józefa za młodszego brata i nie zgadzają się, żeby się wyróżniał. Najważniejsze w Józefie jest to, że prowadzi nas do zjednoczenia. Józef nie posiada swojej indywidualnej właściwości – łączy w sobie wszystkie inne właściwości w dążeniu do zjednoczenia, a przez niego – do Stwórcy. Józef - to wspólna właściwość, w którą wszyscy pozostali bracia są włączeni i odkryci kosztem rosnącego pragnienia przyjemności, czyli faraona. I dlatego od właściwości Józefa, od Jesoda przychodzi pożywienie, siła życia i siła poznania. Odkrycie faraona również następuje poprzez Józefa. Na początku niewoli egipskiej faraon był dobry i nie czuło się, że jest to niewola. Wręcz przeciwnie, rozwijaliśmy się - a wszystko to z pomocą Józefa. Józef - to początek poznania dobra i zła w całym naszym życiu i dlatego jest nam wszystkim najbliższy.
Właściwość Józef realizuje się poprzez nasze połączenie. Dlatego nazywa się „Wszystko”, łącząc w sobie wszystkie właściwości i przez nie łącząc nas ze Stwórcą. Poznanie Józefa - to osiąganie połączenia, istoty naszego połączenia. To pierwszy krok, który wyprowadza nas z tego świata i prowadzi do odkrycia Stwórcy, wyższego, duchowego świata. Józef jest jak drzewo, które przynosi nam wszystkie owoce życia. Jest to połączenie z wyższym korzeniem, z którego płynie całe dobro do świata. Dzięki niemu żywimy się, dzięki niemu żyjemy, płodzimy i rozmnażamy się. To miejsce naszego połączenia między sobą i ze Stwórcą – czyli miejsce wyjścia z percepcji tego materialnego świata i wejścia w duchowy świat. Wszystko to urzeczywistnia się poprzez właściwość Józefa - najbliższego nam stopnia.
Wiadomo, że aby zrobić choć jeden krok do przodu, musimy zjednoczyć się w dziesiątki. Józef nazywany jest „Wszystkim”, ponieważ łączy w sobie wszystkie nasze właściwości razem. Każdy człowiek z dziesiątki ma swoje, różniące się od innych cechy, ale wznosząc się ponad siebie, możemy być razem. Jeśli wznosimy się ponad nasze egoistyczne różnice, każdy nad swoim egoizmem, to wówczas stajemy się podobni, równi i możemy się zjednoczyć, dopełniać się nawzajem. To się realizuje w miarę osiągnięcia sfiry „Jesod”, zwanej „Wszystko”. Kiedy wznosimy się nad swoim egoizmem i dochodzimy do wiary ponad wiedzę, do zjednoczenia w dziesiątce, to tworzymy nową duchową właściwość, wspólną dla wszystkich, która nazywa się „Stwórcą”. On rodzi się z połączenia między nami i dlatego mówi się: „Wy stworzyliście Mnie!” Okazuje się, że przez nasze zjednoczenie stworzyliśmy Stwórcę – tak odkrył się w stosunku do nas. Pierwsza znajomość ze Stwórcą, z wyższą siłą, wyższym światem następuje poprzez właściwość Jesod. Dostojni goście, „uszpizin”, którzy przychodzą do Sukki, organizują nam prawidłowe środowisko. A Józef jest ostatnim w tym łańcuchu, jakby w miejsce Malchut.
Z lekcji na święto Sukkot
Opublikowano dnia 18 października 2022
Tora nie wyróżnia zbytnio Aarona. Aaron cały czas towarzyszy Mojżeszowi, jakby kryjąc się w jego cieniu. Mojżesz pełni rolę łącznika między Stwórcą a narodem, a Aaron stoi obok niego jako jego pomocnik, brat. Z tej historii wynika że rola Aarona nie jest zbyt zrozumiała. Ale właśnie dlatego, że nie jest zbyt jasna, jest najwyraźniej bardziej ukryta, co znaczy, że jest bliższa człowiekowi, bliższa dla ciebie i dla mnie, dotyczy naszej pracy. Aaron przygotowuje naczynia, połączenie narodu ze Stwórcą. Mojżesz przychodzi z góry, a Aaron – z dołu, z narodu, ze wszystkich właściwości człowieka, z całej grupy, z dziesiątki odnoszącej się do Stwórcy. Dlatego rola Aarona nie wyróżnia się tak bardzo, ponieważ człowiek musi dodać do niej swoją pracę. Mojżesz występuje jako przedstawiciel Stwórcy przed narodem, a Aaron – jako przedstawiciel narodu przed Stwórcą.
Jeżeli jestem we władzy Stwórcy, poza którym nie ma nikogo innego, powinienem zawsze być zadowolony, w jakimkolwiek stanie jestem. A jeśli jestem z czegoś niezadowolony, to znaczy, że jestem oddzielony od Stwórcy. W związku z tym muszę powrócić do mojej więzi z Nim, a znakiem tego, że mam to połączenie, będzie moja radość z każdego stanu, w jakim będę. Właściwość Aarona – to najważniejsza jakość w człowieku. Właściwości Abraham, Izaak, Jakub, Mojżesz – to tylko przygotowanie z góry. A właściwość Aarona – to nasza praca z dołu, którą realizujemy, kiedy osiągamy wiarę ponad wiedzę, to znaczy miłosierdzie (Chesed), które jest ponad wszystkim, to obdarzanie, które jest ponad wszelkim pragnieniem przyjemności.
Studiowanie właściwości Aarona oznacza przyjęcie go jako gościa do naszej sukki. Chcemy, aby jego właściwość zbudowała naszą duszę, właściwy związek między nami. Obłóczyć właściwość Chesed we wszystkie swoje wewnętrzne właściwości, które nazywają się „naród Izraela”, oznacza wypełnić pracę Aarona – przejąć jego właściwość na siebie, na wszystkie swoje pragnienia przyjemności.
Z lekcji na święto Sukkot
Opublikowano dnia 15 października 2022
Czwarty dzień Sukkot jest poświęcony honorowemu gościowi (uszpizin) Mojżeszowi, odkryciu naprawy w sfirze Necach. Nie ma nikogo większego i bliższego człowiekowi niż Mojżesz, który przybliżył nam metodę odkrycia Stwórcy, połączenia Stwórcy ze stworzeniami. Dlatego Mojżesz jest nam tak drogi i tak ważny. Mojżesz nazywany jest wiernym pasterzem. Nie jest to zwykła siła wiary czy siła przezwyciężenia, a siła troski o stworzenia ze strony Stwórcy, pomagająca doprowadzić je do końca naprawy. Dlatego cała Tora, przeznaczona jest dla doprowadzenia stworzeń do kontaktu ze Stwórcą, nazywa się ją Torą Mojżesza. Na tym polega jego główna troska, podstawowa praca i przeznaczenie.
Kiedy mówimy o Mojżeszu, nie odnosi się to do fizycznego człowieka, a do symbolu, szczególnej właściwości, najważniejszej dla nas zgodnie z programem Stwórcy, dotyczącym zarządzania światem. Dlatego tak ważne jest dla nas, aby zrozumieć tę właściwość i przybliżyć się do niej. Mojżesz jest jak pasterz, prowadzący stado, przewodnik pomagający swojemu narodowi prawidłowo i pewnie poruszać się w kierunku celu. Ogólna siła, która troszczy się o nas, chroni, strzeże i niezawodnie prowadzi do celu z miłością i uwagą – to siła Mojżesza, ciepła, kochająca, opiekuńcza. Wszystkie te siły, które nas otaczają i ciągną do celu stworzenia, nazywają się Torą. Czyli wyższe światło, które do nas przychodzi, obleka się w nas, napełniając każdego i wszystkich nas razem, jak pasterz, który zbiera swoje stado i prowadzi za sobą do domu.
Pasterz ma szczególną misję – zabrać stado z domu, doprowadzić je do względnie niebezpiecznego miejsca a wieczorem wrócić do domu. Dzięki tej pracy pasterza stada rosną, tuczą i rozmnażają się. „Wierny pasterz” – to przywódca wiary, ponieważ za każdym razem, gdy jego podopieczni oddalają się od domu, a potem wracają do domu, dzięki tym wyjściom i powrotom zyskują coraz więcej siły duchowej, więcej siły wiary, którą kultywuje w nich Mojżesz. Dlatego musimy postrzegać siebie jako takie zgromadzenie, gotowe do podążania za siłą Mojżesza, która troszczy się o nas. W wyniku tego każdego dnia naprawiamy się i napełniamy siłą wiary ponad wiedzę. To jest główna rzecz, której potrzebujemy, a tę wiarę możemy zdobyć, głównie dzięki Mojżeszowi.
Z lekcji na temat „Uszpizin Mojżesz – sfira Necach”, 13.10.2022
Opublikowano dnia 30 października 2022
Dni święta Sukkot symbolizują etapy zbudowania duchowego naczynia (kli), czyli duszy, która włącza w siebie siedem sfirot. Trzy z dziesięciu wyższych sfirot: Keter, Chochma, Bina przychodzą do nas z góry, dlatego że są to właściwości Stwórcy, które On chce nam pokazać. A z tych właściwości budujemy w sobie szczególną właściwość w oparciu o połączenie między nami. Pomimo tego, że ta właściwość znajduje się wewnątrz stworzenia, jest absolutnie podobna do Stwórcy – to czyste obdarzanie.
Siedem dni Sukkot – to siedem etapów zbudowania pełnego kli naszej duszy, kiedy wewnątrz materiału stworzenia buduje się coś podobnego do Stwórcy. Taki jest wewnętrzny sens święta Sukkot i ogólnie całego naszego życia i istnienia. Dlatego należy studiować, jak z różnych, przeciwstawnych sił zbudować nasze zjednoczenie, jedność. Pierwszy dzień Sukkot związany jest z pierwszą, przychodzącą do nas od Stwórcy właściwością, która nazywa się Abraham. Jest to kategoria prawej linii, naprawienie do właściwości miłosierdzia, czyli dążenie do prostego, bezgranicznego obdarzania.
A drugi dzień, druga właściwość – to Izaak, który idzie w lewej linii, w przezwyciężaniu, pracując z pragnieniem otrzymywania ze względu na obdarzanie. Jest to już inna, przeciwstawna Abrahamowi właściwość. Człowiek przezwycięża swój egoizm i chce upodobnić swoje pragnienie przyjemności do właściwości Abrahama, który jest cały ze względu na obdarzanie, i wtedy otrzymuje życie z prawej linii, siłę miłosierdzia. Jak zbudować te stopnie Abraham, Izaak itd.? Staramy się postępować w naszym połączeniu, aby nasze połączenie umacniało się z dnia na dzień. Wówczas każdy poczuje, jaki dodatek otrzymał od silniejszej jedności. W takiej formie stopniowo odkryjemy, czym są duchowe sfirot i ich wzajemne włączanie się, czym jest duchowy parcuf, który powstał w wyniku prawidłowego połączenia tych sił, zwanych „sfirot”.
W istocie duchowy parcuf jest punktem przecięcia właściwości Stwórcy i właściwości stworzenia, pragnienia otrzymywania i pragnienia obdarzania. Z dwóch sił, Keter i Malchut, rodzą się wszelkiego rodzaju właściwości między Keter i Malchut, wszystkie siły i ich połączenia pomiędzy nimi, z których powstają wszystkie właściwości istniejące w naturze. Ludzie dążą do poznania i zrozumienia natury, do poczucia, czym jest, ale na razie nie są w stanie tego zrobić. Cała natura składa się z sił otrzymywania, sił obdarzania i ich kombinacji między sobą.
Z lekcji na temat „Uszpizin Izaak – sfira Gwura”, 11.10.2022
Opublikowano dnia 11 października 2022
W pierwszy dzień święta Sukkot otrzymujemy nowy dodatek do naszych kelim – obłóczenie w nas sfiry Chesed, które nazywa się „Uszpizin Abraham”. Stopniowo ożywiamy ciało wspólnej duszy Adama Riszon, która była rozbita. W pierwszej kolejności zbieramy taki duchowy parcuf, który jest gotowy na przyjęcie światła Chesed. Chesed – to najwyższa właściwość, którą otrzymujemy od głowy duchowego parcufa (sfirot Keter, Chochma, Bina), dlatego przyobleka się w nas jako pierwsza. Czujemy, że nadszedł nowy stan i przyniósł nowego ducha, nowe zrozumienie. Jest dana jako prezent, musimy tylko czekać, pragnąć, prosić. Jeśli chcę obdarzać przyjaciela, to staję się godny otrzymania daru.
Powiedziano, że każdy, kto zechce przybliżyć się do Stwórcy, zobowiązany jest najpierw przyjąć właściwość prawej linii, czyli właściwość wiary. Grupa, która dąży do zjednoczenia, w pierwszej kolejności musi osiągnąć właściwość Abrahama – właściwość wiary. Gdy we wszystkich pragnieniach króluje właściwość miłosierdzia, oznacza to, że Abraham przyoblekł się w nie. W Księdze Zohar jest powiedziane: „Nie ma na świecie nikogo, kto mógłby zrównać się z wielkością Abrahama, który okazał miłosierdzie wszystkim stworzeniom”. Obdarzanie, dokonane przez Abrahama było tak ogromne, że dlatego nazywa się go ojcem narodu – pierwszym z praojców.
Z lekcji na temat „Uszpizin Abraham – sfira Chesed”, 10.10.2022
Opublikowano dnia 28 listopada 2022
Ze wszystkich naszych lęków prawdopodobnie najbardziej intensywny jest strach przed utratą twarzy, przed wstydem. Dla większości z nas szacunek do samego siebie znaczy więcej niż cokolwiek innego. Jeśli go tracimy, często wolimy umrzeć. Żaden inny gatunek poza człowiekiem tak tego nie przeżywa. Zwierzęta myślą tylko o tym, aby ich życie było jak najbardziej komfortowe fizycznie. Jeśli napotkają silniejsze zwierzę, wycofują się bez namysłu, a już na pewno bez zażenowania. My natomiast niekiedy decydujemy się na konfrontację z tymi, którzy są uważani za silniejszych od nas w nadziei, że zdobędziemy w ten sposób szacunek lub dlatego, że wstydzimy się przyznać, że jesteśmy słabsi od kogoś innego. Komplikacje wynikające z zachowań motywowanych chęcią zdobycia uznania są ogromne.
Jednak pomimo wszystkich kłopotów, jakich przysparza nam pogoń za honorem, jest on również motorem rozwoju człowieka. Gdyby nie pragnienie wypierania innych, nie rozwinęlibyśmy cywilizacji i nadal bylibyśmy tak samo dzicy jak nasi przodkowie, którzy mieszkali w jaskiniach lub spali na drzewach w obawie przed atakiem dzikich zwierząt. Weźmy na przykład 8-letniego chłopca, który właśnie wspiął się na El Capitan razem ze swoim ojcem. Klif ten jest jednym z największych wyzwań dla wspinaczy na świecie, to wysoki granitowy monolit o wysokości około 3000 stóp (914 m) znajdujący się w Parku Narodowym Yosemite w Kalifornii. Co skłoniło jego ojca do narażenia syna na takie ryzyko? Pragnienie sławy, pogoń za honorem, jak powiedział sam ojciec: „Co za niesamowity tydzień! Jestem bardzo dumny z Sama [imię chłopca]”.
Dla wielu ludzi szacunek oznacza coś więcej niż ich fizyczne życie. Najwyraźniej w niektórych przypadkach znaczy to więcej niż życie ich dzieci. Im dalej posuwamy się od poziomu zwierzęcego do poziomu ludzkiego, tym bardziej cenimy sobie szacunek i tym mniej myślimy o naszej fizycznej egzystencji. Zazdrościmy każdemu, kto osiągnął coś, co uważamy za godne pochwały, ponieważ sami też chcemy pochwał. Niektórzy zazdroszczą nawet sławnym osobom sprzed wielu pokoleń, takim jak wielcy władcy czy zdobywcy. Inni chcą być najlepsi po wsze czasy w swojej dziedzinie i mają nadzieję, że ich osiągnięcia przetrwają ich fizyczne życie długo po ich odejściu.
Jednak pragnienie szacunku nie jest całkowicie negatywne. Wszystko ma swoją pozytywną stronę, także dążenie do szacunku. Pogoń ta sprawia, że dopracowujemy i ulepszamy nasze wartości i cele. Podnosi nas od pragnień fizycznych do pragnień duchowych i w rezultacie prowadzi nas do wyrzeczenia się naszej natury, ponieważ egocentryzm wydaje się nam haniebny. Kiedy tak się dzieje, a nasze własne egoistyczne dążenie do szacunku prowadzi nas do chęci stania się altruistami, zdajemy sobie sprawę, że gdyby nie dążenie do honoru, nie doszlibyśmy do tak wzniosłego i szlachetnego celu. Szlifując i szlifując nasze wartości, zaczynamy zdawać sobie sprawę, że przekroczenie pragnienia szacunku i skupienie się na innych, a nie na sobie, jest najbardziej zaszczytnym, godnym podziwu i wartościowym celem. Osoba, która do tego doszła, nie będzie już zabiegać o szacunek i uniknie komplikacji towarzyszących temu pragnieniu.
Co więcej, taka osoba będzie życzliwa dla innych, i to nie po to, by zyskać ich szacunek, ale dlatego, że sama życzliwość jest cechą najbardziej godną szacunku. Społeczeństwo „zaszczepia” w naszych umysłach wszelkiego rodzaju idee dotyczące tego, co jest godne szacunku, a co nie. Często te idee są szkodliwe dla nas lub dla innych. Ten, kto wzniósł się ponad zależność od szacunku płynącego ze społeczeństwa, nie będzie pod wpływem ulotnych, negatywnych idei. Taka osoba poczuje, że poddanie się własnemu ego jest najbardziej haniebnym stanem, a troska o innych jest stanem godnym największego podziwu. Kiedy robienie godnych podziwu rzeczy stanie się motywacją ludzi do działania, świat będzie wspaniałym miejscem do życia.
Źródło: https://bit.ly/3AQnkIF
Opublikowano dnia 12 listopada 2022
Idealne dopasowanie? Kochająca rodzina? Szczęśliwe dzieci? Presja dzisiejszego świata tworzy ponurą rzeczywistość, w której udane i trwałe relacje są czymś w rodzaju fantazji. Nie możemy polegać na doświadczeniu starszych, ponieważ żyli w zupełnie innym świecie, więc musimy dziś znaleźć zupełnie nowy sposób na tworzenie znaczących i trwałych związków. Kluczowym słowem w tych poszukiwaniach jest połączenie, a raczej wzajemne powiązanie.
Ponieważ świat zmienia się w coraz szybszym tempie, nie ma sensu porównywać dzisiejszych relacji do relacji naszych rodziców, a nawet do relacji ludzi o dekadę lub dwie starszych od nas. Z każdym rokiem świat staje się coraz bardziej połączony, a kryzys w jednym miejscu szybko rozprzestrzenia się na resztę świata. Również na poziomie osobistym rzeczy dzisiaj bardzo różnią się od tego, czym były dziesięć lat temu. Przeszliśmy od fast foodów do szybkich relacji, a zwięzłość zagościła w naszym życiu na dobre.
Aby poradzić sobie z rosnącą niepewnością i znaleźć kierunek w powstającym chaosie, musimy zrozumieć, dokąd zmierzamy. Zmierzamy w kierunku totalnej więzi i współzależności. To nieodwracalny proces. Im bardziej jesteśmy połączeni, tym bardziej jesteśmy od siebie zależni. Wkrótce zdamy sobie sprawę, że wszystko, co rani innych, rani również mnie i nie mogę nic zrobić, aby zerwać więzi ze światem.
Aby skutecznie radzić sobie z naszą połączoną przyszłością, musimy zmienić charakter naszych więzi z obraźliwej i opresyjnej na wspierającą i obejmującą. Ponieważ już emitujemy nasze myśli, słowa i czyny do całego świata, równie dobrze możemy nadawać pozytywne myśli, słowa i czyny oraz pomagać ulepszać świat dla siebie i innych.
W świecie, który jest pozytywnie połączony, rodzina jest podstawową jednostką egzystencji. Rzeczywistość, w której ludzkość jest masą odizolowanych jednostek, jest nie do utrzymania, ponieważ nie będzie powiązań między ludźmi a społeczeństwem, które w efekcie rozpadnie się, tak jak każdy organizm rozpada się na najmniejsze elementy, gdy umiera.
Dlatego rodzina będzie podstawową jednostką, w której ludzie pielęgnują pozytywne związki. Ponieważ ludzie stają się coraz większymi indywidualistami, rodzina będzie miejscem, w którym ludzie uczą się akceptować różnorodność, a nie walczyć z ludźmi o odmiennych poglądach. Ludzie dowiedzą się, że tak jak nasze ciało istnieje dzięki różnym komórkom i narządom współpracującym ze sobą w działaniu na rzecz ciała, tak różni ludzie, którzy pracują razem dla dobra rodziny, torują jej drogę do sukcesu.
Z jednostki rodzinnej ludzie będą przenosić swoje lekcje do społeczności, od społeczności do miasta, od miasta do państwa, do kraju i wreszcie do całego świata. Kluczem do udanych relacji w jutrzejszym świecie są zatem nie tylko powiązania, ale także powiązania między różnymi ludźmi dla wspólnego celu, w których różnice między nimi zapewniają im sukces i czynią ich wzajemną zależność niezbędną do funkcjonowania, a nawet mile widzianą.
Źródło: https://bit.ly/3NYbz8o
Opublikowano dnia 8 listopada 2022
Co zrobimy, gdy roboty przejmą nasze miejsca pracy? W wielu obszarach rynku pracy już tak się dzieje. Od kasjerów po prawników – skomputeryzowane maszyny zastępują ludzi w zastraszającym tempie, które wciąż rośnie. Niedługo roboty przejmą pracę w rolnictwie, w firmach kurierskich, na większości stanowisk produkcyjnych i wśród pracowników hoteli. Maszyny zastąpią także kasjerów bankowych, pracowników centrów obsługi telefonicznej oraz wiele innych zawodów, które już zostały w znacznym stopniu zautomatyzowane.
Jest jednak jedna dziedzina, w której potrzeba coraz więcej ludzi, a komputery nigdy ich nie zastąpią: edukacja. Mówiąc o edukacji, nie mam na myśli nauki. Maszyny mogą uczyć wszystkiego, od matematyki po historię. Nie mogą jednak wykształcić nas w głębszym tego słowa znaczeniu. Maszyny nie mogą zmienić dziecka w pewnego siebie i pozytywnie nastawionego do społeczeństwa dorosłego. To jest coś, co leży wyłącznie w gestii pedagogów.
W dzisiejszym świecie wszystko jest ze sobą połączone. Łączy nas nie tylko Internet. Każdy produkt na naszej planecie jest wytwarzany w wielu krajach; żywność, którą spożywamy, jest uprawiana i produkowana w wielu krajach; energia, którą zużywamy do ogrzewania, gotowania i jazdy samochodem, jest wytwarzana lub pompowana spoza krajów, które głównie z niej korzystają. Gdyby nie nasze wzajemne powiązania na każdym poziomie, od najbardziej osobistych do międzynarodowych, nie przetrwalibyśmy.
Jednak, choć staliśmy się całkowicie połączeni i zależni od siebie nawzajem, staliśmy się też bardzo wrogo nastawieni do siebie. Ostatnie masowe strzelaniny w USA oraz wojna między Rosją a Ukrainą są dobitnymi przykładami wrogości, jaką ludzie i narody odczuwają wobec siebie nawzajem. Nie jest to jednak tylko zjawisko bezosobowe, istnieje także między rodzeństwem, małżonkami, przyjaciółmi i współpracownikami. Nieufność jest wszędzie, a tam, gdzie nie ma zaufania, nie może być silnych wspólnot ani szczęśliwych rodzin. Tam, gdzie nie ma silnych wspólnot ani szczęśliwych rodzin, nie ma też szczęśliwych ludzi. W rezultacie całe społeczeństwo się rozpada i żadna technologia nie jest w stanie tego powstrzymać.
Ponieważ komputery nie są w stanie nauczyć ludzi wzajemnego zaufania i troski o siebie nawzajem, w przyszłości najbardziej potrzebną pracą będzie praca wychowawców: ludzi, którzy uczą innych ludzi, jak stawać się osobami troskliwymi, którzy starają się utrzymać społeczeństwo oparte na wzajemnej odpowiedzialności, a nie na izolacji i podejrzliwości. Takie społeczeństwo nie będzie mniej żywotne czy energiczne niż dzisiejsze społeczeństwo hiperkonkurencyjne. Ludzie nie będą jednak konkurować ze sobą, aby pokonać siebie nawzajem, lecz aby być tymi, którzy w największym stopniu przyczyniają się do zjednoczenia i połączenia między ludźmi.
Nadal będą wyróżnienia i zaszczyty, ale nie będą one przyznawane tym, których egoistyczne działania depczą po drodze wszystkich innych, lecz tym, którzy swoją pracą wzmacniają innych. Osiągnięcia indywidualne nie tylko będą się mnożyć, ale społeczeństwo będzie je popierać, ponieważ będą one służyć rozwojowi całego społeczeństwa, nie będą się odbywać czyimś kosztem. W takim społeczeństwie ludzie będą mieli poczucie, że mogą realizować swoje marzenia i być tym, kim chcą, a jednocześnie pozostać częścią tętniącego życiem i wspierającego się społeczeństwa.
Edukacja w kierunku takiego społeczeństwa wymaga wrażliwości i zrozumienia natury ludzkiej. W miarę jak coraz więcej ludzi będzie przyjmować ten nowy sposób myślenia, będzie coraz więcej takich wychowawców, którzy odwrócą alienację jaka dominuje w naszych dzisiejszych relacjach, i pomogą stworzyć społeczeństwo opiekuńcze i integracyjne.
Źródło: https://bit.ly/3zUaEQH
Opublikowano dnia 13 października 2022
Znaki były od dawna, ale blokady dały duży impuls do działania. Teraz „ciche odchodzenie” jest poważnym problemem dla pracodawców, zwłaszcza, że wiele osób nadal pracuje z domu, zacierając granicę między czasem pracy a czasem wolnym. Chociaż nie ma jednoznacznej definicji pojęcia „ciche odchodzenie”, to w zasadzie oznacza ono, że ludzie dążą do tego, by robić mniej, pracować mniej godzin i zapominać o pracy po wyjściu z biura. Mówiąc krótko, oznacza to, że pracują tak mało, jak to możliwe, aby utrzymać się na stanowisku.
Niektórzy eksperci winą za to zjawisko obarczają pracowników, twierdząc, że ludzie stają się leniwi. Inni obarczają winą szefów i twierdzą, że kadra kierownicza musi nauczyć się pracować z milenialsami, jeśli chce z nich więcej wydobyć. Myślę, że chodzi po prostu o to, że ludzie chcą znaleźć równowagę. Zdrowa równowaga między pracą a wypoczynkiem jest kluczem do prowadzenia dobrego życia. Nie jest to sztywna linia, ale coś, co każda osoba musi określić dla siebie w oparciu o jedną zasadę: pracuj tylko tyle, ile jest konieczne. Wszystko, co wykracza poza to, co jest konieczne, jest zbędne, a zatem wyczerpujące, nieprzyjemne i szkodliwe.
Takie podejście dotyczy nie tylko pracy. Jest to jedyny sposób, w jaki możemy osiągnąć zrównoważony poziom konsumpcji, jedyny sposób, w jaki możemy uratować ziemię, powietrze i wodę przed wyczerpaniem i zanieczyszczeniem. Jeśli zrównoważymy nasz czas i wysiłek pomiędzy pracą a wypoczynkiem, da nam to czas i energię na bardziej emocjonalnie satysfakcjonujące działania. Krótko mówiąc, wszyscy skorzystamy ze znalezienia właściwej równowagi między czasem pracy a czasem wolnym.
Jeśli chodzi o obawy dotyczące zapotrzebowania na produkcję i wzrostu gospodarczego, uważam, że już teraz produkujemy zdecydowanie za dużo. Większość produktów, które wytwarzamy i kupujemy, nie polepsza naszego życia. Nie czynią nas szczęśliwszymi i nie ułatwiają nam życia. Jedynymi, którzy czerpią z nich korzyści, są akcjonariusze producentów, podczas gdy reszta z nas cierpi z powodu zanieczyszczenia środowiska, korków ulicznych i niezliczonych godzin spędzonych na budowaniu zbędnych rzeczy.
Ekonomiści i ci, których byt zależy od utrzymania machiny gospodarczej w ruchu, mogą bić na alarm na widok cichego odchodzenia, ale dla reszty z nas to chyba dobra wiadomość. Nadszedł czas, by zacząć żyć zdrowo. Będzie to lepsze dla nas, lepsze dla naszych dzieci i lepsze dla planety.
Źródło: https://bit.ly/3rPgMVV
Opublikowano dnia 10 października 2022
Wydaje się, że media społecznościowe, pandemie i współczesne życie uczyniły z nas ludzi odizolowanych, bardziej wyobcowanych niż kiedykolwiek wcześniej i cieszących się głównie własnym towarzystwem. Czas, jaki ludzie spędzają na rozmowach, spada od prawie trzydziestu lat i nawet telekonferencje nie są w stanie odwrócić tego trendu. Wygląda na to, że komunikowanie się z innymi ludźmi po prostu nie jest atrakcyjne dla coraz większej liczby osób. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że stajemy się coraz bardziej narcystyczni, trend ten nie powinien nas dziwić. W przyszłości możemy spodziewać się jego kontynuacji, a nawet przyspieszenia.
Ja również czuję, że wolę zostać w swoim pokoju i spędzać czas tak, jak lubię, niż spotykać się z ludźmi, którzy w dużej mierze mnie nie interesują. Mam swoje książki; mam wiadomości naukowe i inne wiadomości, które oglądam; i mam różne inne zainteresowania. Mogę zrozumieć ludzi, którzy czują, że nie potrzebują innych do zaspokojenia swoich potrzeb społecznych, ponieważ wszyscy stajemy się coraz bardziej skupieni na sobie. U wielu ludzi maleje potrzeba wzajemności, aprobaty ze strony społeczeństwa.
Nie jest jednak tak, że ludzie stają się coraz bardziej aspołeczni. Stają się coraz bardziej wymagający i nie chcą tracić czasu ani energii na daremne znajomości, które nie przynoszą im żadnych realnych korzyści. Ludzie są obojętni na innych ludzi, ponieważ stają się bardziej zorientowani na cel. Obierają sobie życiowe cele i wysilają się, aby je osiągnąć. Jest to pozytywna zmiana, która doprowadzi do poszukiwania celu życia.
Jeśli chodzi o mnie, to pomimo mojego odosobnionego charakteru, mój życiowy cel wymaga, abym połączył się z jak największą liczbą ludzi, i to na najgłębszym możliwym poziomie: w sercu. Aby osiągnąć mój cel, jestem gotów połączyć się z każdą osobą i każdego przytulić. Ale gdyby nie mój cel, nadal byłbym szczęśliwie odosobniony w moim pokoju, tak jak byłem, zanim zacząłem rozpowszechniać mądrość Kabały na całym świecie, co jest moim życiowym celem i dla którego z radością dokonam każdego poświęcenia.
Podobnie jak ja, tak samo wielu innych ludzi staje się coraz bardziej zorientowanych na cel. Jest to ewolucja w ludzkości, a nie regres. W przyszłości będziemy widzieć coraz więcej ludzi łączących się wokół wspólnych celi i unikających przypadkowych interakcji, które będą im wydawać się bezcelowe. Będą oni żyć na dwóch poziomach: na poziomie powierzchownym będą wydawać się zdystansowani lub powściągliwi, ale na głębszym poziomie będą głęboko połączeni z tymi, z którymi łączy ich cel.
Źródło: https://bit.ly/3SNBEsE
Opublikowano dnia 28 września 2022
Ludzie są istotami emocjonalnymi. Uczucia kierują nami, określają nasze myśli, nasze decyzje życiowe i nasz osąd. Cokolwiek robimy, robimy to, by czuć się dobrze lub by uniknąć złych odczuć. Uczucia są tak kluczowe dla naszego istnienia, że decydują nawet o naszej pamięci. Dlaczego więc nie pamiętamy najbardziej krytycznego momentu naszego życia, momentu narodzin? W rzeczywistości nie pamiętamy również pierwszych lat naszego życia. Powodem jest to, że w pierwszych latach życia nasze zmysły fizyczne szybko się rozwijają, ale nasz świat emocjonalny, nasze „ja”, pozostaje w tyle, i zanim mamy wyraźne „ja”, z jego własnymi emocjami, nie wiążemy emocji z wydarzeniami, a zatem nie pamiętamy ich, jedynie wybrane obrazy zostają nam w pamięci.
Nawet w późniejszym okresie życia, w wieku trzech lub czterech lat, z którego wielu z nas ma wspomnienia, są one nadal niejasne i niepełne, jakby były „niedojrzałymi” lub „prymitywnymi” formami pamięci. „Prawdziwe” wspomnienia zaczynają się, gdy zaczynamy rozwijać psychikę, jaźń, która rozpoznaje siebie jako indywidualną istotę. Kiedy postrzegamy siebie jako odrębne istoty, z własnymi myślami i uczuciami, i komunikujemy się z innymi jako odrębne jednostki komunikujące się z innymi odrębnymi jednostkami, przekształcamy się z małych zwierzątek, z potencjałem do stania się istotami ludzkimi, w rzeczywistych ludzi.
Przejście to odzwierciedla się w sposobie, w jaki dzieci łączą się z innymi, a staje się w pełni rozwinięte, gdy zaczynamy rozwijać atrakcyjność hormonalną, we wczesnym okresie dojrzewania. Ten rozwój, który jest unikalny dla ludzi, wskazuje na powód stworzenia istot ludzkich. Nie mamy pozostać jak zwierzęta; mamy pytać o nasz świat, o powód jego istnienia i naszego istnienia w nim. Mamy pytać o cel naszego życia i rozumieć go poza poziomem fizycznym. Dopiero gdy nasze emocje są w pełni rozwinięte, możemy na poważnie zacząć szukać odpowiedzi na takie pytania.
Dla mnie ten moment przyszedł wraz z pytaniem „Co jest dalej?”. Zadawałem sobie pytanie: „Co dalej, szkoła, uniwersytet i..?”. Nie miałem odpowiedzi. Przez to nie chciało mi się uczyć; stałem się apatyczny. To było okropne uczucie, poczucie daremności, zmuszania się do robienia czegoś bezsensownego. Nie każdego dręczy to pytanie. Niektórzy idą przez życie w pogoni za bogactwem lub prestiżem i są z tego zadowoleni. Sens tego wszystkiego nie zaprząta ich głowy. Jednak sens życia może być objawiony tylko tym, którzy o niego pytają. W różnym stopniu to pytanie pojawia się u każdego, ale tylko ci, którzy są nim prześladowani, mogą znaleźć odpowiedź.
Odpowiedź jest taka, że rodzimy się i żyjemy tylko po to, by rozwijać duszę. Dusza nie jest czymś w nas, ale między nami. Dusza to szczególne połączenie między ludźmi, które możemy rozwijać tylko wtedy, gdy czujemy, że nasze dotychczasowe połączenia, w których dążymy do ciągłego konsumowania i pochłaniania, nie zadowalają nas. Kiedy zaczynamy szukać wzajemności, zaczynamy odkrywać zupełnie nowy poziom istnienia, niewyczuwalny dla tych, którzy kierują się tylko własnym interesem.
Ludzie, którzy rozwijają duszę, zaczynają dostrzegać sieć, system, w którym wszystko jest połączone i wszystko wpływa na wszystko inne. Te połączenia to właśnie dusza, a ujawnianie ich jest celem naszego istnienia. Wszystkie inne istoty funkcjonują instynktownie w ramach sieci i tylko ludzie mogą zrozumieć tę matrycę istnienia i działać w niej jako istoty świadome. Rozwijanie tej świadomości jest celem naszego życia.
Źródło: https://bit.ly/3LNtKfW
Opublikowano dnia 21 września 2022
Kilka tygodni temu ktoś kupił los loterii Mega Millions na stacji benzynowej Speedway w Des Plaines w stanie Illinois. Ten bilet okazał się zwycięzcą całej puli, a jego właściciel wygrał 1,337 mld USD. Zapytał mnie o to pewien student. Powiedział, że ta osoba prawdopodobnie ma wiele osób udzielających jej (lub im) porad finansowych wszelkiego rodzaju i zapytał, co bym doradził zwycięzcy (zwycięzcom). Oto moja odpowiedź. Nie doradzam nikomu w niczym. Mogę jednak powiedzieć, co bym zrobił, gdybym sam wygrał jackpota.
Gdybym wygrał, myślę, że podzieliłbym pieniądze na inwestycje dla małych dzieci i dla osób starszych. Te dwa segmenty populacji potrzebują wsparcia i same nie mogą sobie pomóc. Reszta ludzi może protestować lub próbować innych sposobów na poprawę swojej sytuacji, ale osoby starsze i bardzo małe dzieci są całkowicie bezradne i nie mogą nawet narzekać. Wykorzystałbym te pieniądze na budowę miejsc dla dzieci i miejsc dla osób starszych, różnych miejsc dla każdego segmentu. W tych miejscach będą oni realizować działania, które sprawiają im przyjemność i udzielają pomocy. Dla dzieci skupiłbym się na rozrywkowych programach edukacyjnych, a dla osób starszych skupiłbym się na umożliwieniu im wspólnej zabawy.
Dzieci muszą się uczyć i czerpać z tego przyjemność. Dlatego zaproponowałabym im darmowe zajęcia z plastyki, fotografii, sportu i nauki, a także gry rozwijające myślenie i współpracę. Ważne jest, aby te zajęcia były bezpłatne, aby każdy miał do nich dostęp, tak jak to było w czasach, gdy ja byłem dzieckiem. Myślę, że o wiele bardziej satysfakcjonujące jest wykorzystanie swoich pieniędzy do dawania innym, niż wydawanie ich na siebie. Kiedy dajesz, twój dar żyje w innych; nie można go wymazać. Rozwija twoją duszę i wypełnia ją witalnością.
I odwrotnie, kiedy używasz pieniędzy na egoistyczne przyjemności, zakopujesz samego siebie. Jest to dosłownie duchowy pogrzeb, duchowa śmierć. Dlatego gdybym wygrał w totka, wydałbym pieniądze na rzecz innych.
Źródło: https://bit.ly/3f7dv1b
Opublikowano dnia 14 września 2022
Z uwagi na fakt że cały świat jest we wzajemnym połączeniu, a ja – jestem tylko małym trybikiem w całym systemie, jestem zobowiązany dbać o wszystkich i to nie tylko słowami, ale i czynami. Ostatecznie musimy wznieść się ponad wszelkie różnice i połączyć się. Wszyscy jesteśmy bardzo różni, ale to jest jak w maszynie, gdzie każdy trybik obraca się z własną prędkością i w swoim kierunku, ale każdy ma określoną rolę po to, aby maszyna działała. Najważniejsze jest to, że nie szkodzimy sobie, ale staramy się razem utrzymać pracę wspólnego mechanizmu.
To powinno być podstawowe prawo istnienia społeczeństwa i w taki sposób osiągniemy ostateczną naprawę. A w końcu naprawy każdy będzie kręcił się w różnych kierunkach, każdy będzie w pełni wyrażał siebie w stosunku do wszystkich, i wtedy ten wspólny mechanizm osiągnie idealne zjednoczenie. Naprawa nie polega na tym, że jedni pokonują innych w wojnie, ale na tym, że każdy pokonuje siebie po to, aby zjednoczyć się z innymi w dobroci, uzupełniając się nawzajem. W odniesieniu do tego warunku możemy ocenić, jak daleko posunęliśmy się w kierunku końca naprawy.
W takim stopniu, w jakim każde państwo, każdy naród, każdy człowiek zechce zjednoczyć się z innymi, aby dzień po dniu pracować razem nad połączeniem, współpracować w handlu i przemyśle, w wymianie zasobów naturalnych, czyli pomagać sobie wzajemnie – odniesiemy sukces. Po co mamy walczyć, skoro możemy łącząc siły, środki i zasoby, zapewnić sobie wszystko, wszystko co jest niezbędne do życia. Wojna nie przynosi nikomu niczego dobrego. Walczyć trzeba przeciwko wojnie.
Świat – jest zamkniętym i połączonym systemem, który może pomyślnie rozwijać się bez wojen, nieszczęść i problemów, bez głodu i śmierci, których jest coraz więcej. Wszystko zależy od dobrego połączenia między ludźmi. Myślimy, że powiązania są konieczne tylko dla rozwoju handlu i przemysłu. Ale to tylko widoczne dla oka sukcesy. W rzeczywistości poprzez połączenie budzimy wyższe światło, które zaczyna działać. W efekcie z niewielkiego obszaru ziemi możemy nagle uzyskać plony, które wystarczą do wyżywienia całego świata. Wszystko zależy od błogosławieństwa, od wyższego światła, które błogosławi naszą pracę.
Dlatego należy włożyć nasze wysiłki w zjednoczenie, ponieważ tylko to przyniesie nam błogosławieństwo. Dobrobyt wszystkich państw zależy od relacji między ludźmi.
Z lekcji na temat „Zjednoczenie świata w ostatnim pokoleniu”, 09.09.2022
Opublikowano dnia 12 września 2022
Naukowcy odkryli, że mrówka wystawiona na działanie ciepła podczas aktywności z innymi mrówkami zachowuje się tak, jakby go nie czuła. Kontynuuje pracę razem z innymi mrówkami, jakby nic nie czuła, i zmienia kierunek dopiero wtedy, gdy wszystkie mrówki to robią. Podobnie jest z wieloma stadami ptaków, np. u szpaków i z wieloma ławicami ryb. Nie podążają one za sobą, ale poruszają się tak, jakby wszystkie były jednym organizmem składającym się z niezliczonych osobników. Nie wiem, czy dzieje się tak dzięki wydzielanym hormonom, czy przez coś innego, ale rezultat jest taki, że są ze sobą całkowicie zsynchronizowane.
Ludzie nie mogą czuć się w ten sposób. Nie mamy zdolności do całkowitego wtopienia się w społeczeństwo; zawsze czujemy naszą indywidualność. Ponadto przedkładamy jej wartość nad społeczeństwem, więc nie możemy połączyć się z umysłem zbiorowym, w obrębie którego działają wyżej wspomniane szpaki i ławice ryb.
Ponieważ nie jesteśmy w stanie poczuć zbiorowego umysłu, odmawiamy sobie zrozumienia i postrzegania zbiorowej rzeczywistości. Inaczej mówiąc żyjemy w świecie, w którym nie widzimy nic poza czubkiem własnego nosa. Jednocześnie właśnie dlatego, że nie rodzimy się z kolektywną percepcją, zyskamy nieskończenie więcej, rozwijając ją, niż gdyby była naszą cechą wrodzoną. Zyskamy nie tylko zbiorowy umysł, ale także myśl stojącą za jego rozwojem, różnicę między posiadaniem a nieposiadaniem go oraz sposób, w jaki możemy pomóc innym również uzyskać tę świadomość.
Kiedy widzimy, że taki stan świadomości zbiorowej istnieje, chcemy go osiągnąć. Motywuje nas to do uznania jego wyższości nad naszym wrodzonym egocentryzmem. W miarę jak nasza motywacja rośnie, rozumiemy, że możemy osiągnąć ten stan tylko wtedy, gdy wolimy go od naszego egoizmu. Kiedy już znajdziemy się w tym stanie, odkrywamy zupełnie nowy rodzaj przyjemności, tę której zawsze szukaliśmy. W tym rodzaju przyjemności dążymy do odczuwania nie siebie, ale naszego zbiorowego istnienia, naszej jedności. Nie jest to wyrzeczenie się siebie, ale dodanie nowej percepcji, z której w rzeczywistości składa się każda istota i do każdej istoty ta percepcja należy. Nasze oryginalne „ja” pozostaje jakim było, a nowe jest dodawane.
Kiedy zdobędziemy tę zbiorową świadomość, zrozumiemy prawdziwe znaczenie miłości i dlaczego wszyscy za nią tęsknią. W tej miłości czujemy nasze oddzielne jaźnie, a jednocześnie czujemy wysiłki każdego, by wznieść się ponad swoją percepcję i zjednoczyć się z innymi w miłości. W rzeczywistości, w tym stanie, cel ego zmienia się i jego nową rolą jest rozróżnienie pomiędzy stanem nienawiści i separacji a stanem miłości i połączenia. Im większe ego, tym większa radość z miłości, ponieważ większe ego wymaga większej miłości, aby je pokonać.
Na końcu tego procesu człowiek odczuwa absolutną samolubność ego, a jednocześnie odczuwa absolutną miłość, która istnieje w świadomości zbiorowej. To, co ryby i ptaki czują instynktownie, my możemy poczuć dopiero wtedy, gdy rozwiniemy miłość do każdego elementu stworzenia. Ta ostateczna miłość przynosi ze sobą najwyższą przyjemność. Ostateczna miłość, którą wszyscy pragniemy odczuwać, to nie bycie absolutnie kochanym, ale odczuwanie absolutnej miłości do innych. Kiedy tego doświadczamy, stwierdzamy, że wszystko jest absolutną miłością.
Źródło: https://bit.ly/3eIbQyF
Opublikowano dnia 9 września 2022
Kilka dni temu gazety ostrzegały, że Europa stoi w obliczu najgorszej suszy od 500 lat. Opisywały suchą i gorącą pogodę oraz pożary, które wybuchły na całym kontynencie i mówiły o apokalipsie. Dziś informują o powodziach w Londynie i gwałtownych burzach we Francji powodujących katastrofalne podtopienia, jako że w niektórych miejscach prawie 3 cm deszczu spadło w mniej niż 30 minut, a w Paryżu burza z porywami wiatru z prędkością 104 km/h i prawie 5 cm deszczu spadło w ciągu zaledwie 90 minut, zalewając metro. Najwyraźniej klimat oszalał.
Jednak klimat nie popsuł się sam z siebie, ale z powodu naszego szaleństwa. Nieobliczalne zachowanie przyrody odzwierciedla jedynie nasze własne wzburzenie wobec wszystkiego. Nasz rosnący narcyzm prowadzi nas do traktowania wszystkich i wszystkiego z całkowitą obojętnością względem ich potrzeb. W rzeczywistości nawet lubimy krzywdzić innych. Myślimy, że jeśli możemy wykorzystywać innych i nie widzieć od razu konsekwencji naszych działań, to ich nie ma, lecz w rzeczywistości nasze złe postępowanie wobec innych niesie za sobą bardzo poważne konsekwencje.
Świat, w którym żyjemy to zamknięty system, wszystko, co robimy, wpływa na wszystkie pozostałe elementy, a efekt naszych działań wraca do nas jak bumerang. Kiedy wlewamy do systemu tak wiele negatywnych emocji, staje się on dysfunkcyjny, a tego lata doświadczamy tej dysfunkcji poprzez tlące się fale upałów i ulewne deszcze. Jeśli nadal będziemy zalewać system nienawiścią i nietolerancją, nie będziemy potrzebować broni jądrowej, aby nas zniszczyła; plagi, klęski żywiołowe, pożary i powodzie sprawią, że wyginiemy dużo szybciej niż sami byśmy tego dokonali.
Gdy minie lato, nadejdzie zima z charakterystycznymi dla niej zagrożeniami, a brak gazu i prądu spowoduje spustoszenie w Europie. W końcu będziemy musieli zaakceptować fakt, że nie możemy pokonać natury; nie możemy jej przechytrzyć. Będziemy musieli nauczyć się być jej integralną częścią, połączeni ze sobą nawzajem i z nią samą. W przeciwnym razie nie przetrwamy. Ponieważ my sami jesteśmy jedynym elementem w przyrodzie, który ma złe intencje i eksploatacyjne nastawienie do innych, musimy zacząć od zmian w relacjach między nami. Nasz stosunek do reszty natury wynika z naszego stosunku do siebie nawzajem. Dlatego jeśli będziemy rozważni wobec siebie, będziemy rozważni wobec natury. Okazuje się, że naprawa naszej udręczonej planety zaczyna się od naprawy zerwanych więzi między nami.
Aby je naprawić, musimy połączyć nasze głowy i omówić rozwiązania na poziomie globalnym. Rozwiązania te muszą mieć charakter integracyjny i uwzględniać potrzeby wszystkich. Jednocześnie każdy musi zaakceptować fakt, że nie może otrzymać więcej jak potrzebuje, ponieważ musi brać pod uwagę potrzeby reszty. Aby taka globalna inicjatywa mogła zadziałać, konieczna jest otwarta dyskusja na ten temat w światowych mediach. Ludzie muszą wiedzieć, że naprawdę kończy nam się czas i jeśli nie zmienimy się teraz, to potem będzie za późno.
Nie wiem, jak utrzymać ten ruch w czystości od polityki i polityków, ale musi to być autentyczny wysiłek na rzecz ratowania ludzkości i planety, a nie sztuczka mająca na celu przejęcie nad nią kontroli. Być może panel naukowców będzie w stanie to zrealizować, ale oni również muszą pracować bez ukrytych motywów. Zdaję sobie sprawę, że ten pomysł może brzmieć naiwnie, ale zdaję sobie również sprawę, że jeśli nie podejmiemy globalnych działań w celu szczerej poprawy naszych połączeń, to zbliżająca się zagłada jest pewna i bliska.
Źródło: https://bit.ly/3xb8St0
Opublikowano dnia 6 września 2022
W obliczu globalnej pandemii musimy nie tylko rozwiązywać powstałe problemy w niektórych miejscach, ale także zrozumieć szerszy obraz. W przeciwnym razie nasze lokalne decyzje będą sprzeczne z historycznym rozwojem i zostaną zmiecione przez jego fale. Zawsze szliśmy do przodu popychani przez rosnący egoizm. Za każdym razem żądał od nas więcej i ludzie starali się zaspokoić jego apetyt. W efekcie wyczerpaliśmy wszystkie możliwości i trafiliśmy pod ścianę. Planeta nie wytrzymuje, a my nie wiemy już, czego chcemy. Przed nami rysuje się masowa ucieczka w narkotyki i wirtualność – ten sam ślepy zaułek, ale bez możliwości znalezienia prawdziwego rozwiązania.
Ale nagle uderzył koronawirus i wstrząsnął podstawami naszego społeczeństwa. Rządy zmuszone są do wydawania ogromnych kwot pieniędzy nie tylko bankom i przemysłowcom. Ludzie utracili możliwość „normalnej” pracy i „normalnego” odpoczynku. Tradycyjne wyznaczniki sukcesu zanikają, priorytety ulegają odwróceniu. Pojęcia wzajemnej pomocy, rodziny, społecznego wsparcia wdzierają się do głównego nurtu. Nie podoba nam się to wszystko, ale nie mamy wyjścia. Spoglądając na jutro, widzimy to samo. Patrząc na pojutrze, nie widzimy niczego oprócz cenionego słowa szczepionka. Pragnienie powrotu do starego świata nie powinno zaślepiać naszych oczu. Szczepionka może uratuje nas przed koronawirusem, ale co uratuje nas przed nami samymi? Co ochroni przed kolejnym, jakimkolwiek innym wirusem ? To jest to, o czym musimy pomyśleć już teraz.
Dzisiaj miotamy się w burzliwych falach. Nagle skończył się pozornie niekończący się wyścig konsumencki. Cała ludzkość stoi przed koniecznością fundamentalnej zmiany swojego stylu życia. Co więcej, samego podejścia do życia. Jak zaadaptować się do tego, co się wokół dzieje?
Tylko zmiana egoistycznych relacji na altruistyczne pozwoli nam wszystkim wygodnie wkroczyć w jutrzejszy dzień. Jest to dość oczywiste. Żadnych sloganów – czysty zdrowy rozsądek. W rzeczywistości wirus jest niczym innym jak wyzwalaczem zmian. Nasze społeczeństwo chwieje się nie od pandemii, ale od własnego ciężaru. Nie stoimy nad łożem chorej globalnej gospodarki, ale nad jej grobem, żałośnie opłakując zmarłą i życząc jej zmartwychwstania. Nie wskrzesimy jej. Odeszła dlatego, że się zestarzała, a pandemia ją po prostu dobiła.
I co dalej?
Co dalej? Pod względem egoizmu – nic. Świat, który został przez niego namalowany, kończy się tam, gdzie się kończy on sam – na granicy jego możliwości. Ale ten ślepy zaułek jest iluzoryczny. Jesteśmy po prostu zaślepieni przestarzałymi dogmatami, zdezorientowani przez polityków i media, zdezorientowani narzuconymi ideologicznymi sprzecznościami, niezdolni do wzniesienia się ponad to, co chwilowe. Zniedołężniały król rządzi nami do końca i jest gotowy zabrać ze sobą wszystkich do grobu.
W rzeczywistości nie ma żadnego ślepego zaułka. Pandemia kryje wewnętrzną rewolucję, bardzo trudną, ale już dojrzałą i konieczną – przejście od niezgody do jedności. Przemiana wewnętrzna, prawdziwa i nie głoszona przez nieodpowiedzialnych ideologów. Bez tego przejścia nie znajdziemy dna pod stopami i nie wyjdziemy na brzeg. Bez tego jeszcze długo będzie nosić nas po falach. Przecież kolejny etap jest zupełnie inny, nie jest już budowany na wzmacnianiu naszych egoistycznych żądań. Nie będziemy w stanie załatać czegoś, poprawiać, dostosować, modernizować, negocjować. Trzymając się starego, możemy tylko dokończyć dzieła zniszczenia i wdać się w ostateczną walkę ze wszystkimi konsekwencjami.
Nie mamy przed sobą nowego etapu, przed nami jest tylko przepaść jakościowej transformacji. Teraz potrzebujemy mostu – nowego podejścia, metody, która połączy dwa stany świata i pozwoli wszystkim razem spokojnie przejść na drugą stronę. Potrzebujemy „nici z przyszłości“. Jak więc ją uchwycić?
Przede wszystkim umówmy się: teraz nie odbudowujemy tego, czego potrzebowaliśmy wczoraj, a budujemy to, czego będziemy potrzebować jutro. Głupi, krótkowzroczny egoizm nie dyktuje już więcej reguł gry. Odchodzi świat, w którym żałosna garstka żyła na koszt wszystkich innych, zamykając ich w klatce biedy lub konsumpcjonizmu. Nadchodzi świat, w którym nie rządzi już zysk, własny interes, a równość, równowaga, ekologia – społeczeństwo, natura, relacje między nimi. Świat jedności, bez dzikich wypaczeń, bez niekończących się konfliktów, za którymi stoi niezmiernie rozdęta pycha, bez zalegalizowanych dysproporcji i nierównowagi. EGO zostaje zastąpione przez EKO.
Czy fale wyniosą nas na ten brzeg zupełnie wyczerpanych, zakrwawionych, złamanych? A może już teraz zaakceptujemy przyszłość? To jest pytanie które stawia przed nami koronawirus. Na to musimy odpowiedzieć, aby wyjść z impasu. Żaden rząd nie może pomóc. Dotacje, zasiłki, długi, przewroty, bunty, rozpacz – w rzeczywistości jest to właściwie miotanie się w ślepym zaułku. Lepiej przejść tę drogę duchowo, żeby jak najszybciej z niej zawrócić.
I możemy to zrobić. Po raz pierwszy w historii ludzkości, przyszłość nie przychodzi z powodu naturalnego biegu rzeczy, ale daje nam możliwość jej wcześniejszego zrozumienia. Wymaga wręcz, aby ją zrozumieć. To zrozumienie nie zaczyna się od nikogo, ale ode MNIE. Dlaczego?
Po pierwsze, wtedy będę rozumiał, czego naprawdę należy wymagać od rządu i od siebie. A po drugie, i najważniejsze, droga się zmienia, gdy się ją rozumie. Gdy MY ją rozumiemy. Wtedy to, co wydawało się jasnym dniem, okazuje się być zachodem słońca. A to, co wydawało się ciemnością, okazuje się świtem nowego dnia.
Opublikowano dnia 10 sierpnia 2022
Co by było, gdybyśmy mylili się co do klimatu? Co byśmy zrobili, gdyby okazało się, że aerozole, które zanieczyszczają powietrze, również je ochładzają i łagodzą efekt cieplarniany? Co by się stało, gdybyśmy dowiedzieli się, że wybuchy wulkanów, które emitują CO2 i inne gazy cieplarniane, które podgrzewają atmosferę, emitują również popiół, który blokuje promienie słoneczne i chłodzi powietrze bardziej niż emitowany przez nie CO2? Ostatnio opublikowane prace naukowe dokładnie na to wskazują. Badanie przeprowadzone przez National Oceanic and Atmospheric Administration twierdzi, że „50%-wy spadek cząstek i kropli zanieczyszczeń w Europie i USA jest związany z 33% wzrostem formacji burzowych na Atlantyku w ciągu ostatnich kilku dekad, podczas gdy na Pacyfiku dzieje się odwrotnie – więcej zanieczyszczeń i mniej tajfunów.”
Jeśli do ostatniego odkrycia dodamy dobrze ugruntowany fakt, że erupcje wulkanów chłodzą Ziemię, nasuwa się pytanie, jak w takim razie radzić sobie ze zmianami klimatu? Czy oczyszczamy powietrze i ogrzewamy planetę? Czy zanieczyszczamy powietrze, aby je ochłodzić? Czy może próbujemy jakoś oczyścić powietrze i zmniejszyć emisję CO2 w sposób, który nie przyspieszy ocieplenia powietrza?
Jeżeli te pytania wydają się nierozwiązywalne, to dlatego, że są. Są nierozwiązywalne, ponieważ są to niewłaściwe pytania; ich celem jest „wyleczenie” objawów, a nie choroby. To nie działa ani w medycynie ani w przypadku klimatu. ‘Chorobą’, która powoduje te problemy, jest ludzkie zachowanie. Bezwzględnie eksploatujemy zasoby Ziemi. Rywalizujemy o to, kto będzie eksploatował planetę skuteczniej i szybciej, i zupełnie ignorujemy fakt, że robiąc to, odpiłowujemy gałąź, na której siedzimy. Aby rozwiązać kryzys klimatyczny, ludzkość musi przeprowadzić dyskusję przy okrągłym stole i wspólnie określić swoje priorytety. Będziemy musieli zdecydować, co jest niezbędne dla wszystkich, a co nie, i zapewnić tylko to, co jest niezbędne. Będziemy musieli nauczyć się istnieć tak, jak istnieje cała natura. Jeśli nie nauczymy się tego z własnej woli, natura zmusi nas do tego w bolesny dla nas sposób.
To rozwiązanie dotyczy nie tylko kryzysu klimatycznego, ale wszystkich naszych problemów. Nie ma dziś ani jednego problemu, który nie dotyczyłby całego świata. Spójrzcie na niedobór żywności, który spowodowała wojna na Ukrainie, spójrzcie na globalne zakłócenia w dostawach, gwałtownie rosnącą inflację na całym świecie, wirusy, które rozprzestrzeniają się w sposób niekontrolowany, kryzys związany z chipami komputerowymi – wszystko wpływa na wszystkich i nie możemy zrobić nic, aby rozwiązać te kryzysy, ponieważ próbujemy ratować siebie samych, zamiast próbować ratować wszystkich zbiorowo. Jeśli zaczniemy myśleć kolektywnie, znajdziemy rozwiązania dla wszystkich naszych problemów, ponieważ w rzeczywistości nie są to problemy związane z zanieczyszczeniem środowiska czy inflacją, czy jakimikolwiek innymi objawami; są to problemy związane z połączeniem.
Kiedy zmienimy cel naszego połączenia z wzajemnej eksploatacji na wzajemną korektę, przekonamy się, że nie mamy żadnych problemów. Możemy zmniejszyć produkcję wszystkich naszych produktów i nadal mieć więcej niż wystarczająco do zaspokojenia potrzeb wszystkich. Jeśli przestaniemy konkurować ze sobą, nie będziemy mieli powodu, by uszczuplać ziemię. Jeśli nie będziemy mieli potrzeby zubażania Ziemi, będziemy mogli zmniejszyć emisję CO2 i aerozoli w tym samym czasie. Wniosek jest taki, że nie musimy się martwić o zmniejszenie zanieczyszczenia; musimy się martwić o poprawę naszych połączeń. Jeśli ustanowimy silne połączenia na całym świecie, reszta naszych problemów zniknie tak, jakby nigdy nie istniała.
Źródło: https://bit.ly/3Abq17Z
Opublikowano dnia 2 sierpnia 2022
Poszukiwanie odpowiedniego partnera może doprowadzić do szaleństwa. Nawet gdy już kogoś znajdziemy, euforia szybko mija, jak tylko pojawiają się konflikty. W rezultacie spada liczba zawieranych małżeństw, a prawie połowa par, które się pobierają, w końcu się rozwodzi. W rzeczywistości, w której role kobiet i mężczyzn są rozmyte, a płeć zmienia się pod wpływem kaprysu, bardzo trudno jest wiedzieć, jak zachowywać się w naszym związku z partnerem. Zamiast dodawać pewności siebie, nasze związki zwiększają nasz niepokój i niepewność we wszystkich aspektach życia rodzinnego, od wychowania dzieci po życie seksualne. Aby odzyskać pewność siebie w poruszanej tutaj kwestii, musimy zrozumieć istotę miłości, seksu i naturalnych ról płci. Wtedy zobaczymy, jak odchodząc od naturalnej drogi, czujemy się nie na miejscu i niepewnie.
Aby zrozumieć naturę rzeczy, musimy cofnąć się o wiek lub dwa. Jeszcze niedawno ludzie wiedli życie pod dyktando matki natury: matki były w domu, opiekowały się potomstwem aż dzieci osiągały wiek kilku lat, wtedy chłopcy dołączali do ojców, a dziewczynki do matek. Obserwując rodziców i podążając za ich przykładem, dzieci uczyły się, jak odnosić się do wszystkiego w życiu. W tym czasie relacje między mężczyznami i kobietami były naturalne. Z wyjątkiem klasy wyższej, która nie miała wiele innych zajęć, ludzie nie zwracali uwagi na seks. Mężczyźni pragnęli kobiety zdrowej, płodnej i zdolnej do utrzymania gospodarstwa domowego, a kobiety pragnęły mężczyzn, którzy mogliby zapewnić im byt i zadbać o potrzeby ich i ich dzieci. Znaczenie seksualności i wyglądu było marginalne przy wyborze partnera.
W XX wieku seks i seksualność nagle stały się ważne. Zaczęliśmy tworzyć modę, a cała kultura rozwinęła się wokół seksualności. Seks stał się niezbędny we wszystkim, zarówno w sposób jawny, jak i ukryty. Literatura, teatr, filmy, telewizja, internet i media społecznościowe wykorzystują seks, aby zwabić ludzi. Nawet samochody muszą wyglądać „seksownie” lub atrakcyjnie. Zwierzęta natomiast nie potrzebują portali randkowych, nie mają Tindera i w ogóle nie zajmują się seksem. Kiedy nadchodzi sezon godowy, podążają za swoim instynktem, który podpowiada im, który partner jest dla nich odpowiedni, i kopulują. Nie popełniają błędów, bo płyną zgodnie z zasadami natury.
W poprzednim stuleciu całkowicie porzuciliśmy reguły natury i zaczęliśmy tworzyć własne pomysły i ideologie dotyczące tego, co jest właściwe, a co nie. W rezultacie nie wiemy już, jak mężczyźni i kobiety powinni się komunikować. Dodatkowo, dekady wpływu Hollywood całkowicie wypaczyły naszą percepcję, a konsultanci seksualni zniszczyli to, co pozostało z naszego zdrowego rozsądku. Kiedy naturalne związki stały się przestarzałe, pojawiły się działania mające na celu zaprojektowanie i zmianę porządku tak, aby spełniane były ciągle zmieniające się standardy wyznaczane przez wodzirejów, którzy sami są produktami zagubionego społeczeństwa. W ten sposób żyjemy w społeczeństwie, w którym wszystko jest możliwe i dozwolone, a jednak każdy czuje się pusty i odizolowany.
Ale ta wielka przepaść, którą stworzył „postęp”, zrodziła nową erę. Z zimnej pustki samotności i depresji ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę, że chcą budować właściwe, prawdziwe związki, w których wszystko ma sens i jest naturalne. Takie naturalne związki wymagają czegoś w rodzaju linii środkowej, gdzie ludzie akceptują to, kim są i budują więź ponad różnicami. Nie próbują już zmieniać siebie ani innych, ale dążą do połączenia ponad różnicami.
Dziś wzniesienie się ponad różnice jest o wiele trudniejsze niż w poprzednich wiekach, ponieważ jesteśmy o wiele bardziej samolubni i narcystyczni niż nasi przodkowie. Niemniej jednak, jeśli nie będziemy podążać za naszymi zachciankami, a skupimy się na wzmacnianiu naszych więzi bez prób dokonywania zmian u siebie nawzajem, zbudujemy o wiele głębsze i bardziej znaczące więzi niż nasi przodkowie mogli sobie wyobrazić. Doświadczenia związane z naszymi nieudanymi próbami zmiany naszej natury sprawią, że docenimy przywróconą prostotę i będziemy w stanie cieszyć się i doceniać zdrowe, solidne związki, jak żadne pokolenie przed nami.
Źródło: https://bit.ly/3zNWnWa
Opublikowano dnia 5 sierpnia 2022
Im bardziej chaotyczny staje się świat, tym bardziej jesteśmy zestresowani i niespokojni. Niepewność co do przyszłości powoduje niepokój, a jedyną rzeczą, która wydaje się pewna, jest to, że nie możemy nikomu ufać i nie mamy pojęcia, co przyniesie jutro. Za naszymi lękami i niepokojami stoi jeden winowajca: jesteśmy wrogo i nienawistnie nastawieni do siebie nawzajem, a tam, gdzie nie ma miłości, jest strach, i to duży.
Nie tylko ludzie się boją. Znajdujemy strach w domowych pupilach, zwierzętach, a nawet roślinach, chociaż nie etykietujemy ich jako takich. Strach oddaje nam wielką przysługę: jest strażnikiem, który ostrzega nas przed wpadnięciem w niebezpieczną pułapkę, mechanizmem ochronnym, który stosują wszystkie żywe istoty. Wydaje się, że postęp powinien uczynić nas bardziej pewnymi siebie. Wydaje się, że technologia może nas chronić lepiej niż gdybyśmy mieszkali w jaskiniach. Jednak rozwój przyniósł ze sobą szereg nieznanych nam niebezpieczeństw, z którymi nie mamy pojęcia jak sobie radzić.
W przeszłości zagrożenia były równie, jeśli nie bardziej, groźne i naprawdę egzystencjalne. Na przykład dla jaskiniowców wyjście z jaskini oznaczało narażenie na ataki drapieżników. Strach nie powodował jednak paniki, ponieważ ludzie znali zagrożenia i wiedzieli, jak się przed nimi chronić. Dziś na nasze życie i życie naszych bliskich wpływa niezliczona ilość elementów i czynników, których ani nie znamy ani nie możemy ich przewidzieć i nie wiemy, jak je pokonać. Naturalnie stawia nas to w stanie ciągłej presji i niepokoju.
Im bardziej się rozwijamy, tym bardziej stajemy się skoncentrowani na sobie. W rzeczywistości, mniej więcej od przełomu wieków, osiągnęliśmy taki poziom egoizmu, że socjologowie mówią o „epidemii narcyzmu”. Ponieważ stajemy się coraz bardziej wyrafinowani i coraz bardziej narcystyczni, rozwijamy coraz bardziej skomplikowane systemy, które pozostawiają nas bezsilnymi i nieufnymi wobec nich i siebie nawzajem. Ponieważ nie lubimy i nie ufamy sobie nawzajem, wznosimy tarcze ochronne, które zwiększają naszą izolację, alienację, a tym samym nasz strach.
Jeśli chcemy czuć się bezpiecznie, nie musimy pracować bezpośrednio nad zwiększeniem naszego zaufania. Wręcz przeciwnie, powinniśmy odłożyć na bok nadmierną troskę o siebie i skupić się na rozwijaniu troski o innych, ponieważ jej brak jest przyczyną naszego lęku. Poczucie bezpieczeństwa nie bierze się z walki z nienawiścią, ale z dążenia do połączenia, do wzajemnej troski. Jedyna złośliwość, jaka istnieje, znajduje się w naszych sercach. Lekarstwem na nią nie jest jej wykorzenienie, ale zaszczepienie, że należy brać innych pod uwagę i ostatecznie życzliwości.
Osoba pochłonięta troską nie boi się niczego. Troska o innych jest największym darem, jaki można otrzymać. Jeśli uda nam się zbudować społeczeństwo oparte na rozwadze i trosce, będzie to społeczeństwo pewnych siebie i szczęśliwych ludzi, ponieważ gdy jest miłość, nie ma strachu.
Źródło: https://bit.ly/3SnAJ2h
Opublikowano dnia 28 lipca 2022
Z każdym rokiem przemoc w społeczeństwie znacząco rośnie. W USA zaniepokojenie przestępczością i przemocą jest na najwyższym poziomie od 2016 roku, a 53% Amerykanów martwi się o to „bardzo”, według ostatniego sondażu Gallupa. W efekcie jest to jeden z czołowych problemów w kraju, prześcigięty jedynie przez inflację i ekonomię. Jak możemy uporać się z przemocą u jej podstaw i ją powstrzymać? Źródłem przemocy jest ludzka natura, jest korzeniem całego problemu i to nią trzeba się zająć. Naszą naturą jest egoizm, który stale rośnie, manifestuje się jako pragnienie osiągnięcia satysfakcji, chęć napełniania się radością kosztem innych. Z pokolenia na pokolenie egoizm ewoluuje i agresja wzrasta.
Nieożywiona, ożywiona i zwierzęca część natury również mają pragnienie otrzymywania dla siebie, ale na niskim poziomie. Nieożywiona natura chce pozostać w miejscu, ożywiona korzysta z otoczenia, aby się rozwijać, zwierzęca porusza się i wędruje, aby znaleźć pożywienie, miejsce do życia, wydać na świat potomstwo. U człowieka chęć otrzymywania osiąga tak wysoki poziom, że prowadzi do przemocy, do celowego szkodzenia innym dla własnej korzyści. Ludzie są jedynymi istotami, które czerpią przyjemność i czują się jeszcze bardziej spełnione, gdy udaje im się zniszczyć innych na drodze do własnego sukcesu.
Gdy ego nie dostaje satysfakcji, której potrzebuje, w ludziach wybucha przemoc. Nie są w stanie tego powstrzymać ani uspokoić się i w końcu gniew przelewa się na otoczenie. Człowiek bije, atakuje, a w skrajnych sytuacjach nawet zabija. Nawet jeśli ma świadomość, że może zostać zabity, to i tak nie powstrzymuje go to od konieczności wyładowania swojego gniewu w tym momencie. Muszą wyzwolić to co w nich eksploduje. Oprócz ciągłej intensyfikacji ego, które wywołuje gwałtowne impulsy od wewnątrz, istnieje również wpływ środowiska. Jesteśmy istotami społecznymi i jesteśmy pod ogromnym wpływem tego, co widzimy w mediach, na portalach społecznościowych, na drogach.
W dobie wielkiego egoizmu bycie agresywnym stało się powszechną praktyką w społeczeństwie. Prawie wszędzie, od parlamentu po kolejkę w supermarkecie, panuje atmosfera siły i przemocy. Za pokaz siły uważa się, gdy jednemu uda się upokorzyć i podporządkować drugiego. Wpływa to na relacje w rodzinie, w pracy, w szkole, w każdej interakcji między ludźmi.
Co może pomóc? Tylko edukacja w zakresie właściwego zaangażowania w relacje międzyludzkie. Powinna ona rozpocząć się od niemowlęctwa i trwać przez całe życie. Dziś tylko pozornie edukujemy przeciwko przemocy, problem w tym, że dzieci widzą wokół siebie przeciwne temu przykłady, i tego się uczą. Wielokrotnie my jako dorośli jesteśmy niecierpliwi, agresywni, zestresowani, używamy niemiłych sformułowań. Nie możemy głosić miłego traktowania innych i bycia uprzejmym, gdy sami zachowujemy się szorstko wobec innych ludzi.
Pierwszą rzeczą na drodze do zmiany kierunku jest uznanie, że mamy fundamentalny problem społeczny związany z nasilającym się egoizmem ludzi. Jest on jak nowotwór, która zżera nas od wewnątrz, nie pozwala nam dobrze żyć i dogadywać się ze sobą. Musimy dogłębnie zbadać siebie, zrozumieć, jak przekształcić naszą naturę aby odwrócić siłę niszczącą w dźwignię łączącą. Ogólnie rzecz biorąc, rzeczywistość pokazuje, że strach przed karą lub głoszenie morałów o właściwym zachowaniu nie wystarcza aby stłumić przemoc w społeczeństwie. Musimy fundamentalnie zmienić ludzką naturę, zamiast dbać tylko o siebie zacząć szanować innych. Tylko w ten sposób możemy sprawić, że nie pojawią się w nas żadne brutalne impulsy.
W jutrzejszym świecie głównym zajęciem ludzkości będzie właśnie to: nauka właściwego traktowania siebie nawzajem, poprawa relacji międzyludzkich. Komputery i roboty zdejmą z naszych barków wiele pracy i dadzą nam czas na naukę i praktykę właściwego traktowania innych, we wzajemnym zrozumieniu i tworząc jedną całość. Dopiero gdy w ten sposób poprawimy relacje między nami, możemy zagwarantować sobie życie bez przemocy.
Źródło: https://bit.ly/3PLKK7B
Opublikowano dnia 28 lipca 2022
Nastolatki i młodzi dorośli spędzają dużo (zbyt dużo) czasu na TikToku, Instagramie i innych platformach mediów społecznościowych, gdzie niezliczona ilość filmów z atrakcyjnymi młodymi ludźmi kształtuje ich poglądy o tym jak powinni wyglądać. Obraz ciała ukształtowany i wyrzeźbiony na kształt modelek i modeli jest dla naszych dzieci miażdżącą falą komunikatów, które mówią: „Nie wyglądasz wystarczająco dobrze! Musisz więcej schudnąć! Musisz podnosić więcej ciężarów!”. A ponieważ ich obraz ciała nigdy nie sprosta standardom wyznaczonym przez media społecznościowe, skazują się na nieuleczalną frustrację i brak poczucia bezpieczeństwa.
Gdybyśmy nie byli istotami społecznymi, nie przejmowalibyśmy się naszym wyglądem. Zwierzęta nie przejmują się swoim wyglądem. Dbają tylko o swoją siłę fizyczną. Dla nas wygląd jest wszystkim. Nie możemy nigdzie pójść ani niczego osiągnąć, jeśli nie spełniamy wymaganych standardów wizualnych. Musimy przyjąć to, co narzuca nam społeczeństwo, w którym żyjemy. W przeciwnym razie zostaniemy z niego wykluczeni. Dlatego właśnie jesteśmy tak niepewni swojego wyglądu. Standardy społeczne są tworzone przez nierealistyczne filmy, seriale telewizyjne i zdjęcia photoshopa. My, którzy nie możemy sprostać nieosiągalnym wzorcom, czujemy się niepewnie i jesteśmy sfrustrowani. Gdyby nie wpływ mediów, bylibyśmy o wiele bardziej zrelaksowani i w mniejszym stopniu przejmowalibyśmy się wyglądem. Bez wpływu otoczenia umylibyśmy rano twarz i ręce i na tym zakończyłaby się nasza „pielęgnacja”. Ale nie możemy się tym zadowolić; musimy brać prysznic, golić się, robić makijaż, wybierać garderobę i robić wszystko inne, co robimy rano, aby czuć się wystarczająco dobrze, by stawić czoła dniu.
W dzisiejszych czasach dotyczy to w takim samym stopniu kobiet jak i mężczyzn. W pokoleniu, w którym wygląd znaczy wszystko, a treść nic, nie mamy innego wyboru, jak tylko się do tego dostosować.
Mój nauczyciel, RABASZ, zwykł mawiać, że gdyby miał wybór, nigdy nie przebierałby się z piżamy, w której spał. Była ciepła, przytulna, z dużymi kieszeniami i kto mógłby chcieć więcej? Ludzie na odludnych wyspach zawsze wyglądają niechlujnie. Nie dzieje się tak dlatego, że są biedni i nie stać ich na golenie, prysznic czy kupno ubrań. Ponieważ są sami, nie muszą nikomu imponować i nie muszą przestrzegać żadnych zasad ubioru. Dlatego nie przywiązują wagi do swojego wyglądu. Mogą być silni i zdrowi, ale wyglądać fatalnie, ponieważ wygląd jest tylko dla gapiów.
Znaczenie wyglądu nie zaczyna się w wieku dojrzewania. Czują to nawet trzylatki. W tym wieku mogą tego nie rozumieć, ale są już pod wpływem kodów społecznych. Tak jak z dorosłymi, tak samo jest z dziećmi. Jeśli chcemy, aby wzrastało u nich znaczenie treści nad wyglądem, osobowości nad wyglądem, musimy zaszczepić te wartości w ich społecznościach. W rezultacie wszyscy, których to obejmie przyjmą ten sposób myślenia. I odwrotnie, jeśli chcemy, aby nasze dzieci pasowały do obowiązującego kodu wyglądu, aby były popularne w swojej grupie wiekowej, musimy to robić bardzo ostrożnie. Jeśli na przykład dziewczynka ma nadwagę, ale nie potrafi utrzymać diety, nie wolno nam komentować jej wagi. Wręcz przeciwnie, powinniśmy pomóc jej zaakceptować to, kim jest, taką, jaka jest. Jeśli natomiast wiemy, że możemy pomóc jej schudnąć i poprawić jej wizerunek wśród przyjaciół, powinniśmy ją do tego zachęcić.
Tak czy inaczej, osoba pewna siebie nie będzie poniżana. Ludzie nie wyśmiewają się z wyglądu osób, które wydają się z nim dobrze czuć. Co do estetyki wyglądu, to już inna historia. Nie uważam, że w społeczeństwie powinniśmy wyglądać na nieuporządkowanych, w zmiętym okryciu czy niedomytych. Nie powinniśmy wyglądać odpychająco, ale utrzymywać nasz wizerunek w taki sposób, aby był przyjemny dla otoczenia. Nie ma to nic wspólnego z wyglądem, ale z wzajemnym szacunkiem i przyzwoitością wobec ludzi wokół nas. Dotyczy to nie tylko mnie, ale także moich dzieci, które także muszą się odpowiednio prezentować. Podsumowując, jeśli chcemy uniknąć niepotrzebnej frustracji i braku poczucia bezpieczeństwa, musimy wprowadzić w społeczeństwie bardziej zrównoważony obraz ciała, taki, który nie wymaga od ludzi głodzenia się i ćwiczeń fizycznych aż do wyczerpania.
Źródło: https://bit.ly/3BjhCQN
Opublikowano dnia 20 lipca 2022
W ubiegłym tygodniu ukazała się rozmowa z papieżem Franciszkiem, w której odniósł się on do wojny rosyjsko-ukraińskiej jako początku III wojny światowej. W rozmowie z redaktorami europejskich publikacji jezuickich, która została po raz pierwszy opublikowana przez włoskie wydawnictwo jezuickie La Civiltà Cattolica, papież powiedział: „Świat jest w stanie wojny. Dla mnie dzisiaj została wypowiedziana III wojna światowa”. Następnie ubolewał: „Co się dzieje z ludzkością, że w ciągu jednego stulecia rozpoczęto trzy wojny światowe?”. Nie uważam, że konflikt rosyjsko-ukraiński jest trzecią wojną światową ani że ma się w nią przekształcić. Jednak fakt, że istnieje takie niebezpieczeństwo lub że w ogóle jest wojna, świadczy o tym, że nie wyciągnęliśmy właściwych wniosków, co znowu stawia nas w niebezpieczeństwie.
Dla wszystkich jest jasne, że jeśli wojna na Ukrainie przerodzi się w konflikt globalny, nikt nie ma nic do zyskania. Wojna ta jest jednak kolejnym dowodem na to, że wciąż nie wiemy, jak okiełznać nasze pragnienie dominacji i kontroli. Dotarliśmy do punktu, w którym nasze ego nie zadowala się kontrolowaniem innych. W dzisiejszych czasach ludzie są gotowi niszczyć innych po prostu za to, że zachowują się lub myślą inaczej.
Jeśli chcemy zapobiegać wojnom, musimy pomóc wszystkim narodom, aby uświadomiły sobie, że wojna nie przynosi żadnych korzyści, że jej nie chcemy i nie potrzebujemy. Jest to proces, w który muszą być zaangażowani wszyscy, ponieważ każdy kraj ma sąsiadów, oni także muszą przejść ten sam proces, w przeciwnym razie wojownicze kraje będą wykorzystywać wysiłki innych krajów wkładane w zakończenie przemocy.
Jeśli kraje nie przyjmą takiego podejścia, będą nadal ze sobą konkurować, wykorzystywać się nawzajem i uszczuplać zasoby Ziemi. Już teraz widzimy na naszej planecie konsekwencje takiej postawy, ale w najbliższej przyszłości będą one o wiele poważniejsze. Głód, ekstremalne upały, ekstremalne zimno i niezliczone inne problemy przytłoczą ludzkość i zmuszą narody do zaprzestania wykorzystywania innych i skupienia się na własnym przetrwaniu.
Aby zapobiec dalszemu rozwojowi tego scenariusza, ludzkość musi zrozumieć, że musimy nauczyć się współpracować, bo inaczej natura nas zniszczy. Obecnie wiele narodów wciąż marzy o podbojach i podporządkowaniu sobie innych krajów. Musimy stopniowo im uświadamiać, że takie postępowanie zaszkodzi nie tylko im samym, ale także wszystkim innym. Jeśli nie pomożemy wszystkim uświadomić sobie, że jesteśmy od siebie zależni na dobre i na złe, i że musimy postępować zgodnie z tą zasadą, wszyscy znajdziemy się w poważnych tarapatach.
Źródło: https://bit.ly/3Pl9kMh
Opublikowano dnia 19 lipca 2022
Roe v. Wade zostaje obalone i wybuchają protesty, przepisy dotyczące broni zostają poddane rewizji, na Ukrainie szaleje wojna, gospodarka Sri Lanki się załamuje, w Chinach trwa panika bankowa, wzrasta napięcie między Stanami Zjednoczonymi a Chinami w sprawie Tajwanu, Korea Północna staje się coraz bardziej agresywna, a Iran jest gotowy do ataku nuklearnego i całkowicie niepokorny. Niechciane, niezamierzone, ale nieuchronne i stale narastające więzi między wszystkimi częściami ludzkości podnoszą poziom konfliktów i agresji.
W tym chaosie kraje będą się zderzać z krajami, partie będą się kłócić z partiami, społeczeństwa będą się wykluczać, a ludzie będą gnębić siebie na wzajem. Każdy zostanie wciągnięty w wir, w którym jest połączony ze wszystkimi innymi i każdy na każdego ma wpływ. Starcia pokażą, jak bardzo jesteśmy wrogo nastawieni do siebie, jak bardzo nie chcemy słuchać siebie nawzajem ani słyszeć o sobie nawzajem, aż będzie się wydawać, że wszystko się rozpada. Ale wtedy ludzie zaczną uświadamiać sobie nieoczekiwaną prawdę, że różnice między nami nie dzielą nas, lecz zasilają. Zobaczymy, że choć czujemy się oddzieleni, w rzeczywistości jesteśmy rodziną, w której każdy członek ma swoją pozycję, obowiązki i zadania. Jednak przede wszystkim jesteśmy rodziną.
Kiedy to sobie uświadomimy, zrozumiemy, a nawet poczujemy, że sukces możemy odnieść tylko jako rodzina, a nie w pojedynkę. Zrozumiemy, że choć mama robi pewne rzeczy, tata inne, a dzieci mają różne obowiązki i zadania, to nie te różnice są ważne. Ważne jest nie to, co robimy w rodzinie, ale to, że jesteśmy rodziną, że jesteśmy połączeni w naszych sercach. Kiedy uświadomimy sobie, jak ściśle i nieodwołalnie jesteśmy ze sobą związani, nawiążemy nowe, wzajemne relacje, rodzinne relacje między całą ludzkością. To rozwiąże większość, jeśli nie wszystkie, nasze problemy. Na przykład zbliżająca się fala głodu, która ogarnie wiele obszarów, czy problemy z ogrzewaniem, z którymi przyszłej zimy borykać się będą niezliczone kraje, to kryzysy, których można uniknąć. Jest wystarczająco dużo żywności i gazu, aby zaspokoić potrzeby całej ludzkości, a nawet więcej. Ale ponieważ nie ma chęci, aby rozdawać te podstawowe produkty, a jest wiele chęci, aby ich odmawiać i dręczyć inne narody, ludzkość jest skazana na głód i zamarzanie. Innymi słowy, problemem jest nasze słabe połączenie, a nie deficyt czegokolwiek.
W obecnej sytuacji problemy te dotkną wszystkich, nie tylko kraje, w których toczy się wojna, czy te, które są uzależnione od importu w zakresie zaopatrzenia w podstawowe produkty. Nieuchronnym skutkiem będzie uświadomienie sobie, że naszym jedynym wyjściem jest nawiązanie pozytywnych relacji i połączenie się ze sobą jak w rodzinie, o czym właśnie wspomnieliśmy. Pytanie brzmi, ile ognistych zawirowań będziemy musieli przetrwać, zanim dojdziemy do tego wniosku.
Źródło: https://bit.ly/3uYkT3Y
Opublikowano dnia 13 lipca 2022
Wszyscy chcemy odnieść sukces, coś osiągnąć. Społeczeństwo wpaja nam to od najmłodszych lat. Niektórzy ludzie odnoszą wielkie sukcesy, a inni po prostu snują się przez życie. W tym niekończącym się dążeniu niewielu zatrzymuje się, by zastanowić się: co tak naprawdę powinno być uznawane za sukces w życiu? Z czym powinniśmy dotrzeć do mety, abyśmy mogli w ostatnich chwilach podsumować skalę naszego sukcesu i powiedzieć: „Świetnie! Udało mi się w życiu!”.
Naszym wewnętrznym motorem jest pragnienie odczuwania przyjemności i radości. Dlatego chcemy osiągać różne rzeczy, a kiedy nam się to udaje, czujemy się usatysfakcjonowani. Mamy pragnienia egzystencjalne, takie jak jedzenie, seks, rodzina; pragnienia ludzkie, takie jak pieniądze, honor, kontrola, a także pragnienia wiedzy i edukacji. Na kombinację pragnień, które mamy w danym momencie, wpływają nasze osobiste skłonności i wpływ środowiska, który na nas oddziałuje. W wyniku tych wszystkich czynników wyznaczamy sobie cele. Na drodze do ich zdobycia zwykle napotykamy konkurentów i staramy się wygrać. Osiągnięcia i sukcesy są oczywiście mierzone w odniesieniu do nich.
Margaret Thatcher była córką właściciela małego sklepu spożywczego. W wieku 24 lat ubiegała się o miejsce w parlamencie i przegrała. Dzięki wytrwałości w dążeniu do celu udało jej się w końcu osiągnąć stanowisko premiera Wielkiej Brytanii i zyskała miano „żelaznej kobiety”. Dla wielu jest ona symbolem osoby, która zbudowała swój sukces od podstaw. Z kolei osoby, które wywodzą się z zamożnych rodzin i które osiągnęły wysokie stanowiska dzięki układom swoich rodziców, są traktowane jako osoby, które odniosły mniejszy sukces w życiu. Oznacza to, że sukces mierzy się stopniem inwestycji, wysiłku i osiągnięcia. W miarę upływu życia pragnienie sukcesu staje się coraz wyraźniejsze, wyostrza się, skupia, a pokonywanie przeszkód na drodze do celu wymaga od nas przejścia przez wewnętrzne zmiany, budowania siebie.
Na przestrzeni dziejów byli ludzie, w których budziło się pragnienie bycia wyjątkowym – pragnienie realizowania życia w pełni. Postawili sobie za cel zgłębienie tajemnicy życia samego w sobie, tajemnicy sukcesu w ujęciu odgórnym. Ci sami ludzie zadawali sobie pytanie: Czy rodzimy się po to, by żyć i umrzeć jak wszystkie inne stworzenia na świecie, czy też jest coś wyższego, co możemy osiągnąć w czasie naszej egzystencji na ziemi? Czy istnieje jakiś wieczny cel, który pozostanie w naszych rękach nawet po śmierci ciała? Czy jest jeszcze coś innego – rodzina, bogactwo, szacunek, status, wiedza, wykształcenie – wszystko to, czego nie możemy zabrać ze sobą, odchodząc z tego świata?
Zazwyczaj ludzie nie myślą o sukcesie na takim poziomie z prostego powodu: nie ma oczywistych odpowiedzi na tak wielkie pytania. A skoro tak, to po co się w to zagłębiać? Lepiej jest płynąć z tym, co się dzieje, bez nadmiernego analizowania. Po prostu wyznaczać sobie cele, inwestować, osiągać, odnosić sukcesy w życiu, jak wszyscy. Jeść, pić, cieszyć się, jakby jutra miało nie być, bo jutro możemy umrzeć. Tak żyliśmy z pokolenia na pokolenie, ale dziś już zaczynamy dostrzegać zmiany. Coraz więcej ludzi zadaje sobie pytanie: jaki jest sens tego całego sukcesu, skoro z góry wiadomo, że wszyscy mamy datę ważności?
Również najbardziej zaawansowane odkrycia naukowe utwierdzają nas w przekonaniu, że istnieje coś, poza tym, co jesteśmy w stanie postrzegać naszymi zmysłami, poza tym, co obecnie określamy jako twardą rzeczywistość. Wyjaśniają one, że obraz, który postrzegamy, jest całkowicie subiektywny i gdybyśmy byli inni, prawdopodobnie postrzegalibyśmy inny obraz rzeczywistości.
Prawdziwa przestrzeń sukcesu jest otwarta dla tych, którzy nie zgadzają się żyć tylko dla samego życia, lecz dążą do odkrycia szerszego obrazu, wyższej rzeczywistości, wykraczającej poza naszą wąską egzystencję. Stopniowo, dzięki tym poszukiwaniom, jesteśmy w stanie osiągnąć prawdziwy sukces: Kiedy poznamy i zrozumiemy, że istnieje kolosalny mechanizm otaczający nasze życie i nasz świat, wielki system, który działa i kieruje nami. Ten cel przygotowuje nas bardzo dogłębnie do przejścia z poziomu zwierzęcego na poziom ludzki, do wejścia w szeroki świat wieczności i do zrozumienia, dlaczego on istnieje.
Źródło: https://bit.ly/3P8IHdE
Opublikowano dnia 12 lipca 2022
„Oświadczam przed wami wszystkimi, że całe moje życie, niezależnie czy długie, czy krótkie, będzie poświęcone służeniu wam”. To były słowa zobowiązania ówczesnej księżniczki Elżbiety, zanim została królową. Obecnie jest pierwszym brytyjskim monarchą, który obchodzi Platynowy Jubileusz, w tym miesiącu celebrujemy jej siedemdziesięciolecie służby dla narodu brytyjskiego. Królowa Elżbieta jest przykładem, jak wytrwać przy obietnicach i pełnić swoją funkcję z niezachwianym oddaniem, nawet w czasach napotkanych trudności. Przez siedem dekad ta drobna, lecz silnej postury dama rządziła Wielką Brytanią, opanowując kontrasty między tęsknotą za imperium a nowoczesną wielokulturowością. Wykazała się wielkim opanowaniem, kiedy intymne i wstydliwe szczegóły dotyczące jej rodziny obiegły światowe media.
Sześciu na dziesięciu Brytyjczyków (62%) uważa, że w przyszłości Wielka Brytania powinna nadal posiadać monarchię – wynika z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez YouGov. Przeważająca większość, osiem na dziesięć osób (81%), ma pozytywną opinię o królowej, podczas gdy Harry i Meghan Merkle należą do najmniej popularnych, nie wliczając opini młodszych pokoleń, które mają o nich bardziej pozytywne zdanie. Jednocześnie młodzi ludzie mają więcej wątpliwości co do znaczenia monarchii w Wielkiej Brytanii. Zaledwie 33% osób w wieku od 18 do 24 lat uważa, że monarchia powinna nadal istnieć.
Pomimo pytań dotyczących przywilejów i sprawiedliwości monarchii, nie ma w Wielkiej Brytanii instytucji bardziej stabilnej niż korona, więc ogólnie rzecz biorąc, naród więcej zyskuje na jej istnieniu niż traci. Mając 96 lat, choć wykazuje fizyczną słabość, królowa zapewnia stabilność w burzliwym świecie współczesnych społeczeństw. Nie znam drugiego takiego przywódcy jak ona – kobiety, która z niezrównanym zaangażowaniem uznaje i przyjmuje potęgę swojej roli, działa z determinacją i niezłomną wolą, i dokładnie wie, jak działać, by zapewnić światu potrzebny stopień stabilności.
Przyjmuje gości, bierze udział w ceremoniach, a nawet jeździ na polowania do Szkocji – nie dla własnej przyjemności, ale jako część protokołu królewskiego. Brawo dla niej. Wydaje się, że Elżbieta II jest ostatnią królową w swoim rodzaju. Czas płynie, a potomkowie korony emanują próżnością, co jest nieodpowiednie dla przyszłych monarchów. Prawdziwi królowie i królowe nie mogą działać zgodnie ze swoją prywatną wolą, pragnieniami i przeczuciami, ale zgodnie z tym, co jest pożądane w ich roli.
W świecie, w którym wszystko wydaje się zmierzać ku upadkowi, koncepcja króla, królestwa, przywódcy, który stoi na czele, powinna dawać nadzieję i przykłady, jak przetrwać na burzliwej politycznej arenie międzynarodowej. Dlatego nie sądzę, aby nadszedł czas, kiedy można będzie wyeliminować związek monarchii brytyjskiej z Kanadą, Australią i mniejszymi krajami Wspólnoty Narodów. Rodziny królewskie pełnią rolę państwowego symbolu narodu i muszą służyć masom, aby zapewnić stabilność i siłę społeczeństw. Podobnie jak królestwo w przyrodzie, dynastie królów są trwałym, stabilnym i niezmiennym czynnikiem, który niczym nić łączy okresy czasu i pokolenia. Tak jak w przyrodzie panuje hierarchia, tak w społeczeństwie ludzkim monarchia powinna stanowić prawidłową formę rządów i więzi, tak bardzo potrzebną we współczesnych czasach.
Źródło: https://bit.ly/3yB7HD4
Opublikowano dnia 8 lipca 2022
Mówiąc o wojnie rosyjsko-ukraińskiej, Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział niedawno niemieckiemu tygodnikowi: „Musimy przygotować się, że konflikt może trwać latami”. Jak już kilkakrotnie mówiłem, ta wojna nie jest podobna do żadnej innej wojny w przeszłości; mówimy o nowym poziomie sytuacji, jest to prekursor kolejnych obserwacji, które nadejdą. Choć zjawisko to rozpoczęło się w Rosji i na Ukrainie, ale na tym się nie skończy; obejmie całą Europę, a w końcu całą ludzkość. Obserwacje te skłonią społeczeństwo ludzkie do przebudowy w sposób, który pomoże nam osiągnąć istotę i cel życia. Obecne zdumienie i niezdecydowanie, które nas ogarnęło, nie jest negatywne. Jest to stan nieodzowny i konieczny, aby mógł nastąpić postęp. Zawsze toczyły się spory o to, kto będzie rządził – która partia, który przywódca czy która ideologia. Refleksje, które narzucają się nam dzisiaj, zmuszają nas do określenia, w jaki sposób chcemy odnosić się do naszego społeczeństwa, naszego kraju i ludzkości, i co pozwoli nam osiągnąć kompletne i doskonałe zakończenie trwającego procesu.
Chociaż w tej chwili walki toczą się między liderami krajów, ludzie już widzą, że nie jest to właściwa droga dla ludzkości, przynajmniej pod względem motywacji przywódców. Gdy przywódcy podejmują decyzje, kierując się dobrem ogółu, a nie własnym, ich decyzje będą słuszne, wtedy oni odniosą sukces i zyskają poparcie wszystkich. Nie dotyczy to zresztą jednego konkretnego lidera, ale wszystkich liderów, ponieważ będzie to podstawowa zasada przywództwa w przyszłości. Wzajemna zależność, która dzisiaj wydaje się nam ciążyć, powodując opóźnienia w dostawach, niedobory żywności i energii oraz rozprzestrzenianie się wirusów na całym świecie, jest tak naprawdę drugą stroną naszej wzajemnej odpowiedzialności. Kiedy zrozumiemy przesłania jakie niosą za sobą wzajemne powiązania, przekonamy się, że nasze połączenia nie bolą, ale pozwalają nam żyć wygodniej i łatwiej, a nasza wzajemna zależność jest zaproszeniem do połączenia naszych serc, a nie tylko gospodarek.
Powodem, dla którego obecnie czujemy, że świat przeżywa kryzys, jest to, że nie chcemy zaakceptować naszej współzależności. Walcząc między wymuszoną współzależnością a niechęcią do podporządkowania się jej regułom, powodujemy, że wszystko się zamyka. Jeśli jednak zaakceptujemy współzależność zamiast ją odrzucać, odkryjemy jej nieskończone zalety, całkowite przeciwieństwo w porównaniu z sytuacją, w której musimy polegać tylko na sobie. Żyjemy w bardzo szczególnym czasie w historii ludzkości. Dokonuje się przełomowa zmiana, duchowa transformacja. Stopniowo uczymy się postrzegać siebie nie tylko jako jednostki, ale także jako części systemu, które utrzymują z nim symbiotyczną relację: my odżywiamy system, a system odżywia nas. Do dziś postrzegaliśmy siebie jako odrębne istoty. To zmuszało nas do nieustannej walki ze wszystkim. Przetrwanie najlepiej przystosowanych uosabiało nasz stosunek do życia.
W budzącym się w nas nowym postrzeganiu rzeczywistości, nasze nastawienie zmieni się na takie, które antropolog Brian Hare i naukowiec Vanessa Woods określają jako „przetrwanie najprzyjaźniejszych”. W tym podejściu ci, którzy czują się związani z innymi i działają z myślą o dobru wszystkich, odniosą sukces, a ci, którzy trzymają się zasady „każdy sobie rzepkę skrobie”, zostaną pokonani przez życie. Wkrótce, i mam nadzieję, że nastąpi to bez większego bólu, ludzkość znajdzie się w stanie całkowitej desperacji. Będziemy czuli, że na każdym kroku i w każdym punkcie naszego rozwoju doświadczamy ciosów cierpienia. Kiedy do tego dojdzie, ludzie zgodzą się na połączenie jako ostatnią deskę ratunku. Mam nadzieję, że w tym momencie ludzkość zacznie zastanawiać się nad tym, jak wznieść się ponad ego, ponieważ w przeciwnym razie będzie ono zadawać nam wszystkim nieznośne cierpienie.
W erze, która właśnie nadchodzi, nie będziemy mogli narzucać innym swoich decyzji. Nie będziemy mogli uciskać ani zmuszać się nawzajem do podejmowania decyzji, których nie będą chcieli podjąć z własnej woli. Osoba przeciwko osobie, kraj przeciwko krajowi, reżim przeciwko reżimowi – nikt nie będzie mógł narzucić swoich poglądów drugiemu człowiekowi. W nowej epoce ten, kto wszczyna wojnę, przegrywa. Wszystko będzie się raczej odbywać na zasadzie połączenia i wzajemności.
Źródło: https://bit.ly/3OSM6x3
Opublikowano dnia 6 lipca 2022
Z badań przeprowadzonych przez Israel Center on Addiction wynika, że „jeden na siedmiu Izraelczyków cierpi z powodu jakiejś formy uzależnienia”. W ciągu ostatnich pięciu lat, które upłynęły od ostatniego badania, około pół miliona osób powiększyło szeregi uzależnionych. W kraju liczącym zaledwie dziewięć milionów mieszkańców, pół miliona osób w ciągu pięciu lat to bardzo dużo. Co gorsza, „ponad 90 procent [uzależnionych] nie prosi o leczenie”.
Nie tylko dorośli ulegają uzależnieniom. Uzależniają się także dzieci. Uzależnienie oznacza, że przyzwyczailiśmy się do czynności, która powoduje, że nasze ciało wydziela substancje, które sprawiają, że czujemy się dobrze. Ponieważ chcemy coraz więcej tego dobrego samopoczucia, kompulsywnie powtarzamy tę czynność. Ludzie mogą uzależnić się od wszystkiego. Mogą uzależnić się od aktywności fizycznej, od substancji chemicznych, a niektórzy nawet od pewnych rodzajów muzyki. Oprócz dobrego samopoczucia jest jeszcze jeden powód, dla którego ludzie się uzależniają: oderwanie się od problemów życiowych. Poczucie wolności od obowiązków i kłopotów może być odurzające.
Z reguły młodzi ludzie uzależniają się łatwiej niż starsi, ponieważ nastolatki i młodzi dorośli nieustannie poszukują przyjemności. Dla nich liczy się tylko dobre samopoczucie. W miarę dojrzewania dochodzą do głosu inne kalkulacje oprócz natychmiastowej przyjemności. To sprawia, że osoby starsze są bardziej „odporne” na uzależnienia, choć i one nie są całkowicie bezpieczne. Istnieją dwa powody wzrostu liczby uzależnień. Po pierwsze, obecnie łatwiej jest niż kiedyś znaleźć rzeczy, od których można się uzależnić. Po drugie, co ważniejsze, poczucie desperacji ogarnia cały świat. Ludzie tracą poczucie sensu życia, więc szukają sposobu ucieczki. Uczucie bycia na haju, czy też adrenalina w innych formach uzależnienia, daje ludziom spokój lub poczucie witalności.
Dominującym sposobem leczenia jest kompensowanie jednego uzależnienia innym, mniej szkodliwym. Łatwiejsze do leczenia są te uzależnienia, które wymagają mniejszej kompensacji. Zasadniczo jednak nie leczy się uzależnienia, lecz po prostu zamienia je na inne. Powodem, dla którego ponad 90 procent uzależnionych nie szuka leczenia, jest świadomość, że medycyna nie jest w stanie poradzić sobie z tym problemem. Jeśli wszystko, co medycyna może zaoferować, to wymuszona abstynencja od nałogu lub zamiana jednego narkotyku na inny, to nie są to metody leczenia i nie brzmią zachęcająco dla uzależnionych.
Tylko jedno lekarstwo może naprawdę wyleczyć ludzi ze śmiertelnych uzależnień, które nękają ludzkość: życiodajna siła. Siła ta objawia się poprzez pozytywne więzi między ludźmi. Kiedy ludzie nawiązują wzajemnie pozytywne relacje, naśladują pozytywną wzajemność, która przenika całą rzeczywistość. Jest to siła, która sprawia, że wszystko wokół nas rozwija się. Kiedy ludzie tworzą takie więzi – a ich natura wzajemności wymaga, by tworzyli je w społeczności ludzi o podobnych poglądach – wypełnia ich poczucie celu i satysfakcji. Czują się związani z rzeczywistością, wzajemnie z innymi i z samymi sobą. Jest to zupełnie inny rodzaj zadowolenia niż ten, który może dać jakakolwiek substancja, i jest on o wiele głębszy i bardziej satysfakcjonujący. Kiedy ludzie zaczynają doświadczać życiodajnej siły, już nigdy więcej nie będą potrzebowali niczego innego, ponieważ nigdy nie będą chcieli odłączyć się od witalnej siły, którą odkryli.
Źródło: https://bit.ly/3bMveJr
Opublikowano dnia 7 lipca 2022
Ludzie są istotami społecznymi – tak stworzyła nas natura. W związku z tym społeczeństwo, w którym żyjemy, ma na nas decydujący wpływ. Wiemy już o neuronach lustrzanych i innych mechanizmach wpływu społecznego, ale istnieją także inne formy wpływu społecznego.
Na przykład istnieje przekonanie, że wszyscy ludzie są od siebie oddaleni o sześć lub mniej powiązań społecznych (tzw. sześć stopni separacji). Jest to jednak prawda nie tylko w odniesieniu do stopnia znajomości, ale w każdym aspekcie. Nicholas Christakis i James Fowler piszą w swojej słynnej książce Connected: „Zaskakująca potęga sieci społecznych i ich wpływ na nasze życie – Jak przyjaciele twoich przyjaciół wpływają na wszystko, co czujesz, myślisz i robisz”. Dobre zachowania – takie jak rzucenie palenia, zachowanie szczupłej sylwetki czy bycie szczęśliwym – przechodzą z jednego przyjaciela na drugiego niemal jak zakaźne wirusy.
Jeszcze bardziej zaskakujące było odkrycie, że te infekcje mogą „przeskakiwać” pomiędzy połączeniami. Okazuje się, że ludzie mogą wpływać na siebie nawzajem, nawet jeśli nigdy się nie spotkali ani nawet o sobie nie słyszeli. Co więcej, Christakis i Fowler znaleźli dowody na istnienie tych efektów między osobami oddalonymi nawet trzy stopnie od siebie (przyjaciel przyjaciela przyjaciela). Ponieważ wszyscy jesteśmy połączeni, wszyscy wzajemnie na siebie oddziałujemy. Wszystko, co robimy, mówimy lub myślimy, nieuchronnie wpływa na nas wszystkich.
Co więcej, wiemy już, że cała planeta jest jednym ekosystemem, a każda zmiana w jakiejkolwiek jego części wpływa na wszystkie pozostałe. W związku z tym każda zmiana w społeczeństwie ludzkim wpływa nie tylko na całą ludzkość, ale na całą planetę. Jest też odwrotnie: Każda zmiana w jakiejkolwiek części przyrody, na jakimkolwiek poziomie, wpływa na wszystkie inne części przyrody, w tym na całą ludzkość. Nawet jeśli nie jesteśmy tego świadomi, czujemy, że jesteśmy ze sobą połączeni. To dlatego, gdziekolwiek jesteśmy, chcemy „pasować”. Aby czuć się bezpiecznie, że przynależymy, i aby zagwarantować, że środowisko nas akceptuje, dostosowujemy się do otaczających nas norm społecznych i wartości. Jeśli chcemy się wyróżnić, najpierw sprawdzamy, co ceni otaczające nas społeczeństwo, a następnie staramy się wyróżniać w tych działaniach lub wartościach.
Nawet najbardziej negatywne wartości w naszych oczach dzisiaj mogą wydawać się całkowicie dopuszczalne, a nawet pożądane w oczach innych, a nawet w naszych własnych oczach w różnych czasach i okolicznościach. Naziści, którzy dokonali zagłady europejskich Żydów, nie urodzili się ludobójcami; ich wartości zmieniały się wraz ze zmianą środowiska społecznego, które ich ukształtowało. Ten sam proces miał miejsce w trakcie słynnego Stanfordzkiego Eksperymentu Więziennego z 1971 roku, kiedy to ochotników wybierano na podstawie oceny stabilności psychicznej, a następnie losowo przydzielano im rolę więźniów lub strażników więziennych. Planowano, że eksperyment potrwa dwa tygodnie, po czym zbadane zostaną jego wyniki. Jednak ochotnicy wybrani do roli strażników szybko stali się tak brutalni i agresywni, że eksperyment trzeba było przerwać szóstego dnia.
Ponieważ otoczenie ma tak istotny wpływ na ludzi, powinniśmy poświęcić większość naszych wysiłków na tworzenie pozytywnego środowiska, które kreuje ludzi z pozytywnym usposobieniem społecznym. W sytuacji, gdy narcyzm stale rośnie, a zaabsorbowanie sobą szaleje wśród ludzi, globalne społeczeństwo zmierza w bardzo złym kierunku. Nie mamy wpływu na każdego człowieka, ale możemy wpływać na środowisko społeczne, które tworzymy wokół siebie. Możemy monitorować media, które konsumujemy, ludzi, z którymi przebywamy, i ludzi, z którymi przebywają nasze dzieci. Możemy także wybierać programy edukacyjne, w których umieszczamy nasze dzieci, oraz wartości, którymi kierujemy się w domu.
Przyczyną rosnącej frustracji i depresji we wszystkich grupach społecznych jest to, że próbujemy osiągnąć sukces w pojedynkę. Gdybyśmy uświadomili sobie, że wszyscy jesteśmy od siebie zależni, i zaczęli pracować nad poprawą naszego środowiska społecznego, bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, zarówno pod względem osobistym, jak i społecznym.
Źródło: https://bit.ly/3NIK01i
Opublikowano dnia 29 czerwca 2022
Niedługo po ogłoszeniu, że Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (Department of Homeland Security, DHS) powołuje Radę Zarządzania Dezinformacją (Disinformation Governance Board, DGB), jej planowana szefowa, Nina Jankowicz, ogłosiła swoją rezygnację. Kilka dni później administracja Bidena ogłosiła decyzję o rozwiązaniu rady i porzuceniu całego pomysłu. Najwyraźniej krytyka, z jaką spotkał się DGB, w tym głosy, które „przyrównały go do Ministerstwa Prawdy z książki George’a Orwella ’1984’” oraz stwierdzenie Jankowicz: „Jestem do tego uprawniona, ponieważ jestem zweryfikowana, ale jest wiele osób, które nie powinny być weryfikowane, które nie są legalne, moim zdaniem. To znaczy (…) nie są godni zaufania” – przyczyniło się do decyzji o odłożeniu inicjatywy na półkę.
Uważam, że nikt nie może twierdzić, że zna prawdę, ponieważ prawda nie jest wcale kwestią opinii, stwierdzenia czy nawet takiego czy innego działania. Prawdą jest to, co istnieje, a fałszem to, co nie istnieje, a jedyną rzeczą, która istnieje, jest nierozerwalna więź między wszystkimi ludźmi i wszystkimi rzeczami. Obecnie ludzie myślą, że tylko ich pogląd jest właściwy, a opinie wszystkich innych są błędne. Ale ponieważ wszystkie poglądy są częścią sieci, która nas łączy, wszystkie poglądy są z natury błędne, gdy są postrzegane oddzielnie, i z natury poprawne, gdy są postrzegane jako część sieci. Dlatego właśnie sama sieć jest prawdą i nic innego nie może być uważane za prawdziwe, niezależnie od miejsca i funkcji, jaką pełni w sieci.
Aby to wyjaśnić, pomyślmy o wątrobie i sercu w ciele człowieka. Z punktu widzenia serca wszystko, co robi wątroba, jest nieprawidłowe, złe i szkodliwe. Z punktu widzenia wątroby wszystko, co robi serce, jest równie absurdalne i szkodliwe. Jednak z punktu widzenia ciała człowieka, które łączy oba te elementy i czerpie z nich korzyści, są one bezcenne i nieodzowne. Prawda jest więc widoczna tylko z perspektywy sieci.
Jak nasze ciała, tak i my. Żyjemy w sieci, która determinuje wszystko, co nam się przydarza – dobre lub złe, przyjemne lub nieprzyjemne. Przebieg i wydarzenia naszego życia nie zależą od żadnej pojedynczej osoby czy działania, ponieważ wszyscy jesteśmy częścią sieci zbudowanej z połączeń, a sieć determinuje wszystko dla tych, którzy się w niej znajdują. Innymi słowy, żadna pojedyncza rzecz czy element niczego nie determinuje, ale połączenia między elementami określają ich atrybuty, wartość, funkcjonalność i trwałość. Innymi słowy, połączenia między elementami determinują wszystko.
Wracając do stwierdzenia o tym, co jest prawdą, a co fałszem, to tym, co istnieje, a więc jest prawdziwe, jest to, co wzmacnia połączenia w sieci, połączenia między ludźmi. To połączenie w sieci jest tym, co nazywamy „siłą wyższą”, „Stwórcą” lub „Bogiem”. To jest właśnie prawda. Fałsz jest zatem wszystkim, co jest sprzeczne z połączeniem. Możemy łatwo stwierdzić, że świat obecnie opiera się na fałszu, ponieważ rozpada i dezintegruje się. Staramy się dominować, wykorzystywać, odsuwać od siebie, alienować i dzielić. Z tego powodu jesteśmy sprzeczni z naturą i żyjemy w kłamstwie.
W rezultacie, niezależnie od tego, jak bardzo staramy się ograniczyć emisję CO2, wylesianie i używanie tworzyw sztucznych, nie odwrócimy tendencji spadkowej dla świata. Dopóki nie będziemy dążyć do wzmocnienia więzi między ludźmi, ponad wszelkimi różnicami i antagonizmami, dopóty będziemy podążać w złym kierunku, fałszywą ścieżką, która nie doprowadzi nas do niczego poza klęską i cierpieniem.
Okazuje się, że jeśli chcemy poznać prawdę o świecie, musimy spojrzeć na niego wyłącznie z perspektywy sieci, czyli całego systemu, który jest naszym światem, a nawet wszechświatem. Aby to zrobić, musimy najpierw wznieść się ponad nasze wąskie, egocentryczne spojrzenie. Czyli musimy przejść ze stanu, w którym, jak gdyby, komórki wątroby oceniają wszechświat z perspektywy wątroby i przyjąć perspektywę osoby, w której znajduje się wątroba i serce. Z tej nadziemskiej perspektywy wszystko co zobaczymy, będzie aktualną i prawdziwą rzeczywistością.
Źródło: https://bit.ly/3xWl3JS
Opublikowano dnia 27 czerwca 2022
Ostatnia fala masowych strzelanin uwypukliła potrzebę wprowadzenia mniej tolerancyjnych przepisów dotyczących broni i zastosowania innych środków ograniczających. Jest oczywiste, że osoby niestabilne psychicznie nie powinny mieć prawa ani do posiadania broni, ale jest też oczywiste, że same ograniczenia dotyczące broni nie zmniejszą przemocy związanej z jej użyciem. Całe społeczeństwo stało się brutalne i agresywne, a wrażliwość ludzi na widoczną przemoc maleje. Dziś ludzie niemal spodziewają się zdarzeń takich jak masowe strzelaniny. Dlatego powstrzymanie przemocy wymaga czegoś więcej niż tylko przepisów dotyczących broni; wymaga znalezienia i wyrwania korzenia, z którego wywodzi się problem.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu ludzie nie czuli się tak odseparowani od siebie nawzajem. Alienacja w społeczeństwie wzrosła do tego stopnia, że dzisiejszy normalny poziom antagonizmu wobec społeczeństwa na przełomie wieków zostałby zdiagnozowany jako narcyzm. Co gorsza, poziom podziałów i wrogości w społeczeństwie stale rośnie, i to w coraz szybszym tempie. Samo ego nie jest z natury zepsute. Cały nasz rozwój opierał się na naszym ego. Rozwijając się, stworzyło ono ludzkie społeczeństwo, technologię, sztukę i kulturę, a także medycynę. Gdyby nie nasze ego, nie mielibyśmy cywilizacji.
Ponieważ jednak ego jest podstawą naszych działań, niezależnie od tego, czy jesteśmy tego świadomi, czy nie, zawsze dochodzi między nami do agresji i przemocy. Czasami jest ona jawna, a czasami ukryta, ale zawsze jest obecna. Dlatego właśnie, mimo wszystkich naszych wysiłków, nie możemy stworzyć sprawiedliwego społeczeństwa. Natura ludzka domaga się wyższości, panowania, przewagi. W rezultacie, dopóki nie zmienimy ludzkiej natury, w naszym społeczeństwie zawsze będzie wszechobecny ucisk i nadużycia, w każdej możliwej i niewyobrażalnej formie. Dążenie do wyższości ukrywamy pod „łagodnymi” terminami, takimi jak „rywalizacja” czy „motywacja”, ale pod spodem kryje się ta sama zła skłonność, która popycha nas do wspinania się na szczyt, najlepiej stąpając innym po głowach.
Dlatego, aby ograniczyć przemoc, w tym masowe strzelaniny, musimy przejść „autoreformację” naszej ludzkiej natury. Innymi słowy, musimy zdecydować, że jeśli chcemy, aby nasze życie było bezpieczniejsze i spokojniejsze, musimy zmienić siebie. Co ważniejsze, pilna potrzeba zmiany musi dotrzeć do dużej części społeczeństwa, ponieważ nie da się zmienić własnego nastawienia do społeczeństwa bez ludzi, którzy tę zmianę wspierają i dążą do tego samego celu. Dlatego, gdy już zdecydujemy się na zmianę, musimy stworzyć ogólnospołeczne programy edukacyjne, które nie będą koncentrować się na ograniczaniu przemocy, lecz na wzmacnianiu empatii wobec innych, na budowaniu solidarności i wzajemnej odpowiedzialności.
Aby skutecznie przejść od społeczeństwa wyalienowanego i pełnego przemocy do spójnego i opiekuńczego, nie należy skupiać się na tym, co negatywne, ale wzmacniać to, co pozytywne. Ponieważ ego nieustannie się rozwija, koncentrowanie się na tym, co negatywne, sprawia, że próbujemy to stłumić, aż do wyczerpania, a wtedy wybucha ono jeszcze gwałtowniej niż wcześniej. Ponadto dotychczas marnowaliśmy czas na nieistotnych sprawach i nie stworzyliśmy alternatywy dla agresywnego egoizmu, więc nie mamy drogi, którą można obrać zamiast coraz większej przemocy.
Aby stworzyć pozytywną alternatywę dla egoizmu i przemocy, musimy pielęgnować w społeczeństwie pozytywne wartości, na nich muszą opierać się relacje w naszych społecznościach. Im więcej energii włożymy w pielęgnowanie pozytywnych więzi między ludźmi, tym bardziej pozytywna będzie atmosfera w społeczności. To z kolei zmniejszy ogólny poziom przemocy i agresji. Aby jakakolwiek transformacja zakończyła się sukcesem, naszą zasadą powinno być wzmacnianie tego, co pozytywne, a nie ograniczanie tego, co negatywne. Jeśli w ten sposób będziemy pracować nad problemem przemocy w społeczeństwie, odniesiemy sukces. Jeśli natomiast zadowolimy się zaostrzeniem kontroli nad bronią, sprawy będą się dalej pogarszać.
Źródło: https://bit.ly/3OG9Vrg
Opublikowano dnia 22 czerwca 2022
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) ma zastąpić starzejący się teleskop kosmiczny Hubble’a. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, już w przyszłym miesiącu zacznie on „prezentować pierwsze obrazy w jakości zgodnej z naukowymi standardami”, jak podaje portal space.com. CBS News wyjaśnia, że Webb jest 100 razy potężniejszy od Hubble’a i może wykryć sygnaturę cieplną trzmiela z odległości jak dystans od Ziemi do Księżyca. Dla naukowców jest to powód do świętowania. „Webb został zaprojektowany specjalnie po to, abyśmy mogli zobaczyć pierwsze galaktyki, które uformowały się po Wielkim Wybuchu… To tak, jakbyśmy mieli 14 miliardów lat historii wszechświata, ale brakuje nam tego pierwszego rozdziału” – powiedziała astrofizyczka Amber Straughn w wywiadzie dla „60 Minutes”.
Nie mam wątpliwości, że zdjęcia będą oszałamiające i zwiastują nowe odkrycia. Ale nawet gdybyśmy mogli spojrzeć wstecz do samego momentu Wielkiego Wybuchu, nie znaleźlibyśmy sił, które stworzyły wszechświat, a w rezultacie stworzyły nas. Niezależnie od tego jak potężne będą zwierciadła Webba, nie będą w stanie odzwierciedlić sił, które stworzyły wszechświat. Aby odkryć siły, które stworzyły materialny wszechświat, potrzebujemy innego rodzaju teleskopu. Tak jak światło z luster odbija się w centrum nowego teleskopu, który następnie łączy je w obraz, tak siły, które stworzyły wszechświat, mogą zostać odkryte przez połączenie sił, które wszystko scalają.
Siły te pochodzą z wyższej sfery niż sfera materialna, która to ogranicza się do działań na rzecz własnej korzyści. Kiedy nie ma interesu własnego, nic nie ogranicza tych sił i mogą się one połączyć w sposób, który rodzi życie. Tylko siły, które są wyższe niż interes własny, mogą tworzyć życie. Siły, które są związane z postrzeganiem skoncentrowanym na ego, nie mogą niczego stworzyć, mogą jedynie pochłaniać. Tak jak siłą tworzenia u matki jest jej miłość do dziecka, które kocha jeszcze przed poczęciem, tak siłami tworzącymi życie są siły dawania, bez odrobiny absorbowania.
Kiedy tworzymy relacje oparte na zasadach odpowiadających siłom, które stworzyły wszechświat, wtedy możemy te siły odkryć. Tak jak odbiornik radiowy odbiera fale poprzez tworzenie podobnych częstotliwości w sobie, tak kiedy tworzymy „częstotliwość” przekraczania własnego ego, odkrywamy siły, które istnieją na tej „długości fali” i możemy badać ich naturę, zachowanie i moc.
Takie siły, które wykraczają poza ego, muszą mieć cel, do którego chcą dążyć. Dlatego tak ważne jest, abyśmy odkrywali je poprzez wspólną pracę. Kiedy odkryjemy te siły, zrozumiemy, jak skorygować błędy w naszym zachowaniu i jak dostosować nasze życie do sił, które tworzą życie. Wtedy będziemy mogli budować nasze społeczeństwa w sposób, który jest zrównoważony, bezpieczny i satysfakcjonujący dla wszystkich.
Źródło: https://bit.ly/3n47O4S
Opublikowano dnia 17 czerwca 2022
W wywiadzie dla CBS News z 8 marca 2009 roku, w czasie kryzysu finansowego, który stał się znany jako Wielka Recesja, ówczesny ekonomista Wachovia Corp. Mark Vitner powiedział, że rozplątanie splątanych gospodarek świata jest „jak próba zrobienia jajek z jajecznicy. Nie jest to prosta sprawa. Nie wiem, czy w ogóle da się to zrobić”. Od tamtego czasu staliśmy się jeszcze bardziej uwikłani. Niemniej jednak rozwijający się kryzys żywnościowy spowodowany wojną rosyjsko-ukraińską, kryzys półprzewodników i opóźnienia w dostawach spowodowane pandemią oraz rosnące napięcia międzynarodowe sprawiły, że kwestia deglobalizacji powróciła.
Na zakończonym w ubiegłym tygodniu spotkaniu Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), które odbyło się w 2022 roku, deglobalizacja ponownie stała się głównym tematem. Financial Times donosił w jednym z artykułów, że „trzydziestoletnia era globalizacji może się cofnąć, jak twierdzą dyrektorzy firm i inwestorzy”, a w innym artykule dowodził, że „postęp technologiczny sugeruje, że odwrót od globalizacji może przynieść zarówno korzyści, jak i wyzwania”. Zgadzam się ze spostrzeżeniem Vitnera, że deglobalizacja gospodarki światowej jest niemożliwa. Nie da się tego zrobić ani teraz, ani nigdy, a w przyszłości będzie ona jeszcze bardziej zakodowana niż dziś. Jednak – i dlatego ekonomiści rozważają pomysł zerwania więzów między gospodarkami światowymi – globalizacja pogłębia problemy świata, ponieważ opiera się na tak negatywnych relacjach, że powinniśmy zatrzymać jej postęp i zaprzestać działań na jej rzecz, dopóki nie wprowadzimy bardziej pozytywnych zasad dla wszystkich zainteresowanych.
Obecnie odnosimy się do naszych relacji ekonomicznych w taki sam sposób, w jaki odnosimy się do wszystkich innych relacji: pod kątem wyzysku. Bez uświadomienia sobie, że gospodarka zaspokaja nasze najbardziej podstawowe potrzeby, a zatem nie powinna być traktowana jako środek do wykorzystywania i deptania innych ludzi, gospodarka światowa będzie nadal zwalniać, a niedobory żywności i gazu będą się nasilać. Paraliż ten doprowadzi do klęski głodu w wielu krajach i poważnych niedoborów podstawowych produktów w wielu innych. W rezultacie konflikty staną się gwałtowne, wybuchną wojny, a życie powróci do warunków XIX-wiecznych. Nie możemy sobie pozwolić na złe traktowanie siebie nawzajem w kwestiach ekonomicznych. Jeszcze bardziej frustrujące jest to, że niedobory nie są rzeczywiste, lecz wynikają z niechęci narodów do zaopatrywania innych krajów w niezbędne produkty. Jeśli zmienimy nasze nastawienie do siebie nawzajem, odkryjemy, że mamy już wszystkiego pod dostatkiem i nie będzie żadnych niedoborów.
Dzięki globalizacji małe kraje, takie jak Singapur, Izrael, niektóre państwa arabskie w Zatoce Perskiej, kraje europejskie o małej liczbie ludności i małe wyspy mogą prosperować pomimo swojego niedużego rozmiaru. Importują to, czego potrzebują, czyli większość rzeczy i eksportują unikalne produkty lub technologie, a także żyją z turystyki. Jednak przy braku rozległych i konstruktywnych więzi między krajami i narodami takie kraje nie będą w stanie same się utrzymać i po prostu znikną. Mimo chęci nie będziemy w stanie przestać być zależni od siebie nawzajem. Może nam się wydawać, że możemy i dlatego deglobalizacja była tematem dyskusji na WEF, ale nie będziemy w stanie tego zrobić. W ten czy inny sposób będziemy musieli poprawić nasze relacje i zaprzestać prób umniejszania i poniżania się nawzajem. Przekonamy się, że nawet takie próby, jak te podejmowane obecnie, wyrządzają ogromne szkody wszystkim, także nam samym.
Nie da się przejść przez tę zmianę bez pewnego poziomu bólu. Ból jest jedynym bodźcem do zmiany. Mam jednak nadzieję, że będziemy wystarczająco mądrzy, aby szybko na niego zareagować, tak aby poziom bólu, który musimy znieść, nie pociągnął za sobą trzeciej, nuklearnej wojny światowej. Naturalna ewolucja doprowadziła nas do połączenia między ludźmi, a natura nie zawróci na tej drodze. Dlatego jedyne, co możemy zrobić, to starać się iść naprzód w sposób przyjemny, a nie bolesny. Jeśli poświęcimy wysiłki na uczenie się o naszej współzależności i konieczności pozytywnej współpracy, możemy odwrócić negatywną tendencję i zagrożenie wojną. Zamiast tego będziemy postępować w kierunku globalizacji w sposób pokojowy, z korzyścią dla wszystkich i w sposób, który rzeczywiście zaspokoi wszystkie nasze potrzeby.
Źródło: https://bit.ly/3QlSpKF
Opublikowano dnia 16 czerwca 2022
Kiedy zostajemy skrzywdzeni przez innych, to bardzo boli i może nas to spotkać w każdej chwili w życiu. Natychmiast pojawiają się pytania: Kiedy jest miejsce na przebaczenie i czym ono w ogóle jest?
Esencją ludzkiej natury jest czerpanie przyjemności, zadowalanie się wszelkiego rodzaju sprawami, które sprawiają nam przyjemność. Chcemy cieszyć się jedzeniem, seksem, rodziną, pieniędzmi, honorem, kontrolą, informacjami, a przede wszystkim kombinacją tych rzeczy. Nieustannie pracujemy nad zaspokojeniem naszych pragnień i zastanawiamy się, ile energii powinniśmy w coś zainwestować biorąc pod uwagę oczekiwany rezultat.
Dla przykładu, załóżmy, że chcemy kupić ładny garnitur na szczególnie uroczystą okazję. Inwestujemy w niego dużą sumę pieniędzy, równą prawie tygodniowej pracy i kupujemy go z wielką przyjemnością. Nadchodzi długo oczekiwany dzień, zakładamy nowy garnitur i chodzimy wśród wszystkich z uśmiechem od ucha do ucha. Ludzie mówią: „Jaki piękny garnitur”. Klatka piersiowa wypełnia się dumą. I nagle ktoś wypowiada przy wszystkich słowa: „Co to za śmieszny garnitur masz na sobie? Co to za kostium?”. I od tego momentu rzeczywistość się zmienia. Wszyscy chichoczą, a nas ogarnia wstyd.
Późnym wieczorem znów spotykamy tę samą osobę, która po cichu mówi nam: „Przepraszam, jeśli wcześniej powiedziałem coś niestosownego”. Natychmiast reagujemy odmową. Czy taka prośba o przebaczenie jest zadośćuczynieniem za wyrządzoną krzywdę? Z pewnością nie. Dlatego jej nie przyjmujemy. Prawdziwe przebaczenie powinno być takie, które zrekompensuje mi dużą sumę, jaką zainwestowałem w zakup garnituru, wszystkie moje oczekiwania na komplementy, szacunek i uznanie, nadzieje, które zostały zastąpione pogardą, kpinami i wstydem. Za wszystkie rzeczy, które się we mnie nagromadziły, potrzebuję odpowiedniej rekompensaty.
Zadośćuczynienia można dokonać poprzez zemstę, jak to się zwykle robi, albo poprzez szczere przeprosiny danej osoby i przekonanie mnie, że rozumie ona wyrządzoną mi szkodę i straszliwą zniewagę. Załóżmy, że dana osoba wypisuje czek, który pokryje koszty zakupu, na przykład, dziesięciu kolejnych garniturów. W takim przypadku, jeśli uznam, że przeprosiny są rzeczywiście szczere, a czek wydaje mi się wystarczająco poważny, jestem skłonny przebaczyć, wymazać sprawę tak, jakby się nie wydarzyła.
W zasadzie wielkość ciosu jest taka, jak wielkość odszkodowania, które może go pokryć. Przebaczenie, zemsta, zniewaga, obraza, zaangażowanie – to wszystko są rzeczy, które można zmierzyć tylko w odniesieniu do mojego egoistycznego pragnienia przyjemności. Jeśli ego nadal czuje się zranione i domaga się zemsty, oznacza to, że miejsce zranienia nie zostało wypełnione odpowiednią rekompensatą. Dołek, który otwiera się w sercu, jest nadal otwarty, więc nie możemy prawdziwie przebaczyć.
Do tej pory analizowaliśmy zjawiska, które wszyscy znamy. W pewnym momencie w człowieku może pojawić się uczucie, w którym pragnienie zemsty, walka o honor i kontrolę, wojny – stają się dla nas niezwykle męczące. Niszczy to nasze zdrowie, nasze związki, całe nasze życie. „Co ja z tego wszystkiego będę miał” – zaczynamy zadawać sobie pytanie – „Dla czego warto żyć? Czy to jest moja misja w życiu, czy to wszystko, co mam do zrobienia?”.
Obudzenie tych wewnętrznych pytań prowadzi nas do poszukiwania wewnętrznego rozwoju, metody przezwyciężania ograniczeń egoistycznej natury. Mądrość ta naucza, że wielkim celem naszego istnienia na ziemi jest odkrycie uniwersalnej siły natury, właściwości miłości i obdarzania, a odkrywa się ją poprzez nabycie podobnych właściwości. To odkrycie nazywa się duchowym, ponieważ wznosi każdego człowieka na wyższy, wieczny i pełny poziom istnienia.
Jak to się dzieje? Mówiąc najogólniej, rozwijając pełne miłości relacje w małej grupie, która służy jako laboratorium, uzupełniamy się wzajemnie w sposób, którego nie jesteśmy w stanie osiągnąć w pojedynkę. Uczymy się łączyć ze sobą w harmonii, jak różne organy w ciele. Krzywda, zadośćuczynienie, zemsta, przebaczenie – wszystkie te gry tracą znaczenie, ponieważ rozumiemy, że nie walczymy przeciwko sobie, ale wszyscy razem wznosimy się ponad nasze ciasne kalkulacje w obliczu naszej wspólnej egoistycznej natury.
Kiedy uświadamiam sobie, że kogoś zraniłem, idę bezpośrednio do tej osoby i pytam, co mogę zrobić, aby naprawić to, co zepsułem. Zbliżam się do niej, łączę się z nią i robię wszystko, co mogę, aby przywrócić siłę miłości między nami. A jeśli ktoś mnie zranił, pamiętam, że to nie jego wina, ale ludzkiego ego, i staram się pomóc tej osobie wznieść się ponad nie. W ten sposób stopniowo dochodzimy do sytuacji, w której nasz świat staje się miejscem, w którym przyjemnie jest żyć. Z najwyższą siłą natury, we wzajemności, wsparciu i zaufaniu.
Źródło: https://bit.ly/3b5UXwh
Opublikowano dnia 15 czerwca 2022
Wyobraź sobie, że po wielu latach bezdzietności mężczyzna zostaje ojcem małego chłopca. Długie wyczekiwanie wzmaga miłość do syna i tato rzuca się w wir ojcostwa. Trzyma synka po posiłku, żeby mu się odbiło, mówi do niego i zmienia mu pieluszki. Gdy syn rośnie, uczy go wszystkiego, co sam umie, zabiera go na treningi małej ligi i kibicuje podczas meczów razem z innymi dumnymi rodzicami. Za każdym razem, gdy syn ma kłopoty w szkole, z innymi dziećmi lub z kolegami z drużyny, tata słucha go i udziela mu ojcowskich rad. A każdej nocy, zanim syn zaśnie, tata siada przy jego łóżku i czyta mu bajkę na dobranoc.
Ojciec jest tak dumny ze swojego syna, że koledzy z pracy dokuczają mu z tego powodu. Mówią, że uważa, iż na świecie nie ma innych dzieci oprócz jego syna, a ponieważ tak bardzo kocha swojego syna, nie lubi innych dzieci. Ojciec śmieje się, ale przyznaje, że jak w każdym dokuczaniu, jest w tym trochę prawdy. Pewnego dnia do drzwi puka dwóch policjantów i pracownik socjalny, którzy pokazują ojcu dokumenty świadczące o tym, że doszło do straszliwej pomyłki i dzieci zostały zamienione przy narodzinach. Jego syn nie jest jego synem, lecz kimś innym, a biologiczni rodzice syna zostali już powiadomieni i chcą, aby chłopiec jak najszybciej zamieszkał z nimi. Ich syn, który jest jego biologicznym synem, również chce go poznać i zamieszkać z nim. Pracownik socjalny i policjanci wyjaśniają, że syn będzie musiał zamieszkać ze swoimi biologicznymi rodzicami.
Być może nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale tragedia ojca jest bardzo podobna do procesu, którego doświadcza cała ludzkość, z jedną zasadniczą różnicą. W przypadku ojca strata jest nie do zniesienia. W przypadku ludzkości mamy się dowiedzieć, jakiego paskudnego syna mieliśmy i jaki wspaniały syn ma go zastąpić. Ten obcy syn, którego wychowywaliśmy, to nasze ego. Ego żądało od nas wszystkiego i nie czuło żadnej wdzięczności. Za każdym razem, gdy je zadowalaliśmy, domagało się więcej. W końcu zażądało więcej niż mogliśmy mu zapewnić; wyczerpaliśmy zapasy; zabrakło nam pieniędzy, zasobów i sił.
Co więcej, nasz syn, Ego, podburzał nas przeciwko wszystkim innym chłopcom, sprawiał, że w naszych oczach wyglądali okropnie, sprawiał, że nienawidziliśmy ich i ich rodziców. Zmuszał nas nawet do walki z nimi. Zaślepił nas na to, że tak naprawdę potrzebujemy tych innych dzieci i rodziców, że dzięki nim mamy wszystko: pracę, towarzystwo i wszystko, czego potrzebowaliśmy w życiu. Ponieważ doszliśmy już do kresu sił, zaczynamy otwierać oczy i widzimy, że Ego nie jest takim kochanym synkiem, ale potworem. Co ważniejsze, zaczynamy rozumieć, że tak naprawdę nie jest on naszym synem i nic nas z nim nie łączy, oprócz jego kłamstw na temat naszej wspólnej więzi. Stopniowo odkrywamy, że naszym prawdziwym rodzeństwem są wszyscy inni. To oni, cała ludzkość, są naszą rodziną.
Teraz, gdy zaczynamy uświadamiać sobie tę prawdę, możemy wypracować nowy stosunek do innych ludzi. Na początku będziemy robić małe kroczki. Ale w miarę jak coraz więcej ludzi będzie poznawać prawdę o swoim ego i o swoim stosunku do innych, nauczymy się pewniej kroczyć razem. Nauczymy się troszczyć o innych tam, gdzie wcześniej czuliśmy tylko obojętność lub nawet złość. Skierujemy naszą złość na naszego wewnętrznego wroga, a czyniąc to, pokonamy naszego jedynego wroga, naszego fałszywego syna, Ego.
Źródło: https://bit.ly/3zEv4h6
Opublikowano dnia 14 czerwca 2022
Kiedy słyszymy o kryzysach głodowych, zazwyczaj odnosimy się do biedniejszych i dotkniętych wojną krajów Afryki lub Azji. Kiedy mowa jest o Europie czy Stanach Zjednoczonych, rzadko myślimy o kryzysie głodowym. Jednak ostatnio coraz więcej głosów ostrzega, że głód, a nawet śmierć głodowa, może dotyczyć nawet Zachodu. Nie są to tylko obawy; są następstwem działań podejmowanych przez różne kraje, w celu ochrony swojej ludności, często kosztem innych krajów. Spustoszenia wojenne w uprawach pszenicy i oleju roślinnego na Ukrainie to dopiero początek. Obecnie również Indie zakazały eksportu pszenicy z powodu fali upałów, która zniszczyła większość upraw w tym kraju, podczas gdy kraje na całym świecie cierpią z powodu niedoborów żywności i wzrostu cen.
Dorastając w Rosji w latach 50. ubiegłego wieku, mieszkałem w okolicy, gdzie wszyscy hodowali po kilka kurczaków, a na podwórkach uprawiali warzywa i drzewa owocowe. Na dzisiejszych podwórkach, jeśli ktoś ma szczęście je mieć, nie ma prawie żadnej wolnej ziemi, na której można by coś zasadzić. Ponadto w tamtych czasach było znacznie mniej ludzi niż obecnie. W 1950 r. było tylko 2,5 miliarda ludzi. Dzisiejsza populacja opiewa na niemalże osiem miliardów. Bez wystarczającej ilości żywności miliardy ludzi nie tylko będą głodować, ale wybuchną wojny, które zniszczą wszystko. Głodni ludzie nie mają żadnych zahamowań.
Aby zapobiec takiemu kataklizmowi, musimy zaprzestać nieustannemu dążeniu do hegemonii i zacząć odnosić się do całej ludzkości jak do jednego, współzależnego społeczeństwa. Aby odnosić się do społeczeństwa w ten sposób, musimy zrozumieć, dlaczego my, ludzkość, w ogóle tu jesteśmy. Bez zrozumienia, po co żyjemy, nie będziemy w stanie zaplanować naszej przyszłości ani tego, jak odnosić się do siebie nawzajem. W takim scenariuszu bez wątpienia znajdziemy się w strasznym stanie.
Jeśli zastanowimy się, po co tu jesteśmy, zdamy sobie sprawę, że nie jesteśmy tu po to, by gnębić innych ludzi lub szczycić się swoją władzą. Przeciwnie, jesteśmy tu po to, aby samodzielnie zbudować stworzyć harmonijne społeczeństwo. Tak jak natura zbudowała wszechświat jako harmonijny system, w którym wszystkie części wzajemnie się uzupełniają, tak my powinniśmy zbudować społeczeństwo ludzkie, w którym wszyscy ludzie wzajemnie się uzupełniają. Różnica między naturą a ludzkością polega na tym, że natura czyni to poprzez instynkty, poprzez wbudowany program, podczas gdy my musimy zrobić to świadomie i z własnej woli.
To znaczy, że działamy odwrotnie niż natura. Kiedy zwierzęta są dobrze nakarmione, odpoczywają i nikomu nie przeszkadzają. My natomiast nigdy nie jesteśmy nasyceni. Chcemy więcej wszystkiego, co mamy, więcej niż wszyscy inni, a w końcu chcemy wszystkiego dla siebie, a niczego dla innych. Oprócz tej żarłocznej natury musimy stworzyć społeczeństwo ludzkie oparte na wzajemności i równowadze, tak jak cała natura. Ponieważ jesteśmy jej całkowitym przeciwieństwem, możemy to osiągnąć jedynie poprzez świadomy i zbiorowy wysiłek.
Czyniąc to, odkryjemy o wiele głębszą i szerszą rzeczywistość, niż moglibyśmy sobie wyobrazić przy naszym obecnym egocentrycznym postrzeganiu. Odkryjemy, że celem naszego życia nie jest pogrążanie się w egoizmie, ale przejście do postrzegania całej rzeczywistości, w której wszystko jest ze sobą powiązane i współzależne, a życie jest niekończącym się strumieniem. Wojny i katastrofy, które dotykają nasz świat, są „biczem”, którego natura używa, abyśmy wyrwali się z naszego wrodzonego egocentryzmu i zaczęli szerzej postrzegać rzeczywistość. Im szybciej zaczniemy podążać tą ścieżką z własnej woli, tym szybciej bicz natury zniknie, a problemy takie jak głód, wojny i choroby odejdą w niepamięć.
Źródło: https://bit.ly/3xrldZr
Opublikowano dnia 10 czerwca 2022
Ostatnio moją uwagę zwrócił wywiad z prymatologiem Fransem de Waalem. De Waal, autor wielu publikacji, w których obszernie pisał o swoich badaniach nad szympansami, słynie z wprowadzenia pojęcia „samca alfa”. W swojej książce Chimpanzee Politics (Polityka szympansów) omówił to pojęcie, a ówczesny marszałek Izby Reprezentantów, Newt Gingrich, polecał tę książkę nowym kongresmenom i kongresmenkom. Jednak według De Waala koncepcja ta została źle zrozumiana i zaczęła oznaczać, jak wyjaśnił w wykładzie TED, że samiec alfa „jest w zasadzie tyranem”.
De Waal twierdzi, że samce alfa niekoniecznie są najbardziej agresywne czy najsilniejsze. W większości przypadków zdobywają one szczyt poprzez tworzenie koalicji z innymi samcami i kontynuują pielęgnowanie relacji z nimi po osiągnięciu najwyższej pozycji. Koalicja pomaga im utrzymać swój status i odstraszyć potencjalnych rywali. Koalicja samców nie wystarcza jednak do utrzymania najwyższej pozycji. Mimo fizycznej niższości, samice odgrywają decydującą rolę w stadzie. Aby zdobyć ich poparcie, samiec alfa rozpieszcza samice jedzeniem i innymi niespodziankami, a także łaskocze ich niemowlęta.
Co ciekawe, zarówno samiec alfa, jak i samica alfa odgrywają rolę rozjemców – samiec wśród samców, a samica wśród samic. Kiedy samiec alfa przychodzi, aby zawrzeć pokój między zwaśnionymi małpami, wykracza poza względy koalicji i działa jako obiektywny rozjemca. Członkowie stada dostrzegają to i szanują go za to. Co jeszcze ciekawsze, samiec alfa często bez wyraźnego powodu pomaga choremu członkowi stada. Nawet jeśli nie jest on członkiem swojej koalicji i wydaje się, że pomoc słabszej lub chorej małpie, samcowi lub samicy, nie przynosi mu osobistych korzyści, samiec alfa często dzieli się jedzeniem, oferuje pocieszenie i pomaga na wiele innych sposobów.
Z reguły im milszy samiec alfa, tym dłużej panuje. A kiedy nadejdzie czas, aby go zastąpić, nie będzie źle traktowany. Wręcz przeciwnie, oddział będzie go nadal szanował i pomagał mu na starość, co będzie hołdem dla jego dobroci okazanej w czasach, gdy panował na tronie. Jeśli tyran zostanie samcem alfa, jak to się czasem zdarza, będzie rządził tak długo, jak długo starczy mu sił fizycznych. Gdy zostanie wyzwany do walki, stado nie tylko nie poprze go, ale wręcz poprze jego przeciwnika. Koniec znęcającego się samca alfa jest zawsze gorzki i bolesny.
Opisuję to wszystko, aby pokazać, jak bardzo jesteśmy podobni do szympansów. To znaczy, gdyby nasze społeczeństwo było tak sprawiedliwe i etyczne jak społeczeństwo szympansów, prawdopodobnie wyglądałoby mniej więcej tak samo. W końcu pragnienia ludzi i pragnienia naczelnych ssaków to te same pragnienia, te same myśli i kalkulacje. Różnica polega na intensywności i wyrafinowaniu, ale pragnienia są w sumie takie same. Zazdrość, namiętność i głód władzy istnieją u ludzi tak samo jak u małp, choć u tych ostatnich są mniej rozwinięte i nie tak wyrafinowane.
Jeśli przyjrzymy się sobie uczciwie, zobaczymy, że na poziomie społecznym nie rozwinęliśmy się bardziej niż one. Podczas gdy my rozwinęliśmy technologię, one rozwinęły pozytywne cechy społeczne, których my nie rozwinęliśmy. W rezultacie mamy zaawansowane technologicznie społeczeństwo, które wykorzystuje technologię przeciwko własnym członkom. Jest powód, dla którego tak się dzieje, fundamentalna różnica, która uniemożliwia upodobnienie się naszego społeczeństwa do społeczeństwa naczelnych. Różnica polega na tym, że to, co one robią instynktownie, my musimy robić świadomie, bo inaczej, jak widać, nie będziemy w stanie robić tego w ogóle.
Gdyby naszym przeznaczeniem było pozostać na poziomie małp, nie byłoby sensu stawać się ludźmi. Nie posiadamy instynktu budowania pozytywnego i wspierającego społeczeństwa, po to, aby rozwinąć ten instynkt z własnej woli. Czyniąc to, możemy dostrzec zalety takiego społeczeństwa w porównaniu z jego przeciwieństwem, którym jest nasz obecny stan. To z kolei sprawi, że nasze rozumienie natury ludzkiej i natury jako całości będzie o wiele głębsze niż to, które może pojąć jakiekolwiek inne stworzenie.
Niektórzy mogą uważać, że troska o siebie nawzajem jest naiwna lub nierealistyczna, ale nie rozumieją, że troszcząc się o innych, budujemy w sobie strukturę, która działa wokół nas, na zewnątrz. Poznajemy wówczas naturę, symulując jej modus operandi, a ponieważ działa ona na zasadzie wzajemności i troski, jak pokazuje społeczeństwo szympansów, jedynym sposobem na zrozumienie natury jest zbudowanie podobnego społeczeństwa z własnej woli i własnym wysiłkiem. Natura w pewnym sensie uczyniła nas niewidomymi, abyśmy sami mogli rozwinąć swój wzrok. My, z powodu naszej ślepoty i egoizmu, myślimy, że cały świat jest tak samo ślepy i egoistyczny jak my sami. Jeśli jednak będziemy starali się postępować w sposób naturalny, tak, jak dzieje się to u zwierząt, odkryjemy prawdziwe, opiekuńcze usposobienie natury.
Źródło: https://bit.ly/39eVRpK
Opublikowano dnia 8 czerwca 2022
Rozwój ludzkiego pragnienia do odczuwania przyjemności objawia się nam dzisiaj we wszystkich jego niuansach, od walki o władzę między krewnymi po wojny między krajami i blokami. Pragnienie to prowadzi nas do ujawnienia naszej złej ludzkiej natury, abyśmy zrozumieli, że nie możemy dalej żyć w ten sposób, i abyśmy zdali sobie sprawę, że nie mamy innego wyboru, jak tylko wprowadzić zmiany, które pozwolą nam przetrwać.
Jako przykład niech posłuży podróż w głąb amazońskich lasów deszczowych. Wyobraźmy sobie spotkanie z rdzennymi mieszkańcami, którzy nie czują, że oni i ty jesteście innymi duszami. Każda osoba, która stanie na ich drodze, jest dla nich jak członek rodziny i nie mają złych zamiarów wobec innych. Dla porównania, poleć samolotem do jednej ze światowych metropolii i zwiedź jej wspaniałe zabytki kultury. Gdybyś nagle usłyszał za sobą szybkie kroki, serce zaczęłoby Ci szybciej bić i obejrzałbyś się za siebie, żeby sprawdzić, czy nie zostaniesz zaatakowany przez kogoś obcego.
Im bardziej rozwinięta jest dana kultura, tym bardziej odczuwa się w niej wyobcowanie, samotność, zagrożenie i strach. Nawet w domu, który powinien być bezpieczną przystanią dla człowieka, toczy się walka o władzę i ostra rywalizacja między rodzeństwem (kto jest silniejszy, kto odnosi większe sukcesy, kto ma władzę) i między małżonkami. W rozwiniętych społeczeństwach zanika poczucie naturalnej bliskości, ponieważ taka jest ludzka natura. Wewnętrznym motorem świata jest pragnienie przyjemności. To pragnienie rozwija się w nas i z jednej strony popycha nas do wymyślania zaawansowanych technologii oraz skomplikowanych i sprecyzowanych zdolności, a z drugiej strony stopniowo oddziela nas od siebie nawzajem. Niegdyś społeczeństwo ludzkie żyło wyłącznie w relacjach takich jak te między plemionami w Amazonii. Dziś w dużej mierze ludzie żyją w okrutnej, pełnej rywalizacji i uzbrojenia globalnej metropolii.
Już w przedszkolu można zaobserwować, jak działa to pragnienie, jak dzieci, które mają w rękach kilka zabawek i mogłyby oddać jedne innym, a zamiast tego trzymają się ich i nie dzielą się nimi. Dla nas, dorosłych, pragnienie odczuwania przyjemności jest ukryte pod warstwą grzeczności i wyrafinowania, ale wyraźnie się zwielokrotniło i nasiliło. Są to wskaźniki rosnącego egoizmu, czyli naturalnego dążenia do zaspokojenia własnych potrzeb bez względu na innych. Nawet jeśli zrozumiemy, że tak dalej być nie może i że niszczymy samych siebie, a wraz z nami świat, jak poradzimy sobie z narastającym w nas naturalnym pragnieniem otrzymywania korzyści dla siebie, kosztem innych? Skąd weźmiemy siłę, by się zmienić? W jaki sposób możemy kształtować pragnienie, by mieć przyjemność tylko dla siebie, tak abyśmy nadal czuli się blisko innych, przynajmniej do tego stopnia, by nie zjadać się nawzajem?
Zwierzęta też mają pragnienie przyjemności, ale jest ono ograniczone. Nie pozwala im się wzajemnie niszczyć. Pomiędzy wszystkimi formami życia zwierzęcego i roślinnego istnieje równowaga, wspierają się one i pomagają sobie nawzajem. Ale u ludzi ego rośnie w przekonaniu, że na świecie jest miejsce tylko dla jednej osoby – i to jestem ja! W rozwiniętym człowieku równowaga nie działa już instynktownie, lecz musi nauczyć się ją aktywować. Musimy nauczyć się, jak doprowadzić ludzkość do stanu, w którym nie będzie dominować presja egoistyczna, wyzyskująca i podbijająca innych, ale przeciwnie, aktywizująca pragnienie przynoszenia pożytku innym; rozwiniemy wtedy prawdziwe poczucie „my”.
Kiedy zaczynamy robić choćby małe kroki w kierunku połączenia, w woli człowieka ujawnia się nowa postawa, cecha dawania, która pochodzi z uniwersalnej siły natury – siły, która nas stworzyła. Oczekuje ona, że zmienimy nasze egoistyczne nastawienie i zmienimy nasze działania dla dobra wszystkich, łącznie z nami samymi.
Źródło: https://bit.ly/3Hh269b
Opublikowano dnia 31 maja 2022
Ilekroć świat przeżywa wielkie wstrząsy, rodzi się pragnienie, by budować dobre więzi między wszystkimi ludźmi. Ilekroć kraj przeżywa kryzys wewnętrzny, rodzi się pragnienie zjednoczenia wszystkich części narodu. A jednak, mimo wszystko, życie wciąż prowadzi nas od rozczarowania do rozczarowania. Czego więc brakuje nam na drodze do spokoju i spełnienia?
Problem w tym, że człowiek z natury jest egoistą. Myślimy tylko o sobie, dbamy o własne dobro i wykorzystujemy innych dla własnej przyjemności. Dlatego nawet jeśli myślimy o takich rzeczach, jak budowanie wzajemnej więzi między ludźmi i staramy się tworzyć organizacje i procesy, które mają służyć temu celowi, to nasze rezultaty nie są w stanie przezwyciężyć ludzkiej natury i przedkładać miłości do innych ponad miłość do samych siebie. Z tego powodu nasze wysiłki na rzecz budowania więzi nigdy nie trwają długo.
Aby odnieść sukces, potrzebujemy specjalnej mocy, czegoś nie z tego świata, jakiegoś cudownego mechanizmu, który może nas podnieść z naszej egoistycznej natury do bardziej zaawansowanej i wzniosłej natury miłości do innych, czegoś zupełnie nowego. Znajdujemy się w samym środku procesu ewolucyjnego. W ostatnich dziesięcioleciach świat stał się systemem holistycznym, w którym wszystkie jego elementy są wzajemnie powiązane, współzależne i wzajemnie się kształtują. Jednak my, ludzie, z naszym wewnętrznym skupieniem na sobie, nie jesteśmy jeszcze zintegrowani z nowym światem. W miarę jak świat staje się coraz bardziej połączony, ego każdego z nas jednocześnie rośnie wraz z nim i odpycha nas od siebie. W ten sposób rośnie również niekompatybilność między ludzkością a systemem natury. Jeśli natura ludzka się nie zmieni, to destrukcyjna eksplozja jest tylko kwestią czasu.
Istnieje unikalny mechanizm, który może nam oszczędzić tego tragicznego losu i przenieść nas na nowy poziom interakcji, bezpieczniejszy i przyjemniejszy. Ten ratujący życie mechanizm jest opisany w mądrości Kabały i jest to metoda korygowania ludzkiej natury. Ogólnie rzecz biorąc, metoda ta opiera się na nauce i ćwiczeniu technik łączenia i komunikacji w małych grupach. Uczy również o integralnym systemie natury i sile, która łączy wszystkie części rzeczywistości w spójny, doskonale zbudowany mechanizm. U podstaw całej przyrody leży całościowy system, w którym wszystko przebiega w połączeniu, doskonałości i harmonii. To najwyższe prawo natury, które wymaga miłości, nie podlega naruszeniu. W miarę jak podnosimy się ponad naszą egoistyczną naturę w kierunku miłości do innych, zmniejsza się dystans między nami a innymi, aż do momentu, gdy dosłownie jesteśmy w stanie poczuć wszystkich w sobie. Nasze oblicza psychiczne i emocjonalne łączą się harmonijnie; umysł i serce jednoczą się w linii środkowej, gdzie wszystko staje się integralne i powiązane.
Taki proces rozwoju może doprowadzić każdego z nas do wzniesienia się na poziom odczuwania prawdziwej miłości do innych, a wtedy jesteśmy w stanie zacząć kształtować nasze otoczenie tak, aby również wspierało ten cel. To transformacyjne przejście od niezależności do współzależności sprawi, że nasz świat nieszczęść wejdzie na poziom świata jutra, bliższego i bardziej opartego na współpracy, w którym cała ludzkość będzie się wznosić ku pozytywnej przyszłości.
Źródło: https://bit.ly/3N4TT9R
Opublikowano dnia 31 maja 2022
Z dnia na dzień przybywa podziałów i polaryzacji, więcej gniewu i nienawiści, wzmożonych i umacnianych coraz większym zalewem informacji ze strony mediów społecznościowych. Taki jest wniosek z najnowszych badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Yale. Ale czy ktoś jest naprawdę zaskoczony tym odkryciem?
Według badań, których autorami są Yale, Uniwersytet w Pensylwanii i Uniwersytet Południowej Karoliny, więcej informacji nie oznacza większego pluralizmu, a jedynie intensyfikację już spolaryzowanych poglądów. Jednostki mają tendencję do czytania i przyswajania tylko tych materiałów, które potwierdzają ich dotychczasowe przekonania, co stanowi swego rodzaju „tendencję do potwierdzania”.
Nie widzę w tym nic nowego. Przecież jest napisane i wiadome: „Skłonność serca człowieka jest zła od jego młodości” (Gen 8:21)”. To znaczy, że wszyscy jesteśmy pod kontrolą egoistycznego pragnienia, w ciągłym dążeniu do samozadowolenia. Ta tendencja istnieje nie tylko w każdym człowieku, ale na niej opiera się całe społeczeństwo. Relacje rodzinne, narodowe i międzynarodowe – cała ludzkość jest zbudowana na systemach egoistycznych. Jest to naturalne i logiczne, ponieważ wszystko w przyrodzie, także na poziomie nieożywionym, wegetatywnym i ożywionym, działa tak, aby uzyskać maksimum przyjemności przy minimalnych nakładach.
To, co zaczęło się jako pragnienie twórców algorytmów sieci społecznościowych, by walczyć o naszą uwagę, bombardować nas, byśmy żyli na ich platformach, i czerpać zyski finansowe poprzez wpływanie na treści marketingowe, doprowadziło do intensywnych wysiłków, by złamać te algorytmy i zrozumieć, jak na nas działają, ale tym, co naprawdę wymaga głębszego zbadania, jest nasza ludzka natura.
O wiele lepiej jest zbadać i dowiedzieć się, kim naprawdę jesteśmy. Nasz zły instynkt to tykająca bomba o ogromnym negatywnym potencjale; z dnia na dzień będziemy się o tym coraz bardziej przekonywać. Dużą korzyść przynosi przyswojenie faktu, że w pewnych warunkach środowiskowych nie zawahamy się działać na swoją korzyść, nawet jeśli odbywa się to kosztem innych, szukamy własnej chwilowej przyjemności, nie mając wyrzutów sumienia wobec nikogo, kogo moglibyśmy skrzywdzić, aby ją osiągnąć. Światełkiem w tunelu jest to, że w pewnym momencie nie będziemy w stanie dłużej tolerować potwora, którego stworzyliśmy własnymi rękami, i zgodnie zdecydujemy się go zniszczyć lub przynajmniej skierować w odpowiednie miejsce w celu reedukacji.
Nie mamy pojęcia, jak bardzo nasz mózg jest zniszczony, gdy zostaje zainfekowany tą polaryzującą chorobą. Zgodnie z naszą ewolucją musimy w końcu stać się bardziej zrównoważoną ludzkością, ale dopóki tak się nie stanie, zamiast łączyć się w jeden globalny system, pozwalamy, aby nasze egoistyczne pragnienia kontrolowały nas i rozdzielały, a umysł, który reaguje na naszą wolę, współpracuje z nami. W rezultacie rozwodzimy się, rozdzielamy, kłócimy, dzielimy i przysparzamy sobie więcej kłopotów, za które drogo płacimy.
Kiedy nie potrafimy załatwić spraw racjonalnie, zdroworozsądkowo, przepełnia nas gniew i wściekłość, a pod presją wybuchamy. Portale społecznościowe odzwierciedlają naszą naturę i rozpalają antagonistyczne pasje. Wystarczy skrajna opinia wyrażona z drugiej strony barykady, aby podnieść nasz próg wzburzenia i wytrącić nas z równowagi emocjonalnej. Nie pomoże usuwanie toksycznych treści ani cenzurowanie podżegających filmów i tweetów. W ostatecznym rozrachunku tylko na krótko ograniczymy szkodliwe zło, a wkrótce będziemy kontynuować nasze destrukcyjne nawyki aż do kolejnej erupcji.
Aby zmienić kierunek myślenia, musimy rozpoznać, stawić czoła i przyznać się do naszej szkodliwej natury oraz mówić o rządzącym nami ludzkim egoizmie. Większa świadomość może przekonać społeczeństwo do zgody na wyeliminowanie tego zła rządzącego naturą. Właściwe i poważne rozpoznanie sprawi, że każdy sam uświadomi sobie, że myślenie i postępowanie w złej wierze wobec innych powoduje podział, który stopniowo prowadzi do samozniszczenia. Ten proces musi się dokonać we wszystkich naszych systemach społecznych, a stamtąd rozprzestrzeni się także na sieci społeczne, które są odzwierciedleniem nas samych. W sposób naturalny będziemy więc uchwalać prawa, które będą uzgadniane przez użytkowników mediów społecznościowych i będą zabraniać nam beztroskiego zachowania wobec innych, będzie to rezultat zrozumienia faktu, że to zło w końcu uderza w nas.
Na etapie sięgania do sieci i dokonywania interwencji, dobrze byłoby opracować pozytywny algorytm, który zachęca do bliskości i jedności, który daje poczucie więzi, wszystko po to aby przynosić nam korzyści i osładzać nam życie. Tak jak sieci społecznościowe wkroczyły w nasze życie z wielkim impetem i zmieniły je zasadniczo, tak samo ten pozytywny algorytm może zostać wdrożony z wielkim sukcesem. Tylko wtedy zaczniemy budować prawdziwe sieci społecznościowe.
Źródło: https://bit.ly/38wKwkj
Opublikowano dnia 25 maja 2022
Wojna w Europie, która trwa dłużej, niż ktokolwiek się spodziewał i której końca nie widać, wirus, który mutuje i z łatwością pokonuje naukowców, pozornie niepowstrzymana inflacja, nieprawidłowo zerwane łańcuchy dostaw i inne światowe kryzysy uderzają w ludzkość. Ale te ciosy mają szersze działanie niż tylko wyrządzanie bólu, one restrukturyzują świat. Prowadzą całą planetę – minerały, rośliny, zwierzęta i ludzi – w kierunku stanu harmonii i równowagi, mimo że ludzkość rozpaczliwie próbuje go uniknąć. Faza, przez którą przechodzimy, jest bardzo szczególna. Wyłania się nowy, pokojowy i harmonijny stan, a jest on bolesny tylko dlatego, że stawiamy mu opór, ponieważ chcemy rządzić, nawet gdy nasze decyzje działają na naszą niekorzyść.
Wszystko, co dzieje się dziś na świecie, wskazuje na jasny i prosty fakt: nie mamy pojęcia o co chodzi. Nie mamy pojęcia, dlaczego tak się dzieje, jak sprawić, by świat działał na naszą korzyść, jak zabezpieczyć przyszłość naszą i naszej planety. Kryzys klimatyczny, spowolnienie gospodarcze i nieustanna przemoc na arenie międzynarodowej to symptomy zepsutego systemu. A system jest zepsuty, ponieważ nie chcemy uznać i działać zgodnie z jednym prostym faktem: na dobre i na złe jesteśmy ze sobą połączeni i zależni od siebie nawzajem. Dlatego musimy pracować dla siebie nawzajem, a nie przeciwko sobie.
Światowe kryzysy pokazują nam, że w pojedynkę nie jesteśmy w stanie rozwiązać żadnego problemu. Stopniowo, poprzez ból, nauczą one nas, że musimy nauczyć się współpracować. Będzie to początek restrukturyzacji świata. Natura pozostawi nam tylko dwie możliwości: albo sami nauczymy się współpracować albo tak jak do tej pory to się działo natura zmusi nas do współpracy. Pierwsze rozwiązanie jest bezbolesne i szybkie; drugie to obecna droga – pełna zawirowań i udręk.
Weźmy na przykład wirus. Gdybyśmy pracowali razem na całym świecie, już dawno bylibyśmy od niego wolni. Ponieważ odmawiamy, wirus wciąż się rozprzestrzenia i pokonuje nasze wysiłki. Albo weźmy na przykład niedobór żywności. Jest on pozorny; nie ma żadnego niedoboru żywności. Ludzkość produkuje o wiele więcej względem zapotrzebowania. Ponieważ rozdzielamy ją nierównomiernie, część świata jest nadmiernie zaopatrzona, inni głodują, a nadwyżki żywności są wyrzucane i zanieczyszczają planetę. Jest to kryzys wywołany wyłącznie przez człowieka, który nie powinien mieć miejsca.
Podobnie jest z żywnością i opieką zdrowotną, tak samo jest z dostępem do edukacji, mieszkań, rozwojem gospodarczym i każdym innym obszarem ludzkiego zaangażowania. Jeśli dodamy do tego niekończący się wyścig w uzbrojeniu, otrzymamy przepis na niekończące się ubóstwo, nędzę, frustrację i w końcu przemoc. Teraz, kiedy sprawy zaszły już za daleko, kryzys dosięga wszystkich. To sposób, w jaki natura mówi, że jeśli nie będziemy współpracować, nikomu się nie uda. Żaden kraj nie może prosperować w odosobnieniu od innych krajów. Każdy kraj jest uzależniony od rynków światowych – od surowców z innych krajów, od produktów wytwarzanych za granicą oraz od żywności, której sam nie jest w stanie wyprodukować.
Gdy walka o prześcignięcie innych krajów osiągnie pewien pułap, szkody, jakie wyrządzamy innym, zaczynają do nas wracać. W tym momencie następuje globalne załamanie. Tak właśnie dzieje się dzisiaj. Możemy nadal walczyć ze sobą i sprawiać, że nasze życie będzie coraz trudniejsze, a w końcu stanie się nie do zniesienia, albo możemy przestać walczyć ze sobą i sprawić, że życie wszystkich będzie łatwe i bezpieczne. W końcu wybierzemy to drugie rozwiązanie, ponieważ nikt nie chce cierpieć. Pozostaje tylko pytanie, ile czasu nam to zajmie i jakim kosztem. Restrukturyzacja ludzkości musi się dokonać, nasz wybór leży pomiędzy szybką i łatwą drogą, a długą i bolesną. Obecnie jesteśmy zdecydowanie na tej drugiej.
Źródło: https://bit.ly/3MO5av8
Opublikowano dnia 24 maja 2022
Po dwóch latach powracających lockdown-ów oraz konieczności przyjmowania szczepionek i nakazów noszenia maseczek, mimo prób przywrócenia normalności rzeczywistość wydaje się mieć swój scenariusz. Najnowszym z nich jest niedobór chipów krzemowych zwanych „półprzewodnikami”, które obsługują nie tylko komputery, ale większość rzeczy używanych przez współczesną cywilizację. Kryzys półprzewodnikowy, zwany też „kryzysem chipowym”, stał się zagrożeniem dla światowej gospodarki i stabilności społeczeństwa. Skoro przez ostatnie dwa lata nie chcieliśmy się uczyć, to teraz nowe zagrożenie pokaże nam, że jeśli nie będziemy starali się nawiązywać pozytywnych relacji między sobą, to poważnie utrudnimy, a może nawet całkowicie utracimy nasz wygodny styl życia.
W swoim salonie samochodowym w Stoke-on-Trent w Anglii Umesh Samani, który jest także przewodniczącym Niezależnego Stowarzyszenia Dealerów Samochodowych, ubolewa nad brakiem chipów komputerowych. Mówi BBC, że jego klient chce tylko białego, standardowego modelu VW Golfa z ręczną skrzynią biegów, ale Samani nie potrafi powiedzieć, kiedy go dostanie. Może to być wiele miesięcy, a obawia się, że nawet rok. Według pana Samaniego producenci często mówią mu, że winny jest niedobór chipów komputerowych.
Kryzys związany z układami scalonymi dotyka wszystkich. Jak podaje Reuters, „Biały Dom przeprowadził niejawne spotkanie… z niektórymi amerykańskimi ustawodawcami na temat poważnych zagrożeń dla amerykańskiej gospodarki wynikających z problemów z łańcuchem dostaw półprzewodników, naciskając na Kongres o przydział dofinansowania w wysokości 52 miliardów dolarów na rzecz ich produkcji. Dyrektor Narodowej Rady Gospodarczej Białego Domu, Brian Deese, powiedział dziennikarzom: „Według najłagodniejszych szacunków brak dostępnych półprzewodników prawdopodobnie zmniejszy PKB o cały punkt procentowy w 2021 r.”.
Co gorsza, trajektoria jest negatywna. „Wojna Rosji na Ukrainie może sprawić, że produkcja neonu, gazu o kluczowym znaczeniu dla zaawansowanej produkcji półprzewodników, spadnie do niepokojąco niskiego poziomu, w czasie, gdy świat już zmaga się z niedoborem układów scalonych” – czytamy w raporcie CNBC. Jednocześnie są tacy, dla których ten kryzys to szczęśliwy traf. Na przykład McKinsey & Company, jedna z największych firm konsultingowych na świecie, wyjaśnia na swojej stronie internetowej, w jaki sposób „firmy produkujące półprzewodniki mogą podążać różnymi drogami, aby wykorzystać nowe możliwości w sytuacji, gdy popyt nadal przewyższa podaż”.
Podejście McKinsey’a jest tradycyjnym podejściem kapitalistycznym. Jednak to, co sprawdzało się przez dziesięciolecia, teraz już się nie sprawdza. Lekcja, jaką powinniśmy wynieść z wielu równoległych kryzysów, jest taka, że musimy się szybko obudzić z naszych złudzeń o niezależności, ponieważ jesteśmy całkowicie połączeni i współzależni. To nie jest nowość. Jesteśmy połączeni i zależni od siebie nawzajem już od wielu dziesięcioleci. Różnica polega na tym, że do niedawna mogliśmy udawać, że tak nie jest, i uchodziło nam to na sucho. Walczyliśmy ze sobą na wszystkich możliwych płaszczyznach: fizycznej, ekonomicznej, politycznej i społecznej. Jednocześnie handlowaliśmy ze sobą tak, jakby nie było żadnej walki ani rywalizacji.
Dziś jednak postawa ‘po trupach do celu’ ograniczyła naszą zdolność do utrzymywania sprawnych systemów. Tak jak odmawianie dostarczenia szczepionek do krajów, których nie było na nie stać, spowodowało rozprzestrzenienie się mutacji wirusa na cały świat, tak odmowa przyjęcia chipów półprzewodnikowych z innych krajów, czy to przez zakaz kupna, czy przez niszczenie zakładów lub łańcucha dostaw kluczowych minerałów, obróci się przeciwko każdemu, kto zastosuje taką taktykę. Chipy są niezbędne we wszystkich urządzeniach – od mikrofalówek po superkomputery. Bez nich nie będziemy w stanie uprawiać i gotować żywności, produkować nowych samochodów, jeździć windami do naszych mieszkań, konstruować urządzeń medycznych ratujących życie, komputerów, samolotów i rakiet. Krótko mówiąc, chipy są po prostu zbyt ważne, by można było pozwolić na to, by jeden kraj odmawiał ich innym.
Gdy stajemy się zbyt samolubni, wytrąca to system z równowagi. Zamiast wspierać się nawzajem i korzystać z sukcesów innych, staramy się dominować i uciskać siebie nawzajem. Kiedy takimi się stajemy, każde działanie znajduje swe uzasadnienie. Problem polega na tym, że w wojnie wszyscy przegrywają, a rezultatem jest globalny kryzys, na którym cierpią wszyscy. Jeśli nie zrozumiemy tego przesłania podczas jednego kryzysu, nadchodzi drugi, bardziej wyniszczający, który ma to samo do przekazania. Jeśli nadal nie zrozumiemy przekazu, pojawia się trzeci, silniejszy.
To jest nauka drogą zgodną z naszą naturą, przebiega w bólu i cierpieniu. Jednak poprzez edukację możemy nauczyć się o naszej współzależności i wynikającego z niej obowiązku współpracy i tworzenia zrównoważonego społeczeństwa. Jeśli zaakceptujemy nieuchronny fakt o naszej wzajemnej zależności, wtedy nauczymy się z tym pracować w sposób przynoszący rzeczywiste korzyści wszystkim, a nie tylko najpotężniejszym, podczas gdy reszta ludzkości jęczy z bólu i stara się ich obalić w rewolucji, co powiększa cierpienie ludzkości.
Źródło: https://bit.ly/3ySMk1S
Opublikowano dnia 24 maja 2022
Kiedy twoja mała dziewczynka lub chłopiec biegają po domu, nie czują się skrępowani ani ograniczeni. Czują się wolni. Czy nie byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli być tacy przez całe życie? O dziwo, jest to możliwe. Twoje dzieci czują się wolne, ponieważ są otoczone Twoją miłością. To właśnie daje im pewność, że nic im się nie stanie, że mogą iść gdziekolwiek chcą i robić, co chcą. Jeśli coś pójdzie nie tak, będziesz przy nich, aby uchronić je przed krzywdą.
Z wiekiem spotykamy ludzi, którzy nie są naszymi rodzicami i których miłość do nas nie jest bezwarunkowa, lub którzy są zupełnie obcy i mogą nawet próbować nas skrzywdzić. Instynktownie tracimy pewność siebie i radość. Zamiast tego pojawia się wahanie i podejrzliwość. Gdybyśmy jednak dawali sobie nawzajem miłość tak, jak dostawaliśmy ją, gdy byliśmy mali, nie byłoby powodu, byśmy przestali czuć się szczęśliwi i bezpieczni. Innymi słowy, gdyby społeczeństwo darzyło ludzi takim samym uczuciem miłości, jakim rodzice darzą swoje dzieci, nikt nie czułby się niepewnie ani nieufnie wobec innych, wychodząc poza próg swego domu.
Żadne uczucie nie jest lepsze niż miłość do drugiego człowieka. Ta wyjątkowa przyjemność jest powodem, dla którego rodzice uwielbiają zajmować się swoimi dziećmi. Miłość wypełnia kochającego nawet bardziej niż kochaną osobę. Kiedy miłość jest odwzajemniona, żadna więź nie jest silniejsza od więzi miłości. Nasze poczucie wolności zależy od poziomu miłości między nami. Szczególnie teraz, kiedy świat stał się całkowicie połączony i współzależny, ważne jest, abyśmy zdawali sobie z tego sprawę.
Ponieważ istnieje między nami tak wiele zobowiązań – z których część jest nam znana, a większość nie, ale mimo to istnieją – konieczne jest, abyśmy budowali pozytywne relacje między nami, a nie obecną atmosferę nieufności i wrogości. Nie jest łatwo rozwijać miłość do innych. Jednak bez niej nie możemy czuć się wolni.
W swojej najprawdziwszej formie miłość oznacza wyjście poza siebie, poza swoje osobiste pragnienia i rozpoczęcie odnoszenia się do pragnień innych ludzi w taki sam sposób, w jaki rodzice odnoszą się do pragnień swoich dzieci. Ale kiedy obcy ludzie odnoszą się w ten sposób do siebie nawzajem, tworzy się całe społeczeństwo, którego członkowie dają sobie nawzajem poczucie pełnej wolności, ponieważ wszyscy czują się kochani.
W takim społeczeństwie możemy w pełni realizować nasz potencjał. Kiedy chcemy wnieść nasze zdolności na rzecz wspólnego dobra, najbiższe otoczenie i całe społeczeństwo zachęcają nas do tego, a my czujemy bezgraniczne wsparcie i zachętę. To z kolei zwiększa naszą miłość do społeczeństwa i chęć dawania, tworząc cykl obdarzania, który umacnia każdego członka społeczności i społeczeństwo jako całość. Nie ma końca tego, co może osiągnąć takie społeczeństwo.
Duch miłości nie zna granic. Jeśli będziemy go w sobie pielęgnować, przez całe życie będziemy się czuć bezpieczni jak dziecko przy piersi matki i wolni jak ptak.
Źródło: https://bit.ly/3LG0ZQI
Opublikowano dnia 20 maja 2022
Przestrzeń kosmiczna wydaje się zbyt mała dla Elona Muska, najbogatszego człowieka na świecie. Po urzeczywistnieniu prywatnych podróży kosmicznych jego kolejnym celem jest podbój planety informacji. Magnat biznesowy zaoferował kupno Twittera za 43 miliardy dolarów, ponieważ wierzy w jego potencjał jako globalnej platformy „wolności słowa”. Czy to rzeczywiście uczyni świat bardziej wolnym, otwartym?
Walka o zarządzanie Twitterem prawdopodobnie dopiero się rozpoczęła. Propozycja i oświadczenie Muska podziałały na nerwy członkom zarządu firmy, którzy już podejmują kroki, by uniemożliwić miliarderowi przejęcie popularnej sieci. Jeśli kiedyś media społecznościowe i media w ogóle starały się zachowywać pozory platform pluralizmu i wolności słowa, to teraz widać wyraźnie, że wolność słowa jest na sprzedaż, a kto kontroluje akcje firmy, ten kontroluje informacje.
Ludzie czytają gazety, przeglądają co się dzieje w sieci, słuchają różnych narracji, a potem wierzą, że to oni wybierają swój światopogląd. To niedorzeczne, ponieważ wolność słowa i wolna prasa nie istnieją w rzeczywistości i nigdy nie istniały. Narracja zawsze była ustalana przez tego, kto płaci, kto zamawia „wiadomości”, ustala program i chce wpływać na opinię publiczną. Tak było i tak będzie. To właśnie dzięki Muskowi i innym bogatym ludziom walczącym o kontrolę rozumiemy, że dziś nie ma wolności słowa. Lepiej rozumiemy, kto pociąga za sznurki i podejmuje decyzje za kulisami. Podczas gdy w przeszłości centra kontroli były anonimowe, teraz wszystko jest przejrzyste i dokładnie wiemy, która gazeta i która sieć należy do kogo.
Kolejnym krokiem, którego należy się spodziewać, jest połączenie się wszystkich bogaczy i przejęcie pełnej kontroli z jednym centrum dowodzenia. Nawet gdyby jutro prezydent Biden zdominował media, albo były prezydent Trump, który obecnie ma zakaz wstępu na Twittera, powrócił do wzmożonej aktywności w mediach społecznościowych, albo tysiąc innych przywódców zajęłoby ich miejsce, nic by to nie zmieniło. Nad nimi stoją usankcjonowane interesy, a kapitał wypływa z ich rąk i to oni są kontrolującymi akcjonariuszami. Dlatego nie ma realistycznej nadziei na wolność słowa.
Nawet gdyby istniała nadzieja na wolność słowa, jaką wolną prawdę mogłyby nam przekazać media? Że tu i tam toczą się wojny? I co ktoś mógłby z tym zrobić? Czy mogą doradzić, jak wybrnąć z kłopotów? Czy mogłyby powiedzieć światu o jego dobrej przyszłości?
Tymczasem żaden przywódca, żadna gazeta czy sieć nie jest w stanie przybliżyć świata do pokoju i pojednania. Wręcz przeciwnie, każdy dba tylko o swój własny interes. Dlatego nie potrafimy jeszcze zdobyć się na to, by uznać prostą prawdę: że dobrą przyszłość można znaleźć tylko wtedy, gdy między ludźmi istnieją serdeczne więzi. Wojny, które nasilają się obecnie wraz z narastaniem egoizmu czy własnego interesu, nie mają żadnej przyszłości; w rzeczywistości mogą nam jedynie zapewnić zniszczenie.
Aby wyrwać się z cyklu wojen i niekończących się walk, Twitter i inne podobne media powinny rozpowszechniać ideę pokoju i wzajemnego pojednania między ludźmi. Mogą one odegrać ważną rolę w pozytywnym kształtowaniu opinii publicznej i w postrzeganiu rzeczywistości przez społeczeństwo poprzez przykłady z przeszłości i teraźniejszości, pokazujące korzyści płynące z poprawy stosunków międzyludzkich. Jak dotąd cel ten wydaje się równie odległy jak przestrzeń kosmiczna.
Źródło: https://bit.ly/3MvYWQs
Opublikowano dnia 19 maja 2022
Spodziewalibyśmy się, że osoby cierpiące na depresję poczują się lepiej, jeśli będą przyjmować leki przeciwdepresyjne. Ku zaskoczeniu, jak wykazało obszerne badanie, w którym przeanalizowano 17,5 miliona dorosłych, u których w latach 2005-2016 co roku diagnozowano depresję, stwierdzono, że tak nie jest. Zgodnie z wynikami badania, „rzeczywisty efekt stosowania leków przeciwdepresyjnych w miarę upływu czasu nie poprawia pacjentom Jakości Życia Związanej ze Zdrowiem (Health Related Quality of Life, HRQoL).” Co więcej, w badaniu stwierdzono, że „przyszłe badania nie powinny koncentrować się wyłącznie na krótkoterminowym efekcie farmakoterapii [leczenia lekami], ale raczej powinny badać długoterminowy wpływ interwencji farmakologicznych i niefarmakologicznych na HRQoL pacjentów.” Oczywiście depresji nie da się wyleczyć za pomocą leków. Jedynym rozwiązaniem jest zajęcie się pierwotną przyczyną depresji; nic innego nie pomoże.
Leki to substancje chemiczne, które mogą wpływać na nasze uczucia. Jednak zadowolenie emocjonalne to coś znacznie więcej niż tylko chwilowe uczucie, które zanika, gdy spada stężenie narkotyku we krwi. Satysfakcja emocjonalna, której brak powoduje depresję, jest wynikiem połączenia z korzeniem życia, źródłem, które ożywia wszystko wokół nas. Tak jak nie czujemy zawartości tlenu w powietrzu, ale natychmiast czujemy, kiedy jego stężenie spada, tak samo nie czujemy, że jesteśmy połączeni z korzeniem życia, ale z pewnością czujemy, kiedy jesteśmy od niego odłączeni. Korzeń życia jest siłą życiową, która generuje i podtrzymuje wszystko wokół nas. Utrzymuje on dynamiczną równowagę pomiędzy dwoma przeciwieństwami, które możemy ogólnie określić jako dawanie i otrzymywanie. Te przeciwieństwa przejawiają się w różny sposób na każdym poziomie: noc i dzień, wiosna i jesień, życie i śmierć, miłość i nienawiść itd.
Kiedy jesteśmy od nich odłączeni, czujemy się zdezorientowani, niepewni i pozbawieni celu. Wyobraź sobie, że znajdujesz się w przestrzeni kosmicznej, a wokół ciebie nie ma nic, nawet gwiazd czy planet, dzięki którym wiedziałbyś, gdzie jesteś. Możesz oddychać, ale cokolwiek robisz, nie daje żadnego efektu. Kiedy jesteśmy na Ziemi, na nasze ciała działają ogromne naciski z powietrza, grawitacja przyciąga je w dół, zmieniająca się pogoda i pory dnia dyktują nam, co robimy, a ludzie wokół nas zmuszają nas do działania i myślenia w sposób, którego nie wybralibyśmy, gdyby nie presja społeczna. Jednak to właśnie te naciski i przeciwciśnienia, które tworzymy od wewnątrz, sprawiają, że czujemy się żywi i witalni. Nadają nam kierunek, pobudzają do działania i dają świadomość życia. Kiedy za bardzo koncentrujemy się na sobie, tracimy kontakt z innymi, zanikają nasze więzi międzyludzkie i społeczne, a nasz najcenniejszy kanał łączności z korzeniem życia, z siłą witalną, zostaje zablokowany. Dlatego właśnie ludzie pozbawieni zdrowych więzi społecznych nie czują się witalni, mimo że fizycznie nic im nie dolega.
Im bardziej się rozwijamy, tym bardziej potrzebujemy emocjonalnej satysfakcji. O ile wcześniej potrzebowaliśmy więzi społecznych przede wszystkim po to, by zaspokoić nasze potrzeby przetrwania, takie jak jedzenie i praca, o tyle modernizacja sprawiła, że zapewnienie sobie dobrostanu fizycznego stało się stosunkowo łatwe. W rezultacie nasze więzi społeczne zmieniły swój cel i zamiast zapewniać nam przetrwanie, stały się źródłem sensu przetrwania. Nie straciły swego znaczenia, lecz wręcz przeciwnie, stały się sensem naszego życia. W niezliczonych badaniach wykazano, że osoba posiadająca dobre więzi społeczne jest o wiele szczęśliwsza i mniej podatna na depresję niż osoba o skłonnościach bardziej introwertycznych. To właśnie wzajemne oddziaływanie presji i przeciw-presji sprawia, że czujemy się żywi, mamy poczucie kierunku i celu. Lekarstwem na depresję nie są więc leki, które nie mają wpływu na nasze więzi społeczne, ale budowanie znaczących więzi społecznych, które dadzą nam satysfakcję emocjonalną.
Nie oznacza to, że wszyscy powinniśmy mieć wielu przyjaciół lub że nie powinniśmy być samotni. Nasze naturalne skłonności towarzyskie i potrzeba prywatności powinny pozostać takie jakie są. Jednak każda osoba, niezależnie od naturalnych skłonności do prywatności, potrzebuje więzi społecznych. Naszym celem jest nadanie znaczenia więziom, które posiadamy. Nasze więzi społeczne powinny być takie, abyśmy się wzajemnie wspierali i zachęcali do realizacji naszego potencjału. Powinniśmy nauczyć się postrzegać różnice między nami nie jako powody do separacji, ale jako perspektywy, które wzbogacają nas o poglądy, do których sami byśmy nie doszli. Tak jak noc nadaje znaczenie dniu, tak opinia odmienna od mojej nadaje znaczenie mojej własnej.
Pomyślmy na przykład o demokracji. Jakie znaczenie miałoby to słowo, gdyby wszyscy mieli takie same poglądy polityczne?
Dlatego też jedynym sposobem na poprawę jakości naszego życia jest posiadanie jak największej liczby poglądów w ramach tego samego społeczeństwa i utrzymanie spójności społeczeństwa przy jednoczesnym utrzymaniu tych różnic jako „żywych i dynamicznych”. W ten sposób zachowamy łączność z korzeniem życia, ze sprzecznościami, które nadają mu kierunek i sens oraz dostarczają nam emocjonalnej satysfakcji.
Źródło: https://bit.ly/3LsUqkk
Opublikowano dnia 19 maja 2022
Naukowcy z Uniwersytetu w Tel Awiwie (TAU) poinformowali, że opracowali nowy sposób dostarczania leków bezpośrednio do komórek nowotworowych, zamiast jak dotychczas rozpraszać je po całym organizmie. Według magazynu „Science Daily”, „badanie otwiera nową drogę do spersonalizowanej i precyzyjnie ukierunkowanej walki z rakiem”. Prof. Dan Peer, kierownik zespołu badawczego, stwierdził, że ich celem było „wyciszenie enzymu HO1, który umożliwia guzom rozwinięcie odporności na chemioterapię i ukrycie się przed układem odpornościowym. …Nasz nowy nanolek” – zapewnia – „potrafi precyzyjnie namierzyć komórki nowotworowe, wyciszyć enzym i wystawić guz na działanie chemioterapii, nie powodując przy tym żadnych uszkodzeń w otaczających go zdrowych komórkach”. Jestem jak najbardziej za zaawansowaną medycyną, ale medycyna nie jest w stanie wyleczyć przyczyny raka, a bez wyleczenia przyczyny to jest jak usunięcie jednej nieszczelności w rurze tylko po to, aby przekonać się, że gdzieś obok powstała nowa.
Rak jest unikalną chorobą. Rozwija się, gdy komórki zaczynają konsumować swoje środowisko i rozrastać się jego kosztem. W końcu rak sam sprowadza na siebie śmierć, zabijając ciało, które go utrzymuje, ale nie może pomóc samemu sobie. To „samolubne” zachowanie nowotworów jest bardzo podobne do tego, w jaki sposób zachowujemy się wobec siebie nawzajem i wobec środowiska. Chociaż jesteśmy zależni od obydwu tych elementów, nasz stosunek do nich jest oportunistyczny i niszczący i jednocześnie nie potrafimy sobie pomóc. W tym sensie ludzie są rakiem Ziemi.
Chociaż nie jest tak, że im bardziej ktoś jest egoistą, tym bardziej jest narażony na zachorowanie na raka, to jednak coraz częstsze występowanie raka w społeczeństwie ludzkim jako całości jest wynikiem naszego coraz bardziej eksploatacyjnego stosunku do Ziemi i do siebie nawzajem. Tak jak mili i hojni ludzie, a nawet małe dzieci, mogą zachorować na raka, tak skutki niewłaściwej postawy ludzkości mogą się ujawnić w częściach świata, które nie są szczególnie eksploatowane. Istnieje tu wzajemna odpowiedzialność: Tak jak cały organizm cierpi, gdy zachoruje jeden organ, tak cała ludzkość cierpi, gdy jej ogólna postawa staje się chora, czyli działająca na szkodę. Rak nie jest jedynym skutkiem naszego nadużycia. W zasadzie są nimi wszystkie nasze choroby. Jednak rak jest najbardziej wyrazistym przypadkiem choroby „egoistycznej”, ponieważ sposób, w jaki on działa, jest bardzo podobny do tego, w jaki sposób zachowujemy się wobec siebie nawzajem, wobec zwierząt i roślin oraz wobec całej Ziemi.
Ponieważ rak jest chorobą „egoistyczną”, jedynym lekarstwem na niego jest wyleczenie naszego egoizmu. Wyeliminowanie raka wymaga zatem wykorzenienia egoizmu z naszego społeczeństwa. Jest to oczywiście proces edukacyjny, a nie medyczny, ale korzyści z niego płynące odczujemy w każdym aspekcie naszego życia. Edukacja w zakresie wzajemnych relacji i brania innych pod uwagę przyniesie korzyści nie tylko naszemu zdrowiu, ale także naszej gospodarce, bezpieczeństwu, wpłynie na poziom narkomanii i przestępczości związanej z narkotykami oraz ogólnie na poziom naszego życia i dobrobytu. Nawet jeśli nie widzimy wyraźnego związku między rakiem a egoizmem, wyeliminowanie tego ostatniego jest niewątpliwie wartościowym celem. Dlatego proponuję, abyśmy najpierw spróbowali, a kiedy zobaczymy rezultaty, nie będziemy chcieli przestać.
Źródło: https://bit.ly/3wnXQAK
Opublikowano dnia 18 maja 2022
„Kiedy w marcu temperatury na Antarktydzie wzrosły do 38 stopni Celsjusza powyżej normy – czyli około 70 stopni Fahrenheita – załamał się szelf lodowy wielkości Los Angeles” – pisze CNN. „Ciepło wdarło się do atmosfery przez tak zwaną rzekę atmosferyczną” – czytamy dalej – „długi pióropusz wilgoci, który transportuje ciepłe powietrze i parę wodną z tropików do innych części Ziemi. … te 'rzeki na niebie’ – które zrzucają deszcz i śnieg, gdy spadają na ląd – powodują również ekstremalne temperatury, topnienie powierzchni, rozpad lodu morskiego i duże fale oceaniczne, które destabilizują szelfy lodowe na Półwyspie Antarktycznym.” Za każdym razem, gdy dochodzi do katastrofy, szukamy jej bezpośredniej przyczyny. W ten sposób unikamy uznania prawdziwej przyczyny naszych przeciwności: ludzkiej natury.
Nie tylko klimat staje się niegościnny. Także znikające lasy i szalejące plagi, które mówią nam: „Jesteście zagrożeniem! Jesteście plagą! Nadużyliście gościnności!”. Naukowcy ostrzegają, że jeśli nie powstrzymamy globalnego ocieplenia, stracimy nasze nadmorskie miasta. Myślę, że jest o wiele gorzej: Cała nasza planeta stanie się nieprzyjazna do zamieszkania przez ludzi z naszego własnego powodu. Ziemia jakby czuła do nas obrzydzenie.
Mówi się nam, że dzieje się tak, ponieważ zanieczyszczamy powietrze, wodę i glebę, niszczymy lasy, polujemy na inne gatunki aż do wyginięcia i wydobywamy z Ziemi o wiele więcej, niż może ona dać bez załamania całego ekosystemu. Są to z pewnością wady naszego zachowania, ale jest powód, dla którego tak się zachowujemy. Naszą główną zbrodnią jest nasz stosunek do siebie nawzajem. Jakąkolwiek krzywdę wyrządzamy Ziemi, czynimy ją dziesięć razy gorszą sobie nawzajem. Szkody, które wyrządzamy Ziemi, są częścią naszych wysiłków, aby wyrządzić krzywdę innym ludziom i narodom; to kolejny aspekt naszej walki przeciwko sobie. Jeśli przestaniemy walczyć ze sobą, przestaniemy też niszczyć nasz wspólny dom, a przyroda zregeneruje się i znów stanie się dla nas przyjazna.
To prawda, że nie jest łatwo przestać walczyć ze sobą, gdy panuje nieufność i wrogość. Od narodów po jednostki, agresja i zastraszanie dominują i w istocie definiują nasze relacje. Skoro jednak Ziemia już nas wypiera, nie mamy innego wyboru, jak tylko się zmienić, jeśli chcemy przetrwać. Do przejścia jest proces edukacyjny, ale musi się zacząć od uznania, że naszym problemem nie jest to, że spalamy za dużo paliw kopalnych, jemy za dużo mięsa czy zanieczyszczamy ziemię i wodę plastikiem. Nasz problem polega na tym, że wyrządzamy te wszystkie krzywdy, aby krzywdzić i niszczyć innych, aby ich obezwładniać i podporządkowywać sobie, aby być dumnym i zaspokajać swoje ego.
Kiedy przyznamy, że nasz egoistyczny stosunek do innych jest naszym podstawowym problemem, będziemy mogli się z nim uporać. Nauczymy wznosić się ponad nasze ego i współpracować ze sobą. Najpierw jednak musimy przestać łudzić się, że zatapiają nas rzeki na niebie. Toniemy w egoizmie i to jest nasz prawdziwy problem.
***
[Podpis pod zdjęciem: Obrazy satelitarne pokazują dramatyczny marcowy upadek szelfu lodowego Conger Gdzie: Antarktyda Kiedy: 29 marca 2022 Źródło: Obserwatorium Ziemi NASA. Stosunkowo często zdarza się, że szelfy lodowe na Antarktydzie rodzą góry lodowe. Rzadziej zdarza się, by szelf lodowy całkowicie się rozpadł. W marcu 2022 r. na Antarktydzie Wschodniej dokonały się obie te rzeczy. Załamanie to zmieniło kształt części krajobrazu Antarktydy, gdzie kiedyś uważano, że przybrzeżny lód lodowcowy jest stabilny. Zmiana nastąpiła szybko. Na początku marca 2022 roku pływający szelf, zasilany przez lodowce Glenzer i Conger, był wciąż nienaruszony. W połowie tego miesiąca już się rozpadł. Tych pare zdjęć, z 9 stycznia i 23 marca, wykonanych przez instrument OLI (Operational Land Imager) na satelicie Landsat 8, przedstawia szelf przed i po jego rozpadzie. „Cały szelf zapadł się w ciągu zaledwie dwóch tygodni” – powiedział Christopher Shuman, glacjolog z Uniwersytetu Maryland w Baltimore County, pracujący w Goddard Space Flight Center NASA. Lodowe resztki zarówno lodu szelfowego, jak i przyległego lodu morskiego w ciągu kilku tygodni wypłynęły z wód wokół wyspy Bowman. „Wszystko to zajęło mniej niż miesiąc” – mówi Shuman. „To była niezła eksplozja”. Utrata szelfu lodowego jest problematyczna, ponieważ może pośrednio przyczynić się do podniesienia poziomu morza. Szelfy lodowe są w zasadzie „pasem bezpieczeństwa” podtrzymującym resztę pokrywy lodowej Antarktydy – mówi Walker. Kiedy się zapadają, znajdujący się za nimi lód może szybciej spływać do oceanu. „I to właśnie podnosi poziom mórz”. Jak na standardy Antarktydy, szelf lodowy i lodowce, które powstrzymywał, są stosunkowo niewielkie, więc oczekuje się, że wpływy z załamania będą minimalne. Naukowcy są bardziej zaniepokojeni lokalizacją zapadnięcia. „Wszystkie poprzednie załamania miały miejsce na Antarktydzie Zachodniej, a nie na Antarktydzie Wschodniej, która do niedawna była uważana za stosunkowo stabilną” – powiedział Walker. „Jest to coś w rodzaju próby generalnej przed tym, czego możemy się spodziewać po innych, bardziej masywnych szelfach lodowych, jeśli będą się one nadal topić i destabilizować. Wtedy naprawdę miniemy punkt zwrotny, jeśli chodzi o spowolnienie wzrostu poziomu morza.” REUTERS]
Źródło: https://bit.ly/3sDW1NK
Opublikowano dnia 17 maja 2022
Magazyn Uniwersytetu Cambridge ogłosił, że naukowcy z Cambridge znaleźli sposób na „cofnięcie zegara czasu w komórkach skóry człowieka o 30 lat”. Ciąg dalszy artykułu jest nieco mniej obiecujący, wyjaśniając, że naukowcy byli w stanie „częściowo odbudować funkcje starszych komórek, jak również odnowić ich wiek biologiczny” oraz że „w eksperymentach symulujących rany skóry, częściowo odmłodzone komórki wykazywały oznaki zachowań bardziej zbliżonych do młodych komórek „. Chociaż naukowcy uważają, że „odkrycia te mogą ostatecznie zrewolucjonizować medycynę odnowy”, ja nie jestem tego taki pewien. Co więcej, nawet jeśli tak się stanie, będzie to sprzeczne z naturą, a starcia z nią nigdy nie są wskazane.
Regeneracja komórek może pomóc w przypadku niektórych urazów lub problemów medycznych, ale nie będzie działać na całe ciało. Nie będziemy w stanie odmłodzić się o trzydzieści lat, a każda taka próba doprowadzi do niepożądanych skutków i chorób, które uniemożliwią nam osiągnięcie tego celu. Poza tym nie chciałbym przeprowadzać takiego zabiegu na sobie, bo nie napawa mnie entuzjazmem zaczynanie wszystkiego od nowa. Może nam się wydawać, że doświadczenia, które zdobyliśmy przez lata, pomogą nam, gdy będziemy znowu młodzi, ale tak się nie stanie; nie będziemy mądrzejsi.
Nasze ciała nie są stworzone po to, by żyć wiecznie. Są po to, by służyć jako narzędzia do osiągnięcia czegoś więcej niż tylko fizycznej egzystencji. Prawdziwe życie nie jest ograniczone do tego co związane z ciałem, ale w połączeniach między ludźmi, połączeniach na każdym poziomie: ciała (które już mamy), umysłu (którego mamy trochę) i ducha (którego nie mamy wcale). Ponieważ życie duchowe polega na połączeniach między ludzkimi sercami, gdzie ich pragnienia i dążenia splatają się ze sobą i czują siebie nawzajem bez słów, nie są oni ograniczeni ani ciałem ani czasem. Nie muszą cofać zegara, ponieważ nie ma tam punktu, od którego mieliby zacząć.
Dla takiej osoby czas fizyczny jest bez znaczenia. Zamiast tego istnieje wieczny przepływ pragnień i uczuć, które nieustannie tworzą nowe połączenia i nowe doświadczenia. Aby wznieść się na ten poziom, musimy odwrócić naszą uwagę od zaspokajania własnego ego w kierunku pielęgnowania i ulepszania naszych związków z innymi. Jeśli będziemy nad tym pracować z ludźmi którzy też mają taki cel, będziemy w stanie stopniowo podnosić te połączenia do poziomu, na którym ciało przestaje mieć znaczenie, a ludzie zaczynają czuć siebie nawzajem niezależnie od miejsca czy fizycznej obecności.
Gdy osiągniemy to z jedną osobą, możemy to powtórzyć ze wszystkimi i ze wszystkim; odkrywamy część rzeczywistości, do której nie mieliśmy dostępu. Wówczas wznosimy się ponad czas. Okazuje się, że klucz do osiągnięcia nieśmiertelności nie leży w biologii, ale w naszym wzajemnym połączeniu.
Źródło: https://bit.ly/3FPLfcK
Opublikowano dnia 16 maja 2022
W poniedziałek sekretarz stanu Antony Blinken i sekretarz obrony Lloyd Austin po spotkaniu z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim uczestniczyli w konferencji prasowej w Polsce. Po raz pierwszy USA przyznały, że ich prawdziwym celem jest nie tyle ratowanie Ukrainy, co osłabienie Rosji. Austin powiedział: „Chcemy, aby Rosja została osłabiona do tego stopnia, aby nie mogła robić takich rzeczy, jakie robiła do tej pory, najeżdżając Ukrainę”. Dodał również, że Rosja „straciła już wiele zasobów wojskowych. …I chcemy, aby nie miała możliwości szybkiego odbudowania militarnego potencjału”.
Następnego dnia Austin poprowadził w Niemczech forum z udziałem przedstawicieli prawie czterdziestu państw. Na forum tym „rząd niemiecki (…) zgodził się dostarczyć Ukrainie 50 systemów przeciwlotniczych Gepard”. Rząd brytyjski również zgodził się dostarczyć Ukrainie systemy przeciwlotnicze, a Kanada zaoferowała osiem pojazdów pancernych”. Ponadto, zgodnie z oświadczeniem Departamentu Obrony, „podjęto decyzję o przedłużeniu forum, aby można było wykonać więcej pracy. W przyszłości, powiedział Austin, będzie istniała comiesięczna 'grupa kontaktowa’ w celu dalszego omawiania najlepszych sposobów pomocy Ukrainie. Grupa kontaktowa będzie narzędziem dla narodów dobrej woli, aby zintensyfikować dotychczasowe wysiłki, skoordynować naszą pomoc i skupić się na wygraniu dzisiejszej walki i przyszłych zmagań” – podsumował Austin.
Według „The Wall Street Journal”, w odpowiedzi na amerykańskie posunięcia, czołowy dyplomata Rosji, minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, powiedział, że „Zachód jest pośrednio zaangażowany w wojnę z jego krajem, co może przerodzić się w globalny konflikt z użyciem broni jądrowej. Ryzyko jest poważne i realne. Nie należy go lekceważyć’ – powiedział Ławrow w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji państwowej. Pomimo bojowego tonu i rosnących napięć, nie uważam, aby wojna światowa była nieuchronna lub aby konfrontacja nuklearna wchodziła w grę. W końcu Rosjanie również rozumieją, że użycie broni jądrowej prowadzi do sytuacji, z której nie będzie odwrotu. Taki scenariusz może doprowadzić do tragicznych zniszczeń, z których nie będą w stanie się podnieść.
Ponadto, biorąc pod uwagę fakt, że Rosja składa się z niezliczonej liczby narodów żyjących pod panowaniem Moskwy w razie jej upadku, całe państwo rozpadłaby się i niewiele by po nim zostało. Nie sądzę, aby Rosja zdecydowała się obrać ten kierunek. Co więcej, nawet jeśli Rosja użyłaby lub próbowała użyć broni jądrowej, przekonałaby się, że obiecuje więcej, niż może dostarczyć. Może ona zdewastować całe miasta, a nawet cały kraj, ale jest to broń nieposkromiona i nie do opanowania. Dlatego nie sądzę, aby to pomogło Rosji przeciwstawić się NATO.
Może się zdarzyć, że Rosja ustawi swoje siły na granicach Ukrainy i będzie utrzymywać napięcie między obydwoma krajami. W ten sposób nie dojdzie do aktywnej wojny, ale raczej do stałego napięcia między tymi dwoma krajami, na czym skorzystają USA i Europa. Po zakończeniu tego konfliktu myślę, że w regionie zapanuje większa równowaga. Może to być straszna cena, ale dla świata napięta równowaga między Rosją a Ukrainą jest w tej chwili najlepszym możliwym rozwiązaniem. Osłabi to oba kraje i po ustąpieniu aktywnych działań wojennych doprowadzi do większej równowagi na świecie. Mam nadzieję, że w końcu strony będą zbyt zmęczone, by dalej walczyć, a zmęczenie zmusi je do znalezienia drogi do pokoju.
Źródło: https://bit.ly/3wdTX1d
Opublikowano dnia 13 maja 2022
Od kilku tygodni policja w izraelskim mieście Qiryat Shemona prowadzi śledztwo w sprawie znęcania się nad dziećmi, kiedy to pięć przedszkolanek znęcało się nad trzynaściorgiem powierzonym ich opiece dzieci. Wydarzenia, które zostały udokumentowane na kamerach internetowych, polegały na fizycznym i emocjonalnym znęcaniu się nad dziećmi, podczas którego nauczycielki chwytały dzieci za jedną rękę i podrzucały do góry, rzucały na łóżka, przykrywały ich głowy kocami, opierały się na nich i uniemożliwiały im zdjęcie nakrycia z głowy. Kilka lat temu, po kolejnym przypadku znęcania się nad dziećmi w przedszkolach, rząd wprowadził obowiązek zainstalowania kamer i dokumentowania wszystkiego, co dzieje się w placówkach dla najmłodszych.
Przerażeni rodzice, którzy musieli oglądać nagrane filmy, aby potwierdzić tożsamość dzieci, nie mogli zrozumieć, jak do tego doszło, że dyplomowane nauczycielki, stały się takimi potworami wobec swoich podopiecznych. Gdzie się podział ich instynkt macierzyński?
Należy tu zwrócić uwagę na dwie rzeczy: 1. Mówiłem już wcześniej i powtórzę to tutaj, że bez względu na to, ile kamer zainstalujemy w przedszkolu czy szkole, nie zapobiegnie to znęcaniu się nad dziećmi. Kiedy kilka lat temu powiedziałem to po raz pierwszy, ludzie mi nie wierzyli; pomysł umieszczenia kamer w każdym przedszkolu brzmiał dla nich wspaniale. Myśleli, że kamery wyhamują agresję wychowawców. Już wtedy wiedziałem, że tak się nie stanie, ponieważ natura ludzka jest silniejsza od wszelkich napomnień, a obecność kamer nie odstraszy nauczycieli oprawców.
2. Żadna kultura ani plemię nie przyzwala na codzienne pozostawianie niemowląt w rękach opiekunów, gdy matka wyjeżdża na wiele godzin. Niemowlęta zawsze powinny być w domu, przy matce, przynajmniej do ukończenia drugiego roku życia. Wywodzi się to z kultur plemiennych, a to, że temu zaniechaliśmy, nie oznacza, że jesteśmy bardziej postępowi, ale że oddalamy się od natury. Pierwszym instynktem macierzyńskim, który jest niszczony, nie jest instynkt nauczycieli, ale instynkt matek, które oddają dzieci pod opiekę.
Pomysł, że matka powinna wrócić do pracy kilka tygodni lub kilka miesięcy po urodzeniu dziecka, jest z gruntu błędny. Stawiamy karierę i dostatek wyżej niż dzieci, więc nie powinniśmy się dziwić, że naszym dzieciom dzieje się krzywda. Od zarania ludzkości i w całej naturze matki nie marzyły o oddaniu swoich dzieci pod opiekę kogoś innego. Tylko my, dzięki postępowi, zaczęliśmy myśleć, że jesteśmy mądrzejsi od natury. Teraz płacimy cenę za naszą głupotę.
Co więcej, ponieważ ludzie stają się coraz bardziej narcystyczni, doświadczając czegoś, co wielu socjologów nazwało „epidemią narcyzmu”, ryzyko wykorzystywania naszych dzieci jest teraz jeszcze większe niż wcześniej i z czasem będzie rosło. Nic nie jest w stanie powstrzymać rosnącego ego. Dlatego nic nie powstrzyma nauczycieli przed maltretowaniem bezbronnych dzieci. Nie mam nic przeciwko temu, by kobiety pracowały, ale uważam, że powinny to robić z domu, przynajmniej w ciągu pierwszych kilku lat życia każdego dziecka. Kobiety muszą być przy swoich dzieciach i żadna namiastka, choćby najbardziej profesjonalna i troskliwa, nie może ich zastąpić. Czytelnicy mogą wyśmiewać moje poglądy jako zacofane lub przestarzałe; ja wolę nazywać je takimi, jakimi są: naturalnymi.
Musimy na nowo przemyśleć całą koncepcję rodziny, rodzicielstwa, dzieci i wychowania dzieci. Musimy zastanowić się, w jaki sposób możemy ułożyć nasze życie, aby nie musieć ciągle gonić za karierą zawodową i długimi godzinami pracy. Myślałem, że dzięki zaistniałej sytuacji przystosowaliśmy się do pracy z domu, ale widzę, że wiele osób wraca do swoich biur. Nie mogę zrozumieć, dlaczego. Kto na tym zyskuje?
Uważam, że kobiety powinny robić to, co kochają; powinny pracować, bo kochają swoją pracę, a nie dlatego, że od niej zależy ich byt. Ich praca powinna dawać im satysfakcję i spełnienie, sprawiać, że będą szczęśliwsze, a nie bardziej zestresowane i zatroskane o swoje dzieci. Oczywiście są też matki i ojcowie, którzy znęcają się nad swoimi dziećmi. Podlega to pod proces wychowawczy, przez który wszyscy musimy przejść. Jednak ogólnie rzecz biorąc, jedynym sposobem zapobiegania przemocy wobec dzieci jest pozostawienie ich pod opieką matek. Być może będziemy musieli zmienić nasz sposób myślenia, ale dzięki temu wszyscy, także matki, będą szczęśliwsi, a dla mnie tylko to się liczy.
Źródło: https://bit.ly/3Nfx17d
Opublikowano dnia 12 maja 2022
Jak już kiedyś wspominałem, nieustannie dostaję e-maile od ludzi, z pytaniami, z którymi nie mogą sobie poradzić. W jednym z e-maili pewien lekarz napisał do mnie następujące pytanie: „Ostatnio zauważyłem, że ludzie są w trudnej sytuacji. Jest duże zapotrzebowanie na recepty na leki antydepresyjne; ludzie czują się niepewnie i nie mają pewności co do swojego życia, a poza lekami nie mam im nic do zaoferowania. Próbowali trenerów, próbowali szkoleniowców, ale nic nie wydaje się pomagać. Dlatego moje pytanie do pana, doktorze Laitman, brzmi: czego mogą się trzymać, aby iść naprzód?
Mogę zrozumieć, dlaczego ludzie tak uważają. Przez tysiące lat życie ludzi niewiele się zmieniało. Mieszkali w małych miastach i wsiach, mieli swoje rzemiosło lub działkę do uprawy, znali swoje otoczenie i ludzi wokół siebie. Byli blisko swoich rodzin, żenili się w obrębie miasta lub wsi, więc wszyscy mieli ten sam styl życia, kulturę i tradycję. Ludzie wiedzieli, czego mogą się spodziewać. Ich życie było trudne, ale mieli poczucie celu, jasny zestaw wartości, a co za tym idzie, spokój ducha – rzecz, której dzisiaj ludziom brakuje.
Dziś życie materialne jest bardzo łatwe, ale ludzie czują się zagubieni, ponieważ nie rozumieją otaczającego ich świata. Nie mieszkają już w małych wioskach, ponieważ cały świat stał się globalną wioską. Nawet rolnicy nie mogą uprawiać ziemi bez nasion i maszyn z innych krajów, a cena ich plonów zależy od światowych rynków towarowych. Innymi słowy, aby zostać rolnikiem, trzeba rozumieć globalne systemy podaży, popytu, rynków, klimatu i paliw. Potrzebujesz połączenia z Internetem, umów z firmami transportowymi i dostawczymi oraz księgowych, którzy pomogą Ci zrozumieć Twój własny rachunek zysków i strat. Czy można się dziwić, że ludzie czują się zagubieni?
Ponieważ tak się czują i nie mogą znaleźć odpowiedzi, nie pozostaje im nic innego, jak próbować zapomnieć. Marzą o chwili, kiedy będą mogli uciec od tego wszystkiego. Zajmują się hobby, grają w gry komputerowe, uprawiają sport. Podróżują, wyjeżdżają na wakacje, medytują. Piją alkohol i zażywają narkotyki, nawracają się i stają się ekstremistami. Robią wszystko, co w ich mocy, aby uniknąć radzenia sobie z niemożnością zrozumienia świata, w którym żyją. Próbując stłumić swoją dezorientację, uciekają się do totalnego eskapizmu.
Wszystko, co zbudowaliśmy – przemysł rozrywkowy, sport zawodowy i amatorski, zakupy, turystykę, sztukę – zbudowaliśmy po to, by nie myśleć o swoim życiu. Ale skończyło nam się paliwo. Zużyliśmy naszą energię – własną i tę, którą możemy wypompować z ziemi – i kończą nam się pomysły na eskapizm. Wkrótce pozostaną nam tylko dwie opcje: wojna, która wszystko unicestwi, albo zdobywanie wiedzy o świecie, w którym żyjemy.
Zakładając, że wybierzemy to drugie rozwiązanie, będziemy musieli dowiedzieć się, jak wszyscy na siebie oddziałujemy, jak jesteśmy połączeni na całym świecie i jak jesteśmy od siebie zależni. W rezultacie uświadomimy sobie, że musimy troszczyć się o siebie nawzajem. A jeśli w danej chwili tego nie robimy, przyznamy, że jest to szkodliwe dla innych i dla nas. Tylko wtedy, gdy zaakceptujemy, że świat zmienił się na dobre, a my musimy przyjąć te zmiany i cieszyć się z połączenia z całą ludzkością, będziemy mogli czerpać korzyści z postępu i czuć się dobrze zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie.
Źródło: https://bit.ly/3FFp6xt
Opublikowano dnia 11 maja 2022
W ciągu ostatnich dwóch lat wiele zmieniło się na rynku pracy. Stale brakuje pracowników, ponieważ coraz więcej osób nie chce tyrać w pracy, której nie lubi. Szukają wolności i satysfakcji, i są gotowi zgodzić się na niższą płacę w zamian za większą swobodę. Ludzie stają się coraz bardziej narcystyczni. W rezultacie niechętnie wykonują polecenia i z łatwością rezygnują z pracy, byle tylko uwolnić się od swoich szefów. W wielu przypadkach ludzie stali się tak zbuntowani, że ledwo są w stanie podporządkować się funkcjonariuszom organów ścigania. Po prostu nie potrafią się nikomu podporządkować. Ale kiedy łamiemy system, który nas utrzymuje, nie budując w zamian lepszego, narażamy siebie i całe społeczeństwo.
Jeśli żyjemy w społeczeństwie, jakimkolwiek społeczeństwie, jesteśmy mu dłużni, czy nam się to podoba, czy nie. Społeczeństwo wpływa na nas, a my na społeczeństwo. Ponieważ nie jesteśmy w stanie przetrwać sami, jesteśmy zmuszeni do życia w społeczeństwie. Dlatego, aby żyć w społeczeństwie, które nam się podoba, musimy znać jego zasady i wiedzieć, jak spokojnie się w nim zachowywać. Aby osiągnąć spokój, musimy zachować równowagę między wszystkimi częściami społeczeństwa. Dotyczy to nie tylko ludzi w naszym społeczeństwie, ale także całego środowiska, w którym żyjemy, ponieważ nasz spokój i dobre samopoczucie zależą nie tylko od ludzi, ale także od klimatu, roślinności i wszystkiego, co nas otacza.
Kluczowym słowem w formule, która czyni życie spokojnym i otwartym dla przyszłych pokoleń, jest „równowaga”. Wszystko w przyrodzie jest zrównoważone w tym sensie, że jest w równym stopniu odżywiane przez otoczenie i odżywia swoje otoczenie. My natomiast myślimy tylko o sobie. Nie mamy żadnego interesu w tym, aby komukolwiek cokolwiek dawać. Ale społeczeństwo narcyzów jest nie do utrzymania. Ponieważ każdy myśli tylko o sobie, społeczeństwo się rozpada. Ten brak równowagi między dawaniem i otrzymywaniem jest źródłem wszystkich naszych problemów.
Walczymy z przymusem utrzymania równowagi, ale w rezultacie mamy kryzys klimatyczny, społeczny i ekonomiczny. Coraz bardziej brakuje żywności, ekstremalne zjawiska pogodowe występują coraz częściej i są coraz bardziej gwałtowne, inflacja rośnie, a porządek społeczny na całym świecie się załamuje. Jeśli chcemy czuć się wolni, musimy uwolnić się od egoizmu. To on jest przyczyną naszego narcyzmu i to on jest naszym prawdziwym tyranem. Ego nas zniewala i zmusza do podporządkowania się jego woli. Jeśli wybierzemy wolność od egoizmu, dowiemy się, co to znaczy prawdziwa wolność.
Źródło: https://bit.ly/3wk6kaX
Opublikowano dnia 10 maja 2022
W ludzkiej naturze kryje się interesująca ironia: Cokolwiek robimy, musimy też robić coś przeciwnego. Jeśli zrobimy coś dobrego, musimy też zrobić coś równie złego, bo inaczej nie poczujemy wartości tego, co zrobiliśmy dobrego. Ta konieczność porównywania prowadzi do tego, że wyrządzamy tyle samo krzywdy, ile staramy się czynić dobra. Na przykład, podczas gdy rządy na całym świecie dokonują ogromnych inwestycji w zrównoważony styl życia i energię odnawialną, nowe niezależne badania wykazały, że „rządy na całym świecie wydają co najmniej 1,8 biliona dolarów rocznie na dotacje wspierające przemysł emitujący duże ilości zanieczyszczeń, w tym przemysł węglowy, naftowy, gazowy i rolnictwo, co powoduje dalsze zanieczyszczenie i degradację środowiska oraz utratę bioróżnorodności”. Dlaczego to robią? Gdyby nie istniały gałęzie przemysłu zanieczyszczające środowisko, nikt nie doceniłby wysiłków na rzecz ich ograniczenia.
Odczuwamy, mierzymy i oceniamy wszystko tylko w porównaniu z jego przeciwieństwem. Nie wiedzielibyśmy, że istnieją pory roku, gdyby nie były ze sobą sprzeczne. Podobnie nie wiedzielibyśmy, że uczucie sytości jest dobre, gdyby głód nie był odczuwany negatywnie. W ten sam sposób pragniemy miłości, ponieważ istnieje nienawiść, a kochamy pokój, ponieważ istnieje wojna. Jeśli coś nie ma wyraźnego przeciwieństwa, nie możemy tego dostrzec. Ponieważ w ten sposób postrzegamy świat, skonstruowaliśmy go tak, aby oscylował między skrajnymi przeciwieństwami. A ponieważ potrzebujemy ciągłego pobudzenia, aby czuć, że żyjemy, potrzebujemy, aby te przeciwieństwa stawały się coraz bardziej skrajne. Jeśli tak dalej pójdzie, z pewnością sprowadzimy na siebie katastrofę.
Jedynym sposobem na uniknięcie katastrofy jest zrozumienie, że nasza natura jest śmiertelną pułapką i musimy ją zmienić od podstaw. Jeśli zaczniemy poszukiwania dobrego, czy choćby bezpiecznego życia upatrując gruntowną zmianę w tym, kim jesteśmy, będziemy mogli znaleźć prawdziwe i trwałe rozwiązanie. Impas natury ludzkiej zmusza nas do wzniesienia się ponad nią. Kiedy zaczniemy pragnąć wyjść ponad naszą własną naturę, odkryjemy, że przyczyną wszystkich naszych problemów nie jest to, co robimy, ale to, dlaczego to robimy: pochlebstwo i wywyższanie siebie oraz umniejszanie i dyskredytowanie innych. Z powodu naszej negatywnej motywacji wszystko, co robimy, staje się szkodliwe. A ponieważ w ten sposób działają wszyscy, szkodzi to całej planecie i wszyscy cierpią. Wynika z tego, że tylko fundamentalna przemiana całej ludzkości może odwrócić destrukcyjny kurs, na którym się znajdujemy.
Im szybciej zdamy sobie z tego sprawę, tym szybciej zdecydujemy, że świadomość prawdy jest jedyną bronią przeciwko naszej naturze. Jest to prawda trudna do przełknięcia, ale przecież żadne lekarstwo nie jest smaczne. Kiedy zaakceptujemy prawdę, będziemy mogli rozpocząć proces wychowawczy, który nauczy nas troszczyć się o siebie nawzajem, ponieważ od tego zależy nasze życie. Wówczas, gdy będziemy starali się pomagać innym, a nie im szkodzić, sami również otrzymamy pomoc. Taka przemiana intencji jest jedyną zmianą, jakiej musimy dokonać i jedyną, która oczyści nasze środowisko i odwróci groźną tendencję zmian klimatu.
Źródło: https://bit.ly/3yyH1nY
Opublikowano dnia 7 maja 2022
Co sprawia, że humor jest tak potrzebny w naszym życiu? Co powinno być źródłem śmiechu? Wszystko zostało stworzone dla naszego rozwoju, także poczucie humoru. Daje nam ono siłę i możliwość rozwoju.
Nigdy nie powinniśmy wyśmiewać się z innych i wywoływać nienawiści. Powinniśmy śmiać się tylko z ogólnych słabości, które istnieją w ludzkości, aby wyjaśnić słabości naszej egoistycznej natury jako istot ludzkich, aby pomóc nam rozwinąć świadomość i poznanie naszych słabości.
Każdy, kto jest blisko osób zajmujących się zawodowo humorem, wie, że są to często ludzie z natury nieszczęśliwi, bardzo poważni, a czasem nawet depresyjni. Z chęci wyrwania się z szarej chmury, w której są pogrążeni, rozwijają poczucie humoru. Ogólnie rzecz biorąc, im bardziej człowiek się rozwija, tym bardziej jest w stanie docenić dobry humor. Mam tu na myśli humor, który cechuje błyskotliwość – nieoczekiwane połączenie między wyrazistymi rzeczami, które w naszym normalnym sposobie myślenia są zupełnie niepowiązane.
Wyrafinowany humor wymaga od nas umiejętności obserwowania naszej natury z boku, umiejętności śmiania się z samych siebie. Humor ten opiera się na umiejętności rozpoznawania w sobie kilku różnych tożsamości: pierwotnej formy, którą otrzymaliśmy od natury, formy, w której zostaliśmy wychowani, oraz form, które przyjęliśmy na różnych etapach życia, a także form, które przejęliśmy od innych. Z tych wszystkich porównań tożsamości wynikają różnego rodzaju ważne pytania.
Humor może być z jednej strony wyrazem krytyki, a z drugiej strony powinien być podawany w duchu miłości, w sposób przyjemny. Nie należy nigdy wyśmiewać się z innych i wywoływać nienawiści. Powinniśmy śmiać się tylko z ogólnych słabości, które istnieją w ludzkości, aby wyjaśnić słabości naszej egoistycznej natury jako istot ludzkich, aby pomóc nam rozwinąć świadomość i poznanie naszych słabości. Jeśli bowiem jesteśmy świadomi naszych negatywnych cech, możemy pracować nad wzniesieniem się ponad nie.
W końcu tak właśnie stworzyła nas natura – niedoskonałych. Natura dała nam poczucie humoru, aby pomóc nam w krytykowaniu samych siebie i przekraczaniu naszej natury. Humor pozwala nam spojrzeć na siebie z wyższej perspektywy, a tym samym może pomóc nam wznieść się ponad nasz obecny stopień do wyższego. Patrzenie na siebie i śmianie się z siebie z boku może pobudzić wewnętrzną kontrolę nad tym, kim naprawdę jesteśmy. Jeśli umiemy śmiać się z samych siebie, to tak jak napisano: „Bóg przyniósł mi śmiech” (Rdz 21, 6) – jest to sytuacja, z której możemy wyrosnąć.
Dobry humor powinien być zawsze łagodny, prowadzić do rozwoju i budzić sympatię do tego, do czego się odnosi. Ma nam przewracać w głowie, łagodzić sztywną atmosferę.
Co takiego jest w humorze, że potrafi otworzyć serce i zburzyć mury między ludźmi? Humor zdejmuje z nas wszystkie nadęte ubrania, które na siebie zakładamy. To tak, jakby rozbierał nas ze wszystkich póz i masek, czyniąc nas równymi i prostymi. Kiedy śmiejemy się razem ze słabości, które są w nas wszystkich takie same, natychmiast tworzymy łagodniejsze relacje między nami. Nie ma silniejszego środka niż humor, który eliminowałby granice, bariery i dystanse. Wielkim wyzwaniem naszych czasów, najpoważniejszym, jest rozwijanie humoru, aby zbliżać ludzi do siebie, aby nas bardziej łączyć.
Źródło: https://bit.ly/3LZa2NS
Opublikowano dnia 6 maja 2022
Kiedy przyglądamy się historii ludzkości, widzimy, że ludzie zawsze ze sobą walczyli. Wydaje się, że tak naprawdę nigdy nie ma pokoju, a jedynie przerwa między walkami. Skłonność człowieka do nieustannej walki wydaje się jeszcze bardziej niezrozumiała, gdy porównamy ją z naturą, w której walka toczy się tylko po to, by się najeść, uniknąć bycia zjedzonym lub w celu odbycia godów, chociaż nawet wtedy zwierzęta rzadko się nawzajem krzywdzą.
Dlaczego wobec tego ludzie walczą, skoro nie ma żadnego egzystencjalnego powodu, który by ich do tego zmuszał? Co więcej, nawet jeśli walka nie odbywa się z użyciem broni, to i tak jesteśmy w stanie wojny, spieramy się, debatujemy i walczymy o zdobycie opinii publicznej. Krótko mówiąc, cała nasza egzystencja składa się z walki. Jest ku temu wytłumaczenie. Pozornie może się wydawać że nie ma ku temu żadnego egzystencjalnego powodu, który skłaniałby nas do walki, ale tak naprawdę jest. Podczas gdy zwierzęta walczą o przetrwanie fizyczne, nasza walka toczy się na poziomie duchowym.
Nasze ego popycha nas do wywyższania się i triumfowania nad innymi, ponieważ bez poczucia wyższości nie czujemy sił życiowych pomimo istnienia naszych ciał. Nic nie jest gorsze dla ego niż upokorzenie, ludzie z tego powodu odbierają sobie życie. Innymi słowy, czujemy się żywi tylko wtedy, gdy dominujemy nad kimś innym. Jest to jedyne potwierdzenie naszego istnienia, podlegające akceptacji ego. To zmusza nas do ciągłej walki między nami nawet jeśli nie zachodzą ku temu żadne, racjonalne przyczyny. Wzajemna komunikacja na każdym poziomie jest nieustającą rywalizacją i wydaje się, że przesądzona jest nasza przyszłość, która jawi się jak ustawiczny poligon, aż do śmierci.
Ale wreszcie, zdeterminowani taką sytuacją zmuszeni jesteśmy postawić sobie pytania o sens naszego życia, o zasadność wzajemnego wyrządzania sobie krzywdy i o przyczynie skali okrucieństwa na tym świecie. Aż wreszcie rodzi się pytanie – dlaczego istniejemy?!
W efekcie te pytania prowadzą nas do uświadomienia sobie, że na tym świecie istnieją dwie przeciwstawne siły – pozytywna i negatywna. Siła pozytywna tworzy życie, ciepło, wzrost i połączenie, podczas gdy siła negatywna generuje śmierć, zimno, rozkład i oddzielenie. Obie te siły są niezbędne dla naszego istnienia. Życie powstało dzięki obu tym siłom i obie potrzebne są do rozwoju i zmiany. To paradoksalnie wyjaśnia dlaczego u podstaw inicjowania wojen leży pragnienie odczuwania własnego istnienia.
Satysfakcja dominacji jednego państwa nad drugim w efekcie wojny słabnie jednak po jakimś czasie i wojna traci siłę napędową. Trzeba wiedzieć, że taka forma rozwiązywania konfliktów pomiędzy państwami jest okazją usatysfakcjonowania ego przywóców państw, niestety najgorszą z możliwych. Znacznie lepszym rozwiązaniem dla utrzymania istnienia i zapewnienia mu rozwoju jest pokój. Hebrajskie słowo oznaczające pokój to szalom, od słowa szlemut, które oznacza całość lub dopełnienie. Innymi słowy, wzajemne uzupełnienie jest najlepszą gwarancją zachowania życia na ziemi, szczególnie, że siła jednej z nich generuje siłę drugiej, ponieważ współpraca między nimi nieustannie napędza je do ewolucji.
Aby położyć kres wszelkim konfliktom, musimy zrozumieć ten proces i zaakceptować go. Innymi słowy musimy przekierować nasze działania na konstruktywną współpracę w miejsce destrukcyjnych wojen. Dobrym przykładem takich działań są sportowcy, którzy chcąc poprawić swoje wyniki stawiają sobie coraz większe wyzwania na drodze do doskonalenia się. Podobnie reszta ludzkości, szybko będzie rozwijać się na drodze konstruktywnej współpracy, wzajemnego uzupełniania się. Stanie się taka, kiedy wszyscy zrozumiemy, że negatywne zachowania jak kontrola czy upakarzanie innych stoi w sprzeczności do osiągnięcia wspólnych sukcesów i musimy zastąpić działaniami mającymi na celu wspieranie się, a poprzez to wzajemne doskonalenie.
W perspektywie, poprzez wspólną kooperację opartą o wzajemne uzupełnianie się wyeliminujemy zjawisko nieprzyjemnych różnic w postrzeganiu ludzi jako lepszych czy gorszych. Zrozumiemy wówczas, że ludzie których do tej pory odbieraliśmy jako naszych przeciwników, są w gruncie rzeczy wspierającymi nasze działania i, że jesteśmy bardzo zależni jeden od drugiego. Zmiany te są niezbędne i tylko one umożliwią nam zbudowanie na całym świecie pokoju, który będzie przejawiał się nam w poczuciu szczęśliwości.
Źródło: https://bit.ly/3yklZtt
Opublikowano dnia 5 maja 2022
Ośrodek badawczy „Our World in Data” z siedzibą w Oksfordzie opublikował niedawno raport, z którego wynika, że w wielu krajach „depresję diagnozuje się u ludzi w młodszym wieku niż w przeszłości”. Raport wykazał, że na przykład w Danii w 1996 roku największy odsetek osób, u których zdiagnozowano depresję, był w wieku około pięćdziesięciu lat. Dwadzieścia lat później, w 2016 roku, najwięcej osób, u których zdiagnozowano depresję, było w wieku dwudziestu czterech lat. Chociaż ośrodek badawczy szersze rozpoznanie przypisał rosnącej gotowości do „poszukiwania leczenia zaburzeń psychicznych”, inni badacze znaleźli różne przyczyny depresji diagnozowanej w młodszym wieku.
Rzeczywiście, żyjemy w wyjątkowych czasach. W poprzednich czasach ludzie byli bardziej związani z ziemią, z glebą. Dziś wszystko jest sztuczne. Rodzimy się i żyjemy w murach szpitala, potem w murach domu, potem w murach szkoły, potem w murach firmy. W związku z tym jesteśmy inni niż poprzednie pokolenia i inne jest też nasze podejście do życia.
Aby zapobiegać depresji, musimy stale inwestować we właściwe podejście, ponieważ ludzie nie są już przystosowani do naturalnego trybu życia. Inwestycja nie ma charakteru finansowego. Musimy raczej zbudować bufor, który będzie pośrednikiem między nowym pokoleniem a rzeczywistością, w której żyje. Ta otoczka powinna przygotować ich do życia na każdym poziomie – osobistym, społecznym i środowiskowym. Muszą nauczyć się komunikować i nawiązywać kontakt ze sobą nawzajem i z przyrodą. W przeciwnym razie będą zagubieni, co już się dzieje.
Dawniej ludzie byli bardziej otwarci niż dziś. Komunikowali się z innymi ludźmi, a znaczna część ich życia wiązała się z interakcją z innymi. Dziś wszystko robią w sieci i w domu, a przebywanie na świeżym powietrzu i kontakt z innymi ludźmi są im obce. Musimy oswajać nowe pokolenie ze światem zewnętrznym, sprawić, by mniej czasu spędzali sami ze sobą i ze swoimi telefonami czy laptopami, a zamiast tego komunikowali się z innymi członkami rodziny, przyjaciółmi, prawdziwymi przyjaciółmi z krwi i kości oraz ze zwierzętami.
Postęp technologiczny ostatnich kilkudziesięciu lat otoczył nas gadżetami i odciął od ludzi. Nawet nasze jedzenie nie jest prawdziwym jedzeniem, nie robimy go, a jedynie podgrzewamy w kuchence mikrofalowej. Nie musimy unikać technologii; musimy jedynie pomagać ludziom zachować równowagę w ich życiu. A kluczowym czynnikiem w przywracaniu równowagi są konstruktywne, pozytywne i wspierające kontakty międzyludzkie. Jeśli ludzie uznają, że kontakty z innymi ludźmi dają im satysfakcję, której nie daje technologia, będą je pielęgnować.
Obecnie ludzie najczęściej czują, że ich kontakty z innymi mają charakter rywalizacji, w której każdy stara się przechytrzyć, prześcignąć i ogólnie przewyższyć innych. Jest to bardzo męczące, więc ludzie w naturalny sposób zwracają się ku środowisku mniej konkurencyjnemu i mniej agresywnemu: środowisku cyfrowemu. Gdyby ludzie mieli pozytywne doświadczenia w relacjach z innymi, gdyby czuli, że inni ludzie ich akceptują, doceniają i chętnie przebywają w ich towarzystwie, nie mieliby powodu, by wycofywać się do środowiska wirtualnego.
Co więcej, kontakty z innymi ludźmi mogą dać im to, czego nie może dać żadna technologia: sens życia. Życie nabiera sensu i celu tylko w związkach z innymi ludźmi. Wzajemne dawanie i otrzymywanie nadają sens i cel wszystkiemu, co robimy. Kiedy robimy coś dla innej osoby, to to zostaje. Czynność ta nabiera własnego życia, nowego znaczenia i wpływa na nasze życie oraz życie innych zaangażowanych w to osób w sposób, którego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Kiedy robimy coś online, sami ze sobą, nasz czyn ginie w cyfrowej chmurze i pozostawia nas z poczuciem pustki i bezsensu.
Dlatego, jeśli chcemy leczyć depresję, musimy znaleźć sposób, aby zachęcić ludzi do wychodzenia z domu, komunikowania się i nawiązywania kontaktów z innymi ludźmi. To da im radość, satysfakcję i sens, a sens życia zapobiega depresji.
Źródło: https://bit.ly/3ygzavs
Opublikowano dnia 5 maja 2022
Ośrodek badawczy „Our World in Data” z siedzibą w Oksfordzie opublikował niedawno raport, z którego wynika, że w wielu krajach „depresję diagnozuje się u ludzi w młodszym wieku niż w przeszłości”. Raport wykazał, że na przykład w Danii w 1996 roku największy odsetek osób, u których zdiagnozowano depresję, był w wieku około pięćdziesięciu lat. Dwadzieścia lat później, w 2016 roku, najwięcej osób, u których zdiagnozowano depresję, było w wieku dwudziestu czterech lat. Chociaż ośrodek badawczy szersze rozpoznanie przypisał rosnącej gotowości do „poszukiwania leczenia zaburzeń psychicznych”, inni badacze znaleźli różne przyczyny depresji diagnozowanej w młodszym wieku.
Rzeczywiście, żyjemy w wyjątkowych czasach. W poprzednich czasach ludzie byli bardziej związani z ziemią, z glebą. Dziś wszystko jest sztuczne. Rodzimy się i żyjemy w murach szpitala, potem w murach domu, potem w murach szkoły, potem w murach firmy. W związku z tym jesteśmy inni niż poprzednie pokolenia i inne jest też nasze podejście do życia.
Aby zapobiegać depresji, musimy stale inwestować we właściwe podejście, ponieważ ludzie nie są już przystosowani do naturalnego trybu życia. Inwestycja nie ma charakteru finansowego. Musimy raczej zbudować bufor, który będzie pośrednikiem między nowym pokoleniem a rzeczywistością, w której żyje. Ta otoczka powinna przygotować ich do życia na każdym poziomie – osobistym, społecznym i środowiskowym. Muszą nauczyć się komunikować i nawiązywać kontakt ze sobą nawzajem i z przyrodą. W przeciwnym razie będą zagubieni, co już się dzieje.
Dawniej ludzie byli bardziej otwarci niż dziś. Komunikowali się z innymi ludźmi, a znaczna część ich życia wiązała się z interakcją z innymi. Dziś wszystko robią w sieci i w domu, a przebywanie na świeżym powietrzu i kontakt z innymi ludźmi są im obce. Musimy oswajać nowe pokolenie ze światem zewnętrznym, sprawić, by mniej czasu spędzali sami ze sobą i ze swoimi telefonami czy laptopami, a zamiast tego komunikowali się z innymi członkami rodziny, przyjaciółmi, prawdziwymi przyjaciółmi z krwi i kości oraz ze zwierzętami.
Postęp technologiczny ostatnich kilkudziesięciu lat otoczył nas gadżetami i odciął od ludzi. Nawet nasze jedzenie nie jest prawdziwym jedzeniem, nie robimy go, a jedynie podgrzewamy w kuchence mikrofalowej. Nie musimy unikać technologii; musimy jedynie pomagać ludziom zachować równowagę w ich życiu. A kluczowym czynnikiem w przywracaniu równowagi są konstruktywne, pozytywne i wspierające kontakty międzyludzkie. Jeśli ludzie uznają, że kontakty z innymi ludźmi dają im satysfakcję, której nie daje technologia, będą je pielęgnować.
Obecnie ludzie najczęściej czują, że ich kontakty z innymi mają charakter rywalizacji, w której każdy stara się przechytrzyć, prześcignąć i ogólnie przewyższyć innych. Jest to bardzo męczące, więc ludzie w naturalny sposób zwracają się ku środowisku mniej konkurencyjnemu i mniej agresywnemu: środowisku cyfrowemu. Gdyby ludzie mieli pozytywne doświadczenia w relacjach z innymi, gdyby czuli, że inni ludzie ich akceptują, doceniają i chętnie przebywają w ich towarzystwie, nie mieliby powodu, by wycofywać się do środowiska wirtualnego.
Co więcej, kontakty z innymi ludźmi mogą dać im to, czego nie może dać żadna technologia: sens życia. Życie nabiera sensu i celu tylko w związkach z innymi ludźmi. Wzajemne dawanie i otrzymywanie nadają sens i cel wszystkiemu, co robimy. Kiedy robimy coś dla innej osoby, to to zostaje. Czynność ta nabiera własnego życia, nowego znaczenia i wpływa na nasze życie oraz życie innych zaangażowanych w to osób w sposób, którego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Kiedy robimy coś online, sami ze sobą, nasz czyn ginie w cyfrowej chmurze i pozostawia nas z poczuciem pustki i bezsensu.
Dlatego, jeśli chcemy leczyć depresję, musimy znaleźć sposób, aby zachęcić ludzi do wychodzenia z domu, komunikowania się i nawiązywania kontaktów z innymi ludźmi. To da im radość, satysfakcję i sens, a sens życia zapobiega depresji.
Źródło: https://bit.ly/3ygzavs
Opublikowano dnia 29 kwietnia 2022
Najnowszy raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (Intergovernmental Panel on Climate Change, IPCC) ogłosił, że środowisko naturalne znajduje się niemal w punkcie, z którego nie ma powrotu. Ostrzega on, że jeśli nie powstrzymamy naszego nienasyconego głodu władzy i bogactwa, zniszczymy samych siebie. Moim zdaniem problem nie polega na tym, że konsumujemy środowisko, ale na tym, że „konsumujemy” siebie nawzajem.
Zgodnie z raportem IPCC „nie ulega wątpliwości, że zmiany klimatyczne już zakłóciły funkcjonowanie systemów społecznych i naturalnych”. Ponadto w raporcie stwierdza się, że „Łączne dowody naukowe są jednoznaczne: Zmiany klimatyczne stanowią zagrożenie dla dobrobytu ludzi i zdrowia planety. Każda dalsza zwłoka we wspólnych, zapobiegawczych działaniach z globalnym zasięgiem, w zakresie adaptacji i łagodzenia skutków zmian klimatu zaprzepaści krótką i szybko kończącą się szansę na zapewnienie wszystkim godnej do życia i zrównoważonej przyszłości”. Aby złagodzić to niebezpieczeństwo, IPCC proponuje kilka kroków, z których kluczowym jest „inkluzywne zarządzanie”, które powstrzyma postawę „kupuj do upadłego”, która do tej pory napędzała gospodarki, i sprawi, że będą one bardziej wyrównane i sprawiedliwe.
Moim zdaniem sednem problemu jest fakt, że „konsumujemy” siebie nawzajem, bezustannie eksploatując i nadużywając innych ludzi, narody i kraje. „Rządy inkluzywne” nie zmienią naszej postawy, ale raczej gruntowny, dobrowolny proces samokształcenia, który pozwoli nam przejść od kultury „Ja! Ja! Ja!” do bardziej troskliwego, a przez to trwałego stosunku do siebie nawzajem. Jeśli uda nam się to osiągnąć, wszystko inne pójdzie w ślad za nami.
Konsumpcjonizm, czyli nadmierna konsumpcja napędzająca gospodarkę, jest tylko jednym z aspektów naszego niszczącego podejścia do wszystkiego, co nie jest nami. Innymi słowy, nasz problem nie polega na tym, że za dużo kupujemy, za dużo jemy czy za dużo robimy. Nasz problem polega raczej na tym, że nie troszczymy się o przyrodę, o środowisko, a przede wszystkim o siebie nawzajem. Taka postawa sprawia że żyjemy w świecie opartym na wyzysku, czego skutki przejawiają się nie tylko w nadmiernej konsumpcji, ale w nadużyciach w każdym możliwym aspekcie.
Pomyślmy o walce o władzę, jaką prowadzą między sobą państwa, o wojnach, które toczą, i o dziesiątkowaniu ludzi, których uważają za swoich wrogów. Pomyślmy o tym, jak ludzie są sprzedawani do niewoli i wykorzystywani na wszelkie możliwe sposoby, także dzieci. Pomyślcie, jak swobodnie uszczuplamy zasoby przyrody, aby wzbogacić się bardziej niż najbogatsi ludzie. Robimy to wszystko nie po to, by zapewnić sobie byt, by utrzymać zrównoważony i rozsądny styl życia. Robimy to po to, by stać się bogatszymi, silniejszymi i potężniejszymi od innych. Robimy to po to, by pokonać innych ludzi bez względu na koszty. W pewnym sensie nasze dążenie do „konsumowania” siebie nawzajem – do unicestwienia konkurencji, czyli każdego, kto nie jest mną – jest naszym problemem.
Jeśli ją z nas wykorzenimy, rozwiążemy wszystkie nasze problemy. Nie będziemy nadmiernie konsumować, ponieważ już teraz produkujemy dwa razy więcej, niż świat potrzebuje. Będziemy mogli zmniejszyć produkcję o połowę, a cały świat będzie zadowolony. Nie będziemy musieli tak ciężko pracować, nie będziemy potrzebowali niewolniczej pracy i nie będziemy mieli inflacji, ponieważ nie będziemy dążyć do osiągania nadmiernych zysków. Nie będziemy też potrzebować tak rozbudowanych sił zbrojnych, ponieważ nie będziemy zajmować się najeżdżaniem na innych ani obroną przed wrogiem. Zasoby, które zostaną uwolnione, gdy uda się praktycznie wyeliminować budżety obronne, pozwolą nam jeszcze bardziej podnieść standard życia, ogromnie ograniczyć wydatki i uwolnić środki na poprawę warunków życia ludzi.
Ponadto bezstresowy tryb życia i zregenerowane środowisko naturalne przyczynią się do ogromnej poprawy naszego zdrowia. Dzięki temu nie tylko poprawi się nasze życie fizyczne, ale także wydatki na zdrowie nie będą już tak wygórowane. Podsumowując, jeśli ICPP chce zapobiec katastrofom klimatycznym, społeczność międzynarodowa musi zainicjować ogólnoświatowy proces edukacyjny, który uwolni nas od narcyzmu, który niszczy naszą psychikę, nasze społeczeństwa i naszą planetę. Nic mniej ambitnego niż taki inkluzywny (oni lubią to słowo) proces nie wystarczy, aby doprowadzić nas do celu.
Źródło: https://bit.ly/3OL2M9N
Opublikowano dnia 26 kwietnia 2022
Od zarania dziejów człowiek pragnął władzy. Od zarania dziejów walka o władzę zakłócała spokojne życie ludzi. Również dzisiaj głód władzy sieje spustoszenie i niszczy niezliczoną liczbę istnień ludzkich. Władza zmienia ludzi w tyranów. Nie możemy jej zabić, ale możemy ją wykorzystać w pozytywny sposób. Jeśli nie nauczymy się, jak to robić, zniszczy nas wszystkich. Można powiedzieć, że głód władzy jest podstawową cechą człowieka. Chcemy mieć kontrolę nad wszystkim, co nas otacza. Dotyczy to nie tylko bezlitosnych władców, ale każdego człowieka.
Głód władzy istnieje w nas od chwili narodzin. Spójrzcie, jak niemowlęta chwytają wszystko, czego może dosięgnąć ich ręka. To także jest pragnienie kontroli, posiadania. To jest podstawowy stan naszego pragnienia: chcieć posiadać i kontrolować wszystko, co widzę, podporządkować to sobie, tak abym to ja panował, a wszystko było mi podporządkowane. Innymi słowy, głód władzy zaczyna się od najbardziej podstawowych potrzeb i wzrasta do poziomu, na którym człowiek traci zdolność właściwego osądu z powodu obsesji władzy. Początkowe pragnienie jest naturalne, ale u ludzi przekształca się w zgubnego potwora.
Problem nie polega na tym, że czegoś chcemy, ale na tym, że nasze pragnienia rosną ponad poziom, na którym możemy je zrównoważyć. W końcu stają się one pragnieniem nie tylko zdobycia tego, czego chcemy, ale przede wszystkim uniemożliwienia innym zdobycia tego, czego chcą i zdania ich na moją łaskę.
Istnieją dwie podstawowe siły: przyciągania i odpychania. Przejawiają się one na każdym poziomie – fizycznym, biologicznym, emocjonalnym i moralnym. W całej przyrodzie przeciwieństwa się równoważą. U ludzi siła przyciągania rośnie z pokolenia na pokolenie i rośnie przez całe życie, aż w końcu nie można jej zrównoważyć i wymyka się spod kontroli. Aby zachować równowagę, którą w naturalny sposób zachowuje reszta natury, musimy nauczyć się, jak to robić.
Od wczesnych lat życia musimy uczyć dzieci o naturze ludzkiej, o tym, jak ją kontrolować, jakie cele powinniśmy sobie stawiać i jak je osiągać w sposób konstruktywny dla nas samych i dla społeczeństwa. Musimy pokazać dzieciom, które środowiska społeczne są dla nich dobre, a które nie, i dlaczego, a także pokazać im szkody, jakie może wyrządzić lekkomyślny egoizm.
Kiedy ludzie opanują swoje ego, mogą je wykorzystywać w sposób pozytywny i konstruktywny. Jeśli tacy ludzie mają pragnienie rządzenia, to po nauczeniu się, jak panować nad swoim ego, mogą stać się wielkimi władcami. Będą w stanie oprzeć się narastającemu ego, a zamiast mówić l’état, c’est moi (państwo to ja), jak mawiał Ludwik XIV, przywilej jakim obdarzyło ich społeczeństwo, będą przyjmowali z wielką pokorą, aby mądrze nim kierować.
W istocie, przywódca musi mieć wrodzone poczucie niegodziwości. Jeśli przywódca nie czuje, że są ludzie którzy wiedzą lepiej, są bardziej kompetentni, mają większe doświadczenie i mądrość, nic nie powstrzyma go przed staniem się tyranem. Jednak pokora i pewne poczucie niższości hamują ego i pozwalają liderowi pozostać uważnym, docenianym, a przede wszystkim troskliwym.
Źródło: https://bit.ly/3rNoqR2
Opublikowano dnia 21 kwietnia 2022
W Światowym Dniu Zdrowia, ustanowionym przez ONZ na 7go kwietnia, nie ma zbyt wielu powodów do świętowania. Stare choroby, które kiedyś uważano za wyeliminowane, takie jak polio, powracają na różnych kontynentach, a po dwóch latach od wybuchu epidemii Covid-19 nadal mamy do czynienia z pandemią. W tym roku tematem przewodnim ONZ jest „Nasza planeta, nasze zdrowie”. Koncentruje się on na współzależności między wszystkimi poziomami przyrody a naszym zdrowiem. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że rocznie, ponad 13 milionów zgonów na świecie jest spowodowanych problemami środowiskowymi. W rzeczywistości zmiany klimatu są powiązane z takimi chorobami, jak rak, astma, choroby serca, plagi i inne.
Możemy dalej liczyć zgony i narzekać na stan świata, ale nic się nie zmieni, dopóki nie przyznamy, że systemy opieki zdrowotnej na całym świecie zawiodły. Naszym głównym zmartwieniem powinno być pytanie, jak to się stało, że ludzkość znalazła się na tak niskim poziomie pomimo wszystkich osiągnięć naukowych, które miały zapewnić wszystkim dobre życie. Ludzkość stworzyła systemy opieki zdrowotnej w oparciu o własne egoistyczne i pozbawione dobrych intencji cechy. Nie możemy więc oczekiwać, że ze zła wyniknie dobro. Zło, o którym tu mowa, to samolubne, egoistyczne cechy zakorzenione w ludzkości. Systemy opieki zdrowotnej, podobnie jak wszystkie systemy społeczne, zależą od sposobu gospodarowania pieniędzmi i od chęci ludzi do działań ukierunkowanych na ich prawidłowe funkcjonowanie.
Wiele organizacji międzynarodowych, które mają gwarantować poprawę stanu środowiska i zdrowia na świecie, zamiast promować te cele, zajmuje się jedynie gromadzeniem środków finansowych i przemieszczaniem się odrzutowcem z konferencji na konferencję, bez rzeczywistych rezultatów i działań na rzecz poprawy sytuacji. Nic więc dziwnego, że nie tylko nie potrafimy skutecznie zwalczać pandemii, ale nawet stare choroby, o których sądzono, że zostały praktycznie wyeliminowane, pojawiają się ponownie. Może istnieć okres inkubacji trwający setki lat, po którym choroba powraca, a my po prostu nie jesteśmy świadomi tego procesu, ale nigdy nie będziemy w stanie wytępić jej na dobre, jeśli nadal będziemy stwarzać warunki do jej rozprzestrzeniania się.
Wszystkie choroby, a zwłaszcza te odkryte w ostatnich dziesięcioleciach, są wynikiem braku równowagi psychicznej, fizjologicznej i biologicznej między człowiekiem a środowiskiem oraz między ludźmi. Dopóki tego nie naprawimy, nie będziemy w stanie wyeliminować przyczyn chorób. Jako ludzie musimy zrozumieć, że stan przyrody zależy od relacji między nami. Widzimy widoczne dowody naszego negatywnego wpływu na przyrodę, ale wzajemne powiązania sięgają głębiej. Musimy się z tym zmierzyć, zmienić nasze nastawienie i być gotowi dostosować się do integralności przyrody. Oznacza to, że musimy brać tylko to, co jest niezbędne do przetrwania i dbać o dobre funkcjonowanie całego systemu, zamiast kierować się wyłącznie egoistycznymi kalkulacjami i zagarniać wszystko, co się da, nie zważając na konsekwencje.
Można zapytać, jak relacje międzyludzkie i to, co dzieje się w przyrodzie, są ze sobą powiązane. W przyrodzie istnieją cztery poziomy: nieożywiony, wegetatywny, ożywiony i ludzki. Wszystkie z wyjątkiem człowieka funkcjonują zgodnie z prawami natury dotyczącymi wzajemności i równowagi. Pozostałe poziomy nie mają w niczym wolnego wyboru; działają instynktownie, biorąc tylko to, co jest im potrzebne do przetrwania. Natomiast poziom ludzki jest jedynym, który dopuszcza się okrucieństw na Ziemi i wobec innych ludzi, celowo i świadomie po to, by wyrządzić krzywdę. Wszystkie negatywne reakcje, jakie otrzymujemy od przyrody, są tylko konsekwencją naszych działań. Mówiąc prościej, sami sprowadzamy na siebie te ciosy.
Jeśli postaramy się zbudować harmonijny system relacji międzyludzkich, cała przyroda będzie zrównoważona, łącznie z ludzkością. Kiedy poczujemy, jak bardzo jesteśmy zależni od wszystkich i każdy będzie działał z troską o innych indywidualnie i zbiorowo, jak wspólny umysł i jedno ciało, wtedy starożytne przysłowie „W zdrowym ciele zdrowy duch” stanie się rzeczywistością.
Źródło: https://bit.ly/3K3uZFe
Opublikowano dnia 20 kwietnia 2022
„Człowiek rodzi się wolny, a wszędzie jest zakuty w kajdany” – powiedział kiedyś Jean-Jacques Rousseau. Kto nakłada na nas kajdany, które pozbawiają nas wolności? Oto jest pytanie. Czy jest to środowisko, czy my sami? A może to po prostu natura życia? Odpowiedź zależy od głębi naszej kontemplacji.
Od niemowlęctwa ludzie są zobowiązani do wykonywania różnych czynności. Dzieci rodzą się, są karmione i pielęgnowane według określonych metod właściwych dla ich rozwoju. Nawet jeśli nie chcą otrzymywać lekarstw, są im one podawane. Następnie są posyłane do przedszkola, do szkoły. Muszą wcześnie wstawać, organizować się w pośpiechu, trzymać się sztywnego planu dnia, słuchać rzeczy, które niekoniecznie je interesują, i odrabiać lekcje. Kiedy wychowujemy nasze dzieci i przygotowujemy je do życia, nie mają one swobody wyboru.
Ponieważ nawyk staje się drugą naturą, nie czujemy się jak w kajdankach. Przyzwyczailiśmy się do ustalonych granic i warunków i w ich obrębie czujemy się wolni. Nieświadomie po prostu pozwalamy, aby życie nami kierowało: studia, kariera, rodzina, status, sukcesy. Są tacy, dla których pytanie o wolność i niezależność rzeczywiście się pojawia. Po co ja właściwie żyję? Co jest istotą i sensem mojego życia? Samo kupno domu, samochodu, wyjazd na wakacje od czasu do czasu nie może być wszystkim w życiu. Nawet gdyby dokonano nowego odkrycia, jak przedłużyć życie w dobrym zdrowiu, czy dałoby mi to poczucie wolności i uczyniło mnie szczęśliwszym? To są ostateczne wielkie pytania, przed którymi każdy z nas w końcu stanie.
Nieszczęście w swej istocie wynika ze świadomości, że nasze życie jest ograniczone i pozbawione sensu, bez wielkiego i jasnego celu, który moglibyśmy osiągnąć. Dokładnie takie jest uczucie niewolnictwa, dosłownie. Jeśli w przeszłości ludziom udawało się jeszcze wyłączyć wewnętrzne pytania, poprzez zagłębianie się w różnego rodzaju mistycyzmy i religie, to dziś coraz rzadziej jest to możliwe. Przestało to być skuteczne. Są tacy, którzy uważają, że być wolnym to znaczy być niezależnym i nie musieć polegać na innych. Czy coś takiego jest w ogóle możliwe? Niezależnie od tego, czy jestem pracownikiem najemnym, czy samozatrudnionym, przedsiębiorcą, młodszym pracownikiem czy członkiem zarządu, wciąż jestem zależny od wielu czynników, które mnie ograniczają.
A gdybym mógł uciec od wszystkich zależności od innych i ograniczeń na bezludną wyspę, siedząc na plaży, która należy tylko do mnie, sam na sam, to czy byłbym określany jako wolny? Przecież w każdej chwili rodziłyby się we mnie nowe pragnienia, które zmuszałyby mnie do dążenia aby je spełnić za wszelką cenę. Tak więc, gdy zagłębiamy się w zagadnienie wolności, odkrywamy, jak mgliste jest to pojęcie. Życie ma jednak swoją własną dynamikę, a my z roku na rok się rozwijamy. Prędzej czy później, nawet gdyby wszystkie nasze potrzeby materialne zostały zaspokojone, a na świecie panowałaby obfitość wszystkiego, zaczęłoby nas dręczyć pytanie: „po co żyjemy?”.
W końcu każdy z nas odkryje, że wolność osobistą można osiągnąć jedynie poprzez budowanie nowego rodzaju relacji między nami: dobrych, nieskończonych wzajemnych relacji. Ewolucja kieruje nas, rasę ludzką, ku takiemu integralnemu połączeniu, a w ramach tego połączenia odkryjemy dla siebie zupełnie nowy rodzaj życia. Podobnie jak dzieci, które z radością biegają po domu obok matki, o której wiedzą, że się nimi zaopiekuje i przygotuje dla nich wszystko, co dobre, tak i w nas będzie rosło poczucie wolności, gdy będziemy rozwijać miłość i bliskość w relacjach między nami. Urośnie pewność, że nie będę musiał bronić się przed tobą, a ty przed mną; moje serce będzie otwarte na ciebie, a twoje na mnie.
Prawdziwa ludzka więź wzajemnej troski i uwagi uwolni nas od martwienia się o siebie, od stresu, problemów i zmagań. Siła miłości i dawania wypełni całe stworzenie, a jest to integralna siła, która łączy wszystkie części przyrody w cudowną, bezszwową tkaninę zapewniającą ostatecznie spełnioną egzystencję.
Źródło: https://bit.ly/3McF5Fq
Opublikowano dnia 14 kwietnia 2022
Naukowcy z Australii, którzy zamierzali przeprowadzić badania nad srokami australijskimi, przyczepili maleńkie, ważące zaledwie 2,7 g nadajniki do pięciu ptaków w stadzie, aby śledzić ich ruchy i zwyczaje. Co zaskakujące, w ciągu kilku godzin wszystkie nadajniki zostały z ptaków usunięte przez współtowarzyszy ze stada. Śledzone sroki próbowały samodzielnie usunąć urządzenia, ale nie mogły sobie poradzić. Gdy inne ptaki zobaczyły, że te próbują uwolnić się z pasków, ruszyły im z pomocą i w ciągu kilku minut były oswobodzone.
Naukowcy wyjaśnili, że „choć wiemy, że sroki są inteligentnymi i społecznymi stworzeniami, to był to pierwszy znany nam przypadek, w którym zaobserwowano tego typu pozornie altruistyczne zachowanie: pomoc członkowi grupy bez otrzymania natychmiastowej, namacalnej nagrody”.
W latach 2005-2007 kilkakrotnie spotkałem się ze słynną prymatolog Jane Goodall. Odbyliśmy kilka fascynujących rozmów o naturze i o różnicach między zachowaniem człowieka a zachowaniem zwierząt. W jednej z naszych rozmów podzieliła się ze mną stwierdzeniem, że kiedy spędza się dłuższy czas w przyrodzie, ma się wrażenie, że jest ona pełna miłości, a jedynymi, którzy jej nie czują, jesteśmy my, ludzie.
Rzeczywiście, jeśli przyjrzeć się naturze z bliska, łatwo dostrzec, jak wiele jest w niej miłości. Miłość nie jest jednak altruizmem. Za tym, co zwierzęta robią dla siebie nawzajem, zawsze kryje się jakiś motyw, który wynika z własnego interesu. W przypadku sroki, ptaki z tropicielami nagle wyglądały inaczej niż reszta stada, więc inne ptaki pomogły im przywrócić „normalny” wygląd.
Każdy ptak w stadzie lub każde zwierzę w stadzie sympatyzuje z pozostałymi członkami grupy. Ponieważ przeżywalność jednego ptaka w dużej mierze zależy od liczebności stada, w interesie ptaków jest, aby było ono jak największe. Zapewnia im to większą ochronę przed rywalami i potencjalnymi drapieżnikami.
Ludzie, jak zauważyła Goodall, są inni. Mamy dodatkową cechę, jeśli można to tak nazwać: Lubimy patrzeć na cierpienie innych. Gdy inni cierpią, zwłaszcza gdy jest to wynikiem naszych własnych działań, czujemy się lepsi, a przyjemność płynąca z przewagi nad innymi jest cechą wyłącznie ludzką.
Dlatego właśnie aż do poziomu ludzkiego wszystko w przyrodzie jest doskonale zrównoważone. Istnieje instynktowna miłość i wszystko działa harmonijnie. Kiedy jednak w grę wchodzą ludzie, nienasycona żądza wyższości zakłóca cały system. To właśnie sprawia, że wykorzystujemy i znęcamy się nad innymi, nadmiernie konsumujemy, gromadzimy niepotrzebne bogactwa i uszczuplamy zasoby ziemi.
Ponieważ jesteśmy pozbawieni naturalnej miłości, z wyjątkiem więzów krwi, ale dziś nawet te się zacierają, jesteśmy jedynymi istotami na planecie, które muszą „pracować” nad miłością do innych. Nie będzie to altruizm, ponieważ nasze działania nie pozostaną bez nagrody. Naszą nagrodą będzie jednak widok radości innych. Tylko wtedy, gdy będziemy w stanie działać w ten sposób, przestaniemy znęcać się nad otoczeniem i nad sobą nawzajem.
Krótko mówiąc, antidotum na nasze rozkoszowanie się wyższością jest rozwijanie uczucia przeciwnego: przyjemności z oglądania sukcesów innych. Tylko wtedy, gdy będziemy kultywować to uczucie wśród nas, jako społeczeństwo, będziemy mieli szansę stać się opiekuńczy jak pozostałe zwierzęta w przyrodzie i stworzymy zrównoważone środowisko, w którym wszyscy będziemy mogli się rozwijać.
Źródło: https://bit.ly/3O97iPb
Opublikowano dnia 14 kwietnia 2022
Po miesiącu wojny w Ukrainie zapowiada się bezprecedensowy światowy kryzys żywnościowy. Eksport pszenicy z Rosji i Ukrainy łącznie stanowi prawie 30% światowej produkcji, a Rosja jest głównym eksporterem nawozów sztucznych na świecie. Dlatego konflikt grozi szybkim rozpętaniem „doskonałej burzy” w światowym rolnictwie, wpływając na dostępność żywności i jej ceny. Musimy zdać sobie sprawę, że nadchodzący głód nie jest wynikiem braku żywności, ale konsekwencją nadmiaru ludzkiego egoizmu.
Jeśli weźmiemy pod uwagę, że około 45 milionów ludzi na świecie już teraz znajduje się na skraju głodu, a prawie 283 miliony ludzi w 81 krajach jest w wysokim stopniu zagrożonych brakiem bezpieczeństwa żywnościowego (według szacunków Światowego Programu Żywnościowego), prognozy na przyszłość nie są obiecujące. Kryzys energetyczny i gwałtowny wzrost cen gazu ziemnego zadały poważny cios produkcji żywności i kosztom transportu.
Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa przewiduje, że w najbliższych miesiącach ceny żywności wzrosną o co najmniej 20%, a do tego dojdą zakłócenia i wzrost kosztów związane z pandemią COVID-19. Oczekuje się, że sytuacja ta znacznie pogorszy bezpieczeństwo żywnościowe na świecie oraz spowoduje niepokoje społeczne i niestabilność.
Gdyby świat prawidłowo podszedł do problemu bezpieczeństwa żywnościowego, być może nie doszłoby do takiego kryzysu, który zagroziłby zaopatrzeniu i naraził miliony ludzi na ryzyko śmierci głodowej. Moglibyśmy podejść do tej sytuacji w zdrowy sposób i ocenić, co mamy, ile potrzebujemy, komu brakuje i jak najlepiej rozdzielić nasze zasoby, tak jak w rodzinie.
Problem polega na tym, że choć świat staje się coraz bardziej współzależny, to jednocześnie jest coraz bardziej oderwany od siebie. Nikt tak naprawdę nie myśli o dobru innych. W niektórych miejscach podstawowe zboża konsumpcyjne są nawet palone, aby utrzymać wysokie ceny, co powoduje, że ludzie w innych miejscach dosłownie umierają z głodu. Tak więc kryzys żywnościowy, z którym mamy do czynienia, nie jest kwestią ograniczonych zasobów, ale braku wzajemnej troski i odpowiedzialności między nami.
To nie jest pierwszy kryzys żywnościowy, z którym boryka się świat, i nie będzie ostatni. Miliardy dolarów, które organizacje międzynarodowe przeznaczają na walkę z głodem, mogłyby wielokrotnie wyżywić cały świat, ale problem nie został rozwiązany, ponieważ nie ma prawdziwego zainteresowania znalezieniem rozwiązania. Głód to dochodowy biznes i sposób na dominację. Ci, którzy zarabiają na nim krocie, z radością utrwalają głód. Inni, analizując na chłodno sytuację, patrzą na 8 miliardów ludzi na świecie i uważają, że łatwiej i korzystniej byłoby mieć do czynienia z połową tej liczby, tak jak to było sto lat temu, gdy zapotrzebowanie na zasoby naturalne było mniejsze.
Moim zdaniem, dopóki nie zajmiemy się sednem problemu, czyli egoizmem ludzkiej natury i wojną między korzyścią własną a interesem wspólnym, nie znajdziemy żadnego remedium na nasze nieszczęścia. Wszystkie opcje zostały wyczerpane. Tylko wzniesienie się ponad egoistyczne interesy dla wspólnego dobra może oszczędzić ludzkości jeszcze wielu lat niepotrzebnych udręk.
Kryzys żywnościowy, z którym mamy do czynienia, powinien zmusić nas do ponownej oceny naszych priorytetów w rozwiązywaniu problemów globalnych. Dopiero gdy ludzie zrozumieją, że każdy członek społeczeństwa jest zależny od innych i że świat jest jak jeden organizm, w którym poważna choroba któregokolwiek z organów wpływa na cały system aż do jego załamania, wtedy zaczniemy się zmieniać. Wówczas zaczniemy dostrzegać akty wzajemnej troski i systemy wsparcia tworzone przez społeczność, władze i wszystkich odpowiedzialnych za powstanie nowego społeczeństwa opartego na wzajemnej odpowiedzialności. Ludzkość po prostu nie ma innego wyboru, nie ma innego sposobu na przetrwanie.
Źródło: https://bit.ly/3JHJYVx
Opublikowano dnia 13 kwietnia 2022
BlackRock zarządza największym na świecie portfelem finansowym, nadzorującym 10 bilionów dolarów. W ostatni czwartek założyciel i prezes firmy, Larry Fink, wysłał do akcjonariuszy list, w którym stwierdził, że „rosyjska inwazja na Ukrainę położyła kres globalizacji, jaką znaliśmy przez ostatnie trzy dekady.” Nie tylko Fink jest tego zdania. Inwestor z Wall Street Howard Marks z Oaktree Capital wyraził podobne obawy w swoim liście do akcjonariuszy w środę. Napisał, że negatywne aspekty globalizacji zostały spotęgowane przez wojnę na Ukrainie i „spowodowały powrót wahadła w kierunku lokalnych źródeł zaopatrzenia”. Nie przewiduję, że kraje zaczną się od siebie odłączać, ale na pewno jesteśmy świadkami dużej zmiany. Zmierzamy w kierunku świata, w którym gospodarki dzielą się między sobą, a ludzie czują się bardziej częścią globalnego społeczeństwa niż zlepkiem narodów. Zmierzamy w kierunku kolejnej fazy globalizacji: globalizacji 2.0.
Dawniej produkcja wymagała rąk do pracy. Kiedy koszty pracy na Zachodzie stały się zbyt wysokie, firmy szukały tańszej siły roboczej w innych miejscach i zaczęły przenosić linie produkcyjne za granicę. Jednocześnie poprawiła się komunikacja, transport stał się bardziej przystępny cenowo, a produkty, które kiedyś były dystrybuowane lokalnie, zaczęły trafiać na rynki światowe.Dziś jednak ręce do pracy są mniej potrzebne, ponieważ wiele czynności wykonują roboty i zautomatyzowane maszyny. Produkty stają się coraz bardziej kompaktowe, a obecnie nawet usługi, takie jak call center, są zlecane do wykonania w tańszych lokalizacjach. Wydaje się, że lokalność straciła wiele na swojej wartości; mniej istotne stało się to, gdzie coś jest produkowane, i mniej istotny stał się czynnik wpływający na cenę. Oczywiście, wiele produktów nadal zależy od lokalizacji, np. rudy czy paliwa, ale trend jest jednoznaczny.
Podczas gdy wartość lokalna utraciła swą wartość, powiązania między krajami stały się bardzo istotne w kwestii ich przetrwania. Zdławienie gospodarcze Rosji poprzez nałożenie sankcji w związku z jej inwazją na Ukrainę będzie dla Rosji bardzo bolesne. Tak jak globalizacja podtrzymuje niektóre kraje, zwłaszcza te silnie uzależnione od eksportu lub importu, tak jej odmowa może zniszczyć kraj, odcinając go od przepływów i odłączając od globalnego systemu finansowego. Jedyny przypadek, kiedy odłączenie kraju jest pomocne, to taki, w którym służy ono stworzeniu lepszego, bardziej poprawnego połączenia. Tak jak rodzice, czasami, kiedy dzieci nie mogą przestać się kłócić, wysyłają je do osobnych pokoi, aż ochłoną, tak samo państwa czasami muszą zrobić to samo.
Sytuacja między Rosją a Ukrainą jest tego przykładem. Te dwa narody mają wspólną kulturę, podobne języki, występuje swoboda małżeństw mieszanych, a nawet granice między nimi się zmieniają (i dlatego są sporne). Kiedy jednak nie mogą dojść do porozumienia i zaczynają walczyć, muszą zostać rozdzielone do czasu, aż napięcie opadnie i będą mogły się konstruktywnie porozumieć. Obecnie nie wydaje się to możliwe, ale dzięki ich konfliktom ludzkość nauczy się, jak to robić. To jednak wielka szkoda, że ludzie, a nawet całe narody, muszą tak słono płacić za naukę komunikacji, która powinna być oczywista dla każdego z nas. W prawidłowych relacjach uczestnicy przedkładają wspólne potrzeby nad swoje własne. To tak, jakby na środku świata stała wielka miska, a wokół niej wszystkie kraje. Każdy kraj wrzuca do miski swoją potrawę i wszyscy cieszą się powstałym gulaszem.
Z jednej strony kraje mówią o zrównoważonym rozwoju i ograniczeniu produkcji w celu zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. Z drugiej strony, te same kraje produkują dwa razy więcej niż zużywają lub eksportują. Nadwyżka zaśmieca ziemską glebę, powietrze i wodę, a ludzie, których nie stać na te produkty, głodują w potrzebie niesprzedanych dóbr. Jest to niesprawiedliwe, niemądre i niezrównoważone. Globalizacja oznacza, że staliśmy się jednym społeczeństwem. Nadszedł czas, abyśmy zaczęli zachowywać się tak, jak należy. Nadszedł czas, aby wprowadzić globalne planowanie, globalną produkcję, globalny system opieki społecznej, który naprawdę działa, globalny system opieki zdrowotnej i globalną edukację.
Gdybyśmy czuli się bardziej jak jedna rodzina lub przynajmniej jeden kraj, a mniej jak członkowie gangów, którzy zostali wrzuceni do jednej celi więziennej, aby walczyć na śmierć i życie, nie potrzebowalibyśmy armii. Zaoszczędzone w ten sposób fundusze pozwoliłyby sfinansować znacznie więcej potrzeb niż te opisane powyżej. Na planecie Ziemia wszystkiego jest pod dostatkiem. Jedyne, czego brakuje, to dobrych połączeń.
Źródło: https://bit.ly/3jBpF18
Opublikowano dnia 6 kwietnia 2022
Jeśli jakiś kraj znajdzie się w czołówce, oznacza to, że jego mieszkańcy należą do najszczęśliwszych na świecie – tak wynika z raportu ONZ na temat szczęścia na świecie (World Happiness Report), globalnego badania przeprowadzonego wśród mieszkańców około 150 krajów. Badanie ujawniło niedawno bardzo prostą przesłankę, która zwykle jest ignorowana: poziom naszego zadowolenia jest związany z poziomem hojności i wzajemnej pomocy, który wzrósł w ciągu ostatnich dwóch lat z powodu pandemii. Ale czy oznacza to, że ludzie są szczęśliwsi, ponieważ nagle stali się bardziej altruistyczni? Jak można to naprawdę zmierzyć?
Finlandia jest najszczęśliwszym krajem na świecie już piąty rok z rzędu – tak wynika z rankingu opartego na poziomie życia i wzajemnej odpowiedzialności. Według raportu w 2021 r. datki na cele charytatywne, pomoc nieznajomym i wolontariat wzrosły na całym świecie o 25% w porównaniu z poziomem sprzed pandemii. Prawdopodobnie tak jest, ale sposób, w jaki ankieta może wniknąć w ludzkie uczucia i wewnętrzne spełnienie, jest dyskusyjny, a zatem niewiarygodny. Myślę, że trochę dorośliśmy i nie jesteśmy już tak naiwni, by brać sondaże na poważnie. Wszyscy zdają sobie sprawę, że są one finansowane i uwzględniają uwarunkowania polityczne. Na przykład, gdybyśmy wierzyli sondażom, moglibyśmy być zachwyceni, że Izrael, kraj, w którym mieszkam, zajął godne szacunku 9. miejsce w światowym indeksie szczęścia, pomimo ciągłego zagrożenia bezpieczeństwa i wysokich kosztów życia.
Stosunki między nami są z dnia na dzień coraz trudniejsze, a konflikty wyczerpujące, więc wniosek byłby taki, że siedemdziesiąte miejsce w indeksie szczęścia jest dla nas bardziej realistyczne. Tak więc umieszczając Izrael na szczycie listy, Organizacja Narodów Zjednoczonych próbuje po prostu ukryć swoje uprzedzenia wobec nas. Jeśli odłożyć na bok okulary, przez które badanie ONZ pokazuje nam „globalny indeks szczęścia”, i spojrzeć na samą rzeczywistość, to okaże się, że Skandynawowie, którzy zajmują pierwsze miejsca na liście, nie są raczej wizerunkiem radosnego uniesienia. W rzeczywistości mamy do czynienia z kontrastującymi falami ciepła i zimna, ekspansji i kurczenia się, falami skąpstwa i szczodrości, szczęścia i smutku. A teraz przez świat przetacza się cieplejsza, otwarta i przyjazna fala. Poprzedziła ją pandemia Covida i globalne cierpienie. Ale to tylko przelotna fala, która zaniknie.
Świat zamknie się w sobie, a ludzie znów staną się mściwi i samolubni. Dzieje się tak dlatego, że wydarzenia życiowe wpływają na nas i prowadzą nas w kierunku na zewnątrz, do pewnego stopnia połączenia, a innym razem w kierunku separacji. Nie mniej jednak wewnątrz nie zmieniamy się. Pozostajemy tacy od tysięcy lat i nadal żyjemy z tym samym wewnętrznym instynktem, z którym urodziliśmy się jako istoty ludzkie. Jest to instynkt samolubny – nasze ego. To ego nie pozwala nam być naprawdę szczęśliwymi. Powoduje, że prześladujemy innych, aby ich kosztem osiągnąć to, czego pragniemy, co w końcu sprawia, że jesteśmy od siebie oddaleni, podejrzliwi i wrogo nastawieni. W takich warunkach i w takim środowisku nikt nie może czuć się naprawdę spełniony.
Jesteśmy częścią całej ludzkości, a także częścią całego systemu natury. Dlatego nasze szczęście zależy od szczęścia wszystkich innych i jest z nimi związane. Nie możemy czuć się prywatnie szczęśliwi, jeśli nie jesteśmy zadowoleni z całego naszego otoczenia. Aby poczuć prawdziwe szczęście, musimy zapanować nad zakresem w jakim nasze życie kontrolowane jest przez ego. Kiedy zmienimy naszą perspektywę z egoistycznej na altruistyczną, będziemy wspinać się po drabinie szczęścia uniezależnieni od sondaży i pustej dumy. Każdy z nas poczuje wewnętrzną radość, która istnieje w harmonijnych relacjach między nami – prawdziwym źródle trwałego spełnienia.
Źródło: https://bit.ly/3x55h0x
Opublikowano dnia 6 kwietnia 2022
Można by pomyśleć, że ludzie będą mieli coraz mniej cierpliwości do słuchania rozmów innych osób, ale jest zupełnie inaczej. W rzeczywistości im młodsi słuchacze, tym chętniej wybierają słuchanie podcastów niż muzyki. Jak podaje blog o biznesie muzycznym Hypebot, raport 2021 Spoken Word Audio Report przygotowany przez NPR i Edison Research wykazał, że „w Spoken Word sektor audio zwiększył się o 40% w ciągu ostatnich siedmiu lat; w tym roku wzrost ten wyniósł 8%”, a „powiększenie się sektora audio w Spoken Word jest napędzane przez duży wzrost liczby młodych i wielokulturowych słuchaczy”, podczas gdy, w tym samym czasie, liczba słuchaczy muzyki spadła o 10%.
Często powtarzam, że dzisiejsi młodzi ludzie nie są powierzchowni czy apatyczni, jak niektórzy ich określają. Przeciwnie, są bardzo spostrzegawczy, bezpośredni i dokładnie wiedzą, czego potrzebują. Kiedy nie dajemy im tego, czego potrzebują, odwracają się do nas plecami, a my interpretujemy to jako apatię. Tak nie jest; oni po prostu nie przyjmują słów, które nie zaspokajają ich pragnienia. Potrzebują odpowiedzi, chcą dokładnych informacji o świecie, w którym żyją, a my ich nie dostarczamy. Musimy zapewnić ludziom, zwłaszcza młodzieży, a nawet młodszym, zrozumienie, jak myśleć i działać w zglobalizowanym, wzajemnie powiązanym i współzależnym świecie.
Oni żyją w ten sposób w sposób naturalny; mają przyjaciół z całego świata, których nigdy nie spotkali, a z którymi jedynie rozmawiają przez Internet. Jednocześnie kraje, w których żyją, mogą być wrogo do siebie nastawione, a nawet prowadzić ze sobą wojny. My, starsze pokolenie, nadal mamy przestarzałe poglądy na temat separacji i granic, podczas gdy oni żyją w wirtualnej chmurze, gdzie nie ma granic, i czują się tam bardzo dobrze. Teraz potrzebują informacji; muszą wiedzieć, jak się zachować w takim życiu, ponieważ żaden z dzisiejszych systemów edukacyjnych nie dostarcza im informacji na ten temat.
Świat szybko się zmienia, a tempo to jest coraz szybsze. Jeśli chcemy, aby przejście to było płynne, musimy się do niego przygotować. Paradygmat odrębnych podmiotów, które walczą ze sobą o dominację, jest przestarzały w świecie, w którym każdy podmiot jest uzależniony od innych podmiotów w zakresie zaspokajania swoich najbardziej podstawowych potrzeb. Jeśli nie przestawimy się szybko na bardziej kooperatywny sposób myślenia i funkcjonowania, rzeczywistość zmusi nas do tego w ciężki sposób – poprzez wojny, choroby, katastrofy naturalne i niezliczone inne „baty”, które matka natura ma w zanadrzu, aby zdyscyplinować swoje nieposłuszne dzieci.
Nie tylko młode pokolenie potrzebuje odpowiedzi – my wszyscy ich potrzebujemy. Im szybciej dostrzeżemy, że świat się zmienił, tym szybciej zaczniemy go badać z tej nowej, współzależnej perspektywy i będziemy mogli znaleźć odpowiedzi, których potrzebujemy dla siebie i dla naszych dzieci.
Źródło: https://bit.ly/3NQrS6K
Opublikowano dnia 11 kwietnia 2022
Nowy program edukacyjny w Izraelu proponuje przygotowanie 12-klasistów do życia. Będzie on realizowany w ciągu ostatnich sześciu miesięcy nauki w szkole podstawowej, a program ma ich nauczyć, jak zarządzać finansami i jak skutecznie odnaleźć się na zmieniającym się rynku pracy. Przygotowanie dzieci do życia to świetny pomysł, ale jeśli zaczniemy je realizować w ostatnim półroczu nauki, to: a) tak naprawdę nie przygotujemy ich do niczego i b) co robiliśmy przez jedenaście i pół roku przed tym ostatnim półroczem? Aby przygotować dziecko do życia, musimy najpierw przygotować rodziców do rodzicielstwa, a następnie przygotowywać dzieci od momentu ich narodzin.
Mówiąc o przygotowaniu do życia, musimy uwzględnić wszystkie jego aspekty. Edukacja finansowa to tylko jeden z aspektów, i to wcale nie najważniejszy. Dzieci potrzebują wiedzy w każdym aspekcie życia, ale najważniejszym z nich, a zarazem najrzadziej nauczanym, są relacje międzyludzkie. Możemy być wybitni w swojej dziedzinie, możemy zarabiać dużo pieniędzy i być zamożni, ale jeśli nie potrafimy pozytywnie komunikować się z innymi ludźmi i sprawiać, by czuli się dobrze w naszym otoczeniu, nie będziemy szczęśliwi.
W dzisiejszych czasach najczęściej występującym schorzeniem jest depresja. Większość innych schorzeń, takich jak różne uzależnienia, przemoc, zaburzenia odżywiania, pracoholizm itp. ma swoje źródło w depresji, która objawia się różnymi symptomami. Obecnie w leczeniu depresji powszechnie stosuje się leki. Leki jednak nie leczą depresji, a jedynie tłumią ból. Gdyby natomiast osoby cierpiące na depresję potrafiły nawiązywać wspierające i pozytywne relacje, ich depresja zniknęłaby tak, jakby nigdy nie istniała, i to bez żadnych leków.
Dziś większość dorosłych nie wie, jak pozytywnie komunikować się z innymi. Dlatego, aby nauczyć dzieci budowania pozytywnych relacji z innymi, dorośli także muszą nauczyć się tego rzemiosła.
Może się to wydawać naiwne lub nierealistyczne, że ludzie mogą odnosić się do siebie nawzajem bez złych intencji w sercu, ale dalsze życie w dotychczasowy sposób jest nie tylko nierealistyczne, ale także niszczy nasze społeczeństwo i naszą planetę oraz stwarza realne ryzyko wybuchu kolejnej wojny światowej.
Dlatego nawet jeśli nie uda nam się nawiązać pozytywnego kontaktu, to nikomu nie zaszkodzi, jeśli się postaramy. Jeśli jednak nie podejmiemy żadnych starań i nadal będziemy postępować tak jak dotychczas, z pewnością zniszczymy siebie i planetę, na której żyjemy, a przyszłość, jaką pozostawimy naszym dzieciom, będzie bardzo ponura. Po katastrofie nadal będą musiały nauczyć się żyć w zgodzie ze sobą, więc czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy nauczyli się tego rzemiosła i przekazali je naszym dzieciom, póki jeszcze tu jesteśmy?
Źródło: https://bit.ly/3xiSaci
Opublikowano dnia 5 kwietnia 2022
Z niedawno opublikowanego eseju wynika coś bardzo interesującego: Metodologia, którą stosują naukowcy, determinuje wynik eksperymentu. Po przeanalizowaniu ponad 400 eksperymentów dotyczących związku między aktywnością mózgu a świadomością badacze „stwierdzili, że poparcie dla określonej teorii można przewidzieć, niezależnie od wyników, a wyłącznie na podstawie metodologicznych wyborów. Co więcej,” podsumowują, „większość badań interpretuje swoje wyniki po fakcie, zamiast z wyprzedzeniem testować krytyczne przewidywania teorii”. Jest to kolejny dowód na to, że dopóki jesteśmy z natury stronniczy, dopóty bezstronność w nauce nie będzie istniała.
Eksperyment, przeprowadzony wspólnie przez Wydział Neurologii New York University School of Medicine, Sagol School of Neuroscience na Uniwersytecie w Tel Awiwie oraz Wydział Psychologii Reed College, miał na celu „przedstawienie bezstronnego, pozbawionego domniemań, mierzalnego i systematycznego przeglądu wyników badań empirycznych dotyczących wiodących teorii świadomości, dającego spojrzenie na tę dziedzinę z lotu ptaka i poszukującego potencjalnych błędów w interpretacji wyników badań empirycznych”.
Choć oczywiście ani eksperymenty, ani ich recenzenci nie są bezstronni, wyniki badań mówią nam, że cała nauka jest z natury stronnicza, czyli napędzana przez ego. Z tego powodu wszystkie prawa naturalne, które odkrywamy, interpretujemy przez egoistyczną soczewkę, co sprawia, że wszystko, co widzimy, postrzegamy jako napędzane przez ego. Dlatego nie widzimy, że nieegoistyczna siła manipuluje połączeniami między egoistycznymi cząstkami, które postrzegamy jako niezależne. Widzimy, że ludzkość staje się coraz bardziej połączona, ale interpretujemy to jako napędzane egoistycznymi interesami, nie zdając sobie sprawy, że nawet jeśli zdecydujemy się na oddzielenie, nie możemy tego zrobić, ponieważ jest to sprzeczne z kierunkiem przepływu, który jest nam narzucany. Dlatego, choćbyśmy nie wiem, jak się starali, będziemy coraz bardziej uwikłani w sieć współzależności, która łączy nas w jeden system.
Nauka ułatwia życie na więcej sposobów, niż nam się wydaje. Bez nauki nie czytalibyśmy nawet tych krytycznych słów o nauce. Problem z nauką zaczyna się tam, gdzie nie widzimy wyraźnie, a mimo to próbujemy interpretować. To właśnie wtedy powstają sprzeczne teorie, ponieważ każda z nich odzwierciedla nieprawdę, lecz subiektywne postrzeganie jej twórcy. W takim przypadku nauka przestaje być nauką i nie powinniśmy się na niej opierać w żadnym aspekcie naszego życia. Jeśli chcemy znaleźć rozstrzygające wyniki, które potwierdzą wszyscy ludzie i które przyniosą korzyści wszystkim, musimy wyjść z naszego egocentrycznego sposobu postrzegania. Jeśli chodzi o dziedziny badań, w których nasza percepcja jest ograniczona do naszych osobistych poglądów, musimy albo zaakceptować wyniki jako dotyczące tylko nas samych, albo rozszerzyć naszą perspektywę, aby uwzględnić również poglądy wszystkich innych.
Aby osiągnąć to drugie, musimy wyjść z naszej natury, która w swej esencji jest egocentryczna. Jest to jedyny sposób, aby osiągnąć jednolity wynik, który będzie ważny w oczach wszystkich i który wszyscy będą mogli wykorzystać. Jak powiedziano powyżej, obecnie postrzegamy świat jako rządzony przez siły egoistyczne, ponieważ sami jesteśmy w głębi duszy egoistami. W związku z tym nie możemy stwierdzić, czy coś jest nieegoistyczne, ponieważ nie mamy w naszej psychice bezinteresownego spojrzenia. Jeśli jednak spróbujemy postawić się w sytuacji innych ludzi i spojrzeć na sprawy z ich perspektywy, przekonamy się, że wszystkie nasze odrębne poglądy składają się na pełny obraz, który nie jest żadnym z tworzących go elementów, ale siecią, która je łączy.
Pomyślmy o tym jak o organizmie. W ludzkim ciele znajduje się około dziesięciu bilionów komórek, które tworzą siedemdziesiąt osiem głównych organów. Każda komórka i każdy narząd działają oddzielnie i pełnią zasadniczo różne funkcje. Jednak razem pozwalają ciału istnieć i zachować witalność oraz zdrowie. Tak samo jest z ludzkością. Każda osoba pełni określoną funkcję w globalnym organizmie ludzkim. Gdybyśmy potrafili przyjąć perspektywę całej ludzkości, a nie naszą indywidualną, bylibyśmy w stanie wyciągać właściwe wnioski i podejmować decyzje, które byłyby słuszne i korzystne dla nas wszystkich. Właśnie w tym kierunku musimy podążać, jeśli chcemy żyć na świecie, na którym za kilka lat ludzie będą szczęśliwi i bezpieczni.
Źródło: https://bit.ly/35Fbchm
Opublikowano dnia 1 kwietnia 2022
W środę prezydent Ukrainy, Volodymyr Zelenskyy, wystąpił przed Kongresem Stanów Zjednoczonych. Zelenskyy „błagał Stany Zjednoczone, aby „zrobiły więcej” poprzez wprowadzenie strefy zakazu lotów, dostarczenie dodatkowych samolotów i systemów obrony powietrznej oraz stworzenie nowego sojuszu bezpieczeństwa”. Wkrótce po przemówieniu prezydent Biden zadeklarował „800 mln USD pomocy w zakresie bezpieczeństwa”, w tym „800 systemów przeciwlotniczych Stinger, 100 dronów” oraz inne rodzaje broni i amunicji.
Amerykanie są bardzo ostrożni. Do tej pory nie przekazali Ukrainie myśliwców i nie pozwolili Polsce na przekazanie 28 samolotów MIG-29, argumentując, że może to doprowadzić do globalnego konfliktu, ponieważ Polska jest pełnoprawnym członkiem NATO. Pomimo prośby Zelenskiego, USA nie ogłosiły strefy zakazu lotów nad Ukrainą, aby uniknąć bezpośredniego konfliktu z Rosją. Sądząc po wynikach, uważam, że jak dotąd Stany Zjednoczone postępowały właściwie. Wydaje się, że ich dane wywiadowcze dotyczące intencji Putina były prawidłowe, a analizy rozwoju sytuacji zdają się sprawdzać. Należy im się za to uznanie.
Obecnie Stany Zjednoczone zdecydowanie zyskują na tej sytuacji. Wraz ze swoimi sojusznikami w NATO wykańczają Rosję, wyczerpują jej siły militarne i zasoby, w wojnie, której nie może wygrać. Cel Ameryki jest prosty: pozbawić Rosję broni, amunicji i zapasów oraz uciszyć ją na długi, długi czas. Nie sądzę, aby USA czy NATO planowały inwazję na Rosję lub zajęcie któregoś z jej terytoriów. Jest to raczej środek zapobiegawczy niż strategia ofensywy. USA już teraz kontrolują NATO. Gdy Rosja zniknie z globalnej gry o władzę, pozostaną tylko Chiny, a moim zdaniem Ameryka nie uważa Chin za zagrożenie militarne.
Nie jest tak, że Chiny nie chcą zdominować świata, bo chcą. Jednak Chińczycy z natury nie mają tendencji do agresywnej ekspansji. Chcą dominować dzięki swojej sile roboczej i nabywczej, a nie poprzez okupację militarną. Moim zdaniem, odniosą w tym sukces. Najsmutniejszą częścią tej historii jest jednak naród ukraiński. Nikt się o nich nie troszczy, są mięsem armatnim w tej wojnie. Stany Zjednoczone wykorzystują ich do wyczerpania Rosji i pozbawienia jej potęgi, Rosjanie niszczą Ukrainę, chcąc udowodnić swoją siłę, aż w końcu nic z niej nie zostanie, a w międzyczasie Ukraińcy są masowo zabijani, a ich kraj niszczony.
W chwili obecnej Stany Zjednoczone nie są zainteresowane zakończeniem wojny, nie będą dopóki nie osiągną swojego celu: zniszczenia Rosji. Dlatego najprawdopodobniej będą nadal wspierać Ukrainę w takim stopniu, w jakim będzie to konieczne, aby mogła ona kontynuować walkę, ale nie wygrać. Jeśli Ukraina pokona Rosję, zanim armia rosyjska zostanie zlikwidowana, to USA nie osiągnie swojego celu. Dlatego ponury wniosek jest taki, że im dłużej trwa wojna, tym lepiej dla USA i NATO, a gorzej dla Rosji i Ukrainy. Ta wojna, jak każda z resztą, jest straszna. Niestety, ludzkość nie uczy się w inny sposób. Wszystkie lekcje, jakie dostawaliśmy, przyswajaliśmy w bólu. Tak i teraz ludzkość otrzymuje bolesną lekcję: siła militarna nie wygrywa wojen.
Pomimo niewyobrażalnej przewagi w zakresie liczby żołnierzy, broni, wyszkolenia, zasobów i wszelkich innych aspektów militarnych, jakie można sobie wyobrazić, Ukraińcy nie tylko nie ustępują, ale stopniowo przechodzą do ofensywy. Walczą o swój kraj, a rosyjskie samoloty bojowe, czołgi i okręty wojenne nie są w stanie sprostać ich jedności i determinacji. Lekcja, jaką powinniśmy wynieść z tej wojny, jest taka, że w ostatecznym rozrachunku zwycięży solidarność i wzajemna odpowiedzialność; to są jutrzejsze narzędzia sukcesu. Szkoda, że za tę naukę trzeba płacić ludzkim życiem i cierpieniem.
Źródło: https://bit.ly/3ITXox3
Opublikowano dnia 31 marca 2022
Jednym z najbardziej bolesnych, choć często niedostrzeganych zjawisk społecznych wśród dzieci jest ostracyzm. Zazwyczaj ma on miejsce, gdy lider grupy społecznej, np. klasy lub drużyny sportowej, wybiera dziecko jako cel wykluczenia i nastawia resztę grupy przeciwko ofierze. Dla dziecka jest to przerażające doświadczenie, które może naznaczyć młodą duszę na całe życie. Co gorsza, dręczyciel, który zachowuje się w ten sposób, czuje się dzięki temu ośmielony i jest skłonny do powtarzania takich zachowań wobec ofiary lub innych dzieci. Aby wyleczyć tę dolegliwość społeczną, musimy zrozumieć, dlaczego dręczyciele zachowują się w ten sposób i jak możemy im pomóc w przyjęciu bardziej pozytywnych wzorców zachowań.
Celem dręczycieli są dzieci, postrzegane przez nich jako słabe, które nie potrafią się im przeciwstawić lub które są izolowane społecznie. Celem dręczyciela jest nie tyle sprawienie, by ofiara poczuła się źle, ile sprawienie, by dręczyciel poczuł się dobrze sam ze sobą. Dręczyciele często pochodzą z domów, w których czują się niepewnie. Mogą cierpieć z powodu przemocy fizycznej lub emocjonalnej i czuć się deptane w domu. Aby zrekompensować swoje poczucie niższości w domu, muszą czuć się lepsi gdzie indziej, a tym innym miejscem może być szkoła, drużyna sportowa lub inne środowisko społeczne, w którym uczestniczą.
W porównaniu z innymi formami znęcania się, problem z wykluczeniem polega na tym, że dręczyciel „rekrutuje” resztę grupy, aby dopaść ofiarę, pozostawiając ją w izolacji społecznej i bez wsparcia emocjonalnego. Dla dziecka taka sytuacja może być druzgocąca. Aby poradzić sobie z tym zjawiskiem, nie wystarczy ukarać dręczyciela. Kara może powstrzymać dręczyciela przed dalszym dręczeniem ofiary, za którą został ukarany, ale nie powstrzyma go przed szukaniem innych ofiar, bo potrzeba dręczenia pozostanie. Co gorsza, może sprawić, że zastraszacz będzie nadal dręczył, ale w bardziej podstępny i złowrogi sposób.
Dlatego ważne jest, aby zrozumieć, dlaczego dręczyciel zachowuje się w ten sposób, i w bardziej konstruktywny sposób kompensować ich źródło czyli jego niezaspokojone potrzeby. Zamiast pozwolić mu samemu szukać rekompensaty, społeczeństwo powinno zaoferować ją w taki sposób, aby wypełnić emocjonalny brak dręczyciela i aby nie krzywdził innych. Natura ludzka wymaga, abyśmy czuli się dobrze sami ze sobą. Jeśli jest jakieś miejsce, w którym czujemy się gorsi, nie spoczniemy, dopóki nie zrekompensujemy sobie tego uczucia. Dlatego jeśli ktoś czuje się kochany i wspierany, nigdy nie będzie czuł się gorszy i nie będzie chciał sprawić, by inni czuli się niekochani lub wykluczeni. Rozwiązanie problemu znęcania się, a zwłaszcza ostracyzmu, leży w rękach społeczeństwa – należy stworzyć ciepłe i pełne miłości środowisko dla wszystkich dzieci, w którym będą mogły się rozwijać i wyrażać swoje wyjątkowe cechy w sposób konstruktywny społecznie, z korzyścią dla całego społeczeństwa.
Jeśli dzieci będą wspólnie pracować nad projektami, które wymagają umiejętności każdego z nich, nauczą się polegać na sobie nawzajem, ufać sobie i cieszyć się wzajemnie swoimi talentami. Co najważniejsze, zaczną troszczyć się o siebie nawzajem. Zamiast zazdrościć, ich poczucie współzależności sprawi, że będą się wzajemnie wspierać, ponieważ wyjątkowe zdolności każdego dziecka przyniosą korzyści całej grupie. Kiedy wszystkie dzieci współpracują w ten sposób, tworzą harmonijne społeczeństwo, w którym każda jednostka jest w pełni usatysfakcjonowana, a jednocześnie troszczy się o pozostałych członków grupy.
Źródło: https://bit.ly/3wOI6aD
Opublikowano dnia 31 marca 2022
W miarę eskalacji walk w Ukrainie i nasilającej się presji na ludność cywilną, staje się jasne, że kompromis czy „rozsądne” rozwiązanie są poza zasięgiem. W miarę jak coraz więcej ludzi cierpi, nie tylko coraz większym staje się dramat na miejscu, ale także pogłębia się wrogość między dwoma narodami. W dzisiejszych czasach obezwładnianie innych narodów przy użyciu siły militarnej jest niepraktyczne. Dlatego strony będą musiały w końcu złożyć broń. Jeśli w tym momencie przeciwnicy zrozumieją, że wzajemnie muszą dać sobie wolność, będą mogli konstruktywnie się rozwijać. Jeśli jednak będą uparcie dążyć do wzajemnej dominacji, cena za wolność będzie rosła, choć w końcu wolność nadejdzie.
Choć trudno jest obiektywnie spojrzeć na konflikt, gdy jest się jego stroną, im dłużej strony będą zwlekać z podjęciem tego wysiłku, tym bardziej będą przedłużać swoje cierpienie. W końcu one, a wraz z nimi cały świat, zrozumieją, że tocząca się dziś wojna jest walką nie tylko o wolność narodów, ale o wolność każdego człowieka, a w końcu o wolność naszych dusz. Walka ta jest więc ceną, jaką płacimy za naszą wolność. Aby wygrać tę wojnę, musimy zrozumieć, z czym się zmagamy, kto jest naszym prawdziwym wrogiem. Im bardziej przyglądamy się czynnikom stojącym za tą wojną, tym bardziej uświadamiamy sobie, że prawdziwym winowajcą jest ludzkie ego, które popycha wszystkich ludzi do poszukiwania chwały, sławy, władzy i bogactwa. Każdy z nas ma ego – to potwór, który żyje w nas i tylko okoliczności i cechy, których nie jesteśmy w stanie zrozumieć, decydują o tym, czy osiągniemy stan, w którym mogą się one w nas ujawnić. Ale nawet jeśli się nie ujawnią, egoistyczny tyran nadal żyje w każdym z nas.
Dlatego nasza walka powinna toczyć się na dwóch frontach: fizycznym i wewnętrznym. Na froncie fizycznym musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby ocalić własne życie. Na froncie wewnętrznym, który jest ważniejszy, musimy przeciwstawić się tyranowi w nas samych i starać się wznieść ponad ego, które wprowadza podziały i nastawia nas przeciwko sobie na poziomie walki o życie. Walka z ego toczy się w różny sposób, w różnym czasie i w różnych miejscach. W niektórych miejscach rozgrywa się ona w sposób gwałtowny, poprzez wojny, terroryzm lub inne formy przemocy. W innych miejscach przejawia się poprzez sankcje ekonomiczne, niedobory produktów podstawowych, gwałtownie rosnące ceny energii i inne trudności ekonomiczne, które wpływają na nasze życie. W jeszcze innych miejscach wojna toczy się poprzez walki polityczne. Tak czy inaczej, wszystkie te trudności są ceną, którą płacimy za naszą wolność.
Ego może wygrać w niektórych miejscach, a przegrać w innych, ale w końcu przegra całkowicie. Czas jego panowania dobiega końca.
W eseju „Wolność”, napisanym w latach 30. XX wieku, wielki myśliciel i kabalista Baal HaSulam napisał, że każda skłonność i cecha jednostki jest wyjątkowa i musimy ją pielęgnować. Następnie rozwodził się nad znaczeniem zachowania wolności nie tylko jednostek, ale i narodów. Jego zdaniem: „Z powyższego dowiadujemy się, jak straszne zło wyrządzają te narody, które narzucają swoje rządy mniejszościom, pozbawiając je wolności, nie pozwalając im prowadzić życia zgodnie z tendencjami, które odziedziczyły po swoich przodkach. Uważa się je za nie mniej niż morderców”.
Aby być wolnym, musimy wyzwolić się z naszego ego. Aby tego dokonać, musimy stworzyć nowe więzi między nami, oparte na wzajemnej trosce i wzajemnym wsparciu. Zamiast tłumić się nawzajem, społeczeństwo musi nauczyć się zachęcać wszystkich do bycia prawdziwym sobą. Ze swojej strony jednostki muszą nauczyć się wznosić ponad swoje ego i wykorzystywać swoje wyjątkowe umiejętności i zdolności nie dla własnej korzyści, a często kosztem innych, ale dla dobra społeczeństwa. W ten sposób, jeśli każdy wniesie to, czym obdarzyła go natura, z korzyścią dla całej ludzkości, na naszej planecie zapanuje obfitość, pokój i harmonia. Dlatego im szybciej zdecydujemy się zapłacić cenę za wolność od ego, tym szybciej osiągniemy dobrobyt.
Źródło: https://bit.ly/3ITDa6A
Opublikowano dnia 29 marca 2022
Każda wojna jest straszna, ale wojna z ofiarami wśród ludności cywilnej jest wielokrotnie bardziej przerażająca. Wśród tych cywilów najbardziej narażone są dzieci. Wojna na Ukrainie naznaczy blizną dzieci i zmieni je na zawsze. Wierzę jednak, że zaszczepi w nich przekonanie, że wojna nie przynosi nic dobrego i nie da się w żaden sposób usprawiedliwić krzywdy i bólu, który zadaje.
W przeszłości wojny oznaczały okupację, grabież dóbr i zniewolenie jeńców. Dziś podbój innego kraju nie przynosi żadnych korzyści. Co zrobisz, gdy już zdobędziesz stolicę? Będziesz musiał ją odbudować po tym, jak sam ją zrujnowałeś. Postęp technologiczny oraz międzynarodowy handel i przemysł sprawiły, że wojna stała się nieistotnym środkiem zdobywania zaopatrzenia i bogactwa. Wierzę, że dzisiejsze dzieci odczuwają to bardzo głęboko poprzez swoich rodziców i poprzez wszystko, czego same doświadczają. Wybuchy, krew, trupy na ulicach, gryzące zimno, strach i niepewność ranią ich dusze, a blizny, które noszą, przekażą swoim dzieciom i dzieciom ich dzieci.
Nawet dzieci, które nie są bezpośrednio zagrożone rakietami i bombami, wyczuwają, co się dzieje. Ludzkość jest jednym ciałem; kiedy organy tego ciała walczą ze sobą, cierpi całe ciało i całe ciało wyciąga z tego wnioski. Dlatego mam nadzieję, że lekcje, których dzieci wojny uczą się poprzez ból, przenikną do świadomości całej ludzkości i wszyscy na całym świecie zrozumieją i odczują bezsens wojny. Następne pokolenie będzie czuło, że zamiast walczyć, lepiej byłoby uzupełniać swoje potrzeby poprzez wymianę dóbr. Będzie wiedziało, że tylko dzięki współpracy można odnieść sukces na tym świecie. Wiedza, którą zdobywają dzisiejsze dzieci, jest bezcenna. Żałuję tylko, że zdobywają je poprzez ból. Chciałbym, abyśmy mogli je tego nauczyć poprzez zwykłą edukację, ale życie wybrało dla nich inny tryb nauczania.
Jeśli jednak potrafimy zrozumieć, czego uczy nas rzeczywistość – że brutalna siła nie prowadzi już do zwycięstwa, lecz raczej do współpracy i wzajemnego uzupełniania się – bez doświadczania brutalnej siły, pomoże nam to przejść do nowego stanu umysłu, w którym wojna nie jest częścią paradygmatu. To pomoże nam, a jeszcze bardziej pomoże naszym dzieciom.
Źródło: https://bit.ly/3tOZk5W
Opublikowano dnia 28 marca 2022
Myślimy o wojnie rosyjsko-ukraińskiej jak o konflikcie lokalnym, ale to coś znacznie więcej – to globalna wojna na wielu frontach. To nie tylko konflikt militarny, ale także ekonomiczna wojna o wyniszczenie. Ludzie na całym świecie odczuwają skutki wojny w postaci gwałtownie rosnących cen benzyny i niedoboru podstawowych produktów. Ta wojna zmienia cały sposób działania ludzkości. Od zarania dziejów byliśmy przyzwyczajeni do życia zgodnie z hasłem „przetrwają najsilniejsi”. Ogólnie rzecz biorąc, regułą było, że to silni ustalali zasady, a zasady te były często krzywdzące dla słabszych. Teraz wydaje się, że zapanował nowy sposób myślenia: Chcieć czegoś i być wystarczająco silnym, aby to osiągnąć, nie oznacza, że świat to zaakceptuje.
Dlatego wojna ta jest wewnętrzną, nie mniej a może nawet bardziej niż na zewnątrz. Nasz styl zmienia się z agresywnego na skłonny do współpracy, z narcystycznego na altruistyczny. To boli i nie odbędzie się bez trudu, ale jest nieodwracalne. Jest to ścieżka naszej ewolucji w kierunku celu naszego stworzenia – objęcia w sobie całego stworzenia. Aby to osiągnąć, musimy zacząć się nim opiekować, tak jak matka otacza swoje dziecko matczyną miłością. Walka o przejście, z naszego obecnego stanu lekceważenia i podłości w stosunku do wszystkich stworzeń, oprócz nas samych, do stanu istot mądrych i współczujących nazywana jest „wojną Goga i Magoga” lub Armagedonem.
Ponieważ wojna ta dotyczy naszego wewnętrznego porządku, możemy ją stoczyć w nas samych. Jeśli wyprzemy się tej walki z samym sobą o to, kto rządzi – ego czy miłość – rzeczywistość fizyczna sama zmusi nas do wybrania miłości. Uczyni to jednak, raniąc nas w bardzo fizyczny sposób. Wojna w Europie Wschodniej jest niczym w porównaniu z tym, co będziemy musieli przeżyć, jeśli będziemy się opierać temu procesowi. Przerażające opisy naszych mędrców i proroków wskazują na to, że nie chcielibyśmy tego przeżywać.
Możemy też stoczyć tę wojnę w nas samych, nie strzelając ani jednym pociskiem. Wybór jest w naszych rękach. Wystarczy, że będziemy podążać w tym samym kierunku, w którym prowadzi nas natura: w stronę połączenia. Jeśli podejmiemy wysiłek, by troszczyć się o siebie nawzajem, nawet jeśli początkowo nie potrafimy, to idziemy w dobrym kierunku. Jeśli staramy się rozwiązywać konflikty nie za pomocą broni czy nawet bitew prawnych, ale poprzez wzmacnianie troski i przyjaźni między nami, to ratujemy życie i oszczędzamy męki wielu ludziom.
Podsumowując, spróbujmy wznieść się ponad nienawiść i dostrzec człowieka po drugiej stronie, który też cierpi. Pomyślmy, że ta wojna została nam dana po to, abyśmy myśleli o sobie nawzajem bardziej niż do tej pory. Przecież gdyby nie ta wojna, nie zauważalibyśmy siebie nawzajem. Teraz, kiedy jest, nie jesteśmy już obojętni. Chociaż nasze uczucia są obecnie negatywne, teraz, kiedy jesteśmy ich świadomi, możemy nad nimi wspólnie pracować i je odwrócić. To są wojny Mesjasza, który wyrywa nas z ego i prowadzi do wzajemnej miłości.
Źródło: https://bit.ly/3wLw9Cu
Opublikowano dnia 25 marca 2022
Chiny często zachowują się jak lampart, który siedzi na drzewie i czeka na odpowiedni moment, aby skoczyć na swoją ofiarę. W przeciąganiu liny między Rosją a USA o inwazję Rosji na Ukrainę Chiny nie stanęły po żadnej stronie. Aż do niedawna, kiedy to ogłosiły, że nie przyłączą się do sankcji wobec Rosji i promowały „największą w historii umowę na dostawy gazu ziemnego” z rosyjskim eksporterem Gazpromem. Jednocześnie Chiny bezpośrednio groziły USA w związku z ich próbami rozzuchwalania Tajwanu. Dwukrotnie Chiny wystosowały do USA obraźliwe, wręcz wulgarne ostrzeżenia. Przy pierwszej okazji powiedziały: „Musimy surowo ostrzec Stany Zjednoczone, że kto igra z ogniem, sam się spali. Jeśli w kwestii Tajwanu będą stosować taktykę „odkrawania krok po kroku „, to ich palce zostaną odcięte”. Przy innej okazji chiński urzędnik stwierdził: „Jeśli USA chcą ośmielić „niepodległość Tajwanu” (…), zapłacą wysoką cenę za swój awanturniczy czyn. Jeśli Stany Zjednoczone będą próbowały zastraszyć Chiny i wywrzeć na nich presję (…), tak zwane militarne odstraszanie [armii amerykańskiej] zostanie obrócone w stos złomu”.
Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że Chiny rzeczywiście opowiedziały się po jednej stronie. Nie wyciągałbym jednak przedwczesnych wniosków. Jak lampart, są bardzo sprytne. Moim zdaniem przyłączyły się do strony, którą tak naprawdę chcą osłabić. Pomimo zuchwałych zapowiedzi, rząd chiński nie ma żadnego interesu w walce z Ameryką. Chiny są zbyt zależne od amerykańskiej siły nabywczej, aby ryzykować wojnę z Ameryką. Zrobią wiele, aby uniknąć konfliktu zbrojnego z USA. W przypadku Rosji sytuacja jest inna. Chiny mają na oku ogromne, bogate w rudę i ropę, prawie puste tereny rozciągające się od Syberii po Ural – obszar kilkakrotnie większy niż same Chiny. Przy obecnej sile Rosji, Chiny nie są w stanie jej podbić. Jeśli jednak Rosja stałaby się słaba i wyczerpana, Chinom byłoby o wiele łatwiej przejąć te ziemie bez większego oporu. Im dłużej będzie to trwało, tym słabsza będzie Rosja i tym łatwiej będzie Chinom odgryźć kawał Syberii dla siebie.
Wojny przynoszą zmiany. Duże wojny przynoszą duże zmiany. I wojna światowa doprowadziła do powstania Organizacji Narodów Zjednoczonych i Traktatu Wersalskiego, który pomógł Hitlerowi posadowić się u steru Niemiec. II wojna światowa doprowadziła do powstania bloku komunistycznego w ramach Układu Warszawskiego oraz bloku zachodniego w ramach Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego (NATO), co zapoczątkowało zimną wojnę. Obecny konflikt nie jest wojną światową, przynajmniej jeszcze nie teraz, ale jego wpływ jest niemniej głęboki. Wojna na Ukrainie obnaża daremność wojen ego, a w końcu każda wojna jest wojną ego. Kryzys na Ukrainie dowodzi, że jeśli chcemy pokojowo współistnieć, musimy nauczyć się wznosić ponad nasze ego na płaszczyźnie osobistej, społecznej, politycznej i międzynarodowej. Obecnie, po tysiącleciach służenia naszemu ego, jesteśmy na skraju uświadomienia sobie, że jedyną rzeczą, która jest zła w naszym świecie, jest nasze własne ego. Ego obiecało nam złote góry, ale zniszczyło ten świat. Musimy się mu przeciwstawić z taką samą siłą lecz pozytywną, bo inaczej wszystkich nas wykończy.
Ta świadomość będzie miała głęboki wpływ na społeczeństwo. Do tej pory wszystkie nasze instytucje zaspokajały potrzeby naszego ego. Próbowały łagodzić i usprawniać interesy państw w taki sposób, aby mogły one współistnieć. Teraz, gdy egoizm osiągnął taki poziom, że nie jest w stanie zaakceptować istnienia i niezależności innych, nie pozostaje nam nic innego, jak dodać drugą siłę: siłę pozytywną, która będzie przeciwdziałać mocy i intensywności ego. W najbliższych latach będziemy świadkami powstawania nowych instytucji o nowym charakterze. Nie będą się one koncentrować na zaspokajaniu potrzeb ego, ani nawet na zapewnieniu dostaw żywności i wody. Będą się raczej koncentrować na tworzeniu spójności i solidarności społecznej. Będą działać w oparciu o przekonanie, że jeśli ludzie są zjednoczeni, troszczą się o siebie nawzajem i dbają o swoje potrzeby.
Zamiast leczyć objawy wyobcowania, nowe organizacje będą pracować nad jego likwidacją, tworząc więzi i poczucie wzajemnej odpowiedzialności. Dopiero zaczynamy tę przemianę, ale fakt, że stary świat się rozpada, oznacza, że musimy się spieszyć, aby nowy porządek nie rodził się w większym bólu, niż to konieczne. Im szybciej zdamy sobie sprawę, że w dzisiejszej rzeczywistości nie możemy pozwolić, by ego nadawało ton, i musimy zrównoważyć je troską, tym łatwiej i łagodniej przejdziemy do nowego porządku.
Źródło: https://bit.ly/3NvWavJ
Opublikowano dnia 23 marca 2022
W sytuacji, gdy rosyjska broń jądrowa została postawiona w stan podwyższonej gotowości, a ukraiński reaktor jądrowy jest zagrożony zbombardowaniem, niebezpieczeństwo katastrofy nuklearnej stało się bardzo realne. Wszyscy wiedzą, że gdyby doszło do takiej katastrofy, nikt nie będzie wygranym, a skutki byłyby straszliwe dla całej ludzkości, ale ego nie zna granic. Kiedy ludzie są nastawieni na własne zwycięstwo, nic ich nie powstrzyma, nawet ich własna fizyczna śmierć. Wojna kojarzy nam się ze starciem między dwoma (lub więcej) podmiotami fizycznymi, takimi jak państwa czy głowy państw. Wojna jest jednak procesem znacznie głębszym niż konflikt interesów czy walka o władzę. Tym, co napędza wojny, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, jest ego, a ego nie poddaje się niczemu i słucha tylko siebie.
Siła, która tworzy życie, jest siłą równowagi, harmonii i dawania. W ten sposób umożliwia powstanie życia, ewolucję coraz bardziej złożonych tworów, które przetrwały dzięki współpracy i współzależności wszystkich swoich części. Dlatego życie wymaga harmonii i wzajemnego wsparcia. Ego jest tego dokładnym przeciwieństwem: Jest to siła, która widzi tylko siebie, myśli tylko o sobie i troszczy się tylko o siebie. Ego odnosi się do innych tylko wtedy, gdy może ich wykorzystać lub skrzywdzić i w ten sposób zaznaczyć swoją wyższość. W rezultacie ego jest przeciwieństwem życia.
Kiedy ścierają się dwa lub więcej ego, powstaje gwałtowny konflikt lub wojna. Wojna pomiędzy dwoma ego może zakończyć się, gdy jedno z nich zostanie pokonane lub gdy oba są zbyt wyczerpane, aby kontynuować, więc postanawiają „zawrzeć pokój”. W rzeczywistości „pokój” jest jedynie rozejmem, który będzie trwał tylko do momentu, w którym jedno z ego uzna, że odzyskało siły na tyle, by unicestwić drugie, i wtedy wznowi walkę. A jeśli do pokonania wroga konieczne jest zburzenie reaktorów jądrowych lub użycie broni jądrowej, ego chętnie jej użyje. Nie ma to nic wspólnego z tym, kto jest u władzy. Jeśli chodzi o egoizm, nie ma ludzi sprawiedliwych; wszyscy jesteśmy potencjalnymi złoczyńcami, ponieważ takie zachowanie leży w ludzkiej naturze.
Ojciec mojego nauczyciela, wielki kabalista i myśliciel Baal HaSulam, już w latach 30. ubiegłego wieku pisał o nienasyceniu ego. W swoim doniosłym eseju „Pokój na świecie” napisał: „W prostych słowach powiemy, że naturą każdego człowieka jest wykorzystywanie życia wszystkich innych ludzi na świecie dla własnej korzyści, a wszystko, co człowiek daje innym, robi tylko z konieczności. Nawet wtedy jest w tym wyzysk, ale jest on robiony sprytnie, tak że przyjaciel nie zauważy tego i chętnie się podda”. Ponadto, dodaje, człowiek „czuje, że wszyscy ludzie na świecie powinni być pod jego własnym zarządem i dla jego prywatnej korzyści. To jest prawo nie do złamania. Różnica polega jedynie na wyborach dokonywanych przez ludzi: Jeden wybiera wykorzystywanie ludzi dla zdobycia niskich żądz, drugi dla zdobycia władzy, a trzeci dla zdobycia szacunku. Co więcej, gdyby ktoś mógł to zrobić bez większego wysiłku, zgodziłby się eksploatować świat, mając do dyspozycji wszystkie trzy rzeczy razem – bogactwo, władzę i szacunek. Jest jednak zmuszony wybierać stosownie do swoich możliwości i zdolności”.
Dziewięćdziesiąt lat temu, kiedy Baal HaSulam napisał te przejmujące słowa, nie było jeszcze II wojny światowej i okrutnych jej następstw. Czy dziś ktoś rozsądny może wątpić w siłę ego, które potrafi zniszczyć wszystko, co stanie mu na drodze?
Nie sądzę, aby wojna na Ukrainie doprowadziła do wojny światowej lub użycia broni jądrowej. Przynajmniej na razie na to się nie zanosi. Jeśli jednak nie nauczymy się, jak używać ego w sposób konstruktywny, a nie destrukcyjny, to bez wątpienia po raz trzeci znajdziemy się w tej strasznej sytuacji. A jeśli nie nauczymy się tej lekcji, możliwa jest nawet czwarta wojna. Aby zapobiec całkowitemu zniszczeniu, musimy nauczyć się nowych wartości – że połączenie i jedność są ważniejsze niż jakakolwiek forma separacji i wrogości. Tak jak nasze środowisko uczy nas obecnie nienawiści i dążenia do dominacji, tak my powinniśmy budować środowisko, które uczy czegoś przeciwnego.
Nie jestem pedagogiem i nie mam zamiaru szczegółowo opisywać, jak należy to robić. Wiem tylko, że jeśli nie nauczymy się budować połączenia i naprawdę troszczyć się o naszych bliźnich, zniszczymy siebie nawzajem. Jeśli zdecydujemy się na wojnę, mówi Baal HaSulam w innym przełomowym dziele: „Bomby zrobią swoje, część, która pozostanie po zrujnowaniu wszystkiego, nie będzie miała innego wyboru, jak tylko wziąć na siebie tę pracę, w której zarówno jednostki, jak i narody nie będą pracować dla siebie więcej, niż jest to konieczne do ich utrzymania, podczas gdy wszystko inne, co robią, będzie z korzyścią dla innych” (Pismo Baal HaSulam – Ostatnie pokolenie, część pierwsza).
Źródło: https://bit.ly/3IA3sL3
Opublikowano dnia 21 marca 2022
Godne ubolewania zbombardowanie szpitala dziecięcego w Mariupolu na południu Ukrainy przywodzi na myśl historię matki, która powiedziała dziennikarzom, że jej syn zapytał: „Mamusiu, dlaczego jest wojna?”. Powiedziała, że kilka tygodni wcześniej uspokoiła obawy syna, mówiąc, że ludzie nie toczą już wojen tak jak kiedyś, że mamy to już za sobą. Teraz ona i jej syn ukrywali się na stacji metra, w prowizorycznym schronie przeciwlotniczym, podczas gdy jej mąż walczy na linii frontu.
W dzisiejszych czasach wiele dzieci, na skutek strasznych okoliczności, w które zostały wrzucone bez uprzedzenia, zadaje tak trudne pytania. Ale dzieci rozumieją wojnę lepiej niż nam się wydaje. W końcu ich życie to codzienna walka. Ponieważ nie nabyły jeszcze umiejętności, które pozwalają nam sprawnie poruszać się w codziennych sytuacjach społecznych, każdy dzień w przedszkolu czy w szkole jest dla nich walką.
Aby dać im prawdziwą i pomocną odpowiedź, powinniśmy im powiedzieć, że przyczyną wszystkich wojen jest nasze ego. Ego chce zadowolić siebie i nie liczy się z nikim innym. Następnie powinniśmy im powiedzieć, że tak jak dzieci kłócą się o zabawkę, tak dorośli kłócą się o część ziemi. Podobnie, gdy dzieci się biją, mogą się bić patykiem lub plastikową łopatką, podczas gdy dorośli używają czołgów i samolotów.
Od dzieciństwa aż po dorosłość sedno problemu się nie zmienia: ktoś ma coś, czego pragnę lub co według mnie powinno być moje, i jeśli będę musiał, zabiorę to siłą. Tak właśnie działa ego i to jest powód wszystkich wojen. Dziecko, które ukrywa się w schronie przed „zabawkami” dorosłych, bardzo dobrze zrozumie to przesłanie. To jest nasza szansa, aby wyjaśnić, niestety bardzo obrazowo, że walka nie jest dobra, że jeśli będziemy o siebie dbać i dzielić się sobą nawzajem, każdy będzie miał więcej i nie będziemy musieli walczyć o to, czego chcemy, ani bronić tego, co mamy.
Kiedy dzieci przyswoją sobie lekcję dzielenia się, pozostanie ona z nimi na całe życie. Pomoże im ona w relacjach z innymi przez całe życie i miejmy nadzieję, że dzięki jasnym wyjaśnieniom matek będą w stanie uniknąć wojen w przyszłości.
Źródło: https://bit.ly/3wksrzp
Opublikowano dnia 22 marca 2022
W ciągu ostatnich kilku dni premier Izraela Naftali Bennett latał od stolicy do stolicy, próbując podjąć się mediacji między Rosją a Ukrainą. Prowadził długie rozmowy telefoniczne z przywódcami z całego świata i wydaje się, że postawił Izrael w nieznanych mu dotąd okolicznościach – w roli pośrednika. Izrael, kraj, który zwykle jest obiektem krytyki i potępienia, i który często wykorzystuje pośredników do komunikowania się ze swoimi wrogami, znalazł się na miejscu rozjemcy. Niestety, nawet jeśli Bennett odniesie sukces, pozycja Izraela w świecie nie ulegnie poprawie, ponieważ świat nie potrzebuje nas w roli mediatorów, lecz abyśmy zaprowadzili pokój między sobą i stali się wzorem wewnętrznej jedności.
Izrael zawsze był szczególnym narodem wśród narodów. Od samego początku jego miejsce w świecie było niejasne. Ludzie nie rozumieli roli ani celu narodu izraelskiego, ale czuli, że istnieje powód naszego istnienia.
Tak jak było kiedyś, tak jest i dziś: świat nie przyjmuje nas do swojego grona. Niemniej jednak wydaje się, że zarówno Rosja, jak i Ukraina zaakceptowały mediację Bennetta i przynajmniej na pozór wydają się brać udział w tej grze. Reszta świata również wydaje się nie mieć problemów z niecodzienną pozycją Izraela, ponieważ premier Izraela informuje USA, Francję i Niemcy o swoich wysiłkach i otrzymuje ich błogosławieństwo. Jednak mimo wszystkich swoich wysiłków Bennett nie zaprowadzi pokoju między przeciwnikami. Być może w najlepszym wypadku uda mu się wynegocjować zawieszenie broni, ale nie pokój. Aby osiągnąć pokój, musimy najpierw wiedzieć, co on oznacza.
Słownik Webstera definiuje „pokój” jako „stan spokoju lub ciszy: np. wolność od niepokojów społecznych” lub „stan bezpieczeństwa lub porządku w społeczności, przewidziany przez prawo lub zwyczaj”. Innymi słowy, „pokój” oznacza brak przemocy lub czynnej wojny. W tym sensie, gdyby Rosja i Ukraina przestały jutro walczyć, panowałby między nimi pokój. Ale czy moglibyśmy polegać na takim „pokoju”? Czy w ogóle oczekiwalibyśmy, że będzie on trwały? Prawdopodobnie nie, i to z ważnego powodu: nie będzie on trwał.
Hebrajskie słowo oznaczające „pokój” to szalom, pochodzące od słów szlemut (całość) lub haszlama (komplementarność). Pokój wymaga zatem istnienia dwóch przeciwstawnych i skonfliktowanych stron, gdzie jedna strona posiada to, czego druga nie posiada, i postanawiają się zjednoczyć i wzajemnie uzupełniać swoje braki. W ten sposób całość jest silniejsza niż suma jej części, ponieważ kiedy strony są w pokoju i wzajemnie się uzupełniają, obie posiadają wszystkie cechy, także te, których nie posiadały, zanim zjednoczyły się ze swoim dawnym przeciwnikiem.
Nasi mędrcy pisali o tym w wielu miejscach. Na przykład w książce Likutei Etzot (Zbiór rad) „pokój” zdefiniowano w następujący sposób: „Istotą pokoju jest połączenie dwóch przeciwieństw. Dlatego nie obawiaj się, jeśli widzisz osobę, której poglądy są całkowicie przeciwne do twoich i myślisz, że nigdy nie będziesz w stanie zawrzeć z nią pokoju. Albo gdy widzisz dwie osoby, które są całkowicie przeciwne sobie, nie mów, że niemożliwe jest zawarcie pokoju między nimi. Przeciwnie, istotą pokoju jest dążenie do zawarcia pokoju między dwoma przeciwieństwami”.
Naród izraelski powstał, gdy ludzie z licznych plemion i klanów zjednoczyli się w duchu powyższego motta o wzajemnym uzupełnianiu się i stworzyli nowy naród złożony ze wszystkich narodów świata starożytnego. W pewnym sensie zademonstrowali oni metodę, dzięki której ludzkość może osiągnąć pokój na świecie. Ponieważ naród żydowski składa się z członków wszystkich narodów, wszystkie narody czują, że mają swój udział w narodzie żydowskim. Z uwagi na naszą wyjątkową rolę – zademonstrowania metody osiągnięcia silnego i trwałego pokoju – czują się one uprawnione do krytykowania nas, gdy uważają, że sprzeniewierzamy się naszemu powołaniu.
Kiedy zaprowadzamy pokój między nami, pośrednio zaprowadzamy pokój wśród wszystkich narodów świata, właśnie dlatego, że mamy je w sobie i są one naszym źródłem. Dlatego jeśli chcemy raz na zawsze położyć kres wojnom, musimy wykonać jedyne i niepowtarzalne zadanie, jakie kiedykolwiek otrzymał naród żydowski: być wzorem jedności, światłem dla narodów, a świat będzie nas wspierał w naszych wysiłkach.
Źródło: https://bit.ly/3JypH5
Opublikowano dnia 15 marca 2022
W czasie głębokich przepaści i brutalnych sporów naturalnie szukamy sposobów na zagaszenie ognia. Jednak po opanowaniu pożaru zwykle zaniedbujemy dalszą pracę, którą musimy wykonać. Wojna, którą dziś widzimy, jest zatem wynikiem naszych zaniedbań z przeszłości. Jeśli chcemy nie tylko złagodzić eskalację wojny, ale także zapobiec jej powtórzeniu, musimy wyciąć korzeń całego problemu. Aby to zrobić, musimy przyjąć dwie podstawowe zasady: 1) Patrzymy ponad opiniami, ponieważ nigdy nie przekonamy siebie nawzajem, że my mamy rację, a oni się mylą. 2) Budujemy więzi ponad nieporozumieniem. Pielęgnujemy elementy, które wzmacniają nasze połączenie do tego stopnia, że tworzą nową więź ponad górą nienawiści. Nienawiść nie znika lecz pozostaje żywa pod przykryciem.
Jeśli podejmiemy te dwa kroki, odkryjemy niesamowitą prawdę: spory są katalizatorami powstawania więzi. Bez sporu może być spokój, samozadowolenie lub obojętność, ale nigdy nie będzie więzi, bliskości serc. Spory zmuszają nas do zrobienia dwóch rzeczy: 1) Podjęcia decyzji czy chcemy utrzyma nasze połączenie. 2) Jeśli tak, to musimy wzmocnić więź między nami, aby zawsze była silniejsza niż pojawiające się nieporozumienia. Jeśli spory przestaną się pojawiać, nie będzie powodu do wzmacniania więzi. Potem, jak nieużywane narzędzie, rdzewieje i pęka. I odwrotnie, jeśli pojawiają się nowe nieporozumienia, zmuszają nas do naprawienia nowych pęknięć, które się pojawiły. W rezultacie więź między nami staje się jeszcze silniejsza niż wcześniej.
Pomyśl na przykład o domu. Jeśli chcesz zbudować dom w kraju, w którym nigdy nie wieje zbyt silny wiatr, deszcz nigdy nie jest zbyt obfity, a temperatura jest zawsze umiarkowana, nie musisz budować go bardzo mocnego, z dobrą izolacją i dachem które mogą wytrzymać zamieć śnieżną. Jeśli jednak mieszkasz w kraju, którego klimat jest niegościnny i burzliwy, musisz zbudować bardzo solidny dom, który zapewni Ci bezpieczeństwo i ciepło w ekstremalnych warunkach. Mówiąc najprościej, to trudy sprawiają, że budujesz silny i solidny dom. Gdyby nie one, nie podjąłbyś wysiłku.
To samo dotyczy technologii. Wszystko, co kiedykolwiek opracowaliśmy, było po to, aby przezwyciężyć trudności i przeszkody. Rezultatem jest nowoczesna technologia. Czy wolelibyśmy obejść się bez przeszkód i wrócić do życia w jaskiniach? Jestem pewien, że nie. Z perspektywy czasu doceniamy przeszkody i trudności i często czule nazywamy je „wyzwaniami”, ponieważ uczyniły nas tym, kim jesteśmy. To samo dotyczy sporów. Są tutaj, więc podejmiemy wyzwanie i zbudujemy na nich silniejsze więzi. Jak wszystkie przeszkody, pogrzebią nas, jeśli wybierzemy bezczynność. Jeśli jednak użyjemy ich zgodnie z przeznaczeniem — aby zbudować połączenie i zacieśnić nasze więzi — wzniesiemy się na nowe poziomy i osiągniemy niespotykane dotąd wyżyny.
Źródło: https://bit.ly/3u1K5VS
Opublikowano dnia 15 marca 2022
Ilekroć na świecie pojawia się konflikt lub problem, szybko staje się on „otwarciem sezonu” dla Izraela. Od wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej platformy mediów społecznościowych masowo głoszą antyizraelskie hasła porównujące wojnę w Europie Wschodniej do konfliktu palestyńsko-izraelskiego. Taka paralela została niedawno nakreślona przez brytyjską posłankę Partii Pracy Julie Elliott podczas debaty parlamentarnej w sprawie uznania Palestyny. Tymczasem brytyjski konserwatywny deputowany Stephen Crabb nazwał to porównanie „błędnym historycznie, nieprawdziwym pod względem faktycznym i niewłaściwym moralnie”. Ale antysemici nie potrzebują racjonalnej logiki, by uzasadnić swoje oskarżenia. Wykorzystują każdą okazję, by oskarżyć Izrael o złe postępowanie.
Były egipski piłkarz Mohamed Aboutrika zaatakował Federację Międzynarodowej Piłki Nożnej (FIFA) po tym, jak zakazała Rosji udziału we wszystkich rozgrywkach piłkarskich, nie wymierzając takiej samej kary wobec Izraela, którego piłkarz oskarża o łamanie praw człowieka. Oszczerstwo przeciwko Izraelowi i narodowi żydowskiemu nie jest niczym nowym. Każda informacja może zostać zmanipulowana lub zniekształcona, aby pasowała do czyjejś narracji. Izrael jest przedstawiany jako atakujący Gazę bez powodu, podczas gdy w rzeczywistości tylko się bronimy. Ludzie mogą mówić, co chcą, ale tak naprawdę nie jesteśmy nazistami, jak twierdzą niektórzy, nie jesteśmy przeciwko nikomu i nigdy nie atakowaliśmy innych tylko dlatego, że mieliśmy na to ochotę.
Nie ma granic co do tego, co inni mogą powiedzieć lub napisać, aby oskarżyć Żydów o wszystko, co złe na świecie. Każda informacja może zostać zmanipulowana lub zniekształcona, aby pasować do czyjegoś planu lub interesu skierowanego przeciwko Żydom. Tło jak i historia konfliktów i wojen w krajach Europy Wschodniej nie są w żaden sposób porównywalne z historią Żydów i państwa Izrael. Rzeczywistość jest zupełnie inna, ale nienawidzący Izraela zignorują każde rozsądne wyjaśnienie. Nie przyznają się do tego, ale w głębi duszy myślą „nie zawracaj mi głowy faktami”.
Antysemityzm to naturalny instynkt każdego człowieka. Istnieje od tysięcy lat – od czasu, gdy Żydzi otrzymali Torę u podnóża góry Synaj (od hebrajskiego słowa Sina, oznaczającego nienawiść), by wznieść się ponad nienawiść objawioną między nimi samymi i pochodzącą ze strony narodów świata skierowaną do ludzi Izraela. Nienawiść do Żydów nie zniknie, aż my jako naród zrozumiemy i zrealizujemy powierzoną nam misję, uzasadnimy istnienie narodu Izraela, spełnimy to, czego oczekuje od nas ludzkość: przejścia od bezpodstawnej nienawiści do bezpodstawnej miłości i dzięki temu bycia „światłem dla narodów”.
Źródło: https://bit.ly/3CNjaB9
Opublikowano dnia 14 marca 2022
Z reguły człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy, że jego poglądy i decyzje narzucane są z zewnątrz. Cieszymy się obrazem wyimaginowanej wolności, dopóki nie zaczynie pękać w szwach. W ciągu ostatniego roku pojawił się nowy termin – inżynieria świadomości (Consciousness Engineering). Mówią o tym naukowcy, media i oczywiście sieci społecznościowe. To, co kiedyś nazywano „manipulacją opinią publiczną”, „praniem mózgu”, tendencyjną prezentacją“, w naszych czasach przybiera coraz bardziej wyrafinowane formy.
Słowa kluczowe w nagłówkach, konstrukcja fraz, sprytny fake, specjalnie dobrane zdjęcia i ilustracje, zlecone badania, anonimowe źródła – to wszystko i wiele więcej wpływa od dzieciństwa na życie każdego człowieka. To już nie tylko pranie mózgu, to pranie świadomości i podświadomości, miejscami autorytarne, miejscami ukryte pod maską pluralizmu. Widzimy, jak skrajności i ekstrawagancje wchodzą w modę i w ciągu zaledwie kilku lat, a nawet miesięcy stają się normą. Widzimy, jak akceptuje się to, co nie jest do przyjęcia, a fundamenty społeczne, wręcz przeciwnie, niszczy się. Czasami wynika to z naturalnych tendencji przyspieszonych przez czyjąś troskę, a czasami jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i ludzką naturą.
Jednak podwodna część góry lodowej – której nie widzimy lub której nie chcemy zobaczyć – jest nieporównywalnie większa. Jesteśmy przecież połączeni w jeden zamknięty system i wpływamy na siebie nie tylko słowami i czynami, nie tylko czynnikami zewnętrznymi, ale także myślami i intencjami. Przede wszystkim intencjami. „Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą, ale każdy jest częścią kontynentu, częścią całości. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, ponieważ jestem zespolony z ludzkością. Dlatego nigdy nie pytaj, komu bije dzwon – bije on tobie“. John Donne
Nikt nie jest samowystarczalny, odizolowany od świata, od reszty. Tam, „pod wodą”, wszyscy jesteśmy połączeni. Nawet w prostym, społecznym sensie jesteśmy całkowicie zależni od środowiska, dosłownie zaprogramowani przez nie. Dlaczego więc ignorować oczywiste? To zrozumiałe, kiedy małe dzieci podczas swoich zabaw nie oglądają się na nic, ale dlaczego my, dorośli, robimy to samo? Po co celowo oszukiwać się mirażem niezależności i narażać się na czyjś wpływ?
Szczerze mówiąc, większość z nas po prostu nie zastanawia sie nad tym. W rezultacie nie siła i przymus, ale słowa, obrazy, slogany i idee najlepiej kontrolują świadomość, kierują nami i światem.
Prawda na każdy gust
Nasze serca są zamknięte, nie możemy wepchnąć kabla z obu stron i przeniknąć do siebie, poczuć siebie tak naprawdę. Inna sprawa, to słowa, dźwięki, obrazy, wizerunki, przykłady – one budują połączenie. Lecz połączenie zepsute, wadliwe, zwodnicze. Wydaje się, że rozumiemy się, ale w rzeczywistości nie możemy się zrozumieć. A nawet i nie chcemy. Ponieważ wszystko jest przesiąknięte fałszem i zarozumialstwem.
Człowiek, przyłapany rano „na gorącym uczynku”, wieczorem udziela już nieskrępowany wywiad w studio, czując się swobodnie i zupełnie bez skrępowania. Jest bohaterem dnia, jest rozchwytywany, jest z siebie zadowolony. Nie czuje, że nie ma racji – raczej jest dumny z tego, co się stało. I ma fanów. Ogólnie rzecz biorąc, w każdym konflikcie, w każdym sporze, widzowie i czytelnicy patrzą najpierw na orientację polityczną stron, na ich przynależność do obozów ideologicznych i innych, a dopiero potem decydują, kto ma rację. Czyli, kto jest im milszy.
Nie ma już obiektywnych faktów. Zresztą i tak nie było. Jesteśmy pogrążeni w bagnie fragmentarycznych, urywkowych informacji, we fragmentarycznej percepcji, która nie do poznania zniekształca ogólny obraz. Kłamstwa płyną w żyłach cywilizacji przez niezliczone nici, które nierozerwalnie wiążą nas wszystkich. Co gorsza, człowiek nie potrzebuje prawdy, jeśli mu to nie odpowiada. Sam chętnie kupuje kłamstwa. Nie ma znaczenia, jakie – najważniejsze jest, aby czuć, że ma rację, czuć ziemię pod stopami.
Na każdym kłamstwie jest napisane: „prawda” – wybierz według własnego gustu. A człowiek wybiera to, co jest dobre dla jego egoizmu. Wybiera filtr, który będzie sortował przychodzące informacje i rysował wygodne schematy „rzeczywistości”. Nawet negatywne, ale maksymalnie wygodne. Nikt nie lubi prawdy, ponieważ jest gorzka i nie podlega dyskusji. Wymaga czegoś od ciebie, zamiast cię uspokajać i pocieszać. Ona irytuje zamiast uspokoić i potakiwać. Prowadzi dokądś, zamiast ukołysać. A komu to potrzebne?
Taki jest nasz świat: miliardy ludzi i każdy ma swoją prawdę. A raczej każdy ma swoje kłamstwa i nie ma ani zgody, ani wzajemnego zrozumienia. Nawet elementarne współczucie jest coraz mniejsze. W takiej sytuacji można zrobić z nami wszystko: trzymać kogoś na krótkiej smyczy, zagłodzić kogoś, wysłać kogoś na wojnę, opowiedzieć komuś o tym. Nie ma potrzeby rozwiązywania problemów na serio – wystarczy manipulować świadomością, wypuszczając kłamstwo jako prawdę. Sama nasza natura jest predysponowana do takich manipulacji.
Odróżnić prawdę od kłamstwa
Czy to możliwe? Czy jesteśmy w stanie wznieść się ponad siebie, nad swoje pragnienia i spojrzeć na świat bezstronnie?
Zgadza się, od razu – nie. Oczywiście, że nie. Ale na początek możemy uświadomić sobie nikczemność naszego stanu i zechcieć zmian. Wtedy zobaczymy prostą rzecz: ten sam związek może nam dobrze służyć. Na razie jest na łasce egoizmu, ale przecież możliwy jest inny sposób, można wznieść, wychować człowieka dzięki środowisku. Można go umieścić w takich warunkach, aby samo środowisko stymulowało go do rozwoju, ruchu naprzód, zrozumienia siebie i innych, zrozumienia świata, w którym żyje.
W tym celu kabaliści od tysięcy lat opracowują metodę integralnej interakcji, która pozwala przejść z pozycji otrzymywania, samozadowolenia do wartości wzajemnego obdarzania. Pozbywając się ograniczeń wąskiego egoistycznego świata, człowiek stopniowo integruje się z realnym światem, razem studiuje jego prawa wraz z innymi, rozumie, jak działa ogólny system, i jak wydobyć z niego maksimum dobra dla wszystkich.
W rzeczywistości podnosząc się do poziomu systemu, dajemy systemowi możliwość ponownego sformatowania, przeprogramowania, odnowienia się. Zastępujemy egoistyczne algorytmy przeciwnymi, ale tym razem, to my sami o tym decydujemy. To jest naprawdę mój wybór, to jest moje prawdziwe Ja, a nie ta nieszczęsna część świadomości, która jest kontrolowana przez wszystkich. Sam postanawiam rozwijać się – a system, środowisko mi w tym pomaga.
W końcu czym jest moja świadomość? Różnicą między dzisiejszym a wczorajszym postrzeganiem świata, pośrednim obrazem, który wymaga coraz więcej naprawy, dopóki nie stanie się równy z prawdą. Dlatego im dłużej zwlekamy, tym więcej problemów gromadzimy. I choć wydają się nam materialne, polityczne, ekonomiczne, ekologiczne, w rzeczywistości stoi za nimi jeden główny problem – egoizm, który nie chce się pozbyć kłamstwa.
Naprawdę nie możemy rozciągnąć otwartego kanału od serca do serca, jak między komputerami. Ale możemy podłączyć się do tego, co jest nad nami, do tego, co łączy nas w jedną całość. Powiedzmy do „serwera”, „mainframe”, „źródłowego kodu”. Tworząc w sobie po omacku ten źródłowy kod, budujemy prawdziwy związek człowieka z człowiekiem, a nie egoizmu z egoizmem. Wtedy słowa przestają nas oszukiwać, kontrolować nas – ponieważ rozumiemy ich istotę. Rozumiemy siebie nawzajem.
To jest właśnie prawda.
Opublikowano dnia 10 marca 2022
Wojna na Ukrainie, niezdolność świata do skutecznego ukarania Rosji, nierówny podział leków, nierówny podział dóbr, artykułów pierwszej potrzeby, edukacji – gdziekolwiek nie spojrzeć, w społeczeństwie ludzkim pojawiają się coraz większe luki i narastający brak stabilności. Spójrzmy teraz na naturę. W przyrodzie wszystko jest zrównoważone i harmonijne, zsynchronizowane w najdrobniejszych szczegółach. Istnieje słynne zjawisko naturalne zwane „synchronizacją spontaniczną”, które powoduje, że ciała znajdujące się w bliskiej odległości synchronizują swoje ruchy. Na przykład metronomy spontanicznie synchronizują swoje uderzenia, nawet jeśli celowo uruchamiamy je w różnych momentach.
Synchronizacja spontaniczna dotyczy jednak nie tylko części świata nadającej tempo, ale wszystkich poziomów rzeczywistości. Oto, jak wyjaśnia to zjawisko Steven Strogatz, profesor matematyki stosowanej na Uniwersytecie Cornella (min. 10:09-10:37): „Jedną z rzeczy, która najbardziej mnie w tym fascynuje, jest uniwersalność tego zjawiska – występuje w każdej skali natury, od subatomowej po kosmiczną. Wykorzystuje każdy kanał komunikacyjny, jaki kiedykolwiek wymyśliła natura, od oddziaływań grawitacyjnych, po elektryczne, chemiczne, mechaniczne, można wyliczać bez końca. W każdym przypadku, gdy dwie rzeczy mogą na siebie wpływać, natura wykorzystuje to, w celu zsynchronizowania ich ze sobą”.
Wydaje się, że jedynym elementem rzeczywistości, który „wymyka się” spontanicznej synchronizacji, jest ludzkość. Tak jakby zasady, które obowiązują w całej przyrodzie, nie dotyczyły nas. W pewnym stopniu jest to prawda. Oprócz tego, że należymy do ożywionego poziomu życia, jesteśmy również istotami czującymi, a nasze działania są determinowane przez świadome decyzje. Aby zsynchronizować nasze działania, musimy chcieć, aby tak się stało. W przeciwnym razie, jeśli pozostawimy decyzję naszej ludzkiej naturze, która w swej istocie jest egocentryczna, przeważy ona nad zarządzaniem systemowym będącym naturą reszty rzeczywistości i pozostaniemy w głębokim dysonansie, a w rezultacie – w głębokim antagonizmie wobec siebie.
W ciągu ostatnich kilku lat poziom naszego wzajemnego wyobcowania wzrósł do poziomu, który sprawia, że możliwość wybuchu kolejnej wojny światowej staje się realistycznym scenariuszem. Jedynym sposobem, aby jej uniknąć, jest świadome i dobrowolne przyjęcie synchronii między nami. To, co natura robi spontanicznie, my musimy robić świadomie i dobrowolnie. Jest ku temu dobry powód. Kiedy decydujemy się podążać jakąś drogą, robimy to po zbadaniu i dokonaniu oceny wszystkich opcji za i przeciw. Gdybyśmy zachowywali się w określony sposób, używając do tego wyłącznie instynktu, bylibyśmy zwierzętami, a nie ludźmi. Różnica między nami a zwierzętami polega na tym, że zastanawiamy się, dyskutujemy, zadajemy pytania, aż w końcu podejmujemy decyzję. W rezultacie obraz, jaki widzimy, jest pełniejszy i głębszy niż u jakiejkolwiek innej istoty w przyrodzie.
Jednak cena, jaką płacimy za to, że jesteśmy odczuwający, jest często bardzo wysoka. Jeśli chcemy żyć w pokojowym świecie, w którym ludzie są mądrzy i życzliwi, musimy sprawić, by tak się stało. Musimy wybrać synchronię i harmonię zamiast napięcia i niezgody. Aby to osiągnąć, musimy świadomie podnieść znaczenie synchronizacji w całej ludzkości. Harmonia i synchronizacja nie sprawią, że będziemy tacy sami czy nawet podobni. Raczej będziemy harmonijnie połączeni i komplementarnymi. Sprawią, że będziemy czerpać radość z wykorzystywania naszych umiejętności i zdolności używając ich na rzecz większego dobra i razem zbudujemy silne i solidne społeczeństwo, którego członkowie będą bezpieczni, zdrowi, a przede wszystkim szczęśliwi.
Źródło: https://bit.ly/3MId5e6
Opublikowano dnia 9 marca 2022
Wkrótce po tym, jak II wojna światowa zakończyła się tragicznymi wybuchami bomb atomowych nad Hiroszimą i Nagasaki, ojciec mojego nauczyciela, wielki myśliciel i czołowy kabalista XX wieku, Baal HaSulam, napisał coś, co później stało się znane jako „Pisma ostatniego pokolenia”. Nie chciał przez to powiedzieć, że zbliża się koniec świata, ale raczej, że świat, jaki znamy, umiera, a rodzi się nowy. Jednak skurcze porodowe mogą być bardzo bolesne lub mniej, a my, ludzie, możemy decydować o tym, jak przez nie przejdziemy. Baal HaSulam nazwał te dwie opcje „ścieżką światła” i „ścieżką cierpienia”.
W tych pismach Baal HaSulam podkreśla, że dzięki technice ludzkość „wynalazła atom i bomby wodorowe”, a „jeśli całkowita ruina, jaką mają one sprowadzić na świat, nie jest jeszcze oczywista, przyszłość to pokaże przynosząc trzecią lub czwartą wojnę światową. Bomby zrobią swoje, a tym którzy ocaleją, nie pozostanie nic innego, jak wziąć na siebie pracę, w której zarówno jednostki, jak i narody nie będą pracowały dla siebie więcej, niż to konieczne dla ich utrzymania, a wszystko inne będą robiły dla dobra innych”.
Wojna na Ukrainie nie toczy się między Rosją a Ukrainą; jest to starcie między dwiema połowami świata. Zmienia ona stosunki międzynarodowe i sojusze między Wschodem i Zachodem, między państwami i narodami. Ta wojna zmienia nasze spojrzenie na stworzenie i na życie. Nie zeszliśmy jeszcze na samo dno, ale kiedy podniesiemy się z nizin, przekonamy się, że świat zmienił się diametralnie. Nigdy już nie wróci do poprzedniego stanu. Ponieważ dziś wszystko jest globalne, wojny też są globalne. W związku z tym przerażająca przepowiednia Baal HaSulama wydaje się dziś bardzo realna. W rzeczywistości, przy obecnej trajektorii, nie widzę innego rezultatu niż spełnienie się jego przepowiedni. Jedynym sposobem na uniknięcie nuklearnej wojny światowej jest posłuchanie jego rady i myślenie o dobru innych, a nie swoim własnym, niezależnie od tego jak bardzo może nam się to nie podobać.
W rzeczywistości, wojna na zewnątrz jest odbiciem wojny w nas samych. Każda wojna, od sporów domowych po wojny światowe, jest starciem ego. Ego pragnie kontroli i wyższości. Kontynuując, książka „Konformizm a szczęście: wpływ dopasowywania się do norm społecznych” publikuje badania przeprowadzone przez Solnick & Hemenway, w których ponad połowa uczestników wolała żyć w społeczeństwie, w którym zarabia się 50 000 dolarów rocznie, podczas gdy inni zarabiają 25 000 dolarów, niż w społeczeństwie, w którym zarabia się 100 000 dolarów, podczas gdy inni zarabiają 200 000 dolarów. Autorka książki, profesor psychologii społecznej na Uniwersytecie w Tilburgu (Holandia) Olga Stavrova podsumowała: „Ludzie nie tyle pragną mieć dużo jakiegoś dobra, lecz raczej pragną mieć go więcej niż inni”.
Niezależnie od tego, jak bolesna może być obecna sytuacja na Ukrainie, a jest ona rzeczywiście bardzo bolesna – jest to starcie ego. Musimy zrozumieć, że aby rozwiązać ten kryzys, a także każdy inny kryzys, musimy spojrzeć na siebie z boku i odciąć się na chwilę od naszego wielkiego osobistego bólu, z którym w pełni się solidaryzuję. Jeśli skupimy się tylko na tym, aby mieć rację, to nigdy nie zakończymy wojen. Nikt nigdy nie dojdzie do porozumienia i nie powie: „Ja się mylę, a ty masz rację”; nasze ego nam na to nie pozwoli. Dlatego właśnie poszukiwanie obiektywnej sprawiedliwości jest z natury beznadziejne; jest to wybór drogi cierpienia.
Jeśli jednak odłożymy na chwilę na bok nasze żale i zgodzimy się odpocząć od prób wyrównania starych rachunków, będziemy mogli zacząć budować pozytywną przyszłość. W takim stanie będziemy mogli skupić się na pielęgnowaniu wzajemnego szacunku, a może nawet wzajemnego zrozumienia ponad licznymi głębokimi różnicami. Jeśli wytrwamy w tych wysiłkach, będzie to początek drogi światła. W tej chwili nie spodziewałbym się niczego więcej, ale w końcu ludzkość nie będzie miała innego wyboru, jak tylko powrócić do słów Baal HaSulama i zgodzić się, że najlepszą drogą dla nas wszystkich jest droga wzajemnej troski i wzajemnej odpowiedzialności. Jeśli nie chcemy trzeciej wojny światowej, musimy nauczyć się dbać o siebie nawzajem. Dlatego właśnie prawdziwa wojna toczy się w nas samych, a wojna widoczna na zewnątrz, jest tylko odbiciem naszej szalejącej nienawiści do innych.
Źródło: https://bit.ly/3hPa6Cj
Opublikowano dnia 9 marca 2022
Tylko w drugiej połowie 2021 roku ponad 25 milionów Amerykanów zrezygnowało z pracy. Ta fala, zwana „Wielką Rezygnacją” lub „Wielkim Odejściem”, jest największą falą rezygnacji od czasu, gdy na przełomie wieków zaczęto rejestrować dane na ten temat. W chwili obecnej zjawisko to jest najbardziej rozpowszechnione w zawodach o niskich dochodach lub w szczególnie ciężkich i często niewdzięcznych pracach, takich jak pracownicy służby zdrowia. Przewiduję jednak, że obejmie ono wszystkie zawody, a nie tylko te mniej popularne czy słabo płatne, i rozprzestrzeni się nie tylko w Ameryce, ale i na całym świecie.
Uważam, że jesteśmy świadkami naturalnego procesu, niekoniecznie negatywnego. Może on być niewygodny dla właścicieli firm lub rządu, ale nie uważam, że jest negatywny lub że musimy go „leczyć”. Technologia potrafi zadbać o nasze potrzeby, a jeśli ludzie uznają, że muszą pracować, to będą pracować.
Mogę zrozumieć ludzi, którzy rezygnują z pracy. Jaki jest sens harować w pracy, która zabiera godzinę na dojazd, godzinę na powrót i nie pozostawia czasu dla siebie ani dla rodziny? Poza tym lepiej jest, gdy mniej ludzi pracuje; będzie mniej odpadów plastikowych, mniej zanieczyszczeń powietrza i mniej wszystkiego innego, co zatruwa naszą planetę. W przeszłości mniej ludzi pracowało, głównie dlatego, że kobiety nie pracowały, ale mężczyźni też pracowali mniej godzin i mniej czasu spędzali na dojazdach. Co dała nam nowoczesność oprócz zmęczenia i słabego zdrowia? Myśleliśmy, że taki styl życia nas zadowoli, ale okazało się, że po przekroczeniu pewnego punktu pogoń za karierą i bogactwem głównie psuje nam życie.
Dlatego uważam, że to dobrze, iż stajemy się mniej materialistyczni, a bardziej obojętni i leniwi. Kiedy ludzie przestają pracować, odkrywają, że mogą sobie poradzić za mniejsze pieniądze, a mimo to mają dostęp do podstawowych rzeczy, których potrzebują. W zamian otrzymują wolność! Obecny stan nadmiernej konsumpcji jest wypaczeniem społeczeństwa, obciążeniem dla planety i nie przynosi korzyści nikomu poza udziałowcami korporacji, które sprzedają nam to, czego nie potrzebujemy, czyli większość wszystkiego, co produkują.
Zwłaszcza teraz, kiedy ludzie zaczynają zadawać poważne pytania dotyczące życia, nie chcą być obciążani potrzebami materialnymi bardziej, niż jest to konieczne. Potrzebują czasu na refleksję i stawianie pytań o życie, na odkrywanie w sobie tego, czego chcą od życia i od relacji z innymi. Znajdujemy się w samym środku ogromnej transformacji. Wymaga ona czasu, energii i cierpliwości, a także odciąga ludzkie umysły od spraw przyziemnych.
Im więcej ludzi przyjmie ten nowy sposób myślenia, tym lepiej będzie dla wszystkich. Na drugim końcu tej refleksji znajduje się nowy światopogląd, który obejmuje wszystkich ludzi i odżegnuje się od brutalności i narcyzmu. Pozwólmy więc ludziom leżeć na słońcu i myśleć – tak będzie lepiej dla nas wszystkich.
Źródło: https://bit.ly/3HThBmb
Opublikowano dnia 8 marca 2022
Ulewne deszcze na wschodnim wybrzeżu Australii wyrządziły bezprecedensowy cios setkom tysięcy mieszkańców, a dziesiątki tysięcy domów zostało zrujnowanych po zalaniu przez powódź. W niektórych miejscach w ciągu zaledwie 30 godzin spadło ponad 700 mm (26 cali) deszczu. Rezultat, jak można się było spodziewać, był druzgocący. Odbudowa „prawdopodobnie potrwa miesiące, jeśli nie lata”, donosi The Guardian, a inna gazeta zgodziła się, stwierdzając: „Trudno w pełni zrozumieć destrukcyjny wpływ powodzi”.
Niektórzy z moich uczniów w Australii również zostali poważnie dotknięci przez powodzie i przedstawili poruszające opisy sytuacji. Rzeczywiście, zgodnie z chińską klątwą, żyjemy w ciekawych czasach. Jedynym sposobem wyjaśnienia takich katastrof jest spojrzenie na szerszy obraz. Ostatecznym celem wspólnej podróży ludzkości jest całkowita jedność. Jest to zupełne przeciwieństwo naszego obecnego stanu wyobcowania i wrogości, które narastają na całym świecie. Im czujemy się silniejsi, tym stajemy się bardziej podli i mniej troskliwi. Jedynym sposobem, aby przekonać nas do doceniania towarzystwa innych ludzi, są wstrząsy, na które nie mamy wpływu.
Kiedy stajemy w obliczu wściekłości natury, jesteśmy zmuszeni się poddać. Wtedy nasze serca w końcu miękną i otwierają się na innych. Tylko w trudnych czasach doceniamy jedność i wzajemną odpowiedzialność. Jest jednak różnica między ciosem a przedłużającym się cierpieniem. Uderzenie zmiękcza nasze serca i otwiera je na innych. Ludzie na obszarach dotkniętych katastrofą odczuwają bliskość ze współcierpiącymi, wspólny los zbliża ich do siebie. Jednak długotrwałe cierpienie ma miejsce, gdy ludzie przechodzą przez długotrwałe stany trudu i beznadziei, być może nawet przez kilka pokoleń. W takich okolicznościach ludzie częściej pytają o sens życia sam w sobie niż o złagodzenie bezpośrednich trudności. To są pytania, które ostatecznie prowadzą ludzi do zrozumienia, że egoizm i zaabsorbowanie sobą nie są zrównoważonym sposobem na życie. Nawet jeśli ludzie tymczasowo pomagają sobie nawzajem, nie wznoszą się ponad swój egoizm i na pewno wpadną z powrotem w drobne walki, które doprowadzą do większego bólu.
Cios, jakiego doznało wschodnie wybrzeże Australii, jest oczywiście szokujący i bardzo bolesny. Do niedawna ich życie było stosunkowo spokojne i bezpieczne. Teraz nagle tracą wszystko i nie mają innego wyjścia, jak zacząć od nowa, wielu z nich od zera. To musi być traumatyczne dla każdego. Czy jednak jest to cios, który sprawi, że zapytają o sens życia i poszukają w sobie fundamentalnej zmiany? Czy ich serca dojrzały do przemiany? Tylko czas pokaże. Niemniej jednak natura ewidentnie na nikim nie pozostawia suchej nitki, dosłownie. Będzie nas rzucać i obracać i stawiać przeciwko sobie, zwiększając nienawiść i egoizm między nami. Z naszej strony nie możemy czekać, aż agonia sprawi, że ludzie zaczną pytać o życie. Naszym obowiązkiem jest powiedzieć im, że wszyscy będziemy musieli się połączyć, dobrowolnie lub z przymusu, i stać się jednym zjednoczonym sercem, ponieważ rzeczywiście jesteśmy jedną zjednoczoną duszą i tylko wtedy, gdy zgodnie z tym żyjemy, możemy być szczęśliwi.
Źródło: https://bit.ly/3sPgobo
Opublikowano dnia 8 marca 2022
Po tym, jak wraz z wieloma swoimi zwolennikami został wykluczony z liberalnych mediów społecznościowych, były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump uruchomił w tym tygodniu własną platformę społecznościową Truth Social. Platforma koncentruje się na różnorodności. Świadczy o tym już pierwszy akapit w opisie aplikacji: „Pomyśl o gigantycznym namiocie na imprezę plenerową na weselu swojego najlepszego przyjaciela. Kto tam jest? Połączenie wielu rodzin z całych Stanów Zjednoczonych i świata. Wujek Jim z Atlanty jest dumnym libertarianinem. Ciocia Kellie z Teksasu jest zagorzałą konserwatystką. Twój kuzyn John z Kalifornii jest zagorzałym liberałem. I zgadnij, co? Wszyscy oni są razem, aby spędzić wspaniały czas i podzielić się swoimi odmiennymi poglądami na świat. Mimo że nie zawsze się ze sobą zgadzamy, cieszymy się z tych zróżnicowanych opinii i ożywionej rozmowy, jaką za sobą niosą”.
Z jednej strony uważam, że tak właśnie musi być: otwarte dla wszystkich. Liberalne giganty technologiczne stały się niedopuszczalnie bezczelne i zuchwałe. Z drugiej strony uważam, że wielkim problemem jest zapewnienie równej obecności wszystkim poglądom, ponieważ jeśli chce się otworzyć platformę dla wszystkich, można wszystko stracić. Rozumiem dążenie do mówienia prawdy, do wprowadzenia odrobiny sprawiedliwości i równowagi w mediach informacyjnych. Jednocześnie uważam, że prawda nie istnieje tam, gdzie są ludzie. Ze względu na skorumpowaną naturę człowieka nawet projekty, które rozpoczynają się w najlepszych i najczystszych intencjach, kończą się zepsuciem i moralną korupcją.
Możesz próbować zrównoważyć nieuniknione uprzedzenia, uczestnicząc w platformach społecznościowych z obu stron sceny politycznej, ale to również nie zadziała. Zamiast pełnego obrazu otrzymacie dwa obrazy, wypaczone i zniekształcone na dwa przeciwstawne sposoby. Jeśli szukacie prawdy, wiedzcie o tym: Nie ma prawdy tam, gdzie ego kieruje naszymi myślami i uczuciami. Ego widzi tylko swoją własną stronę. Ponieważ rzeczywistość składa się z wielu stron, ego nie może zobaczyć jej prawdziwego obrazu. Dlatego każdy pogląd jest z założenia błędny.
Jedynym możliwym rozwiązaniem problemu podziałów w społeczeństwie jest zaprzestanie poszukiwania prawdy i rozpoczęcie poszukiwania miłości, a przynajmniej jakiegoś poziomu troski i opieki nad innymi. Jeśli zmienimy sposób, w jaki odnosimy się do siebie nawzajem, nie będziemy musieli budować oddzielnych platform medialnych, aby wyrażać swoje poglądy, ponieważ będziemy je przyjmować nawzajem. Internet, jak każdy system stworzony przez człowieka, odzwierciedla naszą naturę. Ponieważ nasza natura jest z natury skorumpowana, internet również. Nie zmieni się on, dopóki nie zmienią się ludzie, którzy go tworzą.
Obecnie jesteśmy tak podzieleni, że nawet nie szukamy prawdy. Chcemy jedynie, aby ludzie mówili nam, że mamy rację. W związku z tym wchodzimy na portale społecznościowe w poszukiwaniu ludzi o podobnych poglądach, a platformy medialne zdają sobie z tego sprawę i spełniają nasze życzenia, przedstawiając nam tylko ludzi, którzy myślą tak jak my i mówią tak jak my. W rezultacie społeczeństwo podzieliło się na wiele „równoległych wszechświatów”, a każdy z nich uważa, że jego własna rzeczywistość jest jedyna, ponieważ nigdy nie spotyka się z mieszkańcami innych wszechświatów.
Ponieważ media społecznościowe dążą do tego, aby zatrzymać nas w nich jak najdłużej, pokażą nam inne poglądy tylko wtedy, gdy zaczniemy ich szukać. Jeśli szukamy kontaktu z ludźmi, którzy mają poglądy odmienne od naszych, media społecznościowe nam ich przedstawią. Jeśli szukamy własnego obrazu w odbiciu, to właśnie to zobaczymy.
Dlatego wszelkie zmiany w mediach społecznościowych, czy w jakiejkolwiek innej formie mediów, zależą tylko od tego, czy i w jakim stopniu my sami się zmienimy. Jeśli chcemy się zjednoczyć, media społecznościowe pomogą nam się zjednoczyć; jeśli chcemy się rozdzielić, media społecznościowe pomogą nam się podzielić. Dlatego tak ważne jest, abyśmy przestali udowadniać, że mamy rację, a zaczęli pokazywać, że troszczymy się o siebie nawzajem i chcemy tworzyć jedno, zjednoczone społeczeństwo ponad wszelkimi różnicami.
Źródło: https://bit.ly/3i5mQoB
Opublikowano dnia 8 marca 2022
Dlaczego małe dzieci bawią się nawet wtedy, gdy są chore? Jak to się dzieje, że dorośli prawie nigdy się nie bawią? Zabawa nie jest śmieszną błahostką; to najważniejsze narzędzie naszego rozwoju i wzrostu. Młode lwy bawią się w polowanie. Pisklęta skaczą, biegają i gonią się nawzajem w coś, co wygląda jak ich wersja „berka”. Każdy gatunek gra w gry, które rozwijają jego umiejętności przetrwania. Dla nas może się to wydawać beztroską rozrywką, ale zabawa jest niezbędna do przetrwania młodych i przetrwania ich gatunku.
Dzieci również się bawią, i to z dokładnie tego samego powodu. Dla dzieci uczenie się umiejętności przetrwania oznacza naśladowanie dorosłych wokół nich. Dlatego dzieci bawią się w bycie rodzicami, lekarzami, pacjentami i innymi ważnymi osobami w ich życiu. Naśladując ich zachowanie, uczą się umiejętności, które będą im potrzebne w późniejszym życiu. Dziś znaczące osoby w naszym życiu bardzo różnią się od tych, które dzieci znały przed pojawieniem się Internetu. Dziś tymi znaczącymi osobami mogą być – i najczęściej są – ludzie, których nie znamy, którzy mieszkają bardzo daleko i których nigdy nie spotkamy. Ponieważ jednak ludzie ci zdobyli sławę i stali się medialnymi idolami, dzieci naśladują ich tak, jak wcześniej naśladowały najbardziej wpływowe postacie w swoim życiu.
Z jednej strony takie otwarcie na świat pozwala dzieciom poznać wartości i idee, z którymi w innym przypadku nigdy by się nie zetknęły. Z drugiej strony, czyni je podatnymi na negatywne wpływy, których rodzice nie są w stanie monitorować, ponieważ media społecznościowe umożliwiają każdemu dostęp do dowolnych treści, a rodzice nie mogą kontrolować tego, co ich dzieci oglądają na swoich telefonach komórkowych. Podobnie jak z dziećmi, tak samo jest z dorosłymi. Gry dla dorosłych, nawet pozornie niegroźne, takie jak komputerowe gry sportowe, nie rozwijają ich. Służą innemu celowi: zabiciu czasu i otępieniu umysłu. Jest to przeciwieństwo rozwoju. Aby zapewnić prawidłowy rozwój dzieci, a także ciągły rozwój nastolatków i dorosłych, powinniśmy zwracać uwagę na gry, w które gramy. Jako dzieci musimy uczyć się bardziej technicznych gier, aby doskonalić umiejętności techniczne. W przypadku nastolatków i dorosłych gry powinny koncentrować się na komunikacji międzyludzkiej, aby doskonalić nasze umiejętności komunikacyjne.
Tylko wtedy, gdy nauczymy się komunikować i współpracować z osobami o różnym sposobie myślenia i różnych punktach widzenia, będziemy mogli rozwijać się w zróżnicowanym społeczeństwie, takim jak społeczeństwo ludzkie. Społeczeństwo, w którym ludzie się nie bawią, jest społeczeństwem stagnacji, a jego dni są policzone. Żywe społeczeństwo to takie, w którym ludzie się zmieniają i rozwijają, a to może się zdarzyć tylko wtedy, gdy grają w gry, które stanowią dla nich wyzwanie, by się rozwijać i wzrastać. Stawianie sobie wyzwań, by nawiązać kontakt z ludźmi z innych kultur i perspektyw, a także tworzenie więzi z nimi ponad różnicami wzbogaca nas samych i wzbogaca naszych partnerów w grze. Jeśli chcemy rozwijać się w życiu, uczyć się, wzrastać, a jednocześnie pozostać tak żywotni i pełni życia jak dzieci przez całe życie, nie możemy przestać się bawić.
Źródło: https://bit.ly/3CqFekN
Opublikowano dnia 8 marca 2022
Każdej godziny granice Ukrainy przekraczają dziesiątki tysięcy cywilów, masa ludzi z bagażami na plecach i dziećmi na ramionach, z walizkami i wspomnieniami ciągnącymi się za nimi. Mam wielu studentów i przyjaciół w miastach w całej Ukrainie, od Kijowa po Charków, od Odessy po Lwów. Na bierząco informują mnie co się u nich dzieje i z niepokojem śledzę ich sytuację. Opowiadają mi, jak szukali schronienia w zimnych piwnicach lub uciekali do pobliskich wiosek, inni godzinami jechali samochodami na zachód, modląc się, by nie zabrakło im paliwa i by udało im się uciec.
Agencja Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy Uchodźcom (United Nations Refugee Agency, UNHCR) szacuje, że ponad 500 000 Ukraińców uciekło ze swoich domów w wyniku konfliktu, przekraczając granice sąsiednich krajów, takich jak Polska, Węgry, Mołdawia i Rumunia. Nie mam wątpliwości, że uchodźcy otrzymają wsparcie i ciepły uścisk w krajach Europy Zachodniej. Wierzę też, że nie zostaną na stałe w krajach przyjmujących i że w końcu wrócą do domu. Między innymi Kanada może otworzyć swoje drzwi dla tych imigrantów którzy chcą osiedlić się tam na stałe.
Również Izrael z pewnością postąpi zgodnie z Prawem Powrotu, które daje Żydom prawo do przeniesienia się do Izraela, i otworzy ramiona, by ich przyjąć. W Izraelu jest miejsce nie tylko dla tysięcy Żydów, którzy wyemigrują z Europy Wschodniej, ale dla wszystkich Żydów z diaspory. Tymczasem świat, w tym Izrael, niesie pomoc humanitarną osobom dotkniętym konfliktem. Ale oprócz zaspokojenia podstawowych potrzeb ludzi, najważniejszą pomocą jest wsparcie wewnętrzne. Musimy prosić, aby wkrótce zwyciężył duch miłości, obdarzania i pozytywnej więzi.
Nieporozumienia i wojny przychodzą po to, abyśmy mogli zjednoczyć się ponad nimi. Tylko jedność serc, kiedy każdy troszczy się o dobro drugiego, ocali ludzkość.
Źródło: https://bit.ly/3HRHfb4
Opublikowano dnia 4 marca 2022
Według greckiego filozofa Heraklita wojny „są niezbędną podstawą wszystkiego co ma powstać” – pisze Abraham Schoener z Uniwersytetu w Toronto. „Wojna jest nie tylko zasadą w świecie spraw śmiertelnych; rządzi wszystkimi rzeczami, zarówno każdą istotą w kosmosie, jak i samym kosmosem jako całością” – dodaje Schoener o poglądach filozofa. Rzeczywiście, cała natura składa się z przeciwstawnych elementów, które łączą się ze sobą. Na poziomie subatomowym, pomiędzy światłem a ciemnością, ciepłem a zimnem, przyciąganiem a odpychaniem, wszystko wywodzi się z połączenia pozytywów i negatywów, aby stworzyć równowagę.
Na poziomie ludzkim te dwa przeciwieństwa wyrażają się jako egoizm ze wszystkimi jego negatywnymi przejawami oraz altruizm z jego pozytywnymi przejawami. Problem w tym, że tych ostatnich jest bardzo mało, prawie wcale. Na każdym poziomie natury siły negatywne i pozytywne są w równowadze, utrzymując harmonię i homeostazę. Tylko na ludzkim poziomie negatywna siła znacznie przewyższa pozytywną i wytrąca cały świat z równowagi.
Wojna, która obecnie szaleje w Ukrainie, nie jest więc lokalnym sporem, ale starciem o znaczeniu duchowym; dlatego cały świat jest w to zaangażowany przynajmniej emocjonalnie i mam nadzieję, że nie przerodzi się to w zaangażowanie militarne. Jeśli chcemy wyeliminować wojnę, musimy zmienić nasze nastawienie z przeważnie negatywnego i obelżywego wobec innych na zrównoważoną harmonię między negatywem a pozytywem, w zgodzie z resztą natury. Istnieje stara opowieść Czirokezów o starszym wojowniku, który opowiedział swojemu wnukowi o bitwie wewnątrz nas. Powiedział, że w każdym z nas toczy się walka między dwoma wilkami: jeden jest wredny, chciwy i obelżywy, a drugi jest miły, hojny i współczujący. Wnuk zastanowił się nad tym przez chwilę i w końcu zapytał: „Który z nich wygrywa?” na co jego dziadek odpowiedział: „Ten, którego karmisz”.
Ludzie są istotami społecznymi. Myślimy, że nasze myśli są niezależne, ale w rzeczywistości jesteśmy wytworem naszego społeczeństwa. Wredny wilk wygrywa, ponieważ całe nasze społeczeństwo skłania się ku podłości, przemocy i wyzyskowi. Karmienie życzliwego wilka oznacza podnoszenie wartości spokoju i troski. Natura ludzka nie pozwoli nam nakarmić tylko dobrego wilka; sama w sobie jest zła, jak napisano: „Skłonność serca człowieka jest zła od jego młodości” (Rdz 8:21). Niemniej jednak, jeśli jako społeczeństwo stawiamy w życiu wartość pokoju ponad wszystko, to my sami się zmienimy.
Zwykle myślimy o pokoju jako o braku aktywnej walki. W rzeczywistości pokój to znacznie więcej. Hebrajskim słowem oznaczającym pokój jest szalom, od słowa haszlama, co oznacza dopełnienie i szlemut, co oznacza całość. Pokój nie oznacza zatem braku egoizmu, ale raczej uzupełnienie go altruizmem i stworzenie kompletnej całości. Nie wolno nam zaprzeczać ani tłumić naszej wrodzonej natury. Jeśli spróbujemy, na pewno nam się nie uda. Zamiast tego musimy uzupełnić go jego przeciwieństwem. Jeśli zrównoważymy egoizm równoważnym poziomem altruizmu, będziemy rozwijać się w harmonii i pokoju, tak jak cała natura.
Ponieważ nasz egoizm stale rośnie, nigdy nie możemy przestać zwiększać znaczenia pokoju. W ten sposób stworzymy dynamiczną równowagę, tak jak nasz organizm utrzymuje ją poprzez homeostazę. Obecna wojna, jak wszystkie wojny, jest wezwaniem ludzkości do uzupełnienia naszej niegodziwości dobrocią. Nie możemy uniknąć robienia tego, co musimy zrobić na polu bitwy, ale jeśli uważamy, że wygrana bitwa daje pokój, wkrótce zostaniemy uwikłani w więcej wojen, prawdopodobnie bardziej wyniszczających niż obecna.
Źródło: https://bit.ly/3HIhdXH
Opublikowano dnia 4 marca 2022
Odnawia się stara rana między Rosjanami a Ukraińcami. Jest obolała i sączy się z niej krew, ale jeszcze nie otworzyła się w pełni. Tak jak kraje Europy Wschodniej przeżywają obecnie ten konflikt, wkrótce będzie to odczuwalne na całym świecie, dla całej ludzkości. W końcu każdy osobiście doświadczy objawienia tej wojny: kontroli człowieka nad człowiekiem. Zanim wybuchła wojna, to złe uczucie nie było ani widoczne, ani namacalne. Było głębokie, a nawet nieco uśpione. Pamiętam obrazy z przeszłości, kiedy spotykali się rosyjscy i ukraińscy żołnierze; istniała między nimi jakaś wewnętrzna więź, jakby już się znali. I rzeczywiście, psychologicznie są sobie bliscy; mają szeroko pojęte wspólne pochodzenie.
Z drugiej strony, wraz z wybuchem wojny, na powierzchnię wypłynęła ostra nienawiść, rodzaj nienawiści tak silnej, że można ją poczuć i zidentyfikować różnymi zmysłami. To jest dosłownie namacalne. Dwa narody, które nie różnią się zbytnio od siebie, w rzeczywistości są bardzo podobne, odkrywają między sobą czystą, całkowitą nienawiść, która jest ponad wszelkimi ideologiami. Jest to naturalna nienawiść, która wypływa z potęgi ludzkiej natury, która nie ukrywa się za rasą, płcią, narodowością czy religią. Nie jest zawoalowana historią, językiem czy różnicami kulturowymi. To po prostu wewnętrzne odczucie, że jeden nienawidzi drugiego.
To uczucie jest głębsze niż jakikolwiek inny rodzaj nienawiści, jaki znamy. Jest to nienawiść duchowa, a jej jedynym celem jest ukazanie rozmiarów przepaści w stosunkach między dwoma narodami i nauczenie się z odkrytej przepaści, jak połączyć ją miłością. Odkrycie złamań i różnic, przestępstw i ran, wskazuje nam miejsce naprawy i pomaga skupić się na sednie problemu. Rozejm i naprawa są częścią długotrwałego procesu, który działa zgodnie z planem stworzenia, harmonizującym wszystkie konflikty.
Widzimy teraz przed sobą pierwszy etap tego procesu. To gwałtowne objawienie siły nienawiści, negatywnej siły, która ma nas przybliżyć do zrozumienia, że w naturze i w nas działa system sił. Ale przeciwko tej objawionej nienawiści należy obudzić miłość. Trwałą miłość można wywołać tylko przy pomocy wspólnej modlitwy.
Źródło: https://bit.ly/3hDVky0
Opublikowano dnia 3 marca 2022
Wojna w Ukrainie nie jest już konfliktem lokalnym. Czeczenia dołączyła do Rosji, wspiera ją także Białoruś. Naprzeciw nich stoi Ukraina, USA, NATO i wiele innych krajów wspierających ją militarnie i logistycznie. Ale podczas gdy Zachód próbuje finansowo zdusić Rosję, Chiny ruszyły jej z pomocą. Rosja weszła w stan najwyższej gotowości ze swoją bronią nuklearną. Podczas gdy to wszystko się dzieje, Chiny wydają się przygotowywać do siłowego odbicia Tajwanu i zagroziły Stanom Zjednoczonym, żeby się nie wtrącały, twierdząc, że „kto igra z ogniem, sam spłonie” i że jeśli Stany Zjednoczone „zaczną maczać w tym palce, to ich palce zostaną odcięte”. Moim zdaniem trzecia, nuklearna wojna światowa jest niepokojąco blisko.
Musimy pamiętać, że w odpowiednich okolicznościach nawet mała iskra może wywołać wojnę światową. Pamiętajcie, że I wojna światowa rozpoczęła się od zabójstwa Franciszka Ferdynanda, spadkobiercy Cesarstwa Austro-Węgierskiego w Sarajewie. Kiedy Austria w odwecie najechała na Serbię, sojusze militarne przeciwników wciągnęły na pole bitwy całą Europę. A ponieważ w tamtych czasach kraje europejskie miały kolonie na całym świecie, wojna szybko przekształciła się w konflikt globalny. Dzisiejszy świat jest pełen przywódców, którzy chętnie postawiliby ziemię w ogniu. Dlatego powinniśmy być zaniepokojeni i zrozumieć, że choć sprawy mają się źle, bardzo szybko mogą nabrać dużo gorszego obrotu.
Niezależnie od tego należy pamiętać, że kiedy siły separacji budzą się w świecie, zawsze są one sygnałem, zwiastunem, który mówi nam, że musimy zwiększyć nasze wysiłki, aby się połączyć, związać ze sobą i wznieść się ponad naszą wzajemną nienawiść. Jedynymi przyczynami nieszczęść i strasznych wydarzeń na świecie są nienawiść, okrucieństwo i pragnienie tyranizowania innych ludzi. Dlatego każda niesprawiedliwość jest zawsze wezwaniem do wzmocnienia jedności, empatii i wzajemnej troski. Czasy takie jak te, kiedy przypomina się nam o tym, co naprawdę jest ważne w życiu, są również okazją do stworzenia lepszego świata i bardziej opiekuńczego społeczeństwa.
To nie czas na sprzeczki o sprawiedliwość historyczną i stare porachunki. Teraz jest czas, aby rodzić miłość i możemy to zrobić tylko tam, gdzie dzisiaj jej brak. Jeśli zbudujemy miłość tam, gdzie kiedyś była nienawiść, będzie to prawdziwa miłość, nasze własne dzieło, ulepione z popiołów wrogości, którą pokonaliśmy. Żyjemy w trudnych czasach, więc musimy stawić czoła wyzwaniu; nie mamy innego wyboru.
Źródło: https://bit.ly/3KfIeTM
Opublikowano dnia 3 marca 2022
Na początku XX wieku światowa populacja liczyła około dwóch miliardów ludzi. Dziś jest to około ośmiu miliardów. Z tych ośmiu miliardów większość jest uboga, a ponad miliard ludzi jest niedożywiona i żyje głodując. Zapewnienie tak dużej liczbie ludzi przyzwoitego poziomu życia wydaje się zbyt potężnym zadaniem dla Ziemi. Co więcej, każdego dnia coraz więcej botów, robotów i automatów zastępuje pracę ludzi podczas gdy ludzkość produkuje wystarczająco dużo, aby zapewnić wszystkim dostatek. Więc pojawia się pytanie, dlaczego potrzebujemy tak wielu ludzi. Czy Ziemi i ludzkości nie byłoby lepiej, gdyby było nas na przykład tylko cztery miliardy?
Prawda jest taka, że nie byłoby nam lepiej; byłoby nam znacznie gorzej. Istnieje dobry powód wykładniczego wzrostu populacji ludzkości w ciągu ostatnich stu lat. Kiedy patrzymy na ludzi, widzimy twarze i ciała, istoty ludzkie, i nic więcej. Prawda jest jednak o wiele bardziej skomplikowana i złożona. Spróbuj wyobrazić sobie jakiekolwiek zwierzę bez powiązania go ze środowiskiem, w którym żyje, a przekonasz się, że jest ono stracone. Kształt, kolor, zachowanie, wielkość, długość życia i każdy inny aspekt jego istnienia wynika ze środowiska, w którym żyje. Zwierzęta nie są odizolowane od swojego środowiska; polegają na nim, kierują się jego prawami, a jednocześnie tworzą środowisko, które je utrzymuje i którego są częścią.
Ludzie również tworzą system. Myślimy o sobie jako o odizolowanych jednostkach, ale w rzeczywistości jesteśmy częścią globalnej społeczności ludzkiej. My wpływamy na nią, a ona na nas i prawie wszystko, co dotyczy królestwa zwierząt, dotyczy również nas. Istnieją tylko dwie różnice między zwierzętami a ludźmi, tym niemniej są to różnice fundamentalne. Pierwsza to taka, że w przeciwieństwie do zwierząt, ludzie są z natury podli i egoistyczni. Drugą jest to, że nasze pragnienia rosną i nasilają się, podczas gdy pragnienia zwierząt pozostają w dużej mierze niezmienne. Podczas gdy my zawsze i bez końca dążymy do zwiększenia ilości posiadanych pieniędzy i władzy, u zwierząt stan nasycenia jest jednocześnie stanem zadowolenia.
Co gorsza, z pokolenia na pokolenie stajemy się coraz bardziej chciwi, dominujący i narcystyczni. Z kolei „aspiracje” zwierząt nie zmieniają się z pokolenia na pokolenie: daj im wystarczająco dużo trawy lub zwierzyny, a będą szczęśliwe. Powodem, dla którego nasze pragnienia rosną, podczas gdy pragnienia zwierząt pozostają niezmienne, jest to, że zwiększone pragnienia sprawiają, że przyspieszamy nasz rozwój. W końcu przeznaczeniem dla ludzi nie jest jedynie fizyczne postrzeganie istnienia, ale do przenikania przez nie i dostrzegania powiązań i współzależności między nami wszystkimi nie tylko intelektualnie, jak to tutaj wyjaśniam, ale także przy użyciu zmysłów, tak jak postrzegamy świat fizyczny, jeśli nie bardziej.
Nasze nieustanne pragnienie poszukiwania, badania, odkrywania i uczenia się wynika z dążenia do poznania najgłębszych poziomów rzeczywistości. Wiedza ta jest wyłącznym przywilejem ludzi, ponieważ tylko ludzie rozwijają tak głębokie pragnienia. W miarę jak nasze pragnienia rosną, musimy nauczyć się kierować je w stronę odkrywania celu i struktury życia. Nowe pragnienia pojawiają się najpierw na podstawowym poziomie i musimy je kultywować, podnosić do poziomu, na którym wzbogacą nasze postrzeganie rzeczywistości. Ponieważ te pragnienia są tak intensywne, potrzebujemy więcej osób, aby „dzielić ciężar”. Jak już zostało powiedziane, choć czujemy się odizolowani, w rzeczywistości jesteśmy jednym systemem. Wszystko, co wydaje nam się nasze własne, jest w rzeczywistości częścią systemu ludzkości i cała ludzkość to dzieli ze sobą. Dlatego nasze pragnienia również nie są osobiste, mimo że tak je odczuwamy.
Za każdym razem, gdy podnosimy jedno pragnienie z poziomu cielesnego na wyższe poziomy percepcji, wywieramy wpływ na całą ludzkość. A za każdym razem, gdy umiera człowiek, ciężar wyniesienia naszego wspólnego pragnienia staje się cięższy dla nas wszystkich. Dlatego właśnie życie każdego człowieka jest cenne. Decyduje ono o tempie rozwoju całej ludzkości. Gdybyśmy zdawali sobie sprawę z tego, jak głęboko jesteśmy ze sobą powiązani i jaką krzywdę wyrządzamy, źle traktując innych ludzi, gdybyśmy czuli, jak jest naprawdę – że sami siebie torturujemy – nie odważylibyśmy się źle traktować siebie nawzajem ani pozostawić bez obdarzenia troską nawet jednej osoby.
Źródło: https://bit.ly/3C7cHRg
Opublikowano dnia 3 marca 2022
W czasach takich jak obecne możemy naprawdę poczuć, jakim rewolucjonistą był Abraham. Prawie 4 tysiące lat temu odkrył, że ostatecznie istnieje tylko jedna siła, która stworzyła i rządzi całą rzeczywistością. W czasie, gdy jego rodacy byli skłóceni ze sobą, zabijając się nawzajem na skazanych na niepowodzenie podjazdach pod Wieżę Babel, Abraham powiedział im, że jest tylko jedna siła, która rządzi światem, siła jedności, i że jeśli będziemy ją naśladować, będziemy jednością. Ludzie zaśmiali mu się w twarz i dalej się kłócili. Cztery tysiąclecia później nadal się o to kłócimy. Niemniej jednak nadal istnieje tylko jedna siła i jeśli nie będziemy jej naśladować, będziemy cierpieć przez nie wiadomo, ile jeszcze tysiącleci.
Właśnie wtedy, gdy wybucha nienawiść, musimy sobie przypomnieć, że wybucha ona po to, abyśmy wznieśli się ponad nią i zażądali połączenia, tak jak Abraham, zażądali, aby miłość zapanowała nad nienawiścią. To prawda, że jesteśmy zwykłymi śmiertelnikami i nie możemy wznieść się ponad naszą nienawiść. Jednak to nie my wybraliśmy, jacy jesteśmy, i nie chodzi o to żebyśmy sami dokonali zmiany. Siła, która stworzyła i podtrzymuje całą rzeczywistość, stworzyła ją zepsutą i pełną nienawiści, i tylko ona może uczynić ją miłującą.
Dokonało się to już wcześniej, kilkakrotnie, kiedy naród izraelski zjednoczył się u stóp góry Synaj „jako jeden człowiek o jednym sercu”, albo kiedy król Salomon powiedział: „Nienawiść wznieca spory, a miłość pokryje wszystkie zbrodnie” (Pwt 10,12). Nie potrzebujemy innego zwycięstwa, jak tylko przykryć nienawiść miłością. Jeśli nie potrafimy zwrócić się do Stwórcy i poprosić Go, aby nas naprawił, możemy i powinniśmy prosić Go, aby dał nam pragnienie zwrócenia się do Niego. Jest o tym napisane: „Umieść w naszych sercach zrozumienie, abyśmy rozumieli i umieli słuchać, poznawać i nauczać Twojego prawa z miłością” (z hebrajskiej modlitwy Szema).
Trudne sytuacje, które pojawiają się wśród nas w tych fatalnych czasach, nie dzieją się po to, abyśmy kłócili się jak dzieci. Dzieją się one po to, abyśmy zwrócili się do niepowtarzalnej siły, jedynej w całej rzeczywistości, do Stwórcy i prosili, aby uczynił nas wszystkich jednością, takimi samymi jak On. Dążenie do jedności wywodzi się z najwyższego korzenia stworzenia, z samego jego początku. Myśl, że bycie jednością jest rozwiązaniem wszystkich naszych problemów i naszym najszczęśliwszym stanem, przychodzi do nas, ponieważ to jest rzeczywiście nasz korzeń, a kiedy jesteśmy jednością, nie może być nic innego, jak tylko pokój i całkowitość.
Wszystkie stany separacji i podziału są więc bodźcami, które mają nas skłonić do połączenia się i zjednoczenia. Teraz, kiedy wielka nienawiść została ujawniona, nadszedł czas, aby podjąć wielkie wysiłki na rzecz zjednoczenia. Jeśli będziemy się modlić o rozwiązanie problemów wszystkich ludzi na świecie, powstrzymamy surowe dekrety, które dotykają świat. Jeśli postawimy więź ponad podziałami i miłość ponad nienawiścią, przykryjemy nasze zbrodnie miłością i uleczymy rany ludzkości.
Źródło: https://bit.ly/35rrdr9
Opublikowano dnia 3 marca 2022
Jak donosi Reuters, grupa ponad 100 miliarderów i milionerów określających się jako „Patriotyczni Milionerzy” wystosowała apel do polityków i liderów biznesu, aby zmusili ich do płacenia wyższych podatków. Zdaniem grupy „najbogatsi nie są obecnie zmuszani do płacenia swojej części”. Może to wyglądać bardzo hojnie, ale myślę, że powinniśmy się zastanowić, skąd oni wzięli swoje miliardy – od nas, zwykłych ludzi, którzy płacą swoją część podatku, a także wzbogacają tych, którzy już są bogaci. Co więcej, dlaczego nikt nie pyta, jak to się dzieje, że ci superbogaci nie płacą dużo wyższych podatków niż my, a niektórzy z nich nie płacą ich prawie wcale?
Ludzkość naprawdę powinna zaprowadzić porządek w swoich sprawach. Jak to możliwe, że jedna osoba ma miliardy, jeśli nie więcej, i nie płaci prawie żadnych podatków? Ci potentaci zakładają organizacje i stosują manewry podatkowe, aby uniknąć płacenia podatków, podczas gdy reszta z nas płaci 20-40% podatku dochodowego. Gdzie tu jest logika?
W artykule wspomniano o badaniu przeprowadzonym przez organizację Patriotic Millionaires wraz z Oxfam i innymi organizacjami non-profit. Z badania tego wynika, że „progresywny podatek od bogactwa, zaczynający się od 2% dla osób posiadających ponad 5 milionów dolarów i wzrastający do 5% dla miliarderów, mógłby przynieść 2,52 biliona dolarów, co w skali globalnej wystarczyłoby na wyzwolenie z ubóstwa 2,3 miliarda ludzi oraz zagwarantowanie opieki zdrowotnej i ochrony socjalnej osobom żyjącym w krajach o niższych dochodach”.
Innymi słowy, podczas gdy zwykli ludzie płacą jedną czwartą lub więcej swoich dochodów w formie podatków, bogaci płacą do 5% i oczekują wdzięczności. Wystarczy spojrzeć na ten fragment artykułu: „W ciągu dwóch lat trwania pandemii majątki 10 najbogatszych osób na świecie wzrosły do 1,5 biliona dolarów – lub o 15 000 dolarów na sekundę”. Myślę, że prawda jest taka, iż bogaci wiedzą, że obecna sytuacja jest tak niedopuszczalna, że obróci się przeciwko nim. Aby zapobiec jeszcze większym stratom, które mogą ich czekać, proponują, że „oddadzą” kilka procent. Co za „ofiara”, drżę z podziwu.
Moim zdaniem powinien istnieć podatek progresywny, stosowany z mocą wsteczną, który pobierałby od bogatych nawet dziewięćdziesiąt procent. Ich „oferta” jest obłudna, nikczemna i sądzę, że nie zasługują za nią na jakąkolwiek pochwałę ani na jakąkolwiek ulgę w obowiązku wspólnego dźwigania ciężaru problemów tego świata. Nie potrafią sobie nawet wyobrazić, jak reszta świata patrzy na to, co oferują. To nic innego jak ostatnia deska ratunku po wypróbowaniu wszystkiego innego.
Nadszedł czas, aby ludzkość przeszła na inny poziom. Naprawdę musimy zadać sobie pytanie, dla jakiej sprawy warto żyć, a dla jakiej nie. To właśnie dlatego widzimy dziś na świecie tyle korupcji i zła – abyśmy mogli szybciej i wyraźniej przeprowadzać nasze analizy. Potentaci, którzy kiedyś czuli, że są na szczycie świata, teraz czują powiew zmian. Ludzie zaczynają nie tylko chcieć, ale wręcz domagać się równowagi w społeczeństwie, w którym wszyscy traktowani są sprawiedliwie. W takim społeczeństwie przywódcy opinii publicznej, „idole”, będą tymi, którzy pomogą zjednoczyć ludzi oraz ustanowić spójność i wzajemną odpowiedzialność w społecznościach i społeczeństwach, a sławni, samolubni bogaci zostaną zdegradowani.
Źródło: https://bit.ly/3trfT6d
Opublikowano dnia 28 lutego 2022
Jest takie często powtarzane powiedzenie na pocieszenie po rozstaniu: „W morzu jest jeszcze mnóstwo ryb”. Obstawiając zakończenie fali Omicronu i mówiąc „Żegnaj!”, musimy pamiętać, że na Morzu Covida jest jeszcze wiele innych fal. Chociaż Omicron był łagodną falą w porównaniu z poprzednimi, nie ma gwarancji, że następne będą równie wyrozumiałe, a nawet podobnego rodzaju. Jedno jest pewne: sami ściągamy na siebie kłopoty. Dziury, które wyrywamy w tkaninie gładkiej rzeczywistości, będą ściągać na nas każde kolejne nieszczęście, dopóki nie przekonamy się, że musimy naprawić rozdarcia i wyprostować wgłębienia.
Covid, podobnie jak pozostałe kryzysy, które nas dotykają, nie jest przypadkiem losowym. Jest on bezpośrednim skutkiem naszego złego traktowania wszystkiego, co nas otacza. Wszystkie kryzysy, w tym Covid, mają na celu spowolnienie i powstrzymanie naszego wandalizmu wobec natury oraz słabszych ludzi i narodów. Od samego początku byłem wdzięczny za koronawirusa właśnie dlatego, że zmusił nas do zwolnienia tempa. Nie mam wątpliwości, że bez niego bylibyśmy dziś w znacznie gorszej sytuacji niż teraz. Fala Omicronu była najłagodniejsza z dotychczasowych, ale wciąż nie wyciągnęliśmy wniosków; wciąż czekamy na moment, w którym będziemy mogli powrócić do naszego lekkomyślnego stylu życia. Jeśli nie nauczymy się być rozważni, natura nałoży na nas swoje kajdany i będzie to droga pełna bólu.
Jednocześnie, jeśli nauczymy się być rozważni i zadbamy o to, by każdy miał zaspokojone swoje podstawowe potrzeby, a możemy to zrobić bez dokładania choćby jednego centa do naszych wspólnych wydatków, zobaczymy natychmiastową ulgę od wszystkich nękających nas dziś kryzysów. Powinniśmy wykorzystać szansę, jaką dała nam natura – przerwę od pandemii – i zająć się pilnymi potrzebami ludzkości. Powinniśmy zapewnić wszystkim żywność, mieszkania, szkolnictwo i zdrowie. Jeśli to zrobimy i ustanowimy zrównoważony styl życia na całym świecie, przestaniemy cierpieć z powodu plag, wojen i innych kryzysów.
Aby osiągnąć równowagę, musimy zbudować zaufanie i zrozumieć, że wszyscy jesteśmy od siebie zależni. Jeśli uświadomimy sobie, że cała ludzkość stoi nad przepaścią i jeśli jeden z nas upadnie, to upadniemy wszyscy, to nie pozwolimy nikomu upaść. Tak jak nowe szczepy szybko rozprzestrzeniają się po całym świecie, czyniąc szczepionki bezużytecznymi, tak każdy problem, który kogoś dotknie, natychmiast dotknie całego świata. Jeśli to odczujemy i będziemy żyć z takim nastawieniem, na pewno unikniemy kłopotów, a fale morskie nie rozbiją się o nasze głowy.
Łatanie dziur oznacza naprawianie rozłamów między nami. Jeśli zamiast wzajemnie się szarpać, pomożemy sobie nawzajem by naprawić nasze życie, tkanina rzeczywistości będzie gładka i prosta, a nasze życie – nareszcie spokojne.
Źródło: https://bit.ly/36NAOce
Opublikowano dnia 27 lutego 2022
Nasz domyślny stan umysłu jest taki, że wszyscy chcą nas dopaść – to rzeczywistość, w której pies zjada psa. Żyjemy w ciągłym strachu, że wszyscy chcą nas wykorzystać, znęcać się nad nami i upokarzać nas, i że jeśli nie będziemy się pilnować, będziemy krzywdzeni na każdym kroku. Co gorsza, mamy wrażenie, że tak właśnie działa cała rzeczywistość. Ale gdyby tak było w całej rzeczywistości, to czy komórki kiedykolwiek tworzyłyby kolonie i powstawałyby organizmy? Czy molekuły łączyłyby się, tworząc organy, czy atomy łączyłyby się, tworząc molekuły? Gdyby tak było, nie istniałoby życie, nie byłoby nawet wszechświata. Istniałyby tylko pojedyncze, oddzielne cząsteczki, które nigdy nie stworzyłyby niczego bardziej złożonego niż one same.
Rzeczywistość, której doświadczamy, nie jest więc prawdziwą rzeczywistością – tą, która nas stworzyła, utrzymuje i pozwala nam czytać te słowa.
W prawdziwej rzeczywistości wszystko istnieje w harmonii ze wszystkim innym, a wszystkie jej części razem tworzą doskonałą całość. W prawdziwym świecie nic i nikt nie bierze więcej, niż potrzebuje do utrzymania siebie, a system jest doskonale harmonijny. Tak jak nasze komórki funkcjonują automatycznie i tworzą harmonijny organizm, którym jesteśmy, tak samo działa pozostała część przyrody. Myślą przewodnią rzeczywistości nie jest wyzysk, lecz harmonia, do której wszystko i wszyscy się stosują, oprócz nas, ludzi.
Jesteśmy jedynym elementem rzeczywistości, który chce brać dla siebie więcej, niż potrzebuje, który chce konsumować i niszczyć, poniżać i podbijać, wykorzystywać i protekcjonalnie traktować, i który czerpie przyjemność z krzywdzenia innych. Ponieważ myślimy i działamy w ten sposób, sądzimy, że wszyscy też tak myślą i działają. A ponieważ żyjemy zgodnie z tym założeniem, stworzyliśmy obrzydliwy świat na swój własny, obrzydliwy obraz.
Istnieje jednak dobry powód, dla którego zostaliśmy stworzeni w tak złośliwy sposób. Dążenie do wyjścia z tego niepokojącego stanu doprowadzi nas do zrozumienia, jak naprawdę działa cała rzeczywistość. Odmówiono nam naturalnych instynktów, które popychają wszystkie stworzenia do harmonii, właśnie po to, byśmy mogli rozwijać tę harmonię z własnej woli i dzięki własnej świadomości. Staliśmy się brzydcy właśnie po to, by móc wybrać piękno.
Różnica między działaniem w harmonii z całym stworzeniem w sposób instynktowny lub świadomy jest taka, jak różnica między byciem częścią organizmu a byciem umysłem, który rządzi organizmem i kieruje jego działaniami. Przeznaczeniem ludzkości jest stać się tym umysłem, tą świadomością. Aby to osiągnąć, musimy zacząć praktykować harmonijne relacje, zamiast podążać za naszą wrodzoną, eksploatacyjną naturą. Aby to osiągnąć, musimy uświadomić sobie, że żyjemy w fałszywej rzeczywistości, że prawdziwa rzeczywistość jest harmonijna i kompletna, i że tylko nasze błędne postrzeganie jej nie pozwala nam zobaczyć prawdy i żyć w tym doskonałym świecie.
Źródło: https://bit.ly/36MziHk
Opublikowano dnia 27 lutego 2022
W ostatnich latach gorącym tematem dyskusji stał się temat inżynierii społecznej, którą można zdefiniować jako mimowolne manipulowanie ludźmi w kierunku działań i poglądów zgodnych z wolą manipulatora. Tak było od wieków, ale teraz zdaliśmy sobie z tego sprawę. To straszna rzecz, którą ludzie robią sobie nawzajem, ale kiedy już wiemy, że istnieje, wiemy przynajmniej, jak łatwo można nas oszukać, jak również to, że prawda jest kwestią perspektywy, a nasza perspektywa zależy od tego, kto lepiej potrafi nami manipulować.
Inżynieria społeczna jest wszędzie – w wiadomościach, które pokazują tylko jedną perspektywę, w gazetach, które przekręcają historie, aby pokazać coś przeciwnie do tego, co się faktycznie wydarzyło, na zdjęciach zrobionych w jednym otoczeniu, a których podpis mówi coś zupełnie innego, w fałszywych badaniach finansowanych przez korporacje lub akcjonariuszy, którzy dyktują swoje „naukowe” ustalenia, w „cytatach” z anonimowych źródeł, których nie można zweryfikować, ale które podają nam „informacje”, które inżynier społeczny chce przekazać, i na niezliczone inne sposoby.
Dawniej władcy i rządy wykorzystywali żołnierzy, tajne służby i policję, aby wzmocnić swoją kontrolę nad społeczeństwem. Dzisiaj, rządzą oni poprzez manipulowanie społeczeństwem, aby wierzyło w to, w co oni chcą, aby wierzyło. Ale nie możemy winić rządów i władców za to, że są tak manipulacyjni. My sami chcemy być manipulowani. Nikt nie chce znać prawdy, a jak na każdym rynku, nikt nie sprzeda produktu, jeśli nie ma na niego popytu. Co więcej, jeśli powiesz ludziom kłamstwo, które chcą usłyszeć i opatrzysz je etykietką „prawda”, znajdzie ono wielu nabywców.
Obecnie to, co podoba się naszemu ego, uważane jest za prawdę. To tak, jakby cała rzeczywistość była przede mną, ale cała moja uwaga jest skupiona na pudełku, w którym się znajduję. Nie widzę otaczającej mnie rzeczywistości, a jedynie pudełko. Pudełko jest moim ego i wyświetla mi tylko to, co podoba się mojemu ego. W rezultacie myślę, że to jest rzeczywistość, ponieważ jestem skupiony tylko na pudełku i nie widzę prawdziwej rzeczywistości.
Tymczasem ci, którzy manipulują pudełkami przedstawiającymi naszą rzeczywistość, robią, co chcą. Nie czują potrzeby ukrywania swoich wad, ponieważ korupcja daje im sławę, a dzięki inżynierii społecznej wszystko może ujść im na sucho. Nie ma ucieczki, chyba że uwolnimy się z uścisku pudełka, naszego ego, które determinuje naszą percepcję. Jest tylko jeden sposób, aby uwolnić się z pudełka: przyjąć przeciwny tryb pracy. Zamiast skupiać się na tym, co możemy otrzymać od wszystkiego, z czym się stykamy, powinniśmy skupić się na tym, co możemy dać.
Tylko wtedy, gdy skupiamy się na dawaniu, a nie na otrzymywaniu, możemy doświadczyć prawdziwej wolności – wolności od ego. Kiedy jesteśmy wolni od ego, będziemy oceniać wszystko zgodnie z jego prawdziwą naturą. Jeśli wystarczająco dużo ludzi przyjmie taki sposób myślenia, cała nasza rzeczywistość się zmieni i nie będziemy musieli ciągle walczyć, aby narzucić wszystkim nasz punkt widzenia.
Kiedy jest wojna, wszyscy przegrywają. Ale kiedy ludzie starają się wspierać i pomagać sobie nawzajem, wszyscy wygrywają. Naszym zadaniem dzisiaj jest uświadomienie sobie tej prostej prawdy i jak największej liczbie ludzi. Kiedy zrozumie wystarczająco dużo ludzi, będą oni współpracować, aby stworzyć nową rzeczywistość, w której każdy jest otoczony opieką i nikt nie jest manipulowany.
Źródło: https://bit.ly/3BWPUaC
Opublikowano dnia 27 lutego 2022
Międzynarodowy Komitet Olimpijski pisze na swojej stronie internetowej, że olimpijskie zawieszenie broni zostało ustanowione w starożytnej Grecji poprzez podpisanie traktatu pomiędzy trzema greckimi miastami-państwami – Elis, Pizą i Spartą – aby umożliwić bezpieczny udział w Igrzyskach Olimpijskich wszystkim sportowcom i widzom, którzy w przeciwnym razie byli ze sobą w ciągłym konflikcie. Dzisiejsze trzy supermocarstwa – USA, Chiny i Rosja – postępują dokładnie odwrotnie, wykorzystując Olimpiadę jako scenę do walki politycznej, która tylko wzmaga wrogość. Co gorsza, pomimo rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 25 października 1993 r. o przestrzeganiu olimpijskiego zawieszenia broni, reszta świata staje po stronie tej waśni.
Nawet bez oficjalnego bojkotu, jak w przypadku tegorocznych Zimowych Igrzysk Olimpijskich, wojna wciąż trwa, a sportowcy płacą za to cenę. Są oni poddawani dopingowi, cierpią z powodu częstych kontuzji i często są wykorzystywani werbalnie, fizycznie, a nawet seksualnie przez swoich trenerów. Widzowie również są nastawieni przeciwko sobie w imię dumy narodowej, co jest dokładnym przeciwieństwem ducha jedności, który powinien panować na igrzyskach olimpijskich.
W idealnej sytuacji igrzyska powinny aspirować do budowania „pokojowego i lepszego świata wychowując młodzieży poprzez sport uprawiany bez jakiejkolwiek dyskryminacji i w duchu olimpijskim, który wymaga wzajemnego zrozumienia w duchu przyjaźni, solidarności i fair play”. Dzisiejsze „igrzyska” olimpijskie nie mogłyby być dalsze od tego ducha. Konkurencja jest wspaniała, gdy motywuje nas do doskonalenia się. Ale nie ma samodoskonalenia w byciu gotowym do zabijania się nawzajem, ponieważ jedna osoba skoczyła z drążkiem o centymetr wyżej niż jej konkurent. A co z całą kwestią definiowania płci w sporcie kobiecym? Cała koncepcja sportu stała się tak egocentryczna i wypaczona, że straciła swoją wartość.
Z tego powodu całkowicie zlikwidowałabym te zawody. Jeśli sprowadzamy wojny do igrzysk, zamiast wykorzystać je do ich zakończenia i promowania pokoju i jedności, to nie ma sensu w ogóle ich organizować. Powinniśmy konkurować o to, kto najbardziej pomaga światu, a nie o to, kto najbardziej wykorzystuje i maltretuje innych. Czy to są wartości, które chcemy przekazać naszym dzieciom? Czy na takich ludzi chcemy, aby wyrosły? Jeśli chcemy, aby żyły w świecie, w którym będą mogły ufać innym i mieć przyjaciół, musimy przynajmniej spróbować dać im przykład jedności i wzajemnego szacunku. Następnie powinniśmy zachęcać je, aby poszły w nasze ślady. Ale jeśli olimpiada nie promuje ducha jedności, to nie powinniśmy jej organizować.
Źródło: https://bit.ly/3teo8Tb
Opublikowano dnia 27 lutego 2022
Konsekwencje tej wojny są znacznie głębsze niż tylko wpływ, jaki wywrze ona na tych, którzy są bezpośrednio zaangażowani w konflikt. Zmieni ona kształt całego świata, ponieważ jest prawdopodobne, że w wyniku sytuacji na linii Rosja – Ukraina uaktywnią się inne ukryte tarcia między państwami i terytoriami. Ta wojna właśnie otworzyła erę wojen, małych i dużych, między różnymi narodami.
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson powiedział niedawno, że ta wojna może z łatwością stać się „największą wojną w Europie od 1945 roku”, i ja się z tym zgadzam. Jeśli kraje o podobnym pochodzeniu nie mogą dojść do porozumienia, to o ileż bardziej prawdopodobne jest, że kilka krajów, między którymi istnieją duże różnice i które są od dawna skłócone, może łatwo popaść w wojnę bez wyraźnego, uzasadnionego powodu.
Osobiście jest mi smutno, gdy widzę, jak los się odwraca i po raz kolejny znajdujemy się w stanie wojny. Jestem smutny i niespokojny, ponieważ mam wielu uczniów w Rosji i na Ukrainie, którzy są zagrożeni i czują, jak pogarszająca się sytuacja wpływa na nich i na cały świat. Również w Izraelu mam wielu uczniów, którzy z niepokojem śledzą to, co dzieje się w Europie Wschodniej, martwiąc się o los swoich rodzin i przyjaciół.
Mam nadzieję, że wkrótce ustaną przejawy nienawiści między Rosjanami i Ukraińcami, dwoma narodami, które żyły obok siebie przez całą historię. Gdyby to było jeszcze możliwe, dałbym wszystko, aby to wyciszyć, uspokoić, uniknąć eskalacji, ale na razie jest to niemożliwe.
Na tym etapie niewiele możemy zrobić. Możemy jedynie tęsknić za pokojem i zawieszeniem broni, mówić o tym, aby wszystkie strony wykazały się powściągliwością. Strony konfliktu mogłyby pójść za przykładem rdzennych plemion amerykańskich, które pogrzebały swoją wrogość w ceremonii, podczas której zwaśnione wcześniej plemiona zgodziły się rozstrzygnąć dzielące je różnice i żyć w zgodzie, a porozumienie przypieczętowały zakopaniem w ziemi, przez wodza każdego z plemion, topora wojennego.
W obecnych warunkach taki scenariusz nie wydaje się realistyczny. Dlatego ponad siłami wrogości, ponad egoizmem i kontrolą, które są siłą napędową wszystkich konfliktów na świecie, możemy jedynie wznieść globalną modlitwę o pokój, prosząc, abyśmy wszyscy dogadywali się ze wszystkimi innymi. Ponieważ tylko w sile więzi i w więzi między naszymi sercami może powstać wielka pozytywna siła, siła, która jest w stanie zjednoczyć wszystkie strony, pogodzić nienawidzących się, obudzić w nas wszystkich prawdę, że wszyscy należymy do jednej duszy. Jak napisano: „Kto czyni pokój na swoich wysokościach, niech uczyni pokój nad nami…” (Księga Hioba, 25, 2)
Źródło: https://bit.ly/3HvagJk
Opublikowano dnia 25 lutego 2022
Jestem oszołomiony sytuacją, do której doszło. Wojna między Rosją a Ukrainą sprawia, że czuje niepokój, a przede wszystkim jestem zmartwiony, bardzo zmartwiony. Mam wielu studentów w obu krajach i bardzo mi zależy na nich wszystkich. Te dwa narody, które od tak dawna żyły obok siebie, mają ze sobą tak wiele wspólnego. Wiele przeszli, ale nie sądziłem, że skończą na wojnie totalnej. Choć dzisiaj może się to wydawać niewykonalne, jedynym rozwiązaniem jest wzniesienie się ponad nasze ego i zjednoczenie, ponieważ ostatecznie to tylko ego nadaje ton temu konfliktowi.
Jeśli my, wszyscy ludzie, nie tylko ci w krajach uwikłanych, nie wzniesiemy się ponad nasze ego, wojna rozprzestrzeni się na inne kraje i będzie miała straszliwe konsekwencje. Jak powiedział były zastępca głównodowodzącego NATO Richard Sherriff, sytuacja „może przekształcić się w katastrofalną wojnę… na skalę niespotykaną w Europie od 1945 roku”.
Właśnie dlatego, że dwa narody, które mają tak wiele wspólnego – religię, mieszane małżeństwa i nie tylko – podkreślają to, co je dzieli, postrzegam sytuację jako złowrogą dla całego świata. W sercach budują mur między sobą, który później będzie bardzo trudny do zburzenia.
Ale pomimo całej tej nienawiści, która teraz wybucha, w końcu nie będziemy mieli innego wyboru, jak tylko wznieść się ponad nią i zjednoczyć. Pomimo agonii i wybuchającej wściekłości, wojna przyspieszy nasze uświadomienie sobie, że naszą jedyną szansą na szczęście nie jest zniszczenie innych. Negatywność nigdy nie przyniosła pozytywnych rezultatów. Dlatego w końcu wszystkie strony ulegną wyczerpaniu i rozpaczy i zgodzą się spróbować ścieżki na której inni brani są pod uwagę, a nawet wzajemnej troski. Mam nadzieję i modlę się, aby nastąpiło to szybko i przy jak najmniejszej liczbie ofiar.
Kiedy zmarł mój nauczyciel, RABASZ, pozostawił wiele notatek, w których spisywał swoje myśli. Kilka lat później opublikowałem je pod tytułem Wybrane zapiski. Poniżej znajduje się fragment, który wydaje się dziś szczególnie aktualny i który zatytułowałem Miłość do bliźnich: „Patrzę na jeden malutki punkt, zwany „miłością do bliźnich” i myślę o nim: co mogę zrobić, aby pomóc ludziom? Kiedy patrzę na społeczeństwo, widzę cierpienie ludzi, choroby, bóle i cierpienia jednostek zadawane przez zbiorowość, czyli wojny między narodami. A poza modlitwą nie ma nic do dania".
Źródło: https://bit.ly/35uPUT2
Opublikowano dnia 24 lutego 2022
„To będzie wojna światowa, kiedy Amerykanie i Rosja zaczną strzelać do siebie” – powiedział w niedawnym wywiadzie prezydent USA Joe Biden, ostrzegając przed tym, co Amerykanie postrzegają jako zbliżającą się inwazję Rosji na Ukrainę i jej reakcję. Tymczasem w Pekinie – na tle Zimowych Igrzysk Olimpijskich – między Rosją i Chinami ogłoszono partnerstwo „bez granic”, skierowane przeciwko Stanom Zjednoczonym i zachodowi. Jednak mimo ostrzeżeń i napiętej atmosfery nie uważam, że stoimy na krawędzi nowej wojny światowej. Nikt jej nie potrzebuje.
We wspólnym oświadczeniu prezydent Rosji Władimir Putin i przywódca Chin Xi Jinping wspomnieli o możliwości zawarcia sojuszu wojskowego między obydwoma krajami w związku z napięciami na Ukrainie. Jednak za tym głośnym spotkaniem głów państw kryje się prosta i cicha historia podboju, która wykracza poza polityczne deklaracje. Chiny podbijają Rosję bez większego oporu czy walki. Rosjanie sprzedają Chińczykom jedną trzecią kraju aż po Ural. Nie trzeba dodawać, że masy Chińczyków imigrują do Rosji, pracują tam i osiedlają się, wydobywając węgiel, srebro, żelazo i złoto.
Ponieważ Rosjanie nie mają innego wyboru, pozwalają im na to. Dzisiejsza Rosja to region nękany przez niestabilne punkty zapalne. Nie może walczyć i wdawać się w spór z Chińczykami, ponieważ wie, że postawiłoby ją to w niekorzystnej sytuacji wobec Europy i Stanów Zjednoczonych. Zjednoczony front między Chinami a Rosją jest całkowicie sztuczny. Został on narzucony narodom odgórnie przez reżim komunistyczny. Same narody – Rosjanie i Chińczycy – różnią się charakterem i mentalnością, dlatego bardzo trudno jest im dojść do porozumienia. Nie ufają sobie w najmniejszym stopniu.
Dlatego nie należy zakładać, że za quasi-sojuszem między Rosją a Chinami kryje się głęboka przyjaźń. W każdym razie żaden z nich nie ma poważnego interesu w prowadzeniu wojny ze Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami. Ogólnie rzecz biorąc, mniej krajów jest dziś chętnych do walki. Brak entuzjazmu dla wojen jest częścią większego procesu, przez który przechodzi świat. Tu i ówdzie mogą wybuchać małe wojny, ale będą one przypominać raczej kłótnie między dziećmi w piaskownicy.
W międzyczasie napięcia między mocarstwami dają światu czas i miejsce na przetrawienie i oswojenie się z nową ideą, która w nim kiełkuje: Przyszła stabilność świata jest możliwa tylko w łączności między wszystkimi ludźmi. To siła natury zaszczepi w ludzkości tę wzniosłą myśl z konieczności przetrwania, a także nauczy nas, jak osiągnąć taki stan spójności, ponieważ nie mamy innego wyjścia. Będziemy musieli przezwyciężyć zły instynkt, który mamy wrodzony – ego – które skłania nas do prób dominacji nad innymi, oraz negatywną siłę, która od początku swojego istnienia sprawiała, że życie społeczności ludzkiej przypominało jedną długą wojnę z krótkimi przerwami na przeładowanie amunicji.
Siła natury w cierpliwy sposób pokaże nam, jak poskromić w nas złe skłonności i kontrolować je poprzez zjednoczony ludzki front na rzecz bardziej obiecującej przyszłości. Jak słusznie pisali nasi mędrcy, „podstawową obroną przed nieszczęściem jest miłość i jedność” (Maor VaShemesh).
Źródło: https://bit.ly/3Ija15s
Opublikowano dnia 23 lutego 2022
Walentynki to bardzo lukratywny dzień dla sprzedawców podarunków, kwiaciarni i… sklepów zoologicznych. Amerykanie wydają prawie 21 miliardów dolarów na walentynkowe zakupy. Na prezenty dla swoich zwierząt wydają prawie 900 mln dolarów, na słodycze – 1,8 mld dolarów, a na biżuterię – 5 mld dolarów. Kupują nie mniej niż 250 milionów kwiatów i roślin, z różami (zwłaszcza czerwonymi) na czele. Bardzo przyjemnie jest otrzymywać prezenty i bardzo dobrze jest je dawać, dlatego jestem za tym, ale dawanie prezentów to nie to samo, co kochanie. Miłość między ludźmi, poza miłością matki do dziecka, wymaga czasu, wysiłku i wzajemnych ustępstw. Miłość buduje się w miarę upływu czasu i przechodząc przez różne próby.
Kiedy ludzie spotykają się i „zakochują się”, to nie jest to miłość. Nazwijmy to zauroczeniem, zachwytem lub atrakcją, ale to nie jest miłość. Nie należy łączyć hormonów z miłością, ponieważ nie ma między nimi żadnego związku. Miłość oznacza pragnienie czynienia dobra, pomagania, uszczęśliwiania ukochanej osoby. Ta wyjątkowa osoba może o tym wiedzieć lub nie, ale dla mnie nie liczy się to, co dostanę w zamian, ale to, że uszczęśliwiłem ukochaną osobę, że zrobiłem coś dobrego dla mojej ukochanej osoby.
W prawdziwej miłości nie ma „bo”. Nie uzależniam mojej miłości od nagrody lub czegoś w zamian. Jeśli tak robię, to nie jest to miłość, ale interes. Nawet jeśli nie ujawniam swojego postanowienia drugiej osobie, ale w głębi duszy uzależniam swoją miłość od spełnienia pewnych wymagań, to już jest to fałsz; to nie jest prawdziwa miłość. Może się wydawać, że taka bezinteresowna miłość oznacza odmawianie sobie rzeczy niezbędnych, ale nie mamy pojęcia, jakiego skarbu pozbawiamy siebie samych, nie kochając w ten sposób, bez stawiania warunków. Jeśli potrafimy kochać drugiego człowieka tak, jak matka kocha swoje dziecko, to będzie to prawdziwa miłość.
Może się to wydawać niemożliwe, ale tak nie jest. Możemy to osiągnąć, jeśli naprawdę tego chcemy, ale jak już powiedziałem, wymaga to wiele pracy. Nasza główna praca powinna koncentrować się na budowaniu wspierającego środowiska społecznego. Jeśli otoczymy się ludźmi, którzy dążą do tego, by stworzyć między sobą relację opartą na prawdziwej miłości, będziemy mieli całą energię potrzebną do dokonania takiej przemiany w nas samych.
Dlatego im więcej ludzi zrozumie różnicę między miłością a przyciąganiem i poczuje, że taki cel jest wart wysiłku, tym łatwiej będzie im go osiągnąć. A im więcej ludzi go osiągnie, tym bardziej odczuje to reszta społeczeństwa i świata.
Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek i obyśmy wszyscy mogli doświadczyć prawdziwej miłości.
Źródło: https://bit.ly/3HbXoYv
Opublikowano dnia 18 lutego 2022
Ostatnie dwa lata były dużym wyzwaniem dla dzieci, rodziców i całego systemu edukacji. Powtarzające się izolacje i blokady nie tylko wpłynęły na relacje społeczne dzieci, ale także pozostawiły wszystkich w niepewności co do przyszłości. Wiadomo, że nie będzie tak, jak na początku dekady, ale nie wiadomo, jak będzie. Tak czy inaczej, skoro jesteśmy skazani na ciągłe wahania – raz kontakt wirtualny innym razem twarzą w twarz staje się możliwy – możemy w związku z tym nauczyć się nawiązywać wartościowe relacje na obydwu płaszczyznach.
Obecna sytuacja już odsunęła nas od naszego wcześniejszego sposobu myślenia o połączeniach, ale nowy sposób jeszcze nie powstał. Wciąż trudno jest stwierdzić, jak będzie wyglądała nowa droga do połączenia, ponieważ nie jesteśmy maszynami; potrzeba czasu, aby dojrzeć do nowego systemu działania. Ponieważ jednak natura nigdy się nie cofa, lecz zawsze idzie do przodu, jedno jest pewne: to, co było, nigdy nie powróci.
Jakąkolwiek formę ostatecznie przyjmiemy, będzie to taka forma, w której nie tylko będziemy połączeni na nowe sposoby, ale także połączenia te będą bardziej pozytywne niż wcześniej. Ewolucja natury zawsze zmierza w kierunku coraz większej złożoności i integracji. Wszystko staje się bardziej współzależne, a nie mniej, i dotyczy to również ludzkości. Jednak, podczas gdy wszystkie inne gatunki akceptują dyktat natury bez pytań, ludzie są od niej odłączeni i mają własną wolę. Natura nadal zmusza nas do podążania jej drogą, ale każdemu dała również własną wolę, która rozwija się w przeciwnym kierunku: podczas gdy natura popycha nas do inkorporacji, my dążymy do separacji. To dlatego zwierzęta akceptują to, co daje im natura i dostosowują się, podczas gdy my cierpimy i stawiamy opór, ale bezskutecznie.
Cierpienie, które odczuwamy, jest wyraźną wadą w porównaniu z resztą świata zwierząt, ale z drugiej strony ludzie mają przewagę, której nie ma żadna inna żywa istota: Zamiast być zmuszonym do połączenia, możemy się nad nim zastanowić, porównać je do życia w odseparowaniu i w końcu je wybrać. Ostatecznie znajdziemy się w sytuacji bez wyjścia i będziemy zmuszeni wybrać połączenie, ponieważ jest to kierunek całego stworzenia, wybór z własnej woli natomiast, oznacza, że rozumiemy logikę, która za tym stoi, „zamysł stworzenia”, jeśli można tak powiedzieć.
Nie ma porównania pomiędzy przyjemnością i głębią, której doświadczamy, kiedy sami decydujemy, żeby coś zrobić, w przeciwieństwie do robienia tego instynktownie. To jest nasza wyjątkowa przewaga, zaleta istot ludzkich nad wszystkimi innymi istotami. Wszystkie ciosy, których doznaliśmy od zarania dziejów, doprowadziły nas do ewolucji od łowców-zbieraczy do klanów, miast, państw, imperiów, a w końcu do globalnej wioski. Wzmożona inkorporacja zawsze odbywa się wbrew naszej woli i kosztem niezliczonych istnień ludzkich oraz nieopisanego cierpienia, ale tak być nie musi. Jeśli zrozumiemy, dokąd zmierzamy i co mamy zdobyć na końcu drogi, możemy iść tam z ochotą i pomóc sobie nawzajem przekroczyć naszą indywidualność, aby stworzyć świadomą i zjednoczoną ludzkość.
Nasze systemy edukacji powinny skupić się na wpajaniu nam tej świadomości. Taka edukacja powinna dotyczyć wszystkich grup wiekowych, krajów i kultur. Jeśli uczynimy jedność naszym głównym priorytetem, zaczniemy postrzegać różnice między nami jako mile widzianą różnorodność, a nasze różne perspektywy jako wzbogacające naszą wiedzę. Jeśli chcemy przestać cierpieć i cieszyć się drogą, na której jesteśmy, musimy odbudować nasz system edukacji i zsynchronizować go z całą naturą: w kierunku połączenia, spójności i integracji.
Źródło: https://bit.ly/3rZzlYm
Opublikowano dnia 15 lutego 2022
Przez wiele dziesięcioleci uczono nas, że ewolucja jest przypadkowa, że mutacje po prostu się zdarzają i te, które najbardziej przyczyniają się do przetrwania gatunku, pozostają, podczas gdy inne znikają. Ale nauka stopniowo przyznaje, że ewolucja nie jest przypadkowa, lecz ukierunkowana. Dla przykładu, naukowcy w jednym z badań, które koncentrowały się na małym, kwitnącym chwaście zwanym rzeżuchą talerzową, stwierdzili: „Okazuje się, że mutacja jest bardzo nieprzypadkowa i to nieprzypadkowa w sposób, który przynosi korzyści roślinie. To zupełnie nowy sposób myślenia o mutacji” – podsumowują.
Inne badanie, w którym badano mutację hemoglobiny chroniącą przed malarią, wykazało, że pojawia się ona częściej u ludzi z Afryki, gdzie malaria jest powszechna, niż u ludzi z Europy, gdzie występuje rzadko. „Mutacje przeciwstawiają się tradycyjnemu myśleniu” – powiedział główny badacz. „Wyniki sugerują, że złożone informacje, które są gromadzone w genomie … wpływają na mutacje, a zatem specyficzne dla mutacji wskaźniki powstawania mogą odpowiadać … na określone presje środowiskowe”.
Jeśli spojrzymy jeszcze głębiej niż na pozorne zjawiska, zauważymy, że środowisko również ewoluuje w określonym kierunku: w kierunku rosnącej integracji. Ewoluujemy w kierunku stanu, który już istnieje, choć go nie dostrzegamy. Jest to stan, w którym gatunki są oddzielone od siebie, ale w harmonii z całym stworzeniem. Ziemia jest zrównoważonym systemem. Jego części są w doskonałej harmonii między sobą, co gwarantuje przetrwanie ziemskich roślin i zwierząt. Na pierwszy rzut oka, nie powinno być ewolucji. Jeśli wszystko jest doskonałe i harmonijne, to nie powinno być żadnych zmian w gatunkach.
Powodem, dla którego ewolucja wciąż zachodzi, pomimo równowagi pomiędzy wszystkimi stworzeniami, jest to, że w każdym stworzeniu kryje się pragnienie ciągłego ulepszania swojego stanu osobistego. Im bardziej rozwinięte jest stworzenie, tym bardziej intensywne jest jego pragnienie. W ludzkości to pragnienie przejawia się jako egoizm i narcyzm, jako pragnienie kontroli, bycia lepszym, nawet boskim. W królestwie zwierząt i roślin wyraża się ono w nieustannym wysiłku wzmacniania się przeciwko swoim naturalnym wrogom, ale nie w pragnieniu dominacji i kontroli. Dlatego na każdym poziomie, oprócz poziomu ludzkiego, równowaga pozostaje, choć jest dynamiczna i ewoluuje.
W ludzkości główna „ewolucja” dotyczy naszej percepcji, a nie naszych ciał, chociaż zmiany fizyczne również w nas zachodzą. W miarę jak nasze rozumienie świata ewoluuje, nasze postrzeganie rzeczywistości zmienia się i staje się bardziej zgodne z wzajemnie połączonym światem wokół nas. Ponieważ natura jest całkowicie zintegrowana, a wszystkie jej części są ze sobą nierozerwalnie splecione, społeczeństwo ludzkie również staje się coraz bardziej połączone i współzależne. W związku z tym na przestrzeni wieków osady rozrastały się od koczowniczych klanów do osiedli miejskich, miasteczek, państw i imperiów.
Wraz ze wzrostem wielkości osiedli, staliśmy się coraz bardziej współzależni ekonomicznie, w dostarczaniu żywności, edukacji i w każdym innym aspekcie naszego życia. Obecnie cały świat stał się połączony do tego stopnia, że nawet całe kraje, w tym supermocarstwa takie jak Chiny czy Rosja, nie są w stanie utrzymać się same. Globalizacja sprawiła, że cały świat stał się jedną wioską, której mieszkańcy niechętnie akceptują swoich sąsiadów i nieustannie ścierają się ze sobą.
Rozwój społeczeństwa ludzkiego w kierunku coraz większej integracji nie jest przypadkowy. Ponieważ żyjemy w zintegrowanym wszechświecie, gdzie wszystko jest ze sobą połączone i współzależne, my również rozwijamy się w tym samym kierunku. Właśnie dlatego, pomimo wszystkich naszych wysiłków, aby przewyższyć innych, w końcu nadal jesteśmy zależni od wszystkich innych, a żaden kraj nie może utrzymać swojej przewagi w nieskończoność. Wbrew naszej woli, jesteśmy wciągani do współpracy.
Ale nasza ewolucja w kierunku współzależnego społeczeństwa ma cel wyższy niż samo społeczeństwo. Ma ona na celu ukazanie nam współzależności całego stworzenia, że wszystko jest harmonijne i wszystkie elementy stworzenia uzupełniają się wzajemnie. Ostatecznym wynikiem naszej ewolucji jest pełna świadomość wszechświata, w którym istniejemy, na wszystkich jego poziomach: fizycznym, mentalnym i duchowym. Jeśli dobrowolnie skierujemy się w stronę spójności i współpracy, szybciej i mniej boleśnie zbliżymy się do ostatecznego celu. To jest jak płynięcie z prądem, w przeciwieństwie do prób płynięcia pod prąd, jak to się teraz dzieje. Jest to beznadziejne i bolesne.
Brzeg, który czeka na nas w dole strumienia jest pogodny i spokojny. Jeśli popłyniemy w jego kierunku, dobrowolnie zwiększając naszą współpracę i wzajemną troskę, dotrzemy do tego przyjaznego brzegu łatwo, szybko i przyjemnie. Jeśli będziemy się opierać, to i tak tam dotrzemy, bo nie możemy płynąć w górę rzeki, ale dotrzemy tam dopiero wtedy, gdy będziemy wyczerpani, pokonani i udręczeni.
Źródło: https://bit.ly/3JuXvA4
Opublikowano dnia 14 lutego 2022
„Być albo nie być – oto jest pytanie” – myślał książę Hamlet w tak zwanej „scenie klasztornej” w sztuce Williama Szekspira Hamlet. Każdego roku na całym świecie około 800 000 ludzi odpowiada na to pytanie negatywnie i odbiera sobie życie. Co gorsza, samobójstwo jest jedną z głównych przyczyn śmierci wśród młodych ludzi. Dlaczego ludzie, zwłaszcza młodzi, odbierają sobie życie? Czy można wzmocnić ich chęć do życia?
Autorzy Talmudu napisali: „Przez dwa i pół roku dom Szammai i dom Hillela spierały się. Jedna strona mówiła: ‘Dla człowieka lepszym jest się nie urodzić niż się urodzić’, a druga strona mówiła: ‘Dla człowieka lepszym jest się urodzić, niż się nie urodzić’. I doszli do wniosku, że dla człowieka lepiej jest się nie narodzić się niż się narodzić, ale teraz, kiedy się narodził, niech się przyjrzy swoim czynom” (Eruvin 13b). Rzeczywiście, gdyby jakiś obcy wylądował na Ziemi i spojrzał na nas, powiedziałby prawdopodobnie: „Żałośni ludzie wpadają na siebie, wyśmiewają się i poniżają nawzajem, i robią wszystko, aby zrujnować sobie życie. Nic dziwnego, że są tak przygnębieni. Dlaczego natura stworzyła takie nędzne istoty?”.
Samobójstwo jest skrajną konsekwencją serii problemów, które trapią ludzi do tego stopnia, że postanawiają skończyć z tym wszystkim. Ale nawet zanim te problemy staną się zbyt trudne do zniesienia, zmuszają nas do zadania sobie pytania o sens życia. W końcu, jeśli życie polega tylko na przetrwaniu drogi przez mękę, to rzeczywiście lepiej się nie urodzić niż urodzić.
Rzecz w tym, że kiedy zaczynamy zadawać pytania dotyczące życia, lub jak pisali mędrcy „przyglądać się naszym czynom”, zaczynamy wzrastać. Ból prowadzi do rozwoju duchowego, który przenosi nas w sfery, o których istnieniu nie śnilibyśmy, i nie szukalibyśmy ich, gdyby nie zmusił nas do tego ból.
Klucz do tych nowych obszarów leży w rozwijaniu pozytywnych więzi między ludźmi, w wychodzeniu z mentalności alienacji i narcyzmu, którą tak pobożnie pielęgnowaliśmy do tej pory, aby teraz odkryć, że kiedy współczujemy innym, raczej zyskujemy niż tracimy. Zdobywamy nowe perspektywy i nowe pomysły, nową mądrość i wiedzę, a także nowych przyjaciół. Zmieniając nasze nastawienie do innych, zmieniamy nasz świat.
Co więcej, wybierając, z kim się wiążemy, kształtujemy i przekształcamy nasz świat z każdą nową znajomością. W ten sposób żaden świat nie jest zbyt surowy, aby w nim żyć, ponieważ zawsze możemy zmienić ludzi, z którymi się łączymy, a tym samym zmienić nasz świat. Nie ma też końca głębi i wiedzy, którą możemy zdobyć, ponieważ zawsze jest więcej połączeń do nawiązania niż możemy stworzyć w ciągu całego naszego życia.
A co najlepsze, kiedy łączymy się z innymi ludźmi, dostrajamy się do otaczającej nas rzeczywistości, która już jest połączona i działałaby w doskonałej harmonii, gdybyśmy my, ludzie, jej nie zaburzyli. Im bardziej rozwijamy pozytywne więzi, których celem jest wspieranie i pielęgnowanie, a nie przygnębienie i uciskanie siebie nawzajem, tym bardziej poszerzamy nasze postrzeganie rzeczywistości. Odkrywamy, że rzeczywistość, którą znaliśmy do tej pory, była tylko „korytarzem” do głębszej i bardziej ekspansywnej percepcji.
Jeśli chcemy, aby ludzie nie odbierali sobie życia, musimy dać im powód do życia. Kiedy ludzie zrozumieją, po co jest życie, będą mieli cel, aby przejść przez życiowe próby i trudności. Jak napisał Nietzsche: „Ten, kto ma dla czego żyć, przetrwa w każdych warunkach”.
Dlatego naszym zadaniem dzisiaj jest przekształcenie naszych połączeń, aby przekształcić nasz świat. Świat odzwierciedla nasz stosunek do innych. Jeśli wspólnie zmienimy nasze nastawienie do innych z obraźliwego i agresywnego na troskliwe i opiekuńcze, życie nas wszystkich również się zmieni, z przegranej bitwy na gładką i przyjemną jazdę. To naprawdę zależy od nas.
Źródło: https://bit.ly/34xIbE0
Opublikowano dnia 12 lutego 2022
26 stycznia przywódcy żydowscy spotkali się pod patronatem Konferencji Przewodniczących Głównych Amerykańskich Organizacji Żydowskich, aby dyskutować o jedności w obliczu antysemityzmu. Spotkanie odbyło się na dzień przed Międzynarodowym Dniem Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Mówcy podkreślili, że „społeczność powinna się zjednoczyć i przejść do ofensywy przeciwko antysemitom w całym spektrum politycznym”. Były członek administracji Obamy, specjalny wysłannik do monitorowania i zwalczania antysemityzmu,Ira Forman, powiedział: „Jeśli krytykujemy antysemityzm tylko ze strony naszych przeciwników politycznych, a nie ludzi z naszej własnej partii, naszej własnej ideologii, to tak naprawdę nie zajmujemy się antysemityzmem. …Po prostu używamy platformy antysemityzmu do prowadzenia wojny z naszymi przeciwnikami politycznymi, jednymi z lewicy, wliczając mnie, drugimi z prawicy – wystarczająco już zadziałali i musimy z tym skończyć”.
Jedność ma wielką moc. W związku z tym, to spotkanie mogło być potężnym pokazem siły. Mogło pokazać, że w obliczu nienawiści – Żydzi – mogą się zjednoczyć, co w znacznym stopniu przyczyniłoby się do złagodzenia antysemityzmu.
Niestety, istnieje duża różnica między pragnieniem jedności a chęcią pokazania jedności. To drugie nie zawiera w sobie żadnej siły, wygląda śmiesznie i wzbudza pogardę. To pierwsze jest tym, czego nie mamy a naprawdę potrzebujemy, a żydowscy przywódcy na całym świecie nie dążą do osiągnięcia tego stanu. Ich celem, jak się wydaje, są wpływy i możliwości. Właśnie dlatego nic nie wyniknie z tego spotkania.
Jedność jest kluczem do złagodzenia antysemityzmu. Jest to również klucz do sukcesu lub porażki naszego narodu. Jak już wielokrotnie wykazywałem w esejach, artykułach i kilku książkach, jedność jest fundamentem naszego narodu. Kiedy jesteśmy zjednoczeni, świat nas wita; kiedy jesteśmy rozłączeni, świat nami gardzi i zagraża nam niebezpieczeństwo.
Zjednoczenie w celu walki z antysemityzmem zadziałałoby, gdybyśmy użyli go jako pierwszego kroku w kierunku prawdziwej jedności, jedności serca. Gdybyśmy przeszli od jedności wywołanej strachem do jedności, w której zależy nam na sobie nawzajem, w której czujemy się za siebie odpowiedzialni – kibicowałbym temu. Ale „jedność” żydowskich przywódców jest tylko przykrywką. Kryje się za nią ten sam podział, ta sama nienawiść między stronami i brak prawdziwego wysiłku, by stworzyć ponad nią most porozumienia. Jestem przekonany, że jedynym celem tej konferencji jest zebranie pieniędzy dla organizacji, które są gospodarzami i zwiększenie ich wpływów w społeczności i w polityce.
Jeśli taki jest cel, to rezultat będzie odwrotny do jedności; doprowadzi to do większego podziału między nami i do większego szyderstwa ze strony świata. Czas pokaże, ale nie mam większych wątpliwości co do moich wniosków i niewiele nadziei, że mogę się mylić.
Źródło: https://bit.ly/3uO7qMO
Opublikowano dnia 9 lutego 2022
Podczas, gdy świat czeka z zapartym tchem na to, czy Rosja dokona inwazji na Ukrainę, gdy tysiące amerykańskich żołnierzy jest w stanie podwyższonej gotowości do inwazji na Europę Wschodnią, a NATO ogłasza, że wyśle więcej statków i myśliwców na Ukrainę, by wzmocnić kraje bałtyckie, jestem przekonany, że nie stoimy na krawędzi wojny światowej.
Pomimo gwałtownych wiatrów, nie sądzę, aby Europa znalazła się na krawędzi wojny. Nawet jeśli tu i ówdzie spadnie kilka pocisków, obecny kryzys zostanie ostatecznie rozwiązany na drodze dyplomatycznej, a nie militarnej. Zostanie podpisane dobre porozumienie dla wszystkich zaangażowanych krajów: Rosji, Ukrainy i oczywiście USA, które zawsze wychodzą silniejsze i odnoszą większe sukcesy.
Rosji nie opłaca się najazd na Ukrainę, ponieważ taki ruch może doprowadzić do wojny, którą Rosjanie bez wątpienia przegrają. Zapewne odniosą sukces military tu i tam, nawet jeśli ich armia nie będzie tak silna jak w przeszłości, ale finansowo stracą. Gospodarka Rosji i tak jest słaba, a życie tam jest trudne. Wojna tylko by ich zmiażdżyła. W dzisiejszym, nowoczesnym świecie nie warto już walczyć. O co chodzi? Więcej pieniędzy i zasobów naturalnych? Przecież inwestycja w konflikt jest większa niż zysk, nie mówiąc już o późniejszym udziale, który będzie kosztował fortunę. W dzisiejszych czasach korzystniej jest nawiązać współpracę gospodarczą, tak jak zapoczątkowała ją Unia Europejska – ułożyć stosunki przemysłowe i kulturalne, zaangażować się w działalność gospodarczą i handel, a dzięki temu wszystkie kraje przystępujące do sojuszu będą czerpać korzyści ze wspólnych interesów.
Co zatem umożliwi Rosji zdobycie większego terytorium i panowanie nad nim? Przecież ma ogromne zbędne terytoria rozciągające się od Wołgi po Daleki Wschód, gdzie prawie nie ma mieszkańców. Wynika z tego, że posunięcie Rosjan wynika nie z praktycznego myślenia, ale z prywatnego przymusu, z potrzeby podboju i poczucia: „To jest nasze!”. Rosja lubi pokazywać światu, że jest silnym krajem. Ta rosyjska duma jest dobrze znana, jest cechą charakterystyczną, która może zachęcić ją do chodzenia boso, jedzenia żwiru, o ile zdobędzie szacunek i sympatię.
Co więcej, Ukraińcy są silni, pełni pretensji do Rosjan, co daje im siłę, by się im przeciwstawić. Skoro tak jest, to skąd biorą się wiatry wojny? Przede wszystkim z mediów, które czerpią zyski z podgrzewania. Po drugie, od ludzi, których zadaniem jest podsycanie wojny. Opiniotwórcy i analitycy polityczni wiedzą, że konflikt jest ich sztuką i wiedzą, jak zwerbować w swoje szeregi niezadowoloną z istniejącego stanu mniejszość, by o każdej porze wzniecić wrzawę. Po trzecie, to politycy, w przypadku eskalacji lub prawdziwej wojny, liczą na podniesienie swojego prestiżu w oczach społeczeństwa. Możliwość wybuchu wojny jest na ustach wszystkich, podczas gdy według ostatnich sondaży poparcie dla prezydenta USA Joe Bidena wciąż spada. Aż 72% Amerykanów uważa, że ich kraj zmierza w „złym kierunku”, ujawnił sondaż NBC sprzed kilku dni.
Pomimo gwałtownych wiatrów, nie sądzę, by Europa stała na krawędzi wojny. Nawet jeśli tu i ówdzie spadnie kilka pocisków, obecny kryzys zostanie ostatecznie rozwiązany dyplomatycznie, a nie militarnie. Zostanie podpisane dobre porozumienie dla wszystkich zaangażowanych krajów: Rosji, Ukrainy i oczywiście Stanów Zjednoczonych, które zawsze wychodzą silniejsze i odnoszą większe sukcesy. To dobrze, że Izrael jest poza bałaganem rosyjsko-ukraińskim. Kraje, które nie wchodzą w konflikty, tworzą solidne i prawidłowe podstawy dla lepszego istnienia, zwłaszcza Izrael, którego rolą jest bycie pionierem nowego, bardziej zrównoważonego i stabilnego świata.
My, Żydzi, którzy z daleka obserwujemy to, co się tam dzieje, musimy zaangażować się w rozwiązywanie wojen między nami, naprawianie relacji w naszym narodzie, abyśmy mogli dać przykład prawdziwego i jakościowego serdecznego związku z wielkiego pragnienia grania na bębnach pokoju. To jest istota i mandat dla narodu izraelskiego do realizacji, aby stać się „światłem dla narodów” dla dobra wszystkich narodów na świecie.
Źródło: https://bit.ly/3gywKOv
Opublikowano dnia 9 lutego 2022
Ludzi przyciągają silne jednostki, ponieważ w każdym z nas jest dziecko, które szuka schronienia i poczucia przynależności. Fundamentaliści rozumieją to bardzo dobrze i umiejętnie z tego faktu korzystają. Stając się coraz bardziej brutalnymi, wydają się bardziej potężni, co zwiększa ich atrakcyjność. W ten sposób udaje im się przyłączać do swoich szeregów nowych rekrutów.
W krajach zachodnich fundamentalistyczni islamiści znajdują podatny grunt do gromadzenia zwolenników, ponieważ ludzie nie mają kierunku, ducha ani celu w życiu. To sprawia, że łatwo jest im przekonać ich do swoich idei. Oferując członkostwo w potężnym klubie, a nawet w Bogu, dają im poczucie sensu i celu oraz sprawiają, że czują jak ich życie nabiera wartości. Tak dzieje się nie tylko w Europie i Stanach Zjednoczonych, ale także w Rosji, Indiach, a nawet w Chinach.
Dokąd nas to zaprowadzi? Po pierwsze, do krwawych konfliktów. W końcu obnaży pustkę, która kryje się za obietnicami radykalnych dogmatów religijnych.
Kiedy fundamentalizm obnaży swoją daremność, ludzie odkryją prawdziwe znaczenie terminu religia. W „Pismach ostatniego pokolenia” Baal HaSulam pisze: „Religijna forma wszystkich narodów powinna najpierw zobowiązywać ich członków do wzajemnego obdarowywania się (…) jak w 'Kochaj bliźniego swego jak siebie samego’. …To będzie zbiorowa religia wszystkich narodów.”
Rodzi się pytanie co stanie się z naszymi tradycyjnymi religiami? Baal HaSulam kontynuuje i pisze, że oprócz przestrzegania zasady kochania innych jak siebie samego, „każdy naród może wyznawać swoją własną religię i tradycję, a jedna nie może ingerować w drugą.” Innymi słowy, tak długo jak troszczymy się o siebie nawzajem, każdy z nas będzie żył zgodnie z własnym sposobem i tradycją, a nasze różne sposoby życia nie zakłócą harmonii i zjednoczenia, które osiągniemy rozwinąwszy miłość do siebie nawzajem.
Opisany proces ewolucyjny nie jest tylko dla kilku z nas; jest to przyszłość ludzkości. Wszyscy jesteśmy przeznaczeni do osiągnięcia jedności i wzajemnej troski poprzez przestrzeganie prawa miłowania innych jak siebie samych. Takie jest znaczenie starożytnego proroctwa: „I popłyną do niego wszystkie narody” (Izajasza 2:2).
Abraham Patriarcha, babiloński pionier, który przekazał ludzkości wiadomość o naszej wspólnej jedności, był pierwszym nauczycielem. Nauczał, jak zjednoczyć się w oparciu o miłosierdzie i dobroć. Jego potomstwo, Izaak, Jakub, Józef i tak dalej, szlifowało i dostosowywało metodę łączenia do swoich czasów. Mojżesz uczynił to samo ze swoją księgą praw, którą nazywamy Torą, podobnie uczynił rabin Szimon Bar Jochaj z Księgą Zohar.
Teraz i my musimy znaleźć sposób, aby zastosować prawo miłości bliźniego do naszych czasów. Szczególnie dzisiaj, kiedy nienawiść i zaabsorbowanie własną osobą niszczą ludzką cywilizację, nadszedł czas, aby wznieść się ponad nasze małe ja i znaleźć wspólną jedność, która łączy i jest na wyższym poziomie ponad nami. Tylko w tej wyższej sferze znajdziemy sposób, aby uczynić nasz świat możliwym do zamieszkania, a nasze wspólne życie przyjemnym, bezpiecznym i dającym prawdziwe poczucie przynależności.
Źródło: https://bit.ly/33djvQs
Opublikowano dnia 8 lutego 2022
Spośród wszystkich ludzi, którzy nie byli jego uczniami, i z bardzo nielicznymi wyjątkami, nikt nie pisał z większym podziwem i uznaniem o dziele Baal HaSulama niż zmarły w zeszłym tygodniu Prof. Eliezer Schweid. Raw Jehuda Ashlag stał się znany jako Baal HaSulam dzięki swojemu komentarzowi Sulam do Księgi Zohar. Schweid, laureat Nagrody Izraela w dziedzinie myśli żydowskiej, dostrzegł wielkość ducha kryjącą się za niepozorną, pochyloną postacią, która poświęciła całe swoje życie próbie uratowania narodu żydowskiego i reszty świata przed nadchodzącymi katastrofami, które, jak przewidywał, ludzie sprowadzą na siebie przez nienawiść i pychę.
„Raw Jehuda Ashlag, Baal HaSulam, był jednym z największych żydowskich myślicieli swoich czasów. Poszukiwanie prawdy – niepodważalnej – było misją jego życia, jego celem, i drogą do osiągnięcia celu jego życia. Wydaje się, że z tego właśnie powodu znali go nieliczni.
„To nie trudności w zrozumieniu jego słów sprawiły, że pozostał nieznany. Wręcz przeciwnie, Baal HaSulam miał rzadki dar rozszyfrowywania tajemnic i wyjaśniania głębokich spraw. Jego słowa są krystalicznie czyste, do tego stopnia, że każdy czytelnik osiąga dzięki nim prawdę, którą on ukazuje, dostrzegając, jak odnosi się ona do jego życiowych doświadczeń.
„Jako myśliciel z misją, Raw Aszlag dążył do tego, by stać się znanym, po to by przynieść światu zbawienie, ale przemawiał sam – Żyd wśród swojego uciskanego, prześladowanego i cierpiącego ludu – razem z nim w udręczeniu i razem w oczekiwaniu zbawienia. Zwrócił się do swoich ludzi bezpośrednio, do jednostki, niezależnie od ich położenia społecznego, poza partiami i bez ich pośrednictwa, bez poparcia przez żaden ruch, ani szkołę. To dlatego nie stała za nim żadna grupa społeczna czy instytucja. To była cena, jaką Baal HaSulam zapłacił za swoją prawość, otwartość, wolność myśli i odwagę ducha.
„Jednakże, właśnie z powodu tych wszystkich cnót, jego słowa nie zostały zniewolone krótkowzrocznością przemijających ideologii i są tak samo trafne i przekonujące dzisiaj, jak były wtedy, a może nawet bardziej, ponieważ wiele z tego, co przewidywał, spełniło się. Jego wyjaśnienia są nadal aktualne jako narzędzie do radzenia sobie z wyzwaniami przyszłości ludzkości, narodu żydowskiego i państwa Izrael.”
I pozwolę sobie dodać: Obyśmy dosięgli przywileju poznania w pełni nauk Baal HaSulama.
Źródło: https://bit.ly/3JcwuRD
Opublikowano dnia 7 lutego 2022
Według danych opublikowanych w CDS przez Narodowe Centrum Statystyki Zdrowia (National Center for Health Statistics), w ubiegłym roku nastąpił prawie 30-procentowy wzrost w zgonach spowodowanych przedawkowaniem narkotyków, z czego 75 procent przypisano opioidom. Według danych, tylko w ubiegłym roku, zgony z powodu przedawkowania opioidów wzrosły o prawie 40 procent. Te alarmujące statystyki są zdecydowanie najgorsze spośród wszystkich krajów, ale Stany Zjednoczone nie są osamotnione w swoim kryzysie opioidowym. Mniej więcej w tym samym okresie w Izraelu gwałtownie wzrosło zażywanie opioidów przez nastolatków, czemu towarzyszył wzrost liczby telefonów do centrów pomocy emocjonalnej.
Zarówno w USA, jak i w Izraelu problemem nie jest samo zażywanie opioidów, ale poczucie bezcelowości, które popycha młodych dorosłych i nastolatków do prób ucieczki od rzeczywistości. Dziś, kiedy ludzie materialnie mają wszystko czego im trzeba, pytania o sens i znaczenie egzystencji stają się coraz bardziej przejmujące. Dotyczy to nie tylko nastolatków i młodych dorosłych, ale także ich rodziców. W gruncie rzeczy częścią powodu, dla którego nastolatki nie potrafią odpowiedzieć sobie na pytanie o sens życia, jest to, że ich rodzice również nie znają odpowiedzi i są tak samo zagubieni. Ponieważ rodzice nie potrafią udzielić odpowiedzi, dzieci pozostają sfrustrowane.
Nadużywanie opioidów jest tylko jednym z aspektów problemu. Prawdę mówiąc, wszędzie, gdzie się spojrzy, ludzie są nieszczęśliwi, przygnębieni, źli i sfrustrowani. To dlatego tak wielu z nich w poszukiwaniu sensu życia popada w skrajności: fundamentalizm religijny, sporty ekstremalne, przemoc i nadużywanie substancji. Rozwiązanie nie leży zatem w wybiórczym podejściu do przedawkowania opioidów. Potrzebny jest kompleksowy system, który informuje ludzi o zmieniającej się rzeczywistości i uczy ich, jak sobie z nią radzić.
System ten musi zacząć oddziaływać na człowieka we wczesnym dzieciństwie i trwać aż do dorosłości. Ludzie powinni być umieszczani w kręgach społecznych, które zapewnią im wsparcie społeczne, ciepło, współczucie i empatię. Związek z grupą powinien być rozbudowany i trwać przez całe życie, dając ludziom podstawę, na której mogą się oprzeć i z której mogą wzrastać. Stopniowo ludzie zaczną rozwijać nowe wartości. Zamiast szukać znaczenia i satysfakcji w celach skoncentrowanych na sobie, ludzie odnajdą wartość we wzajemnych relacjach z innymi. Zaczną od grupy podstawowej, o której właśnie wspomniałem, i stamtąd będą się rozwijać w coraz szersze kręgi.
Po drugiej stronie kryzysu leży nowe społeczeństwo, połączone i wspierające się. Ale dotarcie tam wymaga przeciskania się przez wąską jaskinię, gdzie światło na drugim końcu jest niewyraźne i nieregularne. Ból, który popycha ludzi do sięgnięcia po opioidy i inne formy eskapizmu, jest wynikiem presji związanej z procesem przechodzenia z jednego świata do drugiego. Z jednej strony, przyjemności ze starego świata nie dają im już takiej radości jak kiedyś; z drugiej strony, nie odkryli oni przyjemności w byciu we wzajemnej relacji z innymi. W rezultacie czują się „uwięzieni w jaskini” i rozpaczliwie szukają ucieczki.
Źródło: https://bit.ly/3Lrco8n
Opublikowano dnia 2 lutego 2022
Zapytano mnie o moje stanowisko w kwestii propagowania legalności procesu zmiany płci u dzieci. Powiedziano mi, że w Ameryce Północnej jest to jeden z najbardziej kontrowersyjnych tematów. Tak więc, krótko mówiąc, wiem, że niektórzy ludzie czują się niekomfortowo w swoich ciałach i mogą poczuć się lepiej, jeśli zmienią płeć. Ale żeby propagować ten pomysł wśród dzieci, które są podatne na wszelkie idee, jakie my dorośli im wpajamy? Absolutnie nie! Fakt, że dla niektórych może to być słuszne rozwiązanie, w żaden sposób nie uzasadnia propagowania tej idei w nurcie mainstream czy jako ‘cool’. Pożądaną drogą jest życie w sposób, w jaki stworzyła nas natura: mężczyzny i kobiety.
Wiemy, że bycie popularnym znaczy wszystko dla dzieci, a zwłaszcza dla nastolatków. W rezultacie mogą one robić rzeczy, których później będą żałować, ale których nigdy nie będą w stanie odwrócić lub naprawić. Jeśli rodzice nie zapobiegną popełnianiu takich błędów przez dzieci, może to całkowicie zrujnować ich życie. To jest straszne i złe.
Spotkałem ludzi, którzy czuli się tak, jakby należeli do innego ciała niż to, w którym się urodzili. Rozmawiałem z nimi i rozumiem ich. To się zdarza, tak jak zdarzają się różne inne osobliwości.
Jest to jednak bardzo rzadkie i nie powinno być traktowane jako rutynowe lub powszechne. Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach trzeba być odważnym lub zostać uznanym za dziwaka, jeśli odważysz się powiedzieć prawdę, ale trendy, które przychodzą i odchodzą zgodnie z egoistycznymi zachciankami ludzi, nie zmieniają natury. Natura stworzyła nas mężczyznami i kobietami i takimi powinniśmy pozostać.
Nie ma wyraźnej granicy pomiędzy mężczyznami i kobietami. Mężczyźni mają cechy kobiece, tak samo jak kobiety mają cechy męskie. Jednak każdy człowiek ma swoją płeć biologiczną i ta płeć jest płcią dominującą, z wyjątkiem, jak już powiedziałem, bardzo rzadkich przypadków. Kiedy dorośli ludzie czują, że żyją w niewłaściwym ciele, mogą zdecydować się na wykonanie na sobie dowolnego zabiegu. Ale dopóki nie jesteśmy dorośli, powinniśmy rozwijać się tak, jak stworzyła nas natura.
Środowisko społeczne ma decydujący wpływ na dzieci. Kiedy są młode, można je zmusić do myślenia i robienia wszystkiego, co się chce. Na przykład naziści wychowali niemieckie dzieci w przekonaniu, że są lepsze od wszystkich innych, nie tylko od Żydów, i że reszta świata musi im służyć lub zostać zniszczona. Poprzez książki, lekcje i filmy robili dzieciom pranie mózgu, by wierzyły, że są rasą wyższą. Tak samo możliwe jest zainstalowanie w umysłach dzieci dowolnego pojęcia, jeśli wykorzystamy do tego system edukacji i media społecznościowe.
Jednakże rezultaty mogą być katastrofalne. Jeśli rozpowszechniasz ideę, że zmiana płci jest normalna, a nawet „modna”, może to doprowadzić dzieci, które początkowo nie miały problemu ze swoją płcią, do myślenia, że coś jest z nimi nie tak. Może to popchnąć je do chęci zrobienia czegoś, czego nie będą w stanie cofnąć, tylko dlatego, że chcą być takie jak wszyscy inni i czują, że wszyscy zmierzają w tym kierunku.
Myślę, że zamiast czynić modnym to, co nienormalne, powinniśmy zachęcać ludzi, aby byli tym, kim są i realizowali swój potencjał zgodnie z tym kim się urodzili. Jeśli ludzie będą doceniani za to, kim są, a społeczeństwo będzie ich nagradzać i szanować za to, że wnoszą swoje umiejętności i wysiłki na rzecz wspólnego dobra, nie będą czuli się niezadowoleni z siebie. Jednocześnie dorośli, którzy czują, że żyją w niewłaściwym ciele, powinni mieć dostęp do korzystania z możliwości, jakie oferuje współczesna medycyna, aby poczuć się bardziej komfortowo ze swoją płcią.
Źródło: https://bit.ly/3J0SwXB
Opublikowano dnia 27 stycznia 2022
Depresja jest rosnącym problemem w całym uprzemysłowionym świecie od kilkudziesięciu lat, ale jej występowanie gwałtownie wzrosło od czasu wybuchu pandemii. Wzrosła liczba zgonów spowodowanych nadużywaniem substancji psychoaktywnych, samobójstwami i przemocą z użyciem broni, lęki stały się poważnym problemem, a profesjonalna pomoc jest albo zbyt droga, albo niedostępna z powodu lokalnie brakującego wykwalifikowanego personelu, albo z obu tych powodów. W takiej sytuacji konieczny jest wspólny, systemowy wysiłek. Używając środków masowego przekazu do nadawania zarówno uspokajających wiadomości, jak i porad dla ludzi w potrzebie, możemy uratować wiele istnień i poprawić jakość życia wielu innym.
Dla ludzi jedzenie, picie, spanie i rozmnażanie się nie są równoznaczne z życiem. Życie oznacza odczuwanie przez pryzmat powodu, dla którego zostaliśmy umieszczeni na tej planecie. Jeśli nie wiemy, dlaczego nas tu umieszczono, nie czujemy, że żyjemy, ani że nasze życie ma wartość, a to może prowadzić do straszliwych konsekwencji.
Na całym świecie ludzie zadają krytyczne pytania o cel swojego życia. Niezdolność do odpowiedzi na te pytania pozostawia ich z poczuciem bezcelowości, a ten, kto nie ma celu w życiu, czuje, że samo życie jest bezcelowe. To jest przyczyna rosnącego eskapizmu wyrażającego się na wiele sposobów, od sportów ekstremalnych przez fundamentalizm religijny do narkomanii i samobójstw.
Jeśli tylko kilka osób czuje się w ten sposób, można skierować je do specjalistów, którzy pomogą złagodzić ich ból, dopóki nie odnajdą swojego celu w życiu. Ale kiedy tak wiele osób cierpi z powodu tych dolegliwości, system jest przeciążony i potrzebne jest nowe podejście. Zamiast faszerować nasze mózgi wiadomościami, które wysyłają nas na zakupy i opróżniają nasze kieszenie, a co ważniejsze, nasze serca, media, we wszystkich swoich formach, muszą rozpowszechniać wiadomości, które pomagają rozwiązać naszą sytuację.
Nie jest to niemożliwe; jest to kwestia determinacji rządu i zrozumienia przez media, że sytuacja wkrótce wymknie się spod kontroli. W stanie wyjątkowym musimy działać odpowiednio, a z pewnością do takiego stanu się zbliżamy.
Istnieje wiele sposobów, w jakie media mogą złagodzić rosnącą niedolę ludzi, ale najskuteczniejszym z nich jest odwrócenie tendencji do nastawiania ludzi przeciwko sobie i zachęcanie ich do wyciągania ręki do siebie nawzajem. Niezliczone badania wykazały, że solidarność i spójność społeczna pomagają złagodzić, a nawet rozwiązać większość problemów społecznych, ekonomicznych i medycznych. Dlatego też, jeśli media zaoferują wszystkim „zbiorowe leczenie” poprzez nadawanie treści zachęcających ludzi do zbliżenia się do siebie, rozwiążą większość istniejących problemów.
Mówi się, że „wspólny smutek to smutek zmniejszony o połowę”. Jest to bardzo prawdziwe. Dzielenie się i łączenie z innymi jest pewnym sposobem na zjednoczenie naszych serc i uleczenie naszych bolączek. Dlatego im więcej będziemy pracować nad naszą solidarnością, tym szybciej rozwiążemy nasze społeczne i emocjonalne wyzwania.
Źródło: https://bit.ly/3u4X5f9
Opublikowano dnia 24 stycznia 2022
Naukowcy tworzą samoreplikujące się „żywe roboty” Gdzie: Burlington, Vermont, Stany Zjednoczone Kiedy: 30 listopada 2021 Autor: Douglas Blackiston i Sam Kriegman
Kilka dni temu Instytut Wyss na Uniwersytecie Harvarda, we współpracy z naukowcami z University of Vermont i Tufts University, opublikował pracę pokazującą, że udało im się opracować biologiczne roboty, które mogą samodzielnie poruszać się, „jeść”, a nawet samo replikować i rozmnażać się. Roboty te spełniły trzy podstawowe wymagania, dzięki czemu nauka może zaklasyfikować je jako istoty żywe. Są to jednak żywe roboty, a nie organizmy, które wyewoluowały w sposób naturalny. Jako roboty, robią to, co każe im operator. Jako żywe organizmy mogą być umieszczone w dowolnym miejscu i rozmnażać się niezależnie i w nieskończoność.
Wiem, że w końcu zmądrzejemy i nauczymy się wykorzystywać wiedzę dla wspólnego dobra. W końcu zrozumiemy, że wszyscy jesteśmy połączeni i nie możemy krzywdzić innych, nie krzywdząc siebie. Pozostaje tylko pytanie, ile agonii będziemy musieli znieść, zanim się tego nauczymy.
To zła wiadomość dla ludzkości. Nie mogę sobie wyobrazić, aby wynikło z tego coś dobrego. Te nasze gry, kiedy „bawimy się” nowymi wynalazkami, nigdy nie prowadzą do niczego dobrego. Teraz, oprócz broni jądrowej i niezliczonych innych przekleństw, które nauka nam zesłała, będziemy mieli jeszcze jeden problem przyprawiający o ból głowy.
Już od czasów biblijnych wiadomo, że „skłonność serca człowieka jest zła od młodości” (Rdz 8,21). Niestety, wiedza o tym, jak źli jesteśmy, nigdy nie powstrzymała nas przed zachowaniem zgodnym z naszą naturą. Pomimo okropności XX wieku, dwóch wojen światowych, Holokaustu i kilku ludobójstw na masową skalę, ludzkość nie wydaje się ani trochę lepsza, ani nawet nie próbuje. Człowiekowi nie wolno dać więcej niż kamień i kij. W rzeczywistości można ufać, że nawet tego nadużyje, nie mówiąc już o czymś bardziej wyrafinowanym i potencjalnie szkodliwym.
Już w czasach starożytnych było jasne, że ludzie niegodni nie powinni mieć dostępu do wiedzy. W swojej książce Phaedrus, Platon napisał: „Kiedy [mowy (nauki)] zostały raz spisane, są one rozrzucane wszędzie wśród tych, którzy mogą je zrozumieć lub nie, i nie wiedzą, komu powinni odpowiedzieć, a komu nie. A jeśli są one źle traktowane lub się ich nadużywa, nie mają rodziców, aby je chronić, i nie mogą chronić lub bronić się”. Ale kto słucha mądrych? Nikt. Słuchamy tylko naszych własnych egoistycznych zachcianek, dlatego nasz świat jest w tak złym stanie.
Nie jestem pesymistą. Wiem, że w końcu zmądrzejemy i nauczymy się wykorzystywać wiedzę dla wspólnego dobra. W końcu zrozumiemy, że wszyscy jesteśmy połączeni i nie możemy ranić innych, nie raniąc siebie. Pozostaje tylko pytanie, ile agonii będziemy musieli znieść, zanim się tego nauczymy.
Źródło: https://bit.ly/3AuyBNt
Opublikowano dnia 22 stycznia 2022
Valentine, częsty widz moich programów z reżyserem Semionem Vinokurem, napisał do niego ostatnio, że czuje się jakby wszystko było kłamstwem: rząd kłamie, jego szefowie kłamią, media kłamią i nigdzie nie ma prawdy. Następnie zapytał, jak ma dalej żyć, gdy nie ma niczego i nikogo, komu mógłby zaufać. Dodał, że nigdy nie czuł tego bardziej dotkliwie i poprosił o informację zwrotną.
Poprawa zaczyna się od uświadomienia sobie, co się dzieje i dlaczego oraz od budowania dobrych relacji z ludźmi, wszystkimi ludźmi. Jeśli się zmienimy, świat również to zrobi. Jeżeli będziemy działać z serca, poprawi się nasza percepcja i uświadomimy sobie, dlaczego wszystko się dzieje i jak możemy pomóc osiągnąć światu równowagę.
Oto moja odpowiedź dla Valentine:
Kłamstwo i egoizm są naturą tego świata. Na początku naszego rozwoju duchowego i emocjonalnego tego nie czujemy. Tak jak nie mówimy małym dzieciom, że istnieją źli ludzie, którzy pragną krzywdzić innych i zachowujemy tę ponurą informację aż dorosną i mogą sobie z nią poradzić, natura nie odkrywa przed nami głębi ludzkiego egoizmu, którego istotą jest wykorzystywanie wszystkich i wszystkiego. Dlatego fakt, że dokonałeś opisywanych przez siebie odkryć oznacza, że osiągnąłeś punkt, w którym jesteś gotowy na poznanie prawdziwej natury tego świata i ludzi- egoizmu.
Kiedy człowiek uświadomi to sobie po raz pierwszy, czuje się zagubiony i nie wie, dokąd uciec. Niektórzy udają się do odległych zaułków, jak bezludne wyspy, gdzie mogą żyć w pojedynkę i izolować się od świata zewnętrznego. Inni znów skupiają się na gromadzeniu bogactwa, co ma zabezpieczyć ich przyszłość, jak i przyszłość ich dzieci. Żadne z tych rozwiązań nie pomniejsza jednak strachu.
Znając prawdziwą naturę tego świata zaczynamy zadawać pytania na temat jej znaczenia. Najpierw przychodzi świadomość, że świat zbudowany jest na egoizmie, następnie pytanie, dlaczego został tak stworzony, a w końcu świadomość, że tylko poznanie siebie może uwolnić nas od egoizmu i popchnąć w kierunku bardziej autentycznej łagodnej natury.
Świat skonstruowany jest w ten sposób dokładnie po to, abyśmy mogli go zmienić. Tylko kiedy uzmysłowimy sobie jak głęboko tkwimy w egocentryzmie, zapragniemy zmiany. Jedynym sposobem, żeby się o tym przekonać jest dordzenne zanurzenie się w egoizmie, a następnie doprowadzenie tej prawdy do świadomości.
Kiedy patrzymy na świat, który nas otacza i widzimy jego zło oraz okrucieństwo, musimy wiedzieć, że istnieje ku nim jakaś przyczyna. Nawet jeśli patrzymy na przywódców politycznych, których uważamy za bezlitosnych i wrednych, nie powinniśmy dążyć do ich usunięcia ze stanowiska, ponieważ ci, co ich zastąpią, będą jeszcze gorsi. Zamiast tego musimy pamiętać, że każda negatywność, jaką rejestruje nasza świadomość istnieje po to, abyśmy pragnęli się wznieść ponad nią w kierunku dbania o innych i utworzenia z nimi połączenia.
Początkiem polepszenia naszej sytuacji jest świadomość tego, co się dzieje i dlaczego oraz dążenie do zbudowania dobrych relacji z ludźmi, wszystkimi ludźmi. Jeżeli się zmienimy, świat zrobi to samo. Jeżeli nasze działania będą wypływać z serca, zmieni się nasze postrzeganie i zrozumiemy, dlaczego wszystko się dzieje i jak możemy przyczynić się do zharmonizowania tego świata.
Źródło: https://bit.ly/3qNjFqG
Opublikowano dnia 21 stycznia 2022
Kiedy nie widzisz osoby poza skórą, nie widzisz człowieka. Zamiast martwić się o to, czym charakteryzują się inni ludzie, powinni myśleć o tym, co czują jedni do drugich.
Kiedy patrzysz na dzisiejsze społeczeństwo amerykańskie i idee, które próbuje ono zakorzenić w umysłach ludzi, zdajesz sobie sprawę, że coś jest bardzo nie w porządku. Kiedy pod przykrywką „liberalizmu” można określić swoją tożsamość płciową zgodnie z tym, co „czuje się w środku”, nawet bez poddawania się jakimkolwiek procedurom medycznym, a według ACLU „agencje rządowe, które służą społeczeństwu, nie mogą powstrzymać cię przed korzystaniem z toalety lub innego obiektu określonego płciowo, który odpowiada twojej tożsamości płciowej. Nie mogą również poprosić cię o okazanie dowodu tożsamości potwierdzającego twoją płeć w celu skorzystania z toalety lub innego obiektu dzielonego względem płci”, nie ma to szansy na powodzenie. To po prostu nie jest naturalne.
Jeśli nie potrafisz wyjść poza granice powierzchowności, rządzi tobą obsesja na punkcie koloru skóry człowieka. Taka postawa promieniuje na wszystkie aspekty życia ludzi. Zamiast myśleć o łączeniu się z innymi, skupiają się na władzy nad innymi, co sprawia, że mają obsesję na punkcie bogactwa i władzy. To właśnie dlatego bogiem Ameryki jest dolar.
Ale nie tylko problemy z tożsamością płciową nękają amerykańskie społeczeństwo. Obsesyjne zajmowanie się polityką tożsamości nie pozostawia w ludzkich sercach i umysłach miejsca na to, by dostrzec prawdziwe istoty ludzkie kryjące się za kategoriami, w których je umieszczamy. Zaabsorbowanie kolorem skóry i tożsamością zaczęło się dawno temu, ale nabrało tempa w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Wraz z intensyfikacją ego, różne wypaczenia społeczne wyprzedziły zdrowy rozsądek. Weźmy na przykład udział transseksualistów w kobiecym sporcie. W imię praw transseksualistów, prawa kobiet są miażdżone i deptane. Nie widzę, jak to się może dobrze skończyć.
Nie mam magicznej recepty na uzdrowienie tej sytuacji, ale wydaje mi się, że jednym z problemów Ameryki jest to, że nigdy nie doświadczyła rewolucji, nie w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Nie mam tu na myśli rewolucji w rodzaju rewolucji bolszewickiej w Rosji w 1917 roku. W tamtych czasach Rosjanie byli zupełnie nieprzygotowani na rewolucję, a jej rezultaty były odpowiednio mizerne. Mówiąc o rewolucji, mam raczej na myśli ideologiczną transformację, którą przechodzi cały naród. Weźmy na przykład rewolucję francuską lub podobne procesy, które w różnych formach miały miejsce w Anglii lub w Niemczech, a zobaczysz, co mam na myśli.
Aby rozwijać się, serca ludzi muszą być poruszone do głębi. Ich wartości muszą zostać zakwestionowane i muszą ponownie przemyśleć wszystko, co uważają za słuszne. Zmiany mogą być przerażające, ale są one nieodłączną częścią dojrzewania. Kiedy człowiek nauczy się patrzeć na rzeczywistość nie tylko z jednego punktu widzenia, nabiera powagi i umiaru w podejściu do życia, a zwłaszcza do innych ludzi. W przeciwnym razie światopogląd pozostaje niezmienny, niczym nie zaburzony, a wtedy ludzie nie potrafią myśleć o niczym innym niż powierzchownych (i wprowadzających podziały) etykietach lub gromadzeniu bogactwa w celu zdobycia władzy, nie zdając sobie sprawy, że poza zapewnieniem środków do życia, więcej pieniędzy nie uczyni ich szczęśliwszymi.
Nadmierna władza w rezultacie sprawia, że ludzie stają się samotni, a samotność sprawia, że ludzie są smutni. Jest to sprzeczne z celem życia, którym jest bycie szczęśliwym.
Dlatego uważam, że nadszedł czas, aby Ameryka wróciła do podstaw. Ludzie mają być tacy, jacy są, ponieważ są w porządku będąc takimi, jakimi są. Zamiast martwić się o to, czym charakteryzują się inni ludzie, powinni myśleć tylko o tym, co czują jedni do drugich.
Źródło: https://bit.ly/3tKseV7
Opublikowano dnia 18 stycznia 2022
3 stycznia USA, Chiny, Rosja, Wielka Brytania i Francja podpisały oświadczenie, że „uznają unikanie wojny między państwami posiadającymi broń jądrową i redukcję ryzyka strategicznego za nasze najważniejsze obowiązki”. Mocarstwa zgodziły się, że „wojny nuklearnej nie da się wygrać i nigdy nie wolno jej prowadzić”. Dodatkowo zgodziły się, że „użycie broni jądrowej miałoby daleko idące konsekwencje”, dlatego też „potwierdzają, że broń jądrowa – tak długo, jak będzie istnieć – powinna służyć celom obronnym, odstraszać agresję i zapobiegać wojnie”. To oświadczenie jest niczym innym jak pustymi słowami, stworzonymi dla zwykłych ludzi, ale nawet oni prawdopodobnie je zignorują.
Jeśli chcemy szczerych intencji od naszych przywódców, szczerej chęci zakończenia konfliktów, musimy zmienić siebie. Sprawy będą miały się lepiej, gdy zrozumiemy, że w czasach, gdy wszyscy są ze sobą powiązani i zależni od siebie nawzajem, nie możemy oczekiwać, że ludzie się zmienią, jeśli nie zmienimy się my wszyscy.
Za tymi słowami nie kryje się żadna treść. Jedynym powodem, dla którego przywódcy podpisali deklarację, jest chęć utrzymania się przy władzy, dalszego okradania i nazywania tego „przywództwem”.
Ale gdyby mnie słuchali, nie pędziliby na ten Olimp w żadnym kraju. Jak powiedziałem, gdy Biden obejmował urząd, nie chciałbym być dziś w jego butach i patrzeć na to, co dzieje się w Ameryce.
Prawdę mówiąc, nie możemy winić przywódców za to, że tak się zachowują. Zostali wybrani przez ludzi i to jest to, co ludzie chcą usłyszeć, więc to jest to, co przywódcy im sprzedają. Ci przywódcy są bezwzględni, ponieważ gdyby tacy nie byli, nie byliby w stanie wspiąć się na szczyt tej góry i zostać przywódcami.
Jeśli chcemy od naszych przywódców szczerych intencji, szczerej chęci zakończenia konfliktów, musimy zmienić siebie. Sprawy będą miały się lepiej, kiedy zrozumiemy, że w czasach, kiedy wszyscy są ze sobą połączeni i zależni od siebie nawzajem, nie możemy oczekiwać, że ludzie się zmienią, jeśli nie zmienimy się my wszyscy.
Zmienimy się, kiedy zgodzimy się na reedukację, na „przeprogramowanie” siebie z trybu gwałtownego i beztroskiego, w którym się obecnie znajdujemy, na tryb, w którym będziemy się nawzajem szanować, ponieważ wiemy, że w przeciwnym razie nikt z nas nie przetrwa. To jasne, że nie dbamy o siebie nawzajem. Jeśli jednak zrozumiemy, że nasze życie zależy od bycia troskliwym, ponieważ w przeciwnym razie wojna wszystkich nas zmiecie, wtedy zgodzimy się zachowywać tak, jakby nam zależało, a to zachowanie nas zmieni.
Im szybciej dojdziemy do tego zrozumienia, tym mniej będziemy musieli cierpieć w naszym obecnym nędznym stanie. Do tego czasu, przywódcy będą nadal podpisywać nic nie znaczące papiery z pustymi obietnicami, w które nikt nie wierzy i nie zamierza ich dotrzymać.
Źródło: https://bit.ly/3A6Zh6K
Opublikowano dnia 18 stycznia 2022
(*opis do zdjęcia: Prezes Zarządu Berkshire Hathaway Warren Buffett (R) i współzałożyciel Microsoftu Bill Gates reagują po udziale w konkursie rzucania gazetami przed corocznym spotkaniem Berkshire w Omaha, Nebraska 2 maja 2015. REUTERS/Rick Wilking)
The Giving Pledge, zgodnie z oświadczeniem na stronie, „jest zobowiązaniem najbogatszych osób i rodzin na świecie, aby przeznaczyć większość swojego majątku na cele charytatywne.” W 2010 roku Warren Buffett, Melinda Gates i Bill Gates założyli inicjatywę The Giving Pledge [tłum: obietnica przekazania darowizny], po serii rozmów z filantropami na temat tego, jak mogliby ustanowić nowy standard hojności wśród najbogatszych. Inicjatywa The Giving Pledge ma na celu zmierzyć się z częścią najbardziej palących problemów społecznych. Wśród 231 miliarderów, którzy podpisali zobowiązanie, są takie nazwiska jak David Rockefeller, Jeff i Marieke Rothschild, Richard Branson, Charles Bronfman, Elon Musk, MacKenzie Scott, Mark Zuckerberg i oczywiście trzej inicjatorzy.
Kiedy wlewa się tyle pieniędzy w system, który jest tak zepsuty, nie ma najmniejszych wątpliwości, że fundusze pozostaną u tych, którzy są już na szczycie, i nic z tego nie trafi do tych, którzy ich potrzebują.
Wielu z tych ludzi przekazało już miliardy dolarów, a świat nadal niszczeje. Obawiam się, że nawet jeśli wszyscy ludzie z tej listy spełnią swoje obietnice, świat nie będzie ani trochę lepszy niż jest dzisiaj. Będą oni rozpraszać swoje bogactwa po całym świecie, tu zbudują skrzydło szpitala, tam nową szkołę, ale życie ludzi tak naprawdę nie ulegnie poprawie.
To prawda, że w wielu miejscach systemy opieki zdrowotnej i edukacji wymagają poprawy, ale wpompowywanie pieniędzy w chore systemy nie uleczy ich. Jeśli już, to tylko pogorszy chorobę. Biorąc pod uwagę to jaki jest dzisiejszy świat – byłby w lepszej sytuacji bez tych miliardów. Dysfunkcyjne systemy opieki społecznej, opieki zdrowotnej i edukacji, które widzimy na całym świecie, są w tym stanie nie z braku pieniędzy, ale z braku dobrej woli. Nie ma chęci, aby te systemy dobrze funkcjonowały, ponieważ ludzie nie troszczą się o siebie nawzajem. Kiedy ludzie chcą się wzajemnie wykorzystywać, czerpią przyjemność z patrzenia na cierpienie innych i nie widzą korzyści płynącej z poprawy czyjegokolwiek życia.
Im dłużej pandemia sieje spustoszenie w społeczeństwie, tym pilniej musimy nauczyć się reguł nowego, wyłaniającego się świata i tego, jak w nim funkcjonować. Tylko wtedy, gdy zrozumiemy, jak zmieniły się reguły gry, będziemy wiedzieli, co zrobić z miliardami dolarów w datkach. Wtedy zrozumiemy też, że nie potrzebujemy, aby ludzie dawali społeczeństwu swoje pieniądze, potrzebujemy aby dawali mu swoje serca.
Kiedy wlewa się tyle pieniędzy w system, który jest tak zepsuty, nie ma najmniejszych wątpliwości, że fundusze pozostaną u tych, którzy są już na szczycie, i nic z tego nie trafi do tych, którzy ich potrzebują. Pieniądze można dobrze spożytkować, jeśli w ludziach jest taka wola. Aby zapobiec sytuacji, w której miliardy, jeśli nie biliony dolarów dodatkowo zasilają korupcję i pozostają w rękach skorumpowanych biurokratów, całe społeczeństwo musi przejść przez kompleksowy proces edukacji. Kiedy ludzie nauczą się dbać o siebie nawzajem, naturalnym będzie wykorzystywanie wszystkich zasobów, dla dobra ogółu. Kiedy tak się stanie, przekonamy się, że możemy mieć doskonałe zdrowie i świetną edukację za ułamek ceny, którą ludzie teraz uważają za konieczną do zapłacenia.
Aby to osiągnąć, potrzebujemy przejść przez proces edukacji. W rzeczywistości jedyną edukacją, jakiej potrzebujemy, jest nauczenie się, jak dbać o siebie nawzajem. Aby osiągnąć taki sposób myślenia, musimy umieć podejść do sprawy z każdej strony. Nauka dowodzi, że systemy, których części współpracują i utrzymują ogólne zdrowie wszystkich swoich elementów, nie tylko przetrwają, ale także rozwijają się. Historia dowodzi również, że społeczeństwa, w których królowała solidarność i spójność były silne, rozwijały się, a rozpadały, gdy górę brały wewnętrzne podziały. Musimy na wszelkie sposoby pokazywać, że jesteśmy silni, zdrowi i szczęśliwi tylko wtedy, gdy jesteśmy zjednoczeni, gdy troszczymy się o siebie nawzajem.
W najbliższych latach setki milionów ludzi pozostaną bez pracy. Pandemia przyspiesza ten proces i już teraz dziesiątki milionów ludzi nie ma pracy albo z własnej woli, albo dlatego, że ich miejsca pracy sprzed pandemii zniknęły. Jak mają oni utrzymać siebie i swoje rodziny, jeśli nie ma między nami wzajemnej odpowiedzialności? Jak pozostaną przy zdrowych zmysłach, jeśli nie będą czuli, że społeczeństwo troszczy się o nich i że są wobec niego zobowiązani? Staną się zbuntowanymi jednostkami, gotowymi w każdej chwili wybuchnąć i wyrządzić krzywdę.
Jeśli jednak ich umysły będą nastawione na solidarność, jeśli zrozumieją i poczują, że wszyscy jesteśmy od siebie zależni i że społeczeństwo będzie się o nich troszczyć, znajdą konstruktywne sposoby, by wnieść swój wkład, a społeczeństwo na tym skorzysta.
Źródło: https://bit.ly/3qBYVSv
Opublikowano dnia 17 stycznia 2022
Komentarz: Nadszedł czas na podsumowanie minionego roku. Co się wydarzyło: całkowite wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej; Joe Biden objął urząd prezydenta; w Izraelu premierem został Naftali Bennett; w Europie zakazano używania jednorazowych, nie ulegających degradacji naczyń, plastiku; poważne powodzie w Europie Zachodniej i Środkowej; erupcja wulkanów; trzęsienia ziemi w Indonezji, Haiti i tak dalej; pożary w całej Europie, w Rosji, w Australii; tornado w Ameryce. Letnie Igrzyska Olimpijskie w Tokio; upadek Kabulu i przekazanie go talibom; Szwajcaria zaegalizowała małżeństwa osób tej samej płci; Angela Merkel podała się do dymisji; koronawirus trwał i trwa – prawie 270 milionów przypadków zachorowań i 5,3 miliona zgonów.
Jak podsumuje Pan wyniki minionego roku?
Odpowiedź: Rok eskalacji. Ja bym go tak nazwał.
A najważniejsze eskalacje mają miejsce między Izraelem a Stanami Zjednoczonymi. Bardzo poważne, aż do tego stopnia, że wkrótce będziemy jakby w konflikcie ze sobą. Jesteśmy i tak już w opozycji wobec siebie. Myślę, że nawet są tacy, którzy nie zgadzają się z naszym istnieniem.
Jedyne na co wciąż mam nadzieję jest to, że Żydzi w Ameryce zaczną stopniowo odzyskiwać przytomność i nie będą solidaryzować się z Partią Demokratyczną, z ruchami lewicowymi. Ale wciąż jednak muszą się upewnić, że chociaż rząd nazywany jest „lewicowym” i „demokratycznym”, nie jest demokratyczny, nie jest za demokracją, nie jest dla ludzi.
Ale w odniesieniu do Izraela należy powiedzieć tak: będzie gorzej, znacznie gorzej. Nie było nic lepszego dla Izraela niż rząd Trumpa. I nie doceniliśmy tego bez względu na to ile pisałem i mówiłem, i krzyczałem o tym. Nie doceniliśmy. Żydzi go zdradzili. Odepchnęliśmy go. I to jest bardzo bolesne. I jeszcze będziemy z tego powodu bardzo cierpieć, że tak się dzieje.
Minie dużo czasu zanim Żydzi wyciągną z tego wnioski. Ale lekcje będą bardzo poważne, długie i – boję się powiedzieć – krwawe.
Pytanie: Czy to jest dla Pan główny wniosek z minionego roku?
Odpowiedź: Nie ma innego wniosku. Ponieważ powiązany jest z celem rozwoju świata.
Pytanie: Podsumowując miniony rok, o czym Pan myślał – o sobie, o Izraelu, o nas?
Odpowiedź: Nie. Myślałem o realizacji programu stworzenia w naszych czasach – jaką drogą będzie realizowany. I my, niestety całą tę drogę zamieniamy z dobrej i krótkiej w krwawą, która w końcu będzie tragiczna, długa i bolesna. Szczególnie dla nas. Ale w zasadzie i w konsekwencji – dla całego świata.
Pytanie: Powiedział Pan „droga”. Proszę więc wyjaśnić, dlaczego te dwa państwa, albo jedno, stoją niejako w centrum świata?
Odpowiedź: W centrum świata stoi Izrael. Nie dlatego, że w nim jestem, ale dlatego, że dzieje się tak z obiektywnych powodów. Widzimy to w przeciągu całej historii. I w zasadzie z tym zgadza się większość ludzi, którzy widzą sytuację i patrzą na całą historię przez pryzmat czasu i wydarzeń. To wszystko jest tak powiązane.
Jesteśmy więc w centrum wydarzeń a naszym zadaniem jest doprowadzenie świata do jedności, do zjednoczenia, poprzez pokazanie przykładu i pociągnięcie świata za sobą. A my tego nie robimy. I dlatego oczywiście nasza wina leży w takim stanie świata, w którym on się znajduje. Tak więc będziemy musieli naprawić to i być może naprawić w bardzo, bardzo nieprzyjemny sposób. Nazywa się to „drogą cierpienia”.
Tak więc nie będzie zjednoczenia, będą długie rozłączenia, będą długofalowe problemy, starcia, wojny, nieporozumienia, ale ostatecznie wszystko zależy od nas. I kiedy my, to znaczy Żydzi, nie podążamy drogą, którą powinniśmy – nie drogą zjednoczenia, to oczywiście jest źle.
Pytanie: Czy ta formuła działa: źle nam – źle światu?
Odpowiedź: Świat nie będzie w lepszej sytuacji. Świat będzie miał się tak samo jak my, tylko w innej formie. Jeśli będą nas wyganiać, niszczyć, zmuszać do opuszczenia naszego terytorium itd., to świat w rezultacie też będzie pełen krwawiących ran. Będzie po prostu jak zagonione zwierzę.
Co możesz zrobić? To nasza wina. Pisałem o tym, mówiłem o tym i w końcu dochodzimy do tego.
Pytanie: Czy dla Pana ma znaczenie, kto bardziej Pana usłyszy, Żydzi czy wszystkie narody świata?
Odpowiedź: Oczywiście – narody świata to dobrze, ale najważniejsi są Żydzi. Bo wszystko zależy od nich. W każdej chwili, jeśli się zmienią i zrozumieją, że są punktem centralnym i od nich zależy stan całego świata, jeśli zjednoczą się ze sobą, to świat zacznie się jednoczyć i możliwe będzie zapobieżenie wojnie. Nikt nam nie pomoże. Amerykanie już mówią otwarcie, że nie uczestniczymy w waszych planach. Nie chcą nawet zaopatrywać nas w samoloty-cysterny. Oznacza to, że nie będziemy nawet w stanie zaatakować. Nie możemy atakować Iranu, jego obiektów nuklearnych, o których oni mówią otwarcie, że są przeznaczone dla nas.
Oni nie ukrywają tego. I Amerykanie też nie ukrywają, że przestają nam pomagać. I nie mamy już nic do roboty. Co, będziemy tu siedzieć i czekać, aż spadną bomby atomowe? A to jest prawdopodobne. Do tego właśnie sami doprowadziliśmy, zarówno fizycznie, jak i duchowo. Nie dążymy do połączenia. Nie dążymy do solidarności. Nie szukamy solidarności między nami. Jesteśmy przykładem takiego wzajemnego odrzucenia, które nie istnieje w żadnym innym narodzie. Żaden naród na świecie nie może pokazać przykładu takiego podziału i rozwarstwienia jak my. Oznacza to, że praktycznie powtarzamy te same żydowskie wojny, które toczyły się w całej historii między Żydami.
Komentarz: Podczas zburzenia Świątyń.
Odpowiedź: Teraz jest to samo.
Pytanie: Jaki jest Pana wniosek z tego wszystkiego?
Odpowiedź: Wniosek: strzeżcie się Żydzi! Taki jest wniosek. Tylko to. I dlatego patrzę w przyszłość bardzo pesymistycznie! Wszyscy na świecie są coraz bardziej przekonani, że Izrael i Żydzi po prostu są problemem, złośliwym guzem na ciele świata.
Komentarz: Ale Pan w tym przypadku nie proponuje usunięcia guza, a proponuje Pan wyleczenie go.
Odpowiedź: Nie wiem, jak wyleczyć. Myślę, że ludzie, narody świata, państwa znów będą miały tę samą myśl: „Dlaczego stworzyliśmy ten Izrael? I dlaczego w ogóle istnieje? Jest dla nas jak bielmo na oku”.
Komentarz: Powiedzmy, że pojawia się taka myśl. Co dalej – przecież działanie nie polega na zniszczeniu…
Odpowiedź: Będą więc takie działania, że zostaniemy wyrzuceni ze wszystkich międzynarodowych klubów i organizacji.
Komentarz: Sądzeni we wszystkich międzynarodowych sądach.
Odpowiedź: To już się dzieje. A my będziemy się jakby uspokajać, że tak nie jest, i że to wszystko jest tymczasowe, i tak dalej. Dokładnie tak, jak robili to Żydzi w nazistowskich Niemczech przed tym, jak zaczęli ich wszystkich wywozić do obozów koncentracyjnych.
Komentarz: Ale Pan sam powiedział, że nie da się unicestwić tego narodu.
Odpowiedź: Cóż, zostanie kilka osób. Mówie całkiem poważnie!
Jeśli większa część ludzi może być tylko w takiej niezgodzie ze sobą, to aby ich doprowadzić do mniej-więcej logicznej, poprawnej relacji, nie pozostanie nic innego, jak tylko zmniejszyć ich liczbę. Niech poczują, jak bardzo są zależni od siebie.
Pytanie: Powiedzmy, że to słyszę. Oto jestem, Żyd, albo jestem przedstawicielem innych narodów i to słyszę. Co powinienem robić? Przecież Pan coś ma na myśli, a nie tak po prostu mówi.
Odpowiedź: Twoje działania będą podyktowane tym, co stanie się z tym narodem.
Pytanie: Jeśli jestem Żydem, co powinienem zrobić?
Odpowiedź: Odrzucić wszystko i tylko zająć się kolektywizacją: zebrać wszystkich Żydów, jak najwięcej, jak to tylko możliwe, w jedno uczucie, świadomość, że są jednością, całością i są zobowiązani zbliżyć się do siebie wzajemnie. Przezwyciężyć wzajemną nienawiść i osiągnąć stan niemal, jak miłość.
Wszystko po to, abyśmy zjednoczeni, wszyscy razem zaangażowali się w naszą prawdziwą pracę – nie tylko w nasze własne zjednoczenie, ale także w zjednoczenie całego świata. Wtedy musimy być światłem dla narodów świata. I będziemy musieli rozpowszechniać metodę zjednoczenia, połączenia wszystkich ludzi na świecie. A do tego czasu oni dojrzeją. Bo będzie jeszcze tak wiele kataklizmów i problemów, że będziemy mieli czas, aby im wytłumaczyć, że powstrzymać to można tylko poprzez nasze dobre wzajemne stosunki, które powinny pochodzić od Żydów.
Komentarz: Chyba nie mówi Pan o przewadze Żydów. Mówi Pan o dość ciężkiej pracy, którą oni muszą wykonać.
Odpowiedź: O ich obowiązku wobec całej ludzkości.
A oni tego nie czują. Ludzkość odczuwa to w swoich pretensjach do narodu żydowskiego, a sam naród żydowski tego nie czuje. I na tym polega problem: jak możemy wstrząsnąć tym hardym, upartym narodem, żeby się obudził. Okazuje się, że wewnątrz są po prostu zamarznięci, zamrożeni, zakonserwowani przez wiele, wiele stuleci. Nie wiem, jak to zrobić. I dlatego w przeddzień przyszłego roku znajduję się w stanie niespokojnych oczekiwań. I nie widzę, co może dobrego się wydarzyć w przyszłym roku. Nie ma do tego żadnych przesłanek.
Komentarz: A jeśli ja, przedstawiciel jakiegokolwiek innego narodu, słyszę to i to mnie – proszę mi wierzyć – nawet irytuje, mnie to nakręca.
Odpowiedź: Jeśli nie należysz do Żydów, to proszę cię – wywieraj presję na naród żydowski, wyjaśniaj wszystkim to, co ja tobie wyjaśniłem. I postaraj się zrobić tak, aby oni – Żydzi zrozumieli swoją konieczność, swoją prawdziwą rolę na tym świecie, zwłaszcza w naszych czasach, i zaczęli natychmiast to realizować. To znaczy zjednoczenie między sobą, aby pokazać wszystkim narodom świata przykład, jak się zjednoczyć. I wtedy świat się uspokoi i dojdzie do właściwego stanu. To właśnie trzeba wszystkim wyjaśnić.
Komantarz: Jednak to zadziwia nie tylko mnie, ale wszystkich, że stawia to Pan na pierwszym planie, na czele wszystkiego, co dzieje się na świecie! Na świecie!
Na świecie dzieje się tak wiele, a Pan stawia to na czele wszystkiego.
Odpowiedź: Na świecie ma miejsce swobodny upadek całej ludzkości w moralną, technologiczną, ekologiczną otchłań.
Komentarz: I Pan mówi , że to przez nas.
Odpowiedź: Tak. Dlatego że nie podnosimy wartości zjednoczenia. Tylko to ma znaczenie!
Pytanie: Zjednoczenie w prostym sensie?
Odpowiedź: Zjednoczenie ludzi między sobą, dlatego że w takim przypadku oni mogą ujawnić wyższą siłę, zbliżyć ją do siebie. W miarę naszego zjednoczenia przybliżamy do siebie wyższą siłę i w taki sposób odkrywamy istnienie nas wszystkich w pewnym nowym świecie. Zaczynamy dostrzegać siły, które nami zarzadzają. To jest bardzo ważne! I wtedy rozumiemy, gdzie żyjemy, w jakim celu, jak powinniśmy żyć i tak dalej. Dlatego, zaczynając jednoczyć się, zaczynamy ujawniać manifestację wyższej siły między nami.
Pytanie: Czy to ujawnienie powinien w rzeczywistości osiągnąć każdy człowiek? Absolutnie każdy?
Odpowiedź: Osiągnie to każdy. Wcześniej, później w zależności od jego wewnętrznych właściwości, ale każdy człowiek to osiągnie.
Komentarz: Wchodzimy w nastepny rok, Pana życzenia, proszę.
Odpowiedź: Żeby mnie usłyszeli!
Z programu telewizyjnego „Wiadomości z Michaelem Laitmanem”, 13.12.2021
Opublikowano dnia 14 stycznia 2022
Zdjęcie lotnicze z dnia 11 grudnia 2021 roku pokazuje Kuchinoerabu-jima, która jest jedną z wysp Satsunan w mieście Yakushima w prefekturze Kagoshima w zachodniej Japonii i regionie Kyusyu. W 2015 roku wybuchł wulkan na Wyspie Kuchinoerabu i do dzisiaj obowiązują rozporządzenia w sprawie zakresu przedsięwzięć wymaganych w drugim stopniu alarmowym. (Gazeta the Yomiuri Shimbun)
Ludzie są najbardziej inteligentnym gatunkiem na naszej planecie. Dlaczego więc sami sobie najwięcej szkodzimy i nie tylko sobie, ale także innym gatunkom oraz planecie, na której żyjemy? Jak to możliwe, że plany, które snujemy na polepszenie naszej sytuacji, przynoszą nam więcej złego? Odpowiedź jest prosta: nasze umysły są wielkie, ale nasze serca skażone tak wielkim złem, że zatruwają nasze myślenie, a nasze nieczyste myśli tworzą zanieczyszczony i skorumpowany świat.
Nie wystarczy, aby każdy z nas starał się być lepszym człowiekiem. Nasze środowisko społeczne jest od nas silniejsze i skłoni nas do tego, abyśmy zachowywali się jak reszta kolektywu. Bez wspólnego i zgodnego wysiłku sukces nie jest możliwy.
Problem w tym, że wszystkie nasze plany wynikają z porażki tych wcześniejszych. A w związku z tym, że nie naprawiamy podstawowej przyczyny spotykającej nas niepomyślności, czyli braku serca, snujemy nowe plany z tym samym złym nastawieniem, co wcześniej, jednak z intencją „przyspieszenia” naprawy. W ten sposób przyczyniamy się tylko do postępowania zepsucia naszego świata.
Jedyną korzyścią płynącą więc z naszych planów jest nieuchronne obnażenie naszej niekompetencji. Człowiek bez serca próbuje wszystko i wszystkich wykorzystać, a w ten sposób niszczymy innych oraz hamujemy swój własny rozwój. Niestety taką mamy naturę, w różnym stopniu, a przez to nasze plany kolidują ze sobą wzajemnie i wszystko psują – ziemię, na której stoimy, rośliny i zwierzęta, które nas odżywiają i ostatecznie nas samych. Cywilizacja oparta na ego nie pomaga, a powoduje destrukcję.
Podstawową różnicą pomiędzy ludzkością, a wszystkimi innymi gatunkami jest to, że one walczą o przetrwanie, a my próbujemy je niszczyć. Do czego wykorzystujemy więc intelekt? Do pokazywania swojej wyższości, alienowania innych, odmawiania im chwały oraz spełnienia potrzeb, ujarzmianiu otoczenia albo jego niszczeniu. Jedynym sposobem na ocalenie naszej planety i nas samych jest kierowanie się sercem, któremu podporządkowujemy nasz intelekt, a nie działanie z zawężoną wizją spełnienia samolubnych interesów.
Innymi słowy, mamy myśleć o innych i cenić tych, którzy są rozważni, a nie tych, którzy promują tylko samych siebie. Może i to wydaje się nienaturalne, jednak wyraźnie nasza rozregulowana natura prowadzi nas donikąd. A więc czas, żebyśmy wykorzystali swoje umysły do pracy nad czymś, co przyniesie coś dobrego. Nie wystarczy dążyć do stania się lepszym człowiekiem. Nasze środowisko społeczne jest od nas silniejsze i skłoni nas do tego, byśmy zachowywali się jak reszta kolektywu. Sukces nie nastąpi, o ile nie zjednoczymy naszych wysiłków.
Dzięki wspólnym działaniom będziemy mogli osiągnąć naprawdę wszystko. Nawet nasza uparta ludzka natura nie może równać się z siłą kolektywu. Nie tylko społeczeństwo potrzebuje naszej uwagi i empatii, ale też my sami. Dzięki tej wiedzy będziemy wreszcie mogli przenosić góry.
Źródło: https://bit.ly/33hDsWb
Opublikowano dnia 13 stycznia 2022
Ostatnio pojawił się nowy szczep wirusa i wszystko, co wiedzieliśmy na temat pandemii zostało wywrócone do góry nogami. Charakteryzuje go duża zarażalność i łagodność. Co więcej, żadna szczepionka nie wydaje się przed nim chronić. To tak jakby drwił on sobie z naszych bezprecedensowych wysiłków i niezrównanych inwestycji ostatnich dwóch lat. To jak policzek, jakiego potrzebowaliśmy, żeby się obudzić z naszych obłąkanych starań, by utrzymać wcześniejszy sposób życia. Zamiast walczyć w skazanej na porażkę wojnie, powinniśmy połączyć nasze wysiłki w celu opracowania bezpieczniejszego i spokojniejszego sposobu życia.
Nie uznaję wirusa za chorobę, ale za lekarstwo. Proces uleczenia musi zacząć się od przemyślenia naszego życia: tego, co chcemy osiągnąć, co nas uszczęśliwi, co się dla nas tak naprawdę liczy i jak zbudować społeczeństwo, w którym ludzie nie podkopują swoich wzajemnych marzeń, ale je wspierają, tak żeby nie tylko garstka ludzi mogła zrealizować swe marzenia, ale każdy.
Fakt, że ten wirus zaburza nasz wcześniejszy sposób życia jest darem natury dla ludzkości. Unosiliśmy się pychą, a teraz pokazano nam nasze granice. Nie ma nic zdrowszego od prawdy. Znając prawdę, możesz budować z niej coś lepszego. Jeżeli nie wiesz jednak, kim jesteś, każde twoje działanie będzie niedopasowane i nie przyniesie żadnych trwałych rezultatów.
Można właściwie powiedzieć, że jesteśmy świadkami upadku naszego starego sposobu życia, a to że dokonuje się to przez naturę dowodzi tylko, że był on niezrównoważony. Jeżeli pójdziemy po rozum do głowy, skorzystamy z rady natury i nie będziemy brnąć w rzeczy, które z nią nie współgrają.
Rządy wydały już biliony dolarów na pakiety ratunkowe oraz inne programy pomocy. Mogą nadal to robić i wykorzystać fakt, że każdego miesiąca miliony ludzi postanawia rzucić pracę, żeby założyć państwowe, a nawet światowe programy, zbudowane w oparciu o nowe wyobrażenie ludzkiej hierarchii. Na każdym poziomie- osobistym, społecznym, narodowym i międzynarodowym- powinniśmy przemyśleć strukturę naszego społeczeństwa i naszych relacji z innymi.
Nie pokonamy wirusa nauką. Ten mutuje szybciej niż naukowcy są w stanie opracować szczepionki czy lekarstwa. A nawet gdyby byli w stanie to zrobić, co to za życie, jeśli musielibyśmy się „szprycować” trzy razy do roku na każdą nową odmianę wirusa?
Co gorsza, wirusy te są naszym własnym tworem. Można właściwie przyrównać nas do chodzących i gadających worków mikroorganizmów, z których wielu jeszcze nie poznaliśmy, aż zaczynają być one chorobotwórcze. Jeżeli weźmiemy przykład niezliczonych przypadków statków wycieczkowych, których załoga i goście byli całkowicie zaszczepieni, a jednak nieustannie zapadali na choroby oraz całkowicie osobliwy przypadek polarnej stacji badawczej, której załoga przeszła pełne szczepienia, była regularnie badana, poddawana kwarantannie i usytuowana na Biegunie Północnym, setki mil od innych istot ludzkich, a jednak jej 2/3 nagle zachorowało na Covida, uświadomimy sobie, że ten wirus jest w nas, a nie na zewnątrz i to tam musimy szukać rozwiązania.
Wewnętrznym elementem, który jest szkodliwy i który generuje naszą niechcianą rzeczywistość, jest nasza postawa. Nasze agresywne i eksploatacyjne podejście do otoczenia wszystkich tylko zatruwa. Jesteśmy jedynymi w naturze, którzy wyrażają świadomą aspirację do tego, by brać więcej niż potrzebujemy, nie po to, by się utrzymać, ale dla samej radości sprawienia innym cierpienia oraz poczucia wyższości.
Jako że chcemy pokazać każdemu, że to my tutaj rządzimy, natura pokazuje nam, że jest odwrotnie. Jeżeli nie ukorzymy się przed nią i nie dopasujemy do innych elementów stworzenia, natura będzie nadal „wyjaśniała” prawdę przy pomocy siły i bólu.
Zaprzestając swojej agresji, sami przestaniemy być wykorzystywani. Nie życząc innym krzywdy, krzywda nie spotka nas ze strony natury. Jeżeli pragniemy żyć z każdym w zgodzie i pokoju, takie życie dostaniemy.
Oto lekcja natury dla ludzkości.
Źródło: https://bit.ly/3GmHBXi
Opublikowano dnia 12 stycznia 2022
Zbliża się koniec roku 2021, wszyscy wyciągają wnioski na temat minionego roku i snują domysły, co przyniesie rok 2022. Z mojej perspektywy, rok 2021 był dobrym rokiem, rokiem nauki, a nauka jest zdecydowanie dobra. Może nie był on przyjemny, ale to nie znaczy, że nie doceniam tego, co my, jako ludzkość, otrzymaliśmy. Główną lekcją, jakiej nauczyliśmy się w tym roku, było to, że natura jest suwerenem, a my jesteśmy jej poddanymi. Jest to bezcenna lekcja, ponieważ jeśli będziemy o tym pamiętać, nie popełnimy w przyszłości błędów, które mogą prowadzić do strasznych katastrof i w efekcie do utraty życia przez wielu ludzi.
Kolejną dobrą lekcją z roku 2021 jest to, że światowe mocarstwa przekonały się, że jeśli chcą uniknąć konfliktów, muszą uporządkować swoje wzajemne relacje, w przeciwnym wypadku ich nieporozumienia mogą eskalować do globalnej wojny. Ewidentnie to czego chcą rządy, a to, co dyktuje rzeczywistość, to dwa przeciwieństwa, ale myślę, że wszyscy dostali lekcję, włącznie z rządami Rosji i Chin. Zderzenia między Rosją i Ameryką, Rosją i Europą, a zwłaszcza NATO i Rosją, prowadzą do wyjaśnienia wielu spraw. W ostatecznym rozrachunku przybliżą je do pokoju, a przynajmniej do rozejmu.
Również Chiny zrozumieją, że nie mają szans na dalszy rozwój, jeśli staną po stronie Rosji. Pod względem gospodarczym nie ulega wątpliwości, że ich przyszłość zależy od USA. Jeśli USA nawet nieznacznie ograniczyłoby swoje zakupy w Chinach, dogłębnie wstrząsnęłoby to chińskim rynkiem. Chiny, oprócz Ameryki, nie mają innych rynków zbytu. Nie obchodzi mnie, co mówią ludzie ani co piszą gazety; liczą się dla mnie tylko liczby. W ciągu ostatniego roku, a nawet wcześniej, Stany Zjednoczone przekazywały swoim obywatelom ogromne sumy pieniędzy w formie pakietów ratunkowych, aby pomóc im przejść przez Covid. Chiny potrzebują Amerykanów, którzy wydadzą te pieniądze na chińskie towary, aby utrzymać swoją gospodarkę na powierzchni. Jeśli Amerykanie przestaną kupować w Chinach, gigant ze wschodu upadnie.
Jeśli chodzi o Izrael, to z przykrością muszę stwierdzić, że nie sądzę, abyśmy wiele nauczyli się z tegorocznych doświadczeń. Aby przejść korektę, będziemy potrzebowali więcej lekcji, a nie będą one łatwe. Nie mamy pojęcia, kto jest naszym przyjacielem, a kto wrogiem. Co gorsza, nie nauczyliśmy się jeszcze, jak naprawić samych siebie. Czeka nas dużo więcej pracy. Myślę, że jednym z największych problemów Izraela jest to, że w kraju istnieją jednostki, które marzą o jego likwidacji i ciężko pracują, aby to osiągnąć. Nie jesteśmy tak asertywni, jak każdy powinien być wobec swoich wrogów, i myślę, że te kwestie będą nam szkodzić. Podczas gdy świat uczy się porządkować relacje, jak napisałem powyżej, Izrael nie uczy się niczego. Tworzymy wewnętrzny chaos.
Jest jednak jasne, dlaczego Izrael nie uczy się, podczas gdy reszta świata uczy się dobrze. Izrael musi rozwijać się w swoim własnym kierunku. Reszta świata uczy się, jak funkcjonować zgodnie z naturalnym egoizmem ludzi. Izrael, z drugiej strony, powinien rozwijać się w przeciwnym kierunku. Powinien ewoluować w kierunku więzi i troski między wszystkimi, a także dawać przykład tego, jak ludzie mogą wznieść się ponad swój egoizm i stworzyć zjednoczone, spójne społeczeństwo oparte na solidarności, a nie na alienacji i konkurencji. Niestety, Izraelczycy nie chcą słyszeć ani słowa o więzi czy jedności, a tym bardziej żyć nimi. Będziemy odrzucać więzi ze współobywatelami Izraela tak długo, jak będziemy mogli, aż być może będzie za późno, by uratować kraj przed rozpadem. Jesteśmy już blisko krawędzi.
Co się tyczy wirusa, jak mówiłem od samego początku jest on tutaj i pozostanie. Wydaje się jednak, że uczymy się, jak sobie z nim radzić, jak żyć obok wirusa. Stopniowo wirus będzie nas uczył, co powinniśmy, a czego nie powinniśmy robić w życiu. Dlatego mam nadzieję, że nie zniknie, aż do momentu, kiedy nauczy nas brać tylko to, co jest nam potrzebne i poświęcać swój czas i wysiłek na budowanie wspierających relacji międzyludzkich, a nie marnować go na destrukcyjną konsumpcję.
Źródło: https://bit.ly/31Ri61f
Opublikowano dnia 12 stycznia 2022
Ktoś mi powiedział, że Steve Jobs, współzałożyciel i dyrektor generalny firmy Apple, przed śmiercią napisał list, w którym zawarł swoje refleksje nad życiem. W liście tym napisał: „Pielęgnuj miłość do swojej rodziny, miłość do współmałżonka, miłość do przyjaciół. … Bóg dał nam zmysły, abyśmy mogli odczuwać miłość w sercu każdego człowieka, a nie złudzenia wywołane bogactwem. Bogactwa, które zdobyłem w moim życiu, nie mogę zabrać ze sobą. To, co mogę zabrać, to wspomnienia wywołane przez miłość. To jest prawdziwe bogactwo, które pójdzie za tobą, będzie ci towarzyszyć, dając ci siłę i światło, abyś mógł iść dalej.”
Rzeczywiście, zanim człowiek umrze, zaczyna odczuwać coś z tej prawdy. Zbliżająca się śmierć sprawia, że porzuca on swoje ego i pozwala mu zobaczyć prawdę.
Istnieje granica między troską o siebie a wyjściem do zupełnie innej sfery, przepełnionej miłością. Ego nie pozwala nam jej odnaleźć, ponieważ zawsze patrzy do wewnątrz – na to, co mam i co mogę zyskać, a nie na to, co naprawdę jest na zewnątrz. Dlatego, gdy usuwa się na bok, uświadamiamy sobie, czego nam brakowało przez całe życie: świata pełnego miłości, który istnieje wokół nas.
Ego „umiera” tuż przed śmiercią człowieka. Uwolnieni z jego kajdan, możemy teraz zdać sobie sprawę, że tak naprawdę nie kochaliśmy wcześniej i nie wiemy, czym jest prawdziwa miłość. Jest to smutny moment rozliczenia, kiedy uświadamiamy sobie, że przez całe życie myśleliśmy tylko o sobie.
Są tacy, którzy radzą ludziom na łożu śmierci – sam byłem tego świadkiem – że w tym stanie powinniśmy pić, palić, cieszyć się sobą i brać z życia tyle, ile się da, póki jeszcze możemy. Takie podejście, o ile być może jest pełne szczerości, ale nie sądzę, aby przynosiło szczęście. Musimy pamiętać, że dusza nigdy nie przestaje ewoluować; rozwija się nawet po fizycznym upadku człowieka. Dlatego uświadomienie sobie prawdziwego znaczenia miłości, tego, że miłość nie polega na odczuwaniu własnego istnienia, ale na tym, że istnieję ze względu na innych i że zadowalanie ich czyni mnie szczęśliwym, jest bezcenne i wieczne.
Źródło: https://bit.ly/3fex58
Opublikowano dnia 11 stycznia 2022
Komentarz: Niedawno zebrali się politolodzy, naukowcy, specjaliści i przewidywali sytuację w gospodarce na nadchodzący rok. Punkty są następujące: kryzys gazowy w Europie będzie się powiększał, Europa jako całość zostanie rozdarta przez sprzeczności, kryzys z migrantami w UE będzie się nasilał, hiperinflacja w USA będzie się nasilać, konfrontacja między Demokratami i Republikanami będzie się pogłębiać, pandemia będzie się utrzymywać, konflikty zbrojne w Syrii, Libii, Donbasie, Karabachu i sytuacja wokół Tajwanu nie zostaną rozwiązane, konfrontacja Ameryki z Chinami będzie bardziej wyraźna… I tak dalej, jest jeszcze znacznie więcej punktów.
Co Pan na to powie?
Odpowiedź: Ogólnoświatowy chaos.
Pytanie: Co się dzieje?! Gdzie uciekać?
Odpowiedź: Nie trzeba nigdzie uciekać. Nigdzie. Nie ma żadnych innych planet, nikt nigdzie na ciebie nie czeka. Zapaskudziłeś jedną planetę, a teraz chcesz polecieć na inną? Gdybyś spojrzał na Ziemię z kosmosu, zobaczyłbyś, jak wiele nieczystości, delikatnie mówiąc krąży wokół tej Ziemi. Cała jest tym pokryta.
Pytanie: Co to za prognozy? Specjaliści, politolodzy… Przynajmniej coś by zaproponowali…
Odpowiedź: Nie mogą nic zaoferować. Tak będzie trwać do samego końca. Wręcz przeciwnie, zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że nie mają nic w swoich rękach. I w głowach nic nie mają, i w duszy, i w sercu nic nie mają. Tu zaczyna się prawdziwy kryzys.
Pytanie: Czyli uważa Pan, że oni dojdą do duszy i serca?
Odpowiedź: Nie. To wymaga bardzo wielkich wyzwań, bardzo wielkiego cierpienia. Oni tego nie przeżyją. Raczej zgodzą się położyć pod bombę atomową i to wszystko.
Komentarz: Powiedzmy tak, wcześniej coś proponowali, coś budowali.
Odpowiedź: To dlatego, że byli bardziej naiwni. Teraz są mądrzejsi. Zdają sobie sprawę, że nie ma nic do zaoferowania.
Pytanie: Czy nagle zaczęli czuć, że ludzki umysł już nie może tego wszystkiego objąć?
Odpowiedź: Ludzki umysł może tylko napaskudzić, zepsuć, rozbić, przyszłość uczynić ciemną, czarną.
Pytanie: Dlaczego otrzymaliśmy taką pewność, co do możliwości naszego umysłu?
Odpowiedź: Aby całkowicie nas zmylić i udowodnić, że nasz umysł nie jest nic wart. W końcu co odróżnia człowieka od pozostałych stworzeń? Rozum! Brzmi to dumnie i tak dalej! Cóż, no to bądź dumny z tego kim jesteś. Że masz taką maszynę w głowie, taką ogromną ilość uczuć w sercu. Ale one wszystkie są egoistyczne, zamknięte, skoncentrowane na prymitywności, na małym egoizmie. I dlatego nic się nie udaje.
Pytanie: Czy jest to właściwa droga, naprawdę? Czy tylko do tego człowiek powinien dojść?
Odpowiedź: Tak. Tylko do tego – że nie ma nic w swoich rękach: albo śmierć, albo… Ale i śmierć – to nie jest wyjście.
Pytanie: Co w takim razie jest w naszych rękach?
Odpowiedź: Tylko świadomość, że musimy zbliżyć się do siebie, by osiągnąć w relacjach między nami takie wyżyny, kiedy bliźni będzie ci droższy niż ty sam.
Pytanie: Czyli możemy dojść do takiego stanu, gdy odstawiam swój rozum na bok i kieruję się tylko uczuciami?
Odpowiedź: Tak. Ponieważ nasze dzisiejsze mózgi mogą doprowadzić nas jeszcze głębiej w egoizm i narazić na jeszcze większe ciosy.
Pytanie: Czy uważa Pan, że nie chodzi o rozum, ale o serce?
Odpowiedź: Tak. Jak to się mówi „Serce rozumie”. Ponieważ umysł musi podążać dokładnie za pragnieniami. W takim stopniu, w jakim pragnienia człowieka są naprawiane, w takim stopniu jego rozum może z nimi współpracować. I to będzie właściwa symbioza.
Pytanie: Czyli to wyższy rozum tak się z nami bawi?
Odpowiedź: Oczywiście.
Pytanie: A czy nasz umysł jest również częścią tego wyższego rozumu, czy nie?
Odpowiedź: Nasz umysł – nie jest. Ale do tego dojdziemy – do tego, aby połączyć nasz umysł i nasze odczucia z wyższym rozumem.
Podsumowując, to będzie dobry rok.
Pytanie: Czy ma Pan jakąś radę, jak to zrobić?
Odpowiedź: Możemy przyspieszyć drogę naszego dojrzewania racjonalno-duchowego lub racjonalno-sercowego, jeśli spróbujemy zrealizować tę drogę. Musimy zdać sobie sprawę, że nie mamy innego sposobu na zachowanie siebie jako gatunku, chyba że zmienimy się na przeciwne właściwości. To jest to, co musimy sobie uświadomić – że nie ma innego wyjścia. Chodzi mi o to, że nie możemy powiedzieć: „To fantazja, to jest niemożliwe”. Nie ma znaczenia, co jest możliwe, a co nie! Jest to po prostu jedyne wyjście, jakie mamy.
Będziemy więc przeskakiwać przez przepaść. Z tego, że jesteśmy absolutnymi egoistami, na to, że musimy stać się absolutnymi altruistami. Od wzajemnej nienawiści do wzajemnej miłości. Nic więcej nie jest potrzebne. I w tej właściwości wzajemnej miłości zaczniemy odczuwać wielką siłę Wszechświata, przenikającą wszystko, całą materię bez czasu i przestrzeni. I wtedy wejdziemy na zupełnie inny poziom, w inny wymiar. To wszystko, co musimy zrobić. Naszymi własnymi siłami tego nie osiągniemy. Kiedy myślimy teraz o sobie, to każdy ma na myśli swoje siły. Ale jest to przezwyciężane dzięki wspólnym siłom.
Pytanie: Czyli osiągniemy to razem?
Odpowiedź: Tak!
Z programu telewizyjnego „Wiadomości z Michaelem Laitmanem”, 29.11.2021
Opublikowano dnia 7 stycznia 2022
Pewien student z Chin zapytał mnie o rozpowszechnianie mądrości Kabały w Chinach. Rzeczywiście, myślę, że Chiny są bardzo szczególnym krajem, a Chińczycy są bardzo szczególnym narodem. Kiedy spojrzysz na historię, geografię, kulturę i mentalność tego kraju, mógłbyś pomyśleć, że pochodzą oni z innej planety. Ale kiedy byłem w Chinach, czułem, że są oni bardzo gotowi na mądrość Kabały, że ich serca są na nią otwarte.
Naród chiński nie jest inny. Oni również mają wielką tęsknotę, aby poczuć ciepło prawdziwej solidarności i prawdziwej wzajemnej odpowiedzialności. Oni również tęsknią za mądrością, która łączy ponad wszelkimi różnicami. Nie ma powodu, dla którego nie powinniśmy mieć chińskich kabalistów. Odpowiednio przedstawiona mądrość Kabały pozytywnie zadziała na Chińczyków, zaakceptują ją, zaufają jej i ją przyjmą.
Każdy naród potrzebuje swojego własnego sposobu prezentowania mądrości. Każdy naród ma swoją własną mentalność i kulturę, swój unikalny wewnętrzny porządek oraz swoje unikalne wartości i rozumienie życia. Dlatego wprowadzenie Kabały w Chinach musi być dokonane przez Chińczyków, którzy rozumieją i czują zawiłości i subtelności swojego narodu, a jednocześnie są biegli w znajomości Kabały i mogą przedstawić ją poprawnie, w jej autentycznej formie, z intencją jedynie przyczynienia się dla dobra narodu chińskiego, bez czerpania osobistych lub innych form korzyści w jakikolwiek sposób.
Mądrość Kabały, jaką znamy, rozpoczęła się wraz z Abrahamem w Babilonie około 3800 lat temu. W tym czasie nie istniał jeszcze naród izraelski. Abraham przemówił do swoich rodaków, a ci, którzy byli zainteresowani zebrali się wokół niego. Abraham mówił im o solidarności, o wzniesieniu się ponad ego, które w tamtym czasie w Babilonie się nasilało, i o tym, jak skorzystają na miłości do bliźniego.
Babilończycy, którzy zgadzali się z ideami Abrahama, poszli za nim i utworzyli grupę, która przekształciła się w naród izraelski. Dzisiaj jesteśmy świadkami bardzo podobnego zjawiska: tysiące ludzi na całym świecie gromadzą się codziennie, aby słuchać o solidarności i wznoszeniu się ponad ego, ponieważ dziś, tak jak wtedy, ego się nasila. W sensie duchowym ci ludzie są współczesnym narodem izraelskim. Tak jak uczniowie Abrahama pochodzili z całego Babilonu, tak dzisiejsi studenci Kabały pochodzą z całego świata, z każdej narodowości i jednoczą się wokół tej samej idei jedności i solidarności ponad wszelkimi różnicami.
Źródło: https://bit.ly/3G5QC6S
Opublikowano dnia 6 stycznia 2022
Każdy związek przechodzi przez konflikty. Są one nieprzyjemne, ale nieuniknione. Przezwyciężać konflikt jest koniecznym aby pogłębić i wzmocnić związek. Możesz ufać, że związek przetrwa tylko wtedy, gdy przezwycięży kilka konfliktów. Problem polega na tym, że ponieważ konflikty są nieprzyjemne i często przerażające, staramy się ich unikać. Jeśli wiemy, jak je zaakceptować i podnieść nasz związek na wyższy poziom poprzez ich przezwyciężenie, nie będziemy się ich obawiać i będziemy w stanie rozwiązać prawie każdy konflikt.
Dobry związek wymaga pracy. Negatywna relacja jest relacją naturalną. Aby zbudować pozytywną, muszę zaakceptować, że druga perspektywa też ma swoje zalety, nawet jeśli nie jest to moja perspektywa. Jeśli ją zaakceptuję, co wymaga pewnego doświadczenia w „walce”, przekonam się, że ta druga perspektywa dostarcza mi pomysłów i spojrzeń, których sam nie mógłbym rozwinąć.
Konflikty wynikają ze sprzecznych interesów. To jest oczywiste. Kiedy ja chcę jednego, a mój partner chce czegoś innego, wpadam w złość. Tak jest w każdym związku – z ludźmi, ze zwierzętami domowymi, a nawet z maszynami (pomyśl o przekleństwach, którymi obrzucasz swój samochód, gdy nie odpala w zimny poranek). Jeśli chodzi o partnerów, rozwiązanie jest proste, ale bardzo trudne do wykonania: Pocałujcie się w usta. Dokładnie w momencie złości, zróbcie coś odwrotnego.
Na głębszym poziomie, musimy zrozumieć, że każdy człowiek ma inne pragnienia, inne myśli i inne podejście do życia. Związek jest połączeniem dwóch lub więcej różnych osób w jedną całość. W dobrym związku różnice między nimi pomagają każdemu z partnerów rozwinąć cechy i perspektywy, których nie rozwinęliby, gdyby nie związek. W negatywnym związku walka o władzę tłumi rozwój partnerów, uciskani i uciskający stają się stagnacją i zakorzenionymi w swoich poglądach, a miłość między nimi rozpuszcza się.
Dobry związek wymaga pracy. Negatywna relacja jest naturalna. Aby zbudować pozytywny związek, muszę zaakceptować, że druga perspektywa też ma wartość, nawet jeśli nie jest to moja perspektywa. Jeśli ją zaakceptuję, co wymaga pewnego doświadczenia w „walce”, przekonam się, że ta druga perspektywa dostarcza mi pomysłów i spojrzeń, których sam nie mógłbym rozwinąć. Wynika z tego, że całowanie partnera właśnie wtedy, gdy jest zły, nie oznacza, że już się nie gniewasz, ale że doceniasz i troszczysz się o swojego partnera, nawet jeśli jesteś zły, i że twój gniew nie odsuwa twojej miłości. Jest to afirmacja siły waszego związku.
Król Salomon, o którym mówiono, że jest najmądrzejszym z ludzi, powiedział o tym podejściu: „Nienawiść wznieca spory, a miłość przykryje wszystkie zbrodnie” (Prov. 10:12). Innymi słowy, zachowaj nienawiść, ale przykryj ją miłością; spraw, by miłość była ważniejsza niż twój chwilowy gniew. Korzyści, jakie z tego odniesiesz, będą ogromne. Kiedy w ten sposób radzimy sobie z konfliktami, zmieniamy nie tylko siebie, ale także naszego partnera. Bez słów, bez kazań i napominania, ale po prostu własnym przykładem, torujemy drogę do zdrowego związku.
Źródło: https://bit.ly/3F1duDk
Opublikowano dnia 6 stycznia 2022
Pożary, powodzie, pandemie, trzęsienia ziemi, tajfuny, tornada, susze, inflacja, wojny, nadużycia i wyzysk, wszystko to mięliśmy w tym roku, za sprawą wspólnego winowajcy którym jest: człowiek. Zmieńcie człowieka, a zmienicie świat. Zadanie może nie być łatwe, ale wiedza o przyczynach i o tym, co musimy zrobić, pomoże nam utorować drogę do poprawy.
Kiedy myślisz o wszystkich złych rzeczach, które wydarzyły się w tym roku, niemal instynktownie mówisz „Niech to się już skończy”! Powinniśmy jednak mądrzej do tego podchodzić. Katastrofy, o których mowa w pierwszym akapicie, wydadzą się delikatnym powiewem wiatru w porównaniu z tymi, które nadejdą w przyszłym roku i w kolejnych latach, jeśli nie będziemy zdeterminowani, by dotrzeć do sedna kryzysów i rozwiązania ich raz na zawsze.
Największym wyzwaniem, przed którym stoi ludzkość w 2022 roku, nie jest ograniczenie emisji gazów, ograniczenie stosowania tworzyw sztucznych czy zmniejszenie zużycia paliw kopalnych. Naszym największym wyzwaniem, najbardziej uporczywą przeszkodą w wysiłkach wkładanych na rzecz oczyszczenia planety, jest nasza własna natura.
Kiedy ludzie myślą o ubiegłym roku, myślą o wszystkich rzeczach, które się wydarzyły. Myślę, że w naszej analizie musimy sięgnąć głębiej; musimy przyjrzeć się temu, co spowodowało te wydarzenia, jak również innym negatywnym zjawiskom. Wiemy już, że każdy element jest wyjątkowy i niezastąpiony w ekosystemie Ziemi. Kiedy pozbywamy się choćby jednej jego cząstki, wytrącamy system z równowagi. Kiedy wytrącasz z równowagi lokalny ekosystem, wpływa to na sąsiednie systemy, aż w końcu cała planeta zostaje zakłócona. Tak jak Covid-19 nauczył nas, że każda nowa odmiana natychmiast rozprzestrzenia się po całym świecie, tak samo jest ze wszystkim, co robimy, mówimy, a nawet myślimy. Wszyscy jesteśmy częściami jednego systemu.
Przyznajemy już, że jesteśmy od siebie zależni i wpływamy na siebie nawzajem tym jak zachowujemy się jako konsumenci, co jemy, nasze zwyczaje związane z podróżowaniem i inne aspekty naszego życia. Widzimy, że nieodpowiedzialne i nieprzemyślane zachowanie wyczerpuje wspólne zasoby i wszyscy cierpią z tego powodu. ONZ i inne instytucje organizują międzynarodowe panele i konferencje, na których dzień i noc dyskutuje się na ten temat.
Nie wystarczy powiedzieć sobie, że to nasza własna natura jest naszym największym problemem. Możemy jednak stworzyć atmosferę, w której wszyscy uczestniczą w budowaniu nowej natury ludzkości – gdzie solidarność i życzliwość zdobywają uznanie, a próżność i narcyzm są jak przestroga.
Tymczasem niewiele się zmienia. Wręcz przeciwnie, jest coraz gorzej. Jak dotąd, jedyną rzeczą, która naprawdę zdołała powstrzymać nasze lekkomyślne zachowanie, jest koronawirus. Kiedy zmusił nas do lockdownu, powietrze było czyste, woda przejrzysta, zwierzęta wędrowały tam, gdzie nigdy wcześniej nie chodziły, a ludzie na nowo odkrywali swoje rodziny. Ale zamknięcie nie jest sposobem na życie; jest to środek nadzwyczajny. Potrzebujemy zrównoważonego rozwiązania, które pozwoli nam dalej żyć na tej planecie, naszym jedynym domu, bez niszczenia jej i bez niszczenia nas przez nią w odwecie.
Aby tego dokonać, musimy zmienić podstawowy element, który powoduje nasze lekkomyślne zachowanie: naszą egoistyczną naturę ludzką. Kiedy spojrzymy na wszystkie problemy nękające naszą planetę – od klęsk żywiołowych po kryzysy spowodowane przez człowieka – wszystkie one mają wspólnego winowajcę: ludzki egoizm. Dlatego zmień człowieka, a zmienisz świat. Tu leży nasz największy problem. Od razu możemy się zgodzić, że musimy zmienić nasze zachowanie. Ewidentnie, nasze zachowanie powoduje problemy. Ale naprawa przyczyny naszego nierozważnego zachowania ma znacznie mniej zwolenników, ponieważ nikt chętnie nie przyznaje się do ponoszenia winy za problemy świata. A jednak wszyscy jesteśmy za nie odpowiedzialni.
Największym wyzwaniem, przed którym stoi ludzkość w 2022 roku, nie jest ograniczenie emisji gazów, ograniczenie użycia tworzyw sztucznych czy zmniejszenie zużycia paliw kopalnych. Naszym największym wyzwaniem, najbardziej uporczywą przeszkodą w naszych wysiłkach na rzecz oczyszczenia planety, jest nasza własna natura. Nie wystarczy powiedzieć sobie, że to nasza własna natura jest naszym największym problemem. Możemy jednak stworzyć atmosferę, w której wszyscy uczestniczą w budowaniu nowej natury ludzkości – gdzie solidarność i życzliwość zdobywają uznanie, a próżność i narcyzm są jak przestroga.
Dlatego najważniejsze dla naszego przetrwania jest zrozumienie, w jakim znaleźliśmy się punkcie, dlaczego nasz świat jest taki, jakim jest i jak możemy oszczędzić sobie przeciwności, które z pewnością nadejdą – jeśli nie zmienimy naszych działań. Jako bonus, wygramy również wspaniałe życie, w którego istnienie nie wierzyliśmy aż do momentu zmiany mentalności na solidarną i odrzucenia wspólnego winowajcy naszych nieszczęść – naszego własnego egoizmu.
Jeśli to zrobimy, wszyscy razem, nie będziemy mieli poczucia, że czegoś sobie odmawiamy, że wyrywamy coś z naszego wnętrza. Zamiast tego poczujemy, że dodajemy do naszego coś dobrego, co wzbogaca nasze życie, nadaje mu kierunek i znaczenie. Stopniowo, bardziej społeczny sposób myślenia stanie się dominujący, ponieważ nagradzany jest hojniej niż narcyzm. Jeśli zrobimy to razem, będzie to łatwe i płynne przejście. Dlatego najważniejsze dla naszego przetrwania jest zrozumienie, w jakim znaleźliśmy się punkcie, dlaczego nasz świat jest taki, jakim jest i jak możemy oszczędzić sobie przeciwności, które z pewnością nadejdą – jeśli nie zmienimy naszych działań. Jako bonus, wygramy również wspaniałe życie, w którego istnienie nie wierzyliśmy aż do momentu zmiany mentalności na solidarną i odrzucenia wspólnego winowajcy naszych nieszczęść – naszego własnego egoizmu.
Źródło: https://bit.ly/3t0a5SA
Opublikowano dnia 6 stycznia 2022
Pożary, powodzie, pandemie, trzęsienia ziemi, tajfuny, tornada, susze, inflacja, wojny, nadużycia i wyzysk, wszystko to mięliśmy w tym roku, za sprawą wspólnego winowajcy którym jest: człowiek. Zmieńcie człowieka, a zmienicie świat. Zadanie może nie być łatwe, ale wiedza o przyczynach i o tym, co musimy zrobić, pomoże nam utorować drogę do poprawy.
Kiedy myślisz o wszystkich złych rzeczach, które wydarzyły się w tym roku, niemal instynktownie mówisz „Niech to się już skończy”! Powinniśmy jednak mądrzej do tego podchodzić. Katastrofy, o których mowa w pierwszym akapicie, wydadzą się delikatnym powiewem wiatru w porównaniu z tymi, które nadejdą w przyszłym roku i w kolejnych latach, jeśli nie będziemy zdeterminowani, by dotrzeć do sedna kryzysów i rozwiązania ich raz na zawsze.
Największym wyzwaniem, przed którym stoi ludzkość w 2022 roku, nie jest ograniczenie emisji gazów, ograniczenie stosowania tworzyw sztucznych czy zmniejszenie zużycia paliw kopalnych. Naszym największym wyzwaniem, najbardziej uporczywą przeszkodą w wysiłkach wkładanych na rzecz oczyszczenia planety, jest nasza własna natura.
Kiedy ludzie myślą o ubiegłym roku, myślą o wszystkich rzeczach, które się wydarzyły. Myślę, że w naszej analizie musimy sięgnąć głębiej; musimy przyjrzeć się temu, co spowodowało te wydarzenia, jak również innym negatywnym zjawiskom.
Wiemy już, że każdy element jest wyjątkowy i niezastąpiony w ekosystemie Ziemi. Kiedy pozbywamy się choćby jednej jego cząstki, wytrącamy system z równowagi. Kiedy wytrącasz z równowagi lokalny ekosystem, wpływa to na sąsiednie systemy, aż w końcu cała planeta zostaje zakłócona. Tak jak Covid-19 nauczył nas, że każda nowa odmiana natychmiast rozprzestrzenia się po całym świecie, tak samo jest ze wszystkim, co robimy, mówimy, a nawet myślimy. Wszyscy jesteśmy częściami jednego systemu.
Przyznajemy już, że jesteśmy od siebie zależni i wpływamy na siebie nawzajem tym jak zachowujemy się jako konsumenci, co jemy, nasze zwyczaje związane z podróżowaniem i inne aspekty naszego życia. Widzimy, że nieodpowiedzialne i nieprzemyślane zachowanie wyczerpuje wspólne zasoby i wszyscy cierpią z tego powodu. ONZ i inne instytucje organizują międzynarodowe panele i konferencje, na których dzień i noc dyskutuje się na ten temat.
Nie wystarczy powiedzieć sobie, że to nasza własna natura jest naszym największym problemem. Możemy jednak stworzyć atmosferę, w której wszyscy uczestniczą w budowaniu nowej natury ludzkości – gdzie solidarność i życzliwość zdobywają uznanie, a próżność i narcyzm są jak przestroga.
Tymczasem niewiele się zmienia. Wręcz przeciwnie, jest coraz gorzej. Jak dotąd, jedyną rzeczą, która naprawdę zdołała powstrzymać nasze lekkomyślne zachowanie, jest koronawirus. Kiedy zmusił nas do lockdownu, powietrze było czyste, woda przejrzysta, zwierzęta wędrowały tam, gdzie nigdy wcześniej nie chodziły, a ludzie na nowo odkrywali swoje rodziny.
Ale zamknięcie nie jest sposobem na życie; jest to środek nadzwyczajny. Potrzebujemy zrównoważonego rozwiązania, które pozwoli nam dalej żyć na tej planecie, naszym jedynym domu, bez niszczenia jej i bez niszczenia nas przez nią w odwecie.
Aby tego dokonać, musimy zmienić podstawowy element, który powoduje nasze lekkomyślne zachowanie: naszą egoistyczną naturę ludzką. Kiedy spojrzymy na wszystkie problemy nękające naszą planetę – od klęsk żywiołowych po kryzysy spowodowane przez człowieka – wszystkie one mają wspólnego winowajcę: ludzki egoizm. Dlatego zmień człowieka, a zmienisz świat.
Tu leży nasz największy problem. Od razu możemy się zgodzić, że musimy zmienić nasze zachowanie. Ewidentnie, nasze zachowanie powoduje problemy. Ale naprawa przyczyny naszego nierozważnego zachowania ma znacznie mniej zwolenników, ponieważ nikt chętnie nie przyznaje się do ponoszenia winy za problemy świata. A jednak wszyscy jesteśmy za nie odpowiedzialni.
Największym wyzwaniem, przed którym stoi ludzkość w 2022 roku, nie jest ograniczenie emisji gazów, ograniczenie użycia tworzyw sztucznych czy zmniejszenie zużycia paliw kopalnych. Naszym największym wyzwaniem, najbardziej uporczywą przeszkodą w naszych wysiłkach na rzecz oczyszczenia planety, jest nasza własna natura.
Nie wystarczy powiedzieć sobie, że to nasza własna natura jest naszym największym problemem. Możemy jednak stworzyć atmosferę, w której wszyscy uczestniczą w budowaniu nowej natury ludzkości – gdzie solidarność i życzliwość zdobywają uznanie, a próżność i narcyzm są jak przestroga.
Dlatego najważniejsze dla naszego przetrwania jest zrozumienie, w jakim znaleźliśmy się punkcie, dlaczego nasz świat jest taki, jakim jest i jak możemy oszczędzić sobie przeciwności, które z pewnością nadejdą – jeśli nie zmienimy naszych działań. Jako bonus, wygramy również wspaniałe życie, w którego istnienie nie wierzyliśmy aż do momentu zmiany mentalności na solidarną i odrzucenia wspólnego winowajcy naszych nieszczęść – naszego własnego egoizmu.
Jeśli to zrobimy, wszyscy razem, nie będziemy mieli poczucia, że czegoś sobie odmawiamy, że wyrywamy coś z naszego wnętrza. Zamiast tego poczujemy, że dodajemy do naszego coś dobrego, co wzbogaca nasze życie, nadaje mu kierunek i znaczenie. Stopniowo, bardziej społeczny sposób myślenia stanie się dominujący, ponieważ nagradzany jest hojniej niż narcyzm. Jeśli zrobimy to razem, będzie to łatwe i płynne przejście.
Dlatego najważniejsze dla naszego przetrwania jest zrozumienie, w jakim znaleźliśmy się punkcie, dlaczego nasz świat jest taki, jakim jest i jak możemy oszczędzić sobie przeciwności, które z pewnością nadejdą – jeśli nie zmienimy naszych działań. Jako bonus, wygramy również wspaniałe życie, w którego istnienie nie wierzyliśmy aż do momentu zmiany mentalności na solidarną i odrzucenia wspólnego winowajcy naszych nieszczęść – naszego własnego egoizmu.
Źródło: https://bit.ly/3t0a5SA
Opublikowano dnia 5 stycznia 2022
Być może jednym z najbardziej rzucających się w oczy zjawisk ostatnich lat jest spadek zaufania społeczeństwa do władz. Niezależnie od tego, czy chodzi o demonstracje przeciwko ograniczeniom Covid, protesty przeciwko reformom gospodarczym, czy zamieszki przeciwko polityce w dowolnej dziedzinie, od edukacji przez migrację po obronność, społeczeństwo traci zaufanie do wybranych przez siebie urzędników w demokratycznych krajach. Problem polega na tym, że najbardziej samolubni i wyzyskujący dochodzą do najwyższych stanowisk, a ludzie nie są na to ślepi. Dopóki nie naprawimy obelżywej natury naszych relacji, reżimy będą stawać się coraz bardziej skorumpowane, aż w końcu całkowicie się rozpadną, a wojna i przemoc przejmie kontrolę.
Ponieważ sami jesteśmy narcystyczni, wybieramy narcyzów i umieszczamy ich u steru naszych krajów. Zamiast wybierać ludzi, którzy będą zaspokajać nasze potrzeby, wybieramy najbardziej egoistycznych ludzi do kierowania naszymi najbardziej „otwartymi” społeczeństwami. Ostatnio, egocentryzm liderów sprawił, że są tak skorumpowanymi, że ludzie nie mogą już tego ignorować. W końcu ludzie budzą się i są źli.
Od XVII wieku współczesna demokracja zaczęła nabierać kształtów, gdy zaczęły powstawać parlamenty, a królowie i duchowieństwo zaczęli oddawać władzę wybranym organom. Demokracja osiągnęła swój najwyższy status po dwóch wojnach światowych, kiedy to demokratyczne państwa uratowały świat przed despotami z Niemiec, Włoch i Japonii.
Po I wojnie światowej powstała pierwsza w historii organizacja międzyrządowa, Liga Narodów, która później zmieniła nazwę na Narody Zjednoczone, a której główną misją było utrzymanie pokoju na świecie. Jednak ani demokracja, ani Organizacja Narodów Zjednoczonych nie spełniły obietnic, które złożyły. Demokracja nie zapewniła prawdziwej wolności słowa, choć przez pewien czas sprawiała wrażenie, że czuliśmy się tak, jakby to robiła, a ONZ poniosła całkowitą porażkę, jeśli chodzi o utrzymanie, a nawet wspieranie pokoju na świecie.
Co gorsza, z biegiem czasu ludzkość stawała się coraz bardziej egoistyczna, a trend ten w ostatnich latach przyspieszył i nadal trwa. Dzisiejsi ludzie są tak pochłonięci sobą, że jeśli przetestujesz ich według standardów, które były używane zaledwie kilka dekad temu, „zakwalifikują się” jako narcyzi. Ponieważ jesteśmy narcystyczni, przyjmujemy narcyzów i umieszczamy ich u steru naszych krajów. Zamiast wybierać ludzi, którzy będą zaspokajać nasze potrzeby, wybieramy najbardziej egoistycznych ludzi do kierowania naszymi najbardziej „otwartymi” społeczeństwami. Ostatnio, egocentryzm liderów sprawił, że są tak skorumpowanymi, że ludzie nie mogą już dłużej tego ignorować. W końcu ludzie budzą się i są źli.
Z jednej strony, nasilająca się niechęć obywateli do rządów jest dobrym znakiem wskazujący na to, że ludzie zdają sobie sprawę, że nasi przywódcy nie prowadzą nas nigdzie w dobrym kierunku. Z drugiej strony, jest to sytuacja niepewna, ponieważ zmienność napięć społecznych może prowadzić do intensywnych wybuchów przemocy, których charakter i skutki można zgadywać. Innym niebezpieczeństwem, które wynika z naszego rosnącego narcyzmu jest to, że dopóki rząd nie da nam dokładnie tego, czego chcemy, nie możemy zaakceptować jego praworządności. Demokracja opiera się na rządzeniu większością, przy jednoczesnym uwzględnieniu potrzeb mniejszości. Nie jest zbudowana po to, aby powstrzymać sytuację, w której mniejszości nieustannie dokonują przewrotu pod jej fundamentami. Rosnąca destabilizacja może prowadzić do jednego z dwóch rezultatów: anarchii lub wojny. Żadne z nich nie jest mile widziane.
Aby zapobiec temu, co wydaje się nieuchronnie katastrofalnym scenariuszem, musimy zająć się podstawową przyczyną rozpadu wolnych społeczeństw: ludzkim egoizmem. Możemy to zrobić tylko wtedy, gdy zaspokoimy nasz egoizm, pokazując że w naszym najlepszym interesie leży współpraca i troska o siebie nawzajem. Obecna rzeczywistość aż nazbyt dobrze pokazuje, że nie możemy poruszać się bez wpływu na wielu innych ludzi. Każde opóźnienie w produkcji lub w łańcuchu dostaw prawie każdego produktu natychmiast tworzy ogólnoświatowe opóźnienia, które hamują gospodarkę i zakłócają życie miliardów ludzi na całym świecie.
Ludzkość wytwarza obfitość wszystkiego. Każdy człowiek na świecie mógłby być zadowolony, gdybyśmy tylko troszczyli się o siebie nawzajem i chcieli, aby tak było.
Gdybyśmy zdali sobie z tego sprawę i działali zgodnie z tą świadomością, stworzylibyśmy zupełnie inny świat. Nie musielibyśmy się martwić o reżimy totalitarne, ponieważ odmawianie innym wolności byłoby równoznaczne z odmawianiem wolności nam samym. Współzależność tworzy podobieństwo. Kiedy ludzie są wobec siebie życzliwi, zaczynają troszczyć się o siebie nawzajem nie tylko na poziomie emocjonalnym, ale także fizycznym i materialnym. Ludzkość wytwarza obfitość wszystkiego. Każda osoba na świecie mogłaby być zadowolona, gdybyśmy tylko dbali o siebie nawzajem i chcieli, żeby tak było.
Gdybyśmy to sobie uświadomili i działali zgodnie z tą świadomością, stworzylibyśmy zupełnie inny świat. Nie musielibyśmy się martwić o reżimy totalitarne, ponieważ odmawianie innym wolności byłoby równoznaczne z odmawianiem wolności nam samym. Współzależność tworzy powinowactwo. Kiedy ludzie są wobec siebie życzliwi, zaczynają troszczyć się o siebie nawzajem nie tylko na poziomie emocjonalnym, ale także fizycznym i materialnym. Ludzkość wytwarza obfitość wszystkiego. Każda osoba na świecie mogłaby być zadowolona, gdybyśmy tylko dbali o siebie nawzajem i chcieli, żeby tak było.
Dlatego zamiast próbować tłumić ego innych ludzi lub (co gorsza) ukrywać złośliwość pod zasłoną fałszywych uśmiechów, z nożem za plecami, powinniśmy okiełznać nasze egoistyczne skłonności dla naszego wspólnego dobra. Jeśli uświadomimy sobie, że każdy z nas jest zależny od wszystkich, nasze ego podpowie nam, co zrobić, aby każdy z nas był zadowolony i szczęśliwy.
Źródło: https://bit.ly/3Hwhe0Z
Opublikowano dnia 5 stycznia 2022
Wśród przestępców seksualnych coraz częściej pojawia się zjawisko: Nagrywają siebie popełniających przestępstwo i zamieszczają je w mediach społecznościowych. W 2017 roku kryminolodzy Sveinung Sandberg i Thomas Ugelvik opublikowali pracę za pośrednictwem Wydawnictwa Uniwersytetu Oksfordzkiego, w której napisali: „Na pierwszy rzut oka, przestępca nagrywający swoje przestępstwa wydaje się być sprzeczną z intuicją i nieproduktywną rzeczą do zrobienia. W końcu, kiedy przestępcy sięgają po swoje kamery, mogą nieumyślnie przyczynić się do własnego schwytania i skazania. …A jednak, publicznie dostępne … decyzje sądów wyższych instancji sugerują, że pomimo pozornego braku logiki, staje się to coraz bardziej powszechne.”
Musimy na nowo przemyśleć sposób, w jaki patrzymy na edukację. Musimy umieścić relacje międzyludzkie – zdolność do funkcjonowania jako konstruktywne, pozytywne elementy w społeczeństwie – na szczycie drabiny. Nie widzieliśmy jeszcze najgorszego. Jeśli pozostawimy sprawy bez nadzoru, pogorszą się one do tego stopnia, że nie odważymy się postawić stopy za drzwiami.
Od tego czasu zjawisko to nasiliło się. Próbując zrozumieć jego przyczyny, Sandberg i Ugelvik piszą: „Kiedy przestępcy sięgają po aparat, jest to wybór społecznie i kulturowo zakorzeniony. Krótko mówiąc … te przestępstwa muszą być rozumiane w kontekście (1) seksualizacji i pornografizacji społeczeństwa, (2) nowej kultury upokarzania w sieci i (3) kultury natychmiastowego robienia zdjęć napędzanej [sic] przez nowe technologie.”
Te powody mogą zachęcać przestępców do dokumentowania przestępstw seksualnych, ale istnieje głębszy, bardziej zgubny powód, dla którego to robią: Przestępcy w ogóle nie uważają tych czynów za przestępstwa. Nie widzą nic złego w tym, co robią. Co gorsza, uważam, że nawet starsze pokolenie nie myśli o przestępstwach seksualnych w tak przerażający sposób, w jaki udaje, że myśli. W przeważającej części postawa jest taka: „To się zdarza; to dzieci, co można zrobić?”. Oczywiście, nikt tego nie mówi, ale takie jest podłoże.
Z tego powodu uważam, że problem nie leży po stronie sprawców, ale po naszej stronie. Kiedy system edukacji koncentruje się wyłącznie na zapamiętywaniu informacji, a nie poświęca czasu na budowanie zdrowych relacji społecznych, obecna sytuacja jest jedynym możliwym rezultatem. Musimy na nowo przemyśleć sposób, w jaki patrzymy na edukację. Musimy umieścić relacje międzyludzkie – zdolność do funkcjonowania jako konstruktywne, pozytywne elementy w społeczeństwie – na szczycie drabiny. Nie widzieliśmy jeszcze najgorszego. Jeśli pozostawimy sprawy bez nadzoru, pogorszą się one do tego stopnia, że nie odważymy się postawić stopy za drzwiami.
Ludzka natura niszczy każdą odrobinę dobra, która jeszcze pozostała na tej planecie, a my martwimy się o cokolwiek i wszystko poza naszą własną naturą. Nawet gdybyśmy mieli jakieś korzyści z zajmowania się sprawami środowiska, nasze ego nie pozwoliłoby nam wdrożyć żadnego rozwiązania, gdyby wymagało ono najmniejszej zmiany w naszym narcystycznym zachowaniu. W rzeczywistości, to jest dokładnie to, co dzieje się dzisiaj. To nie zanieczyszczenie powietrza nas zatruwa, to nie opioidy nas zabijają, to nie SARS-COV-2 nas obrzydza i to nie głód nas zabija. To jest to, co stoi za nimi wszystkimi, co wywołuje te wszystkie nieszczęścia. Naszym jedynym wrogiem jest nasza własna zła natura, a jedynym sposobem na naprawienie naszej natury jest nauczenie się wzajemnej odpowiedzialności i wzajemnej troski o każdego mieszkańca planety.
Zajmowaliśmy się każdym problemem po kolei i żaden z nich nie został rozwiązany, ani jeden. Może niektóre problemy trochę się zmniejszyły, ale powróciły lub wkrótce powrócą z zemstą. Nadszedł czas, abyśmy zajęli się pierwotną przyczyną wszystkich tych problemów, naszym własnym ego, i rozwiązali ten problem raz na zawsze. Dopóki nie przyznamy przed sobą, że jesteśmy swoimi najgorszymi wrogami, że sami powodujemy wszystkie problemy, z którymi potem próbujemy walczyć, nie zostaniemy uleczeni. Jeśli zrozumiemy, gdzie leży problem i zgodzimy się pracować razem, będziemy mieli szansę w tej walce.
Źródło: https://bit.ly/3zwuO1U
Opublikowano dnia 3 stycznia 2022
Rok 2021 był burzliwy. Z nawracającymi falami wciąż szaleje Covid-19, lato w wielu miejscach na świecie przyniosło bezprecedensowe pożary z nieprawdopodobnymi powodziami, a trzęsienia ziemi i erupcje wulkanów wydają się być częstsze w tym roku niż w większości lat. Tymczasem między USA i Chinami, USA i Rosją, Europą i Rosją doszło do eskalacji międzynarodowych napięć, a na Tajwanie, Morzu Południowochińskim i w Syrii napięcia wzrosły niemal do starć zbrojnych. Co gorsza, światowa gospodarka została zahamowana przez poważny niedobór chipów komputerowych, a łańcuchy dostaw na całym świecie zostały zakłócone przez powtarzające się blokady.
Możemy uzdrowić społeczeństwo, zbliżając ludzi do siebie, zamiast utrzymywać ich jako przypadkowy zbiór wyobcowanych i nieufnych jednostek.
Pod wieloma względami wydaje się, że osiągnęliśmy już dno. Ludzie z radością żegnają się z 2021 rokiem, ale równie mocno obawiają się tego, co może przynieść 2022 rok. Co jest zaskakujące, istnieje (względnie) łatwy sposób na odwrócenie negatywnej trajektorii. Możemy znacznie szybciej wznieść się z dna na szczyt, niż jesteśmy w stanie to sobie wyobrazić, jeśli zaangażujemy się tylko w jedną rzecz, choć jest to trudniejsze, niż się wydaje na pierwszy rzut oka: Musimy odnosić się do wszystkiego, co się dzieje jako do bodźca, który ma nas zbliżyć do siebie. Jeśli zmienimy nasze podejście do wszystkiego, co nas spotyka i co nas otacza, zobaczymy, jak życie prowadzi nas przyjemnym strumieniem ku błogości.
Dlaczego powiedziałem, że jest to stosunkowo łatwe? Na przeszkodzie stoi nasze ego, które nie pozwala nam zbliżyć się do siebie. Ego jest powodem, dla którego ludzie są odseparowani od siebie, i nie odda bez walki kontroli nad naszymi sercami. Możemy pokonać nasze ego, ale sami nie możemy tego zrobić. Aby to osiągnąć musimy użyć dwóch instrumentów: naszego środowiska społecznego i naszego intelektu. Łatwiejszy do wykorzystania jest Intelekt. Obecnie nie zdajemy sobie sprawy z konsekwencji naszych działań. Niektórzy z nas są świadomi środowiskowej ceny, jaką płacimy za nasze złe postępowanie, ale bardzo niewielu zdaje sobie sprawę, że jesteśmy połączeni nie tylko na poziomie biologicznym, ale także emocjonalnym i mentalnym, tak samo jak na poziomie fizycznym.
Tak jak złe traktowanie naszego fizycznego środowiska jest szkodliwe dla nas wszystkich, tak samo złe traktowanie naszego środowiska społecznego ma (co najmniej) równie szkodliwe konsekwencje. Teraz, kiedy ludzie są świadomi potrzeby ochrony środowiska fizycznego, nadszedł czas, aby uświadomić sobie potrzebę kultywowania pozytywnego środowiska społecznego. Tak jak zależni jesteśmy od siebie nawzajem w kwestii wody, którą pijemy i jedzenia, które spożywamy, tak samo jesteśmy zależni od siebie w kwestii słów, które wypowiadamy i myśli, które myślimy, a które z kolei wpływają na nasz stan psychiczny i emocjonalny. Aby uświadomić sobie naszą współzależność społeczną, musimy zmienić całe nasze środowisko. Nie możemy oczekiwać, że ludzie będą myśleć, że troska jest dobra, gdy idole, których promują media są egocentryczni i promują tylko swój własny wizerunek. W szkole, na portalach społecznościowych i we wszystkich środkach masowego przekazu musimy promować wartości prospołeczne.
Jeśli nauczymy się cenić tych, którzy promują solidarność i wzajemne poszanowanie, nasze społeczności będą wyglądały zupełnie inaczej niż dzisiaj. Chcemy ograniczyć przemoc z użyciem broni, narkomanię i choroby społeczne, ale zamiast leczyć społeczeństwo, tylko zwalczamy objawy. Możemy uzdrowić społeczeństwo poprzez zbliżenie ludzi do siebie, zamiast utrzymywać ich jako przypadkowy zbiór wyobcowanych i nieufnych jednostek. Jeśli będziemy nad tym pracować, nie będziemy musieli zajmować się każdym symptomem z osobna, ponieważ one znikną bez przyczyny, która je wywołuje. Możemy zrobić to w tym roku, ale musimy zrozumieć, że nie mamy innego wyboru i musimy wspierać się wzajemnie w tym procesie. W przeciwnym razie może zabraknąć nam niezbędnej determinacji.
Źródło: https://bit.ly/3qHjVGt
Opublikowano dnia 3 stycznia 2022
Wstajemy, zaczynamy dzień, przygotowujemy dzieci do szkoły, albo do pracy, jeśli jesteśmy samotni. Dzień mija w pośpiechu. Po wszystkim wracamy do domu wyczerpani i śpimy do następnego ranka, aby móc zacząć od nowa kolejny dzień. Czy to może być to, co nadaje życiu sens? Właśnie to zostało zbadane w niedawnym globalnym badaniu. 39% respondentów stwierdziło, że rodzina jest głównym źródłem sensu ich życia, w porównaniu do 2%, którzy znaleźli sens w wierze i duchowości.
Będziemy postrzegać nasze życie jako celowe wyłącznie dzięki naszym bliskim więziom międzyludzkim. Gdybyśmy ukształtowali oblicze społeczeństwa na wzór idealnej rodziny, uczynilibyśmy nasze życie lepszym, tworząc dla siebie dobrą, ciepłą i przyjazną atmosferę. Zbudowalibyśmy dobre środowisko, które ogarnia nas jak kochająca matka.
Według ostatnich badań przeprowadzonych przez Pew Research Center wśród 19 000 dorosłych w 17 rozwiniętych krajach świata, najważniejszymi czynnikami w życiu człowieka są rodzina, kariera i dobrobyt finansowy. Nic dziwnego, że rodzina jest głównym źródłem zadowolenia. Rodzina odgrywa najważniejszą i bezpośrednią rolę w rozwoju człowieka, ponieważ jest najbliższym i najbardziej wpływowym kręgiem. Pozostałe kręgi również wpływają i wypełniają czas jakością, ale są bardziej odległe, mniej stabilne i mogą się zmieniać z dnia na dzień. Człowiek może zmienić pracę, przyjaciół czy miejsce rozrywki, ale nie rodzinę. Pomimo trudności, których czasem doświadcza, osoba ta jest zależna od rodziny i z nią związana. Dlatego właśnie jest ona tak ważna.
Im bardziej będziemy się ze sobą emocjonalnie łączyć, tym bardziej będziemy odczuwać siłę połączenia, najwyższą siłę natury, atrybut dawania i kochania, siłę dobrą i dobroczynną. Jeśli tylko przylgniemy do cech i intencji natury, odkryjemy sens życia, zarówno w cielesności, jak i duchowości dla pełnego spełnienia.
Po dwóch latach istnienia COVID-19 można było oczekiwać, że ludzie będą więcej pytać o sens życia, a co za tym idzie, będą bardziej zainteresowani duchowością. Ale w końcu ludzkość nie jest szczególnie zamyślona czy kontemplacyjna w stosunku do globalnej epidemii. Ludzie czują się raczej uciskani, ponieważ nie mogą swobodnie podróżować za granicę, muszą nosić maski, potrzebują dodatkowych szczepionek, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa, a także wielu innych uciążliwych ograniczeń. Ogólnie jednak nauczyliśmy się żyć z tą plagą. Wkrótce ludzkość zapomni również o nowym wariancie, który wtargnął do naszego życia. Nasza ludzka natura jest skłonna dobrowolnie przyjmować przyjemności i rozkosze dla siebie i tylko dla siebie. Z dnia na dzień ta egoistyczna natura rośnie, staje się szorstka i gruba, tak wyrafinowana i przebiegła, że człowiek nie jest już pod wrażeniem niczego. Jesteśmy nieustannie bombardowani informacjami o wojnach, masowym głodzie, nowych odmianach wirusów, ale dopóki nie doświadczymy takiej rzeczywistości wszystkimi zmysłami, nie wierzymy, że to się dzieje i nie podejmujemy działań w kierunku zmiany.
Niemniej jednak nie mogę powiedzieć, że koronawirus nie wywarł na nas wpływu. Ujawnił nam, jak bardzo jesteśmy od siebie zależni, ponieważ jesteśmy małą globalną wioską. Ale w sieci komunikacji między nami, w naszych wewnętrznych uczuciach, pozostajemy obojętni i oderwani od siebie nawzajem. Tak więc w naturalny sposób egoizm będzie się umacniał, pojawi się więcej globalnych ciosów, aż zdamy sobie sprawę, że tylko wtedy, gdy będziemy czuć się jak jedna rodzina, we wzajemnej gwarancji, będziemy mogli się rozwijać. Będziemy postrzegać nasze życie jako celowe wyłącznie dzięki bliskim więziom międzyludzkim. Gdybyśmy ukształtowali oblicze społeczeństwa na wzór idealnej rodziny, uczynilibyśmy nasze życie lepszym, tworząc dla siebie dobrą, ciepłą i przyjazną atmosferę. Zbudowalibyśmy dobre środowisko, które ogarnia nas jak kochająca matka. Im bardziej połączymy się emocjonalnie ze sobą, tym bardziej poczujemy siłę połączenia, najwyższą siłę natury, atrybut dawania i kochania, dobrą i życzliwą siłę. Jeśli tylko przylgniemy do cech i intencji natury, odkryjemy sens życia, zarówno w cielesności, jak i duchowości dla pełnego spełnienia.
Źródło: https://bit.ly/3qRu03M
Opublikowano dnia 28 grudnia 2021
Świat rozwija się drogą cierpienia, otrzymując coraz więcej ciosów. I żeby wyrwać się z tego splątanego kręgu, trzeba zrozumieć, od czego zależą ciosy i jak w nowy sposób zorganizować swoje życie, aby ciosy przyniosły nam korzyść i zbliżyły nas do siebie nawzajem i do wspólnej natury, czyli do Wyższej Siły. I wtedy poczujemy, że żyjemy we wspaniałym świecie! W naszym świecie nie brakuje niczego poza życzliwym, zrównoważonym połączeniem między wszystkimi siłami natury. Gdybyśmy mogli połączyć jedno z drugim za pomocą dobrych sił zamiast sił konfrontacji, to poczulibyśmy siebie zamiast tego świata w Wyższym Świecie, w ogrodzie Eden.
Musimy tylko wszyscy zgodzić się, że chcemy obudzić ukryte w nas dobre siły, aby zbudować dobre relacje. W każdym jest niewiele takich sił. Ale jeśli wszyscy razem zechcemy obudzić się w kierunku dobra, to jest to możliwe. Jest to właśnie to, co musimy zrobić przed nadchodzącym 2022 rokiem. Wypróbowaliśmy już wszystkie środki i upewniliśmy się, że nic nie działa, z wyjątkiem jednej rzeczy: starajmy się utrzymać ze sobą dobre połączenie. Pomożemy jeden drugiemu swoimi myślami, aby każdemu udało się dojść do takiego wzajemnego uczestnictwa, wsparcia, jedności, miłości.
Nie pozwolimy nikomu wybuchnąć, krzyczeć, wyrzucać swojego zła na innych. Wtedy naprawdę możemy odnieść sukces i rok 2022 stanie się punktem zwrotnym w naszych relacjach w rodzinie, między państwami, między wszystkimi ludźmi. I zobaczymy, jak tym równoważymy całą naturę. Wszystkie siły natury, jakby znajdujące się w konfrontacji ze sobą nawzajem, nagle się uspokoją i cała natura wróci do równowagi. Życzę moim uczniom na całym świecie, aby w Nowym roku wchłonęli jeszcze więcej mądrości Kabały i zgromadzili wokół siebie jeszcze szersze kręgi wsparcia, abyśmy wszyscy razem mogli zmieniać świat na lepsze.
Moje życzenia dla całej ludzkości na ten Nowy rok: dojdźmy do miłości, jedności, wzajemnego objęcia między wszystkimi ludźmi bez żadnych różnic wokół całej kuli ziemskiej. I dzięki temu rozwiążemy wszystkie problemy. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
Opublikowano dnia 19 grudnia 2021
Minął miesiąc od pojawienia się wirusa Omikron, nowego wariantu Covid. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) szczep rozprzestrzenia się „w tempie, którego nie widzieliśmy w żadnym poprzednim wariancie”. WHO ostrzega również, że chociaż „siedemdziesiąt siedem krajów zgłosiło przypadki Omikronu… w rzeczywistości Omikron występuje prawdopodobnie w większości krajów, nawet jeśli nie został jeszcze wykryty”.
Jednak fala Omikronu nie przedstawia nam niczego, czego nie pokazały nam poprzednie fale. Jedynym powodem tego, że jest tutaj, jest to, że nie byliśmy uważni w poprzednich falach, więc pojawiła się szybsza, bardziej niesforna forma. Im bardziej ignorujemy wiadomość, którą przekazuje nam wirus, tym bardziej szkodliwe będą następne szczepy i dołączą do nich inne klęski żywiołowe, aby dostarczyć nam wiadomość.
Myślimy o stworzeniu jako składającym się z odrębnych części, ale tak naprawdę te części tworzą jedną całość, organizm, którego organy działają w nierozdzielnej współzależności. Jedyną częścią stworzenia, nieświadomą tego „modus operandi”, jest ludzkość. W rezultacie zachowujemy się niezgodnie ze sposobem działania całego stworzenia, co stawia nas w sprzeczności z całą rzeczywistością. Dlatego czujemy, że natura jest wobec nas wroga i wojownicza. Gdybyśmy zachowywali się w zgodzie z resztą natury, czulibyśmy harmonię i spokój we wszystkim, co się dzieje.
Pandemie i inne klęski żywiołowe są konsekwencją naszej niezgodności z naturą. Jeśli poświęcimy trochę czasu i wysiłku naukowego na budowanie społeczeństwa opartego na wzajemności, które będzie odizolowane od reszty społeczeństwa, a którego członkowie będą się starać zbudować ciepłe relacje, będziemy mogli zobaczyć wpływ na zdrowie członków grupy.
Niestety, nie widzę, by ludzkość próbowała tego dokonać; jesteśmy po prostu zbyt samolubni, aby móc to zrobić. Niemal w każdym kraju dochodzi do protestów i nieufności między obywatelami a władzami. Nawet głowy państw, które nakłaniają ludzi do wykonywania poleceń, są przyłapywane na imprezowaniu bez masek i wymaganej odległości.
Niemniej jednak buntowniczy duch ludzi niekoniecznie jest negatywny, gdyż wskazuje na głębokie zmiany. Współcześni ludzie nie chcą już wykonywać żadnych rozkazów. Narkotyki, które były nielegalne zaledwie kilka lat temu, obecnie dozwolone są nawet w celach „rekreacyjnych”, a ludzie na ogół są bardziej zadziorni w stosunku do nakazów władz.
Z tych wszystkich powodów najgorsze dopiero nadejdzie. Moim zdaniem zbliżamy się do czasu, kiedy pojawi się tak brutalny wirus, który zmusi nas do pozostania w domu, uszczelnienia okien, przefiltrowania wpuszczanego powietrza, umycia mydłem jedzenia, które spożywamy, zanim go dotkniemy i (jakiegoś) oczyszczenia naszej wody pitnej.
W tej chwili duchowe połączenie, w którym wszyscy czujemy, że jesteśmy częścią jednego mechanizmu, wydaje się naciągane. Jednak to właśnie leży u podstaw natury. Dlatego też w miarę jak ciosy natury będą coraz częstsze i intensywniejsze, zwrócimy się do połączenia między nami jako jedynego ratunku. W takim momencie zgodzimy się nauczyć, jak tworzyć solidarność i jedność oraz jak zrobić miejsce dla innych w naszych sercach.
Zobaczymy, że gdy odwrócimy naszą naturę z otrzymywania na obdarzanie, odkryjemy piękno i radość z dawania. W takim stanie żadna pandemia nie będzie nas nękać. Co więcej, nauczymy się doceniać ego, które na swój krzywy sposób doprowadziło nas do ujawnienia dobra i przyjemności w stworzeniu. Jest tak, jak powiedzieli nasi mędrcy: „Jako że przewaga światła jest z ciemności”.
Źródło: https://bit.ly/3mePiGH
Opublikowano dnia 19 listopada 2021
Problem daleko wykracza poza medycynę działającą niczym linia montażowa – tu pieniądze stanowią jedyną motywację i czas stworzyć społeczeństwo oparte na opiece.
Walka stażystów i lekarzy rezydentów o skrócenie absurdalnie długich zmian trwa już od ponad dekady. Podczas, gdy w pracy od nikogo nie oczekuje się zachowania jasności umysłu przez więcej niż osiem godzin, pensjonariusze i stażyści, którym powierzono ratowanie naszego życia i życia naszych bliskich, mają być w jakiś sposób skoncentrowani i czujni przez 26 godzin z rzędu. I to nie tylko raz, ale przez całe szkolenie, które zwykle trwa cztery lata lub więcej. Takie warunki pracy zapewniane wszystkim studentom medycyny, aż do uzyskania dyplomu lekarza są hańbą dla państwa i świadczą o poziomie naszej obojętności wobec siebie.
Wyżej opisane warunki pracy nie są niczym nowym ani nie dotyczą wyłącznie Izraela. Będąc synem dwójki lekarzy pamiętam, gdy miałem 5 lat oboje rodzice było nieobecnych przez wiele godzin. Pamiętam, jak moja mama gotowała jedzenie na dwa dni, wkładała je do pieca na bardzo niską temperaturę, żeby było letnie i wychodziła z domu na 36-godzinną zmianę w szpitalu. W wieku 5 lat, będąc jedyną osobą w domu, sam podawałem sobie obiad.
Niewątpliwie potrzebna jest tu poważna reforma, nie tylko dla rezydentów medycznych i stażystów, ale dla całego systemu. Chociaż nie możemy hamować usług medycznych, po prostu niesprawiedliwe jest żądanie pracy od lekarzy na tak długich zmianach, dodatkowo oczekując, że po tylu godzinach dobrze wykonają swoją pracę. Przecież dla nas jest bardzo ważne, aby dobrze wykonywali swoją pracę. Kiedy mówię, że rozwiązanie musi być ogólnosystemowe, nie mam na myśli tylko systemu opieki zdrowotnej. Reforma musi objąć każdy aspekt naszego życia. Obecnie wszystko motywowane jest pieniędzmi. Jak mówi piosenka: „Pieniądze sprawiają, że świat się kręci”; dlatego nasz świat wygląda żałośnie.
Kraje wydają ogromne sumy pieniędzy na lekarstwa, ale spójrzcie dokąd to nas prowadzi. Na całym świecie, jedynym obszarem gdzie wydawane jest więcej pieniędzy podatników niż na medycynę, jest broń. Jednak pomimo gigantycznych budżetów, publiczna służba zdrowia tonie. Znowu dotyczy to nie tylko opieki zdrowotnej. To samo zjawisko jest widoczne w edukacji, opiece społecznej i wszędzie indziej. Problem leży w naszej podstawowej motywacji. Zamiast pieniędzy musimy stworzyć społeczeństwo oparte na opiece.
Jeśli nie zainicjujemy procesu edukacyjnego, który uczy ludzi, jak bardzo jesteśmy współzależni, staniemy się dla siebie tak nieprzyjemni, że społeczeństwo ludzkie rozpadnie się, za co wszyscy zapłacimy kolosalną cenę. Jeśli poczujemy, że jesteśmy od siebie zależni, rozwiniemy troskę o siebie nawzajem. Nawet bez naturalnego pokrewieństwa, tj. między rodzeństwem, świadomość, że nasze dobro zależy od dobrostanu pozostałych, sprawi, że będziemy pracować dla ich dobra. A jeśli pracujemy dla dobra innych, jest to już dobra rozgrzewka, a stamtąd niedaleko do prawdziwej troski.
Mój student, który pracuje dla dużej organizacji opieki zdrowotnej w Izraelu, powiedział mi, że może poświęcić do 10 minut na jednego pacjenta. W ciągu tych 10 minut, nawet przy nowych pacjentach, musi poznać osobę, zdiagnozować problem i przepisać leki lub skierować na dalsze leczenie. To nie jest opieka zdrowotna; to linia montażowa. Dzieje się tak, gdy motywacją nie jest dobro innych, ale pieniądze i to charakteryzuje całe nasze społeczeństwo.
Źródło: https://bit.ly/30GBxZq
Opublikowano dnia 15 października 2021
Pytanie: W 1989 roku w Niemczech runął mur między Berlinem Wschodnim i Zachodnim. Ludzie myśleli, że nadejdzie wolność, Europa bez granic! Dziś budują mury jeden po drugim. W Europie: Grecja i Bułgaria – 40-kilometrowe ogrodzenie na granicy z Turcją. Austria zbudowała mur na granicy z Włochami. Francja – mur w porcie Calais, dokąd przybywają migranci, by dostać się do Wielkiej Brytanii. 175 kilometrów drutu kolczastego na granicy węgiersko-serbskiej. Pięciometrowy kamienny mur zbudowany wewnątrz miasta Monachium, który oddziela miejscowych mieszkańców od dzielnicy migrantów. Litwa stawia mur na granicy z Białorusią. Oto taka jest dzisiejsza Europa.
Jak Pan myśli, czy można zatrzymać migrację?
Odpowiedź: Jesteśmy obecnie świadkami pogrzebania Europy. Ten kontynent jakby zapada się pod wodę. A nad nim powiewa dumny, wolny sztandar islamu. Dlatego że islam ma taki religijny sztandar: „Musimy zawładnąć światem. Jeśli nie dzisiaj, to za 100 lat, za 200 lat, ale musimy to zrobić. Robimy to w imię Allaha”.
A następnie dołączą Chiny, które zrobią to w imię tego, że muszą rządzić światem. W tym miejscu pojawią się duże problemy między islamem a Chinami. Ale myślę, że jakoś dojdą do porozumienia, dlatego ze Chiny nie mają innej ideologii jak tylko rządzić. Myślę, że taki rozwój wydarzeń jest lepszy niż wojna atomowa. I stopniowo ludzie zrozumieją, że muszą jakoś żyć inaczej. A Kabała opowie nam, jak to zrobić, jak zrównoważyć całą tę różnorodność, różnobarwność, nienawiść na świecie.
Kabała będzie w stanie to wyjaśnić i doprowadzi do wspólnego mianownika.
Pytanie: W każdym razie Pan mówi, że tendencja będzie skierowana na naukę Kabały?
Odpowiedź: Nie ma innego wyjścia – jak zrobić tak, by egoistyczni ludzie, stworzeni z góry z tak ogromnym egoizmem, mogli ze sobą żyć i jednocześnie mogli dogadać się z wyższą, pozytywną siłą. Ona przejawi się wyraźnie jako pilna potrzeba połączenia między ludźmi, między wszystkimi państwami i między wszystkimi.
Pytanie: Ale czy uważa Pan, że musimy dojść do skrajności, aby zamanifestowała się naprawdę?
Odpowiedź: Uczymy się, że tak powinno być. Ludzkość musi dojść do punktu uświadomienia sobie własnej znikomości, egoistycznego charakteru, beznadziejności, braku wyjścia, ślepego zaułka. W zasadzie to zdaje sobie z tego sprawę, ale na razie może to jeszcze jakoś zatuszować. Ale gdy człowiek uświadomi sobie na własne oczy, że przed nim lub wokół niego stanie ego – ludzkość, a wokół niej ta ogromna egoistyczna bestia, wtedy wszyscy to zrozumieją. Poprzez sprzeczność. Sam egoizm wskaże im to, że muszą połączyć się.
Z programu telewizyjnego „Wiadomości z Michaelem Laitmanem”, 26.08.2021
Opublikowano dnia 27 października 2021
Komentarz: Generalny sekretarz ONZ wymienił sześć problemów, które prowadzą ludzkość do przepaści. Pierwszy, stabilny – brak pokoju. Drugi – zmiany klimatyczne. Trzeci – nierówność między krajami. Czwarty – kwestie płci. Mówi o tym, że w krajach, gdzie kobiety i mężczyźni mają równe prawa, panuje pokój i stabilność. Piąty – brak równego dostępu do Internetu. Połowa populacji nie ma dostępu do Internetu. I szósty – konflikt między pokoleniami. 60% młodych ludzi uważa się za oszukanych przez własne rządy.
Jak odnosi się Pan do tych sześciu problemów, które prowadzą ludzkość w przepaść?
Odpowiedź: Nie widzę zupełnie nic strasznego w żadnym problemie.
Generalny sekretarz ONZ musi coś powiedzieć, to i mówi. Powinien coś widzieć. Oto co on widzi.
Pytanie: W takim razie Pana zdaniem jaki jest główny problem?
Odpowiedź: Tylko edukacja. A tym ONZ właśnie nie zajmuje się! To wszystko. Oprócz edukacji nic nie jest potrzebne.
Pytanie: A kiedy mówi Pan o globalnym problemie – edukacji – to co Pan myśli?
Odpowiedź: We wszystkich państwach, we wszystkich instytucjach państwowych, począwszy od najmłodszych, podstawowych szkół aż do emerytury, ludziom należy po prostu wyjaśniać, co oznaczają właściwe relacje do siebie nawzajem. Z tym należy łączyć wszystkie problemy. Czyli zły stosunek do siebie nawzajem – jest podstawą wszystkich problemów.
I należy to wpajać człowiekowi od najmłodszych lat, ciągle, nieustannie wbijać do głowy. Będzie to słyszał i stopniowo zrozumie, dlaczego jest problem, skąd się bierze. Tylko dlatego, że ludzie są chciwi i dbają tylko o siebie. Oczywiście chodzi tu o egoizm.
Pytanie: Jeśli człowiek dowie się, że jest egoistą, że z tego wynikają wszystkie problemy, co z tym zrobi?
Odpowiedź: Wiedza o problemie przynajmniej – to już jest połowa problemu. Nie będzie po pierwsze szukać czegoś innego. Nie będzie zamiast tego tworzyć komisji, problemów, to wszystko.
Będzie wiedział, że cały problem leży w ludzkiej naturze i ją trzeba jakoś naprawić. Ogłosimy międzynarodowy konkurs na rozwiązanie tego problemu. Rozbębnimy wszędzie. To jest problem wszystkich. Ciekawe, kto przedstawi jakiekolwiek swoje propozycje na jego rozwiązanie. Będziemy o tym dyskutować wszędzie, w sieciach i tak dalej. Będziemy reklamować ludzi, którzy w tym uczestniczą. Wymienimy zwycięzców, którzy chcą bezinteresownie pomóc. I w taki sposób stworzymy światowy ruch.
Pytanie: Czy ten ruch zmieni człowieka? Załóżmy, że człowiek zrozumie, że podstawą wszystkich problemów ludzkości jest egoizm, który jest w każdym z nas.
Odpowiedź: Stopniowo będziemy mogli wyjaśnić ludziom, że na tym właśnie polega problem. I że rozwiązuje się go tylko w szczególny sposób, poprzez wewnętrzną siłę natury, którą możemy wzbudzić. Wzbudzić na sobie jej wpływ. I w taki sposób ten problem można rozwiązać. Sądzę, że ludzkość nie ma innej drogi. Ja to wiem. Ludzkość upewni się, że nic jej nie pomoże, nic nie da się zrobić. Ale jeśli wszyscy będziemy mówić, że musimy się zmienić, że jesteśmy źli, ale musimy zmienić się na lepsze i tak dalej, to będzie jak modlitwa. Ona zadziała.
Z programu telewizyjnego „Wiadomości z Michaelem Laitmanem”, 23.09.2021
Opublikowano dnia 28 października 2021
Pytanie: W Kabale istnieje prawo ogólne i szczegółowe, które mówi, że w każdym pokoleniu są jednostki, które dochodzą do zamysłu Stwórcy i jako pierwsze Go odkrywają. A ogólne – to jest to, że prędzej czy później cała ludzkość musi to osiągnąć.
Jakie jest przeznaczenie kabalistów w stosunku do ludzkości?
Odpowiedź: W naszym świecie są naukowcy, którzy odkrywają różne prawa, i są tacy, którzy następnie rozwijają te prawa w ich technicznym zastosowaniu. Poza tym są ludzie, którzy na tych aplikacjach już budują jakieś urządzenia, maszyny itd., tj. doprowadzają to prawo do codziennego stosowania. Tak samo jest w Kabale. Są badacze do których siebie też zaliczam, którzy z jednej strony zajmują się studiowaniem, próbują wznieść się ponad naszą naturę i przeniknąć wyżej. Z drugiej strony zgodnie z wymogami czasu zajmują się sprowadzeniem wiedzy kabalistycznej do poziomu początkujących ludzi, którzy chcą studiować Kabałę.
Dzisiaj kabalista – to nie ten, który kiedyś żył w odosobnieniu i dokonywał przez siebie maleńkie naprawy w świecie. Dzisiaj kabalista – to człowiek, który musi rosnąć i w górę, i w dół: w górę – do poznania, w dół – do nauczania.
Pytanie: Czy dlatego w naszych czasach kabalista nie może gdzieś siedzieć, zamykając się? Czy On powinien przekazać tę metodę wszystkim?
Odpowiedź: Tak, my staramy się to zrobić. To zew czasu, bez Kabały ludzkość pogrąży się w jeszcze jeden mroczny okres, a my nie możemy do tego dopuścić. Teraz Kabała jest dostępna dla wszystkich. Każdy, kto chce, powinien uzyskać do niej dostęp, aby miał możliwość poprawnie, łatwo, przyjemnie ją zrozumieć, adaptować w siebie, wznieść się ponad ten poziom, znaleźć swoją prawdziwą duchową, wieczną realizację, poznać zamysł stworzenia. W tym człowiek poczuje się w absolutnej harmonii.
Pytanie: Czy tak twierdzi kabalista, znając korzenie i zamysł stworzenia?
Odpowiedź: Oczywiście. Tak czy inaczej egoizm każdego człowieka, który jest zadowolony z najprostszych rzeczy w dzisiejszych czasach, doprowadzi go do tych pytań. Człowiek musi odkryć dla siebie całe stworzenie.
Pytanie: Obecna tendencja na świecie, kiedy człowiek nie toleruje żadnych ram, pragnie wyjść w kosmos, w jakieś przestrzenie – czy jest to oznaka egoizmu, którego nie można opanować?
Odpowiedź: Tak. Ale stopniowo przekonamy się, że nie satysfakcjonuje nas pragnienie wyrwania się w kosmos, wyrwać się w jakąś podróż, wyrwać się-wyrwać się-wyrwać się. Zaczniemy szukać głębszych wyjść: jak przedostać się do wewnętrznych warstw, gdzie naprawdę czujesz się w nieskończoności.
Z programu telewizyjnego „Przybliżenie kamerą. Różnica w duszach”
Opublikowano dnia 31 października 2021
Pytanie: Jak Pan widzi rozwój Kabały w najbliższej przyszłości?
Odpowiedź: Obecnie odbywa się proces akumulacji, w wyniku którego świat zacznie się budzić, uświadamiać sobie, że znajduje się w błędnym kole swojego rozwoju i nic nowego nie dzieje się, z wyjątkiem pogorszenia wszystkich procesów. Z tego stanu nie ma żadnego wyjścia, ponieważ zarządza nami egoistyczna natura, która wszelkie osiągnięcia ludzkości zamienia w szkodliwe zastosowanie.
Niestety, to wszystko odbija się na nas, ludzie w końcu będą musieli uświadomić sobie, że u podstaw tego procesu leży nasz egoizm, nasz konsumencki stosunek do wszystkiego. Musimy jakoś zmienić swoją naturę, inaczej będziemy cały czas pogarszać swój stan. Nawet jeśli wyjdziemy z niego, powiedzmy w wyniku wojny światowej, to i tak nie wyjdziemy z egoizmu, i tak będziemy się w nim kręcić, gotować się w nienawiści do siebie nawzajem, kłócić i walczyć między sobą jak chłopcy na podwórku. Więc musimy to sobie w końcu uświadomić.
Nauka Kabały wyjaśnia cały proces, cały program natury, dlatego musimy odkryć ją przed ludzkością i wtedy obudzi się, z jednej strony pod wpływem ciosów, losu, a z drugiej strony pod wpływem naszych wyjaśnień, jak dojść do naprawdę doskonałego, dobrego życia. Chciałbym zobaczyć taki rozwój. Ale wszystko zależy od naszego wyboru, od wyboru całej ludzkości, jak napisał Baal HaSulam w „Ostatnim pokoleniu“ i innych artykułach.
Mam wielką nadzieję, że bardziej aktywnie zaangażujecie się w rozpowszechnianie przez Internet, wykorzystując wszystkie możliwości, aby wyjaśnić światu, każdemu człowiekowi, na czym polega jego dobra przyszłość.
Z rozmowy na wideokonferencji MAK
Opublikowano dnia 26 października 2021
Pandora Papers ujawnia między innymi, że Abdullah II, król Jordanii ukrył imperium nieruchomości warte ponad 100 milionów dolarów.
Kilka dni temu Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (International Consortium of Investigative Journalists, ICIJ) opublikowało coś, co określiło jako „tsunami danych”. Prawie 3 terabajty „skarbnicy danych”, jak to ujęli autorzy, „ujawnia sekrety bogatych elit z ponad 200 różnych krajów i terytoriów. Są to osoby, które korzystają z możliwości zatajania faktów, jak również z potencjału tzw. rajów podatkowych i w ukryciu nabywają nieruchomości; wielu tym samym unika podatków i nie tylko. Wśród nich jest ponad 330 polityków i 130 miliarderów Forbesa, a także celebryci, fałszerze, handlarze narkotyków, członkowie rodzin królewskich i przywódcy grup religijnych z całego świata”.
Kiedy zrezygnujemy z zaspokajania siebie, zdamy sobie sprawę, że szczęścia nie można znaleźć w gromadzeniu bogactwa i posiadłości. Nic z tych rzeczy nie można ze sobą zabrać po śmierci, ponadto nigdy nie jesteś zadowolony z tego, co masz, ponieważ gdy już to masz, chcesz dwa razy więcej.
Cel ICIJ jest godny podziwu, podobnie jak jego wysiłki. Niestety, nawet takie sukcesy jak to ujawnienie nie uczynią świata lepszym miejscem. Przy całej swojej wielkości, ta „skarbnica” jest kroplą w morzu pośród wszystkich nielegalnych przepływów pieniężnych jakie odbywają się na całym świecie. Dzisiaj, kiedy ego jest w amoku, nie wiadomo, co czai się pod powierzchnią.
Pragnienie posiadania jest najgorszym i najdzikszym wyrazem ego, ale taka jest ludzka natura i nie powinniśmy osądzać tych ludzi dopóki nie znajdziemy się na ich miejscu. Gdybyśmy mogli zgromadzić miliony dolarów bez wysiłku i bez możliwości ujawnienia tego, czy bylibyśmy w stanie oprzeć się takiej pokusie? A jeśli tak, to jak długo byśmy się opierali?
Pomimo swej materialnej manifestacji chciwość w rzeczywistości jest duchowym pragnieniem. Sprawia, że chcesz coraz więcej i więcej, dopóki całkowicie z tego zrezygnujesz. Ale do tego czasu jest nienasycone. Nasi mędrcy pisali o tym w Midraszu (Kohelet Rabba): „Nie opuszcza się świata z połową swoich życzeń w ręku, bo ten, kto ma sto, chce dwieście; ten, kto ma dwieście, chce czterysta”. Tak więc chciwość, właśnie dlatego, że jest nienasycona, sprowadza na siebie swój własny koniec.
Kiedy zrezygnujemy z zaspokajania siebie, zdamy sobie sprawę, że szczęścia nie można znaleźć w gromadzeniu bogactw czy posiadłości. Nic z tych rzeczy nie można ze sobą zabrać po śmierci, ponadto nigdy nie jesteś zadowolony z tego, co masz, ponieważ gdy już to masz, chcesz dwa razy więcej. Mimo to ludzkość musi przejść przez ten etap nadmiernej chciwości i żądzy władzy, a żadna „skarbnica danych” tego nie powstrzyma. Jedyną rzeczą, która zmieni świat na lepsze, jest uświadomienie sobie, że pogoń za bogactwem i władzą nie przynosi szczęścia, ale raczej większy głód: duchowy głód bogatych i fizyczny głód biednych, którzy są wykorzystywani.
Wygląda na to, że my ludzie mamy dużo do nauczenia się, zanim będziemy gotowi wejść na wyższy poziom rozwoju ludzkości.
Źródło: https://bit.ly/3jEG9Gd
Opublikowano dnia 7 września 2021
Gdyby słowo mogło odzwierciedlać obecne uczucia ludzkości, byłaby to „niepewność”. Cały świat traci kierunek, ludzie żyją nie widząc przed sobą jasnej przyszłości. Nie wiedzą, co będzie dalej – jutro, w najbliższych miesiącach, za rok. Od nowych wariantów koronawirusa po ekstremalne warunki pogodowe, wszystko staje się coraz bardziej nieprzewidywalne.
Na drodze przemiany od miłości do siebie, do miłości do innych, nasz obraz rzeczywistości zostaje zmieniony. Nasze zmysły zostają odnowione, umysł i serce zmieniają kierunek od wewnątrz – odsłania się nam przeciwny świat. Nagle postrzegamy wyższy, szerszy świat w doskonałym połączeniu z siłą, która kontroluje i równoważy wszystko w naturze, i dzięki temu osiągamy życie pełne sensu i wieczne spełnienie.
Choć wydaje się to ponure, za tym zamieszaniem kryje się dobra intencja natury, aby otworzyć nam oczy i żebyśmy zobaczyli, że nasze niekończące się poszukiwanie materialnych osiągnięć jest bezsensowne, daremne, i że nadszedł czas, aby dążyć do wyższego i trwałego spełnienia w życiu. Niepewność widoczna jest w każdej dziedzinie: w przywódcach krajów, w naszych miejscach pracy, w gospodarce, społeczeństwie, w naszych rodzinach. Dotarliśmy do ślepego zaułka. Istnieje poczucie bezradności i rozpaczy, i nikt tak naprawdę nie zna właściwej drogi naprzód.
Nie wiemy, co zaoferować naszym dzieciom. Młodym ludziom brakuje dobrego przykładu do naśladowania, a zawody, które wcześniej wybierali, mogą wkrótce stać się nieistotne w dzisiejszej, szybko zmieniającej się rzeczywistości. W każdym razie nie mają ochoty spędzać wielu lat na studiach, kiedy nic tak naprawdę nie jawi się na horyzoncie. Jeśli ich rodzice byli zmuszani do wielogodzinnej pracy, aby prosperować, to dzieci nie chcą już żyć w ten sposób. Wydaje się, że nauczyli się tej lekcji i zdają sobie sprawę, że całe to nieustanne dążenie do marnowania energii tylko po to, by poczuć się pustym, nie ma sensu.
Wielu młodych ludzi przestało gonić za wielkimi osiągnięciami, a zamiast tego chcą się jakoś prześlizgnąć przez życie podłączeni do gadżetów i odcięci od otoczenia. Generalnie zanikają impulsy do rozwoju, które mieliśmy w przeszłości. Zaczęliśmy rozumieć, że nie ma dokąd pójść, nie ma pragnienia, by iść naprzód, brakuje motywującej siły. To jest źródło naszej rozpaczy, depresji i bezradności. Dopóki ludzie nie zaczną szukać sensu życia, wyrażenia takie jak „wolę być martwy niż żywy” będą coraz częściej wypowiadane.
Bez jasnej przyszłości i celu człowiek nie ma siły do życia. Ten trend, w większym lub mniejszym stopniu obserwujemy na całym świecie, w zależności od natury ludzi lub warunków życia w poszczególnych krajach. Ale z pewnością jest to zjawisko globalne. To pierwszy raz w historii, kiedy wszyscy po prostu nie wiedzą, co się dzieje. Istnieje ogólne uczucie szoku. Nie mamy pojęcia, jak kontrolować to, co się dzieje, jak prowadzić lub być prowadzonym. Maleje znaczenie ludzkiego, naukowego, technologicznego i ekonomicznego rozwoju osiąganego przez pokolenia, ponieważ teraz kwestionujemy, czy wszystko, co do tej pory zbudowaliśmy, ma prawdziwą wartość, taką która może dać nam szczęście.
Celowo osiągnęliśmy ten punkt krytyczny. Taki stan rozpaczy ujawnia się, abyśmy zdali sobie sprawę, że nie możemy wyjść z tego labiryntu o własnych siłach. Ta sytuacja pokazuje nam, w jakim wyobcowaniu żyjemy. Gdybyśmy nie byli tak spolaryzowani i podzieleni, nie czulibyśmy się tak samotni, niepewni i niespokojni. Bylibyśmy znacznie bardziej odporni, pewni siebie i pełni nadziei na przyszłość. Dlatego to, co postrzegamy jako ogólny kryzys i zło, w rzeczywistości jest działaniem natury – siły wyższej, która jest samym dobrem – popycha nas do przodu, aby naprawić naszą egoistyczną naturę i szkodliwe relacje z innymi, będące podstawową przyczyną wszystkich naszych kłopotów.
Dzisiaj nie będziemy już w stanie skutecznie kierować naszym życiem ani przetrwać bez odpowiedniej metody pomagającej tworzyć połączenia. Ta metoda uczy nas, że prawdziwego sensu naszego życia nie można znaleźć na tym świecie, w krótkotrwałej materii ziemskiej, a jedynie ponad nią. Tylko jednocząc się i budując społeczeństwo oparte na miłości do innych i na wzajemnej trosce będziemy mogli osiągnąć tak wzniosły stan. Dzięki temu będziemy mogli stworzyć najbardziej żyzny grunt dla satysfakcjonującej egzystencji.
Podczas przemiany z miłości do siebie w miłość do innych, nasz obraz rzeczywistości zostaje zmieniony. Nasze zmysły zostają odnowione, umysł i serce zmieniają kierunek z od wewnątrz i odsłania się nam przeciwny świat. Nagle postrzegamy wyższy, szerszy świat w doskonałym połączeniu z siłą, która kontroluje i równoważy wszystko w naturze i dzięki temu osiągamy życie pełne sensu i wieczne spełnienie.
Źródło: https://bit.ly/3hbnAIJ
Opublikowano dnia 18 października 2021
Obszerna ankieta na temat depresji, opublikowana przez ośrodek badawczy Uniwersytetu Oksfordzkiego o nazwie Our World in Data pokazuje, że depresja jest bardzo skomplikowanym stanem. Według redaktorów ankiety „osoby z depresją doświadczają różnych objawów, o różnym stopniu nasilenia, w różnych momentach życia z epizodami trwającymi przez różny okres czasu”. Co gorsza, nawet osoby, u których nie zdiagnozowano depresji, cierpią na jej objawy. Co więcej, badanie wykazało, że depresja jest stanem parasolowym, który zawiera podtypy i że ogólnie więcej osób cierpi na depresję lub jej objawy niż tych, które nie cierpią.
Aby naprawdę zmienić media, musimy zmienić siebie. Musimy stworzyć alternatywne kanały edukacyjne, które poprzez zachęcanie do opieki i wzajemnej odpowiedzialności dadzą nadzieję oraz wzmocnią nasze społeczności.
Chociaż ankieta jest ważna, ponieważ ilustruje powszechność depresji, nie odpowiada, ani nawet nie próbuje odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: Dlaczego istnieje depresja?
Im bardziej rozwijamy się z pokolenia na pokolenie, tym lepiej poznajemy świat, w którym żyjemy i bardziej odczuwamy presję, jaką na nas wywiera. W rezultacie popadamy w depresję. Media, które ze swojej strony mogłyby przedstawić zrównoważony obraz świata, zamiast tego wolą pogłębiać naszą depresję podkreślając negatywność i przygnębienie panujące na świecie. Wykorzystując naszą słabość i wrażliwość, pogłębiają naszą depresję.
Złe wiadomości, stale podawane przez media, nie są jedynymi, które warto znać. Co więcej, jeśli wszystko, co prezentują, to złośliwość, przemoc i oszustwo, nie oferując żadnych rozwiązań tych społecznych dolegliwości, jaką nadzieję pozostawiają widzom? Uczą nas nienawiści, nieufności i izolowania się od innych. Czy to dziwne, że w takim stanie jesteśmy przygnębieni?
Media, poprzez wszystkie swoje kanały, są głównym wychowawcą ludzkości. Kształtują nas według własnego uznania, odpowiednio ukrywając przed nami lub pokazując nam to, co jest zgodne z ich interesem. Dlatego to, co dzieje się dzisiaj z ludzkością, jest przede wszystkim bezpośrednim wynikiem działań mediów.
Nie powinniśmy się łudzić. Wiadomości, które widzimy, historie, które czytamy i oglądamy, oraz informacje, które przenikają do naszych telefonów i komputerów są monitorowane i manipulowane, abyśmy czuli się nieszczęśliwi i bezradni. W ten sposób media mają nad nami coraz większą kontrolę i naprawdę tego chcą. Kiedy jesteśmy przygnębieni, kupujemy więcej rzeczy, aby zrekompensować sobie obniżony nastrój. Kiedy mamy depresję, bierzemy leki, narkotyki i robimy rzeczy, które łagodzą przygnębienie. Te działania, które podejmujemy, przynoszą im dużo pieniędzy, dużo władzy i uzależniają nas od nich, a tego właśnie chcą.
Ludzie mogą być szczęśliwi tylko wtedy, gdy mają nadzieję. Jeśli wiedzą, że jutro będzie lepsze niż dziś, że ich dzieci będą miały lepsze, łatwiejsze, bogatsze, zdrowsze życie, wtedy mają powody do optymizmu i radości. Niestety media odzwierciedlają naszą naturę, nasze egoistyczne usposobienie, jak napisano: „Skłonność serca człowieka jest zła od jego młodości” (Rdz 8:21). Dopóki jesteśmy niegodziwi od wewnątrz, nie będziemy tworzyć kanałów medialnych, które dają nam nadzieję.
Ponieważ jesteśmy zepsuci od wewnątrz, ponieważ chcemy władzy, pieniędzy i wszystkich rzeczy, o które obwiniamy media, to nawet gdybyśmy je zrujnowali i zamiast tego zbudowali nowe kanały medialne, w efekcie końcowym byłyby takie same jak te, które mamy dzisiaj. W końcu to nie ich wina, że są tacy; odzwierciedlają tylko nasze wnętrze. Aby naprawdę zmienić media, musimy zmienić siebie. Musimy stworzyć alternatywne kanały edukacyjne, które poprzez zachęcanie do opieki i wzajemnej odpowiedzialności dadzą nadzieję oraz wzmocnią nasze społeczności.
Jeśli będziemy wspierać symbiozę i solidarność w naszych społecznościach i miastach, będziemy w stanie zrównoważyć negatywny wpływ mediów i zmienić się od wewnątrz. Jeśli się zmienimy, media nie będą miały innego wyjścia, jak tylko pójść naszymi śladami. W końcu są zależni od naszych poglądów nie mniej niż my jesteśmy pod wpływem ich przekazów. Jeśli będziemy chcieli przyswajać pozytywne wiadomości, to takie nam pokażą, tylko takie będą wyświetlały się na naszych urządzeniach, a w efekcie cała rzeczywistość zmieni się na lepsze.
Źródło: https://bit.ly/3BRojqA
Opublikowano dnia 30 sierpnia 2021
W odpowiedzi na jeden z moich ostatnich postów napisano, że z jednej strony mówię, że COVID-19 przybył, aby zmusić nas do pozostania w domu i po to, aby nas rozłączyć. Z drugiej strony mówię, że przyszedł, aby nauczyć nas, jak być bliżej natury. A jako, że jesteśmy istotami społecznymi czyli ludzka natura polega na łączeniu się z innymi, to tu pozornie ma powstawać sprzeczność, ponieważ nie można się połączyć, jeśli jest się zamkniętym w domu.
W jednym z fragmentów żydowskiej poezji, zatytułowanym „Idź mój ukochany”, czytamy: „Cała praca jest zawarta w początkowej myśli”. Oznacza to, że kiedy coś robisz, musisz myśleć o ostatecznym wyniku, który chcesz osiągnąć, zanim zaczniesz pracować nad jego osiągnięciem. W przeciwnym razie na pewno pójdziesz złą drogą. To samo dotyczy COVID i tego, jak ludzkość powinna sobie z nim radzić. Prawdą jest, że ludzie są istotami społecznymi. Co więcej, celem ludzkości jest łączenie się w sposób, który przynosi korzyści zarówno jednostkom, jak i całemu społeczeństwu ludzkiemu. Ale aby osiągnąć ten cel, musimy wiedzieć, jak łączyć się w sposób, który przynosi korzyści. Jeśli łączymy się nieprawidłowo, szkodzimy sobie, społeczeństwu ludzkiemu i całej naszej planecie.
Obecnie nie ma wątpliwości, że łączymy się w niewłaściwy sposób. Szybki przegląd stosunków międzyludzkich na świecie ukazuje przerażający obraz wrogości, nadużyć, szaleńczych zabójstw i morderstw pomiędzy krajami i wewnątrz krajów, wyzysku finansowego, militarnego wyścigu zbrojeń, ambicji posiadania broni jądrowej, napięć społecznych związanych z rasą, depresji, ucisku, agresji i każdej możliwej do wyobrażenia formy złej woli. Ludzkie społeczeństwo jest pełne nieludzkości. Do tej pory natura pozwalała nam, że tak powiem, „radzić sobie samemu”. Ale w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat stało się jasne, że albo nie chcemy, albo nie potrafimy się zmienić, a w naszych wysiłkach, by zniszczyć siebie nawzajem, zniszczymy także naszą planetę.
Co więc robią rodzice, kiedy ich dzieci nie przestają się kłócić i nie potrafią same dojść do porozumienia? Wysyłają je do oddzielnych pokoi. Oczywiście rodzice niczego nie pragną bardziej aniżeli zobaczyć, jak ich ukochane dzieci dochodzą do porozumienia i stają się najlepszymi przyjaciółmi. Ale jeśli wszystkie ich wysiłki, by zaprowadzić pokój między dziećmi zawiodą, muszą zakończyć walkę poprzez całkowite rozdzielenie dzieci. Następnie, gdy kłótnia się skończy, rodzice i dzieci mogą spokojnie zbadać swoje relacje i zacząć łączyć się w bardziej pozytywny sposób. Jednak nawet, gdy dzieci dostają pozwolenie, by na nowo się ze sobą połączyć, muszą pamiętać, że jeśli jeszcze raz źle się zachowają, ponownie mogą zostać odesłane do swoich pokoi.
Natura postępuje z nami podobnie jak ci rodzice. Nie ogranicza się już do „karania” nas na poziomie lokalnym, poprzez klęski żywiołowe czy inne lokalne kryzysy. Wysłała nam globalny cios, który wyłączył wrogie działania ludzkości w stosunku do innych i do natury. Tak jak w przypadku kochających rodziców z przykładu powyżej, nie chodzi o to, aby całkowicie odciąć nas od siebie. Wręcz przeciwnie, chodzi o to, abyśmy nauczyli się, jak pozytywnie łączyć się ze sobą, krok po kroku. Jak tylko zaczniemy chcieć się pozytywnie łączyć, natura odpowie nam pozytywnie. Nie działa ona jak człowiek, ale bardziej jak maszyna, która reaguje na pewne bodźce. Wszystko, co działa podobnie do niej, wzbudza pozytywną reakcję natury, a wszystko, co działa przeciwnie do niej, wzbudza reakcję negatywną.
Ponieważ natura funkcjonuje jako harmonijny i zrównoważony system, jak pisałem w poprzednim poście, jeśli zbudujemy zrównoważone i harmonijne społeczeństwo ludzkie, natura nie będzie nakładać na nas żadnych ograniczeń i restrykcji. Ale jeśli będziemy upierać się przy znęcaniu się nad sobą nawzajem, to cóż, natura jest większym tyranem niż ktokolwiek z nas. Mam nadzieję, że dla dobra nas wszystkich, nauczymy się lekcji jaką dostajemy od natury i będzie to wcześniej, a nie po tym, jak zademonstruje ona swoją siłę.
Źródło: https://bit.ly/2Wue6RK
Opublikowano dnia 30 sierpnia 2021
Minęło sześć lat odkąd Europa stanęła w obliczu jednego z najgorszych kryzysów związanych z napływem uchodźców, jakie pamięta kontynent. Odkąd Talibowie przejęli Afganistan, fale uderzeniowe rozbrzmiewają w całej Europie, kraje zmagają się z tym, jak poradzić sobie z nadejściem tysięcy ludzi uciekających przed wojną, prześladowaniami i chaosem, który panuje w oblężonym kraju. Blok europejski próbuje podzielić afgańskich imigrantów i wprowadzić limity. Turcja już ostrzegła Europę, że nie będzie jej „magazynem dla uchodźców” i podobnie jak Grecja zbudowała mur, który ma blokować dostęp dla osób ubiegających się o azyl.
Fala emigrantów w mniejszym stopniu wpływa na geograficznie odległe Stany Zjednoczone, ale nadal szacuje się, że USA za bałaganiarstwo w wycofywaniu się z Afganistanu zapłaci wysoką cenę i wchłonie tysiące afgańskich uchodźców. Stanowi to dodatkowe wyzwanie dla ich obecnego kryzysu migracyjnego na granicy z Meksykiem. Sceny Afgańczyków desperacko próbujących uciec pogrążają w smutku i są niepokojące, ale historia nauczyła nas jednej rzeczy o polityce masowej migracji. Absorbowanie całych narodów nie jest rozwiązaniem realistycznym, a już na pewno nie rozważnym na dłuższą metę. Na przestrzeni dziejów nigdy nie widzieliśmy dobrego zakończenia tego rodzaju rozwiązań.
Dzieje się tak zwłaszcza w przypadku mieszania narodów o różnych religiach, kulturach i obyczajach, szczególnie gdy przeprowadza się to bez uprzedniego przygotowania żadnej ze stron. To jak tlące się węgle, które nie są całkowicie zagaszone i w odpowiednich warunkach z łatwością zapalą szalejący płomień. Ktoś może zapytać, czy po wycofaniu wsparcia wojskowego w Afganistanie, Europejczycy lub Amerykanie mają moralny obowiązek przyjąć każdego uchodźcę, pozostawiając kraj w rękach ekstremistów?
Europejczycy czy Amerykanie nie powinni brać odpowiedzialności za ludzi, którzy nie mają zamiaru integrować się z ich kulturą i po przybyciu stać się jak miejscowi. Już dzisiaj ci, którzy odwiedzają Europę, widzą, jak zmienia się po napływających falach imigracji, uważają że jest zupełnie inna. Bardziej humanitarnym i poprawnym rozwiązaniem byłaby rehabilitacja dotkniętych ludzi, niesienie im pomocy na miejscu, w ich domu. Ale odkąd ich kraj objął terroryzm, mandatem organizacji międzynarodowych, takich jak Organizacja Narodów Zjednoczonych i jej pochodnych, jest pełne wspieranie tych, którzy zmagają się z warunkami zagrażającymi życiu.
Każdy naród ma miejsce na ziemi, do którego należy, gdzie dzieli wspólną kulturę, religię i wartości. Miejsce, w którym powinien mieć niezbędne środki i warunki do osiedlenia się i bezpiecznego życia. Samo otwarcie drzwi i umożliwienie napływu imigrantów nie rozwiąże żadnego problemu. Tworzy tylko nowe, o ogromnych rozmiarach, w tym otwieranie drzwi zradykalizowanym elementom islamskim, aby mogły infiltrować wraz z tymi, którzy naprawdę szukają schronienia. Celem każdego społeczeństwa jest, aby jednostki mieszały się ze sobą i łączyły, ale nie sztucznie. Błędne jest podejście liberalne, które uważa, że można zasymilować każdego imigranta poprzez otwartość. Bez pomocy właściwego procesu wchłaniania i integracji jest to recepta na szerzenie niepokoju.
Skuteczna integracja wymagałaby pogłębionego procesu edukacyjnego, w którym każda osoba byłaby uczona, jak zjednoczyć się na wspólnym gruncie ponad dzielącymi ich różnicami. Dopiero, gdy każdy naród usiądzie na swoim miejscu i nauczy się praw natury, która jest kompletna i integralna, gdzie każda część jest naturalnie połączona z resztą systemu i działa w harmonii, wtedy wzniesiemy się ponad różnice. Połączenie powinno rozpocząć się w duchu, w dzieleniu wartości miłości do bliźniego. Tylko wtedy możemy żyć ze sobą i nie odczuwać różnic między nami.
Źródło: https://bit.ly/2Y4cled
Opublikowano dnia 24 sierpnia 2021
Kiedy chory ma gorączkę, konieczne jest nie tylko złagodzenie gorączki, ale także poszukanie przyczyny choroby. Kiedy planeta gorączkuje, nie wystarczy ograniczyć emisje – należy zrozumieć, na co choruje. Chmura dymu i ognia unosząca się z pożaru w pobliżu Aten widoczna była przez setki kilometrów. W mieście musiano zamykać okna pomimo 40-stopniowego upału. W całym kraju już tysiące ludzi zostało bez dachu nad głową, а ogniska pożarów wciąż rosną. Tego lata płoną lasy ze szczególnym rozmachem. Grecja, Turcja, Włochy, Ameryka, Rosja itd… Co jeszcze mamy w wiadomościach?
Wyzwania środowiskowe wydają się nam zbyt ambitne. Nie widząc możliwości wpływania na to, co się dzieje, odsuwamy od siebie ciężkie ujęcia z ekranów. Ale na próżno. Globalne problemy sugerują ludzkości globalne rozwiązanie i pewnego dnia, pod presją Natury, będziemy musieli je zrealizować. Dlaczego więc nie teraz?
Oto wizualna ilustracja ze strony internetowej NASA – światowa mapa pożarów lasów w ciągu ostatniego miesiąca. Podobny obraz powtarza się każdego roku.
Dosłownie na dniach opublikowano szczegółowy, szósty z kolei raport Międzyrządowej Grupy Ekspertów ONZ na temat długoterminowych konsekwencji globalnego ocieplenia. Po raz pierwszy ocieplenie zostało uznane za „ustalony fakt”. Wpływ przemysłu na klimat również nie jest już kwestionowany.
Według naukowców, dziś już prawie wszystkie kraje borykają się z problemami środowiskowymi. Nasilają się ekstremalne zjawiska pogodowe. Przed nami dalsze topnienie lodowców, podnoszenie się poziomu oceanów, wzrost średnich temperatur, wzmożone huragany, susze, powodzie, nienormalne fale upałów i inne „przyjemności”.
Główny autor raportu Michael Wehner: „Niebezpieczne zmiany klimatyczne zachodzą tu i teraz. Jeśli myślicie, że to lato było złe, to lato, kiedy świat ociepli się o 3 lub 4 stopnie sprawi, że będziemy wspominać ten rok z nostalgią. Teraz nawet trudno sobie wyobrazić, jak może być źle. Niektóre części świata staną się niezdatne do mieszkania”. Generalnie nie chodzi tu o to, aby zatrzymać proces a jedynie o to, aby go złagodzić. Jak? Poprzez redukcję emisji gazów cieplarnianych. A z tym zdecydowanie się nie zgadzam.
Człowiek i natura
Przede wszystkim ostrzeżenia o nadchodzących katastrofach wcale nie są „horrorami”. To nie globalne ocieplenie jest dziś negowane, ale jego antropogeniczne przyczyny powstania i proponowane sposoby zwalczania. Nie będę wchodził w te spory, ponieważ one pozostawiają korzeń sprawy poza nawiasami. Powiem tak: z jednej strony zainteresowani pragną osiodłać wznoszącą się falę klimatyczną, z drugiej nie można jej też lekceważyć. Trzeba działać. Ale jak?
Niemożliwe jest obniżenie temperatury planety nie stawiając prawidłowej diagnozy. A do tego należy zobaczyć obraz w całości. Przecież mówimy o jednym globalnym systemie, który obejmuje cztery poziomy: nieożywiony, roślinny, zwierzęcy i ludzki. Na pierwszych trzech poziomach system jest w stanie doskonale utrzymać dynamiczną równowagę zgodnie z wymaganiami aktualnej sytuacji. I tylko człowiek wyrywa się ze wspólnego szeregu.
Ale nie chodzi tu wcale o przemysł jako taki. W końcu ludźmi jesteśmy po to, aby się rozwijać, badać przyrodę i wykorzystywać jej prawa dla normalnego życia na planecie. Jest to przewidziane przez system – Naturę, która nas stworzyła.
Dlaczego więc wpada ona w tak przerażającą nierównowagę? Co tak naprawdę wytrąca ją z równowagi?
Aby to zrozumieć, musimy wyjrzeć na zewnątrz z tej skorupy dogmatów, w której jesteśmy uwięzieni od wczesnego dzieciństwa. Tak, człowiek jest najwyższym ogniwem, ale nie jest zdobywcą Natury. Człowiek – to nie ten kto podporządkowuje jej niższe poziomy swoim zachciankom i kaprysom. Nie ten, który depcze Ziemię w dumnej ekstazie samozadowolenia. Człowiek jest czymś więcej. I urodził się dla czegoś zupełnie innego.
Zbyt długo pozostawaliśmy na etapie dorastania mając już opanowaną wiedzę o świecie, ale pozostając w niewoli infantylnych, bezcelowych żądań. Zaspokajając je, ignorujemy nasz prawdziwy potencjał – potencjał ducha, a nie ciała. Nie znamy granic w nasyceniu materialnych potrzeb, a prawdziwie ludzkie potrzeby, wręcz przeciwnie nie doceniamy i ignorujemy. W rezultacie nie jesteśmy panami Natury, a niewolnikami naszej własnej natury.
Kiedyś było to na porządku dziennym– ponieważ dorastaliśmy, a rozwój wymaga czasu. „Urodzony, aby pełzać, nie może latać” – a urodzony, by latać, ma przed sobą nieprostą drogę, zanim będzie mógł wzlecieć nad siebie. Tą drogą Natura doprowadziła człowieka do punktu, w którym musi stać się Człowiekiem. Musi się zmienić, wziąć odpowiedzialność za siebie i wejść w dorosłe życie. Nie ma już powrotu do dzieciństwa. Bez względu na to, jak bardzo będziemy się wzbraniać, będzie tylko gorzej. Bo Natura to prawa i one są niezmienne.
Ludzki potencjał
Człowiek to ten, który umie stawiać dobro innych ponad własną korzyść, który ceni wzajemne dawanie ponad miłość własną, ten kto doświadcza przyjemności, a nie fikcji, nie by „ratować duszę”, ale prawdziwej przyjemności – służąc innym w społeczeństwie, które czuje się jak zgrana rodzina. Przecież właśnie takie powinno być ludzkie społeczeństwo, prawda? Oto do czego doprowadziła nas Natura.
I dlatego nie ma sensu przenosić gospodarkę „na nowy tor”. Oszczędzanie energii, „zielone” technologie, walka z dwutlenkiem węgla, z wymieraniem flory i fauny, z topnieniem wiecznej zmarzliny, z zakwaszeniem oceanów – wszystko to jest tylko próbą pogodzenia się z gorączką, zamiast jej leczenia. Innymi słowy, próba ograniczenia się do niższych poziomów Natury w rozwiązaniu ludzkiego problemu.
Nie ma sensu. Przede wszystkim musimy robić to, co naprawdę od nas zależy – zmieniać relacje między ludźmi, naprawiać siebie. Tylko ludzki poziom jest do tego zdolny – i dzięki temu naprawi wszystko. Nie ma innych sposobów na rozwiązanie naszego konfliktu z Naturą. Niszczymy ją nie przez emisje i spaliny, ale przez nasz stosunek do siebie nawzajem i do niej.
Na naszych oczach elity zmieniają kurs, przygotowując się do nowych „wartości” klimatycznych. Ale brak równowagi jest spowodowany naszym egoizmem! I to jest właśnie to, czego wolimy nie dotykać. I dlatego cała nasza walka jest fikcją. Jak powiedział wielki satyryk: „To, czego strzeżesz, jest tym, co masz”. Wszyscy „obrońcy” zainteresowani są nie zwycięstwem, ale kontynuacją walki. Mechanik samochodowy czeka na deszcz lub śnieg, ponieważ śliskie drogi, to wzrost klientów. Lekarz czeka na chorych. Politycy – na konflikty i kryzysy.
Wszystko opiera się na złym początku, wszystko jest zepsute. Mamy nadzieję pozbyć się paliw kopalnych, podczas gdy wszystkie nasze źródła energii, wszystkie nasze bodźce są z natury kopalne, archaiczne, nasycone egoistycznym spojrzeniem na świat. Nawet, jeśli będą co najmniej trzykrotnie „zielone“ – w sensie systemowym niczego to nie zmienia. W końcu wciąż jesteśmy tacy sami.
Co możemy
Klęski żywiołowe zdarzały się zawsze. Klimat na Ziemi nieustannie się zmienia. W rzeczywistości jest to kolosalny system, a na trzech pierwszych poziomach Natury jesteśmy w stosunku do niej słabi. Ale jest jeszcze ludzki poziom. To poziom, na którym szybko stajemy się globalną, planetarną całością, ale my ciągle żyjemy według starych praw siły, wrogości, nienawiści i desperackiej chęci prześcignięcia się nawzajem.
Reagując na to, Natura gwałtownie wychodzi z równowagi i naraża nas na globalne zagrożenia. Nie są to już pojedyncze kataklizmy, ale seria katastrofalnych nieszczęść, które ustawiły się na progu naszej przyszłości. Pojedynczo byśmy je przeżyli, przetrwali, ale one przychodzą wszystkie naraz, jak w czasach plag egipskich. W pojedynkę nie niosłyby jasnego przekazu, ale dziś ich globalność, ich systemowość, ich wyraźna zgodność ze stanem ludzkości nie powinny umknąć naszym oczom.
Więc przyznajmy: mamy wspólne nieszczęście, ale nie klimatyczne, a ludzkie i bez odpowiedniego rozwiązania nie wyjdziemy z niego. W końcu Natura i tak przyciśnie nas do muru własnego egoizmu. Przyciśnie mocno, bezlitośnie. Ale mamy jeszcze czas, aby tego uniknąć. Mamy czas na zmiany w sobie, w społeczeństwie, w ludzkim poziomie systemu, od którego całkowicie zależą wszystkie inne poziomy.
Planeta płonie w ogniu egoizmu. Planeta jest w gorączce ludzkich sprzeczek, konkurencji, konsumpcjonizmu i głodu, hedonizmu i ubóstwa ducha, obojętności, nieprzejednania, wzajemnego odrzucenia, merkantylizmu. Gdzieś to wszystko jest ukryte, gdzieś wręcz przeciwnie, jest wystawione na pokaz. Ale istota w tym, że z takim bagażem nie da się przebić w przyszłość. Utknęliśmy na decydującym etapie powszechnego rozwoju ludzkości i przez naszą odmowę zmiany pogrążamy niższe poziomy Natury w chaosie.
A możemy jednocześnie przywrócić równowagę systemowi, jeśli zrównoważymy siebie – jeśli na ludzkim poziomie zaczniemy budować relacje międzyludzkie. Nikt tego za nas nie zrobi. I to jedyna rzecz, której potrzebujemy. Klimat w społeczeństwie determinuje klimat na planecie.
Opublikowano dnia 5 sierpnia 2021
Mimo, że wiele biur ponownie zostało otwartych, a większość firm zajmujących się zaawansowanymi technologiami wezwała swoich pracowników, to wiele osób woli, a nawet prosi, aby nadal mogły pracować z domu. Wiele z nich jest skłonnych obniżyć swoje zarobki lub inne świadczenia w zamian za komfort przebywania w domu, ograniczenie ilości czasu spędzonego na dojazdy i generalne zmniejszenie ilości stresu związanego z pracą na pełen etat. Ogólnie rzecz biorąc, wygląda na to, że ludzie utracili niegdyś posiadany zapał do osiągania wytyczonych celów. Zamiast tego wydaje się, że są zadowoleni z faktu, że udaje im się przetrwać i prowadzić wygodny, spokojny tryb życia.
To rozwój wewnętrzny sprawia, że ludzie są szczęśliwi – kiedy uświadamiają sobie swój osobisty potencjał i czują, że ich życie ma sens i cel. Dzisiaj w szczególności realizacja tego potencjału zależy od jakości naszych więzi społecznych.
Interesujące jest to, jak kultura pracoholizmu, którą Zachód z takim trudem starał się utrzymać przez prawie sto lat, a która rozpoczęła się pod koniec Wielkiego Kryzysu, może nagle wyparować. Młodzi ludzie, uważani kiedyś za ambitnych i zmotywowanych do pracy, dziś zmienili sposób myślenia i okazuje się, że ich dawne nastawienie zniknęło, niczym „wyczyszczone” przez wirusa.
Dziś ludzie wydają się być zadowoleni z samego faktu, że żyją. I rzeczywiście, dlaczego nie? Do początków konsumpcjonizmu ludzie nie przejmowali się tak bardzo osiągnięciami, chcieli utrzymać siebie i swoje rodziny, a jeśli im się to udawało, to byli szczęśliwi. Co w tym złego? Czy ludzie z sukcesami zawodowymi są szczęśliwsi od innych? Nie jestem wcale pewien, że tak jest.
To rozwój wewnętrzny sprawia, że ludzie są szczęśliwi – kiedy uświadamiają sobie swój osobisty potencjał i czują, że ich życie ma sens i cel. Jeśli możemy zapewnić sobie byt fizyczny, to nasze szczęście zależy od realizacji naszego wewnętrznego potencjału. Dzisiaj w szczególności realizacja tego potencjału zależy od jakości naszych więzi społecznych. Kiedy ludzie rozwijają pozytywne więzi społeczne, kiedy wspierają się nawzajem i pomagają sobie w rozwoju, czują się szczęśliwi, zadowoleni i bezpieczni. Chętnie wnoszą do społeczeństwa swoje umiejętności i zdolności, a pozostali członkowie społeczeństwa z radością robią to samo. Razem maksymalizują swój osobisty potencjał, wznoszą społeczeństwo na nowe wyżyny, umożliwiają innym korzystanie ze swoich osiągnięć i ułatwiają innym realizację ich własnego potencjału.
A co najważniejsze, osiągają to bez obciążeń związanych z wymagającą, konkurencyjną pracą, która wyczerpuje ich do tego stopnia, że nie mają energii na spotkania towarzyskie. Kończą się czasy, w których praca i kariera zmuszały ludzi do samotności i smutku. Teraz, gdy zostaliśmy zmuszeni do tego, by mniej pracować, mniej podróżować i więcej myśleć, jesteśmy gotowi uświadomić sobie, jakim darem jest troska o innych, zamiast zajmować się tylko sobą.
Źródło: https://bit.ly/3jvOlb5
Opublikowano dnia 28 lipca 2021
„Wyobraź sobie, że nie ma raju” – śpiewał John Lennon. „Pod nami nie ma piekła, nad nami tylko niebo” – kontynuował. W pewnym sensie miał rację. Mądrość Kabały uczy, że raj który nazywamy potocznie niebem i piekło to nie miejsca, ale stany w naszych wzajemnych relacjach. Piekło jest wtedy, gdy nie możemy znieść siebie nawzajem, trochę jak dzisiaj, tyle że jesteśmy bardziej świadomi naszej nienawiści, a niebo jest wtedy, gdy kochamy siebie nawzajem tak, jak kochamy samego siebie, po prostu.
Mądrość Kabały uczy, że niebo i piekło to nie miejsca, ale stany w naszych wzajemnych relacjach. Piekło jest wtedy, gdy nie możemy znieść siebie nawzajem, trochę jak dzisiaj, tyle że jesteśmy bardziej świadomi naszej nienawiści, a niebo jest wtedy, gdy kochamy siebie nawzajem tak, jak kochamy samego siebie, po prostu.
W mądrości Kabały nie ma ludzi, zwierząt, roślin czy minerałów, nie ma miejsc, czasu czy ruchów. Kiedy kabalistyczne książki omawiają związki pomiędzy ludźmi lub opisują podróże z jednego miejsca w drugie, w rzeczywistości używają ich jako symboli do opisania związków ludzi między sobą i tego, jak wiele miłości jest pomiędzy nimi.
Tak na marginesie, jakość zwana miłością jest tym, co nazywamy „Stwórcą”. On również nie jest jakimś bytem czy bóstwem interpretowanym przez różne religie. On (lub raczej Ono) jest jakością miłości, naturą miłowania.
Kiedy człowiek nabywa naturę miłowania, jest to uważane za osiągnięcie Stwórcy, a wtedy uważa się, że ta osoba znajduje się w niebie. Kiedy odkryjemy, jak bardzo jesteśmy nienawistni wobec siebie nawzajem, że nasze związki opierają się na wyzysku, manipulacji i nadużyciach, wtedy zdecydowanie znajdujemy się w piekle. Ale jeśli już wiemy, że jesteśmy w piekle, to prawdopodobnie jesteśmy na drodze do wyjścia z niego, ponieważ teraz możemy zacząć zmieniać siebie, korygować naszą naturę z absolutnego absorbowania do bycia życzliwym, wiodącym życie oparte na trosce o innych.
Okazuje się, że według Kabały to czy jesteśmy w niebie, czy w piekle, określamy na podstawie naszego stosunku do innych. Czyli, mówiąc najprościej, piekło to totalna nienawiść, niebo to czysta miłość. Czyż nie ma to sensu?
Źródło: https://bit.ly/3BSj3mS
Opublikowano dnia 22 lipca 2021
Zazdrość może być zła lub dobra, w zależności od wartości, których zazdrościmy.
„Bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak świat pozagrobowy” (Pieśń nad Pieśniami, 8:6). Zazdrość jest jedną z najbardziej intensywnych emocji. Często próbujemy ją ukryć, nawet sami przed sobą, ponieważ jest to tak nieprzyjemne uczucie, bezpośrednie uderzenie w nasze ja. Będąc stworzonym z pragnień otrzymywania przyjemności, zazdrość sprawia, że czujemy, że nie tylko nie otrzymujemy, ale że inni otrzymują to, czego nam się odmawia. Nic nie jest trudniej tolerować naszemu ego niż uczucie, że jesteśmy okradani przez innych, że są oni w jakiś sposób lepsi, potężniejsi, odnoszą większy sukces niż my.
Mój nauczyciel zwykł mawiać, że on sam uwielbiałby, gdyby zawsze mógł nosić piżamę. Jest wygodna, ma duże kieszenie, w których zmieści się wszystko co może być potrzebne, jest ciepła w zimie i przyjemna w lecie; czego można chcieć więcej? Ale nie możemy chodzić w piżamie, bo ludzie będą o nas plotkować, nie docenią nas, jeśli nie ubierzemy się zgodnie z zasadami ubioru obowiązującymi w społeczeństwie, więc nie mamy wyboru. Aby nie dać się upokorzyć, nosimy niewygodne ubrania i robimy to, czego inni chcą, abyśmy robili. Dlatego zazdrość i strach przed upokorzeniem dyktują całe nasze życie.
Jednak zazdrość nie musi być negatywna. Sprawia, że zazdrościmy tego, co mają inni i co chcielibyśmy mieć, ale jeśli chcielibyśmy mieć pozytywne rzeczy, wtedy zazdrość zwiększyłaby naszą motywację do pozyskania tych pozytywnych rzeczy. Mówiąc o rzeczach pozytywnych, mam na myśli rzeczy, które nas ośmielają, które wzmacniają nasze społeczeństwo, zwiększają naszą solidarność i zwiększają nasze poczucie samorealizacji. Aby tak się stało, nasze społeczeństwo musi pielęgnować wartości prospołeczne. Kiedy społeczeństwo ceni ludzi, którzy wnoszą wkład w życie społeczne, którzy sprawiają, że ludzie są szczęśliwsi i bardziej związani ze sobą, wtedy wszyscy zaczynają im zazdrościć i chcą się do nich upodobnić.
W ten sposób, wykorzystując zazdrość, zmieniamy społeczeństwo z konkurencyjnego i krzywdzącego na wspierające i integrujące. Kiedy ludzie rywalizują w byciu życzliwym, nie ma końca osiągnięciom, których mogą dokonać. Co więcej, kiedy postrzegają pomaganie innym w ich samorealizacji jako wyraz ich życzliwości, pomaga to każdemu stać się najlepszą wersją siebie, działającą na rzecz poprawy społeczeństwa. Takie społeczeństwo pozytywnie rozwija się bez końca.
Dlatego zazdrość może być zła lub dobra, w zależności od wartości, których zazdrościmy. Jeśli nauczymy się cenić to, co jest dobre dla nas wszystkich, nasza zazdrość stanie się motorem do szczęścia.
Źródło: https://bit.ly/3rpxJ8x
Opublikowano dnia 17 lipca 2021
Dzisiejsza rzeczywistość nie pozwala nam zachować spokoju ducha. Niepewność jest wszechobecna, a przyszłość jawi się ponuro. Wydaje się, że najlepszym pomysłem byłoby znalezienie małego domku na odludziu w australijskim zaciszu lub na kanadyjskiej dalekiej północy, na farmie z kilkoma zwierzętami gospodarskimi i zapomnimy o reszcie świata. Niemniej jednak jaka szkoda, że większość z nas nie może tego zrobić.
Tutaj w Izraelu myślimy, że gdybyśmy nie musieli walczyć z naszymi sąsiadami, wszystko byłoby w porządku. W rzeczywistości jednak byłoby o wiele, wiele gorzej! My Żydzi, zjedlibyśmy się nawzajem. Można domniemać, że wrogów zesłała nam góra, aby nie dopuścić do wzajemnego unicestwienia między nami. Im bardziej nienawidzimy się wzajemnie, tym bardziej oni nienawidzą nas, co z kolei uniemożliwia nam wzajemne zniszczenie.
Jest to oczywiście niemożliwe, aby żyć w takim stanie. Jedynym sposobem na znalezienie spokoju ducha w dzisiejszym świecie jest unicestwienie nienawiści między nami.
Wzajemna nienawiść niszczy nas, niszczy nasze związki, niszczy naszą planetę i niszczy naszą przyszłość. Tak jak obecnie, najmocniej jak potrafimy uczymy się konkurować z innymi i staramy się dotrzeć na szczyt, to teraz musimy nauczyć się być troskliwi, rozważni i mili.
Nie szkodzi, że w rzeczywistości nie jesteśmy tacy; to dopiero początek drogi. Ale jeśli nie zaczniemy kultywować troski, nigdy jej nie osiągniemy. Zamiast tego będziemy nadal walczyć i niszczyć się nawzajem, aż zniszczymy ludzkość. Z drugiej strony, jeśli zaczniemy pracować nad życzliwością, rozwagą i troską, nauczymy się, jak pielęgnować w sobie te cechy. W tym procesie zmienimy całą ludzkość nie tylko w naszym pokoleniu, ale także dla potomnych. Nigdy nie mieliśmy pokolenia, którego członkowie byliby dla siebie autentycznie mili. Jeśli stworzymy precedens, będzie nam o wiele łatwiej utrzymać tę prospołeczną postawę, ponieważ będziemy świadkami korzyści z niej płynących.
Myślimy, że jesteśmy odrębnymi istotami, ale tak nie jest. Tak naprawdę, wszyscy jesteśmy połączeni i wpływamy wzajemnie na siebie, niezależnie od tego czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie.
Jeśli zaszczepimy w ludzkości złą wolę, zaszkodzimy również sobie, nawet jeśli zrobimy to, aby chronić się przed innymi. I odwrotnie, jeśli napełnimy system życzliwością, życzliwość rozprzestrzeni się w systemie i powróci do nas. A jeśli wszyscy będziemy tak postępować, pożegnamy się z problemami.
Kluczem do odnalezienia spokoju umysłu nie jest ucieczka od społeczeństwa, ale ulepszenie go tak, aby każdy skupił się na dawaniu innym spokoju ducha. Tylko w ten sposób, poprzez system wzajemnej odpowiedzialności, znajdziemy w życiu trwały, solidny i przepełniony radością spokój, teraz i w przyszłości.
Źródło: https://bit.ly/3esN6rc
Opublikowano dnia 16 lipca 2021
Nasz naród został ustanowiony na podstawie wzajemnej odpowiedzialności i miłości do innych.
Operacja „Strażnik Murów” może wydawać się kolejną rundą w pozornie niekończącej się kampanii pomiędzy Izraelczykami i Palestyńczykami, ale tak nie jest. Wszystko wskazuje na to, że jest to początek nowego poziomu nacisku na Izrael i Żydów na całym świecie, takiego, który zmusi nas do głębszej refleksji nad powodem naszej obecności tutaj w Izraelu, a także w ogóle nad istnieniem naszego narodu.
Antysemityzm nie jest już zarezerwowany wyłącznie dla Republikanów czy Demokratów, dla Europy czy USA. Jest wszechobecny, a Żydzi na całym świecie zaczynają odczuwać, że nie ma od niego ucieczki. To jest pozytywna rzecz w tym wszystkim: jest to wyraźnie wszechobecne, naturalne zjawisko, którego nie możemy uniknąć. Z dnia na dzień ludzkość jest dzielona w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie widzieliśmy: Żydzi po jednej stronie, a wszyscy inni po drugiej. Ci po stronie żydowskiej czują rosnącą presję ze strony nasilającej się nienawiści świata, podczas gdy wszyscy inni są nakłaniani do nienawiści w kierunku Żydów.
W pewnym sensie przypomina to sytuację Abrahama, który zaczął mówić o potrzebie zjednoczenia i wzniesienia się ponad ego w swojej ojczyźnie, Babilonie, i znalazł się w konflikcie z prawie wszystkimi, w tym z królem, a nawet z własnym ojcem, Terą, który popierał wepchnięcie „niesfornego” syna do pieca.
To nie jest bezkrytyczna presja. Narody naciskają na Izrael i Żydów, aby zmienili swoje zachowanie. Samo żądanie jest słuszne, ale nie rozumiejąc natury zmiany, Żydzi odczuwają je jako arbitralną nienawiść, a nie wezwanie do konkretnej naprawy. Jeśli tak dalej pójdzie, sytuacja na całym świecie eskaluje to do podjęcia próby ostatecznego unicestwienia Żydów. W rzeczywistości jedynym powodem, dla którego to się jeszcze nie stało, jest to, że nasze powołanie wymaga naszej obecności, aby mogło się dokonać. Ale jeśli będziemy się od tego uchylać przez dłuższy czas, nic nam nie pomoże, tak jak przyszedł moment, w którym już nic nie mogło pomóc europejskiemu żydostwu w latach czterdziestych.
W miarę jak świat staje się coraz bardziej walczący, ludzie czują, że źródłem agresji są Żydzi. Nawet jeśli Żydzi tego nie czują, to czują to narody i mówią o tym bardzo otwarcie. Zaprzeczanie temu nie pomoże, ponieważ to właśnie czują, a rozum nigdy nie pokona emocji. Oni kupią każdy pretekst i nie będzie sposobu, aby przekonać ich, że jest inaczej, ponieważ będą mieli rację: to my jesteśmy przyczyną ich nieszczęść.
Starożytne zobowiązanie narodu izraelskiego do niesienia jedności światu, do dawania przykładu wprowadzania w życie „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”, od momentu nadania, nigdy nie zostało odwołane. Tak jak wtedy, tak i teraz, naród izraelski jest punktem centralnym ludzkości. Byliśmy i jesteśmy dostarczycielami wierzeń, ideologii i idei, które napędzają ewolucję ludzkości, i nie możemy się z tego wycofać. Ale jedyną rzeczą, której świat teraz potrzebuje jest jedność i solidarność. Wszystko inne jest pod dostatkiem, ale zero troski i wzajemnej odpowiedzialności. Nasz naród, który powstał na bazie wzajemnej odpowiedzialności i miłości bliźniego, i z którego całe narody czerpały swoje społeczne ideały i moralność, musi ożywić zaangażowanie w swoje zadanie, ustanowić wewnętrzną jedność i stać się przykładem, którego wszyscy oczekują.
Musimy zrozumieć, że nasz konflikt z Arabami nie jest tak naprawdę konfliktem z Arabami, ale z całą ludzkością. Dlatego właśnie cały świat stoi po stronie Hamasu, dedykowanej, oficjalnie ogłoszonej organizacji terrorystycznej. Fakt, że ludzkość jest po stronie terrorystów wskazuje, że jedyną rzeczą, która w oczach świata jest gorsza od terrorystów, jedyną rzeczą, która wyrządza więcej krzywdy niż ludobójcza organizacja, która używa dzieci jako żywych tarcz, jest naród żydowski.
Nawet jeśli nie potrafią tego wyartykułować, żądają od nas jedności. Jeśli się zjednoczymy, oni podniosą nas na swoich ramionach, jak w proroctwie Izajasza (49:22), ponieważ oni również będą w stanie wznieść się ponad swoje konflikty i ustanowić pokój na świecie. Jeśli się nie zjednoczymy, świat zjednoczy się przeciwko nam.
Źródło: https://bit.ly/3B7Xtuh
Opublikowano dnia 14 czerwca 2021
Kiedy się zjednoczymy, zobaczymy, jak stosunek świata do nas zmienia się na lepsze.
Setki rakiet, ofiary śmiertelne, ranni, poważnie uszkodzone domy i całe miasta zamknięte. Palestyńczycy na Zachodnim Brzegu i izraelscy Arabowie w całym kraju okładali i kamienowali żydowskich cywilów, atakowali funkcjonariuszy policji, usiłowali strzelać do żołnierzy i taranować samochodami oraz linczować ludzi w samochodach. Tak niedawno wyglądał Izrael. Możemy narzekać na stronnicze i antysemickie doniesienia, które pokazuje prasa, lub że administracja Bidena umożliwia takie rzeczy, a nawet milcząco je wspiera, ale to nie są główne problemy; są to symptomy. Jeśli w tak krytycznym momencie pozwalamy sobie na dziecinne kłótnie i argumenty typu „mówiłem, że tak będzie”, to my zachęcamy do przemocy; jesteśmy aktywatorami.
Jak możemy rozwiązać nasze problemy z bezpieczeństwem, jeśli wzajemnie rzucamy sobie kłody pod nogi? Podział jaki jest między nami jest paliwem naszych hejterów. Jeśli chcemy być jutro w innym miejscu, musimy już dziś zmierzać w tym kierunku. Ale kiedy wszyscy wskazują palcem winnych mówiąc: „Tylko ja znam drogę”, to ewidentnie nikt jej nie zna i nic się nie poprawi.
Starcie między Żydami a Arabami jest tak stare, jak nasze wysiłki na rzecz przywrócenia państwa żydowskiego pod koniec XIX wieku. Ale poziom ich działania przeciwko nam zależy nie od nich, lecz od nas. Kiedy jesteśmy zjednoczeni, są cichsi; kiedy jesteśmy podzieleni, powstają z morderczymi zamiarami.
Jeśli chcemy, żeby się zmienili, potrzebują naszego pozytywnego wpływu. Muszą poczuć, że jest w nas miłość, wtedy oni, a wraz z nimi cały świat, przybiegną do nas. Ale kiedy jest wśród nas nienawiść, wtedy nią emanujemy i to samo od nich otrzymujemy.
W Kol Mevaser jest o tym napisane: „To jest wzajemna gwarancja, nad którą Mojżesz tak ciężko pracował przed śmiercią: zjednoczyć dzieci Izraela. Cały Izrael jest swoim własnym gwarantem [odpowiedzialnym za siebie], co oznacza, że kiedy wszyscy są razem, widzą tylko dobro”. Podobnie Binah LeItim stwierdza: „Podstawą niegodziwości złego Hamana… jest to, co zaczął oznajmiać: „Istnieje pewien lud rozsiany poza granicami i rozproszony” itd. Ujawnił swoją pogardę mówiąc, że ten naród zasługuje na zniszczenie, ponieważ rządzą nim podziały, wszyscy są skłóceni i gotowi do walki, a ich serca są daleko od siebie. Jednakże wskazał na źródło uzdrowienie przed ciosem [podjął środki zapobiegawcze] … przyspieszając Izrael do zjednoczenia i … bycia jednością, jak jeden człowiek, i to ich uratowało, jak w wersecie: „Idźcie, zgromadźcie razem wszystkich Żydów. „”
W związku z tym, gdy się zjednoczymy, zobaczymy, jak świat zmieni na lepsze swoje nastawienie do nas. Co więcej, zobaczymy, że nasze nadzieje na pokój i dobrą przyszłość są w naszych rękach, a jedyne, co musimy zrobić, to nauczyć się uruchamiać naszą tajemną moc: wewnętrzną jedność. W rzeczywistości, pokój zaczyna się w nas.
Źródło: https://bit.ly/3pP4bAl
Opublikowano dnia 21 maja 2021
Popyt na równość z pokolenia na pokolenie nieustannie rośnie. Rozwiązanie tego społecznego dyskomfortu wydaje się być receptą na zapobieganie dyskryminacji i niesprawiedliwości, nawracających problemów w naszych czasach. Co więc musi się wydarzyć, aby żyć w zgodzie z innymi?
Równość to zwodniczy termin, ponieważ z natury wszyscy jesteśmy różni. Każdy ma własne potrzeby i własne cechy, więc oczekiwanie, że będzie traktowany tak samo jak ktoś inny, jest dość problematyczne. Przede wszystkim najczęściej nie znamy potrzeb drugiej osoby, a nawet jeśli mamy zamiar wejść w czyjeś buty, trudno nam to osiągnąć, ponieważ nasze własne potrzeby są dla nas zawsze priorytetem.
Bez względu na dziedzinę naszego życia toczymy ciągłą walkę, ponieważ każdy uważa, że zasługuje na więcej niż to, co jest mu teraz dane. Dlatego zawsze istnieje uczucie bycia pozbawionym czegoś, a poczucie nierówności następuje tuż za nim.
W takiej rzeczywistości, w której każdy jest inny, a także egocentryczny, nie może być równości. Tak dzieje się z nami na każdym szczeblu, od podziału budżetu państwa po dystrybucję premii w zespole roboczym. Bez względu na dziedzinę naszego życia toczymy ciągłą walkę, ponieważ każdy uważa, że zasługuje na więcej niż to, co jest mu teraz dane. Dlatego zawsze istnieje uczucie bycia pozbawionym czegoś, a poczucie nierówności następuje tuż za nim.
I mimo wszystko tkwi w nas pragnienie równości. Dlaczego? Bo naprawdę możemy osiągnąć taki stan. Ale osiągnięcie równości wymaga ogólnie wzniesienia się na inny poziom życia. Oznacza to, że dzięki nowym relacjom, przeciwnym do tych, które znamy teraz, poprzez zmianę naszego wąskiego, egoistycznego kalkulowania i szukania własnej korzyści, na relacje otwarte na branie innych pod rozwagę, więzi i wzajemność, aż do poziomu miłości między ludźmi. Tylko w związkach opartych na miłości i współpracy może zaistnieć równość, ponieważ ja kocham drugiego, a drugi będzie mnie kochał i dzięki temu będziemy czuć się równi.
Oczywiste jest, że na pierwszy rzut oka ten scenariusz wydaje się być bajką, która nigdy się nie spełni, ale problemów i zmagań, przed którymi stoi ludzkość, nie da się rozwiązać w żaden inny sposób. Żyjemy w coraz bardziej połączonej rzeczywistości, jednocześnie wyczerpują się ograniczone zasoby globalne. Staramy się wszystko zdobyć dla siebie i prędzej czy później uznamy, że nie mamy innego wyjścia, jak tylko wyrazić zgodę, aby częściowo ustąpić.
W międzyczasie czujemy się niezadowoleni, niespokojni, nieusatysfakcjonowani i czekamy tylko na pierwszą okazję, aby uwolnić się z opresji tych, którzy nas gnębią i uznać, że zabraliśmy to, na co zasługujemy. Więc przechodzimy od walki do walki, od wojny do wojny. Za każdym razem jest coraz gorzej, ponieważ ego staje się coraz silniejsze, więc niszczymy się nawzajem w imię dyskryminacji, żądając sprawiedliwości i równości.
Jeśli chcemy uniknąć ogólnego upadku, będziemy musieli wznieść się do poziomu, w którym więź międzyludzka będzie miała wyższą wartość niż jakakolwiek własność prywatna lub pragnienie. Ponieważ ten wzniosły cel jest sprzeczny z ludzką naturą, tylko szeroki, długotrwały proces edukacji społecznej może nam pomóc. Prawdziwa rewolucja kulturowo-percepcyjna. Celem powinno być ulepszenie postrzegania rzeczywistości przez każdą jednostkę w społeczeństwie. Oznacza to zmianę naszej egocentrycznej percepcji, w której świat tak jakby należy tylko do nas, i uświadomienie sobie, że w naturze jesteśmy połączeni z innymi i od nich zależni. Kiedy nastąpi taka zmiana percepcji, będziemy czuć się zobowiązani do troszczenia się o innych tak, jak troszczymy się o siebie.
Osiągnięcie tego celu wymaga przedsięwzięcia ogromnego ukierunkowanego wsparcia, ogromnej pracy, zarówno pod względem zakresu, jak i czasu trwania, aby przeniknąć wszystkie poziomy społeczeństwa na całym świecie, aby można było osiągnąć porozumienie w społeczeństwie, które sprzyja ideom takim jak więź i wzajemność jako priorytet. Umowa ta doprowadzi do zmian w społeczeństwie, rządzie i przywództwie, a także stopniowo stworzy w społeczeństwie nową postawę dotyczącą równości.
Kiedy zaczniemy traktować siebie nawzajem z miłością, zaczniemy odczuwać, że wszyscy jesteśmy jedną duszą, jak organy w jednym ciele. I tak jak w swoim ciele wyczuwam różne narządy, tak też będę czuł każdą osobę wokół mnie. Taki stan da nam rzeczywistą percepcję równości, taką, którą można osiągnąć tylko poprzez połączenie, poprzez zobowiązanie się do bycia jeden za wszystkich i wszyscy za jednego.
Źródło: https://bit.ly/3hHJkwL
Opublikowano dnia 21 maja 2021
Niedawno Business Insider napisał, że raport Oxfam International wykazał, że między 18 marca 2020 r. A 30 grudnia 2020 r. bogactwo 10 najbogatszych ludzi na świecie wzrosło o 3,9 biliona dolarów. Według raportu, sam ten zysk, osiągnięty w czasie krótszym niż 10 miesięcy, „mógłby sfinansować szczepienia wszystkich ludzi na świecie i wyeliminować ubóstwo”. Jednocześnie w raporcie szacuje się, że „w 2020 roku 200 do 500 milionów ludzi popadło w ubóstwo”.
Czy naprawdę tak musi być?
Rzeczywiście, zbudowaliśmy świat, w którym na piedestale stoją pieniądze i władza. Pieniądze dają władzę, która umożliwia zdobycie większej ilości pieniędzy, co daje jeszcze większą władzę; więc ostatecznie pieniądze „sprawiają, że świat się kręci”.
A za chęcią do zdobywania pieniędzy stoi ego, motor napędzający cywilizację.
Ukoronowaliśmy ego, pozwoliliśmy mu budować nasze społeczeństwo na swoje podobieństwo, a teraz płacimy cenę za to, że się temu poddaliśmy. Joe Biden planuje podnieść podatki dla bogatych, aby zrównoważyć obciążenie ludzi i sfinansować część strat finansowych spowodowanych przez COVID-19, ale nie sądzę, aby to zadziałało, nie w społeczeństwie, w którym bogaci są potęgą. Jeśli Biden posunie się za daleko, bogaci mogą po prostu usunąć go z drogi.
Jak długo dzięki pieniądzom świat się będzie kręcił?
Aż wszyscy zrozumiemy, że składanie pokłonów przed ego nie jest rozwiązaniem. Sprawy będą się pogarszać, dopóki nie zmienimy naszego stylu życia, stanu umysłu i motywacji. Jedynym substytutem ego, który pozwoli stworzyć nam świat pełen radości, jest miłość. To słowo, które tak chętnie dyskredytujemy, jest jedynym słowem, jakie mamy, aby opisać najpotężniejszą istniejącą siłę: moc dawania. Możemy drwić z tych słów, wyśmiewać i umniejszać każdemu, kto tylko porusza zagadnienie miłości lub dawania, lecz jest to błędem. Nie ma nic potężniejszego niż miłość.
Pomyśl o tym: czy byłbyś tutaj, gdyby nie miłość twoich rodziców do ciebie?
Czy ten świat byłby tutaj, gdyby nie tryliony gatunków, które nieustannie tworzą i pielęgnują swoje potomstwo?
Pomimo niezliczonych niszczycielskich sił wokół nas, życie trwa, a nawet ewoluuje, ponieważ siła życia, moc dawania i kultywowania życia, jest silniejsza niż wszystkie inne razem wzięte.
Do początku XX wieku taka była również sytuacja w społeczeństwie ludzkim.
Ale od tego czasu niszczycielskie siły egoizmu nasiliły się w ludzkości do tego stopnia, żeteraz stanowią egzystencjalne zagrożenie nie tylko dla naszego gatunku, ale dla całej planety. Teraz my, ludzkość, musimy podjąć świadomy wysiłek, aby użyć mocy miłości i dawania ponad siłą ego – pragnienia zagarnięcia wszystkiego co tylko można, dowolnym sposobem i w nieograniczonej ilości dla siebie.
Dziesięciu miliarderów może być przyciągającym wzrok przykładem egoizmu, ale gdyby którykolwiek z nas był na ich miejscu, bylibyśmy tacy sami i zachowywalibyśmy się tak samo jak oni. Zaraza jest w każdym z nas, więc tylko wszyscy razem możemy ją wyleczyć. Jeśli skupimy się na tym wspólnie, możemy zmienić paradygmat z brania na dawanie i stać się „rodzicami”, przodkami świata, który działa na nowym paliwie.
W nowym świecie nikt nie będzie siedział spokojnie, dopóki wszyscy nie będą bezpieczni i pod opieką. Tak jak całe ciało nie ma odpoczynku ani spokoju ducha, chyba że wszystkie jego organy są zdrowe, tak też będziemy czuć się w stosunku do każdej osoby na świecie, że wszyscy są częścią mnie i nie mogę być spokojny, jeśli nie wszyscy odczuwają spokój.
Dzisiaj przejście do tego sposobu myślenia jest koniecznością. Staliśmy się tak współzależni, że jeśli nie zatroszczymy się o wszystkich, wszyscy będą cierpieć. Jeśli przyjmiemy taki sposób myślenia, będziemy kwitnąć. Jeśli nie wdrożymy tego rozwiązania, przypieczętowaliśmy nasz los.
Źródło: https://bit.ly/3f2WanB
Opublikowano dnia 30 kwietnia 2021
Pod zdjęciem: [Kopia książki dla dzieci „Gdybym prowadził zoo” autorstwa dr. Seussa, która według wydawcy nie będzie już publikowana, jest widoczna na ilustracji wykonanej na Brooklynie w Nowym Jorku, 2 marca 2021 r. REUTERS / Brendan McDermid / Illustration REFILE]
Niedawno sześć popularnych książek dla dzieci autorstwa dr. Seussa, zostało zakazanych na stronie Amazon z powodu rzekomych treści „rasistowskich”. Jako dziecko dr Seuss, który pochodzi z Niemiec, sam padł ofiarą uprzedzeń w wyniku antyniemieckiej agresji zapoczątkowanych wybuchem I wojny światowej w 1914 r. Jak na ironię, teraz jego własne książki zostały zakazane za rzekome występowanie zwrotów rasistowskich. To oskarżenie jest tak absurdalne, że ludzie zareagowali kupnem tylu książek Dr. Seussa, że wspięły się one na szczyt listy bestsellerów Amazona, zajmując dziewięć z 10 najlepszych książek na rynku.
Jeśli chcemy żyć w społeczeństwie, w którym ludzie są szczęśliwi, nie musimy starać się, aby byli równi, ale sprawić, by troszczyli się o innych! Wzajemna opieka to jedyna gwarancja, jaką możemy zapewnić społeczeństwu i żyjącym w nim ludziom. Walka z rasizmem, antysemityzmem, szowinizmem lub jakąkolwiek inną formą dyskryminacji nigdy nie rozwiązała żadnego z tych problemów. Tylko jeśli spróbujemy zbudować bliskość, troskę i wzajemne uznanie, położymy kres bigoterii w naszym społeczeństwie i utworzymy naprawdę zdrowe i przyjemne społeczności, w których będziemy mogli żyć.
Absurd dążenia do równości nie kończy się na dr. Seussie. W wielu firmach z sektora zaawansowanych technologii, a także w innych obszarach, wymaganiem stało się, aby pewien odsetek kadry kierowniczej stanowił kobiety, niezależnie od ich umiejętności. W niektórych przypadkach kobiety muszą uczestniczyć w spotkaniach, nawet jeśli nie dotyczą ich specjalizacji, brać udział w procesach decyzyjnych, a nawet oddawać głos, mimo że wszyscy są świadomi, że nie mają pojęcia o przedmiocie spotkania, ale jeśli nie ma kobiet w głosowaniu decyzja będzie nieważna. Innym miejscem, w którym dążenie do równości wyszło poza granice rozumu, są komputery. Pojęcia takie jak „czarna lista” i „biała lista” zostały w wielu przypadkach zastąpione terminami „lista zabronionych” i „lista dozwolonych”, a terminy „pan” i „niewolnik” w sieciach komputerowych zostały zastąpione terminami „podstawowy” i „wtórny.” Rzeczywiście, dążenie do równości osiągnęło absurdalne rozmiary.
Nic na to nie poradzimy; ludzie zawsze byli, są i będą inni. Tacy powinni być! Różnice nie czynią ludzi lepszymi lub gorszymi, nadrzędnymi lub podrzędnymi, ale dążenie do uczynienia ich takimi samymi czyni ich nieszczęśliwymi. Ludzie nie rodzą się równi, ponieważ wszyscy jesteśmy wyjątkowi! Wymazanie naszej wyjątkowości jest właśnie tym, co nam szkodzi. Zamiast próbować ciąć każdego zgodnie z wymiarami moralnego prokrustowego łóżka, aby każdy był pozornie taki sam i równie nieszczęśliwy, powinniśmy przyjąć nasze różnice, ponieważ to, co jedna osoba wnosi do społeczeństwa, żadna inna osoba nie może wnieść. Nie powinniśmy pracować nad zapewnieniem równego statusu dla wszystkich w społeczeństwie, ale nad kultywowaniem równego uznania i troski o wszystkich członków społeczeństwa, doceniając wyjątkowy wkład każdego. Jeśli cenimy siebie nawzajem, nie będziemy musieli martwić się dyskryminacją lub nierównością, ponieważ nasza troska o siebie nawzajem stworzy pozytywne relacje między wszystkimi.
Pomyśl o matce z dwójką dzieci: nie uważa, że jej dzieci są takie same lub równe, ale to nie znaczy, że nie kocha ich jednakowo. Jeśli jedno z nich uczy się wolniej niż drugie, może zatrudnić nauczyciela, który pomoże zmagającemu się dziecku. Nie oznacza to, że dyskryminuje jedno ze swoich dzieci. Po prostu w równym stopniu zajmuje się różnymi potrzebami swoich dzieci. Ponieważ jedno dziecko potrzebuje więcej pomocy niż drugie, matka odpowiednio reaguje. Dlatego, jeśli chcemy żyć w społeczeństwie, w którym ludzie są szczęśliwi, nie musimy starać się, aby byli równi, ale sprawić, by troszczyli się o innych! Wzajemna opieka to jedyna gwarancja, jaką możemy zapewnić społeczeństwu i żyjącym w nim ludziom. Walka z rasizmem, antysemityzmem, szowinizmem lub jakąkolwiek inną formą dyskryminacji nigdy nie rozwiązała żadnego z powyższych problemów. Tylko jeśli spróbujemy zbudować bliskość, troskę i wzajemne uznanie, położymy kres bigoterii w naszym społeczeństwie i utworzymy naprawdę zdrowe i przyjemne społeczności.
Źródło: https://bit.ly/3gP1zQp
Opublikowano dnia 23 kwietnia 2021
Zrozumienie, dlaczego Covid jest tutaj i przestrzeganie jego nakazów jest naszą jedyną drogą do wyjścia z pandemii.
Podczas gdy tłumy pędzą, aby się zaszczepić, a inni przeciwnie, oświadczają, że szczepionki są programem rządowym przeciwko ludziom, wydaje się, że ignorujemy coś bardzo ważnego: powód, dla którego wirus w ogóle się pojawił. Dopóki nie odpowiemy na to pytanie, nie będziemy mogli się go pozbyć, bez względu na to, jak skuteczne będą szczepionki. Mimo że koronawirus wydaje się regularnym wirusem, to jest czymś znacznie więcej. Ten wirus zmienia nasze myśli i pragnienia, relacje między ludźmi i krajami, i robi to na całym świecie. Covid-19 jest wielowarstwową chorobą; powinien nas nauczyć nie tylko tego, że musimy myć ręce i nosić maski. Jego głównym celem jest nauczenie nas, jak odnosić się do naszego życia.
Oznacza to, że powinien nas nauczyć nie tylko w jaki sposób powinniśmy odnosić się do siebie, ale jak powinniśmy odnosić się do życia jako całości, do istoty życia i jego celu! Z tego powodu Covid nie odejdzie tak po prostu. Będzie mutował i modyfikował się, dopóki nie wyczerpie naszego oporu, dopóki nie wyrazimy zgody na zmianę wszystkich naszych systemów społecznych, aż dostrzeżemy, dlaczego się pojawił: aby przekształcić relacje między ludźmi. Rzeczywiście, Sars-Cov-2, znany jako „koronawirus”, będzie nas naginał, dopóki nie odkryjemy jedynego lekarstwa, które naprawdę może go wyleczyć. To lekarstwo nie ma nic wspólnego z innowacjami biologicznymi, ale jest całkowicie związane z przemianami emocjonalnymi. Antidotum na SARS-Cov-2 jest nauczyć się prawdziwie kochać bliźniego. Ten środek zaradczy, pomimo tego, że brzmi dziwacznie, jest lekarstwem nie tylko na Covid-19, ale na wszystkie nasze dolegliwości, a dopóki nie wykorzenimy przyczyny, nie pozbędziemy się tego co z niej kiełkuje, a mianowicie wirusa.
Zauważmy jak COVID najpierw nas oddzielił od siebie, umieścił w zamknięciu i wyeliminował z naszego życia zatrute relacje w szkołach, miejscach pracy, konkurencyjnych grach sportowych, w przemyśle i w każdym miejscu, w którym konkurujemy ze sobą, zamiast pomagać sobie nawzajem. Kiedy próbowaliśmy się temu przeciwstawić, ponownie otworzyć gospodarkę i odnowić nasze więzi społeczne, Covid na nowo uderzył i zaczął wpływać na coraz młodszych, pogorszył konsekwencje, gdy przeniósł się z płuc do krwi, a z krwi do mózgu, jednocześnie stając się jeszcze bardziej zaraźliwym niż wcześniej. Covid rozdzielił również członków rodziny, jeszcze bardziej potęgując ból separacji, aby zmusić nas do przemyślenia naszych połączeń z ludźmi na każdym poziomie. Dopóki nie zmienimy wszystkich naszych połączeń, na wszystkich poziomach – wirus nie odpuści. Dopóki nie dowiemy się, jak traktować siebie nawzajem z troską i rozważaniem, jak budować społeczności, w których ludzie czują się bezpiecznie są mile widziani, jak budować społeczeństwa, które nie wykorzystują słabych i bezbronnych, ale uznają różnorodność zamiast pomniejszania każdego, kto myśli poza głównym nurtem mediów. Dopóki nie dowiemy się tego wszystkiego, Covid nie pozwoli nam prowadzić normalnego życia.
Zrozumienie, dlaczego Covid jest tutaj i przestrzeganie jego nakazów jest naszą jedyną drogą do wyjścia z pandemii. Dopóki próbujemy wymknąć się ze szponów wirusa, coraz mocniej zaciska on na nas swój chwyt. Jak tylko się poddamy i zaakceptujemy, że musimy zatroszczyć się jeden o drugiego, wirus natychmiast odpuści.
Źródło: https://bit.ly/3azR3sg
Opublikowano dnia 23 kwietnia 2021
Jeszcze zanim Covid-19 rozprzestrzenił się na całym świecie jak ogień, zbliżaliśmy się do załamania koniunktury. Media udawały, że jest tam jeszcze wiele smakołyków do odkrycia, ale pomimo zasłony dymnej i tak zbliżaliśmy się do końca. Nie będziemy szczęśliwi, żyjąc w kolonii na Marsie; nie będziemy szczęśliwi, bo jest nowy prezydent; nie będziemy szczęśliwi, bo nasz samochód jest elektryczny, a nasza energia pochodzi ze źródeł odnawialnych, ani dlatego, że jemy wegetariańskie hamburgery lub mięso wyhodowane w laboratorium. Będziemy szczęśliwi tylko wtedy, gdy weźmiemy odpowiedzialność za nasze życie i przestaniemy skupiać się tylko na sobie.
Kiedy dajesz, wzrastasz, stajesz się kimś więcej niż tylko sobą; łączysz się z osobą, którą obdarowujesz, a coś z tej osoby staje się tobą. Całe życie, cały wszechświat jest połączony. Kiedy przyjmujesz ten sposób myślenia, ty również stajesz się połączony, podobnie jak twoje otoczenie. W ten sposób łączysz się ze wszystkim wokół siebie. Wtedy, nawet jeśli nie jesteś tego świadomy, Twoje otoczenie zaczyna dodawać Ci energii. To właśnie dlatego dający nigdy nie są w depresji ani nie czują beznadziei.
Zbliżamy się do prawdy. Pragnienia, które wcześniej napędzały nas do działania, stopniowo tracą swój urok. Nadal pragniemy pieniędzy, sławy i władzy, ale gotowość ludzi do podjęcia wysiłku koniecznego do ich zdobycia wydaje się słabnąć. To nie są leniwi ludzie; po prostu bardziej niż inni są świadomi, że takie osiągnięcia nie uczynią ich szczęśliwymi. A skoro nie mogą być szczęśliwi mając te rzeczy, to po co trudzić się ich zdobywaniem?
Jednak coś musi nas satysfakcjonować! Bez satysfakcji nie czujemy, że żyjemy! Dzisiaj wielu ludzi już zrezygnowało ze znajdowania satysfakcji w bogactwie, władzy czy sławie, ale nie znajduje zastępczej ambicji i dlatego pogrąża się w beznadziei, która następnie przeradza się w depresję. Inni próbują sportów ekstremalnych, nadmiernego jedzenia lub ekscentrycznych nawyków seksualnych, ale to wszystko są etapy prowadzące do porzucenia również tych zainteresowań. Nawet religia, która kiedyś była najpewniejszym schronieniem przed pozornym bezsensem życia, nie wydaje się już tak obiecująca.
W końcu, kiedy wyczerpaliśmy wszystkie opcje, a medialna obietnica potencjalnej radości już nas nie oszuka, ani żadna inna pokusa, znajdziemy się w sytuacji, w której nie będziemy wiedzieli, co uczyni nas szczęśliwymi, co sprawi, że życie wyda nam się warte zachodu. Ten moment, kiedy sięgamy dna, jest momentem eureki. W tym momencie, kiedy stwierdzamy, że nic nie może nas zadowolić, przestajemy patrzeć tylko na siebie. To wtedy naprawdę dostrzegamy, że poza nami są inni, cały świat, który czekał na to, byśmy spojrzeli na zewnątrz, a nie tylko do wewnątrz.
To właśnie wtedy przestajemy pytać o sens życia, ponieważ każda chwila staje się wypełniona znaczeniem i celem. Możliwość odczuwania innych, łączenia się, dzielenia i troski poszerza nasze wąskie horyzonty do tego stopnia, że odkrywamy nieskończone pragnienia, które możemy zaspokoić. Kiedy wysilamy się, by zrealizować własne marzenia, często pozostajemy niezadowoleni. Co więcej, nawet jeśli osiągamy nasze cele, zwykle przestają nas one satysfakcjonować wkrótce po ich realizacji. W przeciwieństwie do tego wzorca, kiedy staramy się nawiązać kontakt z innymi i zaspokoić ich potrzeby, zarówno praca, jak i osiągnięcia są satysfakcjonujące. Pomyśl o tym, czy kiedykolwiek zrobiłeś coś dla kogoś i nie czułeś się z tym dobrze?
Jest ku temu dobry powód: kiedy dajesz, wzrastasz, stajesz się kimś więcej niż tylko sobą; łączysz się z osobą, której dajesz, i coś z tej osoby staje się tobą. Całe życie, cały wszechświat jest połączony. Kiedy przyjmiesz taki sposób myślenia, ty również staniesz się połączony, podobnie jak twoje otoczenie. W ten sposób łączysz się z wszystkim wokół siebie. Wtedy, nawet jeśli nie jesteś tego świadomy, Twoje otoczenie zaczyna Cię energetyzować. To właśnie dlatego dający nigdy nie są w depresji ani nie czują beznadziei. Tak jak ludzie dorastają, kiedy stają się rodzicami, tak i my musimy teraz dorosnąć i stać się rodzicami otaczającego nas świata. Na tej transformacji możemy tylko zyskać.
Źródło: https://bit.ly/3vdKfbU
Opublikowano dnia 23 kwietnia 2021
Mieliśmy nazizm i mieliśmy komunizm, mieliśmy socjalizm i mieliśmy kapitalizm. Mieliśmy Autokrację, mieliśmy Demokrację, mieliśmy monarchie i mieliśmy republiki. Życie składa się z przeciwieństw: lewa, prawa, słońce, księżyc, gorąco, zimno, zima, lato, nienawiść, miłość, radość i smutek. Bez jednego z nich nie byłoby drugiego; bez żadnego z nich nie byłoby istnienia. Ale jeśli istniejemy, to znaczy, że mamy jedno i drugie.
Życie nie jest statyczne; ono ciągle ewoluuje, ciągle idzie do przodu. Życie rozwija się, warstwa po warstwie. Kiedy pojawia się nowa warstwa, jej dwa przeciwieństwa manifestują się, walczą ze sobą przez jakiś czas, a w końcu uznają, że żadne z nich nie może istnieć bez drugiego, więc tworzą więź. Dalej ta więź staje się podstawą do powstania następnej warstwy z kolei.
Życie nie jest statyczne; ono ciągle ewoluuje, ciągle idzie do przodu. Życie rozwija się, warstwa po warstwie. Kiedy pojawia się nowa warstwa, jej dwa przeciwieństwa manifestują się, walczą ze sobą przez jakiś czas, a w końcu uznają, że żadne z nich nie może istnieć bez drugiego, więc tworzą więź. Dalej ta więź staje się podstawą do powstania następnej warstwy z kolei.
Kiedy wszystkie fizyczne warstwy ewolucji są już obecne, zaczyna wyłaniać się zestaw warstw subtelniejszych przeciwieństw. To jest sfera ludzi. Na poziomie ludzkim, warstwy nie są fizyczne, ale intelektualne, emocjonalne, ideologiczne i duchowe. Jednak zawsze obowiązuje ta sama zasada: nie ma innej. Ideologie, szkoły i praktyki zawsze występują w parach przeciwieństw. Czasami manifestują się one jednocześnie, a innym razem naprzemiennie, ale jeśli jest jedna, to jest, była lub będzie druga.
Teraz, wojna i pokój są unikalną parą przeciwieństw. Nie mają one określonego miejsca w ewolucji rzeczywistości. Zamiast tego, manifestują się na każdej warstwie. Wojna reprezentuje początkowe etapy warstwy, kiedy strony nie zgadzają się z istnieniem drugiej, a pokój reprezentuje etap, w którym akceptują, a w końcu witają i wspierają się nawzajem. Kiedy obie strony rozumieją, że druga jest niezbędna, zmieniają swoje nastawienie do niegdyś przeciwnika, który staje się tolerowany, akceptowany i mile widziany, aż do momentu, kiedy obie strony tworzą więź. Ta więź z kolei staje się podstawą do powstania następnej warstwy, w której proces ten powtarza się.
Tak na marginesie, hebrajskie słowo oznaczające „pokój” to shalom. Szalom nie oznacza braku wojny, ale raczej wywodzi się ze słów hashlama [akceptacja lub dopełnienie] i shlemut [całość]. Dlatego początkowym etapem każdej nowej warstwy w rzeczywistości jest wojna, czyli walka o dominację, a jej dopełnieniem jest ustanowienie pokoju, który oznacza akceptację współzależności między stronami i późniejszą więź, jaką one tworzą.
Każda drużyna sportowa i każda jednostka wojskowa wie, jak ważna jest więź między jej członkami. Więź, którą tworzą, często stanowi różnicę między zwycięstwem a porażką, między życiem a śmiercią. Dla społeczeństwa równie ważne, jeśli nie ważniejsze, jest zaprowadzenie pokoju, czyli wzajemna akceptacja wewnętrznych sprzeczności i przeciwieństw oraz wytworzenie między nimi więzi. Praca w tym kierunku synchronizuje społeczeństwo z resztą natury, z „napędem” rzeczywistości.
Obecnie ludzie walczą ze sobą na śmierć i życie aż do wyczerpania i niechętnie akceptują istnienie drugiej strony. Czy można się dziwić, że życie wydaje się być ciągiem udręk? Pomyśl, jak wyglądałoby życie, gdybyśmy byli świadomi mechanizmu powstawania i ostatecznego łączenia się przeciwieństw. Nasze życie nie tylko posuwałoby się naprzód i rozwijało nieskończenie szybciej i zupełnie bezboleśnie, ale każda chwila byłaby świętem. Nie doświadczalibyśmy przeciwieństw jako niezgody, ale jako trampoliny, na której im niżej się zapadamy w chwilach walki, tym wyżej skaczemy w chwilach spokoju. Czy jest jakieś dziecko, które nie lubi skakać na trampolinie? A kiedy już znajdziemy się na szczycie skoku, będziemy oczekiwać i cieszyć się z kolejnego zejścia, wiedząc, że doprowadzi nas ono do kolejnego skoku, jeszcze wyżej niż poprzednio.
Okazuje się, że różnica między społeczeństwem ponurym i zniechęconym, a takim, które jest żywe i radosne, polega jedynie na świadomości i zrozumieniu postępu rozwoju. Im bardziej ludzie rozumieją, jak działa rzeczywistość, tym bardziej będą patrzeć na życie z pozytywnej i konstruktywnej perspektywy i tym bardziej będą szczęśliwi. Jeśli chcecie widzieć swoich bliskich szczęśliwymi, jeśli chcecie żyć w spójnym społeczeństwie, w którym ludzie dążą do zjednoczenia, przekażcie im te słowa, niech wiedzą o zasadzie pokoju, o zasadzie uzupełniania się przeciwieństw, która prowadzi całą rzeczywistość po lewej, po prawej ale zawsze do przodu.
Źródło: https://bit.ly/3etTL3E
Opublikowano dnia 1 kwietnia 2021
Pewne rzeczy, pomimo upływu czasu, nie znikają. Po prostu zmieniają swój kształt, ruch i środki, aby przeniknąć do umysłów ludzi. Uprzedzenia wobec Żydów są jednym z takich przypadków. Wraz z gwałtownym wzrostem nowych środków komunikacji, uprzedzenia przyjęły również nowe sposoby rozprzestrzeniania się. Ale rzeczywiste odpowiedzi na odwieczny dylemat, jak wykorzenić antysemityzm, można znaleźć patrząc wstecz w starożytne pisma.
Światło Zoharu jest jak brama do prawdziwszej rzeczywistości, która obecnie jest ukryta przed naszym wzrokiem. Spójrzmy na antysemityzm na nowo, w tym nowym świetle, które rzuca Zohar. Jeśli przybyłbyś 200 lat temu do opuszczonej wioski syberyjskiej i oświadczył, że jesteś Żydem, miejscowi zareagowaliby zdziwieni: „Nie wierzymy ci!”. A gdyby zapytać dlaczego, odpowiedzieliby „To dlatego, że nie masz rogów na głowie”. Choć brzmi to prymitywnie, krew zniesławia Żydów i groteskowe wizerunki zachłannych kupców z zakrzywionymi nosami do dziś są rozpowszechnione w mediach społecznościowych i przejawach kulturowych w społeczeństwach amerykańskich i europejskich.
Co więcej, wiara w mit, że Żydzi zabili Jezusa i błędne przekonanie o podwójnej lojalności Żydów pojawia się z niepokojącą częstotliwością. Antysemityzm, jak zawsze tak i teraz, jest odrażający i pojawia się z dużą siłą. Zawsze istniał, a pytanie dotyczy tylko tego, w jakim stopniu wypływa lub pozostaje pod powierzchnią. Należy od razu ogłosić: walka z antysemickimi stereotypami będzie bezowocna. Nienawiść do narodu żydowskiego będzie się tylko umacniać, ponieważ ma duchowe korzenie.
Mądrość Kabały wyjaśnia, że źródło tego zjawiska istnieje w strukturze samego duchowego świata, który jest podzielony na to, co Kabała nazywa „Rosz” („głowa”) i „Guf” („ciało”), tj. „Izrael” i „narody świata”. Ta alegoryczna myśl jest czasami wyrażana, jako „serce” i „narządy ciała”, które manifestują się w naszym materialnym świecie. Według przełomowej w Kabale starożytnej książki, Księgi Zohar, która wyjaśnia sekrety Tory: „Izrael jest sercem całego świata, podobnie jak organy ciała nie mogłyby istnieć na świecie nawet przez chwilę bez serca, więc wszystkie narody nie mogą istnieć na świecie bez Izraela ”.
Tak jak rolą serca w ludzkim ciele jest dostarczanie siły do pompowania krwi do wszystkich narządów, tak rolą Izraela jest zapewnienie ludzkości siły do łączenia się, dostarczania duchowej obfitości narodom świata. Innymi słowy, Izrael ma być „światłem dla narodów”. Lud Izraela i narody świata nie są jedynie grupami ludzi na powierzchni ziemi. Mądrość Kabały wyjaśnia, że terminy odnoszą się do dwóch sił działających w każdym człowieku, sił zwanych „Izraelem” i „narodami świata”.
Pragnienia wewnątrz nas, które są wrażliwe na siłę więzi między ludźmi, nazywane są „Izraelem”, a pragnienia przeciwne, które posiadamy, aby otrzymywać i cieszyć się obfitością, która wypływa z takiego połączenia, nie biorąc pod uwagę innych – nazywane są „narodami świata”. Obie siły rezydują i oddziałują w obrębie człowieka i całej ludzkości. Kiedy jedna siła wzrasta, druga maleje i odwrotnie. W ten sposób płomienie nienawiści wobec narodu żydowskiego mogą zostać obniżone lub ewentualnie wzmocnione, zgodnie z równowagą między tymi pragnieniami.
Jak możemy wzmocnić w nas „Izrael” ponad „narodami świata”? Jak możemy zwiększyć naszą wrażliwość na związek w stosunku do innych naszych pragnień pobłażania sobie kosztem innych? Możemy to osiągnąć poprzez badanie Kabały – metody połączenia – a zwłaszcza Księgi Zohar. Zohar ma na nas duży pozytywny wpływ, nawet jeśli nie jesteśmy w stanie zrozumieć jego pełnych wymiarów i korzyści. Nasi mędrcy wyjaśnili ten proces w następujący sposób:
„Aby wyjaśnić, w jaki sposób Zohar oczyszcza duszę, nawet gdy czytelnik nie rozumie tego, co mówi, mamy przykład tego, gdy ktoś wchodzi do sklepu z perfumami, nawet jeśli nie kupi perfum, kiedy opuszcza sklep, przywiązany jest do niego zapach.” (rabin Mosze Chaim Efraim z Sadilkov)
Światło Zoharu jest jak brama do prawdziwej rzeczywistości, która obecnie ukryta jest przed naszymi zmysłami. Ma ogromną moc, ale abyśmy mogli efektywnie wykorzystać moc objawienia, musimy przeczytać historie opowiadane w Zohar, jako praktyczny przewodnik do odkrywania głębszej rzeczywistości poprzez jedność poza granicami świata materialnego.
Jak działa ten proces?
Kiedy dążymy do jedności, budzimy siłę połączenia między nami i wyostrzamy naszą wrażliwość na pozytywne stosunki między nami oparte na porozumieniu, tym samym wznosimy „Izrael” w nas i obdarzamy świat obfitością. W takim stanie nikt na świecie nie zajmowałby się już antysemickimi poglądami lub uprzedzeniami wobec Żydów, lecz ciepłym i troskliwym sercem, które powinno przedstawiać naród żydowski i jego wielki wkład w naprawę świata.
Źródło: https://bit.ly/3sFXhxV
Opublikowano dnia 31 marca 2021
Zanim COVID-19 szturmem opanował świat, gazety bardzo często skupiały się na temacie globalnego szerzenia się antysemityzmu. Koronawirus wprowadza ludzi w tryb przetrwania, a kiedy jesteś zajęty ratowaniem swojego życia i swoich bliskich, nie starcza sił na nienawiść. Ale teraz wydaje się, że przerwa w antysemityzmie prawie się skończyła i wraca nienawiść do Żydów. Od samego początku oczywiste było, że Żydzi nie powinni pokładać nadziei w wirusach, że oszczędzą im gniewu narodów, ale widok powrotu antysemityzmu jeszcze przed szczytem pandemii jest z pewnością powodem do niepokoju.
Zgodnie z oceną ekspertów i ekologów badających sytuację w dzień i w noc na całym świecie, wybuch jest produktem naszego egoizmu. Nasza chciwość, poszukiwanie profitów i wykorzystywanie przyrody oraz siebie nawzajem wyczerpały zasoby Ziemi, wypędziły zwierzęta z ich naturalnych środowisk w stronę niezdrowej bliskości z ludźmi, a także zepchnęły dziesiątki milionów ludzi poniżej progu dochodów, który pozwala utrzymać właściwe zdrowie. Jest to wylęgarnia wszelkiego rodzaju zarazków, biologiczna bomba czekająca na wybuch.
Mówiąc prościej, nasze ego wyczerpało planetę, wytrąciło ją z równowagi, a teraz planeta odzyskuje ster i przywraca równowagę naszym kosztem. To nie jest zemsta, ale akt przywracania równowagi.
Wina po stronie CEO
Jeśli koronawirus czegoś nas nauczył, to tego, że nie możemy tańczyć tylko do melodii naszych ego; musimy to zrównoważyć. Jak to zrobimy?
Odpowiedź na to pytanie rozwinąłem dokładnie w moich książkach Like a Bundle of Reeds: Why Unity and Mutual Guarantee Are Today’s Call of the Hour and in my latest publication, The Jewish Choice: Unity or Anti-Semitism: Historical facts on anti-Semitism as a reflection of Jewish social discord. Krótko mówiąc, antysemici obwiniają nas o wszystko, co jest nie tak ze światem, ponieważ czują, że mamy kontrolę, więc wszystko, co jest z nim nie tak, spowodowane jest przez nas. W ten sam sposób, jak obwiniasz prezesa firmy, gdy nie działa ona dobrze, antysemici obwiniają Żydów, gdy świat dobrze sobie nie radzi. Dzisiaj według ADL i wielu innych organizacji pozarządowych monitorujących nienawiść do Żydów, ogromna i wciąż rosnąca liczba ludzi na świecie jest antysemicka. Połącz to z faktem, że świat rzucił pandemię na ludzkość, i już powstaje burza będąca poważnym zagrożeniem dla Żydów na całym świecie.
Pojedyncze głosy wrzeszczące z pogranicza Lewicy i Prawicy, że Żydzi są winni za wszystko, to krople, które przychodzą przed deszczem. Ale na bardzo bliskim horyzoncie chmury są ciemne, ciężkie i naprawdę groźne.
Znalezienie schronienia w sobie
Żydzi mają jeszcze czas. Przerwa jeszcze się nie skończyła. Ich schronienie jest jak zawsze w jedności. To znaczy jedność, zawsze była i zawsze będzie ich baldachimem, ich schronieniem przed burzą. Każdy żydowski przywódca od czasów Abrahama, Izaaka i Jakuba wzywał Żydów do zjednoczenia się w celu uniknięcia nieszczęścia. Jednak szczególnie dzisiaj, nasza jedność nie może być tylko dla nas samych. Nie tylko my potrzebujemy jedności; cały świat tego potrzebuje. My, Izrael jesteśmy obwiniani za zniszczenie świata przez egoizm; dlatego jesteśmy tymi, którzy muszą wskazać drogę wyjścia, jednocząc się ponad naszym własnym ego. Jeśli zjednoczymy się i staniemy się wzorem do naśladowania w jedności, będziemy nowoczesną wersją „światła dla narodów”, wzorem, którego potrzebuje dziś świat.
Z powodu zniewolenia świata przez egoizm, kto lepiej od nas może pokazać drogę do wolności w czasie Paschy? Jeśli jednoczymy się, aby wzajemnie pomóc sobie wznieść się ponad nasze ego, jest to jedyny przykład, który świat musi zobaczyć. Oto, dlaczego jedność jest dla nas tak cenna i dlatego jest naszą jedyną nadzieją.
Źródło: https://bit.ly/3f3wyEI
Opublikowano dnia 30 marca 2021
Fatou Bensouda, prokurator w dochodzeniu Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) przeciwko Izraelowi w sprawie możliwych „zbrodni wojennych”, obiecała, że śledztwo „będzie prowadzone niezależnie, bezstronnie i obiektywnie, nie będzie w nim miejsca na strach lub przychylność”. W porządku. Jak zauważył premier Benjamin Netanjahu, MTK, który został utworzony, aby zapobiec powtórzeniu się okrucieństw, takich jak Holokaust, teraz staje przeciwko państwu żydowskiemu. Zamiast prawdziwej bezstronności, „przymyka oko na Iran, Syrię i inne dyktatury, które popełniają prawdziwe zbrodnie wojenne na prawo i lewo” – powiedział Netanjahu. Jak zawsze, najłatwiejszym sposobem ujawnienia antysemityzmu jest stworzenie podwójnych standardów, w tym przypadku nie mogły one być bardziej nowatorskie. Jednak każdy, kto mnie zna lub kto przeczytał moje książki The Jewish Choice i Like a Bundle of Reeds, nie będzie zaskoczony, jeśli nie wyrażę żalu przeciwko antysemitom lub istnieniu antysemityzmu. W rzeczywistości w pełni rozumiem, skąd się bierze i traktuję to jako zjawisko naturalne i wezwanie do działania, a nie jako nieuzasadnione oskarżenie przeciwko mojemu narodowi.
W najmniejszym stopniu nie dziwię się, że świat ocenia nas według innych standardów niż resztę narodów. Oczekują od nas czegoś innego i w odniesieniu do tego odpowiednio nas oceniają. Możemy stwierdzić, że jesteśmy tacy sami jak wszyscy, że nie różnimy się od innych narodów, ale nikt nie wierzy w tą deklarację, a w głębi duszy my sami też nie. Zamiast narzekać na podwójne standardy na świecie wobec Żydów, powinniśmy postrzegać to zarówno jako komplement, jak i wyzwanie. Oczekują, że będziemy bardziej sprawiedliwi niż wszyscy inni, bardziej etyczni niż wszyscy inni, a kiedy nie zdajemy ich testu, oskarżają nas o zbrodnie przeciwko ludzkości.
Staramy się być prawi i etyczni, ale świat nam nie wierzy. Oczywiście jest to złe; żadna armia nie jest bardziej ostrożna, aby nie złamać praw człowieka niż armia izraelska, ale nikt nam nie wierzy i nie bez powodu: to etyczne postępowanie jest zawodne z bardzo prostego powodu – sposobu, w jaki się nawzajem traktujemy. Najpierw musimy nauczyć się, jak odnosić się do siebie nawzajem, a potem świat wysłucha naszych argumentów na temat bycia cnotliwym. Widzą w naszym traktowaniu siebie nawzajem świadectwo naszej niegodziwości i nie uwierzą w ani jedno słowo wypowiedziane w sądzie, dopóki nie zaczniemy działać, jak ktoś za kogo się podajemy.
Pozwól, że cię zapytam: czy zaufałbyś komuś, o kim wiedziałeś, że był podły dla własnego brata, okradł własną siostrę, wrobił swoich rodziców, aby położyć ręce na ich pieniądzach i majątku, a następnie powiedział ci, że jest dobrym człowiekiem? Nie, nie zaufałbyś i słusznie. Oto jak świat postrzega nas, Żydów – jako bandę podżegaczy wojennych okradających się nawzajem, oszukujących, zdradzających się, udając nieszkodliwych i niewinnych. W ich oczach jesteśmy winni jeszcze przed rozpoczęciem procesu przed MTK i nie ma znaczenia, co powiemy w naszej obronie. Jeśli chcemy zdobyć przychylność świata, musimy przestać traktować się nawzajem tak przebiegle i nienawistnie. Musimy przestać nienawidzić się nawzajem, inaczej świat nie przestanie nas nienawidzić. Wiedzą, że jesteśmy sprytni; wiedzą, że jesteśmy w stanie; i wiedzą, co wnieśliśmy dla świata. Wiedzą jednak również, że nie mogą nam ufać, ponieważ widzą, jak traktujemy siebie nawzajem. Jeśli chcemy wszędzie sprawiedliwego traktowania, musimy zacząć od zrobienia tego między sobą, a wtedy zobaczymy, jak świat zmienia swoje podejście do nas.
Źródło: https://bit.ly/3sHaw1i
Opublikowano dnia 30 marca 2021
Według PEW Research Center: „Po raz pierwszy od czasów Wielkiej Depresji większość młodych dorosłych w USA żyje z rodzicami „. W latach 60. z rodzicami mieszkało tylko 29 procent młodych dorosłych. W miarę upływu lat, a zwłaszcza od czasu wybuchu Covid-19, liczba dorosłych dzieci (mimowolnie) mieszkających w domu z rodzicami wzrosła do ponad 52 procent i dalej rośnie.
Poczucie bezsensowności jest sednem tej sprawy. W epoce, gdzie wszystko jest wspólne, gdzie każdy produkt jest produkowany i zmontowany w dwudziestu różnych krajach, indywidualistyczny sposób myślenia jest przeciwieństwem przepływu rzeczywistości, ale to właśnie próbujemy uprawiać. Nic dziwnego, że nie możemy zrozumieć życia; myślimy w przeciwnym kierunku niż ono płynie!
Dla młodych dorosłych może się wydawać niezgodne z intuicją, aby żyć z rodzicami. W końcu młodzi ludzie chcą niezależności; chcą odnieść sukces, osiągnąć rzeczy i zostawić po sobie ślad na świecie. Nawet jeśli nie są wielkimi zdobywcami, na pewno nie chcą, aby ich rodzice wtrącali się w ich osobiste życie. Dlaczego więc wracają do domu lub w ogóle nie chcą się z niego wyprowadzić?
Istnieje kilka powodów i są one na różnych poziomach. Na bardziej powierzchownym poziomie – dziś nie jesteśmy tak pewni, jak powinniśmy zarządzać naszym życiem i tego, dokąd zmierza świat. Podziały osobiste i krajowe stały się bardziej powszechne, spadła wiara w siebie i w naszą przyszłość jako jednostki i społeczeństwa. Nie dążymy już do podbicia świata i nie jest już naszym znakiem: „być kimś”, jak kiedyś mawiali młodzi ludzie. Zamiast tego mamy nadzieję przetrwać. Oczywiście, nie każdy jest w takim stanie, ale statystyki mówią same za siebie; dzieje się tak z wieloma ludźmi. W rezultacie, zamiast brać życie za rogi i skakać na głęboką wodę, zanurzamy naszą stopę, aby przetestować temperaturę. Tylko jeśli jesteśmy pewni, że wszystko pójdzie dobrze, wchodzimy w to.
Na głębszym poziomie istnieje poczucie bezsensowności, które wkrada się w świadomość młodych dorosłych. To nie znaczy, że dzisiejsi młodzi ludzie nie chcą cieszyć się życiem i nie tylko to, że boją się przeszkód trudnych do pokonania; jest również kwestia pokus jakie życie ma do zaoferowania takich jak pieniądze, władza i sława, a które nie wydają im się już tak atrakcyjne. Nie pożądają trofeów naszego pokolenia, ale jednocześnie nie mają żadnych innych do których chcieliby dążyć. Dlatego tak wielu z nich jest przygnębionych. Kiedy masz wszystko, czego potrzebujesz do życia, ale nie masz powodu, aby żyć, nic nie możesz na to poradzić, że czujesz się nieszczęśliwy. Niektórzy są tego świadomi, inni nie, ale jest to widoczne w ich poszukiwaniach szalonych doświadczeń, które sprawiają, że są na krawędzi, takie jak sporty ekstremalne, twarde narkotyki, przemoc i różne uzależnienia.
Poczucie bezsensowności jest sednem tej sprawy. W epoce, gdzie wszystko jest wspólne, gdzie każdy produkt jest produkowany i zmontowany w dwudziestu różnych krajach, indywidualistyczny sposób myślenia jest przeciwieństwem przepływu rzeczywistości, ale to właśnie próbujemy uprawiać. Nic dziwnego, że nie możemy zrozumieć życia; myślimy w przeciwnym kierunku niż ono płynie!
Dzisiaj, aby poczuć satysfakcję w życiu, musimy pozytywnie włączyć się w społeczeństwo, stać się elementem tworzącym jego dobrobyt. Kultura „Ja! Ja! Ja!” wyczerpała się i powoli, wyłania się podejście: My! My! My!
Osoba związana ze społeczeństwem czuje nie tylko społeczeństwo, ale przepływ życia, który się w nim odbywa. Społeczeństwo jest po prostu środkiem do łączenia się ze znacznie większą i głębszą strukturą: całością rzeczywistości. Rzeczywistość lub natura, jest all -inclusive. Wszystko w nim jest połączone na niezliczone sposoby ze wszystkim innym. Potrzebujemy społeczeństwa, aby rozbudowywać wzajemne połączenia, dowiedzieć się, jak wchodzić w interakcje, a tym samym zacząć czuć połączenia i interakcje, które przenikają wszystko! Tylko wtedy, gdy będziemy mogli wykorzystać mechanizm zawierający całą rzeczywistość, poczujemy, że nasze życie ma znaczenie, że wiemy, jak żyć w połączeniu i zrozumiemy, dokąd zmierzamy.
Źródło: https://bit.ly/3ftrQmS
Opublikowano dnia 18 marca 2021
Wydaje się, że dzisiejszych ludzi prawie nic nie obchodzi. Jesteśmy obojętni na cierpienie ogromnej części społeczeństwa, chyba że coś wpływa na nas bezpośrednio na poziomie osobistym. Oglądamy wiadomości, denerwujemy się i narzekamy i to jest zakres naszego zaangażowania w społeczność. Dlaczego apatia stale rośnie? Nasza obojętność wynika z tego, że jesteśmy coraz bardziej oderwani od naszego otoczenia. Brakuje nam poczucia przynależności, mimo że takie uczucie jest równie ważne jak tlen, którym oddychamy. Każdy z nas musi zdać sobie sprawę, że nasza przyszłość jest nierozerwalnie związana z przyszłością innych.
Gdy dobre połączenia między nami wzmocnią się i pogłębią, zaczniemy odczuwać szczególną moc przepływającą przez naszą sieć komunikacyjną – siłę, która nas ożywia, powiększa i daje nam zrozumienie, uczucie, myśl i pragnienie na niespotykanym dotąd poziomie. Nasza wzajemna integracja sprawi, że poczujemy nową rzeczywistość wykraczającą poza ograniczenia naszej obecnej, indywidualnej percepcji.
Podstawowy budulec człowieka można zdefiniować jako pragnienie odczuwania przyjemności i napełniania się, pragnienie odczuwania satysfakcji. Na każdym etapie rozwoju cieszą nas różne rzeczy, odnosi się to do indywidualnego rozwoju jednostki jak i ewolucji gatunku ludzkiego. Nasz etap rozwoju wpływa na poziom naszego zaangażowania społecznego lub obojętności społecznej. Na przykład, kiedyś dzieci czuły naturalny pociąg do życia społecznego; dziś od samego początku przyklejone są do ekranów. Co więcej, w przeszłości ludzie byli dumni ze swoich przynależności grupowych, takich jak cechy zawodowe i związki zawodowe; odnaleźli w nich satysfakcję, zaufanie i siłę. Dziś nikt nie ma na tyle cierpliwości, by o takich rzeczach słuchać, a już na pewno nie ma ochoty należeć do takiego stowarzyszenia. W miejscu pracy staż, bezpieczeństwo pracy i stabilność należą już do przeszłości. Ludzie nie mają pojęcia, czy za rok będą mieli pracę.
W wyniku tych i innych zmian w relacji między jednostką a społeczeństwem współczesny człowiek nie czuje przynależności do niczego. W starożytności ludzie potrzebowali więzi społecznych do fizycznego przetrwania, dziś cenimy naszą niezależność i staramy się unikać społecznych wymagań i zobowiązań. Płacimy podatki, które musimy i na tym koniec. Ponieważ natura ludzka kontynuowała swój wewnętrzny rozwój, człowiek mniej identyfikuje się z krajem lub miejscem i stał się znacznie bardziej egoistyczny. W rezultacie społeczeństwo składa się teraz ze zbioru niepowiązanych ze sobą elementów, które są wobec siebie coraz bardziej obojętne. Jedynym miejscem, w którym być może widać wysoki poziom zaangażowania społecznego, są internetowe platformy społecznościowe. W sieci ludzie są naprawdę bardzo aktywni. Jednak mimo pięknych inicjatyw społecznych tu i ówdzie przestrzeń wirtualną wypełnia przede wszystkim cynizm, nietolerancja, kłótnie, zastraszanie i znęcanie się.
W jakim kierunku zmierza ten trend? Co nas czeka w najbliższych latach? Pragnienie przyjemności będzie się rozwijać w każdym człowieku, ale jednocześnie ludzie nie znajdą już niczego, w czym czują się spełnieni. Utrata dobrego połączenia ze społeczeństwem stopniowo sprawi, że osoba poczuje się, jakby dusiła się w swojej prywatnej skorupie. Dzisiejsza obojętność doprowadzi do jutrzejszej rozpaczy. Ludzie zaczną czuć, że nie ma po co żyć. W głębi serca wzrośnie poczucie, że nie ma się czym napełniać, nie ma pasji, wyzwania, nadziei. Nic, tylko drętwota przypominająca śmierć. W niespodziewany sposób, na końcu ta egzystencjalna rozpacz doprowadzi do przełomu prowadzącego na kolejny poziom w ewolucji relacji jednostka a społeczeństwo. Wirtualny świat online będzie faktycznie odskocznią do nowej rzeczywistości. W momencie, gdy zdamy sobie sprawę, że obecnie wyrządzamy krzywdę sposobem, w jaki korzystamy z zaawansowanych technologii, zaczniemy inteligentnie z nich korzystać. Zaczniemy wykorzystywać media społecznościowe jako narzędzie promowania i kształtowania społeczeństwa zgodnie z integralnym światopoglądem opartym na wzajemności i komplementarności. Zamiast używać ich do napędzania przymusu nabywania coraz większej ilości rzeczy i nakręcania konsumpcji, ludzkość będzie szukać w nich narzędzi pomocnych w tworzeniu prawdziwego połączenia serc.
Inteligentne oprogramowanie będzie promować zasadę „kochaj bliźniego jak siebie samego” jako jedyną formułę życia, która pasuje do połączonego świata XXI wieku. Wspólnie określimy kolejny krok w rozwoju relacji między nami, a następnie będziemy pracować i ćwiczyć nasze mięśnie obdarzania i wsparcia. Gdy dobre połączenia między nami wzmocnią się i pogłębią, zaczniemy odczuwać szczególną moc przepływającą przez naszą sieć komunikacyjną – siłę, która nas ożywia, powiększa i daje nam zrozumienie, uczucie, myśl i pragnienie na niespotykanym dotąd poziomie. Nasza wzajemna integracja sprawi, że poczujemy nową rzeczywistość wykraczającą poza ograniczenia naszej obecnej indywidualnej percepcji. W takim świecie nie będzie już obojętnego społeczeństwa, ponieważ każdy człowiek poczuje, że dzięki obcowaniu z innymi otrzymuje znacznie więcej – większe spełnienie, satysfakcję i sens, aż do bezgranicznej radości.
Źródło: https://bit.ly/3tq3Wwa
Opublikowano dnia 17 marca 2021
Celem naszego życia jest zmiana świadomości – z ograniczonej do naszego fizycznego istnienia na świadomość ekspansywną obejmującą całą rzeczywistość.
Prawie 50 lat temu, 18 czerwca 1971 roku, ówczesny prezydent Richard Nixon oświadczył, że nadużywanie narkotyków jest „wrogiem publicznym numer jeden”. Ale pół wieku później możemy stwierdzić, że wojna z narkotykami to przegrana sprawa. Narkotyki są legalne prawie wszędzie, a w niektórych miejscach nawet twarde narkotyki są prawnie dozwolone. Coś co kiedyś było niewyobrażalne, stało się faktem. Nie powinniśmy być zaskoczeni, że do tego doszło. Legalizacja narkotyków, w tym twardych narkotyków, jest procesem ciągłym, trwającym od kilkudziesięciu lat. Było to jedyne rozwiązanie, jakie władze mogły wymyśleć jako lekarstwo na narastający problem frustracji ludzi z powodu bezcelowości ich życia. Tak więc zamiast papierosów, które nie paraliżują ludzkich umysłów, a raczej pomagają im myśleć, władze zdecydowały się nas znieczulić poprzez delegitymizację papierosów i legalizację narkotyków.
A kiedy już tak się stało, władze zdały sobie sprawę, że mogą na tym zarobić fortunę, używając uzależnionych jako swego rodzaju „zniewolonej publiczności”, zapewniając im bezpieczny przychód, a używając setek milionów użytkowników rekreacyjnych do osiągania ogromnych zysków. Władze przypominają nam, w ramach deklaracji, że zażywanie narkotyków jest naszym własnym, dobrowolnym wyborem. Ale tak naprawdę nie jest to nasz własny wybór. Ludzkość używa narkotyków od niepamiętnych czasów. Życie zawsze było ciężkie, a narkotyki zawsze były sposobem na pozorne jego ułatwienie i ucieczkę od codziennych trudności.
Problem w tym, że trudności jakie dziś odczuwamy są bardziej natury emocjonalnej niż egzystencjalnej. Większość ludzi, przynajmniej w krajach rozwiniętych, może utrzymać się na poziomie fizycznym. Jednak nie rozumieją, po co; jaki jest cel życia? Większość ludzi nie racjonalizuje ani nie werbalizuje swojej frustracji, ale podstawowe pytanie, jakie zadają sobie miliony ludzi, brzmi mniej więcej tak: „Więc OK, poradzę sobie; mam dość jedzenia, dach nad głową, mam co na siebie włożyć, a nawet trochę pieniędzy na rozrywkę. Ale po co to wszystko? Dlaczego właściwie pozwalam na zwyczajne upływanie czasu z dnia na dzień? Jaki będzie ostateczny wynik mojego życia? Co mi da czas spędzony w mediach społecznościowych lub niezliczone godziny spędzone na graniu w gry online? Jaki jest prawdziwy sens mojego życia?” Nie mogąc odpowiedzieć na to pytanie, wiele osób zwraca się do różnych form eskapizmu, takich jak sporty ekstremalne, szalone podróżowanie, pracoholizm, przemoc i agresja wobec siebie lub innych, a bardzo często także w uzależnienia, legalne lub nielegalne.
Jeśli chodzi o nadużywanie substancji odurzających żaden zakaz nie zadziała, żadne kary i żadne wojny nie pomogą w kwestii narkotyków. W końcu nie możesz aresztować wszystkich; byłoby to po prostu za drogie. Co gorsza, władze czerpią ogromne zyski z nałogów ludzi, więc nie interesuje ich powstrzymywanie narkomanii, bo to uderzyłoby w ich lukratywny biznes. Jeśli jednak w którymś momencie ktoś chciałby zmniejszyć uzależnienie ludzi od narkotyków, jest na to łatwy sposób: poznanie celu życia. Ludzka intuicja jest słuszna, a frustracja uzasadniona. Życie ma w sobie coś więcej niż lata, które spędzamy jako białkowa forma życia. Życie jest wieczne, kompletne, a każdy jego element jest połączony z każdym innym, a przeznaczeniem człowieka jest to wszystko odkryć i doświadczyć tej wieczności.
Komórki w naszym ciele nie działają jako samodzielne istoty, ale jako elementy większego systemu, jakim jest nasze ciało. Każda komórka funkcjonuje tak, jak powinna i tak długo, jak potrzebuje, ale to całe ciało decyduje o tym, jak działają komórki i jak długo one żyją. My także jesteśmy elementami szerszego systemu przyrody lub rzeczywistości i również mamy do odegrania określoną rolę i narzucone określone ramy czasowe, aby ją odegrać. Jeśli jesteśmy świadomi całego ciała, którego jesteśmy częściami, nie będziemy czuli naszego własnego, skończonego istnienia, ale nieskończone istnienie całości. Celem naszego życia jest zmiana świadomości – z ograniczonej do naszego fizycznego istnienia na świadomość ekspansywną obejmującą całą rzeczywistość.
Jeśli to osiągniemy, nie będziemy mieli takich problemów jak frustracja życiowa czy depresja, spowodowana odczuwanym brakiem sensu, a każdy inny problem powiązany z depresją zniknie samoczynnie. W rzeczywistości, jeśli zaczniemy myśleć jak całe ciało, a nie jak oddzielne komórki, wszystkie nasze problemy znikną, a nie tylko nadużywanie substancji, ponieważ poczujemy się jak jedna istota i będziemy współpracować, aby stworzyć najlepsze możliwe warunki dla nas wszystkich. Kiedy to osiągniemy, przestaniemy ze sobą walczyć, przestaniemy przenosić choroby na innych, wykorzystywać siebie nawzajem i całą naturę, przestaniemy też nadużywać narkotyków.
Źródło: https://bit.ly/3cFPcSZ
Opublikowano dnia 16 marca 2021
Państwo Izrael szybko zbliża się do punktu, w którym pięćdziesiąt procent populacji otrzymało drugą dawkę szczepionki przeciwko Covid. Kraj ponownie otwiera szkoły, siłownie, kina, centra handlowe i hotele. Czy to znaczy, że patrzymy na ostatnie podrygi Covid-19? Rozumiem, że ludzie byli na krawędzi wytrzymałości i ich cierpliwość się wyczerpała, ale słuchając opinii ekspertów, nie widzę, żeby podzielali entuzjazmu reszty społeczeństwa, co do pospiesznego znoszenie obostrzeń.
Na przykład dzieci nie są szczepione. Jeśli odeślemy je z powrotem do szkoły, wiemy, co się stanie. Wirus dzisiaj nie jest tym, czym był, kiedy pojawił się po raz pierwszy. Wpływa na dzieci, a nawet na embriony, więc jak możemy pozwolić dzieciom gromadzić się w ciasnych klasach, gdzie z pewnością będą wzajemnie się zarażać? A jeśli zachorują, jak wpłynie to na ich rodziców? Jak wpłynie to na ich rodzeństwo? Po raz kolejny decyzje są podejmowane zgodnie z interesami politycznymi, a nie medycznymi, i każdy płaci za to cenę.
Rozumiem, że ludzie chcą się bawić, ale od kiedy to ma wpływ na decyzje rządu? Latem ludzie uwielbiają chodzić na plażę i kąpać się w wodzie. Ale jeśli woda jest zanieczyszczona, a zanurzenie w niej zagraża życiu ludzi, czy ludzie nadal wejdą do wody? Czy władze pozwoliłyby im zaryzykować i wejść do wody? W uporządkowanym kraju władze mają prawo robić to, co jest dobre dla społeczeństwa; dlatego nazywają się „władzą”.
Niestety, fakt, że politycy popierają politykę, dzięki której zbierają punkty u opinii publicznej ze względu na zbliżające się wybory, niezależnie od bezpieczeństwa publicznego, tylko dowodzi, że ich interesem nie jest nasze zdrowie, ale promocja własnych karier politycznych. Powinniśmy być bardziej nieugięci w tym, czego żądamy od wybranych przez nas urzędników.
Jeśli chcemy, aby skończyła się era Covid, musimy skupić się na dwóch rzeczach: 1) Niech pracownicy służby zdrowia uzgodnią rozwiązanie między sobą, bez ingerencji polityków i innych zainteresowanych organów i wszyscy będą tego przestrzegać. 2) Zjednoczmy nasze szeregi, wzmocnijmy solidarność naszego narodu. Nie możemy wymazać wielu różnic, ale możemy i musimy podnieść wartość jedności ponad jakąkolwiek opinię osobistą. To jedyne narzędzia, jakie mamy, aby pokonać wirusa. W rzeczywistości to drugie narzędzie rozwiąże nie tylko nasz kryzys spowodowany przez Covid, ale wszystkie kryzysy, przed którymi stoimy teraz lub którym będziemy musieli stawić czoła w przyszłości.
Źródło: https://bit.ly/3rTM24y
Opublikowano dnia 8 marca 2021
To, czy nasz globalny dom powstanie, czy też rozpadnie się w całkowitym zniszczeniu, zależy od kobiet. Obchody Międzynarodowego Dnia Kobiet w tym roku powinny przypominać o tym, że kobiecą siłą i rodzajem przywództwa jest moc jednoczenia – tak potrzebnego w tych krytycznych czasach, gdy świat powoli próbuje stanąć na nogi po długim ataku COVID-19. Kobiety znajdowały się w epicentrum pandemii, znajdowały się na pierwszej linii frontu usług medycznych jednocześnie będąc grupą szczególnie dotkniętą utratą miejsc pracy. Można to jednak wykorzystać jako okazję do rozpoczęcia kształtowania nowego i bardziej zrównoważonego społeczeństwa.
Kiedy mężczyźni otrzymają od kobiet silny bodziec do jednoczenia się, będą pracować nad spełnieniem tych wymagań i będą dążyć do zjednoczenia i równowagi z ujednoliconą formą natury, która funkcjonuje w altruistycznych powiązaniach między wszystkimi jej częściami. Dlatego mocne strony kobiet powinny być skierowane na tworzenie jedności, aby ich połączone cechy i wysiłki posłużyły dla budowania dobrobytu i szczęścia społeczeństwa – wygodnego i przyjaznego domu dla wszystkich.
Badania nad społeczno-ekonomicznymi skutkami pandemii pokazują, że kobiety prawie dwukrotnie częściej niż mężczyźni tracą pracę w wyniku wybuchu COVID-19. Jako rozwiązanie paliatywne ONZ zaleca tymczasowy dochód podstawowy przez sześć miesięcy, którego wysokość będzie się różnić w zależności od standardu życia panującego w danym kraju. Doszliśmy do punktu krytycznego, w którym środki te powinny już zostać wdrożone z prognozą wypłacania ich przez dłuższy czas.
Z jednej strony pomoc powinna być udzielana zarówno mężczyznom jak i kobietom w sposób umożliwiający im godne życie, bez nadmiaru, ale pokrywający ich podstawowe potrzeby. Z drugiej strony musimy zadbać o to, aby każda kobieta miała możliwość kontynuowania pracy z domu. Jeśli odpowiednio wykorzystamy czas, w którym jesteśmy przywiązani do naszych domów, aby podnieść świadomość jednoczącej zasady natury i wdrożyć ją w naszych relacjach, wówczas zobaczymy daleko idące pozytywne skutki kryzysu COVID-19 – przejście do całkiem nowego i harmonijnego stanu wśród ludzi, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy.
Poprzez pandemię natura próbuje w nas obudzić potrzebę zrobienia kolejnego kroku w ewolucji człowieka: nawiązywania wzajemnych, pozytywnych, wspierających i zachęcających relacji. Nasz egoistyczny makijaż doprowadził nas do stworzenia społeczeństwa, w którym każdy stara się czerpać zyski kosztem innych; działanie w ten sposób wytrąca nas z równowagi. Zasadniczo musimy teraz osiągnąć stan, w którym troszczymy się o innych w takim samym stopniu, w jakim troszczymy się o siebie.
Jeśli znamy właściwe miejsce dla mężczyzn, kobiet, rodziców i dzieci jako elementów społeczeństwa, które wzajemnie uzupełniają się, będziemy rozwijać się w sposób przyjemny, otoczeni wsparciem i wzajemnie wzmacniając się. Zgodnie ze strukturą natury, kobieta reprezentuje pragnienie otrzymywania, podczas gdy mężczyzna reprezentuje intencję obdarzania. Dlatego, jeśli kobiety wyrażą pragnienie jedności ludzkości ponad wszystkimi jej podziałami i jeśli połączą się jako główna siła z tym pragnieniem, będą popychać mężczyzn w kierunku jedności.
Następnie, kiedy mężczyźni otrzymają od kobiet silny bodziec do jednoczenia się, będą pracować nad spełnieniem tych wymagań i będą dążyć do zjednoczenia i równowagi z ujednoliconą formą natury, która funkcjonuje w altruistycznych powiązaniach między wszystkimi jej częściami. Dlatego mocne strony kobiet powinny być skierowane na tworzenie jedności, aby ich połączone cechy i wysiłki posłużyły dla budowania dobrobytu i szczęścia społeczeństwa – wygodnego i przyjaznego domu dla wszystkich.
Wszyscy będziemy czuć się tak, jakbyśmy dzielili wspólny dom, tak jakbyśmy żyli wśród gigantycznej, kochającej się rodziny, w zupełnie nowym i ulepszonym rodzaju świadomości praw natury i świata, który nas otacza. Teraz jest czas, aby naprawić świat, bo tylko kobiety wiedzą, jak to zrobić.
Życzę Wam sukcesu!!
Źródło: https://bit.ly/3cefonr
Opublikowano dnia 8 marca 2021
Ludzie, którzy wierzą w Boga w sposób, w jaki religie odnoszą się do Niego, przypisują Mu uczucia i myśli oraz komunikują się z Nim w sposób, w jaki komunikujemy się z każdą potężną osobą, która decyduje o naszym losie: naszym celem jest zadowolenie Go, a w zamian szukamy Jego łaski. A co z naturą? Czy natura jest wrażliwa? Czy powinniśmy zadowolić naturę? A jeśli powinniśmy, jak możemy to zrobić?
Mądrość Kabały nie rozróżnia natury od Boga. W eseju „Pokój” wielki kabalista XX wieku Baal HaSulam wyjaśnił, że natura i Bóg są synonimami, więc kiedy mówimy o naturze, tak naprawdę mówimy o Bogu, a kiedy mówimy o Bogu, w rzeczywistości odnosimy się do natury.
Ten mechanizm jest ewidentnie inteligentny. Wszystko w nim jest misternie i mądrze ze sobą powiązane, a wszystkie części stworzenia poruszają się synchronicznie w kierunku coraz większej fuzji. Tak jak mrówki lub ławice ryb myślą i działają jak jedność, kierując się zsynchronizowaną inteligencją, wszystko wokół nas działa zgodnie; wszystko oprócz człowieka.
Jednak zgodnie z mądrością Kabały natura nie jest „księgowym”, który sprawdza naszą równowagę między dobrymi a złymi uczynkami i odpowiednio nas nagradza lub karze. Natura jest super inteligentnym mechanizmem, który tworzy wszystko, kieruje wszystkim i prowadzi wszystko do celu, jakim jest całkowita jedność i harmonia z całą rzeczywistością. Natura nieustannie rozwija stworzenie ku coraz większej złożoności, od poziomu atomowego poprzez poziomy mineralne, wegetatywne, ożywione i ludzkie.
Na poziomie ludzkim ewoluujemy tak, jak cała natura. Najpierw skupiliśmy się w klanach, które wyrosły na wioski, wioski w miasta, miasta w kraje, a dziś, kiedy cały świat jest jedną globalną wioską, ludzie, zwierzęta, rośliny i minerały są częścią jednego, współzależnego systemu. Staliśmy się pojedynczym mechanizmem splecionym i powiązanym na całym świecie. Co więcej, mechanizm ten jest ewidentnie inteligentny. Wszystko w nim jest misternie i mądrze ze sobą powiązane, a wszystkie części stworzenia poruszają się synchronicznie w kierunku coraz większej fuzji. Tak jak mrówki lub ławice ryb myślą i działają jak jedność, kierując się zsynchronizowaną inteligencją, wszystko wokół nas działa zgodnie; wszystko oprócz człowieka.
Ludzie są jedynym elementem w naturze, któremu odmówiono instynktownej wiedzy o tym co dobre i co złe i jak to odróżnić. Ale to też zostało zrobione w określonym celu. Jedynym elementem, którego brakuje w całym doskonałym stworzeniu, jest świadomość celu naszego życia. Świadomości nie można wstępnie zainstalować; trzeba ją zdobyć. Dlatego rodzimy się pozbawieni wiedzy o naszym świecie. W rzeczywistości rodzimy się tak bezradni, że na początku nie możemy nawet sięgnąć do sutka matki po jedzenie lub wypróżnić się bez robienia sobie bałaganu. Żadne młode zwierzę nie jest tak bezradne jak noworodek. Zrobione jest to jednak celowo, dlatego wszystkiego uczymy się od podstaw, a na koniec procesu osiągniemy zenit stworzenia i staniemy się tak inteligentni, jak system, który nas stworzył – natura (lub Bóg).
Ponieważ „naturą” natury jest harmonia i łączenie się, a rodząc się musimy zdobyć świadomość celu, jesteśmy stworzeni całkowicie przeciwni temu, po to, aby nauczyć się każdego aspektu harmonii i połączenia. Problem polega na tym, że będąc przeciwieństwem natury, stanowimy dla niej zagrożenie, niszcząc wszystko wokół nas jak nierozsądne dzieci. Ale z czasem, kiedy stopniowo nauczymy się działać zgodnie z naturą, kiedy staniemy się świadomi życiodajnej siły ukrytej w jedności i solidarni z naszym rozumieniem stworzenia, nauczymy się również, jak postępować mądrzej, zgodnie z usposobieniem natury, a konflikty, które odczuwamy między sobą i między nami a naturą staną się wiatrem w plecy, który będzie popychał nas do przodu.
Dopóki jesteśmy uparci – cierpimy. Zanieczyszczamy powietrze, wodę i glebę. Wyczerpujemy obfitość, którą dała nam natura, aby uzyskać władzę i kontrolę; wyzyskujemy i znęcamy się nad innymi, zabijamy, gwałcimy i oczerniamy się nawzajem, jakbyśmy tylko my mieli prawo cieszyć się życiem, nie pozostawiając nic dla przyszłych pokoleń. Zachowujemy się jak dorosłe dzieci, z ciałami dorosłych, ale z umysłem dziecka. Jeśli skupimy się na połączeniu, znajdziemy właściwą drogę i posprzątamy stworzony przez nas bałagan. Jeśli nadal będziemy domagać się wszystkiego tylko dla siebie, chowając się przed planem zapisanym w naturze ukierunkowanym na harmonię i połączenie, konflikt między nami a naturą eskaluje jeszcze bardzie i ściągniemy na siebie jeszcze gorsze przeciwności. Być może jesteśmy cwani, ale bardzo nierozsądni. Jeśli naprawdę chcemy zrobić coś dobrego dla wszystkich, musimy najpierw ustalić co wiemy a czego nie i jak możemy się tego nauczyć, co musimy zrobić, aby sobie pomóc. Jeśli posłuchamy inteligentnego mechanizmu natury, podążymy za jego trajektorią w kierunku zwiększania spójności, życie będzie o wiele łatwiejsze i prostsze niż spustoszenie, które sami sobie wyrządziliśmy.
Źródło: https://bit.ly/3bvBbYZ
Opublikowano dnia 5 marca 2021
Kiedy jesteśmy mali, rozwijamy się, patrząc na innych i naśladując ich. Nie chcemy ich skrzywdzić ani zaniżyć cech lub rzeczy, które posiadają, ale raczej mieć to, co mają i robić to, co robią. To zdrowa zazdrość; rozwija nas i napędza. Kiedy zaczynamy chcieć mieć więcej niż inni, kontrolować innych lub odmawiać innym tego, co mają, wtedy zazdrość, motor wzrostu, staje się czynnikiem destrukcji. Zazdrość, która jest połączona z chęcią zniszczenia innych, jest egoizmem, który nas niszczy. W całej historii kraje konkurowały ze sobą, napędzane tą niszczycielską siłą i zadawały sobie nawzajem ból i udrękę, chcąc być na szczycie świata.
Samo myślenie o naszej współzależności i potrzebie powstrzymania naszej rujnującej zawiści powoduje, że w systemie pojawiają się fale, które generują tę myśl także u innych. Nagle ludzie zaczną o tym mówić, jakby to był ich własny pomysł. Nie będą tego wiedzieć, ale będzie to pochodzić od ciebie. Kiedy nauczymy się konstruktywnie pracować z zazdrością, utorujemy sobie drogę do sukcesu.
Nie możemy wykorzenić tej siły; jest nieodłącznym elementem naszej natury. To, co możemy i powinniśmy zrobić, to wykorzystać ją w taki sam sposób, w jaki dzieci używają jej do samodzielnego rozwoju. Aby nauczyć się jak używać jej konstruktywnie, musimy najpierw zdać sobie sprawę, że okaleczając innych, krzywdzimy siebie. Musimy poczuć prawdę o naszych wzajemnych powiązaniach, że wszyscy jesteśmy częścią jednego systemu, mechanizmu, którego jednostki są doskonale splecione i wyważone. To działa jak skomplikowana maszyna składająca się z miliardów części, niezbędnych do sprawnego działania maszyny. Okaleczając jedną jednostkę, okaleczona jest cała maszyna, której sam jesteś częścią.
Pomyśl o ludzkim ciele. W ludzkim ciele jest około 10 bilionów komórek. Są one zorganizowane w liczne tkanki, narządy i układy narządów. Czy możesz sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby te tkanki i narządy zwróciły się przeciwko sobie? Dokładnie to robimy każdego dnia od tysięcy lat. Czy to dziwne, że świat, w którym żyjemy, ledwo nas utrzymuje przy życiu?
Ojciec mojego nauczyciela, wielki kabalista XX wieku Baal HaSulam, pisał obszernie o potrzebie odsyłania ludzi z powrotem do szkoły i ich reedukacji. Miał na myśli, że powinniśmy nauczyć się pracować z naszym ego. W tej chwili wykorzystujemy wiedzę, aby krzywdzić innych, a robiąc to, krzywdzimy siebie. Koronawirus to tylko pierwszy przykład tego rodzaju globalnych ciosów, które będą się pojawiać coraz częściej, dopóki nie zdamy sobie sprawy, że nie możemy krzywdzić innych, bo to również trafia w nas. Niszczy nas przytłaczająca zazdrość wobec naszych sąsiadów na poziomie osobistym, społecznym i międzynarodowym. Musimy się reedukować i zaspokajać naszą zazdrość tylko wtedy, gdy motywuje nas to do rozwoju, ale nie kosztem innych. To właśnie miał na myśli Baal HaSulam, pisząc, że musimy wrócić do szkoły.
Edukacja wydaje się być powolnym i stopniowym procesem, ale są skróty, którymi możemy iść. Ponieważ wszyscy jesteśmy połączeni, jak części jednej maszyny, kiedy kontemplujemy jakąś myśl, inni też zaczynają ją rozważać, nawet jeśli nie słyszą jej od nas. Kiedy przekazujemy tę myśl innym, przekazujemy ją daleko poza osoby, z którymi się komunikujemy, ponieważ pomysł zaczyna rozprzestrzeniać się w ludzkiej sieci, w całym systemie. Samo myślenie o naszej współzależności i potrzebie powstrzymania naszej rujnującej zawiści powoduje, że w systemie pojawiają się fale, które generują tę myśl także u innych. Nagle ludzie zaczną o tym mówić, jakby to był ich własny pomysł. Nie będą tego wiedzieć, ale będzie to pochodzić od ciebie. Kiedy nauczymy się konstruktywnie pracować z zazdrością, nasza droga do sukcesu jest utorowana.
Źródło: https://bit.ly/2OpA4AK
Opublikowano dnia 4 marca 2021
John Lennon napisał kiedyś: „Życie jest tym, co się dzieje, podczas kiedy jesteś zajęty robieniem innych planów”. Historia jego życia dowodzi, że miał rację. A dzisiaj życie większości z nas dowodzi, że miał rację. W rzeczywistości wydaje się, że natura postawiła sobie za cel zakłócenie życia całej ludzkości.
Środowisko może przynieść nam większe korzyści niż sami jesteśmy w stanie sobie zapewnić. Wystarczy myśleć o korzyściach dla systemu, a system będzie działał na naszą korzyść. Tego właśnie próbuje nauczyć nas natura.
Covid-19 zamknął naszą gospodarkę, kulturę, edukację, rozrywkę, prawie załamał system opieki zdrowotnej, zintensyfikował napięcia polityczne i rasowe, zwiększył agresję i przemoc, zakłócił produkcję żywności i łańcuchy dostaw oraz rozbił rodziny na kawałki. Nawet gdy ustępował i mogliśmy wznowić działalność, było to nieznaczne i wracał z zemstą za każdym razem, gdy próbowaliśmy powrócić do znanej nam normalności sprzed ery Covid. To, co zaczęło się jako rodzaj super zaraźliwej i ciężkiej grypy, która dotyka głównie osoby starsze lub ze słabym układem odpornościowym, przekształciło się w niepokój, który zagraża każdemu, w każdym wieku i okazuje się że jest po prostu zbyt zaraźliwe, aby to powstrzymać i zbyt niebezpieczne, aby zignorować.
Teraz, nawet jeśli chcemy wrócić do normalności, będzie to bardzo blada, anemiczna i dość żałosna normalność w porównaniu z pośpiesznym życiem, które wiedliśmy do początku obecnej dekady. Wygląda na to, że natura nas karze i nie ustępuje w odmawianiu nam przyjemności życia. Ale to tylko tak wygląda. Kiedy rodzic upomina dziecko, za nie odrabianie lekcji, nie chce go karać, ale pomóc! Każdy rodzic wie, a wielu z nas pamięta z własnego dzieciństwa, że nie chcemy ciężko pracować, jeśli nie jesteśmy do tego zmuszeni. A ponieważ praca domowa jest ciężką i niepożądaną pracą, dzieci jej nienawidzą i nie zrobią tego bez presji rodziców. Dla rodziców jest to edukacja; dla dzieci jest to kara. Gdyby jednak dzieci mogły zobaczyć korzyści, jakie przyniosą włożone wysiłki, odrabiałyby pracę domową o wiele chętniej.
To właśnie robi z nami natura od przełomu dekady. Wzywa nas do studiowania jej praw a my narzekamy na wymierzone kary. To nie jest karanie; to nawigowanie nas we właściwym kierunku. Poprzez swoją presję natura przekazuje nam podstawowe fakty dotyczące życia: wszystko rozwija się tylko wtedy, gdy jest zsynchronizowane z otoczeniem. Dotyczy to każdego poziomu rzeczywistości, od fal przez cały świat materialny, po niematerialne poziomy myśli, uczuć i ducha. Synchronizacja oznacza, że wszystko działa jako część systemu. System zapewnia absolutnie wszystko, czego potrzebuje każda jednostka do niego należąca. Na poziomie ożywionym dotyczy to pożywienia, schronienia i reprodukcji. Na poziomie ludzkim oznacza to znacznie więcej. System, w którym się znajdujemy, zapewnia nam nasze fizyczne potrzeby na poziomie zwierzęcym, ale także nasze ludzkie potrzeby, takie jak edukacja, rozrywka i kultura.
Jeśli przyjrzymy się bliżej, zobaczymy, że te potrzeby na poziomie ludzkim są dokładnie tym, co Covid zakłócał przez ostatni rok. Te potrzeby są dokładnie tam, gdzie podążaliśmy w niewłaściwym kierunku; natura wszystko to zatrzymała abyśmy mogli zobaczyć, co robiliśmy źle i w rezultacie abyśmy skierowali nasze działania tam, gdzie możemy znaleźć trwałą, zrównoważoną i głęboką satysfakcję. Rzeczywiście, podążaliśmy w złym kierunku: do wewnątrz. To tak, jakbyśmy zaglądali do własnego ciała i zastanawiali się, dlaczego wszystko wydaje się takie ciemne. Każdy nasz plan miał zadowolić tylko nas samych i (w najlepszym przypadku) tych, którzy są nam najbliżsi. Zignorowaliśmy system, zaplanowaliśmy nasze życie tak, jakby nie istniał lub (co gorsza) istniał tylko po to, aby nam służyć, podczas gdy w rzeczywistości system jest naszym rodzicem; jesteśmy w nim, on nas odżywia i we wszystkim jesteśmy od niego zależni. Jeśli to zepsujemy, nieustannie szkodzimy sobie. Nic więc dziwnego, że życie, czyli system, realizuje swój plan, a my robimy sobie inne, własne plany. Jak może nam się to udać, jeśli planujemy własne egoistyczne szczęście, podczas gdy życie ma w planach uszczęśliwić wszystkich?
Jeśli chcemy zaplanować sobie dobrą przyszłość, musimy najpierw rozpoznać „życie”, czyli integralny i wzajemnie powiązany system, w którym się znajdujemy. Jeśli nauczymy się, jak pozytywnie łączyć się z naszym środowiskiem, zwłaszcza ze środowiskiem społecznym, a nie negatywnie – wykorzystywać środowisko dla własnej korzyści – środowisko przyniesie nam korzyści. Środowisko może przynieść nam większe korzyści niż my sami. Wystarczy pomyśleć o korzyściach dla systemu, a system będzie działał na naszą korzyść. Tego właśnie próbuje nauczyć nas natura. Życie ma dla nas plan, jasny kierunek. Jeśli planujemy w zgodzie z życiem, życie nie będzie tym, co się dzieje, podczas gdy my robimy inne plany, które ostatecznie tylko nas ranią.
Źródło: https://bit.ly/38a5sKt
Opublikowano dnia 3 marca 2021
Stopniowo zdajemy sobie sprawę, że nic nie poprawia sytuacji: ani nowy rok, ani nowa administracja, ani szczepionki. Życie w pogoni po prostu już nie działa. Nie działało przez ostatni rok i wygląda na to, że nie zacznie działać w najbliższym czasie. Im bardziej zdajemy sobie z tego sprawę, tym bardziej jesteśmy zrozpaczeni.
Odpowiedź jest oczywista: jeśli będziemy sprzeciwiać się naturze i będziemy myśleć jako jednostki, nie będziemy mieć przyszłości i żadne rozwiązanie nie zadziała. Jeśli będziemy myśleć jako integralna ludzkość, która jest częścią integralnej planety, odniesiemy sukces, a nasze plany zadziałają.
Jest dobry powód, dla którego wydaje się, że światu kończy się energia. Od niepamiętnych czasów naszym paliwem jest poszukiwanie kolejnej przyjemności, kolejnej rzeczy do zdobycia lub osiągnięcia kolejnej przewagi nad innymi. Pracowaliśmy na paliwie, które wzmacnia ego; tam, gdzie ego nie widziało korzyści, nie mieliśmy paliwa do pracy. W ciągu ostatniego roku nasze ego doświadczyło tak wielu zawodów, że wielu zaczyna wątpić, czy ego jest naprawdę królem, któremu powinniśmy służyć. Być może daremne dążenie do przyjemności, które przestają cieszyć wkrótce po ich zdobyciu, obnażyło jego nieuniknioną bezcelowość. W końcu, jeśli wiesz, że kiedy dostaniesz to, czego chcesz, to wkrótce się tym zmęczysz, wówczas jaki jest sens starania się o to w ogóle?
Nasz czas to czas uznania prawdy o naszych motywacjach, naszej cywilizacji, naszych wartościach, a ostatecznie o tym, kim jesteśmy jako ludzie. Obraz, który to uświadomienie rysuje przed nami, nie jest ładny, ale jest bardzo szczery, a z miejsca całkowitej szczerości zaczyna się zdrowy wzrost. Dlatego uważam, że pomimo wszystkich trudności nasz czas jest niesamowity. Żyjemy w okresie wielkiej zmiany; przechodzimy od postrzegania świata jako jednostka do postrzegania go jako integralnego systemu, którego wszyscy jesteśmy częściami i w którym wszyscy jesteśmy jednością. Postrzeganie świata z perspektywy jednostki zmusiło nas do szukania wyłącznie własnych korzyści. Jednak to stawia nas w sprzeczności z kierunkiem rozwoju przyrody. Natura ewoluuje w kierunku coraz większej złożoności, współzależności i wzajemności. Kiedy próbujesz iść w przeciwnym kierunku niż cała rzeczywistość, z pewnością zdarzają się złe rzeczy. Ten konflikt między trajektorią natury a naszą trajektorią jest przyczyną wszystkich naszych nieszczęść, zwłaszcza od kiedy zaczęliśmy akcentować nasz indywidualizm na początku XX wieku, ale od przełomu wieków nabrał on ogromnego tempa.
Dopóki będziemy podążać przeciw trajektorii natury, wszystko, co zbudujemy, zawali się. Dlatego obecnie wydaje się, że nic nie działa: szczepionki są, ale wirus też; wybory się skończyły, ale nikt nie jest spokojny; a przede wszystkim nikt nie ma pewności co do przyszłości i nikt nie wie, co z tym zrobić. Jednak odpowiedź jest oczywista: jeśli będziemy sprzeciwiać się naturze i będziemy myśleć jako jednostki, nie będziemy mieć przyszłości i żadne rozwiązanie nie zadziała. Jeśli będziemy myśleć jako integralna ludzkość, która jest częścią integralnej planety, odniesiemy sukces, a nasze plany zadziałają. Prawdę mówiąc, jestem pełen nadziei. Widzę, jak natura nie pozostawia nam innego wyboru niż przemyśleć wszystko. Jedność jest wyraźnym kierunkiem naszego ruchu, ponieważ to tutaj ewoluuje cała natura i my wraz z nią. Jedyne pytanie brzmi: jak bardzo zgodzimy się cierpieć, zanim pójdziemy zgodnie z jej wskazówkami. Koniec jest na pewno dobry; martwi mnie droga do celu.
Źródło: https://bit.ly/2MIGhY1
Opublikowano dnia 3 marca 2021
Czy nam się to podoba, czy nie, żyjemy online. Po ponad roku pandemii, pozostawanie w domu przybrało rozmiary globalne. Jest teraz bardziej oczywiste niż kiedykolwiek wcześniej, że jesteśmy ze sobą powiązani w sposób współzależny, że nieustannie wpływamy na siebie nawzajem za pośrednictwem różnych narzędzi i platform komunikacji online. Jak możemy najlepiej odnaleźć się w nowej rzeczywistości? Największą korzyść osiągniemy, zakładając odpowiednie „okulary”, aby zbadać naturę naszych nowych relacji.
Ponieważ to, co nazywaliśmy „normalnym”, może nigdy nie powrócić w pełni, więc powinniśmy nauczyć się żyć we właściwy sposób w nowym środowisku. Wyobraź sobie niewidzialne nici, które łączą wszystkie serca, wszystkie umysły, wszystkie pragnienia, wszystkie myśli – łączą wszystko i wszystkich.
Przedłużające się zamknięcie miejsc pracy i firm w wyniku wydłużającego się kryzysu COVID-19 zmieniło zatrudnienie i styl życia milionów Amerykanów i ludzi na całym świecie, którzy teraz pracują, studiują, komunikują i spotykają się wirtualnie. Oczekuje się, że życie online na stałe pozostanie częścią naszego stylu życia, nawet po zakończeniu kryzysu zdrowotnego. Niedawne badanie Pew Research ujawniło, że spośród 71% ankietowanych osób, które pracują w pełnym wymiarze godzin w domu, 54% chciałoby to robić nawet po opanowaniu pandemii, gdyby zaoferowano im taką możliwość.
Ponieważ to, co nazywaliśmy „normalnym”, może nigdy nie powrócić w pełni, powinniśmy nauczyć się żyć we właściwy sposób w nowym środowisku. Wyobraź sobie niewidzialne nici, które łączą wszystkie serca, wszystkie umysły, wszystkie pragnienia, wszystkie myśli – łączą wszystko i wszystkich. Ta sieć połączeń ma dwa możliwe stany: początkowy stan naturalny i stan bardziej zaawansowany, do którego musimy dotrzeć poprzez proaktywny wybór i rozpoznanie.
W pierwszej sytuacji jednostki w sieci czują tylko własne interesy i próbują wykorzystać innych do spełnienia swoich pragnień. Takie skupione na sobie podejście wypełnia atmosferę sieci negatywnym i destrukcyjnym poczuciem konkurencji, kontroli, podziałów i nienawiści. Zasadniczo nikt nie śpi spokojnie; każdy cierpi w taki czy inny sposób. W bardziej zaawansowanej sytuacji jednostki zaczynają czuć, że są częścią jednego kolektywu mającego wspólny cel i są całkowicie od siebie zależne. Relacja między członkami kolektywu opiera się na wzajemności, spełnieniu, dawaniu i miłości. Definicja sukcesu w drugim scenariuszu jest społeczna, w której każdy stara się zrobić to, co najlepsze dla innych.
Te dwie sytuacje są całkowicie przeciwne. Świat odczuwany w pierwszym stanie jest światem trudnym, podczas gdy świat odczuwany w drugim stanie jest piękny. Kto decyduje o tym, gdzie będę mieszkać? Ja poprzez mój stosunek do innych! Jeśli odnoszę się do wszystkich, kierując się egoistycznym ukierunkowaniem na samozadowolenie – żyję tradycyjnie, w świecie, w którym nasze relacje z dnia na dzień pogarszają się. Ale jeśli uda mi się rozwinąć postawę ponad mój osobisty egoizm, aby uwzględnić troski innych, którzy nie są mną, otworzy się przede mną odwrócony świat, odsłoni się wyższy i bardziej pozytywny świat. Powodem, dla którego nie mogę tego teraz poczuć, jest to, że nie rozwinąłem jeszcze atrybutów potrzebnych do zrozumienia tego. Jest to trochę podobne do sposobu, w jaki działają audycje radiowe: o tym, której stacji będę słuchać, zadecyduje wewnętrzna częstotliwość, do której dostrojony jest mój odbiornik.
Sieć, w której żyjemy, jest jedna i ta sama, połączenia między wszystkimi już istnieją, niezależnie od tego, czy je czujemy, czy nie. Jeśli uda mi się rozwinąć nową naturę „kochaj bliźniego jak siebie samego” i będę traktować innych z miłością i rozwagą, zacznę odczuwać, że w tej sieci relacji istnieje wieczna i kompletna linia energetyczna, która napełnia mnie dobrocią. To źródło mocy doskonale nami kieruje i klaruje nasze zrozumienie – ujawnia, że życie ma bardzo wzniosły cel, któremu nikt ani nic nie może przeszkodzić. Jeśli ta zmiana postawy zostanie wprowadzona w życie w naszych relacjach międzyludzkich, oświetli nasze wirtualne środowisko i zdamy sobie sprawę, że każda chwila naszego życia stanie się okazją do połączenia się z siłą miłości, która wypełnia całe stworzenie.
Źródło: https://bit.ly/3rddQQW
Opublikowano dnia 25 lutego 2021
Jeśli spojrzysz na świat z lotu ptaka, zobaczysz, że jego części stopniowo zlewają się w jedną całość. Możemy aprobować ten proces lub nie, ale jest on zarówno mimowolny, jak i nieodwracalny. A im bardziej się zlewamy, tym więcej pojawia się tarcia. Trajektoria rzeczywistości pozostaje niezmienna – w kierunku większego połączenia, większej współzależności i większej integracji. To, na co mamy wpływ, to to, jak tego doświadczamy. Jeśli się temu sprzeciwimy, będzie to bolesne i krwawe, jeśli to zaakceptujemy, przejdziemy przez to radośnie i z łatwością. Żaden reżim nigdzie na świecie nie odniesie sukcesu w dzisiejszych czasach, a świat będzie pogrążał się w coraz większym chaosie, ponieważ żaden reżim nie dąży do połączenia. Żaden z dzisiejszych światowych przywódców nie nadaje się do zjednoczenia ludzi, ponieważ ich motywacją jest władza, a nie dobro ludzi.
Kiedyś istniały ideologie, ideały i doktryny, które ludzie starali się wdrożyć w celu osiągnięcia tego, co uważali za skuteczny sposób dla zachowania społeczeństwa. Teraz masy budzą się na całym świecie i nie obchodzą ich ideały ani doktryny. Jeśli poczują między sobą solidarność, będą wspierać rząd, który sprawia, że to czują. Jeśli poczują podział, powrócą do agresji i przemocy, tak jak ma to miejsce teraz. Żaden reżim nigdzie na świecie nie odniesie sukcesu w dzisiejszych czasach, a świat będzie pogrążał się w coraz większym chaosie, ponieważ żaden reżim nie dąży do połączenia. Żaden z dzisiejszych światowych przywódców nie nadaje się do zjednoczenia ludzi, ponieważ ich motywacją jest władza, a nie dobro ludzi. Chociaż wcześniej ta motywacja wystarczyła do ustanowienia stabilnego rządu, dziś nie zadziała. Jeśli sprzeciwia się ruchowi natury – trajektorii rzeczywistości w kierunku połączenia – nie zadziała.
To nie jest tak, że rządy jutro się rozpadną, ale trend jest wyraźny i nic, co mogą zrobić przywódcy, nie może tego zmienić. Dzisiejsze zarządzanie musi być w kierunku budowania więzi społecznych. Jeśli liderzy poszukują połączenia z opinią publiczną sami będąc w pozycji nadrzędnej i zarządzającej w stosunku do ludzi, wówczas to nie jest połączenie i nie zadziała. Historia ma swój własny zegar. Raz za razem, zmierza do ostatecznego celu: zjednoczenia całej ludzkości w jedną całość. Gdy się porusza, odsłania naszą wrodzoną niechęć do drugiego. Odraza panująca wśród cywilizowanych ludzi wobec ludzi o odmiennych poglądach jest tylko preludium. Przepaść będzie się pogłębiać, podobnie jak cierpienie, dopóki nie zdecydujemy, że nie mamy innego sposobu na życie, jak tylko razem. My, ludzkość, możemy wybrać krótką i przyjemną ścieżkę połączenia lub długą i bolesną drogę pełną podziałów i nienawiści.
Nie powinniśmy czekać, aż przywódcy poprowadzą nas ścieżką połączenia. Jak stwierdzono powyżej, ich jedynym interesem jest ich własna władza. Połączenie między ludźmi jest sprzeczne z ich celem, ponieważ jeśli ludzie są zjednoczeni, nie potrzebują wielu gubernatorów i wielkich rządów. Tylko wtedy, gdy ludzie są podzieleni, musimy iść na kompromis, a gubernatorzy mogą wymieniać się krzesłami, a na końcu czerpać korzyści kosztem społeczeństwa. Dlatego powinniśmy pozwolić rządzącym rządzić, jednocześnie pielęgnując nasze połączenie bez względu na ich intencje podziału. Ponadto, co ważne, połączenie nie oznacza identyczności. Aby zbudować odnoszące sukcesy społeczeństwa, musimy pielęgnować nasze różnice, a nie się ich pozbywać. Kiedy wykorzystujemy naszą wyjątkowość do wzajemnego uzupełniania się i tworzenia pełniejszego społeczeństwa, zamiast konkurować z innymi i starając się ich zastąpić, życie staje się proste i łatwe i dostatnie dla wszystkich.
Kiedy wykorzystujemy nasze różnice dla wspólnego dobra, tworzymy elastyczne i aktywne społeczeństwa, które potrafią dostosować się do każdej sytuacji i jak najlepiej ją wykorzystać. Tak jak ciało wykorzystuje różne części siebie do wykonywania różnych zadań, ilekroć zmieniają się warunki społeczne lub ekonomiczne, tak zróżnicowane, ale zjednoczone społeczeństwo będzie w stanie znacznie lepiej na nie zareagować i wykorzystać swoją różnorodność, aby wzmocnić się, a nie rozpaść i pozostawić swoich członków bezbronnymi. Najważniejsze jest to, że nie możemy czekać, aż liderzy wykonają za nas pracę i nie możemy oczekiwać, że poprawią nasze życie. Jeśli chcemy dobrego życia, odnajdziemy je w jedności ze wszystkimi, gdy jedność będzie dla nas najwyższą wartością, a nie ta czy inna idea polityczna. Społeczeństwo, jak powiedziałem na początku, zlewa się w jedną całość. Tylko wtedy, gdy przyjmiemy nasze różnice i wykorzystamy je do budowania jedności, przejdziemy przez ten proces pomyślnie. Ale jeśli ulegniemy wyobrażeniom separacji i niechęci, będziemy siać wiatr i zbierać burzę.
Źródło: https://bit.ly/37IN9My
Opublikowano dnia 16 lutego 2021
Każdy okres przed wyborami jest okropny, tak też jest w przypadku Izraela – w marcu Izraelczycy udadzą się do urn, aby wybrać premiera. Rozłam osiągnął najwyższy dotąd poziom, celebrowana jest wzajemna pogarda, wszyscy zmierzają w przeciwnych kierunkach, mając tylko jeden wspólny cel – oczernić przeciwnika. Różnica między nami a innymi narodami polega na tym, że samo istnienie Izraela zależy od jego jedności, w ten sposób może obronić się przed wszystkimi złymi siłami, które chcą go unicestwić, w tym siły pochodzące z Ameryki. Jedynym okresem, do którego można porównać to co się teraz dzieje, aby częściowo odczuć mroczność sytuacji, jest czas przed zniszczeniem Drugiej Świątyni – dni niepohamowanej nienawiści, dni wstrętu i odrzucenia, dni, które przyciągają negatywne siły do budowania podziałów między naszymi ludźmi.
Tak długo, jak nie uda nam się wspólnie, z całej siły skręcić kierownicy na właściwy tor, pogłębiające się podziały sprowadzą nas po śliskim zboczu do prawdziwej katastrofy, nie mniejszej niż zniszczenie naszego społeczeństwa. Za obecną administracją USA stoją ekstremistyczne siły, których ambicją jest zniszczenie Izraela, chcą zmieść nas z powierzchni ziemi i narzucić ideały przeciwne tradycji judeo-chrześcijańskiej. Będzie się roić od sługusów tych sił, będą z radością podpisywać się w imieniu władzy, aby unieważnić podstawy prawne Państwa Izrael – będą składać podpisy nie jedną, ale obiema rękami!
Dlatego, jeśli nie opamiętamy się i nie zdamy sobie sprawy, jak pogrążeni jesteśmy w społecznym szlamie i ego, które zachęca nas do chorego zła – sytuacja ulegnie pogorszeniu i zostaną ujawnione niszczące siły. W najlepszym przypadku kilku Izraelczyków będzie mogło uciec stąd z biletem w jedną stronę. W tej administracji jest twardy wewnętrzny rdzeń, który jest pewny swojej pozycji i silnej woli, a ponadto jest on wspierany przez wielu amerykańskich Żydów, którzy niczego nie nauczyli się z najciemniejszego okresu narodu żydowskiego. Historia się powtarza.
Ale gdy to zagrożenie się rozwija, również rozwiązanie częściowo się ujawnia. Nasz przyszły los zależy od tego, czy umiemy właściwie skupić najpotężniejszą, utajoną siłę narodu żydowskiego: połączyć się jako jeden człowiek z jednym sercem, ponad siłami podziałów i konfliktów między nami. Znalezienie się nagle twarzą w twarz z groźnymi siłami, które zbliżają się do nas, może nas pobudzić i wzmocnić do zbudowania i umocnienia więzi miłości między nami, ponad wszelką nienawiścią, która nas dzieli. Połączenie między nami uratuje nas i cały świat. Zgodnie z przełomową starożytną księgą Kabały, Księgą Zohar, która wyjaśnia tajemnice Tory: „Izrael jest sercem całego świata, tak jak organy ciała nie mogłyby istnieć na świecie nawet przez chwilę bez serca, tak narody nie mogą istnieć na świecie bez Izraela”. Dlatego lud Izraela musi funkcjonować jak serce, które przestrzega prawa miłosnej więzi i przekazuje ją światu – innymi słowy, działa jak światło dla narodów.
Izraelska miłość braterska wywołuje pozytywną siłę – najwyższą siłę ponad wszystkimi naszymi małymi indywidualnymi siłami – ze zdolnością neutralizowania wszelkiego zła. Ta moc koryguje, prostuje, porządkuje i organizuje rzeczywistość w sposób integralny i akceptowalny dla każdego. Tylko Jemu możemy ufać, tylko na Nim możemy się oprzeć; to jest krótka i dobra droga. Długą i potworną drogą byłoby zignorowanie znaków ostrzegawczych i wezwania do jedności między nami – pochodzących od siły, która jest fundamentem narodu Izraela od niepamiętnych czasów – i pozwolenie, by nienawiść niszczyła naszą spójność aż do załamania naszego fundamentu.
Trump zakończył swoją kadencję prezydenta. Rozpieścił naród Izraela, dał nam miliardy na podpisanie umów z państwami Zatoki Perskiej i nie tylko, ale użyliśmy tych darów, aby wzmocnić naszą dumę, usprawiedliwiając się, że musimy się jej trzymać. Z drugiej strony Biden, a za nim Obama działają według sztywnej linii. Z pomocą Iranu i pozostałych wrogich krajów na Bliskim Wschodzie, ich nacisk rzeczywiście uczyni nasze życie gorzkim. W czasach Trumpa była szansa, abyśmy się obudzili, doszli do siebie, pozytywnie wpłynęli na siebie nawzajem bez potrzeby ciosów, by doprowadzić nas do jedności, ale straciliśmy szansę aby to zrobić oddziałując delikatnie. Teraz, wraz z nową administracją, pole sił się zmieniło, a wyzwania będą rosły. Jak jest napisane: „Niszczycielowi udzielono pozwolenia”.
Odtąd nawet miliony zaprzysiężonych proizraelskich Amerykanów, którzy głosowali na Trumpa, będą stopniowo gromadzić się w głównym nurcie, dołączać do przeciwnej linii i porzucać poparcie dla Izraela. Ci ludzie są z natury nie mniej antysemiccy niż inni, a teraz, kiedy nie muszą walczyć o swoją partię, nie będą też walczyć o nas. Dlatego izraelska linia musi być ostra i bezkompromisowa: odniesiemy sukces tylko wtedy, gdy połączymy się ponad naszymi różnicami, obejmując wszystkie sektory i włączając małe strumienie w naszym społeczeństwie. Osiągniemy sukces tylko wtedy, gdy miłością pokryjemy wszystkie zbrodnie – bez wyjątku – z oddaniem. Tylko w ten sposób będziemy w stanie pokonać tych, którzy chcą nas zniszczyć.
Właśnie teraz, gdy wszystko wokół nas pęka, rozpada się i jest na skraju zniszczenia, nadszedł czas i konieczność na nasze połączenie i zjednoczenie, ponieważ objawienie zła musi poprzedzać objawienie dobra. Z najgorszego miejsca, w którym znalezienie wspólnej płaszczyzny wydaje się niemożliwe, wyrośnie dobro. Wszelkie siły zła przeciwko Izraelowi można odwrócić na lepsze, a odwrócenie zależy tylko od jedności między nami. Jeśli wiemy, jak zjednoczyć się i być jednością, sprzymierzymy się z siłą wspomagającą, która pomoże nam na naszej drodze do pozbawienia mocy wroga i wypełnienia naszego przeznaczenia na świecie.
Źródło: https://bit.ly/3anqpTY
Opublikowano dnia 15 lutego 2021
Od dłuższego już czasu trwa trzecie zamknięcie w Izraelu, ale liczby nie poprawiają się. Ponad jedna trzecia populacji otrzymała pierwszy zastrzyk szczepionki Pfizer, a ponad jedna ósma otrzymała drugi, a zaraza rozprzestrzenia się jak wcześniej. Prof. Ran Blitzer, szef gabinetu Corona w Magen Israel – narodowego programu walki z koronawirusem – jest zdumiony. Według Blitzera: „Zgodnie z wieloma oczekiwaniami i modelami, powinniśmy być teraz już w innym miejscu… Powinien być zauważalny większy niż obserwujemy spadek liczby potwierdzonych przypadków. Powinniśmy byli również zacząć zauważać spadek liczby trudnych przypadków, ale nie obserwujemy tego trendu w takim stopniu, jak się spodziewaliśmy”.
Zgodnie z konsternacją prof. Blitzera nastroje narodowe są ponure i szare. Wygląda na to, że za każdym razem, gdy robimy krok w jedną stronę, Covid natychmiast reaguje w przeciwnym kierunku. Za każdym razem, gdy myślimy, że znaleźliśmy wyjście z zarazy, znajduje ona nowe sposoby by powrócić. I za każdym razem, gdy powraca, robi to z większą siłą. W pierwszym zamknięciu tylko ułamek pacjentów stanowiły dzieci poniżej 18. roku życia. W trzecim zamknięciu ponad 35 procent aktywnych pacjentów to dzieci. Co gorsza, nadal nie jesteśmy pewni, czy szczepionki działają na wszystkie nowe szczepy, które pojawiły się ostatnio w Wielkiej Brytanii, RPA, Kalifornii, Brazylii i kto wie, jakie inne szczepy są w sprzedaży.
Koronawirus raz po raz obnaża nasze słabości. Kpi z naszych wysiłków, które wkładamy, aby go okiełznać i pokazuje, jak łatwo jest naturze oszukać naszą technologicznie zaawansowaną szczepionkę, która pochłania tak wiele naszych wysiłków. Za każdym razem, gdy odmawiamy poznania prawdy, wirus pokazuje nam ją nieco bardziej przekonująco – ludzie płacą za to życiem. Kiedy wybuchła plaga, lekarze zapewniali nas, że nie dotyczy ona dzieci. Powiedziałem wtedy, że wpłynie to na dzieci, że uszkodzi nie tylko nasze płuca, ale także mózg, a wszystko z powodu naszego uporu, by nie widzieć, że nie ma lekarstwa na wirusa na poziomie, na którym się objawia, ale tylko u źródła – w naszym wykorzystywaniu siebie nawzajem i natury. Teraz niektóre dzieci w Izraelu są już w stanie krytycznym, oddychają przy pomocy wentylatorów, podczas gdy inne dzieci, poza Izraelem, cierpią skutki uboczne przypominające zespół Kawasaki, które niszczą ich mózgi.
W tych okolicznościach muszę jeszcze raz powtórzyć, że jedynym sposobem radzenia sobie z Covid jest uzdrowienie naszych relacji społecznych, ponieważ nigdy nie zniszczymy wirusa. To nasze zniszczone stosunki społeczne skłaniają nas do konkurowania i wzajemnego dążenia do zniszczenia, i to właśnie ten pęd sprawia, że każdy środek jest akceptowalny. W naszej walce o unicestwienie siebie nawzajem unicestwiamy niewinnych ludzi, niewinne zwierzęta, niewinne rośliny i ziemię, po której chodzimy. Nie ma nic złego w naszej planecie; mogłaby utrzymać wszystkie żyjące na niej istoty, a nawet więcej, gdybyśmy tylko nie starali się prześcignąć, poniżać i wyzyskiwać innych ludzi, klas, narodów, wyznań i ras. Krótko mówiąc, nasza wzajemna nienawiść niszczy naszą planetę, niszczy nasze zdrowie i ostatecznie zniszczy nas.
Jeśli chcemy pokonać Covid, musimy pokonać nienawiść, którą czujemy do siebie nawzajem. Tylko jeśli to zrobimy, zaczniemy żyć bardziej zrównoważonym życiem, pozwolimy naturze przywrócić jej własną równowagę, a niezliczone patogeny, które migrowały z dzikich zwierząt do ludzi, powrócą tam, gdzie ich miejsce. Nie przywrócimy równowagi Ziemi, dopóki nie przestaniemy jej rujnować, a nie przestaniemy jej rujnować, dopóki nie przestaniemy rujnować siebie nawzajem. To jest łańcuch poprawek, który musi nastąpić, jeśli chcemy mieć normalne życie i w żaden sposób nie możemy tego zmienić. Mam nadzieję, że nie minie dużo czasu, zanim wsłuchamy się w rzeczywistość, ponieważ nadchodzące ciosy wyraźnie się nasilają a już teraz mamy dość niepotrzebnej agonii.
Źródło: https://bit.ly/2Zl7Fhm
Opublikowano dnia 4 lutego 2021
Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu, który przypada 27 stycznia, jest zawsze dobrą okazją do przewidywań i podsumowań dotyczących trendów antysemityzmu na świecie i ten rok nie jest wyjątkiem. W tegorocznym raporcie, opublikowanym przez Izraelskie Ministerstwo ds. Diaspory, podkreślono pozytywny fakt, że poza Izraelem nie dokonano żadnych śmiertelnych ataków na Żydów, choć głównie dlatego, że ataki zostały udaremnione lub zostały przeprowadzone, ale zakończyły się urazami, czasami bardzo poważnymi, ale nie ofiarami śmiertelnymi. Jednocześnie raport podkreśla, że żydowskie życie w Europie utrudniają zakazy koszernego uboju i innych żydowskich zwyczajów. W istocie, kraje europejskie mówią Żydom, że są tam niechciani. W Stanach Zjednoczonych społeczność żydowska przyzwyczaja się do atmosfery podobnej do tej panującej w Europie, a dziewięciu na dziesięciu Żydów jest zaniepokojonych rosnącym tam antysemityzmem. Ale być może przede wszystkim antysemityzm internetowy stał się wszechobecny, a teorie spiskowe przeciwko Żydom rozprzestrzeniały się jak ogień, gdy pojawiają się negatywne wydarzenia, a rok 2020 miał ich mnóstwo.
Jest to bardzo szczegółowy raport, obejmujący ponad 140 stron. Ale wszystkie szczegóły w nim zawarte nie ukryją faktu, że jest to bez znaczenia. Niczego nie rozwiązuje, niczego nie zmienia i nie służy nikomu innemu niż ludziom, którzy go napisali. A ponieważ ten raport niczego nie zmienia, jego autorzy mogą być pewni, że w przyszłym roku będą mieli pracę przy opracowaniu kolejnego takiego „niepokojącego” raportu, który będzie równie (nie) skuteczny. Przez ostatnie dwa tysiąclecia, od zrujnowania Drugiej Świątyni, winiliśmy świat za nasze nieszczęścia, podczas gdy sami nie zrobiliśmy nic, aby je rozwiązać. Zamiast tego liczymy, ile razy byliśmy torturowani, wydalani i eksterminowani. Ale przez ostatnie dwa tysiąclecia dokumentowanie okrucieństwa narodów wobec nas nie przyniosło żadnego efektu, aby to okrucieństwo osłabić.
Nasi przodkowie tacy nie byli. Nie obwiniali Nabuchodonozora, króla Babilonu, za upadek Pierwszej Świątyni, chociaż to on był najeźdźcą, który ją zniszczył. Podobnie nasi przodkowie nie zrzucili winy na Tytusa, dowódcy legionu rzymskiego w Jerozolimie, za ruinę Drugiej Świątyni. Winę za obydwa zniszczenia – z których drugie pod wieloma względami było równie przerażająca jak Holokaust – wzięli na siebie i własne przewinienia względem siebie nawzajem. Chociaż nasi przodkowie wiedzieli, że Tytus naruszył mury Jerozolimy i wygnał ludzi, napisali, że Świątynia została zrujnowana z powodu nieuzasadnionej nienawiści, ponieważ nienawidziliśmy się bez powodu. Nawet kilka lat później wielki Rabin Akiwa, którego uczniowie napisali Misznę i Księgę Zohar, nauczał, że „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego” jest istotą Tory. Niemniej jednak od tego czasu kultywujemy opowieść o byciu ofiarą, że to nie nasza wina, że jesteśmy dręczeni, wyrzucani i mordowani. Dlaczego narracja jest inna? Czy Nabuchodonozor i Tytus nie wypędzili nas i nie zamordowali? Z całą pewnością tak, więc dlaczego nasi przodkowie zrzucili winę na nas, a nie na nich?
Podstawowa różnica między dzisiejszymi Żydami a ówczesnymi Żydami polega na tym, że nasi przodkowie, zarówno przywódcy, jak i zwykli ludzie, wiedzieli, dlaczego należeli do narodu żydowskiego. Wiedzieli, że bycie Żydem nie oznacza powierzchownego przestrzegania zwyczajów, ale raczej przysięgę, zobowiązanie do bycia wzorem do naśladowania. Wiedzieli, że bycie Żydem oznacza dążenie do kochania bliźniego jak siebie samego, wpojenia wzajemnej odpowiedzialności wewnątrz narodu i dawanie światu przykładu jedności ponad podziałami. Wtedy także dzieliły nas niezliczone spory, tak jak dziś. Ale wtedy wiedzieliśmy, że musimy utrzymać jedność naszego narodu ponad rozpadlinami. Nasi przodkowie wiedzieli, że musimy projektować jedność, a jeśli tego nie zrobimy, obcy władcy przyjdą i nas ukarzą. My natomiast nie zastanawiamy się nad jednością, a kiedy przychodzą obcy władcy i nas karzą, obwiniamy się nawzajem za to, nie zdając sobie sprawy, że czyniąc to, wzmacniamy i ośmielamy naszych ciemiężców. Nic się nie zmieniło od czasu powstania naszego narodu. Wciąż dostajemy baty, gdy walczymy ze sobą i odnosimy sukces, gdy się jednoczymy. Dopóki nie nauczymy się tej lekcji, organizacje i urzędy będą nadal publikować bezsensowne raporty, o które nikt nie dba, oprócz ludzi, którzy zarabiają na życie, pisząc je. Te raporty nie zapobiegną następnemu kataklizmowi, ale nasza jedność tak. Wybór, jak zawsze, należy do nas.
Źródło: https://bit.ly/3oWXA4V
Opublikowano dnia 1 lutego 2021
Miliarder Elon Musk, właściciel firmy produkującej samochody elektryczne Tesla i Space Exploration Technologies Corp SpaceX, ma wielką wizję ludzkości. Nazywa to „Mars & Beyond: droga do uczynienia ludzkości multiplanetarną”. Mówiąc prościej, Musk chce założyć kolonię ludzi na Marsie. Niestety to nigdy nie zadziała. Nie ma nic złego w planecie Ziemia z wyjątkiem zamieszkujących ją ludzi. Więc jeśli wnosisz do swojego nowego świata szkodliwy element, który rujnuje obecnie zamieszkiwany świat, jakie masz szanse na zbudowanie trwałej kolonii na nowej planecie?
Cały pomysł przeniesienia się na Marsa wynikał z tego, że zrujnowaliśmy Ziemię, ale jeśli potrafisz naprawić w człowieku element powodujący zniszczenia, przestaniemy rujnować Ziemię, planeta się zagoi i nie będzie potrzeby przeprowadzki.
Jeśli chcesz odnieść sukces w swoim nowym domu, musisz upewnić się, że wszystko, co do niego wnosisz jest pomocne i korzystne. Oznacza to, że ludzie, którzy tam pójdą, będą musieli zostać uwolnieni od wad, które czynią ludzkość szkodliwą dla planety Ziemi. Ale jeśli potrafisz wyleczyć ludzi z ich szkodliwych cech, aby działali z korzyścią dla środowiska, a nie ze szkodą, jaki jest sens zabierania ich na nową planetę? Cały pomysł przeniesienia się na Marsa wynikał z tego, że zrujnowaliśmy Ziemię, ale jeśli potrafisz naprawić w człowieku element powodujący zniszczenia, przestaniemy rujnować Ziemię, planeta się zagoi i nie będzie potrzeby przeprowadzki.
Ponadto Ziemia jest naszym domem. Jesteśmy zbudowani z jej elementów; zrodziła nas; a nasze ciała zawierają i potrzebują każdego pierwiastka, który istnieje na ziemi, nawet najbardziej toksycznego. Te elementy nie istnieją na Marsie; przetrwanie będzie ogromnym wyzwaniem. Innymi słowy, nie tylko zabieramy ze sobą samą przyczynę problemów Ziemi – siebie samych – ale również stwarzamy niezliczone nowe problemy, umieszczając się w środowisku, które nie zostało stworzone do narodzenia i pielęgnowania ludzi.
Kiedy astronauci, po kilku miesiącach w kosmosie, wracają z misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, ich ciała potrzebują jeszcze kilku miesięcy pod nadzorem lekarza, aby przystosować się do warunków na Ziemi. Nie są nam znane konkretne skutki podróżowania na Marsa miesiącami, a potem życia na nim przez lata, jeśli nie do końca życia, ale będą niekorzystne dla ciała.
Jakby na to nie spojrzeć, poza wątpliwym prestiżem dla przedsiębiorcy, projekt kolonizacji Marsa wydaje się nie mieć żadnego sensu. Jeśli Musk chce stworzyć idylliczne społeczeństwo w odosobnionym miejscu, byłoby znacznie tańsze, łatwiejsze, szybsze w realizacji i znacznie mniej ryzykowne, gdyby po prostu kupił małą, zaciszną wyspę i zaludnił ją uczestnikami swojego eksperymentu. Jeśli im się uda, będzie miał cały prestiż zbawiciela ludzkości, który odkrył sekret odwrócenia natury ludzkiej od złej i obelżywej do życzliwej i otwartej. Jeśli mu się nie uda, ludzie po prostu wrócą do domu i wszystko będzie dobrze. Musk będzie przynajmniej szanowany za próby.
I wreszcie, Musk niedawno ogłosił, że zapłaci 100 milionów dolarów za najlepszą technologię pochłaniania dwutlenku węgla. Eksperyment na izolowanej wyspie kosztowałby go znacznie mniej i dałby znacznie więcej niż powietrze wolne od węgla. Jeśli się powiedzie, da mu społeczeństwo wolne od ego, dziewiczą planetę Ziemię oraz szczęśliwą i spokojną ludzkość. Jeśli ktoś mnie pyta – to okazja!
Źródło: https://bit.ly/39CwuLC
Opublikowano dnia 30 stycznia 2021
Banicja nałożona na prezydenta Donalda Trumpa na konta w mediach społecznościowych big tech i na konserwatywnych platformach, to zła wiadomość dla wszystkich. Nawet niemiecka kanclerz Angela Merkel, której socjalistyczne poglądy często stawiają ją w opozycji do prezydenta Trumpa, wydała oświadczenie, którego treść jest następująca:„Kanclerz uważa za problematyczne, że konta prezydenta zostały na stałe zawieszone”. Jej troska nie dotyczyła Trumpa, ale raczej tego, że „prawo do wolności opinii ma fundamentalne znaczenie”.
Rozrachunek ten w końcu uświadomi ludziom, że prawdziwym winowajcą kryzysu, który się przed nami rozwija, nie jest osoba czy grupa osób, ale cecha zakorzeniona w ludzkiej naturze: egoizm. Czysty, nieskażony egocentryzm jest sednem wszystkich naszych problemów i zabija nas od wewnątrz i od zewnątrz.
Podobnie jak Merkel, prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador ostro potępił zakaz wydany przez media społecznościowe, mówiąc: „Nie lubię, gdy ktoś jest cenzurowany lub odbiera mu się prawo do publikowania wiadomości na Twitterze lub Facebooku. Nie zgadzam się z tym, nie akceptuję tego”. Jeszcze bardziej aktywna jest Polska: według Zero Hedge „Polski Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ogłosił w czwartek inicjatywę prawną, która umożliwia osobom fizycznym składanie skarg na media społecznościowe, w przypadku usuwania lub cenzorowania postów, które nie łamią polskiego prawa”.
W pełni zgadzam się z krytyką big tech mediów społecznościowych. Nikt nie dał im prawa do cenzurowania wolności słowa. Ta prerogatywa jest przyznawana wyłącznie ludziom, którzy stoją na czele państw, a nie małej klice, która decyduje wziąć prawo w swoje ręce. Tak jak elektryk nie może wyłączyć czyjegoś zasilania tylko dlatego, że ma na to ochotę, tak big tech mediów społecznościowych nie może blokować kont dla kaprysu. Jeszcze bardziej ironiczne jest to, że twierdzą, że robią to w celu ochrony bezpieczeństwa ludzi. Oczywiście, jeśli będzie to kontynuowane, doprowadzi to do bardzo negatywnych rezultatów.
Uważam jednak, że robiąc to, co zrobili, wbili ostatni gwóźdź do swojej trumny. Mogą myśleć, że rządzą światem, ale znikną. Tak czy inaczej, i raczej wcześniej niż później ludzie zdadzą sobie sprawę, że nie mogą ufać temu, co widzą w mediach, a bez zaufania przestaną ich używać. Jeśli system, na którym polegamy w sprawie przekazywania prawdziwych wiadomości, staje się tak jawnie stronniczy, nikt nie uwierzy w żadne jego słowo i nie będzie sensu wchodzić na ich strony. Rozrachunek ten w końcu uświadomi ludziom, że prawdziwym winowajcą kryzysu, który się przed nami rozwija, nie jest osoba czy grupa osób, ale cecha zakorzeniona w ludzkiej naturze: egoizm. Czysty, nieskażony egocentryzm jest sednem wszystkich naszych problemów i zabija nas od wewnątrz i od zewnątrz.
Kiedy zdamy sobie z tego sprawę, zrozumiemy również, że cała rzeczywistość, oprócz nas, działa na zupełnie innym paliwie niż nasze. Podczas gdy naszym paliwem jest ego, paliwem pozostałych elementów systemu w którym żyjemy jest równowaga i harmonia. Tak jak nie czujemy, że jesteśmy egoistyczni, ponieważ taka jest nasza natura, tak reszta natury nie czuje, jak jest zrównoważona i harmonijna. Ale my, którzy możemy obserwować to z zewnątrz, potrafimy zauważyć równowagę i harmonię które dominują nad całym istnieniem, ponieważ w swojej naturze jesteśmy jej przeciwni. Kiedy zdamy sobie z tego sprawę, my także będziemy chcieli osiągnąć równowagę i harmonię. A kiedy to zrobimy, zaczniemy razem uczyć się, jak naprawdę zbudować dobrze prosperujące społeczeństwo ludzkie, dobrze prosperującą gospodarkę, która nie odmawia innym własnego. Dowiemy się, jak wzmacniać siebie nawzajem, zamiast wykorzystywać ludzi i innych mieszkańców naszej planety, jedynej jaką mamy. W tym czasie do połączenia nie będziemy potrzebować despotycznych sieci społecznościowych, ponieważ połączenia będą między naszymi sercami.
Źródło https://bit.ly/3coLC17
Opublikowano dnia 30 stycznia 2021
Najwyraźniej przed nami nietypowy rok. Czeka nas nietypowy rok w Ameryce, nietypowy rok w Izraelu, nietypowy rok w Rosji – niezwykły rok na całym świecie. Przed nami rok bóli porodowych. Pojawia się nowy świat i widzimy jego wysiłki, aby się narodził. Z naszej strony musimy pomóc mu zmaterializować się, i aby nastąpiło to wcześniej nie później, szybciej nie wolniej i łatwiej nie trudniej.
Istnieje presja ze wszystkich stron, aby się urodzić, więc narodzimy się razem; przejdźmy ze stanu podziału i wyobcowania do pierwszego stopnia połączenia w najszybszy i najłatwiejszy sposób.
Po pierwsze, musimy zrozumieć, że siły naciskające na nas ze wszystkich stron są konieczne. W przeciwnym razie nie narodzilibyśmy się w nowym świecie. Po drugie, musimy ułatwić dziecku przejście przez kanał rodny. Narodziny, przez które teraz przechodzimy, są wyjątkowe. Nie tylko przechodzimy z jednej rzeczywistości w drugą, z niewoli ku wolności. Również nasze ego odradza się w nowy sposób; jest odwracane. Po drugiej stronie kanału rodnego znajduje się nowa ludzkość, nowe zrozumienie, nowe uczucie, zjednoczenie siły połączenia, które narodzi się między nami. W ego narodzi się jakość dawania; to jest embrion! Natura jest położną i musimy pomóc jej w urodzinach noworodka na świat, wyjaśniając integralną, wzajemnie połączoną rzeczywistość, która kształtuje się w nas i między nami.
Musimy zrozumieć i pomóc innym zrozumieć ideę połączenia. To nie jest ten sam rodzaj połączenia, który widzisz w drużynach sportowych lub firmach w świecie korporacji, gdzie zespoły łączą się z innymi drużynami i walczą ze sobą (metaforycznie) na śmierć i życie. Mówimy o zrozumieniu, że połączenie jest wartością samą w sobie, a nie środkiem do innego celu, ale samym celem. To nie tylko cel, to najwyższa możliwa wartość, zenit osiągnięć człowieka, kiedy można zjednoczyć się z innymi w taki sposób, że jednostka odczuwa zbiorowość tak, jakby była częścią jednostki, tak jakby moje ciało się rozprzestrzeniło na całym świecie i cała ludzkość i cała przyroda są komórkami i organami w moim ciele. Rav Kook miał kilka pięknych zdań na temat tej łączności. W swojej książce Orot [Lights] napisał: „Nasza dusza rozprzestrzeni się w każdym, obejmie wszystkich, będzie wspierać i zachęcać wszystkich oraz sprowadzi wszystkich z powrotem do miejsca, które jest domem naszego życia”.
Rok 2020 był pierwszym rokiem, w którym wszystko jednocześnie rozpadło się na całym świecie. Jednak zaskakujące jest to, że nie zniszczyło to ludzkości; po prostu zatrzymało nas na naszych torach; rzeczy przestały działać. Covid-19 zatrzymał globalną gospodarkę i niszczenie przyrody, a wybory prezydenckie zniweczyły i tak już niewielką wiarę we władze i w siebie nawzajem. Najważniejsze jest to, że nie mamy ani rządu, któremu możemy zaufać, ani gospodarki, na której możemy polegać, i czujemy się niepewni co do naszego zdrowia, bogactwa (jeśli takowe mieliśmy), a przede wszystkim naszej przyszłości. To jest kryzys. Jednak kryzys to także miejsce narodzin noworodków. Nawiasem mówiąc, po hebrajsku słowo mashber oznacza zarówno „kryzys”, jak i pomocne krzesło, na którym w starożytności siadały kobiety w porodzie. Dzisiaj cała ludzkość siedzi na takim mashber.
My, ludzie, którzy są świadomi zmiany, przez jaką przechodzi ludzkość, którzy rozumieją, że tylko połączenie ponad wszystkimi naszymi różnicami podniesie nas do nowej rzeczywistości pokoju i przyjaźni, musimy pomóc reszcie świata poczuć to przesłanie. Musimy pomóc ludzkości przejść przez poród przy jak najmniejszej ilości rozlanej krwi. Każdy poród jest bolesny. Jednak jako że już trwa, równie dobrze możemy przejść przez to w możliwie najmniejszym bólu. Matka Natura już nas wypycha, żądając, abyśmy zrozumieli, gdzie jesteśmy, dorastamy, a my także nie chcemy pozostać ignorantami co do naszej pozycji i roli we wszechświecie. Istnieje presja ze wszystkich stron, aby się urodzić, więc narodzimy się razem; przejdźmy ze stanu podziału i wyobcowania do pierwszego stopnia połączenia w najszybszy i najłatwiejszy sposób.
Źródło: https://bit.ly/3j1Pvuf
Opublikowano dnia 28 stycznia 2021
Świat zmienia się w coraz szybszym tempie. To jest fakt. Ale kierunek, w którym ewoluuje ludzkość, jest stały. Wiele dylematów dotyka dziś ludzi. Nowa mutacja koronawirusa nagle pojawia się przynosząc nową niepewność – czy jeszcze bardziej wydłuży się okres trwania plagi? W międzyczasie nadal żyjemy od jednej blokady do drugiej. Jak możemy wyznaczyć kierunki i cele w życiu w rzeczywistości, która zmienia się w każdej chwili?
Problem polega na tym, że wzajemnie psujemy swoje plany, chcąc narzucić innym własne podejście. Ego, które rośnie w każdym człowieku, powoduje, że każdy koncentruje się tylko na sobie i coraz bardziej wykorzystuje innych, aby osiągnąć korzyść dla siebie. Tworzy to sztuczny świat, w którym nikt nie oddziałuje na drugiego w kierunku osiągnięcia równowagi – jest wręcz przeciwnie.
Stres, nawał pracy, problemy zdrowotne i niekończące się zmartwienia to tylko niektóre z wielu obciążających czynników, które wytrącają nas z równowagi. To jest współczesne życie. Dlatego szukamy drogi, która przywróci spokój, stan, w którym czujemy się komfortowo i cieszymy się płynącym życiem. Jednak z natury każdy jest zbudowany inaczej i widać to od najmłodszych lat. Niektóre dzieci lubią siedzieć i bawić się przez długie godziny, podczas gdy inne czują, że muszą biegać za piłką od rogu do rogu.
Nawet w wieku dorosłym są tacy, którzy lubią stawiać czoła problemom i improwizować w poszukiwaniu rozwiązań. Bez działania popadają w nudę, a nawet depresję. Inni muszą czuć w każdym momencie odnowę w odniesieniu do osiągnięcia celów, które sobie wyznaczyli. Bez zmian czują się martwi. Wreszcie, oczywiście, jest też wielu, którzy nie są w stanie tolerować zmian. Niezależnie od posiadanych cech, każdy z nas stara cieszyć się życiem.
Problem polega na tym, że wzajemnie psujemy swoje plany, chcąc narzucić innym własne podejście. Ego, które rośnie w każdym człowieku, powoduje, że każdy koncentruje się tylko na sobie i coraz bardziej wykorzystuje innych, aby osiągnąć korzyść dla siebie. Tworzy to sztuczny świat, w którym nikt nie oddziałuje na drugiego w kierunku osiągnięcia równowagi – jest wręcz przeciwnie.
Klucz do właściwego radzenia sobie ze zmianą
Poczucie samotności jest głównym źródłem całego stresu i niepokoju, którego doświadczamy, zwłaszcza gdy mają miejsce zmiany. Rozwiązaniem jest uzyskanie wsparcia płynącego z naszego środowiska. Kiedy życie wzywa nas do zagmatwanych i trudnych sytuacji, rozmowa z osobami, które przeszły przez podobne sytuacje, może przywrócić spokój i równowagę. Daje nam to nowe myśli i dodatkowe perspektywy, które pomagają nam zbudować w nas jak najlepsze podejście do zmian, przez które przechodzimy. Grupa wsparcia może dosłownie osłabić żal i ból każdej osoby.
Stopniowo siły ewolucyjne zmienią nas również w elementy większego systemu społecznego, w którym każdy będzie wykonywał integralne działania wobec innych wynikające z posiadanej świadomości i zrozumienia. Sprowadza się to po prostu do budowania komplementarnych powiązań między nami w każdej sprawie i na każdym poziomie – od relacji w rodzinie, poprzez pracę i społeczność, aż do poziomu państwa. W związku z tym, główną umiejętnością, która będzie potrzebna w przyszłości, będą umiejętności aranżowania integralnego stylu życia i świata. W tym kierunku ogólnie zmierza dzisiejsza rzeczywistość.
W dłuższej perspektywie obszary zawodowe, role i miejsca pracy upadną lub będą prosperować zgodnie z kryteriami integralnego rozwoju. Oznacza to, że cokolwiek prowadzi do wzajemnie korzystnego połączenia między ludźmi, odniesie sukces, a cokolwiek działa w przeciwnym kierunku, nie przetrwa. Dlatego już dziś każdy z nas powinien wziąć to pod uwagę, wyznaczając sobie kierunek i cele. Właściciele firm również będą musieli dostosować się do nowych wymagań dzisiejszych czasów. Te biznesy, które będą działały w oparciu o budowanie więzi między ludźmi, będą się rozwijać, a te, które koncentrują się wyłącznie na własnym technicznym zajęciu, znikną. Powoli zobaczymy, jak takie biznesy nie będą miały klientów.
Przy wyborze zawodu ważne będzie zwrócenie uwagi nie tylko na nasze indywidualne preferencje, ale także na relacje, jakie tryumfują między ludźmi w danym zawodzie. Satysfakcja i poczucie, że człowiek spełnia się możliwie najlepiej, będzie zależeć od wzajemnego wsparcia. Aby nie czuć się zagubionym i samotnym przed zadaniami zawodowymi, każdy musi czuć się częścią wspierającego zespołu. Ze strony organizacji to duch panujący wśród pracowników będzie decydował o poziomie sukcesu. Dlatego warto zwrócić się do ekspertów o pomoc w tworzeniu integralnych relacji, którzy wiedzą, jak właściwie zorganizować siłę roboczą, dając każdemu zrozumienie i poczucie, że to dzięki optymalnemu połączeniu z innymi stworzymy wyjątkową atmosferę, która może napędzać organizację na drodze do wspólnego sukcesu.
Integracja powinna osiągnąć poziom, na którym każdy razem z resztą poczuje się jak jedno ciało, w którym prawidłowe współdziałanie narządów determinuje poziom zdrowego funkcjonowania. W każdym zadaniu, które ma odnieść sukces, będzie jasne dla wszystkich, że warto budować i utrzymać integralne środowisko, w którym każda opinia ma znaczenie. To jedyny sposób na znalezienie najlepszych możliwych rozwiązań i na podjęcie najmądrzejszych decyzji na rzecz budowania idealnej przyszłości w naszym integralnym świecie.
Źródło: https://bit.ly/36gBTpR
Opublikowano dnia 21 stycznia 2021
Rok 2021 będzie decydujący dla Europy. Stary Kontynent stał się szambem podziałów między krajami, frakcjami, ruchami i ludźmi. Wielka Brytania, Niemcy, Francja, Bałkany, Włochy, Hiszpania, wszystko jest tak podzielone i rozproszone, że jeśli Europejczycy nie zaczną w niedługim czasie myśleć o sobie jak o jednym bycie – będą strasznie cierpieć. Z pewnością nie będzie to łatwe – jedyną drogą wyjścia z udręki jest tożsamość ogólnoeuropejska.
Europa jest pod wieloma względami kolebką ludzkiego rozwoju. W związku z tym świat będzie się jej przyglądał i uczył się od niej, zatem powinna ona pokazać, jak może wyglądać przyszłość dla świata. Musi pokazać, że pomimo wszystkich kolorów, ras, narodowości i ich wojennej historii mogą wznieść się ponad to i zbudować siebie jako jedną rodzinę, naprawdę jedną rodzinę. W przeciwnym razie wszyscy po prostu będą się wzajemnie konsumować. Jeśli się nie połączą, nie widzę dla nich przyszłości. Oprócz wewnętrznych tarć, Chiny, Rosja i Stany Zjednoczone będą rywalizować o kontrolę w Europie i nic nie pozostanie ze „Starej Damy”. Nawet Afryka dołączy do tego ruchu, jak to już się dzieje w przypadku migracji uchodźców jak również w inny sposób.
Kiedy patrzysz na mapę świata, ciekawie jest dostrzec wyjątkową rolę, jaką każde miejsce odgrywa w doprowadzaniu świata do lepszego stanu. Stany Zjednoczone są przykładem narodu podzielonego na niezliczone frakcje, które wciąż stanowią jeden naród. Europa jest przykładem wielu krajów, które muszą funkcjonować jak jeden naród. Każdy z nich musi dawać przykład jedności ponad różnicami, za którymi może podążać świat. Jeśli którekolwiek z nich nie spełni swojej roli, będą cierpieć. Nie mogę powiedzieć, kto będzie cierpieć bardziej, jeśli nie wywiąże się z narzuconej unii, ale obydwa kontynenty z pewnością będą cierpieć. Izrael również ma swoją wyjątkową rolę. W rzeczywistości rola Izraela jest być może najważniejsza w procesie jednoczenia świata. Izrael musi zapewnić filozofię, teorię oraz ideologiczną infrastrukturę dla jedności: skąd ona pochodzi, dlaczego jedność jest niezbędna i według jakich zasad i przepisów mamy ją zorganizować.
Obecna Unia Europejska nie osiągnie tych celów. W rzeczywistości jestem za jej rozpadem i cieszę się, że Wielka Brytania wystąpiła z grupy krajów członkowskich. Obecna UE nie została zbudowana w celu zjednoczenia Europy. Została utworzona w celu wzmocnienia banków, przemysłowców i miliarderów, ale nie w celu zjednoczenia Europy. Można było jeździć z jednego końca Europy na drugi zanim utworzono UE, więc nie ma żadnych korzyści w postaci otwartych granic. Zwykły człowiek nic nie zyskuje na życiu w tak zwanej zjednoczonej Europie.
Jak powiedziałem na początku, Unia Europejska powinna być unią serc, w której czują, że są ze sobą głęboko związani. A im bardziej się różnią, tym ściślej będą się łączyć, zgodnie ze swoimi wysiłkami. Ci, którzy są teraz najdalej, będą najbliżej, gdy się zjednoczą. Unia ta musi być całkowicie niezwiązana z istniejącymi instytucjami UE. Musi to być odrębny podmiot, który funkcjonuje niezależnie od tego, czy obecna UE przetrwa nadchodzące wstrząsy, czy nie. Ten związek serc jest związkiem, którego poszukiwano przez ostatnie trzydzieści lat, od założenia UE.
A jeśli chodzi o Izrael i ideologię, którą Izrael ma zapewnić, to poziom nienawiści Europejczyków do Izraela zależy od poziomu ich nienawiści do połączenia. Jeśli Izrael zaoferuje sposób na połączenie – co nie jest obecną sytuacją, ale załóżmy – i Europejczycy to odrzucą, ponieważ nie chcą się łączyć, to nie będą mieli innego wyboru, jak tylko przyjąć więcej ciosów ze strony innych krajów lub ze strony natury, dopóki nie ustąpią i nie staną się otwarci na budowanie połączenia.
A mówiąc o antysemityzmie, uważamy, że jest on odporny na rozumne uzasadnienie i być może tak jest, podobnie jak wszystkie nienawiści. Jednak antysemityzm nie jest odporny na model jedności wychodzący z Izraela. Nawet Henry Ford, którego antysemicką ideologię podziwiał Hitler, napisał w swojej zapamiętałej kompozycji pt. Międzynarodowy Żyd – Podstawowy Problem Globalny: „Pojawienie się kwestii żydowskiej jest częścią kulminacji przeznaczenia, które nas spotkało, nie po to, by szkodzić, ale ku dobremu. … Uzasadnienie dyskusji na temat kwestii żydowskiej jest dla dobra Żydów, a największą przeszkodą dla tego dobra są sami Żydzi. Nadszedł czas, kiedy sami to zobaczą”.
Innymi słowy, antysemityzm niekoniecznie jest wyrokiem, ale czymś, co Izrael może przezwyciężyć, wypełniając swoją rolę a narody przyjmując wysiłek włożony przez Izrael w ideologię jedności. Przyszłość Europy wisi na włosku; jeśli Europejczycy szybko pokonają istniejące podziały, odniosą zwycięstwo. Jeśli nie, to gorzko przegrają. Izrael ze swej strony musi wypełnić swój obowiązek uzdrowienia, rozpowszechniając ideologię jedności ponad różnicami i dając przykład.
Źródło: https://bit.ly/35ZysDO
Opublikowano dnia 13 stycznia 2021
Ameryka stoi w obliczu burzliwych czasów. Szturm na Kapitol Stanów Zjednoczonych wywołał alarmy o możliwej wojnie domowej, podczas gdy Demokraci zwiększyli presję na usunięcie prezydenta Trumpa ze stanowiska, niecałe dwa tygodnie przed końcem jego kadencji w Białym Domu. Jeśli ciśnienie wewnętrzne będzie dalej rosło, sytuacja może zacząć wyglądać jak siedzenie na beczce z prochem, która może eksplodować we wszystkich kierunkach. Jedynym sposobem uniknięcia katastrofy jest znalezienie wspólnej płaszczyzny z korzyścią dla wszystkich.
Czy można więc zapobiec wojnie w Ameryce? Jest to możliwe tylko wtedy, kiedy dojdzie do rozpoznania zła i destrukcyjnej siły w egoistycznych relacjach, w których jedno odnosi sukces kosztem drugiego.
Jeśli kolejna administracja rozpocznie prześladowanie poprzedników i podejmie próbę zniszczenia pozytywnych elementów z poprzednich rządów, to takie działania są dyktaturą a nie demokracją. Rozwiązaniem nie może być przemoc i zemsta z jakiejkolwiek strony. Zwiększyłoby to tylko polaryzację i wrogość na poziomie społecznym, a także miałoby głębokie reperkusje gospodarcze dla całego kraju.
Obecnie prawą i lewą stronę dzieli przepaść, więc nie ma magicznego rozwiązania, które mogłoby ją zniwelować jak za sprawą połknięcia pigułki przywracającej spokój. Nie ma takiego rozwiązania, więc dialog między obiema stronami wydaje się teraz niewystarczający. Media zagrzewają do konfliktu a ani wśród Demokratów, ani wśród Republikanów nie ma nikogo kto działałby na rzecz złagodzenia sytuacji.
Amerykanie dają nam teraz przykład tego, jak ludzkość będzie wyglądać, jeśli będzie kontynuować swoje działania wytyczone spotęgowanym i nieokiełznanym egoizmem, w którym jedna strona chce kontrolować, obezwładniać, a ostatecznie nawet zniszczyć drugą. Niekontrolowalna wzajemna nienawiść może tylko doprowadzić do ślepego zaułka, do wojny. Dziś widzimy niebezpieczne oznaki polaryzacji, podobne do sytuacji, jaka miała miejsce podczas wojny secesyjnej między północnymi a południowymi stanami 160 lat temu; z tą różnicą, że teraz dzieje się to między dwiema frakcjami politycznymi bez cienia pojednania na horyzoncie.
Na świecie jest wielu zainteresowanych, którzy ucieszyliby się, gdyby w Stanach Zjednoczonych wybuchła wojna. Ci o których mowa, dla własnej ekonomicznej i nacjonalistycznej dominacji, chcą aby Ameryka zaczęła płonąć od wewnątrz. Meksyk zyskałby bardziej otwarte granice, podczas gdy Chiny, Rosja, a nawet Europejczycy skorzystaliby na słabym narodzie amerykańskim.
Czy można więc zapobiec wojnie w Ameryce? Jest to możliwe tylko wtedy, kiedy dojdzie do rozpoznania zła i destrukcyjnej siły w egoistycznych relacjach, w których jedno odnosi sukces kosztem drugiego. Ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że prawica i lewica istniały w społeczeństwie ludzkim od czasów starożytnych i od tamtego czasu coraz bardziej się od siebie oddalają. Przecież obie te linie są egoistyczne, a egoizm wraz z rozwojem staje się coraz bardziej wymagający. Ta walka się nie skończy. Dlatego musimy nauczyć się równoważyć te siły i dojść do środkowego punktu zbieżności, w którym ujawni się równoważąca siła natury.
Jeśli ludzie zrozumieją, że osiągnięcie tej środkowej linii między sprzecznymi stanowiskami jest warunkiem pomyślnej i pokojowej Ameryki, inaczej będą postrzegać swoich przeciwników. Zobaczą, że wszystko, co negatywne i pozytywne, dzieje się tylko po to, aby popchnąć nas do tak korzystnego celu, do ogólnego postępu społeczeństwa.
Życie jest zaaranżowane według tej zasady. Tak zostało stworzone w przyrodzie, także w atomie. Elementarna cząstka w każdej materii składa się z cząstek ujemnych i dodatnich, plus i minus oraz wiele neutralnych cząstek zwanych neutronami. Równoważą protony i elektrony, dodają im wagi, masy i stabilności, dzięki czemu atom może istnieć. Nie możemy więc zmienić natury, ale dla pokojowego współistnienia możemy się od niej uczyć i naśladować jej harmonijne funkcjonowanie. Nie ma nic do stracenia, a wszystko do zyskania.
Źródło: https://bit.ly/3qdqXRm
Opublikowano dnia 12 stycznia 2021
Wiemy, że słowo demokracja pochodzi z języka greckiego i oznacza „władzę ludu”. Obecna walka o władzę w Ameryce pokazuje bardzo wyraźnie jedną rzecz: nie ma władzy ludu w Ameryce. Być może istniała przelotnie takowa w Ameryce, lecz kiedy pozwala się ludziom rządzić – powstaje tyrania. Nie ma znaczenia czy tyrania jest przedstawiana jako demokratyczna, czy udaje że odzwierciedla wolę ludzi, czy też jest naprawdę: represyjnym despotyzmem.
Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się w Ameryce, aby zobaczyć obraz przedstawiający poziom wykształcenia w dziedzinie szlachetności jaki dziś mają Amerykanie. Akceptacja może być bolesna, ale jeśli nie zaakceptujemy faktów, jak będziemy mogli je zmienić?
Problem z demokracją nie polega na tym, że sama w sobie jest złym pomysłem. Wolność, równość i sprawiedliwość dla wszystkich to szlachetne pojęcia. Niestety nierealne. Nigdy nie miały miejsca i nie będą miały, dopóki nie wpoimy sobie wartości potrzebnych do rozmowy o wolności i równości. Ponieważ nigdy nas tego nie uczono to i nigdy nie mieliśmy demokracji. Mieliśmy wiele fałszywych, manipulujących rządów, które udawały, że dbają o dobro ludzi, a w rzeczywistości dbały o kontynuację posiadania kontroli. A ponieważ nigdy nie uczono nas, jak, a nawet dlaczego wszyscy powinniśmy być równi i wolni, zawsze w końcu ulegaliśmy naszej podstawowej, egoistycznej naturze i zrywaliśmy sobie z twarzy demokratyczną maskę obnażając oblicze dyktatury.
Mówiąc najprościej, demokracje powstają i upadają, ponieważ nie pokrywają się z ludzką naturą. Kiedy społeczeństwu narzuca się nienaturalną strukturę społeczną, ostatecznie odrzuca ją, bez względu na to, jak szlachetna ona może być i następuje powrót do wrodzonej dzikiej natury. Jeśli chcesz prawdziwie szlachetnego społeczeństwa, które żyje według szlachetnych zasad, najpierw uczyń jego ludzi szlachetnymi, a następnie z własnej woli zbudują szlachetne społeczeństwo, ponieważ taka będzie ich natura. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się w Ameryce, aby zobaczyć obraz przedstawiający poziom wykształcenia w dziedzinie szlachetności jaki dziś mają Amerykanie. Akceptacja może być bolesna, ale jeśli nie zaakceptujemy faktów, jak będziemy mogli je zmienić?
Przyjrzyjmy się na przykład temu, co dzieje się dzisiaj z pierwszą poprawką. Czy w Ameryce jest wolność słowa? Czy wszyscy są zachęcani, a nawet wolno im wyrażać to, co naprawdę myślą? Arena publiczna jest zarządzana przez gangi uliczne i gangi internetowe, a każdy, kto wyjdzie z szeregu, jest natychmiast prostowany lub uciszany. A kiedy nie ma wolności słowa, nie ma także równości, a zatem nie ma demokracji. Jeśli chcesz zbudować prawdziwą demokrację, musisz wyjść z założenia, że jest więcej niż jedna opinia. Jeśli istnieje tylko jedna opinia, to nawet jeśli jest ona twoja, powinieneś wiedzieć, że twoje społeczeństwo nie jest demokratyczne. Jednolitość opinii powinna być pierwszym sygnałem ostrzegawczym. Żadne dwie osoby nie mają dokładnie tego samego zdania, a już na pewno nie cały kraj. Tak więc, gdy słychać tylko jeden głos, jest to domyślnie społeczeństwo niedemokratyczne.
Gdy masz już dwie lub więcej opinii, musisz wiedzieć, jak się do nich odnosić. Powinieneś wiedzieć, że poglądy ludzi różnią się, ponieważ widzą rzeczywistość z różnych perspektyw. Jednak wszyscy patrzą na tę samą rzeczywistość, co oznacza, że wszyscy widzą tylko część obrazu, a nie całość. Tak więc każda część, którą wykluczasz z puli perspektyw, sprawia, że perspektywa ogólna jest bardziej ułomna, wadliwa, częściowa, a zatem niezdolna do podejmowania właściwych decyzji. Tylko wtedy, gdy wszystkie poglądy zostaną docenione i uwzględnione w procesie decyzyjnym, można osiągnąć wynik, który przyniesie korzyści całemu zespołowi i będzie trwały. W przeciwnym razie z pewnością stworzysz kolejną „demokrację”, taką, jaką widzieliśmy w całej historii, która dziś jest a jutro jej nie ma. Z tego powodu zasadą budowania zrównoważonego społeczeństwa, opartego na prawdziwej wolności i równości dla wszystkich, jest pielęgnowanie różnorodności poglądów, bez uciszania jakiegokolwiek głosu i budowanie społeczeństwa, które obejmuje wszystkie różnice i którego członkowie bardziej cenią więź między sobą niż własną opinię.
Źródło: https://bit.ly/2LKOWIt
Opublikowano dnia 7 stycznia 2021
3 listopada mieszkańcy Oregonu oprócz wyboru prezydenta Stanów Zjednoczonych zadecydowali o jeszcze jednej zmianie – zdekryminalizowano osobiste używanie heroiny, metamfetaminy, LSD, oksykodonu i innych twardych narkotyków. „Dzisiejsze zwycięstwo jest przełomową deklaracją, że nadszedł czas, aby przestać kryminalizować ludzi za używanie narkotyków” – powiedziała Kassandra Frederique, dyrektor wykonawczy Drug Policy Alliance, która przewodziła tej inicjatywie. Według AP News: „jeden na 11 mieszkańców Oregonu jest uzależniony od narkotyków” – dane potwierdzone przez „Oregon Academy of Family Physicians”. Nie mówimy o rekreacyjnym, okazjonalnym używaniu marihuany; mówimy o uzależnieniu od twardych narkotyków, takich, które powodują, że popełniasz przestępstwa tylko po to, by dostać kolejną dawkę i robisz to codziennie. Jedna na jedenaście osób w Oregonie jest w takim stadium.
Nie ma innego rozwiązania dla problemu nadużywania substancji odurzających, jak tylko pokazanie ludziom, że są tutaj, aby połączyć się ze sobą, w pełnej wdzięczności, zwłaszcza w stosunku do tych, którzy są od nas różni, ponieważ razem z nimi tworzymy strumień życia i pozwalamy mu płynąć. W pojedynkę jesteśmy niczym. Razem jesteśmy życiem.
Wygląda na to, że władzom nie zależy, żeby ci ludzie byli trzeźwi; chcą ich śmierci. Chcą powstrzymać ich przed krzywdzeniem innych ludzi, więc pozwolą im otrzymać dzienną dawkę, dopóki nie umrą – tzn. aż sami się unicestwią. W szybkim tempie stan dojdzie do wniosku, że najlepiej jest otworzyć centra dystrybucji – tak jak dzisiejsze punkty z ciepłą zupą – będą wydawać dzienną dawkę narkotyku każdemu z „potrzebujących” i odesłać ich szczęśliwych do domu, z dala od ulicy i z dala od (kurczącej się) populacji.
Decyzja stanu Oregon stwierdza również, że „Zamiast wytaczania procesu i groźby odbycia kary więziennej, osoba pozwana będzie miała wybór by albo zapłacić grzywnę w wysokości 100 USD lub udać się do nowych „ośrodków leczenia uzależnień”, finansowanych za milionów dolarów z przychodów podatkowych płynących z zalegalizowanego, regulowanego prawem przemysłu marihuany w Oregonie”. Jednak wydaje mi się, że nikt tej części decyzji nie traktuje poważnie, z dwóch powodów: 1. Gdyby narkomani mieli 100 dolarów, kupowaliby za nie narkotyki, a nie płacili mandaty. 2. Nikt tak naprawdę nie wychodzi z uzależnienia od narkotyków. Z tego powodu władze starają się ich uciszyć – przeczekać do ich obumarcia.
Potrafię wyobrazić sobie, dlaczego państwo chciałoby zgładzić narkomanów. Z punktu widzenia władz świat jest już rażąco przeludniony, więc cicha eksterminacja jest najbardziej rozsądnym rozwiązaniem. Jeśli nie widzimy powodu, dla którego mamy tak wielu ludzi na świecie, powinniśmy znaleźć (najlepiej) humanitarny sposób na zmniejszenie populacji.
Ale jest powód, dla którego tu jesteśmy. Ludzkość staje się coraz bardziej zatłoczona właśnie dlatego, że mamy się łączyć, a nie pozostawać osobno w naszych własnych małych szczelinach. Nasza niechęć do łączenia się jest powodem, dla którego cierpimy, ponieważ rzeczywistość zmusza nas do ciągłego kontaktu z ludźmi, podczas gdy nasz antagonizm do ludzi nieustannie rośnie. Kiedy przepaść między rosnącym narcyzmem a przymusowym kontaktem z ludźmi staje się nie do zniesienia, szukamy schronienia. Niektórzy znajdują to w przemocy, inni w różnych formach eskapizmu, w tym nadużywaniu narkotyków, a prawie każdy znajduje to w depresji.
Jest tylko jedno rozwiązanie dla tego bałaganu: edukacja w kierunku połączenia. Nie bez powodu na świecie istnieje tak wielu ludzi o tak odmiennych poglądach i podejściach do życia. Jeśli spojrzymy na świat z lotu ptaka, przekonamy się, że to, czego doświadczamy jako dysonans, w rzeczywistości jest różnorodnością. Patrząc z wyższej perspektywy, sprzeczności w rzeczywistości tworzą piękny, bogaty haft kolorów i strumieni, które splatają się ze sobą, tworząc tkankę życia. Wyobraź sobie oceany bez lądu, góry bez dolin, lasy bez pustyń, samce bez samic, życie bez śmierci, lato bez zimy lub jesień bez wiosny. Wszystko, co wiemy o życiu, pochodzi z odróżnienia jednej rzeczy od jej przeciwieństwa. Życie nie jest jednym stanem; jest to przepływ między nimi, od jednej skrajności do drugiej.
Gdybyśmy byli tego świadomi i gdybyśmy wiedzieli, że ta różnorodność jest tutaj, abyśmy mogli się nią cieszyć, bylibyśmy wdzięczni za rzeczy, które nas irytują, ponieważ są różne od nas. W rzeczywistości nie odczuwalibyśmy ich jako irytacji, ale jako puls życia, który mówi nam, kiedy nadszedł czas, aby przejść do następnej fazy. Nasza walka z życiem dobiegłaby końca i nie musielibyśmy przed nim uciekać. Uświadomilibyśmy sobie, jaki jest nasz cel, aby tu być – uchwycić życie z uwzględnieniem całej jego głębi i bogactwa – i nigdy nie chcielibyśmy uciec.
Nie ma innego rozwiązania dla problemu nadużywania substancji odurzających, jak tylko pokazanie ludziom, że są tutaj, aby połączyć się ze sobą, w pełnej wdzięczności, zwłaszcza w stosunku do tych, którzy są od nas różni, ponieważ razem z nimi tworzymy strumień życia i pozwalamy mu płynąć. W pojedynkę jesteśmy niczym. Razem jesteśmy życiem.
Źródło: https://bit.ly/3oq8T5V
Opublikowano dnia 8 stycznia 2021
Ponieważ ludzkość nie rozumie, co stało się z nią w wyniku epidemii koronawirusa, chce wrócić do swojego starego, znajomego życia. Ludzie marzą, że wszystko będzie takie samo: fabryki, restauracje, lokale rozrywkowe, by otworzyły się wszystkie zamknięte w 2020 roku firmy, jakby cofnął się czas. Media przedstawiają przyszłość jako pełną kopię przeszłości i dyskutują tylko o tym ile czasu i pieniędzy zajmie przywrócenie starego życia. Ale nie można myśleć w ten sposób! Przecież zmarnujemy wszystkie zasoby, które nam pozostały, roztrwonimy bez żadnych korzyści i zostaniemy z pustymi rękami, bez sił i nadziei na przyszłość.
Nie da się wrócić do tego, co było. Jesteśmy zobowiązani iść naprzód, w kierunku większej więzi międzyludzkiej, większego zbliżenia, przyjaznych stosunków, abyśmy mogli wejść do nowego świata. Jeśli chcemy przywrócić nasze stare życie, ściągniemy na siebie ciosy natury, która będzie musiała nauczyć nas poprzez wielkie cierpienie tego, że już nie ma odwrotu. Kiedy widzę presję pochodzącą od natury, dążącej do zorganizowania ludzkości na nowy poziom, z nowymi siłami, cieszę się, że zamiast wojny światowej, wielu milionów zabitych i umierających z głodu, działa tak delikatnymi i ostrożnymi metodami, z miłością. Jak rodzic wychowujący dziecko rozumie, że musi wywierać na nie presję, ograniczać go, aby źle się nie zachowywało i nie zraniło. Ale cała ta presja pochodzi z miłości.
Taką samą postawę rodzicielską wobec nas czułem od natury i zdałem sobie sprawę, że potrwa to kilka lat, ponieważ natura naciska na nas bardzo czule. Natura mogłaby nas mocno przycisnąć, ale daje ludzkości czas na zrozumienie, gdzie jesteśmy. Mam nadzieję, że dobrze zrozumieliśmy tę wskazówkę. Myślę, że w 2021 roku wszyscy poczujemy i zrozumiemy celowy apel natury, który ma nas zorganizować i skierować we właściwym kierunku. Wszystkie stany przychodzą dla naszej korzyści, abyśmy zagłębili się w nie odsłaniając i czując szczególną troskę z góry, prowadzącą nas na nowy etap, nowy etap ludzkiej egzystencji.
Natura pomaga nam zbliżyć się do siebie i zobaczyć, że mamy tylko dobrą perspektywę. Myślę, że w przyszłym roku to nam pokaże: musimy tylko otworzyć oczy, umysł i spróbować zrozumieć, co robi nam natura, czyli Stwórca. Sukces 2021 roku zależy od tego, czy rozumiemy, co wyższa siła chce nam dać i zrobić. Natura w swojej ewolucji cały czas prowadzi nas ku lepszym warunkom, abyśmy zamiast walczyć jednoczyli się i pomagali sobie nawzajem. Kula ziemska jest w stanie nakarmić wszystkich, dać wszystkie korzyści.
Jest wystarczająco dużo miejsca dla każdego i mamy wystarczająco dużo siły, aby zapewnić każdemu wszystko, czego potrzebuje do dobrego, normalnego życia. Z nawiązanych więzi między nami zaczniemy rozumieć najważniejszą rzecz: odsłaniać Stwórcę stworzeniom. Myślę, że 2021 będzie rokiem przejściowym z poprzedniego życia do przyszłego. I to przejście nie zakończy się w ciągu jednego roku, ale potrwa kilka lat. Ale przynajmniej zaczniemy zdawać sobie sprawę, do jakiego stanu w najbliższej przyszłości powinniśmy dojść.
Nie możemy wytwarzać produktów, które są niepotrzebne. Nie można wydzierać wszystkich zasobów naturalnych z całego świata. Nie można niepotrzebnie marnować pieniędzy w różnych kierunkach. Konieczne jest zainwestowanie wszystkich dostępnych środków w integralną edukację ludzi, aby zaszczepić w nich chęć zbliżenia się i połączenia między nami, aby poznać wyższą siłę, Stwórcę. A wtedy osiągniemy wieczność i czekającą nas doskonałość. W nadchodzącym nowym roku pragnę życzyć ludziom zrozumienia istoty rozwoju, w jakim umieściła nas natura i tego, jak pomóc jej z naszej strony stając się jej aktywnymi uczestnikami. A wtedy bardzo szybko dojdziemy do dobrego, szczęśliwego życia. Mam nadzieję, że za rok, kiedy doczekamy 2021 roku, nasza kondycja będzie już dużo lepsza niż dzisiaj.
Z programu „Świat”, 12.08.2020
Opublikowano dnia 10 stycznia 2021
Aby naprawić błąd systemowy należy zresetować ustawienia. Aby rozpocząć nowy rozdział musisz przewrócić stronę. Zrobił to rok dwudziesty. I to dopiero początek. Chłopiec bawi się z przyjaciółmi na podwórku zapominając o całym świecie. Ale nagle wychodzi jego matka i zabiera go do domu, by odrobił lekcje. W tym momencie przeżywa nieopisane uczucie irytacji i zmieszania – jego życie zostało zatrzymane w samym środku.
Taki był stan ludzkości w 2020 roku.
Świat się zatrzymał
Zeszłej zimy po raz pierwszy usłyszeliśmy o nowym wirusie atakującym drogi oddechowe. Od tego czasu oddech ludzkości stał się konwulsyjny i przerywany: kraje wprowadziły kwarantanny i lockdowny, gospodarki zostały sparaliżowane w całych sektorach, inne pracowały w formacie kryzysowym. Gwałtownie wzrosło bezrobocie, życie kulturalne ledwo się tli. Ciężko jest przypomnieć sobie trudniejszy rok, od czasów drugiej wojny światowej. Ludzkość poczuła się jak nieszczęśliwe dziecko, które zostało oderwane od zabawy. Ale spójrzmy na to wszystko oczami matki.
Jeśli zmienimy perspektywę, nie było w naszej historii tak pożytecznego, uzdrawiającego, optymistycznego roku. On zatrzymał świat na drodze do upadku i otworzył nowe perspektywy, które jeszcze musimy sobie uświadomić. Pokazał nam powszechną wzajemną zależność, wskazał na społeczną istotę wszystkich naszych problemów, wezwał do prawdziwego rozliczenia z samym sobą i do rewizji wartości.
Bez koronawirusa dalej rozwijalibyśmy się w swoim egoizmie, jak dzieci ignorując wszelkie ostrzeżenia. Ale teraz czy chcemy tego czy nie, życie nabrało nowego, znaczącego wymiaru. Domaga się, abyśmy zaczęli wzajemnie odpowiadać za siebie, nie ograniczali się do tego, co jest chwilowe, wydostali się ze swojej „skorupy”, abyśmy zobaczyli ogólny plan. Ono stawia wyzwania, z którymi nie można poradzić sobie w pojedynkę. Podkreśla znaczenie wspólnoty, w której wszyscy żyjemy. Okazuje się, że bez jakościowych, ludzkich, integralnych relacji ta społeczność nie może niczego poprawnie rozwiązać. Ale skąd wziąć je – te relacje? Przecież przez dziesięciolecia byliśmy przyzwyczajeni do indywidualizmu konsumenckiego, który odrzucał samą istotę wszystkiego, co ludzkie.
W rezultacie dzieje się cudowna rzecz: mimowolnie zaczynamy myśleć. Era merkantylnych kalkulacji i ślepej wiary zostaje zastąpiona erą zrozumienia. I jest to wspaniałe. Wirus zmusza nas do tego, abyśmy zastanowili się nad tym, co jest naprawdę ważne w życiu. Ujawnia słabość i ubogość systemów, które zbudowaliśmy, pokazuje ślepy zaułek, w którym znaleźliśmy się wyczerpując wszystko, co dobre i złe. Podświadomie zgodziliśmy się już na wygasanie, na kołowrotek do starości dla nas i naszych dzieci. Jednak „korona“ zatrzymała kołowrotek, zatrzymała świat w stanie pauzy. A pauza – to przebudzenie, wynurzenie, wyjście na światło, na wolność. Ograniczając, pandemia jednocześnie wyzwala.
Włamanie do serca
Przed pandemią uporczywie napełnialiśmy nasze życie „przepisanymi” środkami, żyliśmy według „standardowego” harmonogramu, myśleliśmy i odczuwaliśmy według szablonów. Pytania „dlaczego?”, „po co?” nie były na porządku dziennym. Wszystko płynęło żywiołowo, biernie – jak dziecięca zabawa na podwórku.
Dziś, patrząc przez okno wczorajszego dnia, marzymy o jak najszybszym powrocie tam. Ale tego podwórka już nie ma. I te gry już nie dostarczą nam dawnej przyjemności. Nie chodzi tutaj o „koronę”, ale o nas samych. Dorastaliśmy-dorastaliśmy – i niezauważalnie dla siebie dorośliśmy. Może tylko trochę, ale to wystarczy do jakościowego skoku. Koronawirus po prostu ukształtował to, co wyrosło w nas od wewnątrz. Pandemia przyniosła ze sobą rewizję wszystkich dziedzin życia:- czego naprawdę potrzebujemy, z czego należy zrezygnować, co należy zmienić, a co najważniejsze, czym warto napełnić swoje życie tak, aby było szczęśliwe i miało sens.
Oto jakie pytania stoją przed człowiekiem i ludzkością. I chociaż z przyzwyczajenia odrzucamy te „błahostki”, one jednak nie znikają, a wręcz przeciwnie łamią zamki i wchodzą w serca. Młodsze pokolenia – Z, Alfa, jakkolwiek je nazywają – nie wiedzą już, czym się zajmować, co zrobić dla swojej duszy. Jest im ciasno i duszno w naszym świecie, ale nie znajdują niczego innego i są zmuszone grać według starych zasad. Naturalnie pociąga je wirtualność, ale to też nie jest panaceum, a tylko jedna z iluzji.
Błąkamy się wszyscy w okresie przejściowym, jeszcze nie gotowi przyznać się przed sobą, co się dzieje, wciąż zaniedbując wymagania matki-Natury. Pokrzywdzeni, pozbawieni ulubionych rozrywek bronimy się przed jej wezwaniami, chcemy wrócić na podwórko. Ale lekcje są na stole i jeszcze nie są odrobione. I dlatego nadzieje na uspokojenie są daremne. Jeszcze nie nauczyliśmy się żyć w życzliwy sposób, tak aby razem wejść do nowego świata.
Pragnienie zrozumienia
Aby świat za oknami nie rozczarował nas w 2021 roku, musimy wejść w niego nie tak, jak weszliśmy w 2020 roku. Nie możemy tak po prostu rozstać się z nim i zapomnieć jak o złym śnie. W rzeczywistości wiele zrozumieliśmy: ile warte są nasze rządy, jak sztuczna jest nasza nadwyżka gospodarcza, jak bezczelnie oszukują nas media i korporacje. Jest to naturalne, przecież żyjemy w na wskroś egoistycznym społeczeństwie, które żywi się negatywnością i neguje samą możliwość prawdziwie ludzkich relacji między ludźmi.
Już pierwszy poważny kryzys pokazał, że takie społeczeństwo nie jest zdolne do przetrwania. Oto dlatego mama rozsadziła nas po domach – przyszła pora wyciągnąć wnioski na przyszłość. Spójrzmy więc przez inne okno po drugiej stronie – w świat, który już dojrzał. Przede wszystkim ten świat podnosi człowieka i prawidłowo integruje go we wspólnotę tak, aby mógł on ujawnić swój potencjał z korzyścią dla wszystkich. W tym świecie nasze dobre relacje są cenniejsze niż cokolwiek innego, dlatego że one gwarantują szczęście każdego i wszystkich razem.
Dzisiaj rozdzieleni po swoich kątach tęsknimy za dawnym komunikowaniem się, za wszystkimi naszymi „zabawami na podwórku”. Ale w tej nostalgii stopniowo pojawia się coś nowego: tęsknię nie po prostu za pracą czy rozrywką – potrzebuję samego połączenia. I nie ma znaczenia czy jestem z natury towarzyski, czy nietowarzyski. Patrząc w głąb siebie, odkryję nieznane dotąd pragnienie wzajemnego zrozumienia, wzajemnego uczestnictwa, dojrzałych, pozytywnych relacji, wzajemnego zrozumienia z innymi.
Przecież w rzeczywistości nie mogę żyć bez innych. Nikt nie może. I teraz patrząc na nich z wysokości zeszłego roku, czuję potrzebę czegoś wyższego między nami. To pragnienie nieuchronnie rośnie we mnie i nie potrzebuje już zwierzęcego, ale ludzkiego pokarmu – bliskości serc, bez „kwarantanny” ograniczeń egoizmu. Tak rośnie człowiek – na podpowiedziach i kontrastach. W roku wyzerowania Natura ujawniła w nas dwa przeciwieństwa i teraz my sami musimy podnieść znaczenie jedności ponad rozdzieleniem. Ona tego za nas nie zrobi.
To nie przypadek, że pandemia przetacza się po nas falami, stanami, wzlotami i upadkami. Dziś wydaje nam się, że koniec jest już bliski, ale to też jest tylko spadek przed nowym wzrostem. Przecież przyczyna naszych kłopotów pozostaje – wciąż jesteśmy sobie obcy, narastają kłótnie, narasta nienawiść. Dlatego walcząc w nowym roku z koronawirusem będziemy nieustannie zderzać się z własną naturą, z potrzebą dbania o wszystkich i z chęcią posłania wszystkich do diabła.
Czy możemy wybrać pierwsze i nie poddawać się drugiemu? Czy naprawdę możemy zrzucić maski – otworzyć nasze serca na spotkanie innych? Przynajmniej trochę, aby uruchomić zmiany, które z czasem zmienią system naszych relacji w rodzinie, społeczeństwie, państwie, na świecie. Właśnie to, a nie szczepionka będzie prawdziwym uzdrowieniem. Natura wymaga jedności. A na razie ona pokazuje nam, że stary trend wiecznej niezgody skończył się. Taka postawa doprowadziła nas do ślepej uliczki i pozostawi tam, dopóki z niej nie zrezygnujemy. To, co jeszcze wczoraj było zwycięską strategią, dziś prowadzi do porażki.
Nastąpił czas, by zmienić kurs. W nowym świecie silne wewnętrzne połączenie będzie głównym warunkiem i miarą sukcesu na wszystkich poziomach. Bez takiego połączenia wszystko się rozpadnie, pozostaną tylko ruiny. Zdając sobie z tego sprawę nauczymy się używać obu sił, obu przeciwieństw w nas samych tylko dla potrzeb jedności. I wtedy odniesiemy sukces. W tym celu zostaliśmy właśnie „wyzerowani” – aby było nam lżej uświadomić sobie swój problem i przystąpić do jego rozwiązania. Myślę, że rok 2021 nie będzie jeszcze rokiem zwrotnym. Niech jednak stanie się rokiem świadomości i wciągnie nas w nurt integralnego, ludzkiego rozwoju. Najważniejsze, żeby nie zapomnieć: są rzeczy, których nikt za nas nie zrobi.
Opublikowano dnia 5 stycznia 2021
Epidemia koronawirusa spowodowała eksplozję na całym świecie, porównywalną do wybuchu wojny światowej, doprowadzając do kryzysu gospodarczego, poczucia rozpaczy i strachu. Dlaczego ludzie do tej pory nie zdawali sobie sprawy z potrzeby zbudowania świata na nowo, poprzez wprowadzenie znaczących zmian w społeczeństwie?
Chodzi o to, że każdy działa ze swojego własnego, indywidualnego egoizmu. I dlatego nikogo nie obchodziło, co dzieje się na świecie z innymi ludźmi, a ważne było tylko to, co dotyczyło jego osobiście. Dlatego obserwowaliśmy, jak inni cierpią, nie przejmując się tym, najważniejsze żeby nam było dobrze, żebyśmy mogli pewnie istnieć i prosperować.
Ale obecnie trafiamy w inny świat i czujemy, że społeczeństwo, środowisko, kraj, ludzie, świat – wszystko staje się ze sobą wzajemnie powiązane i zależne od siebie. Przekazujemy sobie nawzajem śmiertelnego wirusa, nie możemy swobodnie podróżować, jesteśmy zmuszeni do siedzenia w domu na kwarantannie.
Najpierw musieliśmy zerwać przydatne więzi, które istniały wcześniej i które pozwalały nam latać po świecie, podróżować, poznawać się ze sobą nawzajem. W dodatku musieliśmy jeszcze bardziej odizolować się, założyć maski, rękawiczki i oddalić się od siebie na odległość dwóch metrów.
Pojawiło się kilka nowych obowiązkowych zasad, które nie bardzo nam się podobają. Natura jakby mówi nam: „Nie możecie zachowywać się tak jak wcześniej, musicie oddalić się od siebie nawzajem. Nie możecie jechać gdzie chcecie, i podróżować po świecie, nie możecie posyłać dzieci do szkoły i przedszkola”.
Czujemy, że Natura przenika pomiędzy nas i uczy jakie połączenie powinno być między nami. Dlatego, aby połączenie było nowe, dobre, poprawne, musi być zgodne z nowymi prawami, które pokazuje nam koronawirus. Jeśli przestrzegamy tych praw, to możemy komunikować się ze sobą, ale jeśli nie przestrzegamy, to nie wolno nam się zbliżaćNatura zaczyna uczyć nas nowych form relacji między ludźmi. Wkrótce zrozumiemy, że jest to dla nas z korzyścią.
Mogę łączyć się z ludźmi tylko wtedy, jeśli działam na ich dobro, a nie dla własnych korzyści. To jest lekcja, której uczy nas Natura. Poprzez kwarantannę, niemożność kontaktowania się, latania, podróżowania, pokazuje się nam, że możemy być w kontakcie tylko pod warunkiem, że troszczymy się o siebie nawzajem i myślimy o dobru innych.
Proszę bardzo, wychodźcie na spacer, odwiedzajcie znajomych, spotykajcie się, ale tylko pod warunkiem, gdy myślicie o sobie życzliwie i troszczycie się nie o siebie, a o innych. W taki sposób Natura stopniowo nauczy nas dobrych relacji.
Stanie się to szybko i bezboleśnie, jeśli środki masowej informacji będą współpracowały z kabalistami. Ponieważ tylko kabaliści rozumieją, jak się zachowywać, aby pomóc naturze zmienić ludzkie społeczeństwo i przenieść je na następny etap rozwoju. Kabaliści przekażą wszystkim ludziom, do jakiej formy relacji powinniśmy dojść.
„Niech człowiek pomoże bliźniemu” w ustanowieniu między nami więzi ponad wszelkiego rodzaju nienawiścią, abyśmy zrozumieli, że przyszłość jest niemożliwa bez dobrych relacji. Czy dojdziemy do nich krótką i lekką drogą, czy też będzie to długa droga cierpienia, która obejmuje również wojnę światową – to wszystko zależy od nas.
Od kabalistów i środków masowej informacji zależy, jak szybko ludzkość przejdzie przez okres przejściowy i ustanowi nowe połączenia między ludźmi, po to aby Natura przestała wywierać na nas presję i nie ograniczała nas. Nie będziemy potrzebowali żadnego zewnętrznego nacisku, ponieważ sami zrozumiemy, co jest dla nas dobre.
Z programu „Pokój”, 27.12.2020
Opublikowano dnia 5 stycznia 2021
Niedługo kończymy nietypowy rok i ludzkość zastanawia się, co nas czeka w następnym. Rok 2021 będzie rokiem, w którym wszyscy poczujemy, zrozumiemy i zaakceptujemy fakt, że celem naszych dotychczasowych doświadczeń było przeorganizowanie ludzkości w bardziej pozytywny sposób. Wyzwania, przed którymi stanęliśmy, działały na naszą korzyść, pomagając nam zrozumieć, że zmierzamy w kierunku nowego etapu rozwoju, nowego stopnia ludzkiej egzystencji.
Choć może się to wydawać surowe, system natury przemówił do nas dość delikatnie, nie tak ostro, jak w przypadku innych plag w historii. Dał nam czas na zrozumienie, czego wymaga od nas natura. Ale jeśli nie zważymy na ostrzeżenie i nie zmienimy naszego kursu w kierunku równowagi, naturalnie możemy spodziewać się silniejszej reakcji w nadchodzącym roku.
Rok 2020 charakteryzował się polaryzacją, kryzysem gospodarczym, klęskami żywiołowymi i globalną pandemią, która spowodowała ogólnoświatowe zamknięcie. Wirus przyszedł, aby nas przeorganizować, wstrząsnąć i skorygować brak równowagi w społeczeństwie, w naszych relacjach międzyludzkich i na naszej planecie.
Tak postępuje z nami natura. Covid-19 nie jest przypadkowym wirusem. Stoi za nim naturalny system, który zaczął działać po tym, jak zniszczyliśmy dużą część planety. To tak, jakby natura powiedziała: „Koniec tego. Niszczysz świat – wypompowałeś ziemię do sucha i zaśmieciłeś oceany, zanieczyściłeś powietrze i stworzyłeś sterty śmieci na ziemi. Wyczerpałeś jej zasoby. Teraz zacznij odbudowywać świat”.
Jak długo jeszcze zajmie nam, aby zdać sobie sprawę, że natura nie uspokoi się, dopóki nie wykonamy naszej części pracy? Wydaje się, że zaczynamy rozpoznawać winę tu i tam, zaczynamy rozumieć, co się naprawdę dzieje. Gdyby nie media, które nieustannie wprowadzają nas w błąd, ludzkość już dawno mogłaby zrozumieć swoją odpowiedzialność.
Choć może się to wydawać surowe, system natury przemówił do nas dość delikatnie, nie tak ostro, jak w przypadku innych plag w historii. Dał nam czas na zrozumienie, czego wymaga od nas natura. Ale jeśli nie zważymy na ostrzeżenie i nie zmienimy naszego kursu w kierunku równowagi, naturalnie możemy spodziewać się silniejszej reakcji w nadchodzącym roku.
Czy pandemia się skończyła wraz z pojawieniem się nowych szczepionek? Przechodzimy do kolejnego etapu rozwoju człowieka, więc oczywiście nastąpi pewna zmiana. Czy zmiana będzie dla nas ulgą? Trudno to określić, ponieważ zwykle ciosy natury przechodzą od najlżejszych do najcięższych, aż do wprowadzenia niezbędnych zmian. Na przykład, jeśli poprosisz dziecko o wykonanie zadania, a ono tego nie zrobi, prawdopodobnie następnym razem przemówisz do niego mocniejszym tonem. Gdyby to nie pomogło, musiałbyś zaostrzyć swój komunikat i przedstawić mu jeszcze surowsze warunki.
W gwiazdach nie jest zapisane, jak będzie wyglądał nadchodzący rok, nawet jeśli chodzi o szczepionki. Tak naprawdę przyszłość zależy od nas. Zależy to od tego, jak bardzo postaramy się zrozumieć, co natura chce na powiedzieć. Przesłanie jest jasne. Ewidentnie przemysł nie nadaje się do nowego świata, ponieważ koncentruje się na produkcji niepotrzebnych rzeczy, które niszczą środowisko. Oczywiste jest, że obecny system edukacji nie jest zgodny z prawami natury, ponieważ uczymy się konkurować ze sobą i tworzyć podziały.
Dlatego głównym zadaniem na nowy rok powinno być ustanowienie integralnego świata, wejście w życie partnerskie, jedni dla drugich i razem z całą naturą.
Ludzkość będzie musiała dokonać zmian, przeliczyć, co jest naprawdę ważne, a co nie. Musimy pozbyć się wszystkiego, co nie jest niezbędne, zrozumieć, że będziemy musieli zamknąć około 80% naszych sklepów i firm. Oczywiście nie ma możliwości, aby ludzie zgodzili się na tak drastyczne zmiany bez zrozumienia, dokąd prowadzą i w jakim celu – prosto do bardziej zrównoważonego świata.
W międzyczasie ludzie kończą bieżący rok, martwiąc się, jak związać koniec z końcem, zaniepokojeni szalejącym bezrobociem, kwestionując, jak zbudować ludzkie społeczeństwo, gdy istnieje tyle niepewności i niepokojów społecznych. Powinniśmy zadać sobie pytanie, jak przyjąć nowy sposób myślenia, który bierze pod uwagę wszystkich, aby wszyscy mogli z nadzieją patrzeć w przyszłość.
Myślę, że 2021 będzie rokiem zmian. Chociaż pełna transformacja, której potrzebujemy, zajmie kilka lat, przynajmniej zaczniemy rozumieć przyszłe warunki, które musimy zbudować. Nie wolno nam tworzyć rzeczy, które nie są istotne. Musimy położyć duży nacisk na edukację społeczną, na wychowanie które pomaga zbliżyć się do innych we wzajemnej solidarności.
Jeśli się zjednoczymy, zrozumiemy, że przed nami wszystko, co dobre. W naszej mocy jest, osiągnięcie takiej świadomości. Wszystko zależy od tego, jak chętnie otworzymy oczy i umysły i zrozumiemy, co robi z nami natura (hebrajskie słowa „Bóg” i „natura” w Gematrii mają tę samą wartość liczbową). Poprzez ulepszone połączenia między nami możemy osiągnąć pełne spełnienie oraz poczucie, że wszystko tworzy jedną całość – ujawnimy najwyższą siłę, która rządzi wszystkim w rzeczywistości. Tak wygląda pozytywna przyszłość, która jest w zasięgu ręki, jeśli tylko będziemy myśleć i działać w kierunku zjednoczenia.
Źródło: https://bit.ly/3oitg4T
Opublikowano dnia 4 stycznia 2021
Stephanie Zacharek, krytyk filmowy magazynu Time, w swoim podsumowującym rok 2020 felietonie, zatytułowanym „Najgorszy rok w życiu” napisała: „Gdyby rok 2020 był filmem antyutopijnym, prawdopodobnie wyłączyłbyś go po 20 minutach. Ten rok nie był strasznie ekscytujący, jak fikcyjna apokalipsa. Był wykuty bólem, szaleńczo przyziemny, gdzie rutyna dnia codziennego obróciła się przeciwko nam”. Co więcej, „Naszym najbardziej wycieńczającym zagrożeniem w tym roku”, dodaje, „było poczucie bezradności” i „Od czasu rozprzestrzeniania się faszyzmu w latach trzydziestych… nie mieliśmy do czynienia z tak wieloma nienormalnymi wydarzeniami”.
2020 to najlepszy rok w historii! Po raz pierwszy natura w klarowny sposób pokazała nam, jak reaguje na wypaczenia, jakie powodujemy w jej systemie. Mówi nam, że przekroczyliśmy granice i jeśli będziemy dalej podążać tą drogą, to sami spowodujemy nasze wyginięcie. Matka Natura robi wszystko, co w jej mocy, by uratować swoje niewdzięczne dzieci, a my marudzimy jak zepsute bachory, że nie daje nam cukierków o które prosimy.
Z całym szacunkiem dla wybitnego krytyka filmowego całkowicie się z tym nie zgadzam. W tym roku nie było nic nienormalnego, ponieważ nie ma nic nienormalnego w tej pandemii. Wręcz przeciwnie, aż do tego roku prowadziliśmy szalony, nienormalny tryb życia, a „nakaz ograniczający”, jaki otrzymaliśmy od wirusa, przywrócił normalność na planecie Ziemi. Po raz pierwszy od ponad wieku życie toczyło się normalnie!
Wywieramy nacisk do granic wytrzymałości natury, a wirus jest właściwie najłagodniejszym sposobem, jakiego może użyć, aby zatrzymać nas, zanim wysadzimy się w powietrze wraz z resztą planety. Natura nie mogła obejść się z nami łagodniej niż to zrobiła poprzez Covid-19.
Poza tym, jak rozsądna osoba może powiedzieć o pożarach lasów, huraganach, pandemii i trzęsieniach ziemi, że są nienormalne? Jak zjawiska naturalne mogą być nienormalne? Tylko wypaczona perspektywa może postrzegać zjawiska naturalne jako niewłaściwe, a sztuczne jako normalne. Mało tego, dla tak wybitnego magazynu jak Time, ogłoszenie w swoim felietonie na rok 2020, że natura jest, no cóż, nienaturalna, jest świadectwem niezrozumienia świata w którym żyjemy i szaleństwem.
Ludzie w Time najwyraźniej nie mają pojęcia o swojej roli jako środka komunikacji, o roli mediów. Zamiast używać swojego magazynu do celów edukacyjnych, aby uczyć ludzi, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy, używają go do rozpowszechniania wyrafinowanej głupoty.
2020 to najlepszy rok w historii! Po raz pierwszy natura w klarowny sposób pokazała nam, jak reaguje na wypaczenia, jakie powodujemy w jej systemie. Mówi nam, że przekroczyliśmy granice i jeśli będziemy dalej podążać tą drogą, to sami spowodujemy nasze wyginięcie. Matka Natura robi wszystko, co w jej mocy, by uratować swoje niewdzięczne dzieci, a my marudzimy jak zepsute bachory, że nie daje nam cukierków o które prosimy.
Kiedy nie znasz się na tym co masz do zrobienia, włóż ręce głęboko do kieszeni i trzymaj je tam tak długo, aż zmądrzejesz. Do tej pory robiliśmy dokładnie na odwrót: poruszyliśmy wszystkie pokrętła i wciskaliśmy każdy możliwy przycisk, aby jakoś wycisnąć więcej przyjemności z natury. To tylko cud, że przeżyliśmy do teraz. Koronawirus uratował nam życie, zmusił nas do zwolnienia tempa i narzucił na nas ograniczenie wykorzystywania naszego jedynego domu. To oczywiście błogosławieństwo, jednak z głupoty przeklinamy ją na pierwszej stronie jednego z bardziej poczytnych magazynów.
Media są naszym najważniejszym narzędziem edukacyjnym. Powinniśmy go używać do poznawania siebie i naszego otoczenia, nie do narzekania na nauki natury, ale do wyjaśniania, jak powinniśmy pracować w ekosystemie, jakim jest nasz wszechświat. Jest to system zamknięty, a wszelkie wykroczenia pociągają za sobą konsekwencje. Możemy nie odczuć tego od razu, ale dzieje się tak tylko dlatego, że nie jesteśmy uwrażliwieni na komunikaty jakie wysyła nam nasze otoczenie i nieświadomi naszych połączeń. Gdybyśmy byli nieco bardziej świadomi naszej współzależności, od razu dostrzeglibyśmy negatywny wpływ naszych poczynań i nie myślelibyśmy, że kiedy odczuwamy ich następstwa, to że to nie jest nasza wina. To, że przeżyliśmy tak „pełen wydarzeń” rok, jest naszą własną zasługą i niczyją inną.
Jeśli nie nauczymy się lekcji, której nauczył nas Covid-19 w 2020 roku, 2021 nauczy nas tej samej lekcji jeszcze boleśniej. Nie chodzi o podłość natury, ale o nasz opór. Żal mi Matki Natury; nie jest łatwo wychowywać tak uparte dzieci. Jednocześnie jestem wdzięczny za to, że aby nauczyć nas tego, czego musi, zawsze wybiera najmniej bolesne środki i również za to, że w końcu zdecydowała się ujawnić nam swoje drogi, abyśmy mogli je studiować i stać się dorosłymi w naszym własnym świecie.
Źródło: https://bit.ly/3nebPkT
Opublikowano dnia 31 grudnia 2020
Wkraczamy w rok 2021, który pokaże nam, jak zamknięty jest świat, połączony w jeden system, razem cierpiący, dlatego też rozwiązanie powinno być tylko wspólne. To wszystko zostanie ujawnione w 2021 roku, który będzie rokiem ludzkiego oświecenia. Dla każdego stanie się oczywiste, że nie da się osiągnąć sukcesu używając swojego egoizmu. Wręcz przeciwnie, każdy sukces zależy od tego, jak bardzo przełamiemy dzielące nas egoistyczne bariery.
Jeśli uda nam się to zrobić w dziesiątkach, będziemy mieć wpływ na cały świat. Cały świat też poczuje, że wystarczy marnowania pieniędzy na broń. Jedyne, w co warto inwestować, to zbliżanie ludzi. To panaceum na wszystkie choroby. Nie będziesz potrzebować żadnych szczepionek ani leków przeciwko wirusowi. W końcu nie jest to epidemia koronawirusa, ale epidemia globalnego egoizmu rozwijająca się na świecie. I jest jedno lekarstwo na tę chorobę – nasze zjednoczenie.
Z lekcji na temat „Pokora”, 30.12.2020
Opublikowano dnia 2 stycznia 2021
W Sylwestra zwyczajowo podsumowuje się wyniki minionego roku. Rok 2020 przejdzie do historii jako symbol epidemii koronawirusa, która ogarnęła cały świat. Ponadto obfitował w inne wydarzenia: wojny, niepokoje społeczne w różnych częściach świata, klęski żywiołowe, rozległe pożary lasów w Kalifornii i Australii, kryzys gospodarczy, straszny wzrost bezrobocia na całym świecie.
Biorąc to wszystko pod uwagę jako kabalista, mogę ocenić nadchodzący rok 2020, jako najbardziej postępowy w przewidywalnej historii. Przecież ludzkość zaczęła się otrząsać, pozbywać się bezużytecznych nawyków: od pogoni za pieniędzmi, rozrywką, restauracjami – od pragnienia, by być napełnionym przyjemnością i nie myśleć o niczym innym.
I tutaj natura uderzyła nas w twarz zmuszając do zatrzymania się. Nie mieliśmy wyboru, musieliśmy przerwać ten wyścig i wrócić do domu. Epidemia zmusiła nas do przejścia na emeryturę i refleksji nad własnym życiem, a przynajmniej porzucenia starych nawyków. I to dobrze, bo ludzkość musiała przejść od życia w pogoni za pieniędzmi i władzą do innego czasu, do nowych wartości.
W tym roku udało się to zrobić, choć nie z własnego wyboru, ale pod naciskiem z góry. I w tym sensie koronawirus naprawdę wyświadczył nam wielką przysługę i dziś jesteśmy w zupełnie innym stanie. Zamknęliśmy wiele niepotrzebnych biznesów. Przestaliśmy zatruwać i niszczyć przyrodę, wycinać drzewa, niszczyć zwierzęta, zmniejszając przynajmniej dramatycznie szkody. Ziemia zaczęła się trochę odradzać po zniszczeniach, jakim poddaliśmy ją w ostatnich dziesięcioleciach.
Naprawdę mam nadzieję, że te pozytywne zmiany będą kontynuowane. Epidemia tak po prostu nie minie, bo to nie jest katastrofa, ale ogromna pomoc Natury. Powiedziano: „Stwórca leczy nas swoimi ciosami”. A epidemia koronawirusa była lekarstwem na nasz przerośnięty egoizm. Dlatego mam wielką nadzieję, że wyciągniemy z niego prawidłowe i przydatne wnioski dla naszego dalszego rozwoju.
Z programu „Pokój”, 27.12.2020
Opublikowano dnia 3 stycznia 2021
W Stanach Zjednoczonych odnotowano przesunięcia tektoniczne i aby ocenić ich konsekwencje, bardzo ważne jest zrozumienie ich istoty. Od kilku lat prowadzę kolumnę na amerykańskiej stronie internetowej Newsmax. Tej jesieni jej popularność znacznie wzrosła, miesięczna liczba odsłon przekroczyła 63 miliony, a moje artykuły, z reguły trafiają na główną stronę portalu. Cieszę się, że coraz więcej czytelników zapoznaje się z zasadami nauki Kabały w odniesieniu do bieżących wydarzeń. Czasami moje przesłania są trudne dla Amerykanów, to tym cenniejsza jest gotowość słuchania ich.
Ostatnio naród amerykański zaskakuje mnie bezprecedensowym odejściem od tradycji. Przez wieki niepodzielnie panował tu fundamentalny trend wzbogacania się. Dolar dominował w hierarchii priorytetów i większość ludzi była zahipnotyzowana wymagającym spojrzeniem złotego cielca. Teraz jednak powiały nowe wiatry: coraz więcej Amerykanów stawia zasady ideologiczne na równi z dolarem, jeśli nie wyżej. Jakie zasady ? – to osobne pytanie, ale sam fakt jest oczywisty. Wierzę, że już zimą obydwa obozy podzielonego społeczeństwa amerykańskiego, odczują sercem i uświadomią sobie te zmiany.
Oznacza to, że Ameryce odkrywa się okno nowych możliwości. Nadchodzi chwila, kiedy rozpalający się wewnętrzny konflikt można będzie wykorzystać do potężnego skoku w górę. Co prawda, aby to zrealizować, obie strony będą musiały przezwyciężyć siebie i znaleźć wyjście dostępne tylko dzięki wspólnym wysiłkom. To wyjście nie jest ani republikańskie, ani demokratyczne, ale leży o poziom wyżej. Jest dla każdego lub dla nikogo. Mówiąc prościej, skoro już Ameryka zaczęła mówić o wartościach materialnych, pozostaje tylko wspólnie wywyższać te z nich, które jednoczą ludzi ponad sprzecznościami, a wszystko inne uznawać za drugorzędne. W taki sposób, podział doprowadzi do jedności.
A dokładniej, może doprowadzić. Tak naprawdę cuda się nie zdarzają i nawet taka krótka droga wymaga czasu, przyzwyczajenia się, wewnętrznego załamania i kreacji – tak by w końcu ludzie byli gotowi do zjednoczenia w imię jutrzejszej Ameryki. Dla świata, na który wciąż jeszcze ma ona ogromny wpływ. Mam wielką nadzieję, że tak się stanie. Niech radykalna konfrontacja i niekończące się problemy doprowadzą kraj do prostej prawdy: nie ma wyjścia, trzeba wznieść się ponad siebie – ponieważ inaczej przegrają wszyscy. Po co konfrontować ze sobą? Nie będzie lepiej od tego i nawet moralnej satysfakcji ze zwycięstwa nie wystarczy, aby zrekompensować konsekwencje niezgody. Więc po co takie zwycięstwo?
To zrozumienie nie pojawi się z dnia na dzień – będzie skutkiem nieszczęść i rozczarowań. Ale nieszczęścia to luźna koncepcja. Być może obecny przewrót przyniesie korzyści Ameryce: wraz z objęciem władzy przez Bidena. Ameryka zobaczy na własne oczy, że nowoczesny neoliberalizm nie jest konstruktywny, nie jest twórczy, że jest podobny do radzieckiego „socjalizmu”, który także próbował narzucać wymyślone idee, sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i ludzką naturą.
Takie wysiłki zawsze kosztowały ludzkość dużo krwi i prowadziły do ślepej uliczki. Nie w taki sposób zacierają się granice między ludźmi. Prawdziwa jedność wymaga oświecenia, jakiego ludzkość nigdy wcześniej nie zaznała. W tym celu powołana jest nauka Kabały, która odkrywa się światu w obecnym czasie. Przecież, aby naprawdę się zjednoczyć, należy przestrzegać praw Natury. Innymi słowy, należy wznieść się na ten poziom, gdzie nie ma już ani republikanów, ani demokratów, a są ludzkie serca, które budują bezpośrednie połączenie ponad egoizmem. Konieczność tej metody, świat na razie odczuwa nieświadomie, ale procesy przyśpieszają i etapy zmieniają się na naszych oczach.
A jednak scenariusze mogą być różne. Na razie niezgoda w Ameryce nasila się i już prowadzone są rozmowy o odłączeniu się niektórych stanów, od państwa. Nie widzę w tym nic dobrego. Nie wyobrażam sobie, jak można przeprowadzić taką „amputację” w cywilizowany, bezbolesny sposób. Nie wróży to nic dobrego oprócz wojny, o wiele trudniejszej niż wojna o jedność. Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie, a rozmowy pozostaną rozmowami.
Dużo ważniejsze jest dziś pozbycie się wewnętrznego kultu w stosunku do Białego Domu, w którym siedzi „mój” lub „inny” prezydent. Nie, nie propaguję braku szacunku dla władzy. Należy przestrzegać praw. Wskazuję na postawę, na dążenie do „posadzenia” swojego faworyta, aby on podporządkował cały kraj moim poglądom. Po co?? Demokracja nie jest potrzebna po to, aby się wzajemnie podeptać i pożreć! Ale wydaje się, że zapomnieliśmy o tym na jednym z zakrętów. Co więcej, mój „protegowany” tak naprawdę wcale nie pracuje dla mnie.
O wiele ważniejsze jest to, że my wszyscy – stanowimy jeden naród, jeden kraj, który potrzebuje zgody, pokoju i spokoju. Nigdy nie będziemy jednego zdania w aktualnych kwestiach, ale jesteśmy w stanie stworzyć połączenie wyższego poziomu i na jego podstawie rozwiązywać nasze problemy. Pomimo różnic jesteśmy w stanie zbliżyć się do siebie nawzajem. Takie podejście poprowadzi Amerykę do przodu. I w zasadzie nie ma innego wyjścia. Ameryka potrzebuje społeczeństwa, które jednoczy, a nie dzieli, konsoliduje, a nie rozsadza po kątach i okopach. Slogany o tym, aby przywrócić krajowi jego dawną świetność, to nic innego jak kłamstwo. Ameryka potrzebuje nowej wielkości – jedności, wewnętrznego wzrostu, pojednania społecznego. Tego rzeczywiście brakuje Ameryce i całemu światu.
Z biegiem czasu Amerykanie zrozumieją: że cała ich wrogość, cała niezgoda była sztucznie narzucana przez zainteresowane strony i od samego początku nie było w niej żadnych zasad – poza zasadą „dziel i rządź”. Jeśli „wartości” oddzielają – to nie są to wcale wartości, a narzędzia władzy. Jeśli „wolność” dzieli kraj, nie jest to już wolność, a wszystko dozwolone, to zasady z których w pewnym momencie rodzi się dyktatura. Stare egoistyczne fundamenty szybko degradują się i degenerują. Wkraczamy w erę powszechnych wzajemnych powiązań. I dlatego wartość wspólnoty, wzajemności, jedności, zgody, powinna przeważać nad wszystkim innym. Tylko wtedy społeczeństwo będzie w stanie naprawdę rozwiązywać problemy.
I oczywiście szowinizm nie ma z tym nic wspólnego. Przecież szowinizm – to nadęty narodowy egoizm, a my mówimy akurat o jego przeciwieństwie. Tego wszystkiego i wiele innych rzeczy należy uczyć ludzi, edukować bez względu na to, jak dydaktycznie to brzmi. Dlatego że dzisiaj mylą wolność z indywidualizmem, demokrację, z prawem w ostatecznej instancji, jedność z dyktatem. Ludzie są celowo dekoncentrowani wewnętrznie i zewnętrznie, a następnie dzieleni na obozy i nastawieni przeciwko sobie.
Dlatego też całkiem możliwe jest, że spełni się najgorszy scenariusz, według którego Obama, będący następcą Bidena, za kilka lat sprowadzi Amerykę do Trzeciego Świata i sprzeda ją Chinom. Chiny już dzisiaj w dużej mierze kontrolują czołowe amerykańskie media. Generalnie obecni „socjaliści” działają według dobrze znanej zasady – niszczą stare „do fundamentu”, przy czym w skali globalnej. I paradoks tutaj polega na tym, że to właśnie kapitaliści – ludzie, którzy wiedzą, jak prowadzić sprawy – przeciwnie, są w stanie zapewnić ludzkości bezkrwawe przejście na tory prawdziwego socjalizmu – spójnego, integralnego społeczeństwa, działającego we wspólnych interesach. Bez względu na dalszy rozwój wydarzeń, należy to zrozumieć.
I ostatnia rzecz, która dotyczy Izraela. Powrót Obamy nie wróży nam nic dobrego. Wręcz przeciwnie, wszystko będzie znacznie gorzej niż podczas „oficjalnych” kadencji. Wtedy Binjamin Netanjahu stawił czoła i stało się to jednym z jego głównych osiągnięć. Ale gdy odejdzie (albo zmuszą go do tego”), nie będzie nikogo kto go zastąpi. Zostaniemy podzieleni, bez silnego przywódcy, przeciw Obamie i jego klice. Nie widzę ani jednego polityka na taką samą skalę, z takim samym zrozumieniem ogólnej sytuacji i ze zdolnością do prawidłowego działania pod presją. Wszyscy inni, tak czy owak zawalą najważniejsze w tej chwili zadanie – utrzymanie kursu kraju i powstrzymanie go przed wpadnięciem pod władzę wrogów, którzy planują nakarmić nas swoim bliskowschodnim „protegowanym”.
Dla mnie to nie jest polityka, ale naturalne realia, odzwierciedlające wewnętrzne stany narodów, krajów, ludzkości. Nigdy nie byłem „za Netanjahu” ani „za Trumpem” – opowiadam się za trendem, który oni odzwierciedlają, pociąg do środka skali, a nie do jednej z jej krawędzi. I analogicznie nie jestem „przeciw Obamie” – jestem przeciwny radykalizmowi bez względu na to, czym by go nie przykrywali. W każdym razie to nie politycy nas uratują. Uratuje nas tylko dążenie do jedności i praca nad nią.
Opublikowano dnia 29 grudnia 2020
Komentarz: Zbliża się nieuchronnie rok 2021. Nazywa się go rokiem nadzwyczajnej niepewności.
I tutaj jest wiele różnych przypuszczeń i domysłów dotyczących tego, jakim on będzie. Walka o szczepionki i ilu ludzi zgodzi się, aby je przyjąć. Przepaść między bogatymi i biednymi będzie się powiększać, ustanowi się nowy światowy porządek. Wzrośnie napięcie między USA i Chinami, firmy będą uwikłane w wojny handlowe, rewolucja cyfrowa przyspieszy, świat będzie mniej chętny do podróżowań. Turystyka, loty – tego nie będzie lub zmniejszy się. I jeszcze jest prognoza Billa Gatesa, że będzie lepiej: będziemy lepiej przygotowani na pandemię, świat stanie się lepszy, będziemy leczyć choroby, cukrzycę i tak dalej. „Jestem optymistą” – mówi Bill Gates.
Jakie są Pana prognozy na 2021 rok?
Odpowiedź: Jeśli ludzkość będzie taka, jak tego chce Bill Gates, to nie widzę w tym szczególnie nic dobrego. Mówi o tym technik, który w ogóle nie rozumie kierunku rozwoju ludzkości. Co z tego, że nabędziemy jeszcze jakieś sprzęty?
Pytanie: A jakim Pan widzi ten 21 rok? Jakim on będzie Pana zdaniem?
Odpowiedź: Myślę, że to będzie pierwszy rok pewnego rodzaju otrzeźwienia ze wszelkich otumanień, w które zaplątaliśmy się, i wreszcie zaczniemy rozumieć, że ani szczepionka nam nie pomoże, ani żadne sztuczki – siedzenie w izolacji lub coś jeszcze. Że pomoże nam prawdopodobnie tylko nasza przemiana, że w rzeczywistości ten wirus jest mądrzejszy od nas. Jego zadaniem jest przeniesienie nas na wyższy poziom relacji do natury, abyśmy zaczęli myśleć o tym, jak naprawdę możemy przejść prawidłowe szczepienie. To znaczy, jak możemy osiągnąć stan, w którym nie mamy się czego bać, nie mamy dokąd uciekać, po prostu musimy poprawnie istnieć. To zależy tylko od naszych wzajemnych relacji.
Jeśli osiągniemy stan, kiedy ludzie będą obdarzać się wzajemnymi dobrymi uczuciami, znajdą, skąd je wziąć, jak je prawidłowo wykorzystać, w tym będzie to nasze największe zwycięstwo nad tą złą naturą egoizmu, która w nas tkwi. Wtedy to właśnie przejdziemy prawidłowe szczepienie.
Pytanie: To jest uważa Pan, że ten krok zostanie podjęty w 2021 roku?
Odpowiedź: Myślę, że zacznie się stopniowo przejawiać.
Pytanie: Myśli Pan, że naprawdę istnieje jedno wyjście?
Odpowiedź: Jedynym wyjściem jest właściwe zbliżenie się do siebie nawzajem. Abyśmy odkryli, że możemy skrócić dystans między nami, uwolnić się od egoistycznego wirusa, który odpycha nas od siebie, odsuwa, tylko jeśli zaczniemy tworzyć ponad tym wirusem pozytywne uczucia. Tylko wtedy. I jeśli zacznie się to odczuwać w ludzkości, wtedy, oczywiście, będzie to najkrótsza droga do prawidłowego szczepienia populacji Ziemi.
Pytanie: Ale czy przynajmniej troszeczkę w 2021 roku zrobimy ten kroczek?
Odpowiedź: Mam nadzieję, że nastąpi jakiś taki zwrot. Widzę go.
Komentarz: A jeśli nie, to wszystkie te horrory, o których jest tutaj napisane: wojny, napięcia między Stanami Zjednoczonymi a Chinami…
Odpowiedź: W rzeczywistości to, co wydarzyło się na świecie, jest bardzo interesujące. Środki masowego przekazu same siebie zagoniły w kąt. Przestaliśmy im wierzyć. Nie są już środkami, ani masowego przekazu, i nie informacji. I nikt im nie ufa, i nikt na nich w ogóle nie patrzy. Tutaj jest napisane – fejk, a tam jest napisane – fejk, i tak dalej. Oznacza to, że nikt w ogóle na nic nie patrzy. I jeśli oni jednak dezorientują populację, to to zamieszanie nie będzie dla nich korzystne.
Pytanie: I „wyjdzie im bokiem”?
Odpowiedź: W rezultacie, tak.
Pytanie: Chyba już wychodzi?
Odpowiedź: Tak. Te zagrożenia – Ameryka, Chiny – nie interesują zupełnie miliardów ludzi. W wyniku tej boskiej pandemii, tego boskiego wirusa, miliardy ludzi chce w końcu znaleźć jakieś ukojenie. A ono będzie w nowej przyszłości. I dlatego politycy w ogóle zejdą ze sceny. I wszystkie te organizacje międzynarodowe – wszyscy już rozumieją, jak bardzo to wszystko jest przesiąknięte takim małostkowym egoizmem.
Pytanie: Czyli poszukiwanie tego ukojenia wśród miliardów ludzi będzie nadal rosło i rosło?
Odpowiedź: Poszukiwania uspokojenia będą nie za pośrednictwem polityki, nie przez banki, nie za pośrednictwem jakichś przedsiębiorstw, nie za pośrednictwem rządów, tak nie jest. Wszystkie te egoistyczne systemy praktycznie przestały działać.
Pytanie: I co będzie?
Odpowiedź: Uświadomienie sobie braku jakichkolwiek systemów właściwego zarządzania. I, z drugiej strony, nikt nie da nieprawidłowemu zarządzaniu możliwości panowania. Taka próżnia zapanuje na świecie.
Pytanie: I do czego my dojdziemy?
Odpowiedź: Do tego, że nikt nie będzie w stanie zarządzać.
Pytanie: A kto będzie kierował człowiekiem? Przedtem znajdował się pod władzą rządu i prasy.
Odpowiedź: Myślę, że społeczeństwo będzie ciągnąć do jakiegoś drobnego ustroju feudalnego. Kiedy każdy z dnia na dzień będzie szukał dla siebie jakiejś pracy, która da mu możliwość istnienia, otrzymać to co niezbędne. I to ostatecznie doprowadzi nas do nawiązania nowych więzi. Wtedy pojawi się potrzeba tej dobrej więzi między ludźmi. Myślę, że zacznie się to właśnie od dołu. Właśnie dlatego, że teraz pojawia się bardzo interesujący nihilizm na całym świecie. Jest to interesujący czas.
Z programu telewizyjnego „Wiadomości z Michaelem Laitmanem”, 14.12.2020
Opublikowano dnia 22 grudnia 2020
Od początku roku ludzie próbują utrzymać dawny styl życia w oczekiwaniu na szczepionkę, która wyleczyłaby ludzkość z syndromów koronawirusa 2 (SARS-CoV-2), które wywołuje koronawirus 2019 (Covid19). Teraz wydaje się, że szczepionka powstała w wielu wersjach i w różnych firmach. Według eseju opublikowanego przez Światowe Forum Ekonomiczne, „Opracowanie szczepionki trwa zwykle ponad 10 lat”. W przypadku Covid-19 opracowanie to, kilku firmom, zajęło marnych dziesięć miesięcy. W jaki sposób kilka firm opracowało szczepionkę 12 razy szybciej niż przeciętny czas? Brzmi to jak prawdziwa zagadka.
Traktujemy naturę tak, jakby była bez życia, jak coś co możemy lekceważyć i odrzucać, jakbyśmy mogli z nią zrobić, co chcemy. Covid przybył, aby nauczyć nas czegoś innego. Dzięki niemu natura do nas przemawia. Uczy nas swojego języka, właściwego postępowania i stopniowo odsłania nam swoje sekrety.
Jednak nie jest to największy problem. Najbardziej niepokoi mnie nasze urojone myślenie, że pozbywając się wirusa Covid, pozbędziemy się problemów i wrócimy do naszego poprzedniego stylu życia, który w pierwszej kolejności tego wirusa na nas zesłał. Nie mam wątpliwości, podobnie jak niezliczeni naukowcy, których cytowałem w poprzednich postach, że koronawirus jest tylko pierwszym z serii wielu innych nieszczęść, które będą coraz częściej dotykać ludzkości. Pozbycie się Covida tylko przyspieszy nadejście kolejnego, bardziej bolesnego ciosu. Musimy zrozumieć, że nasza eksploatacja przyrody i ludzi dobiegła końca. Jeśli to zrozumiemy i dostosujemy się do tej rzeczywistości, stosunkowo łatwo przejdziemy przez fazę naprawy. Jeśli jesteśmy uparci, natura ma w zanadrzu o wiele więcej sztuczek, aby pokazać nam, kto tak naprawdę jest szefem, a żadna z nich nie jest przyjemna.
Traktujemy naturę tak, jakby była bez życia, jak coś co możemy lekceważyć i odrzucać, jakbyśmy mogli z nią zrobić, co chcemy. Covid przybył, aby nauczyć nas czegoś innego. Dzięki niej natura do nas przemawia. Uczy nas swojego języka, właściwego postępowania i stopniowo odsłania nam swoje sekrety. Natura nie ma ambicji, by nas zabić. Jeśli byłoby inaczej, są na to znacznie szybsze sposoby niż Covid-19. Nazywamy naturę Matką Naturą, ponieważ dokładnie tym jest. Jak kochająca matka, chce nas nauczyć przy najmniejszym bólu i wysiłku, tego czego musimy się nauczyć. Chce nam pokazać, jak działa, jak myśli, czego chce i dlaczego tego chce. Zachowuje się przed nami jak matka przed dzieckiem: śmieje się i śpiewa, rozmawia z dzieckiem, robi miny, wskazuje na inne przedmioty i ludzi. Dlaczego ona to wszystko robi? W końcu jej dziecko jej nie rozumie, więc po co? Chodzi o to, że dziecko chce się uczyć, a patrząc na „występującą” matkę uczy się wszystkiego, czego potrzebuje, aby rosnąć.
Natura traktuje nas tak, jak ta matka. Podobnie jak to dziecko, nie rozumiemy tego; i tak jak to dziecko, nie musimy. Wszystko, czego potrzebujemy, to chcieć, tak jak to dziecko, a zrozumienie przyjdzie do nas, tak jak przychodzi do każdego dziecka, jakie kiedykolwiek się urodziło. Natura chce uczynić nas wszechwiedzącymi, mądrymi i kochającymi. Chce nam pokazać, jak wszystko jest połączone, dlaczego jest połączone oraz jakie jest nasze miejsce i rola w tym połączeniu. Nie musimy o tym wiedzieć, zanim przyjmiemy naszą rolę; po prostu musimy słuchać. Tak jak dziecko najpierw chce się uczyć, potem się uczy, a na koniec wykonuje, tak ludzkość musi chcieć się uczyć, potem się nauczyć i dopiero wtedy działać.
Jeśli przyjmiemy takie podejście, nie będziemy potrzebować żadnych wirusów, klęsk żywiołowych ani żadnych innych zmartwień. Takie są ostateczne metody stosowane przez naturę jako ostatnia deska ratunku – przykuwanie naszej uwagi. Jeśli jesteśmy uparci i nie chcemy się uczyć, zwracać uwagi na naturę i rozumieć jej języka, to natura nie ma innego wyjścia, jak tylko zwrócić naszą uwagę w jedyny sposób, który działa – raniąc nas. Gdyby zechciała, zraniłaby nas znacznie bardziej, ale tak nie robi. Powinniśmy być mądrzejsi niż mówić, że Covid to po prostu ciężka grypa, ponieważ natura może zastosować znacznie poważniejsze „lekarstwo”. Nie chcemy zrozumieć, że nie musimy opracowywać szczepionki; już ją mamy – to nasz pozytywny stosunek do siebie. Może się to nie udać, jeśli niewielu go przyjmie, ale jeśli całe społeczeństwo zmieni swoje podejście do siebie nawzajem, jeśli staniemy się społeczeństwem solidarności i troski, a nie alienacji i okrucieństwa, staniemy się zdrowym i dostatnim społeczeństwem, w którym każdy będzie wolny i bezpieczny.
Źródło: https://bit.ly/3asjj0S
Opublikowano dnia 19 grudnia 2020
Rozpoczęto szczepienia przeciwko koronawirusowi. Pionierem w tej dziedzinie stała się Rosja, a następnie szczepienia rozpoczęły się w Wielkiej Brytanii. Czy to oznacza światło na końcu tunelu? Krótko mówiąc, nie.
Mieliśmy wystarczająco dużo czasu, aby usłyszeć to przesłanie, które przyniósł ze sobą koronawirus. Ujawnił naszą społeczną porażkę – zakaźne wyobcowanie na wszystkich poziomach. W przeciągu zaledwie kilku miesięcy udowodnił nam, że społeczeństwo, które żyje konsumpcjonizmem i wzajemną obojętnością – nie jest trwałe.
Nie chcieliśmy jednak słuchać i uparcie czekaliśmy na szczepionkę. Cóż, doczekaliśmy się, mamy ją. Ale szczepionka nie rozwiąże naszego odwiecznego problemu. I dlatego nieszczęścia nie ominą nas – po prostu się zmienią. Nie wchodzimy w okres rekonwalescencji. Wkraczamy w okres, w którym odczuwalne będą konsekwencje dawnego nieszczęścia, którego i teraz jest wystarczająco dużo, a być może pojawi się nowe nieszczęście. Mówię to z perspektywy nauki Kabały, która na obecnym etapie obserwuje powszechny kryzys ludzki, który dopiero zaczyna się manifestować. Nie zmieniliśmy się, niczego nie ulepszyliśmy, nie próbowaliśmy dojść do prawdziwych przyczyn. Nawet nie myśleliśmy o jedności społeczeństwa, o zbliżeniu serc.
Zamiast tego zdecydowaliśmy się zalać ogień pieniędzmi i szczepionkami. Oznacza to prostą rzecz: świat jeszcze nie wyszedł z bagna korony, a w kolejce stoi kolejne nieszczęście, jeszcze bardziej zawiłe, bardziej totalne i jednocześnie głębsze i okrutniejsze w swoim wewnętrznym oddziaływaniu.
Czy to kara?
Celem tego, co się dzieje, wcale nie jest ukaranie nas. Natura nie karze – Natura pokazuje, rozwija. „Ostatecznie – mówi nam – ja doprowadzę was do integralnej jedności, dobrych relacji, do doskonałości. Ale doprowadzę etapami, tak abyście mieli możliwość samodzielnego wzrastania”. Czy rozumiemy Naturę? Czy rozumiemy, że „samodzielnie” nie oznacza „jak nam się podoba”? Samodzielnie – oznacza odpowiedzialnie, razem, bez wymówek i usprawiedliwień. Jak dobre dzieci, równie posłuszne i wykazujące inicjatywę, gotowe do nauki i myślenia.
A czy jesteśmy dobrymi dziećmi? Przecież nie zrobiliśmy nic we właściwym kierunku. Nadal wszystko jest na odwrót: egoizm dystansuje ludzi wewnętrznie, a epidemia – zewnętrznie i nie ma mowy o prawdziwym zbliżeniu. Dobre relacje w społeczeństwie nie są na porządku dziennym, nie są postrzegane jako coś pilnie potrzebnego. Oto dlaczego szczepionka, jeśli pomoże – nie uratuje nas. Ponieważ pomijamy najważniejsze.
Powinniśmy wyciągnąć lekcję z dystansowania i przestać zarażać się nawzajem wewnętrznymi wirusami – niezgodą, obojętnością, złością, nienawiścią. Przerywając te łańcuchy infekcji, moglibyśmy nauczyć się szczerej troski, uwagi, współczucia. Nawet gdyby na początku było to udawane, jednak przy odpowiednim podejściu, to i tak stałoby się punktem zwrotnym i napełniłoby naszą wspólną relację zupełnie innymi impulsami. W pojedynkę człowiek nie może stać się lepszy. Natomiast społeczeństwo może, jeśli będzie działało świadomie i celowo.
Język ojczysty
Ludzkość otrzymała pierwszy cios, ale nie wyciągnęła wniosków, tylko zrobiła szczepionki. Nie tak postępuje się z przesłaniami Natury. Musimy wreszcie zrozumieć jej język. Ona nie operuje egoistycznymi pojęciami osobistych korzyści i strat, a terminami jedności i separacji, zbliżenia i oddalenia, integracji i dezintegracji, wspólnoty i niezgody. Jej język jest językiem interakcji, połączenia, wzajemnych powiązań. Natura uczy nas, jak wznieść się ponad sprzeczności i przeciwieństwa.
Obecnie znajdujemy się na poziomie brzdąca, który nie jest jeszcze w stanie odbierać mowy matki, ale może podążać za jej wyrazem twarzy, słyszeć jej słowa, jej śpiew, może zobaczyć, jak mama się z nim bawi. Nie wszystko mu się podoba, ale z natury chce ją zrozumieć, współuczestniczyć z nią, dołączyć się do jej miłości, przystawić się do jej piersi. I stopniowo przenika poza zewnętrzną osnowę coraz bardziej w głąb – do źródła tej troski, która go otacza. W taki sposób również i my powinniśmy odnosić się do Natury, do niewyraźnych jej na razie obrazów i przesłań. To nie jest zwykła ekologia – to coś więcej. I bez względu na to, jak nasze zepsute postrzeganie ją zniekształca, zobaczymy dorastając, że tylko miłość emanuje od Natury.
Dziś próbujemy się przed nią chronić za pomocą szczepionek i nie staramy się dostać na jej poziom relacji, aby rozwiązywać swoje problemy u podstaw, aby żyć szczęśliwie. Natura zachęca nas do wznoszenia się, a my opuszczamy wszystko do poziomu szczepień. To nie jest wyjście, to tylko zwlekanie, które również ma swoją cenę. Szczepionka jest zewnętrzną osłoną wewnętrznego, duchowego lenistwa. Pozostaniemy chorzy, nawet jeśli wyleczymy się z koronawirusa.
Fałszywy pragmatyzm
Zadaniem szczepionek, oprócz wzbogacenia, jest szybkie przywrócenie wszystkich do poprzedniego życia. Dokładniej do poprzedniej pracy. Konsekwencje, komplikacje, przeciwwskazania, brak elementarnych informacji – to wszystko nie budzi większych obaw u osób sprawujących władzę oraz krajowych systemów opieki zdrowotnej. Myślą pragmatycznie, statystycznie, ekonomicznie. W rezultacie wszyscy znajdujemy się teraz w rękach kapitału farmaceutycznego – gigantycznego biznesu, dla którego nie jest opłacalne wyleczenie pacjentów. Nawiasem mówiąc, izraelscy lekarze nie są zadowoleni z tego, co się dzieje.
Nie polecam niczego w związku ze szczepieniami – decydujcie sami. Ja tylko jeszcze raz zwracam uwagę na problemy całego naszego społeczeństwa, które stało się „żerowiskiem” dla korporacji i wielkich pieniędzy, równo upadającą strukturą drobnych interesów. Umiejętnie kierują społeczeństwo do zderzenia się ze sobą, tak żebyśmy rzadziej podnosili głowy ponad niekończącą się powszednią codziennością. Bez względu na to, czymkolwiek by nas nie faszerowali, w końcu i tak jesteśmy faszerowani pigułkami nienawiści, zaściankowości, czarnym nacjonalizmem, wygnaniem. Za wszelką cenę trzymają nas na wygnaniu z dala od jedności, ciepła, miłości. Dotyczy to nie tylko Izraela.
Ludzkość nie może dojść do siebie po szoku i znajduje się w samolubnym upadku. Zaczyna to sobie już uświadamiać, zaczyna budzić się ze śpiączki, ale zbyt wolno i zbyt niechętnie. Wszystko, czego nie zrobimy dzisiaj, jutro będzie wymagało od nas znacznie więcej wysiłku i cierpienia. Musimy otworzyć oczy. Nie ma lekarstwa innego, jak połączenia.
Opublikowano dnia 16 grudnia 2020
Czarne chmury zawisły nad cała planetą i na chwilę obecną nic nie zapowiada, że szybko się rozejdą. W ten właśnie sposób ludzie czują się po kilku miesiącach oddziaływania COVID-19 na ich życie. Na horyzoncie nie widać drogi wyjścia i ludzie czuja się zmęczeni, zniechęceni i zamknięci w negatywnych myślach o tym, co może nadejść jutro. Nasza przyszłość stała się niejasna a towarzysząca jej niepewność stała się hodowlą pustki i depresji. Ta ciemność mogłaby dobiec końca, jeśli tylko poznalibyśmy źródło trwałego napełnienia, do którego odkrycia obecny kryzys właśnie nas prowadzi.
Tylko jeśli właściwie połączymy się z innymi, powstrzymamy zbliżające się czarne chmury zaciemniające atmosferę i przekształcimy obecny klimat w jasną i promienistą rzeczywistość.
Pandemia w zakresie zdrowia psychicznego niesamowicie zakłóciła funkcjonowanie służby zdrowia. Zdaniem WHO, w 93% krajów dramatycznie wzrosła potrzeba wsparcia psychologicznego dla obywateli. Tymczasem naukowcy ostrzegają o zbliżającej się kolejnej fali koronawirusa, która ma nadciągnąć tej zimy, wraz z sezonem grypowym. Zaczęliśmy rozumieć, że restrykcje zostaną z nami na dłużej, a przynajmniej do czasu wynalezienia skutecznej szczepionki a nawet dłużej, ponieważ nigdy nie będzie pewności, co do jej skuteczności – wirus stale mutuje. Nasza sytuacja zmienia sposób w jaki postrzegamy i podchodzimy do życia.
Część z nas próbuje utrzymać normalny tryb życia, chodzić do pracy – jeśli mają na tyle szczęścia, że ją zachowali – oraz uwzględniać w swoim planie dnia czas na ćwiczenia, aby dbać o zdrowie i o dobrą kondycję fizyczną. Jednak w głębi duszy, zadowolenie i radość z życia wygasły. Wewnętrzna rozpacz wywołana przez kryzys powoduje apatię i rozgoryczenie.
Pogoń za materialnymi ambicjami straciła znaczenie jakie miała w przeszłości, kiedy to pragnęliśmy władzy, pieniędzy i statusu. Teraz niekończąca się rywalizacja i ciągłe poszukiwanie przyjemności stały się sprawami drugorzędnymi, ponieważ życie nie oferuje już jasnego celu, ludzie czują się przytłoczeni i zmęczeni. Niektórzy walczą sami ze sobą, żeby wstać z łóżka, popadają w depresję i bezsilność, podczas gdy inni reagują wybuchami gniewu na ograniczenia, blokady i środki zapobiegawcze związane z pandemią.
W ten sposób manifestuje się brak perspektyw w nadchodzącej przyszłości, w której nie dostajemy nic w zamian za cierpienie, którego doświadczamy. Podświadomie ludzkość zadaje sobie pytanie „Dlaczego musimy to znosić? W jakim celu?” Natura precyzyjnie wskazuje na to, co ludzkość musi zmienić. Ujawnia nam, że sposób w jaki żyliśmy do tej pory, napędzami egoistycznymi motywami prowadzącymi do ciągłego sprawiania sobie przyjemności, nie jest już dalej możliwy. Świat coraz bardziej objawia się jako złożony system – jego płynne działanie możemy umożliwić jedynie dbając o każdy z jego elementów.
Tak czy inaczej, musimy przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości. Nie możemy mieć kontroli nad wirusem, ale możemy mieć kontrolę nad konsekwencjami wynikającymi z naszych działań. Musimy pomóc sobie nawzajem utrzymać się na powierzchni podczas sztormu. Jest to konieczne podczas walki z globalną rozpaczą i to pomoże zbudować system wsparcia dla jednostek, zapobiegając ich upadkowi z bezradności. Im więcej włożymy wysiłku w interes ogółu, tym bardziej będziemy w stanie zabezpieczyć społeczeństwo. Każdy kraj powinien podjąć maksimum wysiłków, aby scalić społeczeństwo – aby nikt nie był pozostawiony sam sobie, gdzie każdy ma wsparcie i zatrudnienie, gdzie każdy ma możliwość zaangażowania się w aktywności fizyczne i społeczne takie, jak muzyka, sport i gry zespołowe.
Możemy osiągnąć pożądaną spójność w społeczeństwie poprzez fundamentalną zmianę naszych wartości: od indywidualistycznych i egoistycznych do opartych na współpracy, połączeniu i obdarzaniu. Kiedy nasze pragnienie zostanie przekierowane, kiedy przestaniemy dążyć do spełnienia się indywidualnie i zaczniemy dbać o innych, znajdziemy klucz do bezgranicznego szczęścia, ponieważ uwolnimy się od zniewalającej troski o samych siebie. Tylko jeśli właściwie połączymy się z innymi, powstrzymamy zbliżające się czarne chmury zaciemniające atmosferę i przekształcimy obecny klimat w jasną i promienistą rzeczywistość.
Źródło: https://bit.ly/2KzpAwA
Opublikowano dnia 9 grudnia 2020
Na przestrzeni dziejów stworzono niezliczone metody i terapie, o których mówi się, że zatrzymują lub spowalniają proces starzenia, ponieważ ludzie doświadczają głębokich fizjologicznych, psychologicznych i społecznych zmian związanych ze starzeniem się. Izraelscy naukowcy twierdzą, że odkryli sekret zachowania młodości – w wyglądzie i samopoczuciu – na zawsze. Nawet jeśli okaże się to możliwe, to niewiele wnosi bez zbadania tematu na głębszym poziomie tam, gdzie pojawia się najważniejsze pytanie: „Po co żyję?”
Krótko mówiąc, starzenie się nie powinno być przerażającą perspektywą. Zamiast myśleć, że nie mamy nic innego do zaoferowania, złote lata powinny otworzyć mnóstwo okazji do nowych osiągnięć, jeśli zdamy sobie sprawę, że najważniejszy aspekt bogatego i sensownego życia znajduje się w połączeniu między ludźmi. Właśnie pytania: „Jaki jest sens życia” i „Dlaczego żyję” są bramami do bezgranicznie lepszego świata.
Badania naukowe przeprowadzone na Uniwersytecie w Tel Awiwie i Centrum Medycznym Shamir w Izraelu umieściły grupę zdrowych 64-latków w komorach hiperbarycznych i zapewniły im sesje z wysokim poziomem tlenu przez trzy miesiące. Naukowcy odpowiedzialni za eksperyment twierdzą, że terapia opóźniła proces starzenia, „odwróciła” go i w rezultacie osoby poddane terapii, po jej zakończeniu w badaniach uzyskały wyniki podobne do osób młodszych o 25 lat.
Starzenie się przeraża i niepokoi większość ludzkości. Ponieważ naturalny proces starzenia nieubłaganie zbliża człowieka do końca życia i do nieznanego, może również wiązać się z udręką. Starość i śmierć niekoniecznie są przyjemne, ale wszystko, co dzieje się w naturze, ma określony cel i korzyści, z których możemy nie zdawać sobie sprawy. Byłoby więc nierozsądne działać w celu zmanipulowania lub zmiany dowolnego stanu naturalnego.
Znacznie mądrzej jest, zamiast sztucznie walczyć z naturalnymi zjawiskami, iść ramię w ramię z tym procesem i nauczyć się dostosowywać do naszej sytuacji. Ludzie się starzeją; dzieje się to naturalnie. Pytanie brzmi, czy my jako społeczeństwo generalnie traktujemy ludzi właściwie w całościowym ujęciu. Musimy zbadać: „Czy osoby starsze są zajęte i czują, że społeczeństwo ich potrzebuje?” W rzeczy samej, zdrowe społeczeństwo powinno cenić osoby starsze i uważać ich wkład za ważny!
Gdybym nie miał swojego codziennego harmonogramu nauczania, z radością wyszedłbym i posprzątał ulicę. Zbierałem przyjaciół, którzy mieszkają w moim sąsiedztwie i oferowałem im sprzątanie ze mną wokół budynków. Dlaczego nie? Zdrowe jest wychodzenie na zewnątrz, oddychanie świeżym powietrzem, podejmowanie wysiłku fizycznego i przebywanie w towarzystwie innych osób. Po skończeniu tego wspólnego zajęcia siadałem z przyjaciółmi z sąsiedztwa na ławce i piłem kawę. Każdy szanujący się przywódca społeczności może zaoferować swoim starszym mieszkańcom takie przedsięwzięcie społeczne i wiele innych. Nasi seniorzy mają całe życie doświadczenia i mądrości, którymi mogą się dzielić jako mentorzy i pomagać tym, którzy dopiero zaczynają swoją ścieżkę.
A jeśli przykład sprzątania wydaje się komuś niegodny lub poniżający, problem tkwi w samej osobie. Ważne jest, aby szkolić wszystkich członków społeczeństwa, aby dbali o środowisko i służyli społeczności. Z tej zasady jasno wynika, że społeczeństwo musi być odpowiednio wykształcone, aby szanować i doceniać starość i poświęcać jej myśli. Właściwą postawą społeczeństwa powinno być odkrycie, jak bardzo potrzebuje ono swoich starszych obywateli. Zapytaj dzieci, dobrze to rozumieją, ponieważ ta przesłanka jest w nich naturalnie zakorzeniona.
Dziadkowie, rodzice i dzieci powinni utrzymywać więzi, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie, rodząc ducha młodości wśród starszych członków rodziny. Osoby starsze już rozumieją, że należy akceptować życie takim, jakim jest, nauczyły się, jak starać się być ponad wszelkimi zmartwieniami i przenoszą takie postawy na wnuki. Najmłodsi otrzymują tyle bezcennych prezentów od dziadków, przykład bezwarunkowej miłości, prostego ciepła bez kalkulacji.
Krótko mówiąc, starzenie się nie powinno być przerażającą perspektywą. Zamiast myśleć, że nie mamy nic innego do zaoferowania, złote lata powinny otworzyć mnóstwo okazji do nowych osiągnięć, kiedy zdamy sobie sprawę, że najważniejszy aspekt bogatego i sensownego życia znajduje się w połączeniu między ludźmi. Właśnie pytania: „Jaki jest sens życia” i „Dlaczego żyję” są bramami do bezgranicznie lepszego świata.
Wiedząc, że odpowiedzi na te pytania można znaleźć w naszych relacjach międzyludzkich, w naszym związku oraz w działaniach, które przynoszą trwałe korzyści innym, wykraczamy poza nasze życie cielesne. Rozumiemy, że istnieje kolosalny mechanizm otaczający nasze życie i nasz świat, który przewyższa istnienie w naszym tymczasowym ciele fizycznym. Rozliczenie to przygotowuje nas bardzo głęboko do wejścia w szeroki, wieczny świat, na wyższy poziom egzystencji poza ograniczeniami czasu i przestrzeni.
Źródło: https://bit.ly/3ozGbiC
Opublikowano dnia 6 grudnia 2020
Pycha jest jedną z naszych najbardziej podstawowych, ale jednocześnie destrukcyjnych cech. Nawet jest na to akademicka nazwa: iluzoryczna wyższość. Zasadniczo oznacza to, że większość ludzi uważa, że jest lepsza w większości aspektów życia, niż w rzeczywistości. Mamy tendencję do przeceniania naszych cech i zdolności w prawie wszystkim, co robimy, mówimy lub myślimy. Mamy tendencję do przeceniania naszych zdolności poznawczych, nawyków zdrowotnych, umiejętności prowadzenia pojazdu i inteligencji.
Szczególnie dzisiaj brak więzi, nienawiść i wyobcowanie psują wszystko. Jesteśmy wyjątkowymi indywidualnościami, pozostaniemy wyjątkowi i powinniśmy pozostać wyjątkowi. Jednakże, jeśli nie nauczy się nas, jak używać naszej wyjątkowości dla wspólnego dobra, nasza wyjątkowość przyniesie nam tylko rozlew krwi i śmierć, zamiast dobrobytu i radości.
Myślimy nawet, że jesteśmy bardziej odporni na uprzedzenia niż jest to w rzeczywistości. Badacze nazywają to „martwym punktem uprzedzeń”, co w zasadzie oznacza, że opisujemy siebie, jako mniej podatnych na uprzedzenia niż inni ludzie. Ale jeśli, na przykład, 68 procent ankietowanych wykładowców z Uniwersytetu Nebraska ocenia siebie w górnych 25 procentach pod względem umiejętności dydaktycznych, a 94 procent ocenia siebie powyżej średniej w swoim miejscu pracy, niektórzy z nich muszą być nierealistyczni w stosunku do siebie, ponieważ liczby mówią same za siebie. To samo dotyczy studentów Master of Business Administration na Uniwersytecie Stanforda, z których 87 procent oceniło swoje wyniki w nauce powyżej przeciętnej wartości.
Jednym z kluczowych wyjaśnień zjawiska iluzorycznej wyższości, jakie odkryli badacze, jest – nic dziwnego – egocentryzm. Innymi słowy, większość z nas jest zbyt samolubna, by widzieć siebie takim, jakim naprawdę jest.
Pycha lub złudna wyższość byłaby zabawna, gdyby tak dużo nas nie kosztowała. To sprawia, że myślimy, iż możemy pokonać innych inwestorów na giełdzie i ostatecznie tracimy pieniądze. To sprawia, że myślimy, iż mamy duże szanse na wygraną w loterii, więc warto wydawać na nią coraz więcej pieniędzy lub na inne formy hazardu, podczas gdy w rzeczywistości nasze szanse są bliskie zeru. To sprawia, że angażujemy się w niezdrowe nawyki żywieniowe, myśląc, że możemy pokonać przeciwności i nie zostać dotknięci przez nasze złe odżywianie. To sprawia również, że na drodze podejmujemy niepotrzebne i nierozsądne ryzyko, wierząc, że nic nam się nie stanie. Ale ludzie umierają lub do końca życia zostają okaleczeni z powodu tych błędnych ocen. Błędy te dotyczą nie tylko ludzi, którzy je popełniają, ale często także ludzi postronnych, których jedyną „zbrodnią” było to, że byli obecni, gdy doszło do błędnej oceny.
Choć egoizm jest rzeczywiście główną przyczyną pychy, jest ku temu dobry powód i dobre nań rozwiązanie. Poczucie wyjątkowości jest wspólne dla nas wszystkich. Każdy z nas jest naprawdę wyjątkowy i dobrze, że tak jest pod warunkiem, że użyjemy tego prawidłowo.
Tak jak nie ma dwóch takich samych komórek w naszym ciele, tak nie ma dwóch takich samych ludzi w organizmie jakim jest ludzkość. Każda komórka naszego ciała jest wyjątkowa, tak jak my, ponieważ każda komórka ma unikalne zadanie. Spełniając swoje zadanie, wpływa na cały organizm. Innymi słowy, tylko wtedy, gdy komórka wykorzystuje swoją wyjątkową cechę dla dobra całego ciała, jej wyjątkowość przyczynia się do dobrego samopoczucia zbiorowości, organizmu, a my stajemy się zdrowi. Jeśli wykorzystuje swoją wyjątkowość w jakimkolwiek innym celu niż poprawa wspólnego dobra, staje się szkodliwa dla organizmu i musi zostać z niego wyrzucona.
My też: kiedy wykorzystujemy naszą wyjątkowość dla dobra społeczeństwa, pomagamy społeczeństwu, które z kolei wspiera nas i naszą wyjątkową ekspresję. Kiedy wykorzystujemy naszą wyjątkowość w jakimkolwiek innym celu, takim jak gromadzenie bogactwa lub władzy, stajemy się szkodliwi dla społeczeństwa. W takim przypadku mamy jedną z dwóch opcji: albo zmienimy nasze postępowanie i wykorzystamy naszą wyjątkowość dla wspólnego dobra, albo pozostaniemy takimi, jakimi jesteśmy, a społeczeństwo w pewnym momencie nas odrzuci. Dlatego jedynym sposobem zdefiniowania pozytywności i negatywności jest określenie, czy czyjeś działania przynoszą korzyści społeczeństwu, czy też szkodzą.
Obecnie wyraźnie negatywnie wykorzystujemy nasze cechy. To nie jest niczyja wina; tacy właśnie wszyscy się rodzimy i tak jesteśmy wychowywani. Niemniej jednak, jeśli będziemy tak postępować, będziemy się wzajemnie niszczyć. W rzeczywistości już jesteśmy na krawędzi.
Dla istot egocentrycznych branie innych pod uwagę nie przychodzi naturalnie. Edukacja jest zatem niezbędnym narzędziem do zmiany naszego sposobu myślenia z „ja pierwszy” na „my pierwsi”. Gdybym mógł doradzić zarządzającym w sprawie najistotniejszych zasobów ich krajów, powiedziałbym im, że edukacja w zakresie połączenia jest ich najważniejszym warunkiem skutecznego rządzenia.
Szczególnie dzisiaj, brak więzi, nienawiść i wyobcowanie wszystko psują. Jesteśmy wyjątkowymi indywidualnościami, pozostaniemy wyjątkowi i powinniśmy pozostać wyjątkowi. Jeśli jednak nie nauczymy się, jak używać naszej wyjątkowości dla wspólnego dobra, nasza wyjątkowość przyniesie nam tylko rozlew krwi i śmierć zamiast dobrobytu i radości.
Źródło: https://bit.ly/33R3L2F
Opublikowano dnia 3 grudnia 2020
Staramy się, by nasze dzieci powróciły do szkoły, ale sami nadal się nie uczymy, nie nadążamy za tym, co się dzieje. Dlatego drugi rok pozostaniemy w tej samej klasie.
W przeddzień zakończenia kwarantanny okazało się, że dzieci pomimo zwykle bezobjawowego przebiegu choroby, przenoszą koronawirusa na równi z dorosłymi. Zaskoczyło to izraelski system edukacji, który po prostu nie ma pieniędzy, by bezpiecznie zorganizować swoje tradycyjne struktury.
Szkolne nauczanie wymaga wentylowanych pomieszczeń lub otwartych terenów, ale skąd je wziąć i jak dostosować do izraelskich warunków klimatycznych? Małe grupy wymagają wielu nauczycieli, a ich należy rekrutować i odpowiednio przygotować. Ponadto nie wiemy, jak postępować będzie epidemia, i jakie ma jeszcze w zanadrzu niespodzianki. Dziś wymaga się szczególnych warunków nauczania, a jutro na przykład będziemy potrzebować jednego nauczyciela na każdego ucznia i po jednej przedszkolance na każde dziecko.
W takiej sytuacji nie ma dobrych rozwiązań. Wszyscy – dzieci i dorośli – znaleźliśmy się w imadle, i nie możemy wrócić do znanego nam świata. Nie chodzi tylko o szkoły: całe strefy są zamknięte, a żeby ponownie je otworzyć, trzeba najpierw odkryć coś w sobie. Ostrzegałem od samego początku epidemii, że ona zmieni społeczeństwo i świat. Dziś mówią o tym wszyscy. Ale tak naprawdę nie pogodziliśmy się z tą myślą i uparcie oczekujemy powrotu do przeszłości. Epidemia to dla nas sytuacja nadzwyczajna, choć globalna, która kiedyś się skończy.
Ale mylimy się. To nie jest nagły wypadek, to nowy świat nadchodzi, który puka do drzwi i zmienia nas, czy to nam się podoba, czy nie. Nowy świat ma inne prawa i inne cele, przełamuje „nierozerwalne” wyznacza nowe trendy, a co najważniejsze wymaga w tym procesie naszego udziału. Dopóki naprawdę nie zaczniemy w tym uczestniczyć, wirus nas nie opuści.
Teatr absurdu
Jeszcze w czerwcu mówiłem o tym, że strategia walki z koronawirusem nie powinna sprowadzać się do wznowienia schematu sprzed kryzysu. W końcu świat przeżywa nie zwykłą pandemię, ale jakościową transformację relacji. Od teraz, jakością naszych wzajemnych relacji, sami określamy jakość naszego życia. Mówiąc prościej, w jaki sposób traktujemy siebie wzajemnie, w taki sam sposób żyjemy. A sami wiecie, jak odnosimy się do siebie. Stosunki osobiste, społeczne, międzynarodowe – wszystko jest zatrute.
To już prawie rok, jak Natura prowadzi nas po parku rozrywki, zwanym COVID-19, pokazuje nam, z czego należy zrezygnować, co zmienić, co stworzyć. Niechętnie wchodzimy do pawilonów, z mieszanym uczuciem nieufności i obrzydzenia: „Mówisz poważnie? Z powodu jakiegoś wirusa mamy zrezygnować z egoistycznej rutyny, mamy dbać o siebie nawzajem? Zdystansować się na zewnątrz i zbliżać wewnętrznie? Ale to jest jakiś absurd!”
A w rzeczywistości to absurd, że człowiek odmawia zaakceptowania tego, co jest oczywiste, dlatego że mu się to nie podoba. Rozpoczął się nowy etap rozwoju, świat wszedł w serię zmian tektonicznych, a my nadal wolimy postrzegać to, jako „nieporozumienie koronaawirusowe”. I dlatego nie mamy dobrych rozwiązań. Otworzymy szkoły i przedsiębiorstwa – źle, nie otworzymy – też będzie źle. Wszędzie jest źle. Nie ma ani taktyki, ani strategii – i nie będzie. Cofamy się o krok i ze strachem czekamy na odpowiedź wirusa. To nie rozwiąże problemów ludzkości.
Zmiana kursu
Wcześniej czy później będziemy musieli wykonać krok do przodu. W tym celu musimy zrozumieć, że wcale nie chodzi o to czy otwierać, czy nie otwierać szkoły, przedsiębiorstwa, sale sportowe itd. Ale chodzi o to, jak możemy przestać być dla siebie obcy, jak otworzyć nasze serca. To jest nasze dzisiejsze zadanie – przystosować się, otworzyć na następny stan rozwoju, w którym będziemy się wznosić ponad antagonizm jedności.
„Zmieńcie się” – mówi nam Natura, „zbliżajcie się sercami, starajcie się zrozumieć siebie nawzajem, bądźcie gotowi ustąpić sobie w imię silnej więzi wewnętrznej, tak jak w rodzinie ustępują sobie bliscy ludzie. Kiedy ustalicie takie relacje, wtedy zobaczycie, co, jak i kiedy otwierać, a co już nigdy się nie otworzy, dlatego że już nie jest to wam potrzebne”.
I nawet, jeśli jeszcze nie wierzymy, jeszcze mamy nadzieję, że to przeczekamy – co przeszkadza nam spróbować? Co mamy do stracenia? Dobre relacje nie wymagają pieniędzy. Nie wymagają nawet szczególnego pragnienia, wystarczy elementarna gotowość. W końcu, jaki jest najłatwiejszy i najszybszy sposób na przerwanie łańcucha infekcji, jeżeli nie szczera troska o siebie nawzajem? To zrozumiałe. Jedynie zatrzymuje nas bariera psychologiczna.
I dlatego wirus nie znika. Przecież jest posłańcem Natury, „karmi się” naszymi wzajemnymi negatywami: obojętnością, pogardą, nienawiścią. Kłócimy i gryziemy się ze sobą – a wirus rozmnaża się. Sami kultywujemy i podkarmiamy go w naszym toksycznym środowisku. Cała ludzkość – to jego szala Petriego. Ale jest również jeden plus: wirus wskazuje na źródło problemu, na to, co musimy naprawić w nas samych. Jednak nadal staramy się naprawić koronawirusa, a nie siebie, nie dostrzegamy systemowego i wzajemnego powiązania we wszystkim, co nam się przydarza.
Pewnego dnia, zdając sobie z tego sprawę, zaczniemy kultywować zupełnie inne, przeciwstawne relacje i wypełnimy pozytywem wewnętrzną przestrzeń między nami. Po co z tym zwlekać? Nasze nieodrobione lekcje wiszą nad nami, jak balast i ciągną na dno.
Opublikowano dnia 1 grudnia 2020
Czy świat, który teraz widzimy bardziej przypomina spokojny ogród czy dżunglę z pożerającymi się dzikimi drapieżnikami? Najprawdopodobniej to drugie. W Stanach Zjednoczonych i na pozostałej części planety dochodzi do starć a podziały stają się coraz bardziej wyraźne, jednocześnie jest obchodzony Międzynarodowy Dzień Tolerancji ONZ. Ale, jeśli nie zadbamy o to, co naprawdę oznacza tolerancja, jej realizacja nie będzie możliwa. Zrozumienie i opanowanie sztuki słuchania i uwzględniania innych, daje nam narzędzia do zmiany polaryzacji na równowagę.
„Tolerancja to szacunek, akceptacja i docenianie bogatej różnorodności kultur naszego świata, naszych form ekspresji i wyborów, jako ludzi” – głosi Deklaracja Zasad dotyczących Tolerancji ONZ. Ideały zawarte w tych słowach są ważne, ale jeśli ludzkość najpierw nie uświadomi sobie istoty tego, co oznacza to założenie i jak wprowadzić je w życie do naszej codzienności, to zaznaczenie w kalendarzu specjalnego dnia tolerancji nie ma sensu. Wtedy „tolerancja” pozostaje pustym słowem.
Podobna sytuacja jest w przypadku innych obchodów, takich jak Międzynarodowy Dzień Kobiet. Czy słyszeliśmy kiedyś, aby w okresie wczesnego wychowania – w przedszkolu lub szkole – ludzie otrzymywali lekcje, jak szanować kobiety lub nawet najbardziej podstawowe zasady, jak szanować i kochać matkę? Niczego takiego sobie nie przypominam. Dlatego można powiedzieć, że brakuje nam edukacji, nie udało nam się wyryć podstawowych wartości w tkance społecznej.
Słowo „tolerancja” w języku hebrajskim to sovlanut, od czasownika „lisbol” (cierpieć), tak jakbyśmy musieli znosić lub cierpieć opinie innych. Jednak w tym sensie nie ma potrzeby tolerowania, ale zamiast tego – należy się przytulić. Cierpienie, którego doświadczamy wynika z faktu, że nasza wizja jest egocentryczna i nie jesteśmy w stanie odczuwać innych, szczególnie tych, którzy są od nas różni. Powinniśmy raczej akceptować i czuć innych, jak siebie samych, ich opinie i uczucia nawet, jeśli są one sprzeczne z naszymi.
Nasze relacje międzyludzkie powinniśmy oprzeć na zasadzie, że każdy ma swoje miejsce w społeczeństwie i powinniśmy uznać, że różnica i różnorodność tworzą kolorową i wspaniałą mozaikę. Natura stworzyła nas w ten sposób, abyśmy zdali sobie sprawę, jak bogactwo opinii i różnych umysłów daje siłę wszystkim. Gdybyśmy tylko wiedzieli, jak prawidłowo zintegrować niezliczone części ludzkich kół zębatych, zobaczylibyśmy, jak każde z nich jest niezbędne do zsynchronizowanego i dobrego naoliwienia mechanizmu zwanego kreacją.
Ale dlaczego z biegiem lat stajemy się coraz bardziej powściągliwi, że nawet trudno jest spojrzeć sobie w oczy, nie mówiąc już o prawidłowej komunikacji i łączności? Powód jest związany z naszym stale rosnącym ego, natura rozwija się w nas – nasza nienasycona chęć spełnienia naszych własnych pragnień ze szkodą dla innych. Im bardziej rośnie ego, tym mniej jesteśmy spokojni. Podenerwowanie, nietolerancja i wzajemne odrzucenie to stany przez, które natura zmusza nas do odczuwania, abyśmy mogli rozpoznać nasze ludzkie egoistyczne podejście, jako przyczynę zawirowań w naszym życiu i dojść do ślepej uliczki w naszej zdolności do radzenia sobie z innymi, aby rozwinąć nowe, szczere pragnienie wzniesienia się ponad ego.
Proces ewolucyjny przenosi ludzkość z głębszych poziomów konfliktu do wyższych stanów równowagi i współpracy. Społeczeństwo ludzkie zbliża się do punktu, w którym skrajna polaryzacja społeczna nieuchronnie doprowadzi do wyższego poziomu organizacji społecznej. Nie ma ucieczki przed nauczeniem się, jak jednoczyć się ponad przeciwieństwami, nie przez eliminowanie przeciwieństw, ale raczej przez równoważenie ich w celu stworzenia wyższego zrozumienia.
Dlatego, aby uniknąć katastrofy społecznej, będziemy musieli wypracować nowy sposób myślenia i ustanowić całkowicie nowy model porządku społeczno-politycznego, który – aby osiągnąć stabilność społeczną, a nie utrwalać i pogłębiać podział społeczny – pozwala uwzględniać przeciwne poglądy.
W naturze fundamentalnym pragnieniem działającym we wszystkich żywych organizmach jest znalezienie współistnienia i wzajemnego oddziaływania między dwiema przeciwnymi siłami, tworząc wyższy poziom ładu i dobrobytu. Ewolucja łączy przeciwieństwa tworząc dynamiczną równowagę. Wiedza o tym, jak działa ta zasada wewnętrznego systemu natury – siła, która działa i kontroluje wszystko w rzeczywistości – jest naszą jedyną kotwicą w zmieniającym się świecie.
Zbliżanie się do siebie ludzi o różnych poglądach w celu osiągnięcia nowych poziomów wzajemnego zrozumienia powinno być ostatecznym celem dzisiejszych społeczeństw. Kiedy to nastąpi, nasze różnice pozostaną, ale w celu uzupełniania się, dla wspólnych korzyści. Wtedy nastąpi prawdziwa tolerancja obejmująca zrozumienie, akceptację i braterstwo. Jak napisał kabalista Rav Yehuda Ashlag (Baal HaSulam) w swoim eseju „Wolność”:
Każda jednostka powinna zachować integralność swojego dziedzictwa, a sprzeczność i przeciwieństwo między nimi pozostanie na zawsze, aby zapewnić krytykę i postęp mądrości, co jest główną zaletą ludzkości.
Źródło: https://bit.ly/39qAwY2
Opublikowano dnia 26 listopada 2020
Podczas gdy wszyscy w zachodnim świecie wyrażają szok z powodu niedawnych morderstw popełnionych we Francji przez ekstremalnych islamistów, zastanawiam się, gdzie byli ci wszyscy eksperci przez te wszystkie lata, kiedy powstawał problem, który teraz eksplodował, a oni teraz szybko doradzają potępienie. Przez ostatnie cztery dekady Francja przyjmowała miliony muzułmanów, nie asymilując ich w społeczeństwie. Dali im wszelkie przywileje bez żadnych zobowiązań, a teraz są zaskoczeni, że uchodźcy stali się właścicielami kraju. Co oni sobie myśleli? Nadszedł czas, aby Francja się obudziła i zdała sobie sprawę, że nie ma już starcia cywilizacji. Było, ale Francuzi to przespali i pod ich nieobecność postanowiono przeciwko nim. Francja stanie się kalifatem, a reszta Europy Zachodniej pójdzie jej śladem.
W swojej ignorancji Europejczycy wpuszczali do swoich krajów coraz więcej muzułmanów, podobnie jak Ameryka, a teraz mają do czynienia z populacją, która z definicji nie stara się z nimi zintegrować ani upodobnić się do nich, ale zdominować i nawrócić ich.
Oczywiście nie wszyscy muzułmanie stosują przemoc, ale islam nakazuje jego ekspansję na całym świecie. W końcu cały świat musi być pomalowany na zielono – dominujący kolor w islamie. W swojej ignorancji Europejczycy wpuszczali do swoich krajów coraz więcej muzułmanów, podobnie jak Ameryka, a teraz mają do czynienia z populacją, która z definicji nie stara się z nimi zintegrować ani upodobnić się do nich, ale zdominować ich i nawrócić.
Zachodni przywódcy nie mogą twierdzić, że nie wiedzieli, że taki był plan, ponieważ nikt nigdy nie próbował go ukrywać. Jest to jasno napisane w każdej książce o islamie, proklamowane przez każdego przywódcę muzułmańskiego i wyrażone w ich polityce. Pluralizm jest wspaniały, a wolność wyznania godna podziwu, ale jawna ślepota, przysłoniła zapowiadane wrogie zamiary? Ta katastrofalna głupota doprowadzi do upadku zachodniej kultury.
Dzisiejsi muzułmanie czują się tak pewni siebie i tak zmotywowani, że opór Macrona tylko ich ośmiela. Jego walka doprowadzi tylko do większej przemocy, do nadania muzułmanom większych przywilejów i pokaże, kto jest prawdziwym szefem we Francji.
Wszystko to jest oczywiście złą wiadomością dla żydowskiej części francuskiego społeczeństwa, największej diaspory w Europie. Żydzi nie powinni pozostawać w Europie. Nie jestem pewien, dokąd mogą się udać, ale nie powinni tam zostać. Ameryka nie jest dla nich opcją; sytuacja tam już jest bardzo zła dla Żydów i szybko się pogarsza, niezależnie od wyniku wyborów. Niektórzy z nich mogą udać się do Kanady, inni do Izraela, ale niezależnie od tego, europejskie żydostwo należy do przeszłości; to, co z nich zostało, zostanie pochłonięte i rozproszy się.
Pomimo wielkiej konsternacji jest powód do wrzawy. W ten sposób rzeczy poddawane są szczegółowej analizie. To prawda, jest to bardzo bolesna droga i istnieją inne opcje, ale upór ludzkości nie pozostawia nic innego, jak przejść przez to drogą cierpienia.
Końcowym rezultatem narastającego zgiełku jest zjednoczenie ludzkości. Na przykład związek między islamem a chrześcijaństwem mógł nastąpić w znacznie spokojniejszy sposób, ale gdy wszystko, czego chcesz, to wyzysk i dominacja, w końcu przegrywasz. Przydarzyło się to każdemu krajowi, który kiedykolwiek rządził. Kiedy twoja siła słabnie z powodu zadowolenia z siebie i pychy, ten którym rządzono pokonuje rządzącego, tak jak ma to miejsce teraz we Francji.
Nie mam obaw co do pozytywnego zakończenia tego procesu. W końcu ludzkość połączy się i stanie się jednością, której części działają w harmonii i na zasadach opartych o wzajemność. Jednak boli mnie, że musimy się tam dostać tak wolno i tak boleśnie.
Wkraczamy w nową erę, którą „rozpoczął” Covid. Pomimo ponurej perspektywy, wiele możemy zrobić, aby przejść (względnie) pokojowo przez okres przejściowy. Jeśli skupimy się na więzi i zrezygnujemy z części naszego uporu, być może moje ponure przewidywania się nie spełnią. Jeśli zdamy sobie sprawę z tego, gdzie jesteśmy i zaakceptujemy, że naszym jedynym ratunkiem jest jedność, (choć raz) dostosujemy się do trajektorii ewolucji a siła, którą zgromadzimy dzięki naszej jedności zmieni rzeczy na lepsze. Nie będziemy musieli walczyć z islamem ani z nikim innym, a tylko z własną niechęcią do łączenia się.
Niemniej jednak natura połączy nas poprzez wojnę i rozlew krwi lub z własnej woli. Wybór należy do nas.
Źródło: https://bit.ly/3nWkF7F
Opublikowano dnia 17 listopada 2020
16 listopada to Międzynarodowy Dzień Tolerancji. Wydaje się, że dzień tolerancji nigdy nie był bardziej na czasie. Jednocześnie, gdy politycy i dziennikarze otwarcie wzywają do usunięcia ze społeczeństwa ludzi o przeciwnych poglądach, a nawet do „spalenia ich”, ponieważ „jeśli jacyś ocaleją… zrobią to ponownie”, wydaje się, że tolerancja nie była nigdy bardziej pobożnym życzeniem.
Wszystkie poglądy, nawet te najbardziej ekstremalne, potrzebują uwagi i poznania. W końcu pogłębiają i poszerzają nasze rozumienie siebie, jako istot ludzkich. Ale teraz uważam, że widzieliśmy już wystarczająco dużo negatywnej strony natury ludzkiej i nadszedł czas, aby wykorzystać różnice między nami z korzyścią dla całej ludzkości.
Wydaje się, że nietolerancja pojawia się falami. Ilekroć nietolerancja przekracza pewien poziom, dochodzi do przemocy w takiej czy innej formie. Teraz wydaje się, że szybko zbliżamy się do kolejnego szczytu nietolerancji, i jeśli nie poradzimy sobie z tym lepiej niż wcześniej, wybuchnie tak samo, jak poprzednie fale. A jeśli historia może nas czegoś nauczyć, to tego, że za każdym razem szczyty rosną wyżej, a wynikająca z tego przemoc jest coraz bardziej przerażająca.
Musimy zrozumieć, że natura ludzka nie staje się bardziej tolerancyjna, ale bardziej ekstremistyczna i fanatyczna. W rezultacie, gdy jedna strona mówi o unicestwieniu drugiej strony, jak ma to miejsce obecnie, to w następnym kroku podejmie próbę zrobić to fizycznie. Nie ma kwestii czy – pytanie tylko kiedy. Gdy obie strony będą mówić w ten sposób, doprowadzi to do wojny.
Dziś mówienie o wszystkim, co przypomina przyjaźń, ugodowość, bycie razem, a nawet tylko tolerancję, budzi w najlepszym razie pobłażliwe uśmiechy. Bardziej prawdopodobne jest to, że takie słowa spotkają się z należytym sarkazmem, ponieważ nie ma dziś nic mniej realistycznego niż proszenie ludzi o wzajemną tolerancję.
Co więcej, z biegiem czasu stanie się to jeszcze mniej prawdopodobne. Natura ludzka jest dynamiczna, ewoluuje w kierunku rosnącego indywidualizmu, a zatem nietolerancji wobec innych. Obecnie indywidualizm osiągnął taki poziom, że większość rodzin żyje z jednym rodzicem, a prawie 30 procent gospodarstw domowych, to gospodarstwa jednoosobowe. Czy w takim stanie trudno sobie wyobrazić, że wielu ludzi nie chce nikogo wokół siebie?
Jeśli ten trend się utrzyma, amerykańska demokracja wkrótce odejdzie do przeszłości. Aby uniknąć tego, co wydaje się nieuniknionym losem, musimy przyjąć radykalne myślenie: każdy z nas musi zdać sobie sprawę, że osoba, którą chcę zobaczyć martwą, osoba, która się ze mną nie zgadza, w rzeczywistości utrzymuje mnie przy życiu. Bez tej osoby nie będę tym, kim jestem, czym jestem i w ogóle mnie nie będzie. Nie oznacza to, że muszę zgodzić się z osobą, której nie mogę znieść, ale po prostu chodzi o to, że sam fakt, że się nie zgadzamy daje nam napęd i potrzeba dwojga, aby się nie zgodzić.
Natura, która rozwija wszystkie twory, tworzy rośliny i zwierzęta jedzące rośliny lub zwierzęta, które jedzą rośliny i zwierzęta, które jedzą inne zwierzęta. Wszyscy są od siebie zależni, chociaż najwyraźniej żadne z nich nie lubi się szczególnie. Podobnie ludzka natura napędza nas wszystkich do rozwoju. Kształtuje nas tak, że jesteśmy różni, wyraźnie się nie lubimy, ale jesteśmy od siebie zależni, tak jak zwierzęta są od siebie zależne, jeśli chodzi o przetrwanie. Nie mielibyśmy faszystów, gdybyśmy nie mieli komunistów; nie mielibyśmy świeckich, gdybyśmy nie mieli religijnych i nie mielibyśmy umiarkowanych, gdybyśmy nie mieli ekstremistów. Jesteśmy zdefiniowani przez to, kim nie jesteśmy, nie mniej, jeśli nie bardziej, niż definiuje nas to, kim jesteśmy.
Różnica między zwierzętami a ludźmi polega na tym, że możemy zobaczyć, przeanalizować i docenić tkankę stworzoną przez naturę. Gdybyśmy mogli spojrzeć z szerszej perspektywy i zobaczyć, że my, ludzkość tworzymy różnorodną tkankę, która jest tak samo piękna, jak przyroda, to nie skakalibyśmy sobie do gardeł. Wręcz przeciwnie, docenilibyśmy i uznalibyśmy, że różnice są ważne, nazwalibyśmy to różnorodnością.
Wszystkie poglądy, nawet te najbardziej ekstremalne, potrzebują uwagi i uznania. W końcu pogłębiają i poszerzają nasze rozumienie siebie, jako istot ludzkich. Ale teraz uważam, że widzieliśmy już wystarczająco dużo negatywnej strony ludzkiej natury i nadszedł czas, aby wykorzystać różnice między nami z korzyścią dla całej ludzkości. Ludzkość była orędownikiem niezliczonych ideologii. Teraz nadszedł czas, aby bronić ideologii jedności, która głosi, że w cokolwiek wierzysz i popierasz, zachowaj to, to jest twoje i dodaj to do tkanki ludzkości. Tylko społeczeństwo, które stawia jedność, jako najwyższą wartość może tolerować w sobie różnorodne poglądy, przyznać im należne im miejsce i wykorzystać je do wzmocnienia i ulepszenia całego społeczeństwa.
Źródło: https://bit.ly/3lQOhSY
Opublikowano dnia 16 listopada 2020
Nowo wybrany amerykański prezydent obiecuje zjednoczenie kraju, podobnie jak jego poprzednik cztery lata temu. Ale nie zjednoczy, nawet jeśli naprawdę będzie tego chciał. Wybory w dzisiejszych czasach są lustrem rozłamu i jego instrumentem. Czy społeczeństwo, państwo może istnieć, jeśli jest podzielone na dwie części przez antagonistyczne strony? Oczywiście, że nie. Z historycznego punktu widzenia nie ma ono przyszłości. W starożytności Izrael wielokrotnie znajdował się w podobnym martwym punkcie i dziś podąża tą samą drogą. Ale Ameryka jest dużo bardziej „soczystym” przykładem dla świata. Szczelina, która ją rozdzieliła, zamieniła się w otchłań i politycy nie będą w stanie zbudować mostów. Jedyne, co mogą zrobić, to grać na sprzecznościach, służąc jednej ze stron. Te wybory, niezależnie od wyniku, wywołały złowieszcze ostrzeżenie: grozi nam niebezpieczeństwo.
Rozłam, podział jest naturalnym wytworem natury ludzkiej. Ale to nie jest główny problem. Główny problem polega na tym, że nikt nie ma racji. Patrzymy na całość z różnych stron i każdy widzi swoje. Taka „prawda” jest zawsze wadliwa i jednostronna. Dlatego, chociaż republikanie są mi bliżsi, nie mogę powiedzieć, że demokraci całkowicie nie mają racji. Przepiękne idee lewych o świecie bez granic kiedyś się spełnią. Ale wcale nie tak, jak sobie to teraz wyobrażają. A dziś te idee występują w odrażającej formie, jak niedojrzały owoc zerwany przed czasem. One jeszcze potrzebują czasu, aby dojrzeć, ale nie można też im zaprzeczyć.
„W rzeczywistości” – Baal HaSulam napisał – „ten, który zabija i niszczy zły pomysł, to jakby niszczył dobry pomysł, ponieważ w ogóle nie ma złych pomysłów na świecie, a tylko niedojrzały pomysł jest uważany za zły”. Dlatego najważniejsze pytanie, jakie amerykańskie wybory postawiły światu, brzmi: w jaki sposób my, ludzkość, tak różni, tak wojowniczy i bezkompromisowi mamy nadal żyć razem na tej samej ziemi zgodnie ze wspólnymi prawami? Dopóki tego nie zrozumiemy, świat nadal będzie się przesuwał w kierunku zapaści społeczno-gospodarczej, a to doprowadzi do wielkiej wojny.
Sprzeciw – to nie grzech
Przede wszystkim należy zrozumieć: że kompromis już nie jest możliwy. Wszystko zaszło za daleko. A bez kompromisów demokracja, jaką znamy jest niemożliwa, od początku opiera się na tym, że wszyscy się poświęcają – niektórzy więcej, inni mniej. Nikt na tej planecie nie może żyć w idealnym dla siebie świecie. Ale nawet, gdyby to było możliwe – jak nędzne byłyby nasze osobiste światy! Bez rozmaitości i różnorodności, bez odmienności cech i poglądów, bez przeciwieństw i sporów zniknęli byśmy w ciągu kilku lat. Życie człowieka opiera się na kontrastach, a społeczeństwa – tym bardziej. Nie można obejść się bez różnic. To one właśnie pozwalają dojść do integralności, zobaczyć ogólny obraz. I chociaż dziś ujawniają naszą słabość, w nich kryje się także nasza siła. Należy tylko znaleźć dla nich odpowiednie zastosowanie.
Jakie? Konstruktywne. Oczywiście każdy powinien mieć możliwość do wyrażenia siebie. To oczywiste, ale niewystarczające. Potrzeba, aby społeczeństwo było wewnętrznie dojrzałe, aby potrafiło doceniać różnice i wznieść się ponad nie, rozumiejąc, że z nich rodzi się prawda i że ona może być tylko wspólna, a nie indywidualna. Oto czego musimy się nauczyć – tego, jak razem z różnorodności wygenerować wspólną prawdę. Pisałem o tym już w sierpniu: napięcie rośnie i nie będzie pokoju, dopóki nie zaczniemy rozumieć, że nasza walka z odmiennością jest z góry przegrana. Walczyć nie należy z innymi, ale o jedność ponad wszystkimi różnicami. W przeciwnym razie przegrają wszyscy. W Kabale to wzniesienie się ponad antagonizm nazywane jest „środkową linią”. Jej istotą jest ugoda dla wspólnego, wysokiego celu. Bo tylko ona łączy przeciwieństwa, nie tłumiąc ich. I tylko w ten sposób możemy zbudować naszą przyszłość.
Pojednanie
Dzisiaj pod pozorem „demokracji” narzuca się nam niekończące się sprzeczki, wrogość i rozłam. W rzeczywistości to wcale nie jest żadna demokracja, a piaskownica dla dzieci pozostawionych bez opieki dorosłych. Wyobraźcie sobie, w co ona się zmieni, jeśli dzieci nie będą nauczane elementarnych norm współistnienia i interakcji. A tego ich nie nauczono. Wszyscy musimy spojrzeć na społeczeństwo i na nasze w nim miejsce. Wszyscy musimy zadbać o to, żeby nieuniknione konflikty nie przeradzały się w walki, aby silni nie odgrywali się na słabych, aby nikt nie pozostał bez pomocy. Jest to nasza wspólna odpowiedzialność. I tego trzeba się nauczyć, nie tyle umysłem, ale sercem. W przeciwnym razie „odpowiedzialni” za to będą politycy i ci, którzy za nimi stoją. Rezultaty są oczywiste – świat pogrąża się w otchłani sprzeczności. A my uparcie, nadal wybieramy liderów którzy trzymają jedną „jedynie słuszną” linię polityczną. Środkowa linia – dojrzałe, zintegrowane społeczeństwo – wydaje nam się zbyt wysoką poprzeczką. „Lepiej już spróbujmy zmusić innych, aby żyli po „naszemu”. Ludzie mają egoistyczny impuls we krwi, by rządzić tymi, którzy się z nimi nie zgadzają lub ich zniszczyć, przynajmniej moralnie. To takie przedszkole bez nauczyciela…
W rezultacie pęknięcia przeszyją każdy kraj, cały świat i zrównają go z ziemią. Ani Trump, ani Biden, żaden z obecnych władców nie może uczestniczyć w budowaniu nowego świata, nowych relacji. Te „dinozaury” zniszczą ostatecznie stare i zejdą ze sceny. I już teraz musimy zrozumieć, czego chcemy od liderów, którzy ich zastąpią. Koniec z prowadzeniem własnej linii strategicznej lub szukaniem nierealistycznych kompromisów. Konieczne jest podniesienie społeczeństwa do poziomu, na którym ponad sporami rodzi się prawda, gdzie nieporozumienia występują, jako wątki fabularne we wspólnym działaniu, jako role, które „głosimy”, aby pełniej ujawnić ogólny obraz jedności w środkowej linii.
Wszystko, co nas dzieli, można zamienić w dobro, jeśli nauczymy się budować między nami takie podejście i zbliżać się do siebie bez względu na wszystko. Wtedy odkryjemy, że odrębne rysy rzeczywistości łączą się nagle w wielobarwną, integralną i niepodzielną paletę, w której nie będzie unifikacji, niwelowania, ignorowania różnic, cieniowania niektórych części i wystawiania innych. W niej wszystko harmonijnie połączy się w jednym dążeniu do wzajemnego obdarzenia. Oczywiście, że w takim społeczeństwie też będą ustępstwa, ale już nie wymuszone, a dobrowolne, humanitarne, radosne. Ponieważ wyrzekając się czegoś, każdy z nas nie idzie na kompromis ze swoją własną prawdą, a wręcz przeciwnie, podnosi się do wspólnej prawdy razem z innymi. A to jest już zupełnie inne społeczeństwo i inne życie. To jest nauka o prawdziwym pojednaniu, którą musimy wspólnie realizować.
Opublikowano dnia 15 listopada 2020
Nosić maskę czy nie nosić maski? Oto jest pytanie! Gdy świat zmaga się z drugą (a czasem trzecią) falą Covid-19, kraje debatują czy, gdzie, i w jakich sytuacjach powinny wprowadzić obowiązek noszenia masek. Władze twierdzą, że maski są niezbędne do zapobiegania infekcjom. To prawda, ale nie z powodów, o których z natury myślimy. Maski nie chronią nas przed zarazkami innych ludzi; chronią innych ludzi przed naszymi zarazkami. Z tego powodu tylko wtedy, gdy wszyscy będziemy przestrzegać przepisów dotyczących noszenia masek, zostaniemy wyleczeni z wirusa. W ten sposób zostaniemy wyleczeni z braku wzajemnej odpowiedzialności w naszym społeczeństwie.
Według Center for Disease Control and Prevention (CDC), „Maski mogą pomóc w zapobieganiu rozprzestrzeniania się wirusa z zarażonych COVID-19 na inne osoby”. Zwróć uwagę na wyjaśnienie podane przez CDC: „Maski są zalecane, jako prosta bariera, aby zapobiec przedostawaniu się kropelek z dróg oddechowych do powietrza i na inne osoby, w szczególności podczas kaszlu, kichania lub mówienia”. Innymi słowy, CDC mówi nam, że maski nie mają na celu ochrony nas przed innymi, ale mają chronić innych przed nami. Mówiąc prościej, jeśli wszyscy będziemy zachowywać się tak, jakbyśmy byli zarażeni, zlikwidujemy pandemię w ciągu kilku tygodni.
Co ciekawe, okazuje się, że noszenie maski, to akt dobroci, nawet jeśli chcemy tylko sobie pomóc.
Natura w swój subtelny sposób uczy nas, że dawanie jest dobre dla dawcy. Otwiera nasze umysły na to, że jesteśmy od siebie zależni. Pokazuje nam, że będziemy bezpieczni tylko wtedy, gdy myślimy o sobie nawzajem. Ponieważ jesteśmy niechętni do dawania, opiekowania się i pomagania innym, władze zachęcają nas do noszenia masek dla własnego bezpieczeństwa. Nie mylą się; maski nas chronią, ale tylko wtedy, gdy noszą je inni ludzie. Nosząc maski, chronimy innych!
Im bardziej zwracamy uwagę na wskazówki natury, tym szybciej nauczymy się właściwie zachowywać w nowej rzeczywistości, którą nam narzuciła. W tej rzeczywistości jesteśmy od siebie zależni i wspieramy się. Nie możemy żyć, nawet fizycznie, bez siebie nawzajem, dlatego musimy budować nasze systemy społeczne tak, aby zaspokajały potrzeby wszystkich ludzi. W nowej rzeczywistości nie będzie wyzysku, alienacji ani ucisku, ponieważ agresor odczuje konsekwencje. Każda krzywda, jaką ludzie wyrządzają innym, wróci i będzie ich prześladować, jak bumerang.
Nadal nie jest jasne, czy to tam zabiera nas natura, ale jej subtelne wskazówki pokazują nam, dokąd zmierzamy. Natura traktuje nas uprzejmie; pozostawia nam wybór: szybko się uczyć, wyleczyć nasz świat i wprowadzić ludzkość w nową erę lub pozostać upartym i nauczyć się drogą trudną i w bolesny sposób – o tym, że aby chronić siebie musimy chronić innych.
Źródło: https://bit.ly/3ppHGRM
Opublikowano dnia 14 listopada 2020
Jedność powinna całkowicie zajmować jeden poziom i być ponad wszystkim, co oznacza, że możemy w niczym się nie zgadzać, ale suma summarum jesteśmy jednym narodem.
Lewica i prawica nie pójdą na kompromis. Nie mogą, ponieważ egocentryzm człowieka stale rośnie, a ludzie stają się coraz bardziej uparci i nietolerancyjni. Nic na to nie poradzimy; natura rozwija nasz egoizm, tak jak rozwija każdą roślinę i zwierzę. Jedyne, co możemy zrobić, to użyć naszego ego w sposób pozytywny lub negatywny. Jeśli wybierzemy to pierwsze, ludzkość wzniesie się na nowe wyżyny w każdym aspekcie życia. Jeśli wybierzemy to drugie, zostaniemy uwikłani w III wojnę światową.
Ponieważ natura sprawia, że nasze ego nabiera rozpędu, z pewnością staniemy się jeszcze bardziej podzieleni niż już jesteśmy. Co więcej, jak widzimy w Ameryce, ego podzieliło naród na dwie połowy, które są prawie identyczne pod względem wielkości. A ponieważ natura sprawia, że jesteśmy coraz bardziej uparci, pozostawia nam dwie możliwości: walczyć na śmierć i życie lub wyjść poza nasze spory, i znaleźć jedność ponad nimi.
Aby wybrać drugą opcję i uchronić się przed zniszczeniem, musimy uczynić z jedności najwyższą wartość w naszym życiu. Nie musi to być sprzeczne z żadnymi z aktualnie wyznawanych przez nas wartości, takich jak oddanie Bogu, troska o środowisko, kampanie na rzecz praw kobiet, patriotyzm lub jakiekolwiek inne, które są dla nas ważne. Jedność powinna znajdować się na innym poziomie, co oznacza, że możemy się nie zgadzać, co do wszystkiego, ale w końcu jesteśmy jednym narodem.
W tym narodzie jest miejsce dla każdej wiary, rasy, koloru skóry, płci, programu politycznego i innych, jakie tylko mogą przyjść Ci do głowy. Ale tak, jak powinno być w dynamicznej demokracji, różnorodność sprawia, że każda frakcja świeci jeszcze jaśniej. Bez różnorodności nie bylibyśmy w stanie myśleć, oceniać, uczyć się i rozwijać, jako jednostki. Bylibyśmy robotami, których perspektywy są w nich zainstalowane w dzieciństwie, i nie moglibyśmy się dalej rozwijać.
A życie to rozwój i zmiana! Życie to narodziny i śmierć, dzień i noc, przypływy i odpływy, burza i spokój. Życie to niezliczone przeciwieństwa, które przeplatają się ze sobą, tworząc niezliczone kolory i odcienie oraz zachowując wieczną harmonię i równowagę. Ci, którzy chcą zniszczyć różnorodność, chcą zniszczyć życie.
Nie możemy mieć wspólnej płaszczyzny, ani nie powinniśmy, ponieważ to byłby koniec naszego istnienia, jako istot ludzkich. Dopiero, gdy weźmiemy tych, którzy myślą inaczej od nas i zbudujemy z nimi baldachim jedności ponad naszymi różnicami, odkryjemy, dlaczego jesteśmy oddzieleni: ponieważ zbudowanie mostu wymaga pracy z dwóch przeciwnych stron.
Źródło: https://bit.ly/3pocQZX
Opublikowano dnia 14 listopada 2020
Gorzkie podziały polityczne w Ameryce znajdują swe odbicie w stosunkach osobistych. Podczas gdy połowa narodu hucznie świętuje, druga połowa jest przygnębiona i sfrustrowana ewentualnymi oszustwami w procesie wyborczym. Rozłamy wokół przywództwa, kierunku i wizji narodu pogłębiły się i prowadzą do podziału społecznego na dwa przeciwstawne obozy.
Czy w obecnych okolicznościach możliwe będzie znalezienie wspólnej płaszczyzny? Z pewnością jest to możliwe, ponieważ nie mamy innego wyjścia. To kwestia o znaczeniu egzystencjalnym.
Niedawny sondaż przeprowadzony przez niezależny instytut badawczy wykazał, że 8 na 10 Republikanów uważa, że Partia Demokratyczna została przejęta przez socjalistów, podczas gdy 8 na 10 Demokratów uważa, że Partia Republikańska została przejęta przez rasistów. Obie strony, każda z własnej perspektywy, uważają, że ważą się losy i są zagrożone, podstawowe wartości i charakter narodu.
W wyniku różnic politycznych przyjaciele zostali podzieleni. To samo działo się w rodzinach, których członkowie mają odmienne poglądy na temat tego, który kandydat i partia mają najbardziej odpowiednie cechy i zasady, aby zajmować najwyższe urzędy w USA. Wyścig prezydencki w 2020 roku pokazuje, że opinie o tym, kto jest bardziej odpowiednim kandydatem nie tylko na naczelnego wodza, ale tak zwanym „liderem wolnego świata”, zniszczył nawet silne i trwające od dziesięcioleci relacje.
Takie oznaki erozji w relacjach osobistych jak te, zostały zidentyfikowane w ankiecie przeprowadzonej przez Pew Research Center przed wyborami. Ankieta wykazała, że większość wyborców Trumpa i Bidena stwierdziła, że ma „tylko kilku” lub „w ogóle nie ma przyjaciół”, którzy popierają kandydata drugiej partii politycznej.
Chociaż prawdą jest, że nasze środowisko wpływa na nasze opinie i decyzje, w głębi duszy każdy człowiek rodzi się z określonymi tendencjami i preferencjami. Od urodzenia skłaniamy się z natury do określonej strony, w lewo lub w prawo. Ludzkość została stworzona z tym naturalnym symetrycznym podziałem, w którym każda strona całym sercem wierzy, że jej perspektywa jest właściwa, a druga strona jest całkowicie błędna.
Krótko mówiąc, nie ma na świecie ani jednego pomysłu, który mógłby połączyć wszystkich ludzi. Wspólną prawdę można znaleźć tylko pośrodku, między przeciwieństwami.
Tak jak Ziemia ma biegun północny i biegun południowy, tak natura dzieli ludzi na dwa równe obozy (jak obecnie widzimy na przykład w USA) w jakimś celu. Zarówno lewica, jak i prawica wzmocnią się na swoich przeciwnych pozycjach. Czemu? Ponieważ ta polaryzacja między prawicą a lewicą w końcu ujawni Amerykanom potrzebę budowania wspólnej przyszłości, potrzebę odkrycia ścieżki między dwoma biegunami, która pozwoli wszystkim się rozwijać.
Kontrastowe stanowiska razem ujawnią wspólny mianownik, który teraz nie istnieje. Prawdę mówiąc, ujawni się źródło całej rzeczywistości – siła zdolna zrównoważyć przeciwne strony, aby otworzyć przestrzeń dla pokojowego współistnienia.
Wszystkie możliwe formy rzeczywistości powinny wzajemnie się uzupełniać, a nie wykluczać inne. Spełnienie dla wszystkich możliwe jest tylko na płaszczyźnie pośredniej, która wyłania się między przeciwieństwami. Jeśli ludzie zrozumieją, że ogólny rozwój wszystkich jest możliwy tylko w tej „środkowej linii”, czyli na płaszczyźnie pośredniej, inaczej będą postrzegać swoich przeciwników.
Jeśli zobaczę, że każde negatywne i pozytywne zdarzenie ma miejsce tylko po to, by popychać mnie ku wyższemu celowi, będę traktował obie strony z równym szacunkiem, jak pisali mędrcy, „miłość pokryje wszystkie przewinienia” (Przysłów 10:12). Pojednanie w obecnym stanie politycznej opozycji można znaleźć we wspólnym optimum – dla obopólnych korzyści, w którym nikt się nie poddaje, ale wszyscy się zgadzają – aby urzeczywistnić wspólny ideał kwitnącego narodu i harmonijnego społeczeństwa.
Źródło: https://www.newsmax.com/michaellaitman/politics-families/2020/11/10/id/996295/
Opublikowano dnia 13 listopada 2020
Kabała naucza pracy w trzech liniach, co jest tak ważne, szczególnie w naszych czasach. Widzimy, że dziś na świecie konfrontacja, walka, sprzeczność między prawicą i lewicą narasta wszędzie, dzieląc państwa i narody na dwie części i ustawiając dwa obozy przeciwko sobie. Ta polaryzacja jest odczuwalna nawet w rodzinach. We wszystkich rozwiniętych krajach i nawet w krajach rozwijających się istnieje ogromny dystans między lewicą a prawicą, rozłam w społeczeństwie – w każdym kraju.
W miarę naszego rozwoju egoizm rośnie coraz bardziej i dlatego nie widać, aby ta sprzeczność między prawicą a lewicą została złagodzona. Wręcz przeciwnie, oni coraz bardziej oddalają się od siebie, coraz bardziej zderzają się i kłócą. Jest to szczególnie widoczne w Ameryce, gdzie społeczeństwo podzieliło się na dwa obozy – lewy i prawy, które nie mogą znaleźć żadnego wspólnego punktu. Ten rozłam jest odczuwalny nawet w rodzinach.
Wcześniej nie było takiej sprzeczności we wszystkich kwestiach między opiniami: w odniesieniu do przyrody, ekologii, uzbrojenia, rodziny, seksu, żywności – absolutnie do wszystkiego. I zamiast tego, aby szukać punktów zbieżności, zrozumieć, jak osiągnąć porozumienie, widzimy, że dwie linie – prawa i lewa – rozchodzą się coraz dalej, stają się coraz bardziej polarne i różnią się od siebie, jak wschód od zachodu lub północ od południa.
Dystans między nimi coraz bardziej rośnie i nie ma nic, co by ich łączyło. I im dalej będzie rozwijał się świat, tym głębszy będzie stawał się ten rozłam i będzie wzrastała nienawiść, odrzucenie, nieporozumienie i niechęć do wzajemnego zrozumienia. Wszystko to budzi w społeczeństwie Stwórca. Ameryka rozpada się na dwa wrogie obozy, jakby nie było innych podejść i partii poza prawicą i lewicą. I nic nie można z tym zrobić, bo taka jest natura.
Natura nie zamierza pomagać się zjednoczyć ludziom, a wręcz przeciwnie, będzie rozdzielać na dwa równe obozy, jak teraz widzimy w USA. Jak to możliwe, żeby społeczeństwo podzieliło się dokładnie pośrodku: miliony ludzi po jednej stronie i miliony po drugiej, przeciwko sobie, tak że kilka jednostek przewagi decyduje o tym, kto zostanie prezydentem Ameryki?
I w takiej sytuacji w rzeczywistości nie ma prezydenta, przecież on powinien stać pośrodku między tymi dwoma liniami. W każdym nowoczesnym społeczeństwie ujawniają się dwie linie po to, abyśmy mogli ustanowić środkową linię, to znaczy Stwórcę, który musi odkryć się i ustanowić między nami połączenie. A w przeciwnym razie nie będziemy mogli istnieć i będziemy walczyć ze sobą nawzajem bez żadnych kompromisów i możliwości, aby osiągnąć porozumienie.
Nie ma linii środkowej, ona może przyjść tylko z góry. Tak zbudowany jest świat, tak działa natura. Dlatego grupy kabalistyczne, zwane Izraelem, pracujące nad zbliżeniem się do Wyższej Siły, celu stworzenia i skierowane „prosto do Stwórcy”, będą w centrum całego świata, w centrum ogólnej uwagi i będą musiały zapewnić połączenie pomiędzy lewą i prawą linią.
Cały świat zostanie podzielony na prawych i lewych. A między nimi kilka tysięcy tych zwanych „Izraelem”, którzy będą odpowiedzialni za to, że miliardy z jednej strony i miliardy z drugiej strony nie mogą się ze sobą połączyć. Dlatego jesteśmy zobowiązani do studiowania środkowej linii, która jest wyznaczana przez Wyższą Siłę, jak jest powiedziane: „Ten, który stwarza pokój w niebiosach, ustanowi pokój między nami” i pomoże nam prawidłowo rozwijać się.
Stan, który odkrywa się na wyborach w Ameryce, demonstruje nam, jaka będzie przyszłość całego świata. Społeczeństwo amerykańskie jest bardziej rozwinięte i dlatego tam już przejawia się ta rozbieżność. Reszta świata na razie pozostaje w tyle z powodu tradycji religijnych i kulturowych. Ale w Ameryce wszystkie narody są zmieszane i dlatego tak wyraźnie widać, jak dwie części amerykańskiego społeczeństwa całkowicie oddzielają się od siebie i nie ma nikogo, kto by je zjednoczył.
Jak może być prezydentem ten, który jest w stu procentach akceptowany z jednej strony i w stu procentach odrzucony przez połowę obywateli kraju. Jak w takiej sytuacji może być prezydent, stojący pośrodku i zarządzający wszystkimi? To jest całkowicie niemożliwe. Istnieje tylko jedna możliwość: ujawnić Wyższą Siłę, która połączy dwa obozy razem. A odkrycie Wyższej Siły i powszechne zjednoczenie jest naszą pracą, jako kabalistów. Wkrótce stanie się to jasne i musimy być na to przygotowani. Świat będzie tego chciał, przyjdzie i poprosi.
Świat coraz bardziej będzie się rozdzielał na dwie części i będziemy musieli przyciągać środkową linię z góry, aby zaczęła panować nad obydwoma biegunami, doprowadzając do porozumienia. Prezydent nie może być ani od lewej, ani od prawej strony, a tylko stojący pośrodku i prowadzący do zjednoczenia – to środkowa linia, którą odkrywa nauka Kabały.
Opublikowano dnia 12 listopada 2020
Ameryka jest podzielona na dwie połowy, które nienawidzą się nawzajem na śmierć. Cokolwiek powie ktoś, drugi instynktownie przeciwstawia się niezależnie od treści. Kiedy jeden kandydat reprezentuje połowę narodu, a drugi drugą połowę, żaden z nich nie reprezentuje kraju. To impas, który doprowadzi albo do wojny domowej, albo do zjednoczenia na zupełnie nowym poziomie. Obecnie to pierwsze jest znacznie bardziej prawdopodobne.
Obie strony mają świetne argumenty. Przedstawiają je jasno i klarownie, ale nikogo to nie przekonuje. Nikt nawet nie słucha. W rzeczywistości oba argumenty można uznać za zasadne, ale oba są błędne. Dlaczego się mylą? Bo jeśli myślisz, że pójście po twojej myśli uczyni kraj lepszym, podczas, gdy w rzeczywistości zwiększasz podziały i wrogość, to niezależnie od tego, jaki masz argument, jest on zły.
Co więcej, kiedy społeczeństwo osiąga taki poziom nietolerancji, to nie można już nazwać tego demokracją. Nawet, jeśli wygrasz wybory, to i tak prawie połowa kraju sprzeciwia się wszystkiemu, co robisz i czuje, że Ty, zwycięzca, narzucasz im swoją opinię wbrew ich woli. Podstawą demokracji jest uznanie, że większość przewodzi, biorąc przy tym pod uwagę poglądy i potrzeby mniejszości. Kiedy nie ma zaufania, nie ma poczucia wzajemnego szacunku, ani nie ma demokracji.
Zamiast tego jest tyrania jednej połowy nad drugą. To jest sytuacja wysoce wybuchowa i taka jest obecnie Ameryka. Jeśli Amerykanie nie wyjdą szybko z martwego punkty, w jakim się znaleźli, w najbliższej przyszłości może dojść do wybuchu wojny domowej.
Aby zmienić sytuację w Ameryce, Amerykanie muszą najpierw zrozumieć, że nigdy nie przekonają drugiej strony. Nikt się z nikim nie zgodzi – ani teraz, ani nigdy. Doszliśmy do takiego poziomu skupiania się na sobie, że nie możemy słuchać siebie nawzajem, więc perswazja jest nie na miejscu. Następnie Amerykanie muszą zaakceptować, że nieporozumienia nie są problemem, ale zaistniałą sytuacją, z którą muszą sobie poradzić, w przeciwnym razie jedyne wyjście, jakie zobaczą to pozabijać się nawzajem.
Zakładając, że Amerykanie nie opowiadają się za wzajemną eksterminacją, muszą znaleźć sposób na wspólne życie. Rzeczywiście, jest taki sposób. Cała rzeczywistość jest zbudowana na uzupełnianiu się przeciwieństw, które żyją obok siebie i tylko ich wzajemne istnienie tworzy harmonię, równowagę i życie!
Przeciwieństwa nigdy się nie zgadzają. Gdyby tak się stało, zgoda by ich anulowała i przestałyby istnieć. W rzeczywistości istnienie jednego umożliwia istnienie drugiego. Czy byłby dzień bez nocy, narodziny bez śmierci, wiosna bez jesieni lub głowy bez ogonów? Nie byłoby niczego; wszechświat by nie istniał.
Dopiero, gdy zdasz sobie sprawę, że potrzebujesz obu stron, możesz zacząć wszystko rozwiązywać. W rzeczywistości, gdy jednoczysz się ponad sporem, odkrywasz, że spór już nie istnieje, że jego jedynym celem było skłonienie cię do zjednoczenia wbrew twojej woli. Odnosi się to zarówno do relacji osobistych, jak i do stosunków międzynarodowych. Może to być trudne do zrozumienia w tej chwili, ale gdyby Ameryka zjednoczyła swoje szeregi, żaden z problemów polityki zagranicznej, którymi się teraz zajmuje, nie pozostałby aktualny.
Kiedy idziesz ramię w ramię z rzeczywistością, rzeczywistość idzie ramię w ramię z tobą. Kiedy przeciwstawisz się rzeczywistości i spróbujesz narzucić swój pogląd połowie narodu, który się z tobą nie zgadza lub nie akceptuje twojego przywództwa, przegrywasz zarówno w sprawach wewnętrznych, jak i międzynarodowych. Jedyne, czego potrzeba w dzisiejszym podzielonym świecie, to jedność. Ci, którzy to przeoczą, pozostaną w tyle i upadną z powodu wojny lub rozłamu społecznego. Ci, którzy to pojmą, poprowadzą świat w przyszłość.
Źródło: https://www.newsmax.com/michaellaitman/illegitimate/2020/11/06/id/995713/
Opublikowano dnia 10 listopada 2020
Wchodzimy w nowy etap naszej „relacji” z koronawirusem. Zakończyliśmy już etap zaprzeczania i ludzie zaczynają akceptować, że wirus nadal tu jest i nie możemy nic zrobić, aby go przegonić. Choć wyglądamy na pogrążonych w złości i to wciąż może spowodować wiele szkód, powoli zaczynamy być zmęczeni wojną i skłonni do kapitulacji. Nie mamy za bardzo na co liczyć. Starymi sposobami chcemy uszczknąć coś dla siebie: zabawy, zdobycie czegoś, zarobku, konkurowania, ale nic się nie dzieje. Po prostu żyjemy bez celu z dnia na dzień. Ta bezcelowość nie jest tak bierna, jak się wydaje. U niektórych budzi złość i agresję; u innych powoduje apatię.
Starymi sposobami chcemy uszczknąć coś dla siebie: zabawy, zdobycie czegoś, zarobku, konkurowania, ale nic się nie dzieje. Po prostu żyjemy bez celu z dnia na dzień. Ta bezcelowość nie jest tak bierna, jak się wydaje. U niektórych budzi złość i agresję; u innych powoduje apatię.
Co gorsza, frustracja i odczuwana beznadzieja mogą przenosić się z poziomu osobistego na poziom społeczny i prowadzić do buntów społecznych, rewolucji i dezintegracji społeczeństw i krajów. Stamtąd odczuwana beznadzieja może rozprzestrzenić się na poziom międzynarodowy i doprowadzić do starć między krajami, które, nie widząc przyszłości dla siebie ani dla świata, mogą doprowadzić do totalnej wojny światowej, w której nie będzie chodziło o wygraną, ale o to by zniszczyć jeden drugiego. Jeśli dojdzie do tego, będzie to wojna nuklearna, najgorszy koszmar dla ludzkości.
Nie to, że nasze życie było bardziej wartościowe przed Covid-19, ale przed pandemią mogliśmy zagłuszyć swoją pustkę wycieczkami, zakupami, karierami, częstymi przeprowadzkami, częstymi zmianami partnerów i Netflixem. Teraz mamy tylko Netflix. Ale obecnie wraz z umierającym przemysłem filmowym, nawet Netflix wydaje się bardziej pomnikiem minionego życia niż przyjemną rozrywką. To tak, jakby wirus utopił nasze poprzednie sposoby czerpania przyjemności i pozostawił nas z trudem łapiących powietrze, desperacko szukających nowego sposobu na odzyskanie witalności, znalezienie powodu do życia.
Jest to etap, na którym naprawdę możemy zacząć budować coś nowego. Dopiero, gdy całkowicie zrezygnujemy z szukania sposobów na zadowolenie siebie, zaczniemy przychylniej spoglądać na zadowalanie innych. Do tego właśnie prowadzi Covid, ponieważ jeśli chodzi o zadowalanie innych, to co możemy zrobić dla innych i co inni mogą zrobić dla nas, to jest to coś co nie ma końca.
Ludzkość zmierza w kierunku wzajemności jakiej nigdy nie znaliśmy. Do tej pory byliśmy przyzwyczajeni do myślenia o społeczeństwie, przyjaciołach, a nawet rodzinie, jako źródle korzyści i przyjemności dla nas samych. Koronawirus sprawia, że odwracamy nasz stosunek do ludzi wokół nas i zaczynamy postrzegać ich, jako okazję do dawania, a samo dawanie dostaje nowe znaczenie w naszym życiu, daje nowe źródła przyjemności i radości, nową witalność i energię, w którą się angażujemy raczej na zasadzie wzajemności niż skupiając się na sobie.
Transformacja nie nastąpi z dnia na dzień. Wciąż jesteśmy na samym początku. Plaga jest bardzo „młoda”, ma zaledwie kilka miesięcy, ale już widać trend. Stopniowo wirus upodabnia nas do reszty natury: dawanie i otrzymywanie, równowaga i harmonia. Uczy nas jak być świadomymi jednostkami, które poczują się częścią wielkiego i wspaniałego projektu, stworzonego przez naturę, i który przejawia się w otaczającej nas rzeczywistości. Zamiast ciągłego odczuwania pustki w poszukiwaniu przyjemności, będziemy świętować życie. Zamiast wykorzystywać i zubażać nasze społeczne i naturalne środowisko, staniemy się jak tętniące źródła, które zawsze dają napełnienie i nigdy nie wysychają.
Starając się dawać zamiast otrzymywać, znajdziemy coś więcej niż tylko powód do życia; znajdziemy sens życia! Odkryjemy, że prawdziwa radość i satysfakcja istnieje w tworzeniu życia, a nie w eliminowaniu go. W trakcie tego procesu odkryjemy integralną naturę rzeczywistości, w której wszystko jest połączone i ewoluuje. Będziemy bardziej czuć siebie. jako część wspólnej rzeczywistości aniżeli odrębne jej elementy, których istnienie kończy się, wraz z wyczerpaniem się fizycznej egzystencji.
Okradając nas z zabawek poprzedniego życia, Covid-19 nie jest karą. Raczej sprawia, że podnosimy głowy i patrzymy, gdzie leży prawdziwa przyjemność. Gdyby nie odebrał nam poprzedniego życia, zajęłoby nam dziesięciolecia ludzkiego cierpienia, wojen i wzajemnego unicestwiania, by w końcu spojrzeć w górę i zobaczyć, gdzie leży prawdziwa przyjemność. Pomimo strat, Covid jest najmniej bolesnym środkiem, jakiego może użyć natura, aby wskazać nam drogę do szczęśliwego i zrównoważonego życia. Im szybciej podążymy tą drogą, tym mniej będziemy musieli cierpieć, zanim odnajdziemy szczęście i sens życia.
Źródło: https://bit.ly/3p8NOOj
Opublikowano dnia 3 listopada 2020
Zespół ostrej niewydolności oddechowej Koronawirus 2, lub w skrócie SARS-CoV-2, to szczep koronawirusa, który powoduje chorobę Koronawirus 2019, czyli COVID-19 – pandemia, która zabiła ponad milion osób w ciągu zaledwie dziesięciu miesięcy i wciąż rozwija się w swej złośliwości i potędze. Wirus zmiażdżył również światową gospodarkę.
Nie widząc lepszej opcji, rządy drukują pieniądze, jakby nie było jutra. Ale, jeśli tak będą dalej postępować, jutra naprawdę nie będzie, przynajmniej takiego, w którym chcielibyśmy żyć.
Przy niezliczonych pustych domach i mieszkaniach i milionach ludzi mieszkających na ulicach, widać wyraźnie, że system ma fundamentalne błędy.
Taki czas, kiedy to, co jest ci znane zawodzi, jest odpowiednim momentem na myślenie nieszablonowe. Wiemy, że istnieją podstawowe potrzeby, które muszą być zaspokojone bez względu na wszystko. Należą do nich jedzenie, ubrania i mieszkanie. Jeśli ludzie ich nie mają po prostu , zniszczą kraj próbując przetrwać. Dlatego rząd, każdy rząd, musi zapewnić te podstawy lub dopilnować, aby były one dostępne dla każdego obywatela.
Aby wszystkim zagwarantować zaspokojenie podstawowych potrzeb, rząd musi dopilnować, aby dystrybucja dotarła do wszystkich ludzi. Obecnie około połowa produkowanej żywności nie dociera do konsumentów, ponieważ zanim dojdzie do zakupu, upływa jej termin przydatności do spożycia lub jest ona niszczona przez producentów lub sprzedawców detalicznych w celu utrzymania ceny, bądź koszty transportu powodują, że dystrybucja jest nieopłacalna.
To, co jest prawdą w przypadku jedzenia, jest tak samo prawdziwe w przypadku ubrań, których tony są wyrzucane pod koniec każdego sezonu, temat dotyczy również mieszkań. Sytuacja na rynku w której niezliczone ilości domów i mieszkań stoi pustych, podczas gdy miliony ludzi mieszkają na ulicach, wyraźnie pokazuje, że system ma fundamentalną wadę.
Możesz powiedzieć: „To jest kapitalizm”, ale trzymanie ludzi na ulicy, kiedy jest mnóstwo domów, które mogliby zajmować, nie ma sensu. A jeśli kapitalizm działa poza ludzkim sensem, to znaczy, że kapitalizm nie ma sensu, w każdym razie nie w dzisiejszym świecie. Innymi słowy, nadszedł czas, aby pożegnać się z kapitalizmem i przyjąć bardziej rozważne i humanitarne podejście (chociaż sugeruję, abyśmy nie nadawali mu nazwy, przynajmniej na razie).
W tej chwili ważne jest, aby pomóc ludziom zrozumieć, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za siebie nawzajem i za całą naturę. Nasz styl życia zmienił naszą planetę w gigantyczny śmietnik. Mieszkamy w śmietniku, ale narzekamy, gdy zachorujemy. Nadszedł czas, abyśmy zajęli się rezultatem tego, jak żyjemy – jaki ma to na nas wpływ.
Więc kiedy wszyscy będą mieli zaspokojone podstawowe potrzeby niezbędne do przetrwania, nadejdzie czas, aby zmienić nasz styl życia, a mianowicie nasz stosunek do siebie. Kapitalistyczna konkurencja jest destrukcyjna. Pomogła nam wyjść z jaskiń, ale spójrz, dokąd nas doprowadziła. Jeśli musimy konkurować, powinniśmy konkurować o to, kto łączy więcej ludzi, kto ich jednoczy, kto sprawia, że są bardziej troskliwi i biorą pod uwagę potrzeby innych zamiast pozostawać obojętnymi i samolubnymi.
Oczywiście możemy zlekceważyć tę całą koncepcję ekonomii wywołaną przez Covid i wrócić do kapitalizmu, ale to nie zadziała. Covid zabije każdą próbę powrotu do 2019 roku. A im dłużej zwlekamy ze zmianą, tym trudniejsze i bardziej bolesne będą szturchnięcia ze strony koronawirusa. Jeśli jest coś, czego pragnę dla ludzkości, to jest to, żeby wszyscy szybko zrozumieli, dokąd zmierzamy i zastosowali lekarstwo, które właśnie opisałem, zanim otrzymamy cios.
Źródło: https://bit.ly/3kQcx7C
Opublikowano dnia 2 listopada 2020
Pomimo wszystkich naszych wysiłków, aby zaprzeczyć powadze sytuacji, COVID-19 nie jest żartem. To poważna choroba i im częściej ją ignorujemy, tym poważniejsza się staje.
Jeśli początkowo myśleliśmy, że dotyczy to tylko osób starszych i chorych, teraz wiemy, że dotyczy to wszystkich, w każdym wieku, i w każdym stanie zdrowia. Ale najbardziej przerażającym aspektem koronawirusa jest jego wpływ na dzieci. Podczas, gdy większość zarażonych dzieci nie ma objawów, u niektórych rozwija się bardzo ciężki stan zwany pediatrycznym wieloukładowym zespołem zapalnym (PIMS), który wpływa na ich mózg, a nawet może prowadzić do śmierci.
Ignorowanie ryzyka związanego z COVID-19, pod wieloma względami przypomina grę w rosyjską ruletkę. Szanse na śmierć w tym przypadku są znacznie mniejsze, ale głowa na muszce jest głową naszych dzieci. Czy jesteśmy gotowi zaryzykować?
Im dłużej zwlekamy z radzeniem sobie z wirusem, tym bardziej zaraźliwy i ekspansywny się staje. Co się stanie, jeśli będziemy zwlekać przez kolejnych sześć miesięcy? O ile gorzej wpłynie to na nas i na nasze dzieci? Czy chcemy czekać na wzrost śmiertelności? Czy chcemy czekać, aż szpitale nie będą w stanie leczyć osób z żadną chorobą, ponieważ łóżka będą zajęte przez pacjentów z COVID? Naprawdę powinniśmy lepiej orientować się w sytuacji.
Koronawirus nie przybył z krótką wizytą. Powiedziałem to, kiedy pojawił się po raz pierwszy, a teraz nauka zaczyna to rozpoznawać. Kilka dni temu John Edmunds, członek brytyjskiej naukowej grupy doradczej ds. Nagłych wypadków powiedział prawodawcom: „Będziemy musieli żyć z tym wirusem na zawsze. Jest bardzo mała szansa, że uda się go zlikwidować”. Mówiąc prościej, życie, któremieliśmy do 2020 roku, nigdy nie wróci; musimy zbudować nowe i lepsze.
Pierwszym miejscem, od którego należy zacząć rekonstrukcję naszego życia, jest nasze społeczeństwo. Jeśli przeanalizujemy każdy kryzys, z którym boryka się ludzkość, łatwo jest wymienić listę przyczyn, która do niego doprowadziła. Ale za każdym kryzysem, niezależnie od tego czy jest to zmiana klimatu, pożary lasów, COVID-19, głód, wojna, zanieczyszczenie wody, zanieczyszczenie powietrza, nadużywanie narkotyków, ubóstwo, otyłość, przemoc domowa, rasizm czy jakikolwiek inny kryzys, stoi brak uwzględniania potrzeb innych ludzi i alienacja społeczna.
Jednych pouczamy, innych demonizujemy, obrażamy, manipulujemy i oszukujemy na drodze do bogactwa i władzy. Niektórzy są bardziej agresywni, inni mniej, ale taki sposób myślenia dominuje na całym świecie. Jest to również sposób myślenia, który spowodował niezliczone kryzysy nękające naszą planetę. Nigdy ich nie pokonamy, dopóki nie wykorzenimy naszego nieustannego złego traktowania siebie nawzajem.
Wiemy, że wzajemna odpowiedzialność jest dobrem nas wszystkich; czujemy to instynktownie. Ale ilekroć chcemy ją wdrożyć, „głos rozsądku” budzi się w naszych głowach i mówi, że nie ma sensu próbować, ponieważ zbyt mało ludzi jest skłonnych podjąć wysiłek, że jest to wbrew ludzkiej naturze, i że jeśli myślimy, że to kiedykolwiek zadziała to poruszamy się w strefie marzeń, itp.
Ale czy to wbrew ludzkiej naturze chcieć czuć się bezpiecznie? Czy chęć zaufania ludziom jest wbrew ludzkiej naturze? Czy budowanie sieci wzajemnej odpowiedzialności w celu ochrony zdrowia i dobrego samopoczucia wszystkich jest sprzeczne z ludzką naturą? Wręcz przeciwnie, nic nie jest bardziej naturalne niż te zachowania. Każda osada zapewnia swoim mieszkańcom dokładnie te korzyści; to dlatego ludzie żyją w osadach i społecznościach, a kiedy wybieramy naszych przywódców, szukamy tych, którzy najlepiej zapewnią nam te potrzeby.
Ale żyjąc w systemach, które zapewniają nam życie, źle traktujemy elementy składowe tych systemów – siebie nawzajem. To nie ma sensu. To tak, jakby komórki zaatakowały antygen, który przyszedł im pomóc w walce z wirusem, a następnie skarżyły się, że są chore.
Musimy przestać ulegać naszemu ego. Wypacza ono naszą percepcję i sprawia, że myślimy o sobie niewłaściwie. Sprawia, że się nienawidzimy, podczas gdy w rzeczywistości wszyscy jesteśmy od siebie zależni i nie bylibyśmy w stanie żyć, gdyby nie było nas wszystkich.
A jeśli nie jesteśmy wystarczająco silni, aby walczyć ze swoim ego dla własnego dobra, zróbmy to przynajmniej dla naszych dzieci. To nie ich wina, że pozwalamy naszemu ego szaleć w amoku; to nie ich wina, że jesteśmy bez serca, tchórzymy i nie widzimy nic poza czubkiem własnego nosa. Zrezygnujmy z naszego ego przynajmniej ze względu na dzieci, aby one też miały przyszłość i nie grajmy w rosyjską ruletkę z głowami naszych dzieci na muszce.
Źródło: https://www.newsmax.com/michaellaitman/covod-19-children/2020/10/23/id/993450/
Opublikowano dnia 2 listopada 2020
Czy myślałeś kiedyś o tym, że twoje myśli budują lub niszczą świat wokół ciebie? One to robią; są „mózgiem” naszych pragnień, które projektują świat, w którym żyjemy.
Od dziesięcioleci wiemy, że ludzkość niszczy planetę, że nasz styl życia jest niezrównoważony, i że żyjemy w pożyczonym czasie, za który zapłacą nasze dzieci. Wiedzieliśmy o tym, próbowaliśmy się powstrzymać, ale nie mogliśmy. Dopiero Covid zatrzymał nasze lekkomyślne postępowanie. Jeśli odejdzie, zniszczymy wszystko, co zostało z naszej planety i nie zostawimy nic, co by mogło dalej się rozwijać. Nie możemy temu zaradzić, ponieważ nasze działania są pochodnymi naszych myśli i tak długo, jak nasze myśli są negatywne, takie będą nasze działania.
Szukamy lekarstwa na Covid-19, ale zapominamy, że pochodzi on z tego samego źródła, które tworzy wszystkie nasze „choroby”, od wirusów po huragany. Tak jak nie musimy pracować nad naprawieniem naszego zachowania wobec środowiska, ale nad naprawieniem naszych myśli, które powodują, że źle traktujemy środowisko, nie musimy skupiać się na wyleczeniu wirusa, ale na wyleczeniu jego przyczyny – naszych podłych myśli.
Kabaliści nie zajmują się tak bardzo ograniczaniem emisji CO2, recyklingiem odpadów czy ratowaniem zagrożonych gatunków, nie dlatego, że nie dbają o nasz świat. Wręcz przeciwnie, bardzo dbają o całe życie i całą naturę! Dlatego skupiają się na głównym problemie, który generuje wszystko, co negatywne w naszym świecie: nasze myśli. Jeśli zmienimy nasze myśli, zmienimy otaczający nas świat. Jeśli zmienimy nasze myśli z negatywnych na pozytywne, żaden problem nie będzie nie do rozwiązania.
Moglibyśmy argumentować, że nie możemy kontrolować naszych myśli, że pojawiają się one w naszym mózgu bez pytania o „pozwolenie”. To prawda, że myśli nie „proszą o pozwolenie”, zanim się pojawią, ale możemy dostroić „fabrykę”, która je tworzy: środowisko społeczne, w którym żyjemy.
Jeśli urodziliśmy się w środowisku, które mówi, że jesteś tak dobry, jak twój ostatni podbój, to nie będziemy mieli innego wyjścia, jak tylko stanąć do bezwzględnej rywalizacji, dopóki nie wyczerpiemy się na śmierć. W ten sposób zniszczymy wszystko wokół nas: ludzi, zwierzęta, rośliny i minerały. Obecnie, mniej więcej tak zachowujemy się wszyscy, dlatego na świecie panuje taki bałagan.
Możemy zmienić nasz świat. Jeśli zaczniemy pielęgnować inną kulturę – przyjmować różnorodność, zachęcać do oryginalności, wspierać współpracę i nagradzać przejawy solidarności – nasz świat natychmiast się zmieni ze złego w dobry. Nie będziemy musieli martwić się o to, co powinniśmy, a czego nie powinniśmy robić; będziemy musieli martwić się tylko o to, co myśleć, a czego nie.
Możemy zmienić nasz świat. Jeśli zaczniemy pielęgnować inną kulturę – przyjmować różnorodność, zachęcać do oryginalności, wspierać współpracę i nagradzać przejawy solidarności – nasz świat natychmiast zmieni się ze złego w dobry. Nie będziemy musieli martwić się o to, co powinniśmy, a czego nie powinniśmy robić; będziemy musieli martwić się tylko o czym myśleć, a o czym nie.
Nie możemy sami zmienić naszych myśli. Ale nie ma niczego, czego nie możemy osiągnąć razem. Możemy nawet przekształcić naszą naturę, zmienić negatywne nastawienie, z jakim się rodzimy, na pozytywne, które wszyscy razem stworzymy.
Szukamy lekarstwa na Covid-19, ale zapominamy, że zaraza pochodzi z tego samego źródła, z którego pochodzą wszystkie nasze „choroby”, od wirusów po huragany. Tak jak nie musimy pracować nad naprawieniem naszego zachowania wobec środowiska, ale nad naprawieniem naszych myśli, które powodują, że źle traktujemy środowisko, nie musimy skupiać się na wyleczeniu wirusa, ale na wyleczeniu jego przyczyny – naszych podłych myśli. Byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli znaleźć szczepionkę na Covid-19, ale jeśli nie rozwiążemy jego pierwotnej przyczyny, pojawi się więcej gorszych zagrożeń, więc tkwiąc po szyję w grzęzawisku, jakim stało się nasze życie, zamiast próbować utrzymać się na powierzchni, cały nasz wysiłek moglibyśmy włożyć w rozwiązanie na poziomie systemowym i naprawdę odmienić nasze życie.
Źródło: https://bit.ly/34Q3EFh
Opublikowano dnia 24 października 2020
Niepokoje społeczne, klęski żywiołowe, pandemia, kryzys gospodarczy, polaryzacja – spadają na nas wszystkich w Ameryce i na całym świecie. Jest to pierwszy raz w historii, kiedy ciosy wymierzone są w ludzi na całym świecie, niezależnie od pochodzenia, narodowości, płci czy statusu. A problemy będą narastać, dopóki nie wykorzystamy tej wyjątkowej okazji, aby uświadomić sobie, że cały świat żegluje razem po tych niespokojnych wodach, dlatego – gdyż podczas tej burzy tylko dzięki naszemu połączeniu będziemy w stanie utrzymać się na powierzchni.
Wszystkie kłopoty, cały ten brak równowagi, jakiego doświadcza świat, są w rzeczywistości wynikiem walki dwóch sił natury: siły separacji i siły połączenia. Ale, o jakim rodzaju połączenia tutaj mówimy? Mamy na myśli nierozerwalny związek, który powinien zachodzić między jednostkami na poziomie ludzkim, najwyższym w przyrodzie, ponad florą i fauną. Jest to kluczowe, ponieważ ludzie, a szczególnie relacje między nami, mają najgłębszy wpływ na niższe poziomy przyrody.
Przewiduje się głód, wojny i klęski żywiołowe, nic nie wskazuje na to, że najgorsze już za nami. Wręcz przeciwnie, wszystkie wskaźniki pokazują, że świat jest daleki od uzdrowienia. W środku obecnego kryzysu i ponurych prognoz ludzie odczuwają zmęczenie. Kiedy zaczynamy spodziewać się powrotu do zdrowia po szeroko zakrojonych reperkusjach Covid-19, wybucha druga fala z nowymi blokadami na horyzoncie, gospodarka dalej się kurczy, a zapełnienie lodówki staje się trudniejsze niż kiedykolwiek.
Jakby tego wszystkiego było mało, ekstremalne warunki pogodowe stały się nową normą. Po raz drugi w historii sezon huraganów w Ameryce był tak aktywny, że 21 nazw burz wybranych na cały sezon już zostało zużytych, a Narodowe Centrum Huraganów musiało utworzyć nową listę opcjonalnych nazw, używając greckiego alfabet.
Wszystkie kłopoty, cały ten brak równowagi, jakiego doświadcza świat, są w rzeczywistości wynikiem walki dwóch sił natury: siły separacji i siły połączenia. Ale, o jakim rodzaju połączenia tutaj mówimy? Mamy na myśli nierozerwalny związek, który powinien zachodzić między jednostkami na poziomie ludzkim, najwyższym poziomie w przyrodzie, ponad florą i fauną. Jest to kluczowe, ponieważ ludzie, a szczególnie relacje między nami, mają najgłębszy wpływ na niższe poziomy przyrody.
Czym jest pozytywna siła
Kiedy ludzie prawidłowo się łączą, tworzy się pewien rodzaj pola magnetycznego, które przenika resztę natury. Do tej pory ludzkość kierowana była negatywnymi myślami i lekkomyślnymi, despotycznymi zachowaniami wobec siebie, które negatywnie wpływają na ekosystem. Wirusy, które sobie nawzajem przekazujemy, są biologicznym wyrazem naszych szkodliwych i negatywnych relacji. Tak więc, jeśli nie naprawimy naszego wzajemnego połączenia, przyszłe pandemie będą czekały w kolejce na ujawnienie.
Nie chodzi o to, co wybuchnie później ani gdzie to się stanie; cały świat jest w stanie ciągłego niepokoju, a skala nieszczęść rośnie z dnia na dzień. Jesteśmy świadkami narastającej zarówno prędkości, jak i zakresu działania tych wstrząsów.
Istniejemy w globalnym, holistycznym i kompletnym systemie, w którym wszystkie elementy są doskonale zintegrowane, z wyjątkiem ludzi. Ale nie mamy wyjścia, nie ma możliwości ucieczki. Chociaż nie jesteśmy w pełni świadomi naszej absolutnej współzależności, w prawdzie rządzi nami prawo globalnego integralnego systemu, w którym każdy ma wpływ na wszystkich i na każdą inną część natury. Tak więc, jeśli nadal będziemy przyzwalali na przywództwo po stronie ego – które sprawia, że wypatrujemy własnej korzyści, potajemnie zadowoleni z nieszczęść i trudności innych – doprowadzimy do punktu zniszczenia planety Ziemi i unicestwienia „korony stworzenia”, czyli rasy ludzkiej.
Czy mamy alternatywę? Tak. Musimy pielęgnować wzajemne branie pod uwagę innych i odpowiedzialność – pozytywną siłę – dziś bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, aby zrównoważyć nasz egoistyczny styl życia – negatywną siłę – i oszczędzić sobie niezliczonych ilości niepotrzebnego cierpienia. Musimy zacząć od aktywnego otaczania się środowiskiem, które inspiruje nas do wzajemnej troski, współpracy i pozytywnych więzi.
Krótko mówiąc, natura nieustannie ewoluuje poprzez serię kryzysów, których ostatecznym rezultatem jest pobudzenie nas do osiągnięcia wyższego poziomu współpracy i jedności. Właśnie w tym czasie powszechnego kryzysu jesteśmy przygotowywani do globalnej przemiany w kierunku pełnej integracji z naturą.
Jeśli pójdziemy w kierunku pozytywnego połączenia ponad naszymi skłonnościami do podziałów – stawiając jedność na pierwszym miejscu w całym społeczeństwie ludzkim – zapewnimy dobre zdrowie całej planecie i otworzy się dla nas zupełnie nowy harmonijny poziom egzystencji.
Źródło: https://bit.ly/3ko31s6
Opublikowano dnia 21 października 2020
Naprawdę nie rozumiemy, dlaczego uderzył COVID. Ludzie obwiniają za to Chiny, Żydów, nietoperze, norki, wycinki lasów, skorumpowane firmy farmaceutyczne i tak dalej. Ale nikt nie obwinia siebie. Nikt nie łączy erupcji COVID-19 z wszechobecnym złym traktowaniem wszystkiego i wszystkich.
To jest zrozumiałe; nie widzimy całego systemu. Chociaż naukowcy, od co najmniej stulecia wiedzą, że świat jest ze sobą połączony, i że wszystkie rzeczy są zbudowane z tych samych kilku cząstek, ale my nie doświadczamy tego w naszym codziennym życiu, więc zachowujemy się tak, jakby to nie było prawdą. Ale zachowanie, jakbyśmy nie mieli ze sobą nic wspólnego, jest tak samo odpowiedzialne, jak picie wody, pomimo tego, że jest opisana, jako skażona listerią, ale nie wierzymy w to, bo nie widzimy bakterii. W momencie pojawienia się objawów powrót do zdrowia jest znacznie trudniejszy i bardziej bolesny.
Wszystkie części rzeczywistości w prawidłowy sposób są ze sobą połączone. Minerały, flora i fauna w naszym świecie funkcjonują zgodnie z zakodowanymi w nich prawami natury i nie mają swobody wyboru. Wilki nie są złe, ponieważ jedzą inne zwierzęta, a jelenie nie są dobre, ponieważ żywią się roślinami, a nie innymi zwierzętami. W rzeczywistości, gdyby nie mięsożercy, stada roślinożerców podupadłyby na zdrowiu, populacja stałaby się nazbyt liczna, zubożałby świat roślinny, który ją karmi i ostatecznie, populacja wymarłaby w cierpieniu, ponieważ natura znalazłaby inny sposób na doprowadzenie do równowagi. Kiedy patrzysz na naturę, zdajesz sobie sprawę, że zachowuje idealną równowagę, w której każdy element gwarantuje integralność całego systemu.
W całej naturze jest tylko jeden wyjątek: człowiek. Ludzie są jedynym elementem w przyrodzie, który może zachowywać się tak, jakby z niczym nie miał nic wspólnego i przez jakiś czas uchodzi mu to na sucho. Do tej pory walczyliśmy z naturą, rośliśmy w siłę i przez ostatnie dwa stulecia myśleliśmy, że prawie ją pokonaliśmy. Co gorsza, walczyliśmy ze sobą, a nasza nienawiść do siebie sprawiła, że jeszcze bardziej zrujnowaliśmy naturę w naszym wyścigu do wydobywania, pompowania i odbierania jej skarbów, wszystko po to, aby wygrać wyścig z innymi.
COVID-19 stanął nam na drodze, zahamował gospodarkę. Nasza nienawiść i chęć wykorzystywania, rządzenia i upokarzania spowodowały taką szkodę w przyrodzie, że wygenerowała naturalne lekarstwo na ludzką naturę: nowy koronawirus. Wszystkie jego gałęzie, powstrzymały wyścig zbrojeń i wiele działań wojennych, planowanych w różnych krajach, a nawet odgrodziły nas od innych ludzi, abyśmy nie musieli tolerować napięć we wrogich miejscach pracy lub w szkole pełnej rywalizacji.
Ale ponieważ nie widzimy systemu, uważamy, że to nie nasza nienawiść spowodowała pojawienie się wirusa; myślimy, że to coś lub ktoś inny – kogo nienawidzimy – spowodował jego pojawienie się. Jesteśmy w błędzie. To nasz własny stosunek do siebie wytworzył to i inne zarazki, które nadejdą, jeśli nie zmienimy kursu.
E pur si muove („A jednak się porusza”) powiedział Galileo Galilei, kiedy został zmuszony do wycofania się z twierdzenia, że Ziemia krąży wokół Słońca. Dziś wiemy, że miał rację. Ale jeśli chodzi o prawdy, które dotyczą naszej wzajemnej nienawiści, jesteśmy tak samo ignoranccy i uparci, jak oprawcy Galileusza. Szkoda, bo orbita Ziemi wokół Słońca jest ważna, ale nie tak ważna, jak to, że nienawiść powoduje choroby. Nieznajomość pierwszego faktu jest wstydem; nieznajomość tego ostatniego faktu może kosztować nas życie.
Opublikowano dnia 15 października 2020
Ego było wspaniałe, dopóki nam służyło. Pragnienie władzy, wiedzy i bogactwa doprowadziło cywilizację do innowacji, tworzenia i kwestionowania własnych ograniczeń. Dzięki ego żyjemy dłużej, prowadzimy łatwiejsze życie i dużo bardziej angażujemy się w realizację naszych marzeń niż w przetrwanie.
Teraz, gdy natura pokazała, jaka może być ludzkość, możemy wznieść się ponad nasze cechy wrodzone i zakończyć erę ego. W pamięci możemy zachować, jako przypomnienie, to jacy możemy być, kiedy nie jesteśmy świadomi. Natomiast jest w nas gotowość na rozpoczęcie nowej epoki, zamiast dyktatury ego nadszedł czas, abyśmy rozpoczęli erę troski o siebie nawzajem.
Ale w ciągu kilku ostatnich dekad ludzkie ego urosło przekraczając właściwe proporcje. Już nie działa na naszą korzyść; stało się toksyczne i szkodliwe. Dzisiaj ego czyni nas nietolerancyjnymi wobec innych poglądów, wyzyskuje innych ludzi i całą naturę oraz lekceważy fakt, że zostawimy naszym dzieciom świat w ruinie. W rzeczywistości, w niektórych krajach nawet rodzicielstwo traci na popularności i dzieci stają się rzadkością, ponieważ ludzie postrzegają wychowywanie następnego pokolenia, jako niewdzięczne zadanie.
Poprzez takie nienaturalne skłonności i nadmierne skupienie na sobie, ego niszczy planetę, na której żyjemy, społeczeństwo, w którym żyjemy, a nawet nasze własne ciała. Jednym słowem ego nas zabija. Dzisiaj ego mówi wielu ludziom, aby nie nosili masek na twarzy i walczyli o wolność wyboru. Ale w czasie globalnej pandemii, co może być bardziej zgubnego dla nas i dla innych, niż nieprzestrzeganie minimalnego wymogu uniknięcia zarażenia? Jednak egoizm nie pozwala nam dostrzec, że ryzykuje naszym życiem i życiem naszych bliskich w imię fałszywej wolności, podczas gdy w rzeczywistości ego jest panem, a my jesteśmy jego niewolnikami.
Albo, na przykład weźmy nacjonalizm, klasyczny typ egoizmu. Demonizuje inny kraj lub naród i przekonuje nas, że jeśli tylko zrujnujemy, zubożymy lub pokonamy tego potwora, nasze życie będzie różowe. Zachęca nas do rozpoczęcia kampanii przeciwko naszej domniemanej nemezis, a kiedy skończymy zdewastowani i załamani, mówi nam, że politycy-oportuniści i bezduszni potentaci wykorzystali nas ponownie. I tak kończymy zrujnowani, uciskani i w beznadziei. Ale za kulisami to ludzkie ego kieruje serialem, śmiejąc się z nas wszystkich za naszymi plecami.
Nadszedł czas, aby zakończyć erę ego. Nadszedł czas, aby przekonać się, że jeśli podniesiemy głowy i zamiast zaspokajać nasze dziwactwa, spojrzymy na siebie, to przekonamy się, że nie mamy wrogów. Każda osoba, która jest inna niż ja, pokazuje mi coś, czego nigdy nie mogłem zobaczyć sam. Pokazujemy sobie nawzajem nowe piękno, uczymy się nowych pomysłów i wprowadzamy nowe sposoby myślenia, będąc po prostu innymi. To różnorodność sprawia, że świat, w którym żyjemy jest piękny, i to różnorodność utrzymuje go przy życiu.
Nie wolno niszczyć nawet najbardziej ekstremistycznych poglądów. Są ekstremalne, ponieważ istnieje również ich przeciwna skrajność i razem pozwalają nam odróżnić dobro od zła, wybrać jedność zamiast separacji, troskę o nieostrożność i połączenie zamiast wyobcowania. Gdyby nie ekstremiści, nie bylibyśmy w stanie się rozwijać. W rzeczywistości, jeśli spróbujemy je unicestwić, tylko wyrosną pod powierzchnią i zaatakują całe nasze społeczeństwo. To wtedy stają się niebezpieczne, kiedy nie używamy ich do kultywowania jedności i próbujemy ich siłą wykorzenić.
Ta sama natura, która rządzi światem, w którym żyjemy, tworzy najdziwniejsze zjawiska w ludzkości. I tak jak nie popełnia błędów, kiedy tworzy drzewa, tak samo nie popełnia błędów, kiedy tworzy różnych ludzi. To my mamy niewłaściwą perspektywę. Jesteśmy tymi, którzy uważają, że pogląd jest dobry, o ile jest mój i nie widzą, że w naturze nic nie jest jednolite, różnorodność rządzi, a dzięki temu się rozwijamy. Gdyby natura ujednoliciła ludzkość, nie wiedzielibyśmy, że musimy się zmienić i nadal prowadzilibyśmy nasz niezrównoważony styl życia, aż do żałosnego końca.
Teraz, gdy natura pokazała, jaka może być ludzkość, możemy wznieść się ponad nasze cechy wrodzone i zakończyć erę ego. W pamięci możemy zachować, jako przypomnienie, to jacy możemy być, kiedy nie jesteśmy świadomi. Natomiast jest w nas gotowość na rozpoczęcie nowej epoki, w miejsce ego-dyktatury – nadszedł czas, abyśmy rozpoczęli erę troski o siebie nawzajem.
Źródło: https://bit.ly/32XiVmW
Opublikowano dnia 13 października 2020
Amerykańskie społeczeństwo przeprowadza się. Według ostatnich badań, więcej niż jeden na pięciu dorosłych Amerykanów, czyli 22% populacji, przeniosło się lub zna kogoś, kto prawdopodobnie to zrobi w wyniku wpływu społeczno-ekonomicznego, jaki wywarł Covid-19. Firmy z Doliny Krzemowej, takie jak Google, Facebook, Twitter i inne, wysłały swoich pracowników do pracy z domu, przez co fizyczna bliskość do miejsca ich pracy jest nieistotna. Wysokie czynsze i obawy o bezpieczeństwo, to w wielu społecznościach główne powody dla rozważania relokacji – jest to widoczne w trendach wskazujących na tendencję do opuszczania miasta i zasiedlania terenów wiejskich. Czy to oznacza krok wstecz? Nie, proste życie zyskuje na popularności.
Cudownym, nieoczekiwanym efektem pandemii, widocznym w stylu naszego życia będzie otwarcie drzwi na prostsze, szczęśliwsze i bardziej satysfakcjonujące życie.
Mobilność, to cecha charakterystyczna Stanów Zjednoczonych. Według danych US Census Bureau, Amerykanie średnio zmieniają miejsce zamieszkania nie mniej niż 11 razy w ciągu swojego życia, głównie poszukując lepszych możliwości zatrudnienia. Ale relokacja z powodu pandemii ma w sobie coś szczególnego – to prawdziwy powrót do podstaw. Mieszkańcy obszarów miejskich coraz częściej rezygnują z dużych, stresujących i drogich miast, aby osiedlić się w cichych i sielskich wioskach, co jest zauważalnym trendem w Ameryce i Europie.
Dziesiątki lat temu ludzie przybyli z gospodarstw i wiosek do dużych miast, spodziewając się spełnienia swoich marzeń o postępie i zwiększonej mobilności. Obecnie, firmy zamykają się, a osoby, którym udało się utrzymać zatrudnienie zmieniają swój styl pracy z fizycznej obecności na zdalne zaangażowanie. Jakie zatem są korzyści z mieszkania na obszarach miejskich? Nie ma żadnych. Pandemia na dobre zmienia nasz styl życia. Będziemy coraz bardziej zdawać sobie sprawę, że przystosowanie do bardziej wirtualnego środowiska jest rzeczą pozytywną.
Kiedy populacja jest bardziej rozproszona i równomiernie rozmieszczona, wszyscy odnoszą korzyści – ekologia i ludzie. I odwrotnie, przeludnione miasta o dużym zagęszczeniu powodują stres w otaczającym ich środowisku i stanowią wyzwanie w zakresie efektywnego wykorzystania zasobów naturalnych, takich jak woda, energia i żywność. Na poziomie osobistym życie poza obszarami miejskimi jest łatwiejsze w zarządzaniu, przystępne cenowo i zdrowe.
Talmud babiloński mówi, że meshane makom, meshane mazal, co oznacza, że zmieniając nasze miejsce, dosłownie zmieniamy nasze przeznaczenie. W rzeczywistości nasze warunki zewnętrzne wpływają na nasze priorytety i to, na czym koncentrujemy się w życiu. Odnosi się to również do wewnętrznej przemiany, która ma miejsce. Przejście na cichy, prosty styl życia sprawi, że poczujemy się lepiej, spokojniej i bardziej zrównoważeni. Dzięki temu będzie nam się łatwiej dogadać. Osiedlenie w miejscu z dużą ilością przestrzeni na domowy ogród warzywny i plac zabaw dla dzieci złagodzi stres związany z zanieczyszczoną i hałaśliwą betonową dżunglą.
Wszyscy czujemy się bezpiecznie wobec tego, co nam jest znane nawet, jeśli jest to dalekie od ideału; dlatego ludzie opierają się zmianom. Ale pandemia szybko prowadzi nas do głębokiej transformacji z jednej rzeczywistości do drugiej. Stopniowo zdajemy sobie sprawę, że nie ma powrotu, droga jest wyłącznie naprzód, w kierunku globalnego świata, w którym zanikają granice między nami.
Cały świat mamy na wyciągnięcie ręki. Od pracy, po komunikację interpersonalną i zakupy – wszystko jest w zasięgu ręki, w ciągu kilku sekund. Ktoś może zadzwonić po jakąkolwiek usługę z Ameryki i skontaktować się z przedstawicielem obsługi klienta w Indiach bez najmniejszego poczucia odległości. Naprawdę staliśmy się jedną globalną wioską.
Obszary metropolitalne pozostaną ośrodkami rozrywki, kultury, atrakcji turystycznych i nie tylko. Wielkie fabryki niezbędne do zaspokajania potrzeb społeczeństwa również będą kontynuowały działalność w dużych miastach, ale populacja będzie się rozpraszać w różnych kierunkach. Cudownym, nieoczekiwanym efektem pandemii, widocznym w stylu naszego życia, będzie otwarcie drzwi na prostsze, szczęśliwsze i bardziej satysfakcjonujące życie.
Źródło: https://bit.ly/2Gs4yOs
Opublikowano dnia 13 października 2020
Pogrążeni w drugiej fali koronawirusa wyraźnie widzimy, że nie prowadzimy wojny z nim, ale ze sobą. Za lawiną statystyk, którymi nas zarzucają, kryje się elementarny ludzki egoizm, który nie chce oddać władzy. We wrześniu ponad pół tysiąca osób zmarło w Izraelu z powodu koronawirusa i jego konsekwencji. Staliśmy się krajem plagi – mimo tego, że cały świat ogarnęła pandemia, a prognozy są ponure. Stopniowo obniża się średni wiek ofiar znajdujących się w ciężkim stani. „Wbrew stwierdzeniu, że zmarli z powodu chorób współistniejących, nowe badanie pokazuje, że bez „korony” żyliby, co najmniej pół roku dłużej” – powiedział prof. Ran Blitzer, szef departamentu działu badań w Funduszu Ubezpieczenia Zdrowotnego Clalit.
Jednak nie tylko ofiary muszą być brane pod uwagę. Trzeba też wziąć pod uwagę żywych ludzi, którzy znaleźli się z dnia na dzień w coraz bardziej zaciskającym się imadle. Wcześniej czy później, wszyscy będziemy musieli zastanowić się nad tym poważnie, co się dzieje i będziemy musieli wyciągnąć wnioski. To imadło nie rozluźni się za pomocą magicznej różdżki, albo szczepionki. Sytuacja jest o wiele bardziej krytyczna. Chcemy tego czy nie, koronawirus zmusza nas do strasznej, nienawistnej konieczności – do troski o innych ludzi, na których nam nie zależy. Człowiek bezpośrednio zależny jest od otaczających go ludzi i ta zależność się nasila.
Wkrótce zobaczymy, że każdy przejaw naszej nieodpowiedzialności, każdy przykład obojętnej postawy, natychmiast wywołuje negatywną reakcję systemu, w którym wirusy i inne „naturalne” klęski „żywiołowe” są tylko czynnikami wpływu, nośnikami sygnałów. System nie wycofa się, ponieważ tego wymaga nasz rozwój. Mam wielką nadzieję, że szybko przejdziemy obecny etap. W rzeczywistości zagraża nam bardzo ciężkimi „komplikacjami”, gdyż trudno jest dotrzeć do człowieka pogrążonego w zwykłym egocentrycznym obrazie świata. Nie słyszy, nie zauważa sygnałów z zewnątrz, dopóki ich moc nie stanie się destrukcyjna…
Czego nie słyszymy?
Nie słyszymy przesłania Natury: „Nie jesteście mądrzejsi ode mnie, silniejsi ode mnie. Jesteście moimi ukochanymi dziećmi, które osiągnęły próg dojrzałości. I dlatego musicie dostosować się do moich praw”. Problem, który postrzegamy, jako koronawirus nie leży na poziomie biologicznym, a na poziomie relacji międzyludzkich – w najważniejszej i najbardziej zaniedbanej sferze naszego życia. Ludzie, którzy sieją nienawiść, są chronieni przez prawo. Głoszenie wrogości jest integralną częścią „wolności”. Musimy tylko ukryć się za „prawicowymi” hasłami: politycznymi, ideologicznymi, neoliberalnymi, religijnymi.
Inaczej być nie może: w egoistycznym społeczeństwie trzeba dać ujście nienawiści, aby nie wydostała się pod ciśnieniem, zmiatając wszystko na swojej drodze. Ale ten „zawór” już nie działa. Negatyw płynie już wszędzie, a sytuacja tylko się pogarsza. Pora przejść do nowego społecznego paradygmatu, do nowych relacji, bez względu na to, jak utopijnie by ich nie przedstawiał nasz przekupiony, kłamliwy „racjonalizm”.
Spójrzcie: on nie jest już racjonalny. Jego rady są nieskuteczne. Izrael kierując się nimi, tylko grzęźnie coraz głębiej i głębiej wyprzedzając całą planetę, obwiniając polityków za katastrofę, ale oni dokładnie odzwierciedlają stan narodu. Jak długo można ignorować oczywiste? Jak długo można nadeptywać na grabie w nadziei na inny wynik? Jak długo można napychać lekarstwami umierający stary świat? On umiera, dlatego że nadszedł jego czas. A my musimy patrzeć w przyszłość i budować nowy świat, póki jeszcze jest czas.
„Nawet bogowie są bezsilni w walce z głupotą” – te słowa Friedricha Schillera, podchwycone przez Izaaka Asimowa, trafnie charakteryzują obecny stan. Nasi „bogowie” są pokonani i bezsilni, są na łożu śmierci, ale my automatycznie kontynuujemy przestrzeganie przestarzałych dogmatów. Pozbądźmy się wreszcie ich władzy. Spójrzmy w przód, a nie w tył. W przeciwnym razie czeka nas agonia. Lekarze już ostrzegli, że koronawirus może rozprzestrzeniać się drogą powietrzną, nie tylko w mikrokropelkach, ale to jeszcze nie wszystko. W pewnym momencie okaże się, że nawet skafandry nie uratują nas przed nim. W rzeczywistości cierpimy z powodu wirusa niezgody między nami i on nie zna granic, przenika na wskroś przez wszelkie bariery, jak krótkie fale, których nasz sprzęt nie może przechwycić. Zarażamy się wzajemnie, emitując obojętność i nienawiść.
Oto, dlaczego kwarantanna stuprocentowo nie pomoże. Ona nas tylko „wypłucze”, wyczerpie, osłabi uścisk egoizmu, aby ludzie usłyszeli w końcu przesłanie Natury, przyjęli nakaz czasu. Nie ma innego wyjścia, możemy pozbyć się wirusów tylko wtedy, gdy oczyścimy relacje między nami. „Kochajcie się nawzajem” – mówi Natura – i wtedy nic was nie skrzywdzi. Nawet, jeśli myślicie, że to niemożliwe – dążcie do tego, „wiosłujcie”, zmierzajcie do tego z całej siły. A ja pomogę. Tak samo rodzice pomagają dzieciom w pokonywaniu trudności na drodze do dorastania.
Przełomowy moment
Co robimy dzisiaj? Sami otwieramy drogę wirusowi, dlatego że nie jesteśmy w stanie dojść do porozumienia, pomyśleć o sobie nawzajem, o tym, co najważniejsze, dlatego że przez naszą bezduszność przenosimy infekcję za pośrednictwem wewnętrznych kanałów ogólnoludzkiego systemu. Zamiast filtrować, blokować wirusa niezgody, otwieramy się na niego, stajemy się wobec niego bezbronni. Przecież negatywne myśli i uczucia reprezentują „najwyższy” wirusowy poziom, w który „ubierają się” wirusy niższego rzędu. Można powiedzieć, że jest to „protoplasta” wszystkich wirusów, podstawowa wada systemu.
Nikt nie może sam się przed nim obronić. Trzeba się jemu przeciwstawiać wspólnym wysiłkiem, współdziałaniem, wspólną gotowością do wzniesienia się ponad siebie, dla dobra innych. I wtedy nasza matka Natura pomoże nam. Ponieważ będzie to już dojrzałe podejście do życia i do siebie nawzajem. Ale na razie jesteśmy głusi na wezwanie Natury. Świat rozpada się i nie rozumie, co się dzieje. Konsekwencje są łatwe do wyobrażenia: w warunkach narastającego kryzysu wszyscy będą myśleć tylko o sobie. Światowy handel załamie się, łańcuchy produkcyjne zostaną przerwane, dostawy żywności zostaną zakłócone lub przerwane, konflikty społeczne i międzynarodowe rozkwitną bujnymi kolorami. Przed nami nie recesja, a otchłań!
I to nie wirus jest winny, ale nadęte, nieokiełznane ludzkie ego. Z nim musimy walczyć, cały świat musi. Wszystkie nasze kłopoty pochodzą od niego. Przyznajmy choćby to na początek, zastanówmy się nad tym. Prawidłowa diagnoza, to jedyna droga do uzdrowienia. Głupio jest zaprzeczać temu, co niezwykłe, co nie od razu mieści się w głowie. Przecież, jeśli doszliśmy do krytycznej sytuacji i nie jesteśmy w stanie jej rozwiązać, to znaczy, że coś umyka naszej uwadze. Jest coś, czego nie bierzemy pod uwagę. Nie uwzględniamy Natury, która ustaliła prawa rozwoju. Oczywiście, można też usłyszeć je na kolanach, na łopatkach. Ale to nie są jej metody – to są nasze metody. W rzeczywistości nic poza egoizmem nie przeszkadza nam już teraz zmienić biegu wydarzeń.
Opublikowano dnia 12 października 2020
Całe dzielnice płoną w ogniu; w Kalifornii ewakuowano tysiące ludzi z domów. Historyczna i nietypowa letnia burza z występującymi rzadko potężnymi uderzeniami pioruna, w połączeniu z rekordowym upałem wywołała niszczycielskie pożary w całym Złotym Stanie. W Dolinie Śmierci odnotowano temperaturę 54°C, która uważana jest za najwyższą temperaturę kiedykolwiek zarejestrowaną na Ziemi, uznaną za skutek zmiany klimatu. Różne inne klęski żywiołowe na całym świecie zagrażają naszemu życiu. Co natura próbuje nam powiedzieć? Jej przekaz jest jasny. Jesteśmy niechcianymi gośćmi na tej planecie chyba, że dokona się przemiana – w nas ludziach.
Różne inne klęski żywiołowe na całym świecie zagrażają naszemu życiu. Co natura próbuje nam powiedzieć? Jej przekaz jest jasny. Jesteśmy niechcianymi gośćmi na tej planecie chyba, że dokona się przemiana – w nas ludziach.
Globalne ocieplenie powoduje nie tylko pożary, problemy rolnicze, niedobory wody i naraża niektóre gatunki na wyginięcie; również obwinia się je o topnienie lodowców na Grenlandii i w innych miejscach, a także za niebezpieczne i bezpowrotne podnoszenie poziomu mórz. Mówi się, że są działania, które możemy podjąć, aby stawić czoła globalnemu ociepleniu, takie jak redukcja emisji gazów w sektorze przemysłowym, ale z wielu powódek ekonomicznych i osobistych, tak naprawdę niewiele się robi w tym kierunku.
Jeśli w tak szybkim tempie będzie pogarszał się ekosystem, połowa ludzkości może wyginąć, a połowa, która przeżyje, będzie musiała od A do Z zmienić swój sposób życia. Kontynuowanie naszego podejścia „biznes jak zwykle”, pomimo wylanych łez ze strony Ziemi, jest niezwykle niebezpieczne.
Człowiek, to bardzo delikatne stworzenie. Potrzebujemy tak wielu warunków do życia i tak wiele czynników ma na nas wpływ: trzęsienia ziemi, burze, zarazy. Problemy, przed którymi stoimy, mają zasięg globalny; dlatego rozwiązania wymagają globalnego myślenia. Tak, chodzi o myślenie. Wszystko zaczyna się w naszych myślach.
Ludzie myślą tylko o sobie, o tym, co ich dzisiaj dręczy i co może przynieść duże zyski. Co więcej, organizacje międzynarodowe, które mają chronić naszą planetę, raz po raz oblewają test na skuteczność. Każdy kraj zajęty jest rozwijaniem broni i potęgi ekonomicznej, walcząc z innymi na różnych arenach i myśląc, że w ten sposób zdobędzie kontrolę. Jeśli katastrofa ekologiczna bezpośrednio nas nie dotyka – nie obchodzi nas to.
Nie zdaliśmy sobie jeszcze sprawy, że nasza planeta jest naszym wspólnym domem i cokolwiek na niej się dzieje, rozpoczyna niekończący się łańcuch reakcji, które ostatecznie na nas wpłyną. Któregoś dnia będziemy musieli zrozumieć, że problemy zaczynają się od samolubnej natury człowieka, który kieruje się indywidualistyczną, skoncentrowaną na sobie, wyzyskującą i wąską wizją, która chce zatrzymać wszystko dla siebie. Dopóki nie przekroczymy granic indywidualnych i narodowych, i nie zaczniemy myśleć globalnie, nic nie pomoże.
Czasami przychodzi kolej na jedne kraje i ulegają one klęskom żywiołowym, a potem jest kolej na inne. Ale ogólnie rzecz biorąc, nie będzie miejsca na Ziemi, które nie będzie miało problemów. Koronawirus to pierwsza globalna katastrofa, lecz w razie potrzeby czeka wiele innych. Jest to sposób, w jaki natura chce sprawić, abyśmy poczuli na własnej skórze, że wszyscy jesteśmy częścią jednego systemu.
Niszczycielskie pożary płoną między nami
Katastrofy ekologiczne sprawiają, że ludzie myślą, że natura oszalała. To nie o to tutaj chodzi. Po prostu zachowuje się zgodnie z prawami przyczyny i skutku, działającymi w integralnym systemie, w którym żyjemy, systemie, który łączy w sobie wszystkie elementy rzeczywistości. To, co dzieje się wewnątrz Ziemi, na jej powierzchni i w całym wszechświecie, jest złączone i wzajemnie powiązane, ponieważ natura jest jednością.
Po naszej stronie leży zrozumienie, że stan przyrody zależy od relacji między ludźmi i od chęci człowieka do przystosowania się do integralności przyrody – czyli przyjmowania tylko tego, co jest konieczne do przetrwania i dbania o dobre funkcjonowanie całego systemu, zamiast brać pod uwagę tylko egoistyczne kalkulacje.
Jaki jest związek między tym, co dzieje się w naturze a międzyludzkimi relacjami? Istnieją cztery poziomy natury: nieożywiony, roślinny, zwierzęcy i ludzki. Wszystkie funkcjonują zgodnie z prawami wzajemności i równowagi natury, oprócz ludzkiego. Pozostałe poziomy nie mają wolnego wyboru; działają instynktownie, biorąc tylko to, co jest im potrzebne do przetrwania. I odwrotnie, poziom ludzki jest jedynym, który popełnia okrucieństwa na Ziemi i robi to celowo, świadomie, w celu wyrządzenia szkody. Zatem wszystkie negatywne reakcje, które otrzymujemy od natury, są tylko konsekwencją naszych działań. Mówiąc najprościej, sami zadajemy sobie te ciosy.
Na dzień dzisiejszy ludzkość nie ma uzgodnionego planu ratowania planety, a zamiast tego po prostu gasimy pożary. A prawda jest taka, że najbardziej niszczycielskimi pożarami, jakie musimy ugasić są te, które płoną między nami, w naszych wzajemnych stosunkach. Ego człowieka osiągnęło prawie temperaturę zapłonu, pali naturę, by użyć wszystkiego dla własnej korzyści.
Jeśli spróbujemy zbudować harmonijny system relacji międzyludzkich, cała natura się uspokoi. Kompleksowe rozwiązanie dla zagrożeń ekologicznych i społecznych, przed którymi stoimy, polega na dążeniu do globalnego połączenia, w którym poczujemy, jak bardzo jesteśmy zależni od wszystkich. Wtedy dwa razy zastanowimy się, zanim źle potraktujemy drugą osobę. Stąd, tylko dzięki wzajemnej odpowiedzialności odnajdziemy właściwy kierunek, aby ocalić nasz wspólny dom i żyć bezpiecznie i szczęśliwie pod jednym dachem: na naszej planecie.
Źródło: https://bit.ly/3n3MhIh
Opublikowano dnia 7 października 2020
W tym tygodniu Światowe Forum Ekonomiczne zbiera się z myślą o wzniosłym celu. W swoim oświadczeniu deklaruje: „Istnieje pilna potrzeba, aby globalni interesariusze współpracowali przy jednoczesnym zarządzaniu bezpośrednimi konsekwencjami kryzysu COVID-19. Aby poprawić sytuację na świecie, Światowe Forum Ekonomiczne rozpoczyna inicjatywę The Great Reset”. Forum chce, aby inicjatywa ta „oferowała wskazówki pomocne wszystkim, którzy determinują przyszły stan stosunków globalnych, kierunek gospodarek narodowych, priorytety społeczeństw, charakter modeli biznesowych i zarządzanie globalnym dobrem wspólnym”.
Inicjatywa nie powiedzie się. Ponieważ członkowie forum nie mając pojęcia, co powoduje wirusa, nie będą w stanie powstrzymać jego rozprzestrzeniania się ani podejmować decyzji dotyczących przyszłości, które będą dobre dla całej ludzkości.
Inicjatywa się nie powiedzie. Jako, że członkowie forum nie mają pojęcia, co spowodowało powstanie wirusa, nie będą w stanie powstrzymać jego rozprzestrzeniania się ani podejmować decyzji dotyczących przyszłości, które będą dobre dla całej ludzkości.
Ego jest siłą napędową każdej trudnej sytuacji, która dotyka świat, a jest ich teraz wiele. W rezultacie nie pomoże rozwiązanie tego czy innego problemu. Wyeliminuj pierwotną przyczynę, a unicestwisz siłę napędową stojącą za wszystkimi plagami. Utrzymuj płonące ego, a zadasz sobie więcej ciosów i bardziej bolesnych niż dzisiejsze.
Światowe Forum Ekonomiczne nie ma pojęcia, jak okiełznać ego, ani nawet, że ego jest przyczyną Covid-19. Nie musimy resetować całego świata; nie ma w nim nic złego. Reset musimy zrobić sobie, ponieważ wszystko, co jest nie tak ze światem, pochodzi od nas – ludzi.
Przede wszystkim musimy nauczyć się dostrzegać korzyści, jakie możemy czerpać z sukcesu innych ludzi. Musimy zrewolucjonizować wszystko, od mediów społecznościowych po politykę, rozrywkę i edukację. Wartości, które promujemy na każdej platformie, muszą akceptować solidarność i pokazywać, jak wzbogacamy się wzajemnie dzięki naszym różnicom. Musimy pokazać, że tak jak natura rozwija się tylko dzięki swojej różnorodności, tak i my możemy się rozwijać tylko wtedy, gdy utrzymamy różnorodność i dynamikę naszych społeczeństw. W tym celu musimy odłożyć na bok nasze ego i spojrzeć na siebie z punktu widzenia dawania wsparcia, a nie demoralizacji.
Ego dosłownie nas zabija. Musimy nie tylko je zresetować, ale także zainstalować korygujący kod, który zneutralizuje jego destrukcyjne działanie. Jeśli się nie pośpieszymy, ego wyeliminuje nas w najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu.
Źródło: https://bit.ly/3n9RXjN
Opublikowano dnia 6 października 2020
Pomimo wysiłku włożonego w rozruch ekonomii, liczby pokazują, że cała machina gospodarcza powoli się zatrzymuje. „Gospodarka USA w kwartale kwiecień-czerwiec skurczyła się w zawrotnym tempie o 33% – to zdecydowanie, najgorszy kwartalny spadek w historii” – napisał magazyn Time.
W najbliższej przyszłości ludzie zrozumieją, że tylko dobrobyt społeczeństwa gwarantuje dobrobyt jednostki.
Spowolnienie ma swoje konsekwencje. Według Bloomberga, „specjalny projekt Biura Spisu Ludności miał na celu zmapowanie i zmierzenie wszystkich niepokojów, które wywołał Covid-19”. Odkrycia są alarmujące: prawie jedna trzecia ludzi, w niektórych stanach, ma niewielkie lub brak przekonania, że będą w stanie opłacić czynsz lub kredyt hipoteczny za sierpień. Prawie 127 milionów Amerykanów doświadczyło utraty dochodów od połowy marca, a miliony zostały zmuszone do rezygnacji z pracy w związku z pandemią. Co gorsza, odnotowano, że wirus miał negatywny wpływ nawet na zdrowie ludzi niezarażonych. Między połową czerwca a połową lipca, oprócz wysokiego poziomu lęku i depresji, które wywołał wirus, w przypadku przebywania choroby niezwiązanej z Covid-19, 71 milionów dorosłych nie otrzymało opieki medycznej, której potrzebowali.
Jesteśmy wyraźnie na rozdrożu. Ostatecznie, którykolwiek rząd zostanie wybrany, będzie musiał dokonać niezbędnych zmian, aby zapewnić ludziom dobrobyt. W przeciwnym razie chaos, który już obserwujemy w niektórych miastach, rozprzestrzeni się po całym kraju.
Chociaż pandemia jest wystarczająco kłopotliwa, Covid-19 jest czymś znacznie więcej. Przemiany, jakie nam narzuca, nie są jedynie środkami mającymi na celu ograniczenie jego rozprzestrzeniania się; rewolucjonizują całą naszą cywilizację. Utrata miejsc pracy, której doświadczyliśmy do tej pory, jest niczym w porównaniu z rynkiem pracy, który zobaczymy w najbliższej przyszłości. Zmierzamy do rzeczywistości, w której brak pracy jest normą, a praca wyjątkiem. W takich okolicznościach pakiety pomocy nie wystarczą; będziemy potrzebować głębokiej przemiany w naszym postrzeganiu koncepcji pracy i społeczeństwa.
Pozostaną tylko niezbędne prace. Produkcja żywności, odzieży, mieszkań, opieki zdrowotnej, edukacji itd. są niezbędne i konieczne. Ale nawet tutaj automatyzacja i robotyka zmniejszą liczbę pracowników. W takim stanie nie będzie możliwe utrzymanie dotychczasowego modelu wynagrodzeń dla pracujących i kilkumiesięcznych zasiłków dla bezrobotnych. Społeczeństwo nie może funkcjonować, jeśli większość narodu żyje z bonów żywnościowych i w mieszkaniach socjalnych.
Dlatego musimy ustanowić program dwuramienny, w którym jedno ramię dostosowuje gospodarkę do zmieniających się okoliczności, a drugie dostosowuje społeczeństwo do tych samych zmieniających się okoliczności. Sektor gospodarki przekształci produkcję w taki sposób, że monopoliści nie będą mogli wykorzystywać swojej siły, a ludzie będą mogli sobie pozwolić na zakup wszystkiego, czego potrzebują, aby utrzymać skromny, ale rozsądny poziom życia. Jeśli ramię społeczeństwa działa prawidłowo, nie będzie potrzeby jakichkolwiek środków oszczędnościowych, każdy będzie miał godne życie, a budżet kraju będzie zrównoważony.
Dochody ludzi będą pochodzić albo z miejsc pracy, albo z rządów federalnych lub stanowych, podobnie jak dzisiejsi pracownicy sektora publicznego. Jednak ci ludzie nie będą pracować na stanowiskach w służbie publicznej, ale przy budowaniu zupełnie nowego społeczeństwa, ponieważ obecna struktura społeczeństwa jest przyczyną kryzysu.
Gospodarka jest odzwierciedleniem społeczeństwa, w którym żyjemy. Współczesne społeczeństwo sprzyja nadmiernej konsumpcji, nieokiełznanej konkurencji, okrucieństwu i apatii w stosunku do innych. To z kolei powoduje depresję, przemoc, nadużywanie narkotyków, samobójstwa, zabójstwa, zastraszanie, rasizm, zaburzenia odżywiania, liczne problemy ze zdrowiem psychicznym, przemoc seksualną, fizyczną i emocjonalną oraz wszelkie inne możliwe formy niedoli. Zadaniem ramienia społecznego programu będzie budowanie solidarności, wzajemnej odpowiedzialności i troski między wszystkimi ludźmi. W rezultacie gospodarka stanie się ekonomią współdzielenia.
W takiej gospodarce rolą produkcji nie jest dalsze wypełnianie i tak już przepełnionych rachunków bankowych akcjonariuszy przedsiębiorstw. Przeprojektowana gospodarka produkuje tylko to, co jest potrzebne, a jej dodatkowym celem jest zbliżenie ludzi do siebie. Bez względu na to, czy ktoś pracuje w produkcji, czy świadczy usługi, wynagrodzenia będą podobne, a cel ten sam: zwiększenie spójności społecznej i solidarności.
Aby wspierać takie społeczeństwo, ludzie będą musieli zrozumieć zmianę, jaką przyjmuje świat i uczestniczyć w niej z własnej woli. Aby ułatwić zrozumienie tego, rządy zapewnią obowiązkowe kursy, które pokażą, w jaki sposób stajemy się społeczeństwem współzależnym, w którym nasze życie zależy od życia innych, podobnie jak musimy zachować dystans społeczny, aby nie zarażać innych ludzi.
Do dziś społeczeństwo składało się z jednostek, które bez żadnej odpowiedzialności próbowały wykorzystywać innych do własnych potrzeb. Jednak ten model zawiódł i sam się wyczerpał. W najbliższej przyszłości ludzie zrozumieją, że tylko dobrobyt społeczeństwa gwarantuje dobrobyt jednostki. Dlatego ludzie nauczą się troszczyć o społeczeństwo, aby ono dbało o nich. Im szybciej zdamy sobie sprawę, że to jest to, do czego zmierzamy, tym lepiej i łatwiej będzie nam wszystkim.
Źródło: https://bit.ly/3089kro
Opublikowano dnia 5 października 2020
Z jednej strony chcemy, aby dzieci wróciły do szkoły, abyśmy mogli wrócić do pracy i do normalności. Z drugiej strony nie ma wątpliwości, że szkoły staną się miejscem masowej infekcji, ponieważ dystans społeczny dla dzieci jest całkowicie nienaturalny. Nie będą w stanie przestrzegać takich zasad, a fizyczna separacja jest dla nich szkodliwa emocjonalnie. Rezultatem konfrontacji między otwieraniem szkół i ożywieniem gospodarczym, a zamykaniem szkół i zapewnieniem bezpieczeństwa dzieciom i ich rodzinom będzie trwałe i dawno spodziewane załamanie systemu edukacji.
Szkoła, jaką znamy, to dysfunkcyjny system, martwy od dziesięcioleci. Bardziej niż wiedzy, „uczy” dzieci niewłaściwych zachowań, naraża je na narkotyki, skrajną rozwiązłość seksualną, zastraszanie, przemoc, uzależnienie od wszystkiego, począwszy od gier komputerowych, aż po twarde narkotyki, i alienuje od rodziny. COVID-19 wyświadczył nam wszystkim wielką przysługę, zamykając system „edukacji”, i zrobi nam kolejną, gdy powstrzyma nas przed ponownym otwarciem. W końcu dowiemy się, jakie struktury społeczne musimy otworzyć i jakiego rodzaju aktywność powinny one prowadzi, ale to od nas zależy, jak szybko chcemy, aby ten dobry koniec nastąpił.
Floryda, która próbowała otworzyć swój szkolny system, jest przykładem poniesionych kosztów w wyniku nalegania na otwarcie szkół. Departament Zdrowia Florydy zgłosił wzrost u dzieci o 9000 potwierdzonych przypadków w ciągu zaledwie 15 dni od ponownego otwarcia szkół. Myślenie, że mogłoby być inaczej, jest absurdalne. Sam rozwój dzieci zależy od ich bliskiego kontaktu ze sobą. Dotykanie, wspólna zabawa, wymiana przedmiotów, dzielenie się i przyjaźń są niezbędne dla ich rozwoju. Dzieci potrzebują bliskiego kontaktu z przyjaciółmi i rówieśnikami, aby stać się istotami społecznymi. Dla nich jest to tak samo ważne, jak jedzenie.
Co gorsza, wiadomość, którą im przekazujemy, mówiąc, aby trzymały się z daleka i przestrzegały (anty) społecznej zasady utrzymywania dystansu, prawdopodobnie zostawi bliznę na dobre. Oddzielamy je od siebie. Nasze zdrowe instynkty rodzicielskie działają w taki sposób, że wcześniej zachęcaliśmy nasze dzieci do spotkań towarzyskich, nawiązywania przyjaźni, bycia miłymi dla ludzi i uważania na złych ludzi, ponieważ chcemy, aby dorastali, jako ludzie spełnieni. Ale z ograniczeniami dotyczącymi koronawirusa musimy im powiedzieć coś przeciwnego: „Trzymaj się z dala od wszystkich! Zostań we własnym kącie, nikomu niczego nie dawaj i od nikogo nic nie bierz. Każdy może przekazać Ci wirusa; trzymaj się z dala od nich! ” Jacy ludzie mogą wyrosnąć z takich imperatywów?
W takich warunkach lepiej trzymać dzieci w domu i uczyć je online, gdzie komunikacja między nimi jest monitorowana i minimalna. Relacje, które nawiążą z rówieśnikami przez internet, będą znacznie bardziej pozytywne i mniej stresujące niż presja społeczna, którą znoszą w klasie, a także uzupełnią potrzebę kontaktów towarzyskich z rodziną i kilkoma bliskimi przyjaciółmi, z którymi czują się komfortowo i bezpiecznie, oraz gdzie minimalizują ryzyko infekcji. Wiedzy, która przekazywana jest w szkole, będą uczyć się poprzez zajęcia online lub w formie nagranej. W dzisiejszych czasach nauka online jest dla dzieci tak samo naturalna, jak dla nas fizyczne uczenie się w szkole. W rzeczywistości, to fizyczne uczenie się i obowiązkowa obecność na zajęciach są dla nich nienaturalne.
Obecność dzieci w domu nie jest bezpłatna. Dorosły będzie musiał przebywać z nimi w domu w godzinach „szkolnych”. W gospodarstwach domowych z dwojgiem rodziców trzeba będzie przebywać z dziećmi, dbać o to, by miały pożywienie i przerwy a także, żeby faktycznie uczyły się na zajęciach. Myśląc o wyzwaniu związanym z trudnością w utrzymaniu się z jednej pensji, trzeba pamiętać o rodzinach niepełnych – tym będzie znacznie trudniej. Ale i tutaj trzeba będzie znaleźć pewne porozumienie, albo przy pomocy rządu, organizacji pozarządowych, albo w ramach innego porozumienia. W końcu, kiedy szkoły są ośrodkami masowych infekcji, pytanie nie brzmi czy dzieci powinny zostać w domu, ale jak to zrobić by mogły.
Im szybciej uznamy konieczność dostosowania się do rzeczywistości, tym łatwiej przejdziemy przez zmiany.
Kiedy kilka miesięcy temu pisałem, że nadzieje ludzi na powrót do czasów sprzed COVID są nierealne, ludzie nie mogli tego zaakceptować. Teraz mam nadzieję, że już widzą, że tak jest, ponieważ im wcześniej dostosujemy nasze zasady i instytucje do faktu, że wirus nie zniknie, tym lepiej będziemy w stanie dostosować naszą edukację, gospodarkę i wszystkie inne aspekty naszego życia do nowego świata, który pojawił się z dnia na dzień.
Źródło: https://bit.ly/3l1Xg2V
Opublikowano dnia 1 października 2020
Czy powinniśmy skreślać ludzi i ich pomysły, jeśli się z nimi nie zgadzamy? Stało się to dylematem naszej epoki. Tak zwana „kultura wykluczania”, polegająca na odbieraniu poparcia osobom publicznym za ich opinie lub działania, jest już trendem wkraczającym do internetu. W czasach, gdy życie wszystkich toczy się wokół tych samych zmagań i wyzwań, musimy anulować nasze podziały. Zamiast tego musimy zaakceptować nasze różnice i stworzyć środowisko akceptacji. W grę wchodzi nasz wspólny los.
Społeczeństwo ludzkie wciąż się pogarsza i musimy zrozumieć, że naszym wybawieniem z tej sytuacji jest nauka tego, jak właściwie traktować siebie nawzajem.
Publiczny sprzeciw wobec celebrytów, stypendystów, naukowców, osób publicznych lub firm za coś, co wyrazili, co można uznać za obraźliwe – to nowa norma w mediach społecznościowych. Nikomu nic nie uchodzi na sucho, każdy może zostać wezwany do zakończenia swojej kariery lub upomniany w inny sposób, nawet do całkowitego bojkotu, jeśli głoszone poglądy nie współgrają z zasadami obowiązującymi w jakimś sektorze. Gdzie kończy się wolność słowa, i zaczyna wolność do wykluczania innych?
Żyjemy w czasach, gdy nasze ego – nasza egocentryczna wizja – przekracza wszelkie granice, nie ma żadnych ograniczeń ani kontroli. Ego nie chce wysłuchać innych ani brać pod uwagę odmiennych poglądów. Nie chce w cywilizowany sposób omawiać faktów lub kontrowersyjnych kwestii. Innymi słowy, nie interesuje nas tworzenie wspólnego pomysłu, spotykanie się w połowie drogi (a nawet jej części) w celu znalezienia wspólnej płaszczyzny. Ego nie poddaje się łatwo, ponieważ dla nas liczy się nasz własny punkt widzenia. To jedyna prawda.
Chęć zniesienia wszystkiego, co jest inne tak głęboko wniknęła do współczesnego społeczeństwa, że nie ma szans na porozumienie, cywilizowaną wymianę poglądów ani owocną i wzbogacającą dyskusję. To bardzo niefortunne widzieć, jak daleko odeszliśmy od kultury dyskusji, jak daleko jesteśmy od otwartości i jak blisko uporu. „Będę królować” to wezwanie, które nami rządzi.
Tendencja do pomijania lub wykluczania innych jest powszechnie obserwowana również w programach telewizyjnych i przy okrągłych stołach. Goście jak najszybciej wykrzykują swoje małe dźwięczne uszczypliwości, bo inaczej w ogóle nie zostaną dopuszczeni do głosu. Zachęca się do wyrażania opinii głośniej, ostrzej, szybciej niż inni. Logika nie ma już znaczenia i nie ma już zainteresowania merytoryką sprawy.
Zastraszanie publiczne czy zbiorowa czujność społeczna?
Promotorzy kultury wykluczania postrzegają ją, jako przydatne narzędzie do utrzymania akceptowalnych parametrów sprawiedliwości społecznej, ale jak społeczeństwo może oceniać na podstawie obiektywnych standardów, jeśli jego własna perspektywa jest stronnicza i oparta na wąskiej wizji? Zrównoważony dialog zagwarantować można tylko wtedy, gdy nauczymy się komunikować i słuchać siebie nawzajem – nie poprzez zastraszanie, ale poprzez otwartość.
Nie oznacza to, że trzeba cokolwiek cofać, ani też rezygnować z jakiejkolwiek opinii. Wszystko, czego potrzebujemy, to nauczyć się układać argumenty i konfrontacje, aby były prowadzone bez irytacji. W jakimkolwiek interesującym nas temacie, zamiast walki musimy prowadzić rozmowę skierowaną na korzyść ogółu i świata. Jeśli mówimy z zamiarem pomocy, nie będziemy się nawzajem poniżać, ale razem będziemy szukać właściwej drogi. W każdym spotkaniu musimy odkryć ścieżkę, prowadzącą do lepszego i bardziej przemyślanego świata dla wszystkich.
Proszę, nie myl tego z przyjęciem sztucznej uprzejmości, ponieważ dzisiejsze przyjazne maniery nie pasują do rosnącego ego jutra. Nowy sposób komunikacji powinien opierać się na budowaniu naszych wewnętrznych zdolności do łączenia się z innymi. Oznacza to zmianę naszych intencji i naszego sposobu myślenia: dla dobra i postępu innych, zamiast poniżania i wykorzystywania ich. Społeczeństwo ludzkie wciąż się pogarsza i musimy zrozumieć, że naszym wybawieniem z tej sytuacji jest nauka o tym, jak właściwie traktować siebie nawzajem.
Ostatecznie jedynym zachowaniem, które musimy anulować, jest nasze wzajemne lekceważenie siebie i wykluczanie; to wszystko, co nas dzieli. Kiedy osiągniemy taką świadomość i będziemy starali się dojść do wzajemnego zrozumienia, nasze społeczeństwo stanie się o wiele przyjemniejszym miejscem do życia.
Źródło: https://bit.ly/33ZHUVI
Opublikowano dnia 28 września 2020
Kilka tygodni temu ostrzegałem, że szerząca się niesprawiedliwość i przemoc, jeśli nie będą odpowiednio potraktowane, będą się tylko pogłębiać. Po tym, jak niektóre ogólnokrajowe protesty w sprawie George’a Floyda stały się aktem przemocy i wandalizmu, lokalnie również doszło do gwałtownych incydentów, i były one równie niepokojące. Protest okupacyjny Seattle Capitol Hill (CHOP), niekończące się zamieszki w Portland, szaleństwo w Chicago na północnej części ekskluzywnej alei Michigan Avenue zwanej Magnificent Mile oraz rosnące tsunami ofiar postrzałów w Nowym Jorku, które tylko w tym roku pochłonęło prawie 1100 ofiar, wszystko to objawy tej samej dolegliwości: wyobcowanie i brak połączenia między ludźmi. Następny prezydent będzie miał pełne ręce roboty i nie zazdroszczę jego pozycji.
Nie musimy lubić tych, którzy są nam przeciwni, ale musimy uznawać, doceniać i utrzymywać wszystkie części i oblicza narodu. Bez jednego z nich kraj się rozpadnie.
Pod wieloma względami Ameryka już jest w stanie wojny domowej. Ale bez granic między Północą a Południem, bez wyraźnych ideologii, za którymi można się opowiedzieć, poza zamiłowaniem do anarchii, trudno określić, kto z kim walczy. Dlatego, na razie wygląda to bardziej na chaos niż wojnę, ale mimo to jest bardzo bolesne. Nie sądzę, aby można było szybko naprawić sytuację w Ameryce, ale z pewnością istnieje rozwiązanie. Pytanie tylko, jak szybko i po ilu niepotrzebnych ofiarach naród amerykański zdecyduje się na nie. Rozwiązanie jest proste: Amerykanie muszą znaleźć sposób na wspólne życie. W przeszłości stosunki między czarnymi i białymi, demokratami i republikanami czy konserwatystami i postępowymi nie były tak napięte i pełne nienawiści, jak dzisiaj. Oczywiście historia Ameryki jest pełna fanatyzmu i przemocy na tle rasowym. Wydaje się jednak, że tym razem dzieje się to w całym kraju w tym samym czasie, z dodatkowymi napięciami i frustracjami nagromadzonymi przez dziesięciolecia zaniedbań. Więc chociaż w Ameryce zawsze istniał rasizm, tym razem wydaje się, że kolejny aspekt ogólnie zdezintegrowanego społeczeństwa, które rozrywa napięcie, sprawia, że sytuacja jest znacznie bardziej niebezpieczna.
Nie wiem, kto i nie wiem jak można to zrobić, ale wiem, że jak zawsze, tak i teraz rozwiązaniem problemów Ameryki nie jest zajmowanie się każdym problemem z osobna. Rozwiązanie może przyjść tylko dzięki wzajemnej odpowiedzialności, gdy każdemu mieszkańcowi zagwarantuje się dostateczny i godny poziom życia, powyżej którego będzie można rozwinąć świadomość narodową silniejszą niż osobisty pogląd na drażliwe kwestie, które rozrywają kraj na strzępy. Nie nadejdzie w jeden dzień i nie przyjdzie bez krzywej uczenia się, ale nie ma wyboru. Albo uda się wszystkim razem, albo nikt nie odniesie sukcesu. W dzisiejszej rzeczywistości współzależność jest czymś oczywistym. Nikt nie może przetrwać samotnie i tylko wzajemne uzupełnianie się umożliwia kontynuowanie cywilizacji. Jeśli spróbujemy wyeliminować różnorodność i pójdziemy solo, skazujemy się na porażkę.
W rzeczywistości, wszystko ma swoje przeciwieństwo. Gdyby tak nie było, nie znalibyśmy tej rzeczy, ponieważ widzimy wszystko tylko w odniesieniu do jego przeciwieństwa. Pomysł, że wyeliminowanie ludzi lub pomysłów, których nie lubimy, poprawi naszą sytuację, jest wytworem naszej egocentrycznej wyobraźni. Ale jest to bardzo niebezpieczne, bo gdyby nam się udało, wyeliminowalibyśmy siebie wraz z celem naszej nienawiści. Jeśli chcemy się rozwijać, możemy to zrobić tylko wtedy, gdy spojrzymy na tych, z którymi się nie zgadzamy lub nie pochwalamy ich zachowania. O ile ich nie lubimy, jesteśmy od nich całkowicie zależni. Zrozumienie i zaakceptowanie tej prawdy jest niezbędne dla naszego przetrwania w połączonym społeczeństwie, którym staliśmy się. Nie musimy lubić tych, którzy są nam przeciwni, ale musimy uznawać, doceniać i utrzymywać wszystkie strony i oblicza narodu. Bez jednego z nich kraj się rozpadnie.
Źródło: https://bit.ly/3iTlHPu
Opublikowano dnia 26 września 2020
Kiedy społeczeństwo się rozpada, nie dzieje się to dlatego, że jedna strona jest w błędzie, a druga ma rację; powodem jest to, że żadna ze stron nie chce się zjednoczyć. Z natury chcemy, aby zniknęło wszystko, co nam się nie podoba. Innymi słowy, jeśli myślisz inaczej niż ja, chcę, żebyś zniknął z mojego życia, a najlepiej żebyś przestał istnieć. Takie jest naturalne myślenie każdego człowieka, w różnym stopniu, w zależności od sytuacji. Ale natura nie obdarzyła nas tylko tą naturą; dała nam również możliwość myślenia i wyboru.
Natura obdarzyła nas zdolnością obserwowania i uczenia się, że wszystko co potrafimy zidentyfikować istnieje, tylko dzięki temu, że znamy też tego przeciwieństwo. Na przykład planeta Ziemia jest utrzymywana na orbicie dzięki równowadze między grawitacyjnym przyciąganiem Słońca a siłą odśrodkową, która ją od niego odpycha. Podobnie nasze życie kręci się wokół godzin ciemności i światła, a nasze widzenie odbywa się w obrębie: widzenia wszystkich kolorów na raz, wtedy powstaje kolor biały, a brakiem kolorów, widzimy wtedy kolor czarny. Gorąco i zimno, głód i sytość, pociąg i odrzucenie, miłość i nienawiść, wszystko to są przeciwieństwa, które czynią nasze życie tym, czym jest.
Przeciwieństwa w naszym życiu nie zaprzeczają sobie ani nie wykluczają się nawzajem; umożliwiają swoje istnienie i uzupełniają się wzajemnie! Gdybyśmy tylko mogli sobie uświadomić, że w całej rzeczywistości jest tak, jak jest z nami i tak samo jest z naszymi bliźnimi, wyobraź sobie, jaki globalny, gościnny byłby nasz świat.
Wyobraź sobie, jakiego moglibyśmy doświadczyć bogactwa przeżyć, gdybyśmy mogli objąć różnorodność ludzkich kolorów, ras, przekonań, skłonności, perspektyw i wszystkiego innego, co nas odróżnia, a jednocześnie uzupełnia.
Wyobraź sobie też, jaki nudny i zachowawczy byłby nasz świat, gdyby wszyscy byli tacy sami. Nie rozwinęlibyśmy myślenia, ponieważ nie musielibyśmy wyrażać swojego punktu widzenia. Nie rozwijalibyśmy wyobraźni, ponieważ nic by nas nie stymulowało ani nie intrygowało. Stracilibyśmy kreatywność, witalność i chęć do życia. W rzeczywistości nawet naszą zaciekłą nienawiść i radość z uważania, że jesteśmy nieomylni, zawdzięczamy temu, że są ludzie różniący się od nas. Co byśmy zrobili, gdyby ich nie było?
Najważniejsze jest to, że musimy spojrzeć na świat ponad naszymi różnicami i zobaczyć całość, która je rodzi, oraz że dzięki różnicom powstaje pełen, kompletny obraz. Kiedy dowiemy się, że nasze życie, jego sens i ciągłość zależą od nieustępliwości tych, których nienawidzimy, docenimy rzeczywistość, która stworzyła wszystko i będziemy w stanie zbudować miłość do całości ponad nienawiść do części. Tylko wtedy zapanuje spokój i szczęście.
Źródło: https://bit.ly/2ZWd13g
Opublikowano dnia 21 września 2020
Pytanie: Opinia publiczna nauczyła ludzi żyć zgodnie z zasadami niekończącej się konsumpcji, mówiąc, że jest to szczyt cywilizacji. Jak teraz nie popełnić błędu, budując nowe relacje w społeczeństwie?
Odpowiedź: Pandemia – to dopiero początek, pierwszy maleńki cios. Nawet nie cios, a lekkie pchnięcie, żeby nas trochę poruszyć. Ale mimo wszystko koronawirus zmieni nas w straszniejszy sposób. Zobaczymy rozwalony, zniszczony świat, którego nie możemy już kontrolować naszymi dawnymi dźwigniami. Ani fabryki, ani linie lotnicze – nic nie będzie działać tak, jak powinno. Wszystko musi przejść przez zupełnie nowy etap odbudowy, poprawnej zmiany na nowe warunki rozwoju. Koronawirus w pewnym sensie uczynił świat integralnym. Jednak, wychodząc już z tego, rozumiemy, że nie jesteśmy przystosowani do tego świata. Nawet nie rozumiemy, w jaki sposób możemy wrócić do przeszłości. A do przeszłości powracać nie należy.
Ale w tym przypadku dwa miliardy ludzi pozostanie bez pracy. A jak mają się wyżywić? Albo w jaki sposób będziemy zapewniać im to, czego potrzebują? Dzisiaj rządy tracą setki miliardów dolarów, aby jakoś uspokoić sytuację. Te dolary znikają, nie będziemy mogli zażądać ich z powrotem do skarbu państwa. Dlatego widzimy, że potężni tego świata mają tylko siłę, ale nie mają głowy. Przed nami stoi bardzo duży problem.
Z programu TV „Epoka po koronawirusie”, 30.04.2020
Opublikowano dnia 24 września 2020
Najważniejsze w walce z koronawirusem jest uświadomienie sobie samej choroby. Dopóki nie zrozumiemy, w jakim stanie się znajdujemy, nie będziemy mogli przejść do następnego etapu – do uzdrowienia. Wszakże natura nie zamierza dać nam cudownego lekarstwa, które pozwoli nam zakończyć z wirusem i zapomnieć o nim. Celem natury nie jest to, aby prowadzić nas przez chorobę i wyleczyć. Natura chce, aby cierpienie z powodu wirusa zmusiło nas do ujawnienia w nim ludzkiego czynnika, czyli naszego braku jedności i niedobrych relacji między nami. I wtedy naprawimy wzajemne stosunki, by zacząć martwić się o to, co inni ludzie myślą i czują, zrozumiemy, co jest w ich sercach. Jeśli nie nawiążemy takich relacji, nadal będziemy chorować z powodu koronawirusa lub innych wirusów, które stoją za nim w długiej kolejce. Epidemia się nie skończy, ponieważ znajdujemy się w nowej epoce i jesteśmy zobowiązani do naprawienia stosunków człowieka do człowieka.
Każdy zły stan jest wynikiem naszej wzajemnej nienawiści. Już samo uświadomienie sobie tego jest początkiem leczenia. Jeśli ludzkość przysłucha się temu posłaniu, to już jest połowa uzdrowienia. Nie potrzebujemy tych wszystkich szczepionek. Każdy kraj stara się teraz, jako pierwszy wypuścić szczepionkę przeciwko koronawirusowi, ale nie po to, aby wyleczyć ludzkość, ale aby na niej zarabiać. To jest dokładnie odwrotne działanie. Każdy kraj chce sprzedawać szczepionkę. Nie jest dumny z tego, że może uratować całą ludzkość, nie oferuje wszystkim: „Weźcie naszą szczepionkę i wyleczcie się!” Nie, on mówi: „Kupcie ją”. Oznacza to, że działamy tutaj w przeciwieństwie do tego, do czego kieruje nas ten cios. I dlatego szczepionka nie przyniesie żadnej poprawy. Ale my już mamy lekarstwo na koronawirusa, jest szczepionka. I ona jest bardzo prosta: dobre relacje między nami, które neutralizują wszystkie wirusy. Chcieliście szczepionkę? Macie ją! U każdego w sercu jest lekarstwo przeciwko wirusowi. Użyj go! Nic nie jest potrzebne oprócz tego.
Ten antywirus w sercu to miłość, jedność, bliskość serca. Jest to najbardziej niezawodne lekarstwo, które niszczy wszystkie wirusy. Zróbmy badania kliniczne, tak jak testuje się teraz szczepionki próbne. Zorganizujmy grupę, w której ludzie naprawdę zaczną się między sobą zbliżać, i przekonajmy się, że nie dotknie ich koronawirus. I tu kobiety z ich macierzyńskim sercem mają szczególną rolę. Gdyby kobiety naprawdę zapragnęły pozbyć się koronawirusa i rozumiały, że jest to możliwe dzięki ich wspólnym wysiłkom, zrobiłyby to. W przeciwnym razie epidemia będzie narastać, przecież lato się skończyło i dzieci powracają do szkoły. A potem przyjdzie czas świąt, świątecznych spotkań i modlitw. Jeśli zostawimy wszystko tak, jak jest, to ciosy nie będą miały końca. Natura nie ustąpi. Znajdujemy się w nowej epoce zwanej „ostatnim pokoleniem” i musimy dojść do miłości do bliźniego, jak siebie samego. Tylko to może być lekarstwem na wszystkie choroby, które teraz czekają ludzkość, we wszystkich formach. Nawet nie wiemy, skąd się spodziewać ciosów, ale one przyjdą.
Mamy nadzieję, że kobiety na całym świecie nas usłyszą i zrozumieją, że w sercu każdego człowieka, a szczególnie kobiet – jest siła, która może uratować wszystkich. Wydaje się, że relacje między ludźmi nie mają żadnego związku z wirusem, z chemią i biologią, ale w rzeczywistości tak jest. Nasze relacje mają najwyższą, ukrytą siłę i dlatego tylko korygując je, możemy poradzić sobie z wirusami. A w przeciwnym razie wszyscy będziemy cierpieć, a w pierwszej kolejności, kobiety. Zrozumienie tego, że wirus pojawia się w wyniku egoistycznych relacji między nami, a dobre relacje niszczą wirusa i służą, jako lekarstwo – już ta wiedza zacznie nas leczyć. Dobre relacje – to źródło wszelkiego dobra, a brak takich relacji – to źródło wszelkiego zła, a celem koronawirusa jest udowodnić nam to. Kobieta, jako matka powinna nakierować całą rodzinę na dobre relacje z innymi. Czy pamiętacie, jak mama pouczała nas, posyłając nas do szkoły lub by bawić się na podwórku: „Bądź dobrym dzieckiem, nie bij się i wtedy ty też nie będziesz skrzywdzony. Przechodź przez ulicę tylko na przejściu.
Opiekuj się innymi, pomóż im i wtedy oni też pomogą tobie“? To jest to, co nazywa się być „dobrym dzieckiem”. Więc stańmy się wszyscy dobrymi dziećmi. I kobiety-matki muszą nam to powiedzieć. Przecież nic przez to nie tracimy! Dlaczego uczymy dzieci dobrego zachowywania na ulicy i jesteśmy pewni, że to im przyniesie dobro? Dlatego, że wiemy, że dobre relacje wywołują dobrą odpowiedź. I tak samo tutaj, stańmy się dobrzy dla siebie nawzajem i zobaczmy, że to pomaga. A jeśli to nagle nawet nie zniszczy koronawirusa, to co tracimy tym, że ograniczymy trochę swój egoizm, który przysparza nam tak dużo nieszczęść? Warto wypróbować to lekarstwo, które już jest wewnątrz nas. Ono już istnieje, nie musimy niczego wymyślać. I jestem pewien, że jeśli użyjemy tego lekarstwa, znajdującego się w naszym sercu, to pokonamy wszystkie wirusy.
Z programu „Kobiety w nowym świecie”, 30.08.2020
Opublikowano dnia 24 września 2020
Kilka dni temu młody człowiek w Izraelu, szkolny nauczyciel, popełnił samobójstwo. Miał uczniów, miał etat, był zdrowy, przystojny, elokwentny i był samotny. W poście na Facebooku napisał ostatnią notatkę: To nie dobrze, żeby mężczyzna był sam; samotność zabija. Kolejny dzień, kolejny tydzień, kolejny miesiąc, kolejny rok mija i jestem sam. Na lunchu, w pracy, wieczorem, w weekendy, święta i urodziny, o których nikt nie pamięta. Kilku przyjaciół odeszło, czas zatarł ślad po nich; pora odejść”.
Ten człowiek i jego emocje nie są dziś czymś niespotykanym. Jego słowa w mediach społecznościowych są odzwierciedleniem przekleństwa naszych czasów: wszyscy jesteśmy połączeni, a jednak tak samotni. Samotność w dzisiejszych czasach, stała się tak ciężka właśnie dlatego, że powinniśmy być o wiele bardziej połączeni niż jesteśmy.
Jesteśmy bardzo w tyle w naszym rozwoju. Obecnie powinniśmy być połączoną ludzkością, która czuje, że żyje w jednym systemie, w którym ze względu na siebie i całą przyrodę, jej części wzajemnie uzupełniają się i żyją w równowadze. Zamiast tego, do niedawna byliśmy zanurzeni po szyje w grzęzawisku wzajemnej destrukcji, które z dumą (i błędnie) nazywaliśmy „gospodarką kapitalistyczną” i „postępem”.
Nagle, gdy pojawił się Covid-19 i zmusił nas do odpoczynku od zwalczania siebie nawzajem, zaczęliśmy odczuwać pustkę, którą mamy w środku. Ale, co innego możemy mieć w sobie? Kiedy wszyscy nienawidzą i boją się wszystkich innych do tego stopnia, że przestajesz rozmawiać i komunikacja przebiega za pomocą SMS-ów, a ty budujesz wokół siebie mury fałszywej pewności siebie i fałszywych uśmiechów, aby ukryć swoją niepewność, kiedy nagle jesteś sam, zdajesz sobie sprawę, że nie masz pojęcia, kim jesteś, jak być ze sobą lub czego naprawdę chcesz, ponieważ całe życie byłeś zajęty wznoszeniem murów przeciwko wrogiemu światu zewnętrznemu. I nikt nie dzwoni, ponieważ wszyscy są w tej samej sytuacji: wszyscy są samotni i boją się zranienia.
Samotność oznacza, że jesteś ignorowany, że ludzie się o ciebie nie troszczą, więc niektórzy wolą zakończyć swoje życie, choćby dla samego uczucia, że w ich ostatnim momencie, kogoś to będzie obchodziło.
Dlaczego nie możemy się połączyć
Ludzkość różni się od wszystkich innych części przyrody tym, że musimy rozwijać się z własnej woli. Nasza ewolucja jest znacznie mniej fizyczna w porównaniu z innymi gatunkami a znacznie bardziej emocjonalna, intelektualna i społeczna. U szczytu naszej ewolucji zamierzamy doświadczyć całości systemu, który nazywamy „wszechświatem”.
W ludzkim społeczeństwie, tak jak niemowlę, krok po kroku musimy uczyć się, jak stać się istotami społecznymi, i jak budować sobie dobre społeczeństwo.
Natura wszystkie elementy rozwija poprzez instynkty, oprócz ludzkości. Ludzie są pozbawieni ich w dużej mierze. Kiedy zwierzę się rodzi, od razu wie, gdzie znaleźć pożywienie, często może chodzić w ciągu kilku godzin i ogólnie zachowuje się, jak każde inne zwierzę tego rodzaju. Z drugiej strony ludzie z trudem poruszają rękami i nogami, gdy się rodzą pozostają bezradni przez lata. Ludzie, w przeciwieństwie do zwierząt, muszą samodzielnie zdobywać wiedzę poprzez ciężką pracę. W społeczeństwie ludzkim, tak jak niemowlę, musimy uczyć się krok po kroku, jak stać się istotami społecznymi, i jak budować dobre społeczeństwo. Ewoluujemy dzięki własnemu pragnieniu poprawy naszej sytuacji. I nie ewoluujemy przypadkowo, ale w jasno nakreślonym kierunku: ku większej spójności, większej trosce o siebie nawzajem, większej wzajemnej odpowiedzialności i ostatecznie wzajemnej miłości.
Kiedy dziecko jest głodne, płacze z powodu pustego żołądka. Kiedy ktoś jest samotny, płacze, ponieważ puste serce jest bardzo, bardzo złe. Ból serca boli znacznie bardziej niż pusty żołądek.
Ale samotność, którą tak wielu dzisiaj odczuwa, to nie koniec. To jest początek. To ciemność przed świtem. Teraz zaczynamy zdawać sobie sprawę, że musimy zmienić wszystko, a przede wszystkim nasze relacje. Aby dokonać zmiany, musimy poczuć, że teraźniejszość jest nie do zniesienia. A nic nie jest bardziej nie do zniesienia niż samotność.
Możemy zapobiec takim tragediom, jak samobójstwo z powodu samotności, jeśli przestaniemy nalegać na powrót do naszego poprzedniego, zacofanego stanu „wolnej” gospodarki, którą opanował egoizm, i zaczniemy zbliżać się do stanu wzajemnej troski i empatii, w jakim powinniśmy być od dawna. Po drodze odkryjemy, że nie tylko lepiej jest troszczyć się o siebie nawzajem niż bać się, ale także to, że tak działa cała rzeczywistość, oprócz nas. Aż przyjdzie moment, że i my to poczujemy.
Źródło: https://bit.ly/3j07Wyr
Opublikowano dnia 22 września 2020
Kiedy spojrzysz na dzisiejszy świat widzisz tylko anarchię. Ameryka jest pochłonięta kampanią wyborczą, tak przepełnioną nienawiścią, że można mieć tylko nadzieję, że nie zakończy się ona wojną domową. Unia Europejska podpisała gigantyczny projekt naprawy gospodarki po wystąpieniu Covid, ale kłótnie wokół niego ujawniły tylko niechęć państw członkowskich do siebie nawzajem. Oprócz tego znajdujemy się daleko do post-pandemicznej rzeczywistości, a wspomniany projekt zakłada ożywienie gospodarcze, które nie nastąpi, oraz podatki od dochodów, które nie nadejdą, a to wszystko sprawia, że wdrożenie programu wydaje się jeszcze mniej prawdopodobne.
Tymczasem bliski wschód, który nigdy nie był wzorem stabilności, a dzisiaj nie jest nim jeszcze bardziej. W tym ogarniętym wojną regionie nie ma ani jednego kraju, który nie borykałby się z problemami wewnętrznymi, z rozbitą ekonomią lub z panującym głodem. Dodajmy do tego jeszcze prawie podpisaną umowę handlowo – militarną pomiędzy Chinami a Iranem, napięcie pomiędzy Północną Koreą a Stanami Zjednoczonymi, pogarszające się relacje pomiędzy Moskwą a Waszyngtonem, a skończymy uznaniem za bardzo trafną, zwięzłą wypowiedź rzecznika Kremla Dimitra Peskova: „sytuacja jest bardzo zła”.
„W zasadzie sytuacja jest na tyle zła, że w momencie, w którym doszło do wybuchu pandemi COVID-19, spowodowała ona globalny paraliż, który zatrzymał świat zmierzający w kierunku wojny światowej. Lecz globalne wybuchy zamieszek dowodzą, że nienawiść rozprzestrzenia się szybciej niż koronawirus.”
Nie jestem pesymistą. Jeśli popatrzymy na aktualną sytuację z perspektywy końca procesu, czyli naszego celu, gdzie wszyscy stajemy się jednością, to staje się jasne, że jedyny powód panującego chaosu i anarchii, to próba popchnięcia nas w kierunku wyboru zjednoczenia nad niezgodą. Co więcej, ponieważ na chwilę obecną wolimy walczyć między sobą z powodu odmiennych poglądów niż nasze, anarchia jest jedynym wyjściem, żeby przekonać nas, że nienawiść nie popłaca. Dopóki nie będziemy tego świadomi, anarchia będzie musiała stale rosnąć powodując coraz więcej nieszczęść i cierpienia. Kiedy chaos przejmie kontrolę i nie będziemy mieli co jeść ani komu zaufać, wtedy dotrze do nas, że może warto zmienić kurs. Ale czy nie lepiej byłoby zrobić to zanim dojdzie do takiego momentu?
Kiedy w końcu zapanuje jedność, nie będzie to oznaczało zgody wśród wszystkich ludzi. Ludzie rodzą się różni i pozostaną tacy nie bez powodu. Ich odmienne punkty widzenia są wyrazem różnic pomiędzy nimi, które muszą pozostać. Problemem nie jest to, że jesteśmy inni. Problemem jest fakt, że nienawidzimy innych za to, że myślą inaczej od nas, mówią inaczej, wyglądają inaczej. Mówiąc krótko nienawidzimy innych za to, że nie są nami. Problemem jest nasze poczucie wyższości i przekonanie, że tylko ja mam rację a reszta jest w błędzie. Tylko, czy jeśli nienawidzę innych za to, że myślą inaczej niż ja, to czy sprawia to, że ja mam rację? Czy można pielęgnować nienawiść i jednocześnie mieć rację?
„Nienawiść to odrzucenie prawa drugiego człowieka do posiadania innego zdania, charakteru, bycia innej rasy i wyznania lub czegokolwiek innego, czego nie ma we mnie. Jeśli nienawidzę -oznacza to, że uważam, że coś nie ma prawa istnieć. Krótko mówiąc nienawiść, to odrzucenie prawa drugiego człowieka do istnienia. Z takiego podejścia nie może wyniknąć nic dobrego.”
W przeciwieństwie do naszej perspektywy i skupienia na własnym „ja“, świat jest jedną spójną całością. Jego elementy uzupełniają się nawzajem, co w praktyce skutkuje tym, że żadna z tych części nie może istnieć bez przeciwnych sobie. Osiągniemy jedność tylko i wyłącznie wtedy, kiedy zachowamy te różnice utrzymując je w równowadze. Noc i dzień, lato i zima, życie i smierć, wszystkie te przeciwieństwa nie powodują anarchii. Na ich podstawie zbudowany jest porządek tego świata, zapewniają równowagę i utrzymują życie!
Aby wpasować się w tę perspektywę, musimy mieć przed sobą ostateczny cel – zjednoczenie całej ludzkości. Jeśli określimy zjednoczenie ludzkości, jako koniec trwającego procesu i spojrzymy na przeszłe i teraźniejsze wydarzenia przez pryzmat połączenia, uświadomimy sobie, że rozwój ludzki nieubłagalnie zmierza właśnie w tym kierunku. To nie jest zły wynik. Nie jest to przyszłość pełna niedoborów ani stresu. To przyszłość spokoju, dobrobytu i wzajemnej troski o wszystkich. Ale ponieważ nasze ego opiera się trosce o innych, przedstawia tę przyszłość jako ponurą i zakazaną.
Ale spokój i dobrobyt nie mogą być ponure. Możemy szybko i przyjemnie przenieść się do naszej obiecującej przyszłości, pracując ramię w ramię nad stworzeniem kwitnącego, zróżnicowanego społeczeństwa, którego członkowie troszczą się o siebie nawzajem lub możemy odrzucić to, co nieuniknione, nalegać na separację i nienawiść, i czekać, aż rzeczywistość nas pociągnie do szczęścia wbrew naszej woli.
Źródło: https://bit.ly/2FEgVqq
Opublikowano dnia 18 września 2020
Od protestu do kontra-protestu, do kontra-kontra-protestu – zmierzamy donikąd. Nic nie wyjdzie z żadnego z nich poza wzmaganiem się nienawiści, aż do załamania. Możemy winić się nawzajem za wszystkie nasze kłopoty i czuć się dobrze ze sobą, ale słuszne oburzenie nigdy nikomu nie pomogło. Jeśli nie uznamy prostego faktu, że nienawiść prowadzi do większej nienawiści, która ostatecznie prowadzi do śmierci, skończymy na rozlewie krwi.
Zbudowaliśmy społeczeństwo, które nie zamierza osiągnąć jedności, dziś każdy musi reprezentować pewien punkt widzenia i jest on w odniesieniu do partii politycznej, ideologii, szkoły itp., a sympatia ta częściowo, z narastającą intensywnością, wyraża się poprzez odrzucenie zasług drugiej strony, przeciwnej do naszej. Dzisiaj to odrzucenie osiągnęło poziom, na którym każda ze stron uważa, że druga strona jest zagrożeniem dla narodu, dla kraju, dla demokracji, dla państwa prawa, dla wolności słowa, i dlatego musi przestać istnieć. Kiedy budujesz społeczeństwo, w którym zasługi uznawane są po stronie zdobywania według użytej siły – ta strona dziś cieszy się największym poparciem – skazujesz siebie na życie z mieczem i śmierć od miecza lub kuli. Przyczyna upadku każdego wielkiego narodu, od zarania dziejów, była właśnie taka: jego władcy uznawali tylko własną perspektywę za godną uznania i nie dopuszczali jakiegokolwiek innego punktu widzenia. Ale wbrew powszechnemu przekonaniu, gasząc rywala nie spoczywasz na laurach, skazujesz się na zagładę.
Każdy z nas uważa, że ma rację. Taka jest nasza natura: tak myślę, dlatego mam rację, parafrazując słowa Kartezjusza. Ale zapominamy, że wszyscy jesteśmy stworzeni z tego samego materiału. Ten sam program, który zaprojektował, uformował i wygenerował mnie, zaprojektował, uformował i wygenerował wszystkich innych. Program, znany jako „natura”, zaprojektował każdego nieco inaczej, nie po to, żebyśmy walczyli ze sobą na śmierć, ale żebyśmy się razem uzupełniali. Natura potrzebuje wszystkich swoich aspektów, a zwłaszcza najbardziej skrajnych przeciwieństw, aby zdefiniować i wyrazić wszystkie swoje subtelności. Nie byłbyś w stanie zdefiniować „dnia”, gdyby nie było „nocy”, „zimna” w przypadku braku „gorąca”, „miłości” bez „nienawiści” i „życia” w przypadku braku „śmierć”. Podobnie, nie byłbyś w stanie zdefiniować „progresywnego” przy braku „konserwatywnego” lub „wiernego”, gdyby nie było „agnostyka”. Nasze przeciwieństwa są dla nas istotne, ponieważ bez nich nie możemy wiedzieć, kim jesteśmy, ani nawet artykułować naszych myśli o sobie.
Okazuje się, że jesteśmy zależni od wszystkich, których nienawidzimy, gardzimy i demonizujemy, bo bez nich sami nie istnielibyśmy, jako ludzie. Żyjemy na wskroś w podwójnym systemie. Ale jest dobry powód do nieustannego pogarszania się sytuacji: zmusza nas to do zwrócenia uwagi na wspólny program, który nas stworzył – na naturę. Natura jest kompletnością utworzoną ze zjednoczonych przeciwieństw. Kiedy myślimy o jedności, myślimy o bliskości serc i umysłów. Ale to nie jest jedność; to jest identyczność. I tak jak nie jednoczysz się z własnym odbiciem w lustrze, tak nie jednoczysz się z kimś, kto jest do Ciebie podobny pod każdym względem. Czujesz się blisko tej osoby, ale nie dlatego, że jesteś zjednoczony, ale dlatego, że jesteś podobny. Może to być przyjemne, ale prowadzi do stagnacji i ostatecznie do zniszczenia. Aby osiągnąć wzrost, muszą istnieć dwa przeciwieństwa, które stanowią dla siebie wyzwanie.
Dlatego jedność jest wspólnym wysiłkiem dwóch przeciwieństw, aby połączyć się ze sobą pomimo ich początkowej wrogości. Ich przeciwieństwo nie może i nie powinno zostać usunięte, w przeciwnym razie stanie się identyczne. Aby się zjednoczyć, obie strony muszą wzajemnie cenić swoje istnienie, ponieważ jedna strona bez drugiej nie mogłaby istnieć. A to uznanie tworzy nowy rodzaj bliskości, który istnieje jak ręka w rękę z wrogością między nimi. Ponadto obie strony muszą bardziej doceniać swoją jedność niż wrodzoną wrogość, w przeciwnym razie szybko powrócą do stanu wzajemnego niszczenia. Król Salomon ujął to zwięźle w swoich nieśmiertelnych słowach: „Nienawiść wywołuje spory, a miłość przykryje wszystkie przestępstwa” (Prz. 10:12).
Bardzo łatwo jest paść ofiarą nienawiści. Człowiek z przyjemnością oddaje się temu uczuciu; nie ma wielu emocji bardziej satysfakcjonujących niż przekonanie o własnej nieomylności. Ale zawsze musimy pamiętać, że jest to przynęta, na którą nie wolno nam się dać złapać. Jeśli to zrobimy, popadniemy w destrukcję i rozpadniemy się. Jeśli oprzemy się pokusie nienawiści i uznamy, że druga, przeciwna nam strona istnieje, aby zwrócić naszą uwagę na naturę, która stworzyła nas oboje, połączymy się z tą naturą i w pełni zrealizujemy nasz potencjał, jako istoty ludzkie.
Źródło: https://nws.mx/3ktsmjZ
Opublikowano dnia 17 września 2020
Covid-19 nasila stres, strach, samotność i trudności ekonomiczne. Nadal przedmiotem badań jest, w jaki sposób uczucia te zwiększą ryzyko wyższych wskaźników samobójstw, ale organizacje zajmujące się zdrowiem psychicznym już dostrzegają oznaki potencjalnego wzrostu tak zwanych „zgonów z rozpaczy”, w tym przedawkowania narkotyków i samobójstw. Społeczeństwo nie może dłużej chować głowy w piasek. Musi przygotować się na to, co je czeka i zorganizować warunki, aby wspierać potrzebujących poprzez opiekę, ciepło i wzajemną odpowiedzialność.
Bezgraniczna satysfakcja nie może być osiągnięta w pojedynkę przez nikogo z nas. Można to osiągnąć tylko dzięki dobrej więzi z innymi, a to tworzy niezbędne „pole”, w którym można odkryć wieczne źródło spełnienia.
Po sześciu miesiącach pandemii myśleliśmy, że zachowanie i wpływ wirusa zostały już wyjaśnione. Jednak globalna plaga wciąż zaskakuje społeczność naukową nowymi mutacjami oraz nowymi objawami i skutkami ubocznymi. Dopóki nie zostanie odkryte lekarstwo, niepewność będzie nadal panować i można spodziewać się nadejścia trudniejszych czasów.
Według analizy przeprowadzonej przez krajową grupę zdrowia publicznego aż 75 000 Amerykanów można dodać do liczby ofiar pandemii, nie z przyczyn naturalnych, ale dlatego, że zdecydowali się zakończyć własne życie. Według oficjalnych danych, wskaźniki samobójstw w Stanach Zjednoczonych wzrosły ogółem o 35 procent od 2000r. Historycznie rzecz biorąc, kryzys gospodarczy – szczególnie głęboka recesja, jaka miała miejsce w 2008 roku – podwoiła prawie liczbę ludzi, którzy odebrali sobie życie w poczuciu beznadziei. Weszliśmy w nowy etap ludzkości, w nową erę, w której musimy być ze sobą wzajemnie połączeni pozytywnymi więzami, gdzie wszyscy w społeczeństwie zachowują się wobec innych, jak kochająca matka obejmująca swoje drogie dziecko.
Samobójstwo to najgorsza decyzja, jaką można podjąć. Zdesperowana osoba osiąga stan krytyczny i aby uciec od bólu, wybiera najbardziej ekstremalne rozwiązanie. W umysłach ludzi, którzy dopuszczają się tak skrajnych czynów, życie jest ciężarem, którego warto się pozbyć, jest męką bez satysfakcji. W ten sposób lekceważą ból, jaki wyrządzają rodzinie i przyjaciołom, i manifestują całkowitą niechęć do zaakceptowania warunków życia. Tak jakby zabrakło im sił, by domagać się w życiu czegokolwiek, co uważają, że im się należy. Zamiast zaangażować innych do wspólnej pracy nad znalezieniem rozwiązania, osoba o skłonnościach samobójczych wycofuje się w skupione na sobie myśli i w wir emocji.
Choć samobójstwo wydaje się być najbardziej osobistą decyzją, jako społeczeństwo ponosimy zbiorową odpowiedzialność za to, że nie stworzyliśmy ludziom warunków niezbędnych do zdrowego i szczęśliwego życia. Takie warunki uniemożliwiłyby ludziom osiągnięcie ostatecznego stanu rozpaczy, udręki i bólu, który doprowadza ich do punktu, w którym czują, że życie nie ma już sensu. Musimy stworzyć mechanizmy wzajemnej odpowiedzialności, aby zagwarantować, że najbardziej podstawowe potrzeby każdej osoby zostaną zaspokojone, aby mieć pewność, że każda osoba ma wszystko, co niezbędne do godnego życia.
Światło po ciemności
Należy zawsze mieć świadomość, że wszystkie udręki, jakie pojawiają się w życiu człowieka, są dane dla naszego osobistego rozwoju, w celu skorygowania naszej egoistycznej natury – wynoszenia siebie ponad wszystkich. Takie niskie stany depresji budzą najgłębszy punkt ukryty w każdym z nas, iskrę skierowaną na wyższy poziom istnienia, na którym wypełniona będzie ciemna pustka. Jak pisze czołowy kabalista Rav Yehuda Ashlag (Baal HaSulam): „W każdym człowieku, nawet w świeckim, jest nieznana iskra, która domaga się zjednoczenia z Bogiem. Kiedy czasami się budzi, budzi się do poznania Boga lub zaparcia się Boga, co jest jednym i tym samym. Jeśli ktoś spowoduje zaspokojenie tego pragnienia w tej osobie, zgodzi się ona na wszystko”. (‘Rozwiązanie’)
Bezgraniczna satysfakcja nie może być osiągnięta w pojedynkę przez nikogo z nas. Można to osiągnąć tylko dzięki dobrej więzi z innymi, a to tworzy niezbędne „pole”, w którym można odkryć wieczne źródło spełnienia. Jakie jest właściwe podejście do pomocy komuś w rozpaczy? Nie powinniśmy przytłaczać przesadną sympatią ani pouczaniem. Wystarczy wyrazić troskę, słuchać, być obok, pokazać, że nie są sami i mogą liczyć na przyjaciół i rodzinę.
Musimy podzielić się z kimś w rozpaczy myślą, że po ciemności jest światło. Tak jak każdy ponury stan jest przygotowaniem do lepszej rzeczywistości, nabyciem percepcji potrzebnej do odkrycia nowego, pozytywnego stanu, ponieważ nie ma napełnienia bez uczucia pustki. Ten nowy stan poczucia, że jesteśmy rozumiani, chronieni i obejmowani, czeka i da nam odnowioną pasję do życia i poszerzy nasze horyzonty, dzięki czemu ujrzymy świat pełen sensu i celu, radości i dostatku.
Źródło: https://bit.ly/35CriG5
Opublikowano dnia 15 września 2020
Ameryka czeka na dobre wieści. Ludzie spodziewają się, że w najbliższych dniach otrzymają federalne zasiłki dla bezrobotnych, jako część planu redukowania skutków ekonomicznych COVID-19. Ponadto obiecuje się, że nowe eksperymentalne terapie mające na celu opanowanie pandemii wkrótce przyniosą rozwiązanie i inwestowane są miliardy w trwający wyścig o wynalezienie szczepionki przeciwko koronawirusowi. Mimo tych wysiłków jedynym rozwiązaniem, które może rozjaśnić i wyklarować niewyraźny obraz przyszłości, jest naprawienie naszych relacji międzyludzkich. Dlaczego? Ponieważ tylko u podstaw, tam gdzie zaczyna się problem, można go rozwiązać na dobre.
Droga do uzdrowienia zaczyna się od trafnej diagnozy. To nie przypadek, że gdy tylko ludzkość ledwo wychodzi z jakiejś katastrofy, pojawia się nowy cios. Pokazuje to nam, że poprzednia próba uleczenia nie objęła podstawowej przyczyny dolegliwości, dlatego nadal pojawiają się one w nowych formach. W związku z tym poszukiwane na całym świecie lekarstwo na pandemię i jej konsekwencje o doraźnym działaniu pozostanie rozwiązaniem tymczasowym i nigdy nie będzie trwale skutecznym podejściem. W naszych stosunkach społecznych wymagana jest fundamentalna zmiana, ponieważ jest to źródło siły inicjującej wszystko, co dzieje się w rzeczywistości. Żyjemy w systemie natury, który jest wielkim polem sił, w którym wszystko jest połączone: poziom nieożywiony, wegetatywny, ożywiony i ludzki. Im bardziej rozwinięte jest stworzenie, tym silniejszy jest jego wpływ na cały system.
Nasze postawy, myśli i pragnienia wobec innych są w naturze na najwyższym i najsilniejszym poziomie. Więc jeśli te elementy są właściwie skalibrowane, będą promieniować korzystnie na wszystkich poziomach natury poniżej poziomu ludzkiego. Innymi słowy, rzeczy, których pragniemy i o których myślimy – zwłaszcza w odniesieniu do otaczającego nas środowiska – wywierają najpotężniejszy wpływ w sieci sił natury.
Precyzyjnie nakreślony obraz
Świadomie lub nie, nieustannie porównujemy się z otaczającymi nas osobami. Im bardziej uważamy się za osoby mające wyższy status, mądrzejsze i odnoszące większe sukcesy w porównaniu z innymi, tym bardziej czujemy się komfortowo. Jednocześnie odczuwany jest głębszy podział, co w efekcie sprawia, że człowiek nie czuje potrzeby, aby wkładać wysiłek i okazywać innym szacunek. To właśnie nazywamy egoistycznymi, samolubnymi relacjami, które niszczą równowagę w naturze, a ich negatywny wydźwięk powraca do nas jak bumerang, czyniąc nas słabymi, wrażliwymi i niezdrowymi.
Koronawirus w dalszym ciągu przenosi nas na nowy poziom połączenia, w którym funkcjonujemy „jak jeden człowiek z jednym sercem”, tworząc pełen obraz rzeczywistości, tak jakby miliardy pikseli łączyły się bez podziału między nimi. Taki obraz będzie dla każdego krystalicznie czysty, jeśli tylko będziemy się mocno trzymać, jeśli będziemy się wspierać do tego stopnia, że nigdy nie wyrządzimy krzywdy ani nie wykorzystamy innych w jakikolwiek sposób.
Oczywiście takie aspiracje do doskonałej harmonii z innymi nie przychodzą naturalnie. Nikt nie jest w stanie zmienić egocentrycznego mechanizmu działającego w każdym od narodzin. Wszystko, czego wymaga się od każdego z nas, to tylko gotowość do dokonania się takiej zmiany. A kiedy dojdzie do głębokiego zrozumienia, że dobre relacje międzyludzkie są niezbędne do przetrwania w XXI wieku, odkryjemy rozkwit prawdziwej miłości braterskiej i obdarzania, a świat odmieni się od zachodu po wschód. Zamiast walczyć o przetrwanie po każdym starciu, doświadczymy trwałej pozytywnej przemiany.
Zmiana musi rozpocząć się w każdym z nas, w naszych myślach, ponieważ są one najpotężniejszą siłą stworzenia. Jeśli razem podejmiemy wysiłki, poczujemy, jak głęboko jesteśmy połączeni w jeden system – duchowo, umysłowo, wewnętrznie – i zamiast wirusów, i trudności, otrzymamy percepcję życia na wyższym poziomie, prawdziwy obraz rzeczywistości.
Źródło: https://nws.mx/32rewYY
Opublikowano dnia 14 września 2020
Z dnia na dzień sytuacja na całym świecie coraz bardziej się pogarsza. Wskazuje to na to, że ludzkość nie zmierza we właściwym kierunku i nie ulepsza swojego stanu. Zamiast podążać pożądaną w oczach stworzenia i Stwórcy ścieżką światła, ludzkość z powodu braku zrozumienia tego, co się dzieje, i co należy zrobić, podąża ścieżką cierpienia, naturalnego rozwoju wydarzeń, czyli pod naciskiem sił, które zobowiązują nas do postępu. Nie ma wyjścia, musimy iść.
Nie można powiedzieć, że ma miejsce prawdziwe uświadomienie sobie zła, ale jest jasne, że stan jest zły i możliwe, że już nie zostanie naprawiony, a będzie następowała coraz większa degradacja. Kryzys dotyka wszystkich: zarówno zwykłych pracowników, jak i przywódców. Wielu już rozumie, że to nie jest po prostu wirus, a takie zjawisko, które zmieni całe nasze życie. Z każdym dniem staje się to coraz bardziej oczywiste. Jednocześnie w ludziach wciąż jeszcze jest nadzieja, że jeśli szybko znajdzie się lekarstwo na koronawirusa, to uda się powrócić do dawnego życia. Nie rozumieją, że wirus nie uderza w nasze zdrowie, ale znacznie głębiej. Natura rozpoczęła globalne leczenie ludzkości. Jej celem nie było rozdzielenie nas po domach i oddalenie od siebie o dwa metry zabraniając komunikowania się ze sobą, wspólnego świętowania wesel, spędzenia czasu z przyjaciółmi w restauracji.
Natura miała zupełnie inny zamiar: chciała dać nam wolne miejsce, przestrzeń, czas, możliwość zrozumienia i poczucia, dlaczego to wszystko zostało uczynione, i w jakim celu. To nie jest po prostu epidemia, ale wyższe, integralne, globalne, szczególne zjawisko. Trudno to od razu pojąć, ale ludzkość już się do tego zbliża. Ciosy – to najpewniejszy sposób, aby dostukać się do naszego umysłu i serca i dać uświadomić nam sobie nasz stan. Należy spróbować wyjaśnić ludziom, dlaczego natura z nami tak postępuje. Natura – to integralny, globalny mechanizm, który oddziałuje na nas i stopniowo rozwija nas drogą ewolucji, czyli zgodnie z programem stworzenia. Rozwijamy się według jakiegoś wyższego planu.
Nauka Kabały wyjaśnia nam, jaki to jest program, i jakie kroki musimy podjąć. Nie da się uciec przed tym programem, można tylko zmienić metodę naszego postępu w kierunku zjednoczenia ze złej na dobrą, co jest właśnie celem rozwoju. Tak samo jak jest z wychowaniem dzieci, jeśli dziecko jest posłuszne rodzicom, to jest dobrze traktowane, a jeśli nie chce być posłusznym, to musimy naciskać na nie i nawet karać. Powiedziano, że „ten, kto oszczędza rózgę, nienawidzi swego syna”. Cel jest już od początku nakreślony i jesteśmy zobowiązani go osiągnąć.
Wkrótce zostaniemy bez pieniędzy, bez jedzenia i im szybciej wyjaśnimy prawdziwy powód, tym zaoszczędzimy więcej ciosów, które mają doprowadzić człowieka do nowego, właściwego porządku życia. Nie należy czekać, aż zrobią to siły natury, które wydają się nam pozbawione litości i uczuć, które brutalnie nas biją. Przecież one przychodzą po tym, jak nie posłuchaliśmy ostrzeżeń natury i nie przyłożyliśmy wysiłków, by przejść na dobrą drogę.
Trzeba wszystkim wyjaśnić, że ani epidemia, ani wirus nie jest winny. Jest po prostu jedna siła, która bardzo surowo działa i jest zmuszona wywierać na nas presję, jak rodzic na nieposłuszne dzieci. Musimy się rozwijać, tutaj nie może być żadnych wątpliwości. Ale możemy wybrać dobrą, lekką, piękną i szybką drogę, jeśli skierujemy swoje serce i umysł na ten cel, do którego prowadzi nas natura: na nasze zjednoczenie i organizację życia tutaj, na tej ziemi, w prostej i dobrej formie. W sensie materialnym trzeba zostawić to, co konieczne, a najważniejsze to skierować się na rozwój duchowy, czyli na połączenie serca z sercem.
Ludzie z dnia na dzień czują się coraz bardziej nieszczęśliwi, ponieważ nie wyobrażają sobie obrazu przyszłości, do którego prowadzi nas natura. Myślą, że to po prostu choroba i pewnego dnia wyleczymy się z niej. Mimo, że będziemy musieli wydać na nią pieniądze, ktoś zachoruje, ktoś nawet umrze, ale w końcu epidemia się skończy i wrócimy do normalnego życia.
Każdy kraj walczy o to, aby powrócić do swojego zwykłego życia. I każdy polityk przekonuje, że ma rozwiązanie, jak przywrócić jutro poprzedni tryb życia, który jest zrozumiały i pożądany dla wszystkich, przecież rozumiemy, jak w nim żyć. Ale procesu ewolucji nie da się odwrócić. Widzimy z historii, że przechodzimy od stanu do stanu, przechodząc na następne etapy. I teraz natura żąda od nas przejścia na nowy etap, na którym ludzkość powinna stać się bliższa sobie uczuciowo. Ponadto musimy dbać o nasz dom – o kulę ziemską i wspólnie zadbać o naszą przyszłość.
Przecież w tym jesteśmy wszyscy od siebie zależni i nie możemy robić różnic między narodami, krajami, a musimy myśleć o globalnym stanie. Mimo, że każdy z nas jest egoistą, który myśli tylko o sobie, który nie martwi się o nikogo na świecie, ale jeśli chcemy przetrwać, to musimy myśleć o wszystkich. Przecież wszyscy znajdujemy się w jednej łodzi.
Z lekcji według artykułu Baal HaSulama „Poręczenie”, 19.08.2020
Opublikowano dnia 14 września 2020
Łaciński pisarz Wegecjusz powiedział, si vis pacem, para bellum (jeśli chcesz pokoju, przygotuj się na wojnę). Podobnie, jeśli chcesz miłości, przygotuj się na nienawiść.
Filmy pokazują miłość, jako ciągły przypływ ciepła, troski i uczucia między ludźmi. Ale filmy się mylą. Każdą pozytywną emocję poprzedza emocja negatywna, która pozwala wywołać pozytywną emocję. Tak jak noc poprzedza dzień, tak nienawiść poprzedza miłość. Jedynym wyjątkiem jest miłość matki, ale to, dlatego że matka postrzega swoje dziecko, jako część siebie. Ale w przypadku, każdej innej osoby, aby rozwinąć prawdziwe emocje musimy nieustannie przełączać się między nienawiścią i miłością w różnych odsłonach, i różnej intensywności.
Okazuje się, że fakt, iż zostałem wtajemniczony w swoją nienawiść do tej czy innej osoby, pozwala mi odkryć, kim jestem i co mam w sobie. Właściwie powinienem być wdzięczny tej osobie.
W rzeczywistości jest to zasada, która wprawia w ruch całe stworzenie. Uczucie nienawiści i uczucie miłość, fale upałów i mrozy, powodzie i susze, wszystko to w rzeczywistości eksponuje nienawiść i miłość na przemian.
Ma to określony cel: ich rosnąca intensywność, zwłaszcza, gdy jest po stronie negatywnej, skłania nas do poszukiwania ich źródła. Dlaczego jest tyle nienawiści? Dlaczego natura jest tak okrutna? Dlaczego nigdy nie jestem zadowolony z tego, co mam? Dlaczego nie ma pokoju? Dlaczego się boję? Kiedy próbujesz odpowiedzieć na te pytania, okazuje się, że pochodzą one z tego samego niewidzialnego źródła, a tym źródłem jest natura lub po prostu rzeczywistość.
Każdy minerał, roślina, zwierzę czy osoba, myśl, pragnienie czy słowo jest stworzone przez naturę. Otóż, jeśli natura jest źródłem wszystkiego, to wszystko jest częścią natury, częścią całości. I tak, jak są dni i noce, są ludzie, których nienawidzę i ludzie, których kocham. Więc tak, jak nie byłoby dni, gdyby nie było nocy, tak nie byłoby ludzi, których kocham, gdyby nie było ludzi, których nienawidzę. W rzeczywistości nie byłbym w stanie zdefiniować tego, co kocham, czego nienawidzę, kim jestem i kim nie jestem, gdyby nie te wszystkie rzeczy, które uważam za negatywne. Okazuje się, że przy moim ograniczonym widzeniu postrzegam je, jako negatywne, ale tak nie jest; są przeciwne do mnie, abym mógł poznać siebie i przyrodę. Gdyby nie one, nie miałbym pojęcia o całym moim istnieniu.
Okazuje się, że fakt, iż zostałem wtajemniczony w swoją nienawiść do tej czy innej osoby, pozwala mi odkryć, kim jestem, i co mam w sobie. Właściwie powinienem być wdzięczny tej osobie. Najmądrzejszy ze wszystkich ludzi, król Salomon, nazwał tę koncepcję: „Miłość przykrywa wszystkie zbrodnie” (Prz. 10:12), gdzie zbrodnią jest nienawiść, a miłość przykrywa nienawiść, gdy odkryjemy, że nasz znienawidzony obiekt jest w rzeczywistości darem, z którym celowo się spotkaliśmy. Wtedy znika wyobcowanie i pojawia się miłość i wdzięczność.
Źródło: https://bit.ly/3bRtWJg
Opublikowano dnia 11 września 2020
Z każdym mijającym dniem coraz wyraźniej widać, że wkraczamy w nową erę. Protesty przeciwko noszeniu masek są buntem naszego ego przeciwko obowiązkowej zmianie. Duże firmy technologiczne, takie jak Google, Apple i Facebook, już powiedziały swoim pracownikom, że praca z domu jest prognozowana na co najmniej najbliższy rok. Wszystko się zmieni: praca, banki, przemysł, edukacja, handel, stosunki międzyludzkie, stosunki międzynarodowe, cała nasza cywilizacja stanie na głowie i my też. Dopiero wtedy wirus odpuści.
Wyczerpał się przepełniony wyzyskiem, nadmiernie konkurencyjny system, w którym, aby przetrwać, jeden musiał zniszczyć drugiego.
Zarówno Sekretarz Generalny WHO António Guterres, jak i doradca Białego Domu ds. Koronawirusa dr Anthony Fauci stwierdzili, że w najbliższej przyszłości wynalezienie skutecznej szczepionki jest mało prawdopodobne, jeśli w ogóle. Krótko mówiąc, nasze życie zmieniło się na zawsze.
Co więcej, im bardziej staramy się powrócić do poprzedniej „normalności”, tym bardziej napędzamy nawracanie fal Covid-19. Jeśli za każdym razem, gdy wskaźnik zarażenia spadnie, będziemy nalegać na ponowne otwarcie przedsiębiorstw, doświadczymy trzeciej, czwartej i kto wie, ile fal pandemii zobaczymy, aż zdamy sobie sprawę, że nie możemy jej pokonać. Natura uderzyła w nas ze skutkiem nokautu i za każdym razem, gdy próbujemy wstać i walczyć, zadaje kolejny cios.
Ale natura nie chce nas zabić; ma nas nauczyć, jak być jej częścią, a nie niebezpiecznymi „obcymi” na naszej własnej planecie. Bycie częścią natury przede wszystkim wiąże się ze zjednoczeniem między nami, poczuciem bliskości bliźnich i poznania w ten sposób, co znaczy być blisko natury. Świat, w którym żyjemy jest jednym kompletnym i integralnym systemem. Aby poczuć jego integralność, musimy upodobnić się do niego: stać się integralnymi i kompletnymi. A droga do tego zaczyna się w domu: między nami ludźmi.
Przepełniony wyzyskiem, nadmiernie konkurencyjny system, w którym, aby przetrwać, jeden musiał zniszczyć drugiego, wyczerpał się. Myślenie o przetrwaniu najsilniejszych jest sprzeczne z całą naturą, która działa na zupełnie odwrotnej zasadzie: przetrwania najbardziej przyjaznych (zgoogluj to). Teraz do nas należy zbudowanie tego typu społeczeństwa, a uczestnictwo w całym tym procesie sprawi, że zaczniemy prawdziwie rozumieć naturę otaczającego nas świata.
Nikt nam nie pomoże. Jako społeczeństwo jesteśmy egoistami i nie wiemy, jak naprawdę troszczyć się o siebie nawzajem. Ale możemy to odgrywać, aż wejdzie nam to w krew, a jeśli będziemy pamiętać, że naszym celem jest zbudowanie zjednoczonego, integralnego systemu, w którym wszyscy dzielą się korzyściami, odniesiemy sukces.
Chociaż gdzieś w głębi wszyscy chcielibyśmy wrócić do naszego starego stylu życia, nawet gdyby nie było koronawirusa, byłoby to bardzo nierozsądne. W kraju jest już tak wiele nienawiści, że nieuchronny jest upadek społeczny, jeśli nie wojna domowa. Pod wieloma względami już się zaczęła, ale nie jest jeszcze krwawa i wygląda na to, że ktoś zapomniał złożyć oficjalną deklarację.
Ale nie jest za późno na zmianę trasy. Możemy się rozejrzeć i zobaczyć, że wszystko składa się z przeciwieństw, które się uzupełniają. Tylko ludzie myślą, że przeciwieństwa powinny unicestwiać się nawzajem, nie zdając sobie sprawy z tego, że tak jak w naturze, przeciwieństwa pozwalają sobie nawzajem istnieć, tak też jest z nami.
Postrzegamy świat jako płaski, dwuwymiarowy obraz, nie zdając sobie sprawy, że ta sama natura ludzka kieruje wszystkimi stronami, wszystkimi frakcjami ludzkiego społeczeństwa. Kiedy upieramy się przy spojrzeniu na świat tylko z jednej perspektywy, tracimy szansę, by użyć drugiej perspektywy, jako „drugiego oka” i uzyskać obraz trójwymiarowy. Tylko w ten sposób możemy zobaczyć pełną głębię i zakres rzeczywistości oraz znaleźć to, co kieruje całym obrazem, który widzimy przed nami. Dopiero, gdy spojrzysz na świat przez oba pryzmaty, możesz go zobaczyć, więc zamiast obalać inny punkt widzenia, powinniśmy go pielęgnować, dziękować za istnienie, zachowując swoją odrębną perspektywę.
Jedność nie powstaje, gdy dwa przeciwieństwa stają się takie same. Powstaje, gdy dwa przeciwieństwa uzupełniają różne punkty widzenia, tworząc pełen obraz, którego żadne z nich nie może zobaczyć samodzielnie.
Źródło: https://bit.ly/35uVbIn
Opublikowano dnia 7 września 2020
Nie rozumiemy, gdzie jest nasza wolność wyboru, jak ją osiągnąć i realizować, aby tym nie szkodzić innym ludziom, ponieważ wszyscy jesteśmy połączeni. Spójrzcie, jakie dzisiaj, w Ameryce mają miejsce zamieszki, prawdziwa wojna domowa. W Izraelu też mają miejsce demonstracje i to samo będzie się działo na całym świecie coraz bardziej i bardziej, dlatego że sytuacja będzie stawać się coraz gorsza.
Świat gubi egoistyczne związki, którymi był połączony: ty mnie – ja tobie, towar-pieniądze-towar-pieniądze. Był system, w którym żyliśmy tysiące lat, dopóki nie wycisnęliśmy z niego wszystkich soków. Gdzieś w latach 50-tych ubiegłego wieku system ten osiągnął swój rozkwit, a następnie zaczął gnić. Było to nieuniknione, ponieważ w przeciwnym razie nigdy nie doszlibyśmy do duchowej korekty.
I dlatego dzisiaj znajdujemy się w świecie, w którym ujawniają się problemy niepozwalające powrócić mu do poprzedniego stanu. Finansowe i rządowe umysły próbują znaleźć rozwiązanie, jak utrzymać istniejące systemy, w których istniała równowaga między tym, ile człowiek inwestuje, i ile może otrzymać, kupić.
Ten egoistyczny system był względnie zrównoważony i każdy rozumiał, że takie jest życie. I nagle rozpadł się w jednej chwili: nikt nie wie, jak to naprawić i co stanie się z nami w przyszłości. Znaleźliśmy się w sytuacji, w której przestał działać dotychczasowy mechanizm. Egoizm, siła napędowa cały czas trzymała mnie w konfrontacji z innymi, determinując, ile każdy da i ile otrzyma, wiążąc nas egoistycznymi relacjami.
Ale ten związek już nie działa i co będzie regulować nasze relacje? Stworzyliśmy armię, policję, system edukacji, kulturę, systemy finansowe. Egoizm popychał nas do zbudowania egoistycznego społeczeństwa, które nagle przestało funkcjonować. To kryzys, jakiego nie było jeszcze w historii.
Wydawało nam się, że osiągnęliśmy wspaniałą organizację ludzkiego społeczeństwa, odpowiadającą naszej egoistycznej naturze. Dostaliśmy możliwość podróżowania, poznawania świata, rozumienia siebie nawzajem, ponieważ każdym kierowało jedno pragnienie – zarabiać więcej. Wydawałoby się, czego nam brakuje? Brakuje tylko jednego: my tym nie spełniamy zamysłu stworzenia.
I zobaczcie, co się stało, jak Stwórca koronawirusem zburzył wszystkie nasze plany na dobre życie. Teraz odkryliśmy, że wszystkie nasze przygotowania do dobrego życia nie pomagają nam, ani jeden egoistyczny system nie działa. I co zrobić? Jedyny sposób – to przejść od egoistycznego do altruistycznego systemu.
Wydawałoby się, dlaczego nie możemy przejść do innego, jeszcze bardziej egoistycznego systemu, skoro poprzedni przestał działać? Ale chodzi o to, że istnieje wyższy program, który nami zarządza. Z naszego poziomu nie jesteśmy w stanie go ocenić, ale kabaliści wyjaśniają, jak z niego korzystać. Jeśli go przyjmiemy, będziemy mogli iść naprzód, a jeśli nie, to pozostaniemy na starym poziomie do tej pory, dopóki ten program nie zmusi nas do pójścia naprzód.
Pod koniec naprawy system będzie pracował z obu stron: zarówno od strony wielkiego egoizmu, jak i od strony ogromnego obdarzania. Te dwie siły będą działać jedna przeciwko drugiej, a stworzenie, znajdując się pośrodku między nimi, będzie wykorzystywać je obie w integralnej, harmonijnej, doskonałej formie.
Z lekcji według artykułu „Wolna wola”, 28.07.2020
Opublikowano dnia 2 września 2020
Aby na świecie zapanował porządek, musimy połączyć się na tyle, aby między nami przejawiło się światło Stwórcy, wypełniając nasze połączenie Wyższym Światłem. Poprzez nasze połączenie ze wszystkimi mieszkańcami tego świata przeprowadzimy do nich światło Stwórcy, które oświeci cały świat. Wtedy świat zamiast bać się koronawirusa i stronić od siebie nawzajem, będzie mógł łączyć się wspaniałymi, dobrymi powiązaniami: zarówno między ludźmi, jak i przyrodą nieożywioną, roślinną i zwierzęcą, czyli ze środowiskiem.
Cały świat podniósłby się na nowy stopień zjednoczenia i naprawy. A dzięki temu integralnemu połączeniu, poczuciu integralnej natury, świat odkryłby istnienie jednej siły, która zarządza wszystkim i organizuje całe nasze życie. W ten sposób cały świat zbliżyłby się do odczucia i poznania Stwórcy.
Ten proces jest już w toku. A jeśli nie zrozumiemy pierwszych ważnych wskazówek w postaci koronawirusa, to następnym razem okażą się one znacznie straszniejsze. Nie należy czekać na to. Koronawirus na razie działa bardzo delikatnie, strasząc nas epidemią, aby powstrzymać od niepotrzebnych zajęć, które tylko niszczą naturę.
Ale następnym razem epidemia może zabrać połowę ludzkości, dotykając każdego domu. Jeśli nie nauczymy się na dzisiejszym doświadczeniu z koronawirusem, myśląc tylko o tym, jak powrócić do salonów fryzjerskich i domów wypoczynkowych, to otrzymamy od natury jeszcze mocniejsze ostrzeżenie. Koronawirus pozwala nam zrozumieć, że jesteśmy zobowiązani do zmiany naszego zachowania w stosunku do siebie nawzajem, między ludźmi, a także do całej nieożywionej, roślinnej i zwierzęcej natury. W końcu jesteśmy zobowiązani doprowadzić do porządku nasze życie na kuli ziemskiej.
Oczywiście wszyscy wiemy, że nasze życie nie jest najlepsze i wymaga naprawy. Zmieńmy je i nie wracajmy do starego. Teraz, wracając po kwarantannie do normalnego życia, zorganizujmy nasze relacje nieco inaczej, poprawmy je, mniej krzywdźmy się nawzajem i mniej psujmy otaczające nas środowisko. Także przed epidemią mówiliśmy o tym, że warto byłoby zmienić się, więc zróbmy to.
Zastanówmy się, jakie przydatne wnioski można wyciągnąć z przeżytej epidemii, jakie lekcje można wyciągnąć. Gdzie powinniśmy się zmienić? Może uda nam się znaleźć przyczynę i zrobić tak, żeby to się już więcej nie powtórzyło. Jeśli zrobiliśmy kilka pozytywnych zmian, nie traćmy ich: zmieńmy trochę rodzinę, edukację, pracę, zlikwidujmy niepotrzebne biznesy, które produkują towary do wyrzucenia. Jak dotąd nie widzę zmiany w świadomości ludzi. Liderzy nie rozumieją, co się dzieje, i starają się wszelkimi sposobami wrócić do poprzedniego stanu. Oczywiście stali się teraz bardziej ostrożni, ale nie wiedzą co robić.
To nie jest złośliwa intencja, ale niemożność uświadomienia sobie zmian zachodzących w naturze, które spowodowały powstanie koronawirusa. A w kolejce za nim stoi wiele innych wirusów, które czekają na nas, jeśli nie zaczniemy się zmieniać. Widzimy, że egoiści nie są w stanie zjednoczyć się: ani w rozpadającej się Europie, ani w Chinach, także w Ameryce i Indiach. Nikt nie może utrzymać się w dobrych stosunkach, wszyscy przeciwko wszystkim. I ponad tą ogólną niezgodą nasza grupa może stać się siłą jednoczącą, z jednym celem wspólnej jedności, pod jednym mottem: „Zjednoczenie zamiast separacji”.
To nie jest straszne, że separacja pozostanie, nie zajmujemy się nią, a tylko budujemy jedność ponad podziałem. Nie ma potrzeby walczyć z brakiem jedności, ponieważ wszyscy jesteśmy różni i nienawidzimy się nawzajem. Niech tak pozostanie, a ponad tym chcemy przeciągnąć nici miłości, więzi między nami, aby wszystkie przestępstwa pokryła miłość. To jest nasze motto, z którym idziemy.
Tylko taki system może rządzić światem, dlatego że zawiera w sobie zarówno wielki ludzki egoizm, jak i Wyższą Siłę Stwórcy, ogólnoświatowe zjednoczenie. Dzięki tym dwóm siłom można zrobić wszystko, ponieważ wtedy łączymy w sobie wszystko i możemy zarządzać światem, dając przykład i rozpowszechniając metodę połączenia. Koronawirus pozostaje taki jaki jest, nie dotykamy go. Konieczne jest przestrzeganie zasad dystansu społecznego, które ustalił dla nas koronawirus, to znaczy dwa metry od siebie nawzajem i kwarantanna domowa. Ale jednocześnie rozwijamy wewnętrzne połączenie między nami, dopóki nasza wewnętrzna jedność nie zniszczy wszystkich wirusów. Przecież wirus jest konsekwencją naszej wzajemnej nienawiści.
W naszym świecie nie ma nic oprócz pragnienia czerpania przyjemności, nierozerwalnie związanego z nienawiścią do innych, i pragnienia obdarzania, generującego miłość do bliźniego. Koronawirus jest wynikiem przejawiającej się w biologicznej formie nienawiści, w postaci wirusa. Zmniejszmy trochę nienawiść między nami albo przynajmniej uświadommy sobie, że ona istnieje, i zechciejmy się jej pozbyć. Już samo to pragnienie zmniejszy nienawiść i tego samego dnia zobaczymy, jak uleczymy się od wirusa. To właśnie powinno robić dziś światowe przywództwo.
Opublikowano dnia 1 września 2020
Powinniśmy nauczyć się kochać ludzkość, ponieważ wszystkie nasze części, a każda jest inna, tworzą piękną całość, której wszyscy jesteśmy równie ważnymi elementami.
Pod zdjęciem: Dyrektor Generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Adhanom Ghebreyesus przemawia podczas konferencji prasowej po posiedzeniu Komitetu Nadzwyczajnego w sprawie nowo wykrytego koronawirusa (2019-nCoV) w Genewie, Szwajcaria 30 stycznia 2020 r. REUTERS / Denis Balibouse / File Photo
Firmy na całym świecie prześcigają się, aby znaleźć szczepionkę na COVID-19. Mają nadzieję, że uda im się zlikwidować pandemię, przywrócić kapitalistyczny, nadmiernie konsumpcyjny sposób życia, jaki mieliśmy zanim wirus przejął władzę nad światem, i że jednocześnie zarobią miliardy dolarów w całym procesie. To beznadziejna pogoń. Prawdopodobnie nie będzie szczepionki ani lekarstwa na wirusa. Nawet, jeśli zostanie wynaleziona, wkrótce potem inna, silniejsza zaraza dopadnie ludzkość.
Stawiamy siebie przeciwko całemu istnieniu, pełni roszczeń do rzeczy, do których nie mamy mieć prawa roszczeń, i czujemy, że czegoś się nas pozbawia, gdy nie otrzymujemy tego, czego od początku nie mięliśmy dostać.
Michael Laitman
Jeśli chcemy wyleczyć się z koronawirusa, musimy zabrać się za to u źródła. Pojawienie się wirusa samo w sobie jest objawem, nie chorobą. Choroba to nasze złe relacje między sobą. Nasze relacje między sobą są chore, a choroba ta objawia się na różne sposoby, na przykład we wskaźnikach rozwodów, wskaźnikach depresji, nadużywaniu narkotyków, otyłości, przemocy, a ostatnio w postaci pandemii.
Nie możemy traktować wirusa, jako samodzielnego kryzysu, ponieważ wszystko w rzeczywistości jest powiązane i połączone ze wszystkim. Wiemy już o tym w odniesieniu do reszty natury, a nawet do tego jak działa nasze ciało, ale wyłączamy wygodnie naszą psychikę z tego kręgu. Nie powinniśmy; takie działanie niszczy nasze życie, nasze źródła utrzymania, a teraz całą naszą cywilizację.
W rzeczywistości nie ma sensu myśleć, że nasz zły stan duchowy, a mianowicie nasza wzajemna niechęć, nie ma wpływu na nasze ciała. Jeśli możemy leczyć depresję lekami przeciwdepresyjnymi lub przyjmować tabletki, które sprawiają, że czujemy się przyjaźnie nastawieni, dlaczego uważamy, że złe usposobienie nie wpłynie negatywnie na nasze zdrowie?
Co więcej, ponieważ nasze ciała, umysły i duchy stanowią jeden system, a ponieważ jesteśmy częścią całej natury, nasz zły duch negatywnie wpływa na całą naturę, która również jest jednym systemem połączeń. A kiedy cała ludzkość cierpi z powodu złego stanu ducha, wpływ na resztę świata staje się ogromny.
Gdziekolwiek spojrzysz na naturę, jest to zrównoważony i harmonijny system. Na poziomie mineralnym, roślinnym i zwierzęcym, elementy żywią się nawzajem, chroniąc w ten sposób zdrowie i równowagę ekosystemu. Również w naszym ciele jest zachowana homeostaza, ponieważ organizm nieustannie wytwarza nowe i mocne komórki oraz zabija stare i słabe. Dzięki temu jesteśmy zdrowi i silni.
Jedyną częścią, w której natura nie działa na autopilocie, jest nasza psychika. Nasze duchy mają swobodę wyboru, czy chcą być zjednoczone w jednym systemie, czy działać solo. Jak dotąd zdecydowaliśmy się na grę solo, ale widzimy, jakie są tego koszty. Stawiamy siebie przeciwko całemu istnieniu, pełni roszczeń do rzeczy, do których nie mamy mieć prawa roszczeń, i czujemy, że czegoś się nas pozbawia, gdy nie otrzymujemy tego, czego od początku nie mięliśmy dostać.
Jeśli chcemy być zdrowi, silni i szczęśliwi, musimy najpierw nauczyć się, jak działa cała natura. Musimy uznać, że cały system jest integralny i połączony, że wszystkie części wspierają się nawzajem we współzależnej sieci elementów, które wzajemnie, w pozytywny sposób wpływają na swoje dobre samopoczucie. Konkurencja w naturze jest tylko pozorna, to błędna interpretacja dokonana przez nasz egocentryczny sposób myślenia. Gatunki wspierają się nawzajem i wzmacniają, ponieważ wszystkie są od siebie zależne.
Kiedy już to wiemy, zrozumiemy, jak możemy stać się podobni do natury, a tym samym naprawdę szczęśliwi. Zrozumiemy, że ludzie o różnych poglądach nie są naszymi wrogami, ponieważ bez nich nie bylibyśmy w stanie określić siebie, naszych poglądów, naszych myśli. To właśnie konflikty i sprzeczności w naszym życiu, rzeczy, z którymi się nie zgadzamy, sprawiają, że myślimy, rozwijamy się, wyrażamy i stajemy się pełniejszymi istotami ludzkimi.
Ostatecznie ludzki ekosystem powinien przypominać resztę natury, tworzyć sieć różnych i przeciwstawnych poglądów, kolorów, ras, religii, narodów, osobowości i kultur, które razem tworzą piękną całość, tak różnorodną jak sama natura. Wszyscy kochamy i doceniamy różnorodność natury, więc dlaczego nie kochać i nie doceniać naszej? Tak jak kochamy naturę, ponieważ wszystkie jej części tworzą piękną całość, powinniśmy nauczyć się kochać ludzkość, ponieważ wszystkie części nas, a każda jest inna, tworzą piękną całość, której wszyscy jesteśmy równie ważnymi elementami.
Źródło: https://bit.ly/31dqIMB
Opublikowano dnia 24 sierpnia 2020
Na początku musimy zrozumieć, w jakim stopniu świat rozpoczął nowy program w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Obecnie żyjemy w zupełnie innym świecie. To tak, jakby kosmici przybyli do nas i wszczepili nowy chip do naszej rzeczywistości zmieniając nasze warunki otoczenia, zachowania i sposób myślenia. Znajdujemy się w fazie przejściowej, a mimo to wiele osób nadal próbuje działać zgodnie z przestarzałym programem świata sprzed koronawirusa, programem, który na pierwszym miejscu stawia wartość korzyści własnej, nad korzyściami dla innych.
Gdybyśmy zrozumieli ewolucyjną tendencję natury do kierowania wszystkimi jej częściami w kierunku doskonałego połączenia i współzależności, zobaczylibyśmy, że w ostatecznym rozrachunku korzystne są dla nas dzisiejsze zmiany: zbliżają nas do siebie, niekoniecznie fizycznie, ale do większej bliskości serc.
A kiedy czujemy się bliżej siebie, czujemy się szczęśliwsi, pewniejsi, bezpieczniejsi i zdrowsi.
Dlatego dziś bardziej niż czegokolwiek innego potrzebujemy środowiska, które może wspierać, zachęcać i kierować naszymi połączeniami, abyśmy mogli zrównoważyć relacje zgodnie z nowym programem rozwoju. Koniecznym jest budowanie współpracy i troski o siebie nawzajem.
Jeśli nie uda nam się ulepszyć naszego nastawienia do siebie nawzajem, aby dopasować nasze relacje do wzajemnej zależności i odpowiedzialności wymaganej przez obowiązujący nowy program, z dnia na dzień brnąć będziemy w odczuwanie coraz większego ciężaru na naszych barkach.
Natura za pośrednictwem koronawirusa umieściła nas w nowych warunkach właśnie po to, aby nas przemienić.
Dlatego też dzisiejsze startupy muszą wziąć to pod uwagę.
Do tej pory było tak, że startupy trafiały na rynek, który stawiał je przeciwko sobie, teraz to wszystko musi się zmienić. Nadal będziemy musieli konkurować, ale nasza konkurencja musi zmienić się z egoistycznej, w której staramy się czerpać jak najwięcej z rynku dla naszej działalności, do konkurencji, w której każdy z nas dąży do wniesienia jak największej wartości dla całej ludzkości.
A co dziś oznacza „wartość”? Oznacza to dbanie o to, aby potrzeby wszystkich zostały zaspokojone, a także pomaganie każdemu w osiągnięciu prawdziwego szczęścia, bezpieczeństwa i zdrowia poprzez poprawę jakości relacji międzyludzkich.
Dlatego każdy, kto jest wystarczająco odważny, by zainicjować startup w tym okresie, powinien najpierw wyposażyć się w wystarczającą wiedzę i otoczyć odpowiednim środowiskiem, aby zrozumieć transformację, jaką przechodzi świat, a następnie stworzyć narzędzia, które pomogą ludziom poczuć się bliższymi sobie.
Na przykład, istnieje dużo miejsca na rozwój technologii, dzięki którym możemy poczuć się razem w jednym pomieszczeniu, a tym bardziej, jako części jednej całości, w której każdy nasz oddech i kontakt są wyczuwalne przez wszystkich.
Innymi słowy, kiedy zmierzamy w kierunku odkrycia naszej ścisłej współzależności, możemy opracować technologie, które pomogą nam przybliżyć, co to znaczy czuć się jednością z innymi, i które w ten sposób pomogą pokierować naszą nieuchronną przemianą, aby przebiegła w sposób o wiele bardziej pozytywny i harmonijny.
Potrzebujemy startupów, które autentycznie zaspokajają ludzką potrzebę połączenia, co ułatwi nam przejście od naszego obecnego stopnia do większego wzajemnego wsparcia i brania innych pod uwagę.
Źródło: https://bit.ly/2CEE62C
Opublikowano dnia 22 sierpnia 2020
Jedni uważają, że ratuje życie, a dla innych jest to symbol tyranii – wymóg noszenia maski w miejscach publicznych, by zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się Covid-19, podzielił społeczeństwa na całym świecie. W Ameryce buntownicze i impulsywne reakcje znacznej liczby klientów w sklepach i biurach, gdzie noszenie maski jest obowiązkowe, zaskoczyły nawet ekspertów od zdrowia psychicznego. Ludzie wyrażają oburzenie na ulicach Stanów Zjednoczonych, a także w dużych miastach, takich jak Berlin i Londyn, gdzie tysiące ludzi protestowało przeciwko temu rozwiązaniu. Ale czy wiemy, co oznacza prawdziwa wolność? Klarowność sytuacji można uchwycić tylko wtedy, gdy we wszystkich swoich rozważaniach bierzemy innych pod uwagę.
Natura jest jak kochający rodzic, który podaje gorzkie lekarstwo swojemu delikatnemu dziecku. W obecnej sytuacji jesteśmy tym dzieckiem i reagujemy kopaniem, płaczem, nie chcemy go przyjąć. Natura ma jasny cel: zjednoczyć całą ludzkość. W związku z czym, nie będziemy w stanie uciec przed plagą, będzie ona trwała, dopóki nie zdamy sobie sprawy, że jesteśmy na jednej łodzi, cała ludzkość.
Pomimo ogromnego poparcia naukowego dla skuteczności noszenia masek w zapobieganiu dalszemu rozprzestrzenianiu się pandemii koronawirusa, debata na temat ich skuteczności wśród tych, którzy sprzeciwiają się zakrywaniu twarzy i dystansowi społecznemu jako środkom zapobiegawczym, nie chce ucichnąć. Ale jest głębszy powód ich odmowy: ludzka natura. Ludzie są gotowi ryzykować życie innych i własne, aby zachować to, co uważają za swoją swobodę osobistą. Zadają sobie pytanie: „Dlaczego rząd miałby narzucić mi ograniczenie? Co to ma znaczyć, mam założyć uzdę na usta jak koń? Jestem wolną osobą!”
Dlaczego nastrój antymaskowy?
Jako ktoś, kto studiuje ludzką naturę od ponad czterdziestu lat, mogę ich zrozumieć. Czują, że maski i ograniczenia, które symbolizują, są przytłaczające i poniżające. Pojawia się jakiś wirus i nagle są zobowiązani do noszenia masek, podczas gdy rządy wydają się bezradne, by uporać się z sytuacją. Oczywiście, że będą krzyczeć na ulicach. Kraje, które myślały, że poradziły sobie z kryzysem Covid-19, znów upadają. Zakończenia problemu wirusa nie widać; po prostu nie znika i nic nie pomaga.
Nieposłuszeństwo ludzi wobec wymogu maski jest dowodem naszej niezdolności, porażki, a nawet obojętności w prawidłowym kształceniu naszych społeczeństw. Ludzi nie uczono, jak o siebie dbać i jak się wzajemnie traktować. Nie ma rządu na świecie, który mógłby dać przykład komukolwiek w tej dziedzinie, także nie ma wśród osób odpowiedzialnych za system opieki zdrowotnej – wszyscy kierują się własnymi, poszczególnymi poglądami. Jesteśmy świadkami całkowitego upadku systemu ludzkiego. W zasadzie nie ma niczego spośród istniejących struktur społecznych, co moglibyśmy przedstawić ludziom, jako przykład do szanowania i wysłuchania – wszystko jest skorumpowane.
To sam wirus wziął w swoje ręce naszą edukację. Natura, zgodnie z rządzącymi w niej prawami, jest zobowiązana do działania, które w każdy możliwy sposób, doprowadzi człowieka do zgodności z jej systemem, do poznania swoich „złych skłonności”. Dopóki człowiek nie osiągnie wyższej świadomości, natura musi mu pokazać, że jego zguba w życiu wynika ze zrujnowanych relacji z innymi.
Natura jest jak kochający rodzic, który podaje swojemu delikatnemu dziecku gorzkie lekarstwo. W obecnej sytuacji jesteśmy tym dzieckiem i reagujemy kopaniem, płaczem, nie chcemy go przyjąć. Natura ma jasny cel: zjednoczyć całą ludzkość. W związku z czym, nie będziemy w stanie uciec przed plagą, będzie ona trwała, dopóki nie zdamy sobie sprawy, że jesteśmy na jednej łodzi, cała ludzkość.
Wpływamy na siebie nawzajem i zależymy od innych a oni od nas. Dlatego każdy musi działać odpowiednio, rozwijając przekonanie i zamiar uniknięcia przenoszenia wirusa i szkodzenia innym. Kiedy patrzymy z tej perspektywy na naszą sytuację, nie będziemy postrzegać obowiązkowych środków, takich jak noszenie maski, jako przymusu, ale jako gestu miłości i troski o innych, realizując go z uczuciem wielkiego szczęścia.
Świat jest okrągły i jako całość funkcjonuje w sposób integralny. W obecnej sytuacji, w tę krągłość, ze wszystkich stron uderzają kryzysy. Więc co robić? Najpierw musimy zdać sobie sprawę, że jesteśmy elementami systemu, w którym wszystko jest ze sobą połączone. Oznacza to, że każde działanie jednego elementu wpływa na całość. Dlatego jedynym sposobem przezwyciężenia stanu kryzysu jest myślenie i zachowywanie się jak jedność, we wzajemnej odpowiedzialności. To jest nasza prawdziwa wolność wyboru.
Źródło: https://bit.ly/3kSSdTg
Opublikowano dnia 21 sierpnia 2020
Szczerej prawdy nie trzeba udowadniać. Do niej wspólnie należy dojrzeć.
Po sześciu miesiącach walki z koronawirusem zaczynamy zdawać sobie sprawę z jego niesamowitej lekcji: problem nie leży w nim – problem tkwi w nas. W ogóle wszystko złe, co się z nami dzieje, jest zakorzenione w nas samych. Gdybyśmy naprawdę troszczyli się o siebie nawzajem, już dalibyśmy sobie radę z epidemią. Gdybyśmy myśleli o kraju i ludziach, a nie o biznesie i portfelach już odbudowalibyśmy gospodarkę,. Zapewnilibyśmy każdemu prawdziwy biznes i prawdziwy wypoczynek, jeśli bylibyśmy razem.
Ale jesteśmy rozdzieleni. Nie mamy wspólnego poglądu, wspólnie zorientowanych wytycznych, wspólnych wartości, wspólnego pociągu do jedności ponad sprzecznościami. I dlatego wirus powoli zjada nas od środka – obojętnością, niezgodą, wrogością. To samo dotyczy bitew politycznych. Ale tutaj uczucia całkowicie podporządkowują umysł i dzielą nas na nieprzejednane obozy. Kiedy to do nas dojdzie: polityka nie rozwiąże tego kryzysu? Polityka tylko odwraca uwagę od istoty, od tego, co jest w środku, w nas, między nami.
Na naszych oczach społeczeństwo pogrąża się we własnej niższości moralnej, w kryzysie zaufania, wzajemnego zrozumienia i wzajemnej pomocy. I chociaż w zasadzie to rozumiemy, ale nie jesteśmy jeszcze gotowi, aby przyznać się przed sobą: „Tak, jesteśmy winni. Jesteśmy winni, że nie sprzeciwiamy się egoizmowi. Dzięki niemu stajemy się przestępcami – przekraczamy podstawowe granice współczucia, harmonii społecznej, zdrowego rozsądku. Już sama myśl o tym, aby dogadać się polubownie, przyprawia nas o wymioty”.
Wszyscy jesteśmy za to odpowiedzialni. Wszyscy bez wyjątku. Chociaż dla siebie osobiście czasami wydaję się być bezgrzeszny, ale czy naprawdę jest miejsce dla aniołów w tak egoistycznym społeczeństwie? Czy można nie ubrudzić się, wchłaniając codziennie negatywy?!
Więc co mamy z tym zrobić?
Wszystkie grzechy pokrywa miłość
„Wszystkie grzechy, przestępstwa pokrywa miłość” – powiedział król Salomon. Powiedział nie dla pięknego słowa. On również gotował się w tym kotle i doskonale rozumiał, z czym ma do czynienia. Jego rada nie jest pouczającą abstrakcją. Należy tylko zrozumieć sens terminów. Na początek, czym są „grzechy”? Nerwowość? Kłótnie? Obelgi? Nienawiść? Pogarda? Obojętność? Duma? Narzucanie swojej prawdy w każdy sposób?
Nie całkiem. To wszystko są objawy, a prawdziwy problem pojawia się, gdy je widzimy i nic nie robimy. To właśnie jest prawdziwe przestępstwo – przeciwko samym sobie, przeciwko naszej przyszłości i przyszłości naszych dzieci. Widzieć to wszystko w sobie, pogrążać się w destrukcyjnej niezgodzie i nic nie robić oznacza być przestępcą. Ale dlaczego naszą upartą naturę nie należy złamać, a „pokryć miłością”? I co to znaczy pokryć? Pierwsze jest mniej więcej zrozumiałe: nie możemy zniszczyć w sobie egoizmu. Różowe marzenia o powszechnym cudownym, poprawnym politycznie raju – to tylko infantylne fantazje, wyssane z palca przekonania, których celem jest podporządkowanie sobie świata, siłą.
Urodziliśmy się z egoistyczną naturą nie dlatego, aby zabić ją w sobie, a dlatego, aby wznieść się ponad nią, wzrastać dzięki niej. Staniemy się lepsi, jeśli zrozumiemy, kim jesteśmy, jeśli spojrzymy w twarz własnemu egoizmowi i znienawidzimy go, a nie siebie nawzajem. Egoizm ostatecznie wypycha nas w górę, ponad siebie. I wtedy, rozumiejąc w końcu zadanie, „pokryjemy” go miłością. Rzeźbę naszych grzechów pokryjemy cienkim pozłoceniem wzajemnego obdarzania – i wszystko się zmieni. Intencja decyduje o wszystkim.
Ale zaczekaj, przecież prawdziwej miłości jeszcze nie ma! To prawda, ale teraz wyraźnie widzimy, że ona jest nam konieczna. Tylko ona. Nie poradzimy sobie bez niej. Wszystko inne stanie się jej pochodną. „Jak miło i przyjemnie jest siedzieć razem z braćmi. Są to przyjaciele, kiedy siedzą razem i są nierozłączni. Na początku wydaje się, że walczą między sobą i są gotowi wzajemnie się pozabijać. Ale potem powracają do braterskiej miłości”. (Księga Zohar)
Król Salomon wiedział, o czym mówi. Prawdziwe braterstwo rodzi się z nienawiści, z przeciwieństwa. Przecież my wszystko postrzegamy na podstawie kontrastu. Kiedy są dwa bieguny, wtedy powstaje wspólne pole miłości. Oto dlaczego w naszych sporach nigdy nie będzie zwycięzcy. Prawdy nigdy nie można znaleźć na jednym z biegunów. Nasi mędrcy wiedzieli o tym i dlatego ich spory były zawsze konstruktywne, a nasze zawsze destrukcyjne.
Przestańmy więc nasiąkać trucizną wiadomości. One nas zabijają. I to wcale nie są wiadomości, już wiele razy przez to przechodziliśmy. W oszołomieniu polityki, sektoralizmu, pieniędzy i władzy nie ma prawdy. Tam są tylko ambicje, kłótnie i w przyszłości całkowity krach. Egoiści przywłaszczają sobie prawo do prawdy i kłócą się z prawdami innych ludzi. Mędrcy spierają się, aby razem dojść do prawdy. Egoiści biją się za swoją słuszność. Mędrcy zajmują różne pozycje, aby z różnych stron rzucać światło na ciemność i rozpoznawać prawdę.
Wszyscy znają spór między szkołami Shamaia i Hillela, w którym prawda nie jest tak naprawdę za Hillelem, ale za jednością, którą osiągnęli dzięki poprawnej pracy nad sprzecznościami. Wtedy żydowski naród jeszcze umiał to robić. Dziś będziemy musieli nauczyć się tego na nowo, po opanowaniu metody kabalistycznej. Przecież wszystko złe, co się z nami dzieje, to jest to zło w nas. I możemy to naprawić razem, utrzymując równowagę między dwoma biegunami. Wówczas nasze grzechy zamieniają się w węgle w piecu wspólnej miłości i ona przynosi pokój między przeciwieństwami.
Negatyw ukrywa w sobie odcisk pozytywu. I jeśli dzisiaj zderzamy się z naszą naturą w jej różnych przejawach, musimy zrozumieć: przejawiając egoizm, ujawniamy brak miłości. Nienawiść – to jeszcze niedojrzały owoc miłości, do której dojdziemy jutro. Oczywiście, jeśli naprawdę jej zechcemy.
Opublikowano dnia 20 sierpnia 2020
Planeta nie wraca do „starej normalności”, ostrzega Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), ponieważ na całym świecie ponad 14 milionów ludzi zostało zarażonych koronawirusem, a około jedna trzecia tych przypadków miała miejsce w Stanach Zjednoczonych. Biorąc pod uwagę poważne skutki gospodarcze tej sytuacji, WHO również uważa pandemię za „najpoważniejsze” w historii, globalne zagrożenia zdrowia. COVID-19 przybył, aby wymazać stary świat i naszkicować nowy, a my możemy z optymizmem i nadzieją patrzeć przed siebie – na nowy świat.
Nowa rzeczywistość wymaga, abyśmy przeszli proces odwrócenia naszej percepcji, wtedy każdy z nas przestanie obliczać wszystko z wąskiej perspektywy własnego interesu, a zamiast tego patrząc szerokokątnie, weźmie pod uwagę dobro wszystkich.
To więcej niż przemijający kryzys, zdrowotne i ekonomiczne zniszczenia spowodowane koronawirusem reprezentują upadek świata, jaki znaliśmy. Ta stara rzeczywistość rozpada się na naszych oczach. Światowi przywódcy czują, że brakuje im umiejętności, aby właściwie zarządzać pandemią. Są przyparci do ściany, nie ma nadziei na asy sypiące się z rękawów, co do rozwiązania ogromnego wyzwania związanego z koronawirusem, ponieważ ich podejście nie jest dostosowane do nowej rzeczywistości.
Musimy zatem zdać sobie sprawę, że jutro będzie inne niż wczoraj. Chociaż nostalgia za przeszłością jest naturalna, nie mamy innego wyjścia, aniżeli jak najszybciej zacząć patrzeć tylko w przyszłość.
Nowy jest dobry
Stary świat upadł, ponieważ jego fundament wymagał modernizacji. Nawet jeśli odnieśliśmy sukces w starym świecie, to w żaden sposób nie gwarantuje nam to zwycięstwa w nowej rzeczywistości. Aby przetrwać i prosperować w nowym świecie, musimy przekształcić podstawę naszych interakcji: z egoistycznych na wzajemne branie siebie pod uwagę. Nowa rzeczywistość wymaga, abyśmy przeszli proces odwrócenia naszej percepcji, wtedy każdy z nas przestanie obliczać wszystko z wąskiej perspektywy własnego interesu, a zamiast tego patrząc szerokokątnie, weźmie pod uwagę dobro wszystkich.
Tempo rozwoju człowieka ogromnie przyspieszyło w ciągu ostatnich kilku stuleci. Przejawiało się we wszelkiego rodzaju rewolucjach i przemianach społecznych. Obecnie wezwanie do solidarności i równości rozbrzmiewa na ulicach wielu krajów. Jednak w nowym świecie nawet rewolucje będą inne. Przede wszystkim będą miały miejsce we wnętrzu człowieka, w ludzkich umysłach i emocjach, a nie na ulicach. Będziemy musieli poczuć, że wszyscy ludzie są równi, bliscy, zjednoczeni we wzajemnym rozważaniu i odpowiednio nauczą się traktować innych, tak, jak sami chcieliby być traktowani.
Poprzednie rewolucje zmieniały porządek świata: ci, którzy byli nieważni, stawali się ważni, a ci na szczycie tracili swój status. Następna rewolucja będzie inna. Jego innowacją będzie połączenie wszystkich razem.
Kiedy poczujemy się jednością, pojawią się systemy społeczne odzwierciedlające nasze nowe połączenie. Niektóre z nowych systemów zostaną dobrowolnie zbudowane przy świadomym uczestnictwie z naszej strony. Jednak o ile pozostajemy w tyle w naszym rozumieniu trendu rozwojowego w kierunku jedności, natura skrupulatnie wymusi budowę bardziej jednoczących systemów, nawet wbrew naszej woli. W ten sposób będziemy stopniowo dawać świadectwo rozpadu egoistycznego społeczeństwa i zastąpienia go społeczeństwem altruistycznym, w którym wszystkie części są równe i połączone oraz wzajemnie uzupełaniające się.
Odwrócona percepcja drogą do postępu
Jak długo potrwa ta zmiana? To zależy od nas.
Na dzień dzisiejszy jesteśmy bardzo daleko od celu, zarówno społecznie, jak i osobiście. Nie ma nic bardziej sprzecznego z naturą ludzką niż myślenie o dobru innych, tak jakby chodziło o nas samych. A jednak nasza ewolucja wymaga takiej zmiany. Ludzkość, jeśli ma przetrwać XXI, wiek stoi teraz przed wyzwaniem dopasowania się do integralności i jedności natury.
Jak to możliwe, aby odwrócić nasz samolubny pogląd? Metodę odwrócenia naszej natury można wyjaśnić na następującym przykładzie:
W obecnych okolicznościach martwimy się potencjalnym zagrożeniem zarażenia się koronawirusem od innych i decydujemy się na podjęcie działań w celu ochrony siebie, takich jak noszenie maseczek i trzymanie się z daleka od innych. Odwróconą percepcję, od wewnętrznej opieki do zewnętrznej troski, można wytłumaczyć, jako stosowanie dokładnie tych samych środków co poprzednio, ale z zamiarem uniknięcia naszego mimowolnego przeniesienia wirusa na innych.
To nie przypadek, że obecnie nie możemy pozbyć się koronawirusa, ponieważ wymagałoby to pewnego poziomu wzajemnej odpowiedzialności i gwarancji, których nie mamy. Ta globalna pandemia może się po prostu okazać pierwszą z serii ciosów, które będą pokazywać nam, z coraz większą siłą, że z punktu widzenia natury, wszyscy jesteśmy jednością, a nasza dobra przyszłość zależy od dbania o siebie nawzajem, jakbyśmy byli członkami tej samej rodziny.
Dlatego powinniśmy spróbować pomyśleć o tym, co to znaczy działać pozytywnie w stosunku do innych – nie tylko do tych, którzy są nam z natury bliscy i drodzy, ale także do tych, którzy wydają się obcy i dalecy. To, co robimy dla innych, wraca do nas, ponieważ każdy szczegół systemu istnieje we współzależności ze wszystkimi, i ze wszystkim w jednej kompletnej całości.
Kiedy zaczniemy funkcjonować jak jedno ciało, będziemy czuć, że mamy dobre życie: spójna siła natury przepłynie w naszych połączeniach, a świat wypełni się dostatkiem, zdrowiem i spokojem, dając nam wszystkim nowe życie.
Źródło: https://bit.ly/3kEXNsa
Opublikowano dnia 19 sierpnia 2020
Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres ostrzegł, że w edukacji, z powodu zamknięcia szkół w czasie pandemii koronawirusa, przeżywamy „katastrofę pokoleniową”. Z jednej strony rozumiem, dlaczego niektórzy uważają to za smutne. Z drugiej strony, jeśli przyjrzymy się, jaki rezultat daje spędzenie całego dzieciństwa i okresu dorastania w obecnie działającym systemie edukacyjnym, to nie jestem pewien, czy powinniśmy żałować tego zamknięcia. Moim zdaniem to właśnie odłączenie się od starego systemu pozwoli nam zbadać z pozycji obserwatora, skrytykować i zbudować nowy, lepszy.
Właściwy system edukacji powinien kłaść nacisk na więzi międzyludzkie, a nie na wpajanie informacji. Powinien uczyć dzieci, że ludzie o różnych poglądach nie są wrogami.
Przemoc na ulicach i w domach, przestępczość, nadużywanie narkotyków, prostytucja, wskaźniki depresji, samobójstwa – wszystko, to jest wynikiem edukacji, jaką dajemy naszym dzieciom. Można więc lamentować nad zamknięciem systemu edukacji, ale oceniając po wynikach, nie odniósł on sukcesu.
Pogarszanie się sytuacji nie zaczęło się od pojawienia się Covid-19. To trwa od dziesięcioleci.
System edukacyjny powstał podczas rewolucji przemysłowej, a jego celem było dostarczenie rolnikom, którzy wyemigrowali do miast, wiedzy niezbędnej do obsługi maszyn. Z biegiem czasu dodawaliśmy do systemu szkolnictwa coraz więcej dziedzin wiedzy, ale nie zmieniliśmy podstawowej zasady: zapamiętaj materiał, który przekazują Ci nauczyciele – to wszystko, czego potrzebujesz, aby wykonywać dobrą robotę.
Gdzieś po drodze zapomnieliśmy, że szkoła daje dzieciom wiedzę, ale nie rozwija ich jako istot ludzkich. Ta część edukacji, która uczy, jak komunikować się z innymi ludźmi, jak dbać o siebie nawzajem, jak być pozytywnym elementem w społeczeństwie, została całkowicie pominięta. Rodzice tego już nie uczą, ponieważ dzieci nie ma w domu, szkoły też nie uczą, ponieważ nie były do tego stworzone, więc w rezultacie osiemnaście lat po narodzinach, słodkie dzieci, w których pokładaliśmy nadzieję, stały się w pełni wyrośniętymi, niepoprawnymi dzikusami. Dlatego dobrze jest, że szkoły zostały zamknięte; jest to kolejna korzyść społeczna płynąca z Covid-19.
Właściwy system edukacji powinien kłaść nacisk na więzi międzyludzkie, a nie na wpajanie informacji. Powinien uczyć dzieci, że ludzie o różnych poglądach nie są wrogami. Wręcz przeciwnie, pokazują nam perspektywy, które inaczej moglibyśmy przegapić. Nawet jeśli nie zgadzamy się z innymi ludźmi, nie wiedzielibyśmy, dlaczego myślimy tak, a nie inaczej, gdyby nie potrzeba wyrażenia naszych poglądów.
Co więcej, w świecie tak pełnym przeciwieństw łatwo zauważyć, że tak jak nic w naturze nie jest kompletne bez swojego przeciwieństwa, tak jest też z ludźmi. Kiedy mamy różne poglądy, może się wydawać, że spieramy się o to, czyja opinia jest poprawna, ale tak naprawdę przenosimy cały świat na wyższy poziom istnienia.
Podobnie, kiedy patrzymy na nasze stopy podczas chodzenia, wydaje się, że konkurują. Widząc je z góry, wiemy, że pozorna konkurencja tak naprawdę jest postępem całego organizmu w kierunku kolejnego miejsca, do którego chcemy się udać. Gdyby nie pozorna konkurencja, nie awansowalibyśmy w ogóle, stalibyśmy w miejscu.
Jednak dzieci nie uczą się tego wszystkiego w szkole; one tylko zapamiętują. Dlatego tak się cieszę, że w końcu doszliśmy do punktu, w którym możemy zacząć prawdziwą edukację, stać się ludźmi, a nie komputerami. Teraz być może jest nadzieja dla naszego gatunku.
Źródło:https://bit.ly/3h6IE0K
Opublikowano dnia 18 sierpnia 2020
Pod zdjęciem: CEO Amazona Jeff Bezos, CEO Facebook Mark Zuckerberg, CEO Google Sundar Pichai i CEO Apple Tim Cook podczas zaprzysiężenia przed przesłuchaniem podkomisji House Judiciary ds.Prawa antymonopolowego, handlowego i administracyjnego w sprawie „platform internetowych i siły rynkowej”, w budynku biurowym Rayburn House na Capitol Hill w Waszyngtonie, USA, 29 lipca 2020 r. Mandel Ngan / Pool via REUTERS
Duży wpływ na nasze codzienne życie, w taki czy inny sposób, mają największe amerykańskie firmy technologiczne. Informacje, na które jesteśmy narażeni, to co konsumujemy i nasze wirtualne interakcje zależą w dużej mierze od platform internetowych, które niedawno były pod ostrzałem na Capitol Hill w temacie sposobu prowadzenia działalności. Prezesi firm Amazon, Google, Facebook i Apple próbowali odpierać oskarżenia o stronnicze moderowanie treści, naruszenie prywatności i dominację rynkową utrudniającą konkurencję. Jednak pytanie, na które nadal nie znamy odpowiedzi, to w jakim stopniu te firmy przyczyniają się do zbliżania ludzi do siebie. Każde przesłuchanie, które nie zainicjuje takiej przemiany, będzie powierzchowne i bez znaczenia.
Cudowne umysły stojące za firmami technologicznymi mogą i powinny wykorzystać swoje umiejętności do tworzenia oprogramowania dedykowanego budowaniu połączeń, w tym symulatorów pożądanych relacji międzyludzkich i sposobów ich osiągnięcia. Chodzi o wizualizację doskonałej koegzystencji i współzależności, w której jednostki funkcjonują jak koła zębate, ucząc się kroków prowadzących do realizacji wizji idealnej integracji między ludźmi. Aby osiągnąć ten cel, gracz będzie postępował według stopniowego procesu na wielu poziomach zaawansowania, aż każdy z nich poczuje się komfortowo połączony.
Głęboką nieufność Amerykanów do takich gigantów technologicznych ujawniło badanie przeprowadzone w czerwcu przez Pew Research. Badanie 72% dorosłych Amerykanów, z którymi konsultowano się w ankiecie, stwierdziło, że duże firmy technologiczne mają zbyt daleko idącą „władzę i wpływy” w polityce. Na początku tego roku inna ankieta wykazała, że 65% ludzi nie uważa ekspansji branży, poprzez przejmowanie mniejszych konkurentów, za korzystną dla użytkowników.
Sposób, w jaki media społecznościowe zarządzają informacjami uważanymi za niewiarygodne i szkodliwe, jest również kontrowersyjny. Na znak protestu, ponad tysiąc firm wycofało swoje reklamy z Facebooka, aby zbojkotować platformę w związku z postawionymi jej zarzutami o bezczynności medialnej przeciwko mowie nienawiści.
Rozpal ogień miłości
Amerykańskie życie publiczne, zdominowane jest ze wszystkich stron przez nienawiść i brak spójności społecznej. Narastające niepokoje w Portland i innych dużych miastach, na dodatek do istniejącej już poważnej politycznej schizmy, która rozpaliła Amerykę w ostatnich latach – to pożar, którego nie można ugasić, dopóki wszystkie grupy nie znajdą wspólnej płaszczyzny, w której mogą wznieść się ponad różnice i zbudować wzajemne zaufanie i zrozumienie.
To właśnie burzliwa atmosfera w Ameryce daje ludziom niezwykłą możliwość do otwarcia oczu na pilną potrzebę jedności ponad wszystko co dzieli, ponieważ alternatywa jest niebezpieczna dla wszystkich. Jest napisane: „Nienawiść wywołuje walkę, a miłość zakrywa wszystkie przestępstwa” (Prz 10:12). Innymi słowy, czas ma kluczowe znaczenie dla stworzenia warunków zbliżenia się do siebie bez wymazywania naszych różnic, budując nad nimi baldachim braterstwa i szacunku, aby zapewnić spokój i pojednanie.
Giganci technologii informatycznych mogą odegrać pierwszorzędną rolę w torowaniu drogi do budowania bliskości, empatii i wzajemnego wsparcia między ludźmi, wbrew obecnie panującym zasadom. Padli ofiarą interesów politycznych, oszczerstw oraz odrażającego zastraszania i zawstydzania. Ale sama natura wyznacza granicę wszystkiemu, co nie promuje jakościowego połączenia ponad separacją i lukami.
Technologia połączenia
Obecna pandemia ukształtowała nową rzeczywistość, w której zrównoważone relacje międzyludzkie stają się jedyną drogą do osiągnięcia przez ludzkość stabilizacji i rozwoju. Dlatego świat wkroczył w erę deficytu nowej wizji – wzajemnego dawania we wszystkich przedsięwzięciach.
Potrzebujemy platform technologicznych, które w przyjazny dla użytkownika sposób zilustrują nam, jak właściwie łączyć się z innymi. Porażka lub sukces firmy zależy od jej zdolności do spełnienia i ułatwienia ludzkości osiągnięcia kluczowego celu, jakim jest osiągnięcie jedności.
Cudowne umysły stojące za firmami technologicznymi mogą i powinny wykorzystać swoje umiejętności do tworzenia oprogramowania dedykowanego budowaniu połączeń, w tym symulatorów pożądanych relacji międzyludzkich i sposobów ich osiągnięcia. Chodzi o wizualizację doskonałej koegzystencji i współzależności, w której jednostki funkcjonują jak koła zębate, ucząc się kroków prowadzących do realizacji wizji idealnej integracji między ludźmi. Aby osiągnąć ten cel, gracz będzie postępował według stopniowego procesu na wielu poziomach zaawansowania, aż każdy z nich poczuje się komfortowo połączony.
Firmy, które opracowują oprogramowanie i środki służące do rozwoju ludzkości, to nasza przyszłość, ponieważ stary paradygmat lekkomyślnej konkurencji stał się nieistotny w coraz bardziej współzależnej rzeczywistości. Zatem to, czego świat najbardziej potrzebuje w tej chwili, to bardziej spójna egzystencja. Nasza wspólna wizja i praca w tym kierunku zagwarantują wszystkim dobrobyt i pokój.
Źródło: https://bit.ly/2Fub3zT
Opublikowano dnia 17 sierpnia 2020
Nerwy Europy nie zostały uspokojone pompatyczną zapowiedzią bezprecedensowego funduszu stymulującego odbudowę gospodarki kontynentu, zniszczonej poważnie przez pandemię koronawirusa. Gwałtowny nawrót przypadków w krajach takich jak Hiszpania, Francja i Niemcy, w których sądzono, że COVID-19 jest pod kontrolą, udowodnił, że wirus i jego niszczycielskie skutki nie znikną w najbliższym czasie. Problem nie zostanie rozwiązany przez jedność europejskich portfeli, ale przez jedność ludzkich serc.
Potrzeba wdrożenia praw wzajemności i integracji, teraz w erze koronawirusa, jest bardziej widoczna niż kiedykolwiek wcześniej.
Zastrzyk 2 bilionów dolarów do europejskiego systemu gospodarczego został przeznaczony przez 27 przywódców Unii, jako dotacje i pożyczki dla najbardziej dotkniętych krajów członkowskich kontynentu. Ta olbrzymia transakcja, wciąż czekająca na ratyfikację przez Parlament Europejski była promowana, jako narodziny nowej Europy, ale warunki funduszu i plan wypłat wzbudziły oburzenie wśród jego przeciwników w bloku, którzy uważają lek ten za gorszy niż choroba.
Chociaż pakiet naprawczy może wydawać się ważną odpowiedzią na najpilniejsze potrzeby Europy, umowa w najlepszym przypadku może zapewnić rozwiązanie jedynie na poziomie kosmetycznym. Dlaczego tak jest? Dzieje się tak, ponieważ, jak to wyrażono kilkadziesiąt lat temu, kiedy powstawał blok narodów, połączenie takich partnerów nie mogło przynieść żadnego dobrego rezultatu. Jak jest napisane: „Rozproszenie niegodziwców jest dobre dla nich i dla świata”. (Miszna, Sanhedrin 71b). Przez „niegodziwców” nasi mędrcy rozumieli tych, którzy są kontrolowani przez ich egoistyczną naturę prowadzącą do podziałów, i odnoszącą korzyści cudzym kosztem. Innymi słowy Unia Europejska jest tylko kamuflującą przykrywką dla fałszywej jedności i tak będzie, dopóki nie zmieni się samolubna natura ludzi.
Brak równowagi w Europie i wewnętrzne, egoistyczne spory w obrębie bloku nie pozwolą członkom łączyć się sercami. Są wobec siebie oschli. Od czasu powstania UE, jej członkowie nie okazywali sobie wzajemnej troski o dobrobyt i stabilność, ani nie podejmowali wysiłków, aby wychować przyszłe pokolenia tak, aby stały się bardziej odpowiedzialne i troszczące o siebie nawzajem. Tak więc, dopóki egoistyczna natura człowieka pozostaje niezmieniona, nie może dojść do prawdziwej przemiany w społeczeństwie.
Niemniej jednak pandemia koronawirusa nieustannie przypomina nam, że bardziej niż kiedykolwiek wcześniej nie mamy innego wyjścia, jak pójść w kierunku autentycznej jedności między ludźmi. Społeczeństwo ludzkie wyłoniło się, jako integralny globalny system łączący narody, gospodarki i kultury, a zatem problemy, których doświadcza Europa i świat mają również wspólny korzeń: wąski iokrutny egoizm.
Lekarstwo na te problemy znaleźć można w metodzie edukacyjnej opracowanej specjalnie w celu pokonania problemu – wszędzie czyhającego egoizmu. Dlatego kryzys można rozwiązać tylko za pomocą kompleksowego podejścia, które uwzględnia więzi międzyludzkie, jako kluczowy czynnik umożliwiający długotrwałe rozwiązanie problemu. Bez relacji międzyludzkich głęboko zakorzenionych w integracji i prawdziwej trosce o innych, wszystkie górnolotne zmiany skazane są na niepowodzenie.
Gdyby plan UE, jako główną klauzulę zawierał wezwanie do edukacji, albo żądanie rozszerzenia nowych stosunków międzyludzkich na całym kontynencie, a nawet załącznik w postaci deklaracji zamiaru zbliżenia się obywateli do siebie, można by spojrzeć na to z nadzieją, że coś może się udać. Ale nie ma takiej podstawy w umowie, nie ma skłonności do łączenia się ani wniosku o obalenie władzy ego. W związku z tym nie możemy oczekiwać niczego dobrego po zwykłych czynnościach technicznych – od samego złożenia podpisu na dokumencie.
Nawet gdyby UE miała do zainwestowania miliard euro więcej, nadal nie przyniosłoby to pozytywnych skutków. Wręcz przeciwnie, doprowadziłoby to do jeszcze silniejszego oporu i starć, do wojen i ciężkich walk oraz do wybuchu nowych plag.
Dlaczego tak się dzieje?
Dzieje się tak, dlatego, że plan stymulacji gospodarki nie uwzględnia równowagi społeczeństwa z prawami natury, prawami tworzącymi integralny system, w którym wszystkie części niezależnie od ich wymiaru i statusu, pełnią niezbędną rolę i uzupełniają się wzajemnie w prawidłowym funkcjonowaniu systemu.
Potrzeba wdrożenia tych praw wzajemności i integracji jest teraz bardziej widoczna w erze koronawirusa niż kiedykolwiek wcześniej. Teraz natura wymaga, abyśmy zdali sobie sprawę z bankructwa naszych przeszłych egoistycznych systemów w społeczeństwie i doszli do nowej, zjednoczonej świadomości. Nawet prosta myśl w kierunku prawdziwego zjednoczenia byłaby wielkim krokiem nie tylko w kierunku narodzin nowej Europy, ale także narodzin nowego świata.
Źródło: https://bit.ly/30NFIk4
Opublikowano dnia 14 sierpnia 2020
Król Salomon już nam powiedział: „Do mrówki się udaj, leniwcze, patrz na jej drogi – bądź mądry” (Prz 6:6). Nie tylko mrówki, ale każde zwierzęce społeczeństwo jest bardziej troskliwe i uporządkowane niż jakiekolwiek ludzkie społeczeństwo. Mają jasne prawa, wzajemną odpowiedzialność, szanują się i kochają.
Kiedy przechodzimy od egocentrycznej egzystencji do troszczenia się o innych, nasz światopogląd rozszerza się i zaczynamy doświadczać świata na znacznie głębszym poziomie.
My, natomiast, mamy niejasne prawa, co samo w sobie nie ma znaczenie, ponieważ i tak ich nie przestrzegamy. Jesteśmy nieufni wobec naszych rządów, niedbali wobec naszych sąsiadów, konkurencyjni i przebiegli wobec współpracowników, czujemy się samotni i niepewni siebie w okrutnym świecie.
Ale jest dobry powód dla tego bałaganu, jaki robimy w naszych społeczeństwach. Społeczeństwo ludzkie i społeczności zwierzęce mają zupełnie inne cele. Zwierzęta działają instynktownie. Nie muszą decydować o prawach swojego społeczeństwa, które zasady są słuszne, a które nie. Ich zachowania społeczne są zakodowane w genach i nie czują potrzeby ich zmiany, ponieważ te zasady ich chronią.
Początkowo, ludzkie społeczeństwa budowane były w tym samym celu, ale ten cel już nie jest istotny. Współczesne społeczeństwa ludzkie nie są budowane po to, by chronić nas przed wrogami; są budowane po to, by wynosić nas ponad nasze ego. Nasze relacje społeczne odzwierciedlają egocentryczną naturę naszych relacji, i jeśli będziemy na tyle odważni, by spojrzeć na siebie w lustrze, zobaczymy kim jesteśmy i zaczniemy to zmieniać.
Kiedy przechodzimy od egocentrycznej egzystencji do troski o innych, nasz światopogląd rozszerza się i zaczynamy doświadczać świata na znacznie głębszym poziomie. Tak długo, jak jesteśmy ograniczeni do własnych potrzeb, wszystko, co widzimy, to nasze własne pragnienia. Ale kiedy widzimy potrzeby innych, odczuwamy ich myśli, nadzieje, wyzwania i to, jak sobie z nimi radzą. Tak jak my sami postrzegamy siebie, jako cały świat, tak samo i wszyscy inni postrzegają siebie. Im więcej ludzi, na których nam zależy, tym więcej światów „wchłaniamy” w siebie, i tym bogatszy staje się nasz własny świat.
Z tego powodu, ludzkie społeczeństwo nie zostało zbudowane na instynktach, ale na ludziach, którzy pielęgnują wzajemne powiązania, aby uzyskać głębsze zrozumienie i świadomość siebie, ludzi wokół nich i całego świata.
Źródło: https://bit.ly/2Di9swy
Opublikowano dnia 13 sierpnia 2020
Oprócz plotek o zbliżającej się szczepionce, rządy i gminy stoją w obliczu rzeczywistości przedłużającej i szybko rozprzestrzeniającej się pandemii koronawirusa. Niektórzy przywracają zakaz wyjścia a inni błagają mieszkańców o przestrzeganie instrukcji, zachowanie odległości dwóch metrów i noszenie maseczek. Jeszcze inni nakładają grzywny na mieszkańców, a w miejscach, gdzie rządy centralne są zbyt słabe, by egzekwować zasady, np. Salwador, gangi wymuszają zamknięcia kijami bejsbolowymi lub – jak w Kolumbii – bronią.
Rządy, obywatele, zamożni, cierpiący, kapitaliści i socjaliści – każdy musi przekroczyć swoje ograniczone wizje i spojrzeć na całość, na integralną całość, którą jest cała ludzkość i cała rzeczywistość. Tylko wtedy, gdy będziemy działać jednakowo, będziemy wiedzieć, co zrobić, aby wyleczyć nasze społeczeństwo i wyleczyć się z wirusa.
Ale zakaz wyjścia nie jest planem pracy; jest to środek nadzwyczajny, który w najlepszym przypadku może zahamować rozprzestrzenianie się wirusa, ale go nie usunie. Zaraz po zniesieniu ograniczeń, infekcje powracają z zemstą. Co gorsza, w niektórych przypadkach, tak jak w przypadku argentyńskiego trawlera Echizen Maru, wydaje się, że wirus pojawił się dosłownie znikąd: cała załoga statku została przetestowana z wynikiem negatywnym, przed wypłynięciem przeszła dwutygodniową izolację i wypłynęli w morze. W jakiś sposób po tygodniach na morzu, bez kontaktu z zewnątrz, nagle praktycznie cała załoga zachorowała na COVID.
Koronawirus to tajemniczy intruz. Początkowo myśleliśmy, że atakuje tylko płuca, i że dotyczy wyłącznie chorych lub starszych. Wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że zakres działania wirusa jest znacznie szerszy niż tylko płuca, powoduje krzepnięcie krwi i wpływa na inne części ciała. Potem zdaliśmy sobie sprawę, że dotyczy to nie tylko osób starszych, ale wszystkich, nawet embrionów i niemowląt, na przykład doszło do masowego zakażenia w jednym hrabstwie w Teksasie, w którym 85 niemowląt w wieku poniżej jednego roku miało pozytywny wynik testu na koronawirusa.
Jakby tego było mało, ONZ „ostrzega przed globalnym kryzysem zdrowia psychicznego spowodowanym pandemią COVID-19”, a pacjenci i lekarze zgłaszają „zaburzenia mózgu występujące u pacjentów wychodzących z łagodnych postaci COVID-19”. Nic dziwnego, że sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres mówi, że świat jest „w punkcie krytycznym.”
Pan Guterres nie tylko obserwuje stan świata, ale także wskazuje przyczynę: brak wzajemnej odpowiedzialności. W Daily Mail, Guterres stwierdził, że kryzys COVID-19 „wszędzie ujawnia błędy i fałszerstwa: kłamstwo, że wolny rynek może zapewnić opiekę zdrowotną wszystkim… złudzenie, że żyjemy w postrasistowskim świecie, mit, że płyniemy na tej samej łodzi” oraz, że kraje rozwinięte mocno zainwestowały we własne przetrwanie i „nie zdołały, w tych niebezpiecznych czasach, zapewnić wsparcia potrzebnego krajom rozwijającym się.”
Rekonstrukcja po awarii
Na naszych oczach niewidzialne zagrożenie niszczy naszą cywilizację. Umieścił lustro, które ujawniło brak połączenia między nami i alienację, jak to dobrze określił Guterres. Obrócił w ruinę nasze złudzenia, co do nas samych. Nasza cywilizacja uprzywilejowanych dobiegła końca i z wraku powstanie nowa ludzkość.
Krok po kroku będziemy prawdziwie, w naszych sercach, pojmować, że ludzkość podlega tym samym prawom, które rządzą całym wszechświatem. Nie zdajemy sobie jeszcze sprawy, że jesteśmy częścią natury, jesteśmy przez nią stworzeni, a zatem podlegamy jej prawom. Podobnie jak homeostaza, czyli równowaga między różnymi, ale współzależnymi elementami, rządzi w całej naturze, tak równowaga między otrzymywaniem a dawaniem musi rządzić społeczeństwem ludzkim.
Ludzkość jest integralną jednostką, niepodzielną całością, która wydaje się być podzielona tylko z powodu naszej egocentrycznej perspektywy. Kiedy patrzymy na świat, staramy się czerpać przyjemność lub unikać bólu. W ten sposób analizujemy, która część tego, co widzimy, przyniesie nam większe korzyści lub mniej zaszkodzi. Nieumyślnie dzielimy integralny świat na części i nie dostrzegamy integralnej rzeczywistości.
Na przykład z powodu tej zaburzonej percepcji nasze serca zawsze żałują upolowanego zwierzęcia, gdy oglądamy filmy przyrodnicze. Nie zdajemy sobie sprawy, że drapieżniki utrzymują stado w zdrowiu, jedząc głównie chore i stare zwierzęta, zapobiegają przeludnieniu i wynikającemu z niego zubożeniu roślinności. Utrzymanie bujnej roślinności zmniejsza erozję gleby, co zapobiega erozji brzegów strumieni i zapobiega lawinom błotnym i gwałtownym powodziom. Kiedy patrzysz przez pryzmat integralności, nie ma dobra ani zła; jest homeostaza, całość. Kiedy patrzysz przez pryzmat osobistej korzyści, jest tylko dobro lub zło, zranienie lub bycie zranionym.
To smutny świat, który dobiegł końca dzięki COVID-19. Wirus przyszedł, aby wprowadzić nas do integralnego świata, w którym wszystko jest jednością, kompletne, nierozdzielne i niepodzielne. Najwyraźniej wirus prowadzi nas tam wbrew naszej woli. Ale jest silniejszy od nas, więc im bardziej nalegamy w kierunku separacji, tym bardziej będziemy cierpieć. Żaden przywódca nie będzie w stanie z tym walczyć, żaden protest nie będzie w stanie przywrócić gospodarki, a żadna szczepionka nie zatrzyma transformacji społeczeństwa.
Płyniemy na tej samej łodzi, chociaż się tak nie zachowujemy. Jeśli będziemy tak dalej postępować, wszyscy utoniemy. Dlatego każda osoba, która rozumie sytuację, musi kontynuować przekaz. Rządy, obywatele, zamożni, cierpiący, kapitaliści i socjaliści – każdy musi przekroczyć swoje ograniczone wizje i spojrzeć na całość, na integralną całość, którą jest cała ludzkość i cała rzeczywistość. Tylko wtedy, gdy będziemy działać tak samo, będziemy wiedzieć, co zrobić, aby wyleczyć nasze społeczeństwo i wyleczyć się z wirusa.
Źródło: https://bit.ly/2DGIZIx
Opublikowano dnia 12 sierpnia 2020
Chęć przetrwania burzy koronawirusa i powrotu do normalnego życia szła w parze z rekordowymi wskaźnikami infekcji na całym świecie. Ludzie są zmęczeni słuchaniem o pandemii, ale ona nie odpuszcza, rozprzestrzenia się i uderza. Jednak możemy znaleźć siłę, aby poradzić sobie z kryzysem, gdy zdamy sobie sprawę, że rozwiązanie jest w naszych rękach.
Jeśli pomożemy sobie nawzajem przyjąć mentalność dobra wszystkich, nasze serca zostaną oczyszczone z egoistycznych i alienujących postaw, a wszystkie części natury odzyskają równowagę. Wspólna troska o dobro innych stworzy rozwiązania dla każdej możliwej sytuacji, budując tarczę, która ochroni nas przed wszelkimi kłopotami.
„Po raz pierwszy w historii prawie każdy naukowiec na świecie koncentruje się na tym samym problemie… co zaczyna przynosić realne korzyści”, mówią naukowcy z Harvardu, którzy podkreślają nową erę współpracy, w którą wkroczyliśmy, aby złagodzić wpływ pandemii na każdą dziedzinę naszego życia: gospodarkę, zdrowie, edukację, kulturę. Miliony ludzi na całym świecie są zestresowane z powodu przewidywanych zmian, które nas czekają w przyszłości. Co się stanie w nadchodzącej zimie, jeśli chodzi o przypadki COVID? Ile jeszcze osób będzie bezrobotnych?
Niepewność kształtuje naszą zbiorową świadomość i przygotowuje ją na ostry zakręt. Właśnie taka zmiana perspektywy – z wąskiej, egoistycznej perspektywy na kompleksowe, szerokie podejście do rozwiązywania naszych wspólnych wyzwań – pomoże nam znaleźć rozwiązanie dla kryzysu w najgłębszym zakątku problemu: w naszych dysfunkcyjnych relacjach międzyludzkich, a nie tylko w poszukiwaniach z perspektywy naukowej, ekonomicznej czy politycznej.
Złoty środek jest między nami
Ze świata, w którym człowiek widzi tylko siebie samego, musimy przejść do świata, w którym ludzie myślą o sobie nawzajem. Ze świata, w którym już się nie zatrzymujemy, by zastanowić się, czy nosić maskę lub zachować społeczny dystans, by uniknąć przeniesienia szkodliwego wirusa na tych, którzy są blisko nas, musimy osiągnąć rzeczywistość, w której świadomie robimy wszystko, co konieczne, by chronić innych, tak samo jak chcielibyśmy, by inni dbali o zdrowie naszych dzieci.
Nasze obecne poczucie bezradności czyni nas bardziej wrażliwymi na relacje między nami. Bez poprawy naszych ludzkich relacji nie będziemy w stanie zapewnić sobie dobrej przyszłości. Zamiast tego zmarnujemy tylko cenną energię i zasoby na wojny i konflikty interesów. Nawet jeśli znajdziemy lekarstwo na COVID-19, nie wyleczy ono społecznego zjawiska nadmiernego egoizmu, stanu, który powoduje, że ludzie nie odczuwają potrzeb innych, a jedynie własne egoistyczne żądania.
Docelowa szczepionka przeciwko wszystkim patogenom działa w kierunku uzdrowienia serc, neutralizuje jadowitą krytykę i koryguje nasz wyzyskujący stosunek do innych. Natura nie jest ślepa i nic nie dzieje się przez przypadek. Silnik ewolucji wytwarza to, co postrzegamy jako negatywne wydarzenia, więc będziemy reagować i nawiązywać kontakty, które skierują nas w przeciwną stronę, w kierunku dostosowania się do natury. Jest to formuła ewolucji życia, a czasy wymagają, aby wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. Świat, który zbudowaliśmy jest całkowicie połączony, ale nasze serca pozostają daleko od siebie. Ta niekompatybilność jest dokładnie tym, co musimy naprawić, abyśmy mogli funkcjonować, jako integralny system, w harmonii i biorąc pod uwagę innych.
Jeśli pomożemy sobie nawzajem przyjąć mentalność dobra wszystkich, nasze serca zostaną oczyszczone z egoistycznych i alienujących postaw, a wszystkie części natury odzyskają równowagę. Wspólna troska o dobro innych stworzy rozwiązania dla każdej możliwej sytuacji, budując tarczę, która ochroni nas przed wszelkimi kłopotami. Wtedy odkryjemy, że w przyrodzie nie ma nic zagrażającego, a koronawirus był tylko środkiem do wyleczenia świata z nienawiści i nadmiernego konsumpcjonizmu.
Podsumowanie tej formuły na bezpieczeństwo i dobrobyt jest proste: bez połączenia serc wszyscy będziemy cierpieć chyba, że wybierzemy właściwą drogę i wzajemne wsparcie zbuduje wrażenie raju. Jesteśmy jak rodzina zamknięta w tunelu. Będziemy mogli zobaczyć światło na końcu tunelu tylko dzięki mocy miłości.
Źródło: https://bit.ly/3a0E3dZ
Opublikowano dnia 12 sierpnia 2020
W miarę jak osiągniemy większą dojrzałość, odkryjemy, że najlepsze życie, my ludzie, możemy osiągnąć poprzez zharmonizowanie naszych relacji z integralną pozostałą częścią natury.
Podobnie jak wyrafinowane oprogramowanie, COVID-19 działa na nas i zmienia nas od wewnątrz. Wirus przyspiesza nasz rozwój, jako istot ludzkich i dopóki nie naprawimy naszych samolubnych relacji międzyludzkich, dopóty będziemy doświadczać kolejnych fal pandemii. Dopóki nie zharmonizujemy się z programem natury, sytuacja wokół nas się nie zmieni.
Wirus przyspiesza nasz rozwój, jako istot ludzkich i dopóki nie naprawimy naszych samolubnych relacji międzyludzkich, dopóty będziemy doświadczać kolejnych fal pandemii.
Michael Laitman
Poprzez koronawirusa natura przymusza nas, nie dając nam wyboru, aby na nowo zdefiniować więzi międzyludzkie. Jednak nie zareagowaliśmy jeszcze prawidłowo na wybuch epidemii, nie poprawiliśmy relacji międzyludzkich w kierunku brania innych ludzi pod uwagę, wsparcia i odpowiedzialności. Nie zmniejszyliśmy konfliktów między różnymi sektorami społecznymi. W związku z tym wirus nadal nas atakuje. Dlatego musimy zmusić się do ustanowienia naszych interakcji, aby działały w sposób integralny i byśmy się uzupełniali. Tak jak natura jest jednym systemem, w którym wszystkie jej części są połączone, tak rasa ludzka musi rozwinąć integralną sieć połączeń między wszystkimi jej członkami. Ale w przeciwieństwie do zwierząt, które zachowują się instynktownie, musimy świadomie dążyć do połączenia, aż każdy poczuje się równym i niezbędnym elementem jednej ludzkości.
W jaki sposób wirus rozpoznaje nasze zachowanie i reaguje na nie? My i wirus znajdujemy się w tym samym systemie natury, jednym rozległym systemie, który obejmuje całą rzeczywistość i odpowiada na nasze reakcje i wszystko, co się w niej dzieje. Jeśli nasze zachowanie nadal nie współgra z zasadami rządzącymi w systemie, pozostając egoistycznym i wynikającym z wąskiego spojrzenia, siły natury będą wymagały od systemu silniejszej reakcji, aby zmusić nas do wejścia na właściwe tory. Jeśli nie zmienimy naszego zachowania, żadne miejsce na świecie nie uwolni się trwale od pandemii, ponieważ wirus od czasu do czasu będzie mutował się, tworząc nowe wersje siebie. Przede wszystkim problemem jest wrogie nastawienie ludzi do siebie. W konsekwencji wirus wywiera presję właśnie na ten punkt – brania innych pod uwagę. Nie pozwala nam nawet zbliżyć się do siebie lub wrócić do normalności chyba, że zrekonstruujemy naszą postawę od podstaw. Musimy zrozumieć, że natura postrzega nas, jako część swojego jednego integralnego systemu, bez względu na nasze poczucie, że jesteśmy oddzielnymi, niezależnymi jednostkami.
Przeciwnie, jeśli utrzymamy między nami właściwe połączenia, możemy kształtować świat w zupełnie inny sposób. Poczujemy nowe, znacząco inne postrzeganie rzeczywistości, sposób myślenia i stosunek do siebie nawzajem, co doprowadzi do nowych zachowań i niespotykanej wcześniej ekspresji między nami. Niezależnie od tego, czy zauważymy ten proces, czy nie, cały nasz wewnętrzny świat zmieni się na lepsze pod wpływem środowiska. Nawet, jeśli nadejdzie czas, kiedy wirus w końcu minie, odkryjemy, że jesteśmy innymi ludźmi niż wcześniej, że się zmieniliśmy. Nie będziemy już mieli ochoty biegać z jednego zakątka globu do drugiego ani szturmować centra handlowe za każdym razem, gdy na rynku pojawi się nowy model telefonu. Życie będzie prostsze, bardziej naturalne, a nasza satysfakcja będzie pochodzić głównie z lepszej jakości międzyludzkich relacji.
Zrozumiemy potrzebę odnoszenia się do wszystkiego wokół nas w bardziej odpowiedzialny sposób, potrzebę powstrzymania dążenia do próżnych materialistycznych celów, które niszczą naszą ziemię. Do tej pory kierowała nami idea zdobywania i gromadzenia: człowiek chciał zagarnąć dla siebie wszystko, co najlepsze, aby za wszelką cenę powiększać bogactwo i kontrolę. W miarę jak osiągniemy większą dojrzałość, odkryjemy, że najlepsze życie, my ludzie, możemy osiągnąć poprzez zharmonizowanie naszych relacji z integralną pozostałą częścią natury.
Integralność to kolejny krok w ewolucji człowieka. Zaabsorbowanie i poczucie tej idei wewnątrz nas oraz jej realizacja między ludźmi doprowadzi nas do odkrycia najpotężniejszej, wewnętrznej siły natury, która łączy wszystkie poziomy i inne siły w jeden integralny system.
Michael Laitman
Integralność to kolejny krok w ewolucji człowieka. Zaabsorbowanie i poczucie tej idei wewnątrz nas oraz jej realizacja między ludźmi doprowadzi nas do odkrycia najpotężniejszej, wewnętrznej siły natury, która łączy wszystkie poziomy i inne siły w jeden integralny system. Nasza niezdolność do radzenia sobie z kryzysami naszych czasów – całym bałaganem, schizmami i korupcją wypełniającą nasz świat na każdym polu, i na każdym poziomie – pomaga nam odkryć, jak bardzo jesteśmy przeciwieństwem zrównoważonego systemu, który rządzi resztą rzeczywistości. Uczenie się może odbywać się na jeden z dwóch sposobów: nieprzyjemny sposób, w którym więcej globalnych katastrof, takich jak koronawirus uderzy w nas, aby nam uzmysłowić, że jesteśmy częścią jednego systemu, który jest współzależny i wszystko w nim ma na siebie wzajemny wpływ; lub możemy nauczyć się łatwiejszego sposobu, w którym zanurzymy się w koncepcję jednego holistycznego systemu i zaczniemy podejmować proaktywne działania w celu rozwijania nowych jakościowych relacji między nami, opartych na trosce, wzajemności i uzupełnianiu.
Nasz los jest w rękach integralnej siły natury. Zatem im bardziej się do siebie zbliżamy i precyzyjnie dostosowujemy nasze relacje, aby zintegrować się z naturą, tym szybciej i bezboleśnie możemy pozbyć się wszystkich kłopotów, które teraz nas trapią. Wynosząc połączenia międzyludzkie na wyższy poziom, możemy odnieść sukces w postaci osiągnięcia nowego poziomu rozwoju ludzkości, wtedy będziemy w harmonii z najgłębszym i najbardziej znaczącym oprogramowaniem ze wszystkich.
Źródło: https://bit.ly/31qWjZN
Opublikowano dnia 8 sierpnia 2020
Wszyscy czekają na zakończenie pandemii koronawirusa. Ale COVID nigdzie się nie wybiera. Przyszedł, aby zmienić nasze myślenie i nie odejdzie, zanim to nastąpi. I to zajmie trochę czasu. Ludzkość to ogromna, bardzo różnorodna masa. Potrzebujemy czasu, aby się przystosować, poczuć nową rzeczywistość, zrozumieć, skąd ona pochodzi i dlaczego. Przyzwyczaimy się do COVID. Już jesienią powinniśmy go lepiej rozumieć. W końcu ludzie do wszystkiego mogą się przyzwyczaić; przyzwyczajają się nawet do przewlekłych chorób i uczą się z nimi żyć, więc to samo stanie się tutaj.
W tej chwili system jest nadal niestabilny; nadal szarpie się i podskakuje pod wpływem wirusa. Ale faza przejściowa ustąpi, a system przyjmie nową zasadę: postrzeganie ludzkości jako całości. Ludzkość cierpi z powodu różnego rodzaju problemów: głodu, pożarów, susz, huraganów; lista nie ma końca. Ale nawet teraz zaczynamy postrzegać te problemy integralnie, razem, jako jedna całość. Następnym ciosem po koronawirusie będzie niedobór najbardziej podstawowych potrzeb: żywności, wody, lekarstw i prądu. To obniży wymagania ludzi i zmusi ich do poskromienia oczekiwań. Ludzie nie będą czuli potrzeby podróżowania po całym świecie.
Przemiany będą kolejnymi etapami całego procesu, w którym koronawirus nauczy nas mądrości życia. Musimy tylko wiedzieć, że jesteśmy w integralnym systemie, który zmierza w kierunku nowego stanu równowagi, ustalonego z góry w naturze. W miarę jak ten proces się rozwija, prowadzi nas przez różne stany. Jeśli wesprzemy ten proces, odczujemy te stany jako korzystne. Jeśli będziemy się opierać, poczujemy, że są bolesne i uciążliwe. Ale wszystko po to, by doprowadzić nas do całkowitego wyzdrowienia z egoizmu. Nic nie dzieje się przypadkowo, a tylko w celu naprawy. Jeśli przyjrzymy się temu, co dzieje się dzisiaj, mając na uwadze ostateczny cel, jakim jest jedność, przekonamy się, że istnieje wyraźna linia prowadząca od aktualnej pozycji do punktu końcowego. Jeśli to zobaczymy, zobaczymy, że wszystko odbywa się celowo.
Istotą tego procesu jest coraz większa więź między nami. Obecnie czujemy się podzieleni, obcy. Cierpimy z powodu naszego przeciwstawiania się reszcie natury, ale to cierpienie zmusi nas do połączenia. Kiedy się połączymy, będziemy coraz bardziej podobni do reszty natury, w wyniku czego ból zmieni się w przyjemność. Im szybciej przejdziemy w stan połączenia, tym szybciej zamienimy cierpienie w przyjemność. Chociaż w naturalny sposób sprzeciwiamy się połączeniu, ponieważ z natury jesteśmy indywidualistami, natura pojedynczo wprowadza stan za stanem, dopóki nie zgodzimy się na połączenie. Kiedy zgodzimy się, odkryjemy niezliczone korzyści. Tak jak bracia, gdy są młodzi kłócą się i walczą, ale gdy dorastają i stają się mądrzejsi, stają się sobie bliscy. Tak i my zobaczymy korzyści płynące z połączenia, gdy wyrośniemy z naszego poczucia prawa.
Dostaliśmy COVID-19, żeby nas wyleczył. Pod koniec będziemy dużo zdrowsi, a nasze relacje będą dużo bardziej przyjazne – zarówno między ludźmi, jak i między krajami. Teraz granice są zamknięte z powodu pandemii. Ale z czasem zdamy sobie sprawę z daremności takiego rozwiązania, ponieważ połączenie jest jedynym drogą do naprawy sytuacji, to ono pozwoli nam przezwyciężyć problemy, spowodowane przez wirusa. Okazuje się, że COVID nie jest chorobą; jest to objaw zdrowienia. Tak dzieje się z każdą chorobą: nie odczuwamy samej choroby, ale reakcję organizmu na próbę wyzdrowienia. Bolesne objawy są oznakami powrotu do zdrowia. Pandemia koronawirusa wskazuje nam drogę do wyjścia z egocentryzmu. To nas napędza i powinniśmy odpowiednio zareagować.
Nie powinniśmy po prostu się przed tym ukrywać. Chociaż najpierw musimy zdystansować się od siebie, później powinniśmy zbadać, jak możemy się do siebie zbliżyć. Gdybyśmy mogli myśleć raczej o innych niż o sobie, wirus nie stanowiłby żadnego zagrożenia. Moglibyśmy udać się wszędzie, bo gdy działamy w trosce o innych, nie zrobimy im krzywdy. Wiem, że większość ludzi nadal tego nie widzi, ale za kilka miesięcy okaże się, że koronawirus buduje między nami prawidłowe połączenia, gdzie każdy myśli raczej o innych, a nie o sobie. Kiedy to osiągniemy, wszyscy będziemy zdrowi.
Źródło: https://nws.mx/30BlOsx
Opublikowano dnia 7 sierpnia 2020
Negując prawo istnienia nienawiści nie pozwalamy na istnienie świata miłości.
Jak napisano w Misznie (Sotah 9:15) w dniach ostatecznych nastąpi nagły, silny wzrost nienawiści. Patrząc na to, co dzisiaj dzieje się na świecie, bez wątpienia zbliżamy się do ostatecznych dni. Nigdy wcześniej media społecznościowe nie emanowały nienawiścią w takim stopniu jak dziś, dotyczy to również gazet i telewizji, a wydaje się, że to dopiero początek. To nie jest tak, że nigdzie już nie ma spokoju, ale duch epoki jest po prostu toksyczny. Jedno słowo niezgodnie z oczekiwaniami – bardzo łatwo jest przekroczyć linię – i jesteś blokowany, ekskomunikowany ze świata.
Nienawiść na tle rasowym i antyrasistowskie protesty, które ostatnio mieliśmy okazje obserwować, stanowią właśnie ten mroczny przypływ. I jak każda fala, zamieszki napędzane rasizmem będą miały swoje góry i doliny, ale trend zdecydowanie zmierza w kierunku gigantycznej burzy.
Nienawiść na tym się nie zatrzyma. Jak tylko zacznie rosnąć i rozprzestrzeniać się, fragmenty każdej ze stron rozpadną się formując mniejsze elementy, tworzące walczące ze sobą obozy. W społeczeństwie dojdzie do dezintegracji i zapanuje anarchia. Jak pisano w Talmudzie: nawet najwięksi mędrcy nie będą chcieli żyć w dniach ostatecznych.
Zdecydowanie nie jesteśmy jeszcze na tym etapie, ale z całą pewnością zmierzamy w tym kierunku. Jeśli nie zmienimy kursu znajdziemy się tam szybciej niż przypuszczamy.
Rola nienawiści
Problem polega na tym, że myślimy, iż nienawiść to wyłącznie coś złego i krzywdzącego. Staramy się nie nienawidzić nawzajem, ale w ten sposób przegapiamy szansę na naprawę tego stanu przed następną, większą erupcją nienawiści.
Nienawiść to uczucie braku akceptacji w stosunku do czegoś, co nie jest częścią nas. Poczucie wyjątkowości mamy głęboko zakorzenione w naszej psychice, ale jest ku temu ważny powód: postrzegamy rzeczy na zasadzie przeciwieństw i kontrastu. Jeśli nie potrafilibyśmy odczuwać ciemności, nie bylibyśmy w stanie poczuć światła. Jeśli nie odczulibyśmy zimna, nie bylibyśmy w stanie poznać ciepła i tym samym, bez nienawiści nie jesteśmy w stanie poznać, co to miłość.
W związku z tym, gdy nienawiść zaczyna się uwypuklać, nie powinniśmy jej zaprzeczać ani tłamsić, zamiast tego powinniśmy poczynić świadomy wysiłek, aby zwiększyć miłość względem obiektu naszej złości. Jeśli wszystkie strony, objęte ujawnieniem się nienawiści między nimi, wezmą udział w tym wysiłku, rezultatem będzie większa miłość niż kiedykolwiek wcześniej. Jeśli w ten proces zaangażowani są tylko niektórzy, a nie całość, mija się to z celem i do niczego nie doprowadzi.
Jeśli wszystkie części społeczeństwa, zaangażują się w takie działanie, miłość na świecie urośnie do wcześniej niespotykanego poziomu, byłoby to wprost proporcjonalne do stale rosnącego poziomu nienawiści. Poprzez negowanie konieczności jej istnienia, negujemy istnienie świata miłości, doprowadzając do intensywniejszych manifestacji nienawiści w naszym świecie.
Zgodnie z tym paradygmatem wszystko, czego nienawidzimy jest właściwie trampoliną do doświadczenia większej miłości. Jeśli dzisiaj, nienawiść najintensywniej przejawia się między rasami, to właśnie w tym miejscu powinien pojawić się nowy poziom miłości. Jednak stanie się to tylko wtedy, gdy obie strony będą współpracować.
Zdaję sobie sprawę, że jest to zupełnie nowy pomysł i zaprzecza większej części tego, czego nas uczono. Ale z drugiej strony już nie działa to, czego nas uczono, więc nadszedł czas, aby obrać nowy kierunek.
Schemat jest prosty: druga osoba różni się ode mnie; nie lubię jej i chcę, aby ta osoba cierpiała lub przynajmniej zniknęła mi z oczu. Ta nienawiść podsyca całą przemoc, którą widzieliśmy w ostatnich tygodniach i miesiącach. Jeśli tak to zostawimy, rozsadzi ona cały świat. Więc zamiast pozwolić, by urosła do poziomu niczym zakażenie w ranie, powinniśmy wszyscy świadomie starać się zwiększyć naszą wzajemną miłość, nawet jeśli wydaje się nam to wyraźnie udawane. Nasze wysiłki przyniosą owoce i przekonamy się, że możemy kochać ludzi, których jeszcze przed chwilą nie mogliśmy znieść.
To bardzo praktyczny paradygmat; wymaga odwagi i zaangażowania i jest jedyną nadzieją dla świata, aby uniknąć całkowitego załamania.
Źródło: https://bit.ly/3gfJTuf
Opublikowano dnia 6 sierpnia 2020
Rozpoczynamy epokę odpowiedzialności społecznej, dobrobytu i szczęścia dla wszystkich, a wirus skrupulatnie, lecz nadal troskliwie wytycza nam trasę.
Pod zdjęciem: Departament Policji w Fort Myers robi serce z radiowozów, aby podziękować pracownikom służby zdrowia w Lee Memorial Hospital w Fort Myers, USA, 16 kwietnia 2020 r., na zdjęciu pozyskanym z mediów społecznościowych. DEPARTAMENT POLICJI FORT MYERS / za pośrednictwem REUTERS TEN OBRAZ ZOSTAŁ DOSTARCZONY OD OSÓB TRZECICH. OBOWIĄZKOWY KREDYT. OBRAZY DNIA TPX
Ostatnie doniesienia wskazują na „poważne zaburzenia mózgu występujące u pacjentów, wychodzących z łagodnej postaci COVID-19”. Podobnie Melinda Moyer napisała w The New York Times: „Wśród pacjentów hospitalizowanych z powodu Covid-19 w Wuhan w Chinach ponad jedna trzecia doświadczyła objawów ze strony układu nerwowego” oraz „Francuscy naukowcy podali, że 84 procent pacjentów z Covid, którzy zostali przyjęci na OIOM doświadczyło problemów neurologicznych, a u 33 procent na etapie wypisu ze szpitala nadal stwierdzano dezorientację i zagubienie.” Ewidentnie koronawirus, to nie tylko infekcja dróg oddechowych; wpływa na to, kim jesteśmy.
Zmiany społeczne i emocjonalne, które występują na skutek wirusa, już się zaczęły. Im szybciej je zaakceptujemy tym lepiej przejdziemy cały proces. Im bardziej się opieramy, tym bardziej agresywny będzie wirus.
– Michael Laitman
Dziś już wiadomo, że wirus jest w powietrzu, a nie tylko w kropelkach wydychanych przez nosiciela w promieniu sześciu stóp od niego. Zaraża każdego, każdą osobę, choć na różne sposoby. Nie oznacza to, że wszyscy będziemy cierpieć lub zachorujemy, ale wszyscy będziemy czuć, że zmieniamy się – zewnętrznie i wewnętrznie – w naszym zachowaniu, myślach i działaniach. We wszystkim, co robimy, coś będzie inaczej.
W tej chwili skupiamy się głównie na bardziej powierzchownych zmianach – wpływie na nasze zmysły, takie jak niewyraźne widzenie, utrata zdolności węchu i smaku, itp. Ale wpływ wykracza daleko poza fizyczność. Jeśli przyjrzysz się uważnie, na pewno przekonasz się, że nie jesteś już tą samą osobą, którą byłeś przed wybuchem wirusa. Zwróć uwagę, jak zmieniły się twoje myśli, ambicje, nadzieje i oczekiwania. COVID to nie tylko wirus; przeprogramowuje nas, naszą psychikę.
Bezprecedensowy koronawirus zmusza nas do ponownego przemyślenia naszych wartości, priorytetów i relacji. Stopniowo zdamy sobie sprawę, że trwałego szczęścia i satysfakcji nie można znaleźć w gromadzeniu bogactwa lub majątku. Posiadanie większego stosu cegieł i drewna zapisanego na moje nazwisko nie sprawi, że będę usatysfakcjonowany, i na pewno nie będę dzięki temu szczęśliwy. Nie będzie to też więcej zer w banku, których wartość sprawia przyjemność tylko wtedy, gdy dają poczucie bycia lepszym od innych.
Nawet możemy nie zauważyć, że się zmieniliśmy, a już na pewno nie wiemy dlaczego, ale za kilka miesięcy, kiedy spojrzymy wstecz na to, kim byliśmy na początku tej dekady, zobaczymy, jak daleko zaszliśmy. Nie będziemy czuć, że zmieniliśmy się z powodu wirusa; będziemy po prostu promować inne wartości niż obecnie.
Wirus bardzo subtelnie narzuca swoje zmiany. Sprawia, że nasza psychika domaga się poczucia społecznej odpowiedzialności. Pomysł, że noszę maskę nie po to, aby chronić siebie, ale dla bezpieczeństwa innych – żeby ich nie zarażać, ponieważ mogę być bezobjawowym nosicielem – jest obcy dla mentalności, w której się wychowaliśmy. Ale w myśleniu uchwalonym przez COVID-19 jest to oczywiste.
Ale wirus wniesie więcej niż obowiązek noszenia masek. Ponieważ zniszczył przemysł rozrywkowy, zrujnował kulturę spożywania posiłków na mieście i zadał druzgocący cios całemu pojęciu fizycznych zakupów, w rzeczywistości, to zmusza nas również do przyjęcia odpowiedzialności społecznej na poziomie ekonomicznym. Kraj będzie musiał pomóc w zdobyciu chleba tym, którzy nie mają źródła dochodów. Jednocześnie kraj musi zobligować ich do dania czegoś w zamian.
Będziemy musieli nauczyć się, że w społeczeństwie wzajemnej odpowiedzialności otrzymujemy to, czego potrzebujemy, ale musimy też dawać. Ponadto tylko ci, którzy dają, mają prawo do otrzymywania. Nie oznacza to, że wszyscy dajemy to samo, ponieważ nie wszyscy są tacy sami, ale zostanie przyjęte za pewnik, że każdy musi nawet w najmniejszym stopniu przyczynić się do korzyści społeczeństwa. Wkrótce zdamy sobie sprawę, że tak właśnie powinno być; wyda nam się to naturalne i nawet nie będziemy pamiętać, że kiedyś myśleliśmy inaczej.
Zmiany społeczne i emocjonalne, które występują na skutek wirusa, już się zaczęły. Im szybciej je zaakceptujemy tym lepiej przejdziemy cały proces. Im bardziej się opieramy, tym bardziej agresywny będzie wirus. Jeśli odpowiednio podejdziemy do zaistniałej sytuacji, nie poczujemy tego nawet, jako choroby, nie będzie nawet łagodnym przeziębieniem. Rozpoczynamy epokę odpowiedzialności społecznej, dobrobytu i szczęścia dla wszystkich, a wirus skrupulatnie, lecz nadal troskliwie wytycza nam trasę.
Źródło: https://bit.ly/2XB3SvZ
Opublikowano dnia 5 sierpnia 2020
Jednym z pierwszych pytań podczas zapoznawania się z kimś jest: „Czym się zajmujesz?”, co oznacza, jak zarabiasz na życie. Są dwie rzeczy, które zazwyczaj chcemy wiedzieć, kiedy zadajemy to pytanie: 1) Ile zarabiasz, i 2) Jaka jest twoja ranga w klasie społecznej. W rzeczywistości, gdybyś od razu powiedział swojemu nowemu znajomemu, ile zarabiasz, nie pytałby o to, jaką pracę wykonujesz i jaką masz pozycję w swojej warstwie społecznej. Same twoje zarobki pozwoliłyby tej osobie na nadanie ci rangi.
Ale co robisz, gdy pieniądze są bez znaczenia? Zmierzamy do rzeczywistości powszechnego bezrobocia, gdy wielu dobrych ludzi będzie na stałe bez pracy, nie z własnej woli, ale dlatego, że nie będzie wakatów. To nie jest futurystyczny scenariusz. COVID-19 zainicjował tę rzeczywistość. Jeśli początkowo ludzie byli wysyłani na płatne postojowe, teraz są zwalniani, ponieważ coraz więcej firm dostosowuje się do rzeczywistości stałego niskiego popytu.
Pisałem już niezliczoną ilość razy w esejach i książkach o obowiązku zapewnienia przez rządy, osobom bezrobotnym, podstawowego dochodu i że dochód ten musi być uzależniony od uczestnictwa w sesjach, które uczą ich o rzeczywistości, która doprowadziła do ich zwolnienia. Podczas, gdy istotne jest, by wiedzieć, że świat, który stał się całkowicie współzależny, i by przetrwać, musimy być za siebie nawzajem odpowiedzialni, musimy również zadbać o wszystkich w kwestii poczucia własnej wartości.
Inaczej mówiąc, istnieją trzy elementy, które ludzie muszą zachować, aby móc prowadzić satysfakcjonujące życie: 1) zaopatrzenie fizyczne (artykuły pierwszej potrzeby), 2) zrozumienie świata, w którym żyją, i 3) poczucie godności lub poczucie własnej wartości. Bez jednego z tych trzech elementów, ludzie będą zmierzać ku rozpaczy, a wielu ucieknie się do przemocy, która rozerwie społeczeństwo na strzępy.
Jako, że w ostatecznym rozrachunku osoby publiczne odpowiadają na pragnienia społeczeństwa, to ono musi pokazać, że szanuje ludzi, którzy przynoszą mu korzyść, a co ważniejsze – jednoczą je. Nie ma wątpliwości, że spójne społeczeństwo jest społeczeństwem odpornym. Ponadto ludzie są szczęśliwsi, gdy żyją we wspierającym ich środowisku. Musimy pokazać, że jest to społeczeństwo, którego chcemy i że ludziom, którzy pomagają nam zbliżyć się do siebie z szacunkiem, zapłacimy godnością i pochwałami. Jeśli zrobimy to z przekonaniem i zdecydowanie pokażemy, że potępiamy ludzi, którzy wykorzystują innych, nawet tych najzamożniejszych, najpotężniejszych, oddadzą swoją władzę i fortunę w zamian za uznanie.
„Nie możemy zapominać, że nie ma znaczenia, ile mam miliardów, jeśli ludzie nie wiedzą o tym i nie szanują mnie za to.”
Dlatego jeśli wartości społeczne się zmienią, tak samo zmienią się pragnienia ludzi, ponieważ nic nie jest potężniejsze od opinii innych ludzi. Jeśli pokażemy, jakich wartości chcemy, jakie osoby szanujemy, stworzymy społeczeństwo złożone z takich ludzi.
Ojciec mojego nauczyciela, płodny myśliciel i kabalista, Baal HaSulam, sformułował całą koncepcję w jednym krótkim akapicie: „Rzeczywiście każdy doświadczony człowiek wie, że największą ze wszystkich wyobrażalnych przyjemności świata jest zdobywanie przychylności ludzi. Uzyskanie tej pożądanej rzeczy jest warte podjęcia wszelkich starań i ustępstw w sferze materialnej. Jest to magnes, który przyciąga najlepszych w każdym pokoleniu i dla którego trywializują oni całe życie doczesne”.
Kiedy szanujemy ludzi, którzy przyczyniają się do naszej solidarności, ich wkład będzie nową walutą. Im bardziej ludzie przyczynią się do tego, tym „bogatsi” będą w oczach społeczeństwa, a więc w ich własnych oczach, ponieważ szacunek stanie się nową walutą. Jeśli zastosujemy tę taktykę, skierujemy nasze społeczności i kraje w stronę bezpieczeństwa na burzliwych wodach COVID-19 i dalej.
Źródło: https://bit.ly/2XLRNEz
Opublikowano dnia 29 lipca 2020
26 grudnia 2004r. o godzinie 9:30 nad ranem, niezwykle duża i szybko poruszająca się fala przeszła przez spokojne poranne morze, zmoczyła zaskoczonych plażowiczów na Koh Lanta w Tajlandii, rozbiła się na plaży i zabrała kilka krzesł, wciągając je do morza. Lisa Anckarman, wówczas piętnastoletnia dziewczynka, sfilmowała falę i wiele z tego, co wydarzyło się później. Początkowo, relacjonuje: „Ludzie pozostali na plaży, a wśród mieszkańców i turystów rozszedł się szmer rozmów wynikający z zamieszania. Wszyscy byli nieco zszokowani” kontynuuje „lecz nadal wydawało się to dość zabawne”. Ale kiedy ludzie patrzyli, jak krzesła odpływają w morze, „wtedy powietrze wypełnił ryk. Jeszcze chwilę wcześniej rozbawione spojrzenia skierowały się ku horyzontowi, by zobaczyć zbliżającą się ścianę błota i wody. Na początku”, pisze Anckarman „miałam trudność ze zrozumieniem tego, co widzę.” Wtedy, „powietrze wokół wypełniło się całkowitą paniką.” Anckarman, młoda i wysportowana, złapała swoją młodszą siostrę i wbiegła na najbliższe wzgórze. Przeżyły, ale tego dnia prawie ćwierć miliona ludzi straciło życie w wyniku ataku tsunami.
Im szybciej skierujemy nasze umysły, serca i ciała do budowania społeczeństwa opartego na wzajemnej odpowiedzialności, integracji wszystkich części społeczeństwa i budowaniu poczucia wspólnoty, tym szybciej uwolnimy się od wirusa i jego okropnych następstw.
Trzęsienie ziemi, które spowodowało tsunami, było trzecim co do wielkości, jakie kiedykolwiek odnotowano, jego uderzenie miało najdłuższy czas trwania, jaki kiedykolwiek zaobserwowano – od ośmiu do dziesięciu minut. Jednak w zdecydowanej większości przybrzeżnych obszaróobejmujących epicentrum trzęsienia, nie zabrzmiał żaden alarm przed nadejściem fali. Moim zdaniem naszym największym dzisiejszym problemem jest to, że bardzo przypominamy tych naiwnych plażowiczów. Uważamy, że to tylko większa fala; podczas cofania się zabierze ze sobą kilka krzeseł i to już koniec. Nie zdajemy sobie sprawy, że to początek serii fal, z których każda jest większa i bardziej niszczycielska niż jej poprzedniczka, i że kiedy to się skończy, nasz świat zmieni się na zawsze. COVID-19 to nie całe wydarzenie; to ta pierwsza „nietypowo duża i szybko poruszająca się fala”. Dlatego wielu ludzi jest zdezorientowanych, ale i rozbawionych, nie wiedząc, czy powinni traktować to poważnie, czy nie. Jednak wszyscy powinniśmy bardzo poważnie potraktować COVID-19.
Od dziesięcioleci pod powierzchnią tworzył się nowy świat, a my opieraliśmy się jego nadejściu. Próbowaliśmy wszystkiego, co w naszej mocy, aby za wszelką cenę utrzymać konsumpcjonizm i bezwzględną konkurencję, jedynie opóźniając to, co nieuniknione. Teraz w końcu ciśnienie tektoniczne wzrosło do tego stopnia, że warstwy zostały przesunięte w nowe miejsce, jednocześnie ciśnienie zostało natychmiast uwolnione i w rezultacie – mamy tsunami zmieniające życie na całym świecie. Nie powinniśmy się oszukiwać; fale, które nastąpią po COVID, będą większe i bardziej niszczycielskie. Unikniemy ich wpływu tylko wtedy, gdy teraz zaczniemy działać. Zmiana, której potrzebujemy, to transformacja naszego stosunku do świata i społeczeństwa, do innych ludzi. To rewolucja w naszym postrzeganiu rzeczywistości, od patrzenia na świat oczami indywidualistów do widzenia zbiorowości.
Nadal opieramy się zmianie. Nasze ego mówi nam, że to tylko fala; wkrótce wrócimy do celebrowania życia, niszczenia planety i wykorzystywania każdego, kogo się da, celowo lub nieumyślnie. Ale nasze ego wyprowadza nas w pole. Większość z tych, którzy pozostali na lądzie 26 grudnia 2004 r., nie przeżyła następnych fal. Tak samo nie przeżyją Ci, którzy dziś upierają się przy swoim i chowają głowy w piasek. Im szybciej skierujemy nasze umysły, serca i ciała do budowania społeczeństwa opartego na wzajemnej odpowiedzialności, integracji wszystkich części społeczeństwa i budowaniu poczucia wspólnoty, tym szybciej uwolnimy się od wirusa i jego okropnych następstw. W przeciwieństwie do wydarzeń z 2004 roku, mieliśmy wiele alarmów. Wiele osób ostrzegało, że nasz paradygmat jest nie do utrzymania. Sam piszę i mówię o tym, od co najmniej piętnastu lat, ale moje błagania zawsze spotykały się z protekcjonalną tolerancją, jeśli nie z rażącą pogardą.
Teraz minęła faza ogłaszania alarmu; jesteśmy w środku wydarzenia. Powinniśmy robić, co nam każą: zachować dystans społeczny, nosić maski i rozejrzeć się dookoła w celu rozpoznania obecnej sytuacji i naszego w niej położenia. Zawody z przeszłości zniknęły lub szybko umierają. Maszyny wykonają większość pracy fizycznej, a prace ludzkie będą coraz bardziej odnosić się do połączeń międzyludzkich. Będzie mnóstwo zawodów potrzebnych do zbudowania nowego społeczeństwa, opartego na trosce, solidarności, spójności społecznej – wszystkich tych wartościach, z których tak długo wyśmiewaliśmy się. Teraz są one niezbędne dla naszego istnienia. Bez nich nie będziemy w stanie nic zrobić, nawet utrzymać łańcuchów dostaw żywności, aby wyżywić siebie i nasze rodziny. W dzisiejszych czasach wzajemna odpowiedzialność nie jest tylko wspaniałomyślną ideą; jest tak samo potrzebna, jak pożywienie i woda, ponieważ bez niej nie będą zaspokojone żadne z tych elementarnych potrzeb.
Musimy zrozumieć, że teraz będziemy pływać razem, albo utoniemy samotnie.
Źródło: https://bit.ly/3g9yKLv
Opublikowano dnia 31 lipca 2020
Pytanie: Dziś natura dzieli nas z powodu koronawirusa. Teoretycznie, biorąc pod uwagę naszą wewnętrzną naturę, powinniśmy się tym cieszyć, przecież każdy chce być jedyny w swoim rodzaju, i chce pokazać swoją indywidualność. Z drugiej strony dążymy do kontaktu, chcemy wyjść z kwarantanny i kontynuować nasze poprzednie życie. Jaka jest istota tego konfliktu?
Odpowiedź: Po pierwsze nie uważam, że obecny okres jest już post-koronawirusowy. Jeszcze go nie przeszliśmy i nie wiadomo, kiedy przejdziemy. Koronawirus mutuje, dlatego wirusy będą się namnażać i rozmnażać, pojawiać i znikać. Ludzie będą potwornie chorować, ale w rzeczywistości będą przejawiać się nieco inne odmiany tego wirusa. Nieprędko rozstaniemy się z nim.
Z drugiej strony wirus bardzo silnie nas rozdziela. Stopniowo odzwyczaja nas od fizycznej bliskości. Widzę, jak zachowują się ludzie stojący w kolejkach, w miejscach publicznych: na poczcie, po żywność, do kas itd. Nikt nikogo nie popycha. Przeciwnie, wszyscy starają się zachować dystans, nie opierać się o siebie. Ogólnie rzecz biorąc, jest to godne pochwały, ponieważ nasza poprzednia gotowość chodzenia sobie dosłownie po głowach, nie była dobrym, grzecznym zachowaniem i nie dawała niczego poza fałszywym wyobrażeniem tego, że jesteśmy sobie bliscy.
A obecny stan jest bardziej uprzejmy, przyjazny. Na jego tle można rozwijać prawdziwe zbliżenie między nami i poczucie, że możemy być naprawdę bliżsi, a wewnętrznie; przyjaźni, komunikatywni, ale na innej fali – bardziej wrażliwej, pochodzącej z serca, a nie z zewnętrznych ruchów ciała. Dlatego widzę wiele pozytywnych, zdrowych efektów wynikających z komunikacji koronawirusowej. Ostatecznie wirus musi pokazać, że powinniśmy zbliżać się wewnętrznie, a wtedy znajdziemy na niego lekarstwo, którego szukamy.
To jest nowy etap ewolucyjnego rozwoju naszych pragnień.
Z programu TV „Epoka po koronawirusie”, 23.04.2020
Opublikowano dnia 26 lipca 2020
Bezmyślnie czekamy na koniec pandemii koronawirusa zamiast już teraz wyciągać lekcje. W rezultacie zjawiska towarzyszące pandemii mogą okazać się nie mniej niszczące niż ona sama.
Im dłużej koronawirus pozostaje z nami, tym bardziej jego skutki są odczuwalne w różnych sferach życia. Atakowane są nie tylko zdrowie i gospodarka – atakowany jest nasz psychiczny i emocjonalny stan. Syndrom lęków i niepokojów obejmuje dzisiaj nie tylko tradycyjne wrażliwe sektory, ale także ogromne masy ludności, w tym dzieci i młodzież. Niepokój i panika, lęk przed utratą bliskiej osoby, strach przed śmiercią, presja społecznych i ekonomicznych okoliczności – wszystko to w różnym stopniu dotyka miliony ludzi ingerując w ich codzienne czynności, a nawet je zakłócając.
Niepewność panująca w świecie i brak solidnych perspektyw jest wyzwaniem, z którym nie każdy może sam sobie poradzić. Myśli o tym paraliżują człowieka, wysysają z niego siły. Liczba samobójstw w pierwszej połowie roku, w stosunkowo zamożnym Izraelu wzrosła prawie o 5% w porównaniu z rokiem ubiegłym. Trzykrotnie wzrosła poporodowa depresja. W Stanach Zjednoczonych brakuje już leków na depresję i stany lękowe, które dotykają co najmniej jedną trzecią nastolatków i młodzieży.
Nieznane, zawsze martwi i przeraża. Jest to jeden z głównych czynników psychologicznych problemów. Kiedy nie wiesz, co czai się za rogiem, czujesz się jakby w zamknięciu, nie masz pojęcia, gdzie się poruszać, co przedsięwziąć. Niepewność prowadzi do bezradności, dezorientacji i zatrzymania. Co gorsza, przekazujemy sobie to uczucie a ono rozprzestrzenia się w społeczeństwie jak wirus. Ponieważ wszyscy ludzie są zjednoczeni od początku w jednym systemie, nazywanym w Kabale Adam Riszon. Czy tego chcemy, czy nie nasze impulsy przebiegają przez jego połączenia neuronowe. To co dostrzegam u siebie, w taki czy inny sposób pochodzi od innych i nawet bez mojej wiedzy przesyłane jest dalej. Ludzie świadomie i nieświadomie nieustannie zarażają się wzajemnie negatywnością.
Taki jest paradoks współczesnego egoistycznego społeczeństwa: nierozerwalne części całości czują się w nim oddzielone, niekiedy samotne, zagubione. Cierpimy z powodu braku jedności, ale nadal ją pielęgnujemy. Przejdźmy do ogólnego obrazu. W rozwiązywaniu współczesnych problemów należy wziąć pod uwagę interaktywną, systemową wzajemną relację. Dzisiaj walczymy nie z koronawirusem i jego konsekwencjami – ale przeciwstawiamy się systemowi, którego absolutnie nie rozumiemy, chociaż powinniśmy już zrozumieć.
„Prawo jest surowe, ale jest prawem”
Wszystkie problemy człowieka w tej jedynej strukturze generowane są przez jego arogancki upór: człowiek nie akceptuje praw systemu, przeczy mu na każdym kroku, ignoruje jego sygnały i ostrzeżenia. Ze względu na swoje rosnące wymagania wynajduje wadliwe, zastępcze struktury, które prędzej czy później zwalają się mu na głowę. Zdezorientowany dogmatami wyssanymi z palca, odrzuca proste, poprawne rozwiązania, chociaż one leżą dosłownie przed jego nosem.
Jak pomóc ludziom, którzy stracili grunt pod nogami, czują się przygnębieni, zdezorientowani i przytłoczeni? Oczywiście należy ich objąć w każdym znaczeniu tego słowa. Należy ich wspierać, pocieszać, dodawać otuchy, gdyż potrzebują żywego udziału człowieka. Człowiek człowiekowi powinien przekazywać ciepło, troskę, wzajemność. Kiedy wiem, że nie jestem sam, że nie będę zostawiony na pastwę losu, wszystko się zmienia. Czując szczerą życzliwość, pewność pochodzącą od otaczających mnie ludzi, uspokajam się jak dziecko na rękach matki. Przy tym oczywiście sam także muszę być „kochającą matką” w stosunku do innych.
Nie mamy jednak produktu o takiej nazwie i chorym sprzedajemy tabletki, wizyty u psychologów i psychiatrów, rozpraszające placebo. Doszliśmy do tego, że nie możemy ani czuć ich nieszczęścia, ani współczuć im z głębi serca. A jeżeli jesteśmy już gotowi przyznać się do tego, to zacznijmy „pociągać za sznurki”. W rzeczywistości przeciwko zaburzeniom lękowym potrzebna jest również „szczepionka“, jest również niezbędna „odporność kolektywna“. Dlaczego więc skupiamy się na koronawirusie i nie chcemy wyciągać wniosków? Dlaczego gotowi jesteśmy w dalszym ciągu dawać wszystko inne jako okup dla egoizmu? Przy takim podejściu czekają na nas znacznie trudniejsze i boleśniejsze doświadczenia.
Ostatecznie system nie odstąpi i tak zaakceptujemy jego wymagania. Więc dlaczego nie teraz? Czy naprawdę trzeba dojść do samego dna, do globalnych kataklizmów, aby zmienić kurs?
Obejmij świat
„Amerykanie zawsze robią to, co należy dopóki nie spróbują czegoś innego” – powiedział kiedyś Churchill. Dzisiaj powiedziałby to o nas wszystkich. Znikają miejsca pracy, narastają globalne sprzeczności, przyszłość zamienia się w „burzową przełęcz” i nie mamy pojęcia, co będzie jutro, nie wiemy jak wychowywać i edukować dzieci, aby ich świat był lepszy.
Obraz naszego życia zmienia się na naszych oczach, zabierając to do czego jesteśmy przyzwyczajeni, niszcząc utkane przez nas iluzje. Stoimy i czekamy, aż wszystko zostanie odbudowane, odrodzone, powróci do normy. Faktycznie wszyscy jesteśmy zdezorientowani i zastopowani w martwym punkcie, dlatego że boimy się nowego i nie możemy pozbyć się starych obaw.
„Oby była taka możliwość, by zebrać całą ludzkość w jedną całość, abym mógł objąć wszystkich”. (Kabalista Abraham Kuk)
Kiedy nadchodzi fazowe przejście z nieuniknionymi wstrząsami, jedynym lekarstwem jest współczucie i miłość. Każdy chce wewnętrznie objąć drugiego i w ten sposób przekazuje otoczeniu nie niepokój, ale niezachwianą pewność, oddanie, gotowość podstawienia ramienia. Tylko tak uzdrowimy się i przejdziemy na nowy etap, pełni siły i nadziei. Tylko w taki sposób zaczniemy rozumieć ogólny system i swoją w nim rolę.
W rzeczywistości oznacza to grę typu „podaj dalej”, która uczy nas, jak podtrzymywać integralną równowagę. Z jednej strony trzymamy się od siebie na odległość, aby nie dzielić się wszelkiego rodzaju wirusami, negatywem jaki narusza wspólność, a z drugiej strony zbliżamy się w sposób, który pozwala nam wzmocnić więź i przekazywać sobie wzajemnie pozytyw. Jest to „społecznie zorientowana kwarantanna”, dzięki której każdy staje się kanałem zaufania i dlatego sam odczuwa je przez innych.
Jesteśmy blisko tego. O wiele bliżej, niż się nam wydaje. Jesteśmy już nastrojeni na właściwą falę, ale jeszcze nie zaczęliśmy na niej nadawać, nie zrozumieliśmy jeszcze, że jest to nasza fala, nasza odpowiedzialność, nasze powołanie i nasza dobra przyszłość. Co skłoni nas do wypełnienia tej ciszy?
Opublikowano dnia 26 lipca 2020
Pod zdjęciem: Kobieta przechadzająca się w masce obok pudeł ułożonych do przeprowadzki podczas Covid – 19, przed gmachem z piaskowca w Upper West Side, czekając, aż firma dokończy pakowanie rzeczy byłych najemców, którzy już przenieśli się poza stan, Nowy Jork, NY, 13 lipca 2020r.
Nikt tego nie rozumie. Nikt tak naprawdę nie wie, skąd się wziął, jak powstał, jaki jest jego cel, jak wpływa na nas, dlaczego wpływa na nas w taki sposób, ani jak się go pozbyć, jeśli w ogóle jest jakiś sposób. COVID-19 zapędził nas do narożnika, skazując na swoją łaskę i czekamy, aż uratuje nas dźwięk gongu.
Ostatecznym rezultatem bezprecedensowej pandemii koronawirusa będzie społeczeństwo, w którym ludzie bez wysiłku mają zaspokojone podstawowe potrzeby, przez cały dzień spędzają czas z innymi i żyją w zgodzie ze sobą i z naturą.
Tak naprawdę mamy większy problem niż tylko odpowiedzieć na powyższe pytania. Naszym problemem jest nasze podejście do wirusa, gdyż zmieniając nastawienie, zmienimy zagrożenie w błogosławieństwo. Poniżej znajduje się pięć rzeczy, które musimy wiedzieć, aby zmienić nasze nastawienie i zamienić zgubę w dobrodziejstwo.
1. Pierwszą rzeczą, którą musimy wiedzieć jest to, że wirus wpływa nie tylko na nasze ciała. Oprócz oczywistych fizycznych skutków, wpływa na nas emocjonalnie i psychicznie. Wirus zmienia naszą psychologię. Zmusił nas do wprowadzenia zakazu wychodzenia z domu i ponownego przeanalizowania wielu wartości, które uznawaliśmy za oczywiste. Pokazał nam, że nie ma konieczności kupowania lub szukania w każdej chwili okazji do zakupów. Otworzył nam oczy na ludzi wokół nas, naszych rodziców, dzieci, małżonków i przyjaciół. Pokazał nam, jak bardzo jesteśmy niecierpliwi, jak jesteśmy troskliwi lub nie, i jak troskliwi lub nie są nasi bliscy.
2. COVID-19 jest nauczycielem wzajemnej odpowiedzialności. Nawet nie czując się chorym, będąc młodym, silnym i zdrowym człowiekiem, mogę być nosicielem i przekazać wirusa moim już nie tak młodym, silnym i zdrowym rodzicom lub dziadkom. Dlatego muszę unikać przytulania ich i całowania, a także wysyłania do nich moich dzieci, gdy chcę wykonać jakąś pracę. I muszę to zrobić nie dlatego, że nie chcę złapać wirusa, ale żeby nie przekazać go im. Co więcej, władze mówią mi, że muszę zastosować tę zasadę, kiedy wychodzę na zewnątrz, aby nie przenosić wirusa na innych, zupełnie nieznajomych! Jest to zupełnie nowe podejście społeczne, ale niezbędne w dzisiejszych czasach, kiedy mamy do czynienia z bardzo zaraźliwymi wirusami.
3. Inną bardzo ważną rzeczą, którą należy wiedzieć jest to, że wirus restrukturyzuje gospodarkę. Czy nam się to podoba, czy nie, zabija konsumpcjonizm, pokonuje kapitalizm i wprowadza to, co felietonista NY Times Thomas Friedman nazwał miejscami pracy, które „tworzą większą wartość od serca i między sercami”. To nie jest komunizm ani socjalizm XX wieku. Nie jest to gospodarka, w której wszyscy są tacy sami. Wręcz przeciwnie, postrzega każdego, jako wyjątkowego i stara się czerpać korzyści z wyjątkowych umiejętności i możliwości każdego. W związku z tym wspiera rozwój talentów i talentów każdej osoby, które następnie z radością wykorzystujemy, aby ulepszyć społeczeństwo, jako całość, podczas gdy społeczeństwo uznaje wkład każdej osoby i pochwala każdą osobę za jej wysiłki na rzecz czynienia społeczeństwa lepszym miejscem do życia. W ten sposób społeczeństwo zarówno czerpie korzyści z wkładu ludzi, jak i ludzie szczęśliwie się w nim realizują, ponieważ daje im to siłę, spełnia ich marzenia i sprawia, że czują się wartościowi i potrzebni, jako istoty ludzkie.
4. Koronawirus zmusi nas do radykalnych zmian na rynku pracy. Na poziomie materialnym społeczeństwo zatroszczy się o podstawowe rzeczy; nie będzie trzeba martwić się o jedzenie, wodę, schronienie, opiekę zdrowotną, edukację, a nawet rekreację. Będą ludzie, których wkład w społeczeństwo będzie polegał na produkcji i dostarczaniu wszystkim podstawowych artykułów. Reszta ludzi nie będzie siedzieć bezczynnie; jak to określił Friedman będą zajęci tworzeniem „wartości dodanej pracą płynącą z serca”, wzmacnianiem społecznej solidarności i spójności.
5. Ostatecznym rezultatem bezprecedensowej pandemii koronawirusa będzie społeczeństwo, w którym ludzie bez wysiłku mają zaspokojone podstawowe potrzeby, spędzają czas z innymi przez cały dzień i żyją w zgodzie ze sobą i z naturą. Ponieważ nadmierne zakupy nie będą już zadowalać ludzi, nie będą oni konsumować więcej niż potrzebują, i nie wyczerpią planety z jej zasobów. Natura się odrodzi, klimat wróci do równowagi, a ludzie poczują się zjednoczeni między sobą i z całą przyrodą.
Źródło: https://bit.ly/2EniFUx
Opublikowano dnia 24 lipca 2020
Dyrektor Generalny Światowej Organizacji Zdrowia oznajmił, że fałszywe wiadomości rozprzestrzeniają się szybciej i są bardziej zaraźliwe niż sam koronawirus. Musimy więc walczyć nie tylko przeciw epidemii, ale także i przeciwko infodemii. Sekretarz Generalny ONZ powiedział, że infodemia jest naszym wspólnym wrogiem, i zaproponował z nią walkę wspólnymi siłami. Co sprawia, że człowiek podaje fałszywe i mylące informacje?
Chodzi o to, że wszyscy żyjemy w świecie kłamstw. Kłamstwa rozprzestrzeniają się po całym świecie i są przekazywane od jednego do drugiego, świadomie lub nieświadomie. Każdy odwraca informacje tak, jak jest jemu wygodnie, ukrywając to, co nie jest dla niego korzystne. I robią to wszyscy. To jest jak dziecięca gra w zepsuty telefon: kiedy wiadomość jest przekazywana po łańcuchu, do dziesiątego człowieka nie dochodzi ani jedno słowo z tego, co powiedział pierwszy. Gdy dorastamy, kontynuujemy tę samą grę, tylko kłamstwo staje się znacznie poważniejsze.
Dlatego, nic więc dziwnego, że nasz świat jest pełen kłamstw i nie należy polegać na wiadomościach, które bronią albo prawych, albo lewych, oczerniając przeciwną stronę. Dzisiaj nie istnieją już niezależne media. Koronawirus doprowadził do tego, że nikt nikomu nie wierzy z powodu fałszywych wiadomości rozprzestrzeniających się we wszystkich kierunkach. Problem polega na tym, że media nie są ukierunkowane na publiczność, ale są upolitycznione i toczą wojnę między prawicą i lewicą, między jednymi zainteresowanymi grupami a innymi. Dlatego zawsze mają pieniądze na taką wojnę, nie zależą już od tego, czy czytelnicy kupią gazetę.
Obecnie gazety nie zależą od kupujących, ale otrzymują finansowanie od elit finansowych i rządzących. Dlatego nie ma żadnego zaufania do informacji rozpowszechnianych w mediach. Publikowane są jakieś niepotwierdzone przez medycynę wiadomości o lekach antywirusowych. Ale dlaczego ludzie wierzą w to kłamstwo i jakby potrzebują go? Jest taki żart, że jeśli teraz zaczęlibyśmy jeść tylko czystą, organiczną żywność, to zatrulibyśmy się, ponieważ odwykliśmy już od dobrych, naturalnych produktów, które były setki lat temu.
W tym żarcie jest duża doza prawdy i to samo odnosi się do środków masowej informacji. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do prawdy, a każde pokolenie otrzymuje to, na co zasługuje. My akceptujemy kłamstwo i rozkoszujemy się nim. Nie płacimy nawet za te fałszywe wiadomości, ale otrzymujemy je za darmo. Kłamstwa rodzą kłamstwa: pokolenie jest zepsute i odżywia się zepsutym jedzeniem. W przeciwnym razie nie będziemy mieli co jeść. W sklepie kupujemy warzywa i mięso, zdając sobie sprawę z tego, że wewnątrz jest sama chemia i antybiotyki, ale nie mamy wyboru. Trzeba coś jeść. Żyjemy w syntetycznym świecie.
Nikt nie potrzebuje prawdy, przecież co z tego, jeśli człowiek dowie się o niej. Prawdy nie można nikomu przekazać, sprzedać, wykorzystać, jeśli wszystko wokół jest fałszywe. Prawda w naszym świecie jest, jak obca waluta, która nie jest akceptowana w tym kraju, w żadnym sklepie. Jeśli w tym świecie totalnego kłamstwa mówię prawdę, to będę uznany za kłamcę. Tak się stało podczas Pierwszej Świątyni z Królem Salomonem, którego nikt nie chciał uznać za króla. Mówił mądre rzeczy, ale wszyscy wokół byli na tyle głupi, że nikt nie wierzył w jego słowa. Dopóki Król nie doszedł do Sanhedrynu, gdzie siedzieli wielcy mędrcy, i tam dopiero go zrozumieli i przyznali rację.
W całym kraju było jedno jedyne miejsce, gdzie zrozumieli, że jest to mędrzec i warto jest przysłuchiwać się jego słowom. Ale obecnie nie mamy nawet jednego takiego miejsca: ani w rządzie, ani w bankach, w żadnej organizacji czy partii – nigdzie. Wszyscy grają w jedną fałszywą grę. A kabalista żyje wewnątrz swojego maleńkiego świata prawdy i wszyscy wokół uważają go za nierozsądnego, oderwanego od rzeczywistości i nie słuchają tego, co mówi. I to jest nawet dobrze, dlatego że w dawnych czasach palili proroków na stosie.
Jak więc można określić, czy wiadomości są prawdziwe, czy fałszywe? Ja np. śledzę wiadomości, ale tylko po to, by poczuć w nich tendencje rozwoju i jego szybkość. To znaczy nie biorę pod uwagę samych wiadomości, ale ich kierunek. Ludzie są strasznie zdezorientowani wiadomościami, które rozpowszechniają media. W rzeczywistości nie są to środki komunikacji, ale środki separacji. Jakiej korekty należy dokonać w społeczeństwie, aby wrócić do prawdziwych wiadomości? To wymaga wiele żmudnej pracy. Przecież jesteśmy przyzwyczajeni do jedzenia zepsutych produktów, nauczyliśmy się je trawić i przy tym czujemy się dobrze. Ciało jest przyzwyczajone do robienia poprawek, aby nawet zgniłe jedzenie było przez nas postrzegane, jako stosunkowo świeże. I jeśli weźmiemy naprawdę świeże produkty, to będziemy mieć niestrawność żołądka.
Dlatego potrzebna jest tutaj bardzo długa droga. I chodzi nie tylko o jedzenie dla brzucha, ale także dla umysłu, duszy i serca. Należy stopniowo wychodzić z tego kłamstwa za pomocą integralnej edukacji, o której mówią kabaliści. Powoli wyjaśnić wszystkim, że żyjemy w świecie kłamstw, z którego nadszedł czas, wydostać się, ponieważ tak dalej być nie może. Koronawirus doprowadzi nas do poczucia punktu prawdy, do ostatecznego ujawnienia fałszu życia. Zobaczymy, że takie życie jest bez sensu i beznadziejne i dla nas, i dla naszych dzieci. Zbliżamy się już do tego uświadomienia. Jeśli będziemy postępować tak, jak do tej pory, to unicestwimy się.
I ten koniec jest już bliski, dlatego że ludzkość rozumie, że straciła swoją ścieżkę i kierunek, i nie ma żadnych środków na naprawę sytuacji, nie ma lekarstwa na wirusa. Najlepiej jak zdecydujemy, że nie mamy wyboru i jesteśmy zobowiązani do ujawnienia sensu i celu życia, prawidłowego sposobu istnienia. Wytyczymy drogę do znalezienia, gdzie znajduje się prawda w naszym życiu. Człowiek – najbardziej inteligentne, rozwinięte, kompetentne stworzenie, a uczynił swoje życie takim, że całkowicie straciło wartość. Dlatego, że nie kieruje się rozumem, ale uczuciami i nie może rozumem przezwyciężyć swoich emocji. Dlatego uczucia grają z nim, ciągnąc go w różnych kierunkach, jak się to mówi : „Jedzmy i pijmy, przecież jutro i tak umrzemy”. Miejmy nadzieję, że to podejście zmieni się.
Opublikowano dnia 25 lipca 2020
Nic nie wywołuje większego niepokoju niż nieznane. Obecnie przeżywamy trudny czas zmierzając w nieznane. To nas przeraża. Zamieszanie, izolacja i poirytowanie, to niektóre z zagrożeń dla amerykańskiego stanu umysłu, ze względu na reperkusje COVID-19. Eksperci uważają, że sytuacja jest bliska epidemii społecznej. Jedynym sposobem na utrzymanie się na powierzchni tych burzliwych wód jest sieć wsparcia, czyli budowa systemu odpornościowego, chroniącego przed niepokojem, poprzez połączenie między ludźmi.
Z dala od praw natury i zdezintegrowani, jako społeczeństwo popadliśmy w wieczną niepewność.
W rzeczywistości jest tak wiele nieprzewidywalnych i niekontrolowanych elementów, które same zależą od niezliczonych ukrytych przyczyn, że straciliśmy zaufanie do wielu aspektów naszego społeczeństwa. To budzi obawy.
Pięćdziesiąt lat temu nie baliśmy się tak bardzo przyszłości. Myśleliśmy, że zrobimy postępy i sytuacja się poprawi. Teraz nie wiemy, co przyniesie jutro, i czy dla naszych dzieci sytuacja się poprawi. To już nie jest spekulacja; widzimy, że świat podupada. Już teraz mamy do czynienia z bardzo realnym lękiem przed zbliżającymi się trudnościami.
Człowiek w naturalny sposób chce poznać prognozy, co do przyszłości; w przeciwnym razie nie ma pewności, jak postępować w teraźniejszości. W przeszłości większość ludzi mogła spodziewać się, jaki będzie przebieg ich życia. Życie było proste, blisko ziemi, kierowane porami roku i w zgodzie z naturą.
Kiedy przeżywamy wewnątrz tę przesłankę i zaczynamy pracować nad naszymi połączeniami, wywołujemy ciepło i uczucie wspierające myśli i troskę o innych.
Z biegiem lat oddaliliśmy się od postrzegania natury, jako źródła życia, jako najwyższego systemu, w którym istniejemy. Zdystansowaliśmy się od siebie, gloryfikowaliśmy indywidualne osiągnięcia i zachęcaliśmy do bezdusznej rywalizacji między nami do tego stopnia, że rosnący egoizm sprawiał, że czuliśmy, że inni i natura zostały stworzone tylko po to, by nam służyć.
Nie wiemy, co będzie dalej. Nie rozumiemy, co ma wpływ na nas, i jak prawidłowo reagować. Z dala od natury i zdezintegrowani, jako społeczeństwo popadliśmy w wieczną niepewność.
Powoli przyzwyczajamy się do wstrząsów, które wpływają na świat, wciąż zastanawiając się, jaka siła w rzeczywistości działa i sprowadza na nas wszystkie te wydarzenia. Jest w nas potrzeba elementu niepewności, po to abyśmy spróbowali znaleźć źródło wszystkiego, co nas otacza i uświadomić sobie, że to natura. To ta sama siła, która zmusza nas do upodobnienia się do niej, aby wieść życie we współzależności i synergii.
Poprzez olbrzymie cierpienia i kłopoty, stopniowo godzimy się ze znaczeniem budowania fortecy silnych i znaczących relacji międzyludzkich. Kiedy przeżywamy wewnątrz tę przesłankę i zaczynamy pracować nad naszymi połączeniami, wywołujemy ciepło i uczucie, wspierające myśli i troskę o innych. Działania te wzmocnią nasze zaufanie, co do przyszłości i bezpiecznie przeprowadzą nas przez obecny stan niepewności.
Przyszłe społeczeństwo musi być takie, w którym ludzie żyją po to, aby osiągnąć między sobą więź, ponieważ w połączeniu odkryją radość i pełnię.
Ludzie są istotami społecznymi. Jesteśmy tak uzależnieni od społeczeństwa, że powinno ono być naszą bezpieczną przystanią, gdy odczuwamy niedostatek i strach. Musimy stworzyć środowisko, które daje poczucie pewności i wzajemnej gwarancji. To znaczy wszystko, czego potrzeba, aby wyleczyć epidemię społeczną.
Źródło: https://bit.ly/32RkEud
Opublikowano dnia 23 lipca 2020
Instytut ARI, którego jestem założycielem, opublikował już w 2012 roku książkę Korzyści wynikające z nowej gospodarki: Rozwiązanie światowego kryzysu gospodarczego poprzez wzajemną gwarancję. Książka nakreśliła futurystyczny rynek pracy, na którym niewielu ludzi pracuje i zaspokaja potrzeby reszty ludzkości, podczas gdy wszyscy inni zajmują się „pracą serc”, łącząc swoje serca i tworząc społeczne środowisko wzajemnej odpowiedzialności i opieki. Kilka lat później pomysł zaczął się realizować, gdy rządy zaczęły bawić się pojęciem Powszechnego Dochodu Podstawowego (Universal Basic Income) (UBI), który stanowi, że rządy gwarantują podstawowe środki utrzymania. Dziennikarz Thomas Friedman wyraźniej zrozumiał ten pomysł w 2017 roku, kiedy napisał, że w przyszłości ludzie będą musieli „tworzyć więcej wartości sercem i między sercami”. W wywiadzie dla British Council Friedman powiedział: „Kiedyś pracowaliśmy własnymi rękami. Maszyny to zastąpiły, ale zamiast tego zaczęliśmy pracować głowami, tworząc gospodarkę opartą na wiedzy. … Następnie myślę, że będziemy pracować więcej naszymi sercami.” Miał rację; maszyny zrobią resztę.
Korzyści społeczne z takiej pracy są oczywiste: solidarność, brak przestępczości i przemocy, zwiększona odporność psychiczna i emocjonalna oraz ogólne poczucie zadowolenia z życia. Ale jest jeszcze jedna ważna korzyść, którą ten zawód przyniesie: osobista realizacja aspiracji.
Przyszłość zerowego bezrobocia i absolutnej satysfakcji
Jeśli chodzi o pracę serc, nie ma czegoś takiego jak bezrobocie. Każdy może i musi wnieść swój wkład. Musimy zrozumieć, że świat przechodzi poważną zmianę. Ludzie rozwijają nowe i świeże podejście do rzeczywistości, nawet jeśli jeszcze tego nie wiedzą. „Zadania”, które będziemy wykonywać w wyłaniającej się rzeczywistości, będą wymagały pracy nad naszymi myślami o sobie nawzajem, naszymi powiązaniami społecznymi i naszymi pragnieniami, podczas gdy maszyny wykonają pracę fizyczną i „intelektualną”.
„Miejsca pracy”, które będziemy mieć w przyszłości, będą wymagały użycia naszych wewnętrznych sił. Do dzisiaj używaliśmy tylko jednej naturalnej siły – siły egoistycznej, która dąży do czerpania korzyści dla siebie kosztem innych. Ale świat doszedł do punktu, w którym nie możemy dalej używać tylko tej siły, ponieważ wpycha ludzkie społeczeństwo i całą planetę w przepaść nieokiełznanego egoizmu.
W przeciwieństwie do ludzi, natura jest zrównoważona, działają w niej dwie siły – dodatnia – siła obdarzająca, równocześnie z ujemną – siłą przyjmującą. My również, jeśli chcemy przywrócić równowagę w naszym świecie musimy aktywować siłę pozytywną i ją wykorzystać. Tak jak nasza siła woli, nasze pasje i pragnienia popchnęły nas do wielkich osiągnięć dla nas samych, teraz popchną nas do osiągnięcia wielkich rzeczy w całej rzeczywistości, a zwłaszcza w społeczeństwie ludzkim. Nadal będziemy pracować z naszymi pragnieniami, z naszą siłą woli, ale to pragnienie będzie działało w przeciwnym kierunku niż ten, w którym działaliśmy do tej pory; będzie działać na rzecz jednoczenia ludzi poprzez więzi troski i uczucia ciepła i miłości, wszystko to ponad wszystkimi kontrastami w ludzkim społeczeństwie.
Nie to, że wcale nie korzystamy z pozytywnej siły. Owszem korzystamy, ale tylko na bardzo podstawowym, biologicznym poziomie, aby utrzymać nasze ciała w zdrowiu. Ale jeśli chodzi o nasze życie społeczne, zbytnio skłaniamy się do egocentryzmu, do tego stopnia, że wytrąca to ludzkie społeczeństwo z równowagi i wywołuje starcia i konflikty, które dzisiaj obserwujemy.
Dlatego, teraz gdy coraz więcej osób ma nadmiar wolnego czasu, musimy rozpocząć przegląd społeczeństwa. Podstawowe środki utrzymania ludzi muszą być zapewnione poprzez świadczenia pieniężne lub w postaci bonów żywnościowych lub dostawę towarów dla wszystkich, podczas gdy czas ludzi wypełniony jest działaniami społecznymi, które kształtują w nich jakość obdarzania.
Nowa „praca” będzie wymagać udziału wszystkich. Ponieważ dotyczy to przekształcenia całego społeczeństwa, wszyscy wezmą udział w transformacji: mężczyźni, kobiety, osoby posiadające „zwykłe” prace i osoby bezrobotne.
Korzyści społeczne z takich miejsc pracy są oczywiste: solidarność, brak przestępczości i przemocy, zwiększona odporność psychiczna i emocjonalna oraz ogólne poczucie zadowolenia z życia. Ale jest jeszcze jedna ważna korzyść, którą ten zawód przyniesie: osobista realizacja aspiracji. Ponieważ ludzie wnoszą swoje umiejętności i energię, by przynosić korzyści społeczeństwu, społeczeństwo będzie żywo zainteresowane osobistą realizacją ludzkich marzeń. Jeśli na przykład ktoś marzy o byciu wielkim naukowcem, czy w interesie społeczeństwa nie leży pomoc w realizacji jego marzeń? A co z wielkim liderem, sportowcem lub innymi zawodami? Tak długo, jak ktoś wykorzystuje swoje talenty, by przynosić korzyści społeczeństwu, społeczeństwo będzie żywo zainteresowane realizacją tych ambicji. A najlepsze jest to, że gdy ktoś osiągnie swój cel, odkryje, że największą radością nie jest sam wyczyn, ale fakt, że osiągnięcie celu sprawia, że inni są szczęśliwi. Będzie to najwyższe potwierdzenie, że życie jednostki ma godny cel i nic nie jest bardziej satysfakcjonujące niż świadomość, że wywarł na ludzkości trwałe, niezapomniane wrażenie.
Na drodze do budowania tego idealnego społeczeństwa pojawią się męki porodowe, ale cel jest już w zasięgu ręki. Im szybciej zaczniemy pracę nad jego budowaniem, tym szybciej stanie się to naszą rzeczywistością. Oczywista jest już konieczność opuszczenia egzystencji opartej na ego; teraz zależy od nas, ile czasu zajmie nam zbudowanie zrównoważonego świata na fundamentach wzajemnej troski i solidarności.
Źródło: https://bit.ly/3hf91kS
Opublikowano dnia 21 lipca 2020
Wyobraźcie sobie taką sytuację: most nad przepaścią nagle znika we mgle. Czy prowadzi na drugą stronę, czy urywa się? I właściwie, dokąd prowadzi?
Obecne czasy scharakteryzować można, jako okres ze stabilną przeszłością i niepewną przyszłością. Z tyłu jeszcze jest coś, na czym można się oprzeć, a z przodu – mgła. Jasne jest tylko to, że tam nie jest tak, jak tutaj. Coś podobnego wydarzyło się w poprzednim przełomie epok, o czym Mark Twain powiedział kiedyś:
„Matuzalem dożył do 969 lat, ale co z tego? Daremnie. Z takim samym sukcesem mógł przeżyć nawet tysiąc lat. Wy, chłopcy i dziewczęta zobaczycie więcej w trakcie pięćdziesięciu najbliższych lat niż Matuzalem w całym swoim życiu”.
Wtedy zmiana struktury społecznej i przemysłowej spowodowała poważne wstrząsy. Ale jeśli wtedy, mimo wszystkich „kosztów” etapu przejściowego, przyszłość mimo wszystko budziła nadzieję i wzywała do pójścia naprzód, to dzisiaj już nie wiemy, co jest lepsze: przywitać przyszłość czy odciągać jej nadejście. Ponieważ przyszłość jest obarczona konsekwencjami. Ludzkość nigdy jeszcze nie stała przed tak szerokim spektrum decydujących, globalnych wyzwań.
Temu tematowi poświęcone są sympozja i konferencje naukowe, strony wiodących mediów, wielomilionowe uniwersyteckie badania. Przyszłość nie daje nam spokoju. W rubryce BBC Future niedawno wymieniono dziesięć głównych problemów ludzkości występujących do 2050 roku. Chociaż ich punkt kulminacyjny dopiero nadejdzie, wszystkie aktualne są już dzisiaj.
Lista obejmuje: modyfikację genetyczną człowieka, znikanie miast i regionów w podnoszących się wodach oceanów świata, wyczerpywanie się zasobów naturalnych, starzenie się populacji, ewolucja sieci społecznościowych, w tym koniec prywatnego życia i fałszywe wiadomości (fake news), konflikty geopolityczne, bezpieczeństwo transportu, sztuczne rozszerzenie zdolności mózgu, jako zachętę do pogłębiania nierówności, rosnący wpływ sztucznej inteligencji i „na przekąskę” aspekty kolonizacji innych planet.
W rzeczywistości, to tylko część tego, z czym będziemy musieli sobie poradzić. Wiele pozostaje „za kulisami” – na przykład legalizacja narkotyków, rozpad instytucji rodziny, upadek państwa społecznego, terror…
Skala wyzwań jest imponująca, a jednak coś się nie zgadza. To nie one są prawdziwym problemem. Nie przez nie czujemy ucisk przyszłości w gardle i rozciągamy czas. Można spowolnić postęp, ale nie można go zatrzymać – to oczywiste. Obecne problemy przeznaczono właśnie do tego, by je rozwiązać.
Problem nie jest w nich, problem jest w nas.
Główne wyzwanie ludzkości
Współczesny rozwój „domyślnie“ skierowany jest na to, by zagonić nas w ślepy zaułek. Po co są wszystkie nasze osiągnięcia? Genetyka, przemysł IT, samochody automatyczne, „kolorowe technologie”, sieci neuronowe, medycyna, przemysł spożywczy – wszystko podporządkowane jest czyjemuś zyskowi, czyjejś korzyści. Uszczęśliwić nas chcą słowami, wydaje się nawet, że szczerze. W rzeczywistości – jakby to powiedzieć – wszystko jest bardziej skomplikowane. We wszystkich sferach, bez wyjątku. Nie dopowiadają nam czegoś, gdzieś więcej jest szkody niż pożytku, w czymś nas po prostu wykorzystują…
Mówiąc o problemach świata, w rzeczywistości rozwiązujemy problemy portfeli, statusów, ambicji, władzy – i w rezultacie pętla tylko się zacieśnia. Pętla na naszej szyi. Tak, jesteśmy w stanie opanować pustynie, zaludniać planety, przedłużać życie. Możemy budować, niszczyć, zachwycać się wszystkim, ale natura ludzka nie pozwoli nam rozwijać się czyimś kosztem bez wzajemnych szkód, na podstawie wspólnych interesów. Po prostu nie pozwoli na to, dopóki się jej nie podporządkujemy.
Prawie wszystkie nasze wynalazki w pierwszej kolejności używamy na potrzeby wojenne, a następnie – na potrzeby władzy i kapitału. Prawie wszystko, co mamy dobrego, potrafimy wykorzystać na szkodę innych. Dlatego głównym problemem, przed jakim stanie ludzkość w przyszłości, przed którym stoi i dzisiaj, jest nasz szybko rosnący egoizm. Z jego powodu są wszystkie nasze lęki, waśnie, wojny, łzy matek, głód, niewola, mrok depresji, zapomnienie w narkotykach, samobójstwa.
Przez niego szukamy „szczęścia” w konsumpcjonizmie i zamknięci jesteśmy w swoich osobistych „kontach”, poprzez które komunikujemy się, dzwonimy, ale prawie nigdy nie wychodzimy na zewnątrz. Nie potrzebujemy siebie nawzajem, a czasem nawet nie potrzebujemy siebie. Żyjemy w zawężających się stale światach, wśród garstki bliskich i oceanu obcych. Na Zachodzie duża rodzina – to nonsens. Brak rodziny – to nowy standard. Sąsiedzi z bloku, na ulicy, w mieście z reguły są równie dalecy. Czy istnieją wspólne zainteresowania, oprócz przetrwania? Proszę wymienić chociażby jedno.
Może przesadzam, ale przy takich tendencjach, do 2050 roku będziemy biegać do piekarni z karabinem maszynowym wierząc, że jest to w porządku. Oto, do czego prowadzi nieokiełznany egoizm. To właśnie on uniemożliwia nam bycie naprawdę szczęśliwymi. I pod jego „czujnym przewodnictwem” przygotowywany jest dla nas Armagedon. Nawiasem mówiąc, „Armagedon” w rzeczywistości – to góra (har) Megiddo w dolinie Jezreel, słynny symbol biblijny katastrofalnej wrogości. Od czasów egipskich faraonów wydarzyło się tam wiele krwawych bitew.
A oto, co jest interesujące: w rzeczywistości nie jest to żadna góra, tylko wzgórze o wysokości 60 metrów. Nasz egoizm wydaje się nie do pokonania – dopóki nie zdecydujemy się go odeprzeć.
Bez skrajności
Można jeździć tyle, ile się chce samochodami bez kierowców. Ale kierownicy własnego rozwoju nie należy puszczać. Można przerobić Marsa według własnych potrzeb, ale to, co jest między nami, jest niezmiernie ważne. Po co nam te martwe ciała niebieskie, skoro jeszcze nie nauczyliśmy się żyć w domu, na Ziemi? Można opóźnić śmierć o sto lub dwieście lat… Ale nie chodzi o to ile lat przeżyjemy, ale jak! Mimo wszystko przed śmiercią nie możesz uciec. Oddalając ją – to po prostu głupie zajęcie ludzkości!
Musimy stworzyć dobre wspólne życie, poprawić relacje międzyludzkie. W nich znajdziemy całe światy, w nich otworzy się wieczność, nieograniczone możliwości dla rozwoju, pracy, wypoczynku, interakcji. W nich jest klucz do szczęścia i rozkwitu. Wszystko dobre zaczyna się od właściwych wzajemnych relacji między ludźmi. One są dla nas – mostem nad przepaścią. Budowanie tego połączenia jest szczególną nauką. Teraz jest mało pięknych słów i dobrych intencji. Egoistyczne społeczeństwo nie zmieni się za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Człowieka w człowieku należy stworzyć, pielęgnować, wychować. Potrzebna jest urodzajna gleba dla nasionom dobrej przyszłości – środowisko, w którym one będą kiełkować.
I dopiero wtedy będziemy mogli rozwiązać nasze problemy, ponieważ utworzymy silne, solidarne społeczeństwo ze wspólnymi zadaniami i zainteresowaniami, z właściwą kolejnością priorytetów. W takim społeczeństwie zasoby i osiągnięcia nauki będą służyć nie zyskowi, nie oddzielnej garstce, kaście, elicie, a naprawdę wszystkim. W takim społeczeństwie, każdy poczuje, że jest ważny, wyjątkowy, użyteczny, kochający i kochany. Może to zabrzmi jak utopia, ale pamiętajmy: ta góra wcale nie jest taka wysoka, jak się nam wydaje. Musimy po prostu razem zabrać się do pracy. To jest w naszej mocy. Mamy do tego wszystko, co jest nam potrzebne. I jeśli tylko zechcemy, poradzimy sobie znacznie wcześniej niż do 2050 roku.
Opublikowano dnia 19 lipca 2020
Rzeczywistość składa się z dwóch sił, żeńskiej i męskiej. Zrównoważona komplementarna interakcja między nimi stworzyła wszystko, co widzimy wokół nas, cały wszechświat. Jedynie wśród ludzi nie obserwujemy tego zjawiska. U nas męska siła dominowała od tysiącleci, a słabe tego wyniki są ewidentne. Kobieca siła – ta, która tworzy życie i je pielęgnuje, jeszcze kilka dekad temu wcale nie była uwydatniona w społeczeństwie.
Ale rzeczy się zmieniają. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat kobiety przeszły z praktycznie żadnego wpływu na społeczeństwo, na szefów państw, szefów najważniejszych instytucji monetarnych, takich jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych oraz objęły inne znaczące pozycje.
To nie przypadek.
Podobnie jak w naturze, męskie i żeńskie siły są równie silne, ale wyraźnie odmienne, i każda z nich wnosi swój własny istotny dodatek do całości, społeczeństwo ludzkie musi teraz nauczyć się, jak włączać kobiety w społeczeństwo w pozytywny i konstruktywny sposób.
W tej chwili wiele kobiet, które osiągnęły stanowiska kierownicze, najczęściej uczyniły to, przyjmując męskie postawy. Nie odzwierciedla to jednak ich potencjału, ponieważ potrzebujemy właśnie pielęgnującej i opiekuńczej kobiecej jakości.
Społeczeństwo wciąż się uczy; musimy jeszcze odkryć, co to znaczy dodać kobiecy element do życia publicznego. To powiedziawszy, mamy już przykład: nasze własne rodziny. W rodzinie, mężczyzna tradycyjnie uważany jest za głowę rodziny, ale każdy mężczyzna, który kiedykolwiek był żonaty, przyzna się, że prawdziwym szefem w rodzinie jest kobieta. Ponieważ kobieta ma naturalną zdolność postrzegania całej rodziny, jako jednej jednostki, a ponieważ może wykonywać wiele zadań znacznie lepiej niż jakikolwiek mężczyzna, może prawidłowo ustalać priorytety, co jest do zrobienia i kiedy.
Sytuacja jest dziś znacznie lepsza niż kilka dziesięcioleci temu, ale wciąż jest wiele do zrobienia.
Podobnie jak w gospodarstwie domowym, tak w biznesie i w życiu publicznym, nieodłączne zdolności kobiet powinny otrzymać należne im uznanie. Sytuacja jest dziś znacznie lepsza niż kilka dziesięcioleci temu, ale wciąż jest wiele do zrobienia. Nadal musimy nauczyć się, jak zapewnić kobietom należne im miejsce w przywództwie, nie zmuszając ich do zachowywania się jak mężczyźni – gdyż właśnie wtedy tracą jakość, którą tylko one mogą wnieść – i bez zastraszania mężczyzn obecnością kobiet na stanowiskach kierowniczych, ponieważ męska jakość jest taka jak powinna być, i tylko gdy obie harmonijnie ze sobą współpracują, możliwe jest osiągnięcie dobrobytu.
Rzeczywiście, świat zmierza w stronę epoki, w której coraz więcej kobiet odgrywa wiodące role, a ludzkość może dzięki temu zyskać. Jednak, jak we wszystkim, musimy odpowiednio przejść ten proces i przekonać się, że dokładamy cechy kobiece, a nie odrzucamy męskie, aby razem zbudować dla ludzkości świat podobny do rodzinnego i na całe życie.
Źródło: https://bit.ly/3jkxPtE
Opublikowano dnia 16 lipca 2020
Rozejrzyj się, potrzebujemy planu ratunkowego i potrzebujemy go szybko. COVID-19 wygrywa na wszystkich frontach, gospodarka się załamuje, niepokój rośnie, a agresja wygrywa. Ale są rzeczy, które zrobić możemy, jeśli mamy odwagę, spryt i wytrwałość.
Jeśli ludzie pozostaną bezczynnie w domu dłużej niż kilka miesięcy, zaczną tracić zdolność do składania zobowiązań. Gdy znajdą się w tym stanie, ich szkolenie i uczynienie ich produktywnymi dla społeczeństwa będzie praktycznie niemożliwe, i pozostaną ciężarem dla społeczeństwa.
Po pierwsze, musimy uwolnić świat od złudzenia, że koronawirus jest fazą przejściową. Zostanie tutaj. Może nie pod postacią koronawirusa znanego nam dzisiaj, ale pozostanie jego wyciszający wpływ na kapitalistyczny świat znany nam od pokoleń. Tak więc, czy nam się to podoba, czy nie, kapitalizm, jaki znamy jest skończony, a im szybciej przejdziemy fazę wyjścia, tym lepiej.
Następnie, większość rynku pracy, który znamy dzisiaj, nie przetrwa transformacji. Wszystko, co w codziennym życiu ludzi nie jest niezbędne – zniknie, choć być może nie natychmiast, a ilość pozostałych zawodów zmniejszy się do ułamka tego, co jest teraz. Wraz z upadkiem starego rynku pracy pojawi się nowa dziedzina potrzebująca obsady. Publicysta „New York Timesa” Thomas Friedman nazwał ich „miejscami pracy, które tworzą więcej wartości dzięki sercom i między sercami.” Osoby na takich stanowiskach będą prowadziły zajęcia polegające wyłącznie na zbliżaniu ludzi, zwiększaniu wzajemnej odpowiedzialności w społecznościach, wzajemnej opieki i troski oraz poczuciu wspólnego tworzenia i bliskości nawet wśród nieznajomych. Aby zaangażować mieszkańców w ten proces, jednym z aspektów tej nowej pracy socjalnej będzie dostarczenie wiedzy na temat zmian, jakie przechodzi świat.
Informacje będą przekazywane za pośrednictwem kursów, które wyjaśnią naturę zmiany, przez którą przechodzimy, dlaczego nagle gospodarka się załamała, dlaczego musimy być odpowiedzialni za siebie, jak nigdy dotąd, jakie są korzyści z takiej zmiany nastawienia w sercu i w umyśle, i co by się stało, gdybyśmy postępowali tak, jak przed wybuchem COVID-19. Dwa rodzaje szkoleń – w celu zwiększenia solidarności i przekazywania wiedzy – będą prowadzone równolegle i zajmą ludzi, co najmniej tyle godzin, ile byliby zajęci, gdyby nadal pracowali tak jak poprzednio, być może minus czas dojazdu.
Po trzecie, okres przejściowy między erą kapitalistyczną a nową erą musi być jak najkrótszy. Natura ludzka uwielbia odpoczynek i przyzwyczaja się do niego niemal natychmiast. W rezultacie, jeśli ludzie pozostaną w domu bezczynnie dłużej niż kilka miesięcy, zaczną tracić zdolność do składania zobowiązań. Gdy znajdą się w tym stanie, szkolenie ich i uczynienie ich produktywnymi dla społeczeństwa będzie praktycznie niemożliwe, i pozostaną ciężarem społecznym. Po czwarte, wraz ze zmianami na rynku pracy, społeczeństwo zmieni swoje wartości z podziwu potężnego i narcystycznego na szacunek dla wzmacniania i altruizmu. Nie będzie to społeczeństwo wielbiące super-bohaterów, ale szanujące tych, którzy wnoszą zjednoczenie i solidarność.
Po piąte, przygotowanie do życia w nowym świecie następnego pokolenia będzie wymagało zmian w podejściu do nauki, edukacji, komunikacji między nauczycielami a uczniami oraz między samymi uczniami. Podobnie jak w społeczeństwie, tak w szkole, najbardziej doceniać będzie się uczniów, którzy przodują w pomaganiu rówieśnikom pracować razem. Pomysł nie jest nowatorski; istnieje już od ponad dekady. Być może najlepszym wyrazem praktyczności wspólnego uczenia się jest cytat, który prawnik patentowy Lawrence Ebert J.D. znalazł w eseju na temat oszukiwania w szkole średniej: „W żadnej branży współpraca nie jest uważana za oszustwo. Tylko w szkole jest to problem. Czego uczymy nasze dzieci?”
Mamy bardzo mało czasu na zmianę. COVID-19 naciska, a stare pewniki przestają istnieć. Grupy z marginesu narzucają główny nurt, a skrajności stały się normą. Jeśli natychmiast rozpocznie się plan ratunkowy, jest szansa, że stosunkowo spokojnie i bezpiecznie przeprowadzi nas przez wodę na drugi brzeg. Jeśli popłyniemy z obecnym prądem, utoniemy.
Źródło: https://bit.ly/3h5LYbZ
Opublikowano dnia 13 lipca 2020
Dobrze byłoby, abyśmy w końcu zdali sobie sprawę z tego, co rozumieli myśliciele wszechczasów: utożsamianie się z ciałem jest jednym z najbardziej gorzkich błędów ludzkości.
Redakcja czasopisma dla osób niepełnosprawnych fizycznie i sensorycznie, zwróciła się do mnie z pytaniami dotyczącymi stałego poczucia samotności i izolacji społecznej doświadczanej przez tę społeczność, szczególnie podczas masowej epidemii. Czy można poradzić sobie z wyobcowaniem, nie rekompensując go alternatywnymi i paliatywnymi środkami, ale neutralizując u podstaw?
Nauka Kabały widzi to wyzwanie w kontekście globalnym i oferuje kompleksowe, fundamentalne podejście. Biorąc pod uwagę nowoczesne środki komunikacji, każdy człowiek nawet, jeśli jest w czymś ograniczony, może stać się pełnowartościową częścią kreatywnego środowiska, może dołączyć do wspólnej działalności na absolutnie równych zasadach i poczuć jak wraca do życia.
Przecież prawdziwa socjalizacja to przede wszystkim duch, połączenie serc. Wszystko inne naturalnie wyrasta z tego połączenia i jest cenione tylko w jego kontekście. I dlatego jestem głęboko przekonany, że człowiek posiadający fizyczne ograniczenia, nie powinien wcale żalić się na nie. W społeczeństwie utrzymującym prawdziwą jedność, wszystkie różnice między nami stają się platformą dla wzrostu i sukcesu – każdego z nas.
Prędzej czy później i tak do tego dojdziemy. Przecież żyjemy w globalnym systemie natury, w którym program rozwoju od początku został ustanowiony, a dziś prowadzi nas do kluczowego momentu. W ciągu stu ostatnich lat, ludzki egoizm całkowicie wyczerpał swoje możliwości i nie jest już w stanie popychać nas do przodu. Wręcz przeciwnie, nie pozwala nam odpowiednio dostosować do nowej ery altruistycznego rozwoju, która przenosi nas z wąskiego, sztywnego poglądu na świat, w rzeczywistość wzajemnego obdarzania.
Zmiany już się rozpoczęły. Widzimy jak Natura w coraz większym stopniu łączy nas ze sobą, pomimo wszystkich naszych ostrych zakrętów i uparcie domaga się jakościowego, dobrego połączenia. Integralna ludzkość naprawdę jest nakazem czasu. W konsekwencji ci, którym brakuje poczucia przynależności do ludzkiego, miłosiernego społeczeństwa, właśnie teraz zyskują możliwość zintegrowania się we wspólną całość. Zwłaszcza po tym, jak samoizolacja zademonstrowała nam wszystkim jak to jest być ograniczonym w życiu codziennym. Koronawirus pod wieloma względami zrównał nas.
Dzisiaj komputer domowy pozwala każdemu być w stałym kontakcie z bliskimi, jak i z otoczeniem. Wszyscy możemy zajmować się wspólną sprawą, pomagając i wspierając się nawzajem. W tych warunkach możliwości ciała nie tylko nie dyktują zasad gry, ale w ogóle nie odgrywają żadnej roli! W rzeczywistości nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy mogli stworzyć wspólnotę dusz. Nic, oprócz własnej natury…
Aby pokonać samotność i izolację, musimy nauczyć się przeciągać więź ponad wszystkim, co zewnętrzne, ponad ciałami i ich ograniczeniami. Jest to jedyny sposób radzenia sobie z naszymi różnicami: fizycznymi, psychicznymi, płciowymi, wiekowymi – i innymi. Wzniesienie ponad materialnym wyglądem, nad cechami charakteru, nad ziemską naturą otwiera przed nami bezgraniczny świat wewnętrznych interakcji.
W nauce Kabały ciałem nie nazywa się wcale biologicznego organizmu, a kompleks pragnień, dążeń, aspiracji, uczuć i pomysłów. To jest już zupełnie inny poziom, tutaj nie ma wadliwości, ograniczeń, tutaj wszystko może być używane poprawnie, organicznie, we wspólnych interesach, z korzyścią dla wszystkich. W Kabale człowiek oceniany jest, nie według fizycznej siły lub inteligencji, ale według napełnienia, którym obdarza otoczenie. To jest właśnie prawdziwa duchowość, prawdziwe człowieczeństwo – prawdziwa troska o innych. Nie „dyktatura dobra”, a mądre prawa jednej rodziny.
Oto, na co należy położyć akcent. Wtedy materialne stopniowo straci swoją ostrość, gorycz, wagę i skupimy się na najważniejszej rzeczy, która pogodzi wszelkie różnice. Wiem, że nadal wydaje się to czymś niemożliwym do zrealizowania. W rzeczywistości wszyscy jesteśmy ludźmi z ograniczonymi możliwościami. Jesteśmy ściśnięci i ograniczeni przez kokon powszechnie akceptowanego światopoglądu. Nasze argumenty są nie do przebicia i chociaż na świecie dzieją się absolutnie szalone rzeczy, jesteśmy gotowi znosić je, aby tylko nie wyjść z utartych pojęć.
Ale istnieje metoda, istnieje połączenie wirtualne i istnieje pilna konieczność. Wszystko to, czego od razu nie można wyjaśnić słowami, stopniowo będzie leżeć na sercu i stworzy nowy system wskazówek, dzięki którym nie tylko poznamy – ale poczujemy siebie nawzajem, tak jak nie czuliśmy tego nigdy wcześniej. I zrozumiemy jak żyć i rozkwitać razem, łącząc się biciem wspólnego serca, zmianą ciemności i światła, ciągłym, nieustannym oddechem wzajemnych oddaleń i zbliżeń.
Każdy ma miejsce w tym połączeniu dusz, i wszyscy są równi – nie dlatego, że są tacy sami, a dlatego że są jednakowo ważni. Włamujemy się do wzajemnych serc nie, jako najeźdźcy, ale jako ukochani i kochający. I ta miłość, ten duch usuwa wszelkie ograniczenia cielesne.
Opublikowano dnia 12 lipca 2020
Na początku lat trzydziestych, ojciec mojego nauczyciela, wielki kabalista i wybitny myśliciel, Baal HaSulam, napisał przełomowy esej zatytułowany „Pokój”, w którym nakreślił, w jaki sposób ludzkość może osiągnąć pokój i co się stanie, jeśli tego nie zrobi.
Objaśnił między innymi, w jaki sposób natura dba o stworzenia, jak je wychowuje, aż do momentu, kiedy stają się niezależne. W swoich słowach: „Weźmy za przykład stworzenie człowieka: miłość i przyjemność przodków są pierwszym powodem, który gwarantuje im wypełnienie ich obowiązku. Kiedy niezbędna kropla jest wydobywana od ojca… natura bardzo mądrze zapewniła jej bezpieczne miejsce, które zapewnia poczęcie życia. Następnie natura dostarcza wszystkiego, co niezbędne w dokładnie potrzebnej ilości. Przygotowany jest również cudowny fundament w łonie matki, aby żaden obcy nie mógł wyrządzić krzywdy.
Ma tendencję do zaspokajania każdej potrzeby jak wyszkolona niania, która nie zapomni o nim ani na chwilę, dopóki nie nabierze siły, by pojawić się w naszym świecie. …Wtedy też natura nie porzuci go. Jak kochająca matka, przyprowadza je do tak kochających, lojalnych ludzi, którym może zaufać, zwanych „Matką” i „Ojcem”, aby pomóc mu przetrwać dni słabości, dopóki nie dorośnie i nie będzie w stanie utrzymać się sam. Tak jak człowiek, tak i wszystkie zwierzęta, rośliny i przyroda nieożywiona, o wszystkich natura troszczy się mądrze i miłosiernie, aby zapewnić im egzystencję i kontynuację gatunku”.
Koronawirus dał nam szansę przećwiczenia wzajemnej odpowiedzialności. Wszystko, co musimy zrobić, to przestrzegać dwóch praw: nosić maski i zachować dystans. Gdybyśmy to robili tylko przez kilka tygodni, pozbylibyśmy się zarazy.
Jednak Baal HaSulam ostrzega, że kiedy dorastamy, musimy wziąć odpowiedzialność na siebie i zacząć brać pod uwagę coraz bardziej i bardziej siebie nawzajem, dbać o innych i o całą przyrodę. Im bardziej opieramy się lekcjom przyrody, tym bardziej natarczywie i boleśnie ona chce nas nauczyć. Jak napisał Baal HaSulam prawie sto lat temu, lekcją, którą daje nam natura, jest budowanie społeczeństwa opartego na dawaniu, a nie na przyjmowaniu. Ponieważ jesteśmy niechętni, dodał: „ludzkość smaży się w ohydnym wirze, a walki i głód oraz ich konsekwencje nie ustały do tej pory.”
Jednak lekcje natury nie muszą być surowe. Baal HaSulam pisze, że „cudem jest to, że natura, jak zręczny sędzia, karze nas zgodnie z naszym rozwojem. Widzimy bowiem, że w miarę jak ludzkość się rozwija, bóle i męki, związane z naszym utrzymaniem i egzystencją, również się mnożą”.
W podsumowaniu, Baal HaSulam pisze: „Macie naukowe, empiryczne podstawy do tego, aby wiedzieć, że natura zobligowała nas do przestrzegania ze wszystkich sił zasad obdarzania innych z absolutną precyzją, w taki sposób, aby żadna osoba wśród nas nie pracowała mniej, niż jest to konieczne do zapewnienia szczęścia społeczeństwa i jego sukcesu. Tak długo, jak nie wykonamy tego w pełni, natura nie przestanie nas karać i mścić się.”
Wreszcie, Baal HaSulam ostrzega, na kilka lat przed wybuchem II wojny światowej, że „oprócz ciosów, które cierpimy dzisiaj, musimy również wziąć pod uwagę wyciągnięty miecz na przyszłość.” Dlatego też dodaje: „Należy wyciągnąć właściwy wniosek – że natura ostatecznie nas pokona i wszyscy będziemy zmuszeni złapać się za ręce w pełni podążając za jej wskazówkami”, a mianowicie „przestrzegać… zasady obdarzania innych.”
Stopniowa metoda nauczania ludzkości zastosowana przez naturę zakończyła się zniszczeniem Europy i śmiercią dziesiątek milionów ludzi, ponieważ nie chcieli słuchać. Teraz obserwujemy, jak eskalujący cykl nienawiści staje się złowieszczym wirem, który po raz kolejny grozi utonięciem całego świata, a jego koszt będzie znacznie większy niż nawet poprzednia wojna światowa.
W pismach Ostatniego Pokolenia, Baal HaSulam pisze, że trzecia, nuklearna wojna światowa będzie miała miejsce, jeśli nie przyjmiemy na siebie przykazania budowania społeczeństwa obdarzającego i z wzajemną odpowiedzialnością. Sądząc po eskalacji zbrodni nienawiści i międzynarodowych napięć, łatwo jest dostrzec, że jego przepowiednia się urzeczywistnia. Ale natura jest zręcznym sędzią; będzie nas traktować zgodnie z naszymi działaniami. Jeśli teraz wybierzemy wzajemną odpowiedzialność, unikniemy ostrych lekcji ze strony natury.
Koronawirus dał nam szansę przećwiczenia wzajemnej odpowiedzialności. Wszystko, co musimy zrobić, to przestrzegać dwóch praw: nosić maski i zachować dystans. Gdybyśmy to robili tylko przez kilka tygodni, pozbylibyśmy się zarazy. Ale czy możemy? Czy dbamy wystarczająco o innych, aby pomóc światu pozbyć się wirusa? Koronawirus jest testem naszego wzajemnego zaangażowania. Jeśli nam się nie uda, natura zapewni nam o wiele bardziej rygorystycznego i o wiele mniej współczującego nauczyciela. A jeśli nadal zawiedziemy, prognozy Baal HaSulama spełnią się.
Źródło: https://bit.ly/38zLLLg
Opublikowano dnia 11 lipca 2020
Nie ma powodu pytać o stany innych stworzeń na świecie z wyjątkiem człowieka, ponieważ człowiek, to centrum stworzenia.
A wszystkie inne stworzenia nie są brane pod uwagę i same w sobie nie mają żadnego znaczenia (a tylko w takim stopniu, w jakim są użyteczne dla człowieka, do osiągniecia przez niego doskonałości), i dlatego podnoszą się i upadają wraz z nim, nie będąc brane pod uwagę same w sobie. (Baal HaSulam, „Przedmowa do Księgi Zohar”)
Pytanie: Jeśli upadek i kryzys mają miejsce na poziomie nieożywionej, roślinnej i zwierzęcej natury, to ta natura upada razem z człowiekiem? Jaka jest w tym rola człowieka? A może po prostu znajduje się w tym środowisku i czerpie korzyści?
Odpowiedź: Człowiek znajduje się w tym środowisku, jako organizator tego upadku. Natura sama w sobie jest integralna. Jej nieożywiony, roślinny i zwierzęcy poziom są ze sobą wzajemnie powiązane i znajdują się w pełnej harmonii.
A człowiek narusza tę harmonię swoim egoizmem. To właśnie jego musimy naprawić i stać się połączeni z całą naturą w takim samym ogólnym integralnym obrazie, w dopełnianiu siebie nawzajem, w pokoju, zgodzie i między sobą, i ze wszystkimi poziomami natury. Jej siły zmuszają nas do tego.
Jeśli szybko to zrozumiemy i zrobimy wszystko, co potrzebne, wtedy nie będzie żadnych wirusów i żadnych problemów. A jeśli będziemy się upierać, wysuwać na pierwszy plan swój egoizm i tylko mu przytakiwać, to natura nieuchronnie zacznie wywoływać swoimi ostrymi reakcjami wszelkiego rodzaju problemy.
Problemy te będą pokazywać nam, że musimy ugiąć się, zjednoczyć się między sobą, nie wykorzystywać natury, która mimo wszystko doprowadzi nas do równowagi, ale już drogą presji, kryzysów i ciosów.
Jednak mam nadzieję, że ludzie mimo wszystko nauczą się i usłyszą, co mówi o tym nauka Kabały. I wtedy naprawdę wyjdziemy na prostą.
Opublikowano dnia 10 lipca 2020
Gdziekolwiek dziś się nie spojrzy, wygląda na to, że nienawiść zawładnęła światem. To nie jest tak, jakby wcześniej nie było nienawiści, ale w ostatnich miesiącach wydaje się, że nie ma od niej ucieczki.
Z jednej strony nienawiść została uznana za najbardziej elementarną cechę człowieka, jeśli można tak powiedzieć. Nawet Biblia pisze: „Skłonność serca człowieka jest zła od jego młodości” (Rdz 8,21), więc teoretycznie nie możemy oczekiwać od ludzi czegoś więcej. Z drugiej strony sądząc po niedawnej eskalacji przemocy spowodowanej rasizmem (i protestach przeciwko niemu), wygląda na to, że nienawiść stawia Amerykę na krawędzi przepaści.
Dlatego rozwijanie miłości nie jest reliktem z lat 60. XX wieku; jest to jedyny sposób, w jaki możemy naprawdę zrozumieć świat, w którym żyjemy, ponieważ jest to jedyna strefa nie objęta równowagą przyrody i jedyne dzieło, którego natura sama nie dopełni, nam pozostawiła to zadanie.
Nienawiść jest unikalną cechą człowieka. Żadne zwierzę nie nienawidzi innego zwierzęcia, nawet gdy się nim żywi lub, gdy pada jego ofiarą. Na pewno istnieje strach, ale nie ma nienawiści. Ludzie są inni: ich nienawiść przejawia się w zachwycie nad czyimś bólem lub upokorzeniem.
Ale jest dobry powód, dla którego człowiek posiada tak nikczemny element w swojej naturze: jest jedynym gatunkiem, stworzonym z potencjałem osiągnięcia powstania i celu stworzenia. W stworzeniu wszystko istnieje poprzez dynamiczną równowagę, tzw. homeostazę, pomiędzy przeciwieństwami. Przeciwieństwa są niezbędne dla naszej percepcji. Nie możemy wykryć światła bez ciemności, ciepła bez zimna, nasycenia bez głodu, szczęścia bez smutku i dobra bez zła.
Na wszystkich poziomach natury równowaga zachodzi w sposób naturalny. U ludzi, równowaga jest utrzymywana w sposób naturalny tylko na poziomie biologicznym. Na poziomie ludzkim, społecznym, nic nie jest utrzymywane w sposób naturalny. Jeśli spojrzysz na życie społeczne zwierząt, przekonasz się, że są one doskonałe dla swojego gatunku: stabilne i prawie całkowicie niezmienne. Nie ma zasadniczej różnicy, na przykład, między sposobem, w jaki zachowywały się psy dwa wieki temu, a tym, jak zachowują się dzisiaj. Ale porównajmy ludzi sprzed dwóch stuleci z ludźmi dzisiaj, a prawie nie znajdziemy niczego, co pozostało takie samo.
Różnica między zwierzętami a ludźmi polega na tym, że natura rządzi życiem społecznym zwierząt, dyktuje im, jak mają się zachowywać. Są one posłuszne swoim naturalnym instynktom i wszystko przebiega gładko. Natomiast ludzie, nie mają wewnętrznego kompasu. Musimy nauczyć się wszystkiego, szczególnie jeśli chodzi o społeczeństwo. W momencie narodzin natura obdarza nas jedynie zwierzęcym pragnieniem przetrwania, które w miarę rozwoju przekształca się w pragnienie czerpania przyjemności z bólu i upokorzenia innych ludzi.
Ale jest ku temu powód: jeśli rozwiniemy w sobie cechę pozytywną, przeciwną do posiadanej cechy negatywnej, odkryjemy jak działa cała natura, ponieważ cała natura działa również poprzez równoważenie przeciwieństw. Jest to wielki dar, który natura dała tylko człowiekowi: zdolność do budowania równowagi, która zadziała w całej naszej rzeczywistości. Dlatego właśnie natura dała nam połowę – część negatywną – i zostawiła nam możliwość zbudowania części pozytywnej. Gdybyśmy dostali od natury obydwie części od początku, żylibyśmy instynktownie jak wszystkie inne zwierzęta.
Dlatego rozwijanie miłości nie jest reliktem z lat 60. XX wieku; jest to jedyny sposób, w jaki możemy naprawdę zrozumieć świat, w którym żyjemy, ponieważ jest to jedyna strefa nie objęta równowagą przyrody i jedyne dzieło, którego natura sama nie dopełni, nam pozostawiła to zadanie. Kiedy to zrobimy, zrozumiemy naturę i będziemy wiedzieć, jak kierować naszym życiem w sposób spójny i pokojowy.
Spójrzmy na sfery w których nie potrafimy zachowywać się instynktownie: rodzicielstwo, relacje, relacje społeczne z rówieśnikami w szkole, w pracy, czy w towarzystwie obcych. We wszystkich obszarach obcowania potrzebujemy kodeksów, aby zrekompensować brak miłości między nami. A ponieważ nasza nienawiść do siebie nawzajem stale rośnie, musimy stale „aktualizować” nasze zasady i przepisy, które nadal nie są w stanie naprawdę zrekompensować braku miłości. Gdyby tak było, nie bylibyśmy świadkami tak oszałamiającej eskalacji wskaźników depresji, narkomanii, samobójstw i przemocy.
Gdybyśmy kochali się nawzajem w społeczeństwie, nie potrzebowalibyśmy kodeksów moralnych ani nawet zasad czy policji. Co więcej, stworzylibyśmy przeciwieństwo nienawiści, równowagę, która rządzi całą przyrodą z wyjątkiem ludzkości. Nie tylko moglibyśmy z powodzeniem nawigować naszym życiem, ale naprawdę moglibyśmy zrozumieć powstanie i cel stworzenia.
Źródło: https://bit.ly/2BAQNv6
Opublikowano dnia 9 lipca 2020
Pytanie: Co jest plusem, a co minusem w czasie kryzysu – sam kryzys czy nasza reakcja na niego?
Odpowiedź: Najważniejsze podczas kryzysu jest jego zrozumienie i prawidłowa reakcja, aby podniósł nas wszystkich do góry.
Jak wielokrotnie mówiłem, kryzys („maszber”) w tłumaczeniu z hebrajskiego, oznacza „narodziny” – miejsce, gdzie rodzi się nowy człowiek.
W rzeczywistości kryzys, jego wewnętrzne znaczenie, jest narodzinami nowego. Tylko my tego nie odczuwamy, jeszcze tego nie rozumiemy. Ale jestem pewien, że zrozumiemy.
Zobaczymy, jak teraz, na naszych oczach rodzi się nowa, integralnie połączona ludzkość, lepiej rozumiejąca, że musi żyć zgodnie z innymi prawami, a nie tak, jak wcześniej.
Pytanie: Czy przejdziemy na nowy stopień duchowy po zakończeniu kryzysu?
Odpowiedź: Weszliśmy na ten stopień, ale jeszcze go nie przeszliśmy. Przed nami kilka etapów. Ale ten nowy, poważny etap, przez który teraz przechodzimy, powinien nas wiele nauczyć.
Pytanie: Jeśli kryzys, to narodziny nowego, to okazuje się, że ludzie, którzy zmarli na koronawirusa, po prostu nie mogli żyć w nowych warunkach, w harmonii z naturą? Ale przecież wszystko jest w mocy Stwórcy.
Odpowiedź: Jeśli chodzi o zmarłych, nienarodzonych i tych, którzy jeszcze się urodzą, kiedyś porozmawiamy o tym oddzielnie. Jest to cały system, który będziemy musieli oswoić i zobaczyć, gdzie znajduje się wolna wola, dlaczego rodzą się takie czy inne dusze, co dzieje się z nimi, itd. To należy studiować w ogólnym, globalnym systemie.
Opublikowano dnia 8 lipca 2020
Obecnie zaczynamy powracać z kwarantanny do normalnego życia: otwiera się więcej sklepów, usług i firm. I pojawia się uczucie, że opuściła się na nas ciemna chmura pod nazwą „koronawirus”, a następnie zniknęła, jakby nic się nie wydarzyło. Ale w rzeczywistości jest to fałszywe wrażenie, ponieważ już nigdy nie powróci poprzednie życie. Teraz wyjaśnimy i zrozumiemy, że powrotu być nie może, jak „niemożliwe jest dwukrotne wejście do tej samej rzeki”.
Dlatego nie będziemy mogli powrócić do życia zbudowanego na konkurencji i niekończącym się wzroście konsumpcji. Przeciwnie, jeśli nawet nie uświadamiamy sobie i nie czujemy tego, działamy wewnątrz systemów natury. A dzisiejsze systemy natury różnią się od tych, które były do koronawirusa. One nie pozwolą nam używać naszego złego egoizmu w tej samej formie, jak to było, ze szkodą dla siebie. Wirus ujawnił, że wszyscy jesteśmy połączeni i wzajemnie od siebie zależni. Epidemia rozprzestrzeniła się na całej kuli ziemskiej i dotknęła wszystkich. Nasze biologiczne ciała połączone są w jeden system, który działa ponad tymi ciałami, łącząc je między sobą. I dlatego choroba, która pojawiła się w jednym miejscu, nagle wybucha w innym miejscu, w trzecim.
Wirus infekuje takie wioski, które w ogóle nie miały kontaktu z cywilizacją. Skąd on mógł się pojawić? Tutaj działa system natury, który osiągając pewien określony stan, wypuszcza z siebie na świat ten problem pod nazwą „koronawirus”. Dlatego nie możemy powrócić do poprzedniego stanu, nawet gdybyśmy chcieli. Niemożliwy jest powrót, coś takiego nie wydarzyło się nigdy w historii! Nie można się cofnąć w relacjach między ludźmi – jedynie iść naprzód: albo do nowego życia, albo do nowej śmierci.
Wspólne nieszczęście zmieniło społeczeństwo na lepsze, zobowiązując nas do solidarności i wzajemnego poręczenia. Widzieliśmy, jak młodzi pomagali osobom starszym, znajdującym się w grupie ryzyka. Teraz, po powrocie do normalnego życia, wszystkie te pozytywne zmiany i wzajemne uczestnictwo wśród ludzi jest zagrożone zniknięciem, jeżeli nie przysłuchamy się temu, co natura chce nam powiedzieć, nie zrozumiemy, że wszyscy jesteśmy połączeni i wzajemnie determinujemy sobie przyszłość.
Cała kula ziemska i cały wszechświat w ogóle, to jeden integralny system i stan każdego jego poziomu: nieożywionego, roślinnego, zwierzęcego i ludzkiego, zależy od wszystkich pozostałych. Za nami długa historia rozwoju egoizmu, który doprowadził nas do uświadomienia sobie zła. W rzeczywistości już uświadomiliśmy sobie to zło, ponieważ nikt nie jest zadowolony ze swojego życia: ani bogaci, ani biedni, ani mądrzy, ani głupi, ani silni, ani słabi, ani młodzi, ani starzy.
Jak powiedziane jest: „Nie z własnej wolnej woli rodzisz się, nie z własnej woli żyjesz, nie z własnej woli umierasz”. Dlatego musimy dokonać totalnej rewizji naszego życia i w tym nam bardzo pomógł koronawirus, pokazując, że znajdujemy się na tej Ziemi, jako jedna ludzka populacja i musimy wziąć pod uwagę naszą zależność od siebie nawzajem. Konieczne jest zbudowanie społeczeństwa, które nie będzie oparte na konkurencji, na którą tracimy całą naszą siłę, wyrządzając tym sobie tylko szkodę. Nie mogę wiązać mojej dobrej przyszłości z tym, by komuś pogorszyć sytuację. Czas przejść do nowego stanu. Jako ludzie zobowiązani jesteśmy przeciwstawiać się swojej złej naturze i zbudować nad nią inny, lepszy poziom.
Dlatego oczywiste jest, że powrotu do starego być nie może. Do czego mamy powracać? Czy żyliśmy radośnie i szczęśliwie. Byliśmy spokojni o przyszłość naszych dzieci, rodząc je, by żyły w świecie wzajemnej konkurencji i niebezpieczeństw, które czekają na każdym kroku, w świecie kłamstw i nienawiści? Wyobraźmy sobie teraz, pofantazujemy sobie, do jakiej rzeczywistości chcielibyśmy dojść, a nie powrócić. Jakie powinno być dobre życie? Czy jesteśmy w stanie tak się zmienić?
Jedno jest jasne, że nie można wrócić do przeszłości: nie mamy na to ani siły, ani pieniędzy – żadnych podstaw. Próbując to zrobić, będziemy tylko marnować siły i nerwy na próżno, wciągając się w konflikty, doprowadzające do trzeciej wojny światowej. Nie mamy innego wyjścia; jeśli znajdujemy się wewnątrz integralnej natury, musimy również zorganizować się, jak integralne społeczeństwo. Nieożywiony, roślinny i zwierzęcy stopień istnieją w jednej zamkniętej symbiozie. A człowiek przełamuje te granice natury, wchodząc ze zwierzęcego stopnia na ludzki i tam szkodzi swoim egoizmem, niszcząc wszystko, przechodząc od wojny do wojny, od konfliktu do konfliktu.
Teraz znajdujemy się w bardzo ważnym, doniosłym punkcie, gdzie musimy przestać rozwijać się egoistycznie i zacząć uczyć się przyjmując do realizacji system praw natury. Społeczeństwo ludzkie musi być okrągłe, jak integralna część integralnej natury i zrobić krok w kierunku zjednoczenia. Wykorzystywaliśmy naturę, niby na naszą korzyść, ale było to korzystne tylko dla naszego egoizmu. Spójrzcie, co zrobiliśmy z tym światem, jaki jest brudny i zrujnowany. Tak dalej żyć nie jest możliwe, nie mamy innej planety do życia oprócz tej.
I teraz, po dwóch miesiącach zatrzymania produkcji widzimy, jak natura natychmiast zaczyna odradzać się: powietrze, atmosfera jest oczyszczana, ozon jest przywracany, słychać radosne śpiewy ptaków, zwierzęta leśne spacerują po ulicach miast. Będą próbowali zawrócić nas do przeszłości, aby ponownie zrobić z nas niewolników w systemie stworzonym przez nas samych, ale to nie zadziała. W naturze istnieje własny motor rozwoju, który będzie popychał nas do przodu i nie pozwoli nam się cofnąć.
Jeśli spróbujemy powrócić do starego porządku, to zapłacimy bardzo drogą cenę, przeżyjemy wiele cierpień i nieszczęść, aż do trzeciej wojny światowej. Nie ma powrotu, nie da się dwukrotnie wejść do tej samej rzeki. Musimy poruszać się naprzód, do obrazu integralnego człowieka, dla każdego oddzielnie i nas wszystkich, jako całości – jako jednego stworzenia.
Z ”Rozmowy na temat nowego życia”, 05.05.2020
Opublikowano dnia 6 lipca 2020
Na całym świecie obniża się poziom zatrudnienia w sposób przypominający zjawisko swobodnego spadku. Zwolnienia spowodowane przez pandemię COVID-19 dokonały spustoszenia w i tak już narażonej sile roboczej, w obrębie branż, które wcześniej czy później miały zostać zastąpione sztuczną inteligencją oraz w przedsiębiorstwach i branżach, które są już nieistotne. Mimo, że w Stanach Zjednoczonych, w maju stopa bezrobocia spadła do 13,3%, nadal jest najwyższa od czasów Wielkiego Kryzysu. Kryzys ten może jednak stać się pozytywnym punktem zwrotnym, jeśli ludzie wykorzystają oferowane przez niego możliwości, by zmienić nasze spojrzenie na społeczeństwo.
Największe zapotrzebowanie powstanie na stanowiska z zakresu stosunków międzyludzkich. Popyt na rynku pracy będzie na ekspertów od tworzenia połączeń między ludźmi, budowania korzystnych i głębokich wzajemnych relacji.
Na skutek koronawirusa 1,6 miliarda pracowników – prawie połowa światowej siły roboczej – może doznać „ogromnych szkód” w obszarze swoich źródeł utrzymania, według Międzynarodowej Organizacji Pracy ONZ. Krajobraz rynku pracy stale się zmienia i nie wszystkie zawody zdołają się utrzymać. Czy za rok będziemy mieli swoje miejsca pracy? Jaki zawód mógłby zagwarantować przyszłość?
Jeszcze przed wybuchem pandemii Uniwersytet Oksfordzki oszacował, że około połowa miejsc pracy w USA będzie zagrożona w najbliższej przyszłości ze względu na przyjęcie nowych technologii. Eksperci ostrzegają, że tempo zmian gospodarczych będzie teraz szybsze niż oczekiwano, ponieważ pandemia podczas fal uderzeniowych będzie niszczyć. Nieistotne przedsiębiorstwa szybko znikną z powierzchni ziemi, a wraz z nimi wiele zawodów.
Największe zapotrzebowanie powstanie na stanowiska z zakresu stosunków międzyludzkich. Popyt na rynku pracy będzie na ekspertów od tworzenia połączeń między ludźmi, budowania korzystnych i głębokich wzajemnych relacji.
Przyszłe oferty pracy
Budowanie połączeń – to zawód przyszłości. Nigdy nie radziliśmy sobie właściwie z połączeniami między ludźmi i rezultaty tego widzimy w naszym społeczeństwie rozdartym na wszystkich poziomach interakcji międzyludzkich. Relacje, które znamy, oparte są na naturalnym, biologicznym powiązaniu: między mężczyzną i kobietą, między matką a dzieckiem, i tak dalej – powiązaniu opartym na ludzkich instynktownych impulsach. Wezwaniem przyszłości jest angażowanie się w relacje wyższego poziomu, które wykraczają poza naszą wrodzoną biologiczną naturę – nie relacje zależne od odruchowego pragnienia, ale takie, które sprawiają, że czujemy prostą prawdę, że wszyscy jesteśmy jednością.
Dlaczego będzie to tak bardzo pożądane? Dlatego, że trendem w ewolucji przyrody jest zintegrowanie rasy ludzkiej w jeden połączony system. Koronawirus wzywa nas do wspólnej pracy, aby przetrwać i rozwijać się, być uważnymi wobec siebie, aby nasze działania nie szkodziły innym.
Do tej pory utrzymywaliśmy się z zawodów i firm nastawionych na dostarczanie sobie nawzajem różnych towarów i usług. Od teraz zrobimy krok naprzód, od zawodów czysto materialistycznych do zawodów, które bardziej odnoszą się do serca, do ludzkich związków. Budowanie relacji między wszystkimi ludźmi, z tymi, którzy są bardzo różni od nas, a zwłaszcza z tymi, których początkowo nienawidzimy, nie jest łatwym zadaniem. Wymaga to przeszkolenia w zakresie natury ludzkiej, a także ćwiczeń z prawidłowej komunikacji z innymi. W takim treningu dana osoba zostanie zaproszona do dołączenia do grupy osób, których nie zna, a może nawet różni się od nich. Poprzez warsztaty i koła dyskusyjne osoba ta nauczy się, jak integrować się z innymi ludźmi, sprawnie współpracować, traktować ich z troską i zrozumieniem. Każdy z nich nauczy się budować relację z innymi ludźmi ponad naturalną luką, która występuje między ludźmi, aż do momentu, gdy poczuje, że wszyscy są sobie bliscy.
Jest napisane, że „miłość pokrywa wszystkie zbrodnie”. Pokrywanie naszych różnic miłością jest podstawą nowego podejścia do społeczeństwa i świata. Zasada ta wynika ze świadomości, że w przyrodzie istnieje tylko jedna siła – w pełni integralna i włączająca – i musimy naśladować jej działanie, aby osiągnąć równowagę i harmonię w naszym życiu.
Praca, która jest dobra dla wszystkich
Im skuteczniej zbudujemy połączenia, tym wygodniej i lepiej będzie nam się żyło, ponieważ w naszym świecie nie brakuje nic poza dobrymi relacjami między ludźmi.
Naszym zadaniem będzie opracowanie czegoś w rodzaju nowego wewnętrznego oprogramowania, który działał będzie według jednej ogólnej formuły: w każdej formie komunikacji między ludźmi lub w biznesie, powinniśmy dążyć do osiągnięcia optymalnego rezultatu w postaci maksymalnych korzyści dla wszystkich. Aby tak się stało, każdy musi nauczyć się kierować sobą, aby spełnić pragnienia innych, a nie swoje naturalnie odczuwane pragnienie.
Aby uchwycić potencjał tej nowej praktyki, będziemy musieli zmienić nasze nastawienie, w rezultacie ukształtuje to w nas lepsze nawyki, które staną się naszą drugą naturą. Wykonując ćwiczenia, które pokazują, jak w integralnym społeczeństwie dobro innych jest również moim dobrem, będziemy stopniowo rozwijać nowe umiejętności i cechy.
Wysokiej jakości połączenia, takie jak te, napełnią nas wysublimowaną satysfakcją. Poprzez rozwój miłości do innych, zaczniemy odczuwać siłę, która łączy wszystkie części natury w jeden kompletny system. Wyczuwanie tego jest najwyższym stanem rozwoju, jaki można osiągnąć.
Dlatego kolejnym krokiem w ewolucji zatrudnienia jest zaspokojenie wszystkich podstawowych potrzeb materialnych, a następnie zbudowanie wewnętrznych powiązań między ludźmi, w celu ujawnienia idealnej rzeczywistości, która w swojej istocie nie ma granic.
W tym celu ludzkość będzie musiała studiować sztukę łączenia, a eksperci w tej dziedzinie będą potrzebni do przeprowadzenia tego procesu. W świecie postkoronawirusowym, inwestycja w połączenie zapewni dobrą przyszłość wam, waszym bliskim i światu, otwierając naszą ograniczoną wizję na bezgraniczną perspektywę nowej, jasnej rzeczywistości.
Źródło: https://bit.ly/3gvmDbs
Opublikowano dnia 5 lipca 2020
W dzisiejszych czasach na świecie następuje bardzo dużo zmian. Świat powoli odwraca się, dostosowuje się do warunków „ostatniego pokolenia” i stopniowo pokazuje nam swoje różne strony: z lewej, z prawej, z góry, od dołu.
Dla człowieka żyjącego dzisiaj w naszym świecie jest to trudne i niezrozumiałe, bo nie wie jaką formę ostatecznie przybierze świat.
Do tej pory świat znajdował się w nieustannym procesie rozwoju, który dla nas był zrozumiały, ponieważ opierał się na egoizmie. Egoizm dążył do tego, aby otrzymywać coraz więcej i więcej a my posłusznie realizowaliśmy jego wymagania. Jeśli na wypełnienie nie wystarczało pieniędzy, sił ani środków, to biegliśmy i zdobywaliśmy to czego potrzebowaliśmy. Wszystko toczyło się drogą egoistycznego rozwoju, zgodnie z naturą tego świata.
I nagle pojawia się przeciwna natura, która wymaga nowego, nie materialnego rozwoju. Materialne będzie w niezbędnej mierze, o to nie należy martwić się. Ale teraz musimy zadbać o rozwój właściwości obdarzania, o rozwój duchowy. Ale nie ma w nas wewnętrznego motoru, który popchnąłby nas do przodu w kierunku obdarzania i zmusiłby nas do działania.
Człowiek i cały świat przebywa w zagubieniu i nie wie, co robić. Kiedy zakończy się kwarantanna i będą działać biznesy, zaczynając od najmniejszych: kawiarni, kiosków, po duże firmy i fabryki, zobaczymy wtedy, jak trudno to zrobić. Natura bawi się z nami tak, że w 50% przypadków nie będziemy w stanie przywrócić produkcji w jej poprzedniej postaci. Właściciel wróci do swojego sklepu, a kupujących nie będzie.
I tutaj nic nie pomoże oprócz metody nauki Kabały, która zaczyna teraz opuszczać się w nasz świat i realizować się. Stwórca popędza nas. Jeśli świat tego nie zrozumie, to może dojść do światowej wojny, w porównaniu z którą koronawirus będzie wyglądał jak lekki klaps.
Widzimy jednak, jak przy pomocy takich ciosów, natura, Wyższa Siła ukryta wewnątrz materialnej natury zarządza nami, naciska, opuszcza, doprowadza do porządku.
Takich ciosów będzie coraz więcej i więcej, ale możemy pójść lekką i szybką drogą, jeśli będziemy działać ze zrozumieniem według pragnienia, a nie za pomocą kija. Przecież na razie uczymy się tylko na ciosach i będziemy musieli otrzymywać je ze wszystkich stron, aby w końcu znaleźć właściwą drogę, która może będzie w zupełnie innym kierunku, w którym poruszaliśmy się wcześniej. Jest to problem całej ludzkości.
Kwarantanna teraz zacznie słabnąć i pojawi się możliwość powrotu do poprzednich zajęć. Jednak musimy koniecznie zrozumieć, że powrót do przeszłości jest niemożliwy i świat musi poruszać się w przeciwnym kierunku. Przecież kierowaliśmy się swoim egoizmem, który popychał nas do rozwoju, do maksymalnego korzystania z pragnienia czerpania przyjemności, które pęczniało jak ciasto na drożdżach.
A teraz pojmujemy rozumem, że dalej już pęcznieć nie można, wręcz przeciwnie należy zmniejszyć nasze pragnienia, aby to ciasto opadło, opuściło się z powrotem, zmniejszyło się co najmniej o połowę.
Ale jak to zrobić, jeśli jest to sprzeczne z pragnieniem czerpania przyjemności? Jest to duży problem, przecież teraz należy zredukować biznesy zamiast je zwiększać, obniżać a nie zwiększać swoje zyski, moc, władzę. Oczywiście, że to nie proste.
Wiemy, że jeśli lekarz radzi, aby dodać do jedzenia coś pożytecznego, to chętnie to wypełnimy. Ale, jeśli trzeba zrezygnować z jakichś produktów, to już jest trudne, a nawet niemożliwe. I będziemy musieli zrobić to samo w odniesieniu do swojego biznesu. I jak to zrobić, jeśli będziemy musieli działać przeciwko swojej egoistycznej naturze?
Jeśli jednak ludzkość tego nie uczyni, to dalej będzie niszczyła siebie i koniec jest już widoczny na horyzoncie. Nie można w nieskończoność zanieczyszczać i niszczyć przyrody. Poza tym nowe wirusy będą się teraz pojawiać jeden po drugim w oszałamiającym tempie. Czujemy wiszące nad nami ogromne niebezpieczeństwo katastrof ekologicznych i wirusów, i jednocześnie nie wiemy, jak się powstrzymać.
Gdyby świat był zjednoczony i zarządzany przez jeden rząd, to jeszcze można byłoby w jakiś sposób zdecydować, jakie gałęzie przemysłu zamknąć i jak je zrekompensować. Tutaj potrzebny jest globalny plan, aby wyleczyć ludzkie społeczeństwo z egoizmu. Niemożliwe jest zamykanie biznesów bez silnego środowiska, które zapewni wsparcie, kompensację, wyjaśni przyczyny i cel.
Okazuje się, że uzdrowienie społeczeństwa ludzkiego zależy od jego połączenia, od organizacji nowego społeczeństwa. Nie możemy istnieć fizycznie, jeśli nie ustanowimy poprawnie nowej formy społeczeństwa, które nazywa się „ostatnim pokoleniem”.
Po raz pierwszy w historii ludzkość rozumie, że jest globalna, integralna i jest zobowiązana do gruntowego zadbania o swoją strukturę, to znaczy do przeanalizowania wszystkich swoich zajęć w skali globalnej całej produkcji. Wszystkie państwa muszą się zjednoczyć i zrozumieć, że stoją przed jednym wspólnym wrogiem.
Z lekcji według artykułu „Zjednoczenie świata w ostatnim pokoleniu”, 26.04.2020
Opublikowano dnia 4 lipca 2020
Na świecie zawsze była nienawiść, ale nie zawsze był rasizm. Dzisiaj, gdy kwestia rasizmu i równości rasowej staje się coraz bardziej widoczna, łatwo dostrzec jej destrukcyjny potencjał. Aby nie zejść na poziom ekstremalnej przemocy, znacznie gorszej od tej, którą już widzieliśmy, musimy zrozumieć skąd bierze się rasizm, i co możemy z tym zrobić. Jeśli dobrze zagramy w tym rozdaniu, będziemy mogli nie tylko złagodzić nienawiść, ale także przekształcić ją w piękną solidarność ras, które wspierają się i wzajemnie uzupełniają.
Aby wyjść z rasizmu musimy umożliwić każdej rasie ponowne, maksymalne rozwinięcie swojego potencjału. Coś innego spowoduje nienawiść i przemoc.
Cztery niezniszczalne typy
Zgodnie z mądrością Kabały istnieją cztery podstawowe (archetypowe) rodzaje ludzkich pragnień oraz ich źródło lub pochodzenie. Korzeń wszystkich pragnień nazywa się Keter, a cztery typy to Chochma, Bina, Zeir Anpin i Malchut. Ponieważ istnieją cztery podstawowe typy, wszystko w naszym świecie również jest podzielone na cztery podkategorie lub typy i ich korzenie.
To samo dotyczy gatunku ludzkiego; dlatego są cztery rodzaje ludzi: biała rasa (europejska), żółta (azjatycka), czarna (afrykańska) i czerwona (amerykańska). Rasy te znajdowały się na czterech różnych kontynentach dopóki nie zaczęły migrować z kontynentu na kontynent i łączyć się.
Ponieważ te cztery rasy wywodzą się z różnych podstawowych rodzajów pragnienień, dlatego nie można zwykłymi środkami rozwiązać konfliktów między nimi. W miarę ewolucji tych czterech archetypów ich unikalne cechy stają się coraz bardziej wyraźne. Razem tworzą idealną całość, ale kiedy ignorujesz ich wyjątkowość i udajesz, że wszystkie są takie same, mimowolnie hamujesz ich ewolucję. Wtedy zaczyna budzić się gniew i wrogość. A kiedy jedna rasa nienawidzi drugiej, nazywamy to „rasizmem”.
Aby pozbyć się rasizmu, musimy ponownie umożliwić każdej rasie maksymalne rozwinięcie swojego potencjału. Każde inne działanie spowoduje nienawiść i przemoc. Ponowne rozdzielenie czterech ras na cztery różne kontynenty jest nie tylko niepraktyczne, jest również niepożądane, ponieważ tylko wtedy, gdy te cztery typy łączą się prawidłowo, ich połączenia pozwalają każdej rasie w pełni wyrazić swoje unikalne cechy.
Te cztery typy nie powinny być takie same; powinny uzupełniać się. Tylko wtedy, gdy działają jak jedna jednostka składająca się z czterech podjednostek, które uzupełniają się, można zobaczyć zalety każdej podjednostki oraz jak jest to istotne dla dobrobytu całego organizmu ludzkiego.
W związku z tym idea nie polega na rozdzieleniu ras lecz jednoczeniu ich w sposób wzmacniający z jednej strony ich wyjątkowość, podczas gdy ta wyjątkowość wzmocni ich więź z drugiej strony. Okazuje się, że tylko wtedy, gdy jako główny cel postawisz jedność wszystkich ras, możesz odnieść sukces. To znaczy, naszym celem jest łączenie ludzkości w jedną zdrową istotę, której części pozytywnie uzupełniają się, a instrumentem do osiągnięcia tej więzi jest wyrażanie wyjątkowości każdej rasy, ponieważ wnosi to unikalny element, którego dana rasa jest jedynym możliwym źródłem.
Uniwersalna prawda o ludziach wszystkich ras
Nie tylko rasy są wyjątkowe. Wszystko w naturze jest unikalne, a napewno każda osoba. Aby stworzyć prawdziwie zadowoloną i szczęśliwą ludzkość, musimy stworzyć takie warunki, aby każda osoba poczuła, że może zrealizować swój potencjał i przyczynić się do poprawy ludzkości. Kiedy już uczynisz swoim najwyższym priorytetem dobro ludzkości, możesz ufać ludziom, że zrobią wszystko, co w ich mocy, aby przyczynić się do osiągnięcia tego celu. Aby to zrobić, ludzie będą musieli jak najlepiej ukierunkować swoje działanie, aby w pełni zrealizować swój potencjał, a każdy kto w pełni zrealizuje swój potencjał, jest szczęśliwym człowiekiem.
Krótko mówiąc, nie musimy być tacy sami; musimy być różnymi ludźmi pracującymi dla osiągnięcia tego samego celu, którym jest szczęście i dobrobyt ludzkości.
Źródło: https://bit.ly/2VBOPBc
Opublikowano dnia 1 lipca 2020
Znajdujemy się na progu zupełnie nowego społeczeństwa, o którym pisali kabaliści.
Dziś jesteśmy świadkami buntu natury. Nie chce mieć więcej do czynienia ze złym człowiekiem. Musi doprowadzić do równowagi między nim a sobą, a on się sprzeciwia. Zgodnie z tym, w odpowiedzi natura powinna korygować go negatywnym stosunkiem. Właśnie to czujemy na sobie. Wszystkie wirusy są zaprojektowane tak, aby przywrócić nas do stanu równowagi. Jeśli to zrozumiemy, to bardzo łatwo skorygujemy siebie i system, w którym istniejemy razem na kuli ziemskiej. W ten sposób otrzymamy zupełnie inną ludzkość. Mam nadzieję, że odkryjemy to jak najszybciej – może być nawet za rok-półtora. W krótszym czasie, to będzie mało prawdopodobne.
Jeśli zechcemy i zaczniemy wyjaśniać to na wszystkie możliwe sposoby, jak powinna zachowywać się ludzkość, jaka jest prawidłowa reakcja na koronawirusa, to można to zrobić dosłownie w tym czasie. Ale mimo wszystko, nie stanie się to wcześniej, dopóki koronawirus nie obejdzie całej kuli ziemskiej i wszyscy upewnią się, jak bardzo panuje nad nami. Ludzie zrozumieją, że to my wywołaliśmy go przez nasze nieprawidłowe wzajemne relacje, złym stosunkiem do natury i do człowieka, i zaczną interesować się, jak to naprawić. Tylko wtedy koronawirus zniknie. Musimy przejść przez wszystkie etapy uświadomienia sobie zła, jego naprawy i manifestacji dobra.
Mam wielką nadzieję, że wkrótce będziemy tego świadkami.
Z lekcji w języku rosyjskim, 15.03.2020
Opublikowano dnia 1 lipca 2020
Ci, którzy są zaangażowani we wdrażanie prawa integracji w swojej firmie lub organizacji, będą się dobrze rozwijać.
Michael Laitman, założyciel Bnei Baruch Kabbalah & Research Institute
Gospodarka światowa potrzebuje oddziału intensywnej terapii. I tak jak nie ma jeszcze lekarstw, które mogłyby zapobiec lub zwalczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa, nie ma też lekarstwa na niepewną kondycję przedsiębiorstw i przemysłu. Gwałtownie rosnące bezrobocie i prognoza gospodarcza stanowią wielkie wyzwanie dla Ameryki i reszty świata.
Z każdym dniem staje się coraz bardziej oczywiste, że na naszych oczach dzieje się coś nowego, coś co znacząco zmieni nasz stosunek do życia, biznesu, rodziny, nas samych i świata. Jeśli przestaniemy kurczowo trzymać się przeszłości i z otwartymi umysłami przyjmiemy globalny proces, przez który przechodzimy będziemy mogli stosunkowo łatwo przejść przez bóle porodowe związane z narodzinami nowego świata.
Na przestrzeni dziejów struktury społeczno-gospodarcze były wielokrotnie zmieniane: od społeczeństwa plemiennego w czasach starożytnych, przez niewolnictwo i feudalizm, po kapitalizm i komunizm. Wkraczamy teraz w nową konfigurację, która będzie zupełnie inna niż wszystkie jej poprzedniczki, ponieważ zostanie zbudowana na nowych zasadach w odniesieniu do stosunków międzyludzkich.
Już w ubiegłym wieku efekt motyla i inne modele dynamicznych, złożonych systemów zaczęły ilustrować, jak bardzo jesteśmy wzajemnie powiązani i zależni. Do tej pory nie byliśmy w stanie zinternalizować znaczenia tej współzależności, ale nasze doświadczenia z pandemią i jej konsekwencjami nie pozostawiły nam innego wyboru, jak tylko zbudować struktury społeczne, polityczne, przemysłowe i gospodarcze patrząc przez pryzmat nowej wizji świata.
Koronawirus wskazuje nam, że niezależnie od tego, czy tego chcemy, czy nie, musimy zaakceptować tę zmianę, ponieważ bez niej nie mamy żadnej przyszłości.
– Michael Laitman
Pandemia dosadnie przypomniała nam o tym, że wszyscy będziemy musieli zbliżyć się do siebie, aby zrozumieć, że świat, w którym żyjemy, jest integralnie okrągły. Możemy przejść do kolejnego etapu ewolucji ludzkości, w sposób delikatny, wygodnie i szybko, jeśli tylko zrozumiemy, co należy zrobić i dokąd powinniśmy zmierzać. Nie ma potrzeby czekać na wyznaczenie nam kierunku do działania przez dodatkowe bolesne ciosy.
Patrząc wstecz, wydawało się, że jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni z powierzchownego sposobu na życie, ponieważ byliśmy przyzwyczajeni do tego, co zbudowaliśmy i nie było żadnego bodźca do zmiany. Okazało się jednak, że życie ma swój własny dynamiczny rytm, który nie zatrzymał się, by sprawdzić nasze preferencje. Dziś znajdujemy się w okresie przejściowym, w którym musimy się zmienić, jako istoty ludzkie, co będzie miało konsekwencje również w świecie biznesu.
Po pierwsze, musimy zdać sobie sprawę, że żyjemy w nowej epoce, która wymaga fundamentalnej transformacji. Koronawirus wskazuje nam, że niezależnie od tego, czy tego chcemy, czy nie, musimy zaakceptować tę zmianę, bo inaczej nie mamy żadnej przyszłości. Ważne jest również, aby zrozumieć, że konieczność zmiany wyraźnie pochodzi z natury, a nie od jakiegokolwiek rządu czy grupy finansowej. Natura jest mądrzejsza i silniejsza od nas wszystkich. Jeśli chcemy przetrwać, będziemy musieli zrozumieć, dokąd prowadzi nas ewolucja – do integracji i wzajemnego rozważania.
Koniec kręcenia kołami
Natura przybliża nas do harmonii z integralnym światem, ponieważ integracja jest najwyższym prawem natury, najwyższą zasadą. W całym systemie przyrody działa jedna siła, a cała rzeczywistość jest zarządzana przez nią, kierując nas w stronę jedności między nami a naturą.
Zasadnicza zmiana, jakiej wymaga natura, polega na zorganizowaniu społeczeństwa w taki sposób, aby jego wewnętrznym bodźcem i siłą napędową był altruizm i troska o innych, a nie egoizm indywidualny. Innymi słowy, wymagana transformacja nie koncentruje się bezpośrednio na biznesie i przemyśle. Jej celem jest wewnętrzna transformacja człowieka, nowa perspektywa i rodzaj interakcji na poziomie interpersonalnym.
Mimo, że organizacje pracują obecnie nad konsolidacją swojej siły roboczej, w nowym, integralnym ujęciu musi dojść do zasadniczo innego rodzaju konsolidacji. Do tej pory sukces organizacji, biznesu lub zespołu był definiowany przez wartości egoistycznej konkurencji: „My” zbieramy się, aby prześcignąć konkurencję – wizja oparta na mentalności „my” i „oni”.
W integralnym spojrzeniu na nową rzeczywistość, w którą weszliśmy, wszyscy jesteśmy jednym organizmem zwanym ludzkością i staramy się być najlepsi w tym, co robimy dla dobra innych, a nie przepełniać nasze kieszenie. Pracujemy z myślą o tym, by przynosić korzyści wszystkim i ta idea przyświeca nam na każdym kroku. Jeśli, na przykład, dowiemy się, że ktoś inny robi to samo lepiej niż my, nie będziemy próbowali zniszczyć tej osoby, a wręcz przeciwnie, zapewnimy jej pełne wsparcie.
Integralna wizja podnosi poprzeczkę od ograniczonej korzyści indywidualnej do korzyści całego systemu. Nowe reguły konkurencji przewidują, że tylko te części systemu, które są naprawdę niezbędne i korzystne dla całości, powinny pozostać aktywne. Wdrażanie prawa integracyjnego w przedsiębiorstwach wiąże się z uczeniem się i szkoleniem. Właściciele, menedżerowie i pracownicy, wszyscy muszą nauczyć się płynnie współpracować, jako istotne elementy jednego systemu. Aby to zrobić, wszyscy muszą poznać prawa integracji, skąd one pochodzą, co zawierają, czego od nas wymagają, dlaczego musimy je zachować i co z tego zyskamy – sukcesy, które może nam przynieść indywidualnie i zbiorowo.
Ci, którzy zajmują się wdrażaniem prawa integracji w swoim biznesie czy organizacji, będą się rozwijać. Im cieplejsze, bardziej przemyślane i wspierające będą nasze relacje, tym większy będzie nasz sukces biznesowy. To jest nowa machina biznesu, która sprawi, że świat będzie się kręcił.
Opublikowano 24 czerwca 2020 r.
Źródło: https://bit.ly/2Vrcnc8
Opublikowano dnia 29 czerwca 2020
Jeśli na przełomie epok nadchodzą wstrząsy, najważniejsze jest zrozumienie wysłannika tego procesu. Na stromych zakrętach historii denerwują się ci, którzy trzymają się przeszłości, a nie przyszłości. Na planecie Ziemia rozwój rasy ludzkiej zdeterminowany jest rozwojem relacji społecznych. Zmiana ich formatu za każdym razem prowadzi do zmiany formacji społecznej, ustroju, trybu życia, światopoglądu. Z grubsza mówiąc, żyjemy tak, w jaki sposób odnosimy się do siebie nawzajem.
Rozwój odbywał się do tej pory w naturalny sposób i chociaż cywilizacje nie wiedziały z góry, jaki będzie następny etap, to zmiany dojrzewały i realizowały się na życzenie samej ludzkiej natury. Były nieoczekiwane, ale jednocześnie były oczywistym procesem. Dziś znajdujemy się w odwrotnej sytuacji: przyszłość jest oczekiwana, ale nie oczywista. Określa się ją już logicznie, ale jest sprzeczna z naszą naturą. Przyszłość dojrzewa, ale jakoś dziwnie – domaga się od nas świadomego, dobrowolnego udziału w swoich narodzinach. Takiego fazowego przejścia jeszcze nigdy nie było.
Koniec torów
Dlaczego właśnie teraz zderzyliśmy się z takim wyzwaniem? Co się zmieniło?
Zmieniliśmy się my. Po raz pierwszy ludzkość poczuła się integralna, wewnętrznie sprzeczna i zadrżała w konwulsjach globalizacji. Po raz pierwszy globalna zgoda – w zasadzie nieosiągalna, stała się pilną potrzebą. Historia doprowadziła nas w ślepy zaułek i nie chce, jak to robiła wcześniej, rozwiązywać sytuacji. „Poradźcie sobie sami” – pokazuje.
Sytuacja jest niezwykle prosta: w czasach globalnych zagrożeń jedyną szansą dla nas i naszych dzieci na normalne życie – jest umiejętność perswazji i znalezienia równowagi. Nie ma innej możliwości. W końcu nikt nie zyska na problemach innych i nie przeczeka huraganu w bunkrze. Niemożliwe jest odcięcie się od globalnych problemów; są one zgubne dla wszystkich. Koronawirus – to tylko kwiatuszki.
To znaczy, że musimy nauczyć się żyć razem.
Ale problem polega na tym, że nie chcemy razem. Razem – to akurat to, z czego oblewamy ten egzamin. „Razem z nimi? Wszystko, tylko nie to!”
Więc jak ma być?
Przestańmy trzymać się przeszłości. Jesteśmy skuci jednym łańcuchem, ale niezwiązani jednym celem. I problem nie dotyczy wcale pierwszego, ale drugiego. To on musi zostać rozwiązany. To prawda, że człowieka nie można zmienić, związek między ludźmi jest wielkością zmienną. Wcześniej ona zmieniała się pod naciskiem natury, według jej wskazówek. Natura włączała w nas wewnętrzne impulsy, stawiała zewnętrzne ograniczenia, tworzyła sytuację.
To było jeszcze wczoraj, ale dzisiaj zmiany nabrały innego jakościowo charakteru. Mówiąc obrazowo, jeśli wcześniej nas popychali, dyktując decyzje, to teraz pozostawiają nam decyzję: „Zrealizujcie połączenie – albo przepadniecie”. I chociaż nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni, żadnych ustępstw nie będzie.
Ponieważ mamy do czynienia z Naturą. I teraz ona wymaga od nas, byśmy przyjęli zmiany nie z konieczności, ale z pragnienia, wymaga wcześniejszego zrozumienia zmian, godzenia się z nimi, pomocy w ich realizacji w życiu, co więcej, wprowadzenia tych zmian. Od teraz musimy jasno zrozumieć, skąd i dokąd zmierzamy, czego chcemy, jak się dogadujemy, wchodzimy we wzajemne kontakty, w jaki sposób tworzymy równowagę? To jest już zupełnie inna rozmowa. Nic dobrego nie spotka nas, dopóki sami nie podciągniemy się do przodu. A jeśli nadal będziemy kurczowo sięgać do przeszłości, dobrego nie będzie w ogóle.
Takie jest przeznaczenie samodzielnych stworzeń. Człowiek staje się decydującą częścią natury i sam określa swój rozwój. Skończyły się tory, przed nami jest świat ogromny i jednocześnie tak ciasny – i teraz sami przygotowujemy swój los. Obecnie bez względu na to, co stanie się z nami, to będzie nasz wybór, nasza decyzja, nasz sukces lub porażka. I im szybciej zaczniemy uczyć się na tej drodze, tym łatwiej będzie nam zbudować nowe relacje, nowy świat między nami.
Utrzymać się na zakręcie
Dawniej żyliśmy jak rodzina, plemię. Potem długo i trudno przechodziliśmy przez epoki niewolnictwa i feudalnego zniewolenia. Następnie uwolniliśmy się, poczuliśmy apetyt, z wielką pompą obeszliśmy całą kulę Ziemską i… zderzyliśmy się z samym sobą.
Cały świat jest teraz lustrem naszych relacji. Wszystkie wirusy, kryzysy, wybuchy wrogości są odzwierciedleniem naszej egoistycznej natury. I coraz szerzej ogarniają ludzkość, dlatego że wraz z całym naszym ucywilizowaniem jesteśmy nasyceni gęstą żółcią samolubstwa. Chodzimy po głowach, rywalizujemy, szukamy możliwości, aby nie tylko przewyższyć innych, ale wdeptać ich w błoto, przynajmniej moralnie. Wszystko napełniliśmy sobą.
Ale właśnie to pozwala nam pozbyć się ostatnich iluzji, przyznać poniesione fiasko starego podejścia i dążyć do przodu, do nowego. Samodzielność zaczyna się od samo-rozliczenia. Dzisiaj zaczynamy rozumieć, że od niepamiętnych czasów kierował nami ślepy egoizm, rzucający wszystkich i każdego to tu, to tam. Raz za razem spełnialiśmy jego wolę, a potem zajmowaliśmy się wynikami. Teraz jest inaczej: najpierw musimy zrozumieć, a potem działać. I zrozumcie, że to już jest inny poziom. Chociaż zagrożenia są wielkie – to zawsze tak się dzieje przy dorastaniu.
I dlatego musimy po prostu zrozumieć prawa zintegrowanego, wzajemnie powiązanego, zamkniętego systemu, w który przekształciła się ludzkość wraz z planetą Ziemią. One w korzeniu różnią się od wszystkiego, do czego przywykliśmy. Stare jest teraz nie tylko bezużyteczne, ale niesie szkodę, która rośnie z dnia na dzień. Przecież my we wszystkich sferach życia stale wznosimy się od indywidualnego do ogólnoludzkiego poziomu, od osobistej korzyści do wspólnych interesów.
„W rzeczywistości osiągnęliśmy już taki poziom, kiedy cały świat jest jednym społeczeństwem. Innymi słowy, każdy człowiek zapewniając swoje istnienie kosztem całej ludzkości, tym samym staje się zobowiązany do służenia i troski o cały świat”. (Baal HaSulam)
Tutaj założony jest korzeń tej transformacji, którą będziemy musieli zrealizować. Wzajemne połączenie, to wzajemna zależność i wzajemna odpowiedzialność za siebie nawzajem. We wspólnej łodzi należy myśleć nie o sobie, a o innych. Na przykład z całych sił starać się nie zarażać innych w okresie epidemii. Tylko w taki sposób każdy ma gwarancję, że sam się nie zarazi.
Oto, czego Natura wymaga od nas i co ona rozumie przez słowo samodzielność. Nadchodzi epoka wspólnoty, wzajemności, empatii, wzniesienia się ponad różnice do prawdziwej jedności. Nawet wirus popycha nas do tego. Ale my kontynuujemy wydawanie astronomicznych sum na powrót tam, gdzie powrót jest niemożliwy! Wszystkie nasze dotacje i rekompensaty nie uwzględniają przełamywania trendów, nie są przeznaczone na nieodzowne zadania wspólnego systemu. Na wirażu historii uparcie czepiamy się starego – i ryzykujemy pozostanie przy rozbitym korycie.
Plan działania
„Lepiej jest, gdy weźmiemy prawo rozwoju we własne ręce i pod naszą kontrolę, ponieważ wtedy uwolnimy się od wszystkich cierpień, które historyczny rozwój przygotowuje nam od teraz i dalej”. (Baal HaSulam)
Czeka nas recesja. Wielka recesja, która położy kres szalonej nadprodukcji towarów i usług. Najlepiej byłoby zejść z „lśniących wyżyn” konsumpcjonizmu ostrożnie, stopniowo, od czasu do czasu zwalniając i szczególnie dbając o przemysł spożywczy, który jest obarczony kłopotami dla wielu milionów ludzi. Ogólnie rzecz biorąc, pilne potrzeby, w tym edukacja powinny teraz stanowić priorytet. Wtedy recesja nie zmieni się w katastrofę. A potem stabilizując sytuację, zobaczymy w niej wyzwolenie, szczęśliwą możliwość uniknięcia krachu. Zabierając nam jedną rzecz, dostajemy drugą nieporównywalnie bardziej wartościową.
Aby przyjąć ten dar, wykorzystać przedstawioną nam możliwość, należy już teraz zajmować się sprawą – budowania nowych relacji, nowego społeczeństwa. Paradygmat, zmuszający do życia, aby zarabiać na innych – umiera. Nastał czas życia, aby rozwijać się, kochać, troszczyć się o siebie nawzajem. Rewolucja ta nie nastąpi na ulicach, nie na placach, ale w sercach, między nami.
Trzeba tylko uświadomić sobie, że takie jest żądanie Natury, której prawa mają na celu nasz rozwój. Natura jest mądra: zapewnia samodzielność, chociaż umie postawić na swoim. A nasza mądrość polega na tym, aby nie przeczyć jej, samemu działać zgodnie z jej wymogami na wyzwolonym przez nią „terytorium”. Wtedy wszystko się ułoży i będziemy żyć dobrym, owocnym życiem.
Ono czeka już na nas, to życie nie jest po prostu takie samo, jakie wydawało się wczoraj. Na zewnątrz płynie spokojnie, pokojowo, a wewnątrz jest pełne treści, akcji, znaczenia, wzlotów i upadków, wyzwań i radości. W nim kryje się znacznie więcej niż w błyszczących obietnicach przemijającej epoki. W nim każdy odnajdzie siebie. W nim wszyscy staniemy się jedną ludzkością na wspólnej Ziemi.
Opublikowano dnia 27 czerwca 2020
„E Pluribus Unum”, motto USA umieszczone na oficjalnej pieczęci Stanów Zjednoczonych, jest szczególnie istotne w dzisiejszej Ameryce, po śmierci George’a Floyda z rąk policji. Jego znaczenie: „Jeden z wielu” reprezentuje ostateczny cel każdego społeczeństwa i jedyne lekarstwo na napięcia rasowe, takie jak te, które obecnie duszą USA i liczne miasta na całym świecie. Czy można z dzisiejszej perspektywy wyobrazić sobie pozytywną przyszłość w sytuacji, gdy mamy społeczeństwo z wciąż krwawiącymi ranami? W rzeczywistości, nie mamy innego wyboru.
Z pokolenia na pokolenie, w miarę rozwoju ludzkości, nasz egoizm narastał, aż różnice między nami stały się wyraźne i złożone.
Socjaliści, komuniści, kapitaliści, bogaci, biedni, ludzie wszystkich ras, kolorów, pochodzeń i różnych losów tworzą tygiel Ameryki – współczesny Babilon z tymi samymi wewnętrznymi podziałami i walkami, które charakteryzowały tę starożytną cywilizację.
Historia ludzkości została zapoczątkowana intensywnymi wojnami i walkami społecznymi, które wybuchły z powodu nierówności, dyskryminacji, rasizmu i ksenofobii. Wszystkie te dolegliwości mają jeden wspólny korzeń: ludzka natura z wewnętrznym pragnieniem umniejszania, a nawet unieważniania drugiego dla własnej korzyści. Z pokolenia na pokolenie, w miarę rozwoju ludzkości, nasz egoizm narastał, aż różnice między nami stały się wyraźne i złożone.
Dzisiaj osiągnęliśmy tak wysoki poziom wzajemnej nienawiści, że jeśli nie będziemy dążyć do jedności w celu zrekompensowania naszej wrogości, zniszczymy siebie. W oparciu o nasze doświadczenia życiowe wiemy, że zmiana transformacyjna jest trudna, ponieważ wymaga opuszczenia naszej strefy komfortu przeciwko protestom naszego ego, które trzyma się znanego status quo. Blokują nas nawykowe uprzedzenia i opieramy się zmianom.
Ponieważ zawsze dokonujemy ekstrapolacji z przeszłości, aby na tej podstawie wyobrazić sobie przyszłość, trudno jest wyobrazić sobie jasne jutro przed nami. Ale jeśli uznamy nasze obecne warunki za żyzny grunt dla głębokiej transformacji, znajdziemy w tym trudnym czasie, zaproszenie do porzucenia naszej destrukcyjnej przeszłości i przejścia na zupełnie nowy poziom koegzystencji.
Ludzkość jest rodziną mieszkającą w jednym domu zwanym Planeta Ziemia, gdzie jesteśmy całkowicie od siebie zależni. Dlatego nie mamy innego wyjścia, jak tylko dojść do porozumienia i pielęgnować dobre relacje międzyludzkie ponad wszystko, co nas dzieli – płeć, rasę, religię, ideologię, pochodzenie lub interesy. Celem nie powinno być usunięcie naszych różnic, ale wykorzystanie ich, jako środka do osiągnięcia wyższego stanu, w którym się uzupełniamy, aby osiągnąć pokój, zrozumienie i wsparcie.
W naszych czasach nienawiści nie da się wyleczyć poprzez separację i vice versa – separacja nigdy nie doprowadzi do miłości. Nienawiść można wyleczyć tylko miłością. Określenia takie jak „miłość”, „włączenie” i „jedność” mogą zabrzmieć jak złudzenie, ponieważ nikt tak naprawdę nie chce się połączyć. Jest to sprzeczne z naszą naturą – żyć z korzyścią dla innych. Dlatego natura ponagla nas w kierunku, w którym musimy podążać, pchając nas poprzez trudne doświadczenia, aby przestrzegać praw wzajemnej odpowiedzialności i na ich podstawie uczyć się, jak rozwiązywać nasze problemy.
Kiedy patrzymy na przyrodę, widzimy, że pomimo ciągłych walk o przetrwanie, jej elementy zachowują nadrzędną równowagę, która sprzyja wzrostowi i dobrobytowi. Co więcej, walki faktycznie przyczyniają się do zdrowej ewolucji gatunków. Współzależność wszystkich i wszystkiego w zamkniętym, okrągłym świecie stymuluje i rozwija zasady równości i łączności, jak w zwartej rodzinie, w której każdy członek jest inny i uzupełnia się. To jedyny sposób na utrzymanie i zapewnienie harmonii i witalności dla wszystkich.
Presja naszego zglobalizowanego świata po raz pierwszy wymaga od nas wszystkich, bez wyjątku, zrozumienia kim jesteśmy, zrozumienia świata, w którym żyjemy i pilnego użycia siły miłości między nami. Nawet małe kroki w kierunku jedności i wzniesienie się ponad nasze różnice zrobią ogromną pozytywną różnicę w kierunku stania się „Jednym z wielu”!
Źródło: https://bit.ly/2NxeK8J
Opublikowano dnia 25 czerwca 2020
Wezwania do redukcji dofinansowania departamentów policji USA to droga do odebrania bezpieczeństwa, skucia je w kajdanki. Żądanie pozbawienia policji należącego się jej budżetu i przeznaczenia środków na inicjatywy społeczne, które pojawiły się po śmierci George’a Floyda w trakcie aresztowania przez czterech funkcjonariuszy z Minneapolis, jest niebezpiecznym posunięciem. Jeżeli społeczeństwa chcą poprawić stosunki między policją a lokalną społecznością oraz osiągnąć bezpieczne i harmonijne relacje, rozwiązaniem nie jest osłabienie policji, ale wzmocnienie zbiorowej edukacji.
Policja, jak każdy obywatel, musi przejść poważny proces kształcenia w zakresie ograniczenia wybuchów i współpracy ze społeczeństwem.
Amerykański ruch, który w ciągu ostatnich kilku dni skierował na siebie oczy całego świata, wzywa do całkowitego odcięcia finansowania wydziałów policji i relokacji środków na inicjatywy związane z tworzeniem miejsc pracy, a także programy społeczne i zdrowotne. W ramach tej inicjatywy niektóre funkcje tradycyjnie wykonywane przez policję zostałyby przekazane innym, a członkowie społeczności patrolowaliby ulice.
Trudno jest zrozumieć i uzasadnić pomysł, aby tak po prostu osłabić lub obalić siłę policji. Jak naród może zapewnić przestrzeganie prawa i utrzymanie porządku publicznego bez policji, jako łącznika między rządem a narodem? Jaki inny system ma natychmiastową wiedzę na temat tego, co dzieje się w danym momencie w każdym zakątku czy ulicy w złożonej sieci amerykańskich dzielnic, miast i miasteczek?
Jeśli chcemy przywrócić zaufanie do relacji policja-społeczeństwo, zapobiegać przestępczości i zmniejszyć liczbę przypadków nadużyć i wykroczeń policji, powinniśmy jeszcze więcej inwestować w szkolenie policji i edukację społeczeństwa.
W dzisiejszych czasach, gdy egoistyczna natura człowieka staje się coraz bardziej okrutna, każdy czuje się lepszy od drugiego i dąży do wyciskania z innych ile się da i wykorzystywania, miażdżenia i grabieży, nadużyć i gwałtów. Dlatego też musimy być monitorowani. Wobec problemów społecznych, takich jak narkomania, poważne problemy ze zdrowiem psychicznym i przemoc uliczna, policja utrzymująca porządek jest warunkiem sine qua non. W epoce społecznego nieładu i destabilizacji, musi być strzeżone prawo i porządek. Jak to jest napisane: „Będziecie mianować sędziów i urzędników we wszystkich waszych miastach, które Pan, wasz Bóg, daje wam, według waszych plemion, i będą sądzić ludzi sprawiedliwym wyrokiem” (Powtórzonego Prawa 16:18).
Niezdyscyplinowany naród nie ma przyszłości
Ci, którzy naruszają prawo, potrzebują hamującego wpływu policji oraz powstrzymującego strachu przed naganą i karą więzienia, aby zniechęcić ich do popełniania przestępstw przeciwko jednostkom i społecznościom. Ego wymaga granic; w przeciwnym razie podsyca anarchię, co ostatnio widzieliśmy na ulicach Nowego Jorku i innych miast w Ameryce. Zwłaszcza w naszym pokoleniu, z jego zawirowaniami i mnóstwem szczególnych programów politycznych, religijnych i społecznych, scena ta musi zostać uspokojona i doprowadzona do stanu równowagi.
Nie możemy obejść się bez postaci ojca – z jednej strony twardego i silnego, a z drugiej empatycznego i wrażliwego – którego rola jest szanowana i wzmacniana poprzez hojne finansowanie.
W rzeczywistości we współczesnym świecie policja znajduje się między młotem a kowadłem: pod presją decydentów politycznych, pod publiczną kontrolą, pośród zaciętych politycznych i społecznych bójek, niekiedy słabo wyposażona nie jest przygotowana do odpowiedniej reakcji, by nie dolewać oliwy do ognia. Policjanci często znajdują się w samym środku, nie zawsze wiedząc, jak pogodzić sprzeczne różnice polityczne, etniczne i rasowe.
Dlatego też, jeśli chcemy przywrócić zaufanie w relacjach policja-społeczeństwo, zapobiegać przestępczości i zmniejszyć liczbę przypadków nadużyć lub wykroczeń policji, powinniśmy jeszcze bardziej inwestować w szkolenie policji i edukację społeczeństwa. Policja, jak każdy obywatel musi przejść poważny proces kształcenia w zakresie ograniczenia wybuchów i współpracy ze społeczeństwem. Funkcjonariusze, złodzieje i wszyscy obywatele potrzebują przedsięwzięcia edukacyjnego, w którym przyjrzymy się ludzkiej naturze, prawom i obowiązkom każdego człowieka oraz sposobom znalezienia wspólnych podstaw dla wspólnego dobra.
Źródło: https://bit.ly/3fLX2ue
Opublikowano dnia 24 czerwca 2020
Nietypowe sytuacje kreują nietypowe wyjaśnienia. Odnośnie Covid-19 jest to niewątpliwie prawda. Nie przypominam sobie innego kryzysu z przeszłości, który przyniósłby ze sobą więcej nieprawdziwych informacji i teorii spiskowych, które nie wiadomo kto rozsiewa i czy są one prawdą, czy nie.
Niezależnie od tego czy jest prawdą, czy nie fakt, że koronawirus został stworzony w laboratorium w Wuhan po to, aby poprzez strach zmusić nas do wyrażenia zgody na wszczepienie sobie czipów, które pozwolą na śledzenie nas na każdym kroku, wszystkie teorie tego typu mają jedną zasadniczą wadę: nie zwracają uwagi na przyczynę stojącą za wirusem. Koniec końców nie ma najmniejszego znaczenia kto stworzył ten wirus i w jakim celu. Co natomiast ma znaczenie, to to, że jest on tutaj i zmienił każdy element ludzkiego życia. Jest to coś, czego żaden człowiek nie zaplanował i żaden człowiek nie jest w stanie kontrolować.
Koronawirus obnaża coś, co moi nauczyciele nazywali „rozpoznaniem zła”, zła w ludzkiej naturze. Wirus do tej pory zatrzymał działające ludzkie systemy i zmusił nas do przemyśleń. Kiedy byliśmy zamknięci w domach natura zaczęła prosperować, zwierzęta zaczęły swobodnie chodzić w miejscach, gdzie nie były widziane od dekad, manifestując jak szkodliwi byliśmy dla natury.
Kiedy siedzieliśmy w domach ze strachu przed zarażeniem się, lub zarażeniem naszych najbliższych, młodzi demonstranci protestowali przeciwko izolacji i kwarantannie wznosząc transparenty głoszące hasła „Andrew Cuomo chroni przestępców”, „Cuomovirus prawdziwym zagrożeniem dla Nowego Jorku”
I podczas, gdy zwykli ludzie proszą rząd o zapomogę, która uchroniłaby ich rodziny i biznesy przed zatonięciem, potentaci zarabiają setki milionów dolarów kosztem całej reszty. Nawet bogate szpitale dostały dwa razy więcej pomocy od rządu, niż biedne. Jak to wytłumaczyć? Jeśli nie jest to „rozpoznaniem zła”, to nie wiem, co to jest.
Jest powód, dla którego wytykam przykłady ludzkich okropności. Koronawirus wcale ich nie stworzył; jedynie zwyczajnie postawił nam przed nosem lustro, abyśmy mogli przekonać się jacy jesteśmy naprawdę, jak traktujemy siebie nawzajem, i jak jesteśmy od siebie oddaleni. Jeśli podchodzimy do siebie w taki sposób, to nie ma w tym nic dziwnego, że tak też traktujemy naturę. Czy naprawdę chcemy do tego wracać? Czy naprawdę właśnie to chcemy otworzyć na nowo? W końcu to właśnie zabarykadowaliśmy, więc po otwarciu zobaczymy jak wychodzi z powrotem.
Jasne jest, że musimy żyć, ale musimy zacząć żyć właściwie. Przez właściwie mam na myśli, że musimy otworzyć te przedsiębiorstwa, które są niezbędne a nie tak, jak brzmiał jeden z transparentów niesiony przez manifestantów „każda praca jest potrzebna”. Komu potrzebna? Tym, którzy chcą nami manipulować, abyśmy kupowali niepotrzebne nam rzeczy? Nie każdy biznes jest potrzebny, tak jak nie każda praca jest niezbędna.
To raczej ludzie są potrzebni. Ludzie których biznes i zajęcie przedstawiają jakąś wartość dla społeczeństwa. Jedzenie, ubrania, opieka medyczna, edukacja, branża budowlana itd. powinny zostać otwarte. Reszta powinna być przebranżowiona w zupełnie nowy model polegający na edukacji ludzkości.
Poprzez edukację, rozumiem uczenie się, jak być człowiekiem lub też, jak być ludzkim w stosunku do innych. Powinniśmy nauczyć się, że wszyscy jesteśmy od siebie zależni, ponieważ teraz wyraźnie nie jesteśmy tego świadomi. Powinniśmy nauczyć się, że kiedy promujemy takie wartości jak wzajemna zależność, wzajemna troska i troska oraz odpowiedzialność wobec naszej społeczności, będziemy pierwszymi, którzy na tym skorzystają. Jeśli chcemy mieć lepszą przyszłość musimy uznać, że jej jakość zależy od jakości społeczeństwa, w którym żyjemy. A jeśli nie zbudujemy dla siebie dobrego, wspierającego społeczeństwa, kto to zrobi?
Aktywizm jest korzystny o ile ma na celu zjednoczenie społeczeństwa w celu poprawy życia każdej jednostki, a nie promowania interesów grup. Aby rozwiązać problemy społeczeństwa, wszystkie frakcje i elementy społeczeństwa muszą uczestniczyć w tym procesie, dzielić się swoimi potrzebami a społeczeństwo (lub jego przedstawiciele) powinny wspólnie decydować o priorytetach w przydzielaniu zasobów i wysiłkach na rzecz rozwiązania problemów.
W dzisiejszym współzależnym społeczeństwie, jeśli jedna frakcja pozostanie niezadowolona, nieuchronnie skutki odczuje całe społeczeństwo. Jeśli teraz tego nie zrozumiemy, zrozumiemy to po drugiej lub trzeciej fali wirusa. Dlaczego więc z tym zwlekać, dlaczego nie zacząć działać teraz, milion ofiar wcześniej.
Źródło: https://nws.mx/3cYNkD6
Opublikowano dnia 21 czerwca 2020
Zgodnie z oczekiwaniami koronawirus pozostanie z nami przez długi czas. Wiele krajów widząc zmniejszenie liczby zachorowań zaczęło łagodzić ograniczenia i znosić kwarantannę. Ale, gdy tylko to się stało natychmiast pojawiła się nowa fala zachorowań. Istnieje na to wiele przykładów: USA, Rosja, Francja, Izrael, Argentyna, Brazylia, Włochy, Niemcy, Korea Południowa i wiele innych. Wszędzie, gdzie otwiera się gospodarka, wirus powraca.
Musimy przygotować się na to, że będziemy musieli żyć z koronawirusem nie przez jeden rok, i dlatego musimy odpowiednio przebudować gospodarkę. Przede wszystkim należy wyjaśnić, jakie branże gospodarki są pilnie potrzebne, ponieważ jesteśmy zobowiązani do zapewnienia wszystkim żywności. Ale do tego wystarczy 20% pracującej ludności, a reszta nie musi pracować. Nie potrzebne są markowe ubrania, drogie samochody, podróże. Świat powinien powrócić do normalnego skromnego życia, tak jak to było do XX wieku, zanim miał miejsce wybuch konsumpcji i rozwinęło się wiele branż, które nie są potrzebne.
Jeśli tego nie zrobimy, to natura, wirus zrobi to za nas i zapłacimy za to znacznie droższą cenę i w pieniądzach, i w ludzkich życiach. Zostanie zamknięte 80% miejsc pracy, w każdym razie jedyna różnica jest tylko w tym, czy będzie to proces żywiołowy, któremu będą towarzyszyć ogromne straty, czy też z góry zdecydujemy, że zaczniemy redukować niepotrzebną produkcję. Widzimy, że ludzie przestali używać i kupować luksusowe lub modne rzeczy, które kiedyś kosztowały dużo pieniędzy, ale nie były przedmiotem pierwszej potrzeby.
Nic się nie stanie, jeśli te firmy pozostaną zamknięte przez kilka miesięcy, bo i tak nikt niczego nie kupuje. Po co więc próbować ożywiać je sztucznie? Jestem pewien, że ludzie nie rzucą się teraz do sklepów jubilerskich, nawet jeśli zostaną otwarte. Na razie państwo stara się zrekompensować wszystkim straty, ale po kilku miesiącach pieniądze się skończą i co wtedy robić? Dlatego lepiej jest już teraz zająć się badaniem, zrozumieć, że nie jest to przejściowy problem, ale nowa forma życia dla nowego społeczeństwa, nowej rodziny, nowego państwa. Nie powinno być tak jak teraz, gdy wszelkiego rodzaju zainteresowane kręgi wywierają presję na państwo i ono otwiera przed nimi budżet, rozdając pieniądze.
Jeśli dzisiaj będziemy opłacać straty jubilerskich sklepów, to jutro nie pozostanie pieniędzy na jedzenie dla głodujących, którzy będą stanowić 50-60-70% całej populacji. Teraz najważniejsze jest zmobilizować wszystkie siły i środki na zapewnienie każdemu niezbędnej żywności. Woda, prąd, gaz i produkty żywnościowe – wszystko to powinno być całkowicie dostępne. Potem można już pomyśleć o odzieży dla tych, którzy jej potrzebują. Otworzyć bezpłatne państwowe przedszkola i szkoły, zamiast płacić odszkodowania firmom jubilerskim, które straciły kupujących. W przeciwnym razie za kilka miesięcy opróżnimy skarbiec i to wszystko.
Również potrzebny jest program, który pomoże młodym rodzinom zdobyć mieszkanie w przystępnej cenie. Należy budować mieszkania dla zwykłych obywateli, a nie spekulować mieszkaniami i gruntami. To powinna być prawdziwa rewolucja i tak się stanie. Różnica tylko w tym, czy ona nastąpi stopniowo, zgodnie z przemyślanym planem naukowym, czy pod naporem wściekłego tłumu, który wyjdzie na ulicę, aby zniszczyć wszystko wokół i ustanowić nowy porządek.
W historii jeszcze nie było zaplanowanych rewolucji, przeprowadzonych na zalecenie specjalistów naukowych. Ale teraz widzimy, że nie ma wyjścia i trzeba coś zrobić, ponieważ oczywiste jest, że jeśli nie 80%, to z pewnością 40% pozostanie bez pracy. Tym, którzy nadal będą pracować, należy zapewnić bezpieczne warunki, aby nie zarażali jeden drugiego wirusem. Przecież to nasi żywiciele. A reszta pozostanie w domu i będzie się uczyć, jak żyć w nowym społeczeństwie. To nowe życie, które mamy już przed sobą na lata, i trzeba przyzwyczaić się do tego, że nie będziemy pracować, a będziemy się uczyć. Nauka będzie pracą.
Jest to nieuchronność, z którą będziemy musieli się zmierzyć, czy nam się to podoba, czy nie – koronawirus zobowiąże nas do tego. Trzeba wyjaśnić ludziom, skąd to pochodzi i dlaczego społeczeństwo ludzkie jest zobowiązane przejść takie zmiany, metamorfozy. Ludzkość się zmienia, rośnie. W historii już doświadczyliśmy wielu zmian i formacji społecznych, a teraz nadszedł czas na taką zmianę, jakiej jeszcze nie było. I musimy w niej sami aktywnie uczestniczyć.
Dawniej formacje się zmieniały spontanicznie: od niewolnictwa do feudalizmu, a następnie do kapitalizmu. A teraz przechodzimy na następny etap, przestając żyć w celu zarabiania i zaczynając żyć w celu zbudowania nowego człowieka. Jest to wielki przewrót, ponieważ jesteśmy egoistami i przyzwyczailiśmy się żyć, zarabiając na sobie wzajemnie. A teraz będziemy musieli żyć, by pomóc sobie nawzajem – i to jest kardynalna zmiana.
Z programu „Globalne perspektywy”, 14.05.2020
Opublikowano dnia 21 czerwca 2020
Śmierć George’a Floyda i protesty przeciwko niej mogły zrodzić wiele racjonalnych pomysłów na złagodzenie brutalności policji i rasizmu. Całkowite rozwiązanie policji nie było jednym z nich. Jak społeczeństwo bez policji może utrzymać prawo i porządek? Kto będzie chronił uczciwych sprzedawców przed grabieżcami, jakie widzieliśmy w ciągu ostatnich dwóch tygodni?
Według Słownika Webstera, policja jest „departamentem rządu zajmującym się przede wszystkim utrzymaniem porządku publicznego, bezpieczeństwa, zdrowia, egzekwowaniem prawa i posiadający uprawnienia wykonawcze, sądownicze i ustawodawcze”. Policja również jest „odpowiedzialna za zapobieganie, wykrywanie i ściganie uciążliwości i przestępstw publicznych”. Oczywiste jest, że bez policji znajdziemy się w kraju bezprawia, a kto chce iść tą drogą?
Jednak właśnie to postanowiła zrobić Rada Miasta Minneapolis – rozwiązać policję. Zwłaszcza po zamieszkach po bezpodstawnej śmierci Floyda, decyzja ta wydaje się kapryśna, nieodpowiedzialna i sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem. Jeśli zostanie wykonana, nie będzie sprawiedliwości i pokoju, a jedynie rozlew krwi i anarchia. To będzie piekło na ziemi.
Istnieje wiele problemów z dzisiejszymi siłami policyjnymi w Ameryce, ale odzwierciedlają one jedynie przepełnione nienawiścią społeczeństwo, którego osiedla rozpadają się. Nadmierna przemoc nie jest wyłącznie cechą policji; Ameryka ma najbardziej brutalne i uzbrojone społeczeństwo obywatelskie na świecie, o wiele bardziej niż jakikolwiek zacofany reżim, jaki można sobie wyobrazić.
Jeśli rzeczy mają się zmienić, musi zacząć się od korzeni, od ludzi, obywateli i mieszkańców. Bez obwiniania innych, bez poczucia własnej sprawiedliwości, z dużą dozą szczerości i odwagi ludzie muszą spojrzeć do wewnątrz na wartości i uczucia, które pomogli zaszczepić w społeczeństwie.
Nie ma wątpliwości, że wszyscy jesteśmy egocentryczni i widzimy tylko swoje własne interesy. Ale dzisiaj nasz własny interes wymaga, abyśmy zadbali o to, by każdy otrzymał swój sprawiedliwy udział. Nie możemy pozwolić sobie na zaniedbanie jakiejkolwiek części społeczeństwa, ponieważ ta część z pewnością zbuntuje się i zniszczy w płomieniach całe społeczeństwo wraz z nim samym. Innymi słowy, bezpieczeństwo każdego człowieka stało się całkowicie zależne od bezpieczeństwa wszystkich ludzi w społeczeństwie. Dziś obowiązkowe jest działanie zgodne z tą przesłanką, w przeciwnym razie konsekwencją będzie anarchia, zniszczenie i śmierć.
W społeczeństwie, którego wszyscy członkowie czują się zależni od siebie nawzajem, policja naprawdę może stać się zbędna. Jeśli ludzie będą troszczyć się o innych tak samo, jak o siebie samych, nie skrzywdzą nikogo i wszyscy będą sobie pomagać. Dlatego też podstawowym celem każdej wspólnoty, miasta, państwa i kraju musi być to, aby każdy człowiek poznał prawa współzależnego społeczeństwa, stopniowo je wdrażał i w ten sposób rozwijał miłość do innych ludzi we wspólnocie.
Ta nauka nie jest krótkim kursem; to ciągłe uczenie się, które towarzyszy każdemu człowiekowi w społeczeństwie i dostosowuje się do zmieniającego się społeczeństwa. W dzisiejszym społeczeństwie zbyt mało osób wie o systemie zarządzania, który podejmuje tak wiele kluczowych decyzji dotyczących ich życia. Ludzie wykształceni będą zachowywać się w sposób wykształcony. Tak więc nauka musi składać się zarówno z teorii, jak i z praktyki. Część teoretyczna zapozna ludzi z instytucjami i regulacjami, które umożliwiają funkcjonowanie nowoczesnego społeczeństwa, a także z szerszym spojrzeniem na wzajemne powiązania współczesnego społeczeństwa. Część praktyczna składać się będzie z ćwiczeń, które pielęgnować będą poczucie wzajemnej więzi między ludźmi. Jest to część, która pozwoli im przekształcić swoje życie z życia pełnego podejrzeń i napięć w życie pełne otwartości i radości.
Aby osiągnąć tę transformację, część praktyczna koncentruje się na budowaniu solidarności z własną wspólnotą, miastem, państwem i krajem, poczuciu wzajemnej odpowiedzialności i pewności, że poprzez wspólną pracę na rzecz tych celów, możliwe jest przekształcenie własnego życia.
Podczas, gdy część teoretyczna może być nauczana indywidualnie, część praktyczna wymaga nauki w grupach. Mogą to być grupy fizyczne lub wirtualne, ale grupa musi razem pracować i rozwijać dynamikę grupy. W procesie przezwyciężania starć ego i innych napięć społecznych, ludzie poznają korzyści płynące z troski o społeczeństwo i dowiedzą się, co robić, gdy konflikt staje się zbyt gorący, by go złagodzić. Kiedy wokół jest dobra wola, zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie.
Tylko wtedy, gdy wspólnota osiągnie znaczny poziom wzajemnej odpowiedzialności, możliwe będzie zmniejszenie poziomu nadzoru. Zamiast egzekwowania prawa, wzajemna troska członków społeczności niemal całkowicie zlikwiduje wykroczenia w obrębie społeczności i skutecznie zajmie się takimi przypadkami, gdy się pojawią. Ale dopóki to się nie stanie – żadnej policji? Nie będzie sprawiedliwości, nie będzie pokoju.
Źródło: https://nws.mx/2BpjIla
Opublikowano dnia 19 czerwca 2020
Protesty w sprawie zabójstwa przez uduszenie podczas felernego aresztowania Afroamerykanina George’a Floyda, kiedy biały policjant klęczał na jego szyi przez prawie dziewięć minut, przerodziły się w pełną kampanię przeciwko policji. W Nowym Jorku burmistrz Bill de Blasio ogłosił, że ograniczy fundusze dla policji i przekieruje środki na usługi socjalne. W Minneapolis, gdzie doszło do tego incydentu, rada miejska zagłosowała za całkowitym rozwiązaniem policji.
Tylko dzięki kompleksowym i masowym wysiłkom na rzecz wprowadzenia nowych wartości w społeczności, przy jednoczesnym zapewnieniu ludziom środków do życia, Stany Zjednoczone mają szansę uniknąć zbliżającego się chaosu.
Niejasne jest, co stanie się z prawem i porządkiem w świetle zamieszek, grabieży i przemocy rozprzestrzeniających się w całym kraju, ale te decyzje wyraźnie pokazują, że władze zdają sobie sprawę, że straciły zaufanie społeczeństwa. Z jednej strony, dobrze jest, gdy władze zdają sobie sprawę, że są oderwane od społeczeństwa, któremu mają służyć. Z drugiej strony, odzyskanie zaufania ludzi wymaga czegoś więcej niż tylko szybkiego, rewolucyjnego rozwiązania, którego konsekwencje nie zostały przetestowane.
Ludzie muszą wiedzieć, że jeśli chcą przywrócić swoje życie na właściwe tory, władze są po to, by im pomóc. A budowanie tego zaufania wymaga nowego sposobu myślenia i nowego procesu edukacyjnego.
W dzisiejszych czasach, kiedy każda trauma – czy to upadek banku, rozprzestrzenianie się wirusa, czy też nieuzasadniona śmierć człowieka – staje się kryzysem globalnym, ludzie powinni być świadomi swojej zależności od otoczenia społecznego i otrzymać od władz pewnego rodzaju ochronę przed nieoczekiwanymi kataklizmami. Dlatego władze – rząd federalny, rząd stanowy czy rada miejska – powinny zainicjować plan, który łączy naukę z zarabianiem.
Ponieważ bezrobocie i brak miejsc pracy są już bardzo wysokie i będą rosły jeszcze wyżej (być może z pewnymi wahaniami), osoby niezatrudnione i bez pracy są idealnymi kandydatami do programu. Otrzymają wystarczające świadczenia, aby zapewnić byt sobie i swoim rodzinom, ale będzie to uzależnione od uczestnictwa w kursach, począwszy od obsługi finansów osobistych, a skończywszy na zrozumieniu miejsca jednostki w zglobalizowanym świecie.
Kursy powinny być tworzone w taki sposób, aby uczestnicy nie tylko poznali wzajemnie powiązany system światowy, który determinuje nasze dzisiejsze życie, ale także nauczyli się, jak stać się jego pozytywnie aktywnymi elementami. Kursy powinny zwiększać poczucie odpowiedzialności jednostki wobec wspólnoty, miasta a w końcu kraju. Jednocześnie kraj, miasto i społeczność muszą dbać o potrzeby ludzi i dawać im wsparcie finansowe.
Jeśli ludzie żyją na ulicy, to jest to znak, że cała społeczność jest chora. Podobnie, jeśli ludzie czują, że grabież i spopielanie cudzej własności jest legalnym sposobem wyrażania gniewu, wskazuje to na poziom wyobcowania i apatii w społeczeństwie. Dlatego kursy powinny wzmacniać poczucie przynależności, wzajemnych powiązań i odpowiedzialności wobec własnej społeczności, miasta, państwa i kraju.
Z punktu widzenia władz kursy te nie powinny być postrzegane, jako usługa, lecz jako inwestycja. Spadek przestępczości, narkomanii, przemocy, nadużyć w rodzinie, depresji i innych zaburzeń psychicznych z nawiązką zrekompensuje środki zainwestowane w program nauki i zarabiania. W wyniku tego procesu uwolnione fundusze mogą być następnie ponownie zainwestowane w obiekty i działania wspólnotowe w celu dalszego wzmacniania solidarności.
W celu dostosowania całej społeczności do postawy solidarności i odpowiedzialności, również ludzie pracujący powinni wypełnić „zobowiązanie do kursu”, podobne do dzisiejszego „zobowiązania do bycia członkiem rady przysięgłych”. Będą jednak otrzymywali wynagrodzenie za czas poświęcony na kurs, pod warunkiem zdania testów.
Tylko dzięki kompleksowym i masowym wysiłkom na rzecz wprowadzenia nowych wartości w społeczności, przy jednoczesnym zapewnieniu ludziom środków do życia, Stany Zjednoczone mają szansę uniknąć zbliżającego się chaosu. Obecnie znajdują się one na skraju szaleństwa i konieczne jest podjęcie pilnych działań.
Źródło: https://bit.ly/2N2FPR1
Opublikowano dnia 18 czerwca 2020
Czy możesz wymieszać wodę i olej? Nie, nie możesz. Ale czy możesz sobie poradzić bez któregoś z nich? Nie, nie możesz. Czy wilk może stać się łośem? Nie, nie może. Czy chcielibyśmy tego? Broń Boże! Dlaczego więc wykluczamy różnorodność i integrację, jeśli chodzi o ludzi? Dlaczego walczymy o to, aby wszyscy byli tacy sami, kiedy to właśnie różnice między nami sprawiają, że ludzkość jest tak piękna, jeśli harmonijnie ze sobą współpracujemy?
Starając się, aby wszyscy byli tacy sami, błędnie interpretujemy włączenie i zwiększamy nienawiść, która już w nas istnieje.
Tak jak mężczyźni i kobiety różnią się od siebie, tak też są cztery różne rodzaje kolorów skóry: biały, czarny, żółty i czerwony. Podobnie jak mężczyźni i kobiety uzupełniają się, tak też te cztery typy ludzi. Nikt nie jest lepszy; nikt nie jest gorszy. Są po prostu tym – czterema rodzajami ludzi, których różnice przejawiają się między innymi kolorem skóry.
Możesz zapytać: „Ale jeśli jeden nie jest lepszy od drugiego, to dlaczego jest bigoteria?” Bigoteria nie ma nic wspólnego z kolorem skóry, wynika z ludzkiej natury: jesteśmy egocentryczni i oddaleni od siebie. Mówiąc najprościej, jesteśmy stworzeniami pełnymi nienawiści. Oczywiście nie są to nowe wiadomości; wiadomo o tym od Genesis (8:21), kiedy Bóg stwierdził: „Skłonność serca człowieka jest zła od jego młodości”.
Ta skłonność jest przyczyną, że choć ponad pół wieku upłynęło po wycofaniu się z segregacji w Stanach Zjednoczonych, nadal nie ma integracji. Starając się, aby wszyscy byli tacy sami, błędnie interpretujemy integrację i zwiększamy nienawiść, która już istnieje w nas.
Włączenie nie oznacza, że wszyscy stają się tacy sami. Oznacza to, że każdy jest zaangażowany w tworzenie wspólnego społeczeństwa, każdy zgodnie z jego unikalnymi cechami, a różnorodność unikalnych cech, które są zawarte w jednej wspólnej całości, tworzą zdrowy i solidny naród.
Ale, aby to zrobić ludzie muszą pokonać złą skłonność rządzącą ich sercami. Aby pokonać tę wrodzoną naturę, musimy wiedzieć kilka rzeczy: 1) Wszystkie części społeczeństwa amerykańskiego są niezbędne. Wyciągnij dowolną jego część, a upośledzisz cały naród. 2) Różne frakcje są niezbędne właśnie dlatego, że są różne. Co jedna może zrobić, żadna inna nie może. 3) Wyjątkowość każdej grupy musi działać, jako pozytywny wkład w całe społeczeństwo. W ten sposób różnorodność wzmocni społeczeństwo i zwiększy solidarność, w przeciwieństwie do bycia przyczyną napięcia i rozpadu w obecnej sytuacji, gdy nienawiść rozdziela frakcje. 4) Ostatecznym celem wszystkich frakcji musi być wzmocnienie i scalenie całego społeczeństwa amerykańskiego. Jeśli choć jedna z czterech grup pójdzie własną drogą, całe społeczeństwo rozpadnie się na kawałki.
Jako przykład pomyśl o drużynie koszykówki. Każdy gracz w drużynie ma określoną rolę (lub role) do odegrania, i każdy gracz również pomaga innym członkom drużyny w wypełnieniu ich ról. Jeśli drużyna wygra, nie jest to osobiste zwycięstwo jednego gracza; to wysiłek zespołu spowodował wyczyn.
W podobny sposób dzisiejsze społeczeństwo amerykańskie potrzebuje, aby gracze odegrali swoje role, a następnie pomagali sobie nawzajem i wspólnie realizowali zadanie zjednoczenia narodu amerykańskiego. Różnorodność populacji amerykańskiej może stworzyć najpiękniejsze i najlepiej prosperujące społeczeństwo na Ziemi, ale najpierw ludzie muszą zdecydować, że wolą się kochać, a nie nienawidzić.
Wybór miłości nie jest łatwy, ale nie ma innej drogi. Mówi się, że konieczność jest matką wynalazku. Dzisiaj konieczne jest, aby społeczeństwo amerykańskie zmieniło się na nowo, ponieważ znajduje się na krawędzi upadku. Najbliższe tygodnie i miesiące zadecydują, czy Ameryka pokona nienawiść, która rozprzestrzeniła się po całym kraju i stanie się latarnią nadziei dla zepsutego świata, czy też ulegnie odium i powróci do wojny domowej.
Źródło: https://bit.ly/2BePwcp
Opublikowano dnia 16 czerwca 2020
Rok wyborczy zawsze jest trudny. Ale ten rok wydaje się trudniejszy niż zwykle. Wojna handlowa z Chinami, która wydawało się, że ucichła wraz z podpisaniem 15 stycznia pierwszej fazy umowy handlowej, została wznowiona, gdyż Ameryka obwinia Chiny o rozprzestrzenienie się koronawirusa. Pomimo tego, że wirus sieje w USA spustoszenie, z prawie 2 milionami zarażonych osób, z czego ponad 100 000 to ofiary śmiertelne, Nagle w całym kraju Amerykanie wyszli na ulice dopuszczając się różnych aktów przemocy, aby zaprotestować przeciwko śmierci czarnego mężczyzny z rąk białego policjanta podczas nieudanego aresztowania. Ameryka naprawdę potrzebuje teraz superbohatera, ale na horyzoncie nikogo takiego nie widać. W miarę jak zbliża się dzień va banque dla Ameryki, losy kraju zależą od jego mieszkańców. Jeśli pokonają nienawiść i zjednoczą się ponad swoimi różnicami, Ameryka naprawdę będzie wielka. Jeśli tego nie zrobią, Ameryka zniknie.
Obecny wybuch jest czymś znacznie więcej niż śmiercią Floyda; dotyczy losu i przyszłości Ameryki. Proces jest dynamiczny i postępuje bardzo szybko w kierunku załamania społecznego i kto wie, co będzie dalej.
Z powyższego wynika, że sytuacja nie napawa optymizmem. Ludzie są wykończeni zamartwianiem się. Nie wiedzą, co przyniesie jutro, a niepewność powoduje niepokój. Nawet jeśli można pocieszyć się zakupami w miejscach, w których gospodarka została ponownie otwarta, ludzie często nie mogą sobie pozwolić na dużo, ponieważ blokada sprawiła, że stracili pracę. W tak niestabilnej sytuacji wystarczy jedna kropla, aby czara się przelała, a tą kroplą była nieuzasadniona śmierć George’a Floyda.
Obecny wybuch jest czymś znacznie więcej niż śmiercią Floyda; dotyczy losu i przyszłości Ameryki. Proces jest dynamiczny i bardzo szybko postępuje w kierunku załamania społecznego i kto wie, co będzie dalej.
Pod wieloma względami Stany Zjednoczone to współczesny Babilon – zbiór narodowości, wyznań i ras, które przybyły albo siłą, albo w pogoni za marzeniem. Marzenie już przeminęło, ale ludzie pozostali i nienawiść razem z nimi. Teraz muszą stworzyć naród inny niż wszystkie. Spośród najbardziej zróżnicowanego i podzielonego kolektywu ludzi, jaki kiedykolwiek zajmował jeden kraj, Amerykanie muszą znaleźć coś, wokół czego się zjednoczą z siłą większą niż ich podziały, wrogość i nieufność. Nie ma innego wyjścia. Jeśli nie znajdą sposobu, by się zjednoczyć, pogłębiające się przepaści rozerwą naród na kawałki.
Aby to zrobić, Ameryka musi przestać starać się, by wszyscy byli tacy sami. Ludzie nie są tacy sami, nawet nie powinni być. Tak jak żadne dwa narządy w naszym ciele nie są takie same, nie ma dwóch takich samych osób, a tym bardziej nie ma dwóch takich samych ras. Jednakże, podobnie jak wszystkie narządy w ciele są komplementarne i niezbędne dla istnienia ciała, tak samo jest w przypadku frakcji społeczeństwa amerykańskiego.
Różnorodności nie można wymazać; to jest coś co należy przyjąć! Jest to źródłem mocy, odporności i radości. Kiedy różne, nawet przeciwne organy w ciele współpracują harmonijnie ze sobą, jest to oznaką dobrego zdrowia. Frakcje amerykańskiego społeczeństwa mogą i muszą robić podobnie.
W nadchodzącym globalnym chaosie oczy wszystkich narodów skierowane są na Amerykę w oczekiwaniu na jej przykład. Teraz, gdy Ameryka jest rozdarta nienawiścią, jej skażone macki dotarły w różne miejsca – protesty wybuchły w Londynie, Berlinie i Toronto. Jeśli Amerykanie zdadzą sobie sprawę z odpowiedzialności spoczywającej na ich barkach, to może im to pomóc w znalezieniu siły do przezwyciężenia stuleci strachu, podejrzeń i nienawiści.
Historia ludzkości zawsze była pisana krwią, najczęściej krwią niewinnych ludzi. Żyjemy w czasach historycznych, kiedy cała rasa ludzka zbiega się w jedną globalną całość. Jest to z pewnością dramatyczna i historyczna przemiana, ale nie musimy pisać tego rozdziału jak w przeszłości; możemy to robić świadomie, chętnie, z własnej woli a zatem pokojowo. Stany Zjednoczone są liderem w tym procesie; są najpotężniejszym narodem, jego populacja jest najbardziej różnorodna, a ich problemy społeczne pokazują, jakie wyzwania stoją przed ludzkością. To stawia Stany Zjednoczone w wyjątkowej pozycji pioniera, który może utorować drogę nowej ludzkości, dając przykład działania ponad uprzedzeniami, wrogości i strachu. Ale czy naród amerykański zdecyduje się to zrobić? Zdecydują tylko oni.
Źródło: https://bit.ly/3hsVtD7
Opublikowano dnia 15 czerwca 2020
W prostocie leży klucz do szczęścia. Tak więc zmiana, jakiej teraz potrzebuje świat, to nie tylko powrót do podstaw, ale także powrót do prostoty. Gdybyśmy mogli spojrzeć na naszą planetę z wyższej perspektywy, tak jak astronauci opisują swoje spojrzenie z kosmosu, zrozumielibyśmy jasno, jak Ziemia obejmuje jedną ludzkość w oszałamiający, okrągły, ale prosty sposób bez podziałów.
Koronawirus prowadzi nas do nowego wymiaru egzystencji. Dramatycznie zmienił naszą rutynę i przyzwyczajenia, dzięki czemu możemy spojrzeć na siebie z innego punktu widzenia, zastanowić się nad tym, co jest istotne, a co jest zbędne.
Wirus oczyszcza nas z naszego złożonego i sztucznego życia, z naszego pokręconego i uciążliwego życia i przywraca znaczenie ciepła rodzinnego, myśli o odpowiedniej edukacji i prostocie, której potrzebujemy.
Rozpoczynamy życie w bardzo prosty sposób, blisko natury. Mężczyzna i kobieta rodzą się, dziecko rodzi się i potrzebuje tylko podstawowego pożywienia i opieki. Następnie, w miarę jak dziecko rośnie i rozwija się, rosną również wymagania, co do większej ilości dóbr i uwagi.
W naszych czasach gonimy za pieniędzmi, rozrywkami i sukcesami w naszej karierze. Marnujemy naszą energię i w końcu czujemy pustkę.
W miarę starzenia się, ponownie ciągnie nas do prostoty. Niekoniecznie tylko dlatego, że nasza energia z biegiem lat maleje, co jest fizjologiczną rzeczywistością, ale przede wszystkim dlatego, że wszystkie fantazyjne i zawiłe pułapki świata, który zbudowaliśmy, nie robią już na nas wrażenia. Człowiek na tym etapie życia ma tendencję do uświadamiania sobie, że im rzeczy prostsze, tym większe mają znaczenie. Taka jest również natura.
Zamiast złożoności, natura zmierza ku prostocie. Dlatego zaczynamy życie w prosty i naturalny sposób, i kończymy je tak samo. Wygląda na to, że im bardziej rozwijamy się, jako społeczeństwo, im bardziej ewoluujemy, jako ludzie, tym bardziej osiągamy szczyt, z którego my, jako społeczeństwo zaczynamy pragnąć prostego lecz znaczącego życia.
Jeśli przyjrzymy się kulturze, którą tworzyliśmy przez lata – muzyce, malarstwu, tańcowi – wszystkim ludzkim sposobom wyrażania głębokich wewnętrznych uczuć i myśli – zobaczymy, że każda rzecz, która nas inspiruje, i którą podziwiamy jest w końcu bliska naturze i stosunkowo prosta. To jest przyszłość ludzkości.
Tak więc po zakończeniu obecnej, skomplikowanej fazy, przez którą przechodzi świat poczujemy rosnącą atrakcyjność prostszego życia, w którym doświadczymy niezliczonej ilości smaków, z których najważniejszym jest smak miłości.
Prostota nie musi oznaczać mizernego życia, w którym nie ma się nic do roboty. Jest to życie, w którym bliżej identyfikujemy się z naturą, dzięki czemu zaczynamy odczuwać rolę, do której się rodzimy i to, czego natura od nas chce. Podświadomie, wszyscy chcemy znaleźć odpowiedź na to pytanie, odkryć tajemnicę życia i jego cel. To jest najprostsze pytanie życia, a także najgłębsze.
Koronawirus przyspiesza wewnętrzną analizę, która dokonuje się w nas. Pod presją natury budzą się istotne pytania. Wirus oczyszcza nas z naszego złożonego i sztucznego życia, z naszego pokręconego i uciążliwego życia, przywraca znaczenie ciepła rodzinnego, myśli o odpowiedniej edukacji i prostocie, której potrzebujemy.
Życie jest krótkie a styl życia, który pochłoną nas do tej pory, nie pozostawił nam czasu na zastanowienie się nad jego celem. Koronawirus daje nam szansę. Zachęca nas do myślenia i rozumienia, jak naprawdę żyć, a nie tylko istnieć i przetrwać. Jak? Znajdując radość w małych, ale znaczących rzeczach w życiu. Jest to o wiele prostsze niż się wydaje.
Źródło: https://bit.ly/2ULV98G
Opublikowano dnia 14 czerwca 2020
Rzeczywistość nie jest taka jak się nam ją przedstawia. Lawina niewiarygodnych i wprowadzających w błąd informacji rozprzestrzenia się na całym świecie w alarmującym tempie, szczególnie teraz, w środku pandemii COVID-19. Teorie spiskowe i zagrażająca życiu promocja fałszywych szczepionek przeciwko wirusowi rozprzestrzeniają się na całym świecie, mówią organizacje międzynarodowe. Prawdę mówiąc fałszywa rzeczywistość, którą teraz widzimy jest odzwierciedleniem kalibru łańcucha ludzkich połączeń, które stworzyliśmy między nami poprzez nasze relacje. Możemy odwrócić tę niepokojącą sytuację, wzmacniając zaufanie i wiarygodność w społeczeństwie, zmieniając nasze relacje.
Ta sieć kłamstw jest produktem celowej manipulacji wywodzącej się z partii i obozów politycznych, z wielkiego biznesu i silnych decydentów, którzy sprytnie wprowadzają fałszerstwa do codziennych publikacji.
Prezydent USA Donald Trump niedawno podpisał zarządzenie skierowane do firm od mediów społecznościowych w celu „obrony wolności słowa, która nigdy wcześniej w historii Ameryki nie była do tego stopnia zagrożona”. Akcja została podjęta po tym, jak Twitter oznaczył dwa z jego postów, jako „potencjalnie wprowadzające w błąd”. To, co zostanie uznane za godne zaufania, wyraźnie zależy od oceniającego. Media społecznościowe w dużej mierze zastąpiły tradycyjne media i stały się głównym dostawcą informacji. Jednak wiarygodność w środowisku online jest znacznie bardziej skomplikowana i mniej prostolinijna niż w tradycyjnych mediach. Sektor edukacyjno-naukowy przy Organizacji Narodów Zjednoczonych (UNESCO) nazywa to „skażeniem informacji”, problemem trudnym do rozwiązania, ponieważ wiele błędnych informacji rozpowszechnianych na platformach społecznościowych pozostaje niewykrytych.
Uzyskanie wiarygodnych, opartych na faktach informacji jest prawie niemożliwe. Trudno jest zaufać mediom, że działają w sposób uczciwy, uczciwy i bezstronny. Prawie zawsze pojawia się przesadzony opis, fałszywa informacja, mylący cytat lub opinia ukryta w artykule, jako fakt.
Ta sieć kłamstw jest produktem celowej manipulacji wywodzącej się z partii i obozów politycznych, z wielkiego biznesu i silnych decydentów, którzy sprytnie wprowadzają fałszerstwa do codziennych publikacji. Z tego powodu na świecie panuje zamęt mieszających się faktów i kłamstw, tego co jest wiarygodne i co nie. Jeśli jednak cofniemy się o krok i spojrzymy na to z innej perspektywy, uznamy, że społeczeństwo nie jest biernym widzem w tym spektaklu przeinaczania faktów. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do prawdy, więc z przyjemnością kupujemy kłamstwa, nawet je lubimy i płacimy za nie. Tam, gdzie jest popyt, jest podaż.
Nawet jeśli ktoś chciałby być prawym człowiekiem, nasz fałszywy świat szybko by go odrzucił. Jego prawda byłaby interpretowana, jako fałszywa. Nie możemy pozwolić sobie na to, aby nadal być propagatorami podziałów, pozwalając, aby egoistyczna natura, którą karmiliśmy prowadziła nas do dalszych zmagań w relacjach międzyludzkich. Nadszedł czas, aby zmierzyć się z aktualnym stanem naszego życia i zrozumieć, że potrzebujemy prawdziwej komunikacji, która otworzy nowe, wysokiej jakości więzi, które rozpaczliwie potrzebujemy rozwijać i szeroko rozprzestrzeniać. Taka komunikacja będzie nie tylko źródłem wiarygodnych informacji, ale także inicjatywą w kierunku przeprowadzenia edukacji społecznej, narzędziem i środkiem zapewniającym regularną i właściwą komunikację. W rzeczywistości potrzebny jest nowy system edukacji dla całego społeczeństwa, dzieci i dorosłych, który dałby nam dokładny obraz tego, na czym stoimy, co należy naprawić i jak wykonać zadanie, aby cieszyć się prawdziwie godnym zaufania światem.
Kiedy ta świadomość się w nas ustali, będziemy w stanie poprawnie przefiltrować zatrute informacje i ustanowić zupełnie nowe media, media, które stawiają ludzkie dobro na pierwszym miejscu. Te nowe media będą bezpiecznie zbudowane w oparciu o zasady działania podstawowych praw natury, połączonej rzeczywistości globalnego i integralnego świata, i będą dążyć do utrzymania zrównoważonego ducha w społeczeństwie i przyczyniać się wyłącznie do unii społecznej. Świat w jedności to świat prawdy.
Źródło: https://bit.ly/2MOzRDi
Opublikowano dnia 10 czerwca 2020
Dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia powiedział o COVID-19: „Fałszywe wiadomości rozprzestrzeniają się szybciej i łatwiej niż sam wirus”. Rzeczywiście, jeśli szukasz prawdy w dzisiejszym świecie, to prawda jest taka, że wszyscy kłamią. Każdy punkt informacyjny wypacza wiadomości i manipuluje nimi zgodnie z planem swojego właściciela.
Możemy nadal unikać szczerego poszukiwania duszy, czym powinniśmy się zajmować, i podążać drogą, którą przemierzamy od dziesięcioleci, ale jak widać doprowadzi nas to donikąd.
W przeszłości, kiedy gazety i telewizja otrzymywały fundusze od subskrybentów, od osób kupujących faktyczne egzemplarze gazet, prasa była zobowiązana do przekazywania czytelnikom lub widzom prawdziwych historii. Dziś, gdy media są własnością potentatów medialnych i zależą od reklamodawców, zobowiązane są służyć ich interesom, a uczciwe relacje przestały istnieć. Dobrą wiadomością, jeśli można to tak nazwać, jest to, że dzisiaj wszyscy już wiedzą, że wszyscy kłamią.
Nadal przyjmujemy wiadomości z mediów, ponieważ nie ma innego ich źródła, ale przynajmniej robimy to z odrobiną sceptycyzmu. Dzisiejsze media przywodzą na myśl skojarzenie, że są jak nasze jedzenie: duże, błyszczące i nieskazitelne z wyglądu. Ale do środka wpompowano hormony, sterydy i antybiotyki. Wszyscy to wiemy i wszyscy to jemy. Jaki mamy wybór?
Tutaj musimy być szczerzy wobec siebie. To prawda, że media są skorumpowane, ale od dawna nie jest to nowością. Powinniśmy więc zapytać: skąd pochodzą dziennikarze? Gdzie dorastali? Gdzie się kształcili? Gdzie nauczyli się zniekształcać i manipulować? Nauczyli się tego w tym samym miejscu, w którym my dorastaliśmy, gdzie my dostawaliśmy wykształcenie, gdzie nauczyliśmy się manipulować sobą nawzajem. Media nie są bardziej skorumpowane niż środowisko, które je wyhodowało, którym jesteśmy wszyscy. Powstały na nasz wzór i podobieństwo.
Aby uzyskać prawdziwe informacje, nie wystarczy potępić media; nie mogą być lepsze niż społeczeństwo, które je zrodziło. Zamiast tego musimy spojrzeć na siebie w lustrze, przyznać, że ludzie, których pouczamy naszą prawością, w rzeczywistości odzwierciedlają to kim jesteśmy i zadać sobie pytanie, czy jest to społeczeństwo, w którym chcemy żyć.
Jeśli tak, to nie ma na co narzekać. Ale jeśli nie, to wiele możemy zrobić. Możemy zacząć od zrozumienia, że wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni. Tak jak jedna osoba z koronawirusem może zarazić dziesiątki osób, jeśli nie więcej, takie samo pole rażenia mają nasze działania, a nawet nasze myśli. Kiedy wzajemna niechęć osiąga wysoki poziom, ludzie będą wyrządzać zło innym odzwierciedlając to, co czują w sobie. Ale kiedy czują się związani ze swoimi społecznościami i krajami, kiedy troszczą się o swoich sąsiadów, wtedy nie wyrządzą im krzywdy. Zatem źródłem problemu, który tworzy złą prasę, jest to, że „człowiek człowiekowi wilkiem”. Jeśli jesteśmy wobec siebie źli, czy możemy narzekać, że ktoś inny jest dla nas zły?
W naszych działaniach nie uwzględnione jest motto JFK: „Nie pytaj, co twój kraj może dla ciebie zrobić; pytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju”, a jeśli już, to od razu narzekamy, że to nie działa. Zasadniczo wszyscy zgadzamy się z JFK, ale chcemy, aby wszyscy inni poszli pierwsi. Przy takim nastawieniu umrzemy, zanim ktokolwiek coś zrobi.
Teraźniejszość jest jaka jest, ponieważ nie szukaliśmy sposobów na poprawienie tego, jak się do siebie odnosimy i w jaki sposób pielęgnujemy społeczeństwo, w którym żyjemy. Możemy nadal unikać szczerego poszukiwania duszy, czym powinniśmy się zajmować, i podążać drogą, którą przemierzamy od dziesięcioleci, ale jak widać doprowadzi nas to donikąd.
Alternatywnie możemy zdecydować, że musimy w końcu wstać z kanapy i zacząć pracować dla siebie nawzajem. Nie wymaga to radykalnych zmian; nie musimy przekazywać naszych oszczędności, jeśli takie mamy i nie musimy poświęcać niczego. Musimy tylko spojrzeć w głąb siebie i obserwować, jak odnosimy się do siebie nawzajem, ponieważ tutaj naprawdę jesteśmy chorzy. To jest wirus, który przekazujemy sobie rano, w południe i wieczorem. Jeśli chcemy stać się wrażliwi na dobro innych, zrobimy to, pod warunkiem, że będziemy chcieli zrobić to razem. To jest idea, którą musimy promować, aby wspólnie budować troskliwe społeczeństwo, w którym ludzie są odpowiedzialni za siebie nawzajem. Jeśli zastosujemy tę drobną zmianę w naszej mentalności, zobaczymy inny świat. Razem możemy przenosić góry.
Źródło: https://bit.ly/37jhNua
Opublikowano dnia 3 czerwca 2020
Jeśli istnieje jeden widoczny element, który z powodu pandemii uosabia drastyczną zmianę naszego stylu życia, to jest to masowe stosowanie masek. Nasze nowe, niemal pozbawione twarzy społeczeństwo otwiera zupełnie nowe spojrzenie na osobiste interakcje, ponieważ niektóre badania sugerują, że zasłanianie twarzy może spowodować podejrzenia między ludźmi. Z drugiej strony COVID-19 zdołał prześlizgnąć się przez maskę ludzkości, aby ujawnić nasze egoistyczne zachowanie, dając nam możliwość wzniesienia się ponad zewnętrzne bariery między nami i wniknięcia w głąb naszych serc.
Noszenie masek, by zapobiec zarażeniu koronawirusem jest paradygmatem kulturowym obcym w zachodnim świecie, więc „na początku możemy stać się wobec siebie niezwykle nieufni ” – powiedział Francis Dodsworth, starszy brytyjski kryminolog z Uniwersytetu w Kingston, w obecnym kontekście, gdy naukowcy na całym świecie debatują nad tym, jak ten nowy stan społeczny wpłynie na relacje międzyludzkie.
Twarz, podobnie jak całe ciało przekazuje informacje, które pomagają nam w przyswajaniu niewerbalnych wskazówek komunikacyjnych. Twarz pomaga nam zrozumieć drugiego i dowiedzieć się, kim jest człowiek stojący przed nami, jakie są jego odczucia i intencje. W związku z tym wymóg noszenia masek w miejscach publicznych z powodu koronawirusa ograniczył przekazywanie wiadomości i utrudnił komunikację niewerbalną między nami.
Ukryte Błogosławieństwo
Na przykład ja uważam, że nasza maskaradowa rzeczywistość to dobra i interesująca sytuacja. Dobrze jest zrozumieć, że nie znamy i nie rozpoznajemy osoby, która stoi przed nami. Lepiej jest odnosić się do człowieka, jakby był obcy, którego tak naprawdę nie rozumiemy. Przecież nie znamy cudzych pragnień i intencji – nie mamy żadnej wskazówki ani sposobu, aby je znać.
Taka niejasna sytuacja wymaga od nas stwierdzenia, że po prostu musimy podjąć duży wysiłek, aby poznać osobę stojącą za maską. Powinniśmy osiągnąć taki poziom komunikacji, który uaktywni w nas wewnętrzną potrzebę, aby osoba stojąca przed nami otworzyła swoje serce. Nie powinniśmy szukać znaków w wyrazie twarzy drugiej osoby, uśmiechu czy mimiki ust, wszystko to jest zewnętrzne. Powinniśmy raczej łączyć się z sercem drugiej osoby, a wtedy będziemy mieć pewność, że ma ona dobre intencje w stosunku do nas. A jeśli będziemy zachowywać się z taką samą dobrą intencją wobec innych, we wzajemnej odpowiedzialności, współpracy i pozytywnym nastawieniu, nie będziemy potrzebować więcej masek czy przebrań, ponieważ zostanie zbudowane zaufanie.
COVID-19 jest bardzo sprytny. Jego działania nie są tylko materią biologiczną, ale wirus poprzez materię działa na nas i uczy nas, jak być ludźmi. Natura, jak pokazuje koronawirus wymaga od nas zmiany w kontaktach międzyludzkich. Jeśli nie podejmiemy starań, aby poprawić jakość naszych interakcji, nie będziemy mogli zbliżyć się do siebie w żaden sposób. Będziemy blokowani od siebie nawzajem, niezdolni do komunikowania się, z ogromnym poczuciem odrzucenia, niezdolni do przezwyciężenia oporów wewnętrznych, nawet bez maski i będąc w kilkucentymetrowej odległości od siebie.
Aby osiągnąć właściwą formę komunikacji między nami – która jest solidną podstawą każdej relacji – musimy się zmienić i dostosować do znormalizowanej formy interakcji, która istnieje w naturze, która jest symbiotyczna i kooperatywna. Naszym następnym etapem będzie stworzenie czegoś bardziej jakościowego niż połączenie daj-i-weź, będzie to skupienie się na naszych relacjach, na dostarczaniu korzyści innym poprzez więź zakorzenioną w przyjaźni i bliskości serc.
Dopóki nasze serca nie będą bliskie i nie będziemy uważać się za jedno społeczeństwo, charakteryzujące się braniem pod uwagę innych i dobrym nastawieniem do nich, będziemy musieli nosić maski. W rzeczywistości, to co musimy teraz zrobić, to zaciągnąć zasłonę przed wszystkimi naszymi egoistycznymi pragnieniami i komunikować się z innymi ludźmi serce-do-serca przez zasłonięte zasłony. Oznacza to, że intencje i myśli powinny być z korzyścią dla innych, a nie ich kosztem. W miarę jak zasuwamy zasłonę na wszelkie egoistyczne pragnienia, które się pojawiają, stopniowo otwieramy na siebie nasze serca, jako kanał pozytywnej komunikacji i zrozumienia. Wtedy ludzkość odkryje swoje najlepsze oblicze.
Źródło: https://nws.mx/3ceFRQ3
Opublikowano dnia 1 czerwca 2020
Koronawirus grozi światu wielkimi niepokojami, rewolucjami i wojną światową. Ścieżka cierpienia, na którą wchodzimy, idąc przeciw naturze i nie dążąc do integralnej społeczności, przyniesie nam wiele różnych nieszczęść i problemów, aż do nowej wojny światowej. Niestety świat nadal rządzony jest przez egoistyczne rządy, które są zainteresowane głównie własnymi korzyściami i swoimi krzesłami.
Co należy zrobić, aby zmienić kierunek ruchu w lepszą stronę? Teraz mają miejsce gorące debaty na temat tego, czy koronawirus jest produktem natury, czy też został wygenerowany w laboratorium, w czym USA oskarża Chiny.
Ale nie sądzę, żeby było to tak ważne, skąd dokładnie pojawił się wirus, jeśli miał działać przeciwko ludzkości, która nie spełnia warunków prawidłowego połączenia między wszystkimi elementami natury. Bez względu na to, skąd pochodzi wirus, z rynku czy z laboratorium, jest to konsekwencja ludzkiego egoizmu, który nie został naprawiony na czas. Oczywiste jest, że w pierwszej chwili wszyscy obwiniają Chiny. Ale czego tak naprawdę chcemy od tego kraju? Jest to egoistyczny system, taki sam, jak wszystkie inne, tylko ze swoim specyficznym charakterem.
Każdy na ich miejscu postąpiłby dokładnie tak samo. Każdy naród chciałby stać się tak silnym i wielkim jak Chiny. My sami, zaślepieni żądzą zysku, przenieślibyśmy całą produkcję do Chin i pozwolilibyśmy im zdobyć taką moc. Więc o co my ich teraz obwiniamy?
Chińczycy otrzymali to wszystko i sumiennie, gorliwie pracowali, aby zaspokoić wszystkie nasze potrzeby, uzasadniając fakt, że my przekazaliśmy im całą pracę. My daliśmy możliwość temu narodowi powstać w krótkim czasie, a teraz oburzamy się, że nam się to nie podoba. Nie mamy kogo obwiniać, oprócz siebie samych. Na razie epidemia rozprzestrzenia się coraz bardziej i bardziej z powodu naszego pragnienia, aby ją skorygować w egoistyczny sposób, nie dążąc do większej integracji. Żyjemy na kuli ziemskiej w integralnym systemie: nieożywiona natura, rośliny, zwierzęta i ludzie.
Wszystkie cztery poziomy natury muszą utrzymywać połączenie i wspierać się nawzajem. Nieożywiony, roślinny i zwierzęcy świat żyją w jednej symbiozie i karmią się nawzajem. Ale wyższy poziom, człowiek tego świata bezlitośnie niszczy wszystkie pozostałe poziomy, chociaż jego umysłem mógłby zrozumieć, że należy działać w inny sposób. Tutaj istnieje rozbieżność między rozumem, który uświadamia sobie konieczność bardziej altruistycznego zachowania i budowania integralnego społeczeństwa, i prymitywnym egoizmem, który wymaga od nas, aby więcej urwać i zmyć się. I one ciągle walczą ze sobą nawzajem.
Ale tutaj nagle pojawia się wirus i pomaga nam zmienić nasz stosunek do społeczeństwa ludzkiego, które musi stać się integralnym, globalnym, zamkniętym, opartym na wzajemnej pomocy. W przeciwnym razie z pewnością dojdziemy do wojny światowej i całkowitej samozagłady. Droga do integralnego społeczeństwa jest możliwa tylko poprzez edukację człowieka, uczenie się, aby wszyscy zrozumieli, w jakim świecie żyjemy, czego wymaga od nas natura, czym jest wyższa, integralna siła natury, prowadząca nas do doskonałego stanu, a także co przeszkadza nam w wypełnieniu wskazówek natury i połączenie się za pomocą dobrych połączeń.
Cała populacja Ziemi musi się tego nauczyć. A jeśli tylko zaczniemy się uczyć, nie zobaczymy już więcej epidemii. Nawet jeśli na razie nie jesteśmy w stanie zrealizować tego integralnego połączenia i dopiero zaczęliśmy je studiować – najważniejsze jest, aby zacząć, i my zobaczymy, jak to od razu ułatwia nasze całe życie!
To natychmiast nam pomoże, nagle odkryjemy nowe możliwości dla utrzymania biznesu, przemysłu, miejsc pracy, rodzin, rozpatrując wszystko jako jeden zamknięty system. Jeśli nadal będziemy działać jako egoiści, którzy uważają, że możliwe jest czerpanie zysków kosztem innych, to więcej to się nie uda.
Dla ulepszenia nie wymaga się dużo czasu, jak tylko zaczniemy uczyć się, zmiany natychmiast nastąpią: my sami się zmienimy i z tego zrozumiemy, co należy zmienić.
Ciąg dalszy nastąpi…
Z programu „Globalne perspektywy“, 01.05.2020
Opublikowano dnia 1 czerwca 2020
Zaczęło się od chorych i starszych, ale nikt nie był zaniepokojony. Potem zdrowi starsi zaczęli umierać i trochę się zmartwiliśmy. Po pewnym czasie dorośli w wieku 50, 40 i 30 lat zaczęli chorować i umierać, i zdaliśmy sobie sprawę, że musimy coś z tym zrobić, więc wprowadziliśmy dystans społeczny i zostaliśmy w domach.
Nie zrozumieliśmy wiadomości, którą nam wysłano, obawialiśmy się tylko o nasze zdrowie, więc zamknęliśmy się na kwarantannie, dopóki pandemia nie ustąpiła i mogliśmy wyjść ponownie. Ale nie dotarła do nas wiadomość: trzymajcie się od siebie z daleka; nie jesteście dla siebie dobrzy; jesteście dla siebie wredni, więc trzymajcie się z daleka. Ale kiedy ilość zarażeń zmniejszyła się i nadal nie zrozumieliśmy, zaczęliśmy łagodzić blokadę i ponownie otwierać gospodarkę.
Teraz koronawirus dotyka nasze dzieci. W Europie i Stanach Zjednoczonych dzieci chorują i umierają na COVID-19. Wkrótce będzie to miało miejsce na całym świecie, lub jak to ujął gubernator Nowego Jorku Andrew Cuomo: „Dziś musimy wziąć pod uwagę, że wybuch epidemii w dowolnym miejscu oznacza epidemię wszędzie”.
Istotnie, kluczem do rozwiązania kryzysu COVID-19 jest zrozumienie, że jesteśmy integralnym, współzależnym społeczeństwem. Minęły czasy rozwiązań lokalnych, regionalnych, a nawet krajowych. Wszystko dzisiaj jest globalne: gospodarka, media, zanieczyszczenie środowiska i pandemia. Im szybciej to zrozumiemy, tym szybciej rozwiążemy ten kryzys.
Nie ma jednego problemu, którego nie moglibyśmy rozwiązać w mgnieniu oka, gdybyśmy zdali sobie sprawę, że cały świat jest ze sobą połączony. Jest więcej niż wystarczająca ilość jedzenia, aby wyżywić całą ludzkość, ale wolimy wyrzucić żywność wyprodukowaną, której nie możemy sprzedać. Jest więcej niż wystarczająca ilość pieniędzy, aby zagwarantować minimalny standard życia każdemu z nas, ale wolimy zatrzymać nasze pieniądze dla siebie i pozwolić biednym i głodnym, aby sami zatroszczyli się o siebie. Paliwa jest więcej niż potrzebujemy, aby zapewnić wszystkim ciepło w zimie, chłód latem i zdrowie przez cały rok. Istnieje potężna sieć internetowa, z której wszyscy moglibyśmy korzystać w celach edukacyjnych i rozrywkowych, ale nie chcemy dzielić się naszymi udogodnieniami.
Gromadzimy i zbieramy, i zbieramy, podczas gdy inni, niewiele mając, wciąż tracą coraz więcej, aż w końcu nie będą już w stanie utrzymać się i staną się słabi i chorzy. A kiedy to nastąpi, wpływ będzie mieć na nas wszystkich. Nie ma znaczenia, gdzie wirus pojawił się pierwszy, ponieważ tak naprawdę nie pojawił się w konkretnym miejscu na ziemi; zaatakował chorą ludzkość, jaką staliśmy się. Jesteśmy chorzy w stosunku do siebie nawzajem, a zatem chorują też nasze ciała od siebie nawzajem.
Czas zakończyć cierpienie. Nadszedł czas, aby na nowo zorganizować społeczeństwo i zapewnić każdemu człowiekowi podstawy do życia oraz wiedzę o naszym wzajemnym powiązaniu. Nadszedł czas, abyśmy wszyscy, jako społeczeństwo zdali sobie sprawę, że nasze podejście do siebie nawzajem i do natury jest obrzydliwe. Nie tylko w sensie moralnym, ale także w sensie fizycznym. Obrzydzamy się sobie nawzajem w myślach. Życzymy innym najgorszego, ale narzekamy, gdy inni życzą nam tego samego.
Jedynym sposobem na powstrzymanie tego szaleństwa, uzdrowienie naszego ciała i uzdrowienie umysłu jest ustanowienie uzupełniającego systemu edukacji. Nie będzie obejmował profesjonalnych szkoleń. Skoncentruje się raczej na naszych umiejętnościach społecznych. Nie na naszych manierach, ale na naszym podejściu. Dowiemy się, jakie korzyści płyną z pozytywnych przemyśleń na temat innych i jak je w nas pielęgnować.
Dowiemy się o sieci współzależności natury i jak ją zbudować między sobą. Zobaczymy, jak natura zachowuje równowagę we wszystkich swoich systemach, jak systemy utrzymują równowagę między sobą, a także nauczymy się, jak tworzyć własne systemy społeczne, i jak harmonijnie współpracować z innymi systemami społecznymi. I wreszcie, dowiemy się jak natura utrzymuje zdrowie każdego gatunku, i jak możemy zachować własne zdrowie.
Musimy to zrobić teraz, zanim umrze więcej dzieci, zanim więcej ludzi będzie niepotrzebnie cierpieć i zanim natura nauczy nas wzajemnego połączenia poprzez kolejny bolesny cios.
Źródło: https://bit.ly/302QnXQ
Opublikowano dnia 31 maja 2020
Nie wracamy do biznesu działającego, jak zwykle. Powróciło zanieczyszczenie powietrza w Chinach, ponieważ fabryki znów pracują pełną parą, ale kupujący nie wrócą do czasów sprzed COVID-19. Amerykę czekają bankructwa i wyższe podatki – mówi Larry Fink z BlackRock, największy na świecie menadżer aktywów; Europa prawdopodobnie podniesie podatki, aby pokryć swoje „dotacje na odbudowę po COVID-19”, jak twierdzi Reuters, a światowy rynek luksusu „zmierza w kierunku 18 procentowego spadku”, pisze South China Morning Post.
„W miarę jak ludzie poznają znaczenie solidarności, wzajemnej odpowiedzialności i innych elementów kapitału społecznego, ich poczucie wartości będzie rosło, gdy staną się aktywnymi członkami, którzy będą realizować te wartości w praktyce”.
Więc nie wracamy do biznesu, jak zwykle. Ale to nie tylko z powodu wyższych podatków i bezrobocia. Nie wracamy do tego, kim byliśmy, ponieważ to kim byliśmy doprowadziło nas do tego, gdzie jesteśmy – wchodzimy i wychodzimy z blokad, martwimy się o przyszłość, nie jesteśmy pewni, co do teraźniejszości i generalnie tkwimy w miejscu. Wielu ludzi po prostu nie chce wracać do swojego poprzedniego życia; nie było tak wspaniale.
Ponieważ bezrobocie utrzyma się na wysokim poziomie i wielu ludzi będzie się stresować za gotówkę, a ci, którzy są zatrudnieni, również nie będą skakać z zawrotną prędkością do czasów sprzed epidemii, wiele firm nie przetrwa. A jeśli nadal będziemy mieć dodatkową gotówkę, rosnące podatki i bankructwa zdławią i tak już niewielki zapał do wyjścia na zakupy.
Światło na końcu tunelu
Pomimo tego wszystkiego, co właśnie napisałem jestem bardzo zadowolony z tego, gdzie teraz jesteśmy, choć żałuję, że nie dotarliśmy tu w łatwiejszy sposób. Tak czy inaczej doszliśmy wreszcie do nieuniknionego stanu, w którym władze muszą zająć się tym problemem. Świadczenia dla bezrobotnych i kupony żywnościowe niczego nie rozwiążą. Dziesiątki milionów ludzi na stałe zniknęło z rynku pracy, a przewiduje się, że liczby te tylko będą rosły.
Struktura społeczeństwa wymaga przemyślenia i całkowitej przebudowy. Jedynym sposobem na uniknięcie całkowitego załamania społecznego, wybuchu gwałtownych zamieszek, wprowadzenia stanu wojennego i kto wie, jakich innych katastrof, jest zrobienie dwóch prostych rzeczy:
1. Zapewnić każdej osobie uprawnionej do świadczeń rządowych stypendium, które zastąpi wszystkie inne świadczenia. Stypendium będzie wystarczające, aby umożliwić godne – choć nie hojne – życie. Jedzenie, odzież, mieszkanie, opieka zdrowotna, edukacja oraz część rekreacyjna i wypoczynkowa muszą być dane każdej osobie. To są podstawowe potrzeby ludzkie a nie luksusy.
2. W zamian za otrzymane stypendium, każda osoba weźmie udział w kursach, które dostarczą informacji o świecie, w którym żyjemy, zarówno w zakresie zarządzania, podstawowych finansów i innych umiejętności życiowych, jak i bardziej wyczerpujących informacji o sytuacji dzisiejszego świata po kryzysie koronawirusowym.
Celem tych studiów jest nie tylko edukowanie ludzi, choć to również jest ważne. Celem jest pomoc w nawiązywaniu kontaktów społecznych i emocjonalnych między sobą, z rodziną, miastem i krajem. Ludzie, którzy czują, że są tam, gdzie ich miejsce, nie wychodzą i nie niszczą własnych miast czy krajów, zwłaszcza jeśli ich osobiste finanse są zabezpieczone.
Z czasem absolwenci programu sami staną się nauczycielami, ponieważ coraz więcej osób na stałe straci pracę. Ale w odróżnieniu od dzisiejszych czasów, gdzie bezrobotni często czują się zdegradowani i tracą poczucie własnej wartości, wkład społeczny programu studiów będzie tak duży, że ludzie chętnie się do niego włączą.
W miarę jak ludzie poznają znaczenie solidarności, wzajemnej odpowiedzialności i innych elementów kapitału społecznego, ich poczucie wartości będzie rosło, gdy staną się aktywnymi członkami, którzy będą realizować te wartości w praktyce. Tak jak dzisiaj oferujemy usługi społeczne i uważamy je za ważne, tak osoby zaangażowane w te studia staną się tak połączone, tak troskliwe, że zmienią całą atmosferę w swoich dzielnicach i społecznościach. Ich ogromny wkład w spójność społeczeństwa będzie tak znaczący, że staną się filarami społeczeństwa, podstawą do budowania trwałych i szczęśliwych społeczności.
Jeśli ta świetlana przyszłość wydaje się nam niejasna, to dlatego, że nie do końca zrozumieliśmy głębokość przemiany, jaką COVID-19 dokonał w nas wszystkich. Ona zmieniła nas na zawsze. Kiedy znajdziemy się na drugim końcu zarazy, będziemy za to wdzięczni i być może będziemy tylko żałować, że potrzebna nam była pandemia, aby pokazać nam to, co oczywiste.
Źródło: https://bit.ly/2zCHTMs
Opublikowano dnia 29 maja 2020
Obecny kryzys związany z Covid – 19 spowodował, że wykorzystywanie technologii stało się tak duże, że praktycznie każda dziedzina naszego życia przeniosła się w online: usługi, praca i komunikacja. Jednak innowacja, której wymaga się teraz od ludzkości znacznie wykracza poza technologiczną, która jest tylko środkiem do królestwa prawdziwych innowacji społecznych. Modernizacja naszego ludzkiego połączenia, najgłębszego i najistotniejszego oprogramowania ze wszystkich, to włąśnie innowacja społeczna, która pozwoli nam przetrwać i bezpiecznie przejść przez XXI wiek.
„Jeśli będziemy odnosić się do innych z troską i również zatroszczymy się o otaczający nas ekosystem, upodobnimy się do niego i zaczniemy funkcjonować w nim, jako integralna całość“.
Globalny wstrząs, który wywołała pandemia koronovirusa ujawnił jak bardzo jesteśmy ze sobą połączeni i współzależni od siebie, a także bezbronni w stosunku do natury, nawet o tym nie wiedząc. Ludzkość jest zainfekowana nadmiernym EGO, które powoduje, że każdy pragnie być w lepszej sytuacji od innych i stara się kontrolować innych. Ta głęboko zakorzeniona egoistyczna postawa jest diametralnie przeciwna integralności występującej w całym systemie przyrody, co jest coraz bardziej widoczne.
Zderzyliśmy się ze zjawiskiem, z którego można wyciągnąć cenną naukę na temat empatii: musimy myśleć o dobrobycie innych, ponieważ w zamkniętym systemie, takim w jakim funkcjonujemy, mój dobry los zależy od dobrego losu innych. W związku z tym, metodą połączenia sprzeczności pomiędzy ludzkim ego a naturą jest polepszenie społecznych relacji między nami. Przełomowa zmiana w tej materii jest absolutnym wymogiem.
Osiągając społeczny przełom
Przede wszystkim musimy zrozumieć, że należymy do jednego systemu, jednej połączonej globalnej rodziny. Następnie musimy zdać sobie sprawę, że nasz przyszły dobrobyt zależy od dobrych relacji miedzy nami, niezależnie od pochodzenia, narodowości, płci czy koloru skóry. Po trzecie, musimy poznać i nauczać innych integralnych praw natury, które można zawrzeć w sentencji „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego” i wprowadzić je jak najszybciej w życie.
Jeśli będziemy odnosić się do innych z troską i zadbamy o otaczający nas ekosystem, będziemy prosperować w tym integralnym świecie upodabniając się do niego. Nasze ludzkie pragnienia i intencje są najpotężniejszą siłą w naturze i wpływają na wszystko, co dzieje się na świecie. Zatem, jeśli my – ludzie pozytywnie zmienimy nasze nastawienie do innych, będziemy systematycznie uodporniać się na wszelkie potencjalne choroby lub szkody.
Takiej transformacji potrzebujemy, wszechobecnej innowacji społecznej, która wykracza poza przełom technologiczny. Jeśli zamanifestujemy wzajemną odpowiedzialność, odkryjemy w naturze wystarczającą ilość zasobów, aby zadowolić wszystkich. Nikt niczego się nie boi, bo nikomu niczego nie zabraknie.
Tak więc zadziwiające innowacje społeczne będą wynikać z bardziej wewnętrznego podejścia w naszych relacjach, z bliskości naszych serc. To nowe przyciąganie pomoże nam wspólnie wznieść się na poziom, na którym możemy zrozumieć wielki cel życia, esencję naszego istnienia, gdzie jesteśmy ściśle ze sobą powiązani jak w sieci. Dlatego zmiana w relacjach międzyludzkich uruchomi w całym systemie daleko idące wpływy pozytywnie oddziaływując na nasze zdrowie, zatrudnienie, ekonomię, edukację oraz zapewniając dobrą przyszłość wszystkim na całym świecie, jako jednej dużej rodzinie.
Źródło: https://bit.ly/3c4LH6d
Opublikowano dnia 28 maja 2020
Połowa biznesów zamkniętych na czas kwarantanny już nie będzie w stanie się odnowić. Jeśli biznes dotyczy prostego, tradycyjnego jedzenia, do którego ludzie są przyzwyczajeni, to on na pewno pozostanie. Ale wszystko zbędne i niepotrzebne zniknie.
Wszystko to wyjaśni się bardzo szybko w praktyce: kiedy właściciele powrócą, aby otworzyć swoje biznesy, będzie jasne, czego teraz potrzebuje społeczeństwo a czego już nie potrzebuje.
Jutro będziemy potrzebować jeszcze mniej, pojutrze – jeszcze mniej, ponieważ wirus nie zniknie i ograniczenia pozostaną. Wirus będzie mutował i powracał w różnych formach, i w ten sposób lekarstwo, którym jest ten wirus wyrówna nas i skieruje we właściwym kierunku. Przecież powiedziano, że cios Stwórcy uzdrawia.
Żyjemy w wielkim czasie. Ten, kto teraz pomoże ludzkości przyjąć nową formę, zbuduje w ten sposób swoją duszę, stanie się pomocnikiem Stwórcy.
Stwórcy nic nie kosztuje zmiana świata. On może przykryć go w jednej chwili: obrócić przełącznik i znikniemy. Nie umrzemy, a właśnie znikniemy – było stworzenie i nie ma. Wszakże całe stworzenie jest konsekwencją Wyższego Światła. Ale program stworzenia, to uczynienie z nas – za naszą zgodą i pragnieniem, na własne życzenie, takie stworzenia, jak zamyślił Stwórca, podobne do Niego. Tylko w tym kierunku działa Wyższe Światło.
Potrzeba zmiany musi pochodzić z dołu, z ludzkiego umysłu i uczuć, aby człowiek zaczął się zmieniać i pracować nad całym stworzeniem. Powinien chcieć zmniejszyć swój egoizm i działać na dobro innych i ogólnej siły stworzenia. Człowiek musi dojść do tego, co nazywa się rozwojem. Stwórca nie chce nas tak po prostu ograniczać – On nas uczy, leczy.
Z lekcji według artykułu „Zjednoczenie świata w ostatnim pokoleniu”, 26.04.2020
Opublikowano dnia 27 maja 2020
Bóle porodowe ludzkości mogą dać początek nowemu zdrowemu światu
Po obecnej pandemii żadna inna siła na świecie nie ma większego znaczenia dla narodzin nowego społeczeństwa niż postać matki. Świat ukazał się nam, jako integralny, globalny system. Oznacza to, że świat zmusza nas do traktowania siebie tak samo, jak traktują nas nasze matki, tworząc środowisko wypełnione miłością i obdarzaniem.
Poza obchodami Dnia Matki, zaznaczonymi w kalendarzu, jako przypomnienie ważnej roli kobiet, dzięki którym narodziły się pokolenia, ogromne znaczenie ma ich wkład w budowanie nowego świata. Właśnie w jakości macierzyństwa istnieje specjalna moc, która może zmienić rzeczywistość na lepsze.
Globalny wybuch COVID-19 przyspieszył etap narodzin w procesie powstawania nowej rzeczywistości.
-Michael Laitman
Chociaż przy pomocy mężczyzny – widzimy, że to matka poczyna i rodzi człowieka, pielęgnuje, karmi i wychowuje dziecko, aż stanie się ono gotowe do życia. W ten sam sposób wszystkie matki, każda kobieta na świecie, musi widzieć w tym krytycznym procesie transformacji, przez który przechodzi świat, swoją szansę na przeniesienie ludzkości na wyższy poziom istnienia – poziom harmonijnych relacji między nami, taki jaki daje swojemu nowonarodzonemu dziecku.
Globalny wybuch COVID-19 przyspieszył proces pracy przy narodzinach nowej rzeczywistości. Powoduje to ból i ciężką pracę, ale rezultatem może być solidny i zdrowy świat zamiast poprzedniego, który doprowadził nas do kryzysu, który obecnie próbujemy przezwyciężyć.
Ludzkość uczy się raczkować
Nasz ludzki rozwój przeszedł dwa ogólne etapy. Pierwszy etap rozegrał się wśród mężczyzn i charakteryzował się wojnami, destabilizacją finansową, różnymi ogólnoświatowymi niefortunnymi wydarzeniami i ciosami, które nie miałyby miejsca pod nadzorem kobiet. Teraz przechodzimy do etapu, w którym matka, kobieta musi przyjąć rolę edukowania świata i wyznaczania kierunku dla osiągnięcia pożądanej rzeczywistości, którą musimy sobie wyobrazić. Dlatego ten krytyczny czas, to czas kobiety. Aby jednak zrealizować ten szlachetny cel, kobiety muszą nauczyć się, jak łączyć się z innymi kobietami wznosząc się ponad swoje ego w imię naprawy świata. Jakkolwiek trudna praca, ale nie ma wyboru – musi zostać wykonana.
Jedność to miłe słowo, ale trudne do wprowadzenia w życie. Ani mężczyźni, ani kobiety nie rodzą się z tendencją do zjednoczenia, ale osiągnęliśmy etap w naszym rozwoju, w którym nie pozostaje nam nic innego, jak się połączyć. To kwestia przetrwania naszych własnych dzieci i całej ludzkości. Tak więc, każdy krok w kierunku połączenia, bez względu na to, jak mały jest ogromnym krokiem w kierunku prawdziwych narodzin nowej ludzkości i sprawienia, by stabilnie rosła. Tylko kobiety będą mogły pełnić tę kluczową rolę, edukować i dawać przykład do naśladowania, jak się jednoczyć. Kobiety mogą domagać się, prawidłowego połączenia mężczyzn i wskazując drogę, poprowadzimy cały świat w kierunku naprawy.
O jakim rodzaju połączenia mówimy? W ramach ewolucji człowieka musimy teraz rozwijać nową jakość: troskę o całe społeczeństwo. Kiedy powstaje wspólne pragnienie, aby połączyć się tak, jakbyśmy byli jedną osobą – pragnienie dobrobytu wszystkich ludzi, jakby byli naszymi dziećmi – manifestuje się specjalna siła jednocząca, pozytywna siła, która zmienia rzeczywistość na lepsze.
Aby się ze sobą połączyć, matki muszą nauczyć się pokonywać naturalny dystans między nimi i przekraczać swoje osobiste interesy. Kobiety muszą stopniowo odczuwać, że jeśli coś się stanie, to tak, jakby działo się to w ich własnej rodzinie. Wzajemna troska pozwoli nam budować i zapewniać pokój, bezpieczeństwo i szczęście wszystkim dzieciom wszystkich pokoleń.
Na przykładzie matki, natura uczy nas, że łącząc się możemy być ocaleni od wszystkich szkód. Jeśli matki mają wspólne pragnienie trzymania wszystkich razem, jeśli powstanie silne żądanie, by wszyscy naprawdę byli jednością, wtedy kobiety będą mogły zmienić świat. Nic nie wytrzyma zjednoczonej kobiecej siły. Szczęśliwego dnia Matki!
Źródło: https://bit.ly/3eqjXut
Opublikowano dnia 23 maja 2020
Możemy poczuć ulgę, że gospodarka znów się otwiera i wychodzimy z zamknięcia, ale jak powiedział Heraklit: „Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki”. Nie powróci nasz sposób życia sprzed koronawirusa. Rozpoczęła się nowa era i im szybciej i bardziej świadomie w nią wkroczymy, tym łatwiej przebiegną konieczne przemiany. Im bardziej opieramy się transformacji, tym bardziej będzie traumatyczna.
COVID-19 wprowadził nas w nową rzeczywistość. Po raz pierwszy naprawdę widzimy, że ludzkość jest jedną całością, której wszystkie części są zależne od siebie. Po raz pierwszy zdajemy sobie sprawę, że myślenie o sobie jest bezużyteczne, ponieważ inni mogą nas zarazić, bez względu na to, jak bardzo jesteśmy ostrożni. Ta pandemia była pierwszą lekcją wzajemnej odpowiedzialności, którą dał nam koronawirus, i jest jedną z wielu innych, które nas czekają.
„Ponieważ społeczeństwo będzie pochwalać ludzi, którzy promują dobrobyt dla wszystkich, ludzie będą cenić innych zgodnie z ich wkładem w społeczeństwo”.
Teraz, gdy dowiedzieliśmy się, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za siebie nawzajem, stopniowo będziemy uczyć się, co to oznacza w każdym aspekcie naszego życia. Na początku możemy chcieć powrócić do poprzedniego życia z nadmiernym konsumpcjonizmem i samowystarczalnością, ale spowoduje to jedynie powrót wirusa lub jego „następców”. Wiemy już, że nasze złe traktowanie środowiska ściągnęło na nas obecne zagrożenie, i doświadczamy coraz więcej ciosów w wyniku „odwetu” natury, zatem musimy zaakceptować fakt, że nie możemy żyć jak dotąd.
Porzucenie nieokiełznanego kapitalizmu i bezwzględnej konkurencji nieuchronnie doprowadzi do wysokich stóp bezrobocia. Wtedy wirus (lub jego następstwa) nauczy nas kolejnej lekcji: władze zobaczą, że każda osoba musi otrzymać podstawowy dochód, który umożliwia posiadanie wszystkich elementów niezbędnych do życia – żywności, odzieży, opieki zdrowotnej, mieszkań i edukacji.
W miarę, jak coraz więcej miejsc pracy zostaje zautomatyzowanych, poziom bezrobocia będzie rosół i zmusi władze do ponownego przemyślenia priorytetów. Zapewnienie dochodu podstawowego utrzyma ludzi na poziomie fizycznym, ale bezczynność i brak wyzwań pogorszą ich zdrowie psychiczne, sprawią, że będą apatyczni i niesforni.
W tym miejscu rozpocznie się kolejna lekcja koronawirusa. Aby poradzić sobie z rosnącą apatią, władze będą zmuszone przewidzieć otrzymywanie podstawowych świadczeń dochodowych z tytułu uczestnictwa w kursach i szkoleniach. Rozpocznie się faktyczne przejście społeczeństwa w nową erę.
Szkolenia i kursy będą koncentrować się na dwóch kategoriach: technologii i społeczeństwie. Kursy technologiczne wyposażą ludzi w umiejętności zawodowe wymagane w erze, w której praca szybko się zmienia i jeszcze szybciej wyparowuje. Umiejętności uczenia się ludzi będą musiały zostać udoskonalone, aby mogli stać się elastyczni i otwarci na zmiany.
Bardziej skomplikowane szkolenie będzie dotyczyło społeczeństwa. Po pierwsze, ludzie dowiedzą się, co dla nich znaczy, że świat jest integralnym systemem, którego wszystkie części są ze sobą powiązane i współzależne.
Ponieważ ludzie czują się dobrze, kiedy mogą żyć zgodnie ze swoimi wartościami, szkolenie skupi się na zaletach osób, które przyczyniają się do dobrobytu ogółu. Stopniowo ludzie przejdą od postrzegania sukcesu, jako zdobywania mienia do postrzegania go, jako rozwoju społeczeństwa. Ponieważ społeczeństwo będzie pochwalać ludzi, którzy promują dobrobyt dla wszystkich, ludzie będą cenić innych zgodnie z ich wkładem w społeczeństwo. W tym momencie będą postrzegać siebie, jako części wspólnego ciała i będą funkcjonować w harmonii.
Gdy ludzie w pełni przetworzą te lekcje, nie będą już znęcać się nad sobą nawzajem ani nad naturą. Ich światopogląd stanie się ekspansywny i pełny, a oni pojmą rzeczywistość z punktu widzenia całego społeczeństwa i całej planety, naszego wspólnego domu. Do tego czasu stosunek ludzi do siebie i natury zostanie odwrócony z negatywnego na pozytywny. Tak jak wcześniej naturalne było dla nich dbanie o siebie, tak naturalne będzie dla nich dbanie o innych. A ponieważ wszyscy będą działać dokładnie w ten sposób, nowa rzeczywistość będzie innym światem – gdzie zła wola i złe traktowanie innych stanie się godne pogardy, ohydne, a ludzkość raz na zawsze porzuci egoizm.
Źródło: https://bit.ly/2LTQ5ui
Opublikowano dnia 22 maja 2020
Czy okres przed pandemią możemy nazwać „życiem”, czy też był to tylko obowiązkowy wyścig, by zarobić na życie? To pytanie pojawia się teraz, ponieważ jesteśmy zmuszeni do szybkiego przejścia do nowego stanu, do nowej rzeczywistości. Możemy jak najlepiej wykorzystać nasz nowy początek, jeśli uświadomimy sobie, że są bardziej spełniające cele życiowe niż sama pogoń za przemijającymi modami i bezcelowymi ambicjami.
„To dzieje się właśnie teraz z ludzkością. Przechodzi przez fazę dorastania, a dodatkowe popchnięcie, które otrzymaliśmy w tym kierunku nie jest dla nas łatwe.”
Pamiętam siebie jako dziecko, jak moi rodzice rozpieszczali mnie i dawali mi wszystko czego chciałem i potrzebowałem. Nagle, w pewnym wieku zaczęli wywierać na mnie presję i domagać się samodyscypliny w nauce upewniając się, że sprostam wymaganiom. Nie rozumiałem, co się dzieje. Jeśli chcieli, żebym odniósł taki sukces, to dlaczego tego nie zorganizowali? Dlaczego wszystko nagle spadło na mnie? Pamiętam jak to pytanie zajmowało moją głowę.
Minęło trochę czasu zanim mogłem się z tym pogodzić, że moje życie dzieli się na dwa okresy: pierwszy to dzieciństwo, kiedy byłem pod całkowitą opieką rodziców, a drugi to dorosłość, podczas którego musiałem stanąć na własnych nogach, bez względu na to, jak bardzo rodzice mnie kochali i chcieli dla mnie tego, co najlepsze. Musiałem sam osiągnąć dojrzałość.
To właśnie dzieje się teraz z ludzkością. Przechodzi ona przez fazę dorastania, a dodatkowe popchnięcie, które otrzymaliśmy w tym kierunku nie jest dla nas łatwe. Wymaga abyśmy zaczęli podchodzić do życia inaczej, a nie chcemy tego robić. Chcemy być pozostawieni sami sobie w naszym prywatnym świecie i robić co nam się podoba, tak jak robiliśmy to do dziś.
Jeśli „dorastanie” w naszym świecie oznacza wchodzenie na rynek pracy, chodzenie do barów i podróżowanie po świecie bez specjalnego celu ani spełnienia, to tak naprawdę jest to definicja „dzieciństwa”. Do tej pory ludzie przede wszystkim koncentrowali się na celach krótkoterminowych, na tym co było przed ich oczami, i co było znaczące w danej chwili.
Materialne gadżety, bieg z jednej przyjemności w następną, niekończąca się rywalizacja o przewagę nad innymi, walki i wojny o dominację, budowanie i burzenie i budowanie po raz kolejny – to były nasze dziecinne zabawy. Nagle nadszedł moment, w którym my, jako globalne społeczeństwo musimy podnieść wzrok ponad plac zabaw i uświadomić sobie naszą sytuację w szerszej perspektywie. Jaki jest cel tego świata, w którym się znajdujemy? Czym jest to życie? Te myśli są czymś do czego nie jesteśmy przyzwyczajeni.
Do dziś spodziewaliśmy się, że będziemy żyć pełnią życia, ale staraliśmy się osiągnąć tę satysfakcję sztucznie, koncentrując się na tym, aby dobrze się bawić, nie zważając na otoczenie. Nie zwracaliśmy uwagi na przykłady prawidłowego postępowania płynące z natury, która bierze pod uwagę równowagę całego ekosystemu.
Sposób w jaki żyliśmy nie można nazwać prawdziwym życiem. Nie zaczęliśmy nawet rozumieć, co naprawdę ono oznacza. Dorosłość osiągniemy dopiero wtedy, gdy zaczniemy rozwijać się zgodnie z planem natury, gdy zaczniemy mierzyć siebie według jej zasad i cech, które są integralnie połączone.
Żyć to znaczy rozumieć je, odczuwać ich istotę i cel. Prawdziwe życie to zdolność do zasmakowania najwyższego znaczenia naszej egzystencji, do poczucia zawiłych sieci i powiązań we wszechświecie. To jest to, co możemy nazwać prawdziwym życiem: kiedy zrozumiemy, że wszystko co się narodziło lub zostało stworzone ma cel i przeznaczenie dla swojego istnienia.
Po co żyjemy? Dlaczego zostaliśmy stworzeni? To jest coś, co musimy jeszcze odkryć. Ujawni się to, gdy będziemy dorastać nie tylko chronologicznie, ale także poprzez nasze wewnętrzną roztropność. To ćwiczeniem z koronawirusem, które natura dała nam dzisiaj, jest naszym pierwszym testem w dorastaniu, to znaczy ma na celu ujawnienie sensu życia.
Jeśli chcemy być mądrymi dziećmi musimy zrozumieć, co życie ma nam do zaoferowania i z radością, entuzjazmem i oczekiwaniem podążać w tym kierunku. W przeciwnym razie będziemy doświadczać naszych ćwiczeń w kierunku dorosłości, jako cierpienia. W ten czy inny sposób będziemy musieli dorastać. Nadszedł czas, aby zostawić za sobą zabawki, bogactwa i honor, by znaleźć prawdziwy skarb, prawdziwy cel życia, który istnieje w spójnych i harmonijnych relacjach między nami.
Źródło: https://bit.ly/2LTsPMS
Opublikowano dnia 21 maja 2020
Świat próbuje z zapałem stanąć na nogi. To jasne, że ludzie potrzebują zabezpieczyć swoje środki do życia i wrócić do pracy, jednak zastanawiam się czy wynieśliśmy coś z lekcji, którą zafundował nam koronawirus. Co, jeśli pandemia nie osiągnęła jeszcze swojego celu, jakim jest przebudzanie nas do stworzenia bardziej zrównoważonego społeczeństwa?
W Stanach Zjednoczonych i na świecie cześć sklepów i usług stopniowo zaczyna się otwierać na nowo. Powróciła pozorna normalność i wszyscy zdają się być zadowoleni z powodu powracającej potrzeby wyzysku i eksploatacji ekosystemu, które to doprowadziły nas do tego kryzysu. A może jednak nie wrócimy do tego samego? Byłoby ciekawe zobaczyć, jak wymuszona na nas pauza sprawiła, że jesteśmy mądrzejsi, bardziej świadomi systemu, w którym żyjemy i przede wszystkim gotowi zrobić coś, aby przywrócić zaburzoną równowagę w naszych relacjach oraz z otaczającym nas środowiskiem.
Jeśli wrócimy do dawnego funkcjonowania, bez żadnego postanowienia dokonania znaczącej zmiany w naszym zachowaniu, niewykluczone, że uderzy w nas większa katastrofa. Koniecznym jest uświadomienie, że żyjemy w integralnym środowisku. Cała natura to zamknięty system, który żyje i oddycha, ale jest pocharatany z powodu ludzkiego ego – głównego czynnika, który zakłóca ogólne działanie systemu ściągając na nas nieszczęścia typu koronawirus.
Zastanawiam się, gdzie są międzynarodowe organizacje takie, jak ONZ i światowi przywódcy zabierający głos, w którym domagają się bardziej świadomej ludzkości, zanim świat zniesie restrykcje i przywróci gospodarkę do życia. Musimy być odpowiedzialni i powstrzymać się od nadużycia surowców naturalnych i od naszego zgubnego nastawienia względem siebie, ale przede wszystkim musimy zrozumieć, że powrót do świata znanego nam z przed pandemii, to przepis na katastrofę.
Powrót do podstaw zamiast powrotu do kryzysu
Nie możemy po prostu wrócić do naszego niekończącego się wyzyskiwania planety, które prowadzi do zanieczyszczenia środowiska, wyczerpania jego zasobów, a finalnie doprowadzi do jego totalnej destrukcji. Tak samo, nie możemy wrócić do starych, źle funkcjonujących rozwiązań społecznych, które niszczą ludzkie relacje w parach, rodzinach, wśród znajomych i współpracowników. Stary paradygmat chciwości, korupcji i braku empatii nie może już dłużej definiować naszej rzeczywistości.
Zdecydowanie nikt nie chce żyć w zamknięciu przez wieczność, jednak mam ogromną nadzieję, że w pełni wykorzystamy potencjał płynący z przystanku spowodowanego przez koronawirusa, aby zrozumieć, że nie możemy kontynuować życia w starym schemacie, i wyciągnąć wnioski, które wysiłki są naprawdę niezbędne dla społeczeństwa, a które zbędne.
Natura pokazuje nam właściwą drogę. Działa integralnie, jako zunifikowana całość, w której wszystkie jej części biorą tylko to, co jest niezbędne do utrzymania prawidłowego działania całego systemu.
Globalna epidemia zamroziła świat nie po to, by zakończyć nasz rozwój, ale by poprowadzić nas we właściwym kierunku i poszerzyć naszą percepcję. Bardziej przyjazne i harmonijne podejście do innych i do natury zmieni naszą poprzednią rzeczywistość i przekształci ją zabierając nas do zrównoważonego świata. Jaki jest sens patrzenia wstecz, kiedy możemy wspólnie budować świetlaną przyszłość?
Źródło: https://nws.mx/2WR1qS6
Opublikowano dnia 15 maja 2020
Z czasem obawy związane z epidemią koronawirusa zaczynają skupiać się na problemie bezrobocia i niedoborach żywności, zamiast na zdrowiu. Wiele firm nie przetrwa kryzysu wywołanego przez koronawirusa, ponieważ nie będzie na nie popytu.
Ludzkość się zmienia i zaczyna postrzegać wiele starych nawyków, jako nadmierny luksus. Rada Światowego Programu Żywnościowego ONZ obawia się, że koronawirus doprowadzi do globalnego głodu na niespotykaną skalę, jak w biblijnych przepowiedniach. Jednocześnie bogaci stają się jeszcze bogatsi kosztem pozostałych.
Charakter pracy się zmienia, wprowadza się jeszcze więcej robotyzacji, ceny energii gwałtownie spadają i przyszłość straszy niepewnością. Co dzieje się na rynku pracy i dokąd on zmierza?
Koronawirus – choć to siła biologiczna, to dokonał na nas wielkich zmian. Dokąd on nas prowadzi, w jakim kierunku popycha ludzkie społeczeństwo? Wirus pozwala nam zrozumieć, że żyjemy w integralnym społeczeństwie i jesteśmy ze sobą nawzajem związani.
Nie pozwala nam się do siebie zbliżać ze względu na niebezpieczeństwo przenoszenia szkodliwych cząstek, wirusów i zakażenia śmiertelną chorobą. W taki sposób wirus pokazuje, że nasze połączenie nie jest dobre, ale jeśli je naprawimy, to możemy znów żyć bez ograniczeń.
W przeciwnym razie, prawdopodobnie nie będziemy w stanie powrócić do normalnego życia. Oczywiście będziemy próbować wynaleźć lekarstwa przeciw wirusowi, aby mieć możliwość kontaktować się jak wcześniej, ale tak się nie stanie.
Myślę, że ludzkość będzie musiała podążać do swojej wspólnej, globalnej, integralnej formy, do właściwego połączenia. Dlatego natura będzie przeprowadzać na nas takie działania, które zobowiążą nas do uświadomienia sobie i organizowania dobrych relacji między nami.
Dzisiaj już nie takie połączenie jest od nas wymagane. Możemy próbować oszukać naturę: nie wychodzić z domu, chodzić w maskach itp. Ale będą odkrywać się coraz to nowe przeszkody, dopóki w końcu nie zrozumiemy, że jesteśmy zobowiązani zmienić nasze relacje.
I na ile je naprawimy, czyniąc altruistycznymi i przyjaznymi zamiast egoistycznymi, w tym stopniu będziemy mogli kontaktować się ze sobą, prowadzić biznesy i wzajemnie zarabiać. I zarobek powinien opierać się na dobrych relacjach, a nie tylko na samolubnym zysku.
Na początku XX wieku ludzkość już przeżyła podobną epidemię grypy „Hiszpanki”, która pochłonęła wiele ludzkich istnień. Również ona dokonała wielkich zmian w społeczeństwie, ale jednak nie doprowadziła do takiej kwarantanny i izolacji jak koronawirus. Przede wszystkim różnica polega na tym, że dzisiaj ludzkość otrzymuje globalny cios – niemal równocześnie epidemia rozprzestrzeniła się na cały świat, nikt nie mógł przed nią uciec, ani jeden kraj czy naród.
Wirus pokazuje nam, że jesteśmy połączeni razem, jako jedno ciało. Czegoś takiego nie było w poprzednich epidemiach.
Żyjemy w nowej erze zwanej „ostatnim pokoleniem” – ostatnim pokoleniem egoistów, którzy muszą się naprawiać i istnieć w dobrych relacjach jak jedna rodzina. I przede wszystkim koronawirus demonstruje nam, że cały świat jest jedną rodziną. Na razie nie jest to dla nas całkowicie jasne, ale w nadchodzących latach to zrozumiemy. Nie będziemy w stanie wymknąć się i obronić przed takimi wpływami natury.
Nawet tenże koronawirus powoduje tak wiele różnych konsekwencji, które jeszcze się odkryją, że nie należy z nim żartować – lepiej wykonywać jego wymagania. Wirus mówi tak: „Zacznijcie dobrze odnosić się do siebie, jak jedna rodzina i nie będę musiał do was wracać i pokazywać, jak bardzo jesteście oddaleni od siebie i egoistyczni”.
Kwarantanna w społeczeństwie prowadzi do niepokojów i napięć, które mogą zakonczyć się ekonomicznym krachem. Epidemia pozbawia świat stabilności i elementarnego bezpieczeństwa. Jeśli nie naprawimy naszych stosunków, to znaczy nie rozwiążemy problemu w korzeniu, to oczekuje nas ekonomiczny kryzys we wszystkich obszarach, ponieważ jesteśmi połączeni totalną zależnością.
A w końcu dojdziemy do wojny światowej, która jest założona w programie natury. Natura nie zna litości – jest to system praw, i jeśli nie reagujemy dzisiaj i nie spełnimy wymagań natury, to przyjdą potężniejsze siły i zmuszą nas do pracy nad naszą naprawą, dopóki nie połączymy się w ludzkim społeczeństwie tak samo integralnie, jak wszystkie pozostałe poziomy natury: nieożywiony, roślinny i zwierzęcy.
Człowiek żyjący na kuli ziemskiej traktuje podobnych do siebie gorzej niż złe wilki. I natura się z tym nie zgadza. Rozwijamy się i musimy sobie uświadomić, że tylko ciepłe więzi między nami mogą wywołać dobre siły, które pomogą nam iść naprzód.
Nawiasem mówiąc, wilki bardzo dobrze odnoszą się do siebie nawzajem. To my uważamy, że wilk jest gorszy niż człowiek. Znany błąd.
Ciąg dalszy nastąpi …
Z programu „Globalne perspektywy“, 01.05.2020
Opublikowano dnia 14 maja 2020
Pytanie: Naukowcy alarmują, że topnienie lodowców może być dla nas zabójcze.
Badacze z Chin i ze Stanów Zjednoczonych udali się do Tybetu, gdzie znajdują się najstarsze lodowce. Badając je, znaleźli tam dwadzieścia osiem rodzajów różnych zamrożonych wirusów. I jeśli nagle zacznie topić się lód, one ożyją. Oto teraz na tle koronawirusa pojawiła się straszna panika. Starożytne wirusy były zamrożone przez około 15 000 lat. Co przyniosą ludzkości?! Podobno mogą być straszniejsze od koronawirusa!
Odpowiedź: To całkiem możliwe. To okropne odkrycie. Może to jakoś ostudzi gorące głowy polityków w pierwszej kolejności. Przecież wszystko zależy od nich.
Pytanie: Jak politycy są powiązani z wirusami?
Odpowiedź: Związani są w taki sposób, że pomagają w zmianach klimatycznych Ziemi, ociepleniu i wszystkim innym. Niech w to wrzucą miliardy. A może jednak mnie usłyszą i wtedy nie będzie trzeba wyrzucać miliardów „na Ziemię”, ale edukować ludność, popychać ją w kierunku zjednoczenia.
Pytanie: W jaki sposób edukacja wiąże się z wirusami?
Odpowiedź: Zgodnie z planem natury już powinniśmy się zbliżyć. Jeśli nie zaczniemy poważnie łączyć się między sobą w jedną ludzkość, to oczywiście czekają na nas ogromne problemy! I tutaj nie chodzi tylko o topnienie lodowców. Naruszamy integralną ekologię kuli ziemskiej i całej otaczającej przestrzeni. Naruszamy ekologię w Układzie Słonecznym! Nie rozumiemy tego, ale to wszystko są zamknięte systemy, które wpływają na siebie nawzajem.
W pierwszej kolejności my, Słońce, Księżyc. Są to bliskie sobie, wzajemnie połączone systemy (choć wydaje nam się, że są tak odległe), że mogą po prostu mieć miejsce nieprzewidywalne konsekwencje, przy czym bardzo szybko. Powinniśmy to wszystko przemyśleć. Ale do tego potrzebujemy innych polityków i innych przywódców, innego zarządzania Ziemią. Spójrzcie, o czym oni myślą! Tylko jakby usunąć jeden drugiego z miejsc, panować przez rok lub dwa i z tego powodu są gotowi poświęcić cały dobrobyt ziemian. Nie wyobrażam sobie, jak to opisać, aby dotknąć ludzkich serc. Ale gdyby ludzkość zapragnęła, to zaprowadziłaby porządek.
Pytanie: Dlaczego ludzkość tego nie chce?
Odpowiedź: Nie chce być tego świadoma. Zamyka oczy. Ale teraz mogą nastąpić takie ciosy… I będą cały czas narastać. Definitywnie. A jeśli znajdą antidotum na tego wirusa, to będzie jeszcze gorzej. Kolejne antidotum – i jeszcze gorzej i tak dalej.
Pytanie: Ale czy jest Pan przeciwny szukaniu antidotum?
Odpowiedź: Nie, nie jestem temu przeciwny, uważam, że to głupota. Dlatego, że tym nic nie zrobisz. Po prostu cały czas podążasz po tej samej drodze błędów i upadków. Lecz nie tym należy się zająć. Należy sobie uświadomić źródło nieprawidłowego stosunku do siebie, do natury, do ludzi i wtedy wszystko się ułoży.
Komentarz: Ludzkość zajmuje się poszukiwaniem środków, aby zatrzymać topnienie lodowców itd.
Odpowiedź: A po co? To nie te środki – mechaniczne! Nic nie może zostać rozwiązane na tych samych poziomach! Zawsze trzeba wznieść się na wyższy poziom. Jak mówił Einstein: „Chcesz coś naprawić? Należy podskoczyć wyżej stołu, jeśli chcesz wylądować na stole”.
Pytanie: Tak, ale jak ludzkość może to zrozumieć?
Odpowiedź: Niech posłuchają kabalistów. Mówimy w absolutnie rozsądny, zdrowy, empiryczny sposób, staramy się wszystko wyjaśnić.
Komentarz: Do ich umysłów nie wejdzie to, co sprawiłoby, że ludzkość zbliży się do siebie…
Odpowiedź: To największa siła natury. Ponieważ w ten sposób wyrażamy na ludzkim poziomie i staramy się, aby natura stała się maksymalnie integralna. Natura zaczyna się równoważyć na wszystkich pozostałych poziomach. Przecież, jaka jest przyczyna całego problemu? Taka, że wszystko wychodzi z równowagi. A jeśli ludzie na swoim poziomie zaczną tworzyć tę równowagę – a my już dawno nie jesteśmy w równowadze, co widać po naszych wzajemnych relacjach – to wówczas wszystkie pozostałe części natury automatycznie zaczną dochodzić do równowagi.
Pytanie: I co wtedy się stanie? Wirusy, które przyszły uśmiercać, pomogą nam żyć?
Odpowiedź: Oczywiście! Wszystko zostanie zrównoważone. Wirusy będą działać normalnie, jak trzeba. W naturze nie ma nic złego. To my na naszym poziomie naruszamy harmonię interakcji między siłami natury i dlatego przejawia się ona na niższych poziomach właśnie w takiej formie. Wulkany, huragany, wirusy – to wszystko są naturalne zjawiska, ale one zaczynają się manifestować już na poziomie zjawisk biologicznych. A potem będą również na poziomie ludzkim. Oznacza to, że ludzkość nagle przestanie rozumieć, co robi, gdzie istnieje, jakby pod wpływem jakichś określonych narkotyków. I nie można nic zrobić z ludźmi. Będą chodzić jak odłączeni i robić nielogiczne, koszmarne rzeczy. Komuś przyjdzie do głowy nacisnąć przycisk w elektrowni jądrowej…
Pytanie: Czy to oznacza, że problemy podniosły się do poziomu ludzkiego?
Odpowiedź: Oczywiście. One stopniowo podnoszą się z dołu, jak podnosi się woda i zalewa wszystkie poziomy naszego ludzkiego budynku.
Pytanie: Jest Pan człowiekiem nauk ścisłych, ale bardzo trudno jest Pana usłyszeć. Politycy Pana nie usłyszą. Do kogo więc Pan się zwraca?
Odpowiedź: Do narodów. Do polityków w ogóle się nie zwracam. Nic nie można zrobić, jak tylko uświadamiać ludzi. Nie polityków, oni są zaprogramowani przez naturę. To, czego ludzie chcą, to politycy realizują. Należy życzyć sobie, aby ludzie zechcieli właściwych celów i wtedy politycy to zrobią. Politycy nic nie słyszą! Najważniejsze dla nich jest być u władzy. Jeśli usłyszą, że ludzie tego chcą, będą mówić i robić to, co chcą ludzie. Najważniejsze dla nich jest dowodzenie.
Pytanie: Co ludzie powinni teraz zechcieć, aby nagle zmienić polityków?
Odpowiedź: Ludzie powinni zechcieć być połączeni między sobą dobrymi więziami. Musimy pomyśleć o tym, co powinniśmy zrobić. Ponieważ, jeśli to będzie się rozwijać w naturalny sposób, egoistyczny, to oczywiście będzie źle. Musimy pilnie skorygować tendencję natury, obrócić ją w kierunku zgody, wzajemnego zjednoczenia. I wtedy wszystko się zrównoważy. Nie schowamy się przed wirusami i innymi organizmami. To wszystko są biologiczne organizmy. Musimy to wszystko przekręcić w lepszą stronę. Jeśli obrócimy to w lepszą stronę, nie wyrządzą nam żadnej szkody. Przeciwnie, będą uczestniczyć z nami w innym rozwoju – cywilizacyjnym.
Komentarz: W kierunku życia.
Odpowiedź: Oczywiście. Wszystko zależy od człowieka.
Z programu TV „Nowości z Michaelem Laitmanem”, 03.02.2020
Opublikowano dnia 15 maja 2020
Wiele mówi się o tym, że COVID-19 jest karą wymierzoną przez naturę za złe traktowanie jej przez ludzkość. Z szacunkiem, ale się nie zgadzam. Moim zdaniem w przyrodzie nie ma kar; istnieją prawa naturalne. Na przykład grawitacja jest prawem naturalnym. Jeśli zeskoczysz z dachu wieżowca myśląc, że potrafisz latać – zginiesz – nawet, jeśli w połowie będziesz cieszyć się widokiem i wiatrem wiejącym w twarz myśląc, że życie uśmiecha się do ciebie. Ale jeśli będziesz przestrzegać prawa grawitacji i pozostaniesz na dachu, będziesz bezpieczny.
Od stuleci ludzkość zachowuje się jak ten głupiec na dachu udając, że jest kimś, kim nie jest: jedynym panującym władcą Ziemi. Skoczyliśmy za wysoko i teraz jesteśmy w trakcie swobodnego spadku. Po drodze świętowaliśmy nasze osiągnięcia i mówiliśmy: „Jak dotąd jest dobrze”. Ale zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez naszą egocentryczną naturę, która wypaczyła w nas postrzeganie rzeczywistości. Teraz, gdy szybko zbliżamy się do ziemi, istnieje tylko jeden spadochron, który możemy otworzyć i zatrzymać swobodny spadek: poprzez zrównanie natury ludzkiej z resztą natury. Nic innego nie zapobiegnie zderzeniu z asfaltem znajdującym się pod nami.
Zamki z piasku
W ciągu kilku tygodni koronawirus zatrzymał cywilizację. Turystyka, transport, sport, rozrywka, kultura, przemysł, edukacja, kontakty towarzyskie, a nawet nasza swoboda do gromadzenia się na modlitwie – zostały zatrzymane. Krótko mówiąc, wirus zatrzymał nasze życie. Większość nadal ma zaspokojone podstawowe potrzeby, takie jak jedzenie i schronienie, ale w dalszej perspektywie nawet to jest niepewne.
Jednocześnie w ciągu tych kilku tygodni COVID-19 zrestartował wiele aspektów natury, których wcześniejsze istnienie zostało zdławione przez człowieka. Powietrze w Chinach jest czyste po raz pierwszy od dziesięcioleci, a ryby mogą pływać w niegdyś mętnej wodzie w Kanałach Weneckich, gdzie po tylu latach nieobecności pływają łabędzie. Natura wyraźnie się odradza. Nie ma odwetu na ludzkości; po prostu oddzielił nas od reszty natury i przywraca harmonię i równowagę.
Koronawirus wysyła nam wiadomość: natura ludzka, która zrodziła cywilizację, którą tak cenimy, stoi w sprzeczności z resztą natury. Jest to szkodliwe dla reszty świata i szkodzi także nam ludziom.
Świat, w którym żyjemy jest odbiciem interakcji między jego częściami. Podczas, gdy natura rozwija się poprzez harmonijną współpracę, my kierujemy się walką o władzę i kontrolę. Podobnie jak niegrzeczne dzieci budujące zamki z piasku, walczymy, aby budować nasze zamki i niszczyć innych, dopóki nie nadejdzie przypływ i zmyje je wszystkie, abyśmy mogli zacząć od nowa.
Homeostaza i wzajemna odpowiedzialność
Kiedy w Parku Narodowym Yellowstone w Wyoming, USA polowano na wilki, aż do ich wyginięcia, cały ekosystem ucierpiał. Przeludnienie roślinożerców zubożyło florę, strumienie zboczyły z kursu z powodu braku roślinności na brzegu rzeki, a zdrowie zwierząt pogorszyło się, ponieważ słabe i chore nie zostały zabite przez drapieżniki. Kiedy wilki zostały ponownie wprowadzone do parku, przywróciło to równowagę i przywróciło zdrowie zwierzętom.
Istnieje prawo natury działające w kierunku równowagi, zwanej inaczej „homeostazą”, która jest definiowana, jako tendencja do stanu równowagi między różnymi, ale współzależnymi elementami lub grupami elementów organizmu, populacji lub grupy.
My, ludzie jesteśmy pozbawieni instynktów, które w pozostałej części natury utrzymują homeostazę. Zamiast tego musimy rozwinąć je świadomie i z własnej woli. Ludzka homeostaza nie jest naturalnym prawem, które nas poprowadzi, ale będzie społeczną wytyczną, która będzie stanowić podstawę naszego społeczeństwa. Wytyczną tą będzie „wzajemna odpowiedzialność”. Podobnie jak homeostaza, wzajemna odpowiedzialność implikuje tendencję do równowagi między różnymi, ale współzależnymi elementami. Ale u ludzi jest to działanie świadome a nie tendencja wrodzona.
Jeśli wprowadzimy wzajemną odpowiedzialność w nasze społeczeństwa, będziemy mogli dalej się rozwijać i kwitnąć, jako społeczeństwo ludzkie. Jeśli tego unikniemy, natura zmusi nas do zachowania się w bardziej zrównoważony sposób, jak robi to dziś koronawirus. Im bardziej stanowczo odmawiamy, tym bardziej agresywnie natura zmusza nas do przestrzegania jej zasad.
W praktyce wprowadzenie wzajemnej odpowiedzialności powinno odbywać się na poziomie fizycznym i intelektualnym. W pierwszym przypadku rządy będą musiały zaspokajać podstawowe potrzeby ludzi w zakresie żywności, opieki zdrowotnej i mieszkań. Na drugim poziomie musimy stworzyć internetowy system edukacji, w którym naukowcy i inni eksperci wprowadzą pojęcie wzajemnej odpowiedzialności i wyjaśnią, dlaczego wymaga tego dzisiejsza rzeczywistość.
Ideą tych programów edukacyjnych jest nie tylko pomoc ludzkości w przezwyciężeniu wirusa. Chodzi raczej o zmianę paradygmatu, który rządzi naszym życiem, od skupiania się na „ja” do skupiania się na „my”. Stary paradygmat jest powodem, dla którego koronawirus aresztował naszą cywilizację, abyśmy mogli zbudować taką, która opiera się na wzajemnej odpowiedzialności, a opóźnienie w dowolnym momencie sprawi, że będziemy o ten moment spóźnieni.
Źródło: https://bit.ly/2Z2DA7t
Opublikowano dnia 14 maja 2020
Gospodarka być może otwiera się ponownie, ale nie tak, jak powinna. Nieodpowiedzialne zainicjowanie działalności gospodarczej i handlowej będzie miało takie konsekwencje, że będziemy żałować, że w pierwszej rundzie nie poczekaliśmy dłużej.
Żyjemy w integralnej rzeczywistości, która ma naturalną równowagę. Gdy równowaga zostaje naruszona, system mobilizuje się i dokłada starań, aby natychmiast ją przywrócić, podobnie jak wahadło, które powraca do środka z większą siłą, im bardziej przeciągasz je na bok.
Ludzie w tak daleki sposób oddalili globalny ekosystem od równowagi, że teraz muszą odeprzeć bolesny cios, aby tę równowagę przywrócić. Tak długo, jak będziemy odmawiali zrozumienia tego mechanizmu, będziemy za każdym razem cierpieć uderzenia, gdy natura będzie się równoważyła. W tej chwili jesteśmy daleko od zrozumienia tego i daleko od równowagi. Czekaliśmy na moment wyjścia z zamknięcia, aby znowu nadwyrężać system, w którym żyjemy. Ale rezultat będzie widoczny w postaci znacznie silniejszego i boleśniejszego odchylenia ze strony natury.
W końcu się nauczymy. Jedyne pytanie brzmi: ile będziemy musieli cierpieć, dopóki nie uświadomimy sobie, że nie wygramy, myśląc tylko ja-ja-ja.
Im bardziej rozwinęliśmy technologię, tym bardziej zachowywaliśmy się jak zagubione dzieci w sklepie z zabawkami, nikt nie powiedział nam, co możemy kupić, a co jest dużo za drogie. A zanim wyjdziesz ze sklepu musisz przejść przez kasy; kasjer dopilnuje, że zapłacimy za wszystko, co zabraliśmy.
Jasne, musimy ożywić handel i zapewnić ludziom to, czego potrzebują. Ale nie myślimy tylko o zdobyciu tego, czego potrzebujemy. Chcemy raz jeszcze rywalizować w tym, kto ma więcej, kto jest bogatszy i kto odnosi większe sukcesy. Za pierwszym razem konkurencja nie dała nam szczęścia, więc po co wracać? Co gorsza, właśnie to spowodowało wybuch wirusa – nasze egocentryczne zachowanie – więc jaki sens ma ponowne przyjęcie postępowania, które ściągnęło na nas tkatastrofę. Czy możemy wątpić, że nastąpi kolejna, prawdopodobnie znacznie gorsza?
Jeśli uruchomimy tylko te części gospodarki, które nas utrzymują, które zagwarantują nam środki do życia, poświęcając resztę naszego czasu, zasobów i wysiłków na rzecz ustanowienia lepszych połączeń między nami, wszyscy będziemy szczęśliwi. Nie będziemy potrzebowali żadnych akcesoriów, aby się chwalić i nie będziemy musieli konkurować z nikim, ponieważ poczujemy się godni bycia po prostu sobą. Będziemy wdzięczni za wkład naszych umiejętności we wspólne dobro, a wdzięczność i ciepło ludzi napełni nas szczęściem po brzegi.
Czy kiedykolwiek wszedłeś do pokoju, w którym wszyscy cię lubili i dobrze o tobie myśleli? Zrób sobie ćwiczenie umysłu i spróbuj to sobie wyobrazić. Teraz wykonaj kolejne ćwiczenie i wyobraź sobie, że jak tylko wyjdziesz na ulicę, wszyscy traktują cię z takim ciepłem i troską.
W takim społeczeństwie najbardziej wymaganym zawodem będą instruktorzy i nauczyciele, którzy wprowadzą ludzi w ten sposób myślenia. Przy takim sposobie myślenia spójność i solidarność w społeczeństwie sprawią, że usługi opieki społecznej staną się zbędne. Ludzie będą troszczyć się o siebie, w taki sposób jak powinni!
Pomyśl o elitarnych jednostkach armii. Wiedzą, że w bitwie ich życie zależy od jedności między nimi. Jesteśmy teraz na bitwie. Już zdaliśmy sobie sprawę, że wszyscy jesteśmy od siebie zależni. Jeśli zrezygnujemy z wzajemnej odpowiedzialności, którą przyjęliśmy w tej bitwie, i wrócimy do naszego sposobu myślenia – po trupach do celu – nie mamy szans przeciwko kolejnemu wirusowi, ani żadnemu innemu ciosowi, który jest w kolejce. Naprawdę boję się o ludzkość. Wirus był łagodną lekcją; następna może być katastrofalna w skutkach.
Źródło: https://bit.ly/2T8vHK2
Opublikowano dnia 8 maja 2020
W miarę jak świat budzi się do nowej rzeczywistości, coraz bardziej oczywista i nagląca staje się imperatywna rola kobiet, które muszą poskładać rozbite kawałki i odbudować społeczeństwo. COVID-19 uświadomił nam ten fakt jeszcze wyraźniej, zaczynając od najbardziej intymnego i podstawowego środowiska, jakie wszyscy znamy: domu. Dzięki nakazowi „zostań w domu” odkryliśmy na nowo, że postać kobiety w rodzinie jest najbardziej widoczna i wpływowa. Z domu, te same wartości emanują na wszystkiej dziedziny życia, w które zaangażowane są kobiety. Ta siła napędowa kobiecości, której nie można porównać z żadną inną, jest właśnie tym czego świat potrzebuje teraz, aby rozpocząć proces wychodzenia ze skutków pandemii.
Tydzień po tygodniu zamknięcia ujawniał centralne miejsce kobiecej siły w rodzinie, gdzie każdy członek czuł się całkowicie zależny od kobiety. Nawet jeśli mężczyźni pomagają w pracach domowych, większość ciężaru spada na barki kobiety. Teraz gdy ograniczenia nałożone z powodu pandemii są stopniowo znoszone, a ludzie wracają do swoich biur, nie można powiedzieć, że zacznie działać jak wcześniej. Nowe przemyślenia będą nam towarzyszyć w powrocie do świata znajdującego się poza domem, takie jak wrażenie niezwykłego poświęcenia i determinacji kobiet w życiu każdego człowieka, które odciskają się na każdej osobie i są szczególnie uznawane w czasach rozpaczy, którą planeta stara się teraz przezwyciężyć.
Świat jako Dom Ludzkości
Nic dziwnego, że najlepsze wyniki w ograniczaniu pandemii koronawirusa miały miejsce w krajach zarządzanych przez kobiety, co ostatnio podkreślano w światowych wiadomościach. Kiedy kobiety wezmą większy udział w kierowaniu naszym wspólnym globalnym domem, czyli całą ludzkością, niewątpliwie skorzystamy na tym, ponieważ będzie mniej wojen, mniej problemów i konfliktów, a także lepsza organizacja naszego świata w ogóle.
Każdy mężczyzna wie, że jeśli oczekuje dobrego rezultatu w praktycznie każdej sprawie w życiu, powinien konsultować się z kobietą w domu, ponieważ jest ona bardziej poważna i praktyczna niż on sam. To jest coś, co zaobserwowałem w wielu kulturach. Z nielicznymi wyjątkami, nawet w niektórych krajach, gdzie kobiety wydają się żyć w cieniu, to właśnie kobiety prowadzą i podejmują decyzje. To kobieta decyduje o tym, co dzieje się w rodzinie.
Gdyby więcej mężczyzn zrozumiało jak ważne jest słuchanie kobiet, gdy stajemy w obliczu wielopłaszczyznowych wyzwań, stan świata zmieniłby się na lepsze w sposobie w jaki prowadzimy nasze życie, w tym co zdobywamy i co stawiamy sobie za cel.
Cechy kobiet działające na rzecz społeczeństwa
Kobiety mają naturalny pociąg do organizowania świata tak jak organizują dom, aby wszyscy czuli się w nim komfortowo i dobrze. W przeciwieństwie do mężczyzn, którzy są bardziej podobni do dzieci, które lubią walczyć na podwórku ze swoimi przyjaciółmi, kobiety nie pozwolą, aby kłótnie i dziecinne zawody nadal dominowały tak jak do czasu uderzenia pandemii. Podobnie jak matka, kobiety są w stanie uporządkować wszystko w społeczeństwie i powstrzymać walkę i lekkomyślną rywalizację. A mężczyźni będą słuchać. Jest to porównywalne do skłonności dziecka do słuchania matki. Ona je urodziła, nakarmiła i wychowała, więc rozumie, jak je kontrolować. Zatem dlaczego nasz wspólny globalny dom nie powinien być administrowany tak samo jak nasze rodziny? Jeśli kobiety zjednoczą się w tym celu i będą działać rozsądnie, mądrze i zdecydowanie, nastąpi pozytywna zmiana.
Może pojawić się pewne uczucie, że kobiety niekoniecznie są gotowe i zdecydowane by objąć przywództwo nad światem w celu doprowadzenia do zmiany w takim stopniu, w jakim jest to konieczne, zwłaszcza w tym procesie uzdrawiania z pandemii. Dlatego też zasadnicze znaczenie ma podniesienie znaczenia ról, jakie kobiety powinny odgrywać we wszystkich społecznych dyskusjach na każdym możliwym poziomie.
Prawdopodobnie potrzebna jest również bardziej wspierająca męska siła, która pomoże zjednoczyć kobiety i utorować im drogę. Taka siła powinna stać obok kobiet, aby zachęcić je i utorować im drogę do zajęcia zasłużonego miejsca i objęcia przewodnictwa. Nie sugeruję, aby jedna część społeczeństwa musiała zastępować drugą. Każda z nich uczy się uzupełniać drugą.
Taka dynamiczna równowaga między płciami powinna wynikać ze zrozumienia, że my wszyscy, mężczyźni i kobiety, nie możemy wrócić do naszego poprzedniego, wadliwego sposobu życia. Stworzony przez nas stary świat wkrótce imploduje, a Koronawirus jest tylko pierwszym znakiem. Musimy wspólnie zbudować nowy świat, w którym wszyscy będą zaangażowani w pielęgnowanie dobrze prosperującego, a jednocześnie zrównoważonego społeczeństwa, w przeciwieństwie do schematu zanieczyszczania i zniszczenia.
Ta zmiana nie oznacza, że musimy wszystko rozebrać i zbudować na nowo, ale po prostu spojrzeć na przedsiębiorstwa i zaangażowania z nowej perspektywy: dla dobra naszych dzieci, całej ludzkości i całej natury. Kobiety mogą dostarczyć pożądaną wizję, aby określić konieczne decyzje. Innymi słowy, kobiety powinny określić priorytetowe cele, a mężczyźni będą je realizować. Dzięki tej wzajemnej współpracy powstanie wspólna płaszczyzna wsparcia i zrozumienia.
Źródło: https://bit.ly/2SHZdGf
Opublikowano dnia 7 maja 2020
Pytanie: Prosty człowiek boi się koronawirusa. On boi się, że zachorują jego krewni, bliscy, ukochani. On z obawą wchodzi do sklepu z dwiema maskami, nakłada je na twarz, kupuje produkty na tygodnie. Oto takie życie człowieka. Tym bardziej, że środki masowej informacji nakręcają nas.
Każdy to ma i ja to mam. Jak człowiek ma żyć, jak zachowywać się w tej epoce? Jak człowiek może dostosować się do tego wirusa?
Odpowiedź: A ty się uspokój, usiądź, nie ma co biegać. Człowiek w ogóle nie jest stworzony do tego, by biegać, jest stworzony do tego, by siedzieć. I pomyśl, jakie poza tym może być życie – w drugiej połowie XX wieku, którą stworzyliśmy sobie sami na własne nieszczęście.
Istnieje nieco inne życie, kiedy zaczynasz rozumieć, dlaczego żyjesz i po co żyjesz. Nie po prostu biegasz, biegasz, biegasz, dopóki nie upadniesz i nie umrzesz. Nie wiemy, skąd przyszedł koronawirus. Nawiasem mówiąc, to w tej chwili nie ma dla nas znaczenia. Po prostu powiedzmy, że to dobra rzecz.
Pytanie: Czy to jest Pana rada dla zwykłego człowieka?
Odpowiedź: Tak. Wirus nas powstrzymuje. On mówi: „Zatrzymajcie się, ludzie! Ziemianie! Spójrzcie, co zrobiliście z Ziemią! Przecież niszczycie wszystko, na czym istniejecie. Wy już wykańczacie całą naturę, która was rozwinęła, stworzyła, wychowała i w której istniejecie”.
Nasz świat zmierzał w kierunku wojny światowej. Istnieją takie stany w życiu, nawet w indywidualnym życiu człowieka, kiedy wchodzi w ten stan i czuje, że wyjść już z niego nie może. To na pewno go doprowadzi, po prostu zaciągnie go w jakieś bardzo złe środowisko, bardzo złe sprawy i on już z tego wyjść nie może. W takim stanie znajdowaliśmy się.
Pytanie: Chce Pan powiedzieć, że wirus nawet uratował ludzkość przed wojną światową?
Odpowiedź: Zdecydowanie! Jestem tego absolutnie pewien, że gdyby nie ten wirus, to w najbliższej przyszłości zaczęlibyśmy zajmować się wojną.
Pytanie: To znaczy proponuje Pan teraz, byśmy byli wdzięczni wirusowi?
Odpowiedź: Koniecznie!
Komentarz: Wyobrażam sobie tego prostego człowieka. Rzeczywiście, wojna jest argumentem. I wszystko naprawdę zmierzało ku temu…
Odpowiedź: Szliśmy do tego! Nie mieliśmy innego wyjścia! Dlatego że my, egoiści, dochodzimy do stanu, w którym tylko wojna może nas uratować – odnowić rynki, odnowić coś jeszcze. I zaczniemy znów biegać i robić wszystko, gdy wszystko zniszczymy. I znowu to samo. Tylko tym zajmowaliśmy się.
Pytanie: Globalnie rozumiem tę kwestię. Ale jak żyć z wirusem?
Odpowiedź: Po pierwsze sam wirus jest globalny. To też jest niesamowite. Spójrz, natura lub Stwórca, co jest jednym i tym samym, jakie interesujące rzeczy ma w zapasie!
Komentarz: Tak. Złapał wszystkich.
Odpowiedź: Absolutnie! I tak spokojnie.
Komentarz: Przedtem wydawało się, że i pożary i wulkany, i erupcje, i huragany są gdzieś tam daleko. Dotyczyło to tych, którzy tam się znajdowali, innych nie dotyczyło. Nagle ten maleńki wirus… Każdego dotknął! Absolutnie każdego! I to jest zdumiewające!
Odpowiedź: I wszyscy się z nim zgadzają, wszyscy się zgadzają. Ktoś tam jeszcze mówił: „To nas nie dotyczy! Nas to nie obchodzi!” Jak tylko wirus przyszedł, natychmiast wszyscy usiedli i okazali gotowość.
Musimy więc zrozumieć szczególną misję tego wirusa. Nie ma co mówić o nim za dużo, należy mówić o sobie, a nie o nim. I nie jak chronić się przed tym, ale jak za jego pomocą możemy sami się przeobrazić – każdy i pomiędzy sobą.
Komentarz: Czyli siedzę zamknięty u siebie w pokoju ze swoją rodziną…
Odpowiedź: Więc pomyśl, dlaczego on zachowuje się w taki sposób – selektywnie. Posadził cię osobno w pokoju i teraz siedzisz ze swoją żoną, z dziećmi. Nie spotykałeś się z nimi już, nie wiem, od 10-20-30 lat.
Komentarz: Tak. :) Z pewnością po raz pierwszy od dłuższego czasu.
Odpowiedź: A teraz możesz się dowiedzieć: “A jak ten ma na imię? A czym ty się zajmujesz? Ooo, już jesteś w piątej klasie! Ooo, ty już jesteś taki duży?” I tak dalej. Więc zaczniesz widzieć te dzieci i siebie, i żonę.
Komentarz: W rzeczywistości tak jest. Teraz nawet u mnie. Siedzę w domu po raz pierwszy od dłuższego czasu. Zwykle wpadałem tu na bardzo krótki czas.
Odpowiedź: Nieszczęśliwy człowiek! :)
Pytanie: No nie. I nagle siedzimy, żona siedzi… I tak nagle zaczęliśmy rozmawiać o życiu i w ogóle o tym, jak wszystko się dzieje. I zaczęliśmy dochodzić do tego, o czym Pan mówi – jak żyliśmy i jak będziemy żyć. Takie rozmowy zaczęliśmy prowadzić.
Mam jeszcze pytanie o strachu, który nieuchronnie istnieje w człowieku. Jaką radę mu Pan da? Jak pracować z lękiem przed zarażeniem, zarażeniem innych?
Odpowiedź: A czy nie przychodziły inne wirusy i nie było tak samo? Czy ludzie nie umierali z powodu grypy czy czegoś innego? Nie mówiliśmy o tym po prostu, ponieważ przyzwyczailiśmy się, że co roku umiera jakaś liczba ludzi. I co?
I dzisiaj też, jaki procent wszystkich?! Ja do tego mówię, że wywołujemy panikę w absolutnie naturalnych przypadkach.
Pytanie: Ale niech Pan mi powie, to wygląda na jakiś wyższy rozum, który naciska na nas wszystkich.
Odpowiedź: Tak, oczywiście.
Komentarz: To naprawdę coś z góry. Logicy mówią, tak jak Pan mówi: grypa i wypadki drogowe – wszystko to zabiera tysiące razy więcej żyć! I jednocześnie oni też siedzą w domu. Oni piszą o tym, a jednocześnie to w nich siedzi! Wirus w nich siedzi! Co to za wyższe sterowanie? Czego on chce?
Odpowiedź: To nie przez wirusa przenosi się do mnie. To przekazuje się do mnie przez mózg, poprzez wewnętrzne odczucia! To taki wirus. On pracuje w naszych mózgach i w sercach. I dlatego odnosimy się do tego inaczej. Ale co tu jest? Wypił pół butelki wódki i poszedł, zapomniał.
Ale nie, już tak nie jest. I zaczynając od czołowych liderów, prezydentów i tak dalej i do tych, którzy pracują, dosłownie sprzątają ulice, wszyscy-wszyscy skłaniają się przed nim. To nie dlatego, że wirus tam kogoś zainfekował lub zabił.
Pytanie: Czy to nie media rozkręcają?
Odpowiedź: Nie! Im się tak wydaje, że oni to robią. Istnieje dzisiaj wiele teorii spiskowych o tym, skąd to przyszło, i Internet, już sobie wyobrażam, jak pełen jest tego.
Komentarz: Zapchany całymi tymi bzdurami, zapchany! Tyle teorii, Pan nawet sobie nie wyobraża. A Pan jednak uważa, że jest to celowe…
Odpowiedź: Celem tego jest porządne wstrząśnięcie ludzkości. Wiesz, to tak jak z dzieckiem. Wstrząśniesz nim, by ono: „O!”. Wytrąciłeś z niego trochę tej głupoty i teraz ono może myśleć, słyszeć cię i postępować inaczej.
Komentarz: Przy czym każdego. I to jest niesamowite! Od prezydenta do sprzątacza.
Odpowiedź: Tak. I dlatego bardzo się cieszę. Wiesz, „Szczęśliwy jest ten, kto był na tym świecie w tych brzemiennych w skutki chwilach”. Tak więc znajdujemy się razem z Panem w brzemiennych w skutki chwilach! Jest to bardzo poważna przebudowa świata! Mam nadzieję, że będzie to ideologiczna przebudowa, a nie jakaś finansowa, psychologiczna. To jest właśnie duchowa przebudowa, kiedy świat zaczyna myśleć: dlaczego i w ogóle po co istniejemy?
Pytanie: Czy świat się zmieni, czy zapomni o tym, jak zapomniał o wszystkim innym? Nawet drugą wojnę światową, takie katastrofy…!
Odpowiedź: Wszystko, co dzieje się na poziomie materialnym, zapomina się przez okres maksymalnie stu lat. Maksymalnie!
Pytanie: Czyli to też zostanie zapomniane? Wirus też zostanie zapomniany?
Odpowiedź: Jeśli mu pozwolimy, zostanie zapomniany.
Pytanie: Czyli nie wolno na to pozwolić, tak?
Odpowiedź: Nie! Musimy zrozumieć, że w ogóle to nie jest wirus. To jest dobro, wyższe dobro, miłosierdzie, które pokazuje nam, jaki okropny świat stworzyliśmy i jak w zasadzie cierpimy w nim, i jak bardzo otępieliśmy, że jesteśmy po prostu niewolnikami!
Rano biegnę do swojego samochodu, uruchamiam go, w tych korkach za około dwie godziny docieram do pracy, pracuję, by zatankować ten samochód i wrócić do domu. Kiedy wieczorem wracam do domu, zdążam obejrzeć jakiś idiotyczny program telewizyjny.
I jutro znowu to samo i moja żona. A gdzie są moje dzieci – w ogóle nie wiadomo, gdzie i co, w jakich kółkach, za które płacimy, aby pracować, a pracujemy po to, aby płacić za te kółka, i tak dalej. To w ogóle koszmar! Koszmar, co się dzieje! Wszystkie te kredyty hipoteczne!
Komentarz: Czyli takie błędne koło, chomik w kołowrotku – cały czas.
Odpowiedź: Specjalnie stworzyliśmy sobie taki świat. A teraz jednak zastanówmy się, jak go zmienić. Wirus nam w tym pomoże. Niech wirus nam w tym pomoże!
Pytanie: Czyli niech wirus nam w tym pomoże. I zostawić wszystkie strachy, mówi Pan?
Odpowiedź: Nie powinno być żadnych strachów. Powinien być tylko jeden strach: abym właściwie wykorzystał obecną chwilę. To wszystko.
Pytanie: Wyciągnął właściwe wnioski, tak?
Odpowiedź: Tak. A prawidłowy wniosek jest bardzo prosty: myśli. Myśli! Zastanówmy się, dlaczego żyjemy, jak w inny sposób możemy zbudować nasze życie. Widzimy, że jakiś przeklęty wirus nagle może uczynić z nas takich spokojnych ludzi: będziemy siedzieć w domu, nie będziemy się szarpać, nie potrzebne są nam miliardy, one stopniowo teraz znikną, dzięki Bogu, niewiele z nich pozostanie i tak dalej. I niczego nie potrzeba.
Przecież wymyśliliśmy wszystkie te pieniądze, wszystkie te bogactwa, to wszystko po to, aby chwalić się przed innymi w naszym nieskończonym egoizmie. Nastawmy się teraz inaczej. I dzisiaj jest to możliwe. Jeśli wirus by działał jeszcze przez wystarczającą ilość czasu, oczyściłby nas wszystkich, to co zrobilibyśmy? Spójrz: miliardy ludzi – z czego oni będą żyć po wirusie?
Pytanie: Niech mi Pan powie – z czego? Teraz wszystkie firmy upadną, ludzie nie chodzą do pracy.
Odpowiedź: Oczywiście padną! Widzisz, samoloty są na ziemi, statki w portach, nie ma czym handlować, co robić? I nie są potrzebne! Zabezpieczymy się wszystkim, co niezbędne, i to wszystko. I wszystko będzie spokojnie.
Pytanie: Czyli tak dojdziemy do zdrowego jedzenia, do zdrowych relacji. Czy to jest możliwe?
Odpowiedź: Oczywiście możliwe. A dlaczego nie? Jeśli tylko wirus nie zniknie. A bez niego na pewno powrócimy. Obowiązkowo. Musimy więc zamiast wirusa zrobić sobie poważne pranie mózgu i dojść do normalnego stanu.
Komentarz: Kiedy Pan mówi „wirus nie zniknie” – oznacza to pranie mózgu, aby…
Odpowiedź: Żeby to, co nas trzyma dzisiaj i nawet o wiele-wiele razy więcej niż to, pozostało w nas. Abyśmy zrozumieli, że należy żyć dla naszego dobra. A to oznacza, że chcę żyć ze względu na stan, w którym będę istnieć wiecznie. To może nas przekonać. W trakcie tego życia zajmowaliśmy się tylko tym, że tak naprawdę uciekaliśmy, uciekaliśmy od tego pytania o śmierci. Wirus daje nam teraz inny stan: a przed śmiercią nie uciekaj, i tak nigdzie nie uciekniesz. Zróbmy tak, aby pokonać ten wyimaginowany kres śmierci. My możemy to zrobić, to jest możliwe – bycie nieśmiertelnym. I wirus nam w tym pomoże.
Pytanie: A jak być nieśmiertelnym?
Odpowiedź: Należy podnieść się ponad nasz egoizm, on nas uśmierca! Ten egoizm nie oznacza, że po prostu chcemy popisywać się przed sobą nawzajem i być silniejsi, mądrzejsi od innych i tak dalej. Ten egoizm nas ogranicza, daje nam tylko ograniczone postrzeganie świata poprzez nasze ciało. Więc poczujmy świat poprzez naszą wewnętrzną strukturę – naszą duszę. I wtedy ujrzymy zupełnie inny świat – nieskończony, wieczny, doskonały.
To nic nie ma wspólnego z religiami. Po prostu sami poczujmy, w jak bardzo doskonałym i wiecznym świecie żyjemy. Nauka Kabały o tym mówi. Ona nie opowiada się za żadną religią, za niczym. Ona po prostu rozwija duszę człowieka. I dzięki temu możemy stać się naprawdę szczęśliwi.
A wszystkie te miliardy – one i tak wszystkie znikną. I człowiek nie będzie potrzebował więcej niż zwykłe, normalne, zdrowe jedzenie, normalne ubrania, normalną rodzinę. To wszystko jest naprawdę bardzo proste: tylko nie pracuj po to, aby wyrzucać. Pracujemy – żeby wyrzucić, pracujemy – żeby wyrzucić. Dlatego że sąsiad ma już nowy samochód, a ja mam jeszcze stary i tak dalej. Właśnie to wszystko powinniśmy usunąć.
Mam nadzieję, że dzięki naszym materiałom w Internecie ludzie poczują, że taki stan można osiągnąć. A natura ze swej strony nam w tym pomoże. Ponieważ w przeciwnym razie dojdziemy do unicestwienia.
Natura pomoże i wirus nas nie opuści.
Z programu TV „Nowości z Michaelem Laitmanem”, 18.03.2020
Opublikowano dnia 6 maja 2020
Jeśli wykorzystamy czas oblężenia przez koronawirusa, aby dowiedzieć się na czym polega jego rola w planie natury, by wychować ludzkość do pełnego i harmonijnego połączenia, a także, jak się okazało, by pokazać nam wadę naszego wzajemnego egocentrycznego podejścia do siebie, wtedy będziemy mieli solidne podstawy do przezwyciężenia lęku spowodowanego tą pandemią.
Mam nadzieję, że dobrze wykorzystamy erę koronawirusa, w którą wkroczyliśmy zdając sobie sprawę, że nasza mądrość jest ograniczona, a mądrość natury jest ogromna, i że właściwie postąpimy dostosowując nasze podejście do zasad działania natury.
Przezwyciężenie lęku związanego z koronawirusem wymaga stawienia czoła obawom, że wirus zostanie tutaj na zawsze, że powinniśmy nauczyć się przed nim chronić, że dość skomplikowane będzie znalezienie leku, i że po znalezieniu rozwiązania dla pandemii możemy nagle odkryć nowego wirusa, nawet bardziej szkodliwego, który może być mutacją obecnego koronawirusa, na którego nie byliśmy przygotowani.
W jaki sposób uświadomienie sobie tych obaw może pomóc nam pokonać lęk związany z koronawirusem?
Mówienie o tych obawach nie powinno być żadnym problemem. Zamiast odwracać uwagę od tych obaw, jeśli podkreślimy ostateczne rozwiązanie ponad wszystkimi obawami: czyli że wykorzystując ten okres, aby pozytywnie się ze sobą połączyć poprzez poszukiwanie sposobu, w jaki możemy zmienić działania z ciągłego czerpania korzyści dla siebie, na rzecz korzyści dla innych – obudzimy pozytywną siłę natury: połączenia, miłości i obdarzania. A siła natury ma moc „zdezynfekować” wszystko.
Myślenie o tym, jak pomóc innym jest kluczem do przezwyciężenia lęku
Pomyśl o tym: jeśli przestalibyśmy martwić się o siebie i skoncentrujemy się na innych – w jaki sposób im pomóc, przyczynić się do zadziałania na ich korzyść i podnieść ich nastrój – nie zostałoby w nas „przestrzeni”, w której moglibyśmy niepokoić się o siebie. Co więcej, w rzeczywistości bylibyśmy chronieni przed wirusami i innymi szkodliwymi siłami, ponieważ one wszystkie przywiązują się do egoistycznej troski o własne korzyści.
Krótko mówiąc, stając się bardziej troskliwi i odpowiedzialni za innych, stajemy się bardziej podobni do natury. Zatem najlepszym możliwym wykorzystaniem naszego czasu podczas tej pandemii byłoby dostrojenie się do innych, przestawienie naszych wewnętrznych pokręteł z czerpania korzyści dla siebie na korzyści dla innych, a następnie pozytywne połączenie stanie się faktem, jako rezultat przywrócenia równowagi z naturą. Odczujemy to, jako harmonię, szczęście i pokój w naszym życiu.
Musimy zrozumieć, że nie jesteśmy na pozycji dowodzących – natura jest
Naszym głównym problemem jest to, że nie widzimy, jak wszystko jest kontrolowane przez naturę, że natura jest ustaloną myślą i planem, i że jesteśmy częściami rozwijającymi się zgodnie z procesem, który dla nas stworzyła. Przeciwnie, wierzymy, że to my mamy wyjątkową wiedzę i intelekt.
Gdybyśmy uważali zgodnie z prawdą, że nasza percepcja jest ograniczona, i że przyroda jest kompletna – że natura stworzyła, rozwija nas i wychowuje – to nie mielibyśmy innego wyboru, jak uznać jej wyższość. Chętnie obserwowalibyśmy wówczas ostateczne, integralne prawo natury – wzajemnego powiązania, uznawania potrzeb innych i odpowiedzialności między wszystkimi jej częściami, podobnie jak funkcjonują komórki i narządy w organizmie.
Jeśli będziemy przestrzegać takiego prawa, doświadczymy pozytywnej reakcji natury: równowagi, harmonii, pokoju, miłości, jedności i szczęścia.
Jeśli nie powielimy integralności natury w relacjach międzyludzkich, będziemy odczuwać coraz więcej negatywnych skutków na skalę osobistą, społeczną i ekologiczną. Mogą się objawiać w różnej postaci, począwszy od wirusów, zmian klimatu i klęsk żywiołowych po wojny, ksenofobię i niepokoje społeczne, a także coraz częstsze przypadki lęku, depresji, stresu, nadużywania narkotyków, samobójstw i wielu innych negatywnych zjawisk.
Mam nadzieję, że dobrze wykorzystamy erę koronawirusa, w którą wkroczyliśmy zdając sobie sprawę, że nasza mądrość jest ograniczona, a mądrość natury jest ogromna, i że właściwie postąpimy dostosowując nasze podejście do zasad działania natury.
Źródło: https://bit.ly/3frNW6s
Opublikowano dnia 4 maja 2020
Nie, nie wrócimy do normalnego życia. W najlepszym przypadku go zaczniemy.
Za wcześnie świętować zwycięstwo. Wirus nie ustąpił. Spiesząc się, by wydostać się z uwięzienia, ryzykujemy wpadnięcie w pułapkę. Przecież ten kryzys ma cel, epidemia uderza w nas nie tak po prostu — ona ukierunkowuje ludzkość. A próba przebicia się z powrotem, wbrew tendencji rozwoju, będzie nas drogo kosztować. Znacznie drożej niż samoizolacja.
Przede wszystkim wcale nie osiągnęliśmy zwycięstwa nad chorobą. Nawet nie zbadaliśmy jej jak należy i ona zadziwia nas wciąż każdego dnia. Można tylko zgadywać, jak wirus będzie dalej się zachowywał. W tych warunkach powrót do naprawdę niezbędnych obszarów działalności jest częściowo uzasadniony. Jednak domowe odseparowanie od siebie jest wciąż najbezpieczniejszą strategią. Tak przynajmniej ograniczamy swoją naturę, swój niewyczerpany pociąg do zepsucia wszystkiego, co napotykamy.
Rozumiem rządy, które wprowadzają złagodzenia, aby ratować gospodarkę przed gwałtownym spadkiem, biznes przed bankructwem, obywateli przed bezrobociem, plony przed rozkładem. Ale w rzeczywistości nie jesteśmy na to gotowi, i jak sądzę w nadchodzących tygodniach zobaczymy negatywne rezultaty naszego pośpiechu.
Koronawirus odejdzie dopiero wtedy, gdy nauczymy się jego społecznych lekcji.
Nie wiem, czy powiedzą nam o wszystkich komplikacjach i czy zwykli ludzie będą mogli spojrzeć na ogólny obraz, bez retuszu ze strony cenzury i politycznego ogłupiania. Oczywiście wszędzie będzie inaczej. Ale tak czy inaczej, sytuacja naciska na nas z obu stron: nie możemy dalej siedzieć w domu i nie możemy powrócić do lekkomyślności z poprzedniego życia. Tak, jakbyśmy byli wyciskani i przepychani przez wąską stresową gardziel do czegoś nieznanego.
A nam wydaje się to, jak wybór najmniejszego zła.
Mogło być inaczej. W ideale powszechną izolację najlepiej byłoby kontynuować do tej pory, dopóki nie znajdziemy medycznego i społecznego rozwiązania problemu. I jeśli pierwsze rozwiązanie dotyczy systemu opieki zdrowotnej ze wszystkimi jego partnerami, to drugie odnosi się przede wszystkim do nauki Kabały. Właśnie ona daje jasną odpowiedź na głębsze i obszerne kwestie związane z epidemią. Wszystkie inne nauki badają naturę z ludzkiego punktu widzenia. Kabała studiuje Naturę w oderwaniu od naszych egoistycznych pojęć.
„Moje myśli nie są waszymi myślami”
Natura wszelkimi środkami kieruje nas do integracji, do jedności, do wspólnego systemu, w którym nie ma ani liderów, ani niedouczonych. Powoli zaczynamy to rozumieć, ale nadal nie bierzemy pod uwagę intencji Natury, próbując przezwyciężyć te wyzwania, które ona stawia przed nami. Właśnie dlatego koronawirus nie odejdzie tak łatwo. Szkoda, że bezczynności podczas przymusowej kwarantanny nie używamy z korzyścią – na zapoznanie się z pomysłami i planami Natury. Dany nam przez nią czas mógłby stać się najowocniejszym okresem… Ale kurczowy pęd z powrotem w przeszłość przesłania nam oczy. I dlatego nie będę zaskoczony, jeśli po pewnym czasie ponownie będziemy musieli rozejść się po domach.
Koronawirus w rzeczywistości wskazuje nam nasze miejsce: oddziela od siebie i jednocześnie łączy wspólnym nieszczęściem. Oddzieleni teraz „próżniowymi powłokami”, moglibyśmy pomyśleć o tym, czym wypełnić tę próżnię, aby się połączyć, nie zarażając innych. Więc zagłębmy się trochę mocniej w kwasy nukleinowe i powłoki białkowe. Prawdziwym uzdrowieniem z nieszczęść ludzkości będzie naprawa naszych stosunków. I w tym celu właśnie stworzono wszystkie warunki: między nami zostały zerwane wypaczone więzi konsumpcyjnego społeczeństwa i pozostało nam „tylko“ zastąpić je ciepłem naszych serc. Może nie od razu, ale przynajmniej poruszyć się w tym kierunku.
Jednak my jak zwykle nie doceniamy darów Natury i przeceniamy jej cierpliwość…
A ona już więcej nie czeka, ona żąda. I z czasem oczyści wszystko – wszystkie sfery ludzkiej działalności, które nie są niezbędne życiowo. Koronawirus, jak i kolejne globalne wyzwania, to dźwignie do odwrócenia ludzkości z głowy na nogi. Wszystkie one torują drogę do globalnej ludzkiej wspólnoty. Nieprawidłowe relacje między nami tylko zaostrzają nacisk Natury, nasilają chorobę, a prawidłowe relacje wręcz przeciwnie – neutralizują ją. W rezultacie możemy zbliżyć się tylko w tym, co nie szkodzi integralności. Reszta terytorium zamieni się w „pole minowe”.
Co straciliśmy, i co znaleźliśmy
Nadszedł czas na przemyślenie. Wszystkie obietnice i zachęty minionej epoki, wszystkie jej „cudowne” możliwości ukazują się dzisiaj, jako oszukańczy zestaw szablonów i kłamstw. Ona wywyższała marginalne i uniżała wielkie, uczyniła nasze życie bezsensownym i zamieniała je w kołowrotek dla gryzoni.
Dość! Wyrośliśmy z tego karcianego królestwa. Żegnaj, „iluzoryczny” świecie. Wszystkie twoje „cuda” były fałszem, samooszukiwaniem, talią oznaczonych kart.
Wciąż jesteśmy wzywani z powrotem, nadal zapraszani do cofnięcia się do dzieciństwa: „Dołóżmy starań, aby powrócić do Krainy Iluzji…” Nie wrócimy. Nie możemy ponownie wcisnąć się, wpasować w tę iluzję. Ona i tak pęknie w szwach. I niech tak będzie. Nie warto jej opłakiwać. Mamy zupełnie inną przyszłość – z ogromnymi horyzontami możliwości, z nierozerwalnym połączeniem serc, z nieskończonym potencjałem ludzkiego rozwoju. Za czterema ścianami, w których spędziliśmy kilka tygodni, pluska ocean, czekający na odkrycia i przełomy. Wspólne odkrycia. Wspólne przełomy.
Trzeba tylko nauczyć się żyć w równowadze między nami i Naturą. A ta lekcja już się rozpoczęła. Zmieniamy się sami o tym nie wiedząc. Koronawirus, podobnie jak program aktualizacji, pobrał się na wspólny komputer, w ludzkość i zaczął już w nim pracować. Dlatego, skoro już wracamy w świat poza oknem musimy to robić z myślą o przyszłości, a nie przeszłości. Do permanentnego kryzysu ciągnie nas chory egoizm, a nie zdrowy rozsądek. Mamy za sobą ślepy zaułek. A przed nami przemiana: odtąd ważne jest, aby człowiek nie tylko sam się nie zaraził, ale także nie zarażał innych. Zarażał nie po prostu wirusem – ale pogonią za przeszłością. To właśnie taka wzajemna troska uchroni nas przed chorobą. Właśnie w ten sposób rozwija się wspólna odporność.
Alternatywa jest przerażająca. Zwykła konkurencja ludzi, firm, krajów ciągnie nas na dno, w tych konfliktach nie będzie zwycięzców. Wplątując się w gospodarcze i ideologiczne konflikty, ludzkość stacza się w dół, jak kłębek nierozwiązywalnych globalnych sprzeczności – poprzez wstrząsy prosto do wojny światowej. Albo dorośnie. Przecież iluzoryczne królestwo i tak się rozpadnie. Na oczach traci siłę, spryt, wpływy. W rezultacie pozostanie z niego jedynie szkielet pilnych potrzeb, na którym będziemy musieli stworzyć nowy system społeczny – równoprawny, opiekuńczy, sprawiedliwy, zrównoważony. Jak? Właśnie już teraz musimy o tym myśleć.
Nasza dobra przyszłość polega na wspólnej trosce o siebie nawzajem, na odpowiedzialności społecznej, na wspólnocie interesów. Społeczeństwo powinno stać się silną rodziną, w której każdy jest cenny, kochany, szczęśliwy. Nie, nie tak jak u Orwella – ale naprawdę. Natura nieuchronnie prowadzi nas do tego. „Musimy się uczyć” – ona mówi – musimy zbliżać się, dogadywać, wznosić ponad siebie do jedności. Pomagać sobie nawzajem. Współczuć. Kochać”. Nie traktujcie tego, jak moralizowania. Ja nie ubóstwiam Natury, po prostu ona jest czymś więcej niż myśleliśmy do tej pory. I dzisiaj celowo nałożyła na człowieka „koronę”, aby zademonstrować, jak bardzo on nie odpowiada roli jej „korony”. Bez żadnych rewolucji, bez Lenina na samochodzie pancernym obaliła „niewzruszone” fundamenty i otworzyła nam oczy: wszelkie zaburzenia równowagi są zakorzenione w naszych zepsutych stosunkach, wszystkie nieszczęścia wynikają z nieprawidłowych wzajemnych relacji między nami, wszystkie nasze sztuczne systemy kontroli i równowagi przestają funkcjonować.
Co więc dalej? Dzisiaj potrzebujemy ponownego uruchomienia całej platformy społecznościowej, aby dostosować ją do Natury. Przecież w rzeczywistości ekologia społeczeństwa i ekologia środowiska to dwie strony tego samego medalu, jednego „systemu operacyjnego”, integralnego i wszechobejmującego. Wierzę, że w najbliższej przyszłości zaczniemy „przetrawiać” te przesłania, godzić się z nimi i je akeptować. Nasz pociąg przechodzi na inne tory, nasz światopogląd zmienia perspektywę, nasz wzrok zmienia ustawienie ostrości. Nie tymczasowo – ale na zawsze. I im szybciej uświadomimy sobie, zrozumiemy te zmiany, tym łatwiej będzie nam budować nowe relacje społeczne i pracownicze, nową gospodarkę, nowe podejście do edukacji, nowe życie.
Najważniejsze jest, aby iść w zgodzie z Naturą, nie ślepo podporządkować się jej, ale świadomie, celowo badając jej prawa. To już jest stopień Człowieka, a nie konsumenta, który filozofuje w wolnym czasie. Człowieka, a nie dogmatyka, dla którego wszystko jest jasne raz i na zawsze. Człowieka, a nie tej ubogiej, ograniczonej istoty, w którą wielu zmieniał poprzedni obraz życia. Jeśli sami nie zgodzimy się wrócić do przeszłości, Natura z radością otworzy nam drzwi do przyszłości.
Opublikowano dnia 5 maja 2020
Wydawać się może, że upłynęła wieczność, ale w ciągu kilku tygodni diametralnie zmienił się cały świat, budząc pytania egzystencjalne i na temat poszukiwania w nas duszy. Co zrobiliśmy, że Natura wypuściła na nas tego wirusa COVID-19, który sparaliżował naszą planetę? Czy jest coś poza noszeniem maski, co osobiście mogę zrobić, aby zakończyć tę mękę? Weźmy chwilę z naszego teraz mniej zajętego życia, by zastanowić się nad sytuacją. To co odkryjemy, to fakt, że dostaliśmy ten oddech właśnie na taką kontemplację.
Żyję w tym świecie i mam wpływ na wszystko, co się dzieje. W każdej chwili mam wpływ na moje najbliższe otoczenie, ale również na to bardziej odległe. Każdy z nas tworzy zmiany w całym systemie Natury, ponieważ jest on globalny, integralny i sferyczny. Jest to system połączony wszystkimi swoimi częściami i zmierzający w kierunku wszechstronnej równowagi. Kiedy zakłócamy jego równowagę, to brak równowagi przejawia się we wszelkiego rodzaju zjawiskach, takich jak obecna pandemia. W pewnym sensie można powiedzieć, że wszystko, z czym mamy do czynienia ze strony Natury, jest w rzeczywistości reakcją systemu na nasz dobry lub zły stosunek do niej.
Jak mogę to odnieść do samego siebie, siedząc w domu i nie mając pojęcia, co stanie się z moją pracą, moimi dziećmi, moją przyszłością? Jak moje życie osobiste może wywierać wpływ na system? Każdy mijający dzień nigdy nie powróci, więc przed zaśnięciem warto zrobić bilans tego jak minął mój dzień, co zrobiłem, czy kogoś skrzywdziłem? Czy moje czyny i myśli przyczyniły się do harmonii, czy wręcz przeciwnie? Powinienem prowadzić codzienny bilans swojego życia.
Kiedy, broń Boże jesteśmy dotknięci poważną chorobą lub stratą, na powierzchnię wypływają myśli i dusza szuka odpowiedzi na to, co dzieje się w życiu i pytamy, dlaczego ja? Dziś ten cios koronawirusa spadł na nas wszystkich – niezależnie od statusu, pochodzenia czy stanu konta w banku – i uruchomił nasze zbiorowe poszukiwania duszy.
Odkupienie planety
Wydaje się, że Natura mówi nam teraz, iż najlepszą dla nas rzeczą jest pozostanie w domu bez zbliżania się do nikogo, dopóki nie zrozumiemy jak właściwie współpracować. Jesteśmy zmuszeni patrzeć na życie, które zbudowaliśmy dla siebie, na ten rodzaj świata, który stworzyliśmy; na sposób w jaki odnosimy się do siebie nawzajem, na nasz wzajemny brak rozwagi; na to jak zniszczyliśmy planetę, w całkowitej opozycji do integralnego systemu Natury, gdzie każda część przyczynia się do dobrobytu całości, i na to jak ziemia reaguje w samoobronie.
Natura żąda, aby ludzkość osiągnęła pełną integrację, aby odczuwała i postrzegała kolektyw. Dlaczego? Ponieważ w takim stanie upodabniamy się w formie do samej Natury i właśnie takiej zgodności potrzebujemy, aby idealnie współgrać z systemem. W rzeczywistości jest to kolejny poziom w ewolucji ludzkości. Bez względu na to czy jesteśmy tego świadomi, czy nie Natura nie będzie na nas czekać i zmusi nas do wzajemnej rozwagi. Wszyscy byliby szczęśliwi mogąc zrzec się tej ery koronawirusów, ale na stole nie ma tej opcji.
Dlatego kluczowym pytaniem w naszych osobistych poszukiwaniach duszy powinno być: Czy rozumiem, że muszę rozwijać w sobie miłość do wszystkich, aby naprawić załamanie globalnego systemu? Bez rozwinięcia przez każdego z nas tego poczucia osobistej odpowiedzialności i miłości w sobie, nie jest możliwe, aby zacząć właściwie dbać o każdego z nas i osiągnąć potrzebną nam zbiorową spójność.
Oczywiście, każdy z nas osobiście nie może kochać ośmiu miliardów ludzi, całej ludności świata, a nawet mieszkańców swojego własnego kraju. Czasami nie potrafimy dogadać się z członkami własnej rodziny. Jest to jasne, naturalne i zrozumiałe, ale nie oznacza to, że nie mogę o to prosić. Każdy z nas musi prosić o moc miłości. Od kogo? Od Natury, najwyższej mocy, która łączy całą rzeczywistość w jedno. I dlaczego rzeczy są zorganizowane w taki sposób? Abyśmy świadomie zwracali się do tej nadrzędnej siły, uczyli się ją poznawać, używali wolnej woli i domagali się połączenia w jedną całość, poprzez wzajemną miłością. Wtedy osiągniemy całkowitą harmonię z Naturą.
Źródło: https://bit.ly/2SxTbaV
Opublikowano dnia 16 kwietnia 2020
Co rządy powinny zrobić, aby pomóc nam przejść przez ten trudny okres? Wszystkie rządy powinny zrozumieć, że odgrywają szczególną rolę, i muszą nieco odwrócić kierunek swoich myśli. Powinny wiedzieć, że przyszłość świata leży w globalnej integracji między wszystkimi ludźmi, i rząd zobowiązany jest dążyć do tego.
Konieczne jest zorganizowanie takich form szkolenia dla dzieci i dorosłych, ustanowienie takiego systemu edukacji, aby każdy zrozumiał, że człowiek jest najbardziej niszczycielską siłą w naturze. A musimy stać się siłą łączącą wszystkie części natury. Przecież jesteśmy mądrzy, rozwinięci, ale cały nasz rozwój zamieniamy w zło, kierując je na zniszczenie. Dlatego rządy są zobowiązane zmienić się, ludzie będą musieli im to wyjaśnić.
To nie przypadek, że nowy wirus otrzymał nazwę „koronawirus” – on naprawdę wykonuje królewską pracę, panując jak król nad całym światem i organizując nasze życie. Mam nadzieję, że jeszcze zobaczymy wiele zmian w naszym życiu i konsekwencji jego panowania. Koronawirus posadził każdego z nas na kwarantannę. Ale myślę, że to przyniesie nam korzyść. Musimy pokonać tym tę izolację, że połączymy się i przede wszystkim wirtualnie, na odległość. A w tym stopniu, w jakim nauczymy się tolerować siebie wzajemnie, łączyć się i zbliżać wewnętrznie, serdecznie, będziemy mogli wyjść, każdy ze swojego domu i połączyć się z innymi.
Ten warunek, który zobowiązuje nas do zachowania dystansu, będzie działał na naszą korzyść, pomagając naszemu zbliżeniu w selektywnej formie. Na ile jestem w stanie dobrze odnosić się do bliźniego, na tyle będę mógł zbliżyć się do niego – nie po to, żeby na nim zarabiać, ale po to, aby nawiązać dobre stosunki. Tego należy nauczyć wszystkich, aby razem zbudować nową ludzkość. I wtedy naprawdę przed nami odkryje się dobry, wieczny i doskonały świat, w którym warto żyć.
Pytają mnie, jaki świat widzę za rok, co się z nim stanie? Jak zwykle mamy dwie alternatywy: albo świat nie posłucha tego, o czym mówi nauka Kabały, o konieczności osiągnięcia zjednoczenia, i doprowadzimy świat do zniszczenia, albo jednak nastąpią zmiany. Jeśli spojrzeć na świat poprzez naukę Kabały, to widać jest, jak świat zbliża się do naprawy. A jeśli spojrzeć nie przez pryzmat widzenia Kabały, to widać, jak świat nie jest w stanie się zmienić. Ale postarajmy się razem pracować, w przeciwnym razie będzie bardzo źle. Mam nadzieję, że jednak będziemy w stanie przekazać prawidłową metodę zjednoczenia całej ludzkości.
Z rozmowy z Davidem Blumenfeldem, 25.03.2020
Opublikowano dnia 18 kwietnia 2020
Koronawirus pomoże nam i zobowiąże do większego połączenia między sobą. Wydaje się to paradoksalne, przecież teraz widzimy, że społeczności, w których istniała mocniejsza więź między ludźmi, ucierpiały bardziej od wirusa. W jaki sposób wirus pomoże nam się połączyć, jeśli on nas dzieli?
Stało się tak, dlatego że jednoczyliśmy się na podstawie egoistycznych pragnień. Ale jeśli połączymy się tylko po to, aby sobie nawzajem pomóc, zdobyć wspólny umysł i uczucie, wspólne zrozumienie i poznanie, wówczas wzniesiemy się ponad wirusem.
Natura nie dawała wirusowi zadania rozdzielenia nas. Wirus dzieli nas tylko dlatego, że jesteśmy egoistami i chcemy szkodzić sobie nawzajem. Ale jeśli zechcemy się połączyć, to wirus nie będzie działał przeciwko nam. On nie działa w ten sposób. Wirus wywodzi się z ogólnego prawa wszechświata, w którym wszystkie przeciwstawne siły natury są połączone w jedną całość, w tym również ludzie są połączeni, jak jeden człowiek.
Koronawirus pochodzi, jakby z przyszłości, z naszego bardziej zaawansowanego stanu. Okazuje się, że on posuwa nas w jutrzejszy dzień, w stan wspólnej jedności i zrozumienia, że należymy do tej samej natury i jesteśmy zobowiązani stać się jednym człowiekiem z jednym sercem. I wirus bez wątpienia wykona swoją pracę.
Z programu „Globalne perspektywy”, 10.04.2020
Opublikowano dnia 18 kwietnia 2020
Natura pogania nas, organizując właściwe relacje między nami i ogólnie naturą, to znaczy Stwórcą. Poprowadziła nas przez pierwszy etap i przeszła do następnego.
I dlatego na tym nowym etapie wkrótce zrozumiemy, że nie jest to tylko kolejny wirus, przypadkowe przeciwności losu, udręki które wkrótce miną i przy pomocy jakiegoś leku uda nam się powrócić do poprzedniego życia. Nie warto mieć złudnej nadziei, że można powrócić do stanu sprzed koronawirusa i wierzyć, że epidemia zakończy się, jak każda inna grypa.
Należy zrozumieć, że natura będzie dalej naciskać na nas, ponieważ ma program, cel, który z pewnością zrealizuje, nie znając litości. Dlatego cała ludzkość stanie w obliczu presji i uderzeń natury, w obliczu trudnych czasów. Ich celem nie jest, po prostu posadzenie nas na kwarantannie i oddalenie od siebie, ale przebudzenie do działania, do tego aby doprowadzić ludzkość do świadomego zjednoczenia. Natura chce, abyśmy zastanowili się nad tym, co się dzieje i zobaczyli, że ważne jest nie pozbycie się wirusa, ale zrozumienie, dlaczego przyszła epidemia, jaki jest jej sens i co ona robi z nami, jakie zmiany przeprowadza w naszym umyśle i uczuciach, w jaki sposób nas rozwija.
Wirus nie zniknie, i będzie nadal wywierał na nas coraz silniejszą presję, i co najważniejsze jakościową. A wtedy będziemy musieli zrozumieć, że to Stwórca do nas mówi. Wirus nie jest przypadkowym zjawiskiem zwykłej natury, która niczego nie rozumie i nie czuje, jak sądzą biolodzy i lekarze. Musimy postarać się rozpoznać w koronawirusie tę rękę, która celowo działa poprzez niego, aby zwiększyć nasz umysł, zrozumienie, uczucia i dać nam zobaczyć w wirusie siłę i myśl, które go przynoszą.
Należy starać się złączyć nie z samym ciosem, a z jego źródłem, postrzegając go nie jako karę, ale jako dobrą pomoc daną dla naszej korekty. Widzimy w epidemii tylko chorobę, ponieważ patrzymy egoistycznymi oczami. Ale jeśli spojrzeć poprawnie, jako na pomoc z góry, mającą na celu doprowadzenie nas do wzniosłego, wyższego celu, wtedy będziemy postrzegać wirusa, jako przejaw miłości, jako altruistyczne działanie, które ma na celu skorygować nas i naprawić.
I wtedy zobaczymy w koronawirusie, w tej epidemii z całym jej cierpieniem – jej cel. I dlatego zamiast starać się uciekać przed ciosami i gasić je, sami będziemy chcieli kontynuować ruch w tym kierunku, dokąd popycha nas wirus, nie sprzeciwiając się presji, a idąc razem z tą falą. W tym przypadku ujawnimy ścieżkę naprawy którą odkrywa przed nami wirus, i pójdziemy razem z nim tam, dokąd nas prowadzi, to znaczy przejdziemy ze ścieżki cierpienia na ścieżkę światła, czyniąc z wroga sojusznika.
W taki sposób rozpoznamy w działaniu wirusa podpowiedź, znak pokazujący nam, jak zmienić nasze serce i umysł, aby osiągnąć zrozumienie Stwórcy, podobieństwo do Niego, połączenie, zjednoczenie, bliskość. Nasilając nasze cierpienie, Natura – to jest Stwórca, chce zmusić nas do przyjęcia właściwej postawy wobec tego, co się dzieje. Natura chce, abyśmy widzieli nie tylko ciosy, ale dostrzegli za nimi wyższy rozum i uczucia, stosunek natury do nas, bo stara się nas wychować i nauczyć i co najważniejsze przybliżyć do siebie. Jest to tendencja naszych czasów, która będzie przejawiać się coraz bardziej z dnia na dzień.
Mam nadzieję, że ludzkość będzie w stanie odkryć swoje serce i umysł, aby zobaczyć w narastających zmianach w ludzkim społeczeństwie, zaproszenie do zbliżenia się do Stwórcy, przyczyny wszystkiego, co się dzieje. My jak mądre dziecko odbierzemy presję Matki Natury nie, jako surową karę a dostrzeżemy przyczynę, dlaczego wywiera na nas presję i czego od nas chce. Ponieważ ten nacisk jest jedynie zewnętrznym przejawem dobrego nastawienia, mającym na celu przebudzenie nas, egoistów.
A jeśli wzniesiemy się ponad nasz egoizm, aby zobaczyć i poczuć to, czego nasi rodzice naprawdę od nas oczekują, wówczas będziemy postrzegać wszystko w inny sposób, jako przejaw miłości i pragnienia przyciągnięcia nas do siebie.
Opublikowano dnia 1 maja 2020
Nie pokonaliśmy koronawirusa. Za mało wiemy o tym jak działa, jak jest przekazywany i jakie kroki możemy podjąć, aby złagodzić zakaz wychodzenia nie wywołując nowej fali. Jednocześnie oczywiście musimy uzupełnić jedzenie i inne podstawowe artykuły, więc nie możemy dłużej utrzymywać pełnego zamknięcia. Jest to trudny dylemat: rządy starają się wybrać najmniejsze zło, ale żadna opcja nie jest dobra. W miarę zmniejszania nakazu izolacji, my obywatele powinniśmy zachować szczególną ostrożność, ponieważ cenę za ten krok zapłacimy my.
Problem z nieznanym dotąd koronawirusem polega na tym, że jego wpływ wykracza daleko poza kryzys medyczny, który wywołał. Sięga nawet daleko poza krach gospodarczy, który niespodziewanie wywołał na całym świecie.
Wpływ koronawirusa jest przede wszystkim społeczny: narusza jego strukturę. Obowiązkowy dystans społeczny tworzy dystans emocjonalny; wzrasta samotność i depresja, a także napięcia w domach, prowadzące do przemocy. COVID-19 powoduje, że nasze ciała chorują, ale także ujawnił nasze emocjonalne oddalenie od siebie.
W naszym postmodernistycznym świecie dystans społeczny nie jest niczym nowym. Od dawna lamentujemy nad wyobcowaniem spowodowanym pochłonięciem przez media społecznościowe za pośrednictwem naszych telefonów, zaniedbując tym samym komunikację w prawdziwym, fizycznym świecie z naszymi przyjaciółmi i rodziną. Jednak tak długo, jak mogliśmy być fizycznie w pobliżu, mogliśmy powiedzieć sobie, że tak naprawdę nie jesteśmy daleko. Teraz, kiedy jesteśmy fizycznie oddzieleni, szukamy bliskości w naszych sercach, tylko po to, aby odkryć, że nic tam nie ma. Jest to najbardziej bolesna część dotycząca wirusa: objawienie, że wszyscy jesteśmy sami, że nasze serca są puste, a serca osób, które naszym zdaniem nas kochały, są równie obojętne.
Docenienie prawdy
Prawda boli, zawsze tak jest. Każda naprawa jest bolesna. Nie da się naprawić tego, o czym nie wiemy, że jest zepsute. Teraz wiemy, że nasze połączenia są zerwane, wątłe liny, które wciąż opierały się izolacji spowodowanej przez media społecznościowe, pękły, a agonalny dźwięk ich pękania zmusza nas do uznania, że jesteśmy sami. Stąd będąc na samym dnie, możemy zacząć się podnosić. Odtąd możemy zacząć budować nowe i solidne społeczeństwo. Prawda boli, ale jest niezbędna, jeśli chcemy żyć w zdrowym ciele, zdrowym umyśle i zdrowym społeczeństwie.
Jeśli chcemy jak najlepiej przejść ciężką próbę, która jest przed nami, nie możemy stracić ani minuty. Musimy nauczyć się o nowym świecie, który się rozpoczął. W nowym świecie bogactwo nie ma znaczenia, gdyż nie można się nim pochwalić. Kariera jest bezużyteczna, skoro tak wiele osób jest w domu – bezrobotnych lub wypadło z rynku pracy. Pozycje zarządzające również nie mają znaczenia, gdy tak wiele osób pracuje z domu lub wcale nie pracuje.
Pozostało nam tylko jedno, mamy siebie nawzajem. Mamy naszą rodzinę i naszych przyjaciół. Mieszkają z nami w naszych domach lub jesteśmy z nimi w kontakcie. Wirus pozbawił nas wszystkiego, z wyjątkiem rzeczy, które naprawdę mają znaczenie. Ale możemy to zobaczyć dopiero teraz, gdy wyłączone są zakłócenia.
Wirus nie pojawił się po to, aby wyeliminować rasę ludzką. Jest tutaj, by nam pokazać, czego nam brakowało od dekad, czego nie byliśmy świadomi przez tak długo, że zapomnieliśmy, że tu są: nasi bliscy.
Wirus zapewnia nam wystarczającą bliskość, aby odbudować nasze połączenia i zrobić to właściwie, w oparciu o wzajemną opiekę i wzajemną odpowiedzialność. Jednocześnie utrzymuje nas w odpowiedniej odległości, aby nie dopuścić do ponownego złapania się w pułapkę wyzysku i walki o władzę.
Niezbadany koronawirus jest nieugiętym nauczycielem, ale byliśmy niesubordynowanymi uczniami. Im bardziej będziemy z nim współpracować, tym łagodniej nas potraktuje. Ojciec mojego nauczyciela, Baal HaSulam napisał, że natura jest jak zręczny nauczyciel, „karze nas zgodnie z naszym rozwojem”. Bądźmy na tyle mądrzy, aby zrozumieć wskazówki natury i ustanowić nasze społeczeństwa na bazie wspierających, pozytywnych połączeń i nie zmuszać natury do wymierzenia nam surowszych kar.
Źródło: https://bit.ly/3bZ6bxW
Opublikowano dnia 28 kwietnia 2020
Na całym świecie toczą się debaty na temat tego, jak i do jakiego stopnia kraje powinny przywrócić ekonomię, aby zapobiec całkowitemu załamaniu gospodarki. Ale otwarcie bez uprzedniego wyjaśnienia przyczyny wybuchu koronawirusa mogą mieć przerażające konsekwencje, które przyćmią trudy poniesione w czasie obecnej pandemii.
Uważamy, że jesteśmy w stanie wojny z naturą, że musimy z nią walczyć i podporządkować ją sobie. Zapominamy, że sami jesteśmy dziełem natury. Każda z naszych myśli, planów, słów i działań rodzi się w naturze, zanim przejawi się w nas. Dotyczy to nawet dążenia do opanowania natury. Ale próba podbicia tego, co zasadziło w naszych umysłach myśl o podboju, ma jeszcze mniej sensu niż ściganie własnych ogonów.
Tak jak nie rozumiemy, dlaczego natura wysyła nam swoje myśli, tak samo nie rozumiemy, dlaczego wysłała nam koronawirusa. Zanim pojawił się wirus, również miał miejsce proces, który doprowadził do jego powstania. Jeśli chcemy pokonać wirusa, musimy wiedzieć skąd pochodzi i dlaczego się pojawił. Kiedy zidentyfikujemy proces, który wywołał wirusa, zobaczymy, co musimy zrobić i dlaczego, aby go ograniczyć, tam skąd pochodzi ten mały robak, jest o wiele więcej podobnych mutantów i znacznie bardziej groźnych.
Wielu naukowców wskazało już na ludzkie zachowanie, jako przyczynę pojawienia się wirusa. Wyjaśnili, że zniszczenie naturalnych siedlisk wielu dzikich zwierząt zmusiło je do migracji bliżej ludzi. W rezultacie, to co wirusologowie nazywają „przeniesieniem” wirusów ze zwierząt na ludzi, jest łatwiejsze i częstsze. Wszystkie koronawirusy, które spowodowały zespoły oddechowe w tym stuleciu, były wynikiem takich „przeniesień”. SARS, MERS i COVID-19 zostały spowodowane wirusami, które migrowały z królestwa zwierząt i powodowały u ludzi zagrażające życiu choroby. Nawiasem mówiąc, tak samo jest w przypadku wirusa Ebola.
Ale ludzkie zachowanie nie tylko spowodowało rozprzestrzenianie się wirusów. Ludzkie zachowanie zanieczyściło oceany, jeziora i rzeki, zanieczyściło powietrze i ziemię. Pozbawiło oceany ryb, niebo ptaków i ziemię zwierząt. Ludzkie zachowanie głodzi i zaraża miliony mężczyzn, kobiet i dzieci na całym świecie, zniewala je, gwałci i wykorzystuje na niezliczone sposoby. Ludzkie zachowanie powoduje śmierć i mękę milionów poprzez wojnę, deportacje i niszczenie społeczności i całych krajów. Nawet osoby zamożne, i Ci którym się poszczęściło ponoszą skutki ludzkich poczynań – znajdują schronienie w narkotykach, samobójstwie, nadmiernym jedzeniu i depresji. Krótko mówiąc, ludzkie zachowanie jest przyczyną wszystkiego, co jest złe i niewłaściwe na świecie.
Co jednak powoduje, że jesteśmy tak szkodliwi dla wszystkiego i wszystkich wokół nas? A jeśli nasze zachowanie jest tak zasadniczo wadliwe, czy możemy je naprawić? A jeśli tak, to od czego zacząć?
Zaczynamy w domu
Wszystkie zwierzęta zachowują się zgodnie ze swoją naturą. Człowiek jest częścią natury; dlatego człowiek zachowuje się zgodnie z ludzką naturą. Jeśli ludzkie zachowanie jest wadliwe, dzieje się tak, ponieważ taka jest natura ludzka.
Przytulanie drzew nie zmieni ludzkiej natury, ale przytulanie ludzi tak. Zmiana powinna rozpocząć się w domu, z ludźmi, którzy powinni być nam najbliżsi. Musimy wykorzystać przerwę podarowaną przez COVID-19 od złowrogiego kapitalizmu, aby ponownie połączyć się z naszymi rodzinami, przywrócić więź, która uczyniła z nas rodzinę, ale którą to więź tak wielu z nas po drodze straciło.
Następnie powinniśmy spojrzeć na nasze społeczności i zacząć je odbudowywać. Parafrazując słowa JFK, nie pytaj, co twoja społeczność może dla ciebie zrobić; zapytaj, co możesz zrobić dla swojej społeczności. Do sukcesu potrzebne jest wzajemne zaangażowanie, jeśli ludzie zrozumieją znaczenie i pilność odbudowy naszych społeczności, zareagują odpowiednio.
Zanim podejmiemy działanie, musimy być świadomi. Musimy pozwolić, aby idea ludzkiej natury, która jest źródłem wszystkich problemów, zapadła w nasze umysły i umysły ludzi w naszej rodzinie i społeczności, a następnie współdziałając zmienić ją. Damy radę. Wszystko, co musimy zrobić, to dać dobry przykład i pozwolić innym zainspirować nas swoim przykładem. Możemy wykorzystać dodatkowy czas wolny, który nam dano, aby dowiedzieć się o ludzkiej naturze, a następnie wyjść i zrobić coś z tym z naszymi przyjaciółmi i sąsiadami.
Z poziomu społeczności musimy szerzyć ducha przyjaźni wszędzie. Podobnie jak śpiewanie z balkonów we Włoszech rozeszło się na balkony na całym świecie, tak też i mogą dobre uczynki. Nie bój się nakręcić filmu, w którym pomagasz innym i umieszczać go w mediach społecznościowych. Powiedz widzom, że robisz to, ponieważ chcesz być lepszą osobą, a idea się przyjmie. To takie proste: pomagam innym, ponieważ to sprawia, że staję się lepszą osobą. To wszystko, co ludzie muszą wiedzieć. Zdobędziesz serca ludzi i będą chcieli podążać twoimi śladami.
Jeśli zdamy sobie sprawę z tego, kim jesteśmy i zechcemy to zmienić, wystarczy tylko zmienić nasze działania. To zmieni nasze nastawienie, które zmieni nasze serca.
Źródło: https://nws.mx/359AijC
Opublikowano dnia 27 kwietnia 2020
Niedawno dziennikarze The Guardian przeprowadzili wywiad z Inger Andersen, szefem Wydziału ds. Środowiska ONZ. W tym wywiadzie Andersen oświadczyła, iż poprzez pandemię natura wysyła nam wiadomość, w której mówi, iż ludzkość wywierała zbyt dużą presję na świat przyrody, co spowodowało szkodliwe konsekwencje. Andersen ostrzegła, że nie dbanie o naszą planetę, oznacza nie dbanie o nas samych.
To prawda, że za bardzo naciskamy na naturę. Prawdą jest również, że ta presja z naszej strony niszczy środowisko i tym samym krzywdzi nas samych. Ale z mojego punktu widzenia słowa Pani Andersen ucieleśniają nasz największy błąd: Mówienie, że nie dbanie o planetę oznacza nie dbanie o siebie, stawia wóz przed koniem. To o nas i o nasze wzajemne relacje powinniśmy zadbać najpierw. Tylko wtedy, gdy nauczymy się dbać o siebie nawzajem, nauczymy się dbać o naturę. Tylko wtedy, gdy poznamy znaczenie społecznej odpowiedzialności, będziemy mogli wprowadzić ją w życie. Dopóki będziemy się wzajemnie wykorzystywać, nie zmieni się nasz stosunek do przyrody.
Koronawirus wysyła nam nie tylko jedną wiadomość. „Zostań w domu i trzymaj się z daleka od innych” to dopiero początek. To etap, w którym natura, jak surowy rodzic mówi nam „byliście dla siebie niegrzeczni więc marsz do swoich pokojów”. Teraz, kiedy mogliśmy spróbować w praktyce społecznego dystansu, przyszła kolej na następną lekcje: jak praktykować poprawne relacje.
Wielkie porządki
Aby nas „oczyścić” ze zgubnych wpływów, i aby nie dopuścić, by sytuacja się powtórzyła natura i jej wierny posłaniec COVID19 upewni się, że nie wrócimy do poprzednich nawyków. Będzie nas prześladować dopóki nie zaakceptujemy nowej rzeczywistości przyznając, że byliśmy w błędzie.
Kiedy zrozumiemy, że problem jest w nas samych, przekonamy się, że zastąpienie paliw kopalnianych energią odnawialną nie prowadzi do niczego. W rzeczywistości rujnujemy planetę poprzez przesadne wykorzystanie paliw, drewna, zanieczyszczenie wód słodkich i oceanów, wyczerpywanie zasobów naturalnych, doprowadzamy gatunki zwierząt na skraj wyginięcia i niszczymy siedliska dzikiej fauny i flory.
Ale robimy to wszystko nadal nie dlatego, że nie jesteśmy świadomi krzywdy, jaką wyrządzamy; robimy to, ponieważ nas to nie obchodzi. Wcale nie musimy pomagać naturze, musimy zmienić naszą wewnętrzna naturę. Jeśli nie chcemy się zmieniać, natura zmusi nas do tego. COVID-19 to tylko preludium. Jeśli nie zrozumiemy danego nam przesłania, opera stanie się bardzo smutną tragedią.
Teraz, kiedy jesteśmy rozdzieleni, nauczmy się jak prawidłowo się łączyć. Pierwszą ogólną zasadą jest to, że jeśli chcesz czegoś więcej, niż naprawdę potrzebujesz, to jest to zbyt wiele, i jest to wyzyskujące dla przyrody oraz innych ludzi. Druga zasada jest taka, że cokolwiek robię, niezależnie od tego czy daję, czy otrzymuję, robię to aby przynieść korzyść całemu społeczeństwu.
Tak jak natura jest jednym systemem, tak my musimy opracować globalny światopogląd. Społeczeństwo wie, czego potrzebuje i nagrodzi tych, którzy się do tego przyczyniają. Stopniowo te wyróżnienia zastąpią dominujące egoistyczne oznaki sukcesu takie, jak bogactwo, władza i fałszywe poczucie wyższości.
Starannie planując nasze kroki w kierunku świata pozytywnych połączeń, zbudujemy świat, który pod każdym względem jest wyższy niż nasza ponura rzeczywistość. Rozwijając więzi przyjaźni i wzajemnej odpowiedzialności będziemy mogli pożegnać się ze starym światem.
Rzeczywiście, odczuwanie całego społeczeństwa, a przez to całej rzeczywistości jest nieskończenie bardziej satysfakcjonujące niż ograniczanie świata do rzeczywistości postrzeganej, gdy wszystko o czym tylko myśle, to ja sam.
Natura wprowadza nas w świat, w którym możemy być dobrymi uczniami i uczyć się łatwo i przyjemnie lub możemy być zbuntowanymi dziećmi, które uczą się wbrew swojej woli, ale w końcu dziękują swojemu nauczycielowi. W każdym przypadku natura nie da nam spokoju, dopóki tego nie zrozumiemy.
Źródło: https://nws.mx/2KBdpfJ
Opublikowano dnia 26 kwietnia 2020
Lęk i niepewność przed koronawirusem wywołały sytuację tak zaraźliwą i powszechną, jak sama pandemia: teorie spiskowe.
Od momentu uderzenia fali globalnej choroby, która praktycznie sparaliżowała planetę, między krajami rozpoczęła się gra o winy, podczas gdy ludzie spekulują na temat źródła kryzysu, jako ukrytego i obłudnego programu realizowanego przez potężne grupy interesów. W ten sposób robimy to, w czym my ludzie jesteśmy najlepsi: szukamy odpowiedzialności wszędzie tylko nie w nas samych. Jeśli chcemy zmierzyć się z rzeczywistym problemem, musimy skupić się na jego źródle – naszej samolubnej i niefrasobliwej ludzkiej naturze.
Ameryka znalazła się w podobnej sytuacji do „Pearl Harbor, momentu z 11go września”, ostrzega główny chirurg USA, gdy z powodu koronawirusa wzrasta liczba ofiar śmiertelnych. Media społecznościowe zalały stwierdzenia, że liczba ofiar śmiertelnych została zawyżona przez urzędników służby zdrowia w celu zniesienia obecnej administracji. Ale teoretycy spisku zajęci są również innymi spekulacjami, takimi jak rzekome powiązanie między wdrożeniem technologii bezprzewodowej 5G a COVID-19. Inni wysuwają hipotezę, że wirus został stworzony przez elity i międzynarodowe organizacje, jako broń biologiczna w celu zmniejszenia populacji i ustanowienia nowego światowego ładu. Lista nie ma końca.
Wszystko to jest nonsensem. Niestety, inicjator, „konspirator” stojący za epidemią, jest znacznie większy i potężniejszy niż jakikolwiek domniemywany sprawca: sprawcą jest sama natura. Ta najwyższa siła potajemnie łączy ostateczny plan wygenerowania pozytywnej zmiany na świecie. Chociaż niewidoczny i niezrozumiały, plan natury polega na tym, abyśmy odtworzyli jej cechy miłości i obdarzania. Jego jedynym celem jest, abyśmy wreszcie zrozumieli, że jesteśmy nierozerwalnie związani z integralnym ekosystemem, a ten i wszystkie inne kryzysy, które nękają ludzkość wynikają z naszego szkodliwego stosunku do świata.
Bardziej niebezpieczna niż broń biologiczna
Koronawirus nie został celowo stworzony przez ludzi. Jest wynikiem nierównowagi w naturze, którą my sprowokowaliśmy, w której dla własnej korzyści żyje wyłącznie tylko człowiek, a tym samym powoduje szkody. W przeciwieństwie do tego, wszystkie pozostałe poziomy natury – nieożywione, roślinne i zwierzęce – działają instynktownie i biorą tylko to, co jest dla nich konieczne do ich przetrwania.
COVID-19 przybywa, aby nauczyć nas wszystkich, że nasz indywidualistyczny i wąsko myślący paradygmat nadużywania otaczającego środowiska doprowadził nas do ślepej uliczki, do tak niebezpiecznego stanu, że jeżeli będziemy kontynuować tę drogę, możemy równie dobrze doświadczyć nawet bardziej śmiercionośnych konsekwencji niż pandemia – nieuchronna wojna światowa.
Jeśli naszą uwagę skupimy na ewolucyjnym procesie na świecie, zdamy sobie sprawę, że natura nie jest tak naprawdę tajemnicza ani spiskująca; jej działania w rzeczywistości są jawne i widoczne. Nasza wrodzona ludzka natura, uporczywe pragnienie czerpania korzyści z innych poprzez niezliczone egoistyczne myśli i działania, to wszystko powoduje, że dobro świata jest przed nami ukryte. W ten sposób otrzymaliśmy szczodrze czas na poszukiwanie duszy, który pozwoli nam zastanowić się nad zmianą.
Jeśli jednoczymy się nie tylko podczas kłopotów lub epidemii, ale raczej z głębokiego poczucia więzi opartego na zdrowych więzach przyjaźni, braterstwa i wzajemnej troski, będziemy przypominać jakość natury w jej integralnym systemie. Następnie, im bardziej będziemy do niego podobni, tym wyższy i bardziej złożony poziom równowagi osiągniemy.
To plotka, która musi rozprzestrzeniać się po całym świecie. Właśnie teraz, podczas kryzysu koronawirusowego musimy rozpocząć kompleksowy proces edukacyjny na temat wzajemnej odpowiedzialności, który rozwinie w nas świadomość, że nie mamy innego wyboru niż działać, jako integralna część jednego, współzależnego i wzajemnie powiązanego systemu. Pilne wezwanie ma na celu uświadomienie, jak ludzkość musi zachowywać się w systemie przyrody, jaka jest nasza właściwa funkcja wobec świata oraz jak osiągnąć harmonię i prawidłową komunikację między nami.
Źródło: https://bit.ly/2Sa7p1z
Opublikowano dnia 25 kwietnia 2020
Przy całej tej rozmowie o programie ochrony wypłat i innych pakietach pomocy w USA oraz w innych krajach, można by pomyśleć, że zniknięcie COVID-19 jest tuż za rogiem. Nie jest. To będzie z nami przez długi czas. Tymczasowe pakiety pomocy, którym nie towarzyszą ogólnokrajowe programy restrukturyzacji zatrudnienia, są tak dobre jak wyrzucanie tych pieniędzy w błoto.
Wystarczy spojrzeć na to, co pisze Narodowy Instytut Zdrowia: „Są setki koronawirusów, z których większość krąży wśród takich zwierząt jak świnie, wielbłądy, nietoperze i koty. Czasami wirusy te wskakują na ludzi, co nazywane jest „spillover event” i mogą powodować choroby. Takie rozprzestrzenianie się spowodowało epidemię SARS w 2002 r., epidemię MERS w 2012 r., a obecnie drugą epidemię SARS, znaną jako SARS-CoV-2, która powoduje chorobę Koronawirusa 2019 (COVID-19). Ta ostatnia stała się pandemią, sparaliżowała świat, zdławiła światową gospodarkę, sprawiła, że dziesiątki milionów ludzi straciło pracę dosłownie w ciągu jednej nocy i nadal sieje spustoszenie na całym świecie. Co gorsza, nie znaleźliśmy jeszcze szczepionki nawet na jeden ze szczepów koronawirusa.
Jednak szczepionka nie jest jedynym sposobem na poradzenie sobie z wirusem. W rzeczywistości jest najmniej skuteczna, ponieważ, jak to ma miejsce prawie co roku w przypadku grypy, cały czas pojawiają się nowe szczepy wirusa i jest prawdopodobne, że szczepionka nie będzie skuteczna przeciwko wszystkim z nich.
To nie przypadek, że w ostatnich latach tak często dochodzi do przenoszenia się wirusów ze zwierząt, ponieważ kultywujemy mentalność wykorzystywania zasobów ludzkich i naturalnych metodami, które stały się tak inwazyjne, że niszczą planetę i społeczeństwo. Teraz w końcu zaczyna się ostrzał przeciw sprawcom tych krzywd: ludzkości, a w szczególności społeczeństwu zachodniemu.
Dlatego potrzebujemy głębszej transformacji. Wyeliminowanie COVID-19 jest jak zablokowanie przepływu ścieków z jednego otworu w jednym miejscu tylko po to, aby stwierdzić, że wypływają z drugiego. Musimy całkowicie zatrzymać przepływ ten, który jest spowodowany naszym zachowaniem. A jedynym sposobem na trwałą zmianę naszego zachowania jest zmiana samych siebie. Jakkolwiek na to nie spojrzeć, pierwotną przyczyną zawsze będzie ludzkie zachowanie, a ludzkie zachowanie może być zmienione tylko poprzez zmianę człowieka.
Tak długo, jak będziemy kultywować kulturę bezwzględności, wyobcowania i destrukcyjnej konkurencji, skończymy przegrani. Będziemy przegrywać z naturą tak, jak przegrywamy teraz i będziemy przegrywać z własną naturą, tak jak widzimy to w dzisiejszej gwałtownie narastającej przemocy, liczbie samobójstw i śmiertelności związanej z nadużywaniem substancji. Konkurujemy ze sobą na śmierć, dosłownie.
Koronawirus jest siłą natury, ale możemy podjąć decyzję czy skierować go w pozytywnym, czy w negatywnym kierunku. Rozdzielił nas pozbawił naszego ulubionego zajęcia jakim jest szkodzenie sobie nawzajem. Rozdzielając nas pokazał nam, że nasze połączenia są problemem. Jeśli przekształcimy nasze związki z niewłaściwych w pomocne, przekonamy się, że nie traktujemy tylko siebie nawzajem w ten sposób, ale całą rzeczywistość. W zamian rzeczywistość zmieni swój stosunek do nas, a świat ponownie stanie się gościnnym domem.
Hiatus z wyścigu szczurów konsumpcjonizmu, który niszczył świat, jest naszą szansą na zablokowanie go, zanim zepchnie nas z urwiska. Jest to szansa na reedukację sposobu na życie i elementów, które to życie ma do zaoferowania, takich jak miłość, przyjaźń (prawdziwa, nie w rodzaju mediów społecznościowych) i wzajemna odpowiedzialność. Powinniśmy wykorzystać ten czas na kultywowanie nowych miejsc pracy i zawodów, które wzmacniają nasze społeczeństwo, a nie dzielą je. Na dzisiejszym rynku pracy nie ma uzasadnienia dla bezwzględnego kapitalizmu i bezsensownej konkurencji. Tylko ci, którzy poświęcają swój czas innym, odnajdą sukces w tym co robią.
Umysł człowieka troskliwego jest nieskończenie bardziej otwarty niż umysł tego, który nie widzi nic poza własnym interesem. Dbanie o drugiego człowieka jest okazją do nauki, doświadczenia tego, jak wygląda życie innych, odczucia czegoś o czym nie wiedzieliśmy, że istnieje i robienia tego małymi krokami, na które pozwala nam wirus, nie wszystko od razu, po kolei, jeden czat wideo na raz. Kiedy będziemy gotowi na więcej kontaktów, wirus odejdzie i spotkamy się osobiście, tym razem z wszystkimi dobrymi intencjami.
Źródło: https://bit.ly/3bJK8eU
Opublikowano dnia 22 kwietnia 2020
Emmanuel Macron, Prezydent Republiki, wypowiada się w telewizji o pandemii spowodowanej koronawirusem. Paryż, 13 kwietnia 2020 r. Reuters
Koronawirus lub COVID-19 jest surowym nauczycielem. Nie mówi, ale jego działania mówią głośno. Jego lekcje są bolesne, budzące grozę i rozkazujące, ale zmuszają nas do opanowania czegoś, czego powinniśmy nauczyć się dawno temu, gdyby nie nasz upór: abyśmy byli troskliwi wobec natury i siebie nawzajem.
Lekcja nr 1
Początkowo wirus zmusił nas do pozostania sześć stóp od siebie, jak gdyby zapobiegał znęcaniu się i przemocy fizycznej. Następnie wirus zmusił nas do noszenia masek, jakby na znak zamknięcia ust, żebyśmy przestali się upokarzać werbalnie. Na koniec kazano nam #ZostaćWDomu całkowicie, ponieważ wykorzystaliśmy i zniszczyliśmy siebie nawzajem i ziemię.
Po zamknięciu się w naszych domach przyroda uwolniła zwierzęta i zaczęły wędrować tam, gdzie nigdy wcześniej nie wędrowały, w naszych miastach i parkach. Natura odzyskała Ziemię. Nasze zamknięcie oczyściło wodę, oczyściło powietrze i to wszystko, czego natura potrzebowała, aby się odmłodzić.
Bez słowa wirus pokazał nam, jak bardzo szkodziliśmy naszej planecie. Nie mógł nas dłużej znieść, więc zamknął nas w naszych domach. Żaden ekolog nie byłby w stanie w tak zdecydowany sposób wykazać, jak bardzo byliśmy szkodliwi i jak piękny jest świat, gdy trzymamy się z daleka.
Lekcja nr 2
Teraz, kiedy wirus mutant nauczył nas o Ziemi, zaczyna się lekcja numer 2. Niesamowite – francuski prezydent Emmanuel Macron zainicjował porozumienie w sprawie poparcia wezwania Sekretarza Generalnego ONZ Antonio Guterresa o globalne zawieszenie broni. Co jeszcze bardziej niewiarygodne, jego inicjatywa szybko zapewniła wsparcie czterech z pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ: Chin, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i oczywiście Francji. Macron ma nadzieję, że Rosja w nadchodzących dniach wyrazi poparcie.
Kto by pomyślał jeszcze kilka tygodni temu, że takie pojęcie w ogóle jest możliwe? Gdyby na początku marca ktoś wspominał o globalnym zawieszeniu broni, byłby wyśmiewany, dyskredytowany i ogłoszono by otwarcie, że ma urojenia. Ale oto, w połowie kwietnia, pomysł ten dla przywódców najpotężniejszych narodów świata ma sens. COVID-19 nie musiał wypowiedzieć ani jednego słowa, aby osiągnąć ten wyczyn. Zamiast tego uświadomiliśmy sobie, że walka teraz nie ma sensu.
Ale zanim pojawił się wirus, kiedy to miało sens? Czy po odejściu wirusa wojna znów będzie miała sens? Czy ludzie będą skłonni powrócić do tego zacofanego sposobu myślenia? Jeśli tak, to czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy nigdy nie pozbyli się wirusa?
Lekcja nr 3
Po tym, jak nauczymy się nie plądrować planety i siebie nawzajem, wirus nauczy nas swojej ostatecznej lekcji: wzajemnej troski. Trzymaliśmy się z daleka od siebie, aby zniknął i chcemy przestać walczyć, aby zniknął, ale nie odejdzie, dopóki nie nauczy nas swojej ostatecznej lekcji: jak powinniśmy właściwie się ze sobą połączyć.
Stopniowo przekonamy się, że kiedy my, jako społeczeństwo i jednostki, odnosimy się do siebie wzajemnie pozytywnie, nasze zdrowie staje się coraz silniejsze. Nowy kryzys związany z koronawirusem, to nie tylko kryzys biologiczny; to przede wszystkim duchowy kryzys. Jest to transformacja z ducha egocentrycznego, z jakim traktowaliśmy się nawzajem, w ducha wzajemnej troski i opieki. Ten etap naszego istnienia nie nastąpi z dnia na dzień, ale im wcześniej zaczniemy nad nim pracować, tym szybciej będzie widoczny. Wtedy, podobnie jak na poprzednich etapach, to co dziś wydaje się nierealne, będzie wydawać się jedyną możliwą rzeczywistością.
W ostatnich latach dużo mówi się o nowym ładzie na świecie. Rzeczywiście, nadchodzi nowy porządek światowy, ale nie jest to dominacja pewnej grupy ludzi czy nowego rządu światowego. Nowy porządek świata, to poprawione relacje między wszystkimi ludźmi; jest to postęp świata od globalnej wioski do globalnej rodziny. I ten postęp jest szczepionką, której wszyscy szukamy.
Źródło: https://bit.ly/2VtxTgx
Opublikowano dnia 21 kwietnia 2020
Natura wykonuje swoją pracę – wystarczy ją wesprzeć, a świat wyleczy się z pandemii spowodowanej koronawirusem.
Z pewnością nauczyliśmy się jednej rzeczy z kwarantanny spowodowanej koronawirusem, że bez naszej ingerencji, natura mogłaby spokojnie żyć. Gdy kraje zaczynają rozważać zniesienie blokad, narzuconych celem uniknięcia dalszego zarażania, widzimy jednoznaczne oznaki ekologicznego ożywienia planety. Natura jest mistrzowskim nauczycielem, teraz jest nasza kolej, aby stać się wzorowymi uczniami, przejść trudny test, który nam zadano i awansować poprawiając relacje między nami i środowiskiem.
„Gdy ludzie przestali podróżować i dojeżdżać do pracy, powierzchnia Ziemi mniej wibrowała”, czytamy w ostatnim artykule National Geographic, który wyjaśnia, w jaki sposób koronawirus „uspokoił” świat środkami ograniczającymi pandemię, zmniejszając w ten sposób hałas sejsmiczny. Daje to perspektywę ogromnego wpływu ludzi na przyrodę na lepsze lub gorsze.
Odkąd na świecie COVID-19 nacisnął przycisk pauzy, opublikowane przez NASA zdjęcia satelitarne pokazują znaczne zmniejszenie emisji toksycznych i zanieczyszczeń w Ameryce. W dużych miastach na całym świecie powietrze jest znacznie czystsze, śpiew ptaków zastąpił nieznośny hałas metropolii, a zwierzęta odzyskują swoje siedliska przenikając do dużych miast. Jednym oczywistym wnioskiem jest to, że zamiast szaleńczej pogoni uprawianej przez ludzi w celu manipulowania światem, znacznie lepiej jest, gdy siedzimy cicho i pozwalamy naturze oddychać, odzyskiwać siły i kwitnąć.
Nasze próby kontrolowania powodowane dumą, a zwłaszcza nasze drapieżne zachowania wobec siebie doprowadziły nas do rozpaczy i cierpienia. Jednak ludzkość ma zdolność świadomego dokonywania zmian. Pierwszym krokiem w kierunku zmiany jest świadomość. W przeciwnym razie niemożliwe jest naprawienie czegoś, co naszym zdaniem dobrze działa.
Spłaszczenie krzywej negatywności na temat przyszłości
Jeśli przestaniemy produkować, zdobywać i gromadzić niepotrzebne rzeczy, które dławią planetę, jeśli dyskutujemy i internalizujemy to, co naprawdę ważne w życiu, i poświęcamy więcej czasu na pielęgnowanie dobrych i zdrowych relacji, przestaniemy czuć, że życie jest ślepą uliczką i nasza przyszłość będzie wydawać się jaśniejsza i bardziej klarowna.
Jak nigdy dotąd jesteśmy na krawędzi historycznego przełomu. Ponieważ ludzkość z niecierpliwością oczekuje ponownego otwarcia społeczeństwa i przedsiębiorstw, nie powinniśmy nostalgicznie myśleć o przeszłości. Powrót do tego, co nazywamy „normalnym” oznaczałoby powrót do nienormalnego stanu, który ciągle pozostawiał nas niespełnionymi w pogoni za nierealistycznymi celami, za pomocą wyczerpującej konkurencji, aby odnieść sukces za wszelką cenę. Ponieważ jednak stare egoistyczne wzorce okazały się niedziałające, warto oczekiwać zmiany, a nie powrotu. Ostatecznie obecny kryzys przeniósł nas i całe stworzenie na wyższy poziom egzystencji, więc mądrze byłoby płynąć z harmonijną siłą natury i pozwolić jej nas uzdrowić.
W jaki sposób upewnimy się, że nie wykoleimy naszej trajektorii w kierunku odnowionego i zrehabilitowanego świata? Będziemy podążać właściwą drogą, jeśli uświadomimy sobie, że przyroda jest okrągła a wszystkie jej elementy muszą być połączone w jeden zintegrowany system, w którym wspierają się i uzupełniają.
Ludzkość musi powielić ten wzór i postępować zgodnie z naturą, stopniowo powstrzymując się od złego traktowania siebie nawzajem. Musimy zrozumieć, że tworzymy delikatny system, w którym każda osoba jest od siebie zależna i musimy stale wzmacniać spójność społeczną. Jest to formuła natury na cudowne i zrównoważone życie, które jest pełne i wieczne. Tak więc właśnie poprzez ogromny kryzys koronawirusowy możemy spłaszczyć pesymizm na temat przyszłości i podnieść krzywą nowego, pozytywnego życia.
Źródło: https://bit.ly/2XS76vY
Opublikowano dnia 20 kwietnia 2020
20 marca historyk Yuval Noah Harari napisał w Financial Times, że naturą sytuacji kryzysowych jest przyspieszanie procesów historycznych. To prawda, że wszystko, co znaliśmy, cała nasza cywilizacja gwałtownie się rozpada. Większość ludzi wciąż ma nadzieję, że gdy wirus zostanie pokonany, ich życie wróci do tego samego punktu, w którym byli zanim wirus się zaczął. Nie wróci. Koronawirus zmieni wszystko.
To nie jest jedynie zmiana postawy, ale zmiana całego naszego paradygmatu życia. Były premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown odniósł się do tego, gdy napisał, że aby walczyć z koronawirusem, „zamiast wojen licytacyjnych, w imię zasady po trupach do celu, prowadzących do spekulacji, G20 powinna wspierać Światową Organizację Zdrowia i Światowy Fundusz w celu koordynacji, zwiększenia produkcji oraz zakupu materiałów medycznych.”
Porzucenie paradygmatu po trupach do celu jest konieczne, choć mimo to wirus raczej nie zniknie w najbliższej przyszłości. Istnieje już nie mniej niż 40 znanych jego szczepów. Po drugie, nawet jeśli zdołamy w cudowny sposób znieść wszystkie agresywne warianty COVID-19, do czasu, gdy będziemy mogli powrócić do normalności odkryjemy, że sami dramatycznie zmieniliśmy się, a szalony konsumpcjonizm nie będzie wydawał się już atrakcyjny.
Zatrzymał turystykę, transport, sport, rozrywkę, COVID-19 nie tylko zmienia naszą gospodarkę, a nawet nasz styl życia; zmienia nasze myślenie o życiu. Na nowo kształtuje kulturę, przemysł, edukację, kontakty towarzyskie, a nawet naszą zdolność do gromadzenia się na modlitwie. Kiedy ponownie uruchomimy cywilizację, będziemy inni. Albo raczej powinniśmy być inni, jeśli nie chcemy kontynuacji w postaci następnego rozdziału w powieści Koronavirus.
Nowa gospodarka
Kiedy wirus mutant nakłada kwarantannę na cały świat, jego następstwa są całkowicie niezbadane. Wcześniej, a nie później, kraje będą musiały zadbać o najbardziej podstawowe potrzeby swoich obywateli. Rządy będą musiały zarządzać żywnością, miejscem zamieszkania, opieką zdrowotną i edukacją, ponieważ większość ludzi po prostu nie będzie miała żadnego dochodu na zakup któregokolwiek z powyższych, nie wspominając już o luksusach czy gadżetach.
Kwarantanna, czyli polityka „pozostania w domu”, nie jest tylko środkiem nadzwyczajnym; to koniec kapitalizmu. Być może nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale wraz z trumnami naszych bliskich pogrzebaliśmy sposób życia i sposób myślenia o życiu, w którym wszyscy dorastaliśmy. Kapitalizm nie żyje.
Nowa gospodarka, która wyjdzie z popiołów, będzie musiała opierać się na innych wartościach. Większość miejsc pracy będzie praktycznie przestarzała, bogactwo i władza przestaną być miernikami sukcesu. Jako, że natura ludzka zawsze dąży do rozgłosu, nowe standardy wejdą w życie tam, gdzie stare pozostawiły pustkę.
Zamiast władzy poprzez kontrolę, przywództwo przez przykład będzie na pierwszym miejscu. Ci, którzy najbardziej przyczyniają się do podnoszenia ducha społeczeństwa, gwarantując dobrobyt ludzi i zwiększając solidarność społeczną, staną się wybitnymi ludźmi w społeczeństwie.
Do tej pory rywalizowaliśmy jak dzieci w King of the Hill. Stopniowo wirus nauczy nas cenić i hołdować tym, którzy starają się popychać wszystkich pod górę, aby podnosić społeczeństwo, a nie siebie.
Nowa gospodarka, która wyłoni się z ruin starej, nie będzie nową formą socjalizmu. Będzie to ekonomia wzajemnej odpowiedzialności. Wzajemna odpowiedzialność nie jest paradygmatem ekonomicznym, ale społecznym, obejmującym zarówno aspekty ekonomiczne, jak i edukacyjne. Nie wymaga to równości materialnej, ale wzajemnej troski, która gwarantuje, że ludzie a) mają to, czego potrzebują, i b) chcą, aby wszyscy inni mieli to, czego potrzebują.
W gospodarce opartej na wzajemnej odpowiedzialności, osobiste atrybuty są pielęgnowane i wykorzystywane na tyle, na ile służy to polepszaniu życia wszystkich ludzi. Takie podejście pozwala na niekończące się sposoby wyrażania siebie, a społeczeństwo za to nagrodzi. Szacunek, podziw i miłość do ludzi, którzy wnoszą swój wkład, z nadwyżką zrekompensują pogoń za bogactwem i dobytkiem.
Z tego powodu wprowadzenie wzajemnej odpowiedzialności powinno nastąpić zarówno na poziomie fizycznym, jak i intelektualnym. W pierwszym przypadku, jak wspomniano powyżej, rządy będą musiały zająć się podstawowymi potrzebami ludzi. Na drugim poziomie musimy stworzyć internetowy system edukacji, w którym naukowcy i inni eksperci wprowadzą pojęcie wzajemnej odpowiedzialności i wyjaśnią, dlaczego dzisiejsza rzeczywistość tego wymaga.
Ideą tych programów edukacyjnych jest nie tylko pomoc ludzkości w przezwyciężeniu wirusa. Celem jest zmiana paradygmatu, który rządzi naszym życiem, ze skupienia się na „ja” na skupienie się na „my”, tworząc w ten sposób kwitnące i zrównoważone społeczeństwo. Paradygmat po trupach do celu, o którym mówił Brown jest powodem, dla którego koronawirus aresztował naszą cywilizację. Jeśli chcemy wygrać, powinniśmy teraz zbudować taki, który opiera się na wzajemnej odpowiedzialności, a opóźnienie trwające moment sprawi, że będziemy o moment za późno.
Michael Laitman jest globalnym myślicielem mieszkającym w Izraelu. Ma doktorat z filozofii i kabały, a także dyplom z zakresu bio-cybernetyki medycznej. Jest płodnym pisarzem, który opublikował ponad 40 książek przetłumaczonych na dziesiątki języków. Jest poszukiwanym mówcą a jego publikacje można znalęźć m.in. w The New York Times, The Jerusalem Post, Huffington Post, Corriere della Sera, Chicago Tribune, Miami Herald, The Globe, RAI TV i Bloomberg TV. Przesłanie Laitmana jest proste: tylko dzięki jedności i połączeniu możemy rozwiązać wszystkie nasze problemy, zarówno osobiste, jak i globalne, tworząc lepszy świat dla naszych dzieci. Dr Laitman prowadzi codzienne lekcje na żywo dla około dwóch milionów ludzi na całym świecie, tłumaczone jednocześnie na angielski, hiszpański, hebrajski, włoski, rosyjski, francuski, turecki, niemiecki, węgierski, perski, ukraiński, chiński i japoński.
Źródło: https://nws.mx/2VNzywF
Opublikowano dnia 15 kwietnia 2020
Reporterzy CBS46, Tim Lister, Sebastian Shukla i Fanny Bobille, napisali, że trwa „nowy rodzaj globalnej wojny, gdyż kraje walczą o maski i środki ochrony osobistej (PPE – personal protective equipment)”. „Stany Zjednoczone przekierowały 200 000 masek oddechowych przeznaczonych do Berlina”; „Hiszpańska minister spraw zagranicznych Arancha González Laya powiedziała, że zamówienie na wentylatory, za które już zapłacono, zostało skonfiskowane w Turcji”. Nieokreśleni „klienci amerykańscy… próbowali zapłacić chińskim dostawcom trzy lub cztery razy więcej niż uzgodniona cena za przekierowanie krytycznych dostaw” z Francji. Rząd brazylijski twierdził również, że popyt USA wciąga jak odkurzacz dostępne zapasy”, i że próbował zakupić środki indywidualnej ochrony, ale „wiele z nich wpadło” w amerykańskie ręce.
Ale kraje nie tylko okradają siebie nawzajem; również stają na drodze eksportowi sprzętu, a tym samym „wystawiają na próbę istniejące relacje i sojusze”, zgodnie z artykułem. Na przykład rząd francuski przejął wszystkie maski produkowane we Francji, a Newsmax pisze, że Ameryka grozi podjęciem kroków prawnych przeciwko Chinom w związku z ograniczeniem eksportu PPE.
Rozumiem, dlaczego to robią, to jest ludzka natura. Jednocześnie rozumiem, że tego rodzaju zachowanie, szczególnie teraz obróci się przeciwko tym krajom. Szef środowiska ONZ Inger Andersen, powiedział w The Guardian: „Natura wysyła nam wiadomość poprzez pandemię korona-wirusa”. Myślę, że to coś więcej niż wiadomość; Myślę, że to strzał ostrzegawczy, zadrapanie na skórze, ale bez realnej szkody dla ludzkości.
Otaczają nas owady, gryzonie i dzikie zwierzęta, które zbliżyliśmy do siebie, niszcząc ich siedliska, a każde z nich niesie niezliczoną liczbę wirusów i zarazków, które potencjalnie mogą być znacznie gorsze niż COVID-19. Co, jeśli na przykład wirus Ebola, który zmutował w bardziej zaraźliwy, ale mniej agresywny szczep i rozpoczął epidemię Eboli w Afryce Zachodniej w 2014 r., zmutował w coś jeszcze bardziej zaraźliwego lub gwałtownego? To tylko jeden przykład, ale natura jest bardzo kreatywna, jeśli chodzi o plagi.
Ci, którzy kradną maski, krzywdzą nie tylko siebie; szkodzą wszystkim, całej planecie. Musimy zdać sobie sprawę, że nie możemy dalej używać naszych ego, tak jakby nie było jutra. Dżin koronowy wydostał się już z butelki i domaga się, abyśmy się zatrzymali. Lepiej go posłuchajmy, bo inaczej to może nas dużo kosztować.
Nie ma gdzie się ukryć przed tym, nawet bogatym, którzy rozważają ucieczkę od zarazy do swoich zacisznych posiadłości. Jeśli wirus mógł dotrzeć, aż na Wyspę Wielkanocną i zarazić kogoś, kto nie był w kontakcie z nikim spoza wyspy, to wirus może dotrzeć wszędzie.
Jedynym sposobem na powstrzymanie korona-wirusa i każdej innej zarazy, która czai się w środku jakiegoś zwierzęcia, jest powstrzymanie rozprzestrzeniania się podłości w stosunku do siebie i do natury. I musimy zacząć od siebie, a stamtąd zbliżać się do natury, a nie na odwrót. Dopiero, gdy odmienimy naszą złą wolę, będziemy w stanie przenieść to na wszystko inne: klimat, drzewa, zwierzęta i przyrodę, jako całość.
Nie dowiemy się, co oznacza troska, zanim nie zatroszczymy się o siebie nawzajem. Nie możemy być szczęśliwi, dopóki nie stworzymy społeczeństwa, którego członkowie są szczęśliwi, bo mogą być razem. A jeśli nie będziemy szczęśliwi, nie ma szans, abyśmy byli życzliwi dla natury, dla siebie nawzajem, a nawet dla nas samych.
Źródło: https://bit.ly/3ccWD2f
Opublikowano dnia 13 kwietnia 2020
Jeśli jesteś jedną z osób pozostających w domowej izolacji, to bardzo istotne staje się pytanie jak nadać tej sytuacji sens.
Przypływ pandemii COVID-19 popycha nas do zrozumienia, jak bardzo polegamy na sobie. Zamknięto nas w domu nie tylko po to, aby zatrzymać rozprzestrzenianie się wirusa, ale również, aby zatrzymać infekcję powodowaną przez nasze kłopotliwe i wyzyskujące świat interakcje, których fundamenty zbudowane są na cudzej krzywdzie. Nasze niezharmonizowane relacje wpływają negatywnie na pozostałe poziomy natury – nieożywiony, roślinny i zwierzęcy. Reakcja natury jest karcąca przez co zsyła na nas ciosy i przeszkody w naszym życiu, próbując zmusić nas do znalezienia się z nią w stanie równowagi.
Jak znaleźć wewnętrzną siłę
W obecnej sytuacji dom staje się laboratorium służącym do naprawy równowagi między nami a naturą, gdzie w pierwszej kolejności ćwiczymy, jak budować prawidłowe relacje z naszymi bliskimi. W tym miejscu możemy zastanowić się, jak możemy stać się bardziej odpowiedzialni względem innych, lecz z upływem czasu możemy zacząć się niecierpliwić. Utrzymanie pozytywnego nastawienia staje się coraz trudniejsze, kiedy EGO, czyli pragnienie otrzymywania dla własnych korzyści, wzrasta do poziomu, kiedy nie możemy ze sobą wytrzymać. Zerwane więzi między nami prowadzą do tarć i nieporozumień.
Nauka Kabała znana również, jako nauka o połączeniu tłumaczy takie stany jako okazje dla wzniesienia się nad nimi, w celu zbudowania spójności i wzajemnego zrozumienia między ludźmi. Jak jest napisane: „Jeden pomaga drugiemu i mówi swojemu bratu, bądź silny!” (Izaak 41:6) Innymi słowy, budując prawidłowe relacje między nami, poprzez umacnianie i wzajemną pomoc osiągniemy wewnętrzna siłę potrzebną do czynienia dobra światu, zaczynając od naszych najbliższych.
Kabaliści radzą: okażcie sympatię i troskę. Zrób to z wielkim wysiłkiem. Rób to otwarcie, a nawet „udając”, aż nawyk stanie się twoją drugą naturą. Jak możemy w ogóle przyjąć takie rady, nie mówiąc już o ich wdrożeniu, skoro jest to przeciwne naszej naturze? Staniemy się na to gotowi, gdy uświadomimy sobie, że nie ma innego wyjścia, a alternatywą jest przeżycie naszego życia, jak więźniowie we własnych domach. Możemy również zaakceptować tę blokadę, jako okazję do zbadania, co powinniśmy poprawić w naszym stosunku do siebie, aby prowadzić bardziej satysfakcjonujące życie.
Dzieci będą dziećmi, dorośli nie powinni
Możemy się zastanawiać, jak dzieci znajdą w sobie siłę, by przezwyciężyć palące pragnienie działania sprzecznego z ich naturalnym pragnieniem. Jak na przykład, dzieci mogą przygotować się na ustępstwa w celu znalezienia wspólnej płaszczyzny i zrozumienia? Można to osiągnąć jedynie na naszym przykładzie. Jeśli dorosły jest altruistycznym wzorcem, sam nie zachowuje się jak uparte dziecko, lecz poprzez swoje działanie daje przykłady miłości i troski o innych, to dzieci zaczną naśladować takie zachowanie.
Nie jest to proste, ale rodzice powinni zachęcać swoje dzieci do ustępstw. Jest tak, ponieważ jeśli im się to uda wejdą w znacznie spokojniejszy i szczęśliwszy stan. Powinniśmy zatem wyjaśnić im (a także sobie): „Czy sądzisz, że zyskasz więcej, jeśli będziesz uparty?” „Czy przyniesie to korzyść komuś, jeśli zdecydujesz się nie ustąpić?”; „Co zyskasz, jeśli zmusisz kogoś do ustępstwa?”
Prawdopodobnie po chwili zastanowienia zgodzą się z naszą argumentacją. Zasada jest relatywnie prosta do zrozumienia, ale trudna do wprowadzenia w życie. Ludzka natura – potrzeba otrzymywania dla własnej korzyści stawia temu opór. Co w takim razie możemy zrobić, żeby przezwyciężyć naszą naturę? Odpowiedź, to zorganizować wspierające nas środowisko. Środowisko budowane w atmosferze, która pomoże dziecku przezwyciężyć ego dla ogólnego dobra.
Jeśli zarówno ty i twoje dziecko jesteście zmęczeni ciągłym wysłuchiwaniem o wspomnianych kompromisach, powinniście sobie przypomnieć: “Kiedy będziemy walczyć z naszym ego zamiast cudzym, triumf będzie słodszy i przyjemniejszy”.
Nie możemy jednak posługiwać się jedynie teoretycznymi instrukcjami. Musimy zagłębić się bardziej, zmuszając naszą samolubną naturę do wyrzeczeń w imię obopólnej korzyści. Postępując w ten sposób zbudujemy wewnątrz nas podwaliny i fundamenty pod kompromisy i ustępstwa. Staliśmy się gotowi ugiąć kolano przed światem. Ma to na celu uspokojenie go i przyniesienie tej samej mocy kompromisu, mocy do zrównoważenia naszych problemów. W ten sposób, ucząc nasze dzieci, kształcimy się i osiągamy w ten sposób wyższy poziom wzajemnej odpowiedzialności.
Stopniowo zaczniemy dostrzegać, że wszystkim członkom naszej rodziny udaje się pokonać swój egoizm, idąc na kompromis z korzyścią dla całej rodziny, z uśmiechem, spokojnie i przyjemnie. Kiedy zdobędziemy tę moc ustępstw, będziemy w stanie przenieść tę zdolność z mniejszej jednostki na całe społeczeństwo. Wtedy wszyscy zaczną myśleć i działać dla korzyści wszystkich, zamiast czerpać korzyści dla każdego z osobna. Dzięki temu wszyscy otrzymają to, co jest potrzebne do ich życia, tak jak w rodzinie.
Źródło: https://bit.ly/2RvvhN2
Opublikowano dnia 14 kwietnia 2020
Unia Europejska narodziła się w grzechu i umrze w agonii. Została stworzona po to, by dać Europie przewagę konkurencyjną nad Stanami Zjednoczonymi oraz wzmocnić Chiny i Rosję. Prawie wyłącznie skupiała się na stworzeniu wspólnego rynku i wspólnej waluty, ale nie zastanawiała się nad społecznymi konsekwencjami unii narodów, które przez wieki prowadziły między sobą wojnę.
Unia systemu pieniężnego stworzyła potężną walutę, ale wiele państw członkowskich zubożyła i pozostawała zależnymi, przygnębionymi i oczernionymi. Ona nie stworzyła unii; stworzyła jeszcze więcej nienawiści. Unia walutowa bez solidarności, z poczuciem narodowego paneuropejskiego patriotyzmu, jest nie do utrzymania. Kryzys migracyjny prawie ją rozerwał, wypchnął Wielką Brytanię z UE, ale unia przetrwała. Kryzys spowodowany koronawirusem wydaje się być jednak ciosem, którego UE nie przetrwa. Moim zdaniem, tak byłoby najlepiej dla wszystkich.
Globalizacja – wspaniała idea, źle wdrożona
Z zasady unia to świetny pomysł. Jest to właściwa droga, ponieważ cała rzeczywistość ewoluuje w kierunku większej jedności i współpracy. Ewolucja przeszła od najprostszych cząstek do kompozycji cząstek, które tworzyły atomy, które tworzyły molekuły, które tworzyły organizmy i tak dalej. Podobnie społeczeństwo ludzkie ewoluowało od klanów do osiedli, które wyrosły na miasta, hrabstwa, kraje i imperia.
Istnieje jednak zasadnicza różnica między sposobem, jak ewoluuje natura a sposobem, jak ewoluuje społeczeństwo ludzkie. W miarę jak przyroda ewoluuje, ona utrzymuje równowagę i harmonię. Pojęcie nadmiernej konsumpcji nie istnieje w przyrodzie, ponieważ każde zwierzę bierze tylko to, co jest mu potrzebne do przeżycia. W przypadku ludzi, gdzie rządzi ego, nadmierna konsumpcja jest podstawą naszego istnienia. Im więcej mamy w porównaniu z innymi, tym bardziej cenimy samych siebie. Dlatego każdy sojusz ma domyślny, ukryty motyw – aby skrzywdzić kogoś innego – wroga sojuszu, jednego z członków sojuszu, lub obydwu. To jest ludzka natura, ale jest to sprzeczne z podstawową zasadą ewolucji natury, że musi ona być oparta na równowadze i harmonii.
Aby stworzyć trwałą globalizację monetarną, ludzie z państw w tym uczestniczących najpierw muszą dokonać wyboru. Jest to głęboki i rozszerzony proces, który wymaga przyjęcia tożsamości ogólnonarodowej, silniejszej niż tożsamość narodowa. Tylko wtedy, gdy ludzie będą bardziej sympatyzować z wielonarodową jednostką niż z własnym państwem narodowym, zgodzą się na taką transformację.
Takich przygotowań nie przeprowadzono w Europie. W rezultacie kraje silniejsze, kierując się nieodłącznym charakterem eksploatacji, plądrowały mniejsze, słabsze gospodarki i pozostawiły je bez środków do życia. Teraz, gdy uderzył koronawirus, pojawia się wśród nich wrogość i nieufność, które dowodzą, że nie mogą na sobie polegać. Należy stonować nastroje UE i zacząć od nowa. Pierwszym w tym kierunku krokiem jest powrót do pielęgnowania lokalnych gospodarek.
To nie jest tak, że kraje nie powinny tworzyć związków zawodowych. Wręcz przeciwnie, uważam, że w końcu, gdy pokonamy nasz egoizm, nie będziemy potrzebować granic, a pojęcie państwowości zniknie. Ale blisko jeszcze nie jesteśmy. Zamiast tego musimy być rozsądni, uznać naszą egocentryczność i spróbować uzgodnić zasady i granice, które utrzymają naszą dzikość w ryzach i pozwolą nam wszystkim żyć we względnym pokoju i stabilności.
Następnie powinniśmy zacząć uczyć się o jedności, która istnieje w przyrodzie, gdzie każda część partycypuje swoimi właściwościami i otrzymuje od kolektywu wszystko, czego potrzebuje, aby się rozwijać. Kiedy stopniowo przekonamy się, że zbiorowa egzystencja jest nie tylko bezpieczniejsza niż indywidualistyczna rywalizacja, ale także o wiele bardziej satysfakcjonująca, będziemy mogli ostrożnie, powoli i mądrze budować wspólną całość. Ale nie będzie to podmiot europejski, amerykański, rosyjski czy chiński, ale globalna rasa ludzka.
Do tego czasu musimy akceptować i szanować nasze różnice.
Źródło: https://bit.ly/2JZLs0L
Opublikowano dnia 10 kwietnia 2020
Rządy w tej chwili starają się wstrzykiwać tlen finansowy biznesmenom i firmom, dopóki pandemia nie minie. Ale to tak szybko nie minie. Według moich szacunków upłynie 12-18 miesięcy, zanim wszystko ucichnie. Ale co ważniejsze, kiedy to się skończy, ludzie zmienią się radykalnie; nie będą chcieli wrócić do starego stylu życia.
Graffiti w Hongkongu brzmi: „Nie możemy wrócić do normalności, bo nasza normalność była największym problemem”. Jakie to prawdziwe. Niektóre firmy będą nadal działać, ale wiele przestanie, ponieważ od początku były zbędne, więc ich reanimacja jest marnowaniem pieniędzy podatników. Zamiast marnować pieniądze, rządy powinny ogłosić „ekonomię kryzysu” i zamrozić wszystko, aż opadnie kurz. Po kilku miesiącach łatwiej będzie zobaczyć, co zachować a z czym się pożegnać.
„Im większy stawiamy opór do wejścia w nową fazę dla ludzkości, tym bardziej boleśnie ta faza wedrze się w nasze życie”.
Pierwszą rzeczą, którą rządy muszą zrobić, jest zapewnienie wszystkim jedzenia i schronienia. Każda rodzina powinna otrzymać taką samą pomoc w przeliczeniu na mieszkańca, to złagodzi deficyt gotówkowy. Gwarantowanie żywności i schronienia każdej osobie jest znacznie mniej kosztowne niż przekazywanie pieniędzy na konta ludzi i gwarantuje, że ludzie nie będą ich marnować na nieistotne w tej chwili potrzeby.
W międzyczasie sektory biznesu i finansów powinny zostać zawieszone: wszystkie transakcje, udzielanie i spłacanie pożyczek, wszystko i wszyscy powinni po prostu odpocząć.
Im większy stawiamy opór do wejścia w nową fazę dla ludzkości, tym bardziej boleśnie ta faza wedrze się w nasze życie. Jeśli pomyślisz o zmianach społecznych, jak o jeździe pociągiem, to pociąg opuścił stację, jest w drodze i nie zatrzyma się dopóki nie dotrze do w nowej stacji.
Łagodzenie przemiany
Moim zamiarem w napisaniu tego artykułu nie jest zastraszanie nikogo. Przeciwnie – chcę, aby konieczne przejście, które wszyscy musimy przejść, było możliwie płynne, szybkie i przyjemne. Ludzkość wystarczająco cierpiała; nie trzeba dodawać niepotrzebnego cierpienia.
Aby pomóc w łagodzeniu zmian, powinniśmy zapewnić żywność, schronienie i informacje o zachodzącym na całym świecie procesie. Wiele osób już uważa, że przyroda szybko się odnawia, odkąd powiedziano nam, byśmy pozostali w domu. Zdają sobie sprawę, że wyrządziliśmy zbyt wiele krzywdy i że nie możemy iść tą samą drogą, co wcześniej.
Teraz powinniśmy rozszerzyć tę świadomość na relacje między nami. Nasza zła wola względem siebie kosztowała nas znacznie więcej bólu i złego stanu zdrowia niż koronawirus. Co gorsza, sprawiła, że nie dbaliśmy o siebie nie mniej niż o naturę. Kiedy wychowujemy ludzi w skrajnej zawziętości, to czy to dziwne, że w ten sposób traktują również naturę?
Dlatego uzdrowienie musi rozpocząć się od nas. Kiedy dowiemy się, jak jesteśmy od siebie zależni, przestaniemy traktować się nawzajem jak wrogów. Uświadomimy sobie, że dbając o siebie nawzajem, będziemy dbać o własne dobro i nic nie uczy nas tej lekcji lepiej niż COVID-19.
Narzucone nam spowolnienie nie jest bezcelowe; do nas należy refleksja nad naszym życiem i ich znaczeniem. Teraz, gdy konsumpcjonizm został zatrzymany przez siłę wyższą, mamy czas zapytać, dlaczego go potrzebujemy, co zyskaliśmy i kto z niego skorzystał. Na pewno nie my.
Żyjemy między zmrokiem jednej epoki a świtem następnej. Nowa jeszcze się nie rozpoczęła, ale jeśli nauczymy się pracować ramię w ramię, aby ją objąć, nowa epoka powstanie i zabłyśnie nad nową ludzkością: gotową na przyjęcie jej z otwartymi, połączonymi razem ramionami.
Źródło: https://bit.ly/3cdd5zD
Opublikowano dnia 9 kwietnia 2020
Nie ma nikogo, kto nie byłby narażony na ryzyko: od przybrzeżnej Kalifornii po kontynentalną Mołdawię, od zaawansowanej technologicznie Japonii po Republikę Czadu, która dopiero weszła w erę masowej komputeryzacji, od przeludnionych Chin po skromną w liczbie ludności Belgii.
Maleńka „korona” stworzyła swoje imperium w ciągu kilku tygodni, dając jasno do zrozumienia, że nasze życie się zmieniło. Zmusiła nas, abyśmy oddalając się od siebie na dwa metry i przestrzegając bardzo prostych zasad, troszczyli się o każdego i tym chronili zdrowie bliskich i bliźnich. Wspierali słabych, izolując ich, ale nie pozostawiać ich bez uwagi! Starali się nie zwalniać ludzi, wysyłając ich na urlop bez wynagrodzenia. Ograniczyli pracę prywatnych firm, zmniejszyli wynagrodzenie urzędników, obniżyli ceny wody i energii elektrycznej.
Wszyscy zostali zmobilizowani do walki z wirusem: pracownicy medyczni, naukowcy, organy ścigania. Przeznaczane są dodatkowe fundusze na opracowanie szczepionek. Ludzie przekazują darowizny. Tylko w samej Wielkiej Brytanii 20 tysięcy wolontariuszy jest gotowych wziąć udział w testowaniu nowych szczepionek – ze względu na nas wszystkich.
Natura nas zjednoczyła, pokazując nie tylko kto jest gospodarzem w domu, ale i to, że my wszyscy-wszyscy-wszyscy! – nie jesteśmy dla niej oddzielnymi narodami, ale jednym organizmem – organizmem, który powinien działać w sposób skoordynowany i harmonijny, organizmem nie podzielonym na ważnych i drugorzędnych.
Przez cały ten czas naszej świadomej egzystencji ściągaliśmy i zgarnialiśmy dla siebie ile się da, a jeśli przyjaźniliśmy się, to przeciwko komuś. I teraz Natura pomaga nam zrozumieć, że zasada istnienia musi być inna: troska o każdego i przyrodę oraz wzajemne wsparcie.
I jak tylko zaczęliśmy to rozumieć, natychmiast zaczęły się zmiany. Niebo nad Chinami stało się czystsze, do kanałów Wenecji powróciły ryby. Tak i my sami też ze zdziwieniem zaczęliśmy zauważać zmiany w sobie. Już nie uważamy, że życie jest niemożliwe bez niekończącej się pogoni za wszystkim, co tylko możliwe. Zobaczyliśmy, że okazuje się, że można znaleźć czas na obcowanie z bliskimi, i nie planować kupowania bezużytecznych w istocie rzeczy, które wydawały się konieczne…
Na razie Matka-Natura tylko dała nam klapsa – odczuwalnego, bolesnego, ale klapsa. A co będzie, jeśli nie wyciągniemy wniosków z tej lekcji i nie zrozumiemy, że stary świat już nie istnieje i w nowych warunkach życia musimy się zmienić? Lepiej nie myśleć o tym i jak najszybciej dorosnąć, uświadamiając sobie, że najważniejszym w życiu nie jest pogoń za materialnym dobrobytem, ale troska o siebie nawzajem, o naturę, o świat.
Wtedy natura nie będzie musiała dawać nam nowego ostrzeżenia.
Źródło: https://bit.ly/2yIyCBC
Opublikowano dnia 6 kwietnia 2020
Odkąd wybuchła pandemia koronowirusa, możemy znaleźć wiele powodów do narzekań w naszym życiu, jednak jeśli przyjrzymy się temu bliżej, to spostrzeżemy, że tak naprawdę dostaliśmy niepowtarzalną okazję na zmianę na lepsze naszej społecznej infrastruktury.
Ogólnoświatowy efekt domino, który zafundował nam koronawirus dostarczył nam unikalnego testu naszej percepcji. Mianowicie, czy postrzegamy pandemię koronawirusa, jako kryzys czy jako szansę, jak chorobę czy lekarstwo. Czy widzimy go, jako wirusa czy szczepionkę, czy znajdujemy w nim powód naszej izolacji czy raczej dostrzegamy w nim okazję do połączenia międzyludzkiego na nowym poziomie, to zależy w dużej mierze od naszego nastawienia.
Natura rozwija każdego i wszystko wokół w kierunku jeszcze większego połączenia. Wewnętrzne właściwości natury są ukierunkowane na naprawę wszelkich podziałów objawiających się wewnątrz tej zależności.
Wyścig, do nadmiernego konsumpcjonizmu, statusu i wyzysku innych, gdzie mieliśmy ustawione nasze życie, aby prześcignąć innych w jednym lub kilku tych obszarach, nagle zatrzymał się w obliczu koronowirusa.
Jeśli zrobimy krok w tył i popatrzymy na ludzkość, jako jeden organizm uświadomimy sobie, że koronawirus nie przytrafił się nam, jako choroba lecz jako lekarstwo, które ma na celu uleczyć ciało ludzkości z egoistycznego, konsumpcyjnego i materialistycznego uzależnienia od jego komórek – nas.
Jednak ponieważ przyzwyczailiśmy się patrzeć przez strikte egoistyczny pryzmat, gdzie za każdym razem szukamy korzyści dla siebie cudzym kosztem, tworząc podporządkowane temu, odpowiednio funkcjonujące struktury społeczne, bardzo trudno nam dostrzec pozytywny wpływ ograniczeń, które koronawirus wprowadził w naszym życiu.
Odbieramy pozytywny wpływ natury, jako negatywny ze względu na nasze nastawienie. Natura funkcjonuje, jako całość, jeden zintegrowany system. Gdy patrzymy na niego z perspektywy jednostki postrzegamy siebie, jako istoty odseparowane od niego.
Również gdy natura działa na rzecz całego stworzenia, w każdym momencie prowadząc je ostrożnie i stopniowo do stanu całkowitego połączenia i homeostazy, zachowujemy się w odwrotny sposób: samolubnie zagarniając tylko to, czego potrzebujemy dla własnej korzyści i wygody.
W naturze nie ma negatywnych działań. To co postrzegamy, jako negatywne – wynika z naszego egoistycznego nastawienia, odwrotnego do właściwości natury.
W związku z tym, jeśli spojrzymy na koronawirusa jako lekarstwo – szansę na pozytywne relacje i połączenie między nami – i zdamy sobie sprawę z objawiającej się nam współzależności między nami, będziemy w stanie stworzyć szczęśliwe i zdrowo funkcjonujące społeczeństwo.
Zrozumiałe jest, że na początku trudno będzie pokonać bariery, które ustanowiliśmy między nami. Ale jeśli będziemy pomagać sobie wzajemnie i wspierać się, będziemy mieć wszystko, czego potrzeba, aby przejść przez ten przejściowy okres w zupełnie nowy, zrównoważony i harmonijny świat.
Źródło: https://bit.ly/345Z7N1
Opublikowano dnia 30 marca 2020
W przeciwieństwie do pandemii, jakie miały miejsce w przeszłości, to one dotknęły miejscowości i określone regiony, pandemia spowodowana koronawirusem ma charakter globalny i wpływ na wszystkich na świecie.
Dzisiaj wirus nie zwracając uwagi na żadne państwowe granice, ani klasyfikacje społeczne rozprzestrzenił się na całej planecie. Co więcej, eksperci przewidują, że pandemia potrwa co najmniej rok, dopóki nie opracujemy sposobów jej zwalczenia.
Pandemia zatroszczyła się o nas, byśmy stawili czoła poważnym pytaniom:
- Co musi się stać, abyśmy mogli wyjść z pandemii i powrócić do normalnego życia?
- Oprócz stosowania się do wytycznych rządowych, co jeszcze powinniśmy robić podczas tej pandemii?
- Dlaczego w ogóle pojawiają się tak przytłaczające i skomplikowane problemy?
- Jak możemy rozwiązać ten i wiele innych problemów, które w trakcie życia staną przed nami?
Z jednej strony pandemia podkreśla ogrom naszego globalnego wzajemnego powiązania i współzależności. Z drugiej strony, nasze powiązania są egoistyczne, w których każda osoba stawia naciskiem na korzyść własną ponad korzyścią dla innych.
Podczas, gdy żyjemy współzależąc od siebie, każdy przeciąga linę, która łączy nas wszystkich razem, na swoją stronę, wtedy to się kończy rozerwaniem naszych połączeń i wszyscy upadamy. Tego właśnie doświadczamy poprzez masowy dystans społeczny, który pojawił się, jako element łańcucha następstw pandemii.
Obecna pandemia dopiero zaczęła ujawniać ponurość konkurencyjnego egoistycznego paradygmatu, według którego żyliśmy. Teraz, gdy fizycznie jesteśmy od siebie oddaleni, najmądrzejszym wykorzystaniem naszego czasu byłoby opracowanie zasad działania optymalnej formy ludzkiego połączenia.
Ponadto, wyobrażając sobie idealne połączenie między ludźmi, powinniśmy zastanowić się, w jaki sposób możemy stworzyć pozytywne i zunifikowane połączenia, przez które żaden wirus nie będzie w stanie się przebić.
Innymi słowy, koronawirus to sposób, w jaki natura mówi nam, że połączenia między nami są wadliwe: że każdy za priorytet ma korzyść własną nad korzyścią dla innych.
Jak więc możemy zacząć naprawiać tę wadę?
Możemy to zrobić, zaczynając uczyć się praw natury, o tym, że natura jest cechą miłości
i obdarzania, która prowadzi wszystkich do stanów coraz bardziej zjednoczonych, że wszystkie nasze problemy wynikają z braku równowagi z naturą, oraz że równowaga rozwiąże wszystkie nasze problemy, a także, że ten balans z naturą oznacza dbanie o innych nie mniej niż o samych siebie.
Ponieważ koronawirus jest powszechnym problemem ludzkości, pokazującym nam, że wszyscy jesteśmy częścią jednego globalnie współzależnego systemu wymaga, aby ludzkość obudziła się z potrzebą wzajemnego rozważenia i odpowiedzialności.
Dlatego, aby zachęcić do większej bliskości i równowagi z naturą, dla ludzkości dobrze byłoby wynieść z pandemii dwa następujące postulaty:
- Pandemia koronawirusa nie jest przypadkiem. Jest to część procesu, w którym natura kieruje ludzkością, a tym samym dąży do pozytywnego połączenia nas wszystkich w jeden system.
- W tym systemie obowiązują prawa. Natura zobowiązuje nas do zaakceptowania ich albo z własnej woli – czyli z własnej inicjatywy budowanie pozytywnego połączenia ponad naszymi egoistycznymi popędami – lub stawiając opór – wtedy poprzez problemy i kryzysy, takie jak koronawirus, które pojawiają się w celu wstrząśnięcia naszą infrastrukturą opartą na ego, abyśmy zaczęli weryfikować i zmieniać kierunek naszego życia. Aż dojdziemy do kierunku, którego celem jest korzyść innych ponad naszą korzyścią.
Natura prowadzi nas do pozytywnej i kompletnej formy połączenia. Tak czy inaczej, albo z naszą zgodą na pozytywne połączenie i przyjemne doświadczanie tego procesu, albo bez naszej zgody na pozytywne połączenie i z gotowością na przyjmowanie ciosów, nie ma wyjścia z tego procesu.
Będziemy musieli osiągnąć harmonijne i zrównoważone połączenia ze sobą, ponieważ jest to jedyny sposób, aby doświadczyć harmonii i równowagi z naturą.
Jeśli będziemy nadal odnosić się do siebie negatywnie, stworzymy warunki pozwalające wypłynąć na powierzchnię większej liczbie wirusów i problemów. Oznacza to, że wszystkie problemy pojawiają się w miejscach naszych niewykorzystanych szans na ustanowienie pozytywnych połączeń ponad negatywnymi.
Dlatego mam nadzieję, że wykorzystamy ten okres dystansu społecznego, w którym zostaliśmy umieszczeni, na introspekcję i nauczymy się, jak możemy ostatecznie stać się bardziej związani i podobni do formy doskonale połączonej natury.
Źródło: https://bit.ly/2JA0Y36
Opublikowano dnia 3 kwietnia 2020
Nowa, pozytywna rzeczywistość, której możemy spodziewać się po kryzysie spowodowanym koronawirusem
Niepewność, strach i niepokój udzielają się wszystkim, gdy ludzie stają w obliczu nagłej i drastycznej zmiany, której doświadczamy teraz podczas pandemii koronawirusa, ale ta eksplozja w rzeczywistości jest zapowiedzią głębokiej, pozytywnej przemiany. Słowo mashber (kryzys) w języku hebrajskim oznacza „miejsce narodzin”. To załamanie w rzeczywistości sygnalizuje początek czegoś nowego.
Podobnie w dziełach Hipokratesa termin „kryzys” został zastosowany w odniesieniu do końca choroby. Aby jednak doświadczyć nowego początku, trzeba przezwyciężyć okres przejściowy, który może być bolesny i dramatyczny, jak w przypadku bólu porodowego. Świat mierzy się z silnymi skurczami wywołanymi przez COVID-19 w każdym możliwym obszarze ludzkiego społeczeństwa, ponieważ planeta nie może już dłużej znosić stosunku człowieka do natury.
„Kryzys pomaga nam osiągnąć poziom świadomości – w którym zaczynamy czuć się częścią jednego systemu, jednego mechanizmu. W ramach ogólnej struktury, w której istniejemy, tylko razem możemy stworzyć nową rzeczywistość, wyższy, pozytywny stopień człowieczeństwa”.
Cel stworzenia
Plan stworzenia polega na wyniesieniu ludzkości na nowy poziom egzystencji. Tak więc ciosy, które obecnie dotykają ludzkość, są w rzeczywistości ogromnymi siłami natury, którymi chroni ona i uzdrawia samą siebie, pokazując nam co robimy źle: dbanie tylko o siebie ze szkodą dla innych – źle ukierunkowane ludzkie ego. Zrozumiemy to przesłanie, próbując stać się integralną częścią ekosystemu – do którego wszyscy należymy – zamiast go nadużywać i sabotować.
To co obecnie postrzegamy, jako sytuację nie do zniesienia, to w rzeczywistości kumulacja i nasilenie na wielu poziomach licznych kryzysów, które narastają od dawna, nie tylko pod względem ekologicznym, ale także finansowym; między partnerami, rodzinami i ludźmi; w każdym aspekcie naszego życia. Epidemia nie nadeszła przypadkowo, służy celowi: wyleczyć nasze oddalenie i niezrównoważone relacje, które szkodzą naturze.
Weryfikacja naszych priorytetów
Zbudowaliśmy nasz świat w taki sposób, że staliśmy się współczesnymi niewolnikami pracującymi 12 godzin dziennie, dojeżdżającymi do pracy i z powrotem. Dzieci prawie nie spędzają czasu ze swoimi rodzicami. Rządy drukowały pieniądze i tworzyły długi, a społeczeństwo tworzyło stosy niepotrzebnych produktów. Pojawienie się wirusa zmusiło nas do przeanalizowania tego, co mamy na tym świecie i zastanowienia się nad pytaniem: Po co żyjemy? Czy po to, by zarabiać pieniądze? Czy też po to, by mieć dzieci i umrzeć? Musimy przejść przez proces weryfikowania, aby znaleźć odpowiedzi.
Naiwnością byłoby myśleć, że przejście do nowej rzeczywistości będzie lekkie i łatwe, ale przemiana ta musi nastąpić. Tysiące ludzi traci życie, jak również światowa gospodarka może być skazana na upadek. W tych okolicznościach trudno jest więc zobaczyć światełko w tunelu. Już tysiące lat temu mądrość Kabały mówiła o tym okresie, jako o szczególnym, w którym ważne zmiany ujawniłyby się po przekroczeniu naszego egoistycznego rozwoju, to czas, który ostatecznie doprowadzi nas do niezwykłej odnowy. Jak napisał kabalista Jehuda Aszlag (Baal HaSulam): „Umysł widzi przez co przeszedł i koryguje swoje przyszłe zachowania.” (The Writings of the Last Generation)
Jaki będzie wynik obecnego kryzysu? Mam nadzieję, że staniemy się mądrzejsi, ponieważ zobaczymy co naprawdę ma znaczenie w życiu. Mam też nadzieję, że zaaranżujemy nowy, bardziej zrównoważony świat, w którym nie będziemy się czuli spełnieni wykorzystując innych dla osobistych korzyści i niszcząc środowisko, ponieważ w ostatecznym rozrachunku ma to negatywne skutki dla wszystkich. Ta pozytywna transformacja będzie wymagała stopniowego procesu adaptacji do nowej rzeczywistości i będzie wymagała od każdego z nas aktywnego zaangażowania w budowanie społeczeństwa, które jest całkowicie połączone. Jak? Badając i odtwarzając atrybuty natury, gdzie wszystko jest współzależne, istniejące w homeostazie i wzajemnych relacjach, gdzie wszystkie części wymieniają się substancjami odżywczymi i informacjami potrzebnymi do dobrego samopoczucia całego systemu.
Kryzys pomaga nam osiągnąć ten poziom świadomości, na którym zaczynamy czuć się częścią jednego systemu, jednego mechanizmu. W ramach struktury, w której istniejemy, tylko razem możemy rodzić nową rzeczywistość, wyższy, pozytywny stopień człowieczeństwa.
Źródło: https://bit.ly/33U4pLq
Opublikowano dnia 30 marca 2020
W ciężkie starcie z Naturą weszliśmy już dawno i dzisiaj zbieramy jego płody. Jest to odczuwalne coraz wyraźniej nawet w małym Izraelu.
Pożary w Australii, które rozpoczęły się jeszcze w sierpniu, stały się najgorszymi, jakie kiedykolwiek odnotowano w historii. W Wikipedii poświęcony już jest im artykuł, a Google otworzył specjalną stronę z darowiznami.
Na tym tle izraelskie powodzie nie są tak zauważalne, ale zebrały także krwawe żniwa i ustanowiły dwutygodniowy rekord w ciągu ostatnich 50 lat. W istocie jest to nie mniej znaczące wydarzenie. Dr Amir Givati, wiodący pracownik naukowy firmy ClimaCell, nazwał to nawet historycznym wydarzeniem.
„Warunki pogodowe stają się coraz bardziej ekstremalne, anomalia stają się normą”, mówi Givati, „Moim zdaniem wydarzenia ostatnich dni są najbardziej oczywistym dowodem poważnych zmian klimatu. Jeśli ludzie nadal tego nie rozumieją, nie wiem, jakie jeszcze argumenty są potrzebne.
Oczywiście, doświadczyliśmy już ekstremalnych zmian warunków pogodowych. Ale ich skala była znacznie skromniejsza i nie występowały one w takim zagrażającym tempie”.
Rzeczywiście, przez cały czas obserwacji już w Chanuka opady okazały się rekordowe. „Każdego dnia nowy rekord”, kontynuuje dr Givati. „Coś podobnego wydarzyło się w 1992 roku, ale wtedy na wzgórzach spadł śnieg. Teraz powódź występuje bez topnienia śniegu. Moi koledzy uważają, że nadejdą jeszcze silniejsze i niszczycielskie ulewy. Latem susza, zimą chłód i niepogoda. Klimat stracił równowagę“.
Nie będziemy pocieszać się iluzjami. Obecna zima nie jest rzadkim ekscesem. Przeciwnie, jest to część globalnych zmian. „Nadszedł czas, aby porzucić przestarzałe pojęcia o „normalnej” pogodzie i przyzwyczaić się do myśli o tym, że wielodniowe ulewy deszczu i straszny upał nie jest niczym niezwykłym”, wzywa dr Givati. „Światowy klimat się zmienia. Należy pomyśleć o tym, jak przystosować się do tych zmian”.
Bardziej umiarkowani klimatolodzy nie są tak kategoryczni, jednakże również i oni przyznają, że sytuacja jest niepokojąca. Profesor Yoav Yair ze Szkoły Zrównoważonego Rozwoju w Wielodziedzinowym Centrum Herzliya: „Burze stały się dłuższe, wzrosły wszystkie wskaźniki, według których oceniamy to zjawisko: prędkość wiatru, poziom opadów itd.”
Tymczasem w Rosji znów „zapomniał” spaść śnieg…
W rzeczywistości dla nikogo nie jest to tajemnicą: trendy klimatyczne pogarszają się na naszych oczach w przeciągu życia jednego pokolenia, tak jakby kula ziemska nie mogła nas dłużej znieść. Przecież Ziemia, Natura jest żywym organizmem, chociaż znaczną jej część nazywamy nieożywioną. Tutaj jest nasza kolebka, nasz dom i gospodarzami w nim nie jesteśmy my.
Przeciwnie, on zrodził nas, on obejmuje nas, on jest ponad nami. W nim jest szczególna energia, szczególny duch, szczególny zamysł.
Ale my tego nie rozumiemy i robimy, co chcemy. Już dawno weszliśmy z nim w konflikt, a teraz w ostre starcie i oto zbieramy płody. Nawet w małym Izraelu coraz wyraźniej jest to odczuwalne. Na przykład zdarzają się dni, których zbiera się kilkadziesiąt w ciągu roku, kiedy niebo staje się białawe z powodu pyłu i piasku, traci nawet odrobinę niebieskiego i przypadkowo podnosząc oczy, nagle czujesz się jak na innej planecie…
To wszystko, to dopiero początek. I tylko jedna rzecz nam pomoże zbawić Ziemię od naszej brutalności, od naszej zuchwałej arogancji, odnieść się do niej, jak do jednej żywej całości.
I w tym celu konieczna jest wewnętrzna zmiana. Musimy uświadomić sobie, że sami wywołujemy nierównowagę w naszym domu i jego reakcja może łatwo „zdmuchnąć”, „zrzucić” nas z powierzchni Ziemi.
Jesteśmy słabi przed jej mocą, prawie bezradni. Wystarczy, że zakres temperatur przesunie się o około dziesięć stopni i setki milionów ludzi będzie pod miażdżącym ciosem. Ale to tylko jedna z wielu opcji i nie możemy ich nawet obliczyć, dlatego że nie rozumiemy ogólnego systemu.
Nie – my obserwujemy, jak dym australijskich pożarów, setki megaton dwutlenku węgla, przepływając przecina Ocean Spokojny i zanieczyszcza grzbiety Ameryki Południowej, a nawet Antarktydę. Jednak prawdziwa szkoda spowodowana obecnym stanem ludzkości pozostaje poza zasięgiem naszego pola widzenia. XXI wiek dał nam takie możliwości i narzędzia, które wymagają od nas stania się mądrzejszymi, bardziej wrażliwymi, ostrożniejszymi, dojrzalszymi. Ale gdzie tam! Dziś nawet liderzy zachowują się jak małe dzieci. I staje się to nie do zniesienia…
Przecież w Naturze wszystko jest powiązane ze wszystkim. Poprzez nasz negatywny wpływ uruchamiamy procesy, które powracają do nas jak bumerang!
I naszym głównym problemem są rozpadające się relacje. Dziś cały świat jest objęty głęboką wzajemną nienawiścią, która w rzeczywistości jest całkowicie nieuzasadniona. Wcześniej konflikty były lokalne, teraz obejmują kontynenty, sojusze, klastry wzdłuż i wszerz przecinają pęknięciami kraje, społeczeństwa, a nawet rodziny!
I tego Natura nie jest w stanie znieść. Brak równowagi przenika wszystkie sfery naszego i jej życia. „Adaptacja” nie pomoże, nie pomogą „zieloni” z ich „ekologiczną religią” nie pomogą czyste źródła energii, rezygnacja z ropy naftowej, plastiku i czegokolwiek innego. Walka z konsekwencjami jest daremna. Podnieśliśmy falę innej jakości, innej skali.
Przecież prawdziwą przyczyną jest sam człowiek. I przede wszystkim niszczy naturę swoim pierwotnym egoizmem, który jest jej diametralnie różny. Nasze niezachwiane samolubstwo, nieokiełznany konsumpcjonizm, sama nasza istota nakłania Ziemię przeciwko nam. W rezultacie nawet w Czarnobylu wszystko kwitnie, ponieważ nas tam nie ma…
Jak więc się zmienić? Jak okiełznać swoją naturę? Jak wypracować inny stosunek do siebie, do innych, do nieożywionej, roślinnej i zwierzęcej natury? Właśnie nad tym musimy się zastanawiać. I jeśli nad tym się zastanowimy, jeśli w końcu wychwycimy korzeń problemu, wtedy w ciągu kilku lat możemy zmienić sytuację.
Przecież Natura, tak czy inaczej reaguje na nas, na swoje dzieci. Ona przyjmuje na naszych oczach to oblicze, na które zasługujemy.
Opublikowano dnia 30 marca 2020
To wygląda, jakbyśmy się stali uczestnikami hollywoodzkiej opowieści i śledzili rozwój wydarzeń od wewnątrz. Czy uda nam się wniknąć w istotę tego, co się dzieje i przewidzieć rozwiązanie?
Teraz jest już jasne: obecny koronawirus stał się jednym z tych rzadkich, nieprzewidywalnych wydarzeń o dalekosiężnych konsekwencjach, które słynny Nassim Taleb ochrzcił „czarnym łabędziem”.
Później z perspektywy czasu, wszystko stanie się jasne i logiczne, jednak już teraz coś się wyłania.
Pojawiło się nam kilka tygodni lub miesięcy na rozmyślania i nie należy przegapić takiej możliwości. Przecież w Naturze nie ma przypadków, i jeśli już powstały niezbędne warunki, to musimy wykorzystać je z pożytkiem a nie czekać na koniec.
A zatem najwyraźniej mamy przed sobą kilka miesięcy dość niezwykłego stylu życia. Ale i potem nie powrócimy na stare tory. Nasze życie codzienne stanie się inne. Jakie dokładnie? Zależy to od tego, czy zechcemy już dzisiaj odpowiedzieć na kardynalne pytania postawione przez wirusa.
Kiedy to wszystko się skończy, będziemy się dziwić, dlaczego w ogóle trzeba chodzić do pracy do biura, chodzić do szkoły, uczyć się lub nauczać, chodzić na zakupy do sklepu – pisze dr Einat Wilf. – Być może będzie to moment, w którym zostawimy za sobą struktury rewolucji przemysłowej.
Analitycy, naukowcy, głowy firm już dyskutują o nowym, cyfrowym paradygmacie, o zmianie podejścia do produkcji i jej skuteczności, do podejmowania decyzji, do bezpieczeństwa. Epidemia uwidoczniła ten fakt, że nasze bierne myślenie nie nadąża za nowoczesną technologią.
Jest to jednak tylko część obrazu. Przecież rzecz nie tylko i nie tyle w technologiach. Rzecz w samej koncepcji sukcesu. Jeśli nie przegapimy tego momentu, ludzkość odrzuci wiele zbędnego i na zewnątrz zacznie żyć prościej, bardziej praktycznie, a wewnętrznie – pełniej, bardziej różnorodnie. Zmieni się nie tylko sposób życia, zmieni się sposób myślenia i odczuwania.
Teraz chcemy tylko jednej rzeczy – niech to wszystko się skończy. Ale weźmy się w garść i spójrzmy faktom w oczy: co nam mówi obecna sytuacja? Jakie choroby świata ujawnia koronawirus?
Ministerstwo Zdrowia nie powie nam o tym. Swoimi dyrektywami tylko odłącza, odrywa nas od życia narzuconego przez społeczeństwo z jego wartościami, wypoczynkiem i rozrywką. Nagle wzajemna odpowiedzialność przestaje być pustym frazesem, radykalnie zmieniają się priorytety, rozrywka przechodzi w wirtualną przestrzeń …
To dość ponure preludium, ale wciąż nie tragiczne. Staramy się zaaklimatyzować, zbudować nowe ramy, nawet pomóc innym, nieznajomym ludziom, co dla wielu było wczoraj nonsensem. Z jednej strony jesteśmy ograniczeni tym, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, z drugiej odkrywamy nowe rzeczy w niezwykłej sytuacji. Jak dorastające dziecko, które kierowane jest przez wychowawców. Nieprawdaż?
Patrząc na trasy zachorowań, widzimy kawiarnie, restauracje, sklepy, centra handlowe, supermarkety, sale bankietowe… Właściwie w tym jest prawie całe nasze życie – przerywana linia od jednej instytucji do drugiej. Wybieramy się za granicę – i tam to samo, nieskończony łańcuch. Chociaż nie, skończony oczywiście.
I patrząc teraz na to z boku, stajemy się trochę starsi, trochę doroślejsi. Niepostrzeżenie, podświadomie rodzi się w nas nowe uczucie, nowy stosunek do wypoczynku, rozrywki, do swojego życia, do otoczenia. Stare trochę wyblakło, i jakby klapki spadają z oczu odsłaniając nowe kolory.
Tak, wyprzedzam wydarzenia, ale dosłownie o tydzień, wierzcie mi. To, co dziś wydaje się więzieniem, w rzeczywistości przedstawia nam możliwość rozpoczęcia poważniejszego, głębszego odnoszenia się do siebie i do świata, zadawania pytań, które zostały skrzętnie zatuszowane przez poprzedni paradygmat.
W rzeczywistości przed nami jest niebywała szansa. Wirus prowadzi do oczyszczenia, do „dezynfekcji” umysłu i uczuć, podnosi na nowy poziom myślenia, uświadomienia, pragnienia, wzajemnych powiązań. Nie wiedząc o tym sami stykamy się z potrzebą w tym sensie, którego wcześniej byliśmy pozbawieni.
Wyprzedzimy czas o dwa tygodnie: wirus jest nie tylko zagrożeniem, ale także przełomem. Niszczy nie tylko ciało, ale także przestarzałe koncepcje, dogmaty, otwierając drzwi do nowego stanu ludzkości.
Naszym pierwszym impulsem jest zamknąć te drzwi, zatrzymać przeciąg, usunąć przeszkodę na utartej drodze. Ale poczekajcie, nie zamykajcie drzwi świadomości! W Naturze, w tym jedynym, integralnym systemie nie ma niczego złego, nieprawidłowego. Wszystkie jej reakcje są prawidłowe i korzystne, nawet jeśli w czymś są destrukcyjne.
Nie można po prostu walczyć z wirusem, nie biorąc pod uwagę systemu, w którym żyjemy. On mimo wszystko nigdzie nie odejdzie i dalej będzie bronił swojej równowagi.
Przed kim? Przed nami. To my tracimy ogólną równowagę, „kołysząc łódź”, konsumpcyjnie odnosimy się do świata i siebie – ze względu na głupie wychwalanie się, z chęci postawienia się przynajmniej w czymś wyżej innych. Całe nasze życie jest podporządkowane temu zadaniu, ukrytemu za wieloma solidnie wyglądającymi, ale płaskimi dekoracjami.
W rezultacie na ekologicznym poziomie świadomie niszczymy Ziemię. Można wyśmiewać się ile się chce z Grety Tunberg, ale tu ona ma rację. A co najważniejsze – psujemy ekologię społeczną, akurat to zadanie, które jest nam przydzielane przez system, partaczymy po całości.
Nasze relacje, cały nasz „postęp” jest wyzwaniem integralności, wyzwaniem samej Natury. Wnosimy zaburzenie równowagi, dysharmonię we wszystkim, czego dotykamy. Próbujemy podbić system, który nas zrodził. Domagamy się od Natury, aby była posłuszna, ze względu na nasze infantylne, bezsensowne zabawy.
I oczywiście Natura jest przeciwko. Nie przez przypadek wirus zmusza nas do zbudowania zdrowszego życia, bardziej odpowiedzialnych relacji, do porzucenia niepotrzebnej produkcji, do troski o siebie nawzajem.
Być może, kiedy wynajdą szczepionkę, lub gdy większość zachoruje, wyjdziemy z izolacji doroślejsi i zaczniemy żyć inaczej, lepiej. Być może nadamy sens tej epidemii, która na razie jeszcze wydaje się być „czarnym łabędziem”, przykrą, nieprzewidzianą przeszkodą na drodze naszej nieprzerywanej linii. Później znajdzie się logiczne wytłumaczenie dla wszystkich „czarnych łabędzi”. A jakie wyjaśnienie podamy? I co przeszkadza nam zrobić to teraz?
Przez dziesięciolecia błądziliśmy w iluzjach konsumenckich, niszcząc życie przyszłych pokoleń. Przekształciliśmy się w trybiki globalnej maszyny nadprodukcji i niskiego poziomu współczucia. Maszyny, która produkuje śmieci, spala ludzkie i naturalne zasoby w imię egoizmu.
Po co więc do tego wracać? Konsumujmy dwa, trzy razy mniej towarów, za to my, nasze dzieci i wnuki będą miały zdrowe, spokojne życie, pełne innych radości – o wiele bardziej twórczych, nieprzemijających, ogólnoludzkich. Wspólne nieszczęście może stać się odskocznią do wspólnego sukcesu. Znaczy wirus w istocie jest szansą na ratunek.
Natura w przeciwieństwie do nas nic nie rujnuje i niczego nie niszczy – tylko rozwija, naprawia, koryguje. Nasza percepcja jeszcze nie dorosła do tego obrazu, ale jesteśmy już w stanie przewidzieć naszą wiedzę, wyprzedzić nieco, zajrzeć poza narysowany horyzont.
Wtedy zobaczymy, jak wrogo nastawieni jesteśmy do Natury. Podobnie jak armia mongolsko-tatarska deptamy jej pola, arogancko zginamy ją pod siebie.
Zobaczymy jeszcze, że każdy z nas stoi przed Naturą, a za nim cała ludzkość. Każdy jest osobiście odpowiedzialny za równowagę systemu. Szczegół i ogół są równe – mówią kabaliści. Właśnie w tym każdy jest szczególny, unikalny… A może troszkę za daleko wybiegłem?
Cofnijmy się o jeden krok: wirus jest wynikiem braku równowagi w ogólnym systemie, którą my – ludzkość powodujemy. Człowiek jest w nim wiodącą częścią. Wszystkie jego impulsy są powiązane, połączone z nami. W nim uczymy się odpowiadać za siebie wzajemnie i odpowiadać za niego.
Nie zapominajmy o tym, przestrzegając zalecanego dystansu, siedząc w kwarantannie, dbając o rodzinę, w miarę sił pomagając innym. Zignorowanie tego jest, jak zakopanie głowy w piasek, oglądanie się wstecz, na wczorajszy dzień, gdy już nadchodzi jutro. Człowiek tym właśnie odróżnia się od zwierząt, że jest obdarzony wyobraźnią, umie przewidywać, wyprzedzać, patrzyć naprzód. Nasz „czarny łabędź”, to znacznie więcej niż się wydaje.
Źródło: https://bit.ly/3bC2DRE
Opublikowano dnia 29 marca 2020
Nie jesteśmy przyzwyczajeni do koronawirusa. Nie mamy pojęcia jak się z tego wydostaniemy i dokąd nas to zaprowadzi.
Jeśli ktokolwiek myśli, że to minie za kilka tygodni – nie minie. Jesteśmy w nowym stanie, który przetrwa lato, a potem przyjdzie zima.
Kiedy skończy się ta pandemia?
Skończy się, kiedy polepszymy ludzkie relacje. Aby zrozumieć, dlaczego tak jest, potrzebujemy głębszej świadomości tego, jak działa natura.
Zanim koronawirus osaczył nas, działaliśmy napędzani napompowaną przez sterydy chęcią czerpania korzyści z siebie nawzajem, aby każdy z nas realizował swoje własne interesy.
Troska o innych ludzi i naszą planetę została przyćmiona przez troskę o samych siebie. Takie podejście samo w sobie sprawiło, że patrzymy na naturę i innych ludzi wyłącznie przez pryzmat tego, jak ich wykorzystać, aby osiągnąć maksymalne korzyści własne.
Natura musiała więc dać nam nauczkę. I to w bardzo wyrazisty, pomysłowy, troskliwy i rygorystyczny sposób.
Wyglądaliśmy jak rodzeństwo walczące o nasze zabawki, a potem natura, jak surowy rodzic kazała nam przestać się kłócić, iść do osobnych pokoi, zastanowić się nad naszym złym zachowaniem i nad tym, jak powinniśmy się wobec siebie zachowywać, kiedy natura pozwoli nam wyjść i znów być razem.
Mam więc nadzieję, że poważnie potraktujemy okres, w którym się znajdujemy, że wykorzystamy czas, który mamy teraz na uświadomienie sobie naszych ścisłych wzajemnych powiązań i współzależności między sobą i z naturą.
Koronawirus pomaga nam dostrzec, że jesteśmy równi. Nie odróżnia on bogatych od biednych, szefa od robotnika, sławnych i nieznanych – wszyscy jesteśmy równi w obliczu tego ciosu.
Rozumiem przeszkody, jakie odczuwamy w postrzeganiu wszystkich ludzi jako równych, ponieważ zostaliśmy wychowani do kategoryzacji i klasyfikowania ludzi w pewien określony sposób, ale nie mamy wyboru: Natura pokazuje nam poprzez tego wirusa, że uważa nas wszystkich za równych i byłoby mądrze, abyśmy spróbowali spojrzeć na siebie tak, jak ona patrzy na nas.
Nawet elity multimilionerów, które uciekły na swoje prywatne wyspy i do podziemnych bunkrów, są nadal zagrożeni koronawirusem. Wirus pojawił się w wielu takich miejscach, że nadal nie rozumiemy, jak mógł się tam znaleźć. Dlatego nawet w ukryciu, z dala od reszty, ludzie nadal są podatni na działanie wirusa, tak jak wszyscy, ponieważ istnieje zupełnie inny powód jego obecności niż ten, który obecnie możemy zrozumieć.
Dlatego im szybciej będziemy odnosić się do wszystkich jak do równych – troszcząc się o wszystkich ludzi na świecie tak samo, jak o siebie samych – wtedy bardzo szybko wzniesiemy się ponad ten cios, który wymierzyła nam natura i wtedy już w spokojniejszych okolicznościach będziemy dążyć do coraz większego połączenia między sobą.
Źródło: https://bit.ly/2Jlr5ej
Opublikowano dnia 28 marca 2020
Zrób krok do tyłu, aby przez chwilę spojrzeć na społeczność całego świata, jakby była ludzkim organizmem; i co byś zobaczył? Zobaczysz, że jego układ odpornościowy słabo funkcjonuje a narządy, które powinny tworzyć jednolite i zdrowe ciało ulegają rozpadowi.
Narastają problemy na skalę osobistą, społeczną i globalną, od depresji, stresu, samotności, pustki, niepokoju, ksenofobii, nadużywania narkotyków i samobójstw, aż po zrównanie dochodów, ubóstwo, zmiany klimatu i klęski żywiołowe. Pomimo niezliczonych wysiłków uporania się z tymi problemami, one tkwią ukryte pod okalającym je płaszczem, którego głębia wymaga naszej uwagi.
Czym jest ta głębia? To nic innego, jak ludzkie ego, to znaczy nadmierna miłość do siebie i troska o siebie w każdym organie, powodująca degenerację całego organizmu.
Ludzkie ego przeżyło ostatnio gwałtowny wzrost osiągając rekordowy poziom: oderwało się od wszystkich wcześniej przyjętych norm, uwolniło się od prawa i porządku, i okrutnie ignoruje wypracowane schematy.
Kto może oprzeć się ego, które dumnie pompuje klatkę piersiową? Jakie prawo je zablokuje? Jaki czynnik może je powstrzymać?
Media w egoistycznym społeczeństwie
Ego ma silne plecy: media.
Dziś media, a zwłaszcza media społecznościowe, cieszą się szerokim spektrum wpływu i siłą, jakiej nigdy wcześniej nie miały. W dowolnym momencie opinia publiczna może zostać obrócona w taki czy inny sposób. Mając torbę pełną gotówki możesz kupić miejsce na reklamę, posty sponsorowane i inne sposoby, by pojawić się w mediach, wrzucać co tylko chcesz prosto przed oczy użytkowników.
Pieniądze mogą kupić sławę, a sława może pokonać wszystko. Dzień po dniu podana przez media idea przegryza się przez różne warstwy, aż stopniowo dotrze do wszystkich organów powodując osłabienie i poddanie się, a świadomość wszystkich – policji, prawników, wychowawców, sędziów, przywódców i obywateli – upada pod naciskiem mediów. Mija dzień za dniem, choroba rozprzestrzenia się po całym ciele; troska o innych ludzi maleje, nienawiść do innych wzrasta, a rak zjadający ludzkie ciało rozmnaża się i prowadzi ciało w kierunku śmierci.
Pozytywny kierunek dla mediów zorientowanych na przyszłość
Media na całym świecie powinny mieć charakter informacyjny i obiektywny, nie uwięzione w rękach ludzi majętnych, czerpiących korzyści ze sterowania przekazem. Powinny operować w obrębie określonych granic. Media mają za zadanie nas zjednoczyć i służyć, jako system zaprojektowany do połączenia wszystkich narządów w jednym zdrowym ciele.
Jak dobrze by było, gdyby wszystkie części społeczeństwa usiadły razem – lewica i prawica, religijni i niewierzący, reprezentanci wszystkich grup, również z marginesu społeczeństwa – i wszyscy pracowali razem dla jednego szefa: korzyść publiczna. Wszystkie ich decyzje byłyby odpowiedzią na jej i tylko jej potrzeby. Każda opinia miałaby swoją własną przestrzeń, żadna opinia nie byłaby podporządkowana i żaden głos nie zostałby uciszony. Siedzieliby i dyskutowali na szerokim forum, omawiali z ekspertami, zagłębiali się w statystyki, kłócili się i nadrabiali, aż do osiągnięcia wspólnej decyzji i wspólnego przesłania gotowego do ogłoszenia.
Ich pracą kierowałaby nowa zasada: publikowanie wiadomości i treści, które przyczyniają się do budowania dobra społecznego i ukierunkowane na jednoczenie ludzi na poziomie globalnym. Nikt nie miałby prawa osłabiać czyjejś opinii, lecz równoważyć ją innymi elementami polaryzując różne punkty w kierunku wzajemnego uzupełniania się. Według zasady: jeśli media nie dojdą do porozumienia, nic nie zostanie ogłoszone publicznie. Z drugiej strony, tylko wtedy, gdy informacja będzie korzystna dla wszystkich zostanie przekazana ogółowi. Taki pluralizm mediów rozpocząłby proces uzdrawiania schorowanego podziałami społeczeństwa.
Pozytywny i przyszłościowy kierunek dla przywództwa
Jednak nie tylko media powinny działać zgodnie, ale także przywództwo. Gdyby dążenia skierowano na uzupełnianie się poglądów, utorowałoby to złotą drogę. Przedstawiciele różnych sektorów społeczeństwa zasiedliby przy okrągłym stole, w celu stworzenia modelu jednoczącego dzisiejsze społeczeństwo. Takie przywództwo byłoby uważane za prawdziwą demokrację: rządy ludzi, rządy większości, rządy przedstawicieli wybranych przez ludzi.
Zasadniczym i decydującym etapem byłoby doprowadzenie uczestników do poczucia jedności i stworzenie synergii na podstawie różnych opinii. Właśnie wtedy, gdy przeciwieństwa osiągają wzajemną akceptację, społeczeństwo osiąga nowy etap rozwoju. Takiego przywództwa potrzebuje dziś nasz globalny i wzajemnie połączony świat.
Wprowadzenie sprawiedliwej zasady równości umożliwi podejmowanie korzystnych dla całego organizmu decyzji. W takim społeczeństwie nie byłaby potrzebna gwiazda, która wzeszłaby dzisiaj i spadła jutro, ale wystarczyłoby mieć krąg tak wielu różnorodnych opinii, jak to możliwe. Byłby to mózg ciała społeczeństwa i wszyscy chętnie podążaliby za nim.
Pod takim przywództwem nikt nie zostanie poproszony o porzucenie swojej prywatnej opinii. Opinia zostałaby uznana i wzbogacona innymi różnymi a nawet przeciwnymi opiniami. Nowa sytuacja, która obejmowałaby każdą możliwą sprzeczność, dałaby początek nowemu rozwojowi, dając każdemu równe miejsce w społeczeństwie. Każdy miałby niepowtarzalny wkład dla wszystkich. To jest cud wspólnego tworzenia.
Tak jak każda komórka, organ lub układ w ludzkim ciele mądrze działa razem, aby zapewnić pożywienie i zdrowie całego ciała, wszystkie opinie splatają się razem, by ostatecznie przynieść korzyści całemu ludzkiemu społeczeństwu.
Choć wydaje się być utopijną fantazją wyobrażenie o unifikacji mediów i zarządzania społeczeństwem, lecz wynika to tylko z faktu, że nie wdrożyliśmy jeszcze żadnej metody umożliwiającej to połączenie. Metoda, która pozwala stworzyć takie pozytywne połączenie, oparta jest na wiedzy, którą Abraham przyniósł światu około 3800 lat temu: mądrość Kabały. Wystarczy mały wysiłek, aby spojrzeć na tę mądrość ze świeżym umysłem, a wkrótce okaże się, że istnieje metoda, która może pozytywnie połączyć ludzkie społeczeństwo, zarówno zdiagnozować pierwotną przyczynę wszystkich współczesnych problemów, jak i zaoferować metodę ich rozwiązania, tym samym zapewniając harmonijną egzystencję wszystkim.
Źródło: https://bit.ly/2WQBbMb
Opublikowano dnia 27 marca 2020
Wybuch epidemii COVID-19 (koronawirusa) zupełnie nas zaskoczył. Początkowo większość świata nie przejmowała się nim, ponieważ problem ten dotyczył głównie Chin, a zachód patrzy na Chiny, jak na gigantyczna fabrykę. Następnie myśleliśmy, że jest to tylko nowy rodzaj grypy.
Kiedy wirus zaczął się rozprzestrzeniać, nie sądziliśmy, że dosięgnie naszego sąsiedztwa, miasta, kraju, więc kiedy rząd ustanowił obowiązkową kwarantannę dla ludzi wracających z zagranicy, zamknął cały przemysł rozrywkowy, odwołał sportowe wydarzenia, zamknął szkoły i uniwersytety myśleliśmy, że panikuje bez powodu.
Ale mamy już lepsze rozeznanie. Jeśli nie chcemy, aby w naszych krajach doszło do tego, co w Wuhan czy w Lombardii, powinniśmy stosować się do pewnych instrukcji.
Prawie pozytywna wiadomość
Wiadomość, którą niesie nam koronawirus może brzmieć niemal prawie pozytywnie: mówi nam „jesteśmy w tym razem”. To uniwersalne przesłanie dotyczące wzajemnej odpowiedzialności, gdzie środki powzięte przez jeden rząd mogą wpłynąć na każdą osobę na planecie. Tylko pomyśl, jak to się zaczęło. W listopadzie ktoś w Wuhan w Chinach ma nietypową grypę. Trzy miesiące później tysiące ludzi umiera, świat wariuje, setki milionów ludzi jest zamkniętych we własnych domach lub miastach. Rosja i OPEC ogłosiły wojnę naftową, a Stany Zjednoczone uważają, że obie chcą ją zdobyć, a wszystko z powodu tej jednej osoby z nietypową grypą.
W rzeczy samej wszyscy tkwimy w tym razem.
W nauce Kabały istnieje koncept nazywany „ostatnim pokoleniem”. Chodzi w nim o to, że kiedy społeczeństwo staje się do szpiku kości egoistyczne, pojawia się nowy paradygmat polegający na jedności i wzajemnej odpowiedzialności. Według księgi Zohar, fundamentalnej księgi kabalistycznej, właśnie zaczyna się ten proces.
Narodziny nowej ludzkości
Wprawdzie, jesteśmy w środku światowego kryzysu, ale słowo kryzys nie zasługuje na swoją złą reputację. W języku angielskim słowo kryzys oznacza „punkt zwrotny dla poprawy lub pogorszenia ostrej choroby lub gorączki” lub „emocjonalnie istotne wydarzenie lub radykalną zmianę statusu w życiu człowieka ”. Nie jest on więc koniecznie złą, ale z całą pewnością przełomową sytuacją.
Znaczenie słowa kryzys w języku hebrajskim jest jeszcze bardziej interesujące. Mashber, co po hebrajsku oznacza kryzys, to słowo które w starożytnym hebrajskim odnosi się do narodzin. Mashber było to specjalne krzesło, na którym brzemienna kobieta siedziała podczas porodu. Słowo Mashber oznacza otwarcie kanału rodnego tuż przed pojawieniem się noworodka na świecie.
W przypadku obecnego kryzysu, a właściwie obecnego procesu, który przechodzimy od kilku dziesięcioleci, możemy uznać, że tym nowo narodzonym dzieckiem jest nowa ludzkość. Różnica między teraz, a powiedzmy dziesięć lat temu, polega na tym, że znaczna część ludzkości zaczyna zdawać sobie sprawę, że wzajemna odpowiedzialność i współzależność, to nie tylko wymyślne słowa, których można użyć do udekorowania swoich postów w mediach społecznościowych; są bolesną prawdą, którą musimy brać pod uwagę w naszym codziennym życiu.
Wcześniej dla nikogo nie miało znaczenia, czy chcę pójść na dyskotekę lub do kina, aby oderwać się od obciążeń życiowych. W dzisiejszych czasach życie innych ludzi może zależeć od mojej decyzji, dosłownie! Nie można wyobrazić sobie większej wzajemnej zależności.
Chętni kontra niechętni do współpracy z rzeczywistością
Rzeczywistość wybrała za nas: wszyscy jesteśmy od siebie zależni. Możemy wybrać, jak się do tego odnieść. Podobnie jak kryzys, współzależność sama w sobie nie jest złą rzeczą. Wyobraź sobie, jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy nie mieli nikogo, kto mógłby produkować nasze jedzenie, nikogo, kto mógłby produkować nasze samochody, i nikogo kto robiłby nasze ubrania, domy, urządzenia i gadżety, które tak lubimy. Jak wyglądałoby nasze życie? Problemem nie jest wzajemna zależność sama w sobie, lecz fakt, że staramy się wykorzystać ją dla własnej korzyści, a nie dla korzyści ogółu.
Problem pojawia sie wtedy, gdy egoistycznie wykorzystujemy naszą współzależność, wtedy rezultatem jest np: kryzys finansowy sprzed 12 lat, depresja, którą odczuwamy z powodu naszego niezadowolenia z życia, która następnie powoduje nadużywanie substancji przez dziesiątki tysięcy ludzi w samych Stanach Zjednoczonych, oraz obecna pandemia, która nikt jeszcze nie wie, jak się skończy.
Ale jeśli wykorzystamy naszą współzależność dla wspólnego dobra, z przyjemnością będziemy dzielić się naszymi najlepszymi umiejętnościami i wysiłkami w społeczeństwie, ponieważ wszyscy inni będą robić podobnie. Czy potrafisz sobie wyobrazić społeczeństwo, którego członkowie pracują dla wspólnego dobra? Czy potrafisz sobie wyobrazić smutek? Czy widzisz tam chorobę? Czy znajdziesz tam samotność? Czy w takiej społeczności będą przestępstwa, analfabetyzm lub narkotyki? Społeczność, która realizuje wzajemną odpowiedzialność, nigdy nie pozwoli, aby coś takiego się wydarzyło.
COVID-19 jest surowym nauczycielem. Ale jakkolwiek bolesne są jego lekcje, lepiej się do nich przyłóżmy, ponieważ są to lekcje naszego wzajemnego połączenia i wzajemnej odpowiedzialności, naszego nowego paradygmatu życia. Rzeczywistość już zdecydowała, że teraz jest czas na narodziny nowej ludzkości; wybór należy do nas, albo pójdzie gładko i szczęśliwie, albo będziemy stawiać opór i tym samym domagać się dodatkowej „pomocy“ w narodzinach ze strony natury.
Źródło: https://bit.ly/3brvFUg
Opublikowano dnia 27 marca 2020
W naturze gatunki jedzą się nawzajem po to, aby przeżyć, by utrzymać się przy życiu. Natomiast człowiek potrzebuje duchowego pokarmu, który wzbogaci jego spojrzenie na świat o niezbędne do szczęścia elementy. Z natury jest niezadowolony, gdy inni mają coś dobrego. Każdy chce być jedynym, który ma się dobrze.
Człowieka zżera zazdrość, pożądanie, próżność, nienawiść, żądza władzy, w sumie powstaje indywidualna negatywna siła. Jest negatywna, ponieważ prowadzi do konfrontacji lecz nie tak, jak w przypadku zwierząt, by przeżyć, ale aby odnieść korzyść kosztem drugiego.
Ta siła nie zna granic. Każdy chciałby zamienić w roboty pewną ilość ludzi, mieć nad nimi całkowitą kontrolę. „W przeciwnym razie, dlaczego istnieją, jeśli nie dla mnie? Pozwólcie im być w pełni posłusznymi i usługiwać mi, niech żyją tylko po to, aby mnie wychwalać i wywyższać ”. Wychodzi na to, że na najwyższym poziomie natury powstaje specjalne stworzenie, człowiek tego świata, z negatywną siłą rosnącą w środku.
Na niższych poziomach (nieożywiony, roślinny, zwierzęcy) siła dodatnia działa automatycznie wraz z negatywną siłą. Na poziomie człowieka potencjał niszczący rośnie z pokolenia na pokolenie.
Nasz egoizm nie ma granic. Egoizm jest gotów zlikwidować wszystkich, zniszczyć całą planetę a wraz z nią siebie. Ta negatywna siła działa celowo, aby nas rozdzielić.
Obraz świata pokazuje, że brakuje nam pozytywnej, równoważącej siły pochodzącej z połączenia, obdarzania innych.
Przede wszystkim poprawić musimy naszą postawę, nasze podejście, nasze serca zatrute całkowicie egoizmem. Konieczne jest dodanie dobrej części, aby poprawić nasz sposób myślenia, nasze kryteria, sposób patrzenia na świat i ludzi, wszystko co czujemy, wszystko co powoduje, że reagujemy.
Moje pragnienie, mój umysł i moje zmysły wymagają korekty, uzupełnienia, spełnienia do zachowania równowagi. Ten szalony „lewy mocny ster” nasza negatywna separacja, chcę zrównoważyć „prawym mocnym sterem” w kierunku pozytywnego połączenia. Nie możemy dopuszczać do utraty równowagi, jest ono niezbędna w systemie, w którym żyjemy. Przecież równowaga dwóch sił daje nam życie.
Opublikowano dnia 26 marca 2020
W Ameryce Łacińskiej rok 2019 był rekordowy dla Gorączki Denga. Ok 3 miliony ludzi zostało zarażonych i 1500 z nich zmarło. Każdego roku ta choroba zbiera, co raz to większe żniwo, jednak poza Ameryką Łacińską wiadmość ta nie została szeroko rozpowszchniona? Dlaczego? Ponieważ mówimy tu o Ameryce Południowej a w oczach Zachodu życie ludzi z Ameryki Łacińskiej jest warte mniej, niż życie Europejczyka, czy mieszkańca Ameryki Północnej. Jeśli w zachodnim świecie życie ludzi z Ameryki Łacińskiej cenilibyśmy na równi z naszym, media poświeciłyby temu podwójną uwagę.
Również i koronawirus wzbudzał niewielkie zainteresowanie, kiedy pozostawał, jako wewnętrzny problem Chin. Czy bylibyśmy równie zaniepokojeni, jeśli wirus zabiłby powiedzmy 100 tyś. obywateli Chin i nie wyemigrował do innych krajów? Odpowiedź nie dotyczy liczby a tożsamości osób narażonych.
Przywykliśmy myśleć o nas samych, jako o odpowiedzialnych i moralnych ludziach, jednak COVID-19 ukazuje naszą prawdziwa naturę: samolubną do szpiku kości. Dlatego właśnie świat zaczął panikować przed koronawirusem dopiero wtedy, gdy zaczął rozprzestrzeniać się poza Chiny; to właśnie jest smutna rzeczywistość naszego życia.
Dwie lekcje od wirusa
Póki co, koronawirus udzielił nam dwóch bardzo istotnych lekcji:
1) w oczach natury wszyscy jesteśmy równi. Nieważne, czy jesteś biedny, czy bogaty, czy jesteś panem, czy służącym, dla tego małego wirusa to jest bez znaczenia; natura uderzy cię tak samo.
2) Wszyscy jesteśmy od siebie zależni. Przekazujemy zarazki jedna osoba drugiej, a nieodpowiedzialne zachowanie jednej osoby, nawet jeśli przypadkowe, może kosztować życie innych ludzi, a wielu innym zadać ból i cierpienie.
To czego wirus nas nie uczy, to jak zamienić tą negatywną współzależność w pozytywną. Tego będziemy musieli nauczyć się sami, podejmując wysiłki ukierunkowane na zbudowanie nowego paradygmatu życia. Jeśli skierujemy wysiłki na polepszanie życia każdego a nie tylko naszego własnego i często kosztem innych, przekształcimy nasze środowisko społeczne i ekologiczne.
Pandemia jest dla nas okazją, by spojrzeć na siebie samych z zupełnie innej perspektywy. Pozwoli postrzegać sukces, nie jako triumf nad innymi, ale jako wzmocnienie społeczeństwa, jako całości. Prawdą jest, że jest to niezgodne z nasza naturą, ale w dzisiejszych czasach nawet natura jest przeciwko nam, więc będzie lepiej, jeśli zaczniemy myśleć poza wyuczonymi schematami. Jeśli nie zmienimy sposobu naszego myślenia, rzeczywistość zrobi to za nas i to w bardziej bolesny sposób.
Koronawirus jest wstępem do szeregu prób, które spadną na ludzkość dopóki nie staniemy się wzajemnie odpowiedzialni na poziomie społecznym i ekologicznym. Nie trzeba wiele czasu, aby zobaczyć, że wirus jest okazją do naszego wspólnego rozważania na ten temat. Zwróćmy uwagę na to, jak Chiny zareagowały na początku wybuchu epidemii, zachowując się jakby nie było to niczym poważnym i zobaczmy, jakie podjęli kroki, aby spowolnić jego roznoszenie – objęli wszystkich kwarantanną i przyniosło to pożądany efekt. Spójrzmy natomiast jak Włochy zignorowały zagrożenie i do jakich katastrofalnych skutków to doprowadziło.
Teraz obowiązkowo musimy podnieść ważność wzajemnej odpowiedzialnośi na zupełnie nowy poziom, aby móc zbierać owoce tego wysiłku. Możemy zrobić dużo więcej, niż ochronić społeczeństwo od wirusa. Możemy wyleczyć je z alienacji, samotności i depresji, które pojawiły się w społeczeństwie na długo przed wirusem. Wszystko sprowadza się tylko do zaakceptowania, że jesteśmy za siebie wzajemnie odpowiedzialni.
Doceniać różnice
Jeśli zaakceptujemy wzajemną odpowiedzialność nauczymy się doceniać różnice znajdujące się w każdym z nas. Nasze unikalne charaktery przestaną nas od siebie oddzielać, przeciwnie połączą nas i dadzą możliwość stworzenia takiego społeczeństwa, którego nie mielibyśmy okazji stworzyć w innych warunkach.
Kwestie rasowe lub równość płci wygaśnie, ponieważ każda osoba będzie bezcenna. Jak możesz ocenić osobę, która ma wyjątkowe cechy, których nikt inny nie ma, i która jest gotowa i chętnie wykorzysta te cechy, aby przynieść korzyści całemu społeczeństwu?
Czy będzie miało znaczenie, czy osoba ta pochodzi z Ameryki Łacińskiej, Chin czy Niemiec? Czy będzie miało znaczenie, czy osoba ta jest dobrze wykształcona, bogata czy biedna, czarna, biała lub żółta? Nic z tego nie będzie miało znaczenia. Liczy się tylko to, że osoba ta będzie miała bezcenną zdolność obdarzania. Tak wygląda rzeczywistość ludzi żyjących we wzajemnej odpowiedzialności.
Źródło: https://bit.ly/2Jigkck
Opublikowano dnia 25 marca 2020
Wkroczyliśmy w nową historyczną epokę, w której musimy zatrzymać się i zastanowić nad tym, jak i dlaczego żyjemy.
Zanim koronawirus stał się ogólnoświatowym zjawiskiem, globalnie byliśmy w bardzo niebezpiecznym stanie.
Czułem dzwony bijące na alarm, gdy ogólne napięcie i niepokój osiągały najwyższy poziom. Niezależnie od tego, czy chodziło o budzące postrach, rosnące światowe zadłużenie, napięte stosunki międzynarodowe, czy też ogromne ilości zanieczyszczeń wśród wielu innych problemów o charakterze osobistym, społecznym, globalnym i ekologicznym. Czułem, że zmierzamy w kierunku kolejnej światowej wojny.
W taki czy inny sposób, wszystkie nasze nieprawidłowe relacje konkurencyjno-egoistyczne, które ustanowiliśmy na całej planecie, musiały się uspokoić.
„Wkroczyliśmy w nową epokę historyczną, w której musimy zatrzymać się i zastanowić nad tym, jak i dlaczego żyjemy”.
- Michael Laitman
Wtedy nagle, pozornie znikąd pojawił się koronawirus. Wypłynął w bardzo groźnym czasie, kiedy wszystkie globalne napięcia miały się załamać.
Dlatego cieszę się, że sprawy potoczyły się tak, jak na razie, i że nie rozwinęły się w dużo gorsze.
Oprócz tego, ponad wszystkimi teoriami rozwodzącymi się nad przyczyną koronawirusa, nadrzędna siła natury prowadzi wszystkich i wszystko w bardzo precyzyjny i troskliwy sposób. Innymi słowy, natura sama bardzo dokładnie zorganizowała nasze wyjście z tego strasznego stanu, z jakim mieliśmy do czynienia.
My, ludzkość zapędziliśmy się w ślepy zaułek. Następnie, w sposób płynny bez żadnego wyboru z naszej strony, natura zorganizowała nowy stan i wyjście z zaplątania.
I tak właśnie dzisiaj wielu z nas siedzi w domu, nie mając nic do roboty. Sztuczne i nieistotne rzeczy, którymi się zajmowaliśmy znikają z naszej codzienności, gdyż coraz częściej nie czujemy już potrzeby ich używania.
Jeśli chodzi o nasze życie, a także życie naszych dzieci i wnuków, mądrze byłoby stworzyć nowe departamenty i zespoły, zarówno na szczeblu rządowym, jak i społecznym, które będą się zajmować tworzeniem atmosfery wzajemnego wsparcia dla społeczeństwa. W ten sposób wszyscy przetrwamy ten wyjątkowy, nowy etap naszego rozwoju, dopóki nie przyzwyczaimy się do nowego życia.
Mam nadzieję, że po tym kryzysie wszystkie supermocarstwa, które budowały swoją potęgę i rozpościerały macki na całym świecie – jeden finansowo, drugi militarnie, kolejny przemysłowo itd. – kraje takie jak Chiny, Unia Europejska, Stany Zjednoczone, Rosja, Iran i inne, odzyskają spokój i przywrócą balans. Mam również nadzieję, że ludzie uspokoją się z tym całym szałem nieustannych podróży.
Jestem pewien, że będziemy świadkami takich zjawisk, jak tylko rozpocznie się faza wyjścia z epoki koronawirusa.
Wyobrażam sobie nowy świat, w którym będziemy coraz to więcej i więcej uwalniać w sobie miejsca, w naszych umysłach i sercach, aby zastanowić się, dlaczego żyjemy, jaki jest sens życia, i aby położyć kres pogoni za własnym ogonem.
Dopóki nie uderzył w nas koronawirus, byliśmy jak małe dzieci biegające z kąta w kąt.
Od teraz to wszystko się zmieni.
Staliśmy się bardziej dojrzali a natura, jak zdyscyplinowany rodzic wskazuje na nas palcem i mówi nam: „Wystarczy! Siadajcie i zastanówcie się nad tym, co robicie!”
Wkroczyliśmy w nową epokę historyczną, w której musimy się zatrzymać i zastanowić nad tym, jak i dlaczego żyjemy, musimy ochłonąć. Po nabraniu cierpliwości powinniśmy pójść naprzód z większą autorefleksją, doświadczeniem i wiedzą o tym, jak żyć w bardziej zrównoważony sposób w relacjach między nami i naturą.
- Opublikowano 18 marca 2020 r.
Źródło: https://bit.ly/3bo406A
Opublikowano dnia 22 marca 2020
Życie wróci do normalności po koronawirusie, ale normalność nie będzie tym, co znamy dzisiaj. Po wyjściu z kryzysu nie będą już widoczne skutki nadmiernej konsumpcji, ludzie obudzą się w nowej rzeczywistości. Im dłużej zajmie ludzkości pokonanie COVID-19, tym bardziej różnić się będzie nasze życie po koronawirusie.
Najbardziej optymistyczny scenariusz przewiduje, iż szczepionka przeciwko wirusowi będzie ogólnie dostępna pod koniec 2020 roku. Ile firm przetrwa tak długo przymusowe zamknięcie? Ile obiektów rekreacyjnych i rozrywkowych może utrzymać się pozostając zamknięte na tak wiele miesięcy? A co najważniejsze, jak wyglądało będzie bez nich nasze życie?
Moim zdaniem, rozrywka i rekreacja nie znikną całkowicie, ale będzie jej o wiele mniej i inna niż do tej pory. Możesz to sobie wyobrazić? Czy potrafisz wyobrazić sobie życie, które nie polega na uganianiu się za społecznie przyjętymi przyjemnościami, które prawie zawsze kończą się konsternacją, co sprawia, że szukamy kolejnego sposobu, aby móc poczuć się błogo i jedynie po to, by zaznać złamaną po raz kolejny obietnicę? Co nas zadowoli, gdy niekończąca się, daremna pogoń za satysfakcją zostanie zatrzymana przez wyższą siłę?
W tej chwili pytań na temat pandemii COVID-19 jest więcej niż odpowiedzi. Poza oczywistymi pytaniami, jak na przykład, kiedy zostanie znaleziona szczepionka, istnieją bardzo głębokie pytania obudzone zaistniałą sytuacją. Po pierwsze, wirus powstrzymuje nas od zanieczyszczania planety. Ograniczając loty, transport i produkcję w tak radykalny sposób, w wielkim stopniu zmniejsza ilość gazów cieplarnianych, poprawia jakość powietrza, minimalizuje nasze wyczerpywanie zasobów naturalnych i generalnie sprawia, że ludzkość staje się spełnieniem marzeń takich entuzjastów środowiska jak Greta Thunberg i milionów innych, którzy boleją nad szkodami, jakie wyrządzamy naszej planecie. Więc w sumie czy wirus jest, aż tak zły? A może jest zły dla nas i dobry dla reszty rzeczywistości? Ale jeśli tak, to jesteśmy w konflikcie z rzeczywistością, co na pewno nie jest dobre. Jak do tego doszliśmy?
Jak już mówiłem, jest jeszcze za wcześnie, aby odpowiedzieć na te pytania, wciąż jesteśmy w tym, co gazety nazywają „historią w trakcie powstawania”. Ale kiedy kurz opadnie, nie ma wątpliwości, że zobaczymy inny obraz niż sprzed momentu, kiedy wszystko przesłonił.
Pewne punkty do refleksji
Oto niektóre z rzeczy, nad którymi zastanawiam się w tych dniach:
1. Przyroda, jeśli pozostawiona sama sobie, jest w harmonii i równowadze. Kiedy równowaga zostaje zachwiana, na przykład w przypadku nadmiaru populacji jednego z gatunków, Natura znajduje sposób, aby to zrównoważyć albo poprzez zwiększenie liczby drapieżników dla tego gatunku, albo poprzez eliminację nadmiaru zwierząt w inny sposób. Jeżeli wydaje się, że Natura próbuje nas zgładzić, to myślę, że powinniśmy zapytać, dlaczego to robi? Czy staliśmy się tak szkodliwi dla natury, że jest zmuszona usunąć część z nas?
2. Jeśli wirus jest sposobem Natury na zabijanie ludzkości, to czy to oznacza, że gdybyśmy nie zbłądzili, aż tak strasznie, to wirus by się nie pojawił?
Są jeszcze głębsze pytania, które możemy zadać:
3. Jak dotąd koronavirus obchodzi się z nami w sposób dość „delikatny”. Liczba ofiar jest stosunkowo niewielka, a objawy są przeważnie łagodne. Jednocześnie widzimy, że w jakiś sposób udało się wirusowi rozłączyć wszystkie nasze więzi; izoluje nas od siebie, rozkłada na części nasz dotychczasowy sposób życia, jednak nie grozi nam zagłodzeniem. Co to dla nas oznacza? Czyżby to był sposób Natury na powiedzenie nam, że problem leży w naszych relacjach międzyludzkich? Gdybyśmy byli bardziej empatyczni wobec siebie, bardziej rozważni, jak wpłynęłoby to na chorobę? Być może nie wpłynęłoby, jako że powinniśmy byli od początku być tacy, a teraz jest już za późno i będziemy musieli po prostu przetrwać burzę i starać się być inni, gdy ona już się skończy. Ale jednocześnie, być może wpłynęłoby…
4. Poza tym Natura, jak już powiedziano, jest w równowadze. Ludzie – najwyraźniej nie są. Nie liczymy się z Naturą, gardzimy sobą nawzajem i nigdy nie przestajemy grać „Króla Wzgórza [Gnoju]”. Myślimy tak, jak żadne inne stworzenia – że jesteśmy lepsi od Natury, że możemy ją pokonać, jeśli tylko będziemy się starać wystarczająco mocno i długo. Czy ta niespójność między ogólną naturą a ludzką naturą może być przyczyną wybuchu epidemii?
Tak czy inaczej, wirus na swój sposób jest ukrytym błogosławieństwem. Potrzebowaliśmy tych refleksji i kiedy dziś widzę jak wielu ludzi zastanawia się nad tym lub sympatyzuje z tymi, którzy pytają, to napawa mnie to optymizmem. Znajdziemy szczepionkę na koronawirusa, ale pytanie, które najbardziej mnie dręczy, brzmi: czy znajdziemy szczepionkę na chorobę, która nęka nas od wieków – naszą samolubną ludzką naturę.
Źródło: https://bit.ly/2xiXLC4
Opublikowano dnia 20 marca 2020
26 kwietnia 1986 roku zmaterializował się jeden z najgorszych scenariuszy na świecie. Reaktor jądrowy w Czarnobylu eksplodował w wyniku nieudanego eksperymentu, uwalniając dziesięć razy więcej promieniowania niż Hiroszima. Ogromny obszar stał się śmiertelny dla 350 000 mieszkańców.
Pomimo prób podjętych przez sowiecki reżim, aby ukryć najpoważniejszy wypadek nuklearny w historii, w ciągu kilku dni miejsce to stało się miastem duchów. Setki tysięcy ludzi ewakuowano ze swoich domów, a naukowcy oszacowali, że dotknięty obszar Czarnobyla nie będzie nadawał się do zamieszkania przez następne 20 000 lat.
Wbrew ludzkiej logice dekadę później roślinność zaczęła wyrastać z ruin. Czarnobyl stał się swego rodzaju laboratorium ewolucyjnym dla świata, w którym z pozostałości nuklearnych wyłonił się kwitnący rezerwat przyrody. Na tym terenie zakwitły połacie kwiatów, odrodziły się lasy i zaczęły pojawiać się różne zwierzęta: gady, ptaki i różne gatunki ssaków, z których niektóre nie żyły na tym obszarze przez wiele lat przed katastrofą.
„Jeśli naprawimy relacje międzyludzkie budując mosty pozytywnych połączeń ponad naszą wrodzoną niechęcią, podziałami a nawet nienawiścią do siebie, wówczas możemy doświadczyć naszej rzeczywistości, jako doskonałej”.
Przez pryzmat praw przyrody, odrastanie w Czarnobylu przypomina wiele nowych stanów planetarnych, które wypłynęły ze swoich przeciwieństw. Ziemia rozwijała się w kilku stanach; gdy jej powierzchnia była płynną lawą, później gdy była w większości pokryta lodem, a dalej gdy całkowicie pokryta była wodą. Jednak z każdej epoki nasza planeta wychodziła silniejsza i zdrowsza niż jej poprzednia wersja.
Co dzieje się, gdy ludzie nie ingerują w naturę?
Wszechświat ma nieskończone siły leczące i równoważące. Kiedy ludzie nie ingerują w nieożywiony, roślinny i zwierzęcy poziom przyrody, zachodzi całkowita harmonia.
Działamy w sieci sił, których nie rozumiemy, więc nawet nasze pozornie łagodne myśli i działania mogą spowodować niezamierzone szkody. Wynika z tego, że gdy samolubne i niszczycielskie działania człowieka zostają zaniechane, opuszczony obszar staje się pełen życia.
Czarnobyl jest tego przykładem: kiedy promieniowanie zaczęło zanikać i nie było ingerencji ze strony człowieka, pojawiły się nowe gatunki roślin i zwierząt, które wcześniej uważano za wyginięte. Skąd pochodzą te nowe gatunki?
Jak po katastrofie, pojawiły się nowe gatunki roślin i zwierząt w Czarnobylu?
Natura składa się z wielu sił widocznych i utajonych, a niezliczone kombinacje tych sił powodują nieskończoną różnorodność form. Kiedy ludzie opuszczają taki obszar pozostawiając te siły w spokoju, zachodzi swoboda działania i w konsekwencji widoczne są manifestacje zgodnie z obecnym stadium rozwoju.
Jest to prawo natury: każde połączenie w sieci musi zostać wypełnione i wygenerować coś nowego na poziomie nieożywionym, roślinnym lub zwierzęcym. Na każdym poziomie natura działa według różnych i kontrastujących atrybutów połączenia, aby stworzyć harmonię i równowagę, umożliwiając ewolucję coraz bardziej zaawansowanych form życia. Innymi słowy, natura zawsze ewoluuje w kierunku wyższych stanów zjednoczenia.
Poziomy nieożywione, roślinny i zwierzęcy przyrody są zgodne z jej prawami i działają harmonijnie. Każdy podmiot i organizm na tych poziomach pobiera dokładnie tyle, ile potrzebuje do przetrwania, wszelką nadwyżkę przekazuje z powrotem do większego systemu, którego jest częścią.
W ten sposób powstaje dobrze naoliwiony system integralny. Tylko człowiek może, przez ograniczony czas opierać się takim prawom. Natura ludzka ma tendencję do działania przeciwnego: wkładamy tyle, ile musimy a bierzemy tyle, ile możemy bez uwzględnienia innych elementów systemu. Robimy tak nie rozumiejąc, że w ten sposób sami siebie okradamy, bo w rzeczywistości jesteśmy współzależnymi częściami naturalnego systemu, jak koła zębate w maszynie.
Jakie wnioski ludzie powinni wyciągnąć z odrodzenia w Czarnobylu?
Przykład Czarnobyla pokazuje, w jaki sposób natura ludzka jest przeciwieństwem samej natury. Ludzkie ego, to znaczy pragnienie czerpania przyjemności kosztem innych, co powoduje wykorzystywanie, manipulowanie i znęcanie się w naszych relacjach, generuje toksyny penetrujące przyrodę. Dlatego musimy koniecznie dowiedzieć się, jak działa natura, a dzięki temu będziemy wiedzieć, jak rozwiązać problemy, które są naszym dziełem.
Jeśli zwiększymy świadomość naszej funkcji, jako człowieka w przyrodzie, rozumiejąc, w jaki sposób jej nieożywiony, roślinny i zwierzęcy poziom zależy od naszych relacji, wówczas możemy współpracować, aby harmonijnie zintegrować się z naturą i przynosić jej korzyści.
Jeśli naprawimy relacje międzyludzkie, budując mosty pozytywnych połączeń ponad naszą wrodzoną niechęcią, podziałami, a nawet nienawiścią do siebie, możemy wówczas doświadczyć uczucia doskonałości. Korygując ludzką naturę poczujemy, jak nasze relacje kwitną i oddychają na nowo, a także jak każda chwila jest nowym, przyjemnym uczuciem.
Nasza planeta stanie się wtedy rajem w pełnym znaczeniu, niebem na ziemi.
Źródło: https://bit.ly/2WtImJM
Opublikowano dnia 19 marca 2020
Oprócz choroby, śmierci i strachu wywołanego przez koronawirusa, światowa gospodarka doznała poważnego ciosu i strat w wysokości 160 miliardów dolarów. W Chinach Apple, McDonald’s, Starbucks i dziesiątki innych sieci zamknęły swoje sklepy. Całe miasta zostały zamknięte, a większość przemysłu „Made in China” została zamrożona.
Ludzkość musi jeszcze przetrawić skalę zakłóceń, które mogą wywołać Chiny, kraj z największą populacją na świecie. Chiny stały się zimną mega fabryką, działającą na rzecz gromadzenia pieniędzy i uprawiania interesów, kosztem zubożałej i spracowanej siły roboczej. Chiny przeobraziły się w potężny i asertywny kraj z mackami sięgającymi całego świata.
Ogromna ilość szkód wyrządzonych przez koronawirusa wyraźnie wskazuje: natura nie zgadza się z tak szybko ekspandującym działaniem ukierunkowanym na korzyść własną. Integralna i altruistyczna właściwość przyrody wymaga, aby każda z jej części uzupełniała się z pozostałymi, tworząc harmonijną całość. Z tego powodu konieczne jest zatrzymanie się na chwilę i spojrzenie krytycznie na sytuację kryzysową w Chinach, ponieważ ludzkość nie jest ponad prawami natury.
Historia pełna jest przykładów powstania i upadku potężnych imperiów, które dążyły do powiększania się kosztem innych: starożytnego Egiptu; imperia babilońskie, rzymskie i mongolskie; kolonialna Wielka Brytania i Francja; reżim nazistowski; Związek Radziecki, lista jest długa. Powodem każdego upadku jest to, że ostatecznie natura nie pozwala na nadmierny egoizm, deptanie świata bez wytchnienia, gdzie jeden kraj lub imperium ma piracki dostęp do większości zasobów.
Można oczekiwać więcej ciosów, takich jak koronawirus, jeśli Chiny będą nadal zaciekle zwiększać swoją potęgę na całym świecie kosztem innych krajów i populacji. Kryzysy te mogą przybrać wiele poważnych form – śmiertelne choroby, upadki finansowe, wojny i wiele innych. Parcie występujące za sprawą rozwoju ludzkiego doprowadziło nas do epoki charakteryzującej się nieuniknioną globalną współzależnością. Nie ma już pustych przestrzeni i nie mamy gdzie się ukryć. Kryzysy tylko się nasilą.
Na wokandzie są teraz Chiny, przed nimi szansa przejścia zmiany nastawienia: stać się pozytywnie połączonym z ludzkością i działać w trosce o jej rozwój i sukces. Wszyscy płyniemy w tej samej łodzi. Dlatego, jeśli ktoś spowoduje z jednej strony przeciążenie, wszyscy wpadniemy do wody. Właśnie to robi obecna egoistyczna ekspansja Chin. Jest to przepis na katastrofę. Chiny muszą zatem zmienić kierunek swojego silnego wpływu, aby działać z korzyścią dla całego świata, a nie tylko dla siebie.
Dlatego mam nadzieję, że Chiny i świat nie poprzestaną na powierzchownym potraktowaniu kryzysu poprzez zastosowanie doraźnych środków dla uspokojenia sytuacji, ale pospieszą, by wyleczyć chorobę z której wszystko wynika, i która jest w każdym z nas. Kiedy nauczymy się myśleć globalnie zamiast narodowo, świat w końcu doświadczy pokoju, stabilności i harmonii.
Źródło: https://bit.ly/394dJxt
Opublikowano dnia 19 marca 2020
Dzisiaj, kiedy koronawirus kontynuuje swój przerażający wszystkich marsz na całym świecie, siejąc strach i panikę, kiedy śmierć wychodzi w biały dzień na pierwszy plan, zmuszając człowieka, aby czuł się absolutnie bezbronny, warto odpowiedzieć sobie na szereg pytań. A w szczególności na takie: a czym jest nasze życie?
Jeśli pojawi się pytanie, odpowiedź również się znajdzie. Spójrzcie w około – jak mądra i piękna jest nasza natura. Jakie mechanizmy stworzyła, aby wspierać życie w naszym śmiertelnym ciele 70–80, a nawet 100 lat. Ale po co? Czyżby po to, aby po prostu się urodzić, żyć i umrzeć? Aby między narodzinami i śmiercią przeżyć wiele trudnych i bolesnych lat.
Przecież ile w zasadzie można z nich wyciągnąć przyjemności?
Podejmujemy tytaniczne wysiłki w przeciągu całego życia, aby zapewnić naszemu ciału zdrowie, a ostatecznie i tak tracimy siły, a ono rozpada się po prostu i staje się prochem. I na pierwszy rzut oka wydaje się, że proces ten jest absolutnie bezużyteczny. Ale przecież widzimy, że natura nie tworzy niczego, co nie miałoby sensu. Tak więc na czym polega ten sens? Czyżby tylko na tym, żeby między narodzinami i śmiercią walczyć tylko o przetrwanie?
Kiedyś materialista-dialektyk Friedrich Engels powiedział, że „życie jest sposobem istnienia ciał białkowych”. To znaczy, życiem nazywa się pewną formę istnienia białka. Oczywiście piękne sformułowanie. Ale w takim przypadku z tego punktu widzenia nie ma żadnej różnicy między człowiekiem i na przykład żabą. Ale w przeciwieństwie do żaby człowiek w życiu poddany jest tak wielu wątpliwościom, cierpieniom i rozczarowaniom, że może warto by było urodzić się żabą? Więcim jesteśmy w rzeczywistości?
W naturze istnieją 3 wyraźne poziomy: nieożywiony, roślinny i zwierzęcy. I człowiek na obecnym etapie swojego rozwoju należy do zwierzęcego poziomu. Co prawda można powiedzieć, że umiejętność zrozumiałej mowy odróżnia go od zwierząt, ale powstaje pytanie, czym dokładnie odróżnia się. Lepszą znajomością życia? Czy tym, że istniejąc tak jak wszystkie inne zwierzęta, nauczyliśmy się wykorzystywać je i inne poziomy natury dla własnej korzyści? Ale to jeszcze nie podnosi nas powyżej zwierzęcego poziomu.
I znaczy, że powinniśmy przeprowadzić głębszą analizę i zrozumieć, co jest szczególnego w tym „worku z białka”, w tym ciele, które chodzi na dwóch nogach jak kogut, oddycha powietrzem, je, pije i rozmnaża się, jak każde inne zwierzę.
Oczywiście, przede wszystkim człowieka od zwierzęcia odróżnia umysł. I korzystając z tego umysłu, przestał on oczekiwać od natury łaski – rozwijając naukę i technologię stworzył dla siebie, na ile to możliwe, komfortowe środowisko życia. Czy to jest wszystko? Czy na tym kończy się nasza różnica od zwierząt? Czy ze zwykłych zwierząt przekształciliśmy się w wysoko rozwinięte zwierzęta, których jedynym celem jest – czuć się komfortowo w tym życiu?
Kabaliści mówią, że nie na tym polega cel egzystencji człowieka. Jest w nas coś, co czyni nas czymś więcej niż tylko wysoko rozwinięte białka. I tym „czymś” jest chęć dowiedzenia się, po co żyjemy. To właśnie odróżnia nas od zwierząt i czyni z nas Człowieka.
Zwierzęta, tak jak my, chcą żyć i boją się śmierci. Ale po co żyć – to pytanie zadaje sobie tylko człowiek. To prawda, iż to pytanie nie u wszystkich jawnie istnieje. Dzieci pytają o to częściej, ale dorastając zapominają o tym. I tak naprawdę pytanie o sens życia interesuje około 10% dorosłych. Jednak w naszych czasach jest ich coraz więcej i więcej.
Pomaga w tym i koronawirus i wojny, i upadek rynków, a także niszczenie więzi społecznych … Innymi słowy, całe nasze dzisiejsze życie prowadzi do tego, że ludzie po prostu przestają być zadowoleni z fizycznej egzystencji. Coraz bardziej natarczywie zaczynają zadawać sobie pytania o sens istnienia i mam nadzieję, że nie uspokoją się dopóki nie otrzymają odpowiedzi. Dopóki nie dowiedzą się skąd pochodzi życie, skąd my sami pochodzimy, jakie siły zarządzają naszą rzeczywistością, i jakie są ich prawa.
Ci, którzy zaczynają szukać odpowiedzi na te pytania, przestają po prostu płynąć z prądem życia. Oni zaczynają się uczyć, jak zarządzać swoim życiem, czują, że są częścią ogólnego systemu natury, i korzystając z metody Kabały znajdują związek z wyższą naturą. Zaczynają widzieć, że nie mają się czego bać.
Źródło: https://bit.ly/2J2ybUw
Opublikowano dnia 16 marca 2020
Odłączając nasze łańcuchy dostaw, wirus przypomniał nam, że jesteśmy nierozerwalnie połączeni.
COVID-19, czyli koronawirus wprowadza zamęt w naszym życiu, a jeszcze przed nami jest zrozumienie jego konsekwencji. Maski, kwarantanna, ale przede wszystkim strach, mówią nam, że zaczyna się nowa faza naszego życia.
Tak więc, im szybciej opanujemy sprawy, tym lepiej będzie dla wszystkich.
Wyobraź to sobie:
Siedzisz w domu, nie możesz iść do pracy, ponieważ twój pracodawca przestał działać, nie możesz kupować żywności, ponieważ wszystkie sklepy zostały opróżnione i nie ma zapasów, by uzupełnić półki, a dostawy z zaopatrzeniem praktycznie się zatrzymały. Ale masz dzieci do wykarmienia. Co zrobisz? Nie możesz nawet wysłać ich do szkoły, gdzie mogą dostać posiłek, ponieważ wszystkie szkoły zostały zamknięte z powodu wirusa.
Co zrobisz, zaczniesz uprawiać warzywa w wannie?
Jeśli to brzmi szalenie, to dlatego, że tak jest. Ale w ciągu kilku miesięcy ten scenariusz może być realizowany przez dziesiątki milionów Amerykanów, Europejczyków i ludzi, w każdym kraju na świecie.
Prawda jest taka, że nie możemy istnieć bez zaopatrzenia z zewnątrz, a koronawirus powstrzymuje ten przepływ. Jeśli nie znajdziemy sposobu na zmianę łańcuchów dostaw, które wciąż pozostają zamrożone przez strach, moglibyśmy stanąć w obliczu głodu, który zniszczy nasze społeczeństwo i pochłonie życie milionów ludzi, którzy nawet nie są chorzy na wirus.
Klucz do udanego ponownego rozruchu
Dlaczego to wszystko się dzieje?
Ponieważ ignorujemy jedno proste, naturalne prawo: wzajemne powiązania. Wzajemne powiązania oznaczają, że wszystko w naturze jest powiązane, a zatem zależne od wszystkiego innego.
My natomiast żyjemy w założeniu, że nie musimy rozpoznawać niczego poza naszymi potrzebami. W tym tkwi problem: podczas gdy nieożywiony, roślinny i zwierzęcy poziom przyrody funkcjonuje w harmonii i równowadze, poziom ludzki żyje kosztem reszty: wykorzystujemy naturę i wykorzystujemy się nawzajem tylko dlatego, że możemy.
Teraz, jak się wydaje po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni, natura mówi: „Dość!” Rzeczywistość wymaga, abyśmy stali się odpowiedzialni i dojrzali, ale przede wszystkim dbali o siebie i środowisko.
Teraz jesteśmy wezwani do otwarcia oczu, uznania otaczającego nas świata i rozpoczęcia myślenia bardziej w kategoriach „my”, a mniej w kategoriach „ja”. Tak działa cała natura i wymaga tego także od nas.
Stać się bardziej podobnym do natury, a mniej podobnym do ludzi
Aby zacząć równoważyć nasze podejście do rzeczywistości, powinniśmy zacząć działać bardziej jak natura, a mniej jak ludzie, a przynajmniej mniej jak ludzie, którymi byliśmy, aż do wybuchu COVID-19. Aby to zrobić, powinniśmy zacząć uwzględniać inne sprawy w naszych myślach. To, co zwierzęta i rośliny robią instynktownie, my musimy zrobić świadomie.
Chociaż jest to dla nas znacznie trudniejsze niż dla zwierząt i roślin, niesie za sobą wyjątkową nagrodę: poszerzoną percepcję całej natury. Im większą część rzeczywistości obejmie nasza świadomość, tym szersza staje się nasza percepcja. Jest to niekończący się proces wzrostu z nieskończonymi nagrodami, związany jedynie z naszą gotowością do działania.
Tak jak w naturze wszystko jest połączone ze sobą, takimi też możemy stać się my, jeśli zaangażujemy do działania nasze umysły i serca. W tym sensie koronawirus jest bezprecedensową szansą na rozwój i byłoby okropnym błędem, gdybyśmy go przegapili.
Odłączając nasze łańcuchy dostaw, wirus przypomniał nam, że jesteśmy nierozerwalnie połączeni. Myśląc o tym wzajemnym powiązaniu i tym, czego od nas wymaga, możemy pokonać nie tylko COVID-19, ale także „wirusy”, które niszczą nasze społeczeństwo, zanieczyszczają nasze umysły i powodują, że niszczymy się nawzajem i otaczający nas świat.
W tym sensie koronawirus jest szczepionką, a nie patogenem, a im wcześniej dowiemy się, czego uczy, tym szybciej wszyscy się wyleczymy.
Źródło: https://bit.ly/39X0yPU
Opublikowano dnia 15 marca 2020
Do Izraela dotarł Koronawirus. Izraelczycy wpadają w panikę przed koronawirusem, który pojawia się w nagłówkach wszystkich mediów. Nikt nie wie jak wirus się rozprzestrzenia, wodą czy powietrzem, migruje wraz z ptakami, czy podróżuje z grupą koreańskich turystów. Dopóki nie odnajdziemy korzenia tej choroby – wszystkie odpowiedzi są „prawdziwe“.
Tak czy inaczej, część odpowiedzialności leży po naszej stronie, czyli po stronie ludzi. Znajdujemy się pod wpływem siły, która wymaga od nas, byśmy w obliczu tego zjawiska podjęli trud. W związku z tym oprócz wytycznych i zaleceń z ministerstwa zdrowia musimy być rozsądni i rozpoznać przyczynę ukrytą za rozprzestrzeniającym się wirusem.
Według nauki Kabały, ludzka natura to potrzeba rozkoszowania się. Ta potrzeba rozwija się i wymaga maksymalnego zaspokojenia w zamian za minimalny wysiłek. Im bardziej ona rozrasta się w niekontrolowany sposób, tym bardziej pragnie zaspokajać siebie wykorzystując innych. Zatem egoistyczne pragnienie, które chcemy zaspokoić czyimś kosztem, staje w opozycji do ogólnego prawa natury: pragnienia dawania przyjemności.
Kiedy tracimy balans i równowagę z naturą, która działa w sposób altruistyczny, otrzymujemy informację zwrotną sygnalizującą nam, że musimy poprawić kierunek i skorygować nasz stosunek do natury. Ta informacja zwrotna może objawić się, jako epidemia wirusowa, protest, masowa strzelanina, huragan, zamach terrorystyczny lub inne wydarzenie mające charakter czysto osobisty, społeczny lub globalnie ekologiczny.
Wszystkie wzloty i upadki, których doświadczyła ludzkość, wliczając w to wahania rynkowe, kryzysy pomiędzy krajami, jak i jednostkami, a nawet rozbicia w rodzinach pojawiają się, jako wynik braku równowagi pomiędzy potrzebą otrzymywania odczuwaną przez jednostkę a potrzebą oddawania zawartą w naturze.
Może okazać się dyskusyjnym, że ból nas zmiękcza i adaptuje nas zbliżając w kierunku natury, jednak nikt nie pragnie cierpienia i nie ma przykazania, które by tego wymagało.
Tak czy inaczej, zanim nauczymy się jak poprawnie żyć w połączonym ze sobą społeczeństwie, ponad indywidualnym pragnieniem zaspokajania siebie, własnych potrzeb, będziemy upadać raz po raz, wciąż na różne sposoby.
Ludzkie ego w najpotężniejszy sposób wyraża się w odrzuceniu połączenia między nami.
Natura działa w celu zbliżenia nas do siebie, i jeśli zamkniemy się wewnątrz swojego ego, natura odpowie uderzając dwa razy mocniej.
Ciosy od natury wzrosną do takiego punktu, gdzie człowiek nie będzie miał innego wyjścia, niż zrozumieć, że tylko razem, może im sprostać w połączeniu z innymi.
Natura stopniowo popycha nas do idealnego stanu połączenia i na naszej drodze do niego musimy zmagać się z naszym ego, które stawia opór. Ostatecznie, dojdziemy do miejsca, gdzie jeśli nie uda nam się połączyć, to wszyscy ucierpią, a jeśli się nam uda, to wszyscy podniosą się na wyższy poziom świadomości.
Jeśli spojrzymy na naturę, jako kompletny system, będziemy zaskoczeni tym, jak nawet najmniejszy wzrost połączenia, albo rozłączenie między nami wpływa na całość w dobry bądź zły sposób.
Dlaczego zatem ten system pozostaje przed nami ukryty?
Ponieważ, jeśli pozostawałby dla nas odkryty, nie mielibyśmy możliwości dokonania świadomego wyboru: pozostawalibyśmy jak kamienie, rośliny czy zwierzęta, które pozostają instynktownie w równowadze z naturą, przez co brakuje im wolnej woli.
Jako, że więzy między nami są niewidoczne, musimy stale słuchać o tym, jak jesteśmy połączeni, jak możemy odkryć to połączenie i przedyskutować nasza rolę w całym systemie, tak aby uznać naszą egoistyczna potrzebę przyjemności, jako sprzeczną z altruistyczną naturą systemu i wzmocnić naszą potrzebę jedności.
Co więcej, nie musimy czekać, aż zostaniemy do tego popchnięci siłą np. poprzez kryzysy. Zamiast tego możemy zmobilizować się do połączenia, które sprawia, że czujemy się lepiej niż, gdy jesteśmy podzieleni. Innymi słowy jest w naturze pozytywna siła, która objawia się w połączeniu i przez odkrycie tej siły doświadczamy znacznie większego szczęścia, pewności, miłości, wolności i pokoju.
Źródło: https://bit.ly/33kdr4k
Opublikowano dnia 14 marca 2020
Jakie korzyści może mieć wirus, który zabija ludzi, i doprowadził świat do paniki?
Koronawirus pomaga nam zrozumieć naszą maleńkość i słabość, jako istot ludzkich w zderzeniu z naturą.
Bez względu na to, czy jest to wirus, klęska żywiołowa, czy niezliczone inne ciosy, regularnie przeżywamy przykłady potwierdzające, że natura nie dzieli ludzi na lepszych i gorszych, ale wszystkich traktuje jednakowo.
Główna korzyść z koronawirusa: globalne przebudzenie w kwestii współzależności ludzkości
Stopniowo jesteśmy doprowadzani do wniosku, że jesteśmy jedną wspólnotą, jak jedna wielka rodzina żyjąca na tej samej planecie. Ostatecznie wszystkie granice i mury, które budujemy, aby się od siebie odgrodzić, nie sprawdzą się w obliczu rosnącej globalizacji, gdyż natura stale popycha nas do nowego poziomu świadomości.
Natura wysyła nam ciosy, aby pokazać nam, jak jesteśmy współzależni i połączeni będąc jej częścią, jak również w sposób nieunikniony jesteśmy jej integralnymi elementami.
Koronawirusa można zatem postrzegać, jako kolejną lekcję, której udziela nam natura: bez względu na to, jak bardzo zwracamy uwagę na różnice między sobą, otacza nas siła natury, która nie zwraca uwagi na nasze etykiety.
„Doszliśmy już do tego stopnia, że cały świat jest uważany za jeden kolektyw i jedno społeczeństwo”. Kabalista Yehuda Ashlag (Baal HaSulam), „Pokój na świecie”.
Korzyścią koronawirusa jest to, że ludzkość, jako całość zyskuje świadomość swojej jedności. Służy to destabilizacji naszej egoistycznej infrastruktury, dzięki czemu widzimy potrzebę wypracowania nowego sposobu działania w naszych coraz bardziej współzależnych warunkach globalnych. Po raz kolejny natura pokazuje, w jaki sposób przenika przez wszelkiego rodzaju przegrody, które ustawiliśmy sami dla siebie na całym świecie.
Skąd pochodzą podziały, które budujemy między sobą?
Wyrastają z ludzkiego ego, które pragnie czerpać korzyści kosztem innych.
Ludzkie ego rozbija postrzeganie całej rzeczywistości na małe kawałki. Koronawirus osacza nasze egoistyczne ja, pokazując, jak one działają przeciwnie do napędzanej altruizmem najwyższej siły natury, podczas gdy sama natura stopniowo zmusza nas do uświadomienia sobie naszej współzależności i wzajemnych powiązań między sobą oraz z naturą w całości.
Aby uświadomić sobie nasze całkowite wzajemne powiązanie i współzależność z naturą, będziemy musieli uzmysłowić sobie naszą egoistyczną naturę będącą negatywną przeszkodą. Będziemy musieli zobaczyć, jak ego odcina nas od siebie nawzajem i od natury, jako całości i czyniąc to, ego przygotowuje nas na przyszłe niezliczone ciosy, czy to nowy wybuch wirusa, czy inne problemy osobiste, społeczne i na skalę globalną.
Uświadomienie sobie szkodliwości ludzkiego ego jest jednym z głównych etapów naszego przyszłego rozwoju.
Albo poprzez cierpienie, albo przy pomocy edukacji w kierunku naszego połączenia, musimy odkryć nikczemność ludzkiego ego.
Odkrycie może być przyjemne, jeśli celem będzie przyciągnięcie pozytywnej siły natury, która doskonale łączy wszystkie elementy natury, na poziomie nieożywionym, roślinnym, zwierzęcym i ludzkim, wtedy między ujawnionymi siłami: pozytywną i negatywną, ludzkość będzie umiała działać pośrodku, wyraźnie obserwując przez co przechodzi, i działać klarownie w odpowiedzi na wpływy natury.
Jak możemy obudzić pozytywną siłę połączenia w naszym życiu?
Bardzo prosto, nasze połączenie wywołuje pozytywną łączącą siłę natury. Następnie, przyciągając pozytywną siłę natury, odkrywamy siłę przeciwną, negatywną – siłę egoistyczną, a obudzenie obydwu sił podnosi nas do najwyższej siły, jest to nowy poziom połączenia, w którym odczuwa się doskonałość i równowagę.
Jest tak, jak jest napisane w piosence: „Ose shalom be Meromav, Hu yaase shalom aleinu” („zawrzyj pokój w Jego niebie, On przyniesie nam pokój”): Pokój jest integralnością w naszych relacjach między odwrotnymi siłami natury.
Przed nami okres uczenia się, jak się ze sobą łączyć, utrzymując pozytywne i negatywne siły natury w ryzach.
Kiedy zaczniemy pracować z tymi siłami, zobaczymy jak każdy najdrobniejszy szczegół w rzeczywistości, a także najważniejsze wydarzenia na świecie, wszystko tworzy jeden obraz.
Mądrość Kabały prowadzi nas do odkrycia tych sił. Zapewnia nam metodę doświadczania harmonijnego połączenia, przyciągania pozytywnej siły natury, odkrywania przeciwnej, negatywnej siły egoistycznej i uczenia się sposobów balansowania między nimi.
Źródło: https://bit.ly/38T5jbU
Opublikowano dnia 12 marca 2020
Kto by pomyślał, że wirus, nawet nie zaliczany do zabójczych, uruchomi światową machinę zabijania? Kto by uwierzył na początku tego roku, że marny zarazek grypowy o nazwie marki piwa sparaliżuje lotnictwo na całym świecie, załamie rynki akcji, rozpocznie wojnę cen ropy naftowej między OPEC a Rosją, podda kwarantannie całe kraje, zamknie szkoły i uniwersytety, odwoła najważniejsze wydarzenia sportowe, a wszystko w ciągu dziesięciu tygodni?
W niecałe trzy miesiące COVID-19, choroba koronawirus, dała nam lekcję pokory przed siłami natury, czego od ponad wieku nie chcemy się nauczyć. Zaistniała sytuacja pokazała, że nasza ochrona, sieci bezpieczeństwa, walki o władzę i dominację, są daremne, kiedy natura realizuje swoje plany.
Przede wszystkim koronawirus uczy nas lekcji wzajemnej odpowiedzialności. Zmusza nas do uznania bolesnego faktu, że jesteśmy ze sobą powiązani i współzależni na całym świecie. Ponieważ kiedy wirus, który zaczął się w Wuhan w Chinach, może zabić twoich bliskich w Chicago, Illinois, nie chciałbyś aby te kraje nie były uwikłane w wojnę handlową? Czy nie byłoby miło, gdyby kraje mogły choć raz współpracować i podjąć wspólne działania w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się wirusa? Czy nie byłoby o wiele bardziej pomocne, gdybyśmy zdali sobie sprawę, że jesteśmy odpowiedzialni za siebie nawzajem, nawet gdy jesteśmy pół globu od siebie i nie chcemy o tym słyszeć?
Cudowny lek dla Ziemi
Jak na ironię, ten patogen jest jak cudowny lek dla Ziemi. Przez dziesięciolecia ostrzegano nas przed szkodami, jakie nadmierna konsumpcja wyrządza naszej planecie. Przez dekady mówiono nam, że musimy powstrzymać naszą chciwość, nadmierne wyczerpywanie zasobów naturalnych i szaleństwo zakupów, które stały się naszą ulubioną rozrywką. Przez dziesięciolecia ignorowaliśmy ostrzeżenia. Teraz natura zmusza nas do zatrzymania się: bez lotów, bez zakupów, bez rozrywki. Poddajcie się kwarantannie w domu i zastanówcie się nad swoimi działaniami, swoim zaangażowaniem w stosunku do innych i w drugą stronę.
W rzeczywistości natura jest życzliwa; mogłaby nauczyć nas tej samej lekcji przy użyciu znacznie bardziej agresywnych środków. Mogłoby to spowodować katastrofę nuklearną, taką jak ta w Czarnobylu lub trzęsienie ziemi, takie jak to, które zniszczyło elektrownię jądrową w Fukushimie w Japonii. Mogłoby to uczynić Ebolę znacznie bardziej zaraźliwą i zniszczyć połowę ludzkości. Mogłoby to zrobić milion rzeczy, których nawet nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, wszystko to zniszczyłoby ludzkość. Ale tak nie jest; daje nam to możliwość zastanowienia się nad tym, jak żyjemy i rozpoczęcia bardziej odpowiedzialnego życia wobec siebie nawzajem i planety, która jest naszym wspólnym domem.
Teraz nadszedł czas, abyśmy pomagali sobie nawzajem w nauce wzajemnej troski. Nie może się to zdarzyć, jeśli spróbujemy w pojedynkę, ale ponieważ wszyscy jesteśmy już uwięzieni w jednej łodzi, podobnie jak pasażerowie zainfekowanej wirusem Diamentowej Księżniczki w Japonii i Wielkiej Księżniczki w Kalifornii, wszyscy powinniśmy wziąć na siebie wzajemną odpowiedzialność i zacząć budować bardziej zrównoważony i przemyślany styl życia. Najwyraźniej natura ma znacznie większą liczbę środków egzekwowania, niż nasza możliwość przeciwdziałania im. Jak dotąd traktowała nas w sposób litościwy i łagodny; nie prośmy się o gorsze postrzały.
Świat, w którym żyjemy, jest pomysłem naszego egocentrycznego sposobu myślenia. Jeśli nie zmienimy naszego myślenia, świat nie zmieni się na lepsze. Możemy spróbować zastąpić paliwa kopalne energią odnawialną i zmniejszyć wylesianie, ale jeśli zamiast naszego obecnego nastawienia zaczniemy pielęgnować wzajemne relacje i odpowiedzialność za siebie, nasz świat to odzwierciedli i zsynchronizuje się z naszym nowym stanem umysłu.
Jest napisane: „Ci, którzy sieją wiatr, zbierają burzę” (Ozeasza 8: 7). Jeśli siejemy egoizm, będziemy wciąż zbierać jego następstwa. Obecny kryzys to tylko próbka tego, co może się zdarzyć. Ale również, gdybyśmy wszyscy na pokładzie statku o nazwie Planeta Ziemia siali wzajemną troskę i współodpowiedzialność, co moglibyśmy zyskać? Czy możemy nawet wyobrazić sobie korzyści?
Może teraz, kiedy wszystko zostanie zawieszone, powinniśmy poświęcić chwilę na zastanowienie się nad naszym sposobem myślenia i rozpocząć reformowanie relacji w naszym życiu. Może teraz jest nasza szansa na odwrócenie kursu, aby zacząć wyobrażać sobie inny kierunek dla naszego życia. Może teraz powinniśmy zacząć mniej myśleć o mnie i moim, a więcej o społeczności, społeczeństwie i ludzkości. W końcu kto wie, ile jeszcze ciosów wymierzy nam natura?
źródło: https://bit.ly/2TDqFWy
Opublikowano dnia 19 lutego 2020
Relacje między Wielką Brytanią i Unią Europejską zawsze były niepewne. Teraz ich drogi oficjalnie się rozeszły.
Brexit w końcu się wydarzył i uzasadnione jest ostatnio panujące w całej Wielkiej Brytanii uczucie ulgi i radości.
Regularnie uczę o potrzebie jedności między ludźmi, więc może wydawać się dziwne, że pochwalam Brexit. Jednak każda trwała forma jedności wymaga konsekwentnej edukacji opartej na uczeniu się i wdrażaniu praw przyrody, podczas gdy jedność zbudowana w Europie nie miała tego w swoim fundamencie.
Stąd jestesmy świadkami fatalnego rozpadu Unii.
Jest napisane: „Być rozbitym: dla niegodziwych jest to korzyść dla nich i dla świata; lecz dla sprawiedliwych jest to złe dla nich i złe dla świata. Bycie w zgromadzeniu: dla niegodziwych jest złe dla nich i złe dla świata, ale dla sprawiedliwych jest korzystne dla nich i dla świata ”. (Mishna Sanhedrin, 8: 5)
Na pierwszy rzut oka Unia Europejska (UE) wyglądała obiecująco, ale od samego początku była skazana na niepowodzenie.
Powodem tego jest fakt, że została zbudowana w oparciu o połączenia służące ego każdej ze stron.
Kraje europejskie w pozornie łatwy elastyczny sposób mogłyby uprawiać handel i inne wymiany.
Jednak pod płaszczem współpracy drzemała ukryta wzajemna konkurencja, karmiona stopniowo zanikającą siłą Unii i ostatecznie żaden kraj nie skorzystał na tym układzie.
UE, zainicjowana przez Niemcy i Francję, narodziła się z zimnych kalkulacji opłacalności finansowej. Nigdy nie było prawdziwej chęci budowania nowych ulepszonych relacji i pozytywnej jedności społecznej między krajami europejskimi.
Państwa członkowskie połączyły jedynie swoje zasoby gospodarcze, banki i przemysł.
Innymi słowy, Unia Europejska powstała jako sposób na realizację własnych interesów z pobudek podyktowanych przez wrodzone schematy narzucone przez ego. Z definicji jest to droga budująca podziały, taki ma mechanizm działania i poszukuje połączeń wyłącznie owocujących korzyścią własną.
W ten sposób Unia Europejska od samego początku zmierzała ku upadkowi.
Teraz możemy cieszyć się z pomyślnej realizacji Brexitu, jako pozytywnego posunięcia, ponieważ makiaweliczne podstawy UE stały się nagą prawdą.
Jest całkiem prawdopodobne, że rozpad pomógł zapobiec poważnej wojnie wynikającej z napięć między krajami europejskimi połączonymi wątłą nicią utkaną z własnych ego.
Jeśli chodzi o przyszłość Europy, wisi ona na włosku. Obecnie stanowi ogniwo środkowe otoczone i osaczone z jednej strony przez USA , a z drugiej przez Rosję.
Wielka Brytania przechyliła się teraz na stronę USA, gdzie zawsze czuła się bardziej komfortowo. Presja narasta na kraje Europy Wschodniej, aby zdecydować, czy zrezygnować z UE i ponownie ściślej związać się z Rosją.
Podczas gdy napięcia gospodarcze zżerają iluzję prawdziwego związku między krajami UE, skutki imigracji zagrażają ich zubożeniu kulturowemu i finansowemu.
Blask Zachodniej Europy powoli gaśnie gdyż kraje europejskie stale zmieniają oblicze: Paryż staje się miastem afrykańskim, Berlin zmienia się w Środkowy Wschód, a Londyn zamienia się w nasycone ekspresją indyjskie miasto.
Skomplikowana mieszanka językowa i kulturowa Europy w połączeniu z jej sporną historią, która zawsze była podatna na walki i konflikty, źle wróżą zarówno UE, jak i przetrwaniu Europy jaką znamy.
Ego pozbawione edukacji w kierunku budowania prawidłowych połączeń, zaprogramowane na zysk kosztem innych, blokuje nadzieję na jakąkolwiek trwałą lub korzystną formę jedności w Europie.
Tak czy inaczej, wydaje się, że Europa będzie musiała przetrwać jeszcze kilka kryzysów. Skala problemów Europy będzie zależeć od tego, jak szybko obudzą się jej mieszkańcy, zrozumiawszy, że jedność oparta na ego jest krucha i źle rokuje od samego początku.
Trwałe, owocne połączenie może powstać, gdy jedność ponad różnicami jest traktowana jako najwyższy priorytet. Pozytywna, jednocząca atmosfera, nie oparta na kalkulacjach, ale na prawach natury, powinna być główną troską każdego kraju z osobna i wszystkich razem wziętych, jeśli mają one przezwyciężyć egoistyczną tendencję, która z dnia na dzień rośnie w każdym z mieszkańców kontynentu.
W oparciu o dogłębną wiedzę na temat praw natury, która napędza rozwój wszystkiego w naszym wszechświecie, w tym ludzi, z sekundy na sekundę w kierunku stanów większego zjednoczenia, niewypowiedzianie zróżnicowane narody Europy będą mogły dać przykład, jak wspólnie stworzyć jedność na fundamencie, który „jest korzystny dla nich i korzystny dla świata”. (Mishna Sanhedrin, 8: 5).
Źródło:https://nws.mx/2U9ND6N
Opublikowano dnia 3 lutego 2020
Nowy koronawirus 2019-nCoV sparaliżował gigantyczne megamiasta w Chinach i przedostał się już do innych części świata, docierając do Francji, USA, Kanady, Australii i innych krajów. Dla mnie nie jest to tylko kolejny wybuch, a wskaźnik globalnych procesów zachodzących w ludzkości.
Nasz świat nie jest statyczny – on się rozwija, ale rozwija się negatywnie. To nie jest kwestia klimatu ani epidemii, to są tylko konsekwencje. Przyczyna tkwi w pierwotnym „materiale” wszechświata – w naszym egoistycznym pragnieniu. To „perpetuum mobile” nigdy się nie zatrzymuje i do tej pory nie nauczyliśmy się z nim poprawnie pracować.
Nauka Kabały odkrywa nam świat w głębszej perspektywie. On nie jest taki, jak nam się wydaje i jak chcemy go widzieć. Wolelibyśmy rozwijać się i żyć w stałym, zrozumiałym środowisku, w znanych warunkach – ale świat jest zmienny, jego prawa są dynamiczne.
System, którego zasobów używamy, nie jest „magazynem”, jest to żywy organizm, w którym wszystko jest ze sobą powiązane. Nie ma przypadkowych impulsów, nagłych wstrząsów – nagłe są tylko dla nas. Czasami zwierzęta czują lepiej ich nadejście niż ludzie.
A ponieważ my, ludzie jesteśmy najbardziej rozwiniętymi stworzeniami, kluczowymi częściami ogólnego systemu, dlatego prawie wszystkie jego reakcje są przez nas wywołane, w ten czy inny sposób. Negatywne zmiany w naturze ludzkiej prowadzą do negatywnych zmian w naturze.
Jednak nie jest to kwestia egoizmu, jako takiego. Jego wzrost sam w sobie jest naturalny, zaprogramowany. Problem jest inny: nie kompensujemy go, godzimy się z tym, co się dzieje. Albo w ogóle uważamy, że tak być powinno.
W Kabale kompensacja, zrównoważenie egoizmu za pomocą przeciwstawnej siły nazywa się „naprawą”. Odrzucenie jej powoduje cierpienie. I nawet, jeśli nie widzimy związku, to działa i w rzeczywistości nowe szczepy wirusów nie są niczym zaskakującym, nie ma nic zaskakującego. System wszechświata jest jeden.
On reaguje na różnych poziomach na brak ludzkiej równowagi. I dlatego walka z wirusami jest walką z konsekwencjami, w najlepszym wypadku łagodzącą cios, ale nie korygującą sytuacji radykalnie.
Co znaczy, że czekają na nas nowe epidemie spowodowane brakiem równowagi w nas samych. Dopóki negatyw w człowieku przeważa, bezmyślnie jest liczyć na pokój i spokój.
Oczywiście nie pouczam was – mówię o realiach, o naszych relacjach, jakie one są. Szczerze mówiąc, truciznę łatwo jest znaleźć we wszystkim, co nas łączy. Staramy się sztucznie kompensować tę truciznę moralnością, prawami, polityczną poprawnością, dobrymi filmami, subtelną i brutalną agitacją.
Mamy szczerą nadzieję, że zatriumfuje w nas dobroć. Ale jest to samooszukiwanie. Nie można zrównoważyć własnej natury, postępując zgodnie z jej zasadami. Prawdziwa równowaga, to wzniesienie się ponad siebie ku jedności. Cała reszta ma bezcelowy charakter.
Na obecnym etapie, brak równowagi w człowieku wchodzi na nowy poziom – i będzie odpowiednia reakcja natury. Uważam, że system nie będzie ograniczał się do wirusów infekujących ciało – następne w kolejce będą wirusy nowego pokolenia, które uderzą w naszą psychikę, psychologie. Obnażą różnice, sprzeczności, odchylenia, spowodują zbiorowe ekscesy i psychozy na podłożu wartościowym, ideologicznym, społecznym.
Już dziś podobne „mutacje” obejmują różne aspekty światopoglądu, kultury, nauki, zmuszając naukowców i specjalistów do wysysania z palca całkowicie bezpodstawnych postulatów. Wcześniej za takimi zjawiskami kryła się chciwość, rządza władzy, elementarna głupota, ale teraz dodaje się do tego „zakaźne” szaleństwo.
Każdy wirus, każda choroba, to brak równowagi, niewłaściwe połączenie między plusem i minusem. W terminologii nauki Kabały oznacza to „zwarcie” dwóch przeciwstwnych pragnień bez „ekranu”, który odgrywa tę samą rolę, co opór w obwodzie elektrycznym. W rezultacie przeciwieństwa nie mogą współdziałać harmonijnie, utrzymując zdrowe funkcjonowanie i właściwy przebieg rozwoju.
Oczywiste jest, że z czasem rozbieżność między skrajnościami będzie wzrastać. To nie przypadek, że uznajemy za normatywne coraz więcej form zachowania, życia rodzinnego, ekspresji seksualnej i samoidentyfikacji. Na razie udaje nam się jeszcze jakoś zaakceptować i kontrolować te zniekształcenia podstaw. „Wirusy” nowej jakości, w następnym etapie wymkną się spod kontroli i wprowadzą chaos do naszego domu.
Przez długi czas nierównowaga między tymi dwoma początkami przejawiała się stopniowo, „bez pośpiechu”, pozwalając nam ją „przetrawić” z różnym stopniem powodzenia. Jednak teraz wszystko jest nie tak: tempo rozwoju rośnie i nierównowaga gwałtownie się zaostrza. Bez systemowego, fundamentalnego podejścia do niej, nie poradzimy sobie z wyzwaniami, nie znajdziemy lekarstwa na najnowsze wirusy.
I wtedy być może one zamienią się w zagrożenie jeszcze większe niż bomby atomowe i wodorowe. Rzeczywiście, po co nam masowe zniszczenia, jeśli wystarczy „złamać” umysł i zamienić ludzi w bezbronne „rośliny” albo szaleńców pozbawionych logiki, lub w marionetki.
Ogólnie rzecz biorąc, nie walczymy z wirusami, ale z niezrównoważoną formą istnienia, którą rzutujemy na różne poziomy natury. Jej najbardziej uderzającym przykładem jest rak, który powoduje, że dotknięte komórki „pożerają” swoje otoczenie. Onkologia jest naszą wspólną powszechną diagnozą.
W końcu nadszedł czas, aby uświadomić sobie jak niebezpieczna jest nierównowaga między ludzkim egocentryzmem i właściwością obdarzania Natury. Ta różnica potencjałów musi koniecznie być zrównoważona, skorygowana – w sobie. Należy uzupełnić braki tak, aby przeciwieństwa stały się jedną całością i doprowadziły ludzkość do prawdziwej równowagi.
Wszystko, czego nie zrobimy dzisiaj, będziemy musieli zrobić jutro w znacznie trudniejszych warunkach. Ostatecznie potworne epidemie i inne katastrofy wyraźnie wskażą na człowieka, jako źródło nierównowagi. Ale co mu przeszkadza, by zobaczył to teraz?
Opublikowano dnia 2 stycznia 2018
Pytanie: Co to jest za szczególny okres, w którym objawia się taka wysoka dusza, jak ARI? Co wydarzyło się na świecie w tym czasie?
Odpowiedź: Naród Izraela w całej swojej historii przechodzi przez cztery wygnania i cztery wyzwolenia, które odpowiadają czterem poziomom pełnego rozwoju pragnienia (HaWaJaH).
Poziomy te zostały ustanowione już w pierwszym HaWaJaH – w czterech etapach rozprzestrzeniania się wyższego światła, aby stworzyć wspólne naczynie stworzenia. I zgodnie z tym, całe stworzenie, dowolna jej część istnieje i rozwija się zgodnie z czterema etapami HaWaJaH. Każdy świat, dowolny duchowy obiekt lub działanie zawsze zawiera HaWaJaH – od najmniejszej cząstki, aż do skali całego stworzenia.
Dlatego ludzkość w tym materialnym świecie, który jest konsekwencją duchowego korzenia, rozwijała się również według stopni HaWaJaH. Z tego powodu były cztery wygnania i trzy wyzwolenia i teraz znajdujemy się na progu ostatniego wyzwolenia.
ARI reprezentuje koniec ostatniego, czwartego wygnania i początek wyzwolenia. I dlatego, kiedy odkryła się jego dusza, ona mogła pojąć cały system i dzięki swoim wyjaśnieniem w tym świecie, dać wielu ludziom możliwość osiągnięcia duchowego poznania, przyciągnięcia światła poprzez ich dusze. Zaczął to Baal Szem Tow i kontynuowali wszyscy kabaliści po nim, aż do Baal HaSulama i Rabasza.
ARI dał wszystkim metodę nauki Kabały na czwartym, ostatnim poziomie. Po ARI, Baal HaSulam przystosował tę metodę dla naszego pokolenia, ale w istocie jest to metoda ARI.
ARI żył na granicy między zakończeniem czwartego wygnania i początkiem ostatniego wyzwolenia. Jest to bardzo szczególny okres, który miał miejsce w XVI wieku. Ale procesy duchowe nie realizują się w świecie materialnym natychmiast, ale rozwijają się stopniowo, zgodnie z rozwojem świateł i pragnień, co wymaga czasu. I dlatego to może rozciągać się przez wiele lat, aż się rozkryje.
Wszakże pragnienia powinny rozwijać się etapami, do wiedzy, odczucia, realizacji, przyciągając światło według swojego swobodnego wyboru. Proces ten włącza wiele etapów, przez które nie można przeskoczyć.
Człowiek musi rozwinąć uczucia i rozum, umiejętność działania przeciwko swojej naturze, zjednoczyć się z innymi, co jest zawsze przeciwne jego egoizmowi, wyjaśnić całe swoje rozbicie. A to nie jest łatwe i dlatego potrzebowało to czasu, jak widzimy, od ARI do Baal HaSulama.
Jeszcze raw Chaim Vital – pierwszy i można powiedzieć jedyny uczeń, który zrozumiał metodę ARI, pisze w przedmowie do „Sefer Akdamot” o tym, jak on siedział w strapieniu i rozpaczy z faktu, że nie przychodzi Mesjasz. I to jeszcze w 16 wieku. Chociaż był on wielkim kabalistą a mimo to czekał i miał nadzieję.
Jest oczywiste, że jest to bardzo długotrwały proces, ale każde pokolenie dodaje do tego samego przedsięwzięcia, dodaje do tego, co odkrył ARI.
Mamy zaszczyt kontynuować rozpowszechnianie metody ARI i Baal HaSulama i ich książek. Kto wie, być może będzie potrzebne jeszcze jedno pokolenie, aby zakończyć tę pracę. Ale miejmy nadzieję, że uda nam się w pełni zakończyć naprawę całego świata.
Z lekcji w dniu pamięci ARI, 05.08.2016
Opublikowano dnia 30 grudnia 2017
Pytanie: Co to znaczy „Nie ma nikogo oprócz Niego”?
Odpowiedź: To właśnie jest to, co musimy odkryć. To znaczy, że istnieje przyczyna wszystkiego, o czym byś nie pomyślał, i ona jest jedna, jedno źródło.
Ta przyczyna organizuje, decyduje, wykonuje, działa we wszystkim, co nazywa się „Nie ma nikogo oprócz Niego”. Kim On jest? – Siła obdarzania, emanacji i miłości. Taka jest Jego właściwość w stosunku do nas. Oprócz tego my nic o Nim nie wiemy.
Pytanie: Jak powinienem z tym pracować?
Odpowiedź: Musisz odkrywać Go w każdej sytuacji, w każdym działaniu, intencji, myśli – we wszystkim, rozumiejąc, że istnieje we wszystkim przyczyna. Wszakże naszą naturą jest materia, pragnienie rozkoszować się, a to, co wprowadza ją w działanie na wszystkich poziomach i we wszystkich formach, jest to ta sama jedyna Siła, prócz której nic nie istnieje.
Dlaczego ona wprowadza w ruch materię? Dlatego, że chce popchnąć materię do zjednoczenia. Dlaczego? Ona przygotowała dla materii w zjednoczeniu zdolność odkrycia tej jedynej Siły, przyczyny wszystkiego.
I wtedy materia w miarę zjednoczenia, w przeciwwadze do oporu, odkrywa „Nie ma nikogo oprócz Niego”, tę jedyną Siłę, a odkrywając Ją, odczuwa się, jako istniejąca i zarządzająca.
Co więcej, nad odczuciem swojego istnienia ona odkrywa, co to znaczy istnieć i zarządzać całą rzeczywistością, ponieważ ta sama przyczyna, „Nie ma nikogo oprócz Niego”, pozwala tej materii, stworzeniu, istnieć zamiast Niego, Stwórcy. I wtedy cały świat, całe stworzone pragnienie rozkoszować się znajduje się we władzy tego samego pragnienia, a nie we władzy Stwórcy. To właśnie jest doskonałość.
Z lekcji „Chanuka według Kabały”, 15.12.2017
Opublikowano dnia 29 grudnia 2017
Pytanie: Czy kabalista miewa załamania psychiczne, emocjonalne przeciążenia? Jak on radzi sobie z nimi?
Odpowiedź: Powiem otwarcie: kabalista – to zwykły człowiek, który dzieli swoją egzystencję na dwie części: zwierzęcą i duchową.
W swojej zwierzęcej części kabalista musi robić to, co jest niezbędne jego ciału. Dać mu jeść, seks, rodzinę, wiedzę, sławę, zawiść, zazdrość, to jest wszystko, co jest potrzebne ciału do jego normalnego funkcjonowania, aby iść naprzód do wyższego świata.
Kabalista powinien nie tylko nasycać swoje zwierzęce pragnienia (jedzenie, seks, rodzina), ale także uczyć się innych nauk, dbać o siebie materialnie, aby nie upaść na ręce społeczeństwa. W powszednim życiu – jest to zupełnie zwykły człowiek. Kabaliści nie są prostymi ludźmi.
Jedyne, co można po nim zobaczyć: to, to że całe jego życie jest podporządkowane tylko wypełnianiu swoich duchowych obowiązków.
Z lekcji w języku rosyjskim, 03.09.2017
Opublikowano dnia 29 grudnia 2017
Pytanie: Jaki jest duchowy korzeń trójwymiarowej przestrzeni? I czy istnieje przywilej dla którejś z czterech stron świata?
Odpowiedź: Trójwymiarowa przestrzeń pochodzi z budowy duchowego parcufa, który składa się z trzech części, po trzy sfiry w każdej: keter, hochma, bina, hesed, gwura, tiferet i necah, hod, jesod i potem już malchut.
W trójwymiarowym rzucie, figura przedstawia sześcian składajacy się z czterech części, odpowiadających czterem poziomom: Hochma, Bina, Zeir Anpin i Malchut. O tym pisze Ari w księdze „Drzewo życia”.
Między Hochmą i Biną jest parsa.
Z góry na parsę wpływa Hochma, a z dołu odbywa się otrzymywanie od Zeir Anpin.
W tym czworokącie istnieją elementy wszystkich liter alfabetu, dlatego że one wszystkie składają się z różnych wzajemnych wpływów – Hochma, Bina, Zeir Anpin, Malchut.
Pytanie: Czy jest to jakoś związane z kierunkami świata: północ, południe, zachód, wschód?
Odpowiedź: Tak. Północ – to Hochma, południe – Bina. Zeir Anpin i Malchut znajdują się pośrodku. Istnieją różne wyjaśnienia i podejścia do tej kwestii.
Faktem jest, że w świecie duchowym to nie istnieje, ale mówimy tak dlatego, żeby trochę zrozumieć relacje między duchowymi siłami. Radzę przejrzeć książkę „Drzewo życia”, w której wszystko jest szczegółowo wyjaśnione. W niej są nawet rysunki stworzone przez Baal HaSulama.
Pytanie: Ile jest sił w duchowym świecie, jeśli w naszym świecie widzimy tyle projekcji, taką różnorodność?!
Odpowiedź: W duchowości istnieją tylko dwie siły: obdarzania i otrzymywania, a ich różne kombinacje dają tyle projekcji w naszym świecie.
Komentarz: Powiedział Pan, że istnieje ogromna ilość sił, które nie mają odbicia w naszym świecie, i w naszym świecie przejawia się tylko minimalna ich część.
Odpowiedź: Tak, nasz świat – jest to maleńka kopia tego, co istnieje w duchowym świecie. Jak tylko człowiek zaczyna go czuć, widzi, jak wiele nowego odkrywa się przed nim.
Pytanie: Jaki jest cel świata materialnego dla duchowego rozwoju? Dlaczego odczuwamy całą tę materię?
Odpowiedź: Przecież musimy zacząć od czegoś się rozwijać. Na przykład, malca, który nic nie wie i nie rozumie, należy wychowywać, pielęgnować, rozwijać i potem on stopniowo zaczyna coś robić sam. Taki sam jest i nasz świat.
Nasz świat – to nie jest prosty układ. Musimy w nim w pełni pracować nad sobą, walczyć z egoizmem, pokonać go i osiągnąć stan pełnej naprawy.
A dalej będziemy istnieć w innym stanie, w innym wymiarze, do którego przechodzą kabaliści. Z czasem dojdzie do tego cały świat.
Pytanie: Ale dlaczego teraz widzę stół, ludzi, góry i rzeki? W czym, to mi pomaga?
Odpowiedź: To jest kopia wszystkiego, co istnieje w Wyższym świecie, żebyś mógł się naprawić zgodnie z nim. Przecież ty nawet nie wiesz, co robisz w naszym świecie, jakie siły na ciebie wpływają, jak ty wpływasz na nie poprzez swoje codzienne życie, ale tym także się naprawiasz.
Z lekcji w języku rosyjskim, 14.08.2016
Opublikowano dnia 11 listopada 2017
Dzisiaj obchodzimy dzień pamięci ARI (Izaak Luria Aszkenazi) – szczególnego człowieka, wielkiego kabalisty. Faktem jest, że wyższa siła, ta rzeczywistość, w której istniejemy, odkrywa nam się w tym świecie etapami. Po raz pierwszy odkryła się ona człowiekowi o imieniu Adam, który dlatego właśnie uważany jest za „pierwszego człowieka”.
A potem to odkrycie przekazywane było za pośrednictwem łańcucha kabalistów do Abrahama, a od niego do Izaaka, Jakuba, Mojżesza, Aarona, Józefa, Dawida itd. Cała Tora odkrywa się etapami, ponieważ cały nasz rozwój jest egoistyczny. Z pokolenia na pokolenie egoizm rośnie, ludzkość rozwija się a razem z nim rozwija się Kabała i kabaliści.
Do Abrahama były tylko niewielkie grupy kabalistów, ale on zebrał dużą grupę, która rozwinęła się i nazwała siebie narodem Izraela, co oznacza „prosto do Stwórcy” (Isra-El). Ta grupa przeżyła na duchowej drodze wiele wzlotów, upadków, rozbić i wyszła w ostatnie wygnanie, to jest ostatni upadek.
Dusza ARI symbolizuje wyjście z tego ostatniego wygnania i początek wyzwolenia, to jest początek odkrycia duchowego świata, wyższej siły całej ludzkości, która z tego świata może już odkryć świat Nieskończoności, połączyć dwa skrajne bieguny stworzenia i przejść z tymczasowego, doczesnego życia do wiecznego i doskonałego.
ARI jest szczególny w tym, że odkrył dla nas w pełni naukę Kabały. W jego czasach zakończył się okres ostatniego wygnania i dlatego on znalazł się na szczycie odkrycia ogromnego egoistycznego pragnienia, poprzez którego naprawę mógł osiągnąć całe stworzenie i opisać tę mądrość w pełni.
Zrozumiał jak są związane wszystkie części stworzenia, według jakich praw, w jakiej formie i formule, jak się rozwijają i jak my, ludzie, to znaczy dusze ludzkie – zaczynamy coraz bardziej je odkrywać, podnosząc się do pełnego odkrycia – do swojej ostatecznej naprawy.
Wszystko to ARI odkrył i opisał w odpowiedniej formie do sposobu postrzegania współczesnego człowieka, dla naszych dusz. Dlatego kabaliści rozumiejący, kim był ARI, wysoko cenią go i szanują. Jest to naprawdę unikalna dusza.
Baal HaSulam pisze, że brakuje mu słów do tego, aby ocenić niezwykłą duszę ARI i jego wkład w rozwój Kabały. ARI pozostawił nam wszystkie klucze do poznania duchowego świata. Teraz nie jesteśmy w stanie, ale miejmy nadzieję, że kiedyś będziemy w stanie uświadomić sobie całą jego wielkość.
Baal HaSulam pisze, że stał się godny włączenia w siebie duszę ARI (ibur neszama) i dlatego był w stanie napisać komentarz „Sulam” (Drabina) do Księgi Zohar i „Naukę Dziesięciu Sfirot” – komentarz do księgi „Ec Chaim” (Drzewo Życia). Wszystko to dzięki włączeniu w niego duszy Ari – szczególnej duszy, wyjątkowego pragnienia, naprawionego przez tego wielkiego kabalistę.
Oczywiście, musimy starać się, choć trochę przylepić się do tej wysokiej duszy. I na ile będziemy w stanie włączyć się w niego, wtedy będziemy w stanie również w jakimś stopniu rozkoszować się jego światłem i być może poznać coś z jego odkryć.
Język ARI jest absolutnie szczególny, płynny, przepiękny i miękki, bliski nam. On w szczegółowy sposób opisuje każdy detal, który uważa za konieczny do wyjaśnienia. I całe jego wyjaśnienie jest głównie przeznaczone do przyciągnięcia otaczającego światła, żebyśmy w rezultacie tej nauki mogli osiągnąć duchowe poznania.
Tak ARI rozpoczyna księgę „Ec Chaim” (Drzewo życia):
Wiedz, że przed początkiem stworzenia było tylko wyższe,
Wszystko sobą zapełniające światło,
I nie było wolnej, niezapełnionej przestrzeni –
Tylko nieskończone, równe światło wszystko sobą zalewające.
I kiedy postanowił On stworzyć światy i stworzenia zamieszkujące je,
Ujawnił tym doskonałość Swoją…
I promieniem opuściło się światło
Do światów, znajdujących się w czarnej przestrzeni pustej.
I krąg każdy od każdego świata i bliskość światłu – są ważne,
Dopóki nie znajdziemy naszego świata materii w punkcie centralnym,
Wewnątrz wszystkich kręgów w centrum ziejącej pustki…
Z lekcji w dniu pamięci ARI, 05.08.2016
Opublikowano dnia 22 czerwca 2015
Z biegiem czasu, pochodząca ze starożytnego Babilonu grupa Abrahama, przekształciła się w naród, choć w istocie ona nim nie jest. Wszystkie inne narody ukształtowały się w trakcie historycznego procesu, ponieważ żyły na jednym terytorium i żeniły się między sobą. A grupa Abrahama istniała tylko na podstawie ideologicznej zasady.
Nawiasem mówiąc, później przyłączyło się do niej wielu ludzi pochodzacych z innych narodów, którzy stali się wielkimi kabalistami i wielkimi mędrcami narodu Izraela. Oni dołączyli do żydowskiego narodu i studiowali tę metodę, pozwalającą zrozumieć naturę i samego siebie, oraz osiągnąć harmonię z naturą, podobieństwo właściwości.
Jednak nienawiść innych narodów do narodu Izraela coraz bardziej rosła, w miarę, jak on coraz bardziej wyróżniał się na tle całej reszty ludzkości. To nie był kaprys jakiegoś narodu: starożytnych Greków, czy Rzymian, a pochodziło to z samej natury pragnienia rozkoszować się, które nie może znieść pragnienia obdarzania. Ponieważ obdarzanie jest odwrotnością otrzymywania, są to dwie przeciwstawne siły.
Pragnienie rozkoszowania, to jest egoizm innych narodów, nienawidzący pragnienia obdarzania – dodatkowej siły, obecnej w narodzie Izraela. I ta nienawiść założona jest w samej naturze i dlatego nie jest możliwe, aby ją zatrzymać i zniszczyć. Można ją tylko trochę, na jakiś czas wyciszyć, ale nic więcej.
Dlatego ta nienawiść zaczęła rozwijać się coraz silniej, na miarę wzrostu i rozwoju ludzkości. I to pomimo faktu, że naród Izraela żył bardzo skromnie, podczas, gdy cała reszta świata goniła za materialnymi sukcesami: budowała wielkie domy, pałace, wzbogacała się, dzieląc się na panów i biedaków.
Rozwijała się cywilizacja, materialne dobra: rozkwitał starożytny Rzym, starożytna Grecja i w ogóle cały Bliski Wschód. A Żydzi żyli bardzo prosto, ponieważ najważniejsze dla nich było być połączonymi ze sobą nawzajem. Nie mieli oni dążenia, aby posiadać pałace, własnych niewolników.
Napisane w Torze i Talmudzie świadczy, że żyli według bardzo „dziwnych” praw, jakich w tym czasie nie było w żadnym z narodów: zgodnie z prawem wzajemnej pomocy, łączącej ich wszystkich razem. To było dla nich najważniejsze.
I takie podejście było tak bardzo sprzeczne ze zwyczajami innych narodów, że ten naród po prostu kłuł wszystkim w oczy, nawet różnicą w swoim zewnętrznym wyglądzie. Ale co najważniejsze, że ta nienawiść jest zakorzeniona w samej naturze i dlatego jest żywa po dzień dzisiejszy.
Co ciekawe, iż według badań socjologicznych, krajem o najbardziej rozwiniętym antysemityzmie jest Korea Południowa. Mimo, że znajduje się w takiej odległości od Izraela, i myślę, że nigdy nie widzieli oni na oczy ani jednego Żyda. Ten kraj nie jest w żaden sposób związany z Izraelem. Ludzie sami nie rozumieją dlaczego, ale wewnątrz czują tę „antypatię”, pochodzącą z głębi natury.
Konieczne jest, aby zrozumieć wewnętrzną przyczynę antysemityzmu, zamiast zwracać uwagę na to z przyczyn zewnętrznych. Antysemityzm występuje w różnych formach: Żydzi są oskarżani, że wzbogacają się kosztem innych – ale to są tylko zewnętrzne powody. Rzeczywista przyczyna jest ukryta głęboko wewnątrz – ponad pieniędzmi i polityką.
Istnieje ukryta siła, która ujawniła się żydowskiemu narodowi, a pozostałym narodom nie. I dlatego narody świata obwiniają Żydów za to, że okradają pozostałych, choć w rzeczywistości Żydzi dają światu więcej, niż wszystkie inne narody razem. Wystarczy spojrzeć, ilu Żydów jest wśród laureatów Nagrody Nobla, słynnych lekarzy, Hollywoodzkich aktorów.
Ze względu na fakt, że w Żydach istnieją dwie siły natury: tak otrzymywanie, egoizm, jak i obdarzanie, altruizm, oni mogą stworzyć, zbudować takie rzeczy, których inni nie są w stanie, posiadając w swojej naturze tylko jedną egoistyczną siłę. I dlatego nie ma wątpliwości, że Żydzi zawsze odnosili i będą odnosić sukces, bardziej niż pozostałe narody.
Z rozmowy o nowym życiu, 25.11.2014
Opublikowano dnia 19 czerwca 2015
Pytanie: Skąd pochodzi życiowa siła, dzięki której istniejemy: od ziemi, od słońca?
Odpowiedź: Siła życiowa nosi nazwę „światło“ i pochodzi zewsząd, od całej natury. Istniejemy wewnątrz tego pola.
Ale ponieważ jesteśmy egoistami i chcemy otrzymywać tylko dla własnej korzyści, to możemy wchłonąć od niej tylko niewielką iskierkę życia, minimalną siłę, która utrzymuje nasze materialne, zwierzęce istnienie.
Cała przyroda wypełniona jest energią życia, ale nasze egoistyczne pragnienia pozwalają przyswoić z niej tylko niewielką porcję, zdolną ożywić nasze ciało tylko przez ograniczony czas.
Dopóki człowiek jest młody, jest zdolny wydobyć z natury więcej życiowych sił. W miarę starzenia się, on coraz bardziej jest zmęczony i otrzymuje coraz mniej energii życiowej, dopóki ona się nie wyczerpie.
Pytanie: Każdy człowiek marzy o odkryciu tajemnicy wiecznej młodości, dlaczego on zaprzestaje?
Odpowiedź: Dlatego, że ludzie nie znają tej tajemnicy, która daje możliwość życia wiecznego.
Tajemnica tkwi w tym, że człowiek powinien naprawić siebie, upodobnić się do wyższej siły natury – stać się takim samym obdarzającym i kochającym. Wtedy on będzie w stanie otrzymać więcej energii życiowej.
Ta energia życiowa jest nieograniczona i nazywa się światłem nieskończoności. Tylko my, egoiści ograniczamy swoje możliwości otrzymywania jej, przez to, że pragniemy wszystko wykorzystać tylko dla siebie, i dlatego otrzymujemy z tego nieskończonego źródła jedynie niewielką iskierkę życia.
Człowiek, jakby stoi koło burzliwej, głębokiej rzeki i czerpie z niej małą filiżanką energię, aby utrzymać się przy życiu. Dopóki jest młody, udaje mu się trochę zaczerpnąć. Później się starzeje, męczy się, nie starcza mu sił na to, żeby zaczerpnąć sobie tej energii życiowej.
Ale on może sam stać się podobny do tego potoku światła i istnieć wewnątrz niego. Ludzkość na razie nie odkryła tej tajemnicy. Ten patent przeznaczony jest dla wszystkich, ale powinniśmy wyjawiać go stopniowo.
Niezbędnym jest, byśmy byli przygotowani do niego i rozwinięci na tyle, żeby zrozumieć, jak z niego korzystać.
W tym celu musimy się wznieść nad swoją naturą, która jest całkowicie egoistyczna i skierowana jest na otrzymywanie, pochłanianie i napełnianie siebie.
Tutaj człowiek musi przejść do przeciwnego podejścia, żeby uzyskać tylko to co jest niezbędne dla swojego ciała i więcej nie martwić się o siebie, a dbać tylko o to, w jaki sposób przekazać to wielkie światło życia całej ludzkości.
Zaczynam myśleć nie o sobie, lecz o wszystkich innych, i tym sposobem staję się podobny do wyższej siły, do światła życia. Wtedy wchodzę w niego, jakby w rzekę i staję się tak samo wiecznym i doskonałym.
Z rozmowy o nowym życiu, 02.06.2015
Opublikowano dnia 18 czerwca 2015
Pytanie: Każdy stara się wyglądać młodziej. W naszych czasach ten temat stał się na tyle popularny, że wokół niego rozwinęła się cała branża opóźniająca procesy starzenia: medycyna, kosmetyka, kliniki zdrowia i urody.
Dlaczego u nas powstajetak wszechogarniające pragnienie bycia wiecznie młodym?
Odpowiedź: Sprawa w tym, że jesteśmy zdezorientowani i żyjemy podwójnym życiem. Człowiek żyje w swojej duszy, ale na razie jeszcze nie rozwiniętej i składającej się z jednego punktu i także życiem swojego ciała, znajdującego się na zwierzęcym poziomie, a nie ludzkim.
Człowiekiem nazywa się nie nasze ciało – niejaka forma materii białkowej, lecz pragnienie podobne do wyższej siły natury. Człowiek, „Adam“ oznacza „podobny“ (dome) Stwórcy, to jest posiadający altruistyczną właściwość miłości i obdarzania bliźniego.
Taki człowiek opuszcza swój egoizm i nie znajduje się wewnątrz niego, jak zwierzę, a w zbudowanym przez niego życzeniu, wewnątrz innych.
To sprawia, że jest podobny do wyższej siły natury, skrycie działającej w świecie, która nazywa się „Stwórca“.
Stwórca – to siła absolutnego oddawania i miłości, niezwracająca uwagi na siebie, jakby słońce nieustannie emitujące ciepło, światło i miłość, dobroć dla wszystkich, bez wyjątku.
Żyjemy wewnątrz tego dobrego promieniowania siły wyższej, jakby w czułych promieniach słońca. Ale problem w tym, że posiadamy przeciwną mu formę – egoistyczną, skierowaną na własne otrzymywanie i dlatego staramy się urwać dla siebie, jak można najwięcej. To czyni nas odwrotnymi w stosunku do siły wyższej.
Nieustannie pochłaniamy i dlatego nasze życie jest ograniczone. Przede wszystkim dlatego, że zależymy od tego, kto daje nam to napełnienie, życiową energię. Żyjemy, dopóki otrzymujemy tę życiową siłę i korzystamy z niej. Lecz stopniowo ona słabnie, a my coraz bardziej się starzejemy, aż nie umrzemy.
Dlatego, aby żyć wiecznie, niezbędne jest upodobnić się do wyższej siły obdarzania i miłości, wychodząc z samych siebie na zewnątrz. Jeżeli tak zrobimy, będziemy mieli nieograniczoną żywotność. Przecież nie będziemy pochłaniać w siebie, a przyjmiemy tylko dlatego, żeby zwrócić ten dobry stosunek z powrotem Stwórcy. On – nam, a my – Jemu.
W takiej formie można być nieśmiertelnym. My nie tylko przedłużamy swoje życie na setki lub miliony lat, a w ogóle przekraczamy ramy czasu. Jeżeli wyjdziemy z siebie, na podobieństwo wyższej siły natury, stale promieniującej na nas miłością, itakże uzyskamy jej właściwość obdarzania i miłości, to staniemy się tak samo wieczni, jak ona.
Z rozmowy o nowym życiu, 02.06.2015
Opublikowano dnia 18 czerwca 2015
Pytanie: W ostatnim czasie temat antysemityzmu stał się bardzo zaostrzony. Słyszymy o jego przejawach we wszystkich częściach świata. Co jest przyczyną antysemityzmu i co zrobić, żeby zniknął?
Odpowiedź: Antysemityzm – naturalna nienawiść do żydowskiego narodu, zaczął się jeszcze za czasów Abrahama. Wyjaśnia się tym, że naród żydowski pod przewodnictwem Abrahama podążył inną droga, prowadzącą do odnalezienia natury przeciwnej całemu światu. Wybrał on naturę miłości i jedności, a cała reszta świata poszła wraz ze swoim egoizmem drogą wzajemnej konkurencji.
W egoizmie założona jest naturalna nienawiść do połączenia, natomiast grupa Abrahama była zawsze gotowa przyjąć każdego, kto chciał się do niej przyłączyć. W czasie, po Starożytnym Babilonie obie te grupy rozwinęły się. W rezultacie grupa Nimroda rozprzestrzeniła się po całej kuli ziemskiej i dziś liczy sobie siedem miliardów ludzi.
A grupa Abrahama w procesie swojego historycznego rozwoju, przekształciła się w naród Izraela.Grupa ta była nieporównywalnie mniejsza od reszty całej ludzkości, ale składała się z ludzi, którym udało się przezwyciężyć swój egoizm i zjednoczyć się.
Przez pewien czas ona istniała w stanie jedności, ale egoizm stale wzrastał. Egoizm, pragnienie rozkoszowania się jest to cały materiał stworzenia. Ponad tym egoistycznym pragnieniem należy cały czas dodawać siłę miłości, jedności, co zależy już od samych ludzi, od ich pracy. Taka praca nazywana jest duchową, pracą Stwórcy.
Siła egoizmu popycha nas do oddzielenia się od siebie, a my musimy ubrać ją w siłęmiłości, jedności. Nad tym właśnie pracowała grupa Abrahama. Nie zadawalała się tym, że ich egoizm stale rósł i pozwalał im stać się silniejszymi, coraz więcej zdobywać, osiągać sukcesy w nauce, w nowych technologiach, w codziennym życiu, wygrywać w wojnach.
I do dnia dzisiejszego wszystkie kraje i każdy człowiek oddzielnie, bawi się swoim egoizmem - wszyscy bez wyjątku: zarówno duzi, jak i mali. Ale grupa Abrahama otrzymała od niego całkiem inne nastawienie.Abraham uczył swoich uczniów tego, jak zbudowany jest świat, który zaczęli odczuwać.
Jeśli kierujemy się tylko jedną siłą swojego egoizmu, to przez całe swoje życie postrzegamy poprzez nią. Jesteśmy zbudowani tak, że postrzegamy rzeczywistość przez swój egoizm. Ta rzeczywistość jest „jednostronna”, ponieważ za wszystkimi naszymi organami zmysłów stoi egoistyczna siła. I dlatego świat wydaje się nam i wszystkim innym taki, jaki jest teraz.
Jeśli pokonamy tę egoistyczną siłę i będziemy panować nad nią za pomocą altruistycznej siły, otrzymanej w połączeniu z innymi, to zaczniemy przyodziewać na ten egoistyczny świat inną formę – altruistyczną. I wtedy odkryjemy, że w tym świecie istnieje nowa, wcześniej nieznana nam dodatkowa siła – siła obdarzania i miłości.
Na miarę, jak rozwijamy tę siłę w sobie, zaczynamy także dostrzegać jej obecność wokół nas. Ta siła nazywana jest Stwórcą. To ona stworzyła i utrzymuje cały wszechświat, nie dając mu rozproszyć się w różnych kierunkach, lecz utrzymuje go jak jedną całość, pod panowaniem jednego prawa, wewnątrz którego wszyscy się znajdujemy. Jest to siła Stwórcy, siła twórcza.
Ci ludzie, którzy poszli za Abrahamem, zrozumieli i poczuli rzeczywistość w innej formie.Zobaczyli, że rzeczywistość jest doskonała i że istnieją w niej dwie siły: plus i minus, altruizm i egoizm. Dlatego stali się mądrzejsi, byli w stanie zrozumieć więcej i osiagnąć większy sukces w porównaniu do innych narodów.
Ponieważ ujrzeli całą rzeczywistość i osiągnęli ją. Odkryli dodatkowe siły, które nie były widoczne dla innych. W tych ludziach odbył się dodatkowy rozwój. Oprócz rozumu i nauki, pomagających lepiej wykorzystywać swój egoizm, nabyli oni rozum i metodę, pozwalającą im pracować ponad swoim egoizmem, w odwrotnej jego formie, w obdarzaniu.
Naród Izraela był bardziej elastyczny niż inni i dlatego bardziej pomyślny. Dlatego starożytni Żydzi byli bardzo rozwinięci i napisali Torę. Później, w średniowieczu, niemieccy, francuscy i włoscy filozofowie pisali, że wszystkie nauki pochodzą od Żydów.
Pytanie: Jak to wszystko związane jest z nowoczesnym antysemityzmem?
Odpowiedź: Narody świata mają uczucie, że Żydzi posiadają jakieś specjalne, ukryte podejście do natury, do naszego życia. Oni widzą, rozumieją, czują wewnątrz natury dodatkowe siły i zjawiska, dzięki którym mogą odnosić sukces na większą skalę niż inni.
Co więcej, swoimi sukcesami Żydzi, jakby kradną innym narodom osiągnięcia, które te narody powinny były osiągnąć. Wszystko zagarniają Żydzi, dlatego że oni sprytem, posiadając dwie siły zamiast jednej, mogą dowiedzieć się więcej o życiu, patrząc dalej i szerzej rozumiejąc wydarzenia.
W taki sposób Żydzi osiągają zwycięstwo nad życiem, a w końcu nad wszystkimi innymi narodami. Wszystkie narody patrzą na tę sytuację z punktu widzenia rywalizacji, konkurencji, czyli ze strony egoizmu, i dlatego przedstawia się ona im w takim czarnym świetle.
Z rozmowy o nowym życiu, 25.11.2014
Opublikowano dnia 18 czerwca 2015
Żydem nazywa się osobę, która wybrała za cel swojego życia przejście z naszego świata, najniższego stopnia wszechświata, na wyższy stopień. Słowo „Żyd” (Jewrej) –pochodzi od słowa „laavor“, „ ewer“, co znaczy „przekraczający“.
Dlatego nie nazwałbym przedstawicieli naszego narodu Żydami (Jewrejami), chociaż historycznie w nich istnieje wewnętrzny potencjał, którego na razie oni jeszcze nie realizują. To znaczy, że są to – „śpiący“ Żydzi.
Ale sądząc po świadomych działaniach człowieka, to do Żydów można zaliczyć naszych uczniów. Pozostali znajdują się w „stanie uśpienia“ i muszą się jeszcze obudzić.
Z programu TV „ Rozmowy z Michaelem Laitmanem“, 13.05.2015
Opublikowano dnia 17 czerwca 2015
Wystarczy odkręcić zawór
Początek w post‘cie - Prawda o bojkocie Izraela, część 1
To jest przyczyną antysemityzmu, z powodu której ludzie na całym świecie instyktownie czują do nas niechęć. Jednak w taki sam sposób, jeśli się zmienimy, wtedy ona zamieni się na instyktywną przychylność.
Wszystko zależy od połączenia między nami. Ponieważ właśnie ono przepuszcza obfitość światu przez nas. Jesteśmy przewodnikami, przejściowym ogniwem. Jakością swoich wzajemnych relacji tak, jakbyśmy otwierali lub zamykali zawór w rurze, która przebiega z góry w dół.
I dlatego nie musimy zajmować się problemami narodów – wystarczy odkręcić „zawór” między nami, zjednoczyć się, a wtedy przez „rurę”, w dół przejdzie dobro, obfitość.
Struktura ta nie ulega zmianie. I dlatego takie jest nasze przeznaczenie na przestrzeni tysiącleci.
Z programu TV na temat „Bojkot Izraela”, 03.06.2015
Opublikowano dnia 17 czerwca 2015
Źródło pustki
Początek w post‘cie - Prawda o bojkocie Izraela, część 1
Pytanie: Czy pomogą nam kontrargumenty w walce z bojkotem?
Odpowiedź: Co my możemy powiedzieć? Że jesteśmy dobrzy? Że nie zasługujemy na takie traktowanie?
Jednak ludzie z wewnątrz, instynktownie czują, że jesteśmy źródłem nieszczęść. Dowolny angielski student, sam nie wiedząc dlaczego, nie lubi, nienawidzi nas. Po prostu wydaje się jemu, że od nas emanuje zło.
Pytanie: Jak dokładnie nasze zjednoczenie zmieni sytuację?
Odpowiedź: Baal HaSulam pisze o tym na końcu „Przedmowy do Księgi Zohar”. To, co się dzieje w narodzie Izraela, rozprzestrzenia się na narody świata. Ponieważ, czy chcemy tego czy nie, znajdujemy się w połączeniu ze źródłem wyższej siły.
Jeśli odpowiadamy temu zródłu, to dobrobyt przychodzi do nas z góry i od nas przechodzi do narodów. To właśnie zmienia ich stosunek na mniej lub bardziej przyjazny.
A jeśli między nami utworzą się prawdziwie dobre, wzajemne stosunki, które stworzą poprawną jedność ze źródłem światła, wyższej siły, wtedy będziemy mogli dosłownie „wylać” na ludzkość dobrą, pozytywną siłę i narody, oczywiście, pokochają nas. Jest to jeszcze przed nami.
Z drugiej strony, jeśli nie łączymy się w prawidłowy sposób, a co za tym idzie, nie mamy związku z wyższym źródłem, wtedy przekazujemy im z góry nie pozytywny, a negatywny stosunek. Nic poza pustką nie przekazujemy. W tym przypadku narody podświadomie czują, że nie odpowiadamy ich wewnętrznym oczekiwaniom.
Ciąg dalszy nastąpi …
Z programu TV na temat „Bojkot Izraela”, 03.06.2015
Opublikowano dnia 16 czerwca 2015
Pytanie: Gdzie można znaleźć prawdziwą miłość?
Odpowiedź: Prawdziwa miłość może być tylko w takim odczuciu, kiedy człowiek myśli nie o sobie a o obiekcie miłości, troszczy się o to, żeby zrobić coś dla niego. Dlatego prawdziwa miłość może być zrealizowana w życiu, tylko za pomocą nauki kabały.
Pytanie: Kim jest człowiek sukcesu?
Odpowiedź: Prawdziwym człowiekiem sukcesu jest ten, kto porównuje się z innymi, nie dla osiągnięcia materialnego sukcesu i możliwości pokonania konkurencji, a dla wykorzystania naturalnej właściwości zazdrości, żeby szybciej niż inni przejść duchową naprawę.
Z programu TV „Rozmowy z Michaelem Laitmanem”, 13.05.2015
Opublikowano dnia 16 czerwca 2015
Pytanie: Co to za wyższa siła przyrody, która będzie działać w rodzinie przyszłości? Czy to ma coś wspólnego z religią?
Odpowiedź: To nie chodzi o religię, ale o to, że wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni powyżej naszego egoizmu. Jak powiedziano: „Mąż i żona – Schina między nimi“.
Przyszłość rodziny jest w tym, że będzie w niej działać wyższa siła przyrody – siła miłości i jedności, wzajemnego oddawania. W takiej rodzinie będziemy połączeni więziami, które są powyżej naszego dzisiejszego zwierzęcego poziomu.
W wyniku tej więzi, człowiek nie tylko zdobędzie ciepłe i wygodne rodzinne gniazdko, w którym będzie czuł się bezpiecznym i gdzie mu pomogą w przypadku choroby i starości.
Będziemy budować taką sieć stosunków między nami, wewnatrz której ujawnimy siłę obdarzania i miłości, która istnieje ponad naszą naturą.
Pytanie: Są rodziny, w których zdaje się być kompletny materialny dobrobyt, ale z jakiegoś powodu czują, że nie mają wystarczająco dużo ciepła rodzinnego?
Odpowiedź: Z takiego też powodu ludzie się rozchodzą. Czują pustkę, której nie da się niczym wypełnić. Nie ma w rodzinie tego, co ja potrzebuję. Czego ja potrzebuję, sam nie wiem.
Ludzie czują, że potrzebują nowej formy związku rodzinnego, ale nie wiedzą, gdzie jej szukać i jak ją znaleźć. Dlatego rozwodzą się.
W rodzinie przyszłości będzie istnieć nowa więź prowadząca małżonków do bardziej wzniosłych celów, dla których im będzie warto żyć razem. Przecież jeśli nie to, to jaki sens ma rodzina?
Można kupić półprodukty w supermarkecie, uprać bieliznę w pralce automatycznej, zaprosić kobietę na wieczór. Dzieci można odwiedzić raz w tygodniu. I tak widzimy je nie częściej, przy takiej pracy. Jakie korzyści przynosi rodzina w naszym w całości poukładanym, komfortowym życiu?
Pytanie: Czego brakuje w dzisiejszej rodzinie?
Odpowiedź: W rodzinie brakuje bardziej wzniosłych celów, prócz zwykłego materialnego, zwierzęcego dobrobytu. Jesteśmy zobowiązani do odkrycia w naszej rodzinie ludzkiego stopnia, jak to się mówi: „ Mąż i żona – Schina między nami“, to znaczy odkryć wyższą siłę, życie wieczne i doskonałe.
To rzeczywiście można osiągnąć dzięki więzi w rodzinie i z innymi rodzinami, a w sumie, z całym światem.
Wyższa siła – to siła miłości i obdarzania. Ona nazywa się wyższą, na ile znajduje się wyżej nas – przeciwstawnych jej egoistów, kochających tylko siebie i nie kochających innych.
Pytanie: Co takiego poczujemy w przyszłej rodzinie, czego nie mamy dzisiaj?
Odpowiedź: Odczujemy życie bez żadnych ograniczeń, napełnione wszystkimi smakami. Cały świat stanie się nam potrzebny. Nasza rodzina będzie się znajdować w takim połączeniu z innymi rodzinami, że będziemy czuli się bezpieczni, radośni, przez nic nie ograniczonymi. Dzieci będą dorastały w tej atmosferze i wychowywały się zgdonie z nią. Musimy tylko do tego dojść.
Z rozmowy o nowym życiu, 15.02.2015
Opublikowano dnia 16 czerwca 2015
Pytanie: Czy filantropi mają duszę?
Odpowiedź: Filantropi nie mają duszy, tak jak nie ma jej u żadnego ze zwykłych ludzi. Około 10% ludzi na świecie posiada naturalną skłonność do dzielenia się z innymi. Otrzymują z tego przyjemność i dlatego tak postepują.
Pytanie: Czym różnią się od tych, którzy osiągnęli swoją duszę, tj. stali się obdarzającymi?
Odpowiedź: Dusza – jest to część naszego pragnienia rozkoszowania się, naprawionego na oddawanie bliźniemu.
Filantropi nie naprawili się i dlatego nie posiadają duszy. Oni realizują pragnienie, związane z ich ego, by otrzymać przyjemność od tego, że dają innym. Jednak nie jest to uważane za pragnienie oddawać. Jest to, to samo egoistyczne pragnienie, by rozkoszować się. Przecież oni tak działają, dlatego, że odczuwają w tym napełnienie.
Z programu radiowego 103FM, 10.05.2015
Opublikowano dnia 16 czerwca 2015
Oblężeni
Początek w post‘cie - Prawda o bojkocie Izraela, część 1
Okazuje się, że bojkot jest na naszą korzyść. On prowadzi nas do jedności. W przeciwnym razie bez jedności naród Izraela po prostu nie istnieje.
Bojkot – jest to wyraźny znak tego, że musimy przebudować naród i kraj tak, aby odpowiadał nazwie „Izrael”, co oznacza „bezpośrednio do Stwórcy” (Jaszar-El).
Nie usprawiedliwiam tych, którzy organizują bojkot. Patrzę na cały proces, przez który musimy przejść. Nasz naród mógłby zacząć jednoczyć się i przed bojkotem.
Mówiliśmy o tym od lat, ale nie zostaliśmy usłyszani. Możliwe, że teraz w nowych warunkach nas usłyszą. A jeśli nie, to niewątpliwie bojkot wzmocni się jeszcze bardziej i przyjdzie nam naprawiaćrelacje w znacznie trudniejszych warunkach.
Ponieważ można nas wszystkich po prostu zamknąć w granicach kraju i pozbawić całego wsparcia z zewnątrz. Wystarczy, aby uczynić bojkot uzasadnionym i wtedy nie będzie można tego ignorować. Na przykład, jeśli UE na wyższym szczycie podejmie stosowną decyzję, to wszystkie europejskie kraje, będą musiały jej przestrzegać.
To samo odnosi się do ONZ, UNESCO i innych międzynarodowych lub krajowych organizacji. W taki sposób, wszyscy, którzy pomagają dziś Izraelowi i podtrzymują z nim kontakty, odwrócą się od nas pod presją innych.
I wtedy pozostaniemy z niczym: nie będziemy mieli, czym walczyć, czego jeść… Poczujemy się tuoblężeni.
Ciąg dalszy nastąpi …
Z programu TV na temat „Bojkot Izraela”, 06.03.2015
Opublikowano dnia 15 czerwca 2015
Pytanie: Co to znaczy „kochać innych, jak samego siebie”? Jakie połączenie powinien osiągnąć naród Izraela, aby odczuć pozytywne zmiany?
Odpowiedź: Kabała proponuje specjalną metodę połączenia w kręgu, gdzie każdy stara się zrozumieć drugiego i anulować się przed nim. W tym kręgu wszyscy są absolutnie równi i każdy włącza się we wszystkich.
Krąg prowadzi dyskusje na temat szczegółowych zasad, a tym samym, robimy ćwiczenia, które pomagają nam zjednoczyć się, by umniejszyć siebie a wywyższyć innych.
Jest to bardzo prosta technika, pozwalająca w ciągu 10 minut pracy w kręgu poczuć, jak w jego centrum zaczyna budzić się szczególna moc jedności.
Takie dyskusje w kręgach odbywają się teraz w całym Izraelu. Ich celem jest, aby pokazać ludziom, że jeśli połączymy się ze sobą według pewnych zasad, to odkrywamy dobrą siłę, ukrytą w naturze, siłę jedności i miłości.
Człowiek zbudowany jest z tego samego egoizmu, z siły zła, z pragnienia odniesienia rozkoszy kosztem innych, dba tylko o siebie. W samym pragnieniu rozkoszowania się nie ma niczego złego – minusem jest to, że działa na szkode innych i czyni z nas wrogów.
Jeśli odkrywamy dobrą siłę natury, to ona uczy nas, jak rzeczywiście rozkoszować się nie kosztem innych. Jest to prawdziwa rozkosz. Wtedy między nami nie będzie żadnej konkurencji, walki, wojen, a pojawi się takie połączenie, w którym każdemu człowiekowi będzie dobrze. Im silniejsze będzie nasze połączenie, tym lepiej będziemy się w nim czuli.
To jest bardzo realna i prosta metoda. Ona proponuje nam stać się szczęśliwymi, a my odmawiamy. Jeżeli tylko zgodzimy się i zaczniemy pracować nad swoim połączeniem, cały świat natychmiast poczuje pozytywne zmiany, ponieważ wszyscy jesteśmy powiązani wokół całej kuli ziemskiej, w jedną niewidoczną sieć.
Dobra siła, która ujawnia się w takich kręgach, w całym kraju, zaczyna rozwijać się i pielęgnować pozytywną energię łączącą nas w sieć, co odczują wszyscy. Cały antysemityzm i negatywny stosunek do Izraela zniknie bardzo szybko.
Z programu radiowego 103FM, 31.05.2015
Opublikowano dnia 14 czerwca 2015
Pytanie: W jaki sposób możemy pomóc światu, z wyjątkiem pieniędzy?
Odpowiedź: Światu nie są potrzebne pieniądze, a ludzie, którzy rozumieją ten świat. A pieniądze nie mają z tym nic wspólnego.
Pieniądze – są analogiem pewnej siły, jakiejś możliwości, ale jeśli nie idą w parze z rozumem, to tylko szkodzą światu.
Pieniądze zniewalają człowieka. Najbardziej wolny człowiek – to ten, który nie ma nic i jemu nic nie jest potrzebne.
Załóżmy teraz „spada” na ciebie miliard dolarów. Będziesz od rana do wieczora siedzieć i myśleć, co z nimi zrobić, i skończy się twoja wolność. Dlatego prawdziwie wielcy ludzie, pisarze, artyści, muzycy zawsze bali się nadmiaru pieniędzy: tylko, aby wystarczyło im środków na to, żeby pracować.
Z programu TV „Rozmowy z Michaelem Laitmanem”, 13.05.2015
Opublikowano dnia 14 czerwca 2015
Broń życia
Początek w post‘cie - Prawda o bojkocie Izraela, część 1
Świat będzie musiał uświadomić sobie tego złego ducha, w którym jest pogrążony, i brak jakichkolwiek perspektyw, oprócz światowej wojny. Ludzkość odkryje, że pozbawiona jest jakichkolwiek środków w celu naprawy sytuacji.
Jednocześnie narody świata podświadomie czują, że naród Izraela posiada rozwiązanie. Stąd wewnętrzny impuls do bojkotu i chęć obwiniania nas we wszystkich swoich problemach.
Tak więc sprawa nie jest w pojedynczych podżeganiach. Przeciwnie, podstawa tego tkwi w każdym człowieku, w każdym narodzie, w każdej organizacji i w każdym kraju. Nie możemy oszukiwać się iluzją „czarnego okresu”, który musimy przejść, na drodze do świetlanych czasów. Dalej będzie tylko gorzej.
Mówię o tym już od wielu lat. Świat pogrąża się w globalnym kryzysie, obejmującym edukację, kulturę, gospodarkę, politykę. A teraz stoimy u progu ogromnej, nieustającej presji ze wszystkich stron. Będziemy czuć się jak w oblężonej twierdzy. I nasza jedyna broń to zjednoczenie.
Ono jest możliwe poprzez kabalistyczną metodę, która uczy nas tego, jak połączyć się ze sobą: w dziesiątki, setki, tysiące i miliony. Cały naród Izraela musi przejść przez to szkolenie – integralne lub kabalistyczne, w istocie nie ma znaczenia, jak to się nazywa.
Podczas ukształtowania się, jako naród, zobowiązaliśmy się być, jak jeden człowiek z jednym sercem. Jeśli przystąpimy do takiego zjednoczenia między sobą, natychmiast wszystkie wyższe siły, które zarządzają nami, zaczną „łagodzić się“ w stosunku do nas.
I będziemy czuć zmiany – bez żadnych opóźnień. Więc zacznijmy prawidłowo jednoczyć się w kręgach i od razu nasze stosunki wewnątrz kraju, relacje z sąsiadami, w tym z Hamasem itp., jak i stosunki ze wszystkimi krajami świata, zaczną się łagodzić.
Wtedy zobaczymy na własne oczy, jaką mamy broń w naszych rękach – nie śmiertelną, a dobrą, niosącą życie. Broń do walki z naszym egoizmem, z naszą naturą, a nie z ludźmi.
Dlatego apeluję do narodu Izraela, aby przyjmowali nadchodzące etapy ze zrozumieniem tego, że mają one na celu doprowadzić nas do prawdziwego rozwoju, do zjednoczenia.
Jeśli zaczniemy to realizować, aż do miłości do bliźniego, jak siebie samego, natychmiast porozumienie osiągnięte pomiędzy nami rozpszestrzeni się po całym świecie, poprzez ukryte dla naszych oczu więzi, którymi wszyscy jesteśmy połączeni ze sobą. Dobre rezultaty naszych wysiłków doświadczymy wkrótce.
Ciąg dalszy nastąpi …
Z programu TV na temat „Bojkot Izraela”, 03.06.2015
Opublikowano dnia 14 czerwca 2015
Pytanie: Powiedział Pan, że każdy człowiek musi osiągnąć swoją duszę. Czy może Pan wyjaśnić, w jaki sposób będę się zachowywać po tym, jak osiągnę duszę?
Odpowiedź: Człowiek, osiągający swoją duszę, zaczyna widzieć duchowy świat, wyższy system, zarządzający nami. Zaczyna widzieć wszystko powyżej czasu, ruchu i przestrzeni.
Dla niego perspektywa, nie jest od narodzin do śmierci fizycznego ciała, a od zera do nieskończoności, na wysokości całej drabiny, po której wznosi się w swojej duszy.
Będzie on działał tylko dla dobra duszy – tak, jak teraz całe zachowanie człowieka podyktowane jest tylko przyjemnością swojego ciała, swojego egoistycznego pragnienia.
A ten, kto odkrywa swoją duszę, czuje, że jest to zupełnie inne życie, jak powiedziano:
„Zobaczyłem odwrotny świat”, i wtedy zaczyna żyć dla duszy. Ponieważ jest to jego wieczna część, najbardziej wielka. Przede wszystkim czuje on przyjemność zupełnie inaczej. Światło wypełniające duszę daje człowiekowi przyjemność 620 razy większą niż wszystkie przyjemności tego świata.
Z programu radiowego 103FM, 10.05.2015
Opublikowano dnia 14 czerwca 2015
Braterstwo potrzebne wszystkim
Początek w post‘cie - Prawda o bojkocie Izraela, część 1
Apeluję do wszystkich moich uczniów na całym świecie, do wszystkich, którzy pragną poznać prawdę. Zjednoczmy się, zrozumiejmy, w czym jest nasze przeznaczenie, nasz dług i spłaćmy go.
Przede wszystkim musimy wyjaśnić żydowskiemu narodowi, że bojkot na obecnym etapie – to tylko początek presji, zarówno materialnej jak i duchowej, która nas czeka.
Mamy przed sobą o wiele bardziej ciężkie etapy, opisane przez proroków Izraela. A to wszystko po to, aby zobowiązać nas do prawidłowego działania, jako narodu Izraela, żyjącego we własnym kraju i pokazującego dobry przykład światu.
Wtedy zrozumiemy, że antysemityzm w ogóle istnieje tylko dla tego, żeby naród Izraela wziął na siebie to zadanie, osiagnął braterską miłość i pokazał wszystkim, jak zastosować metodę zjednoczenia, za pośrednictwem światła powracajacego do źródła.
Ponieważ nikt więcej nie posiada tej metody i nie może jej posiadać. Światło, powracające do źródła, dostaje się do świata, tylko przez naród Izraela. Dlatego też on nazywany jest „królestwem kapłanów” i „świętym narodem”.
Gdy narody świata dostrzegą u nas początki jedności, pierwszy duchowy kwant światła – ich stosunek do nas natychmiast, diametralnie się zmieni. Jak powiedziano u proroka Izajasza, wezmą oni synów Izraela na plecy i zaniosą do Świątyni Jerozolimskiej.
Tylko takie będzie rozwiązanie, kiedy będziemy dostarczać prawdziwy przykład tej jedności, którego nasz świat tak bardzo potrzebuje. W dzisiejszej globalnej i integralnej rzeczywistości, nie możemy przetrwać, jeśli nie połączymy się ze sobą, w równe społeczeństwo w pełni dobrych relacji.
W takim społeczeństwie ludzie stają się bliscy sobie, pomagają sobie nawzajem, podtrzymują stosunki przyjaźni i miłości.
Jak to osiągnąć w świecie, który jest przeciwny podobnym dążeniom? Ta praca nie jest przypisana już nam, a wyższemu światłu.
Ciąg dalszy nastąpi …
Z programu TV na temat „Bojkot Izraela”, 03.06.2015
Opublikowano dnia 13 czerwca 2015
Czas – to wewnętrzny, osobisty, psychologiczny, egoistyczny parametr kiedy odmierzam czas, między tym momentem, kiedy czegoś chcę, do czegoś dążę, a tym, kiedy realizuję to życzenie. Czuję czas zawsze w braku napełnienia.
Gdybym otrzymywał natychmiast, jak bym tylko zapragnął, jeśli pragnienie natychmiast by się realizowało, nie czułbym czasu. To się nazywa, znajdować się powyżej czasu.
Przypuśćmy, jeśli otrzymywanie pragnienia odbywałoby się nieskończoną szybkością, czas dążył ku zeru. Cała nasza natura znajduje się poniżej szybkości światła, a wszystkie procesy zachodzą z ograniczoną prędkością. Dlatego mamy czas. Przecież czas, prędkość i odległość są powiązane ze sobą.
Teoretycznie, jeśli od razu spełniałoby się nasze pragnienie, nie czulibyśmy czasu. Czas – to nawyk, to czysto psychologiczny parametr. O tym już mówi nauka.
W istocie, co jest nam potrzebne, jeśli mówimy o prawdziwym życiu? Wdrożenie prawidłowego zarządzania czasem, który jest nam dany? Musimy wiedzieć, jak osiągnąć działanie szczerego darowania, z pomocą którego podniesiemy się na poziom, na którym nie istnieje czas, przestrzeń i ruch.
Przecież, jeżeli czas jest równy zeru, to nie ma ruchu i nie ma przestrzeni, wszystko znajduje się w tym samym miejscu, punkcie. Taki stan możemy osiągnąć, jeśli zmienimy nasze nastwienie z otrzymywania na obdarzanie.
Z rozmowy o nowym życiu, 22.04.2014
Opublikowano dnia 12 czerwca 2015
W artykule „Ostatnie pokolenie“ ciekawe jest, że Baal HaSulam apeluje nie do swoich uczniów, nie do kabalistów, a do prostych ludzi. Jednak on nie zwraca się do nich z wezwaniem „Podnieśmy się na duchowe stopnie, odkryjemy nowy świat i będziemy latać w niebiosach“.
On zwraca się do nich z pragmatycznego punktu widzenia, porównując ludzkość z pasażerami sunącego do przodu pociągu, który nieubłaganie zbliża się do mostu, lecz zamiast mostu – z przodu jest urwisko. Wtedy on proponuje, co trzeba zrobić, aby nie wpaść w przepaść.
Przy tym jest zauważalne, jak bardzo martwi się on o ludzkość, ponieważ widzi, że ostatecznie ona może zginąć. On mówi o istnieniu programu stworzenia, który tak czy inaczej musi jeszcze zostać wykonany.
Ale zanim doprowadzi ludzi do dobrego stanu, on przeprowadzi ich przez ogromne cierpienia. Tutaj zaś Baal HaSulam proponuje, jak uwolnić od nich ludzkość.
Artykuł „Ostatnie pokolenie“ składa się z poszczególnych zapisów tego wielkiego dzieła, które miał zamiar napisać, ale później zdał sobie sprawę, że to zadanie nie jest dla jego pokolenia.
Naturalnie, nie było mu łatwo. Nie potrafimy sobie wyobrazić wewnętrznego świata człowieka, który odczuwa wszystkich istniejących w świecie, jako swoje dzieci, a nawet jeszcze bliżej, bo kocha ich duchową miłością i rozumie, co ich czeka. Ziemska miłość jest egoistyczna, duchowa miłość jest wyzwolona od własnego „ja“, więc jest miliardy razy silniejsza.
Z programu TV „O naszym życiu“, 18.05.2015
Opublikowano dnia 11 czerwca 2015
Według nauki kabały, zamiast konfliktów, rewolucji i wojen, nastał czas, aby ukształtować dodatkowy system dobrych stosunków społecznych, który rozwiąże węzeł światowych sprzeczności.
Tak więc, kluczowym środekiem jest właściwe zjednoczenie społeczeństwa, które pozwoli, na równi z naszą egoistyczną, negatywną, uruchomić pozytywną siłę jedności zawartą w naturze.
W tym celu trzeba stworzyć powszechny oświatowy system i szkolenia ludzi, doprowadzając do formatu ciągu seminariów okrągłego stołu. Na tych seminariach zaczną się zmieniać – nie przymusowo, ale z własnej woli. Po tym wszystkim, zobaczą, że można stworzyć społeczeństwo nie na negatywnej, egocentrycznej konkurencji, w której zwyciężają najsilniejsi, a na połączeniu.
W zgodnej rodzinie silni nie wykorzystują słabych. Wręcz przeciwnie, między nami panuje miłość i młodsi otrzymują jeszcze więcej troski i uwagi, niż ci, którzy są już w stanie zabezpieczyć się w jakiś sposób.
Zatem, w rodzinie również uruchamiamy dwie siły, ale tam nasza miłość uwarunkowana jest przez samą naturę.
Z drugiej strony, co mamy zrobić w sytuacji, jeżeli stosunki między nami nie są oparte na miłości, a na chciwych, egoistycznych obliczeniach? Jak przekształcić indywidualistyczne, konkurujące społeczeństwo w kochającą rodzinę?
Oczywiście nie presją i naciskiem, a dosłownie drogą specjalnego kształcenia, w ramach którego ludzie odczują faktyczny pożytek z nowych podejść i ujrzą założone w nich powodzenie.
Oprócz tego, należy pamiętać, że naszym rozwojem kieruje Natura i w żadnym razie nie możemy robić co chcemy. Oddając się swoim naturalnym, samolubnym zapałom, sami „rzucimy się w płomienie pożaru.“
Nie, ewolucja ludzkości podporządkowuje się surowym prawom, których my nie wybieraliśmy. W tym, nigdy nie mieliśmy wolnej woli. Od początku Wszechświata i do dnia dzisiejszego, wewnętrzny „silnik“ popycha ewolucję do przodu, niezależnie od naszej woli. Dlatego warto, abyśmy studiowali naturalne procesy i zrozumieli, jak poprawnie dopasować się w ich bieg.
Z programu TV „Decyzja“ ,06.05.2015
Opublikowano dnia 10 czerwca 2015
Czas się skończył
Początek w post‘cie - Prawda o bojkocie Izraela, część 1
Należy zrozumieć, że w taki sposób, wyższe zarządzanie pobudza w narodach negatywne nastawienie do nas, ponieważ z naszej strony nie generujemy niczego pozytywnego.
Musimy stać się „królestwem kapłanów”, „świętym narodem”. Baal HaSulam pisze o tym w artykułach „Darowanie Tory”, „Wzajemne poręczenie” i w innych. To jest nasze powołanie, ale nie wypeniamy go.
Do tej pory proces tworzenia nowoczesnego Izraela został wyczerpany. Nie stworzyliśmy narodu, który swoją strukturą byłby zgodny z pojęciem „naród Izraela.” W rezultacie i państwo nie może nazwać siebie „państwem Izraela”. Kultura i edukacja zupełnie nie odpowiada temu, jak powinno być.
I dlatego, w ostatnich latach, zewnętrzna presja na nas zwiększa się. Nie ma znaczenia przez kogo, czy to przez amerykańskiego prezydenta, premiera Francji, czy Anglii, tej czy innej studenckiej organizacji, czy naszych arabskich sąsiadów w regionie. Co więcej, w ostatnim czasie odczuwamy już presję ze wszystkich stron. Dzisiaj sprawa zmierza w tym kierunku, że ani jeden kraj, ani jeden naród, ani jedna partia nie podniesie głosu za Izraelem.
I to jest wyraźny znak na to, że wyczerpał się interwał czasu, który został nam wydzielony doprawidłowej samoorganizacji, abyśmy stali się tym, czym powinniśmy się stać – „światłem dla narodów”.
A być „światłem dla narodów“ możemy tylko pod warunkiem, jeśli połączymy się między sobą. Ponieważ nasz naród, w odróżnieniu do innych, powstał nie na genetycznej podstawie. Początek dała mu grupa ludzi, zjednoczonych przez ideologię, a nie „biologię“.
Konieczne jest, aby wziąć pod uwagę to, co jest powiedziane w Torze i co mówią kabaliści: mamy specjalne zadanie i musimy prawidłowo je zrealizować. Przede wszystkim dotyczy to narodu Izraela w jego kraju.
Ciąg dalszy nastąpi …
Z programu TV na temat „Bojkot Izraela“, 06.03.2015
Opublikowano dnia 10 czerwca 2015
Światowa wrogość
Na naszych oczach nabiera siły zjawisko na skalę światową: przeciw Izraelowi, faktycznie otwarto nowy front różne organizacje poddają kraj bojkotowi.
Bojkot obejmuje różne sfery, w tym kulturę i gospodarkę. Patronuje nad tym przedsięwzięciemorganizacja BDS (Boycott, Divestment and Sanctions), stworzona specjalnie w tym celu, żeby wywrzeć presję na państwo Izrael.
Kilka świeżych przykładów:
- w Australii grożono zabójstwem właścicieli sklepów, jeśli nadal będą sprzedawali towary przywiezione z Izraela.
- Brytyjskie Stowarzyszenie Dziennikarzy wezwało do bojkotu izraelskich towarów i do nałożenia sankcji na Izrael.
- W Hadze podejmowane są kroki w celu wszczęcia dochodzenia „zbrodni wojennych” Izraela na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy.
- W Ameryce Północnej bojkot inicjowany został przez organizację pracowników pocztowych, uniwersytety i kampusy.
- Stowarzyszenie brytyjskich studentów dołączyło się do „inicjatywy”.
Widzę to zjawisko, jako naturalne i uzasadnione. Ogólna tendencja jest taka, że w końcu wszystkie narody będą przeciwko nam, dlatego, że nie wypełniamy naszego długu wobec świata.
Jak pisze Baal HaSulam, dano nam określony czas na przesiedlenie kraju, żebyśmy mogli wypełnić swoje przeznaczenie. Kabaliści wyjaśniają, że musimy odkryć ludzkości oczy na to, w jakim świecie żyjemy i co jest celem jego istnienia. Nasze zadanie – dać wszystkim przykład zjednoczenia, które pozwoli odkryć wyższą siłę, w połączeniu między nami.
Lecz my nie robimy tego. W rezultacie ludzkość cierpi, nie odkrywając wyższej siły i zamiast tego pogrąża się w ciężkie stany, które następują po sobie i tylko wzmacniają negatyw.
Podświadomie ludzie czują, że jest to spowodowane przez naród Izraela. Dziś oskarżają państwo Izrael, a wcześniej, kiedy go nie było, winę, tak czy inaczej, przypisywano Żydom rozsianym po całym świecie.
Ciąg dalszy nastąpi …
Z programu TV na temat „Bojkot Izraela”, 06.03.2015
Opublikowano dnia 9 czerwca 2015
Bez pozytywnego nacisku społeczeństwa, na każdego z nas, ani jedna rodzina nie będzie mogła żyć normalnie i dobrze. Żyjemy dziś pod ogromną presją opinii publicznej, lecz ona stworzona jest przez nasz egoizm, raz po raz przedzierający się i zderzający nas ze sobą nawzajem.
To powinno stać się państwowym prawem „o obowiązkowej powszechnej edukacji rodziny i dobrych relacjach w społeczeństwie i państwie“.
Komentarz: Lecz ja chcę naprawić przede wszystkim stosunki w swojej własnej rodzinie!
Odpowiedź: To nie zadziała! To nie uda się żadnej rodzinie. Mogą być jakieś czasowe wyjątki, ale w sumie rodzina się rozpadnie, jeśli nie zbudujemy ogólnej atmosfery, która zobowiąże każdą rodzinę do życia w harmonii.
Pytanie: Od czego należy rozpocząć obowiązkową edukację rodziny?
Odpowiedź: Rozpocząć należy badaniami ludzkiej natury, aby zrozumieć jak ona jest samolubna i w jaki sposób możemy poprawić relacje między nami.
Przecież nasz egoizm urósł do tak niepokojących rozmiarów, że nie jesteśmy zdolni umieścić nikogo w swoim obrębie. Każde dziecko stara się zamknąć w swoim pokoju. Skończy się tym, że każdy członek rodziny będzie potrzebował osobnego wejścia do domu, żeby się z nikim nie spotykać.
Pytanie: Co zrobić po pierwszej lekcji edukacji rodziny?
Odpowiedź: Trzeba posadzić wszystkich w kręgu i zacząć budować między nami prawidłowe stosunki. Możemy omówić, jak każdy wyobraża sobie dobrą, zgodną rodzinę: co w niej wymaga wzajemnego udziału i ustępstw? Z każdej życiowej sytuacji można zrobić przedmiot do takiej dyskusji.
Nie będzie sukcesu w żadnej konkretnej rodzinie, dopóki nie poderwiemy całego społeczeństwa.
Przede wszystkim należy edukować ludzi, a już od tego należy przejść do wychowania jednostki, rodziny. Całe społeczeństwo powinno wychowywać się na zasadzie: „Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi, wszyscy jesteśmy braćmi, jak jeden człowiek z jednym sercem“. A kiedy osiągniemy taki stan, każda rodzina wzmocni się pośród ludzi.
Nie ma innej drogi. Próby naprawy świata, szczególnie w swojej rodzinie, z góry skazane są na niepowodzenie. Po prostu trzeba przejść od ogółu do jednostki: „Wszyscy ludzie są przyjaciółmi, wszyscy są braćmi“.
Z rozmowy o nowym życiu, 15.02.2015
Opublikowano dnia 9 czerwca 2015
Pytanie: Kabała jest to tajna nauka czy praktyczne nauczanie?
Odpowiedź: Kabała jest to praktyczna nauka, tajemna dla tych, którzy jej nie studiują, i jawna dla tych, którzy się nią zajmują.
Pytanie: Po co jest potrzebna człowiekowi kabała?
Odpowiedź: Jeżeli człowiek uważa, że jest mu ona niepotrzebna znaczy, nie jest potrzebna lub odwrotnie. A może być jeszcze trzecia opcja: przeczytaj, co to jest, i wtedy zrozumiesz, czy jest ci to potrzebne, czy nie.
Pytanie: Krąg jest to nowa forma studiów?
Odpowiedź: Krąg jest najstarszą formą nauczania ludzi, którzy chcą upodobnić się do Stwórcy. Stosował ją jeszcze Abraham, nauczając swoich zwolenników. Dlatego nauka kabały jest nauczana tylko w tej formie.
Pytanie: Ile istnieje światów?
Odpowiedź: Nieskończona ilość! Dowolny duchowy stan nazywa się „światem”.
Pytanie: Co to jest „drabina pragnień”?
Odpowiedź: Nasze pragnienia cały czas rosną, a my musimy zrobić z nich drabinę, po której będziemy mogli tylko wspinać się i czuć się wznoszącymi.
Z programu TV „Rozmowy z Michaelem Laitmanem”, 13.05.2015
Opublikowano dnia 8 czerwca 2015
Pytanie: Czy możliwe jest osiągnięcie sukcesu bez rywalizacji?
Odpowiedź: Pozytywna rywalizacjia, dobra zazdrość, zawsze są potrzebne: „spójrzcie, jakie oni robią postępy, a ja nie! „Taką zazdrość mają sportowcy w naszym świecie. Ona popycha człowieka do osiągnięć.
W opanowaniu wyższych sił, zazdrość motywuje nas by stać się lepszym, większym, szerszym, współdziałać z otoczeniem, aby poszerzyć swoją duszę łącząc się z innymi, potrafić maksymalnie rozsunąć siebie, podstawić pod wpływ wyższego światła i upodobnić się do niego. Taka rywalizacja jest bardzo przydatna. Jak powiedziano: „Zazdrość mędrców podnosi mądrość.“
Pytanie: Jakie pragnienie jest bardziej naturalne dla dzisiejszego sportowca: żeby jego przeciwnik złamał nogę, czy aby on sam pokazał lepszy wynik?
Odpowiedź: Oczywiście, on chciałby, żeby jego rywale połamali nogi i on nie musiałby z nikim konkurować. Egoizm przecież nie ruszy się z miejsca, jeśli nie będzie miał motywacji, dla której warto byłoby działać. On musi koniecznie mieć jakiś cel, wtedy pobiegnie za nim.
Ponieważ w naszych czasach człowiek jest bardzo egoistyczny i wypróbował już wiele celów, to go bardzo trudno ruszyć z miejsca.
Jest to możliwe tylko pod wpływem otoczenia, które tak wpływałoby na niego, żeby nie mógł usiedzieć na fotelu! W przeciwnym razie nie zrobi ani jednego niepotrzebnego ruchu: kanapa, telewizor, seriale i wszystko.
Z programu TV „Rozmowy z Michaelem Laitmanem“, 13.05.2015
Opublikowano dnia 8 czerwca 2015
Pytanie: Jeśli chcemy rozmawiać z zewnętrzną publicznością o rodzinie, od czego lepiej zacząć rozmowę?
Odpowiedź: Zaleca się rozpocząć rozmowę od wyjaśnienia natury mężczyzny i kobiety, ponieważ to daje jakiąś podstawę. Jednak odkryć ich naturę należy z dystansem. Jest to bardzo poważny temat.
Przede wszystkim konieczne jest, aby wyjaśnić, że rodzina jednak jest zbudowana nie na miłości, ale na szacunku, na wzajemnym uzupełnianiu się, na przyjaźni i wzajemnej pomocy, na dążeniu do zrozumienia drugiej osoby i, co najważniejsze, na wzajemnych ustępstwach.
Prawdziwy związek między mężczyzną i kobietą zbudowany jest na wzajemnych ustępstwach. My w żadnym wypadku nie poprawiamy partnera, nie staramy się mówić o jego wadach, a akceptujemy go takim, jakim jest, i staramy się być dopełnieniem do niego.
Człowiek przedstawia sobą egoistyczną substancję, skierowaną wewnętrznie na korzyść dla siebie. Gdy obok niego znajduje się ktoś inny, a on nie może wykorzystać go dla siebie w każdej minucie, on dosłownie, jakby zostaje naelektryzowany i między nimi zaczynają lecieć iskry, ponieważ drugi jest także egoistą.
Czy możemy w takim przypadku współistnieć pokojowo? Pewien okres życia, dopóki miłość nas oślepia, jesteśmy oszołomieni ze szczęścia, gotowi na wszystko. A kiedy to przechodzi i spadają z oczu łuski, widzę, że żyje obok takiego samego egoisty, jak ja sam. Ale spodziewałem się, że wszystko będzie dla mnie i będzie mi tak przyjemnie i dobrze z moją drugą połówką, i nagle – wszystko na odwrót. Znaczy, że konieczne jest, aby zorganizować to wszystko jakoś inaczej, ale już nie pod wpływem szalonej miłości, która „ogłupiła“ nas, a na trzeźwo, ze zdrowym rozsądkiem.
W jaki sposób dwa białkowe, egoistyczne stworzenia mogą dogadać się ze sobą? Tak stopniowo doprowadzamy ludzi do tego, żeby zaczęli rozmawiać o swoich nieprostych relacjach neutralnie, mówiąc o nich, jak o czystej fizjologii.
Oni powinni konkretnie rozpatrywać nie jakieś rodziny, a wyjaśnić w ogóle, co to jest rodzina, kim jest człowiek, a to pomoże wyjść im z siebie, wyprowadzić na zewnątrz, ponieważ jeśli taki problemem istnieje u każdego – znaczy, że jest to wspólny problem. Zrzucą oni z siebie swoje wewnętrzne napięcie i przejdą do filozofii, mówiąc o ogólnym i objawiając naturę mężczyzny i kobiety.
W czymś są podobni, a w czymś – nie. Podobni w tym, że oboje są egoistami, a niepodobni w tym, że egoizm w każdym z nich wyraża się w różny sposób, w oparciu o ich hormonalny i psychologiczny system.
A potem możemy przejść do kolejnego problemu – problemu małżeństwa. Małżeństwo – jest to związek, a związek – to wzajemne uzupełnienie: ja potrzebuję jej, ona potrzebuje mnie.
Jeśli to zrozumiemy, będzie dla nas jasne, że istotą naszej natury jest otrzymywanie: ja ciągle chcę coś otrzymać od partnera. W taki sposób zaczynamy uczyć ludzi podstaw kabały.
Tutaj nie ma żadnych prowokacji! Chcę mieć czyste ubrania, ugotowany obiad, posprzątane mieszkanie. A moja żona chciałaby widzieć, że w domu jest mężczyzna, mąż, ojciec ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami. Czy to możliwe, aby spełnić wymagania partnera? Czy mamy do tego pragnienie?
Zakładając, że z reguły oboje pracujemy, mamy dzieci, niektóre obowiązki po pracy (bank, sklep i inne problemy), czy możliwe jest obiektywnie wymagać od męża/żony spełnienia wszystkich naszych wymagań?
Jeśli zobaczymy ogromną listę wzajemnych żądań, zrozumiemy, że tak naprawdę nigdy nie znał jeden drugiego. Ja nie zrozumiałem, co ona chce, przecież to nie jest moja natura. Ona nigdy nie powiedziała mi o tym, ale chciała, żebym sam zgadł.
Tak pokazujemy ludziom, że problem rodziny jest w tym, że jesteśmy egoistami: każdy siedzi i czeka, kiedy drugi go zaspokoi, nawet nie mówiąc o tym. Dlatego ona cały czas się dąsa i oczekuje, kiedy partner w końcu ją zrozumie.
Ta droga jest zupełnie niepoprawna. Spróbujmy zacząć nie od tego, żeby zbliżać się do siebie z daleka, zgodnie z listą wymagań: ja ustapiłem – ona ustapiła, ja zrobiłem coś dla niej, ona zrobiła coś dla mnie. Nawet jeśli pokażemy sobie nawzajem nasze listy, wszystko jedno, my ich nie wypełnimy.
Więc zróbmy prościej: zacznijmy ustępować i pobłażać sobie nawzajem, stańmy się nawzajem pomagającymi przyjaciółmi. Ja będę myślał o tym, co by dla niej zrobić, ona pomyśli o tym, co by uczynić dla mnie. Razem zaczynamy grę pod nazwą „metoda wzajemnych ustępstw”. To jest gra, ale my wchodzimy w nią. Każdy myśli, jak dać małżonkowi to, co chciałby teraz ode mnie otrzymać.
Jeśli będziemy wzajemnie współdziałać w takim formacie, to zaczniemy pielęgnować w sobie nawyk do takiego wzajemnego dialogu i w konsekwencji tego pojawi się w nas to, co nazywamy „wzajemną miłością”. To nie jest ten rodzaj miłości, kiedy całowaliśmy się pod gwiazdami, a miłość, która powstaje na podstawie wzajemnych ustępstw. My sami ją tworzymy i wtedy pojawia się nie „on” i „ona”, a wspólne to, co nazywa się rodziną lub parą.
Najważniejszą rzeczą jest to, aby pokazać partnerowi, że pomimo tego, że ja dosłownie kipię od rozdrażnienia i nie zgadzam się z nim, przeprowadzam wysiłek i spokojnie, jak gdyby nic się nie stało, zwracam się do niego.
Ustępstwa są przeprowadzane poprzez wzniesienie się ponad swój egoizm. I nie ukrywam tego, żeby nauczyć partnera, dać mu przykład. A jeśli jeden z małżonków nie może wznieść się ponad siebie, drugi powinien mu pomóc.
Człowiek musi włączyć w sobie przynajmniej dwa obrazy. Jeden obraz – to ja sam w sobie, nienawidzący w danym momencie moją drugą połowę. Z drugiej strony mimo to, ja teraz odnoszę się do niej w prawidłowy sposób, normalnie, pięknie i ona widzi, że ja przezwyciężam siebie.
Powinniśmy grać w to. Nie mamy innego wyjścia, aby uratować rodzinę. Egoizm coraz bardziej rośnie. Nie teraz, to za kilka lat ludzie i tak nie będą w stanie żyć ze sobą. Oni powinni wejść w ten obraz, muszą go przeżyć, żeby pozostała w nich pamięć o nim.
A potem dajemy im zadanie, żeby do następnego dnia nie powiedzieli do siebie ani jednego złego słowa, a tylko uśmiechali się i otrzymywali przyjemność ze swojego wewnętrznego wzniesienia, przeciwstawienia się sobie.
Dlatego, że otrzymują oni przyjemność, po pierwsze, od tego, że powstrzymali się, a po drugie, że przy tym łączą się ze sobą, co daje im dodatkową przyjemność, której nie doświadczyli wcześniej. Innymi słowy, tutaj otrzymują duchowy komponent.
Rodzina – jest to jednostka, która rodzi się ze wzajemnych ustępstw, i w konsekwencji powstaje związek, zwany miłością. Pojawia się to tylko wtedy, gdy rozumiemy, jak powinniśmy się wzajemnie uzupełniać, i próbujemy to wykonać.
Co to znaczy: „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”? Znaczy to, że biorę jej (partnerki)pragnienia i staram się je napełnić. Ona bierze moje pragnienia i próbuje mnie napełnić.
Ale my nie mówimy ludziom o tym, ale po prostu doprowadzamy ich do wzajemnych ustępstw, do działań kabalistycznych w ramach rodziny.
I stopniowo nasza przeszła natura odchodzi gdzieś wewnątrz, a na nią nawarstwiają się nowewzajemne relacje do siebie nawzajem, które stają się naszym wspólnym osiągnięciem,współpracą, rodzinnym bogactwem. To właśnie w tym, wtedy rodzi się miłość. To się nazywa prawdziwa miłość: „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego.”
Z rozmowy o rodzinie, 26.05.2014
Opublikowano dnia 8 czerwca 2015
Opinia: Piramida Maslowa – jest to piramida potrzeb. Jej podstawa – to fizjologiczne potrzeby takie jak jedzenie, sen, itp .. Ponad nimi potrzeba bezpieczeństwa, stabilności, wolności od strachu, trwogi i chaosu w strukturze. Nad nimi potrzeba przynależności i miłości. Nad nimi potrzeba szacunku i uznania.
Szczyt piramidy – potrzeba realizacji. Tylko pojedyncze osobowości osiagają szczyt, osiagają swoją tożsamość, jestestwo. Większość ludzi funkcjonuje na poziomie zaspokajania fizjologicznych potrzeb.
Część ludzkości zaspokaja fizjologiczne potrzeby i potrzeby bezpieczeństwa, to znaczy czuje się sytym, ubranym i zabezpieczonym, druga część oprócz tych potrzeb, zaspokaja potrzebę miłości i przynależności. Istnieje też taka grupa ludzi, która osiąga poziom uznania, pewności, poczucia własnej wartości i użyteczności.
Komentarz: Piramida Baal HaSulama – jest to piramida ziemskich pragnień: jedzenie, seks, rodzina – pragnienia cielesne, i bogactwo, honor, wiedza – pragnienia społeczne. Następnie (powyżej tych pragnień) powstaje pragnienie poznania sensu życia, jego źródła – to pragnienie pojawia się u człowieka z góry, jako przejaw informacyjnego zapisu (reszimo) jego dawnego duchowego stanu.
Ono popycha człowieka do nauczyciela-kabalisty, pod kierownictwem którego, człowiek odkrywa 125 stopni duchowego osiągnięcia, aż do szczytu drabiny, stanu pełnej naprawy (egoizmu) i podobieństwa do wyższej siły.
Opublikowano dnia 8 czerwca 2015
Pytanie: Czy próba niedopuszczenia Izraela do udziału w Mistrzostwach Świata, w piłce nożnej jest również grą wyższej siły z nami?
Odpowiedź: Oczywiście. I ta wyższa siła gra właśnie z Izraelem. Ona chce, abyśmy zaczęli patrzeć na życie poważnie i odkryli jej tajemnicę.
Wyższa siła nastawi cały świat przeciwko Izraelowi. Nasza sytuacja stanie się coraz gorsza, dopóki nie uświadomimy sobie, że dysponujemy wolnością wyboru i możliwością, aby przynieść dobro sobie i całemu światu.
Świat oczekuje tego od nas. Nie przez przypadek wszyscy są tak nastawieni przeciw Izraelowi. To wyższa siła nastraja wszystkie narody przeciwko Żydom, stawiając nas w bardzo trudnej sytuacji.
I tutaj odkrywa się nauka kabały, która wyjaśnia, że tak powinno być, dopóki nie odkryjemytajemnicy życia. Wtedy zrozumiemy, dlaczego cały świat nie lubi Żydów, i co Żydzi powinni z tym zrobić, jak rozwiązać ten problem.
Pytanie: Być może ta próba bojkotu drużyny piłkarskiej to dopiero początek i my wciągamy się w wojnę o nasze przetrwanie przeciw ogromnym siłom?
Odpowiedź: Prowadzimy wojnę nie przeciwko ogromnym siłom, a przeciwko jednej wyższej sile. Baal HaSulam pisze w przedmowie do Księgi Zohar, że wszystkie nieszczęścia na świecie są spowodowane przez naród Izraela niewykonującego swojej misji.
Kiedy pierwszy raz usłyszałem o tym, było mi bardzo trudno to przyjąć. Ale co można zrobić, jeśli to jest prawda. My nie możemy ukryć się przed tym, ponieważ jesteśmy zobowiązani do rozwiązania tego problemu.
W przeciwnym razie świat będzie pogrążać się w coraz większą ciemność. Nawet nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, do czego może dojść nasz świat. 20-30 lat temu nikt nie pomyślałby, że świat znajdzie się w takim kryzysie i ciemności, i że będzie w nim tak wiele okrucieństwa, wojen, narkotyków.
Naród Izraela jest zobowiązany przynieść światło narodom świata, dlatego musimy odkryć się dla wyższego światła, żeby przez nas, jakby przez rurę, przez to przejście, przez „królestwo kapłanów” światło wylało się na świat. I wtedy świat się uspokoi.
Z programu radiowego 103FM, 31.05.2015
Opublikowano dnia 4 czerwca 2015
Pytanie: Dlaczego w naszych czasach ludzie są rozczarowani religiami?
Odpowiedź: Człowiek odkrywa, że żadna religia nie może dać mu napełnienia. Ponieważ wszystkie religie powstały dzięki temu, że naród Izraela spadł z wysokości miłości do bliźniego w bezprzyczynową nienawiść, tracąc cały związek z wyższą siłą natury.
W odpowiedzi na panującą ciemność, ludzkość rozwinęła religie: najpierw judaizm, następnie chrześcijaństwo, a potem islam. Te religie pojawiły się nie w przypadkowy sposób, a każda z nich posiada swoje korzenie. Chrześcijaństwo odnosi się do lewej linii, islam do prawej linii, a judaizm do środkowej linii.
Właśnie w taki sposób odnoszą się one do duchowych korzeni, ponieważ wszystko w naszym materialnym świecie pochodzi z duchowych korzeni. Powiedziano: „Nie ma źdźbła trawy poniżej, nad którym nie stałby anioł na górze, potrząsał nią i kazał jej rosnąć“. Dlatego wszystkie zjawiska w naszym świecie wynikają z wyższego świata, w naszym świecie nie ma niczego nowego.
Religia przeznaczona jest, aby dać człowiekowi jakiś obraz wyższej siły w warunkach, kiedy on nie jest tego świadomy i nie rozumie. To pomaga człowiekowi badać swoją naturę.
Religie dały impuls do rozwoju filozofii i nauki. Najpierw nauka rozwijała się poprzez religijnych ludzi i po kilkuset latach oddzieliła się od religii i stała się dostępna dla każdego.
Z rozmowy o nowym życiu, 07.05.2015
Opublikowano dnia 4 czerwca 2015
Wiadomość: Francja przeznacza 100 mln euro na walkę z rasizmem i antysemityzmem. Zostało to ogłoszone przez premiera Manuel Valls. „Rasizm, antysemityzm, nienawiść do muzułmanów, obcych ludzi i homofobia niewyobrażalnie rosną” – powiedział.
Konieczne jest, aby uczynić rasizm i antysemityzm okolicznościami obciążającymi w jakichkolwiek przestępstwach. Konieczne jest stworzenie organu państwowego, który będzie kontrolował język nienawiści w Internecie, przeprowadzał edukacyjne działania w szkołach.
Komentarz: Przejawy nienawiści zmuszą nas do walki z tym zjawiskiem, ale bez skutku. Ponieważ celem nie jest likwidacja nienawiści, bo jej nie wykorzenisz, a tworzenie nad nią szacunku, dobrych wzajemnych relacji, jedności, aż do osiagnięcia miłości – według zasady „Całe zło zostanie pokryte milością“.
Zło nie zniknie, a zostanie pokonane jeszcze większym niż ono połączeniem. Taką postawę buduje się stopniowo, wspólnie, za pomocą wyższego swiatła Or Makif (otaczające swiatło). Kabała wyjaśnia, jak to zrealizować. Wszystkie inne próby poniosą klęskę…
Opublikowano dnia 4 czerwca 2015
Pytanie: W jaki sposób dusza zarządza fizycznym ciałem?
Odpowiedź: Nie ma żadnego związku duszy z fizycznym ciałem. Ciało istnieje samo w sobie. Tylko jeśli człowiek nabywa duszę, odkrywa się jemu wizja wyższego świata.
Zaczyna on czuć nie tylko tą rzeczywistość, którą postrzega w swoim ego, dla własnych korzyści i dlatego widzi nasz maleńki, ograniczony świat.
On wychodzi ze swojego ego w miłość do bliźniego i przed nim odkrywają się horyzonty, zaczyna widzieć razem z naszym światem również wyższy świat. Jego postrzeganie rozszerza się, zaczyna widzieć całe stworzenie w głębi, dostrzegać związki między wszystkim istniejącym, cały wszechświat.
Wyższy świat – jest to system wyższego zarządzania, uruchamiający cały nasz świat. Celem tego systemu – jest podniesienie wszystkich żyjących w naszym świecie na poziom duszy, aby wszyscy zajmowali się wzajemnym obdarzaniem – zamiast tego, że teraz każdy chce coś wyrwać, otrzymać dla siebie. Przyjdzie nam pracować w inny sposób – we wzajemnym obdarzaniu siebie.
Wszyscy będą musieli to osiągnąć, prędzej czy później. Jeśli będziemy opóźniać się z naprawą,to otrzymamy ciosy, od całego naszego życia. A jeśli z pomocą nauki kabały zaczniemy się zmieniać, naprawiając siebie, to będziemy godni życia, w którym zobaczymy świat, od końca do końca.
Z programu radiowego 103FM, 10.05.2015
Opublikowano dnia 3 czerwca 2015
Pytanie: Nie jestem Żydem z urodzenia. Czy będę w stanie zrozumieć mądrość kabały? Przypuszczam, że w miarę zbliżania się do światła, zacznę stawać się Żydem. W sensie duchowym oczywiście. Ale to tylko przypuszczenie.
Odpowiedź: Masz rację, Żydem nazywa się ten, kto dąży do przejścia (w swoich uczuciach) w wyższy świat (wyższy – dlatego że nie opiera się na właściwości otrzymywania, egoizmie, a na właściwości oddawać). „Przejście” po hebrajsku brzmi - ewer, laawor, awara – stąd i słowo „jewrej” (Żyd).
Jechudi pochodzi – od słowa ichud, jedność. Izrael – od słowa „jaszar el“ – skierowany na Stwórcę. Wszystko zależy tylko od kierunku ludzkich dążeń. Żydzi to nie jest naród, lecz ideologiczna grupa ludzi. Dlatego Żydem może być każdy.
Opublikowano dnia 1 czerwca 2015
Pytanie: Dzisiaj, kabała stała się modną nauką. Jej zwolennikami stają się takie popularne osobowości, jak Madonna. Przeszkadza, czy pomaga to Pana globalnemu celowi, dołączenia człowieka do duchowej natury?
Odpowiedź: Z jednej strony to zwraca uwagę ludzi na kabałę, zaczynają oni czytać i interesować się nią. Ale Madonna i wszyscy inni – nie są tymi, którzy faktycznie zajmują się kabałą.
Nic nie można zrobić – tak rozwija się ludzkość. Kiedy ona wchodzi w wielki duchowy system, nie może od razu zrozumieć i uświadomić sobie, co to jest. Dlatego ludzie podchodzą do tej kwestii z różnych punktów widzenia.
Nawet ci uczniowie, którzy przychodzą do nas na zajęcia, w przeciągu sześciu miesięcy, lub dłużej nie rozumieją, gdzie się znajdują. Można ich porównać do studentów fizyki kwantowej, którzy są na początku studiów.
Człowiek nie może od razu wejść w nowy wymiar, dlatego w kabale potrzebny jest okres adaptacji.
Pytanie: Czy pomagają Panu gwiazdy?
Odpowiedź: To nie zależy od gwiazd, ale od potrzeby człowieka.
Do kabały przychodzą ludzie, u których pytanie o sens życia jest bardzo poważne: „Dlaczego żyję?!”. Jeśli to pytanie płonie wewnątrz człowieka, czuje on bezsens swojego istnienia i nie może się z tym pogodzić, to w końcu przyjdzie do nas.
Jeśli pytanie o sens życia zaspokaja, poprzez jedzenie, seks, rodzinę, bogactwo, wiedzę itp., wtedy utyka, gdzieś na tych poziomach zadowolenia, spełnienia. To nie jest ani dobre, ani złe. Po prostu człowiek znajduje się na razie, na takim poziomie rozwoju. Być może, że przyciąga go nauka.
Ja sam przez jakiś czas szukałem sensu życia najpierw w nauce, następnie w religii i nie znalazłem go w nich. A kiedy stało się to już nie do zniesienia, poradzono mi poszukać kabalistów. Przez cztery lata szukałem swojego nauczyciela i gdy znalazłem, zrozumiałem, że to jest już moje.
Z konferencji prasowej z dziennikarzami, 11.03.2015
Opublikowano dnia 31 maja 2015
Opinia: Świat stoi u progu nowego ładu społeczno-gospodarczego. Rośnie wydajność i nadprodukcja. Przełom nastąpi wtedy, gdy prace wymagające dzisiaj udziału człowieka będzie można zastąpić maszynami – od budowniczego do kelnera i sprzątacza.
Ludzie przestaną potrzebować siebie wzajemnie. Człowiek utraci możliwość sprzedaży swojej pracy, zostawszy tylko potencjalnym konsumentem.
Miliardy ludzi straci możliwość zaproponowania sobie czegoś nawzajem – totalna bezużyteczność. Miliardy niepotrzebnych sobie i systemowi ludzi, szukających wyżywienia i socjalizacji. Globalnym narzędziem będzie regulacja populacji lub wojny dla pochłonięcia zbędnej ludności. Alternatywnym wariantem przyszłości może być system bez „utylizacji zbędnych” ludzi.
Komentarz: Następny system społeczny będzie integralny i będzie opierał się na całkowitej dobrowolności i równości relacji na podobieństwo struktury wyższego zarządzania na świecie. Znajomość budowy i funkcjonowania tego społecznego systemu otrzymamy z praktycznego opanowania nauki kabały.
Opublikowano dnia 30 maja 2015
Skąpy język polityków
Pytanie: Czy moglibyśmy zwrócić się ze swoim przesłaniem do światowych liderów i zademonstrować im ekonomiczną korzyść ze społecznego połączenia?
Czy możemy udowodnić politykom, że społeczna reforma, skierowana na zjednoczenie społeczeństwa, pozwoli z powodzeniem realizować inne przedsięwzięcia, które w przeciwnym razie mogą doprowadzić tylko do nowych porażek?
Odpowiedź: Sądzę, że to wystarczy, jeżeli oni zapewnią nam możliwość tworzenia systemówpozapolitycznego połączenia narodu. Przecież do tego niezdolny jest żaden rząd.
Pytanie: W interesie władzy jest takie połączenie?
Odpowiedź: Tak, jeżeli ono przebiega dobrze i gładko, nie zagrażając górze. Przecież w połączonym społeczeństwie cichną emocje, spada przemoc, gasną konflikty.
Pytanie: Dlaczego władze nie pracują w tym kierunku?
Odpowiedź: Byłoby inaczej, jeśli liderzy słuchaliby mądrości kabały i rozumieli mechanizmywydarzeń. Jednak ich wizja sytuacji jest jeszcze bardziej zniekształcona niż u ekonomistów. Ekonomista podąża za swoimi teoriami i pojęciami, a jeśli one nie działają, znajduje inne. Z drugiej strony, ludzie kierujący krajem – każdym krajem – mają ograniczony zasób środków: pieniądze i struktury siłowe. Na takiej samej podstawie powstają ich wewnętrzne wzajemne stosunki.
Innego języka politycy nie rozumieją, taka jest ich istota? To dzięki siłowym konfrontacjom oni pną się w górę – i w związku z tym, najbardziej bezwzględny okazuje się najwyżej. Są to prawa egoistycznego społeczeństwa.
Nie rewolucja, a transformacja
Pytanie: Kto dokładnie zacznie łączyć się? Skąd w zasadzie zacznie się proces: z dołu czy z góry?
Odpowiedź: Przede wszystkim, ten proces nie zacznie się pod presją z tej lub innej strony. Ucząc się metody połączenia, ludzie zrozumieją, jak trzeba naprawiać wzajemne stosunki.
Niech ich na początku będzie niewielu – powiedzmy, dziesięć procent, następnie piętnaście, dwadzieścia – ale to zmieni oblicze kraju.“Podwodne prądy“ wpłyną na wszystkich pozostałych. Przecież jesteśmy wzajemnie związani w ogólnym integralnym systemie, i zmieniając samego siebie, nieuchronnie zmienimy ciebie.
Jeśli my naprawdę uczymy się połączenia przez większą część dnia, to generujemy potężną siłę, która wpływa na kraj, dając mu nową podstawę, nowy duch. Można go będzie poczuć wszędzie: nagle, na oczach wszystkich, pojawią się ludzie czujący się połączonymi z każdym.
W ten sposób będziemy mieć wpływ na klasę średnią i na wyższe szczeble.
Faktyczna korzyść
Pytanie: Są kluczowe postacie, które znajdują się na czele organów regulujących, środków komunikacji i innych instytutów, określających nastroje w kraju.
Czym możemy ich jeszcze zainteresować, oprócz ogólnego spokoju? Czy mamy jeszcze jakieś obietnice – ekonomiczne, społeczne?
Odpowiedź: Oczywiście. Możemy pokazać kierownictwu i ekonomistom w kraju rzeczywiste cyfry – obliczenia zysku, które uzyska państwo, jeżeli dziesięć albo dwadzieścia procent ludności zbuduje między sobą sieć dobrych stosunków.
Spowoduje to zmniejszenie wydatków rządowych, uderzy w czarny rynek, wzmocni instytucję rodziny, zmniejszy liczbę przypadków wymagających zaangażowania władz i policji… Tak, mówimy o dużych oszczędnościach środków i zasobów.
A co najważniejsze, osiągniemy stan równowagi. Cały sektor w kraju będzie zadowolony ze swojego życia – nie w sondażach, ale naprawdę. W przeciwnym razie będziemy musieli wydać znacznie więcej, aby utrzymać przynajmniej podstawowy poziom zadowolenia mieszkańców.
Z programu TV „Decyzja“, 06.05.2015
Opublikowano dnia 30 maja 2015
Artykuł mojego ucznia M. Brusztejna
Żydzi są zamieszani we wszystkie problemy świata. Przynajmniej wierzy w to wielu użytkowników licznych zasobów Internetu. Nie ma sensu, aby wdawać się w szczegóły, tym bardziej, że lista tzw. „żydowskich grzechów“ nie ma ani początku, ani końca.
O żydowskich osiągnięciach, mówi się mniej, i przy tym często i z nieudawanym entuzjazmem są one kwestionowane.
Ten artykuł poświęcony jest jednemu znanemu osiągnięciu, do autorstwa którego na razie nikt, oprócz samych Żydów, nie pretenduje …
To osiągnięcie, a dokładniej zdarzenie, wymieniane w związku z corocznym świętem Szawuot. Jak wiadomo, święto to jest poświęcone darowaniu żydowskiemu narodowi Tory, które miało miejsce po wyjściu z Egiptu.
To zdarzenie jest odzwierciedlone w licznych żydowskich i nieżydowskich źródłach. Kolorowo, z mnóstwem szczegółów, jest opisane w literaturze i przedstawiane w filmach.
Szczególną uwagę zwraca się na punkt kulminacyjny wydarzenia – wspinaczkę Mojżesza, przywódcy żydowskiego narodu, na górę Synaj i otrzymanie tam Tory. Niestety, o tym, co się stało dosłownie przed samym otrzymaniem Tory, zazwyczaj mówi się mimochodem, nie zwracając na to zbytniej uwagi. A właśnie wtedy nastąpił istny cud, w dodatku stworzony rękami ludzi…
Napisano, że 600.000 ludzi okrążyło górę Synaj i że przyjęli oni na siebie prawo wzajemnego poręczenia. Na pierwszy rzut oka nic specjalnego, ale mówimy tu o niesamowitym wydarzeniu,które nie miało i nie ma precedensu w historii świata!
Czy możecie sobie wyobrazić, że nie to że więcej niz pół miliona ludzi, a chociażby dziesięć osób poszłoby dziś na to, na co poszli wtedy Żydzi? Banalna fraza, że na dwóch Żydów istnieją trzy opinie, jest kolejnym na to dowodem.
Ludzie w różnym wieku, różnego statusu społecznego, różnych interesów – jak oni to osiągneli? Co sprawiło, a może przekonało ich, aby zgodzić się na wzajemne poręczenie?
W każdym razie żadne konwencjonalne wyjaśnienie nie jest tu wystarczające.
Spróbujmy przyciągnąć na pomoc naukę kabały …
Nauka kabały wyjaśnia, że informacje zawarte w Torze, można przekazać na wiele różnych sposobów, w tym poprzez opisanie doznań doświadczonych zarówno przez jednostkę, jak i społeczeństwo, jako całość.
W takim opisie nazwę góry Synaj asocjuje się ze słowem „sina”, co w języku hebrajskim oznacza „nienawiść”. Słowo „góra” (po hebrajsku – ar) ze słowem „irurim” oznacza zaprzeczenia, sprzeciw. Mosze(Mojżesz) pochodzi od czasownika „limszot” – co znaczy wyciągać.
Mówiąc prościej, kabała wyjaśnia, że wzajemna nienawiść – jest to zjawisko naturalne i co więcej – do przewidzenia. Zapobiec temu zjawisku jest niemożliwe, jednak sposób na rozwiązanie tego problemu istnieje. Nie wchodząc w szczegóły, powiemy o jego istocie.
Problemu nie można rozwiązać bezpośrednio. Nad problemem, jak mówią kabaliści, należy się podnieść, aby rozwiązać go na innym, wyższym poziomie. Zrobić to można tylko za pomocą specjalnej metody.
Nawiasem mówiąc, właśnie tak wygląda opisana w Torze, nieoczekiwana, niewiadomo czym spowodowana, jednomyślna decyzja 600.000 osób poręczających za siebie wzajemnie, by stać się, jak jeden człowiek, z jednym sercem!
„… Kiedy połączyli się w jeden naród i stali się, jak jeden człowiek, z jednym sercem, to tylko wtedy stali się godni otrzymania Tory”. Baal HaSulam (1884-1954) – słynny kabalista. Z artykułu „Wzajemne poręczenie”.
Można oczywiście powiedzieć, że wtedy ludzie znajdowali się w sytuacji bez wyjścia. Pustynia, pragnienie, głód i na koniec wrogowie, przeprowadzający wielokrotne najazdy na obóz Żydów, zmusiły ich do podjęcia tego kroku.
Jednak nasze doświadczenie życiowe, tak jak i doświadczenie ostatnichpokoleń mówi, że zgodzić się na coś, nie w słowach, ale w czynach, jak mówią w sercu, nie jest możliwe, a zwłaszcza jeśli chodzi o setki tysięcy ludzi.
Stan naszego pokolenia jest szczególny. To, co kiedyś dotyczyło tylko jednego narodu, dziś już odnosi się praktycznie do całej ludzkości. Pomimo zapewnień ze strony przywódców wszystkich stopni, wszyscy już rozumieją, że ludzkość, jako społeczność znajduje się w impasie.
Można mówić długo o zniekształceniu i wypaczeniu wartości etycznych i społecznych, o upadku rodziny, o narkomanii, finansowych kryzysach, wojnach i wielu innych. Ostatecznie wszystko to koncentruje się na relacji pomiędzy ludźmi …
I politycy, i zwykli ludzie zdają sobie sprawę, że niemożliwe jest rozwiązać ani jednego poważnego problemu bronią i umowami rządowymi. Z drugiej strony, nadal budujemy nowe czołgi i obronne kompleksy rakietowe i nie szukamy sposobów, aby ustanowić właściwe stosunki międzyludzkie.
Nawiasem mówiąc, kabaliści twierdzą, że znają metodę osiągnięcia wzajemnego poręczenia i oferują wszystkim pragnącym, aby jej doświadczyć na sobie, w połączeniu, przy „okrągłych stołach…”
Opublikowano dnia 29 maja 2015
Opinia: Najnowsze dowody na poparcie istnienia Boga (wyższej zarządzającej siły) przedstawiła sama nauka. Znaczenie czterech fundamentalnych, wzajemnych oddziaływań przyrody: grawitacyjnego, elektromagnetycznego, silnego i słabego jądrowego, wzajemnego oddziaływania – zostały ustalone w mniej niż jedną milionową sekundy, po „Wielkim Wybuchu”.
Gdyby zmienić choć jedną wartość, to wszechświat nie mógłby istnieć. Wszechświat jest największym cudem. Ten cud wskazuje na istnienie Wyższego Umysłu – kogoś oprócz samego wszechświata.
Komentarz: Na ten temat istnieje już wiele artykułów. Doszliśmy do logicznego wniosku o konieczności uzasadnienia istnienia ponadnaturalnego rozumu (zamysłu). Ale na tym nauka zatrzymuje się – napotykając na niewidoczną ścianę. Ponieważ przeniknąć przez nią z naszymi danymi jest niemożliwe, a zmienić swoją naturę nie jesteśmy w stanie.
Nauka kabały wyjaśnia nam, jak to można zrobić – jak uzyskać właściwości ponadziemskiego świata i dzięki tym nowo-uzyskanym właściwościom przeniknąć „tam“.
Opublikowano dnia 29 maja 2015
Pytanie: W Torze istnieje wiele opowieści o tym, jak sny wpływają na całe życie człowieka. Na przykład, Jakub zobaczył we śnie drabinę, prowadzącą do nieba, po której opuszczali się i wznosili aniołowie.
A Józef rozszyfrował sen Faraona i jego ministrów, i ostrzegł o zbliżającym się głodzie w Egipcie. Skąd mieli oni taką zdolność przewidywania przyszłości i nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich ludzi, żyjących w tamtych czasach?
Odpowiedź: Wszyscy ludzie, podobni do Jakuba, którzy trzymają się „środkowej linii”, posiadają takie zdolności. Środkowa linia – jest to umiejętność korzystania z dwóch sił natury: siły dobra i siły zła, egoizmu, budując z nich prawidłowe połączenie. To połączenie nazywa się środkową linią.
Tacy ludzie posiadają zdolność zmiany przeznaczenia: życia całego społeczeństwa, a w szczególności swojego własnego. Tak się stało z Jakubem, w wyniku czego wzniósł się on z poziomu Jakuba (z małego stanu) na stopień Izrael (dużego stanu). Następnie podobna historia z interpretacją snów wydarzyła się Józefowi.
Najważniejsze – to nie zobaczyć sen, a odszyfrować go i znaleźć rozwiązanie. Józef sam nie widział snów, a wyjaśniał sny innych: sny Ministrów, a następnie Faraona. A wszystko to dlatego, że trzymał się środkowej linii i poprzez nią mógł zobaczyć wszystkie wynikające z tego procesuskutki.
Ale musimy zrozumieć, że Tora nie mówi o materialnych wydarzeniach – nie o tym, jak jakiemuś ministrowi przyśnił się sen, a potem przyszedł Żyd i odgadł, jakie wydarzenia ten sen zapowiada. Mowa jest o duchowych kategoriach. Tora nie mówi o tym, co dzieje się w tym świecie, o czyichświzjach w czasie snu.
Tora mówi o wznoszeniu się po stopniach duchowej drabiny na miarę rozwoju człowieka i jego zbliżania się do Stwórcy. Człowiek, „Adam” oznacza „podobny” (dome) do Stwórcy. Cała Tora wyjaśnia, jak osiągnąć całkowite podobieństwo z wyższą siłą. Człowiek zajmujący się takim samorozwojem nazywa się Izrael (jaszar-el), to jest idący „prosto do Stwórcy”.
W sensie duchowym, sen jest to przejście ze stanu, w stan, ze stopnia, na stopień. Podobnie, jak w samochodzie dla przełączenia w skrzyni biegów z pierwszego biegu na drugi trzeba przejść przez neutralny bieg. Taki „neutralny bieg” – jest to sen.
Jeśli chcemy z pracy na drugim biegu przejść na trzeci, to musimy od nowa powrócić do neutralnego biegu, w sen. Stamtąd można już przejść do trzeciego biegu.
Pomiędzy stopniami, roboczymi biegami, potrzebny jest stan, który wiąże poprzedni aktywny stan z następnym. W skrzyni biegów silnika on nazywa się neutralnym, a w ludzkim życiu nazywa się nocą, snem, zniknięciem wewnętrznej energii.
We śnie tracimy całe napełnienie, które otrzymaliśmy w poprzedni dzień, i w ten sposób przygotowujemy się do jutrzejszego dnia. Wszystko to odnosi się do procesu rozwoju człowieka, za każdym razem podnoszącego się na coraz wyższy poziom świadomości. Między wzniesieniami przeżywa on stan zwany snem.
We śnie podsumowuje on całą otrzymaną wcześniej informację i ze względu na fakt, że teraz ją rozumie i czuje, odkrywa w sobie nowe narzędzia, przygotowując się do jutrzejszego dnia.
Z rozmowy o nowym życiu, 11.01.2015
Opublikowano dnia 29 maja 2015
Pytanie: Co takiego przedstawia Biblia? Nie znalazłem w niej nic nadprzyrodzonego. Chociaż pomysł księgi jest oryginalny!
Odpowiedź: Ta księga nie potrzebuje czyjejkolwiek aprobaty. Jej bohaterem jest Stwórca. Jej tematem jest warunek zbliżenia człowieka do Stwórcy, co oznacza jego wyjście w wyższą przestrzeń. Nie po śmierci, a w tym życiu, tylko po osiągnięciu chociażby minimalnego podobieństwa do Stwórcy.
Realizuje się to wyjście w wyższą przestrzeń zmysłami, a fizycznie człowiek kontynuuje istnienie w naszym świecie. Przestrzeń rozszerza się.
Na miarę realizacji w człowieku warunku „miłości do innych“, staje się on przez to podobny do Stwórcy, odkrywa w tej mierze Stwórcę. W rezultacie postrzeganie świata kardynalnie się zmienia, uświadamia się jego wielowarstwowość, nieskończoność, ponadczasowość.
Opublikowano dnia 29 maja 2015
Opinia: W ostatnich tygodniach byliśmy świadkami kilku wykroczeń, które można tłumaczyć tylko szaleństwem: niemiecki pilot samobójca; mediolański przedsiębiorca dokonujący rozstrzeliwania w pałacu Wymiaru Sprawiedliwości; pilot dokonujący strzelaniny u siebie w domu; policjanci urządzający masakrę – wszyscy na chwilę przed wydarzeniem wydawali się być zupełnie normalnymi ludźmi. Jakie szaleństwo w nich wstąpiło?
W każdym człowieku istnieje pewna ilość szaleństwa. Czasami ono zawładnie nim, przejawiając się nie w agresji, a w bardziej produktywnych formach – takich ludzi zazwyczaj nazywamy geniuszami, prorokami.
Prawdopodobnie i bandyci z islamskiego państwa, w określonych przedziałach swojego codziennego życia – to wierni mężowie i kochający ojcowie.
Mają stałą pensję, darmową stołówkę, wstają o 8 rano, żona przygotowuje im jajecznicę z kanapkami i oni idą rozstrzeliwać setki dzieci. Najokrutniejszy zabójca, jeśli posłuchać jego matki, jeszcze do wczoraj był wzorowym chłopcem, czasami bywał smutny.
Jeśli tak, to czy powinniśmy żyć w ciągłym strachu, obawiając się, że w każdej chwili nasz mąż lub żona, syn lub córka, sąsiad albo najlepszy przyjaciel nagle złapie siekierę i rozłupie nam czaszkę lub doda arszeniku do zupy?
W takim wypadku staniemy się paranoikami, trzymającymi stale ochronę. Żeby przetrwać, trzeba przynajmniej do kogoś mieć zaufanie. Pozostaje pogodzić się z tym, iż absolutne zaufanie nie istnieje…
Komentarz: W wyniku naszego szalonego zachowania, dojdziemy do wniosku, że wyłącznie poręczenie w kręgach może podtrzymać człowieka w życzliwych zamiarach do wszystkich. Tylko pozytywny wpływ właściwego środowiska na każdego z nas zdolny jest zrobić z każdego z nas wiernego członka społeczeństwa.
W przeciwnym razie, wszyscy stopniowo oszalejemy – nawet względne odizolowanie od siebie (mieszkanie oddzielne, rozwód, itd) nie pomoże pohamować niekontrolowanego zachowania.
Opublikowano dnia 29 maja 2015
Pytanie: Jak to jest, że trzy największe religie, mające tyle rozbieżności pomiędzy sobą, zgadzają się w tym, że Jerozolima – jest to święte miasto?
Odpowiedź: Wszystkie trzy religie światowe połączone są z Abrahamem i z tym, że nauka kabała znalazła się w ukryciu. Około dwóch tysięcy lat temu, po zburzeniu Drugiej Świątyni, lud Izraela spadł z poziomu duchowego, na którym dotąd się znajdował, i z miłości braterskiej popadł w bezpodstawną nienawiść.
Wszystko, co dotąd Żydzi wynieśli ze świętych kabalistycznych ksiąg, przeobraziło się w judaizm okresu wygnania. Tak rozwinął się judaizm, po nim chrześcijaństwo, a następnie islam. Wszystkie te religie powstały dlatego, że naród Izraela stracił swoją duchowość.
I chrześcijaństwo, i islam zapożyczyły z judaizmu jego symbole i dlatego Jerozolima stała się dla nich świętym miastem. Wszyscy czują, że w tym mieście jest coś szczególnego: żydzi, muzułmanie, jak i chrześcijanie, ponieważ taką postawę wpojono człowiekowi już w dzieciństwie.
Jednak, jedną rzeczą jest przypisywanie świętości kamieniom, a inna sprawa zbudować Jerozolimę w swoim sercu. Jerozolima oznacza „doskonałe miasto“ – to właściwość, w której człowiek odkrywa Stwórcę. Wyższa siła obdarzania i miłości objawia się na ziemi Izraela, w Jerozolimie.
Serce – to wszystkie pragnienia człowieka. Odkryć Stwórcę to znaczy osiągnąć takie naprawione właściwości, które pozwalają mi dawać z siebie wszystko, wszystkim. Jeśli opuszczam swój egoizm i zaczynam kochać bliźniego swego, jak siebie samego, to ujawniam w tym dążeniu ziemię Izraela („Yashar-El“- czyli prosto do Stwórcy), doskonałe miasto Jerozolimę – moje naprawione właściwości oddawania, a w nich Świątynię i Stwórcę, łącząc się z Nim.
Wszyscy w sumie starają się osiągnąć to prawdziwe pojęcie „Jerozolima“, tylko nie wiedzą, co za nim się ukrywa. Wszyscy ludzie są zobowiązani przejść przez taki proces wewnętrznej budowy siebie, bez względu na wyznawaną religię.
Przecież wszyscy wyszliśmy z Babilonu. Część przyłączyła się do Abrahama i poszła z nim, a część Babilończyków nie była jeszcze na to gotowa. Ale w sumie wszyscy powinni dojść do tego, jak jest napisane: „Wszyscy poznają mnie – od małego do wielkiego“, i „Mój dom będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów, zbiorą się w nim wszystkie narody świata“.
W związku z tym, Jerozolima jest w centrum ogólnej uwagi, ponieważ wszystkie narody powinny zebrać się w niej – nie w sensie fizycznym a w duchowym. Religie jedynie przygotowują ludzkość tylko do tego stopnia, na którym jesteśmy teraz – dojść do odkrycia Stwórcy.
Pytanie: Jak będzie wyglądał nasz świat, kiedy każdy człowiek zbuduje Jerozolimę w sobie?
Odpowiedź: Wszyscy ludzie będą braćmi. Pojęcie „Jerozolima“ oznacza, że wszyscy jesteśmy wzajemnie połączeni i zostajemy braćmi, jak jeden człowiek z jednym sercem. Ten stan nosi nazwę „doskonałe miasto“.
Pytanie: W tym przypadku już jest nieważne, jaką religię kto wyznaje?
Odpowiedź: Wtedy nie będzie żadnych religii, wszystkie znikną, zostaną zastąpione wiedzą Stwórcy, jak powiedziano „Poznaj Stwórcę swego“.
Z rozmowy na temat nowego życia, 07.05.2015
Opublikowano dnia 27 maja 2015
Jeśli staramy się połączyć, okazuje się, że nasza natura jest absolutnym złem, pełnym egoizmem, działającym tylko na swoją korzyść i kosztem bliźniego. Nawet jeśli myślimy, że działamy z jakiś dobrych pobudek w stosunku do innych, to w końcu okazuje się to, także ukrytym egoizmem.
Z pomocą światła powracającego do źródła, stopniowo odkrywamy swoje egoistyczne właściwości, od najlżejszych do coraz cięższych, i naprawiamy je. W ten sposób nasze złe egoistyczne pragnienie w miarę wzrostu dzieli się na 49 poziomów.
Specjalnymi działaniami przyciągamy do siebie światło, specjalną siłę natury, która naprawia nasze egoistyczne właściwości. Nie wiemy, w jaki sposób światło pracuje nad nami, my tylko obserwujemy wynik jego wpływu, to jest zmiany w sobie.
Odkrywamy w sobie 49 stopni egoistycznego pragnienia i przekształcamy je w 49 stopni wzniesienia w kierunku obdarzania i miłość do bliźniego. Ale najważniejsze, aby naprawić wewnątrz siebie pierwsze 33 stopnie. Ponieważ zgodnie z obliczeniami, jeśli naprawimy się do 33-go stopnia włącznie, to pozostałe stopnie obowiązkowo, także się naprawią.
Tak czy inaczej będziemy musieli żądać naprawy i pracować nad nimi. Ale istnieje już gwarancja, pewna dodatkowa siła, która zapewni naprawę pozostałych stopni.
Ponieważ ostatnie stopnie są najtrudniejsze. Znajdują się one na samym końcu naprawy, a ona odbywa się od lekkiej do coraz cięższej. Ostatnie pragnienia są najcięższe, ale jesteśmy już utwierdzeni, że możemy je naprawić.
A poza tym, możemy rozpalić te ostatnie pragnienia. One są tak ciężkie, że zapalają się odrobiną światła, które powraca do źródła. Wewnątrz nich szaleje tak potężny egoizm, że zaczynają się palić i emitują światło. Te najbardziej egoistyczne pragnienia, ukierunkowane na otrzymywanie ze względu na siebie, przechodzą najtrudniejszą naprawę, dla otrzymywania ze względu na obdarzanie. Dlatego Lag ba-Omer (33 dzień Omer) – jest to szczególne święto, oznaczające, że z pewnością osiągniemy szczególny dzień ogólnej naprawy, który nazywa się „Szawuot”, święto Darowania Tory.
To święto nazywa się „Szawuot”, dlatego że następuje po siedmiu tygodniach (Szawuot) obliczenia Omera. A poza tym, jest to święto Darowania Tory, dzięki której naprawiliśmy swoje egoistyczne pragnienia, na pragnienia obdarzania i miłości do bliźniego. Te naprawione pragnienia całe świecą się od swojego obdarzania, miłości i zjednoczenia wszystkich w jeden naród.
Święto Szawuot symbolizuje możliwość naszego zjednoczenia w jeden jedyny naród.
Z rozmowy o nowym życiu, 30.04.2015
Opublikowano dnia 27 maja 2015
Pytanie: Jaki jest sens święta Darowania Tory i co oznacza, że otrzymaliśmy Torę? Nie widać, abyśmy wykonywali jej przykazania. Raczej wychodzi odwrotnie, jest napisane; „nie kradnij“- kradniemy, „nie pożądaj własności innych“- pożądamy.
W jaki sposób Tora powiązana jest z naszym dzisiejszym życiem? Czy nie pomylił się Stwórca dając Torę właśnie ludowi Izraela?
Odpowiedź: Jest darowanie Tory i jest jej otrzymywanie. Problem w tym, że chociaż Tora była nam darowana, ale my i tak jej nie otrzymaliśmy.
Dziś społeczeństwo izraelskie jest bardzo dalekie od tego, jakim powinno być, żyjąc według przykazań Tory. Dlatego my wszyscy nadal uważamy się za znajdujących się na wyganiu.
Pytanie: Ale otrzymaliśmy Torę, mamy ją!
Odpowiedź: Mamy książkę, na której napisane jest „Tora“, to nie wystarczy. Tora to najwyższe Światło, które wraca do źródła. Światło koryguje naszą egoistyczną naturę, prowadzi nas ku miłości i wzajemnej życzliwości, dopóki nie pokochamy innych tak, jak siebie samych.
To się nazywa realizacja Tory. Tora – to światło, jak powiedziano: „stworzyłem zły początek i Torę dla jego naprawy“. W narodzie żydowskim zakodowany jest najbardziej rozwinięty egoizm, nie na darmo nasz naród nazywają „nieugiętymi“ .Dlatego otrzymaliśmy Torę do jego naprawy – światło, wracające do źródła.
W przeszłości, w czasach pierwszej i drugiej Świątyni, naród Izraela użył tego Światła do naprawy. Ale potem upadł z tego poziomu, co nazywa się rozbiciem Świątyni i udał się na wygnanie. To wygnanie z przykazań Tory o miłości do bliźniego, jak sibie samego. Dzisiaj nikt już nawet nie myśli o miłości do bliźniego. Z Tory została tylko miła tradycja.
Pytanie: Nie otrzymaliśmy jeszcze Tory, bo nie wypełniamy wszystkich przykazań religijnych?
Odpowiedź: Nie mówimy o nakazach religijnych. Prawo Tory – to miłość biźniego swego, jak siebie samego. Rabin Akiva nazywa to wielką zasadą Tory, która obejmuje wszystkie pozostałe przykazania. Dlatego wypełniając przykazania mechanicznie, człowiek powinien sprawdzić; przybliża go to do miłości, do bliźniego, czy może nawet oddala, powoduje rozłam w narodzie, rozpala nienawiść?
Czy to jest Tora, to co dostaliśmy? Otrzymaliśmy najwyższy środek, ponieważ Tora – to światło, siła wyższa, która oddziałuje na nas, jeśli wykonujemy szczegółowe instrukcje. Siła ta może naprawić naszą naturę, pozwalając nam odkryć wyższy świat, otworzyć oczy i ujrzeć, gdzie faktycznie się znajdujemy.
Tora jest wieczna i z jej pomocą, my również możemy osiągnąć życie wieczne. Ale to tylko pod warunkiem, że naprawdę wyjaśniliśmy co znaczy prawdziwa Tora i przykazanie o miłości do bliźniego, jak siebie samego, łączące w sobie wszystkie przykazania.
Z rozmowy o nowym życiu, 03.05.2015
Opublikowano dnia 27 maja 2015
Jeśli kobieta chce, aby jej małżeństwo było udane, ona powinna ze wszystkich sił postarać się uczynić dom takim, do jakiego przywykł jej narzeczony.
W tym przypadku rodzina będzie żyć w harmonii i zgodzie. W dawnych czasachów narzeczona przychodziła żyć do domu narzeczonego i tam uczyła się od teściowej, jak prowadzić gospodarstwo.
Mężczyzna będzie przywiązany do takiej rodziny, będzie troszczył się o nią i bał się ją utracić, jeśli w domu będzie ten sam zapach, to samo jedzenie, takie samo odnoszenie, jak w dzieciństwie u mamy. On nie będzie mógł porzucić takiej żony.
Pytanie: Co należy zrobić, żeby kobieta miała takie samo uczucie?
Odpowiedź: Dla kobiety najważniejsze jest, żeby mąż był przywiązany do rodziny i opiekował się nią. Kobieta o wiele praktyczniej odnosi się do rodziny i jest jej dużo łatwiej przyzwyczaić się do zmian, niż mężczyźnie.
Kobieta rodzi i to zmienia jej cały wewnętrzny świat. Jeśli ma troskliwego męża obok, przywiązanego do domu, przypominającego mu dom rodzinny, to jej niczego więcej nie trzeba.
Kobieta gotowa jest na zmiany. Nie przypadkowo przyjęto, że młode rodziny żyły w domu rodziców męża, a nie u rodziców narzeczonej. Kobieta ma zdolność do podniesienia się z miejsca, pójścia za mężem i przyzwyczajenia się do nowego układu. Przecież jej zadaniem jest założenie nowego domu. Dom – to kobieta, a nie mężczyzna.
Pytanie: Rodzina zależy od kobiety, czy od mężczyzny?
Odpowiedź: Rodzinę zakłada się wewnątrz domowego gniazda. Rodzina, to nasze wzajemne relacje.
Z rozmowy o nowym życiu, 15.02.2015
Opublikowano dnia 25 maja 2015
Pytanie: Czym wschodnie duchowe metody różnią się od nauki kabały,przecież wydają się mówić o podobnych rzeczach?
Odpowiedź: W świecie istnieje 3800 różnych religii i przekonań. W rzeczywistości wszystkie główne religie pochodzą od Abrahama, który żył w starożytnym Babilonie, około 3,5 tysiąca lat temu.
Abraham nauczał swojej metody, czyli nauki kabały niewielką grupę, którą nazwał Izrael. A wszystkim pozostałym narodom dał „prezenty” – inne formy wiary. Tora opowiada, że Abraham rozdał prezenty synom swoich nałożnic i wysłał ich na Wschód, skąd wszystkie te metody dzisiaj dochodzą do nas z powrotem.
Różnica polega na tym, że metoda Abrahama posiada zdolność naprawy człowieka, czego nie ma w żadnej innej metodzie. Nauka kabały pozwala nam przyciągnąć dobrą siłę, ukrytą w przyrodzie, która przemieni naszą nienawiść do siebie nawzajem w miłość.
Dobrą siłę dodaje się do naszej egoistycznej natury i my stajemy się nosicielami dwóch sił.Połączenie tych dwóch sił pozwala nam pracować z nimi, prawidłowo się rozwijać i odkryć dodatkową formę rzeczywistości, znajdującą się poza nami.
O istnieniu takiej rzeczywistości mówi współczesna fizyka. Oprócz postrzeganego przez nas świata, naszego Wszechświata, istnieją inne formy rzeczywistości. Nauka kabały pozwala nam wyjść poza ramki ograniczenia tego świata i zobaczyć wyższe światy.
Żadna inna metoda nie dysponuje taką możliwością, ponieważ one nie zawierają światła powracajacego do źródła. Unikalność Tory jest w tym, że zawiera ona siłę, która naprawia naszą naturę i podnosi nas nad egoizmem do natury obdarzania i miłości, otwierając nam oczy, jak jest powiedziane: „Swój świat zobaczysz za życia”.
Z programu radiowego 103FM, 03.05.2015
Opublikowano dnia 25 maja 2015
Pytanie: Wydaje się, że im większa liczba ludzi, z którymi człowiek kontaktuje się, tym większe ryzyko, aby się czymś zarazić i zachorować. Jednak badania pokazują, że człowiek żyjący w izolacji od innych, ma o wiele więcej szans, aby umrzeć z powodu choroby. Dlaczego jest to taką sprzecznością?
Odpowiedź: Były okresy w historii ludzkości, kiedy w Europie szalały straszne epidemie. Ze względu na zwartą zabudowę, w miastach dochodziło do prawdziwej katastrofy, w której traciło życie miliony ludzi. Jeśli człowiek żył w odległej wiosce, miał większe szanse, aby uratować się przed epidemią.
Ale dzisiaj ludzkość już ma za sobą ten okres wielkich epidemii. Ostatnie badania pokazują, że w naszych czasach uczucie połączenia i szczęścia posiadają tak potężną siłę, że są w stanie pokonać wszystkie problemy i choroby. Przecież żyjemy w innej epoce.
Czytałem o jednym badaniu, przeprowadzonym na pewnym Uniwersytecie, z trójką nastolatkówchorych na raka, w bardzo ciężkim stanie. Zapytano ich, czego życzyliby sobie w swoim życiu i obiecano im spełnić ich każde życzenie. Jeden chłopiec bardzo chciał polecieć samolotem w kokpicie pilota, a pragnieniem dziewczynki było zostać królową. Wszystkie te życzenia zostały spełnione.
Dla dziewczynki na Uniwersytecie zostało zorganizowane królewskie przyjęcie. Studenci przebrali się w zabytkowe ubrania i okazali jej królewskie honory. Po tym stwierdzono, że u pacjentów nastąpiła znaczna poprawa stanu zdrowia, w 80%.
Oczywiście, nie jest to możliwe, aby leczyć wszystkie choroby, tylko w ten sposób. Istnieją choroby na różnych poziomach: nieożywionym, roślinnym, zwierzęcym i ludzkim – w zależności od dotkniętych systemów organizmu. Ale szczególnie przy chorobie raka uczucie szczęścia może bardzo pozytywnie wpłynąć na uzdrowienie. Szczęście uzdrawia w najbardziej beznadziejnych stanach.
Lekarze doradzają w takich przypadkach, aby robić to, co człowiekowi najbardziej się podoba, co najbardziej lubi: podróżować, pić wino, cieszyć się życiem. A najbardziej uzdrawiającym jest wsparcie środowiska, miłość, pomoc, opieka, bezpieczeństwo. Problem w tym, że ludzie często działają wręcz przeciwnie i zaczynają użalać się nad chorym, płakać razem z nim. W taki sposób natychmiast pogrzebują go.
Im bardziej będziemy się rozwijać i odnajdować związek z tą siłą, która utrzymuje całe nasze życie, cały wszechświat, wszystkie poziomy naszego istnienia, tym lepiej nauczymy się uzdrawiać wszystkie problemy, z pomocą uczucia szczęścia. I zrozumiemy, że szczęście można osiągnąć tylko w połączeniu.
To znaczy, przede wszystkim, potrzebujemy jedności. Jednocząc się, odkrywamy połączenie między nami, w którym czujemy siłę, która nas łączy i daje nam poczucie szczęścia, a to uczucie szczęścia uzdrawia wszystkie problemy.
Z rozmowy o nowym życiu, 17.10.2013
Opublikowano dnia 25 maja 2015
Pytanie: Dlaczego jest tak trudno zrozumieć kabałę?
Odpowiedź: Jeśli próbujesz zrozumieć umysłem – jest to trudne i w ogóle niemożliwe ponieważ, aby zrozumieć kabałę, życie i sens, należy zmienić mózg i organy zmysłów, a to robi światło w rezultacie praktycznych wysiłków w kręgu, w ziemskim podobieństwie wyższej właściwości oddawania. Kabała – jest to praktyczna metoda, ponieważ tylko w zmienionych pragnieniach i rozumie można zrozumieć, o czym ona mówi.
Wniosek: Człowiek musi pochylić się i uczestniczyć w grupie.
Opublikowano dnia 25 maja 2015
Pytanie: W święto Lag ba-Omer wszędzie rozpalane są ogniska, dzieci pieką ziemniaki, cieszą się. Ale jednocześnie w ten dzień zmarł Rabin Szymon. Nie rozumie związku między tym i tamtym. Dlaczego cieszymy się?
Odpowiedź: Człowiek znajduje się w tym świecie, dopóki nie zakończy swojej misji, jeśli uda mu się ją skończyć. Rabin Szymon zakończył ją.
Jak jest napisane w Księdze Zohar, on przeszedł ze swoimi uczniami wszystkie 125 duchowychstopni i osiągnął Pełną Naprawę duszy (Gmar Tikkun). Jego uczniowie razem z nim osiągnęli te same wyższe stopnie, z wysokości których napisali Księgę Zohar.
Dlatego jego odejście z naszego świata wywołuje w nas nie żal, a przeciwnie – radość. Ponieważ ten człowiek odkrył nam kompletną drogę, do Pełnej Naprawy duszy. Przygotował on dla nas tę drogę i wyższe światła, które mogą przyjść i nas naprawić. Dlatego świętujemy dzień, w którym on ukończył swoją pracę i odszedł z tego świata.
Jeśli człowiek nie wie, po co żyje, to płacze kiedy umiera, albo za innych ludzi. A sprawiedliwi, którzy całe życie naprawiają swoją duszę, nie mają żadnych problemów, aby przejść z jednego świata w drugi.
Mój nauczyciel Rabasz odpowiedział mi kiedyś na pytanie odnośnie śmierci, że jest to tak, jakbyś wieczorem zdjął koszulę i rzucił ją do prania, tak człowiek umierając, zrzuca to opakowanie duszy, nazwane ciałem, ale dusza pozostaje. Ponieważ najważniejsze – to dusza, a ciało, za każdym razem obłócza różne, tak jak następnego dnia ubierasz nową koszulę.
Pytanie: Gdzie pozostaje dusza?
Odpowiedź: Dusza – jest to siła, która znajduje się w tym wymiarze, w którym istniejemy. Tylko ty nie czujesz tego wymiaru. Czy czujesz fale radiowe, telewizyjne sygnały? Nie wszystkie te zjawiska postrzegasz swoimi organami zmysłu. Tylko jeśli, na przykład, posiadasz radio-odbiornik, możesz wychwycić fale radiowe, a sam w sobie ich nie czujesz.
Tak samo jest w odniesieniu do duchowych zjawisk. Nie masz nic, czym mógłbyś je odbierać, i dlatego ich nie czujesz.
Dusza – jest to specjalny rodzaj energii, która istnieje tutaj. Jeśli z pomocą studiowania nauki kabały upodobnisz się do niej we właściwościach, to poczujesz ją, zaczniesz odkrywać, że masz duszę. A narazie tego nie odkrywasz. A jeśli nie odkrywasz – oznacza to, że jej nie masz.
Z programu radiowego 103FM, 03.05.2015
Opublikowano dnia 25 maja 2015
Pytanie: Po ostatnim kongresie przespałem już około 10 lekcji, a takżespóźniałem się na nie. Najgorszą rzeczą jest, że już nie czuję wstydu i niepokoju przed tym … Ten problem odkrył się u kilku innych przyjaciół. Co można z tym zrobić?
Odpowiedź: Będziecie w stanie „przetrwać” tylko wtedy, gdy zaczniecie rozpowszechniać metodę jedności wśród mas, podobnie jak robi się to w naszych grupach. W przeciwnym razie działacie tylko ze względu na siebie – a takich ludzi „pole” przesiewa.
Opublikowano dnia 24 maja 2015
Pytanie: Są święta, które wszyscy pamiętają i obchodzą, takie jak Rosz Haszana i Pesach, a Szawuot w porównaniu z nimi nie wydaje się tak imponujące. Czy możemy powiedzieć, że jest to mniej ważne święto niż cała reszta świąt?
Odpowiedź: Wręcz przeciwnie, jest to najważniejsze święto. Ponieważ otrzymaliśmy metodę, dzięki której możemy podnieść nasze życie na duchowy poziom, odkryć dla siebie przyszły świat – tu i teraz, jak jest powiedziane: „Swój świat zobaczysz za życia”.
Wszyscy w naszym świecie jesteśmy stworzeni z siły zła – naszego ego, ale za pomocą tej metody możemy do tej złej siły dodać dobrą i zrównoważyć je między sobą.
Cały nasz świat – jest to tylko zły początek. Początek – jest to pragnienie, a zły – ponieważ każdy myśli tylko o tym, jak napełnić się kosztem bliźnich, nie licząc się z nimi. Dlatego cała nasza natura – jest zła, jak powiedziano: „Serce człowieka jest od narodzin złe.”
I jeśli, jak teraz w naszym kraju, zaczynamy dostrzegać, że wokół odkrywa się tylko zło, to z tego stanu możemy dojść do porozumienia: „Dosyć! Wystarczy tego! Musimy coś zmienić!”.
Wtedy mamy możliwość ściągnąć dobrą siłę. Odkrywając tę siłę w naturze, możemy zrównoważyć siłę zła siłą dobra i tymi dwiema siłami, jak dwiema wodzami, możemy prawidłowo zarządzać sobą. Ponieważ bez drugiej, dobrej siły, która pomaga nam odkryć nauka kabały, jesteśmy zagubieni, nie możemy nic zrobić z naszą egoistyczną naturą.
Dlatego jestem zadowolony, że doszliśmy do tak złego stanu, ponieważ właśnie ze zła, możemy podnieść się i przyjść do dobra.
Z programu radiowego 103FM, 17.05.2015
Opublikowano dnia 22 maja 2015
Głównym problemem ludzkości – jest jej wychowanie na nowo, uświadomienie tego, że człowiek znajduje się nie w rękach ślepej natury, nie ma władzy nad tym co się dzieje, a jest wewnątrz mechanizmu, systemu, który ściśle reaguje na wszystkie jego myśli. A na nasze fizyczne działania system ten nie reaguje.
Człowiek musi stanąć przed faktem, że swoimi myślami, zamiarami wpływa na system sił natury, a jego przyszłość zależy od reakcji systemu. Człowiek musi znajdować się w takich ramach, w takiej sieci, aby przez cały czas zdawał sobie sprawę, zrozumiał, że tylko prawidłowym działaniem – zamiarem, swoim wewnętrznym wysiłkiem buduje swoją przyszłość.
Dlatego to, do czego dążę obecnie, w następnej chwili określa mój stan. A jeśli zgadzam się z tym, że wszechświat jest jednolitym, integralnym systemem, to swoim zamiarem wpływam na stan całej ludzkości, zarządzam stanem całej ludzkości, a ona wpływa na mnie.
To jest w zależności od tego, jaka teraz jest moja postawa do zdarzeń, taka będzie w następnej chwili moja skorygowana droga. A intencja jest najważniejszym środkiem ujawniającym prawdziwy obraz – jest on po to, aby odkryć moją jedność z systemem zarządzania, włącznie ze wszystkim co istnieje.
Póki co, mam tylko odczucie, że nasz świat jest jedyny, ale w miare rozszerzania mojego kręgu widzenia, odczuć, będzie ono zawierać w sobie wszystkie inne światy.
Stąd wynika, że głównym problemem jest to, aby postawić człowieka przed faktem jego ciągłego wpływu na system przyrody, system zarządzania, system wzajemnego związku. Przy czym, ten system powinien być przez człowieka postrzegany jako „nieożywiony”, w nim wystepują wszystkie prawa, o których mówi kabała. „Nieożywiony” – w sensie stały, „Ustanowił On prawo i ono jest niezmienne.”
Ale my, mówiąc o tym systemie, wyjaśniamy jego działania „ludzkim” językiem, jak jest powiedziane: „Tora mówi językiem ludzi”, przenosząc na niego swoje uczucia, to znaczy system może być miłosierny, zły itd., ale mówi się to tak, dlatego, że człowiek tak rozumie, człowiek „uczłowiecza” przyrodę, tworzy jej obraz i obraz Stwórcy w odnosieniu do siebie, jako system podobny do siebie, z którym jest połączony.
Chociaż jest całkowicie błędnym przypisywać Stwórcy ludzkie cechy. I to jest niebezpieczne, ponieważ to odwodzi człowieka od prawidłowej interakcji z systemem, ze Stwórcą. Człowiek zaczyna wierzyć, że Stwórca również może się zmieniać, jak on sam.
To jest człowiek postrzega Stwórcę, jak siebie, jako tego, który wybiera swoje reakcje i działania, i posiada wolną wolę. Ale wolna wola w wyższym systemie zarządzania nie istnieje!
Jak powiedziano: „Ja stworzyłem wszystko istniejące według pewnego prawa. To prawo jest nazywane Moim imieniem, tak wy go nazywacie – HaVaYaH”. Poprzez to stworzyłem wszystko i przez to, wy mnie ujawniacie. To odnosi się do 4-literowego imienia Stwórcy – pięciu stopni rozwoju prostego światła (w tym stadium korzenia) 0-1-2-3-4 (szoresz, alef, bet, gimel, dalet).
I musimy zrozumieć, że tutaj się nic nie zmienia. Mówić o Stwórcy znaczy mówić o naturze, mówić o jedynym systemie, który działa według pewnego prawa i nigdy nie może się zmienić, zmienić tych praw, tego programu zarządzania – „Ustanowił prawo i ono jest niezmienne”. Dlatego największym błędem człowieka jest mówienie: „Bóg – miłosierny”, „Bóg się zmienia” i oczekiwać od Niego zmian.
Jednak, dana jest człowiekowi możliwość między „drogą cierpienia” i „drogą światła” – wybrać drogę swojego prawidłowego rozwoju. Wybór prawidłowej drogi rozwoju nie polega na tym, aby unikać cierpień, do czego podświadomie zmusza nas nasza natura.
Cierpienie jest tylko znakiem, że działam, rozwijam się nieprawidłowo. Powinienem rozwijać się nie w wyniku unikania cierpień, a poprzez napełnianie innych, i Stwórcy, i zmienić siebie tak, aby cierpienia przy działaniach obdarzania stały się dla mnie rozkoszą.
I tam, gdzie w działaniach obdarzania pojawią się cierpienia – tam prosić Stwórcę (O”M, światło powracające do źródła), aby zmieniło moje właściwości, aby obdarzanie stało się dla mnie radością. Jednak prosić o radość nie dlatego, że chcę ją poczuć, a dlatego, że chcę tym zadowolić Stwórcę, upodobnić się do systemu. Wtedy moje działanie, mój ruch będzie prawidłowy.
I tutaj zaczyna się problem: co jest ważniejsze dla mnie – moje cierpienie, czy to, że chcę zadowolić Stwórcę – i praca w grupie. Powodzenia!
Opublikowano dnia 22 maja 2015
Pytanie: Czym odróżnia się świat, który widzę teraz w moim życiu, od przyszłego świata, o którym powiedziano: „świat swój zobaczysz za życia”? Teraz żyję i widzę to, co widzą wszyscy – świat pełen nienawiści.
Jakie są korzyści w tym, że ten gigantyczny „komputer”, o którym Pan mówi, doprowadza cały system do stanu rozbicia jedności, nienawiści, braku zaufania w stosunku do siebie nawzajem?
Odpowiedź: Gdy widzę ten ogromny wyższy mechanizm i w jaki sposób on gra z nami, aby doprowadzić nas do takiego rozwoju, abyśmy stali się podobni do niego, podnieśli się do jego poziomu, stali się takimi jak on, jak powiedziano „powrócą synowie do swego Stwórcy”. Wówczas zaczynam rozumieć, w jaki sposób powinienem teraz zachowywać się, żeby cały czas żyć na tym samym poziomie – natychmiast, teraz. Nie muszę czekać!
Jak tylko zaczynam uczyć się nauki kabały, wtedy mam już możliwość wznieść się na poziom tej zarządzającej siły.
Z programu radiowego 103FM, 12.04.2015
Opublikowano dnia 16 maja 2015
Pytanie: Jaka siła stworzyła ”program stworzenia“ i po co? Czy z tym wszystkim, co się dzieje, jesteśmy przygotowywani do czegoś ukrytego?
Odpowiedź: Z pewnością! Jesteśmy przygotowywani do ujawnienia Stwórcy stworzeniu w tym świecie. Do tego jest przeznaczona nauka kabały, ponieważ każdy człowiek powinien ujawnić Stwórcę.
Stwórca (w hebrajskim Bo-re) oznacza „Przyjdź”/”Bo”/ i „zobacz”/”Re”/. Tak Go nazywamy, ponieważ człowiek przychodzi i odkrywa.
Pytanie: Gdzie należy przyjść, żeby zobaczyć?
Odpowiedź: Do zrozumienia, do odczucia, do swojego rozwoju, za pomocą dwóch przeciwstawnych sił, między którymi odkrywasz wyższy system i istotę jego wewnętrznego programu. To nazywa się Stwórca.
Jest to prawdziwa nauka i dlatego tak się nazywa – nauka kabały. Dochodzisz do tego odkrycia w naukowy sposób, jak w każdej innej nauce.
Pytanie: Co powinien zrobić człowiek, aby przeniknąć w ten system, w ten „komputer”?
Odpowiedź: Tylko wykonywać rekomendacje kabalistów: przyjść uczyć się, wykonywać działania rozwijające w nim szósty organ zmysłu, z pomocą którego on odkrywa Stwórcę, wyższy świat. Tak jak człowiek odczuwa nasz świat, on odkryje dodatkową rzeczywistość, która nami zarządza, towarzyszy nam, organizuje nam wszystko.
Pytanie: Czy za pomocą Pana „protekcji”, mógłby Pan pomóc mi przeniknąć do tego”komputera”?
Odpowiedź: To jest to, co robimy. Ale musisz włożyć w to trochę siły: przyjść i uczyć się, uczestniczyć w różnych zajęciach, które będą rozwijać twoje organy zmysłu. Wtedy zaczniesz odczuwać poprzez ten świat, ten system, który uruchamia cię do działania. Wszystko zostanie przed tobą odkryte.
Pytanie: Badając naukę kabały, studiujemy ten system?
Odpowiedź: Tak. Nazywa się to „odkrycie Stwórcy stworzeniu w tym świecie” – odkrycie systemu wyższego zarządzania każdemu człowiekowi, znajdującemu się w naszym świecie.
Pytanie: Czy nauka kabały – jest to pewien rodzaj doktryny filozoficznej?
Odpowiedź: Nie. Filozofia – jest to scholastyczne pojmowanie, bez jakichkolwiek znaczących rezultatów w naszym życiu. Podczas, gdy kabała jest bardzo praktyczną nauką. Ona odkrywa człowiekowi wyższy świat i uczy go, jak może sam prawidłowo zarządzać swoim życiem.
Z programu radiowego 103FM, 12.04.2015
Opublikowano dnia 16 maja 2015
Pytanie: Dlaczego medytacja według wschodniej metodyki jest tak popularna?
Odpowiedź: Wschodnia medytacja jest bardzo popularna w świecie. Kiedyś odwiedzałem grupę Amerykanów w Północnej Karolinie, w niezwykle pięknym miejscu, w górach Smoky Mountains. Mają oni do swojej dyspozycji ogromne terytorium.
Otrzymują dotacje z różnych źródeł, pozwalające im żyć bardzo skromnie, jeść, mieć dach nad głową i cały czas medytować. Do takiego stopnia, że poproszono nas, żeby nie przyjeżdżać samochodem i nawet nie przechodzić pod ich oknami, żeby im nie przeszkadzać.
Ludzie siedzą godzinami bez najmniejszego ruchu, człowiek jest całkowicie pogrążony wewnątrz siebie. Pytanie w tym, jakimi narzędziami on przeprowadza analizę? Na ile rozumie z nauki kabały, ci ludzie tłumią swój egoizm, to jest przestają z niego korzystać i chcą osiągnąć całkowity spokój.
Oczywiście, jest to egoistyczne pragnienie, ale ono odnosi się do najniższego, najmniejszego poziomu egoizmu i dlatego człowiek czuje pewną wolność od zwyczajnego procesu presji ogromnej warstwy egoizmu. Medytacja obniża każdego, do takiego poziomu egoizmu, do którego jest on w stanie się opuścić.
Dlatego człowiekowi wydaje się, jakby on osiągał duchowe odkrycie. Ale ta definicja duchowego świata różni się od tego, które daje nauka kabały. Ludzie są w stanie inwestować w taką medytację wiele wysiłku i czasu, ponieważ daje ona potężne doładowanie dla egoizmu, przynosząc poczucie komfortu i spełnienia.
Jest to trudna praca, wymagająca od człowieka odosobnienia od życia, ale ona zabezpiecza dobrą kompensację. Ta grupa, którą widziałem w Północnej Karolinie, liczyła sobie setki ludzi, mężczyzn i kobiet. Przy czym w niej obowiązywał zakaz jakichkolwiek fizycznych relacji między mężczyznami i kobietami, seks był surowo zabroniony.
Człowiek powinien był wznieść się nad wszystkim materialnym i tylko zapewnić energię, pożywienie ciału, niezbędne dla jego istnienia, a całą resztę poświęcić wewnętrznej kontemplacji.
Widziałem inne takie grupy, które spotykały się z sufi w Anglii i USA. Miałem spotkania z ludźmi, którzy mają stałą publiczność z 30 milionów słuchaczy w Ameryce.
Jest dla mnie całkowicie jasne, co dzieje się podczas wschodniej medytacji: ludzie na tyle tłumią swój egoizm, że prawie przestaje on być odczuwalny. I wtedy mają poczucie, jakby unoszenia sięw powietrzu, nad całą naturą. I dlatego myślą, że znajdują się już w duchowym świecie.
Interesujące jest to, że wielu z nich używa do swoich ćwiczeń jakieś kabalistyczne symbole: na przykład litery hebrajskiego alfabetu, specjalne słowa (mantry), imienia Stwórcy „HaVaYaH”. Istnieje także wiele kościołów, na których są grawerowane HaVaYaH i gwiazda Dawida. Gwiazda Dawida jest to symbol związku między materią a duchem.
Najbardziej taka medytacja udaje się Hindusom, którzy mogą odłączać się od życia do tego stopnia, że prawie przestają oddychać. Ciało wpada w wewnętrzny stan hibernacji, wszystkie jego systemy są tak zahamowane, że człowiek może żyć przez wiele dni bez jedzenia, wody i prawie bez tlenu.
Pytanie: W jakim świecie, w tym czasie znajduje się człowiek?
Odpowiedź: On prawie nie istnieje. W ciele ledwie się tli życie, prawie zatrzymuje się metabolizm, dlatego nie jest mu nic potrzebne.
Pytanie: Czy nie zalicza się to do wzniesienia nad materią?
Odpowiedź: To nie jest duchowe wzniesienie. Wzniesienie wymaga, żeby człowiek wyszedł spod władzy ciała, to jest egoistycznego pragnienia otrzymywania napełnienia, i osiągnął pragnienie obdarzania. Wszystkie wschodnie metody chcą to osiągnąć, ale nie są w stanie, dlatego, że nie dysponują siłą, aby podnieść się na wyższy poziom.
Oni tylko tłumią życiową siłę w człowieku, dzięki czemu on czuje się, jakby trochę podniósł się nad cielesnym materialnym życiem, nad zwierzęcym poziomem. I chociaż jemu już się wydaje, że może jest to duchowy stopień, lecz nauka kabały mówi o zupełnie innym duchowym świecie.
Z rozmowy o nowym życiu, 25.01.2015
Opublikowano dnia 16 maja 2015
Pytanie: Jeśli nasz mózg o niczym nie decyduje, to jaka jest jego funkcja w ogromnym systemie natury?
Odpowiedź: Nasz mózg otrzymuje wszystkie rozkazy i dalej, poprzez niego uruchamia się nasze ciało. Ale to nie znaczy, że mózg jest niezależny.
Jest on całkowicie zależny i związany z całym systemem, jak gdyby mały komputer, który jest zajęty tylko tym, że uruchamia nas do działania, a sam w sobie jest związany ze znacznie większym komputerem – z gigantycznym mózgiem i pamięcią.
Pytanie: Jeśli jesteśmy całkowicie zarządzani z góry, podobnie do maszyny, to co znaczy być niezależnym, co to znaczy być wolnym? Czym jest wolna wola?
Odpowiedź: Na miarę tego, jak zaczynamy rozumieć wyższy system, osiągać i czuć go, zaczynamy uzyskiwać wolność wyboru, wolność działania. Ale do tego powinieneś wznieść się na stopień powyżej twojego obecnego poziomu, ponieważ teraz całkowicie tobą zarządzają.
Z programu radiowego 103FM, 12.04.2015
Opublikowano dnia 15 maja 2015
Pytanie: Mówią, że dzięki medytacji niektórzy odczuwają pobudzenie ioświecenie, poczucie wspólnej wdzięczności, wypełniającej cały świat połączony w jedną całość. Dzięki czemu w człowieku występuje takie uczucie?
Odpowiedź: To uczucie przychodzi dlatego, że za pomocą wschodnich medytacji, ludzie hamują swój egoizm i zaczynają odczuwać jeden system. Ponieważ anulowali egoizm, który rozrywał ten system na wiele części. Ale to nie jest jeszcze podniesienie się nad materialnym światem, nad egoizmem.
Oni widzą, jak zbudowana jest rzeczywistość, ale nie mogą zarządzać nią i znajdować się w niej. Jest to tylko przeczucie, miraż, odczucie tego, że świat jest jeden. W naszym świecie jest wielu ludzi, którzy bez jakiś medytacji czują, że natura jest jednolita i że wszystko w niej jest ze sobą powiązane.
Do takich samych wniosków przychodzą naukowcy i wszyscy zwykli egoiści. Oni również rozumieją, że świat – jest to jeden system i dlatego jesteśmy zobowiązani chronić zwierzęta, ekologię, przestrzegać praw równowagi, harmonii w przyrodzie. Wszystko to jest odczuwalne w zwykłych egoistycznych pragnieniach człowieka i nie wymaga wzniesienia się nad egoizmem.
Siła, wznosząca nas nad egoizmem – jest to zupełnie inna siła, którą można przyciągnąć do siebie z natury, tylko poprzez specjalne ćwiczenia według metody kabały. Jest to siła, która daje nam możliwość naprawdę wznieść się ponad egoizm i przejść na następny etap naszego istnienia.
Z rozmowy o nowym życia, 25.01.2015
Opublikowano dnia 15 maja 2015
A jeżeli ktoś chce wykupić coś ze swojej dziesięciny, to dołoży do niej jedną piątą. Wszelka dziesięcina z bydła i z trzody, wszystko, co przejdzie pod laską pasterską, co dziesiąte będzie poświęcone Panu. Nie będzie się przebierać między lepszym a gorszym i nie będzie się zamieniać na inne. [Tora "Księga Kapłańska", "Behukotaj", 27: 31-27: 33]
Dziesiątą część naszych pragnień nie możemy naprawić sami. Ona powinna być wydzielona od wszystkich naszych wysiłków i przekazana Stwórcy poprzez koenów i lewitów, jako maaser (dziesięcina). To samo odnosi się do poziomów roślinnego i zwierzęcego: dziesiąta część jest oddzielona od plonów na polu, od zwierząt, którymi się żywimy.
To jest dziesiąta część wszystkiego, co przechodzi przez człowieka, powinna być oddana dla dobra społeczeństwa.
W Torze, istnieje wiele praw, ale wszystkie one mówią tylko o jednym: w jaki sposób możemy być prawidłowo połączeni ze sobą, żeby przedstawiać sobą jedno wspólne pragnienie, mimo że jesteśmy absolutnie różni i oddaleni od siebie. Jeśli osiągniemy stan silnego wzajemnego związku, wtedy odkryje się między nami właściwość obdarzania i miłości, nazwane Stwórca i odczujemy doskonałe, wieczne życie.
A jeśli nie będziemy do tego dążyć, to doskonałość i wieczność będzie działać przeciwko nam i sprawi, że nasze życie stanie się coraz bardziej bolesne.
Z programu TV „Tajemnice wiecznej ksiegi”, 10.12.2014
Opublikowano dnia 13 maja 2015
Pytanie: W jaki sposób, każdy z nas powinien zacząć budowę swojego własnego otoczenia?
Odpowiedź: Zacznij od tego, że powinieneś natchnąć wszystkich swoim pragnieniem zbudowania takiego otoczenia. Spróbuj przekonać ich bez słów, że wszyscy powinniśmy starać się zbudować takie otoczenie, które zobowiąże nas, zmieni, zbliży i połączy.
Jest to warunek konieczny. Bez takiego otoczenia, bez odpowiedniego połączenia między nami, nie będziemy mieli miejsca, w którym może objawić się duchowe. Ono objawia się tylko w połączeniu między nami.
Forma naszego związku nosi nazwę formy świata duchowego – formy tego stopnia, na którym znajduje się człowiek. W tym momencie, w którym to na mnie wpłynie i ja wyrażę życzenie przyjść i ujawnić ją – ode mnie będzie zależeć, na jakim poziomie odkryję związek. W tej samej grupie są tacy, którzy widzą go znajdującego się na 50-tym stopniu, a są tacy, którzy widzą go na 5-tym.
Ktoś inny widzi go absolutnie naprawionym.
W sferze duchowej rzeczywistości, nie ma wcześniej określonej formy – to wszystko zależy od osoby. Dlatego tak niezbędne jest środowisko, które zobowiąże mnie do poprawnego odnoszenia się do niego – więcej nic nie trzeba.
Rzeczywiście, gdy odkrywam go naprawionym, to widzę, że to zawsze tak było i tylko mnie brakowało życzenia, wrażliwości, aby to ujawnić. My i teraz znajdujemy się w grupie, środowisku, które całe znajduje się w końcu naprawy, w świecie Nieskończoności. Niestety, ono nie popycha mnie, aby to ujawnić. Przebudzając przyjaciół, ściągam na siebie oddziaływanie, które pomaga mi zobaczyć ich ostatecznie naprawionymi.
Tak więc, w wyniku tego cyklu, wracającego do mnie, ja doprowadzam się do naprawy. Nazywa się to „ modlić się“ – oceniać siebie samego, poprzez to zwracam się ku prawidłowemu odnoszeniu się do otoczenia. Trzeba dużo o tym myśleć, dlatego że tutaj wszystko się zaczyna i tutaj wszystko się kończy.
Z lekcji „Wstęp do księgi Zohar“ 20.01.2012
Opublikowano dnia 11 maja 2015
Pytanie: Czy człowiek osiąga swoją duszę od razu czy stopniowo?
Odpowiedź: Istnieje 125 stopni osiągnięcia duszy. Ale już na pierwszym stopniu osiągnięcia człowiek czuje, że znajduje się w wyższym świecie, wewnątrz wyższej siły, podobnie do nasienia w łonie matki.
Jest on spowity tą wyższą siłą, ale jednocześnie zobowiązany stale utrzymywać podobieństwo do niej, inaczej będzie wyrzucony stamtąd, w odczucie tylko tego, materialnego życia.
Wyższa siła, Stwórca, za każdym razem nieco wznosi się. A człowiek powinien się starać, dostosować odpowiednio do niego, tj. również rozwijać w sobie właściwość oddawania i miłości do bliźniego. Jeśli tego nie zrobi, to wypada z duchowego łona, podobnie do poronienia. Dlatego musi być ostrożny i pracować nad sobą, żeby cały czas wzrastać we właściwości obdarzania i miłości.
Pytanie: Jaki jest związek między miłością do ludzi i ciałem duszy?
Odpowiedź: Pragnienie miłości bliźniego – jest to właśnie ciało duszy lub naczynie, wewnątrz którego czujemy napełnienie, zwane światłem. Naczynie i światło razem nazywane jest duszą, ponieważ dusza składa się z dwóch części: ciało duszy i jej napełnienie, światło. Tak jak wewnątrz ludzkiego ciała istnieje życie, tak wewnątrz ciała duszy istnieje światło.
Posiadaliśmy egoistyczne pragnienie miłości własnej i odwróciliśmy je w pragnienie miłości do bliźniego, i w ten sposób zbudowaliśmy naczynie duszy. W to naczynie natychmiast wchodzi napełnianie, jak herbata, wypełniająca pustą szklankę. Uczucie napełnienia, odkrycie Stwórcy nazwane jest światłem duszy.
Stwórca – jest to wyższa siła obdarzania i miłości, siła życia, którą odkrywamy w swoim naprawionym pragnieniu.
Z rozmowy o nowym życiu, 17.02.2015
Opublikowano dnia 11 maja 2015
Pytanie: Co to jest światło, które wypełnia duszę?
Odpowiedź: Odczucie światła – jest to napełnienie miłością. Tego nie da się wytłumaczyć słowami, tylko ten, który doświadczył, będzie wiedział, jakie cudowne jest to uczucie. Jest to większe niż wszystkie rozkosze, kiedykolwiek doświadczone przez wszystkich ludzi razem na tym świecie.
Jedna bardzo mała iskra światła, którą otrzymujemy w naczynie swojej duszy, jest większa od całego tego świata ze wszystkimi jego przyjemnościami, które on kiedykolwiek otrzymał, otrzymuje i otrzyma w przyszłości. Ponieważ jest to następny stopień, a on zawsze obejmuje w sobie poprzedni, jak małe ziarnko piasku w stosunku do ogromnego wszechświata.
Dlatego też, aby dać nam możliwość osiągnięcia tak ogromnych przyjemności, musimy zbudować w nas naczynie duszy, które nie wybuchnie od małego przedawkowania światła, podobnie do człowieka odurzonego przez narkotyki. Dopóki nie nabędziemy naczynia miłości i obdarzania, nie daje się nam spróbować światła, abyśmy nie eksplodowali, aby nas nie rozsadziło.
Otrzymując rozkosz w naczynie obdarzania, już nie wybuchniemy i będziemy w stanie wytrzymać takie ogromne napełnienie.
Jeśli już teraz dano by nam rozkosz, odpowiadającą pierwszemu duchowemu stopniu, to onaprzekroczy wszystkie nasze granice i nas rozsadzi. Ani nasz układ nerwowy, ani mózg nie jest w stanie tego wytrzymać. Dlatego, aby mieć możliwość rozkoszować się duchowym światem, oswoić się z nim, zrozumieć, i jeszcze rozwijać to uczucie coraz bardziej, musimy przygotować inne naczynie.
To nowe naczynie nie powinno być pochłaniajace, ponieważ takie naczynie nie może dużo pomieścić i z pewnością wybuchnie. Przypuśćmy, że podaruję ci sto miliardów dolarów – oczywiście, że mógłbyś oszaleć od tego.
Dlatego, chcąc dać ci możliwość otrzymania tych pieniędzy prawidłowo, dobrze i aby rozwijać się dzięki nim, mówię Ci: „Dam ci sto miliardów dolarów, tylko pod warunkiem, że pokochasz ludzi i będziesz robił dla nich wszystko“.
I wtedy nie będziesz miał żadnych problemów z otrzymaniem ani stu miliardów, ani stu bilionów, bo na świecie można zrobić tyle przydatnych rzeczy za te pieniądze. I nie eksplodujesz od tego, bo przed tobą odkryją się nowe możliwości czynienia dobra.
Teraz zastanów się, czy chcesz otrzymać sto miliardów dolarów, aby następnie rozdawać je po dolarze całej reszcie, a dla siebie nie wziąć ani grosza?
Pytanie: Gdyby to były moje dzieci, to nie ma żadnych problemów. Ale jak mogę oddać wszystko obcym?
Odpowiedź: I właśnie to się nazywa miłość do bliźniego. Jeśli pokochałbyś wszystkich jak swoje własne dzieci, to otrzymałbyś ogromną rozkosz z tego, że rozdajesz im pieniądze. Cały świat zależałby od ciebie.
I wszystko to nazywa się zbudowaniem swojej duszy. Ale gdzie ona jest, ta twoja dusza? Cały świat – to twoja dusza, całe jego napełnienie – to napełnienie twojej duszy. Wyobrażasz sobie, co to jest? .. I w dodatku, ty jeszcze odnajdujesz wieczne, nieograniczone życie.
Z rozmowy o nowym życiu, 17.02.2015
Opublikowano dnia 11 maja 2015
Pytanie: Prawie wszyscy wierzą w istnienie duszy, tylko nie wiedzą, gdzie ona się znajduje i czym ona jest. Większość wierzy, że dusza obłucza się w ciało przy porodzie człowieka i opuszcza ciało, kiedy on umiera, kontynuuje swoją niezależną egzystencję – niewiadomo gdzie. Czym jest dusza?
Odpowiedź: Dusza – jest to część Stwórcy z góry. Stwórca – jest to wyższa siła przyrody, dobra i przynosząca dobro, siła obdarowywania i miłości. Wyższa siła miłości nieskończona i znajdująca się w bezgranicznej przestrzeni, to jest nie w naszym ograniczonym materialnym świecie, a w dużo wyższych wymiarach, których nie odczuwamy.
Cząstka tej ogólnej ogromnej, nieograniczonej siły miłości nazywa się duszą.
Pytanie: A w jaki sposób ta dusza jest związana z ciałem?
Odpowiedź: Nie ma żadnego związku między ciałem i duszą. Ciało należy do zwierzęcego poziomu i współczesna medycyna jest w stanie zastąpić prawie wszystkie jego części. Wkrótce będzie je można wydrukować na drukarce 3D. Jak to ciało może być związane z duszą?
Ciało – to jeszcze nie człowiek. Człowiek – jest to niejaka esencja, podobna do Stwórcy, siłyobdarowywania i miłości. Właśnie dlatego nazywa się on „człowiek” (Adam), to jest „podobny” (dome). Altruistyczna właściwość, podobna do Stwórcy, nazywa się człowiekiem.
Człowiek sam musi doprowadzić swoje właściwości do podobieństwa ze Stwórcą i w ten sposób przygotowuje w sobie miejsce, gdzie obłuczy się część Stwórcy, nazwana duszą. Te właściwości, które on przygotował ze swojej strony, nazywają się ciałem duszy. A obłuczające się tam światło – jest to wewnętrzne napełnienie, sama dusza, światło.
Do tego stopnia, na ile przygotowałem „ciało duszy” podobne do Stwórcy, ono nazywa się człowiekiem. Moje właściwości obdarzania i miłość – to jest „ciało”, w które wchodzi dusza. Rzecz nie w tym, że dusza obłucza się w zwykłe fizyczne ciało, którym nie odróżniamy się w niczym od wszystkich zwierząt.
Z rozmowy o nowym życiu, 17.02.2015
Opublikowano dnia 11 maja 2015
Wiadomość: Genetyk B. Lipton twierdzi, że jedynie siłą myśli człowiek jest w stanie pozbyć się każdej choroby – ukierunkowane psychiczne oddziaływanie, może zmienić kod genetyczny organizmu.
Przez stulecia, lekarzom dobrze znany jest efekt placebo: za pomocą wiary w uzdrawiającą moc lekarstwa człowiek zmienia zachodzące procesy w jego organizmie, w tym na poziomie molekularnym, zmienia swój kod genetyczny.
Można to osiągnąć przez odpowiednią dietę, oddziaływanie silnego bioterapeuty, za pomocą określonych ćwiczeń fizycznych. Jednak największy wpływ, który jest zdolny do zmiany naszego stanu zdrowia, jak uważa Lipton, ma moc naszych myśli.
Ogromna różnica między człowiekiem a innymi istotami na świecie jest w tym, że on może zmieniać swoje ciało, wyleczyć się z chorób dziedzicznych i śmiertelnych poprzez psychiczne nastawienie organizmu.
Problem w tym, że bardzo niewielu z tych, co uwierzyli w możliwość samoleczenia poprzez myśli, naprawdę w to wierzy – a tym samym odnosi sukces. Większość podświadomie zaprzecza tej możliwości.
Zatem, żeby osiągnąć uzdrowienie, konieczne jest przełamanie bariery ustalonej przez podświadomość na oddziaływanie naszych myśli na procesy komórkowe i kod genetyczny.
Komentarz: Nie ma niczego silniejszego niż siłą myśli. Władać myślą mogą bioenergoterapeuci, którym jest to dane od urodzenia lub nabyli to dzięki treningom. Jednak najprościej odbywa się to w zespole, kiedy człowiek anuluje siebie, swoją psychiczną barierę i pozwala pozostałym oddziaływać na siebie.
Opublikowano dnia 8 maja 2015
Opinia: Nie ma żadnej nadziei dla starej Europy. Europa, kapitalizm europejski znajduje się w upadku i traci swoją dominującą pozycję.
USA próbują kolonizować Europę, ale tym samym niszczą siebie - one nie będą w stanie utrzymać swojej dominacji na całym świecie.
Świat rozpadł się na wpływowe kraje zachodniego kapitalizmu – USA, Wielka Brytania, Niemcy – i małe kraje, które zależą od nich, gdzie sprawuje rządy „kompradorska burżuazja“- ona chce skierowywać do własnego kraju zagraniczny kapitał i inwestycje, żeby zapewnić swoim obywatelom pracę, a także podtrzymać spokój w społeczeństwie.
Rząd troszczy się tylko o krótkoterminowe cele: kraj staje się zależny, a gromadzenie kapitału odbywa się poza jego granicami. W rezultacie kraj nie posiada własnej gospodarki i polityki gospodarczej.
Państwo reaguje na sytuację historyczną, odpowiada na wyzwanie i tworzy zerowy poziom ideologii – ramkę, w której można rozwinąć każdą ideologię. Żyjemy w społecznościachnarodowej tożsamości – a one są bardziej represyjne niż państwa, bo jak tylko jesteś piętnowany, natychmiast wyrzucają cię ze społeczeństwa i zaczynają napadać.
Mój komentarz: Wszystko to jest prawidłowy rozwój, jako ostatni etap rozwoju egoizmu, na miejsce którego, z pożądania lub pod przymusem, nieuchronnie nadejdzie kolejny etap rozwoju człowieka – altruizm z zasadą „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”.
Osiągnąć ten stan jest możliwe tylko za pomocą właściwości darowania i miłości, tak zwanego „Wyższego Światła“.
Opublikowano dnia 6 maja 2015
Bóg – jest to połączenie miłości między ludźmi. Dokładniej połączenie – jest to działanie, a pojawiające się w nim uczucie, właściwość jest właśnie Bogiem. Nie możemy sobie wyobrazić tej właściwości w jej przejawie na zewnątrz nas. Dlatego zabrania się wyobrażać sobie Boga jako obraz.
„Zakazane“, „nie wolno“ – w kabale oznacza „niemożliwe“, aby wyobrazić sobie, przedstawić.
Jednak można go przedstawić w charakterze obłóczonej w nas właściwości miłości, darowania, połączenia, jak powiedziano: „W sobie rozpoznam Stwórcę“, „ Po Twoich czynach poznam Ciebie“.
Boga można poznać tylko w naszych wysiłkach ku zjednoczeniu. Nasze wezwania do jedności między nami są w istocie domaganiem się objawienia Boga.
Jak tylko ludzkość dochodzi do manifestacji w sobie wszechobejmującego i wszechpanującego egoizmu, ujawniając go jako kryzys we wszystkich swoich działaniach, który już nie może być kontrolowany – wiedz, że jest to pewny znak otwarcia punktu przejścia na następny etap jej rozwoju – etap rozwoju duchowego, to jest do stanu, od kiedy będą ją wiązać nie egoistyczne, a altruistyczne stosunki.
A do momentu tego przejścia przeciwstawny (odwrotny) przejaw Stwórcy – egoizm (Faraon, Haman itp.) w nas – popychają nas do rozwoju, do odkrycia Jego, a dokładniej to On sam swoją odwrotną stroną tak oddziałuje na nas.
Dlatego tak się mówi „ Nie ma nikogo oprócz Niego“, że całe kierowanie nami odbywa się przez jedną siłę, tylko od jej przedniej/prostej lub tylnej/ukrytej strony, jak powiedziano „Z tyłu i z przodu obejmujesz mnie.“
I tak rozwija nas na pierwszym etapie naszego rozwoju, do określeniaprzez nasegoizmu, jako zła.Ten końcowy rozwój egoizmu, odwrotnej właściwości Stwórcy (Faraona, Hamana itp.) odbywa się stopniowo, w 4 etapach (zgodnie z czterema stadiami rozprzestrzeniania prostego światła, aby doprowadzić stworzenie (pragnienie) do samodzielnej reakcji) – w 4 wygnaniach (zanurzeniach w egoizm) i 4 wyzwoleniach od jego władzy.
Dzisiaj my (grupa Abrahama, naród Izraela) znajdujemy się już w trakcie naszego 4-go wyzwolenia.
Dlatego, dopiero po 4 etapach uświadomienia sobie naszego egoizmu, odwrotnej strony Stwórcy, jako zła będziemy gotowi na to, aby wbrew egoizmowi, który pierwotnie został w nas wprowadzony celowo, sztucznie przez Stwórcę, woleć przednią stronę Stwórcy – miłość ponad egoizmem, wiarę ponad wiedzę.
Stąd zrozumiałe jest, że nie ma niczego szkodliwego, a wszystko, co się dzieje, odbywa się tylko dla nas, sami określamy swoimi reakcjami swój stan: jeśli reagujemy prawidłowo, ze zrozumieniem, że na nas działa Stwórca, to wtedy cierpienie od egoistycznej siły rozwoju, oddziaływanie odwrotnej strony Stwórcy zamienia się na pozytywne. I nie ma pośredniej strony Stwórcy – jest albo odwrotna Jego strona, albo przednia.
To znaczy zachodzi nie zmiana oddziaływania Stwórcy z negatywnego na pozytywne, a zmiana naszego stosunku do Jego oddziaływania, od niezrozumienia (niezgody) na zrozumienie (zgodę).
Różnica pomiędzy Bogiem a Stwórcą jest taka, że Bóg, to wyższa, daleka właściwość, a Stwórca – to właściwość działająca, zarządzająca, bliska, odczuwalna. Wszystkie te określnia są właściwe tylko dla odkrywającego (czującego) człowieka.
Opublikowano dnia 6 maja 2015
Pytanie: Czy istnieje dusza w ciele fizycznym?
Odpowiedź: W ciele fizycznym nie ma żadnej duszy, istnieje tylko witalna siła, która je ożywia, jak wszystkie zwierzeta. Jest to jakby obwód elektryczny, który działa wtedy, jak płynie w nim prąd. A gdy prąd zostanie wyłączony, życie się kończy.
W ciele nie ma nic duchowego, dlatego nauka nie może potwierdzić istnienia duszy, nie posiadąjac do tego jakichkolwiek narzędzi. Osiągnąć duszę – nie jest łatwo i wymaga to pracy, chociaż każdy człowiek w końcu jest zobowiązany to zrobić.
Właściwości duszy – są to obdarzanie i miłość bliźniego. Człowiek, który naprawdę nauczył się kochać innych, na miarę tej miłości zaczyna odczuwać Stwórcę, obłóczającego się w niego. Cechy charakteru w żaden sposób nie są związane z duszą człowieka. Dusza ma tylko jedną właściwość – przeciwną do naszego egoizmu. Egoizm – jest to miłość własna, a właściwość duszy – jest to miłość bliźniego.
Pytanie: Czy każdy człowiek może uzyskać duszę?
Odpowiedź: On nie tylko może, ale jest zobowiązany uzyskać duszę. Każdy posiada swój własny egoizm, miłość do samego siebie i odpowiednio do tego istnieje możliwość zmienić ją w miłość do bliźniego. I na miarę tego człowiek otrzyma część wyższej siły i odkryje wewnątrz niej Stwórcę, wyższy świat.
Wszystko to zobaczy i poczuje w swojej altruistycznej właściwości i odkryje życie wieczne, które nazywa się rajskim ogrodem. Raj – jest to obdarzanie i miłość, a ogród – nasze naprawione właściwości.
Człowiek nie musi umierać dla tego, aby znaleźć się w rajskim ogrodzie. W ogóle, dusza nie zależy od życia i śmierci fizycznego ciała. Swoją duszę można uzyskać jeszcze do tego czasu, zanim ciało umrze. Powiedziano: „Swój świat zobaczysz w swoim życiu“.
Dosłownie podczas życia człowiek odkrywa swoją duszę. Ponieważ po śmierci jego egoizm znika, a w egoizmie odczuwał on swoje ciało, ten świat. Dlatego tylko na tym świecie jest zobowiązanyuzyskać swoją duszę.
Z rozmowy o nowym życiu, 17.02.2015
Opublikowano dnia 6 maja 2015
Pytanie: Czy to możliwe, aby zjednoczyć się tak, aby inni stali się bardziej ważni ode mnie samego? Ponieważ człowiek przede wszystkim myśli o sobie.
Odpowiedź: Człowiek powinien wznieść się na taki poziom, gdzie w pierwszym rzędzie będzie myślał o innych.
Pytanie: Dlaczego Stwórca stawia przed nami zadania niemożliwe do wykonania? Najpierw On daje nam egoistyczną naturę, potem wymaga osiągnięcia miłości do bliźniego, jak siebie samego, a kiedy nam to się nie udaje, wysyła nam Holokaust?
Odpowiedź: Czy naprawdę staraliśmy się i nie udało nam się? My nawet nie próbowaliśmy tego zrobić. Jeśli zaczniemy próbować jednoczyć się, to zobaczymy, jak Stwórca przyjdzie i będzie walczył w nasze miejsce.
Nie wymaga się od nas niczego, oprócz starań osiągnięcia jedności. Oczywiste jest, że nie mamy odpowiedniego pragnienia, ani siły, ani zrozumienia. Ale trzeba tylko zacząć przykładać wysiłki, jak dziecko, które robi pierwsze kroki.
Oprócz tych wysiłków niczego się od nas nie wymaga, to jest wystarcząjace – resztę uczyni Stwórca. Wyższe prawo, działające we wszechświecie, zakończy za nas tę pracę.
We wszystkich pokoleniach naród Izraela narażony jest na ataki z zewnątrz. W ten sposób popychają nas do naprawy, do jedności, miłości bliźniego, jak siebie samego.
Jeśli inni są dla nas bliżsi od samych siebie, to w taki sposób tworzymy integralną sieć, w której cała ludzkość jest połączona, jak jedna kula. Wszyscy są połączeni i zależą od wszystkich. Nie ma bardziej lub mniej ważnych – wszyscy są absolutnie równi. I wtedy odkryje się nowy świat.
Dziś widzimy świat oczami swojego egoizmu, oceniając, na ile możemy wykorzystać go dla własnej korzyści. Jeśli osiągniemy jedność, to ujrzymy doskonałą i nieograniczoną rzeczywistość znajdującą się poza naszym egoizmem, poza interesem, aby wygrać, lub strachem przegrania.Będzie to życie w wiecznym i doskonałym świecie – rajskie życie.
Z rozmowy o nowym życiu, 12.04.2015
Opublikowano dnia 6 maja 2015
Nauka kabały – jest to odkrycie wyższego systemu, zarządzającego nami. Jeśli odkrywamy ten system, to z niego możemy otrzymać wszystkie odpowiedzi. Tylko z wyższego świata jesteśmy w stanie zbadać niższy świat.
Nie rozumiemy niczego, co się z nami dzieje na tym świecie. Możemy czytać to, co jest napisane w książkach, ale dlaczego jest tak napisane, skąd to pochodzi – nie wiemy.
Dlatego nauka kabały mówi, że przede wszystkim człowiek powinien dołożyć wszelkich starań, aby osiągnąć wyższy system, wyższy świat, a z niego dopiero zbadasz niższy i wtedy zrozumiesz strukturę naszego świata – nieżywej, roślinnej, zwierzęcej przyrody i człowieka, jak są połączeni ze sobą, co jest obowiązkiem człowieka w tym świecie, a w szczególności narodu Izraela itd.
To odkrycie wyższego systemu odbywa się na dwóch płaszczyznach, w dwóch kierunkach, zwanych „ogólne” i „ poszczególne”.
„Ogólne”, jak mówi Baal HaSulam, oznacza, że w końcu wszyscy ludzie na świecie bez wyjątku będą musieli osiągnąć wyższy system, wznieść się na poziom świadomości, uczuć, odkrycia, połączyć się z nim, wejść w niego i żyć w nim w doskonałości. Oznacza to, że postrzegają oni wyższy, duchowy świat i tym samym osiągają wieczne, doskonałe istnienie.
Komentarz: Ale nie wszyscy są tak inteligentni …
Odpowiedź: Do tego nie trzeba specjalnego umysłu. Nauka kabały nie wymaga od człowieka jakichkolwiek wyjątkowych umiejętności – tylko pragnienie. A pragnienie człowiek otrzymuje na miarę tego, jak zaczyna uczyć się tej nauki. Ona przyciąga go coraz bardziej, ponieważ on widzi, jak wszystko, co się z nim dzieje, związane jest z wyższym systemem zarządzania.
Człowiek widzi, w jaki sposób jest on wzbudzany, skąd wszystko pochodzi. To wywołuje w nim płonącą ciekawość. Jak gdyby teraz nakładam okulary i widzę, jak zarządzają tym światem, jak „pociągają za sznurki”, jak ludzie się poruszają zmuszeni podejmować pewne działania, jakie są rezultaty ich działań. Odkrywam wszystko, w tym łącznie o sobie.
Dlatego studiowanie nauki kabały tak przyciąga człowieka, ponieważ jest to związane z jego korzeniem duszy.
I dlatego cała ludzkość będzie musiała odkryć wyższy system i żyć w nim, jak powiedziano: „Wszyscy poznają Mnie, od małego, do dużego, bo Dom Mój będzie nazwany „Domem Modlitwy dla wszystkich narodów”.
Tak więc, co dotyczy ogólnego rozwoju, – w wyniku całej naszej ewolucji, w przeciągu 6000 lat rozwoju ludzkości, wszyscy ludzie na Ziemi, są zobowiązani osiągnąć odkrycie wyższego systemu.
Teraz żyjemy w roku 5775, tj. w ciągu najbliższych 225 lat musimy osiągnąć stan, w którym każdy człowiek pozna i odkryje cały wyższy system i wejdzie w niego całym swoim ciałem i duszą, wszystkimi swoimi organami zmysłu.
Ale istnieje też osobisty rozwój. Pod osobistym rozumie się, że jeszcze do tego, jak cała ludzkość osiągnie to, istnieją specjalni ludzie, którzy nagle odkrywają, że są zobowiązani odkryć wyższy system i bardzo dąża do tego. Tacy ludzie przychodzą studiować naukę kabały, odkrywając dla siebie całą ukrytą rzeczywistość i wtedy żyją w dwóch światach.
Z programu radiowego 103FM, 12.04.2015
Opublikowano dnia 3 maja 2015
Pytanie: Żydzi mieszkali przez wiele lat na wygnaniu, mając nadzieję na powrót do ziemi obiecanej. Ale po tym, jak to marzenie się spełniło i mieszkaliśmy w naszym państwie przez dziesiątki lat, to stało się zwyczajne i pospolite.
Wielu nie rozumie powiązania Żydów z ziemią Izraela. Czują się po prostu Izraelczykami, a nie częścią długiego łańcucha Żydów, którzy przeszli długie wygnanie i w końcu powrócili do swojej ziemi.
Czy istnieje związek pomiędzy współczesnym państwem Izrael i tą ziemią, na której on się znajduje? Czy można było w 1948 roku utworzyć państwo żydowskie w jakimś innym miejscu, na przykład w Ugandzie, jak to sugerowano?
Odpowiedź: Widzimy, że Abraham przyprowadził naród żydowski właśnie do ziemi Izraela. On zebrał w grupę ludzi ze starożytnego Babilonu i chciał, aby z nich stworzyć nowy naród, pod względem ideologicznym: związany nie materialistycznymi genami, a specjalnym duchem, miłością do bliźniego, jak do siebie samego, powszechną jednością, podnoszeniem się ponad egoizm.
Każdy w tej grupie wychodziłby naprzeciw drugiemu, odrywając się od swojego egoizmu, i czuł swoje życie poprzez społeczeństwo. Żydzi zjednoczyli się napodstawie tej ideologii.
Abraham rozumiał od samego początku, że położenie geograficzne odpowiadające duchowi miłości do bliźniego – to ziemia Kanaan, to jest przyszła ziemia Izraela. Specjalnie przyprowadził swoich uczniów na tę ziemię, chociaż miał możliwość wyprowadzić ich w dowolnym kierunku, z 360 stopni.
Mógł udać się na wschód, do Indii i Chin, na północ, do Europy czy Rosji, na południe, do Afryki czy Arabii Saudyjskiej. Ale udał się właśnie tutaj, ponieważ w materialnej ziemi jest duchowy korzeń i rodzaj ludzi, żyjących zgodnie z wybranym dla nich duchem miłości do bliźniego, jak jeden człowiek z jednym sercem, zobowiązany właśnie do życia na tym kawałku ziemi.
Jeśli oni zamieszkują gdzie indziej, to nie będzie zgodności pomiędzy tą grupą i tą ziemią. Ziemia nie da im sił. To może wydawać się mistycyzmem, ale widzimy, że miejsce, w którym ludzie żyją, wpływa na nich, dodając im nowego charakteru, nawet nowe rysy twarzy.
Przykładem tego jest różnica między aszkenazyjskimi Żydami mieszkającymi w Europie i Żydami sefardyjskimi, którzy po wypędzeniu z Hiszpanii osiedlili się w Afryce. Różnią się pod względem charakteru i wyglądu. Równie mocno odznaczają się Żydzi mieszkający w Europie od Żydów mieszkających w Azji Środkowej.
Oczywistym jest, że mieszkając w jakimś miejscu na świecie, człowiek otrzymuje od ziemi specyficzne siły kształtujące jego charakter, właściwości, postawę życiową – wizerunek zewnętrzny i wewnętrzny. Abraham widział, jak siły duchowe działają na materialną ziemię, i dlatego doprowadził Żydów do ziemi Kanaan, do Izraela.
Ari i księga Zohar opisują szczególne właściwości ziemi Izraela i całego regionu wokół niego: Jordanu, Syrii, Libanu, Egiptu, Babilonu, które różnią się od reszty świata. Abraham czuł to. Człowiek, który pojmuje duchowy korzeń, czuje jego związek z materialną gałęzią.
Dlatego nie przypadkowo zostało wybrane miejsce na założenie Jerozolimy, a w niej Góry Oliwnej. Każdy, najmniejszy kawałeczek ziemi w Izraelu jest bardzo szczególny.
Spójrz na to, jaka ogromna różnica jest między Galileą, a pustynią Negew, wybrzeżem, rejonem Jerozolimy, górami Judzkimi, górami Edomu. W żadnym innym miejscu na świecie nie ma takiej różnorodności i ostrych kontrastów sił działających na tak niedużym odcinku ziemi.
Byłem w różnych częściach świata i jeśli po prostu wybierać dobre, wygodne miejsce do życia, nie związane z duchowymi korzeniami, to jest mnóstwo piękniejszych miejsc, z bogatszym naturalnym potencjałem i możliwością założenia tam narodu i państwa.
Ale Żydzi zamieszkali właśnie na ziemi Izraela, o prawo posiadania której walczą inne narody z takim uporem, jakby to nie był zwykły, lecz złoty piasek. Widzimy, że spojrzenia całego świata skierowane są na tę ziemię. Widocznie wszyscy czują, że ona posiada szczególną moc.
Z rozmowy o nowym życiu 09.04.2015
Opublikowano dnia 3 maja 2015
Pytanie: Co to jest proroctwo?
Odpowiedź: Proroctwo – jest to pewien poziom duchowego osiągnięcia. Prorocy pojawiali się po zakończeniu budowy Świątyni, na etapie zejścia narodu Izraela z jego poziomu. Dlatego TaNaH oznacza Tora, Neviim i Ktuvim, znaczy to, że w okresie Tory (Pięcioksiąg) nastapił okres Neviim (Prorocy), a następnie – Ktuvim (Pisma).
Stan proroków przejawił się po wejściu do Ziemi Izraela. Prorok – jest to pewien poziom związku ze Stwórcą. W zasadzie każdy kabalista znajduje się na tym poziomie, ale prorok – jest to człowiek, który swoim wewnętrznym osiągnięciem poznania odkrywa Stwórcę, albo na poziomie Biny, albo na poziomie Hochmy.
Na poziomie Biny mówi on: „Słyszałem,” – dlatego że Bina reprezentuje duchowy słuch, a na poziomie światła Hochma: „Widziałem” – dlatego że Hochma reprezentuje duchowy wzrok.
Z programu TV „Tajemnice wiecznej Księgi”, 10.12.2014
Opublikowano dnia 3 maja 2015
Pytanie: W moim osobistym życiu doświadczam bardzo trudnych sytuacji i w pracy, i w rodzinie, i w wychowaniu dzieci, oraz w finansowej sferze.
Mówi Pan o bardzo wzniosłych rzeczach, o wyższym systemie. Wszystko to wydaje mi się zbyt dalekie. Nie rozumie, czy istnieje tam Stwórca, czy jest ktoś, kto zarządza naszą rzeczywistością. Czego On chce ode mnie?! Dlaczego moje życie musi być tak trudne?
Odpowiedź: Jak wyjaśnia nauka kabały, wszystko, co dzieje się z nami, jest przeznaczone do tego, aby popchnąć nas do ujawnienia wyższej siły.
Dochodzimy do tego z bardzo aktualnym pytaniem: „Jaki jest sens mojego życia?! Kto wyrządza nam tyle zła? Dlaczego zmusza nas do tak wielkiego cierpienia? Jeśli jest to dobra siła, to nie powinniśmy tak cierpieć … wręcz przeciwnie! A jeśli jest to zła siła, to jak to jest możliwe?Przecież Tora mówi o tym, że Stwórca jest dobry. Co się z nami dzieje? .. „
Ale jak by nie było, ponieważ jesteśmy egoistami, to nie możemy zbliżyć się do ujawnienia wyższej rzeczywistości z odczucia dobra. Jeśli czuję się dobrze, to nie będę niczego szukał. Podobnie jak w przypadku, gdy jestem syty, wtedy jestem spokojny. I odwrotnie, jeśli jestem głodny, to przez cały czas szukam, aby coś zjeść. Tak samo tutaj.
Dlatego nasze życie jest w ciągłych cierpieniach, których wszyscy doświadczamy, próbując uciec od nich, w wyniku naszego rozwoju, krok po kroku doprowadza to nas do zrozumienia tego, że nie mamy wyboru i musimy uchwycić tę wyższą siłę, odkryć wyższy świat, wyższy system.
Zaczynamy czuć, że istnieje coś celowego, że choć nasze życie wydaje się tak chaotyczne, aleprawdopodobnie istnieje prawidłowość w tym, że cały czas cierpimy.
Widzimy w naszym dzisiejszym świecie, jak ludzie cierpią, biorąc leki na depresję, zażywając narkotyki, itd .. Jest to stan, z którego przechodzimy do odkrywnia.
Dlatego radzę, aby nie zajmować się tym pytaniem, a starać się go rozwiązać. Nauka kabały, która ujawnia się właśnie w naszych czasach, daje nam możliwość odkryć przyczynę wszelkiego zła w naszym życiu i przekształcić go w dobro.
Z programu radiowego 103FM, 12.04.2015
Opublikowano dnia 2 maja 2015
Pytanie: Naród żydowski przeszedł specjalną transformację – przejście z niewoli do wolności, któremu poświęcone jest święto Paschy. Jakie znaczenie ma ta transformacja?
Odpowiedź: Sens wyzwolenia z niewoli – to odzyskanie siły miłości, dzięki własnemu wyjściu z egoizmu. Znajdujemy się pod kierowaniem systemu, który nas popycha, przede wszystkim pod władzę naszego egoizmu, który nazywa się faraon.
Początkowo czujemy się dobrze w tej niewoli, ale potem zdajemy sobie sprawę, że znajdujemy się na wygnaniu i jesteśmy niewolnikami własnego egoizmu, który panuje nad nami. Nie godzimy się z tą władzą i pragniemy od niej uciec – ze złego odnoszenia się do siebie wzajemnie, przecież widzimy, że w takiej formie dalej nie da się posuwać, ani w ogóle istnieć.
Po wielu nieudanych próbach, jesteśmy przekonani, że nic nie można zrobić i tylko cud nas może uratować. Przecież egoizm zabija nas na tyle, że nie widzimy w niczym sukcesów w swoim życiu.
Tak objawia się faraon panujący między nami.
Właśnie taką sytuację widzimy dzisiaj w Izraelu: 23 partie na nieduży kraj, ogromna rozbieżność między poszczególnymi warstwami społeczeństwa, kryzys systemu edukacji, coraz więcej rozwodów, wzrost spożycia narkotyków. Połowa ludzi chce wyjechać do innego kraju, gdyby była taka możliwość.
Nasz zły stosunek do siebie nawzajem widać w zachowaniu na drogach oraz w innych miejscach. Dzieli nas obojętność do innych i pycha. Egoizm panuje w nas i każe tak działać.
To nie nasza wina, lecz naszej natury, że gra z nami.
Musimy zdać sobie sprawę, że nasza natura – to zły początek, który nas zniewala. Jeśli z niego nie wyjdziemy, to nasze życie zostanie skończone i nie pozostawimy po sobie swoim dzieciom niczego dobrego. Życie będzie się stawać coraz trudniejsze i im nie zostaną nawet te okruchy szczęścia, których my doświadczaliśmy czasami.
O tym niewolnictwie i wyjściu z niego na wolność opowiada Paschalna legenda. Ale przede wszystkim trzeba zrozumieć, że znajdujesz się w niewoli. Przecież na razie nie widzisz siebie w ciemności, w mocy dzielącego nas egoizmu, we wzajemnej nienawiści, nie jest możliwe, aby zrozumieć, czym jest wolność od tego anioła śmierci.
Powinniśmy życzyć sobie, aby stać się wolnymi ludźmi, we własnym kraju, to znaczy być niezależnymi od swoich pragnień – zechcieć osiągnąć miłość, połączenie, wzajemne poręczenie, jedność pomiędzy wszystkimi, ponad swoją egoistyczną naturą.
Kiedyś lud Izraela wyszedł ze swojego egoizmu i podniósł się na wysokość jedności i miłości, co nazywa się budową Świątyni. Ale później nie potrafiliśmy utrzymać się na tej wysokości i upadliśmy z niej.
Rabbi Akiva uczył, że nie można porzucać zasady miłości bliźniego swego jak siebie samego, w przeciwnym razie znów wpadniemy w bezpodstawną nienawiść. Egipt – to bezpodstawna nienawiść między nami. Dwa tysiące lat temu, po zniszczeniu drugiej Świątyni, znowu wróciliśmy do stanu nienawiści, który nazywa się Egiptem.
Po tysiącu lat życia w jedności i połączeniu, naród żydowski ponownie udał się do Egiptu, w bezpodstawną nienawiść. Ale dzisiaj cały świat powinien uświadomić sobie, że znajdujemy się w Egipcie.
Kiedyś ze starego Babilonu wyszła nieduża grupa pod przewodnictwem Abrahama i połączyła się w naród Izraela. Ale potem wrócili do Babilonu i zmieszali się ze wszystkimi Babilończykami.
Dzisiaj po raz kolejny znajdujemy się w obliczu tej samej wieży Babel – przed nienawiścią do siebie nawzajem, niechęcią poznawania i rozumienia innych. To się nazywa pomieszaniem języków.
Po raz kolejny przychodzi nam wykonać to działanie, jak kiedyś w starożytnym Babilonie.
Jest powiedziane, że „ działania ojców – przykładem dla synów”. Dzisiaj musimy znów opuścić Egipt, ale to już ostatnie wygnanie przed ostatecznym wyzwoleniem.
Z rozmowy o nowym życiu 22.03.2015
Opublikowano dnia 1 maja 2015
Nasz rozwój polega na wznoszeniu się po stopniach rozumu i uczucia, na drodze prowadzącej do świadomej równowagi z naturą. Musimy dojść do tego zgodnie z własną wolą, na własne życzenie, a nie przez desperację i przymus.
Powinniśmy rozumieć, czuć i prowadzić badania, aby w końcu odkryć najlepszy, najwyższy dla nas stan powszechnej równowagi z nieożywioną, roślinną, zwierzęcą i ludzką naturą, a także z wyższą Naturą w całości.
Osiągnięcie tego celu jest możliwe tylko dzięki wzajemnemu obdarzaniu, miłości i jedności. Natomiast poruszając się nieprawidłowo, wywołujemy na siebie oddziaływanie sił, których przeznaczeniem jest realizacja naszej naprawy. Jeśli odchylam się od tego kursu równowagi, natychmiast nadchodzi naprawiająca siła, której celem jest nawrócić mnie z tego niewłaściwego kierunku.
Na przykład, gdy odchylam się w prawo, to zostaję dotknięty chorobą. W konsekwencji wracam do właściwego kierunku. A gdy odchylam się w lewo, wtedy nadchodzi jakieś inne nieszczęście i znów mnie zatrzymuje. Poruszając się w ten sposób przez tysiące przeciwności losu, pełznę naprzód milimetr po milimetrze zamiast odliczania swojej drogi w kilometrach. Przyczyna tego leży w tym, że ciągle zbaczam z prostej drogi w niewłaściwych, egoistycznych kierunkach.
Cała nasza historia przedstawia taki „bieg żółwia”. Wydawałoby się, że człowiek jest koronąstworzenia. Jednak w czymś jest głupszy od tych drobnoustrojów, które służą za narzędzie do „nauczania go rozumu”.
Przecież mikrob także jest całym systemem z własnym wewnętrznym programem, z rozumem i odczuciami. Jest on żywy. Dostając się do nowego środowiska, za każdym razem sprawdza siebie. Rozpoznaje on związek z zewnętrznymi czynnikami i jest w stanie wytwarzać przeciwciała – do tego stopnia, że zaczyna żywić się antybiotykami, które były przeznaczone do jego zniszczenia. On bada wewnętrzne mechanizmy organizmu i znajduje coraz to nowsze sposoby na przeniknięcie w niego, pomimo przeszkód. On ulepsza, udoskonala, „koryguje” siebie. Rozwija się w nowych warunkach mimo wszystkich trudności, które stawiamy przed nim.
A więc z tego wynika, że drobnoustrój jest bardziej pomysłowy niż człowiek. Przecież on wykonuje nakazy natury, tworząc nam problemy i w ten sposób pobudzając nas do przejścia z jednego stopnia na następny.
Pytanie: Człowiek rozwija medycynę, tworzy leki, a przeciwko niemu jakby funkcjonowały niewidzialne laboratoria z mocniejszymi możliwościami intelektualnymi. Jak to jest możliwe? Czyżby drobnoustroje były mądrzejsze od nas?
Odpowiedź: Człowiek jest najgłupszym stworzeniem. Nie istnieje stworzenie bardziej upokorzone, bardziej przeciwne naturze, wyrządzające szkodę samemu sobie zamiast chronić się przed nieszczęściami, jak to robią inne stworzenia. To prawda, człowiek jest najbardziej rozwinięty, jednak rozwój swój obraca przeciwko sobie. A zatem, czy może być nazwany „koroną stworzenia”? Przecież jest najgorszy ze wszystkich! Byłoby lepiej, gdyby był po prostu nierozumny. Ale przecież on wykorzystuje swój intelekt na szkodę własną i innych, niszczy siebie i cały świat.
Tak, człowiek ma rozum i uczucia wyższego poziomu w porównaniu ze zwierzęcym stopniem, jednak jest to mu dane po to, aby prawidłowo je stosował w celu samodoskonalenia. Jednak na razie widzimy, jak zły początek przesiąka ludzi od najmłodszych lat. Czy tak naprawdę można nam przypisać coś dobrego, pozytywnego?
Dlatego też na różnych poziomach istnieje wiele systemów przeznaczonych do doprowadzenia człowieka do wolnego wyboru, aby on uświadomił sobie konieczność osiągnięcia równowagi. Tylko tego brakuje w całej naturze, włącznie z samym człowiekiem, choć mniema o sobie jako koronie, górującej nad naturą jako coś odosobnione. Na tym polega nasz błąd, przecież znajdujemy się wewnątrz wspólnego systemu natury, pod jego wpływem i powinniśmy dojść do równowagi z jego mechanizmami. Wówczas dopiero znikną wszystkie negatywne zjawiska.
Pytanie: A jednak kto „opracowuje” ataki mikroorganizmów na nasze zdrowie?
Odpowiedź: My sami generujemy je swoim niewłaściwym nastawieniem do życia. Tylko sam człowiek produkuje wszystkie drobnoustroje i innych swoich „wrogów”. Zamiast korzystania z potencjału swojego egoizmu w sposób pozytywny, zamienia go na krzywdę sobie i siła ta wraca do niego w różnego rodzaju formach szkodzących. Wszystkie swoje właściwości i zdolności stara się wykorzystać tylko dla własnej przyjemności i wydaje mu się, że osiąga sukcesy. Jednak w rzeczywistości tak nie jest.
Tylko gdy prawidłowo połączymy się ze sobą w równowadze, wówczas będziemy w stanie zneutralizować wszystkie szkodniki. Co dotyczy drobnoustrojów, po prostu przestaniemy je stwarzać. Przecież człowiek zawiera w sobie całe stworzenie i w istocie „tworzy” nieożywioną, roślinną i zwierzęcą naturę. Dlatego infekcje są odporne na leki, bo my sami jesteśmy odporni i wytrwali w swoim egoizmie i nie chcemy zająć się nim.
W swoich egoistycznych pomysłach, uparcie utrzymując stare relacje, nie jesteśmy gotowi na integralną edukację i na inne czynności, niezbędne do ustalenia właściwych relacji między nami. Nadal używamy naszą naturę do potrzeb miłości własnej w jej różnych formach, powodując tym powstanie nowych systemów. Przeznaczone są one do naszej naprawy, jednak nie oddziałują na nas w najprzyjemniejszy sposób, blokując nas, wywierając presję, przynosząc ból i śmierć… Robią wszystko, co możliwe, abyśmy tylko nie zboczyli z tej drogi, która prowadzi do wolnego wyboru.
Z rozmowy o nowym życiu, 10.10.2012
Opublikowano dnia 1 maja 2015
Pytanie: Od pierwszego dnia kadencji Obamy było jasne, że dąży on do zmiany polityki USA na Bliskim Wschodzie i zamierza zbliżyć się do świata islamu w ogóle oraz w szczególności do arabskich państw, i poprawić stosunki z Iranem.
Przemoc i kryzysy następujące jeden po drugim na Bliskim Wschodzie zmuszaja Obame nieco odbiec od wybranego kursu, jednak zarówno z palestyńskiej sprawy, jak i z regularnych prób zbliżyć się do Iranu kosztem tradycyjnych sojuszników USA w regionie, jest jasne, że zachowanie linii postępowania pozostaje bez zmian.
Jak możemy i czy w ogóle możemy się temu przeciwstawić?
Odpowiedź: Właśnie przy złym faraonie wyszliśmy z Egiptu. Nie można powiedzieć jednoznacznie, że Obama jest dla nas zły – właśnie w jego nienawiści do Żydów i w szczególności do Izraela założony jest potencjał naszego wzrostu.
Jego nienawiść i jego polityka przyspieszy tylko nasze uświadomienie i wpływ na nasz los przez wyższe światło, jak jest powiedziane: „Serca zarządzających światem znajdują się w rękach Stwórcy”. Więc my, a nie Obama, określamy nasze przeznaczenie.
Opublikowano dnia 1 maja 2015
Badania naukowe: 1. CZŁONKOWIE GRUPY SZANUJĄ SIĘ I UFAJĄ SOBIE NAWZAJEM. W trudnych warunkach dżungli można przetrwać tylko razem. Jedzenia nie zawsze wystarcza, polowanie może być niebezpieczne. I tu niezbędne jest zaufanie i pomoc.
Stosunki mężczyzn i kobiet są na równych prawach. Kobiety polują razem z mężczyznami, aktywnie zajmują się podziałem i wymianą żywności, biorą udział w rozmowach, wykonują też ciężkie prace.
2. CZŁONKOWIE GRUPY WSPIERAJĄ I CHRONIĄ SIĘ NAWZAJEM. Nie istnieje przemoc wobec kobiet. Poświęcają oni dużo czasu omawiając różnice zdań, zachowując przy tym poczucie własnej godności i szacunek do siebie. Przyczyny konfliktu należy „przemyśleć”, zamieniając je w powód do współpracy.
3. CZŁONKOWIE GRUPY SĄ OTWARCI NA DIALOG I KOMUNIKACJE: Spory są rozwiązywane metodami nieformalnymi. Każdy ma prawo zwracać się o pomoc do innych w celu rozwiązania konfliktu - cała wieś będzie uczestniczyć w rozwiązaniu konfliktu tak długo, dopóki nie zostanie rozstrzygnięty. Rozstrzygania sporów nie odkłada się na długi czas. Techniki rozwiązywania konfliktów są odpowiednie także dla zespołów roboczych. Jednym z typowych sposobów – są żarty i śmiech, odciągnięcie uwagi – żeby ludzie po prostu zapomnieli, dlaczego doszło do kłótni.
4. WSZYSCY CZŁONKOWIE GRUPY DĄŻĄ DO WSPÓLNEGO CELU. Najbardziej efektywnym sposobem na zdobycz jest grupowe polowanie, przy którym zwierzęta zaganiane są w sieci. Wspólny cel daje motywację do pracy w zespole – kobiety zaganiają zwierzęta w sieci, a mężczyźni stoją za sieciami i zabijają ofiarę. Po polowaniu mięso jest dzielone między uczestnikami według jasno określonych zasad.
5. CZŁONKOWIE GRUPY POWINNI MIEĆ WSPÓLNE WARTOŚCI I PRZEKONANIA. Życie Pigmejów może postronnemu obserwatorowi wydawać się zabawne i beztroskie, ale to wrażenie jest zwodnicze. Pod pozornym chaosem ukryty jest porządek. Wszyscy Pigmeje od wczesnego dzieciństwa uczą się zasady postępowania, przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie. Gotowość do dzielenia się, współpracy, niezależności i autonomii, zachowania pokoju między członkami grupy – są to podstawowe wartości społeczeństwa.
6. INTERESY GRUPY SĄ WYŻEJ INTERESÓW JEJ CZŁONKÓW. Oni nie pozwalają stawiać swoich własnych interesów ponad interesami zespołu. Praca zespołowa może być pomyślna tylko w atmosferze, popierającej osobistą wolność i kreatywność, ale w ramach ogólnych celów organizacji. Żeby ta równowaga została zachowana, każdy członek grupy musi mieć świadomość, gdzie znajdują się granice osobistej wolności.
7. CZŁONKOWIE GRUPY SĄ RÓWNOPRAWNI W PODEJMOWANIU DECYZJI. Nie ma „ważnych ludzi”, przywódców, najwyższej rady, liderstwo nie należy do jednej osoby. Wszyscy członkowie mają prawo do podejmowania decyzji. Starszych uważa się ze względu na ich wiedzę i umiejętności.
Komentarz: Praktycznie wszystko przypomina spis warunków połączenia kabalistycznej grupy, w którym są jeszcze dodatkowe warunki, aby przyciągnąć wyższe swiatło. Ale warunki jedności są te same – ponieważ w kabale wszystko dzieje się zgodnie z prawami przyrody, które Pigmeje przyjęli od niej instynktownie!
Opublikowano dnia 1 maja 2015
Badanie: Islam rozprzestrzenia się w takim tempie, że już w tym wieku stanie się on najbardziej rozpowszechnioną religią na planecie. Obecnie jest 2,2 miliarda chrześcijan (jedna trzecia populacji ziemi), muzułmanów 1,6 mld. (jedna czwarta populacji planety).
Muzułmanie są skoncentrowani na obszarach świata tam, gdzie istnieje najszybszy wzrost ludności. W Europie, z ogólnej liczby ludności, 10% to będą muzułmanie.
Mój komentarz: Tak dokładnie jest powiedziane w kabale, że przed przyjściem Mesjasza (oświecenia ludzkości) islam zdominuje świat i wznieci wojny na wszystkich kontynentach.
To jest konieczny warunek przejawu ciemności wobec światła, jak powiedziano: „Ujawnienie światła właśnie z ciemności”, odbywało się wyzwolenie z ogólnego egoizmu w egipskiej ciemności.
Opublikowano dnia 30 kwietnia 2015
Pytanie: Czy istnieje życie po śmierci?
Odpowiedź: Tak.
Pytanie: Dlaczego używamy tylko 3% potencjalu naszego mózgu?
Odpowiedź: Ponieważ całe pozostałe 97% przeznaczone jest do tego, aby odkryć duchowe.
Pytanie: Czy mogę zmienić swój charakter?
Odpowiedź: Nie. Ale z pomocą wyższej siły – tak.
Pytanie: Dlaczego jest tyle zła i niesprawiedliwości w naszym świecie?
Odpowiedź: Ponieważ sami ją robimy.
Pytanie: Kim Pana zdaniem jest Izraelczyk?
Odpowiedź: Izrael w tłumaczeniu z języka hebrajskiego oznacza „Prosto do Stwórcy„, jest to każdy, kto kieruje sobą za pomocą studiowania nauki kabały, bezpośrednio do wyższej siły – dobrej i tworzącej dobro, ku miłości i jedności.
Pytanie: Co Pana najbardziej irytuje?
Odpowiedź: Odwrotna odpowiedź na poprzednie pytanie.
Pytanie: Czy kabalista rozkoszuje się jedzeniem, seksem i innymi przyjemnościami w życiu?
Odpowiedź: Kabalista rozkoszuje się wszystkim, jak zwykły człowiek. A dlaczego nie?
Pytanie: Czy przestrzega Pan przepisów ruchu drogowego?
Odpowiedź: Tak.
Pytanie: Jaką jedną książkę zabrałby Pan ze sobą, jeśliby Pan zdecydował się odizolować?
Odpowiedź: Księgę Baal HaSulama „Szamati.”
Z programu radiowego 103FM, 18.01.2015
Opublikowano dnia 29 kwietnia 2015
Naród Izraela musi wiedzieć, jak stać się niezależnym, przyjaznym, bliskim sobie, jak „jeden naród z jednym sercem“.
To jest naszym obowiązkiem w stosunku do siebie, do wszystkich ludzi i do Stwórcy. Posiadamy tę metodę znajdującą się wewnątrz kabały i powinniśmy ją realizować, w przeciwnym razie nie jesteśmy narodem.
Wróciliśmy do ziemi Izraela w celu realizacji możliwości dojścia do tego stanu, a jeżeli odmówimy tego, to będziemy zmuszeni wrócić do krajów wygnania. Nie wiemy, co wtedy zrobi z nami siła wyższa, która życzy sobie naszego połączenia, a my się jej sprzeciwiamy.
Komentarz: Zgodnie z Pana słowami, nazwałbym Dzień Niepodległości Izraela dniem wzajemnej zależności.
Odpowiedź: Tak, paradoksem jest, że w stanie naszej zupełnej zależności od siebie, od siebie i od pozostałych, kiedy wpływ otoczenia określa nasze zachowanie, zyskujemy poczucie niezależności wzajemnej.
W jaki sposób dochodzimy do stanu, w którym możemy być pewni, że nie szkodzimy sobie i innym? Tylko wtedy, kiedy wzniesiemy się ponad siebie, a „ja“ każdego z nas znajdzie się pod mocą środowiska. Nic więcej nie trzeba. Poddając się całkowicie środowisku, określamy swoją niezależność.
Z programu TV „Rozmowa o Dniu Niepodległości“ 02.04.2015
Opublikowano dnia 28 kwietnia 2015
Pytanie: Co to znaczy pragnienie być jak Stwórca? Do czego powinienem dążyć?
Odpowiedź: Powinienem wyjaśnić sobie, jaka forma dającego musi zostać odkryta w warunkach każdego ukrycia, kiedy mnie coś boli i coś jest nie tak. Jeżeli w tym świecie, który cały jest moim pragnieniem, ujawnia się jakiś brak, to znaczy, gdy czuję, że czegoś mi brakuje, oznacza to, że brakuje mi tylko jednego: odkrycia Stwórcy.
Ale muszę rozstrzygnąć, w jakiej dokładnie formie. Ja nie krzyczę po prostu, że jest mi źle. To jest w ogóle nieprawidłowo. Nawet się cieszę, że odczuwam brak, i dziękuję za dany mi umysł i uczucie, które pozwalają mi zrozumieć, że to jest brak Stwórcy. To było zrobione celowo, abym ja zwrócił na Niego uwagę.
W ten sposób rozwijam w sobie potrzebę obrazu Dającego. Ale nie w celu przyjemnego odczucia w swoim egoizmie, ale po to, żeby mieć możliwość odkrycia Stwórcy i zadowolenia Go. Nawet tego też nie chcę odczuwać i nie chcę żadnego wynagrodzenia w ten sposób.
Z lekcji do artykulu Rabasza, 02.05.2014
Opublikowano dnia 28 kwietnia 2015
Pytanie: Które z egoistycznych potrzeb będąmniej cenione, a które więcej w integralnym stanie? Czy jesteśmy zmuszeni zmienić je wszystkie?
Odpowiedź: Nie jest to konieczne. Gdy egoizm będzie prawidłowo współdziałał z altruizmem i one będą uzupełniały się wzajemnie, to z niego będzie tylko korzyść.
Pomyśl, co dzieje się w ciele:wielka liczba przeróżnych reakcji, powiązań, wzajemnych zwalczań, narodzin, itd. Ciało, które zostało zaatakowane przez wiele wrogich elementów i mikroorganizmów, niszczy jealbo naprawia. Jest to wielka walka ze stałą analizą i syntezą otrzymanych informacji i rozwiązań, co z nimi robić.
Ciało, innymi słowy, nie jest w stanie funkcjonować bez pozytywnych i negatywnych sił, obie muszą być w akcji. Więc gdy altruistyczna siła pojawia się przeciwko egoizmowi, ten, wchodzącz nią w równowagę, natychmiast staje się absolutnie równym względem ważności.
Chodzi o system, który utrzymuje się w homeostazie, w równowadze, w harmonii.
Z programu TV „Integralny świat”, 24.10.2013
Opublikowano dnia 27 kwietnia 2015
Nauka kabały powinna objawić się człowiekowi tylko wtedy, gdy chce zrozumieć sens życia. Jeśli jeszcze tego nie pragnie to znaczy, że jest w zupełności pochłonięty życiem tego świata. Interesuje się tylko, jak ustwić sobie życie na lata swojego istnienia, wtedy on nie ma po co odkrywać tej nauki, ona nie jest dla niego, a wręcz przeciwnie, może tylko zbić go z tropu. Niech kontynuuje rozwój egoistyczny a naukę kabały na razie niech nie rusza.
Dlatego kabaliści przez wszystkie wieki ukrywali tę naukę, dopóki ludzkość nie rozwinęła się do takiego stanu, w którym dziś już pyta o sens życia. Widzimy to poprzez ogromne problemy, które powstały na świecie, powszechnie panujący kryzys, który obejmuje wszystkie dziedziny działalności człowieka.
Jest to widoczne w liczbie samobójstw i depresji ludzi i po tym, że świat podąża niewiadomo w jakim kierunku i nic nie może z tym zrobić.
Wszyscy staczają się w dół: i elity i zwykli ludzie. Stopniowo zanika klasa średnia, zamiera przemysł – straciliśmy zainteresowanie życiem. Nie wiemy, co robić. Rozumiemy, że może dojść do trzeciej wojny światowej, ale patrzymy na to spokojnie, jak na fatum, które nas gdzieś ciągnie, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że nie mamy siły, wiedzy a nawet pragnienia, aby się z nim zmierzyć. Świat jest bezsilny i wyobcowany.
Właśnie w takim pokoleniu powinna ujawniać się ludziom nauka kabały, ze względu na to, że są w stanie nie tylko zrozumieć, jak wydostać się z obecnej sytuacji, ale są zdesperowani, żeby się z niej wydostać, ale też poznać, co ich czeka w przyszłości: wieczny, doskonały, pełny, najwyższy stan, miliardy razy większy niż wszystko co moglibyśmy doświadczyć w naszym świecie.
Z wirtualnej lekcji, 18.11.2012
Opublikowano dnia 27 kwietnia 2015
Pytanie: Czy w następnym życiu mogę inkarnować się jako kot, czy dalej będę jako człowiek?
Odpowiedź: Człowiek pozostanie zawsze człowiekiem, mężczyzna mężczyzną, kobieta kobietą. Materia pozozostaje tą samą materią.
Wszystkie teorie i fantazje o reinkarnacji duszy w ciało zwierząt i roślin są błędne.
I w ogóle dusza nie należy do ciała. Ciało istnieje tylko, aby stworzyć rozwój duszy. W tym stopniu jak dusza jest rozwinięta, ciało zaczyna rozwijać nowe fizyczne właściwości, które pomagają dalszemu rozwojowi duszy. To wszystko jest celowym rozwojem.
Pytanie: Co dzieje się z człowiekiem po śmierci?
Odpowiedź: Czy nie możemy zobaczyć co dzieje się z człowiekiem, gdy jego ciało umrze? Ciało gnije i rozpada się w proch. Jeżeli człowiek nie rozwinie swojej duszy, to jej świadoma część wraca w nowe ciało, z powrotem.
Pytanie: Co się stanie, gdy ja rozwinąłem moją duszę?
Odpowiedź: Jeżeli rozwinąłeś swoją duszę do odpowiedniego poziomu, co oznacza naprawiłeś ją całkowicie, to nie musisz się więcej rodzić w tym świecie, twoja dusza żyje wiecznie.
Pytanie: Czy ta dusza będzie moim własnym „ja“?
Odpowiedź: Dusza jest specyficznym „ja”. Człowiek ma duszę, a ciało jest materią, która podąża za nim i bierze udział w rozwoju duszy.
Pytanie: To dlaczego czasem kabaliści piszą, że człowiek rodzi się w ciele świni?
Odpowiedź: To jest metafora. Reinkarnujesz jako świnia, oznacza masz te same cechy charakteru i potrzeby jak świnia.
Często ktoś zachowuje się jak świnia po prostu. Dlatego kabaliści mówią o inkarnacji jako świnia, ale on jest nadal człowiekiem.
Z programu radiowego 103FM , 01.02.2015
Opublikowano dnia 26 kwietnia 2015
Badania naukowe: Otyłość przedstawia mniejsze zagrożenie dla zdrowia człowieka, niż samotność i izolacja od społeczeństwa. Brak związku ze społeczeństwem jest wysokim, dodatkowym ryzykiem dla bezpieczeństwa życia. Badacze doszli do wniosku, że ryzyko śmierci wśród młodych ludzi, jest głębiej związane z samotnością, niż w starszym wieku.
Przewidują również epidemię samotności w najbliższej przyszłości, przy czym efektem tym będą dotknięci również ci, którzy znajdują się w otoczeniu wielu ludzi, ale jednocześnie czują się samotni.
Mój komentarz: Ten problem będzie się przejawiał coraz bardziej, ponieważ świat staje się coraz bardziej zamknięty zewnętrznymi więziami, a ludzie stają się coraz bardziej samotni, tj. ciągle zachodzi rozbieżność naszych negatywnych relacji i pozytywnych związków świata. Wielkość tej niespójności powoduje wszystkie cierpienia na świecie.
Opublikowano dnia 26 kwietnia 2015
Pytanie: Myślę, że egoizm – jest to pozytywna właściwość, bez której człowiek nie może się rozwijać. Jeśli dziecko nie ma egoizmu, nie dąży do nauki i rozwoju.
Odpowiedź: Dążenie do wiedzy, edukacji, kultury, zobaczyć świat, polecieć w kosmos – to nie nazywa sie złem egoizmu. Zły początek – są to złe relacje między nami, pragnienie, aby wykorzystać bliźniego, stłamsić go.
Pragnienie rozwijać się i stać się wielkim człowiekiem – to nie jest egoizm, ponieważ możliwe, że chcę przynieść tym korzyść ludzkości. Egoizm – jest to pragnienie stłumienia innych, zniewoleniaich.
Faraon, król Egiptu – jest to kwintesencja całego zła. Jest to szczególna siła, charakterystyczna dla każdego człowieka z natury i nazwana jest złym początkiem, psująca nam nasze relacje z innymi. Mówimy tylko o niej, a nie o dążeniu człowieka do rozwoju.
Faraon nazywa sie królem Egiptu, ponieważ on całkowicie króluje nad nami, nie pytając naszego pragnienia. On tylko rozkazuje nam, co robić – obciążając nas ciężką pracą.
Faraon nakazuje nam budować, to jest łączyć się ze sobą. Ale jak tylko chcemy się zjednoczyć, on staje między nami, skłócając nas między sobą, i uzyskuje z tego przyjemność.
Dzisiejszy człowiek jest niewolnikiem szczególnej siły zwanej Faraonem. W przyrodzie istnieje siła, która rozwija cały świat w procesie ewolucji. Prowadzi ona do ogólnego rozwoju technologii, nauki, kultury i edukacji.
Ale wewnątrz tego rozwoju ukrywa się siła, zmuszająca nas źle, egoistycznie odnosić się do siebie nawzajem i rozkoszować się tym, że jesteśmy lepsi od innych, w sukcesie i możemy ich nękać.
Każdy chce stać się Faraonem i rozporządzać innymi. Jeśli ma możliwość zaszkodzić innym tak, że nie mają oni gdzie uciec, otrzymuje od tego przyjemność. Oznacza to, że w każdym z nas żyje Faraon.
Z rozmowy o nowym życiu, 22.03.2015
Opublikowano dnia 26 kwietnia 2015
Cztery wygnania narodu Izraela
Cztery rodzaje wygnania narodu żydowskiego odpowiadają podstawowej formule stopniowego rozwoju pragnienia, która jest formulą całej materii przyrody: tetragram jod-he-waw-he(hebr.יהוה). Rozwój każdego zjawiska w przyrodzie odbywa się zgodnie z nią.
Pierwsze wygnanie nie było odczuwalne jako wygnanie, tak samo jak u zarania dziejów ludzkości niewolnictwo nie było przez ludzi postrzegane w sensie niewolniczym. Pragnienie wówczas było bardzo małe i jeśli człowiek w jakiś sposób zaspokajał go, to czuł się dobrze. Dlatego wszyscy się z tym zgadali.
Dalszy rozwój pragnienia wymagał coraz większej wolności, większego własnego zaangażowania się w życie, w rozwój społeczny, w komunikowanie się, aż natura, zgodnie ze swoją formulą,uczyniła świat całkowicie wzajemnie powiązanym, integralnym. Jednak ludzkość jeszcze nie doszła do takiego stanu. Jesteśmy opóźnieni w stosunku do celu natury, który polega na naszym rozwoju aż osiągniemy stan powszechnej jedności.
Podobnie jak dziecko nie komunikuje się z nikim po urodzeniu i nie ma żadnych ludzkich, grupowych, społecznych pobudek, ale potem, dorastając, zaczyna czuć, że potrzebuje rodziny, społeczeństwa i nie może bez nich żyć, tak samo my, „dorastając” w przeciągu naszej historii, doszliśmy obecnie do etapu, kiedy powinniśmy zjednoczyć się ze sobą.
Nasz postęp oparty jest na tym, że zaczynamy stopniowo postrzegać naszą pierwotną egoistyczną naturę i uświadamiać sobie, że znajdujemy się na wygnaniu z wyższego stanu, z następnego stopnia.
Rozwój natury składa się z czterech poziomów: nieożywiony, roślinny, zwierzęcy i ludzki. Obecnie stopniowo przechodzimy ze zwierzęcego stanu do stanu „człowiek”. Jest to następny stopień, który jeszcze nie osiągnęliśmy.
Ludzkość na razie znajduje się na zwierzęcym poziome rozwoju, ponieważ dba tylko o to, jak przeżyć, wyżywić się, wychowywać dzieci itp. Przy czym nie za bardzo to mu wychodzi, ponieważ człowiek nie jest zwierzęciem, które rozwija się instynktownie, zgodnie z harmonijnymi prawami natury.
Cztery etapy stopniowego wznoszenia się są konieczne i przejście z poprzedniego stanu na następny odbywa się według warunku dziesięciu sfirot, nieodczuwanych przez nas, lub zgodnie z 4-literowym imieniem Stwórcy „jod-he-waw-he”, które uosabia całą naturę.
Dlatego przejście między stopniami oraz wewnątrz każdego stopnia koniecznie musi być stopniowane i powinno się odbywać według czterech nawet najmniejszych etapów rozwoju.
W przyrodzie wyróżnia się cztery etapy postępu. Pierwszy z nich – to nieznaczne wyjście ze stanu zwierzęcego do poziomu człowieka, na którym już pojawia się ruch ku solidarności, zjednoczeniu, właściwości obdarzania i miłości, ale na razie w stanie embrionalnym.
To się wydarzyło podczas wyjścia z Babilonu, gdy Abraham wyprowadził stamtąd 5000 osób i zorganizował swoją społeczność, która może być nazwana pierwszym komunistycznym lub kabalistycznym społeczeństwem. Było to duchowe braterstwo, w którym wszyscy współdziałali na zasadach równości i dbali nie o siebie, lecz o każdego. Abraham zjednoczył na tym fundamencie wszystkich chętnych i wyprowadził z Babilonu tych, którzy byli gotowi dążyć do tego ideału.
Trzy etapy rozwoju społeczeństwa kabalistycznego umownie nazywane są „praojcowie”: Abraham, Izaak, Jakub lub inaczej prawa, lewa i średnia linia. Jego dalszy postęp powinien był być uwarunkowany przez dodatkowy rozwój, który możliwy był tylko poprzez ujawnienie większego egoizmu z następną jego naprawą i wzniesieniem się nad nim.
Dlatego też Abraham, zastanawiając się nad pytaniem, jak osiągnąć absolutną właściwość obdarzania i miłości, badał go i odkrył, że do tego konieczny jest stały wzrost egoizmu, ponad który jego nieliczny naród będzie się wznosił.
W związku z tym, następny etap rozwoju wymagał wzrostu egoizmu w grupie Abrahama, ujawnienia nowego, drugiego etapu egoizmu (pierwszy etap był ujawniony w Babilonie) i wzniesienia się ponad niego.
Jednak nie oznaczało to po prostu wzniesienie się, lecz proces wzrostu egoizmu, który wszyscy przyjmowali z entuzjazmem, „upadali” w niego i zaczynali nad nim pracować. Przy tym w ludziach wzrastały przeróżne pobudki egoistyczne, które ciążyły nad nimi, dominowały i okazywały swój wpływ. Jednak próbując wznieść się ponad ego, naród mimo wszystko działał zgodnie z ideologią Abrahama, opartą na zjednoczeniu i wzajemnej trosce, a nie na trosce o siebie – na ile to było możliwe.
Tora opowiada o przejściu przez lud Izraela egipskich stanów: najpierw oni walczyli między sobą, potem razem przeciwko swojemu egoizmowi, a następnie przeciw faraonowi, uosabiającemu ich nowy egoizm, który ciągle przejawiał się między nimi.
Naród żydowski znajdował się w Egipcie przez 210 lat (jest to umowna miara jednostek czasu). Podobnie jak istnieją cztery etapy prostego światła, które inicjowały 4-literowe imię Stwórcy – formułę, która zawsze ma cztery składniki kolejno rozwijających się stopni, tak samo Egipt lub egoizm, który wtedy przejawił się w narodzie, składał się z czterech stopni. Dlatego też okres wygnania egipskiego nazywa się „400 lat”. W rzeczywistości trwało ono 210 lat (jednostek umownych), a pozostałe 190 lat przypadło na pozostałe wygnania.
Pod nazwami geograficznymi w Torze, takimi jak Egipt, Góra Synaj, pustynia Synaj, ziemia Izraela, rozumie się wewnętrzny stan ludu. Tu nie chodzi o geografię, ale o wewnętrzne zmiany zachodzące w człowieku.
Z wzrostem egoizmu ludziom było coraz trudniej: ciągle upadali i podnosili się w relacjach między sobą, próbując utrzymać się na poziomie miłości, przyjaźni, zasady „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”, aż zrozumieli, że koniecznie muszą oderwać się od egoizmu, który wzrósł do ogromnych rozmiarów. W Torze jest to opisywane jako dziesięć plag egipskich.
Egoizm stał się tak ogromny, że już nie można było pozostawać w nim i dalej nad nim pracować. Trzeba było zaczynać stopniowo go w sobie odkrywać, wychodzić z niego i w ten sposób wznosić się ponad niego. Jednak niemożliwe było wspinać się na tę górę za jednym zamachem, a jedynie stopniowo, ujawniając egoizm w tej mierze, w jakiej można było używać go, wznosić się nad nim i w ten sposób wznieść się samemu.
Mimo że w człowieku ciągle odkrywają się negatywne właściwości, on ich się nie boi, ponieważ rozumie, że dzięki nim się wznosi, używając ich prawidłowo. Właśnie na tym polega jego duchowe wzniesienie.
Dokładnie w ten sposób grupa Abrahama oderwała się od swojego egoizmu zwanego „Egipt” i zaczęła pracować nad sobą. Wznosząc się nad egoizmem, oni zaczęli ustalać między sobą stosunki wzajemnej pomocy, starając się przynajmniej nie szkodzić sobie wzajemnie. Przed tym byli gotowi zniszczyć jeden drugiego – tak wielka była nienawiść, która przejawiła się między nimi. Uosobieniem tej nienawiści stała się góra Synaj.
Stany, które przechodził naród Izraela, można nazwać pustynią, ponieważ praca z intencją obdarzania innych nie daje egoizmowi żadnego napełnienia, nie czuje się w niej żadnego smaku.
W ten sposób pracowali oni nad sobą przez okres 40 lat, aż całkowicie wznieśli się do poziomu Biny. 40 lat wędrówki na pustyni – jest to nieustane poszukiwanie właściwości Biny (obdarzania) podczas stale wzrastającego w nich egoizmu.
Po przejściu wszystkich etapów, w wyniku czego pragnienia, wyniesione przez naród z Egiptu (złote i srebrne naczynia i ozdoby) – to znaczy wszystkie ich egoistyczne właściwości – umarły w nich (co oznacza śmierć pokolenia uchodźców z Egiptu), wtedy pojawiła się u nich możliwość osiągnięcia następnego poziomu zwanego „Ziemia Izraela” (Erec Israel”) – pragnienia skierowanego tylko na obdarzanie i miłość.
Erec oznacza pragnienie (racon), a Izrael – Jaszar Kel (prosto do Stwórcy). Stwórcą nazywa się siłę obdarzania i miłości, która jest podstawową siłą natury, a wszystko pozostałe – to jej poszczególne przejawy. Program, zgodnie z którym działa ta siła, jest skierowany na to, aby uczynić człowieka samodzielnym, pragnącym być tylko we właściwości obdarzania i miłości.
Grupa ludzi, która weszła do ziemi Izraela, walczyła o to, ponieważ wśród nich istniały również „inne narody”, czyli przeróżne przeszkody, które przejawiały się w ich charakterach, ponad które powinni byli się wznieść. Nazywa się to „kibusz ha arec” – opanowanie ziemi Izraela.
W ten sposób stopniowo doszli do stanu, kiedy z wszystkich pragnień, przejawiających się między nimi, stworzyli jedno wspólne pragnienie wzajemnego obdarzania i miłości, w którym ujawnili wyższą siłę – Stwórcę i osiągnęli Jego poziom. Właśnie to jest stan idealny.
Jednak jak tylko osiągnęli ten poziom, zaczął się w nich przejawiać jeszcze większy, powszechny egoizm następnego poziomu, ponieważ wychodząc z Babilonu, zabrali ze sobą cały ogromny egoizm, który dotyczył nie ich (właściwości obdarzania i miłości), ale całej ludzkości.
Jak pisze Rambam, gdy 5 000 osób, które wyszły z Babilonu, osiągnęły poziom Ziemi Izraela, było ich już 3 000 000 osób, podczas gdy na świecie było wiele milionów ludzi. Chodzi o stan, który istniał 2700 lat temu.
Jednak ten nieliczny naród zbudował tak zwaną Świątynię, co oznacza, że stworzył między sobą takie relacje, w których objawił się Stwórca – siła obdarzania i miłości i ten naród istniał w formie tej siły, znajdując się w stanach duchowych.
Następnie przejawił się nowy, bardziej wewnętrzny, nie dotyczący ich stopień egoistyczny, zwany „kamienne serce” („lew a ewen”), który w danej chwili niemożliwe było naprawić. Ten stopieńdotyczy całego świata.
Nie mogąc utrzymać się na poziomie relacji opartych na wzajemnym obdarzaniu i miłości, lud Izraela zaczął się rozpadać i runął z wysokiego poziomu wzajemnego związku, z poziomu podobieństwa do Stwórcy, w stan odosobnienia, podziału, który nazywa się drugim wygnaniem („Paras we Madaj”). O tym opowiada się już nie w Torze, a w Prorokach, w Księdze Estery (Megilat Ester) i innych pierwoźródłach.
Na tym wygnaniu oni znajdowali się przez 70 lat.
7 lub 4, 400 lub 70 – są to umowne jednostki wzniesienia się lub upadku, które urzeczywistniły sięw odległościach czasowych. Wszystko funkcjonuje według tej pierwotnej formuły, ponieważ stworzenie pragnienia (egoizmu) pod wpływem wyższego światła (właściwości obdarzania i miłości) odbywa się po czterech etapach prostego światła. Stąd ta formula rozprzestrzenia się na wszystko.
Upadek ludu Izraela na taki niski poziom groził mu całkowitą utratą pamięci, zmuszającą ich do zapomnienia, gdzie się znajdują i co się z nimi dzieje. Oni mogli stać się absolutnie takimi, jak inne narody, jeśliby w tym czasie nie wydarzył się kolejny „samozapłon”. Na świecie pojawiła się aktywna egoistyczna postać Hamana, który, podobnie jak faraon, przebudził w nich uświadomienie ich stanu. Wykonując między sobą dużą pracę, oni musieli wznieść się ponad poziom Hamana, zabić go (to znaczy egoizm) w sobie i tym samym wznieśli się na następny poziom, który nazywa się poziomem Drugiej Świątyni.
Ten poziom był prostszy niż poziom Pierwszej Świątyni, ponieważ nie było już dawnego obdarzania i miłości. Jeśli Pierwsza Świątynia istniała na poziomie „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”, to Druga Świątynia zeszła do poziomu „Nie czyń innemu, co tobie niemiłe”. Właśnie ten związek między ludźmi nazywa się Świątynią, a nie kamienne ściany wzniesione w Jerozolimie.
Lud Izraela nadal pracował nad sobą, starając się zrobić wszystko, co możliwe, aby pozostać chociażby na tym poziomie. Jednak egoizm wzrastał, ponieważ ego, które zawiera w sobie całą ludzkość, nie było naprawiane.
Tymczasem ludzkość rozwijała się egoistycznie, co wpłynęło na naród żydowski, któremu nie udało się utrzymać na poziomie przyjaznych stosunków i zaczął doświadczać wewnętrzne wojny między sobą, które zmaterializowały się w naszym świecie jako wojny z Rzymianami i Grekami.
A zatem wydarzył się upadek narodu pod wpływem wewnętrznych egoistycznych „greckich” i rzymskich” pragnień. Greckie pragnienia przejawiły się bardziej w ideologii, a rzymskie – w działaniach. Chodzi tylko o wewnętrzne stany tejże grupy Abrahama.
W konsekwencji naród upadł z poziomu Drugiej Świątyni („Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”) na poziom całkowitego odłączenia od jakichkolwiek wzajemnych dobrych działań, na poziom zwykłych ludzi. Oznacza to, że dostał się on do niewoli nie Egipcjan i Babilończyków, lecz ogólnej masy ludzi, całkowicie odłączonej od wszystkich pojęć duchowych.
Nastąpiło najcięższe trzecie wygnanie narodu żydowskiego, które charakteryzuje się całkowitym oderwaniem się od stanu duchowego. Jednak utrata dawnego poziomu duchowego odbywała się stopniowo, w przeciągu wielu lat i zakończyła się w XVI wieku, w czasach Ari lub nieco wcześniej.
Od tamtego czasu zaczęła się rozwijać metoda wyjścia z wygnania duchowego, która nazywa się kabała.
Istniała ona również wcześniej, przecież po Abrahamie ją badali, uzupełniali i zapisywali jego uczniowie – wielcy ideologowie. Jednak pomimo tego, że istniało wiele ksiąg zwanych świętymi księgami Żydów, brakowało dla świata dokładnie sporządzonej metody wyjścia człowieka ze stanu egoizmu. W tym czasie on jeszcze nie ujawnił się i zaczął przejawiać się dopiero od czasów Ari.
Ari był wielkim kabalistą, który położył fundament pod metodę naprawy. Po nim pojawili się tacy kabaliści, jak Baal Szem Tow, Magid z Mezricza i wielu innych przywódców duchowych, którzy opisywali tę samą metodę w różnych stylach i pracowali z ludźmi na różnych poziomach, zarówno teoretycznie, jak i praktycznie.
Ale rozwój tej metody, który zaczął się XV–XVI wieku i trwa po dzień dzisiejszy, zatrzymał się na nas. Ostatnim z wielkich duchowych nauczycieli był mój nauczyciel Rabasz. On i jego ojciec Baal HaSulam położyli fundamenty pod stosowanie metody naprawy w praktyce. I my, idąc ich śladem, mamy nadzieję na skuteczne wyjście za pomocą tej metody z ostatniego duchowego wygnania, w którym znajduje się cała ludzkość.
To wygnanie jest szczególne, ponieważ potomkowie grupy Abrahama nikną teraz wśród całej ludzkości, jeśli nie fizycznie, to moralnie, duchowo, ideologicznie, tracąc absolutnie wszystko.
Cześć tej grupy przeinacza całą metodę, wykonując tylko działania mechaniczne, nie myśląc o tym, że koniecznie należy włączyć się w nie wewnętrznie, swoimi intencjami, swoim sercem. Na tym polega główny problem z wyjściem z ostatniego wygnania.
Znajdujemy się obecnie w stanie, kiedy wyjaśniamy sobie wszystkie warunki wejścia na ostatni stopień rozwoju, ponieważ po wyjściu z Babilonu, Egiptu i Persji nadszedł czas wyjścia z obecnego globalnego kryzysu ludzkości.
Dziś cała ludzkość stoi przed obliczem przejawu współczesnych, globalnych plag. Mimo że nie przejawiły się jeszcze one w pełni, ale zaczynamy już nieco je sobie uświadamiać i odczuwać ich zbliżanie się: zagrożenie tsunami, klęskami żywiołowymi, wojnami, zamieszkami. Ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę, że poprzez swoje szalone, bezmyślne, egoistyczne działania otworzyli straszną puszkę Pandory.
Dlatego powinniśmy wprowadzić tę metodę w życie. Cieszę się, że mam z tym jakiś związek i mogę ujawniać, objaśniać, opowiadać ludziom, w jakim stanie się znajdujemy, w jakim świecie żyjemy, co nas czeka, jakie mamy możliwości i co musimy zrobić.
Bardzo się cieszę, że znajdujemy się w sytuacji, kiedy możemy na sobie, jak w laboratorium, zastosować tę metodę w działaniu, a następnie przedstawić ją całemu światu i pokazać w praktyce, jak należy pracować. Powinniśmy stać się przykładem dla całej ludzkości i przywrócić ją wyższej sile – do właściwości obdarzania i miłości w dobry, szybki sposób, na ile to możliwe.
Opublikowano dnia 21 kwietnia 2015
Pytanie: Czy kiedykolwiek w historii wydarzył się taki cud, że rozstąpiło się morze czerwone i przepuszczono przez nie lud Izraela, uciekający przed Faraonem?
Odpowiedź: Tora nie mówi o wydarzeniach w naszym materialnym świecie. Ona mówi tylko o tym, co dzieje się między naszymi duszami. W tym sensie, my przeszliśmy taki stan, który nazywa się przekroczenie morza czerwonego.
Wyjście z Egiptu i wolność od niewoli egipskiej – jest to wyzwolenie z władzy swego egoizmu, „anioła śmierci”. I w drodze do tej wolności przechodzimy pewne etapy, nazwane przekroczeniem morza czerwonego. Oznacza to koniec Egiptu, koniec naszego egoizmu, po którym możemy stać się wolnym narodem.
W naturze kryje się szczególna siła jedności, która nazywa się Stwórcą. I jeśli przykładamy wysiłki, aby się zjednoczyć, zbliżyć do siebie, wbrew swojemu (egoistycznemu) pragnieniu otrzymywania, to wewnątrz tych wysiłków odkrywamy wyższą siłę która tworzy stan „przejścia przez morze czerwone.” Ta siła wyprowadza nas z egoistycznej natury, w naturę miłości i obdarzania.
Z programu radiowego 103FM, 15.03.2015
Opublikowano dnia 21 kwietnia 2015
Pytanie: Niech Pan odpowie krótko i prosto: co to jest dusza?
Odpowiedź: Dusza – jest to pragnienie, by kochać i oddawać, które człowiek rozwija w sobie, zaczynając odczuwać w nim duchowy świat.
Teraz posiadamy tylko pragnienie otrzymywania i rozkoszowania się, przyciągania do siebie wszystkiego, co wydaje się nam dobrym. A pragnienie oddawania oznacza, że włączam się w pragnienia innych ludzi i zaczynam je napełniać, w taki sposób odnajduję swoją duszę.
Ponieważ dusza znajduje się poza moim ciałem, a nie wewnątrz niego. Ja nie utożsamiam się z tym światem, a ze swoim pragnieniem oddawania – wychodzę z siebie i czuję zewnętrzną rzeczywistość. W taki sposób zaczynam postrzegać duchową rzeczywistość, następny stopień.
Baal HaSulam napisał: „Każdy człowiek rodzi się tylko ze względu na uzyskanie doskonałej duszy, napełnionej światłem Stwórcy i gotowej do nierozerwalnego i wiecznego zlania się z Nim” („Owoce Mądrości”, „Rozmowy”, artykuł „Stworzenie duszy”).
Z programu stacji radiowej 103FM , 01.02.2015
Opublikowano dnia 21 kwietnia 2015
W przeciągu całej naszej historii rozwijaliśmy się po stopniach nieożywionego, roślinnego i zwierzęcego poziomu – jest to maksimum, które do tej pory osiągnęła ludzkość.
Był to rozwój egoistycznego pragnienia, odczuwającego świat w pięciu materialnych organach zmysłów.
W nim nie było nic nienaturalnego, my po prostu wykonywaliśmy program, zaprogramowany w nas przez naturę, zgodnie ze swoimi naturalnymi instynktami i budzącymi się w nas pragnieniami. Ale co dalej?
Teraz odkrywamy, że cały ten rozwój tylko nam szkodzi. Z drugiej strony, możemy znaleźć w sobie nowe pragnienie (duchowe), którym do tej pory nie zajmowaliśmy się i nie wiemy, do czego jest ono potrzebne, na co skierowane.
Lecz ono wymaga od nas napełninia, w przeciwnym razie pozostajemy puści, bezsilni, nie wiedzący co dalej zrobić ze swoim życiem.
I tutaj przychodzi nam na pomoc nauka kabały, która wyjaśnia, że to dodatkowe pragnienie, które czujemy ponad wszystkimi poprzednimi, materialnymi osiągnięciami, odnosi się do poziomu człowieka. A przed tym napełnialiśmy tylko swoje zwierzęce potrzeby.
Oczywiście, że nie byliśmy tylko prostymi zwierzętami, ale bardzo rozwiniętymi, którzy kochają dobrą muzykę, obrazy, smacznie zjeść i wygodnie pospać. Ale dziś czujemy potrzebę, która jest powyżej ciała.
A poza tym, cały świat wokół nas staje się zagrażającym. Myśleliśmy, że z pomocą nauki, rozwoju technologicznego, samorealizacji, osiągniemy dobre życie (z punktu widzenia zwykłego człowieka).
I chociaż nasze ciało we współczesnym świecie otrzymało jakieś tam dobra – ileś tam kilogramów mięsa w lodówce i wiele sprytnych urządzeń elektrycznych, ale na poziomie ludzkim, nawet najprostszym, odczuwamy większą pustkę i cierpienie, niż wcześniej.
Tak, jakby spadły karnawałowe ubrania i ja znalazłem się bardziej niezabezpieczonym i nagim przed tym życiem, nie wiedząc, co z nim zrobić. Ludzkość czuje się zagubiona.
Wszystkie próby osiągnięcia doskonałości (chociaż by na materialnym planie), siły dobrobytu doprowadziły tylko do dużych problemów.
Potrzebujemy jakiegoś nowego zrozumienia na wyższym poziomie – siebie i swojego życia, w przeciwnym razie nie będziemy w stanie posunąć się naprzód.
Dlatego przychodzi nauka kabały i oferuje nam rozwiązanie.
Z lekcji do artykułu Baal HaSulama „Wygnanie i zbawienie”, 14.04.2010
Opublikowano dnia 21 kwietnia 2015
W przyrodzie istnieje jakiś pusty obszar, pozostawiony nam dla wolności wyboru, aby człowiek sam zatroszczył się o siebie i sam zakończył swój rozwój.
Oznacza to, że musimy jak najszybciej zbudować taką maszynę, pewien rodzaj inkubatora, aby móc wypełnić to, czego nie chce zakończyć natura.
Powiedzmy, że natura rozwijałaby zarodek tylko do 6-go miesiąca, a przez ostatnie 3 miesiące pozostawiłaby go bez żadnego wsparcia. Wówczas bylibyśmy zmuszeni umieścić go w inkubatorze, uzupełniającym jego niezbędny rozwój do pełnych 9 miesięcy.
To jest to, co dzieje się z rozwojem naszej duszy. Wyobraźcie sobie, w jakim stanie się znajdujemy!
Początkowo istniejemy wewnątrz żywego ciała matki natury, która wychowuje i troszczy się o nas, doprowadzając do pewnego stanu – i nagle porzuca nas, mówiąc: a dalej organizuj się sam, jak możesz!
Natura doprowadziła cię do poziomu „człowieka” – ale ten stopień musisz zbudować już sam. Jednak w naszym świecie nie istnieje nic, co mogłoby nam wyjaśnić, kto to jest „człowiek” – stopień „mówiący”.
Ponieważ człowiek – to ten, który stoi naprzeciw Stwórcy. A jedyną nauką, wyjaśniającą nam, kto to jest Stwórca, Jego działania, pragnienia, zamiary, cele – jest nauka kabały. Dlatego jest ona tak ważna dla nas.
Z lekcji do artykułu Baal HaSulama „Naród”, 24.03.2010
Opublikowano dnia 19 kwietnia 2015
Pytanie: Dlaczego Stwórca działa na nas za pomocą kija i marchewki: albo Holocaust, albo życie w Raju?
Odpowiedź: Raj oczekuje nas tak czy inaczej, ale albo po katastrofie, albo po tym, jak zrozumiemy, że warto samemu się naprawić, dobrą drogą.
Na każdym etapie stoimy przed tym wyborem: albo połączenie, albo katastrofa. W końcu i tak dojdziemy do jedności, ale po bardzo wielu ciosach.
Ja już teraz widzę ogromną falę tsunami, nadciągającą do nas z Ameryki i Europy. Narasta fala nienawiści, zagrażająca zniszczyć nas w nowej katastrofie.
Kabaliści ostrzegają nas, że z 14 milionów Żydów może pozostać maleńka garstka ludzi. Nawet jeśli z całego narodu pozostanie tylko dziesięciu ludzi (minian), mimo wszystko przyjdzie im się zjednoczyć między sobą i pokochać bliźniego jak siebie samego. W ten sposób będą mogli przekazać światło całemu światu, aby świat zrozumiał, co należy zrobić.
Pytanie: Gdzie widzi Pan oznaki nadciągającego holocaustu? Dlaczego my niczego nie widzimy?
Odpowiedź: W tym jest cały problem, że 14 milionów Żydów jest na tyle niewrażliwych, że nie zauważają zbliżającego się niebezpieczeństwa, zniszczenia. Ja natomiast widzę jak rośnie antysemityzm. Ale ludzie uspakajają siebie, że to nie jest tak straszne i można się przed tym ukryć. Takim zachowaniem ściągamy na siebie złe siły, póki nie wybuchnie nowa zagłada. Program stworzenia pozostaje taki sam.
Pytanie: Czy to możliwe, aby zatrzymać to tsunami?
Odpowiedź: Oczywiście, jest to możliwe! Przede wszystkim należy przysłuchiwać się temu, co mówią kabaliści i organizować wszędzie zajęcia szkoleniowe, okrągłe stoły, w których ludzie mogliby poczuć wzajemne uczestnictwo i duch zjednoczenia.
Dzięki temu przyciagniemy do siebie wyższe światło naprawy. Powiedziano, że Stwórca stworzył egoizm, zły początek i do tego Torę – światło, które powraca do źródła. Kabaliści nauczają ludzi, jak przyciagnąć to światło – szczególną pozytywną siłę przyrody, przeciwstawną doegoistycznego początku.
Ta siła zrównoważy ludzki egoizm i ustanowi w świecie spokój.
Pytanie: Czy Pan wzywa wszystkich Żydów do powrotu do religii?
Odpowiedź: To jest absolutnie nie związane z religią. Zachęcam wszystkich, aby wrócili do miłości, zdając sobie sprawę, że nie ma wyboru i naszym obowiązkiem jest zbliżyć się do siebie. Nawet gdy na horyzoncie jest widoczna groźba zniszczenia i fala antysemityzmu – jednak to wszystko przychodzi dlatego, aby nam pomóc. Jak jest napisane o faraonie, że on przybliżył synów Izraela do Stwórcy.
Nauczmy się, w jaki sposób możemy zjednoczyć się nad swoją egoistyczną naturą. Dzięki temu uczynimy swoje życie szczęśliwym. Właśnie tego cały świat oczekuje od nas i wszyscy natychmiast staną się naszymi przyjaciółmi.
Spróbujmy i zobaczymy, jak przyciągniemy ludzi, którzy będą chcieli nam pomóc. W świecie istnieją już tysiące ludzi z narodów świata, którzy chcą iść razem z nami i wspierają nas. Ponieważ oni czują, że świat już nie ma gdzie się rozwijać, nie ma żadnego celu.
A metoda kabały daje nam cel: powszechne zjednoczenie, wznoszące nas na nowy poziom rozwoju, przy którym zaczniemy żyć w nowym świetlanym świecie – nie w świecie otrzymywania, a w świecie miłości i obdarowywania. Przed nami odkryje się wieczny i doskonały świat.
Z rozmowy o nowym życiu, 12.04.2015
Opublikowano dnia 19 kwietnia 2015
Opinia: (Pełnomocnik MSZ Rosji ds. Demokracji i Nadrzędności Prawa – Dołgow); Wykazywana przez Zachód tolerancja dla antysemityzmu, nazizmu i ksenofobii, stała się dzisiaj powodem nowego exodusu Żydów z krajów europejskich.
Obecna sytuacja rozwija się z rozmachem i staje się krytyczna. Obrońcy praw człowieka oświadczają, że właśnie antysemityzm jest przyczyną ucieczki Żydów, z krajów Unii Europejskiej do Izraela. Zachód w połączeniu z neo – nazizmem przypomina lata 30 – te ubiegłego wieku w Niemczech.
Podczas rządów Hitlera i nazistów, Żydzi nie mieli dokąd uciec a tolerancja dla przejawów szowinizmu, ksenofobii i nazistowskich rządów wielu zachodnich mocarstw, doprowadziła do śmierci milionów ludzi.
Polityka UE i Stany Zjednoczone muszą pamiętać lekcje historii a nie pomagać fałszować historię pseudonaukowcom i przynoszącym szkodę ekstremistą.
Mój komentarz: Wszystko odbywa się według planu ogólnego, egoistycznego rozwoju ludzkości, który musi doprowadzić do odrodzenia antysemityzmu i ogólnej światowej nienawiści. Naród Izraela będzie znajdował się w epicentrum powszechnej nienawiści.
Ten przejaw egoizmu jako uniwersalne zło, jest konieczny do wywarcia presji na Żydów, aby zmusić ich do zastosowania metody połączenia się ludzkości i ujawnienia w tej jedności Stwórcy.
Opublikowano dnia 19 kwietnia 2015
Pytanie: Nie czuję się niewolnikiem. Wydaje mi się, że jestem wolnym człowiekiem. W jaki sposób, każdego roku w święto Paschy, mogę sobie wyobrazić siebie, wychodzącego z egipskiej niewoli?
Odpowiedź: Wydajemy się sobie wolnymi, dlatego że nie czujemy, że zależymy od innych. Staramy się tak urządzić nasze życie, żeby nie być z nikim związanymi, żeby nas nikt nie dotykał. Taka jest nasza natura. Z powodu tej niezależności wynajdujemy nowe komputery, telefony komórkowe. W każdym domu znajduje się tak wiele sprzętu gospodarstwa domowego, tylko po to, aby jak najmniej pomocy potrzebować od innych. Tak jest wygodnie naszej egoistycznej naturze i wykonujemy jej żądanie: Ja nikogo nie ruszam i niech mnie nikt nie rusza.
Jednak w rzeczywistości, wszyscy jesteśmy połączeni i zależni od siebie wzajemnie. Okazuje się, że cała nieżywa, roślinna, zwierzęca przyroda, też stanowi jeden intergralny system, w którym wszystko jest ze sobą połączone. Dlatego nauka kabały uprzedza nas, że jesteśmy powiązani wzajemnie i jeszcze musimy odkryć tę zależność.
Skoro nie osiągamy połączenia, to będzie nam bardzo źle. Jak na razie nie odczuwamy takiej potrzeby i dlatego nauka kabały nie była ujawniona w zeszłych pokoleniach, tysiące lat znajdując się w ukryciu. To nie było dla nas konieczne, bo nie byliśmy gotowi zrozumieć, że zależymy jeden od drugiego
Dzisiaj cały świat czuje tę wzajemną zależność. W miarę tego, jak będzie odkrywał ten negatywny związek, będzie zwracał się do narodu żydowskiego, przecież tylko ci ludzie posiadają metodę pozwalającą łączyć się ponad różnicami.
Ta metoda jest bardzo potrzebna w dzisiejszym świecie, w naszych czasach. Dlatego jeśli nie przekażemy tej metody innym ludziom, to odczujemy silny nacisk. Antysemityzm będzie rósł, a narody świata będą przedstawiać narodowi żydowskiemu coraz większe pretensje, obwiniając nas za wszystkie swoje nieszczęścia.
Oni nie będą znali dokładnej przyczyny swojej nienawiści do nas, ale to właśnie jest to. Ten nacisk może przejawić się w różnych formach, jak widzimy, stosunki Stanów Zjednoczonych z Izraelem psują się z dnia na dzień.
Pytanie: Gdy patrzy Pan na świat dzisiaj, określa Pan nasze położenie jako niewolnictwo?
Odpowiedź: Oczywiście jesteśmy w niewoli naszej natury. Bez przerwy wykonuję rozkazy mojej wewnętrznej natury i podporzadkowuję się jej bez żadnych wyjasnień, krytyki lub oporu. Po prostu nie jestem zdolny iść przeciwko niej.
Moje egoistyczne pragnienie każe mi odnieść sukces, zdobywać korzyści, nie licząc się z nikim innym. Ale jeśli znajduję się w całkowitym związku z innymi, to jak mogę się z nimi nie liczyć?Jestem ograniczony we wszystkich swoich działaniach.
Pytanie: Problem nie jest w tym, że robie postępy, ale w tym jeśli robie to kosztem innych?
Odpowiedź: Nawet nie osiągniesz sukcesu w ten sposób. Dzisiaj nawet całe państwo nie osiągnie postępu, jeśli będzie izolowane od innych. Wszyscy zauważają potrzebę komunikowania się ze sobą, ale nie potrafią zrobić tego poprawnie.
Nikt nie wie jak ustanowić poprawne związki między: Ameryką, Rosją, Chinami, Europą, Żydami i Arabami.
Nikt nie osiągnie sukcesu i nie będzie pierwszym, jeśli nie zrobi tego dla dobrego, uniwersalnego połączenia. Okazuje się, że największy sukces osiągnie ten – kto uwzględni wszystkie nasze związki i zgodnie z tym będzie postępował. Oznacza to przejście z niewoli do wolności. Wszyscy jesteśmy zobowiązani nauczyć się tego – cała ludzkość.
Z programu radiowego 103FM, 15.03.2015
Opublikowano dnia 18 kwietnia 2015
Pytanie: Czy można odciążyć przyjaciela w chorobie, wziąwszy jej część na siebie? A w jaki sposób mogę przekazać przyjacielowi uczucie szczęścia?
Odpowiedź: Jeżeli mój system znajduje się wyżej twojego, to jest on bardziej szczęśliwy, ponieważ istnieje na wyższym poziomie życia, równowagi. Dlatego, kiedy jesteś przygnębiony, on może przekazać ci swoją energię, szczęście w takiej ilości, w jakiej między wami istnieje wewnętrzny związek.
Odnośnie niego jesteś jak maleńkie dziecko – on jest większy od ciebie, przecież szczęście jest powyżej niezadowolenia pod względem poziomu uświadomienia i wartości. Nieważne, z jakiegopowodu ludzie są szczęśliwi – może być on najbardziej prozaiczny.
Pytanie: Jakim sposobem przekazujemy sobie wzajemnie szczęście – słowami, uczuciami, myślami?
Odpowiedź: Szczęściem możemy się dzielić również bez tego wszystkiego – wszystko zależy od poziomu naszego związku: nieżywego, roślinnego, zwierzęcego lub ludzkiego. Szczęście przechodzi z wyższego systemu do niższego, w zależności od jakości naszych relacji i tego, na ile jestem w stanie, w tej chwili, aby anulować się przed przyjacielem.
Wszyscy ludzie są ze sobą połączeni. Nie musimy budować tego związku od nowa lub go odcinać – jesteśmy powiązani w jedną sieć, jak neurony w mózgu, lub wszystkie komórki powiązane wewnątrz ciała w jeden system.
Cały wszechświat – to jeden system. Pytanie tylko, na ile my, ludzie jesteśmy tego świadomi i pragniemy odkryć, ożywić, wzmocnić tę relację między sobą i wszystkimi częściami stworzenia.Ten związek już istnieje. Stopień naszego uświadomienia tego związku określa miarę naszej przyjaźni.
Pytanie: Od kogo zależy, czy przeleje się na mnie szczęście przyjaciela: od niego, czy ode mnie?
Odpowiedź: To wymaga wzajemności – nie da się zrobić tego jednostronnie. Musisz przynajmniej trochę otworzyć się na takie przeniesienie w odniesieniu do przyjaciela. Powiedzmy, że jesteś tak nieszczęśliwy, że zamknąłeś się w sobie i oddzieliłeś się od swoich przyjaciół, wtedy nic nie możesz od nich wchłonąć.
Pytanie: Co to znaczy otworzyć się na oddziaływanie przyjaciela?
Odpowiedź: To znaczy kochać go jak siebie samego. Mówimy tu o prawdziwym związku serca z sercem, gdy czujemy się nie jak oddzielne ciała, ani obce systemy, a na tyle blisko, jakbyśmy byli jednym ciałem.
Dwa nasze systemy są ze sobą tak powiązane, że pracują jak jeden. Nasz związek jest bezgraniczny – przepływa między nami niekończący się strumień informacji, uczuć i myśli. To dwa systemy, lecz są ze sobą ściśle połączone.
Pytanie: Jak powinienem otworzyć się na przyjaciela, na jego pozytywne oddziaływanie?
Odpowiedź: Tak, jak zachowuje się niemowlę w ramionach matki – zupełnie anulując się przed nią.
Ono niczego nie wie o sobie i nie rozumie, ono nastawione jest tylko, żeby wszystko od niej wchłaniać. Właśnie dlatego niemowlęta tak szybko rozwijają się, przecież oddajemy im wszystko co mamy.
Dajemy im nie tylko czułe słowa i uśmiechy – a energię, stosunek. Niemowlę wchłania tę energię przez tysiące sensorów, które ono posiada.
Musimy być takimi samymi niemowlętami, maksymalnie anulować siebie, ze wszystkimi swoimi problemami – w stosunku do oddziaływania przyjaciół. Wtedy będą mogli przekazać nam swoje szczęście – tyle, ile zechcą. W przeciwieństwie do nieszczęścia – szczęście nie maleje, rozdzielając się na wszystkich, a tylko wzrasta. Im bardziej uszczęśliwiamy innych, tym bardziej stajemy się sami szczęśliwi.
Energia szczęścia jest nieograniczona. W takim stopniu, w jakim będziemy dawać innym i napełniać ich, poczujemy większe pragnienie do tego i możliwości. Przecież w ten sposób przyłączamy się do źródła energii Wielkiego Wybuchu, do Siły Wyższej, która stworzyła i podtrzymuje wszechświat.
Pytanie: Wtedy ludzie zaangażowani w służbę innym powinni być bardzo szczęśliwi. Dlaczego widzimy, że nie są?
Odpowiedź: Powodem jest to, że oni dają wbrew własnej woli i dlatego ciągle czują pustkę.Podczas gdy matka, która kocha swoje dziecko, może się zmęczy fizycznie, ale jej się nie znudzi troska o niego i kochanie go.
Z rozmowy o nowym życiu, 17.10.2013
Opublikowano dnia 18 kwietnia 2015
Wielki kabalista Baal HaSulam uważał Dzień Niepodległości Izraela za święte święto dlatego, że widział w nim początek pełnego wyzwolenia ludzkości od egoizmu i podniesienie go do poziomu Stwórcy.
Komentarz: W przypadku większości ludzi, to święto symbolizuje niezależność państwa żydowskiego, gdzie oni się zjeżdżają i Izrael staje się ich domem.
Odpowiedź: Nie ma takich państw, które mogą być całkowicie nizależne. Widzimy, że cały świat jest od siebie uzależniony a ludzie – od innych ludzi, bo nie można żyć samotnie. Dlatego naszą materialną egzystencję nie możemy nazwać niezależną.
Niezależność można osiągnąć tylko wtedy, gdy znajdujesz się w pełnym kontakcie z tymi siłami, które określają twoje istnienie i rozumiesz jak nimi kierować. Wtedy można mówić o jakiejś niezależności, choć pojęcie to jest dość umowne.
Nikt nie może być niezależnym. Nawet struktura kamienia uzależniona jest od środowiska, które go otacza. Niezależność człowieka może pojawić się wtedy, kiedy czuje on całkowitą zależność i znajduje wewnątrz niej możliwość bycia niezależnym.
To czysto psychologiczne odczucie. Jeśli człowiek znajduje się w dobrym, stałym, poprawnym związku ze wszystkimi oddziałującymi na niego parametrami, wtedy jest uważany za niezależnego. Lecz jest on w pełni od nich zależny ale jeśli uczynił tak, że sam decyduje o ich stosunku do siebie – to jest niezależny.
Mówi się, że „Stwórca jest dobry i czyni dobro“, w Jego systemie nie ma nic co mogłoby nas skrzywdzić. Ale człowiek sam wywołuje negatywne oddziaływania w sobie dlatego, że nie jest zgodny z systemem Stwórcy.
Tak więc, w celu uniezależnienia się od samego siebie, powinien poprawić się i dostosować do poziomu Stwórcy tzn. również stać się dobrym i czyniącym dobro. Wtedy nic mu nie będzie straszne, gdyż będzie znajdował się w polu pozytywnych sił. Tylko w ten sposób jesteśmy niezależni. Do takiego stanu powinniśmy dążyć.
Okazuje się, że z jednej strony, jest to stan całkowitego podobieństwa do Stwórcy, kompletnego uzależnienia od niego. Z drugiej zaś strony wykorzystujemy Jego pełną zależność od nas. Oznacza to, że jesteśmy absolutnie równi, podobni, wzajemnie powiązani. I to jest stanem pełnej niezależności.
Z programu TV „Rozmowa o Dniu Niepodległości“ 02.04.2015
Opublikowano dnia 18 kwietnia 2015
Pytanie: Mówi Pan, że kabała pozwala człowiekowi osiągnąć życie wieczne. Widzimy, że kabaliści też umierają? Jak to jest?
Odpowiedź: Kabalista umiera tylko w twoich oczach, przecież nie widzisz jego życia kabalisty. Widzisz tylko jego część – zwierzęce ciało, które oczywiście, że umiera, jak każde inne zwierze.
Wiecznie żywa pozostaje jego boska, duchowa część, którą on rozwinął w sobie. W tym momencie, kiedy ją odnajdzie, ona zaczyna należeć do niego i daje mu poczucie wiecznego istnienia. Wiecznie – jest to właściwość obdarzania, którą nabył, pragnienie, aby dawać.
Zaczynamy to stopniowo postrzegać tylko na podejściu do machsomu, kiedy pojawia się u nas przeczucie oddawania. Światło, które zaczyna dochodzić do człowieka, daje mu poczucie, co znaczy troszeczkę unieść się nad materią i myśleć nieco inaczej, odnosić się do innych z punktu widzenia oddawania.
On jeszcze nie znajduje się w oddawaniu, ale może w jakiś sposób go poczuć. Wtedy pojawia się w nim przeczucie, że może się włączyć w tę właściwość, w to uczucie, które należy do wieczności. Do tego momentu on nie postrzega, światło jeszcze nie wystarczająco się do niego zbliżyło i wszystko to będzie dla człowieka pustymi słowami. On będzie pragnął tylko zjeść, odpocząć, ale wieczność – to zbyt daleko ode mnie, ja jej nie czuję.
Tylko zaczynając czuć oddech świata z daleka, jak wiejący na niego wiatr, on zaczyna rozumieć, że w kabale zawarte jest wyzwolenie od anioła śmierci. Kiedy światło zaczyna zbliżać się do człowieka, zaczyna przynosić mu to uczucie istnienia wieczności.
To początkowy warunek dla jedynego wolnego działania, które możemy wykonać. W przeciwnym razie, po co ci wolność? Co jeszcze masz robić w swoim życiu w zwierzęcym ciele?
Wszystko inne nie robisz ty, a z góry przeprowadzają nad tobą. Jedyne, co możemy osiągnąć sami – jest osiągnięcie wieczności.
Oddawanie – jest wiecznością, a otrzymywanie – jest tymczasowe. Światło Hochma nie przychodzi do nas na stałe, a tylko wtedy, jeśli postrzega się wewnątrz światła Hasadim.
Dlatego, żeby odzyskać wieczność, przede wszystkim musimy odzyskać pragnienie oddawania, a wtedy w nim możemy poczuć swoje życie wieczne.
Z lekcji do artykułu Baal HaSulama „Wolność woli“, 15.04.2010
Opublikowano dnia 17 kwietnia 2015
Pytanie: Czy istnieje życie wieczne?
Odpowiedź: Życie wieczne istnieje, ale nie w naszym materialnym ciele. Biologiczne ciało – jest to maszyna, która nie może istnieć więcej niż kilkaset lat.
Nauka może przedłużyć żywotność naszego ciała do kilkuset lat. Nie rozumie tylko, po co tak długo żyć, jeśli nie dla rozwoju naszej duszy. Ale widzimy, że dzisiaj ludzie żyją dwa-trzy razy dłużej niż dwieście-trzysta-czterysta lat temu.
Życie wieczne – jest to istnienie, nie w egoistycznym pragnieniu, a w altruistycznym. Ponieważ egoizm zabija samego siebie, a w pragnieniu oddawania możemy istnieć wiecznie, ponieważ ono nie znika. Ono stale się odnawia, dlatego, że łączy się z innymi ludźmi i żyje w nich.
Rozwijając w sobie duszę, to jest miłość do bliźniego, człowiek wychodzi ze swojego wąskiego świata, pełnego cierpienia i problemów, w szeroki i wieczny świat.
Z program stacji radiowej 103FM , 02.01.2015
Opublikowano dnia 17 kwietnia 2015
Urodziłem się w 1946 roku i dorastałem w cieniu tej bezwzględnej wojny, która pochłonęła życie milionów ludzi — tej tragedii, która została nazwana Zagładą Żydów. Dotknęła ona mnie osobiście. Moi rodzice mieli szczęście przeżyć Holocaust. Ale w obozach zagładyzginęło dwie trzecie moich krewnych.
Dlatego Holocaust nie jest dla mnie odległym wspomnieniem, a bolesnym przypomnieniem tego, co może się nam wydarzyć. I pytanie — „Jak zapobiec kolejnemu Holokaustowi?” — pytanie to nie jest dla mnie próżne. Zadaje go z całym bólem i z pełną odpowiedzialnością, którą odczuwam.
Czuję, jak zatapia nas ocean nienawiści. Oznaki zbliżającego się nieszczęścia jeszcze nigdy nie były tak wyraźne. Wszystkie międzynarodowe raporty krzyczą o bezprecedensowym wzroście antysemityzmu.
W Dzień Pamięci o Holocauście zapytano na BBC: „Czy nie pora nam przestać mówić o Holocauście?” W Anglii planuje się konferencję naukową na temat zasadności istnienia państwa Izrael. Podpisano porozumienie w sprawie irańskiego programu nuklearnego, co jest kolejnym dowodem na to, że nie możemy liczyć na „naszych sojuszników”.
Wszystko to wzbudza wielki niepokój o naszą przyszłość.
Jednak jest szansa, by nowa katastrofa została zażegnana. Tylko dlatego nie wystarczy sam smutek nad przeszłością. Łzy muszą ustąpić miejsca krytycznemu uświadomieniu naszej obecnej sytuacji i znalezieniu sposobu na jej rozwiązanie.
Dlaczego? – Ponieważ żyjemy w zamkniętym i nieczułym układzie sił. Prawo, zgodnie z którym funkcjonuje ten układ — to prawo homeostazy — prawo równoważnej, harmonijnej egzystencji wszystkich elementów tego układu.
Zatem, jeśli działamy zgodnie z tym prawem, jeśli staramy się stworzyć dobre, harmonijne relacje między sobą, to czujemy się dobrze. Jeśli natomiast jesteśmy podzieleni, to ten system zmusza nas siłą do powrotu do równowagi z nim. Czasami tej korekcie towarzyszą ogromne cierpienia.
Wiem, jak ciężko jest o tym czytać tym, którzy przeżyli Holocaust, oraz członkom ich rodzin. A jednak prawda musi być powiedziana: Zagłada wydarzyła się dlatego, że naród Izraela nie działał zgodnie z tym prawem jedności. Możecie zapytać: „Dlaczego właśnie my?” — Ponieważ w realizacji tego prawa powierzono nam szczególną odpowiedzialność — jeszcze za czasów Abrahama.
Założyciel naszego narodu, Abraham odkrył, że wszystkim na świecie zarządza prawo jedności. A gdy wzmożony egoizm podzielił mieszkańców starożytnego Babilonu, Abraham zaczął nauczać Babilończyków metody zjednoczenia.
Ci nieliczni, którzy poszli za nim, później stali się narodem Izraela. A zatem, wykonywanie tego prawa jest racją bytu naszego narodu, a przekazanie wiedzy o tym wśród nas oraz wszystkim narodom świata jest jedynym uzasadnieniem naszego istnienia.
Na początku ubiegłego wieku, otrzymaliśmy możliwość powrotu do Ziemi Izraela – ale nie w celu budowy „domu dla wszystkich Żydów”, lecz po to, aby odzyskać utraconą jedność. Niestety, nie zrobiliśmy tego wtedy. Wielu Żydów europejskich zdecydowało się pozostać w swoich lokalnych społecznościach lub asymilować. Reakcją wyższego systemu na to był Holocaust.
We wczesnych latach 20-tych XX wieku, długo przed tym, zanim świat zachłysnął się krwią, kabaliści czuli zbliżającą się tragedię i wołali do Żydów Europy o powrót do swojej ziemi i dojście do jedności. Jednak ich nie słuchali.
Zamiast zjednoczyć się w jeden naród z własnej woli, zbliżyliśmy się do siebie poprzez okropne cierpienia Zagłady, po czym otrzymaliśmy państwowość.
Jednak prawdziwym mandatem na istnienie naszego państwa jest nie decyzja ONZ, lecz nasza misja. Jak piszą kabaliści, kraj, który otrzymaliśmy, został nam dany tylko w celu realizacji prawa jedności. To jest dokładnie to, czego świat wymaga od nas.
Podświadomie on chce, abyśmy osiągnęli jedność i przekazali mu metodykę Abrahama. My jednak wciąż odmawiamy realizacji tego, w ten sposób powodując antysemityzm. I właśnie ta odmowa może stać się przyczyną następnej zagłady…
Dzień Holocaustu i Dzień Niepodległości powinny stać się dniami realizacji naszej misji – dniami przemyślenia istoty istnienia naszego narodu. W te dni musimy zgromadzić się wokół tysiąca „okrągłych stołów” w całym Izraelu i na całym świecie i zrozumieć, jak osiągnąć prawdziwą niezależność – od naszego egoizmu – i wznieść się ponad bezprzyczynową nienawiść ku miłości braterskiej. Tylko w ten sposób możemy zagwarantować przyszłość dla nas i naszych dzieci i z całą pewnością powiedzieć: „Nigdy więcej!”
Michael Laitman
Opublikowano dnia 16 kwietnia 2015
W pierwszej kolejności trzeba sprawdzić, jakie siły nami rządzą: które budzą w nas myśli, życzenia, stosunek do bliźnich. W końcu zdamy sobie sprawę, że egoizm przynosi nam zło i niezbędne jest wyjść ze swojej egoistycznej natury.
Przecież jestem niewolnikiem swojego egoizmu, złego odnoszenia się do bliźniego. Wewnątrz mnie ukrywa się negatywna siła, która cały czas powoduje krytyczne spojrzenie na wszystkich. Potępiam wszystko, poza tym co należy do mnie, do moich dzieci, mojej rodziny, w najlepszym przypadku jeszcze do kilku przyjaciół.
To nosi nazwę niewolnictwa, ponieważ nie mogę się z tego uwolnić. Nie mam żadnych szans wyrwania się z mojej egoistycznej natury. Nie mogę zmienić swojego stosunku do innych, ze złego na dobry, pomimo najlepszych chęci, chociaż moje życie stało by się przyjemniejsze i spokojniejsze. Spokojnie jechałbym drogą i słuchał muzyki, zamiast wyprzedzać wszystkich i wykańczać.
Pytanie: Czy tak spokojnie nie jeżdżą tylko starzy ludzie?
Odpowiedź: Starsi ludzie zachowują się tak, dlatego, że ich ogranicza siła natury. A mnie siła natury jeszcze nie ogranicza i sprawia, że zachowuję się, jak każdy inny, dlatego wszystkich wyprzedzam i nie wpuszczam nikogo przed siebie.To nazywa się złem, niewolnictwem własnego egoizmu.
Jeśli zwrócimy uwagę na to, jak traktujemy się wzajemnie, okazuje się, że przez cały czas próbujemy przejąć włądzę nad innymi, o ile to tylko możliwe. To wyraża się bez słów – jednym ruchem, stosunkiem, pozą. Każdy musi czuć, że jest większy niż inni, i nie zależny od nich, że jest wyjątkowy, nie taki jak wszyscy. I to jest złe – przecież nie myślę tak odnośnie swoich dzieci. To bardzo łatwo przetestować. Dlatego świat dzielimy na rodzinę i innych, poza nią.
Musimy zrozumieć, że nie będziemy mieć dobrego życia, dopóki nie odczujemy wszystkich jako rodzinę. Właśnie o tym opowiada Paschalna opowieść, i to nie jest bajka, lecz fakt, który powinniśmy pojąć. To będą nowe narodziny, podczas których człowiek opuszcza niewolnictwo egoizmu, stając się wolnym człowiekiem we własnym kraju, to jest w swoim pragnieniu.
Już nie będziemy znajdować się wewnątrz swojego egoizmu, bez przerwy budzącego w nas nienawiść do pozostałych. Dlatego zbieramy się wokół góry Synaj i na widok tej rozdzielającej nas góry nienawiści, zgadzamy się połączyć jak jeden człowiek, z jednym sercem.
Pytanie: Co to znaczy być wolnym człowiekiem?
Odpowiedź: Zostać wolnym człowiekiem – znaczy uwolnić się od swojego egoizmu i odnosić się do każdego tak samo dobrze, jak do własnych dzieci. W ten sposób osiągniemy spokój i świat pełen dobra. To daje uczucie dobrego życia, powodzenia, wspaniałego nastroju. Człowiek czuje się dosłownie jak w raju i zdaje sobie sprawę, że warto żyć.
Z rozmowy o nowym życiu, 22.03.2015
Opublikowano dnia 16 kwietnia 2015
Pytanie: Jeśli wyobraziłbym sobie, że wszystko, co dzieje się ze mną, organizuje Stwórca, to cały czas byłbym zły na Niego. Wcześniej bylem zły na ludzi wokół mnie, myśląc, że są winni wszystkich moich problemów. Jeśli nie ma nikogo oprócz Stwórcy, to znaczy, że będę musiał Go nienawidzić?
Odpowiedź: Nie martw się, to normalne. Nie ma znaczenia, jak odnosisz się do Stwórcy – najważniejsze, aby cały czas myśleć o Nim, nie zapominać o Nim! Nieważne, jak się teraz do Niego odnosisz: dobrze czy źle – najważniejsze, aby cały czas o Nim pamiętać.
Stwórca chce, żeby człowiek był z Nim w związku: żeby nie Stwórca szukał tego połączenia, kontaktu z człowiekiem, a człowiek ze Stwórcą.
Człowiek powinien widzieć w każdym miejscu, w każdym obiekcie jedynego Stwórcę – dobrego i czyniącego dobro. Są to dwa parametry, dwie właściwości, przez które można odczuć Stwórcę.
Wokół mnie jest tylko Stwórca, a cały świat – jest to Jego zewnętrzna manifestacja, jakby aktorzy w spektaklu, poruszający się według zamysłu, planu reżysera.
Z rozmów o nowym życiu, 05.02.2015
Opublikowano dnia 16 kwietnia 2015
Pytanie: Powiedział Pan, że siła powodzenia prowadzi nas w przyszły świat. Jaki przyszły świat ma Pan na myśli?
Odpowiedź: Przyszły świat oznacza, że ja ”wychodzę” ze swojego ciała, to znaczy wznoszę się nad swoim ego. Ego – są to wszystkie moje pragnienia, myśli, skłonności, cała moja egoistyczna świadomość – właśnie to się nazywa moim ciałem, a nie moje mięso, które jest uważane za zwierzę.
Muszę wznieść się ponad te wszystkie pragnienia i myśli, tj. żeby zamiast dążenia, pochłaniania wszystkiego w siebie, miałbym pragnienie, aby oddawać bliźniemu.
Oznacza to, że „dusza wychodzi z ciała” a ja odczuwam przyszły świat, tj. zdobywam nowe pragnienie obdarzania, miłości, połączenia i to wszystko nazywa się drugim ciałem, w które wchodzę i działam zgodnie z tymi nowymi pragnieniami. W taki sposób poruszam się dalej i dalej, dopóki nie osiągnę pełnej naprawy.
Przyszły świat oznacza „świat, który przychodzi”, tj. mój następny stan, który osiągnąłem w wyniku pracy nad sobą i swoim odnoszeniem się do innych. Ja zmieniam „ten świat” na „przyszły świat”, czyli zamieniam miłość do siebie na miłość do bliźniego. Oznacza to, że z tego świata osiągam przyszły świat, wchodzę do Rajskiego Ogrodu.
Pytanie: Dlaczego nazywa się on Rajski Ogród?
Odpowiedź: Dlatego że zaczynam odczuwać, że znajduję się poza wszelkimi ograniczeniami, bo dla obdarzania nie ma żadnych granic. Przebywam w przestrzeni, w całości należacej do mnie.
Pytanie: Co to znaczy oddawać wszystkim?
Odpowiedź: Oddawać – znaczy czynić wszystkim dobro, z miłości do nich.
Pytanie: Dlaczego, jeśli człowiek chce czynić wszystkim dobro, to znajduje się w Rajskim Ogrodzie?
Odpowiedź: Ponieważ „Rajskim Ogrodem“ nazywa się miejsce, gdzie możesz robić wszystko, co chcesz, bez żadnych ograniczeń. Bo chcesz oddawać, a dla oddawania nie ma żadnych granic. I wtedy czujesz, że wszystko jest dla dobra, wszystko jest dla Ciebie – pełen dostatek.
Innymi słowy, przyszły świat nazywa się „Ziemia Izraela” / „Erec Isra-El” – pragnienie, w pełni skierowane do Stwórcy. Stwórca – jest to wszechobejmująca siła oddawania, emanacji i miłości, która zawiera w sobie całe stworzenie, nas wszystkich. I ty powinieneś odkryć Go, zgodnie z podobieństwem właściwości do Niego. Dlatego nazywasz się „Isra-El” – bezpośrednio do Stwórcy, ponieważ chcesz osiągnąć ten sam stan, te same wartości, jak u Stwórcy.
Z rozmowy o nowym życiu, 08.01.2015
Opublikowano dnia 16 kwietnia 2015
Pytanie: Czy Stwórca rozmawia ze mną tak, jakby w chińskim języku, a ja uczę się, jak tłumaczyć Jego słowa?
Odpowiedź: Co zostało powiedziane w chińskim języku możemy przynajmniej usłyszeć. A Stwórcy nie słyszymy. Nie zdajemy sobie sprawy, że cały świat – to język Stwórcy.
Myślimy, że świat kręci się sam w sobie, według swoich praw. Ktoś nas obraził, nakrzyczał na nas, a inny uczynił nam coś dobrego – nie postrzegamy tego wszystkiego, jako wpływ wyższej siły, prócz której nic nie istnieje.
Cały świat znajduje się w konflikcie miedzy sobą, zajmuje się polityką, jak małe dzieci w piaskownicy, wiecznie walczące ze sobą. Ale jeśli chcę zrozumieć, o czym mówi Stwórca, muszę sobie wyobrazić, że wszystko, co dzieje się w moim życiu, pochodzi od Stwórcy. Istnieje tylko dwoje: ja i Stwórca.
To będzie początkiem mojego prawidłowego postrzegania rzeczywistości. Ja jeszcze nie postrzegamjej, ale właśnie tak mogę złapać się za koniec nici, która prowadzi do prawdy. Oprócz tego punktu jedynościStwórcy, za który się teraz trzymam, naprawdę nic więcej nie istnieje – nie ma nikogo oprócz Niego.
To jest pierwszy punkt, z którego zaczynam Go rozumieć: poza mną jest tylko Stwórca, jedyna siła, jedna władza, jedno pragnienie. A we mnie też wszystko stworzone jest przez Stwórcę, oprócz pragnienia poznania Go.
I nawet to pragnienie poznania Stwórcy, też jest Jego własnym dziełem. Ale wewnątrz niego On pozostawił mi swobodę wyboru, którą powinienem rozwijać. I wtedy stanę się wolnym człowiekiem, to jest stworzeniem o imieniu Adam, co oznacza „podobny” (dome) do Stwórcy.
Pytanie: A kto są to ci wszyscy ludzie wokół mnie?
Odpowiedź: Nie ma żadnych ludzi – wszystko to tylko Stwórca. Jest to punkt wyjścia dla prawidłowego postrzegania rzeczywistości, przez którymogę zobaczyć drogę. A potembędę musiał pokonać różne przeszkody i problemy, coraz bardziej skupiającswój wzrok na Stwórcy, budującz Nim coraz głębsze relacje, aby zrozumieć, jak On rozmawia ze mną.
On celowo myli mnie, abym głębiej przeniknął w Niego i zrozumiał Jego właściwości, metodę. Wchłaniam to wszystko od Niego i tym buduję siebie na Jego podobieństwo.
Z rozmów o nowym życiu, 05.02.2015
Opublikowano dnia 16 kwietnia 2015
Pytanie: Kabaliści mówią, że kiedy człowiek odkrywa duchowy świat, rozumie, że całe jego przeszłe życie było jak sen. Co to oznacza?
Odpowiedź: Czasami wydaje się nam, że żyjemy tak, jakby we śnie. A czasem sny posiadają taką siłę i jasność, że mają na nas ogromny wpływ – większy niż to, co dzieje się w zwykłym życiu. Pozostawiają one w nas tak głębokie odczucia.
Czasami w nocnym śnie kontynuują się wydarzenia, przeżyte w ciągu dnia, i trudno jest rozróżnić, śpisz czy czuwasz.
Pytanie: Ale w końcu się budzimy!
Odpowiedź: Pytanie w tym, czyrzeczywiście obudziliśmy się, czy to tylko nam się śni?
Jeśli spojrzeć na naszą rzeczywistość, to widoczne jest, na ile jesteśmy ograniczeni. Postrzegamy tę rzeczywistość w pięciu organach zmysłów: wzrok, słuch, węch, smak, dotyk – i nic więcej! A może istnieją jakieś inne sposoby postrzegania rzeczywistości, które nie są dla nas dostępne?
Jesteśmy pozbawieni nawet takiego postrzegania rzeczywistości, którym dysponują zwierzęta. Na przykład, pies odczuwa świat według zapachów, a wąż w postaci cieplnych plam. Wąż widzi obraz świata składającego się z ciepłych i zimnych punktów, jakby z pikseli na ekranie.
Żyjemy w świecie, gdzie w każdej sekundzie możemy odkryć coś nowego i nie czujemy, skąd to pochodzi. Wszechświat rozszerza się i rozwija sięcałe nasze życie – najwyraźniej dzieje się to według określonego programu. Musi istnieć program stworzenia.
Widzimy, że w przyrodzie wszystko dzieje się zgodnie z konkretnymi, określonymi, niezmiennymi prawami. I jeśli nam wydarza sięjakieś przypadkowezdarzenie, to wskazuje tylko na to, że nie wiemy, skąd ono przyszło. Ale nie ma wątpliwości, że ono było prawidłowymrezultatem jakiejś formuły.
Pytanie: Czy teraz znajduję się we śnie, czy w realnym życiu?
Odpowiedź: Jest to niemożliwe do ustalenia.
Pytanie: Ale widzę wokół siebie pokój, różne przedmioty, ludzi?
Odpowiedź: We śnie mógłbyś zobaczyć i poczuć to samo. I we śnie i na jawie, widzimy jakiś obraz i w tym czasie nie jesteśmy w stanie określić, czy jest to realne czy nie.
Tylko gdybyśmy się obudzili, możemy powiedzieć, że do tego momentu byliśmy we śnie. Ale żyjemy tym życiem dopóki się nie obudzimy. W tym życiu nam się śni, że raz śpimy, raz budzimy się – i oprócz tego nic więcej nie wiemy. A może istnieją wyższe poziomy snu i czuwania? O nich mówi nauka kabały.
Studiując kabałę, człowiek może dostąpić otwarcia swoich oczu, wznieść się na taka wysokość, że odkryje się przed nim cała rzeczywistość. Wtedy zrozumie, że cały poprzedni czas znajdował się jak we śnie.
W naszych czasach, w naszym pokoleniu jesteśmy zobowiązani wreszcie się obudzić i wyjść z tego zapomnienia, w którym istniejemy, nie rozumiejąc celu swojego życia. Kabała daje nam metodę, z pomocą której naprawdę możemy się obudzić.
Z programu stacji radiowej 103FM, 02.08.2015
Opublikowano dnia 15 kwietnia 2015
Pytanie: Co to jest Egipt?
Odpowiedź: Egipt (Micraim – mic-ra) – jest to koncentracja zła, w której się znajdujemy, nienawiść do siebie nawzajem.
Pytanie: Co to jest „lud Izraela, który wszedł do Egiptu”?
Odpowiedź: Żydzi, którzy weszli do Egiptu – jeszcze nie byli narodem i stali się nim tylko wtedy, gdy zebrali się u góry Synaj, przyjmując warunek wzniesienia się nad egoizmem.
Pytanie: Co to jest Mojżesz?
Odpowiedź: Mojżesz – jest to siła, która wyciąga człowieka z egoizmu i kieruje do celu stworzenia, do Stwórcy, do prawidłowego działania. W kabale, nazywa się to „punkt w sercu.”
Pytanie: Co oznacza „Stwórca prowadzi Mojżesza do faraona”?
Odpowiedź: W człowieku odbywa się konfrontacja z egoizmem: Mojżesz przeciwko faraonowi.
Pytanie: Co to jest dziesięć plag?
Odpowiedź: Dziesięć plag – jest to konieczny warunek, gdy uświadamiam sobie, że mój egoizm nie jest w stanie być dalej moją przystanią i że muszę oderwać się od niego, wznieść się ponad nim. Egoizm daje mi tyle cierpienia, że nie mogę już go wytrzymać i powinienem oddalić się od niego.
Pytanie: Dlaczego oderwanie się od egoizmu odbywa się w nocy, w ciemności?
Odpowiedź: Sprawa w tym, że oderwanie od egoizmu musi być absolutne – nawet jeśli nic nie widzę przed sobą, wszystko jedno uciekam od niego. Chociaż mógłbym pozostać w nim i egoistycznie rozkoszować się swoim zwierzęcym życiem, jednak preferuję wyjście z niego w nocną ciemność.
Pytanie: Co to jest „przejście przez Czerwone morze”?
Odpowiedź: Człowiek rozumie, że jest gotowy do pełnego wyrzeczenia się swojego przeszłego egoistycznego paradygmatu i chce na nowo poznać świat.
Pytanie: Co oznacza „rozstępujące się wody Czerwonego morza”?
Odpowiedź: Oczywiście, nie jest to naturalne działanie, które nie istnieje w naszej przyrodzie, bez względu na to, jak bardzo starają się wytłumaczyć nam te niezrozumiałe naturalne zjawiska.
Rozstępujące się wody – oznacza, że następuje dopuszczenie człowieka we własciwość Biny (obdarzania). Człowiek przechodzi poprzez Malchut w Binę i otrzymuje wzniesienie. To jest niszczące wody stają się wodami, które pomagają nam wznieść się do celu.
Z programu TV „Rozmowy na temat Paschy”, 18.03.2015
Opublikowano dnia 15 kwietnia 2015
Kabała mówi tylko o tym, co dzieje się w człowieku: „Izrael, narody świata” – wszystko są to nasze wewnętrzne właściwości. Używam tych słów tak, jakbym mówił o tym świecie. Ale nigdy nie mam tego na myśli, a zawsze myślę o wewnętrznych właściwościach człowieka.
Kabaliści używają zwykłych ziemskich słów, aby opisać duchowy świat, ponieważ nie posiadamy żadnych innych słów! Jeśli zobaczyłbyś duchowy świat, to nie znalazłbyś żadnych słów, aby wyrazić swoje wrażenia. Nie wiedziałbyś, jak nazwać te zjawiska, które mają tam miejsce.
Można napisać na kartce papieru nazwy wszystkich przedmiotów znajdujacych się w pokoju i nakleić te kartki: „lampa”, „drzwi”, „ściana”, „okno”, „regał na ksiazki”. Każdy przedmiot posiada określoną nazwę. Ale jeśli naprawiłbyś swoje właściwości, na miarę tej naprawy usunąłbyś ścianę, oddzielającą nas od duchowego świata, i zobaczyłbyś wyższy świat, wtedy nie wiedziałbyś, jak nazwać to, co się tam znajduje.
Nie znalazłbyś żadnych słów dla opisania istniejących tam sił i ich działań, występujących tam zjawisk. I jak wytłumaczyłbyś innym to, co widzisz w duchowym świecie?
Prosiłbym cię: „No, powiedz mi choć trochę, co tam jest? Ja też chcę zajrzeć tam choć jednym okiem!” Ale ty nie miałbyś żadnej możliwości, aby mi coś objaśnić.
Kabalistyczne książki – są wyjaśnieniem tego, co nie da się wytłumaczyć. Dlatego kabaliści znaleźli rozwiązanie. My wszyscy żyjemy na tym świecie: i kabaliści, i zwykli ludzie. Wszyscy znamy ten świat.
I kabaliści mówią: My opowiemy wam o duchowym świecie. Napiszemy o nim książki: Torę, Babiloński i Jerozolimski Talmud, Miszne, Zohar, Nauke dziesięciu Sfirot. Wszystkie te książki nazywane są „świętymi”- nie są to zwykłe książki, ponieważ one mówią o wyższym świecie.
Ale nie możemy opowiedzieć o duchowym świecie duchowymi słowami, dlatego że tam nie ma słów. I dlatego opowiadamy wam historię, jak gdyby zachodząca w naszym świecie, jednak to wszystko odnosi się do wyższej rzeczywistości.
Duchowy świat jest równoległy do naszego świata – jest to świat sił, pragnień, przeżyć, doznań – świat uczuć! Ale te uczucia nie są egoistyczne, jak u nas na tej ziemi, a pochodzące z właściwości obdarzania, które nie istnieje w naszym świecie. Jest to uczucie miłości, oddawania, połączenia, wzajemności – są to tylko pozytywne uczucia.
Z programu „Rozdziały Tory“, 02.02.2015
Opublikowano dnia 14 kwietnia 2015
Pytanie: Chciałabym się dowiedzieć, w jaki sposób zdobyć serce mężczyzny, jak je sobie zaskarbić?
Odpowiedź: Kobieta powinna pokazać mężczyźnie, że go kocha, podziwia za to, jaki jest wspaniały, mądry i jest bohaterem. Musi go zachęcać niczym małe dziecko.
Dziecko i dorosły mężczyzna pod tym względem niczym się nie różnią. Muszą być nieustannie utwierdzani w przekonaniu, że są silni, wspaniali i mądrzy. Jedyni na całym świecie!
W ten sposób kobieta przywiązuje do siebie mężczyznę jak szczeniaka na smyczy. On będzie szedł za nią gdziekolwiek ona pójdzie, bo będzie potrzebował jej podziwu jak powietrza. W ten sposób przywiązuje się mężczyzna.
Następnie ona zaczyna go powoli oswajać, uczyć i pokazywać w różny sposób, co lubi a czego nie. On cały czas podąża za jej zachęcaniem, miłością i adoracją. W ten sposób on zrozumie, że będzie dostawał to wszystko tylko wtedy, jak będzie ją traktował tak, jak ona tego sobie życzy; odkrywam przed wami cały sekret…
Kobieta zaczyna przenosić na mężczyznę jej własne odczucia o nim na podstawie tego, jak on zachowuje się w stosunku do niej. Ona uczy go, jak ma ją traktować, pokazując, co sprawia jej przyjemność, w zamian, to wywołuje u niej zachowania, które są przyjemne dla niego.
Pytanie: W jaki sposób mogę sprawić, aby on poczuł się wspaniały, jednocześnie nie anulując siebie samej? Jak mogę sprawić, aby on czuł się królem pod warunkiem, że jestem królową?
Odpowiedź: To jest zbyt trudne i zbyt zobowiązujące. Mężczyzna nie chce królowej u swego boku. Ona musi go podziwiać bezwarunkowo, tak jak matka traktuje swego syna. Matka zawsze kocha i docenia swojego syna niezależnie od jego zachowań.
Jeśli kobieta mówi mężczyźnie, że on jest wspaniały, on jest wspaniały niezależnie od tego, jaka ona jest. Jeśli jest mądry, to nie dlatego, że ona jest mądra. Jej podziw musi być niezależny i ponieważ nikt inny nie powie mu takich rzeczy jak ona, dlatego on będzie do niej przywiązany.
Później ona zaczyna stawiać warunki. Jeśli on zrobi coś źle, ona od razu pokazuje swoje niezadowolenie i smutek na twarzy. On jest bardzo wrażliwy na jej nastrój, ponieważ on za każdym razem chce widzieć jej podziw i to, że jest jej mężczyzną, macho, jeśli nie silny, to mądry, jeśli nie mądry, to bohater.
Jeśli ona pokazuje mu, że on zasmuca ją swoim zachowaniem i ona nie może go doceniać i dawać mu to, do czego jest przyzwyczajony, on będzie szukał sposobu, jak zdobyć jej podziw i nieustannie otrzymywać swoją nagrodę.
Mężczyzna potrzebuje komplementów bardziej niż kobieta. W taki sposób przyzwyczajasz go do dobrego nastawienia. Później on przyzwyczaja się do tego w takim stopniu, że traktuje kobietę w taki sposób, jak ona tego chce i tak jak ona lubi – jest dla niej dobry, szanuje i docenia ją. Tak naprawdę on nie docenia jej samej, tylko jej podejście do niego. W ten sposób kupujemy swoje serca nawzajem i to jest wszystko, czego potrzebujemy.
Więc nie potrzebujemy niczego specjalnego na zapas, aby miłość kwitła w rodzinie. Po prostu musimy czuć się dobrze ze sobą, widzieć się, dotykać, spożywać posiłki, które drugie dla nas przygotowało, zabiegać o siebie. Wszystko inne jest już narzucone jako rezultat gry.
Z rozmowy o nowym życiu, 09.06.2013
Opublikowano dnia 14 kwietnia 2015
W czasie Paschy Haggadah mówi nam, że człowiek może zaplanować swoje życie i stać się panem swojego losu. Wyjaśnia cel, który człowiek musi osiągnąć, środki, jakimi musi się posłużyć, i co musi zmienić w sobie. Podane są wszystkie szczegóły.
Po pierwsze Paschalne Haggadah daje człowiekowi możliwość zrozumieć, czym jest życie dzisiaj i jak bardzo jest ograniczone i martwe.
Odkrywa, jak każdy z nas może się przebić i uciec z martwego życia, aby wznieść się do stanu ponad naszą naturę, aby osiągnąć utęsknioną wolność.
To się nazywa wyzwolenie od anioła śmierci, ponieważ wznosimy się na poziom ponad śmierć.
Pytanie: Co to znaczy wznieść się ponad śmierć?
Odpowiedź: To znaczy żyć życiem wiecznym.
Pytanie: Czy to znaczy, że nigdy nie umrę? Nie widziałem ani jednego człowieka, który żyłby wiecznie.
Odpowiedź: Tylko ciało umiera. Tutaj odkrywany inne właściwości w nas samych, moje wewnętrzne ‘ja’. To wewnętrzne ‘ja’ wychodzi z naszego ciała i nie odczuwa śmierci.
Każdy, kto naprawdę chce odczuć wolność i życie wieczne, może się nauczyć, jak to zrobić poprzez naukę kabały. Jest to całkiem możliwe, jak napisano: ‘Zobaczysz swój świat za życia’, tzn. że w życiu ziemskim możemy odkryć siłę wyższą – Stwórcę. Każdy jest do tego zdolny, bo drzwi stoją otworem dla wszystkich – potrzebne jest tylko pragnienie.
Z rozmowy o nowym życiu, 31.03.2015
Opublikowano dnia 14 kwietnia 2015
Pytanie: Jak związek z duchowymi siłami, opisanymi w Tanach, wpływa na nasze dzisiejsze, ziemskie życie?
Odpowiedź: Tanach – jest to fundamentalna księga, która zawiera w sobie wszystko. Już w jej pierwszej księdze – w Torze opisany jestcały wszechświat, ale tylko pod postacią myśli. Księgi Proroków dodają do tego działanie, a w Pismach zawiera się zakończenie tego działania.
Tanach jest podzielony na trzy części (HABAD-HAGAT-NEHI), dające nam wiedzę o całym naczyniu wspólnej duszy, o całym wszechświecie. Człowiek zaczynający rozumieć ten system, już się nie pomyli. Nie będzie w stanie zobaczyć w tych księgach historyczne opowiadania. Nigdy nawetnie było do niego takiego stosunku do czasów współczesnych?
Te księgi zawsze były uważane za święte, a ich treść nie podlegała wątpliwości – bez względu na to, czy rozumiemy ją, czy nie. Każde napisane tam słowo – jest prawdą, i tylko my tego nie rozumiemy. I w tym nie ma nic związanego z religią – jest to tylko właściwe podejście prawdziwego badacza, zdającego sobie sprawę, że nie rozumie, o czym mówi ta księga?
On nie podchodzi do Tanach z prostym, materialnym miernikiem, a uświadamia sobie, że w nim mówi się o takiej rzeczywistości, której on jeszcze nie odczuwa. Postrzegając rzeczywistość tylko w swoich pięciu materialnych organach zmysłu, nie jesteśmy w stanie zrozumieć, o czym mówi Tanach. Ponieważ chodzi tu o sferę, która znajduje się wokół naszego świata i nim zarządza.
Jest to taki wyższy rozum, siła, cel, który jest dla nas teraz całkowicie niedostępny. Ale dziś każdy człowiek ma możliwość zdobycia takich narzędzi, z którymi rozkryje księgę Tanach i zobaczy, co w rzeczywistości jest tam napisane.
Z rozmowy o nowym życiu, 22.01.2015
Opublikowano dnia 14 kwietnia 2015
Pytanie: W jakim celu kabaliści napisali święte księgi: Torę, księgi Proroków, Pisma?
Odpowiedź: Kabaliści pisali o swoich odkryciach wyższej siły. Ale nauka kabały wyjaśnia, że kabaliści zaszyfrowali wszystko co jest napisane specjalnym kodem, który jest nazywany „językiem gałęzi”.
Księga jakby opowiada, co rzekomo dzieje się w naszym świecie, o związku mężczyzny i kobiety, człowieka i społeczeństw, lub człowieka z naturą, ale w rzeczywistości jest to tylko zewnętrzny kontur.
Wydaje się nam, że ta historia rozgrywa się w naszym świecie, i dlatego wydaje się ona trochę dziwna i niezwykła. Ale faktem jest, że jest to tylko kod, który opisuje duchowe działania, które mają miejsce pomiędzy siłami, które wpływają na nasz świat i zarządzają nim.
Pytanie: Niemniej jednak te wydarzenia rzeczywiście wydarzyły się w historii?
Odpowiedź: Ja nie wiążę tej księgi z historią. Dla mnie historia – jest to poruszanie sięludzkości do odkrycia Tanach, do ujawnienia wyższej siły, tj. wzniesienie do poziomu tej siły.
Pytanie: Ale czy wszystkie te postacie żyły w naszym świecie: Abraham, Mojżesz? Czy są w nim opisane prawdziwe wydarzenia?
Odpowiedź: Oczywiście, wszyscy ci ludzie istnieli. Albo oni sami napisali o tym, albo o nich napisali inni. Jeśli ja teraz wzniosę się na te wysokości, gdzie znajdowali się praojcowie: Abraham, Izaak, Jakub, to mogę napisać o nich to, co nie jest napisane w książce.
Jeśli osiągnę wszystkie działania na tym duchowym poziomie, gdzie oni pracowali, to dowiem się, co powiedział Abraham, Izaak, lub inne duchowe siły: Nabuchodonozor, król Dawid i inni. Mogę teraz napisać o tym, ponieważ ta informacja znajduje się w systemie wyższego zarządzania. Jeśli poznamten system, to odkryje to wszystko.
Można dzisiaj dodać do ksiąg Tanach nowe książki. Połączęsię z tymi ludźmi, którzy osiągnęli duchowy świat i napisali o swoich osiągnieciach, uzyskam tą samą siłę poznania wyższego zarządzania i będęspoglądać na to, co dzieje się, jużw nowym aspekcie.
Ponieważ patrzę ze swojego punktu, po upływie dwóch tysięcy lat, tj. po długim łańcuchu działań, które miały miejsce w rozwoju ludzkości.
Dlatego jest wiele komentarzy do Tanach. Skąd one pochodzą? Czy naprawdęludzie, którzy napisali księgi Tanacha, znali mniej swoich zwolenników? Wcale nie. Ale ponieważjuż przeszliśmy dodatkowe etapy rozwoju, tomożemy dodać do dokonanych przez nich odkryć swoje własne.
Z rozmowy o nowym życiu, 22.01.2015
Opublikowano dnia 14 kwietnia 2015
Pytanie: Po co są niezbędne różne siły, przez które jedyna wyższa siła wpływa na człowieka w przeróżnychformach?
Odpowiedź: Są one niezbędne do naszego rozwoju. Musimy się rozwijać, w przeciwnym razie nie będziemy w stanie poznać Stwórcy, ponieważ On znajduje się w innym wymiarze: powyżej przestrzeni, czasu, powyżej naszych odczuć, całej naszejpercepcji, spektrum, przyzwyczajeń.
Musimy wznieść się ponad nimi i w ich miejsce znaleźć zupełnie inne postrzeganie, zrozumienie. Jakbyśmy przyjeli nową moralność, inny stosunek i wtedy zaczniemy rozumieć, widzieć, rozróżniać Stwórcę. W przeciwnym razie Go nie dostrzegamy?
Pytanie: Wydaje się, to strasznie trudne i skomplikowane?
Odpowiedź: To wcalenie jest trudne. Wyższa natura, zarządzająca nami, zbudowana jest tak, aby pomóc nam poruszać się naprzód. I jeśli chcemy, to będziemy rozwijać się stopniowo, sukcesywnie, unikając ostrych nieprzemyślanych ruchów, dopóki nie zaczniemy ujawniać Stwórcy, poznawać Go, poczuć Jego pracę wewnątrz nas.
I nagle zacznę czuć, jak On działa we mnie i chce mi coś powiedzieć, wytłumaczyć, przyciągnąć moją uwagę na pewne rzeczy. Tak ja budzę się i podążam w ślad za Nim, żeby On wykonał ze mną jakieś działania. Chcę się od Niego uczyć!
Pytanie: W jakim języku Stwórca rozmawia z nami? Wyraża się to poprzez codzienne rzeczy, którespotykają naskażdego dnia?
Odpowiedź: Stwórca rozmawia z nami w każdej chwili. I zazwyczaj przypomina nam o Sobie w takich momentach, w których my wcześniej nigdy nie uznalibyśmy za odpowiednie.
Nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że Stwórca rozmawia z nami. Ale dlatego, aby przyspieszyć rozwój tych wzajemnych stosunków: od nas do Stwórcy i od Stwórcy do nas, studiujemy Tanach i inne księgi celowo wyjaśniające nam, jak to zrobić. Takie książki są nazywane kabalistycznymi.
Z rozmowy o nowym życiu, 22.01.2015
Opublikowano dnia 14 kwietnia 2015
Pytanie: We wszystkich starożytnych duchowych naukach istnieje pojęcie „duchowego oświecenia”. Czy istnieje takie pojęcie w kabale?
Odpowiedź: W kabale istnieje pojęcie „podświetlenia”, to jest małego światła, nie odkrywającego się w pełni. Dlatego nie nazywa się ono „światło”, a „podświetlenie“ – nie jest to całe światło, a skrócone. Istnieje wiele sytuacji, w których korzystamy z takiego skróconego światła.
Pytanie: Wiele starożytnych duchowych nauk mówi, że na przestrzeni pokoleń byli ludzie, którzy odkryli światło, i ten moment odwrócił cale ich życie. Oni doświadczyli tego, czego zwykli ludzie nie czują, i stali się oświeconymi ludźmi.
Zrozumieli, że celem ludzkiego istnienia jest poczuć to światło i że ich misją jest pomóc innym ludziom, aby je ujawnić. Aby to zrobić, stworzyli metody, którepo dziś dzień istnieją we wszystkich zakątkach ziemi. Co sądzi pan o tym, czy naprawdę wszystkie metody prowadzą do jednego światła?
Odpowiedź: Nie ma wątpliwości, że na przestrzeni historii wielu ludzi odkryło światło, wyższą siłę, osiągając różne poziomy zrozumienia, głębi i wysokości. Odkryli je dzięki swojemu jedynemu dążeniu do miłości do bliźniego.
Spotkałem takich ludzi należących do różnych kultur: Żydów, chrześcijan, muzułmanów-sufi, buddystów. Ale zwykle trzymali się oni z dala od zwykłej religii. Wszyscy mówili o tym samym: że należy kochać ludzi i przez tę miłość zbliżyć się do światłości, do wyższej siły.
Nie mam na myśli różnych nowoczesnych mistyk, które mogą nawet zaszkodzić zdrowiu i spowodować zakłócenia w pamięci, ale wszystkie starożytne duchowe nauki mówią o miłości.
Możesz zapytać mnie, dlaczego wybrałem właśnie kabałę? Rzecz w tym, że znalazłem w kabale naukową metodę, która pozwala każdemu odnieść sukces. To jest coś, czego nie ma w innych metodach i dlatego, że w końcu wszyscy będą korzystać z metody kabały.
Rzeczywiście, wiele dróg prowadzi do Stwórcy, ale pośród nich istnieje taka metoda, która, po pierwsze, jest starsza niż wszystkie inne i przy tym jest ona naukowa i odpowiednia dla każdego. Nie wymaga od człowieka żadnych fizycznych działań. I jest potwierdzona tysiącletnim doświadczeniem jej zastosowania.
Dlatego zajmuję się kabałą i myślę, że w najbliższej przyszłości ludzkość będzie korzystać z tej metody po to, aby wydostać się z tego kryzysu, w którym się znajdujemy, i wyjść ku światłu.
Z rozmów o nowym życiu, 29.01.2015
Opublikowano dnia 11 kwietnia 2015
Pytanie: Jak naród Izraela tysiące lat temu osiągnął najwyższe wyżyny duchowe? Czy ludzie po prostu rodzili się już tak duchowo rozwiniętymi?
Odpowiedź: Nie, proces ten rozpoczął się jeszcze od praojca Abrahama, który zaczął jednoczyć naród między sobą zgodnie z zasadą „Nie czyń drugiemu tego, czego sam nienawidzisz” i „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego.” W taki sposób oni odkryli Stwórcę, ujawnili między sobą siłę absolutnego dobra.
Pytanie: Czym różnimy się od mieszkańców Izraela, żyjących 2-3 tysięcy lat temu?
Odpowiedź: W odniesieniu do nich jesteśmy po prostu zwierzętami, jeśli oceniamy nasz poziom według podziału na nieożywiony, roślinny, zwierzęcy i ludzki poziom. Ponieważ poziom człowieka, Adama, oznacza „podobieństwo” (dome) do Stwórcy – a my nie jesteśmy do Niego podobni w swoich właściwościach.
Dlatego musimy uczyć się od pokolenia Tanach, jak osiągnąć to podobieństwo właściwości, z książek, które oni nam zostawili, a także z książek napisanych przez kabalistów ostatnich dwóch tysięcy lat.
W naszym pokoleniu są dostępne wszystkie te książki i możemy kontynuować ten postęp dalej. Żyjemy w szczególnym czasie, w którym stało się możliwe ujawnienie nauki kabały. Nagle ujawniły się wszystkie kabalistyczne książki i nie ma żadnego zakazu, aby się z nich uczyć.
Istnieją wszelkie możliwości do studiowania kabały: grupy, nauczyciele, wszelkie środki. Każdy może znaleźć dla siebie odpowiednie miejsce i sposób: za pośrednictwem internetu, telewizora, radia. Wszyscy mają możliwość nauki, studiowania samego siebie: jak odkryć swoją duszę i wznieść się ponad wszelkie ograniczenia tego życia. Dziś jest to dostępne dla każdego.
Z rozmowy o nowym życiu, 22.01.2015
Opublikowano dnia 11 kwietnia 2015
Pytanie: Przychodząc na świat, nie wiem nic o celu swojego życia, nie mam kompasu, który pokazałby mi, czy jestem prawidłowo skierowany na cel czy nie. W astrologii po dacie, czasie i miejscu mojego urodzenia można nakreślić coś w rodzaju mapy mojej drogi życia. Jaka jest różnica między astrologiczną mapą a metodą osiągnięcia celu, którą oferuje nauka kabały?
Odpowiedź: Zgodnie z astrologicznym wykresem można powiedzieć, że niektóre czasy będą lepsze a inne gorsze. Ale dowolny człowiek na świecie, bez względu na to, gdzie żyje, nawet w amazońskiej dżungli, może wznieść się wyżej, ponad swój zły los. Dowolne wydarzenia, przeznaczone dla niego, może przejść pięknie i łatwo – jeśli wie, jak prawidłowo odnosić się do znaków powodzenia.
Skąd można się o tym dowiedzieć? – Korzystając z nauki kabały, tj. nauczyć się, jak należy zmienić siebie, aby otrzymać naprawiający wpływ siły powodzenia we właściwy sposób, dążyć do tego celu, jak ta siła.
Z rozmowy o nowym życiu, 08.01.2015
Opublikowano dnia 11 kwietnia 2015
Opinia (źródło):
1. Odwrócenie uwagi - Bazowy element kontroli społecznej – to poprzez nieznaczącą informację, odwrócić uwagę od ważnych kwestii. Społeczeństwo musi być czymś zajęte, aby nie myśleć.
2. Stworzyć problem - izaoferować jego rozwiązanie. Tworzy się jakiś problem, żeby ludzie zaczęli pragnąć jego rozwiązania. Organizacja ataków terrorystycznych, aby obywatele wymagali przyjęcia ustawy o wzmocnieniu środków bezpieczeństwa i ograniczeniu wolności. Inicjowanie kryzysu gospodarczego, żeby uchwalić ograniczenie praw obywatelskich.
3. Strategia stopniowości. Wdrożenie niepopularnych rozwiązań (ograniczenie roli rządu, prywatyzacja, zawodność, bezrobocie, redukcja płac) stopniowo. Przy jednoczesnym wdrożeniutych zmian mogłoby to spowodować rewolucję.
4. Strategia odroczenia .Przedstawić niepopularne rozwiązania jako niezbędne i osiągnąć zgodę obywateli na ich realizację w przyszłości – to nie jest tak straszne!
5. Sepleniąc z ludźmi. Rozmawiać z ludźmi jak z dziećmi, językiem, argumentami, symbolami, intonacjami. Czym bardziej chce się ich oszukać, tym bardziej infantylny musi być ton zwracania się do nich - wtedy jest szansa, że będą reagować bezkrytycznie, jak dzieci.
6. Więcej emocji niż myślenia - dla blokowania racjonalnej analizy i wpływu na podświadomość, aby dostarczać myśli, pragnienia, lęki, obawy, przymus lub pożądane modele zachowań.
7. Trzymać ludzi w niewiedzy. Stworzenie uzależnionego społeczeństwa, kontroli i ucisku. Nisk na jakość edukacji dla mas, aby nie mogły pokonać luki pomiędzy wyższą klasą.
8. Zachęcanie mas w angażowanie się w przeciętność. Wprowadzić w masy myśl, że modne jest być tępym, wulgarnym i niegrzecznym.
9. Wzmocnienie poczucia winy - aby uważały, że same są winne swoich nieszczęść z braku zdolności i wysiłku. Tak więc zamiast buntu wobec istniejącego systemu będą robić sobiewyrzuty. To prowadzi do depresji, hamuje działanie.
Mój komentarz: Jest widoczne, jak wielka jest rola internetu w manipulowaniu ludźmi. Ale to tylko przyspiesza wyjście z pod władzy faraona – egoizmu, bo nasze pragnienia i myśli rozwijają się nie przez środki masowego przekazu, a według prawa rozwoju, które prowadzi nas w obowiązkowym porządku do celu stworzenia.
Opublikowano dnia 11 kwietnia 2015
Pytanie: Dzisiaj radykalni islamiści uderzają we wszystkich, nie tylko w Żydów, i tym jakby stawiają na równi nas wszystkich, powodując przejawy solidarności. Wspólne cierpienie daje poczucie pewnego zbliżenia między narodami świata i Żydami. Czy uważa Pan, że jest to przejściowe zjawisko?
Odpowiedź: W końcu, to zmusi Żydów do zrozumienia, w czym leży przyczyna antysemityzmu. Zrozumieją, że przyczyna jest irracjonalna, to znaczy powyżej naszego rozumu, racjonalnej, ziemskiej logiki. I wtedy zaczną dokopywać się do jej korzenia w różnych pierwotnych źródłach imoże dotrą do nauki kabały. Wtedy odkryją, że cała przyczyna nienawiści do nas jest w tym, że nie wypełniamy swojej misji, aby być światłem dla narodów świata.
My Żydzi, istniejemy w tym świecie tylko dlatego, aby doprowadzić cały świat do połączenia i zlania się z wyższą siłą. Oznacza to, że przede wszystkim musimy zjednoczyć cały świat w takiej sposób, żeby ogólna siła natury, która nazywa się „Stwórca”, wyższa natura, panowała w tej jedności.
Pytanie: Ale Pan sam powiedział, że Żydzi już teraz wykonują tę pracę i przyczyniają się do zjednoczenia, wzrostu połączeń?
Odpowiedź: Żydzi tworzą połączenie na materialnym poziomie: w technice, finansach, kulturze, edukacji, teatrze, literaturze. Ale chodzi o połączenie na wewnetrznym poziomie, o zjednoczenie serc. Przede wszystkim, jesteśmy zobowiązani zjednoczyć serca wszystkich Żydów, a następnie całej ludzkości.
Na tym polega nasza praca, której wszyscy od nas oczekują. A wszystko pozostałe robione przez nas, daje odwrotny efekt i jest postrzegane, jako nasze próby wykręcania się od swojej misji.
Z rozmów o nowym życiu, 13.01.2015
Opublikowano dnia 10 kwietnia 2015
Niebo i piekło
Pytanie: Mówi Pan, że „magia” – jest to psychologiczne zjawisko. Ale w jaki sposób odzwierciedla się ono na tych, którzy nawet nie wiedzą, że są „atakowani”?
Odpowiedź: W ten sposób działa na świecie pragnienie człowieka, skierowane na innych. Ponieważ nasze pragnienia razem tworzą sieć sił, które wpływają na nas wszystkich. Swoim stosunkiem do innych lub do świata jako całości, człowiek uruchamia własne siły w ogólnym systemie.
Pytanie: To znaczy, że „magia” – jest to pragnienie człowieka, uruchamiane w określonym kierunku: z korzyścią dla kogoś lub ze szkodą?
Odpowiedź: Pragnienia są skuteczne, ale dlaczego nazywać je „magią”? Człowiek działa w ogólnej sieci sił, znajdującej się między nami. Jest ona niezwykle złożona, każdy z nas jest źródłem zespołu nienaprawionych, złych sił, które w całości nazywają się „ego”. I te siły musimy naprawić ze złych na dobre – na dobro dla bliźnich.
To znaczy, od dążenia otrzymywania jak najwięcej od innych, musimy przejść do oddawania, skierowanego do wszystkich. A zatem kluczowa zasada, uniwersalne prawo nauki kabały brzmi: „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego” – aby sieć naszych wzajemnych relacji napełniała się pozytywem. Wszystkie siły pochodzące od każdego, powinny nieść dobro innym. Tak tworzy się dobrą sieć.
Zaczynając ją budować, wkraczamy w świat, gdzie wszystko jest dobre – innymi słowy, „rajski ogród”. W taki sposób, „raj” – jest to stan, w którym człowiek myśli tylko o dobru innych. Wtedy naprawdę dostaje się do „ogrodu Eden”. I odwrotnie, „piekło” – to kiedy czujemy nienawiść do siebie i każdy cierpi z tego powodu.
Jak chronić się przed negatywnym?
Pytanie: Jeśli ktoś kieruje przeciwko mnie złe siły poprzez ogólną sieć, to czy mogę uchronić się przed tym?
Odpowiedź: Tak, powodując działanie pozytywnych sił.
Pytanie: Na kogo?
Odpowiedź: Na wszystkich. Nawet jeśli nie wiem, kto mi wysyła negatywne – to nie ma znaczenia. Moje pozytywne nastawienie, dobry stosunek do innych staje się dla mnie tarczą, poprzez którą nie przebijają się złe siły.
Mechanizm jest prosty: mogę ponieść szkody tylko wtedy, gdy znajduje się w egoistycznych pragnieniach, jeśli troszczę się tylko o siebie. A jeśli obdarzam wszystkich, dodaję, daję, rozdaję, kocham, to niemożliwe jest, aby ktoś mi wyrządził szkodę. Jestem nietykalny, ponieważ żyję w innych.
Jest to bardzo silna psychologiczna ochrona. Dzięki niej, bez względu na to, jak wiele próbowano wyrzadzić mi szkód, wszystko będzie na próżno.
Co więcej, w ten sposób neutralizuję wszystkich szkodników. Przecież znajdujemy się we wspólnym systemie i dlatego swoim szczerym stosunkiem do ludzkości, pragnąc nieść wszystkim dobro, wnoszę w sieć pozytywną siłę, która sama neutralizuje wszystkie negatywności skierowane na mnie. Nie oznacza to, że nikt nie będzie w stanie tego uczynić, ale nikt nawet nie zacznie.
W ten sposób zbudowany jest system i Tora, a zwłaszcza nauka kabały wyjaśnia nam to. I wtedy widzimy, że jeśli człowiek niesie innym dobro, to do niego nie może przyjść zło.
Z rozmów o nowym życiu, 18.01.2015
Opublikowano dnia 10 kwietnia 2015
Pytanie: Astrologia próbuje tylko przewidzieć oczekujący nas los. Ale najważniejszym jest zmienić swoje przeznaczenie, a nie tylko dowiedzieć się, co będzie. Czy istnieje taka możliwość?
Odpowiedź: Chcesz ze swojej strony wpłynąć na swoje gwiazdy szczęścia i zmienić je? Tak, jest to możliwe! Jeśli jest to integralny system, w którym wszystko jest wzajemnie połączone, to oczywiste, że możemy wpływać na swoje gwiazdy.
Ponieważ człowiek – jest to najmocniejsza siła w naturze, która jest w stanie przeniknąć w dowolną jej część, rozprzestrzeniać się we wszystkich kierunkach, zbadać, poznać, połączyć jedno z drugim, wyjaśnić wszystkie prawa. W ten sposób jesteśmy w stanie przedstawić charakter wszystkich związków i zrozumieć, jak włączyć się w nie i wpłynąć na nie.
Do tego jest zdolny tylko człowiek i nikt inny. Ludzie zawsze próbowali wpłynąć na swój los: z pomocą religii, wszelakiej mistyki, astrologii i wróżbiarstwa, a także nauki kabały. Mamy prawo wybierać, za pomocą czego możemy zmienić swoje przeznaczenie. Rzeczywiście, wszystkie trzy kierunki są w stanie wpłynąć na nie.
Pytanie: W jaki sposób można wpłynąć na swój los z pomocą astrologii? Można podziałać na swoje gwiazdy szczęścia?
Odpowiedź: Gwiazdy pokazują tylko wpływ na nas wyższej siły. Oczywiście, sama gwiazda na nic nie ma wpływu. Gwiazdy są oznaką wpływu z góry i można go zmienić, to jest uczynić ten wyższy wpływ bardziej korzystnym. Jest to możliwe albo za pomocą religii, albo mistycyzmu, albo nauki kabały – wszystkimi trzema metodami.
Ludzie religijni modlą się, łączac się razem na wspólnej modlitwie, chcą razem wpłynąć na wydarzenia, proszą o pomoc z góry. Tymi działaniami przeprowadzają zmiany w naturze, bo sami są częścią natury. Niemożliwe jest oddzielenie człowieka od świata.
Jesteśmy w stanie wpływać na wydarzenia, ponieważ nasze ciało – jest to część natury. Człowiek – jest to najsilniejsza siła w naturze. Dlatego jeśli zbiera się tysiące ludzi i modli się razem o coś, ich pragnienie wpływa na rzeczywistość. Ponieważ oni znajdują się wewnątrz systemu natury.
Dlatego wszystkie podejścia są w stanie wpłynąć na wydarzenia: religia, mistyka, kabała. Różnica między nimi jest w tym, w jaki sposób one wpływają. Religia może mieć silny wpływ, ponieważ jest to zorganizowana siła, która istnieje już od wielu lat, na przestrzeni wielu pokoleń.
Problem jest w tym, że jest ona bardzo egoistyczna. Każdy myśli w niej o swojej korzyści, maksymalnie – o korzyściach swojego narodu, ale ze szkodą dla innych. Jeden naród modli się o to, aby pokonać inny naród.
Mistycyzm jest mniej egoistyczny, dlatego że próbując w mistycznej formie połączyć się ze swoimi gwiazdami szczęścia, człowiek jest zmuszony poświęcić trochę swojego egoizmu. Ta mistyczna forma wymaga od niego, aby zmiejszył swoje materialne pragnienia.
A nauka kabały – jest to najbardziej altruistyczna metodyka, wymagająca miłości do bliźniego jak siebie samego. W takiej formie można mieć wpływ na całą naturę w jasny, bezpośredni i efektywny sposób. Jeśli dysponujemy właściwą technika, pozwalającą pozytywnie wpływać na świat i tymi dobrymi zmianami na świecie, doskonalić także swój własny stan, to osiągniemy podobieństwo do wyższej siły. I wtedy nasze możliwości staną się całkowicie nieograniczone.
Z pomocą nauki kabały uzyskamy taką samą zdolność, jak u wyższej siły – ogólnej siły natury, zarządzajacej całą nieożywioną materią, roślinami, zwierzętami i ludźmi. Jest to jedyna siła w rzeczywistości, która nazywa się „Stwórca”, i my możemy połączyć się z nią, zrozumieć jej zamysł i razem z nią zarządzać całym systemem natury, stać się jej partnerami.
Pytanie: Jakie mam najbardziej efektywne środki do tego, aby zmienić swój los?
Odpowiedź: Najbardziej efektywnym środkiem dla zmiany losu jest wejście w grupę, dążacą do osiągnięcia podobieństwa do wyższej siły, to jest osiągniecia miłości do bliźniego, zbudowania takiego połączenia między nami, wewnątrz którego odkryje się wyższa siła. Bo wtedy można mieć pewność, że okazujesz najbardziej pozytywny wpływ na cały swój dalszy los w nieograniczonej przyszłości i na losy całego świata.
Z rozmów o nowym życiu, 01.01.2015
Opublikowano dnia 10 kwietnia 2015
Pytanie: Zawsze przeczuwałem, że istnieje siła, która porusza wszystkim. Ale nie czujemy jej wyraźnie i oczywiście, nie każdy czuje, że ona istnieje. O co tu chodzi? Dlaczego ona się nie ujawnia? Czy ona ukrywa się przed nami?
Odpowiedź: Tak jest napisane: „Stwórca ukrywa się“. Problem jest w tym, że to naszym zadaniem jest ujawnienie tej siły wyższej, Stwórcy.
Spośród wszystkich form natury, w których żyjemy, widzimy tylko mały fragment całej przyrody, w zależności od tego, ile jesteśmy w stanie przyswoić przez nasze pięć zmysłów: wzrok, słuch, smak, węch i dotyk.
Poszerzając skalę tych zmysłów za pomocą różnych przyrządów, czujemy troszkę więcej, widzimy na dalszą odległość, słyszymy na innych długościach fal, np. za pośrednictwem radia itp.
Żeby uchwycić siłę wyższą, Stwórcę, musimy także poszerzyć naszą percepcję, inaczej tej siły nie rozpoznamy. Poza tym wokół nas zachodzi wiele zjawisk przyrody, których nie potrafimy rozpoznać.
Dlatego istnieje technika zwana „nauką kabały“ (kabała – od słowa „otrzymać“), ponieważ pomaga nam ujawnić wyższą siłę, dlatego nazywana jest także nauką tajemną, ponieważ to, co było skryte do naszych badań tą metodą, zostaje ujawnione.
Dlatego, kiedy człowiek zajmuje się nauką kabały, ona poszerza jego zmysły odczuwania we właściwym kierunku objawienia Stwórcy, siły wyższej. Człowiek zaczyna ją czuć i wtedy wszystkie jego pytania są rozwiązane. On rozumie, po co żyje, jak można poprawnie żyć, co można osiągnąć w tym życiu i jego życie zaczyna być szczęśliwe, bo on nie przypomina więcej nieszczęsnego ślepca, żyjącego w całkowitej ciemności.
Z programu radiowego 103FM, 18.01.2015
Opublikowano dnia 9 kwietnia 2015
Pytanie: Czy istnieje wspólny powód naszych problemów?
Odpowiedź: Jeśli mamy konflikt z żoną, dziećmi, z sąsiadami, w pracy, nawet sami ze sobą, to oznacza, że panuje nad nami nasz egoizm, nazywany faraonem.
Pytanie: Przecież egipskie niewolnictwo istniało w starożytności i dawno temu się skończyło?
Odpowiedź: Faraon panuje nad nami bez przerwy, nawet teraz. Wydarzenia opisane w Torze, nie są związane z określonym czasem – to nie jest historyczne opowiadanie. Jesteśmy wciąż w niewoli egoizmu, swojej egoistycznej przyrody, nie dającej nam normalnie żyć.
Dziś żyjemy w szczególnym świecie, w szczególnej epoce. Wszyscy jesteśmy podłączeni do tej samej sieci światowej gospodarki, zintegrowani ekonomicznie i zależni jeden od drugiego. Jeśli społeczeństwo międzynarodowe stosuje sankcje wobec jakiegoś kraju, odcina się od niego, jak np. z Iranem, to taki kraj pada. Przecież wszyscy zależymy od siebie wzajemnie.
To pokazuje nam, w jak zintegrowanym świecie żyjemy, jak wszystko jest ze sobą powiązane. Jeśli nie będziemy podtrzymywać dobrych wzajemnych relacji, w takim współzależnym świecie, to będziemy szkodzić sami sobie.
Dlatego, jeśli nie będziemy budować dobrych relacji między sobą: wszystkie narody, wszystkie państwa, wszystkie partie w kraju – my po prostu się zniszczymy. Nic nam nie pomoże, ponieważ będziemy w sprzeczności z ogólnym prawem natury.
Pytanie: To fakt, że nie dogadujemy się wzajemnie, ale jakoś żyjemy?
Odpowiedź: Istnieje granica tej konfrontacji:do jakich rozmiarów ona może dojść i jak długo trwać?
Powód tej konfrontacji – to nasza natura, która każe myśleć tylko o sobie. Nie rozumie, że dobro zależy od wszystkich. Tak prymitywnie działa nasz głupi egoizm. Człowiek nie jest zdolny pojąć, że jeśli połączy się dobrymi związkami z drugimi ludźmi, to tylko na tym skorzysta.
Pytanie: Wydawałoby się odwrotnie, że w starych prymitywnych społeczeństwach były silniejsze związki pomiędzy ludźmi, a w miarę swojego rozwoju bardziej podzieliliśmy się?
Odpowiedź: Nie należy przyjmować, iż starożytne społeczeństwa były bardziej prymitywne. Rozumieli, że zależą od siebie wzajemnie, że są powiązani i bez tego połączenia nie są w stanie przetrwać.
Problem współczesnego społeczeństwa tkwi w tym, że kosztem rozwoju technologicznego, doszliśmy do takiego punktu, że wydaje nam się, iż moglibyśmy żyć niezależnie od siebie. I dlatego każdy zamyka się wewnątrz własnego mieszkania, ze swoim telefonem komórkowym i komputerem, nie chcąc nikogo widzieć.
Najważniejsze jest to, żeby nam nie przeszkadzać.
Brak związku między nami, albo negatywne związki, noszą nazwę faraon, nasz egoizm. Nie chcemy liczyć się z innymi i nie rozumiemy, że jesteśmy wzajemnie powiązani – połączeni w jedną sieć – a zwłaszcza naród Izraela. Zawsze powinniśmy oceniać siebie, tylko na takiej zasadzie – na ile jesteśmy przeciwko, a na ile za innymi.
Cała Tora mówi o miłości do bliźniego swego jak siebie samego – wielkiej zasadzie Tory. Ta zasada obejmuje sobą wszystko – nie ma nic innego do osiągnięcia, prócz właściwego połączenia.
Z programu radiowego 103FM, 15.03.2015
Opublikowano dnia 7 kwietnia 2015
Pytanie: Dlaczego tylko nauka kabały daje odpowiedź na pytanie o sens życia?
Odpowiedź: Szukamy odpowiedzi w jasnej, naukowej postaci a nie wierzymy w czyjeś twierdzenia, napisane w jakichś książkach. Powinienem sam pojąć odpowiedź.
Nauka kabały jest oparta na wyraźnym zrozumieniu, jak się mówi „żaden sędzia nie wie więcej, niż widzą jego oczy“. Rozumienie – to jasne zrozumienie przez człowieka. Tak powinno być.
Dlatego zagłębiając się w mądrość nauki kabały, zdobywamy naukowe narzędzia badawcze i pojmujemy wszystko do tego stopnia, że nie mamy wątpliwości. Problem w nauce kabały jest w tym, że otwieram w sobie takie narzędzia, możliwości, właściwości dzięki, którym mogę pojąć Stwórcę, sieć łączącą wszystkie stworzenia, wyższy świat.
Żyje w dwóch światach: moje ciało żyje na tym świecie, a jednocześnie czuję wyższą rzeczywistość. Odczuwam tylko na tyle, na ile ją pojmuję. Każdy kto chce przeżyć to samo, musi przejść tę samą drogę: uczyć się, wykonywać ćwiczenia, a wtedy stopniowo pojmie tę wyższą rzeczywistość.
Pytanie: Ciągle mówimy o odkrywaniu: ujawnianiu wszechobejmującej siły, jedynego prawa działającego w przyrodzie. Okazuje się, że jest coś, co teraz istnieje, ale ja tego nie czuję. Co to znaczy ujawnić?
Odpowiedź: Istnieje wiele zjawisk, o których ci wiadomo, a których nie dostrzegasz. Czy dostrzegasz fale radiowe? Nie. Wokół nas zachodzi wiele zjawisk, ale my ich nie dostrzegamy.
Zbudowaliśmy różne przyrządy za pomocą których możemy ujawnić, te lub inne zjawiska.
W nauce kabały nie możemy stworzyć zewnętrznych przyrządów, musimy zmienić nasze postrzeganie wewnętrzne, ponieważ nasz mózg i zmysły są ograniczone i musimy je poszerzyć.
Następnie musimy ujawnić całkowitą moc natury o nazwie „ Stwórca“( po hebrajsku „ Bore“) co oznacza „chodź“- Bo i „zobacz“- „re“ , ponieważ musimy osiągnąć stan, w którym będziemy Go widzieć, czyli ujawnić, zrozumieć.
Pytanie: Po tym, jak dojdę do ujawnienia wyższej rzeczywistości, co powinienem zrobić?
Odpowiedź: Samo ujawnienie juz cię zobowiązuje. Tak jak każde odkrycie w tym świecie zobowiązuje cię do zachowywania się inaczej dlatego, że sam zmieniasz się zgodnie z nim- wypełnia cię nowa wiedza, uczucie.
Pytanie: Czym napełnia mnie odkrycie wyższej rzeczywistości, Stwórcy?
Odpowiedź: Czujesz, że napełniasz się miłością do bliźnich. W ten sposób napełnia człowieka odkrycie Stwórcy. To ogromna zmiana, której człowiek doświadcza. Przecież „ kochaj bliźniego, jak siebie samego“ ,to prawo wzajemnego poręczenia – to powszechne prawo wyższej rzeczywistości i my powinniśmy się do niego podnieść i w nim istnieć.
Z programu radiowego 103FM , 18.01.2015
Opublikowano dnia 6 kwietnia 2015
Pytanie: Dlaczego Tanah nazywa się świętą księgą?
Odpowiedź: „Świętą” – oznacza to, oddzieloną od naszego świata i napisaną w języku oddawania i miłości, zamiast egoistycznego języka otrzymywania, nienawiści i odrzucenia.
Księga ta jest napisana w języku gałęzi, który mówi o duchowych korzeniach. Chociaż mówi się w niej jakby o tym świecie, ale księga ta wskazuje na wyższy świat, na system zarządzania naszym światem. Zamiast tego, aby dawać nazwy mechanizmom i siłom, znajdującym się na górze, my nazywamy je nazwami ich skutków zachodzących w tym świecie.
Dlatego, ponieważ w wyższej sferze nie istnieją nazwy. Bierzemy wszystkie nazwy z tego świata, ale rozumiemy przez nie siły, znajdujące się na górze. Dlatego Mojżesz – jest to siła Aaron, ziemia Izraela, Żydzi i narody świata, zwierzęta – są to wszystkie te wyższe siły, oddziałujące na nasz świat.
A w naszym świecie manifestują się ich projekcje – skutki tych sił „zwierzęce”, „zwierzę”, „człowiek”, itd. Nazwami tych skutków w naszym świecie nazywamy ich źródła. Dlatego nazywa się to językiem gałęzi, ponieważ wszystkie gałęzie w naszym świecie pochodzą z duchowych korzeni.
Z rozmowy o nowym życiu, 22.01.2015
Opublikowano dnia 6 kwietnia 2015
Początek – w poście, Świat, w którym nie ma miejsca
Pytanie: Czy może Pan powiedzieć w jednym zdaniu, w czym tkwi wielka tajemnica liter?
Odpowiedź: W literach nie ma żadnej tajemnicy. Tajemnica jest tylko dla tego, który nie wie. A dla wiedzącego człowieka są to litery pracy.
Wydobywając z siebie różne formy obdarzania, on w ten sposób stopniowo upodabnia się do Stwórcy, wszechobejmującej siły Natury, dobrej i obdarzającej.
Poznanie liter daje człowiekowi takie wielkie możliwości, nie do przecenienia.
Z rozmowy o nowym życiu, 21.12.2014
Opublikowano dnia 6 kwietnia 2015
Początek – w poście „Świat, który nie ma miejsca”
Pytanie: Mówi się, że w literach hebrajskiego alfabetu kryje się specjalna siła i dlatego ludzie, którzy są biegli w kabale, podpisują amulety, które chronią człowieka i pomagają mu.
Na dzień dzisiejszy opracowano cały przemysł do wytwarzania rozmaitych amuletów, na wszystkie okoliczności w życiu. I cała tajemnica tych amuletów tkwi w tym, że pisze się na nich hebrajskie litery – w określonym porządku, w specjalnych formułach, określonej formie. Istnieje cała metodyka wytwarzania amuletów.
Jaka jest specjalna siła w hebrajskim alfabecie? Co trzeba wiedzieć, aby połączyć te litery poprawnie – tak, żeby one naprawdę miały moc?
Czy mógłby Pan nauczyć mnie podpisywać amulety?
Odpowiedź: Nie. Amulety – to kłamstwo! W jaki sposób mogę dać ci swoje amulety?! Ty musisz znać litery, uformować je w sobie z dwóch sił otrzymywania i obdarzania, istniejących w tobie.
Musisz przede wszystkim wyjasnić, gdzie się te siły znajdują w tobie, rozróżnić je między sobą, zrobić z nich specjalną kombinacje, aby otrzymać tą czy inną literę, tj. specjalną właściwość. Ponieważ każda litera – jest to właściwość. Jest to wyjaśnione w artykule „Litery Amnona Saba” w Przedmowie do Księgi Zohar.
Wtedy, jak znasz litery, umiesz zestawiać je w sobie, zaczynasz też rozumieć program, który przechodzi przez ciebie, jak taśma filmowa. Zaczynasz widzieć, gdzie się znajdujesz, w jakim miejscu w tym programie, jak nad tobą pracują, gdzie cię prowadzą.
Ty go „czytasz”, stajesz się elementem rozpoznającym ten program, czytającym go i zaczynasz go obsługiwać.
I nagle znajdujesz w nim puste miejsce, zatrzymujesz się i pragniesz wniknąć w ten program: „ Jakie litery powinienem dodać? W jakiej formie” – i wtedy piszesz.
Oznacza to, że dodajesz swoje pragnienie, rozum, uczucia, swoją indywidualność – do tego, co napisał dla ciebie Stwórca, dokladnie w tym miejscu, które On pozostawił dla ciebie pustym, abyś stał się Jego partnerem.
Ciąg dalszy nastąpi … Z rozmowy o nowym życiu, 21.12.2014
Opublikowano dnia 6 kwietnia 2015
Żydzi zobowiązani są być przekaźnikiem między wyższą siłą oddawania i miłości i całą ludzkością. Jeśli wypełnimy tę misję, to cały świat się uspokoi. Właśnie tego, w istocie, ludzkość nieświadomie wymaga od nas: połączenia z wyższą siłą.
Pytanie: Czy to wyjaśnia wojnę religii, rozpalającą się teraz na horyzoncie?
Odpowiedź: Tak, przyczyna leży dokładnie w tym. Dlatego świat obwinia Żydów za wszystkie swoje nieszczęścia. Ponieważ my jesteśmy jakby korkiem, który zamyka przejście dla światła, które powinno przelać się od Stwórcy na świat. To światło stoi przed nami, a my nie dajemy jemu przejść, ze względu na fakt, że między nami nie ma jedności.
W tym momencie, gdy naród Izraela zjednoczy się, poprzez niego odkryje się przejście strumienia światła – i wyższa siła tryśnie na świat.
Pytanie: A co się stanie z resztą ludzkości, kiedy Żydzi zaczną się jednoczyć i przepuszczać na świat światło? Co stanie się z wojną religii?
Odpowiedź: W ogóle nie będzie żadnego podziału na religijnych ludzi i świeckich. Wszyscy zjednoczą się w jednej unii, jak powiedziano: „Wszyscy poznają Mnie – od małych do dużych i Mój dom będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów. „Zapanuje jedna pełna jedność, połączona z wyższym światłem-Stwórcą.
Do tego Żydzi mają obowiązek doprowadzić cały świat. A jeśli nie robimy tego w odpowiednim czasie, to przywołujemy na siebie fale nienawiści, antysemityzmu, ataki terrorystyczne, podobne do tego, co działo się w ostatnim czasie we Francji. I niestety, to nie jest jeszcze ostatni. Sami jesteśmy winni tej sytuacji i zobowiązani jak najszybciej rozpocząć rozpowszechnianie tej wiedzy i edukację narodu.
Pytanie: Okazuje się, że ani Francuzi, ani Niemcy nie będą w stanie zwalczyć radykalnych islamistów i terrorystów. Ani jedna, ani druga strona nie dysponuje siłą, zdolną dokonać zmiany, ponieważ ona znajduje się u narodu Izraela?
Odpowiedź: Siła, aby zmienić nasze życie znajduje się u Żydów. I kiedy widzimy, jak narody świata zabijają się nawzajem, musimy zrozumieć, że to wszystko jest przez nas, my jesteśmy wszystkiemu winni! Jeśli w świecie dzieje się jakieś nieszczęście – to tylko wina narodu Izraela. Dlatego musimy od razu myśleć o tym, jak możemy naprawić sytuację, aby na świecie zapanował spokój i doskonałość.
Pytanie: Czy wierzy Pan, że jesteśmy do tego zdolni?
Odpowiedź: Po prostu jesteśmy zobowiązani to zrobić. A teraz zastanówcie się, przez jakie jeszcze musimy przejść ciosy w przyszłości dla tego, żeby dojść do tej decyzji drogą cierpienia? Czy nie lepiej zrobić to teraz ze zrozumieniem, celowo i osiągnąć naprawę, krótką i przyjemną drogą?
Z rozmów o nowym życiu, 13.01.2015
Opublikowano dnia 5 kwietnia 2015
Opinia (E.Galkina, historyk): Mnożą się akty przemocy wśród dzieci. Współczesne dzieci mają o wiele więcej możliwości zanurzania się w przestrzeń wirtualną, w świat telewizji, gier komputerowych. W wieku od 5 do 15 lat oglądają na ekranie około 20 tyś. morderstw, horrorów, thrillerów, ogromną ilość krwi, podstępu. Z tych scen wyciągają wnioski, że powodzenie w życiu ma gwałciciel, morderca, człowiek, który idzie do celu, wykorzystując innych, który okrada, bierze łapówki…
Dziecko musi widzieć przykłady dobroci, dobrego zachowania wobec innych, bo inaczej będąc istotą biologiczną, wyciąga wniosek o tym, jak należy konkurować i oczywiście wybiera drogę przestępczości, przemocy i dominacji społecznej.
Jeśli nie rozwiążemy tego problemu, to nasze społeczeństwo stanie się społeczeństwem nawet nie zwierząt, lecz populacją, która nie jest w stanie rozmnażać się, bo w celu reprodukcji nawet zwierzęta i ptaki potrzebują elementu altruizmu, elementu społecznej współpracy dla wspólnego dobra, a nie na rzecz własnej korzyści poprzez nieszczęścia innych. Jeśli ten problem nie będzie rozwiązany, to czeka nas upadek społeczny i rozpad osobowości.
Komentarz: Właśnie taka jest droga ku uświadomieniu sobie zła naszej natury i dopiero po tym będziemy w stanie zacząć naprawę siebie jako jedynego, nieuniknionego, rozsądnego i pożądanego działania. Uświadomienie zła może być długotrwałym i brutalnym, jeśli będziemy uparcie utrzymywać się w egoizmie, albo szybkim i lekkim, jeśli będziemy badać naszą naturę egoistyczną, aby dostrzec w niej zło i zechcieć wznieść się ponad nią za pomocą metodyki integralnej edukacji, a następnie zamienić ją na dobro i miłość.
Opublikowano dnia 5 kwietnia 2015
Pytanie: Czy dzisiejsze zintegrowane połączenie między ludźmi można by nazwać wieżą Babel?
Odpowiedź: Nie istnieje żadna wspólnota pomiędzy ludźmi. Istnieje połączenie rynkowe, bankówitd. I to jest budowanie wieży Babel (egoizmu). To grozi nam zawaleniem i pogrzebaniem nas pod ruinami.
Kabała proponuje nam rozwiązanie Abrahama z przed 3500 lat. Musimy się zjednoczyć ponad egoizmem, tj. wbrew jemu. Mamy dwie metody rozwiązania: dobry sposób, co oznacza ze światłem, i zły sposób, poprzez cierpienie. Nie ma żadnego innego sposobu. Cel przepowiedziany przez naturę stoi przed nami, czyli odkryć Stwórcę w jedności między nami.
Opublikowano dnia 5 kwietnia 2015
Pytanie: Dlaczego natura ukrywa przed nami informacje o przyszłości?
Odpowiedź: Ponieważ nie ma w niej potrzeby, bo dotyczy to tylko zwierzęcego ciała. Przy czym człowiek nie zdaje sobie sprawy z grożących mu naturalnych katastrof: tsunami, tajfunów, które zwierzęta czują już 2-4 dni przed zbliżającą się katastrofą.
Zwierzęta przewidują zdarzenia, od których zależy ich życie. A człowiekowi to wszystko nie jest wiadome, ponieważ on posiada środki, aby chronić się przed ciosami natury.
A oprócz tego, nie ma pozwolenia dla otrzymania takich informacji. Wydaje się mu, że odkrywa naturę, aby dowiedzieć się coraz więcej o niej i nauczyć się, jak bronić się przed nią. Ale widzimy, że całym swoim umysłem nie jest w stanie przewidzieć ekologicznej katastrofy, ponieważ my sami jesteśmy jej przyczyną.
I dlatego nigdy nie będziemy wiedzieć dokładnie, jakie oczekują nas kłopoty. A nawet jeśli dowiemy się o nich wcześniej, nie ułatwi nam to naszego losu. Przy naszym niewłaściwym, egoistycznym zachowaniu w stosunku do społeczeństwa, nie będziemy w stanie się ochronić i uniknąć uderzenia.
Dlatego tylko ludzie, zajmujący się nauką kabały, mogą podnieść się nad ślepym, tj. przeznaczonym losem i zmienić go. Nawet początkujący, którzy na razie jeszcze niczego nie wiedzą i nie rozumieją, już zaczynają zmieniać swój los – i nie tylko swój, ale także całego świata. Przecież wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni i żyjemy w integralnym świecie, który jest jak jedna „mała wioska”.
Dziś staje się to oczywiste dla wszystkich, świat wcześniej też był taki, ale po prostu nie było to tak widoczne. Dlatego zmieniając swój los, człowiek zmienia losy całej ludzkości i w ogóle całego wszechświata.
I odwrotnie, dlatego, aby zmienić swoje osobiste przeznaczenie, człowiek jest zobowiązany zmienić losy całej ludzkości i całego świata. Inaczej nie będzie w stanie wpłynąć na siebie, ponieważ jest częścią integralnego systemu.
Z rozmowy o nowym życiu, 11.01.2015
Opublikowano dnia 3 kwietnia 2015
Jesteśmy w szczególnych 7 dniach świąt Paschy. W tych dniach musimy otrzymać prawidłową i nieprzerwaną intencję, gdyż jest to bardzo szczególny czas.
Nie świętujemy żadnych obrzędów religijnych czy zwyczajów. Jesteśmy bardzo oddaleni od tych, którzy wykonują te wszystkie działania tylko dlatego, że nauczono ich tego w dzieciństwie, czy robią to z egoistycznych celów, aby otrzymać nagrodę w tym lub przyszłym świecie.
Przede wszystkim ci, którzy studiują kabałę chcą ujawnić wyższy świat i ujawnić duchowe działania i dopiero po tym jak zobaczą ich skutki (gałęzie), będą oni przygotowani na to, aby respektować je także i przestrzegać z tą samą intencją, tak jak duchowe działania u góry.
Abraham i jego uczniowie byli pierwszymi, którzy osiągnęli połączenie pomiędzy korzeniami i gałęziami. Przedtem Abraham był budowniczym bożków i kapłanem w starożytnym Babilonie.
Ale po tym jak ujawnił mu się świat duchowy i odkrył on jego ślady w naszym świecie fizycznym i poprzez to wszystkie te siły, które schodzą do nas z duchowego świata, wprowadzając wszystko w ruch, stworzył on język gałęzi. Język ten jest opisem wyższego świata korzeni, w którym sformułowania tego świata, są używane jako gałęzie.
W ten sposób objawił on całą rzeczywistość, fizyczną i duchową jako całość. W taki sposób zlały się w nim fizyczne i duchowe działania w jedną całość i tego nauczył on również swoich uczniów. Jest napisane o tym, że nasi przodkowie (pierwsi kabaliści), przestrzegali już całą Torę, zanim jeszcze otrzymali ją na górze Synaj.
I rzeczywiście, ujawniła im się Tora poprzez osiągnięcie duchowego świata, z jej duchowymi działaniami. Na tej podstawie przeprowadzili oni te same działania w naszym świecie, postrzegając rzeczywistość jako całość.
Opublikowano dnia 3 kwietnia 2015
Maca symbolizuje stan, kiedy spożywany jest „chleb z Biny”, który pochodzi z poziomu Biny, obdarzania. I chociaż znajdujemy się wciąż jeszcze na poziomie Malchut i nie jesteśmy w stanie wznieść się, musimy próbować najmocniej, jak to tylko możliwe, przeprowadzać akty obdarzania i łączyć się razem.
Nawet gdy jasne jest, iż nie osiągniemy sukcesu, nie ma to znaczenia i powinniśmy prowadzić te działania, ponieważ przyciągają na nas wyższe Światło, a następnie Światło wykonuje swoje działanie, które jest naszym „wyzwoleniem”.
Wyjście człowieka z tego świata, z właściwości egoistycznego otrzymywania, pragmatycznej wiedzy, z własnego ego, nie dzieje się w zwykły sposób zgodnie z kolejnością stopni. Lecz jest to jak proces narodzin, który odbywa się w całkowitej ciemności, w pośpiechu. Podczas porodu płód musi obrócić się głową w dół i przejść z jednego świata w drugi: z matki – jego wewnętrznego stopnia, do zewnętrznego świata.
Nasza dusza rodzi się w ten sam sposób. I dlaczego żadne inne święto nie ma takiego precyzyjnego porządku podczas świątecznego posiłku. Zwykle błogosławimy tylko jedzenie i wino. Jednak posiłek paschalny posiada cały porządek (Seder), który powinno się bardzo dokładnie przestrzegać. Jest tak dlatego, gdyż wyjście człowieka z jego ego, z naszego świata i osiągnięciepostrzegania świata duchowego, wyższego wymiaru, który jest określany jako duchowe narodziny, nie dzieje się zgodnie ze zwykłymi prawami.
Normalnie pragnienia rosną zgodnie z kolejnością stopni: dwa etapy małego stanu (katnut alef i bet), dwa etapy dużego stanu (gadlut alef i bet), przechodząc na przemian przez wewnętrzny stan i zewnętrzny, i znowu wewnętrzny i zewnętrzny. Innymi słowy, pragnienie i Światło stopniowo rosną.
Ale w trakcie porodu wszystko wydaje się „nieprawidłowe”, jakby działo się odwrotnie. I dlatego posiłek paschalny nazywa się, „Seder” (porządek). Jest to szczególny porządek, który nie jest zgodny z prawem stopniowego wzrostu według stopni.
Chodzi o to, że stopień, którego doświadczamy teraz, podczas „wyjścia z Egiptu”, to nasze narodziny. I dusza, która się narodzi, będzie jeszcze rosnąć. Ale na tym poziomie ma miejsce prawdziwa „rewolucja”. I dlatego cały porządek posiłku paschalnego – „Kiddusz” (błogosławieństwo), „Urchac” (mycie rąk), „Karpas” (zanurzanie warzyw w słonej wodzie), „Yachac” (łamanie macy), „Maggid” (historia wyjścia z Egiptu) i tak dalej – nie odbywa się według zwykłej kolejności Świateł i pragnień, zgodnie z którym powinny rosnąć.
Z tego powodu nawet jeśli jesteśmy w Egipcie, egoistycznym pragnieniu, a każdy ma egoistyczną postawę i myśli tylko o sobie (ostatecznie faraon panuje nad nami), musimy pomimo całej jego władzy, próbować wszelkich możliwych działań by wznieść się ponad nim i znaleźć nowe połączenia między nami . Musimy znaleźć połączenie, które znajduje się poza Egiptem. Oznacza to przygotowanie się do przyszłego zbawienia.
Z 1 części lekcji kabały, „O Juchudzie”, 18.04.2011
Opublikowano dnia 1 kwietnia 2015
Musimy ciężko pracować i dawać z siebie wszystko ażeby podążać w kierunku celu stworzenia. W rzeczywistości ta droga to coś dużo więcej niż nasza naturalna ewolucja.
Ciężki orzech do zgryzienia
Natura popycha nas do przodu, rozwija w nas nowe pragnienia i uczucie niedosytu a my oczywiście gonimy za tym czego nam brakuje w danej chwili. To czego poszukujemy to przyjemności związane z jedzeniem, seksem, rodziną, pieniędzmi, honorem i wiedzą.
Małpy w ten sam sposób zaspokajają swoje potrzeby i lista tych potrzeb jest podobna do naszej. W zasadzie prowadzimy podobny tryb życia: w społeczeństwie dążymy do hierarchii, lubimy władzę i dodatkowo pieniądze. Tak kieruje nami natura i w ten sposób idziemy przed siebie.
Jak widać nie posunęliśmy się znacząco do przodu w ten sposób i ludzkość też nie przeszła znaczącej rewolucji przez ostatnich 5 tysięcy lat do 5 lat wstecz.
Cel stworzenia polega na upodabnianiu się do Stwórcy, byciu równym ze Stwórcą i przyłączeniu się do Niego. Stwórca jest siłą przeciwną naszej naturze. My ludzie mamy delikatną tendencję w kierunku Stwórcy ale jest ona mocno owinięta ‘szatami’ przez co jest trudna do uchwycenia, ukryta jak orzech w łupinie.
Aby osiągnąć cel stworzenia musimy odczuć pustkę, której w naturalny sposób nie odczuwamy. Ten niedosyt, to pragnienie osiągnięcia celu stworzenia nie powstanie w nas samoistnie. Musimy je w sobie rozwinąć własnymi wysiłkami oczywiście z pomocą środowiska, metody (Tory) i nauczyciela.
Podsumowując, bardzo niewielu ludzi chce tego, jeszcze mniej rozpoczyna prawdziwe poszukiwania i jeszcze mniej osiąga cel.
Wyjście z dżungli
Prawda jest taka że dzisiejsza konieczność zmiany wynika z tego, że stoimy nad przepaścią i losy całej ludzkości są zagrożone. Ciosy które otrzymujemy zmusiły nas do myślenia o nowym porządku społecznym bez hierarchii dzielącej ludzi na klasy gdzie wywyższani są bogaci i mający władzę.
W ten sposób jest to usystematyzowane w świecie zwierząt. Ogólnie mówiąc taka jest naturalna struktura grupy, nacji, społeczeństwa, ludzkości: największy pawian uderza w klatkę piersiową i wymaga oddania i posłuszeństwa od reszty. My jesteśmy tacy sami, żyjemy w wielkiej dżungli podzielonej na części.
Ale nowa natura – cel stworzenia wymaga nowej organizacji i restrukturyzacji; musimy stać się kręgiem, połączyć się w jedno społeczeństwo. Wymagane jest powstanie nowych wartości opierających się nie nawet na pragnieniu zdobywania wiedzy ale w oparciu o miłość, obdarzanie i wzajemną opiekę.
Wymagane jest żeby ludzie traktowali siebie nawzajem jako równych i nie szukali sposobów na zdominowanie innych. W przeciwieństwie do starego modelu, im bardziej człowiek wychodzi na zewnątrz z siebie w kierunku dbania o innych, staje się lepiej przystosowany do osiągania celu stworzenia – to do czego powinniśmy dążyć.
Czas wyposażyć się w deficyt którego jedyne wypełnienie to krąg ludzi, połączenie na zewnątrz mnie, gdzie nie mam żadnych osobistych korzyści.
Narodziny człowieka
Aby człowiek mógł rozkwitać, stan zwany Adam (człowiek) musi zostać odkryty; niezbędne jest odpowiednie środowisko które będzie przykładem wyznawania nowych wartości. W jaki sposób zapragnąć tego wszystkiego? Natura nas w to nie wyposażyła dlatego że wówczas bylibyśmy kolejnym gatunkiem pokrewnym pawianom.
Należy pamiętać że nie chodzi o to, że być człowiekiem to znaczy funkcjonować w nowej strukturze społecznej, tam gdzie wszyscy są równi. Nie, tu chodzi o nastawienie, skłonność, wzajemne połączenie, świadomość osobistego wkładu i chęci obdarzania jako najwyższej wartości. Co ważne, człowiek nie ma żadnej skłonności w tym kierunku, żadna siła nie pcha nas w tym kierunku i nic nie inspiruje żeby tego chcieć.
Tutaj, tak jakby powinniśmy mieć pragnienie w nowym kierunku w którym nie mamy pragnienia. Dlatego jest siła wyższa, natura, cel stworzenia, które przychodzą na ratunek od drugiej strony, tzn w procesie rozpoznawania zła człowiek będzie rozumiał czym i kim jest. Stopniowo, przechodząc przez dość trudne stany w kolejnści przyczyny i skutku, zrozumie człowiek jaki deficyt musi w sobie rozwinąć aby iść do przodu, wznieść się ponad tym.
Jak zrozumiem że borykam się z zagadnieniem jak uformować człowieka z pawiana, wówczas odczuwanie tego deficytu będzie dla mnie bardzo cenną rzeczą. Jeśli się to we mnie odkryje, przynajmniej w niewielkm stopniu, będę bardzo szczęśliwy bo będą to narodziny człowieka gotowego wznieść się ponad stworzenie.
Dokładne przeciwieństwo
Musimy traktować powstały deficyt przez pryzmat pociągu do zła jaki stworzył w nas Stwórca. Różnie jest ten pociąg do zła nazywany: Faraon, Balaam, Balak, Amalek – istnieje 70 sposobów – na każdym poziomie, w każdym stanie stoją one na drodze do osiągnięcia celu stworzenia.
To z kolei wywołuje w człowieku chęć która pozwala skupić się ściśle na celu. Pomaga to w sposób jakościowy aby wkrótce stopniowo zrozumieć jak bardzo różni się cel od obecnego stanu i uczuć człowieka. Dlatego do wszystkich zakłóceń jakie w sobie słyszymy należy podchodzić bardzo delikatnie.
Dni w kalendarzu na czerwono
Będziemy tu mówić o wszystkich świętach żydowskich i dniach zaznaczonych na czerwono w kalendarzu. Rosz ha-Szana, Jom Kippur, Sukkot, Simchat Tora, Tu bi-szwat, Purim, Święto Paschy, Lag ba-Omer, Szawuot i Tisza be-Aw to wszystko są stany w których powstaje nowy deficyt w człowieku, objawienie nowego zła którego człowiek może użyć we właściwy sposób, celowo i świadomie.
Ujawnia się to w nas w ten sposób abyśmy z wolnej woli, świadomie podążali do celu. Jak ludzie, a nie jak pawiany które biegną przed siebie, których pcha natura i pędzą pod wpływem ego. W nowym układzie odkrywamy wiele sił i równowagę pomiędzy nimi.
Najważniejsza rzecz jakiej uczymy się ze świąt to jaki deficyt musimy w sobie odkryć aby wznieść się na poziom przypisany świętu. Wymagany jest deficyt ściśle związany w osiąganiu celu.
Ten deficyt wyrasta z poziomu ludzkiego który jest na zewnątrz nas. Jeśli w poprawny sposób spojrzymy na problemy które się pojawiają, spostrzeżemy pomoc przeciwko siłom napędzającym te przeszkody.
Z lekcji do artykułu Rabasza, 02.03.2015
Opublikowano dnia 1 kwietnia 2015
Pytanie: Co to znaczy patrzeć na wszystkie problemy poprzez centrum grupy?
Odpowiedź: Każdy może powiedzieć, że wszystko pochodzi od Stwórcy. To nie jest problem. Pytanie brzmi, do czego to mnie zobowiązuje i jak reaguję na to. Do tego, aby pokornie przyjmować ciosy, i aby tak po prostu pytać o Stwórcę – nie potrzebna jest grupa. Po to, aby być ukierunkowanym na Niego, jest mi niezbędna grupa.
Dlatego, jak tylko zaczynamy pytać o sens życia, jakimś sposobem jesteśmy prowadzeni do grupy. Cała nasza praca zachodzi w grupie. Nie dlatego, aby otrzymać oddziaływanie Stwórcy. Otrzymuję je i tak, od całego zewnętrznego świata. Grupa natomiast pozwala mi na niego reagować. Problem nie polega na tym, jak otrzymać Jego oddziaływanie, ale jak na nie odpowiedzieć, jak nawiązać kontakt ze Stwórcą ze swojej strony?
Muszę naprawić się wewnątrz, aby nawiązać łączność ze Stwórcą. Ponieważ stopnie podnoszenia się po duchowej drabinie to moje stopniowe zmiany, są to stopnie osiągania doskonałości, aby stać się coraz bardziej podobnym do Niego. Powinienem mówić Jego językiem, postępować tak samo, spróbować Go pojąć, jak najbardziej dopasować się do Niego. Wszystko to zależy ode mnie. On dosięgnie mnie w każdym miejscu, co do tego nie ma wątpliwości. Oprócz Niego, nie ma nikogo, kto oddziaływałby na mnie. Bez grupy natomiast nie mam możliwości odpowiedzieć z powrotem.
Po prostu nie wchodzę w ten wymiar, w tę przestrzeń, w tę matrycę, w te warunki, w których On się znajduje. Jeśli chcę stać się podobny do Stwórcy, to mogę to zrobić, coraz bardziej scalając się z grupą. Powinienem stworzyć sobie Jego wizerunek i w tym celu coraz bardziej przyłączam do siebie grupę, do momentu, póki nie stanę się taki jak On. Potrzebuję przejść przez wszystkie te etapy: 125 stopni dlatego, żeby stać się podobnym do Stwórcy – i cały ten wzrost odbywa się poprzez grupę.
Z 4 lekcji kongresu we Francji, 11.05.2014
Opublikowano dnia 31 marca 2015
Badanie: Narodowe badanie demograficzne amerykańskich studentów żydowskiego pochodzenia, w 2014 roku wykazało, że 54 % żydowskich studentów doświadczyło antysemityzmu na terenie kampusu.
Antysemityzm w studenckim miasteczku – to już państwowy problem. Ten problem jest już powszechny. Żydowscy studenci są narażeni na przejaw tradycyjnych uprzedzeń, jak i nowy, polityczny antysemityzm. 59% studentek oraz 51% studentów doświadczyło na sobie antysemityzmu. W kampusach college’ów konserwatywni i reformistyczni żydowscy studenci, częściej niż ortodoksyjni, zawiadamiają o tym, iż padają ofiarą.
Badanie to zostało przeprowadzone przed wojną pomiędzy Hamasem a Izraelem, latem 2014 roku, co doprowadziło do wzrostu antysemityzmu na całym świecie.
Komentarz: Wojna jest tylko pretekstem do manifestacji nienawiści, która rozszerza się na zewnątrz, od antysemitów do Żydów. Nie ma potrzeby dodawać, że ani Europejczykom, ani Amerykanom nie żal jest Arabów, jak i Arabom w tych karajach, nie jest żal nieszczęsnych mieszkańców Gazy. W przeciwnym razie wstrzymaliby wojnę!
W rzeczywistości oni szukają powodu do zniszczenia Izraela-i jeśli w osiągnięciu tego celu, zginie kilka tysięcy- to nie ma znaczenia. Nienawiść jest większa niż miłość do swoich dzieci!
Zgodnie z Torą, nie ma nic wyższego niż ludzkie życie. Okazuje się, że Izrael wymienia tysiące zabójców za jednego porwanego żołnierza. Winny jest Izrael-w tym, że brakiem połaczenia wewnątrz siebie, nie doprowadza do zjednoczenia całego świata. To znaczy pośrednio jest odpowiedzialny za wszystkie wojny i cierpienia.
Opublikowano dnia 29 marca 2015
Wskazówki, jak pracować podczas czytania księgi Zohar:
Zaczynam czytać razem ze wszystkimi i słuchać. Ale na początku nie słucham osoby czytającej, nie chcę słuchać i myśleć o tekście. Myślę tylko o połączeniu z grupą i ze Stwórcą w intencji, aby wyższe światło utrzymywało mnie w tym stanie i coraz bardziej zwiększało mój stan połączenia.
Jeśli uda mi się utrzymać w takim stanie przez kilka minut, wtedy pozwalam sobie rozpocząć słuchanie. Ciągle skaczę jak spławik na wodzie, cały czas sprawdzając siebie, czy muszę więcej słuchać czy mniej, czy widzieć litery czy nie. Ale najważniejsze jest to, żebym się trzymał stale „na wodzie”, w połączeniu.
W tej mierze, w jakiej mogę dodać tu swoje wrażenia z tekstu (na przykład on poruszył mnie, ponieważ już przeżyłem podobne stany), na tyle pozwalam sobie włączyć ten tekst do połączenia. W przeciwnym razie lepiej, żebym w ogóle go nie słyszał. Najważniejsze jest to, aby moje myśli cały czas pozostawały prawidłowe.
To oznacza, że przede wszystkim wszyscy razem chcemy być w połączeniu z wyższą siłą, we wzajemnym poręczeniu, w jedności, a Stwórca nas wzmocni i sklei ze sobą. I o ile jest to możliwe, dodajemy do tego to, co jest opisane w tej księdze.
Zohar opowiada o wszelkiego rodzaju zmianach, trasach prowadzących, drogach, ścieżkach: naczyniach włosowatych, komórkach, narządach tego jednolitego systemu, objaśniając, jak on pracuje. A ja muszę się starać, aby także utrzymywać się w tym.
Chcemy czuć się jak pod prysznicem otaczającego światła lub w oceanie światła, w samej jego głębi, żeby ono ciągle oddziaływało na nas. Im ściślej łączymy się ze sobą, tym silniejszy jest jego wpływ. Należy poczuć, że znajdujemy się w oceanie wyższego światła, a słowa księgi Zohar przenikają nas.
W tej mierze, w jakiej będziemy w stanie dołączyć je do naszych intencji i naszej jedności, na tyle pozwalamy im wejść w nasze serce i umysł. A jeśli one przeszkadzają i rozpraszają nas w połączeniu, to nie pozwalamy im przeniknąć w nas.
Z lekcji do księgi Zohar. Przedmowa, 02.03.2014
Opublikowano dnia 29 marca 2015
Pytanie: Dlaczego tak trudno podnieść się właśnie z pierwszego stponia – z materialnego świata w duchowy? Przecież to najniższy duchowy poziom?
Odpowiedź: Jest to najniższy duchowy poziom, ale my podnosimy się z niego w warunkach całkowitego niezrozumienia duchowego.
Potrzebujemy go, aby się w nim urodzić! Nie ma nic trudniejszego na świecie, niż narodziny.
Naukowcy uważają, że tą energię, siłę, koncentrację wysiłku, którą wkłada plemnik, żeby wniknąć w komórkę jajową, relatywnie nie da się porównać z żadnym innym wysiłkiem.
Przecież to dwa zupełne przeciwieństwa i mimo to, jednemu z nich, udaje się przebić granice, ekran i zagnieździć wewnątrz drugiego.
Ten pierwszy stopień podnoszenia się z materialnego w duchowy jest rzeczywiście najtrudniejszy.
Z przygotowania do lekcji, 04.10.2009
Opublikowano dnia 29 marca 2015
Pytanie: Powiedział Pan, że nauka kabały – to wewnętrzna część Tory? Czy to znaczy, że kabała odnosi się do religii?
Odpowiedź: Poprzez naukę kabały człowiek całkowicie zmienia postrzeganie rzeczywistości i zaczyna mieć inny stosunek do znanych sobie pojęć. Przez Torę rozumie się wykorzystanie siły wewnętrznego światła do swojej naprawy i spojrzenie z innej perspektywy na dzisiejszą rzeczywistość.
Jeśli człowiek osiąga miłość do bliźniego, to on wychodzi ze swojego ciasnego i ograniczonego świata w przestronny i wieczny, wyższy świat. Ta metoda pozwala człowiekowi rzeczywiście zacząć żyć w całkowicie nowym świecie, a nie tylko psychicznie uspokoić się. On przechodzi z jednego świata w inny – zmienia swoje zmysły odczuwania, rysujące cały obraz jego świata.
Z programu radiowego 103FM, 8.02.2015
Opublikowano dnia 29 marca 2015
Pytanie: Nauka kabały mówi o jednej sile łączącej w sobie wszystkie siły przyrody, o jednym, jedynym prawie kierującym całym systemem wszechświata, całą tą grą, nazwaną naszym życiem. Co to jest to prawo, jak się go odczuwa, gdy człowiek zaczyna się go uczyć?
Odpowiedź: To powszechne prawo nosi nazwę „wzajemne poręczenie“.Wszystkie części przyrody; nieżywa, roślinna, zwierzęca i ludzka, wszystkie siły, cała przyroda w pełni połączona jest w jeden system, a wszystkie części wzajemnie się wspierają do takiego stopnia, że budują doskonałą formę.
Pytanie: To prawo działa również na ludzkim poziomie?
Odpowiedź: Tak. Problem tkwi w tym, że ludzkość powinna uzupełnić swoje braki. Jest to zrobione celowo, żebyśmy osiągnęli poziom tej jednej, jedynej siły, stali się jej partnerami.
Ta jedyna siła zawiera w sobie całą rzeczywistość, wszystkie czasy, wszystkie światy, oprócz naszego świata, wyższe czasy, przestrzenie, przemieszczenia, wyższe niż możemy pojąć- ogromny obszar, w którym działa tylko jedna siła. Tą siłę możemy nie tylko ujawnić, ale możemy podnieść się do jej poziomu.
Ten cel musimy osiągnąć tutaj, w naszym życiu. Wtedy uwalniamy się ze wszystkich ograniczeń czasu, przestrzeni i ruchu, życia i śmierci – nie istnieje to dla nas. Odkrywamy swój świat przy życiu.
Z programu radiowego 103 FM, 18.01.2015
Opublikowano dnia 28 marca 2015
Pytanie: Bardzo lubiałem w dzieciństwie czytać romantyczne nowele, czego rezultatem było stworzenie idealnego romantycznego świata. Dorastając próbowałem osiągnąć ten ideał, ale ciągle coś brakowało. Okazało się, że ta idealna forma nie ma nic wspólnego z tym, czego właściwie potrzebuję.
Odpowiedź: Oczywiście, właśnie dlatego te wyimaginowane romanse o miłości nie opisują prawdziwego, wewnętrznego połączenia. Cała twoja praca powinna polegać na uwolnieniu się od tych fałszywych form i obrazów. W związku z tym natura zobowiązuje nas do naśladowania jej, przez co dochodzimy do rozczarowania i uwalniamy się od kłamstwa. Odkrywamy jak znaleźć prawdziwą miłość. W przeciwnym razie nie mielibyśmy tej możliwości.
W międzyczasie nadal jesteśmy uwięzieni w tym kłamstwie, w wymyślonych i sztucznych obrazach. Dopiero gdy oczyścimy się z zewnętrznej Klipy (skorupa) i stopniowo odkryjemy sieć naszego ja, nasze pragnienia i właściwości, wtedy osiągniemy prawdziwe wewnętrzne połączenie. To nie będzie wtedy jakieś zakochanie, ale będzie to prawdziwa miłość, naszym pragnieniem jest połączyć duszę z duszą w stosunku do naszych duchowych właściwości umieszczonych w każdym z nas.
Zrozumiemy jak to jest możliwe dawać i obdarzać się nawzajem. Całe moje szczęście i uczuciabędą wspierane przez to, abym mógł poczuć jak napełnić moją żonę, a ona mnie, każdy z nas będzie żyć w drugim.
Z rozmowy o integralnej edukacji 20.06.2013
Opublikowano dnia 28 marca 2015
Jak można osiągnąć wieczność i doskonałość? – Zgodnie z prawem podobieństwa właściwości.
Jeżeli światło i pragnienie są odwrotne w stosunku do siebie, światło anuluje pragnienie. Jeśli są podobne do siebie, wówczas wspierają się wzajemnie.
Wtedy czujemy, że istnieją – to się nazywa życie wieczne. Właśnie do tego przeznaczona jest nauka kabały.
Aby doprowadzić nas do takiego stanu, umiejętności życia wiecznego i poczuć naszą prawdziwą rzeczywistość, podobieństwo do Stwórcy, powinniśmy przejść proces naprawy.
Wszystkie te naprawy polegają na tym, aby pragnienie rozkoszowania stało się podobne do światła, aby osiągnąć zgodność z prawem podobieństwa właściwości.
Na tym polega cała naprawa. Albo jesteśmy przeciwieństwem Stwórcy, jak zostaliśmy stworzeni początkowo, albo stopniowo osiągamy Jego podobieństwo.
Naprawiamy siebie, dopóki światło i pragnienie nie połączą się – i w takim momencie rodzimy się w duchowym.
Ta metoda naprawy nazywa się nauką kabały (kabała w języku hebrajskim znaczy „otrzymanie“) – jest nauką o tym, jak otrzymać światło w pragnienie, żeby nie zniknęło, a ja żebym poczuł swoją wieczną prawdziwą rzeczywistość. To naprawdę ogromna i niełatwa wiedza.
Niezbyt dobrze rozumiemy, jak to można urzeczywistnić. Ale na tym polega całe nasze wewnętrzne pragnienie, którego nawet nie jesteśmy świadomi. W tym celu istniejemy i podświadomie cały czas tego szukamy.
Etap, na którym po raz pierwszy osiągamy kontakt ze światłem, czujemy go w swoim pragnieniu i ono w nas zostaje, to znaczy, my osiągamy życie wieczne, światło jest w nas i nie rozstajemy się już z nim – te duchowe narodziny nazywają się wyjściem z Egiptu.
Do tego czasu powinniśmy znajdować się w egipskim wygnaniu, w ramach przygotowań do duchowych narodzin, do zbawienia.
Dlatego tak wiele uwagi poświęcamy studiowaniu tych etapów, które powinniśmy przejść w egipskim wygnaniu, żebyśmy jak najszybciej mogli z niego wyjść, z pomocą wszelkich możliwych sposobów, przygotowanych dla nas przez wszystkie pokolenia kabalistów.
Z lekcji do księgi Zohar, 25.03.2010
Opublikowano dnia 23 marca 2015
Pytanie: Moi znajomi mówią, że niebezpieczne jest studiowanie nauki kabały, bo można zwariować. Czy to naprawdę jest tak niebezpieczne i czego należy się wystrzegać w nauce?
Odpowiedź: W przedmowie do „Nauki dziesięciu sfirot”- głównego podręcznika do nauki kabały, mówi się, iż kabaliści celowo rozpuścili plotkę, że niebezpiecznie jest uczyć się kabały, ponieważ nie chcieli, żeby ludzie przychodzili uczyć się. Więc nauka kabały była ukryta do momentu zburzenia świątyni i niemal do dnia dzisiejszego.
To powinno było się wydarzyć, ponieważ ludzkość powinna była rozwijać się, a naród Izraela – przejść wygnanie. Wygnanie – to także oddzielenie od nauki kabały, od znajomości systemu, zanurzenie w ciemności.
Z tego powodu znajdujemy się od 2000 lat w ciemności i do tej pory egzystuje ten mit o kabale. Jednak to było rozpowszechniane przez samych kabalistów, aby do pewnego czasu oddalić ludzi do kabały. Dzisiaj natomiast jest odwrotnie. Podobnie jak reszta naszego świata, zmienił się również stosunek do kabały.
Kabaliści piszą, że w dniu dzisiejszym i w przyszłości wszyscy jesteśmy zobowiązani do odkrycia nauki kabały i ujrzenia, co ona daje narodowi Izraela. Przecież bez niej nie możemy dalej istnieć i rozwiązywać naszych problemów.
Dlatego nie należy się obawiać. Można otworzyć książkę i uczyć się. Istnieje mnóstwo książek odpowiednich dla początkujących, dla mężczyzn i kobiet.
Pytanie: Wychodzi na to, że ludzkość w ostatnich latach osiągnęła taki etap, w którym wszyscy powinniśmy uczyć się kabały. Wcześniej tak nie było i nawet obowiązywał zakaz jej nauczania. Lecz dzisiaj ludzkość znajduje się w takim impasie, że jedynym sposobem wyjścia z niego jest uczyć się życia, które istnieje za jego granicami?
Odpowiedź: To właśnie jest to wyjście, które otwiera nauka kabały, wyprowadzając nas z impasu, w którym się teraz znajdujemy.
Pytanie: Co Pan rozumie poprzez „ życie poza granicami“?
Odpowiedź: To życie poza granicami naszego zepsucia – życie w naprawionym świecie. Świat funkcjonuje według rutynowych praw, niczego się nie zmienia, oprócz naszego wzajemnego stosunku. Nauka kabały tłumaczy nam, jak kierować siłami i siecią połaczeń między nami, żeby prawidłowo się zjednoczyć.
Osiągamy w stosunkach między sobą taką harmonię, takie połączenie, że odkrywamy między nami szczególną siłę, która pomaga nam podnieść się nad tym życiem wewnątrz ciała i tylko dla niego i zacząć odczuwać życie na wyższym poziomie istnienia. W taki sposób, wykraczamy poza granice tego świata, tego życia.
Pytanie: Czy w tym celu nie trzeba być wielkim mędrcem?
Odpowiedź: To jest dostępne dla wszystkich. W domu masz lodówkę, kuchenkę mikrofalową – czy wiesz, jak one pracują? Ale to nie przeszkadza ci z niej korzystać. Dlatego też mędrcy-kabaliści stworzyli technikę, jakby kuchenkę mikrofalową. Zwyczajnym ludziom wystarczy tylko nauczyć się z niej korzystać.
Każdy powinien w jakiś sposób nauczyć się tego, podobnie jak w kuchence mikrofalowej trzeba wiedzieć, które przyciski naciskać, żeby zmieniać programy.
Z programu radiowego 103FM 15.02.2015
Opublikowano dnia 22 marca 2015
Pytanie: Co się stanie, po mojej śmierci, ze światem, który postrzegam zgodnie ze swoimi właściwościami?
Odpowiedź: Powinniśmy postarać się zmienić rzeczywistość, zanim umrzemy. Umierając człowiek uwalnia się od postrzegania rzeczywistości poprzez fizyczne zmysły. Jeśli do tej pory nie uzyskał poczucia innej rzeczywistości, nie zaczął postrzegać jej z własnego wyboru, to dla niego nie ma innej rzeczywistości.
Dlatego on musi wrócić do tego świata, w ten sam stan i znowu dostanie możliwość osiągnięcia władzy nad rzeczywistością, podczas swojego życia.
Nauka kabały mówi, że jeśli człowiek wychodzi z postrzegania rzeczywistości wewnątrz siebie i próbuje znaleść się wewnątrz innych, to zaczynie widzieć świat poprzez nich i wtedy widziany przez niego obraz nazywa się wyższym światem, przecież on widzi go narządami oddawania a nie otrzymywania, oczami miłości a nie nienawiści.
Zacznij podnosić się nad swoim ciałem w miłości bliźniego, jak siebie samego i zobaczysz rzeczywistość znajdującą się poza tobą. To nie jest ten świat, który postrzegasz wewnątrz siebie, poprzez pięć fizycznych zmysłów: wzroku, słuchu, węchu, smaku, dotyku.
Wzniesiesz się nad nimi i poczujesz rzeczywistość taką, która jest obiektywna, znajdującą się poza tobą, w jej prawdziwej postaci.
Do tej pory przyjmowałeś wszystkie obiekty wewnątrz siebie, w takiej formie, w jakiej przedstawiały się w twoich odczuciach. Jeśli podniesiesz się ponad siebie, to wyjdziesz poza granice swojego ciała i będziesz przyjmował wszystko takim jakie jest. To będzie znaczyło, że poczułeś wyższy świat duchowy.
Z programu radiowego 103 FM, 08.02.2015
Opublikowano dnia 22 marca 2015
Istnieje możliwość podniesienia się na wyższy poziom istnienia: prowadzić życie nie konsumpcyjne, a w oddawaniu. To nie jest miłość, gdy wspomagasz pieniężnie biednych-a-życie powyżej swojego egoizmu. Życie ponad egoizmem daje poczucie anty-życia, anty-materii, jest anty-ziemskie, jak powiedziano: „ujrzałem odwtotny świat“.
Istnieje inna forma życia-równolegle do naszego świata. Nauka kabały uczy nas, jak pojąć tę nową formę życia. To odwrotne życie-nie wewnątrz egoizmu, który pochłania wszystko, nie wewnątrz pragnienia rozkoszowania się, a wewnatrz pragnienia oddawać, kochać.
To nie jest egoistyczna miłość, którą znamy w tym świecie. Miłość – to kiedy ja zapominam o sobie i złączam się z pragnieniami innych. Wtedy żyję tymi pragnieniami, nie dla własnej korzyści. Taka forma życia nie jest ograniczona mocą przyjemności, którą można w niej otrzymać.
To nie jest przyjemność, rozkosz wewnątrz materialnego ciała, które nie może jeść i pić bez umiaru. W oddawaniu nie jestem niczym ograniczany, gdy troszczę się o innych. Nie jestem ograniczony życiem fizycznego ciała, a znajduję się poza nim i tam czuję swoje życie.
Moje ciało istnieje, ale żyje obok mnie, jak oswojone zwierze żyjące obok człowieka. Człowiekiem nazywa się moja wewnętrzna część, która wyszła ze mnie i połączyła się z innymi. A ta moja część, która pozostała-moje fizyczne, zwierzęce ciało, jak zwykle, żyje wyznaczony mu czas, chodzi do lekarzy, dopóki go nie wywiozą na cmentarz.
Pytanie: Ale człowiek zmaga się z ziemskimi, codziennymi problemami i nie jest zainteresowany takimi wzniosłymi sprawami, jak życie poza ciałem?
Odpowiedź: Każdego człowieka zaprzątają pytania o życiu i śmierci. Dzisiaj nawet zwykłego życia nie da się uregulować, nie włączając się w prawidłową sieć, nie wyrównując własnego otrzymywania i oddawania i nie tworząc pomiędzy sobą prawidłowych związków. Do tego zobowiązuje nas wszystkich nauka kabały, żeby doprowadzić do porządku swoje własne życie.
Z programu radiowego 103FM, 08.03.2015
Opublikowano dnia 22 marca 2015
Wiadomość: Polski ksiądz udowodnił istnienie Boga. 72-letni polski ksiądz i matematyk Michał Heller otrzymał w Nowym Jorku naukową nagrodę za pracę, która zapewnia pośredni dowód na istnienie Boga. Teorie Profesora nie tylko dostarczają dowodów na istnienie Boga, ale także przedstawiają wątpliwość istnienia materialnego świata wokół nas. Heller opracował kompleksową formułę, która pozwala nam wyjaśnić wszystko, a nawet przypadek, poprzez obliczenia matematyczne. Wcześniej niemieccy naukowcy po przeprowadzeniu serii matematycznych obliczeń stwierdzili, że prawdopodobieństwo tego, że Bóg istnieje, równa się 62%.
Odpowiedź: Środki masowego przekazu jak zawsze nie rozumieją i wprowadzają w błąd: teoria nie jest dowodem. Można udowodnić to tylko w wyraźnym odczuciu, w jego powtórzeniu, w statystykach, w porównaniu z postrzeganym odczuciem przez innych, zgodnie z zasadą „Sędzia nie widzi niczego innego niż widzą jego oczy.” Na takie jawne objawienie człowiekowi wyższego świata, Stwórcy pozwala tylko nauka kabały tym, że tworzy w człowieku właściwości równe Stwórcy, w których, zgodnie z prawem podobieństwa właściwości, jest odczuwalny Stwórca. Wszystko inne - to gry w chowanego w ciemnym pokoju, gdzie za dowód przyjmuje się nie wyraźnie zjawisko, ale grę liczbami i filozofię (ziemską logikę).
Opublikowano dnia 22 marca 2015
Pytanie: Tanach – jest to historyczna księga, czy opisuje ona wydarzenia zachodzące ponad czasem?
Odpowiedź: Opisane w Tanach wydarzenia mają miejsce cały czas, są wieczne. I każdy człowiek może dołączyć się do nich i napisać o nich własną interpretację. Przecież każdy ma swój specjalny punkt spostrzegania, swój kąt widzenia.
Pytanie: Jakie siły opisuje Tanach?
Odpowiedź: Tanach opisuje siły, które zarządzają nami: całym wszechświatem wokół nas i nami samymi. W rezultacie czujemy siebie po prostu żyjącymi. Ale jeśli zaczniemy odnosić się do swojego istnienia jak do specjalnego, z góry zaplanowanego procesu i od początku prowadzącego do jakiegoś celu, to będziemy mogli sami wziąć w nim udział.
W taki sposób odkrywamy, że można wejść w tę wyższą rzeczywistość, płynąć razem z nią, a nawet zacząć zmieniać swoje przeznaczenie. Nie jesteśmy w stanie zmienić kolejności swojego rozwoju, ale możemy poprawić jego formę.
Jestem zobowiązany dotrzeć do wyznaczonego dla mnie celu, ale mam możliwość dojść do niego ze swojego pragnienia, ze zrozumieniem, sam wziąć udział w swoim rozwoju. Wtedy mój rozwój będzie szybszy i bardziej przyjemny, a poza tym mogę przynieść więcej korzyści dla innych.
Z rozmowy o nowym życiu, 22.01.2015
Opublikowano dnia 22 marca 2015
Przede wszystkim powinniśmy pojąć sytuację położenia współczesnego świata, aby zrozumieć, gdzie on zmierza, w jaką przepaść. Po drugie, musimy zdać sobie sprawę, że my, ludzkość, nie mamy żadnych środków, aby poradzić sobie chodźby z jednym problemem.
Jedynym rozwiązaniem – jest upodobnić się do natury. Cała natura jest globalna, integralna, wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni na całym świecie. I dlatego jesteśmy zobowiązani otrzymać taką formę, jak natura. Tylko wtedy będziemy mogli osiągnąć doskonałość.
Ponieważ natura dąży do doskonałości, do wzajemności, do podobieństwa formy. Podobnie jak w atmosferze równoważą się zimne i ciepłe masy powietrza, obszary wysokiego i niskiego ciśnienia, pomiędzy którymi powstaje wiatr, który doprowadza wszystko do równowagi. Tak i my powinniśmy połączyć się ze sobą tak, żeby społeczeństwo stało się homogennym i jednolitym.
Jesteśmy zobowiązani osiągnąć ten stan, w przeciwnym razie wejdziemy w taką kolizję z naturą, która doprowadzi nas do nieuchronnego wybuchu.
Z lekcji do „Nauki dziesięciu Sfirot” 04.02.2015
Opublikowano dnia 21 marca 2015
Pytanie: Jak trzy dni, spędzone na kongresie, przynoszące człowiekowi niezwykle głębokie wewnętrzne przeżycia, odbiją się na jego dalszym życiu?
Odpowiedź: Człowiek wraca do swojego normalnego życia: do domu, pracy, dzieci. Wszystko toczy się, jak przedtem, ale teraz on zaczyna robić nowe obliczenia związane z życiem duchowym. Jest zainteresowany także rozwojem swojego życia duchowego, a nie tylko materialnego. To znaczy, że zawsze ma dodatkową korzyść.
Zwykłe życie staje się bardziej zrównoważone, on spokojniej do niego podchodzi – może zobaczyć dalszą perspektywę, na większą odległość i podchodzić do niej po – dorosłemu, bardziej statecznie.
Człowiekowi jak gdyby otwierają się oczy, przecież teraz on bierze pod uwagę także swój rozwój duchowy. Dlatego z każdego materialnego działania także stara się uzyskać duchowe korzyści i sprawdza czy nie jest to sprzeczne z duchowym. Jeśli jest to dobre dla duchowego, to wiadomo, że warto to robić.
Kongres ma na celu połączyć i skierować wszystkie myśli, wszystkie zamiary w jednym kierunku.
W tym celu, przeprowadza się warsztaty, dyskusje w kręgach dziesięcioosobowych. Jednak najważniejsze w tym warsztacie jest, nie znalezienie poprawnej odpowiedzi, a połączenie się między sobą. Przecież mocą naszego połączenia przyciągamy światło, powracające do źródła, które napełnia nas razem jak jedną duszę.
Podczas warsztatu odbywa się najbardziej subtelne, tajemnicze, największe duchowe działanie.
W tym połączeniu biorą udział także nasze ciała, ale przede wszystkim – to połączenie pragnień, myśli i zamiarów. Wewnątrz swojego pragnienia połączenia się i wspólnego wysiłku, aby być razem, stopniowo odkrywamy wyższą siłę, która jest jedna dla wszystkich. W taki sposób posuwamy się do przodu.
Pytanie: A jeśli jestem nietowarzyskim człowiekiem i ciężko mi spotykać się z ludźmi?
Odpowiedź: Mniejsza z tym jaki charakter ma człowiek, to jest jedyna metoda połączenia, przez którą musi przejść cała ludzkość, żeby ujawnić wyższą siłę ludziom w tym świecie i w tym życiu.
Do wewnętrznego połączenia nie są wymagane działania zewnętrzne – to nie zewnętrzne uściski a wewnętrzne. Chociaż zewnętrzne uściski też wywierają swoje działanie na nasze głębokie wewnętrzne uczucia, ale nie są one niezbędne. Nie ma potrzeby się zmuszać.
Najważniejsze – być razem ze wszystkimi w jednym pragnieniu ujawnienia wyższej siły poprzez nasze połączenie. Jeżeli chcę zniknąć w tej jedności, rozpuścić się w innych, to w odpowiedzi na te wysiłki przyjdzie do mnie i ujawni się wyższa siła. Radzę spróbować.
Z rozmów o nowym życiu 08. 02.2015
Opublikowano dnia 18 marca 2015
Gdyby nasz intelekt i emocje działały na innych zasadach, wówczas zupełnie inna rysowałaby się przed nami rzeczywistość. Moglibyśmy przenikać mury które wydają nam się przeszkodą nie do pokonania.
Nagle stałyby się powietrzem i na odwrót, to co jest powietrzem stałoby się materią nieprzenikalną. Człowiek odkryłby właściwości materii które teraz są ukryte.
Pytanie: Czy naprawdę można przenikać mury?
Odpowiedź: Z pewnością nie. Chodzi o to, że człowiek który studiuje kabałę odkrywa ukryte zjawiska i dzięki temu ma inny obraz świata. Zaczyna żyć w tym, jest to dodatkowy aspekt jego egzystencji ponad życie doczesne i codzienne obowiązki. Ma możliwość postrzegania rzeczywistości w dwojaki sposób. To jest tak jak telewizor miałby dwa kanały. Pierwszy odbiera za pomocą zmysłów fizycznych a drugi za pomocą zmysłów duchowych nazwanych Keter, Hochma, Bina, Zeir Anpin i Malchut.
Podobnie jak zmysły fizyczne nazwano kolejno: wzrok, słuch, węch, smak, dotyk, tak samo jest pięć sposobów odczuwania na poziomie duchowym: Keter, Hochma, Bina, Zeir Anpin i Malchut.
Pytanie: A co odbieramy na drugim kanale?
Odpowiedź: Na drugim kanale odbieramy świat tworzony przez układ sił, ten sam który jest wyświetlany na pierwszym kanale. Jeśli chcemy odkryć jak działa świat ten na drugim kanale, co go napędza, jakie siły nim sterują i jakie jest źródło tych sił, to wszystko czeka na okrycie w świecie duchowym. Nauka kabały wprowadza nas w ten świat abyśmy mogli prawdziwie zrozumieć sens naszego życia i tym samym mieć możliwość zarządzania nim. Wtedy budzimy się ze snu w którym żyliśmy, możemy stanąć z boku i zdać sobie sprawę z tego jaka rzeczywistość na nas czeka jeżeli nie wzniesiemy się do wyższego świata.
Pytanie: Skoro śpimy i nie widzimy prawdziwej rzeczywistości, dlaczego nie ma jakiegoś budzika duchowego takiego jak ten, który budzi nas co rano?
Odpowiedź: Takie przebudzenie następuje w chwili śmierci. Śmierć przerywa nasz sen i przestajemy we śnie wyobrażać sobie nasze życie. Świat, który widzimy to najniższy ze światów, niżej nie ma już nic. Mimo wszystko w tym świecie mamy możliwość odczuwania życia do pewnego stopnia, nie mniej jednak odczucie to jest bardzo ograniczone i złudne. Można przeanalizować to odczucie i udowodnić, że jest nieprawdziwe. Z pomocą nauki kabały możemy odwrócić działanie naszych zmysłów na zasadzie, zgodnie z ruchem wskazówek zegara na ruch przeciwny. Tak więc tworzymy wszystkie możliwe połączenia i widzimy formy występujące w innych światach. Światach innego postrzegania rzeczywistości. Żeby to było możliwe musimy poznać naturę ludzką zbudowaną z pragnienia.
Z programu radiowego 103 FM, 08.02.2015
Opublikowano dnia 18 marca 2015
Pytanie: Zgadzam się z tym, że ratunek dla narodu Izraela – jest w naszym połączeniu i staram się budować dobre stosunki z ludźmi: w domu, w pracy. Ale widzę, że najmniejsza rozbieżność przekreśla wszystkie moje wysiłki doprowadzając do kłótni i sporów.
Jak mogę osiągnąć to połaczenie, jeśli nie jestem sprawiedliwy i łatwo wybucham jak tylko mi ktoś podstawia nogę?
Odpowiedź: Nauka kabały nie wymaga od nas zwykłego naprawienia stosunków między nami, a mówi zupełnie odwrotnie. Ona mówi, że jeśli chcemy zobaczyć prawidłowy świat, to powinniśmy grać w połączenie, właśnie w takich sytuacjach, kiedy w nas wybucha rozdrażnienie i niezadowolenie.
Jeżeli powstaje konflikt na drodze, w pracy, w rodznie, ale potrafimy pracować ponad tymi wszystkimi przeszkodami, bardziej umacniając więź z ludźmi, to wewnątrz tego rosnącego połączenia zaczynamy czuć, jak urządzony jest ten świat. Widzimy jasno, jak połączone są ze sobą wszystkie elementy przyrody.
Wtedy zaczynamy widzieć i czuć tę sieć, która żyje i oddycha. Odkrywamy, że wszyscy znajdujemy się wewnątrz niej, połączeni przez tysiące więzi. Przestrzeń pomiędzy nami nie jest pusta, jest wypełniona powietrzem o różnych falach radiowych, we wszystkich infra i ultra zakresach. Odkrywamy, że wszystko ze sobą jest połączone a związek ten jest w ciągłym ruchu, w szczególnej dynamice.
Wewnątrz tego związku czujemy nurt życia i zaczynamy wpływać na ten związek, a przez to – na swój los. Przecież dobry los zależy od naszych dobrych wzajemnych stosunków. Ta zmiana leży w naszych rękach. Wtedy nie będziemy musieli walczyć z sąsiadami – rozwiążemy wszystkie problemy poprzez dobrą komunikację wewnątrz narodu Izraela.
Przestaniemy być uzależnieni od polityki rządów zagranicznych: Ameryki, Rosji, Francji. Wzmacniając związek wewnątrz narodu żydowskiego, my w ten sposób naprawimy cały świat.To jest to, o czym mówi nauka kabała. Taka możliwość jest dana w zasadzie żydom, dlatego boli mnie, gdy widzę, jak sami psujemy sobie życie i całemu światu.
Świat wie, że Izrael może poprawić jakość życia wszystkich, a tego nie robi, więc oskarża żydów o wszystkie swoje nieszczęścia. Przecież naród żydowski może mieć wpływ na sieć połączeń między wszystkimi narodami i uczynić życie tego świata pięknym.
Z programu radiowego 103 FM, 08.02.2015
Opublikowano dnia 18 marca 2015
Pytanie: Co dzieje się z duszą człowieka, gdy on umiera?
Odpowiedź: Kiedyś zadałem to samo pytanie swojemu nauczycielowi, Baruch’owi Aszlag’owi. On odpowiedział, że to tak samo, jakbyś wieczorem zdejmował brudną koszulę i rzucał ją do prania, tak też pod koniec życia zdejmujesz ciało z duszy i je wyrzucasz.ciało gnije, a dusza kontynuuje życie.
Przecież kontynuujesz życie zdjąwszy z siebie starą koszulę – i również kontynuujesz życie po tym, jak zdjąłeś z siebie ciało i wyrzuciłeś je.
Pytanie: W jaki sposób dusza istnieje poza ciałem?
Odpowiedź: Dusza i teraz istnieje poza ciałem. Ona tylko mu towarzyszy, lecz go nie dotyka. Dusza istnieje w innym wymiarze, którego ty nie czujesz.
Baal HaSulam pisze w artykule „Świat“,że „nie ma w naszym świecie żadnych nowych dusz, i dlatego wszystkie pokolenia od początku Stworzenia określa się jako jedno pokolenie, kontynuujące życie przez kilka tysięcy lat.
Okres rozwoju duszy na tym świecie – to 6000 lat. Ten rozwój rozpoczął się od Adama Riszon, który żył 5775 lat temu i potrwa do czasu upływu 6000 lat. To znaczy, że nam zostało 225 lat. Przez ten czas wszyscy mamy obowiązek rozwinąć swoją duszę, to znaczy swoją część w ogólnej duszy i połączyć się wszyscy razem w jedną duszę.
Nauka kabały wyjaśnia cały proces rozwoju. 14 miliardów lat temu rozpoczął się materialny rozwój naszego wszechświata, od jednej iskry, stającej się początkiem Wielkiego Wybuchu. Tak zaczęła rozwijać się nieożywiona przyroda.
Dwa miliardy lat temu na kuli ziemskiej pojawiły się pierwsze rośliny, potem zwierzęta, a potem człowiek.
Rasa ludzka ewoulowała do momentu, w którym pojawiła się chęć zrozumienia źródła życia, wyższego świata, ostatniego stopnia.
Rozwój zachodzi w nieożywionym, roślinnym, zwierzęcym i następnie w człowieku. Człowiek zobowiązany jest do osiągnięcia wyższego poziomu, co znaczy, rozwinąć się i podnieść swoją duszę na następny stopień, w wyższy świat.
W wyższym świecie również jest nieożywiony, roślinny, zwierzęcy i człowiek – już duchowe stopnie, po których powinniśmy rozwinąć się i podnieść w jeszcze wyższy świat. Tak przechodzimy przez pięć światów.
Pytanie: Wynika z tego, że 5775 lat temu żył pierwszy człowiek, który rozwinął w sobie duszę?
Odpowiedź: Tak i dlatego pierwszy człowiek nazywa się Adam Riszon.
Pytanie: Znaczy, że przez 225 lat wszyscy powinni rozwinąć w sobie duszę?
Odpowiedź: Tak, absolutnie wszyscy – przez 225 lat lub wcześniej. Dlatego widzimy, jak rozwój prześpiesza, czas staje się bardziej nasycony i jakby kompresujesię. Jeśli sami nie rozwniemy w sobie duszy, nie będziemy dążyć do rozwoju, to znajdziemy się pod straszną presją sił natury, które będą naciskać na nas różnymi nieszczęściami i problemami, popychając nas do rozwoju duszy.
Rozwój duszy może, po pierwsze, tylko odbywać się na tym świecie, a po drugie tylko w wyniku połączenia między ludźmi. Swoim połączeniem tworzymy jedną wspólną duszę, dla wszystkich.
Z programu radiowego 103FM, 02.01.2015
Opublikowano dnia 17 marca 2015
Pytanie: Gdzie w człowieku znajduje się dusza? Istnieją nawet eksperymenty, w których starają się określić wagę duszy w gramach.
Odpowiedź: To zupełnie bez sensu, dusza nie ma wagi w materialnym świecie. Wyobraź sobie, że jeszcze przed chwilą nie chciało Ci się pić, ale teraz nagle zachciało Ci się wody. To znaczy, że masz nowe pragnienie. Czy można je zważyć?
Gdzie w Tobie znajduje się to pragnienie – nie możesz określić. Dusza – to też jest pragnienie – pragnienie pojęcia siły wyższej, tej zewnętrznej sfery, która kieruje naszym światem, otaczającego nas systemu.
Duszą nazywa się pragnienie pojęcia sensu swojego życia, jego celu. Jeżeli w człowieku pojawia się takie pragnienie, on zaczyna czuć, że jego dusza chce się rozwinąć, zobowiązuje go do nauki, jak to zrealizować.
Pytanie: Jeśli uda mi się rozwinąć duszę, póki żyję na tym świecie, znaczy, że moje życie udało się? A jeśli nie uda się, to mnie zawrócą w ten świat?
Odpowiedź: Tak, będziesz wracać tutaj i przechodzić przez nowe cykle życia, dopóki nie rozwiniesz swojej duszy. Ale w naszych czasach, w naszej epoce mamy możliwość przyśpieszenia tego rozwoju, a wtedy nie będziemy zmuszeni reinkarnować. Już zdążyliśmy przeżyć dostateczną ilość żyć na tym świecie – każdy z nas.
Z programu radiowego 103FM, 01.02.2015
Opublikowano dnia 17 marca 2015
Pytanie: Dlaczego żyjemy w tym świecie?
Odpowiedź: W dzieciństwie, każde dziecko o to pyta, poczynając od 5-6 roku życia do momentu, gdy zaczną się problemy dojrzewania. Zadajemy sobie te pytania, ponieważ wewnątrz nas znajduje się wspomnienie poprzedniego stanu (reszimo) – duchowy gen, wymagający rozwoju, który naciska na nas od wewnątrz.
Ten gen, to pragnienie powinno otrzymać napełnienie, odpowiedź na pytanie, dlaczego żyjemy, po co żyjemy, w czym znajduje się sens życia? Później zapominamy o tym pytaniu i w wyścigu naszego życia nie powracamy do niego, nie mamy czasu myśleć o tym, uważamy je jako bezużyteczne pytanie.
Ale widzimy, że to pytanie bez przerwy wraca do nas we wszystkich możliwych sytuacjach naszego życia. W naszych czasach, na podstawie liczby osób, które znajdują się w rozpaczy, rozwodzą się, są uzależnieni od narkotyków, zażywają lekarstwa na depresję, widzimy, że mimo wszystko to pytanie jest bardzo silne.
Ten gen wbudowany jest znajduje się w nas, ponieważ w końcu naszego rozwoju, naszej ewolucji powinniśmy osiągnąć stan, w którym wszyscy będziemy zadawać pytania: „Po co żyć? Jaki jest w tym sens? Czy jest potrzeba życia?”
Można spytać inaczej: „Dlaczego natura, tak doskonała i zaplanowana posiadająca cel, stworzyła człowieka z tak dużymi możliwościami i zostawiła go bez odpowiedzi na pytanie: „Jak budować swoje życie, do czego dążyć?”.
Widzimy, jaka ogromna mądrość zawarta jest w każdej komórce, w każdym organizmie, w związku relacjach pomiędzy nimi. A ile jeszcze nie odkryliśmy! A już z tego, do czego doszliśmy za pomocą nauki, widzimy, jak ogromna mądrość tkwi w całym tym bogatym mechanizmie.
My, jako wierzchołek, jako rezultat tego wspaniałego systemu, nie widzimy sensu w swoim życiu. Jak to jest możliwe?
Oczywiście, jest cel naszego istnienia, tylko my go jeszcze nie znamy i powinniśmy go poznać.
Dlatego ci, którzy zastanawiają się nad sensem życia, w końcu odnajdują naukę kabały.
Z programu radiowego 103 FM, 18.01.2015
Opublikowano dnia 17 marca 2015
Pytanie: Wychowałem się na wsi w otoczeniu przyrody i odtąd jestem z nią bardzo związany. Kiedy patrzysz na kwiat albo na obłok na niebie, lub na fale morza, widzisz, że one nie mają pytań, one przebywają w stanie spokoju i błogości, każda na swoim miejscu – piękne i doskonałe.
I ty pytasz: a gdzie ja jestem? Dlaczego w moim życiu nie ma takiej harmonii i piękna? Dlaczego człowiek, najbardziej rozwinięte stworzenie natury – jest najbardziej nieszczęśliwym?
Odpowiedź: Im bardziej rozwinięta istota, tym ona bardziej cierpi. Czy kamienie cierpią? Ich wewnętrzna siła działa w taki sposób, aby utrzymać się w takiej samej formie – to wszystko. Roślina już cierpi, przecież ona rozwija się, potrzebuje deszczu, słońca, ciepła, ona cierpi z powodu zimna, jest narażona na różne naciski zewnętrzne.
Zwierzętom – jeszcze gorzej, one muszą cały czas przed kimś uciekać, bronić się, cały czas poszukują pożywienia. Natura nie zapewniła im wszystkiego pod dostatkiem, muszą zadbać o siebie.
A człowiek, jak powiedziano: „Ręka jego na wszystkim i wszystkich ręce na nim”. On rzeczywiście zależy od wszystkich, choć jest najbardziej rozwinięty.
Pytanie: Ale dlaczego człowiekowi tak ciężko w życiu? Moja żona pracuje w przedszkolu i opowiada, że z każdym rokiem dzieci są bardziej nieszczęśliwe, ich życie jest tak trudne, że one od najmłodszych lat już cierpią, żyją w ciągłym stresie, odnoszą się do siebie agresywnie, nigdzie nie ma dobrej atmosfery – ani w domu, ani w przedszkolu. Dlaczego żyjemy pod stałą presją?
Odpowiedź: Żeby doprowadzić nas do celu stworzenia, powinniśmy stawiać sobie trudne pytania, żyć ciężkim życiem, inaczej niczego nie osiągniemy. Zwłaszcza w naszych czasach, ponieważ pod koniec XX wieku doszliśmy do takiego punktu rozwoju człowieka, o jakim mówili kabaliści, że począwszy od 1995 roku ludzkość wkracza w okres przyjścia Mesjasza. Mesjasz – nie jest człowiekiem na białym ośle, jak wielu ludzi myśli, a siła wciągająca nas na następny etap rozwoju.
Pytanie: Czy to jest cel stworzenia, o którym Pan mówił?
Odpowiedź: Tak. Musimy osiągnąć stan „ Adam” – stopień „ człowiek”.
Przecież dzisiaj żyjemy zgodnie z poziomem zwierzęcym, a nie ludzkim, ponieważ troszczymy się o swoje ciało i o to, jak urządzić swoje gniazdo, swój dom. Czy w ten sposób pojmujemy sens życia? Cały sens naszego istnienia jest w tym, żeby usprawnić swoje życie, czym zajmują się też zwierzęta.
W porównaniu z nimi jesteśmy bardziej złożonymi stworzeniami, ale nic więcej. Z tego powodu nie stajemy się szczęśliwsi, przecież nie pojmujemy sensu życia, nie wiemy, dlaczego rodzimy się, jak żyjemy, kto nami kieruje, co odbywa się po naszej śmierci.
Pytanie: Człowiek rodzi się, by cierpieć?
Odpowiedź: Nie. Wręcz przeciwnie. Całe cierpienie, które odczuwamy- to tylko siły natury, które popychają nas do osiągnięcia doskonałości, harmonii, szczęścia i światła.
Pytanie: Czy konieczne jest zadawanie pytań o sens życia?
Odpowiedź: Tak. Przecież możesz podczas życia na tym świecie wejść na poziom wiecznego świata, jak powiedziano: „Świat swój zobaczysz, podczas życia”. Ludzie, którzy zaczynają studiować naukę kabały, przychodzą z tym pytaniem: „Jaki jest sens mojego życia?”. Człowiek powinien o to pytać! Nawet jeśli on ma się dobrze, on pyta: „Z jakiego powodu żyję?”.
On chce wiedzieć, dlaczego wszystko jest tak skonstruowane, że nie zna na to odpowiedzi i nie wie, jak sobą pokierować. Wstać rano, pójść do pracy, wrócić do domu wieczorem – i co dalej? On chce wiedzieć, że być może jest wyższy cel, aby mógł uzasadnić swoje istnienie. czy można, pomimo wysokiej ceny, naprawić swoje istnienie? Przecież bardzo ciężko jest powiedzieć, że żyję tylko dla tego, żeby zabezpieczyć swoją rodzinę i moje dzieci – tylko z takiego powodu.
Rozwinęliśmy się już do takiego stopnia, że jesteśmy zobowiązani zadawać sobie pytanie o sens życia i znaleźć na nie odpowiedź.
Z programu radiowego 103 FM, 18.01.2015
Opublikowano dnia 16 marca 2015
Pytanie: Jaka jest rola europejskich Żydów? Co powinni dzisiaj zrobić, jakie podjąć kroki, aby osiągnąć jedność?
Odpowiedź: Na miejscu francuskich Żydów przeniósłbym się do Izraela. Mimo że Izrael nie jest gotowy na ich przyjęcie: brak mieszkań, nie ma pracy, nie ma żadnych podstaw. Ale postaramy się. Rozwiązanie mimo wszystko jest w tym, aby przyjechać do Izraela.
Ale najważniejsze, to nie przyjazd w sensie fizycznym – a realizacja połączenia. Nawet jeżeli na swoim obecnym miejscu, we Francji czy w Ameryce, Żydzi zaczeliby aktywnie pracować nad swoim połączeniem, to wszystko by się natychmiast uspokoiło.
Zjednoczenie – to znaczy stać się jak jeden człowiek z jednym sercem. Do tego trzeba przyciągnąć do siebie wyższe światło, które powraca do źródła, które naprawia serca i łączy je w jedno serce, rodząc w nas miłość do bliźniego. Może to zrobić tylko światło – sami nie jesteśmy w stanie tego zrobić.
Pytanie: Co to jest „światło”?
Odpowiedź: Światło – jest to siła, ukryta w naturze. Ale możemy ją odkryć i wykorzystać. Ona nazywa się światłem, powracającym do źródła, do dobra.
Przeznaczeniem Żydów jest, aby odkryć to światło i udostępnić wszystkim korzystanie z niego. Narody świata same nie są w stanie zetknąć się z tym światłem, one nie mają połączenia z nim. Mogą to zrobić tylko Żydzi, zgodnie ze swoim źródłem. Ta umiejętność jest w nich od czasów starożytnego Babilonu, od momentu powstania narodu żydowskiego.
To wyjaśnia specyficzną naturę dusz, które wtedy połączyły się w naród Izraela dzięki praojcowi Abrahamowi. Ci, którzy połączyli się wtedy, nazwali siebie narodem Izraela, choć wcześniej między nimi nie było żadnej więzi.
Można porównać to z górną warstwą śmietanki, która tworzy się na mleku. Ta górna warstwa łączy całą ludzkość między sobą i ze Stwórcą.
Z rozmów o nowym życiu, 13.01.2015
Opublikowano dnia 16 marca 2015
Początek – w poście „Związek między losem i gwiazdami”
Pytanie: Jaki jest związek i różnica między powodzeniem i losem?
Odpowiedź: Powodzenie buduje los. Z pomocą działań między nami możemy wpływać na rozum, zarządzający całym naszym życiem, który jest nazywany Rosz (głowa) świata Acylut.
Stamtąd schodzą siły, ale my możemy zdecydować, jak one będą schodzić w dół i w jaki sposób będą na nas wpływać. Wtedy ich wpływ na nas będziemy otrzymywać w prawidłowej, pięknej formie, jesteśmy już na to gotowi. I dlatego wpływ tych sił jest dobry.
Te siły nazywane są „znakami powodzenia” lub „kroplami powodzenia” („mazalot” – od słowa „nozel”, co oznacza „spływać”), ponieważ nie schodzą one do nas strumieniem, a spływają kroplami i między nimi są luki, podobnie jak uderzenia pulsu.
Krople powodzenia schodzą do nas i organizują każdą chwilę, w jaki sposób możemy wznieść się w kierunku celu. Ich działanie jest celowe. I jeśli ja wcześniej przygotowuję się do tego celu, to każda kropla działa dokładnie odpowiednio domojego kierunku i wtedy postrzegam ją jako dobre, przyjemne oddziaływanie – jeśli jestem na to przygotowany.
Nauka kabały wyjaśnia, jakim powinienem się stać, żeby otrzymać te krople powodzenia w najpiękniejszej postaci i poruszać się z nimi, na ile to tylko możliwe. Dlatego kabała nazywa się nauką otrzymywania, od hebrajskiego słowa „lekabel” – „otrzymać”.
Powiedzmy, że siedzę w samochodzie i jakaś siła popycha mnie naprzód. Jeśli moja kierownica obróci się w drugą stronę, to samochód obróci się w poprzek autostrady i niewiadomo, z czym on się zderzy.
A jeśli wcześniej wszystkimi swoimi „kołami” – pragnieniami, patrząc w przyszłość, kieruję się w prawidłowym kierunku, to za każdym razem kropla powodzenia, która przychodzi do mnie, działa na rzecz mojego dobra.
Staraj się iść z wiatrem, a nie przeciwnie – tego uczy nas nauka kabały. Co więcej, możemy wywoływać w sobie te „znaki powodzenia”, przyciągnąć je z większą siłą i większą częstotliwością. Możemy naprawdę „przytulić się” do przychodzącej do nas wyższej siły i wzmocnić jej działania. Wtedy pulsowanie tej siły będzie częstrze i każde z nich – mocniejsze w swoim rezultacie.
W taki sposób skracam swoją drogę, na której się ciągle znajduję w jakiś sytuacjach w swoim życiu, czując presję i wykonując naprawy, i szybciej osiągam z góry wytyczony cel, którego nie mogę zmienić. Ale osiągam go piękną, dobrą, przyjemną i krótką drogą i ten cel – jest to moja doskonałość i wieczność.
W taki sposób powodzenie buduje przeznaczenie, to znaczy, ze „znaków powodzenia“ – pulsacji tej siły, z ich wpływów na mnie buduję swój los. To jest moja droga.
Ciąg dalszy nastąpi …
Z rozmowy o nowym życiu, 08.01.2015
Opublikowano dnia 16 marca 2015
Pytanie: Czy mógłby Pan podać najprostsze wyjaśnienie, co to jest kabała?
Odpowiedź: Nauka kabały – jest to nauka o wszystkim. Odpowiada ona na wszystkie pytania:
- Kim jest człowiek?
- Jak powstał?
- Jak postrzega rzeczywistość, w której istnieje?
- Jakie jest jego przeznaczenie?
- Jak przechodzi przez życie, przechodząc ze stanu w stan?
- W jaki sposób może osiągnąć doskonałość?
- Jak może rozszerzyćgranice postrzeganej rzeczywistości i zobaczyć to, co istnieje poza nią?
- Co się z nim stanie po śmierci ciała?
- Jak zarzadzać losem w tym życiu i po nim?
Nauka ta obejmuje w sobie wszystkie stworzenia, Stwórcę – wyższą siłę, która je stworzyła, metodykę zarządzania nimi. Nie pozostawia poza swoimi granicami niczego co istnieje!
Kabała – jest to odkrycie Stwórcy człowiekowi. Zawiera w sobie wszystko: czas, przestrzeń, działania i zarządzajacą tym siłę. Ponieważ wszystko zostało stworzone przez Stwórcę, a kabała odkrywa Go!
Okazuje się, że odkryć Stwórcę lub odkryć wszystko istniejące, lub odkryć dla siebie naukę kabały – jest to jedno i to samo.
Dlatego też jeśli poznamy naukę kabały – to osiągniemy pojmowanie całego wszechświata. Oczywiście, stanie się dla nas zrozumiały cały nasz świat ze wszystkimi jego naukami i prawami i otrzymamy kontrolę nad wszystkim, co się tutaj dzieje.
Z programu „Kabała dla początkujących”, 26.07.2010
Opublikowano dnia 16 marca 2015
Kabała – jest to nauka, która odkrywa wyższe zarządzanie całym wszechświatem, włączając w to nasz materialny świat.
Cały wszechświat podlega jednemu prawu, które można nazwać prawem natury lub prawem Stwórcy. Jest to – prawo powszechnej miłości, harmonii i dobra.
Metodyka kabały daje możliwość studiowania tego prawa, aby zbudować życie ludzkości w pełnej zgodności z nim.
Tak jak jest to niezbędne, aby nauczyć się praw fizyki, chemii i biologii do normalnej egzystencji w materialnym świecie, tak też konieczne jest, aby studiować kabałę.
Tylko znajomość i zgodność z jednolitym prawem wszechświata może zbawić świat od wojen, klęsk żywiołowych, cierpień i katastrof i doprowadzić całą ludzkość ku równowadze z naturą, ku powszechnej harmonii.
Opublikowano dnia 16 marca 2015
Pytanie: Często w ostatnim czasie pytają się mnie, co to jest nauka kabały?
A ja nie mogę dać prostej definicji, jednym zdaniem. Jak wytłumaczyć, czego się uczymy? Miłoścido bliźniego?
Odpowiedź: Uczymy się tego, jak odkryć wyższą siłę, która zarządza nami. Według definicji Baal HaSulama, „kabała – jest to odkrycie Stwórcy stworzeniom”.
A miłość do bliźniego – jest to tylko środek. I odkrycie swojego złego początku – jest to środek, i Tora jako środek do naprawy. A rezultatem tych wszystkich wysiłków – jest objawienie Stwórcy.
Ale zwykłego człowieka może zmylić słowo „Stwórca” i on może zrozumieć, że jest to związane z religią, dlatego należy wyjaśnić, że w naszym świecie jest siła, która wszystkim kieruje i zarządza, i ją musimy poznać.
Od tego zależy nasz los. Tą wyższą siłę odkryje nam nauka kabały i wtedy zrozumiemy wszystko, co dzieje się z nami w życiu.
Takie wyjaśnienie jest dla człowieka bardziej zrozumiałe, dlatego że każdego interesuje jego los.
Z lekcji do artykułu „Przedmowa do „Panim Meirot” , 02.08.2010
Opublikowano dnia 13 marca 2015
Po tym, jak naród żydowski wszedł do ziemi Izraela, co oznacza, że osiągnął taki stopień połączenia między sobą, kiedy zaczął pracować nad stworzeniem miłości, dobroci i całkowitego wzajemnego połączenia, pośród nich pojawili się nowi przywódcy – król Dawid i prorocy, którzy istnieli w każdym pokoleniu.
Byli to wielcy kabaliści, którzy kontynuowali drogę Abrahama, pracując nad połączeniem narodu, pomagali mu zjednoczyć się i zajmowali się wychowaniem młodego pokolenia.
Jednak mimo wszystko egoizm stopniowo wzrastał w nich, wywołując między nimi wzajemne odrzucenie. Tego procesu nie można było zatrzymać.
Ale to było konieczne zarówno z historycznego punku widzenia, jak i dialektycznego, ponieważ naród Izraela powinien był pokazać całemu światu przykład, jak żyć prawidłowo.
Dlatego po osiągnięciu ziemi Izraela oni zaczęli się rozdzielać, aby wejść w stan „wygnanie” („galut”), żyć przez pewien czas wśród narodów świata, dać im zarodki duchowego stanu w postaci religii, nauki, kultury itd. i po pewnym czasie zacząć podnosić te narody.
Zejście z poziomu zwanego „ziemia Izraela” do stanu, w którym naród całkowicie pogrążył się w bezprzyczynową nienawiść w czasach Rabbi Akiwa, trwało około 800 lat.
Rabbi Akiwa, który był wielkim duchowym nauczycielem wzywającym wszystkich do działania w imię miłości i połączenia między sobą, pytał: „Dlaczego nie wykonujemy przykazania „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”?! Przecież to główne prawo Tory!”. Jednak nikt już go nie słuchał.
Ludzie byli tak bardzo przesiąknięci bezprzyczynową nienawiścią do siebie, że zostali wygnani z ziemi Izraela. Między nimi nie było już żadnego związku, ponieważ utracili właściwość, która niegdyś scalała ich ze sobą. W konsekwencji rozpadu ich związku zostali rozrzuceni po całej ziemi.
W ten sposób Izraelici upadli do poziomu narodów świata i całkowicie zapomnieli o tym, że kiedyś znajdowali się na poziomie pojmowania i odczuwania wyższego świata. W tym stanie znajdujemy się do tej pory.
Jednak dzięki temu wykonaliśmy pewną część programu stworzenia: przekazaliśmy narodom świata religie, kulturę, filozofię, nauki itd. Średniowieczni filozofowie pisali, że wszystko to pochodzi z kabały – z naszej prawdziwej Tory.
Rabbi Akiwa miał wielkiego ucznia – rabbi Szymona Bar Jochaj (Raszbi), który przejął od swojego nauczyciela duchową metodykę i opisał ją w księdze Zohar. Jest to szczególna księga. Od 2000 lat jest ona przekazywana z pokolenia na pokolenie.
W 16 wieku naszej ery żył następny wielki kabalista – Ari. On opracował metodę kabalistyczną w prostej i zrozumiałej dla nas formie.
A na początku 20 wieku inny wybitny kabalista Baal HaSulam (rabin Jehuda Aszlag) przełożył księgę Zohar i kabałę Ari’ego na zrozumiały dla współczesnego pokolenia język. On stworzył naukowo praktyczną kabałę, za pomocą której można zrozumieć świat, w którym żyjemy, i dowiedzieć się, jak powinniśmy działać, aby doprowadzić cały wszechświat do stanu pełnej naprawy. To jest nasza misja, której musimy dokonać.
Żyjemy w czasach, kiedy jesteśmy zobowiązani do realizacji metodyki kabalistycznej. Obecnie przeżywamy historyczny punkt zwrotny, w którym ujawnia się nam ohydny egoistyczny stan świata, w którym ludzkość nie wie, dokąd ma iść i co ze sobą zrobić.
Stan ten może doprowadzić ludzkość do rewolucji, do wojen, do samozagłady – do wszystkiego. Jednak mamy w naszych rękach narzędzie, które może uratować świat.
Jest to metoda zjednoczenia, stworzenia wzajemnej miłości, doprowadzenia świata do harmonii i objawienia wyższej siły. Dzięki niej ludzkość wzniesie się wewnętrznie z poziomu naszego świata do stopnia wiecznej, doskonałej egzystencji. Możemy osiągnąć to tu i teraz.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”,22.10.2014
Opublikowano dnia 10 marca 2015
Człowiek jest zobowiązany do poznania siebie: kim jest, jak został stworzony, skąd przyszedł i dokąd odejdzie. Nie znamy siebie, a co ważniejsze, nie rozumiemy, kto nami kieruje.
Nie wiemy, co może się nam przydarzyć za chwilę, dlaczego nagle pojawiają się w nas jakieś pragnienia – co nas napędza i do jakiego celu prowadzi. Jaką drogę odbyliśmy, żeby osiągnąć dzisiejszy stan.
W końcu możemy zakończyć kadencję daną nam na tej ziemi i to, co osiągnęliśmy w tym życiu, od narodzin do śmierci; czy odzyskaliśmy duszę, wielkie duchowe naczynie, w którym można odczuć przyszły świat? Jak powiedziano: „Swój świat ujrzysz podczas tego życia”.
To znaczy, że powinniśmy poznać świat duchowy nie po śmierci, a przed nią. Tak jak zrobili to wielcy kabaliści, niektórzy z nich już w młodym wieku osiągnęli duchowe zrozumienie i opisali to w swoich księgach.
Nauka kabały oparta jest na tym, że ludzie pracowali nad sobą, rozwinęli w sobie dodatkowy szósty zmysł, który nazywa się duszą, odczuli wewnątrz niej świat duchowy i opisali go.
Kabalistyczne księgi mówią o tym, jak człowiek rozwija się i co postrzega zgodnie z tym.
Nowy narząd postrzegania zwany „duszą” składa się również z 5 części, podobnych do wzroku, słuchu, węchu, dotyku, które nazwane są: Keter, Hochma, Bina, Z“A, Malchut.
Zaczynamy czuć siebie istniejącymi równolegle z tym ziemskim życiem jeszcze na innym poziomie, zwanym światem duchowym.
W świecie duchowym odczuwamy wieczne, doskonałe istnienie. W naszym świecie życie ucieka bezpowrotnie. Życie duchowe – to nieskończony, nieograniczony strumień, którego intensywność zależy od poziomu duchowego osiągnięcia człowieka. W świecie duchowym nie ma czasu.
Zgodnie z teorią Einsteina, także w naszym świecie czas jest pojęciem względnym i możemy podnieść się nad nim.
Z programu radiowego 103 FM, 01.02.2015
Opublikowano dnia 10 marca 2015
Po znajdowaniu się pod górą Synaj naród Izraela zaczął pracować nad sobą, realizując w sobie program naprawy, który nazywa się „czterdzieści lat wędrówki przez pustynię”.
„Czterdzieści lat” – tak się nazywa okres czasu (chociaż nie jest to interwał czasowy, lecz stopniowy), w którym wzniósł się on z poziomu całkowitego egoizmu i stopniowo naprawiając go, osiągnął poziom całkowitego altruizmu.
Jednak nie oznaczało to jeszcze, że Izraelici połączyli się ze Stwórcą. Osiągnęli oni tylko stan, w którym znajdowali się naprzeciw Stwórcy, jednak na razie nie byli połączeni z Nim. Przyczyna była w tym, że chociaż ukształtowała się u nich właściwość wzajemnego obdarzania, jednak brakowało im jeszcze właściwości wzajemnej miłości.
Musieli teraz zrealizować w sobie naprawę zwaną „wzajemna miłość”, tzn. przejść od warunku „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe” do warunku „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”.
Pierwszy warunek był zrealizowany na pustyni i oznaczał, że u człowieka już nigdy nie powstaną ani chęci, ani myśli, aby zrobić komuś krzywdę, bez względu na to, jak korzystną by się mu wydawała.
Jednak przy tym nie realizowała się jeszcze zasada „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”, kiedy możliwym jest przywrócić w sobie cały ogromny, światowy egoizm i być w stanie skierować go na altruizm, na połączenie z innymi.
Realizacja tej zasady osiąga się dopiero w procesie podboju „ziemi Izraela”, na której znajduje się siedem narodów, czyli siedem ogromnych egoistycznych właściwości, które należy przezwyciężyć i ujarzmić. Właśnie to oznacza „wojny wyzwoleńcze”. Innymi słowy podbój narodów, wydalenie lub zabicie ich oznacza naprawienie egoizmu, który teraz pojawia się na ostatnim stopniu naprawy, na ziemi Izraela.
Po dokonaniu tej naprawy w sobie naród Izraela osiągnął stan zwany „Świątynia”. Oznacza to, że Izraelici ujawnili między sobą Stwórcę, co pozwoliło im utrzymywać się w jedności przez prawie 800 lat, do czasów zburzenia Świątyni.
W tym okresie przeżyli oni wiele różnych perypetii: gwałtowne wzniesienia i upadki, wojny z Rzymem i Grecją, waśnie domowe itp. Celem tego było, aby jeszcze bardziej wzmocnione zostało ich połączenie.
I wtedy naród osiągnął stan naprawy i Stwórca objawił się między nimi. Teraz Izraelici już wiedzieli, w jakim celu żyją, i rozumieli, że istnieją w wiecznym, doskonałym, nieskończonym świecie. Ich ziemskie czyny i duchowe poznanie wyższego świata były dla nich nierozdzielne.
Jednak stopniowo zaczęli upadać z tego stanu, póki postrzeganie duchowego świata nie zniknęło całkowicie z ich odczuć.
Powstaje pytanie, dlaczego zostało to im zorganizowane, jeśli oni już osiągnęli swoją pełną naprawę?! – Celem tego było, aby naprawili pozostałych Babilończyków, którzy osiedlili się po całej ziemi. Przecież oni nadal znajdują się na niskim poziomie egoizmu z czasów starożytnego Babilonu. Nie przeszli oni etapu Egiptu ani złotego cielca.
Dlatego naród Izraela, który znajdował się na wysokim poziomie duchowym, ponad egoizmem,upadł z tego poziomu i znajduje się pozornie na takim samym poziomie, jak pozostałe narody. Jednak wewnątrz niego istnieje ogromny egoistyczny potencjał.
Właśnie przez to powstaje konfrontacja między Babilończykami, czyli całym światem i narodem Izraela, ponieważ naród ten nie jest postrzegany jako należący do ziemskiej cywilizacji. W nim jest coś dziwnego, zupełnie nie podobnego do pozostałych narodów.
Jest to odczuwalne nawet po drobniejszych przejawach w nim. I jakby przedstawiciele tego ludu nie starali się być podobni do pozostałych Ziemian – nie są oni w stanie być tacy, bo są nie z tego świata. Upadli oni ze świata duchowego w nasz świat.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”,22.10.2014
Opublikowano dnia 10 marca 2015
Opublikowano dnia 10 marca 2015
Wszystko co widzimy i co możemy sobie wyobrazić, istnieje tylko w naszej percepcji, jak we śnie. Dzięki temu, iż podnosimy się nad naszymi właściwościami, możemy całkowicie zmienić obraz świata.
Pytanie: Wychodzi na to, że możemy zmienić sen ze złego na dobry?
Odpowiedź: Cel nauki kabały – unieść nas wyżej tych snów, poza nasze zmysły fizyczne. Teraz istniejemy w pewnej początkowej formie, z danymi nam organami postrzegania, przez które rysujemy pewien obraz świata.
Ale wszystko zależy od naszych czujników, za którymi stoi nasze egoistyczne pragnienie rozkoszować się, które określa formę naszego świata. To jest to, co zostało nam dane. Poza tym została nam dana nauka kabały – technika wewnętrznej naprawy.
Z pomocą poprawnego jej studiowania i wykorzystania możemy podnieść się nad swoimi fizycznymi uczuciami, nad swoim egoistycznym pragnieniem i pięcioma zmysłami.
Takim sposobem, jakby opuszczamy swoje ciało, które ogranicza nas w materialistycznej rzeczywistości i zaczynamy czuć prawdziwą rzeczywistość – taką jaka istnieje, zanim wejdzie w nasze zmysły, uczucia.
Oznacza to, że możemy wejść do prawdziwego świata, w którym widzimy siły. Wcześniej te siły wchodziły w nas i rysowały wewnątrz nas niejaki obraz świata jakby na ekranie komputera. Ale wyszedłszy z siebie na zewnątrz zaczynamy widzieć sami te siły i przede wszystkim, możemy wpływać na nie.
Opuściwszy swój egoizm możemy narysować sobie świat jaki sobie życzymy. Przecież już podnieśliśmy się nad swoim ciałem i staliśmy się wolni.
Z programu radiowego 103 FM, 8.02.2015
Opublikowano dnia 10 marca 2015
Pytanie: Co to takiego wyższy świat, który mogę osiągnąć, jeśli rozwinę w sobie dodatkowy system postrzegania rzeczywistości?
Odpowiedź: Duchowy świat nazywa się wyższym, ponieważ znajduje się on powyżej świata materialnego ze względu na swoje właściwości.
Właściwości świata duchowego – to oddawanie, darowizna, miłość, wznioślejsza od własnego egoizmu.
To znaczy, muszę wyrwać się ze swojego egoizmu, tak jak rakieta pokonuje siłę grawitacji ziemi, wychodząc na orbitę. Aby tego dokonać, trzeba poświęcić dużo energii.
Kiedy satelita znajduje się na orbicie, w locie swobodnym, siła grawitacji ciągnie go w kierunku środka ziemi. Jednakże ona neutralizuje się przez siłę odśrodkową, która odpycha satelitę od ziemi.
To znaczy, że potrzebujemy siły, która odpychałaby nas od naszego egoizmu. Egoizm przyciąga nas do siebie i chce zamknąć nas w środku i z tego powodu jesteśmy przywiązani do świata materialnego i nie możemy się od niego oderwać.
Technicznie ten problem można rozwiązać tworząc silniki o dużej mocy, które uniosą nas nad ziemię. Aby wydostać się z pola grawitacyjnego ziemi, konieczne jest uzyskanie takiej prędkości, która nazywa się pierwszą kosmiczną prędkością (8km/s) lub drugą kosmiczną prędkością (11km/s).
Wtedy można krążyć na około kuli ziemskiej i nie czuć jej przyciągania.
Takim sposobem neutralizujemy siłę grawitacji za pomocą przeciwległej siły-swojego pragnienia ulecenia z niej, podniesienia się .
Tak samo odbywa się to w nauce kabały. Jeżeli pokonujemy swój egoizm ciągnący nas w dół ku sobie, wzbudzając siłę oddawania i miłości, to podnosimy się w taki wymiar, który w całości zbudowany jest z oddawania, emanacji. To znaczy, to miejsce znajduje się wyżej naszego ciała i my wchodzimy w nowy świat.
Z programu radiowego 103FM, 01.02.2015
Opublikowano dnia 10 marca 2015
Wiadomość: W wyniku badań,eksperci ujawnili, iż produkcja żywności spada na tle wzrostu ludności na ziemi. Analitycy stwierdzają, że obecna cywilizacja musi uznać fakt, że wykorzystywanie surowców odnawialnych do produkcji żywności znajduje się na maksymalnym poziomie.
Dieta ludzka składa się głównie z dziesięciu gatunków roślin, a te zasoby w niedalekiej przyszłościosiągną swój limit. Badania pokazują, że szczyt wzrostu upraw i hodowli zwierząt gospodarskich zostanie osiągnięty po 35 latach, a liczba ludzi przekroczy w tym czasie 9 miliardów. Szacuje się, iż produkcja żywności w 2050 roku powinna przekroczyć dzisiejszy wskaźnik dwa razy w celu zapewnienia potrzeb zwiększonej liczby ludności.
Podsumowując, eksperci stwierdzają potrzebę zmiany naszego stosunku do wykorzystywania żywności.
Mój komentarz: Gdy na świecie jest nadprodukcja produktów żywnościowych, a problem jest tylko w prawidłowym ich podziale, to przyroda będzie nas popychać do naprawy naszego egoizmu wszystkimi możliwymi sposobami: głodem, klimatycznymi, wojennymi, społecznymi, terrorystycznymi, rodzinnymi i wszystkimi innymi problemami.
Powstaną nawet takie problemy, które wcześniej nie dawały żadnych objawów istnienia.
Opublikowano dnia 10 marca 2015
Pytanie: Jestem prostym, praktycznym człowiekiem, nie wierzącym w nic, w żadną wyższą siłę. Chcę jedynie wiedzieć, w jaki sposób osiągać powodzenie?
Odpowiedź: Osiągniesz powodzenie, jeśli uda Ci się zmienić siebie w podobieństwo siły powodzenia.
Pytanie: Jeśli jestem ateistą, czy uda mi się opanować osiąganie powodzenia zgodnie z Pana metodą?
Odpowiedź: To nie ma związku z wiarą. To technika. Właśnie praktyczni, pragmatyczni ludzie, pragnący osiągnąć sukces w życiu, szybciej osiągają w niej wyniki.
Pytanie: Jak mogę panować nad powodzeniem?
Odpowiedź: Siła, która popycha Cię przez życie – nie zmienia się. To ty powinieneś upodobnić się do niej. Tak samo jak dziecko, któremu się nie chce chodzić do szkoły, powinno zmienić swoje poglądy, swoje nastawienie.
Musi zrozumieć, że jeśli każdorazowo zmienia siebie, żeby dostosować się do klasy, a nie życzy sobie, aby cała klasa zmieniała się względem niego, jeśli uczy się spokojnie, odrabia zadania domowe, to w rezultacie może osiągnąć wymarzony cel.
Pytanie: O ile zrozumiałem, celem tej szkoły życia jest – nauczyć mnie kochać?
Odpowiedź: Dokładnie, nie ma niczego prócz tego. Powiedziano: „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego – najważniejsze przykazanie całej Tory”. Co przez to zyskujesz? Zyskując właściwość miłości, łączysz się z wyższą siłą, tzn. osiągasz ten sam stan, w którym znajduje się ta siła – wieczność i doskonałość, bez żadnych ograniczeń.
Pytanie: Kim jest ta wyższa siła w Pana przykładzie o szkole? Dyrektorem?
Odpowiedź: Wyobraź sobie, że jest ktoś wyższy niż dyrektor szkoły – wieczny i doskonały. I On pragnie, żebyś w rezultacie swojej wewnętrznej zmiany, swojej wewnętrznej transformacji, osiągnął taki sam stan jak On – stał się wieczny i doskonały. Kiedy? Tu i teraz! Przecież nie ma czasu, wszystko zależy od twoich wysiłków, od twojej wytrwałości.
Pytanie: Co to takiego Siła Wyższa?
Odpowiedź: Siła Wyższa – to wszechobejmująca, jedyna siła w przyrodzie, oprócz niej nie ma nic. I wszyscy zawieramy się w niej. Istniejemy tylko i wyłącznie dzięki tej sile obdarowywania i miłości i powinniśmy osiągnąć taki sam stan, w którym przebywa ona. I osiągniemy go, przecież od tej siły otrzymaliśmy Torę, tak zwane światło, które powraca do źródła – metodę kabały z pomocą której możemy z łatwością zmienić siebie i upodobnić się do tej siły sukcesu. Ten, kto chce odzyskać władzę nad powodzeniem, powinien zacząć studiować kabałę, a wtedy zrozumie, jak należy postępować, żeby nie opuszczało go powodzenie.
Z rozmowy o nowym życiu, 8.01.2015
Opublikowano dnia 4 marca 2015
Opinia: (I.Iwanow, były minister spraw zagranicznych RF.): W związku z ukraińskim kryzysem, na świecie mówi się o powrocie do czasów zimnej wojny. Ale powrót do modelu XX wieku jest niemożliwy. Świat kardynalnie się zmienił.
W tych latach, stosunki międzynarodowe rozwijały się w ramach światowego porządku, ustanowionego pod koniec II wojny światowej. Żyliśmy w strachu przed światową nuklearną katastrofą, i ten strach zmuszał Związek Radziecki i Stany Zjednoczone do zgody na redukcję nuklearnych potencjałów i kontroli nad nimi.
Dziś wcześniejszy światowy porządek przestał istnieć, a nowy nie został jeszcze ustalony. Instytucje międzynarodowe, prowadzone przez ONZ są coraz mniej skuteczne, a normy prawa międzynarodowego są naruszane w imię interesów politycznych.
W przeddzień Nowego, 2015 roku wielu znowu zaczęło życzyć sobie nawzajem, „aby nie było wojny”. To przeczucie wojny powinno skłonić polityków do zapomnienia swoich ambicji i urazów i do rozpoczęcia poważnego dialogu na temat nowego porządku światowego. W przeciwnym razie, zamiast zimnej wojny, będziemy mieli prawdziwą wielką wojnę.
Mój komentarz: Problemem nie jest to, aby rozpocząć dialog, a to, że nikt nie ma rozwiązania, idei. A kabalistyczne rozwiązanie doprowadzenia świata do zjednoczenia bez granic, żadnego z polityków na razie nie przyciąga. Ponieważ do tego należy naprawić naturę człowieka. Kabała obiecuje to zrobić, ale na razie nie ma pragnienia w ludziach. Czy naprawdę potrzebne jest jeszcze większe zagrożenie ..?
Opublikowano dnia 4 marca 2015
Po przejściu wszystkich etapów życia w Egipcie i po wyjściu z niego naród Izraela doszedł do stanu zwanego „góra Synaj”. Zaczął on uświadamiać sobie, że stoi przed ogromną górą zła. „Synaj” oznacza wzajemną nienawiść, głębokie wzajemne oddzielenie, podziałmiędzy ludźmi, o wiele większy niż w Egipcie.
I jeśli, znajdując się w Egipcie lub w Babilonie, nie byli oni w pełni świadomi tego, to teraz zło całkowicie ujawnia się im. Dlatego byli zmieszani i zaniepokojeni, nie wiedząc, co robić.
Jednak Mojżesz uspokajał ich, obiecując nawiązać kontakt między nimi i Stwórcą. Na tym polegała jego rola, ponieważ był on ogniwem łączącym lud Izraela i wyższą siłę. Bez jego wskazówek i pomocy, bez jego związku ze Stwórcą ludzie nie byliby w stanie czegokolwiek zrobić. I Mojżesz wszedł na górę Synaj.
Naród natomiast nie odczuwał tego kontaktu i dlatego gotowy był, aby powrócić do Egiptu. Dla niego ważne było, aby uchwycić się czegoś. Zwykłego człowieka przeraża nienawiść.
Wyobraź sobie, że mieszkasz w wielopiętrowym bloku, w którym wszyscy zaciekle nienawidzą cię. Boisz się wyjść z mieszkania, otworzyć okno, czujeszdochodzące ze wszystkich stron fluidy tej nienawiści. Tracisz sen i apetyt. Jest to straszny stan!
Ten sam stan przeżywali ludzie, znajdujący się pod górą Synaj. Przed nimi odsłoniła się prawdziwa natura ich egoizmu i oni zdali sobie sprawę, że nie są w stanie poradzić sobie z nim, ponieważ nie mieli już związku ze Stwórcą, który niegdyś im pomagał.
Ale Mojżesz obiecał im, że wzniesie się na poziom, na którym istnieje ten związek, utworzy kontakt między nimi i wyprowadzi ich z tej nienawiści. Przecież tylko on był w stanie wznieść się ponad górę nienawiści.
Jednak „Mojżesz” – to zaledwie jedna mała właściwość w nas. Jak tylko ona oderwała się odnarodu, ów naród stracił nadzieję na kontakt ze Stwórcą i jedyny ratunek znalazł w tworzeniu złotego cielca, który, jak im się wydawało, połączy ich ze sobą. Nie pozostawało im nic innego.
Byli oni gotowi zdjąć z siebie wszystkie złote ozdoby i ofiarować je, aby tylko coś ich łączyło. Przecież w porównaniu z ogromną nienawiścią, której doświadczali, ten mały egoizm, symbolizowany przez złotego cielca, przynajmniej częściowo łączył ich egoistycznie ze sobą.
Po zejściu zgóryMojżeszzbliżył się do narodu, aby połączyć go poprzez siebie ze Stwórcą i utworzyć między nimi kontakt. Jednak zobaczył, że ludzie ponownie czczą swój egoizm (złotego cielca). Wtedy rozbił tablice przymierza – czyli instrukcję, otrzymaną na górze Synaj, która była już im nieprzydatna, ponieważ upadli na zupełnie inny poziom.
Wtedy ponownie wszedł na górę Synaj, czyli wzniósł się ponad egoizm i łącząc się ponad nim z wyższym stopniem emanacji i miłości, otrzymał od Stwórcy drugą instrukcję. Po zejściu z tego duchowego stopnia przekazał narodowi program zjednoczenia, którym jest objawienie Stwórcy w stopniowym zbliżeniu i zjednoczeniu ludzi między sobą.
Program ten zawierał wszystkie podstawowe prawa Tory, z których najważniejsze – to „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”. I naród był gotowy na wykonanie tego prawa i zjednoczenie się.
Dzień, w którym Mojżesz po raz drugi zszedł z góry Synaj, nazywa się Dniem Pojednania(JomKippur).On przyniósł narodowi tablice, czyli dziesięć warunków przeciwko dziesięciu plagom egipskim. Spełniając te warunki na poziomie duchowym, Izraelici osiągnęli takie zjednoczenie, w którym objawił się między nimi Stwórca i oni połączyli się z Nim całkowicie. Właśnie to było celem ich naprawy.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”,22.10.2014
Opublikowano dnia 22 lutego 2015
Pytanie: Jeśli pierwszy raz biorę udział w kabalistycznym kongresie i znajduję się w nieznanym mi tłumie tysięcy ludzi, to co mi to daje?
Odpowiedź: Na kongresie będzie dużo ludzi, którzy chcą za pomocą połączenia osiągnąć wyższy świat, poczuć swoją duszę, wieczne życie.
W naszym świecie, w codziennym życiu, nigdy nie możemy tego poczuć. A na kongresie każdy ma taką możliwość, co nazywa się „zobaczyć swój świat jeszcze w tym życiu.”
Pytanie: Jestem jeszcze zbyt młody dla „wiecznego życia” i „przyszłego świata” Czy należy się pospieszyć, aby się tam dostać? Myślę, że mam jeszcze czas, aby to zrobić.
Odpowiedź: Ludzie w napięciu pracują dla tego całe swoje życie.
Pytanie: Uczono mnie, że przyszły świat – to ten, gdzie człowiek dostaje się po śmierci. Jeśli będę dobrze zachowywać się w tym świecie, to znajdę się w raju, a jeśli źle – w ogniu piekła. Co to jest kabalistyczny kongres, na który ludzie przyjeżdżają z najbardziej odległych krajów?
Odpowiedź: Kabalistyczy kongres – jest to spotkanie ludzi, którzy swoim szczególnym połączeniem chcą osiągnąć uczucie życia na dużo wyższym poziomie, powyżej naszego życia. Nie jest to życie po śmierci.
Chodzi o to, aby „zobaczyć swój świat w tym życiu.” Przyszły świat – to nie jest to, gdzie ludzie myślą, że dostaną się tam po śmierci swojego fizycznego, zwierzęcego ciała. Przyszły świat należy osiagnąć jeszcze w tym życiu. Tu i teraz możemy osiągnąć nowy poziom egzystencji, która jest powyżej naszego ciała. I to się nazywa życiem duszy.
To nie jest zupełnie tak, jak się powszechnie uważa. Istnieją ludzie, którzy chcą odczuć cały świat w pełni. Rozumieją oni, że rzeczywistość nie jest ograniczona tylko do tego świata, i człowiek został urodzony dla innego życia. I dlatego szukają sensu życia, nie zadawalając się prostym istnieniem.
Tacy ludzie zbierają się na kabalistycznym kongresie. Czy przychodzimy na ten świat tylko po to, aby spędzić swoje życie w tym zamkniętym kole: praca, dom, dzieci, przedszkole, szkoła? I na tym zakończyć całe życie – doczekać się emerytury, i można już umrzeć?
Ludzie nie chcą zgodzić się na takie życie. Jedni z rozpaczy wpadają w depresje, inni wstępują w terrorystyczne ugrupowania, niszcząc swoją rodzinę, siebie i cały świat. Doszliśmy do takiego stanu, że nie możemy dalej istnieć w tej formie. Młodsze pokolenie nie chce żyć tak, jak żyli ich rodzice. A my nie możemy im nic dać, wszystko znajduje się w kryzysie.
Człowiek szuka sensu w życiu, chce zrozumieć, dlaczego istnieje. To jest pytanie człowieka, a nie zwierzęcia. Zwierzę nie zadaje sobie takich pytań, jego pragnienia nie wychodzą poza jego ciało. Ono myśli tylko o tym, jak zabezpieczyć swoje ciało i napełnić się, aby ciało się nasyciło.
Ale w człowieku, nawet jeśli jest on nasycony, pozostaje w nim puste miejsce. On wszystko jedno pozostaje nienasycony. On może mieć żywność, schronienie, rodzine, dzieci, i pytać: „Gdzie jest we mnie człowiek? Czy istnieje w moim życiu jakiś wyższy sens?”
Znaleźć swoją duszę – to znaczy znaleźć człowieka w sobie. To jest to, co człowiek odkrywa na kabalistycznym kongresie – ludzki duch w sobie, swoją duszę. I dlatego łączymy się, ponieważ to połączenie naprawia utratę spójności jaka miała miejsce z nami w Babilonie.
Właśnie wewnątrz tego połączenia osiągamy swoją duszę, ogólną siłę jedności, wyższy duchowy świat. O tym jest napisane: „Zobacz swój świat jeszcze w tym życiu.”
Kabalistyczny kongres – jest to spotkanie ludzi, którzy chcą zrozumieć i osiągnąć sens swojego życia.
Z rozmowy o nowym życiu, 08.02.2015
Opublikowano dnia 22 lutego 2015
Duchowa broń
Pytanie: Czy rzeczywiście istnieje coś takiego jak magia? Czy mamy możliwość korzystania z nadprzyrodzonej siły, aby zmienić swoją rzeczywistość?
Odpowiedź: Nie. Samo pojęcie „nadprzyrodzone” wymaga wyjaśnienia. Jeśli mówimy o tym, co znajduje się powyżej naszego jestestwa, to do tej sfery odnoszą się wszystkie naturalne zjawiska.
Nie możemy wpływać na ruch kuli Ziemskiej i innych ciał niebieskich – za to możemy to obliczyć. Tak więc, wiele rzeczy zostało przeniesionych z kategoriimistycyzmu w sfery naukowych koncepcji.
Jednak razem z tym istnieje jeszcze wiele nieznanych nam zjawisk, których korzenie nie znajdująsię w zakresie naszego postrzegania – i w tej sferze jesteśmy wciąż słabi, wciąż stoimy przed naturą, której nie możemy z góry obliczyć. A tymczasemczłowiek tęskni za bezpieczeństwem, potrzebuje „gwarancyjną polisę” przed wszystkimi przeciwnościami losu.
Stąd pochodzi magia. Po pierwsze, ona jakby zapewnia ochronę przed zagrożeniami i tym samym od wrogów, którym człowiek teraz może przeciwstawiać się„duchową bronią“. A po drugie, jest to możliwość, aby przejść do ataku, zatwierdzić swoją wyższość i oczyścić terytorium od „szkodników”, którzy stoją mu na drodze.
Nadprzyrodzone w przystępnej cenie
I tutaj wielu rozdaje obietnice, twierdząc, że wiedzą, jak to zrobić, i pomogą, jeśli tylko ich usługi będą zapłacone.
Istnieje pojęcie „czarnej” i „białej” magii. Jeśli pierwsza przeznaczona jest, aby czynić szkody, to druga, w przeciwieństwie, obiecuje pomoc. Jednak ten podział jest czysto warunkowy – w ten sam sposób dzieci bawią się w dobrych i złych. Człowiek czuje się słaby, przed siłami, które determinują jego życie. Chciałby sam kontrolować swój los- i idzie po radę do „właściwych”ludzi.
Ponadto, przeraża nas nieuchronna śmierć ciała i niepewność przyszłości. Co się stanie z moją duszą? Gdzie ona trafi? Można uniknąć piekła i zapewnić sobie raj? To również jest przyczyną wielkiego niepokoju, na którym inni mogą zrobić dobre pieniądze.
Pytanie: Znaczy, że magia nie istnieje?
Odpowiedź: Nie. Jednak problem leży w tym, że każda rzecz, którą odnosimy do wewnętrznego świata człowieka, związana jest z naszą psychologią. W rezultacie, na człowieka można wpłynąć w taki sposób, że wyda mu się to jako magia?. W szczególności ma to miejsce z wieloma wierzącymi ludźmi. Nic nie można z tym zrobić, ponieważ są to właściwości naszej psychiki. Ostatecznie, wszystko pochodzi z niewiedzy.
Ciąg dalszy nastąpi …
Z rozmów o nowym życiu, 18.01.2015
Opublikowano dnia 22 lutego 2015
Pytanie: Nauka kabały przyciąga dziś do siebie uwagę wielu, i szczególne zainteresowanie wywołują coroczne międzynarodowe kabalistyczne kongresy w Izraelu, na których zbiera się tysiące ludzi z dziesiątków krajów świata. Co to jest kabalistyczny kongres?
Czy podobny jest on do tak zwanych duchownych zjazdów, które przeprowadzają różne religijne wyznania i duchowe szkoły?
Odpowiedź: Z zewnątrz może się wydawać, że są one podobne: zbiera się dużo ludzi, którzy siedzą razem na lekcjach i na posiłkach, śpiewają, tańczą, jak na każdym innym festiwalu. Jednak na kabalistycznych kongresach kładzie się szczególny akcent na połączenie, ponieważ każdy rozumie, że naprawa świata i człowieka polega na połączeniu.
My wszyscy – jesteśmy częściami rozbitego naczynia wspólnej duszy, która nazywa się Adam HaRiszon. Kiedyś wszyscy ludzie byli związani i należeli do jednego pragnienia, do jednego celu, misji i żyli jak jedna rodzina, jak jedna wielka wioska. A potem rozproszyli się po całej ziemi ze starożytnego Babilonu. Ich egoizm gwałtownie wzrósł, i zaczęli nienawidzieć siebie nawzajem,odgradzać się i dzielić wszystko na „twoje” i „moje”.
To się nazywa Wieża Babel, która stała się symbolem naszego egoizmu, który przejawił sięw każdym człowieku. I wtedy ludzie nawet przestali rozumieć się nawzajem. Opuścili oni starożytny Babilon i rozeszli się po całej ziemi. Na odległość byli w stanie jakoś żyć ze sobą i podtrzymać związek.
Cała ludzka historia, począwszy od starożytnego Babilonu – jest to stały wzrost rozdzielenia i nienawiści. I wszystko to dzięki płonącemu w nas egoizmowi, rosnącemu coraz bardziej izmuszającemu coraz bardziej do wzajemnej nienawiści.
Tak na ziemi pojawiło się wiele państw, narodów, religii, różnic, coraz więcej ścian i przegród pomiędzy nami. Będzie to kontynuowane tak długo, dopóki ludzkość nie zrozumie, że w ten sposób doprowadzi się ona do samozagłady. Zaczniemy dosłownie pożerać siebie nawzajem, a nie w przenośni, i zniszczymy całą kulę ziemską w nuklearnej wojnie.
Obecnie znajdujemy się już w takim kryzysie, że możemy uwierzyć w realność takiego wyniku. Ale nie jesteśmy w stanie się zatrzymać, nie mamy siły, by sprzeciwić się swojej złej egoistycznej naturze, nie pozwalającej się nam połączyć.
Stopniowo zaczynamy rozumieć, że jeśli nie połączymy się, nie znajdziemy jakiejś metody, cudownego lekarstwa przeciwko nienawiści i podziału, które pozwoli nam trochę wyciszyć egoizmi otworzyć serca, to umrzemy razem. Nasze ego nie pozostawi nas w spokoju.
I tu pojawia się nauka kabały, która towarzyszy nam jeszcze od starożytnego Babilonu. Gdy we wszystkich Babilończykach wybuchł egoizm i rozproszył ich po wszystkich stronach świata – w tym samym czasie pojawiła się nauka zjednoczenia, założona przez Abrahama.
Abraham znalazł specjalny, unikalny środek, który istnieje w naturze – wyższą siłę, która nazywa się „światło powracające do źródła”. To siła, która prowadzi nas z powrotem do dobra, do dobrych relacji między nami, do połączenia.
Abraham ujawnił tajemnicę, jak przyciągnąć tą siłę z natury, aby pracowała nad nami i połączyła ludzi. A poza tym on odkrył, że w tym momencie, gdy ludzie osiągną zjednoczenie, zaczynają rozumieć i czuć wyższą siłę, która połączyła ich razem.
Połączenie z wyższą siłą daje im poczucie duchowego życia. Ludzie zaczynają rozumieć i czuć, że do tej pory żyli wewnątrz swojego ciała. A teraz, łączac się między sobą, każdy z nas żyje nie tylko wewnątrz swojego ciała, ale również wewnątrz innych ludzi, wewnątrz połączenia.
Ja jakby wychodzę z samego siebie i znajduję się we wszystkich, i tak absolutnie każdy. Oznacza to, że żyję wewnątrz swojej duszy, wewnątrz pragnienia, aby oddawać innym, pragnienia, by kochać. Nie żyję wewnątrz swojego ciała, a wewnątrz całej ludzkości, obcych dla mnie ludzi.
Okazuje się, że zaczynam zapominać o swoim ciele. Karmię je na tyle, na ile jest to dla niego niezbędne, i całą resztę czasu myślę o innych. Napełniam swoje ciało tak, jakbym napełniłsamochód paliwem, aby działał. A całą resztę czasu używam je – jeżdżę na nim tam, gdzie chcę.
W taki sposób napełniam pokarmem swoje ciało, swojego osła (hamor), materiał (homer), i jadę na nim do celu stworzenia. Jeśli łączę się z innymi, to zaczynam czuć przez nich, wewnątrz nich inne życie – duchowe. Już nie zależę od swojego ciała, które dziś jest żywe, a jutro umrze, a zaczynam czuć siebie żyjącym wewnątrz całej ludzkości.
To jest czuję wieczne życie, które nie zależy od mojego ciała. Tutaj przechodzi specjalna transformacja, psychologiczne i zmysłowe, praktyczne przejście z materialnego świata w duchowy świat.
Nie jest to połączenie naiwnych idealistow. Ale jeśli z pomocą wyższej siły mogę połączyć się z innymi, nie patrząc na swoj egoizm, to naprawdę wyskakuję z siebie na zewnątrz i zaczynam istnieć w swojej duszy. Tak osiągam wyższy, duchowy świat.
W taki sposób rozumiemy, co można osiągnąć przez połączenie. I dlatego ludzie, którzy pragną odnaleźć duszę i duchowe życie, spotykają się na kabalistycznym kongresie.
Z rozmowy o nowym życiu, 08.02.2015
Opublikowano dnia 22 lutego 2015
Początek patrz w poście artykuł „Świat, w którym nie ma miejsca”
Pytanie: Dlaczego nie może mi Pan dać amulet?
Odpowiedź: Dlatego, że ty musisz to wykonać sam, a nie ja! Zgodnie z programem, który zachodzi w tobie! Nikt nie może wykonać czegoś za drugiego człowieka!
Powiedziano: „Napisz na tablicy swego serca.” Dlatego mówi się, że każdy człowiek jest zobowiązany do napisania księgi Tory. Każdy! Jest takie przykazanie – „napisać księgę Tory”.
Oznacza to, że to ty osobiście powinieneś studiować ten program, od pierwszej litery Tory „bet” i do ostatniej litery „lamed” i napisać wszystkie te litery. Napisać – znaczy zrozumieć co mówi ten program.
Przecież Tora – to nie jest historyczna opowieść o narodzie, który żył tysiące lat temu. W niej mówi się o tobie i o tym, jak jesteś zbudowany. Kiedy czytasz Torę, już rozumiejąc sens liter, ich właściwości, zaczynasz czuć, jak ona wpływa na Ciebie. Ponieważ każdy człowiek ma swoją własną Torę.
Ja czytam Torę, tzn. przeze mnie przechodzi cała ta linia z literami, od początku do końca, i ja czytam ją, tzn. zaczynam rozumieć, czuć i włączać w sobie ten program, od początku stworzenia, z wszystkimi istniejącymi w niej powiązaniami – zupełnie inaczej niżbyś ty ją czytał. Każdy – zgodnie ze swoją naturą, a wszyscy jesteśmy różni.
Wtedy wiesz co dodać. Napisać księgę Tory – znaczy przede wszystkim zapisać ją w swoim sercu. Ale jak ty piszesz? Po prostu nie podstawiasz swojego serca, żeby ona się na nim odcisnęła. Sercem nazywa się pragnienie.
Ty rozpracowujesz te litery, ich kolejność, zgadzasz się z nimi, zmieniasz się zgodnie z każdą literą i wtedy ona zapisuje się w twoim pragnieniu. Oznacza to, że istota litery kształtuje się w Tobie i wyłania się z twojego pragnienia.
Nasz materiał – jest to pragnienie rozkoszować się. Ten stos pragnień każdego człowieka musi przyodziać się w litery Tory, tzn. przyjąć ich formę, podobnie do ciasteczek ,w postaci liter. Takie litery musisz utworzyć ze swojego pragnienia, w formie Tory.
Pytanie: Każdy człowiek dąży do najkorzystniejszego stanu, jaki jest tylko możliwy, ale prawie nikomu nie udaje się go osiągnąć. W jaki sposób mogą tutaj pomóc litery?
Odpowiedź: To jest droga do sukcesu, dlatego że Tora prowadzi cię w przyszły świat – do stanu pełnego dobra. Ponieważ twoje pragnienie ciągle do czegoś dąży, ale nie wie czego dokładnie chce i nigdy tego nie otrzymuje a jeśli otrzymuje jakiś gram przyjemności, to ta przyjemność natychmiast znika.
Tora jest przeznaczona do tego, aby nieść światło. Światło – to pełnia, prawdziwość, stała rozkosz.
Pytanie: Co Pan rozumie przez Torę?
Odpowiedź: Cały ten program nazywa się Tora. Jest on studiowany w nauce kabały.
Ciąg dalszy nastąpi …
Z rozmowy o nowym życiu, 21.12.2014
Opublikowano dnia 22 lutego 2015
Po tym, jak w rezultacie pracy nad połączeniem grupa Abrahama zaczęła odkrywać w sobie nową warstwę egoizmu, między nimi ponownie zaczęła występować niezgoda, jak niegdyś w Babilonie.
Oni znaleźli się pod władzą faraona – ogromnego egoizmu panującego nad nimi i ich relacje przekształciły się w „niewolę egipską”.
Właśnie w tym czasie pojawił się kolejny przywódca narodu – Mojżesz (Mosze). Od dzieciństwa był on wychowywany w domu faraona, jednak mimo tego u niego pojawia się ogromne pragnienie, aby wznieść się ponad swoje środowisko. On ucieka od faraona i zwraca się do narodu, wzywając go do wyjścia z Egiptu.
Jednak naród był bardzo słaby. Z jednej strony ludzie rozumieli, że muszą wyjść z niewoli egoistycznej, bo inaczej nie będą mieli możliwości zjednoczenia się i realizacji idei Abrahama, dzięki której będą mogli rozwijać się duchowo i w połączeniu między sobą objawią Stwórcę.
Z drugiej strony Stwórca zniknął z ich percepcji i życie duchowe przestało być przez nich odczuwane. W konsekwencji niewola egipska była dla nich jak noc. A oni już skosztowali i doświadczyli wcześniej, co to znaczy być w stanie duchowym – żyć bez żadnych ograniczeń i odczuwać zewnętrzną przestrzeń, inny wymiar.
Dlatego na początku byli dość pasywni i Mojżesz musiał tak rozgniewać faraona (egoizm), aby ludzie poczuli, jakąsilną władzę ma on nad nimi. I dopiero wtedy uświadomili sobie, jakie cierpienia przynosi im egoizm, i byli gotowi do wyjścia z egoizmu. Nie chcieli już więcej identyfikować się ze swoim ego. Co prawda, nie mieli sił, aby oderwać się od niego, ale pojawiło się pragnienie, by to zrobić.
Pokazując im całą przebiegłość egoizmu, Mojżesz podnosi naród i wyciąga go z egoistycznego stanu. Teraz oni już byli gotowi, aby pokonać wszystkie występujące między nimi spory, niezgody, problemy i wznieść się nad nimi zgodnie z zasadą: „Wszystkie grzechy pokryje miłość”. W ten sposób odrywają się od „niewoli egipskiej”, wznoszą się ponad nie i wychodzą z Egiptu.
Każdy pełny stopień duchowy składa się z dziesięciu podstopni. Na każdym z nich należy zrozumieć, że przynosi on ogromne straty, ból, cierpienia i choroby. Stopniowo zgromadzone cierpienia doprowadzają do tego, że naród, uświadamiając sobie stan w niewoli egoistycznej, zgadza się oderwać od swojego egoizmu (nawet w nocy, w ciemności, kiedy nic nie widać i wszystko jest niezrozumiałe), aby tylko być ze sobą w połączeniu.
Stan przed wyjściem z Egiptu i po wyjściu z niego podobny jest do przejścia granicy. W Egipcie jesteśmy uzależnieni od siebie, nienawidzimy się wzajemnie. Ale jak tylko przyjmujemy prawo dobroci, bezwarunkowego obdarzania i wzajemnej integracji, to jakby przekraczamy granicę i odrywamy się od Egiptu.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 22.10.2014
Opublikowano dnia 21 lutego 2015
Pytanie: Dlaczego Pan mówi,że każdy widzi swoją własną rzeczywistość, którą tworzy według swoich właściwości, skoro wszyscy widzimy ten sam świat?
Odpowiedź: Widzimy ten sam świat, lecz każdy może zmienić tę rzeczywistość, którą odczuwa, postrzega. Nauka kabały – to metodyka prawidłowej percepcji.
Ze względu na swoje wewnętrzne zmiany, mogę przenieść się do innego świata i zobaczyć co w życiu jest dobre i prawidłowe. Na wszystko mają wpływ siły, które wspierają nas w czynieniu dobra. Zobaczę, że faktycznie, rzeczywistośc jest znacznie szersza niż myślałam a w niej wszystko porusza się w myśl dobra.
I nie będzie to iluzją ani samooszukiwaniem się. W taki sposób jak postrzegam świat i wnoszę światło w swoje życie, taki obraz zobaczę przed sobą.
Pytanie: Zmienia się sama rzeczywistość czy moje postrzeganie?
Odpowiedź: Rzeczywistość, którą widzę, istnieje tylko w mojej percepcji. Skąd mam wiedzieć, że ona nie istnieje w takiej formie poza mną?
Postrzegam świat zgodnie z moimi właściwościami, co nie znaczy, że obiektywnie on istnieje w takiej formie. Jeżeli ktoś posiada inne właściwości, to widzi inny świat – inne kolory i kształty.
Jesteśmy tak przyzwyczajeni do postrzegania rzeczywistości przez nasze zmysły; wzrok, słuch, węch, smak, dotyk,że ona wydaje nam się prawdziwa, ale tak nie jest.
Człowiek – to jakby urządzenie pięcioczujnikowe, które zaprogramowane jest w pewnym zakresie i on przyzwyczaił się żyć w takim świecie, ale po włączeniu tych pięciu czujników na inny zakres, zobaczymy zupełnie inną rzeczywistość .
Do takiego odkrycia doszła już dzisiaj nauka, a nauka kabały, mówiła już o tym tysiące lat temu.
Dlatego kabała tak się nazywa (słowo „kabała” po hebrajsku oznacza „otrzymywanie” informacji, bo to jest nauka o postrzeganiu świata.
Z programu stacji radiowej 103FM, 08.02.2015
Opublikowano dnia 21 lutego 2015
Oni – to ja
Pytanie: Co to są „demony”, „duchy” i temu podobne terminy używane w nauce kabały?
Odpowiedź: Kabała mówi o prostej rzeczy, że ty powinieneś wiedzieć, że istnieje tylko jedna siła. Jest to pozytywna siła i ty powinieneś ją osiągnąć. Wszystkie negatywne siły ty przebudzasz sam obracając dobrą siłę w złą. Przyczyna leży w tym, że nie pracujesz nad sobą, aby zmienić siebie ze złego, w dobrego.
Takim sposobem „demony” i inne – są to wyłącznie siły mojej duszy, które powinienem naprawić. Jeśli nie naprawiam ich, to działają na mnie jako zło, a innymi słowy, mimo wszystko prowadzą mnie one do naprawy, ale w nieprzyjemny sposób.
Pytanie: Co to znaczy „siła mojej duszy”?
Odpowiedź: Są to moje nienaprawione pragnienia. Ponieważ ogólna naprawa jest określana zgodnie z zasadą miłości do bliźniego swego, jak siebie samego to jeśli nie wykorzystuję swoich egoistycznych pragnień w taki sposob, aby z ich pomocą połączyć się ze wszystkimi, jeśli nie dążę do jedności i miłości, jeśli nie „przekształcam” pragnienia w coś prawidłowego i korzystnego, to sam pozostawiam te pragnienia złymi.
I wtedy one zaczynają wpływać na mnie: nagle dostaję niekorzystne zawiadomienie z banku, albo przydarza mi się wypadek, albo coś się dzieje z moimi dziećmi, itd. Istnieje wiele wariantów, w ogóle one składają się na nasze życie. I składają się z tych samych sił, częściowo pozytywnych, ale w większości negatywnych – dopóki nie zatroszczymy się o ich naprawę.
Oczyszczenie terytorium
Okazuje się, że ja sam tworzę swój świat. Ogólnie rzecz biorąc, istnieje w nim 620 sił – moich pragnień, które muszę stopniowo naprawiać, jedno po drugim.
Nie muszę od razu zajmować się całą listą, ale ostatecznie, wszystkie je muszę zamienić na miłość do bliźniego, jedność, na poszanowanie środowiska, stopniowo poszerzając tę listę. W ten sposób, oczyszczam swoją przestrzeń z negatywnych sił i przekształcam je w pozytywne.
To zależy również od okresu, w którym żyjemy. Warunki zmieniają się z każdą sekundą i ja także muszę działać dynamicznie, zmieniając się zgodnie z nakazami czasu. Muszę poczuć te siły – tak jak zwierzęta czują naturę i zawczasu ratują się od klęsk żywiołowych.
I możliwe jest to w tym przypadku, jak zaleca nauka kabały, łączę się z przyjaciółmi, z bliskimi mi ludźmi i razem z nimi, tworzę wewnętrzny krąg, społeczeństwo, środowisko, w którym zaczynam realizować rady nauki kabały.
Tym samym pomagam także całemu światu.
Ciąg dalszy nastąpi …
Z rozmów o nowym życiu, 18.01.2015
Opublikowano dnia 20 lutego 2015
Pytanie: Czy ten, kto przyjedzie na kongres, zdobędzie tam duszę i zacznie duchowe życie?
Odpowiedź: Będzie starał się to zrobić. Możliwe, że nie od razu to się uda, ale na pewno będzie to posunięcie w dobrym kierunku.
Dlatego kabaliści zapraszają na swój kongres wielu ludzi ze wszystkich stron, aby się razem połączyć. Wszyscy razem śpiewamy, tańczymy, słuchamy rozmów, lekcji, przeprowadzamy warsztaty w kręgach, spotkania przyjaciół. Tysiące ludzi z całego świata zbiera się, z najbardziej odległych miejsc, nawet z Australii, Nowej Zelandii, Południowej Ameryki, Japonii i Chin.
Kabaliści zbierają tych wszystkich ludzi razem i nauczają ich, jak prawidlowo połączyć się między sobą zgodnie z tą samą metodyką, która została zapoczątkowana przez praojca Abrahama.
W taki sposób, z każdym kongresem coraz bardziej zwiększamy moc naszego zjednoczenia. Stopniowo zbliżamy się do takiego połączenia, które będzie wystarczające do tego, aby odkryć wewnatrz niego nasz następny stan – wyższy stopień, duchowy świat. W tym znajduje się cel kabalistycznych kongresów.
Z rozmowy o nowym życiu, 08.02.2015
Opublikowano dnia 20 lutego 2015
Od czasu, gdy do Abrahama dołączyła niewielka część Babilończyków i oni zaczęli pracować nad swoim połączeniem, zaczyna się punkt początkowy prototypu narodu żydowskiego.
Chociaż nie był to jeszcze ukształtowany naród, a tylko kabaliści – uczniowie Abrahama, którzy otrzymali od niego metodykę zjednoczenia w celu ujawnienia Stwórcy, jednak można już ich nazwać grupą, która zaczęła posuwać się naprzód.
Z kabalistycznego punktu widzenia „posuwać się naprzód” nie oznacza historii ich przejścia z Babilonu do ziemi Kanaan, zejścia do Egiptu i powrotu do ziemi Izraela, lecz oznacza to wzrost ich egoizmu i stałe wzniesienie się nad nim, ponieważ ideologia, z którą zgodzili się w Babilonie, w dalszym ciągu pracowała w nich.
W procesie wzrostu egoizmu naród zaczął stopniowo się zmieniać, stając się coraz bardziej rozwinięty zarówno egoistycznie, jak i altruistycznie. Ich związek przechodzi przeróżne metamorfozy, przybierając różne formy.
Dlatego też szkoła Abrahama przekształciła się w szkołę Izaaka, następnie Jakuba, potem Józefa i w końcu Mojżesza (Mosze). Wszystkie one reprezentowały różne rodzaje ruchu narodu w kierunku coraz większego ujawnienia egoizmu i wzniesienia się ponad niego.
Szkoła Izaaka uosabiała wolę narodu, aby oderwać się od swojego egoizmu i definitywnie wznieść się ponad niego. Na tym polega sens ofiary z Izaaka, która oznacza, że człowiek gotów jest „zabić” swój egoizm, ponieważ na początku uważa, że tylko w ten sposób może poruszać się do przodu.
Następnie kształtuje się szkoła Jakuba, według której nie trzeba zabijać egoizmu, wręcz przeciwnie, należy zrównoważyć go z właściwością miłosierdzia, którą uosabia postać Jakuba. Przecież gdy miłosierdzie zaczyna prawidłowo stosować właściwość Izaaka (twardość sądu), to przemienia się w właściwość „Izrael”, co oznacza „prosto do Stwórcy”.
Jest to już poważny postęp, przy którym egoistyczne i altruistyczne siły gromadzą się razem. Przy tym egoizm pozostaje na dole, a altruizm unosi się nad nim. W ten sposób, wznosząc się ischodząc synchronicznie, poruszają się one razem. A zatem rośnie naród, komponując w sobie dwie części natury, i między nimi, w ich prawidłowej symbiozie, objawia się Stwórca.
Duchowe posunięcia Izraela stopniowo doprowadzają naród do „Egiptu”. Rozwój w Egipcie oznacza, że egoizm narodu jeszcze bardziej wzrósł, do poziomu faraona, a naród powinien górować nad nim.
Faraon symbolizuje egoizm, nad którym niemożliwe jest po prostu wznieść się i zamienić go na altruizm. Konieczne jest gwałtowne oderwanie się od niego, a następnie naprawa małymi porcjami, przekształcając go w altruizm.
Gdy naród Izraela znalazł się w niewoli egipskiej, czyli w nadzwyczaj egoistycznym stanie i uświadomił sobie, że nie jest w stanie postępować zgodnie z ideologią Abrahama, wtedy pośród nich pojawił się nowy przywódca zwany Mojżesz. Udało mu się zorganizować ich tak, aby zrozumieli, że postęp powinien być oparty na oderwaniu się od egoizmu. Oznaczało to wyrwanie się z niewoli egipskiej – niewoli egoizmu i rozpoczęcie stopniowej naprawy jego części.
Znajdując się w Egipcie pod presją ogromnego egoizmu, naród wchodzi w taką samą konfrontację, jak to było w Babilonie. Mojżesz rozumiał, że znów należy zrobić szarpnięcie – wyjść z Egiptu do ziemi Kanaan, tak jak niegdyś grupa Abrahama wyszła z Babilonu.
„Ziemia Kanaan” symbolizuje stan duchowy, który daje narodowi możliwość wewnętrznego połączenia ze sobą, wzniesienia się nad egoizmem i oderwania się od niego. To oznacza wyjście z Egiptu na pustynię Synaj i skierowanie się do Ziemi Izraela.
Na tym polega istota szkoły Mojżesza – bezpośredniego naśladowcy Abrahama. W historii rozwoju duchowego nie ma bardziejjaskrawej osobowości niż Mojżesz. Ponieważ jeśli grupa Abrahama wyszła z Babilonu, wznosząc się ponad występującym egoizmem i to było wystarczające, to teraz jej naśladowcy po ucieczce z Egiptu powinni nie tylko wznieść się ponad ogromnym ego, ale także stopniowo go naprawiać.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 22.10.2014
Opublikowano dnia 20 lutego 2015
Badania: Do sześćdziesiątych lat XX wieku zachodnie społeczeństwo osiągnęło wysoki poziom konsumpcji i ludzie zrozumieli, że pieniądze nie są główną miarą szczęścia.
Tak narodziła się koncepcja wielowymiarowej jakości życia, która bez względu na dochody, zależy od bezpieczeństwa, dostępu do wiedzy, rozwoju medycyny, średniej długości życia, warunków środowiskowych itp…
Ale w jaki sposób połączyć te różnorodne wskaźniki w jedno? Naukowcy proponują, aby przejść od obiektywnych wskaźników do subiektywnych, określanych przez opinię publiczną. Ale one zależą od porównania swojego stanu w odniesieniu do stanu sąsiada i okazuje się, iż ludzie nie żyjący w pobliżu bogatych, są bardziej szczęśliwi.
Z subiektywnego punktu widzenia, jakość życia ludzi w ostatnich tysiącleciach nie wzrosła, a spadła, dlatego zróżnicowanie populacji pod względem poziomu konsumpcji w starożytnym Egipcie czy w średniowiecznej Francji, była niższa niż obecnie.
Oznacza to, że z subiektywnego punktu widzenia żaden postęp nie istnieje. Ponadto rozprzestrzenianie innowacji, powoduje nierówność w zakresie poziomu konsumpcji, niezadowolenie i konflikty.
Postęp, zamiast podwyższyć jakość życia, obniża ją, kosztem rosnącej nierówności, a stagnacja przeciwnie, wspomaga stabilizację społeczeństwa. Rozwój to bezsensowny proces, podobny do pogoni psa za własnym ogonem. Nie przynosi on niczego innego niż zazdrość i cierpienie.
Moj komentarz: Nie jesteśmy w stanie zatrzymać „postępu”, jego rolą jest doprowadzenie nas do uświadomienia sobie bezsensowności naszego istnienia, żeby stawiając sobie pytanie o sens życia, odkryć Stwórcę.
Opublikowano dnia 20 lutego 2015
Pytanie: W ustnej Torze powiedziano, że Faraon wysyła narodowi Izraela szpiegów. Co rozumie się pod „szpiegami”?
Odpowiedź: Szpiedzy – są to wszystkie myśli i pragnienia, które zaczynają się budzić w człowieku w procesie jego duchowej pracy, przypominając mu o jego dawnym życiu: o codziennych radościach życia, troskach o własny dobrobyt, o udziale we wszystkich działaniach materialnego świata.
Codzienna rutyna nagle staje się bardzo pożądana i wydaje się słodka, pociągająca, ciepła i bezpieczna.
Pytanie: Powiedziano, że naród pomimo to wytrzymał nacisk szpiegów i część z nich zabił, a część odesłal z powrotem. Czym są we mnie „zabici szpiedzy”?
Odpowiedź: Wszystkie powstające w nas egoistyczne zamiary, pragnienia i myśli powinny być zabijane, to znaczy przerwać z nimi związek, wyrzucić z głowy i wtedy one umrą. Im więcej o czymś myślisz, tym bardziej podsycasz energię w tym obiekcie i on cię nie odstępuje.
Co więcej, nie należy go nawet nienawidzieć, ponieważ tym też go podsycasz, ciesząc nienawiść. Na przykład, gdy dwie osoby nienawidzą się wzajemnie, pojawia się w nich wewnętrzne podniecenie, poczucie walki, życia. A kiedy odcinasz swoją nienawiść do kogoś, przestajesz ją odczuwać, to tym blokujesz go.
Dlatego, koncentrując się wyraźnie na celu, ty „zabijasz” wszystkie swoje zwierzęce pragnienia i myśli, które cały czas idą obok ciebie, starając sie odwieść cię od duchowej drogi.
Z programu TV „Tajemnice wiecznej księgi” 23.04.2014
Opublikowano dnia 14 grudnia 2014
Kiedy Stwórca stworzył świat, On ustanowił wszystko istniejące w nim i wszystkich znajdujących się w nim, każdego w swojej stronie, po prawej lub po lewej, i umieścił nad nimi wyższe siły. Nie istnieje nawet małe źdźbło trawy na ziemi, nad którym nie byłoby wyższej siły na górze, w wyższych światach.
I wszystko, co robią z każdym, i wszystko, co robi każdy, występuje dzięki coraz większemu wpływowi wyższej siły, postawionej nad nim na górze (108). ["Niech stanie się światłość" Księga Kapłańska, Kedoszim]
Ścisłe zarządzanie świata Stwórcą pozostawia człowiekowi wolną wolę tylko w jednym: postępować zgodnie ze wskazówkami wyższej siły, ukrytej przed nami dlatego, abyśmy ją wykonywali. Człowiek jest ograniczony we wszystkim, oprócz prawidłowego działania, i jest on ciągle popychany do jego wykonywania, ale w ukryciu.
Dlatego wolna wola nie jest w tym, żeby prawidłowo wykonywać działania (w każdym przypadku wykonujesz je), a żeby z pomocą zewnętrznego systemu, na oddawanie, z którym ty pracujesz, wybrać takie środowisko, które pomogłoby Ci poruszać się jakby samodzielnie.
W rzeczywistości nie jest to samodzielny postęp, gdyż przez twoje otoczenie zstępuje na ciebie wyższa siła, z pomocą której stajesz się mądrzejszy, dorastasz, stając się bardziej dojrzałym i prawidłowo wykonującym działania.
Okazuje się, że postęp naprzód polega na tym, że jak gdyby samodzielnie budujesz dla siebie środowisko, które jest następnym prawidłowym etapem naprawy ludzkości. Budujesz integralną ludzką wspólnotę, chcąc zebrać, naprawić, połączyć ją, aby pracować na oddawanie dla niej.
Jeśli nie zrobisz tego sam, to okoliczności i tak doprowadzą cię do tego, ale tylko w przeciągu dłuższego czasu i przez wielkie cierpienia. Widzimy, co się teraz dzieje z ludzkością: brutalne wojny, osobiste i globalne problemy, klęski żywiołowe.
Wszystko to prędzej czy później doprowadzi nas do świadomości, że tylko jedność jest jedynym prawidłowym działaniem. I wtedy dojdziemy do prostego rozwiązania: wystarczy nam „chleb i woda”, co jest niezbędne do życia, a wszystko pozostałe – tylko dla oddawania.
Pytanie: To znaczy, że dojdziemy do pełnego odczucia prawa, że „nie istnieje nawet małe źdźbło trawy na ziemi, nad którym nie byłoby wyższej siły na górze, w wyższych światach”?
Odpowiedź: Podczas naszej wspinaczki po stopniach duchowych światów, na każdym ich poziomie, będziemy coraz bardziej i bardziej zapoznawać się nie tylko z źdźbłami trawy czy atomami, ale z wszelkimi zstępującymi mikro-siłami. A one, nawiasem mówiąc, są najsilniejsze i najbardziej wpływowe. Przecież z nich zbudowana jest cała prosta mechanika naszego świata, którą będziemy odczuwać tak długo, dopóki nie odnajdziemy jej źródła.
Pytanie: Wychodzi na to, że wszystko najbardziej niewidoczne jest najsilniejsze?
Odpowiedź: Tak i tego dowodzą wszelkie nowości i odkrycia. Pokaż dzisiaj dzikusowi na przykład komputer i on będzie go próbował ugryźć zębami. On nie zrozumie, czym ty się zajmujesz. Jego zajęciem jest polowanie na zwierzęta, zdobywanie pokarmu.
To, co było w porządku jeszcze sto lat temu, jest już przeszłością. Stworzyliśmy i skonstruowaliśmy silniki, mechanizmy, urządzenia, maszyny, na których można było podróżować. A dzisiaj nie musimy nigdzie jeździć, wszystko można zobaczyć w internecie. Człowiek ma jeszcze ochotę, aby gdzieś pojechać, aby coś zobaczyć, ale stopniowo to wszystko odchodzi. Ponieważ istnienie ludzkości wkracza w obszar myśli.
Z programu TV, „Tajemnice Wiecznej Księgi” 19.03.2014
Opublikowano dnia 13 grudnia 2014
Pytanie: Dlaczego Tora zaczyna się nie od Abrahama lub od stanu znajdowania się u góry Synaj, a od Adama, stworzenia?
Odpowiedź: Abyśmy mogli zrozumieć, że najważniejsze – to rozbicie duszy na wiele części, a następnie dana jest Tora – dana jest tylko dlatego, żeby zebrać wszystkie te części razem, skleić je, a tym samym ujawnić Stwórcę w sklejonym naczyniu. A jeśli nie było by tego początku – rozbicia, to, oczywiście, nie było by sensu we wszystkich innych działaniach.
Dlatego Tora zaczyna się nie od Abrahama, ponieważ Abraham – jest już konsekwencją rozbicia, jest to już początek naprawy, i nie z darowania Tory, dlatego że jest to już otrzymanie narzędzia i planu naprawy, a mianowicie z Adama. I Tora kończy się na pełnym ujawnieniu Stwórcy, to znaczy w całkowicie naprawionej, wielokrotnie wzmocnionej duszy Adama.
Opublikowano dnia 20 lutego 2015
Pytanie: Czy może Pan krótko (w jednym, dwóch zdaniach) wyrazić istotę proponowanych przez Pana idei? W słowach zrozumiałych i dostępnych dla każdego i krótko zaproponować listę działań priorytetowych dla jej realizacji?
Odpowiedź: Osiagnać takie połączenie między ludźmi, żeby na zasadzie podobieństwa w tym połączeniu, objawił się Stwórca – uniwersalna siła miłości. Uzyskuje się to poprzez realizacje warunków, które stawia nam nauka kabały. Zobacz stronę http://www.kabbalah.info/pl/ , a nie jakieś wymysły.
Opublikowano dnia 19 lutego 2015
Istota metodyki kabalistycznej polega na tym, aby prawidłowo pracować ze stale rosnącym w nas egoizmem za pomocą prawej linii altruistycznej, wznosząc się przy tym po stopniach światów duchowych. Dlatego też kolejnym etapem duchowego rozwoju jest występowanie w nas ogromnego egoizmu.
Powstaje pytanie: skąd się pojawi ten wielki egoizm, który wzniesie nas do poziomu Stwórcy?
Jeśli by on się pojawił na pierwszych etapach naszego duchowego rozwoju, to wtedy podświadomie nie bylibyśmy w stanie pracować nad nim i byśmy uciekli ze swojego stopnia. Dlatego też zanurzenie się w ego i wewnętrzny wzrost egoizmu jest stopniowy. O takim stopniowym zbliżeniu do egoizmu, który w końcu odkrywa się nam w całej swojej ogromnej, czarnej pustce i wszechogarniającej sile, opisuje opowieść o Józefie i jego braciach.
Początkowo całkiem nieszkodliwy, mały egoizm braci, zazdrosnych o miłość ojca do Józefa, przekształca się w ogromne sprzeczności zwane „Egipt” (Micraim). Słowo „Micraim” pochodzi od „mic ra” i oznacza „koncentracja zła”.
Z jednej strony nie wydaje im się to aż tak straszne. Jednak z drugiej strony powstaje u nich problem: jeśli nie zbliżą się do zła, jeśli nie będą wchłaniać go w siebie i niby „zatrą” przeciwności między sobą, to nie będą w stanie poruszać się dalej. Dlatego powiedziano w Torze, że w ziemi Izraela zaczyna się głód.
Jak zatem postępować? Przecież bez egoizmu nie będą mieć żadnej możliwości dla rozwoju duchowego? A więc w nich zaczyna ujawniać się potrzeba wzrostu egoizmu i jego prawidłowej realizacji. Dlatego też oni „zanurzają się w Egipcie”, co jest dla nich korzystne, karmi ich i inspiruje.
Co więcej, ich ojciec Jakub sam wchodzi w ten stan, rozumiejąc, że to jest środkowa linia, bez której niemożliwe jest, aby poruszać się dalej. Konieczne jest, aby zaopatrzyć się w wielki egoizm, by następnie pracować nad nim. Nagromadzanie egoizmu jest nazywane „siedem lat sytych”.
W tym okresie egoizm wydaje się im być bardzo atrakcyjny, ponieważ nie pokazuje, że jest przeciwny duchowej drodze. Życie w niewoli ego wydaje się dobre, słodkie i zrozumiałe. Oni stają się jego niewolnikami.
W tym czasie Izrael rozwija się, rośnie i mnoży się, czyli metodyka prawidłowego wykorzystywania egoizmu i kierowania nim przez pierwsze siedem lat daje wspaniałe rezultaty. Przecież ego jako część żeńskiej natury na początku jest im pokorne: „Korzystajcie ze mnie i idźcie naprzód”.
Jednak po tym, jak w ciągu siedmiu lat sytych oni całkowicie wchłonęli w siebie cały egoizm, to jego absorpcja w nich dobiegła końca. Przecież okres siedmiu lat – jest to cały stopień HaGaT NeHIM – siedem wyższych właściwości, które można wchłonąć w siebie poprzez rozwój ego.
A teraz zaczyna się wzniesienie na następny stopień. Ale jak można prawidłowo pracować zegoizmem, aby wznieść się na ten stopień? I tu oni doświadczają bardzo ciekawego punktu zwrotnego: siedem lat sytych zamieniają się na siedem lat głodu.
Zaczynają oni uświadamiać sobie zło egoizmu. Wszystko, co niby zdobyli wcześniej, w rzeczywistości jest kompletną pustką. Uświadomienie sobie zła także realizuje się w ciągu siedmiu lat, przecież są to te same stopnie HaGaT NeHIM, na każdym z których należy uświadomić sobie fakt, że ego stale daje negatywne rezultaty.
Dlatego też w końcu siedmiu lat głodu oni dochodzą do ostatniej, całkowicie egoistycznej właściwości – Malchut. I tu muszą już doświadczyć poważnych ciosów – dziesięć plag egipskich, aby zrezygnować ze starego sposobu używania egoizmu.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 15.10.2014
Opublikowano dnia 19 lutego 2015
Początek patrz w poście artykuł „Świat, w którym nie ma miejsca”
Pytanie: Czy mogę ingerować w kod wyższego zarządzania, który schodzi do mnie w postaci liter? W każdym innym systemie, jeśli piszę kod, to określam, jak będzie zachowywał się materiał w tym systemie, jakie procesy wystąpią …
Odpowiedź: W tym kodzie jest napisane wszystko. Ale razem z tym są w nim luki, w których możesz wnieść swoją reakcję. To znaczy, że nie poruszasz się na oślep, jak robot, bez wolnej woli, podporządkując się tym niezmiennym prawom, tym siłom, zarządzającym tobą.
Ty przyjmujesz na siebie ten program, który działa w tobie, ale on pozostawia ci miejsce dla twojej niezależności.
To jest właśnie to, co jest wymagane od ciebie – żebyś poznał te litery i wprowadził je we właściwy sposób w te same puste miejsce, które pozostawili tobie pisząc tekst na maszynie do pisania.
Te miejsca powinieneś wypełnić swoimi literami – tak abyście wraz z Autorem tekstu pracowali w zgodzie, pomagając temu programowi doskonale się rozwijać, zgodnie z Jego i twoim pragnieniem.
Pytanie: Wychodzi na to, że litery mogą być podzielone na dwie odrębne części:
1. litery, odpieczętowane na mnie, które określają, co się ze mną wydarzy,
2. litery, które dodaję sam, kiedy poznaję tę mądrość liter, zaczynam aktywnie uczestniczyć w tym procesie i piszę te litery sam.
Czy oznacza to, że uczę się panować nad tym, co się ze mną dzieje w mojej rzeczywistości?
Odpowiedź: To prawda. Ponieważ co oznaczają puste miejsca w tym tekście, w tym programie? – Dają ci dwie siły z góry – siłę otrzymywania i siłę obdarzania, abyś ty połączył je między sobą tak, aby zapełnić luki w tekście.
Ciąg dalszy nastąpi …
Z rozmowy o nowym życiu, 21.12.2014
Opublikowano dnia 18 lutego 2015
Postęp duchowy wymaga prawidłowego ograniczenia egoizmu, co prowadzi do średniego stanu między właściwością miłosierdzia (dobra) Abrahama i właściwością twardości (siły, mocy) Izaaka. Pozwala to osiągnąć coś wspólnego między nimi.
To „coś wspólne” jest następnym etapem rozwoju grupy Abrahama, który nazywa się „Jakub”, ponieważ w wyniku połączenia prawej linii (Abrahama) i lewej linii (Izaaka) stopniowo powstaje środkowa linia (Jakub).
Właśnie z tego punktu można powiedzieć o rozpoczęciu prawdziwej realizacji metodyki kabalistycznej, ponieważ ona zaczęła łączyć w sobie dwie linie: prawą i lewą, właściwość miłosierdzia (obdarzania) i właściwość sądu (otrzymywania). Z tych dwóch linii tworzy się trzecia siła, która łączy je ze sobą w prawidłowy sposób. Ta trzecia siła nazywa się „Jakub”.
Kształcenie średniej siły (właściwości Jakuba) w grupie kabalistycznej pochodzącej ze starożytnego Babilonu jest fundamentem całego rozwoju kabały.
Każdy ruch w rozwoju duchowym realizowany jest etapami. Aby wznieść się na następny stopień, powinniśmy wziąć lewą linię i dodać ją do prawej.
Powiedzmy, że znajduję się na jakimś poziomie. Abym mógł się wznieść na następny stopień, muszę tu dodać lewą linię, czyli przeróżne pragnienia egoistyczne, problemy, i wznieść się ponad nimi. Tylko w ten sposób mogę opanować następny stopień. Innymi słowy, płaskie linie na stopniach reprezentują właściwość dobra, a wznoszenie się z jednego stopnia na następny – są to właściwości władzy, sławy, siły, nad którymi wznoszę się.
W ten sposób buduje się drabina postępu duchowego, która nazywa się „drabiną Jakuba”, ponieważ jedynie Jakub, który zawiera w sobie zarówno siłę dobroci, jak i siłę zła, prawidłowo łączy je ze sobą i w ten sposób realizuje w sobie metodykę stopniowego wzniesienia. Można powiedzieć, że właśnie od niego zaczyna się prawidłowy, celowy rozwój duchowy.
To wyjaśnia, dlaczego w naszym świecie istnieje lewa linia. Ona pochodzi od samego Stwórcy, który nam ją daje, abyśmy się coraz bardziej wznosili ponad siebie, aż osiągniemy Jego poziom.
Dlatego też prawidłowe połączenie prawej i lewej linii – właściwości Abrahama i Izaaka – przekształca się we właściwość „Jakub”, która nazywa się także „Izrael”. Jeśli prawidłowo łączymy ze sobą obie te siły natury i wznosimy się po drabinie Jakuba, to stajemy się wtedy „Izrael” (Jaszar Kel), co oznacza „prosto do Stwórcy”. Przecież stosowanie obu sił zapewnia precyzyjne skierowanie siebie ku celowi i stałe pozycjonowanie, orientowanie się i kierowanie sobą dokładnie wzdłuż środkowej linii.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 15.10.2014
Opublikowano dnia 14 lutego 2015
Pytanie: Czy kabała pozwala stać się człowiekowi szczęśliwym? Jak to się dzieje?
Odpowiedź: Od dzieciństwa człowiek zadaje sobie pytania o sens życia, dopóki nie zaczyna się u niego hormonalny rozwój. Potem zapomina o nich. Ale jeśli po upływie czasu one ponownie pojawią się w nim, to on już szuka na nie odpowiedzi.
W naszych czasach takich ludzi jest wielu. Widzimy to po liczbie tych, którzy wpadają w depresję lub tłumią narkotykami brak odpowiedzi na dręczące ich pytania. Dziś tacy ludzie stanowią więcej niż połowę populacji świata. Statystycznie, ogromny procent mieszkańców planety zażywa tabletki na depresję.
Dlatego nadszedł czas, aby ludzie wiedzieli, że odpowiedzi na ich pytania daje nauka kabały. Przy czym są to jasne odpowiedzi, które oni sami odkrywają i postrzegają jako poznanie świata, poznanie natury. Przy tym ich odpowiedź zbiega się z pytaniem nie tylko czysto teoretycznie, lecz oni widzą, jak to działa w zmysłach, w odkrywaniu świata.
Do tego musimy doprowadzić ludzi i dać im możliwość nie tylko poznać świat, ale także zmienić go, zmienić siebie i doprowadzić siebie i świat do prawidłowego połączenia niosącego szczęście, komfort, harmonię i równowagę między człowiekiem i otaczającym go światem.
Tutaj przychodzi nam z pomocą nauka kabały, która wyjaśnia, jak zbudowana jest natura i co można zmienić w człowieku, żeby osiągnąć harmonię z nią i istnieć w naszym świecie w stanie absolutnej równowagi. Poniewaz równowaga – jest to szczęście.
Z rozmowy na temat „Nowy rok”, 25.12.2014
Opublikowano dnia 12 lutego 2015
Po założeniu swojej szkoły Abraham zaczął rozwijać kabalistyczną metodykę razem ze swoimi uczniami. W ten sposób on stworzył trzy systemy: system nauczania, system rozpowszechniania i system realizacji kabały.
W systemie rozpowszechniania uwzględniany był poziom rozwoju człowieka. Tu wszystko zależało od tego, czy są ludzie w stanie przyjąć tę duchową ideę, jak bardzo jest ona im bliska i czy spełnia ich oczekiwania. W jakim stopniu można im pokazać, że ta metodyka jest dla nich korzystna.
A później, w procesie wzrostu i rozwoju, będą oni w stanie zrozumieć również inne możliwości, które ona im daje. Dlatego też zawsze należy zwracać się do człowieka na jego poziomie i w zrozumiałym dla niego języku, przyciągając jego uwagę tym, że możemy mu pomóc w realizacji jego pragnień.
Właśnie to robił Abraham, objaśniając ludziom, że ostatecznym celem rozwoju ludzkości jest obdarzanie i miłość. I dołączali się do niego ci, którzy chociażby trochę mieli wewnętrzną tęsknotę za tym.
W rezultacie rozpoczął się następny etap rozwoju szkoły Abrahama. Ona zaczęła się nazywać grupą Abrahama, ponieważ wszyscy jej członkowie zaczęli pracować nad połączeniem między sobą, co oznaczało zjednoczenie ponad podziałem.
Gdy w Babilonie wydarzył się skok egoizmu i ludzie zechcieli zbudować wierzę aż do nieba, czyli do wyższej siły, to pobudzało to negatywną siłę.
Abraham jednak twierdził, że negatywna siła pochodzi z tej samej pozytywnej siły i musimy działać w inny sposób, wchłaniając w siebie tak zwaną lewą linię (negatywną siłę). On uważał, że powinniśmy zbadać rosnący w nas egoizm i prawidłowo pracować z nim. Dlatego też kolejny etap rozwoju grupy Abrahama został nazwany „Izaak”.
„Ofiara Izaaka” oznacza właśnie prawidłowe używanie egoizmu. Czyli związujemy swoje ego, grozimy zabiciem go oraz gotowi jesteśmy całkowicie złożyć go w ofierze, chociaż rozumiemy, że bez niego nie osiągniemy Stwórcy. Z drugiej strony możemy osiągnąć podobieństwo do Stwórcy tylko wtedy, gdy ograniczymy swoje ego, ale ograniczymy w prawidłowy sposób – co dla nas równoznaczne jest z zadawaniem sobie bólu.
Uczymy się panować nad naszym egoizmem, wiązać, krępować go, kierować nim, umieszczać pod właściwością obdarzania i miłości, nie niszcząc go, lecz grożąc, że gotowi jesteśmy rozstać się ze swoim „ja” (ponieważ egoizm to nasze „ja”). Proces ten jest częścią naszego rozwoju i gdy wykonujemy go, to pojawia się u nas możliwość realizacji prawidłowej, owocnej i celowej pracy ze swoim ego. Na tym polega istota opowieści o ofierze Izaaka.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 15.10.2014
Opublikowano dnia 8 lutego 2015
Początek patrz w poście „Świat, w którym nie ma miejsca”
Cała materia – nieożywiona, roślinna, zwierzęca natura, ludzie – jest to pragnie rozkoszować się.Świadomie lub nieświadomie, ale wszyscy pragną tylko jednego – żeby było im dobrze w każdym momencie. Jest to jedyne, naturalne dążenie każdego.
Pytanie: Teraz dążę do tego, aby było mi dobrze. Jak są z tym związane litery?
Odpowiedź: Litery schodzą w twój materiał, pragnienie otrzymywania, i odpieczętowują na nim swój odcisk. Litery przychodzą do nas w każdej chwili. Podobnie jak klawisze maszyny do pisania, one cały czas „stukają” na twój materiał, pragnienia rozkoszować się, i ty ciągle otrzymujesz od tego wszelkiego rodzaju wrażenia, pragnienia, myśli. I tak wszyscy.
Pytanie: Ale jak litera „stuka” na mnie? Gdzie?
Odpowiedź: Teraz znajdujemy się w studiu telewizyjnym, wokół nas pracuje zespół ludzi, a za ścianą przechodzą inne wydarzenia. Litery odpieczętowują wszystko to w materiale – nieożywionym, roślinnym, zwierzęcym i ludzkim, aby wszystko istniało i rozwijało się w określonym kierunku.
Wszyscy my jesteśmy uruchamiani za pomocą tego, że ktoś z góry naciska na klawisze swojej maszyny do pisania, drukując tekst, i zgodnie z tym tekstem my działamy. To jest jak kod w programie komputera.
Pytanie: Czy ten kod doprowadza mnie do działania?
Odpowiedź: Tak. On określa to, co zechcesz, co pomyślisz, co zdecydujesz, co zrobisz i co będzie. Wszystko odbywa się wewnątrz tego kodu. Wszystko! Dlatego wszyscy chcą znać litery, tylko nie wiedzą, co to takiego.
Ciąg dalszy nastąpi …
Z rozmowy o nowym życiu, 21.12.2014
Opublikowano dnia 8 lutego 2015
Pytanie: Jaki wpływ mają gwiazdy na osobisty los człowieka?
Odpowiedź: Taki związek istnieje. Ale to nie same gwiazdy mają wpływ na człowieka, zwierzęta czy rośliny, lecz zgodnie ze zmianą w ich położeniu możemy zrozumieć, jakie odpowiednie zmiany występują na roślinnym i zwierzęcym poziomie.
Nie oznacza to, że jedno wpływa na drugie. Ale po zauważonych przez nas zmianach, które nastąpiły na niebie, na nieżywym poziomie, wnioskujemy, że powinny nastąpić również w nas zmiany.
A przyczyna tych zmian nie leży w samych gwiazdach, nie na nieżywym poziomie – ona może pozostać dla nas całkowicie ukryta. Ale wywiera ona wpływ i na gwiazdy, i na rośliny, i na człowieka. My nie widzimy prawdziwej przyczyny i dlatego nie mamy innego wyboru, jak tylko związać swój los z gwiazdami.
W taki sposób ludzkość uczyła się na przestrzeni całej swojej historii, na swoim doświadczeniu, zauważając, że niektóre rośliny śledzą za księżycem, inne – za słońcem, jedne odkrywają się w dzień, a inne w nocy. Stąd narodziła się astrologia.
Astrologia opiera się na doświadczeniach człowieka, który na przestrzeni tysięcy lat obserwował naturalne zjawiska na niebie i na ziemi i postrzegał, jak jedno zależy od drugiego, jak wszystko jest powiązane. Tak były zbudowane całe tablice, piramidy w Ameryce i Egipcie. Ale to wszystko wskazuje tylko na wzajemną zależność wszystkich sił natury, odkrytych przez człowieka.
Nawet ludzie, którzy żyli dziesięć tysięcy lat temu, już odkryli, że nasz świat jest globalny i wszystko w nim jest ze sobą powiązane: cechy człowieka, rośliny wokół niego, zwierzęta, przyroda, pogoda. Wszystko jest powiązane w jedną całość i w każdym szczególe są cechy wszystkich pozostałych szczegołów – tak bardzo integralny jest ten system.
Pytanie: Jak to się stało, że w starożytnych kulturach był już znany ten związek, jednak od tamtego czasu on już się więcej nie rozwijał i nawet zanikł? Odnosi się wrażenie, że starożytni ludzie byli bardziej rozwinięci od nas?
Odpowiedź: Starożytni ludzie byli bardziej rozwinięci niż my i bliżej natury. Oni nie bali się natury, oni żyli w niej i dlatego rozumieli ją i czuli. Oni lepiej rozumieli naturę, dlatego że odnosili do niej wszystko, co się z nimi działo, wiążąc z nią całe swoje życie: życie rodziny i dzieci, charakter człowieka, wszystko to, co dzieje się w rodzinie i społeczności, pogodę, zachowanie zwierząt, stanu pola dającego plony.
Dla nich to wszystko było jednym światem i z tego punktu widzenia byli znacznie bardziej rozwinięci niż współczesny człowiek. W rezultacie rozwoju technologii oderwaliśmy się od natury i dlatego przestaliśmy szanować ją i czuć jak swój dom. Ale będziemy musieli wkrótce do tego wrócić.
Z rozmów nowego życia, 01.01.2015
Opublikowano dnia 8 lutego 2015
Początek patrz w poście „Świat, w którym nie ma miejsca“
Pytanie: Mówi się, że w literach Tory są specjalne siły. Jedną z sił, które wiążą się z literami – jest uzdrawiającą siłą. Jak ta siła uzdrawia?
Jak zrozumiałem, wszystkie te litery razem tworzą linie kodu, który mną zarządza (i każdym człowiekiem) w każdym momencie i określa wszystko, co się ze mną dzieje, ale w tym kodzie znajdują się luki. Jeśli będę na tyle rozwinięty i mądry, to czy będę mógł pisać sam w tych lukach i wtedy zmienić przebieg procesu?
Odpowiedź: Powiedziano o Torze: „Uzdrowi dowolne ciało.” Te litery same w sobie są to siły. Ale nie chodzi tu o litery, które piszesz na papierze. Z każdą literą, którą postrzegasz, zmieniasz się. Powinieneś zmienić się zgodnie z każdą literą, aby pozwolić im odpieczętować się w tobie.
Cały nasz problem jest w tym, że znajdujemy się w egoistycznym stanie, ciągle chcąc otrzymywać dla siebie. A to jest odwrotne do materiału, na którym może odpieczętować się Tora. Ona może odpieczetować się tylko na materiale, który jest całkowicie oddający, kochający, obdarzający – przeciwstawny naszemu ego.
Każda litera – jest to symbol, forma albo sposób tego, jak obdarzam innych dobrem. I forma liter i ich kombinacja między sobą mówią o tym, że bierzemy materiał – pragnienie rozkoszować się i robimy z niego pragnienie obdarzania, pracujemy z pragnieniem rozkoszować się w formie pragnienia obdarzania. I wtedy z pragnienia rozkoszowania się formują się litery.
Powiedzmy, że miałeś bezkształtną masę pragnienia rozkoszować się, jak górę piasku, i teraz, dodając do tego piasku wodę i cement, zrobiłeś z tej góry stały materiał. I z niego już możesz zrobić formę liter.
Ale co symbolizuje każda litera? – To, że twoje pragnienie, które było wcześniej egoistyczne, teraz w takiej formie chce oddawać innym, przynieść im coś, pomóc w jakiś sposób, coś zorganizować. A także chce oddawać Stwórcy, temu ogólnemu programowi, żeby został on zrealizowany i wszystkim było dobrze. Wykonujesz to ze swojego naturalnego materiału.
Ciąg dalszy nastąpi …
Z rozmowy o nowym życiu, 21.12.2014
Opublikowano dnia 6 lutego 2015
W procesie rozwoju ludzkości każdy nowy stan początkowo postrzegany jest jako dobry i pożądany. My z radością wstępujemy w niego. Ale potem stopniowo zaczynają się odkrywać istniejące w nim braki i on przestaje nas zadawalać.
Z biegiem czasu jest on coraz gorszy i gorszy, aż nie zakończy się rewolucją, walką o to, aby przejść na następny stopień.
W takim przejściowym okresie znajdujemy się teraz. Musimy koniecznie dokonać rewizję całego swojego poprzedniego rozwoju na nieożywionym, roślinnym i zwierzęcym poziomie, poddać go krytycznej analizie i ogólnej kontroli, aby zrozumieć, że cały ten rozwój nie wyszedł nam na korzyść.
Była to po prostu ewolucja naszego egoizmu, zmuszająca nas do ciągłego doskonalenia swojego materialnego życia i budowy systemów, które są w stanie napełnić go coraz bardziej i bardziej. Ale nigdy nie odczuwaliśmy w tym szczęścia, bo w końcu egoizm zawsze pochłaniał wszystkie owoce naszych wysiłków, ponownie zostawiając nas z niczym, z jeszcze większym poczuciem wewnętrznej pustki.
Otrzymujący sto, już nie jest zadowolony z tego i chce dwieście, otrzymujący dwieście – chce czterysta itd. I to jest naturalna nasza istota, że nigdy nie będziemy mogli nasycić swojego egoistycznego apetytu. Kończy się wszystko tym, że człowiek umiera, nie zapewniając sobie nawet połowy swoich pragnień. On nigdy nie otrzymuje pożądanego, nawet na koniec swojego życia.
Ludzkość musi ujawnić nicość swojego egoistycznego rozwoju. Przede wszystkim, musimy wyjaśnić, że ten rozwój był konieczny i teraz mamy możliwość wydostać się z materialnej płaszczyzny i rozwijać się w zupełnie innym kierunku rzeczywistości – w górę, w nowym wymiarze, w matryce, nie należącą do tego świata.
Aby to zrobić, musimy zmienić swoją tendencję. Zamiast ciągłego pochłaniania, charakterystycznego dla całej naszej egoistycznej natury, począwszy od komórek i atomów, dążących do wchłonięcia w siebie więcej korzyści należy przejść do przeciwnego stanu, żeby poczuć cały wszechświat dotyczący mnie.
Powinienem poczuć, że wszyscy inni – są częścią mnie samego. W taki sposób poczuję, że cały świat – jest to jeden integralny system. W naszych czasach świat zaczął poruszac się w kierunku takiej formy, ale w negatywnym sensie, pokazując nam naszą niezdolność istnienia w integralnym systemie.
Widzimy, że nie udaje się nam osiągnąć sukcesu ani w gospodarce, ani w wychowaniu dzieci, ani w żadnej innej dziedzinie życia, ponieważ jesteśmy przeciwstawni temu integralnemu systemowi ikażdy tylko ciągnie w swoją stronę.
Natura stawia nas przed nową rzeczywistością. W tym jest ukryta przyczyna obecnego kryzysu ludzkiego społeczeństwa.
My zostajemy w swojej pierwotnej egoistycznej naturze, ale przed nami zaczyna odkrywać się ogólny integralny system, w którym każdy jest połączony ze wszystkimi. Ten system nie może pracować w takich warunkach, gdzie każdy tylko zagarnia dla siebie. Przeciwnie, aby ten system mógł istnieć, a my moglibyśmy w nim istnieć, musimy czuć go całego jako część samego siebie.
Dlatego dzisiaj niezbędna jest nam nauka kabały, która odkryje nam ten wyższy system, siłę obdarzania, wyjaśni jej istotę i jak z nią pracować. Chcemy tego czy nie, ale pociąg ewolucji pędzi naprzód, wioząc nas na nowy etap naszego rozwoju. Znajdujemy się w zupełnie nowym stanie i nagle odkrywamy, że wszystkie poprzednie metody już nie działają.
Wszystkie kapitalistyczne prawa, według których każdy ciągnął do siebie i wszystkim było dobrze, już nie działają. Myśleliśmy, że możemy żyć tak wiecznie, ale więcej to już nie będzie funkcjonować, ponieważ w naszym świecie zaczęła działać siła obdarzania, emanacji. I jeśli nie uzbroimy się w nią, jeśli nie uda się nam zrozumieć jej i poczuć, przyswoić i zacząć pracować z nią, to z każdą chwilą będziemy coraz bardziej tracić kontrolę nad tym, co się dzieje i odnosić coraz więcej niepowodzeń w swoim życiu.
Dlatego musimy uczyć się nauki kabały, wyjaśniającej nam całą rzeczywistość, „która już się odkryła i odkryje się jeszcze w przyszłości, na wszystkie sposoby, do końca wszystkich pokoleń“, jak pisze Baal HaSulam.
Istnieje nauka, metodyka, z pomocą której możemy poruszać się naprzód na podstawie swoich rzeczywistych doświadczeń i odczuć. Jak powiedziano: „Sędzia dysponuje tylko faktami, które są przed jego oczami”, a „jeszcze nie osiągnięte zjawisko nie można opisać w żaden sposób“.
W naszych rękach mamy realne narzędzia dla odkrycia rzeczywistości. Nigdy jeszcze nie posiadaliśmy takiej możliwości, aby naprawdę być w stanie zobaczyć swoją przyszłą perspektywę. Nasze dzisiejsze życie zbudowane jest tak, że nikt nie jest w stanie wiedzieć, co przyniesie mu następna chwila. A nauka kabały daje nam możliwość nie tylko dowiedzieć się o tym, ale również zarządzać swoim losem. Dzisiejsza rzeczywistość zobowiązuje nas do tego.
Z lekcji do artykułu „Nauka kabały i jej istota”, 12.12.2014
Opublikowano dnia 6 lutego 2015
Dobry anioł
Pytanie: Czy mogę „zorganizować” sobie „dobrego anioła”, który będzie mnie chronić?
Odpowiedź: Tak, jeśli zaczniesz się zmieniać, przenikać życzliwą postawą wobec innych. W tym przypadku wpłyniesz na „dobre anioły”, które będą wokół ciebie i staną się dla ciebie ochroną.
Pytanie: Czy mogę kontaktować się z tymi „aniołami”?
Odpowiedź: To sątwoje własne siły. Możesz odkryć je w sobie w miejsce wrodzonej negatywności w stosunku do innych.
Każdy z nas pochodzi z rozbitego naczynia, z rozbicia, z „grzechu Drzewa poznania“. Dlatego w każdym jest 613 zepsutych pragnień, skierowanych tylko na własną korzyść. I człowiek musi w miarę możliwości przekształcić te pragnienia, żeby stały się dobre, jak to możliwe.
Na razie nie możemy jednak rozpoznać, wymienić ich, odnaleźć każde podstawowe egoistyczne pragnienie osobno. Jednak z pomocą nauki kabały, możemy nauczyć się dobrego, przyjaznego odnoszenia się do ludzi.
Jak dostać się do raju
W ten sposób mogę zmienić rzeczywistość. Innymi słowy, odkrywami zaczynam czuć, w jakim przepięknym świecie żyję – naprawdę w raju. Wcale nie musimy umrzeć, aby się tam dostać. To w ogóle nie odnosi się do życia lub śmierci mojego ciała. Aby dostać się do rajskiego ogrodu, trzeba stworzyć go dla siebie – i to może każdy.
Wszystkie swoje złe egoistyczne siły zmieniam w oddawanie – aby przynajmniej nie szkodzić bliźnim. Na razie jeszcze nie obdarzam ich miłością – ale „pozytywna neutralność” już pozwala mi wznieść się na poziom rajskiego ogrodu, który w kabale nazywa się poziomem Biny „pragnieniem miłosierdzia” (hafec hesed): co oznacza, żenie potrzebuje niczego od kogokolwieki nie chcę nikomu przynosić szkody.
W taki sposób przekształcam swoje złe „anioły” w dobre. Ponieważ jestem pełen pragnień i myśli, które nieustannie pojawiają się i zmieniają. A ja muszę cały czas podtrzymywać w sobie główne dążenie – przekształcać je ze złych w dobre. Przy tym skala dobra i zła jest mierzona moim stosunkiem do innych.
Żeby przekształcić swoje złe „anioły” w dobre, tj przeorientować swoje egoistyczne intencje na dobro dla innych, muszę przyciągnąć do działania wyższą siłę, pracującw specjalnej grupie kabalistów, która współdziała ze światłem. Bo to właśnie ono zmienia nasz zły początek z negatywu w pozytyw.
Duchowa zapora
Pytanie: Czy można zarządzać ogólnym systemem sił – „siecią aniołów”?
Odpowiedź: Są tacy ludzie, przy kontakcie z którymi wpadasz pod ich wpływ i doświadczasz wywołane przez nich reakcje. Są one w stanie przestraszyć cię lub okazać wpływw określony sposób.
Ostatecznie tak działają siły ogólnego systemu, w którym jesteśmy ze sobą połączeni i „zwarci” w jedną całość. Właśnie to pozwala człowiekowi wpływać na innych.
Podobnie nauczyciel w szkole podstawowej wpływa na uczniów, wywołując w nich różne emocje, wzbudzając w nich niepokój lub uspakajając. To zależy od różnicy poziomów, tworzącej dla jednych psychologiczne przewagi nad innymi. W końcu mówimy o materialistycznej psychologii, kontynuacją której jest nauka kabały.
Pytanie: To znaczy, że mam czego się bać? Czy ktoś jest w stanie wpływać na te węzły wspólnego systemu, które są ze mną bezpośrednio związane?
Odpowiedź: Oczywiście, są w systemie ludzie, którzy z natury dysponują wielkimi siłami. Szczególnie rzucają się w oczy negatywne przykłady, takie jak Hitler czy Stalin. Ponadto, niektórzy są naprawdę w stanie przewidzieć przyszłość. Przez takich ludzi wyższa siła, siła światła napędza ogólny historyczny proces rozwoju. Oni nie działają sami. Co więcej, czasami nawet czują, jak są napędzani, bez wolności swojego wyboru.
Z drugiej strony, przeciw wszystkiemu złemu mogę się zabezpieczyć, jeśli uruchomię w sobie dobrą siłę. W taki sposób kształtuję wokół „ochronną powłoczkę.” Na ile niosę dobro innym, na tyle jestem chroniony. Ile by nie było wokół „trucizny”, nienawiści, „brudu” – one mnie niedosięgną. Ponieważ wzniosłem się na poziom „hafec hesed“ i nikomu nie życzę zła – aby tylko obdarzać innych . To jest właśnie moja „ściana ochronna”.
Z rozmów o nowym życiu, 18.01.2015
Opublikowano dnia 5 lutego 2015
W duchowym świecie nie ma linii, nie ma formy, nie ma ciał, nie ma nic. Duchowy świat - jest to świat dwóch sił: siły otrzymywania i siły obdarzania, i oprócz nich nic nie istnieje. W duchowym świecie nie ma odległości, on nie wymaga objętości, w przeciwieństwie do naszego świata, naszego wszechświata.
Wszakże do tego, jak w wyniku Wielkiego wybuchu uformował się nasz wszechświat, te dwie siły powinny były stworzyć przestrzeń, w którą następnie przedarła się iskra wyższej energii i zaczęło pojawiać się stworzenie – siły, planety, galaktyki.
Dlatego materialny świat wymaga przestrzeni, miejsca. Nie możemy sobie wyobrazić, co to znaczy poza przestrzenią, w której żyjemy. Ponadto nasza przestrzeń – jest trójwymiarowa i bez tych trzech osi nie jesteśmy w stanie się orientować.
Naszym problemem jest, że znajdujemy się w bardzo jasnym, zrozumiałym świecie, w którym wszystko jest wyraźnie określone, dla wszystkiego jest swoje miejsce i wiemy, że zajmuje on jakąś objętość.
W duchowym świecie tego nie ma. Duchowy świat – jest to świat sił, świat właściwości – otrzymywania i obdarzania, i tylko te dwie siły w nim działają.
Pytanie: Ale gdzie jest ten duchowy świat?
Odpowiedź: Nie ma takiego pytania „gdzie on jest?”. Ponieważ żeby odpowiedzieć, gdzie, należy wskazać na miejsce, a jego nie ma.
Ciąg dalszy nastąpi …
Z rozmowy o nowym życiu, 21.12.2014
Opublikowano dnia 2 lutego 2015
Księga Zohar. Rozdział „Truma” p.432: … Wszyscy ludzie na świecie wiedzą, że umrą i zamienią się w proch, dlatego wielu z nich dokonuje powrotu do swojego Gospodarza z powodu tego strachu i boi się przed nim grzeszyć.
Pytanie: Co to znaczy „umrzeć”?
Odpowiedź: „Umrzeć” czy „żyć” – wszystko to mówi o pragnieniu. Według Zoharu „żywy” - oznacza „oddający”, a „martwy” – „otrzymujący”.
W duchowym nie ma życia i śmierci. To w naszym świecie mówimy o życiu i śmierci, ponieważ odczuwamy tylko jedną formę istnienia i widzimy, że ta forma jak gdyby znika przed nami. Myślimy, że życiem nazywa się ciało, kiedy ono oddycha, a śmiercią – kiedy przestaje oddychać.
Ale dla człowieka, który zaczyna odczuwać duchowe, taka różnica wydaje się być bardzo dziwna: jak jest to możliwe, że na tej podstawie możemy zdefiniować różnicę między istniejącym i nieistniejącym, żywym i martwym? Przecież on przechodzi w postrzeganie innej formy istnienia i dla niego znikają ziemskie pojęcia życia i śmierci.
Jeśli człowiek przechodzi do ważniejszych percepcji i dla niego oddawanie uważane jest za życie, a otrzymywanie – za śmierć, to on podnosi się z poziomu zwierzęcego na poziom człowieka i wtedy życiem nazywa przebywanie na ludzkim poziomie, a śmiercią – na zwierzęcym i nie wiąże życia i śmierci z istnieniem zwierzęcego ciała.
Wtedy to zwierzęce ciało jakby znika z jego odczucia, traci swoją wartość w celu określenia jego stanu, życia i śmierci. Nawet jeśli ciało umiera, człowiek znajduje się już na innym poziomie pragnienia, w odczuciu życia i śmierci w odniesieniu do duchowego i z nim jest zlany.
Dlatego ten świat już nie tworzy dla niego przerw w procesie rozwoju duszy.
Z lekcji do księgi Zohar, 07.08.2011
Opublikowano dnia 29 stycznia 2015
Starożytny Babilon był kolebką różnych nurtów i praktyk duchowych. Jeśli przed czasem Abrahama Babilończycy żyli spokojnie, w miłości i przyjaźni ze sobą, jak nauczali ich zwolennicy Noego, to po gwałtownym skoku egoizmu zaczęli oddalać się od siebie i podzielili się na wiele grup.
Każda grupa, w zależności od jej wewnętrznej chęci, zaczęła czcić różne bóstwa (właściwości, siły). To nie było czczenie dokładnie kamieni lub drzew, ale sił natury. W ten sposób powstało wielobóstwo, biała i czarna magia, astrologia i inne praktyki, które istnieją do dziś.
Dlatego Abraham przeżył prawdziwą tragedię, gdy zrozumiał, że musi zdystansować się od wszystkich i stworzyć zupełnie nową szkołę.
Różnica między jego szkołą a innymi nurtami była ogromna, ponieważ jego metodyka opierała się na wykorzystaniu negatywnej siły natury dla wznoszenia pozytywnej siły. Natomiast nauka wszystkich innych szkół opierała się na tym, że trzeba złagodzić negatywne siły natury i żyć z nimi w zgodzie.
Abraham uważał, że nie ma nic negatywnego na świecie i jeśli coś wydaje się być negatywne, to tylko dlatego, że nieprawidłowo tego używamy. Jak tylko zaczniemy prawidłowo wykorzystywaćnegatywne siły, wznosząc się nad nimi za pomocą pozytywnych sił, to natychmiast zaczniemy wznosić się. Dlatego też negatywne siły naprawdę są nam potrzebne, ponieważ wszystkie one pochodzą od Stwórcy – dobrego i czyniącego dobro, tylko nieprawidłowo je stosujemy.
System duchowy zobowiązuje człowieka do pracy nad sobą, by móc prawidłowo pozycjonować swoje negatywne i pozytywne cechy.
Dlatego Abraham, propagując swoją metodykę, przeżył okresy bardzo poważnych starć ze swoimi rodakami. W konsekwencji musiał opuścić Babilon i całkowicie oderwać się sercem i umysłem od wszystkiego, co było na poprzednim etapie, tzn. całkowicie wyrzec się pogaństwa i wszelkiego rodzaju praktyk duchowych, ponieważ wiedział, że istnieją tylko
· człowiek,
· społeczeństwo, w którym człowiek chce upodobnić się do Stwórcy,
· sam Stwórca.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 15.10.2014
Opublikowano dnia 16 stycznia 2015
Opinia: Planeta weszła w okres „odkrycia prawdy i oświecenia ludzkości.” Jest to – okres Plutona. Zaczął się on w 2014 roku i zakończy się w 2016 roku. Pluton symbolizuje śmierć i odrodzenie, przewrót w masowej świadomości.
Z nim będzie związane odkrycie niewyczerpanych źródeł energii, nadprzewodnictwa, globalnego połączenia. Wszystko to radykalnie zmieni życie ludzkości i porządek świata. Ludzkość stoi u progu epoki, którą można nazwać Apokalipsą, kiedy przychodzi upadek poprzedniego porządku świata i narodziny zupełnie nowego. Słowo „Apokalipsa” można przetłumaczyć jako „odkrycie prawdy.”
Czeka na nas okres oświecenia ludzkości, kiedy z oczu setek milionów ludzi spadnie zasłona. Z pewnością, takiemu przewrotowi w świadomości będą towarzyszyć przełomowe polityczne i gospodarcze rozwiązania, realizacja genialnych i olśniewających pomysłów, powstanie charyzmatycznych osobowości.
Mój komentarz: Planeta wstąpiła w okres „odkrycia prawdy i oświecenia ludzkości” – z tym całkowicie zgadza się nauka kabały. Tylko nie drogą wielkich odkryć w dziedzinie nauki i technologii, a w duchowej zmianie człowieka.
Opublikowano dnia 18 stycznia 2015
Badania: Proces ewolucyjny doprowadził do tego, że ludzie orientują się bardziej na opinii innych, niż na własnych instynktach. Tworzy to tak zwany „stadny instynkt” i obniża wrażliwość na zmiany w środowisku. Stadny instynkt może zmusić człowieka do przyjęcia niewłaściwych decyzji.
Okazuje się, że bardzo łatwo jest wpaść pod wpływ innych. Stadny instynkt prowadzi do tego, że ludzie kopiują działania innych i nie podejmują własnych wyborów. W wielu sytuacjach jest to korzystne. Jednocześnie, jeśli osobiste przekonania są sprzeczne z opinią innych, powstaje problem.
Mój komentarz: Człowiek w ogóle nie ma nigdy i w niczym swojego osobistego zdania, a wszystko, co się w nim uformowało, jest produktem otaczającego go środowiska. Jeśli on pragnie mieć swoje zdanie – jest to możliwe, gdy otrzyma je przy odkryciu Stwórcy. Sam człowiek ma tylko pragnienie odnalezienia własnej opinii. Dlatego też nie ma ani jednego człowieka, oprócz kabalisty, który posiada swoje zdanie.
Opublikowano dnia 29 stycznia 2015
Imię Abraham (Avraham, av-am) oznacza „ojciec narodu”. Abraham był faktycznie duchowym ojcem całej ludzkości, bo był nie tylko założycielem – protoplastą wielu narodów, ale także twórcą duchowej metodyki naprawy świata.
Centralnym punktem jego metodyki jest wskazanie Stwórcy jako jedynej siły natury, która kieruje całym wszechświatem, i że „Nie ma nikogo oprócz Niego”.
Stwórca był przez niego określony jako „dobry i czyniący dobro”. Zgodnie z jego nauką zadaniem ludzkości jest poznanie i zlanie się ze Stwórcą zgodnie z zasadą: „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”.
Tę wiedzę on przekazał swoim uczniom-Babilończykom, którzy dołączyli się do niego. Ich wspólnota została nazwana „Domem Abrahama” („Beit Abraham”), co oznacza „jego uczniowie, jego rodzina”.
Później Abraham wyprowadził grupę swoich uczniów z Babilonu, czyli oderwał się od wszystkich innych teorii. On odkrył Stwórcę i stworzył własną metodykę, którą opisał w „Księdze Stworzenia” („Sefer Jecira”), która w dużej mierze uzupełniła pracę Adama pt. „Tajny anioł” („Raziel ha-Malach”)
Abraham stworzył fundamenty systemu poznania Stwórcy, osiągnięcia Jego poziomu i zlania się z Nim. A wszyscy następni kabaliści tylko rozwijali dalej jego teorię, dodając do niej swoje doświadczenia, ponieważ w każdym pokoleniu egoizm wciąż wzrastał i to pozwalało rozwijać metodykę Abrahama na każdym kolejnym etapie zgodnie z warunkami tego czasu.
A zatem, nie można powiedzieć, że mamy dziś coś nowego. Wszystko zostało ujawnione przez kabalistów, zaczynając od Adama, aż do naszych czasów. Ale od Abrahama zaczyna się już utorowana droga, chociaż każdy etap tej drogi ma swoje duchowe narodziny, które nazywają się synami Abrahama, jego zwolennikami.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 15.10.2014
Opublikowano dnia 22 stycznia 2015
Wiadomość Times: Po ostatnich tragicznych wydarzeniach we Francji sprzedaż leków przeciwdepresyjnych i nasennych wzrosła o 18,2%. Kupujący unikają sprzedaży sezonowej ze strachu przed napadami i dlatego, że są przygnębieni, żeby kupować sobie nowe ubrania.
Jedynie 49% Francuzów zrobiło zakupy w sklepach w pierwszym tygodniuwyprzedaży, która rozpoczęła się 07 stycznia – dokładnie w tym dniu w Paryżu została zastrzelona redakcja satyrycznego magazynu Charlie Hebdo.
Specjaliści nazywają bieżącą sytuację bez precedensu nie tylko dla Francji, ale także dla całego świata. We Francji w te dni zwiększył się także popyt na konsultacje u psychoterapeutów.
Mój komentarz: Niestety, to dopiero początek. Ponieważ aby „oprzytomnić” Europę, by działała zgodnie z planem stworzenia, doszła do zrozumienia konieczności właściwego zjednoczenia, będzie potrzebne jeszcze nie jedno takie wydarzenie oraz bardziej „poważny nacisk” na francuskich Żydów.
Mogę jedynie wezwać wszystkich, kto rozumie sens tego, co się dzieje, aby próbowali przekazać to do wszystkich ich znajomych. W ten sposób będzie można czynnie zmniejszyć cierpienia!
Opublikowano dnia 29 stycznia 2015
Niełatwo było Abrahamowi rozpowszechniać swoje poglądy, ponieważ większość Babilończyków było przeciwnych jego metodyki.
On uważał, że wszystko pochodzi od jednej siły, pomimo faktu, że ona następnie dzieli się na mnóstwo przeciwstawnych sił, pozbawionych swobody działania.
Babilończycy natomiast twierdzili, że istnieje kilka kierujących sił, które są ze sobą w różnego rodzaju relacjach. Na tej podstawie pojawiły się różne mity na temat bogów, którzy walczą zesobą, strącają, obalają i pożerają się, rodzą potomków…, itp.
Abraham odrzucał wszystkie te domysły, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że nie będzie mógł prowadzić za sobą całego Babilonu, i w tym był dramat jego sytuacji. Przecież według jego metodyki, tylko wtedy będzie można osiągnąć cel stworzenia, kiedy każdy człowiek na świecie uświadomi sobie fakt, że istnieje tylko jedna droga do osiągnięcia jednego wspólnego obrazu, który stworzymy między nami, gdy połączymy się w jedną całość. Najważniejsze – to wewnętrzne zjednoczenie nas pomimo różnorodności naszych ciał fizycznych.
Musimy dbać o nasze ciało fizyczne, zaopatrzyć je w to, co niezbędne, i utrzymywać jego istnienie, aby, wznosząc się nad nim, zrealizować nasze zjednoczenie i dążyć do celu. To właśnie nazywa się rozwojem człowieka w nas. Przy czym „człowiek” – to nasz łączny obraz.
Łącząc się ze sobą wewnętrznie, otrzymamy tylko jeden wspólny obraz, który nazywamy „Adam” (podobny do Stwórcy) – tak samo, jak nazywał się pierwszy badacz świata duchowego.
Abraham przeszedł niełatwą drogę, zanim odkrył metodykę duchowego połączenia. Jego pierwszym nauczycielem był jego ojciec Terach, który uczył go według systemu Noego. Terach uważał, że wielobóstwo jest uzasadnione i Abraham starał się przejąć jego poglądy, dopóki nie zbuntował się przeciwko swojemu nauczycielowi. To był dramatyczny punkt przełomu, niezgody z nauczycielem, kiedy uczeń przerasta go, wznosząc się o stopień wyżej.
Ale z drugiej strony Terach, starając się narzucać Abrahamowi swoją naukę, pokazał mu wszystkie wady i zło wielobóstwa, po czym Abrahamowi udało się znaleźć właściwą drogę.
On pojął, że świat kierowany jest tylko przez jedną siłę dobroci i miłości. Jednak ona łączy w sobie także siłę zła tylko po to, abyśmy z jej pomocą mogli wznieść się ponad zło.
Dzięki temu odkryciu Abraham stał się wielkim reorganizatorem – rewolucjonistą, który gwałtownie zmienił bieg historii i wskazał właściwą drogę dla całej ludzkości.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 15.10.2014
Opublikowano dnia 22 stycznia 2015
Opinia: Środki masowego przekazu prezentują marihuanę jako panaceum na wszystkie zdrowotne, gospodarcze i społeczne problemy. W tej chwili marihuana jest dozwolona w dwudziestu trzech stanach w Ameryce.
Nawet medyczne zastosowanie marihuany zwiększa jej dostępność dla nieletnich. 74% nastolatków zakupiło marihuane u pacjentów, zażywających leczniczą marihuanę.
Obywatele amerykańscy uważają marihuanę jako mniej szkodliwą niż tytoń. Jest to mit z potencjalnie poważnymi konsekwencjami.
Marihuana niesie niszczycielski cios narodowemu zdrowiu Ameryki, tak w medycznym, jak i ekonomicznym planie, w różny sposób wpływając na profesjonalną produktywność, akademicki postęp w nauce, zachowanie i somatyczne zdrowie, bezpieczeństwo transportu, edukację dzieci i funkcjonowanie rodziny.
Mój komentarz: Ale innego środka, aby uspokoić masy bezrobotnych, niezadowolonych, rozdrażnionych – nie ma! Podnieść ich poziom ogólnej edukacji USA nie jest w stanie. Najważniejsze – aby uciszyć ich, co właśnie realizuje się przez ten „nieszkodliwy” narkotyk.
Przy czym to wszystko dzieje się pod hasłem walki o zdrowie narodu w zaniechaniu palenia! Więc nie ma podstawy, aby winić państwo w szkodnictwie!
Opublikowano dnia 29 stycznia 2015
Abraham, który był kapłanem w Babilonie i jednym ze zwolenników Noego, pierwszy zrozumiał, że wszystko, co dzieje się z ludem, dzieje się w jakimś celu.
Trudno uwierzyć, że od dobrej wyższej siły zarządzającej mogą wypływać negatywne skutki, które są w stanie zburzyć idealne społeczeństwo.
Jeśli między ludźmi żyjącymi przyjaźnie ze sobą nagle wybucha nieporozumienie, odrzucenie, oddalenie od siebie, a nawet nienawiść, to nasuwa się pytanie, czy siła zarządzająca światem naprawdę jest dobra i czyniąca dobro.
Te pytania zazwyczaj powstają u kabalistów i mało martwią zwykłych ludzi.
Konflikt, który wybuchł w starożytnym Babilonie, wywołał u kapłanów i mędrców myśli o istnieniu dwóch bogów: dobrego i złego, między którymi dochodzi do konfrontacji, która odzwierciedla się w życiu w naszym świecie. „Zła siła prawdopodobnie przeważa nad dobrą. A być może istniejenawet całe mnóstwo przeróżnych bóstw” – tak oni myśleli.
W rezultacie, ludzie zaczęli wierzyć w politeizm, negując istnienie jedynej siły kierującej światem. Dla Abrahama to było bałwochwalstwem. On całkowicie nie zgadzał się z tym, ponieważ odkrył, że istnieje na świecie tylko jedna sterująca siła, a nie wiele, jak uważali Babilończycy ze swoich obserwacji tego, jak siły dobra i zła we wszystkich ich przejawach ingerują w nasz świat i niszczą wszystko.
Abraham twierdził, że wszystko pochodzi od jednej jedynej siły, tylko ona, jak na stoisku badawczym, pokazuje ludzkości naruszenie równowagi w całym systemie, tak aby ludzie zaczęli badać ten system i dojść do zrozumienia go. I my teraz powinniśmy zrozumieć go, odczuć, zbliżyć do siebie albo samym zbliżyć się do niego. Musimy połączyć się z jego właściwościami, które przejawiają się w nas jako dobre lub złe i dlatego świat wydaje się nam takim okropnym.
Istnieje tylko jeden Zarządca świata, który steruje nim za pomocą dwóch przeciwstawnych sił: dobra i zła. My natomiast musimy przejąć kontrole nad tymi siłami i połączyć je w taki sposób, aby uzyskać jedną siłę dobra dominującą nad siłą zła i żeby siła zła pomnożyła siłę dobra.
A zatem, stały przejaw siły zła w człowieku powoduje wzrost siły dobra do poziomu zwanego Stwórca. Właśnie to odkrył Abraham i zaczął propagandować swój pogląd o naturze, o misji człowieka i celu jego życia.
Jednak niewielu zgodziło się z nim – tylko kilka tysięcy mieszkańców starożytnego Babilonu. Onoddzielił ich od wszystkich pozostałych, którzy mieli inne intencje i poglądy, i zaczął ich uczyć.
W ten sposób każda grupa poszła swoją drogą.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 15.10.2014
Opublikowano dnia 22 stycznia 2015
Prawicowy radykalizm podnosi głowę
Pytanie: W Europie jest coraz bardziej popularny skrajny nacjonalizm, niosący ze sobą ksenofobię, neonazizm i sprzeciw wobec zjednoczonej Unii Europejskiej. Niedawno prawicowi politycy odnieśli wielkie zwycięstwo w wyborach do Europejskiego Parlamentu.
Po raz pierwszy poważną reprezentację otrzymał sektor, występujący przeciwko imigrantom i czasem graniczący z neonazistowską ideologią, a nawet wspierający ją.
Tylko od francuskiego „Narodowego frontu“ kierowanego przez Marine Le Pen, Parlament Europejski przyjął 24 deputowanych. Norweska partia postępu skrajnie prawicowa otrzymała ponad 16% głosów wyborczych. Partia „Prawdziwych finów ” zdobyła 19%, holenderskie skrajnie prawicowi otrzymali 10%. Te same procesy zachodzą w Austrii, na Węgrzech i innych krajach.
Analitycy i komentatorzy przypisują temu trzy główne powody:
1. Wysokie bezrobocie, pozostawiające wielu młodych ludzi bez pracy.
2. Kryzys gospodarczy ogarniający kontynent europejski.
3. Rozczarowanie poprzednią polityką, która nie spełniła oczekiwań.
Ogólnie, widzimy, jak trudna sytuacja prowadzi do wzrostu skrajnie prawicowych nastrojów. Jak dokładnie działa ten mechanizm? W jaki sposób kłopoty i trudności w różnych sferach skłaniają ludzi do myślenia o tym, że pomoże im właśnie ta część politycznego sektora?
Odpowiedź: Uważam, że europejczykom podabają się prawicowo- radykalne koncepcje. Ponieważ proponują one dbanie o siebie, a nie o imigrantów. „U nas nie ma pracy, zmniejszają się dotacje społeczne – więc dlaczego mamy przyjmować obcych? Jeśli użylibyśmy ich do wykonywania określonych prac przez pewien okres – to inna sprawa. Ale zamiast tego, większość z nich osiedliła się w kraju i nie obciąża siebie zatrudnieniem … „
W wielu europejskich miastach ten obraz już stał się zwyczajnym: w środku dnia ulice pełne są ludzi pochodzących ze środowisk imigranckich. Spędzają oni bezczynnie czas, podczas gdy rdzenni europejczycy pracują. „Więc dlaczego przyjmować ich i płacić im pieniądze?”
Ponadto, wielu jest niezadowolonych z konfliktu cywilizacji: „Są oni przeciwko naszej kulturze, przeciwko naszemu systemowi edukacji. Nie chcą uczyć się u nas, stać się tak jak my, integrując się w nasze społeczeństwo. Generalnie, odraża ich absorpcja w środowisku europejskim. Więc po co są oni potrzebni Europie…?”
Ja osobiście zadawałem sobie podobne pytania już kilkadziesiąt lat temu, kiedy Wielka Brytania po raz pierwszy otworzyła swoje granice dla imigrantów ze swoich byłych kolonii. Było to dla mnie całkowicie niezrozumiałe, z czego cieszą się europejczycy, przyjmując do siebie ludzi skrajnie dalekich od Europy w swojej mentalności. Jedna rzecz – symbol dobrej woli, a druga – drzwi otwarte na oścież do celów wąsko partyjnych w ramach walki politycznej.
Podczas gdy partie, dochodzące do władzy, martwiły się o własną renomę i uprzedzały krytykę pod swoim adresem, napływ imigrantów ciągle wzrastał. W konsekwencji miliony nowych obywateli zaludniło duże miasta, zajęli w nich całe dzielnice i wprowadzają tam swoje porządki – często zamiast policji, która woli omijać te rejony. Budują się tam meczety, obchodzą się muzułmańskie święta i panuje tam zupełnie inny duch, przywieziony z krajów pochodzenia.
W Ameryce współistnienie różnych narodów zbudowane zostało pierwotnie na innych zasadach. Stany Zjednoczone zostały utworzone dosłownie jak „tygiel”, gdzie wszyscy łączyli się ze sobą i tworzyli „amerykańską kulturę” – co prawda wokół anglosaskiego jądra. W jej podstawie leży pionierski element, podbój i zasiedlenie nowych terenów – to jest zupełnie inna sytuacja.
Europa natomiast ze swoją starożytną kulturą wpuściła do siebie ludzi, którzy się z nią całkowicie nie liczą. I dlatego istnieje ziarno prawdy w obecnych ultraprawicowych ruchach. Oni chcą chronić swoją ojczyznę, swój kraj, swoje dzieci, którym wolą dać te środki, które teraz są wydawane na imigrantów. Krótko mówiąc, jest ziarnio prawdy w ich pretensjach i one, oczywiście, będą coraz bardziej się wzmagać.
Dopóki trzymają się w ramach prawa, nie widzę, w czym można ich obwiniać. W czym nie mają racji? W tym, że nie chcą przyjmować imigrantów i płacić za nich? Czyżby mają taki obowiązek? Gdzie jest to napisane? Ktoś robi sobie na tym polityczny kapitał, a w międzyczasie, po osiągnięciu władzy, czerpie z niej osobiste korzyści. Więc dlaczego wypełniają imigrantami Norwegie, Szwecje i inne kraje, które żawsze żyły w „zamrożonym” stanie? A tymczasem Europa otworzyła drzwi i proces ten już nabrał rozpędu.
Pytanie: Czy można powiedzieć, że historia się powtarza? Przed drugą wojną światową także szalał kryzys gospodarczy i ogromne masy ludzi nie mogły znaleźć pracy. To stało się „wspaniałą” podstawą dla powstania faszyzmu.
Odpowiedź: Jeśli w obecnej Europie wszyscy pracowaliby i imigranci także dołączyliby do roboczej siły, tak żeby produkcja rosła i przyczyniła się do dobrobytu, to na „krzyki” prawicowego radykalizmu po prostu nie byłoby miejsca.
Jednak pracy jest mało, a budżety socjalne się kurczą, przy czym zmniejszają się tak, że fundusze przeciekają od rdzennych obywateli do nowych. I ludzie się z tym nie zgadzają.
Ponadto gra tutaj rolę niemożność ustalenia prawidłowych stosunków międzynarodowych. Inicjatorzy Europejskiego zjednoczenia oczekiwali z niego ekonomicznych korzyści, ale nie pomyśleli o tym, żeby oprzeć tą jedność narodów na wspólnej kulturze, wspólnej edukacji, w ogóle na wspólnej podstawie. Ponieważ Unia Europejska – to nie tylko wyraz, za nią powinno stać jakieś sprzymierzone „terytorium”, wspólna rezerwa, wspólna społeczno-kulturowa „przestrzeń“.
Ale w dzisiejszej Europie nie istnieje nic podobnego. Banki? Przemysł? One zmagają się z rolą „integratorów”, kiedy mogą zademonstrować natychmiastowe korzyści. Oczywiście, taka „jedność” jest skazana na porażkę i dostarcza tylko coraz więcej powodów dla podnoszenia się ultraprawicy.
Z rozmów o nowym życiu, 09.09.2014
Opublikowano dnia 20 stycznia 2015
Babilońska cywilizacja powstała w Mezopotamii, w bardzo dogodnej lokalizacji: na żyznych ziemiach między Tygrysem i Eufratem. Mieszkańcy Międzyrzecza byli zaangażowani w rybołówstwo, uprawiali cebulę, czosnek, grykę, jęczmień, pszenicę. Żyli skromnie, ale niebiednie, korzystając z zalet hojnej przyrody kraju.
W Babilonie po raz pierwszy pojawiły się systemy irygacyjne i akwedukty, było rozwinięte nawadnianie i zazielenienie ziemi.
Pomimo faktu, że krajem rządził król, ludzie żyli tam stosunkowo swobodnie. Oni sami zapewniali sobie byt, utrzymywali społeczeństwo, kraj, nie mieli wrogów i żyli ze sobą w przyjaźni i szczęśliwie, jak jedna rodzina.A było tak dzięki kabalistom z grupy Noego, która wniosła w to środowisko właściwość obdarzania, wzajemnego zbliżenia, dobroci.
Jednak w celu ich dalszego rozwoju był potrzebny wstrząs.
Zwykle, gdy chcemy wytłumaczyć komuś mechanizm jakiegoś systemu, aby mógł z nim pracować, na stoisku badawczym pokazujemy mu wszelkie wady, uszkodzenia, które mogą występować w tym systemie. To samo wydarzyło się w starożytnym Babilonie.
Aby wznieść grupę kabalistów, a wraz z nimi całe społeczeństwo na następny stopień rozwoju, koniecznie było wprowadzić do ich relacji wady i je zademonstrować im. Właśnie to zostało dokonane.
Powszechna siła zarządzająca natury zaczęła tworzyć różnego rodzaju bariery między ludźmi, wprowadzając konflikty, niezgody i sprzeczki, tylko po to, aby podnieść ich na następny stopień.
Ta sytuacja, która nagle przejawiła się wśród Babilończyków, zmartwiła jednego z duchowych przywódców Babilonu – Abrahama.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 15.10.2014
Opublikowano dnia 20 stycznia 2015
Od Noego do Abrahama minęło dziesięć pokoleń (liczba „dziesięć” zawsze symbolizuje pełny poziom poznania, rozwoju, wzrostu). W tym czasie uczniowie Noego opanowali jego metodykę, to znaczy udało im się zdobyć właściwość obdarzania, miłosierdzia, którą symbolizuje woda.
Woda daje życie wszystkiemu, co istnieje na świecie. Dziecko w łonie matki otoczone jest wodą. Woda jest podstawową siłą naszego świata. Prawie cała kula ziemska pokryta jest wodą. Kontynenty tylko nieznacznie występują spod wody. Jej ilość wewnątrz kuli ziemskiej i na zewnątrz jest nie do opisania! Badając inne planety, w pierwszej kolejności sprawdzamy, czy jest tam woda i tlen, który także jest składnikiem wody.
Opanowanie właściwości wody (właściwości miłosierdzia) zapewniło ludziom prawidłowe połączenie ze sobą i pokojowe współistnienie w starożytnym Babilonie. Między Babilończykami ustaliła się wspólnota zjednoczonego narodu, jednej rodziny, w której wszyscy byli bliscy sobie i rozumieli się nawzajem.
4000 lat temu po tym, jak dziesięć pokoleń, zaczynając od Noe, studiowało i realizowało w sobie właściwość miłosierdzia, powstała wspólnota starożytnego Babilonu, która była prototypem współczesnej cywilizacji.
To dzięki temu, że mieszkańcy Babilonu osiągnęli prawidłowe, dobre relacje ze sobą, co zapewniło im spokojne życie, powstała potrzeba kolejnego skoku w celu ich dalszego rozwoju. Przecież jeszcze Adam i dwadzieścia pokoleń kabalistów po nim (dziesięć pokoleń od Adama do Noe i dziesięć – po Noe do czasów Babilonu) odkryli, że ludzkość musi osiągnąć pełne podobieństwo do Stwórcy. I wtedy w Babilonie rozpoczął się kolejny etap wzrostu.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 15.10.2014
Opublikowano dnia 25 stycznia 2015
Naprzeciw odkryciu Stwórcy
Istotą kabały – jest objawienie Stwórcy w połączeniu między nami.
Jeszcze starożytni Babilończycy chcieli Go odkryć i Babilońska wieża stała się symbolem ich dążenia.
Jednak większość wtedy zamierzała osiągnąć sukces w ramach własnego egoizmu i tylko niewielu zrozumiało, że tutaj jest niezbędnym, aby wznieść się ponad samolubstwo.
Co dotyczy „objawienia Stwórcy” – to chodzi tu o wyższą siłę, która steruje całą naszą rzeczywistością i prowadzi ją do najwyższego stanu, zwanym „objawienie Stwórcy stworzeniu w tym świecie.” To jest celem nauki kabały.
Cały proces ewolucyjny, cały rozwój naszej rzeczywistości, w końcu jest przeznaczony wyłącznie dla tego, aby odkryć Stwórcę, aż do pełnego połączenia się, podobieństwa, gdy cała ludzkość, cały świat – nieożywiona, roślinna, zwierzęca i ludzka natura – połączy się razem z Nim.
Pytanie: Co dokładnie oznacza takie podobieństwo?
Odpowiedź: Oznacza to, że człowiek stopniowo dochodzi do doskonałej właściwości obdarzania, która przejawia się w miłości. I wtedy w człowieku żyje miłość do wszystkich.
Przykład dla ludzkości
O Stwórcy mówił po raz pierwszy Adam, który żył dwadzieścia pokoleń do Abrahama. Był pierwszym z ludzi, żyjących w naszym świecie, który odkrył metodykę objawienia Stwórcy i zrealizował ją.
Co dotyczy Abrahama, on wprowadził ją w życie już na dużej grupie ludzi. Według Rambama, za nim do ziemi Kanaan udało się z Babilonu dziesiątki tysięcy ludzi. Położyli oni początek żydowskiemu narodowi, ucząc się kształtować w sobie właściwość miłości, osiągając tym samym podobieństwo do jedynej siły, działającej w naturze.
Dlatego naród Izraela zwany jest „wybranym” – jest on powołany do służenia innym, tzn. doprowadzenia wszystkich ludzi do najwyższego stanu miłości.
Pytanie: Czy każdy człowiek na Ziemi jest w stanie w ten sposób upodobnić się do Stwórcy?
Odpowiedź: Ostatecznie tak. Pytanie jest kiedy, na jakich warunkach. Ale tak czy inaczej w każdym ukryta jest „iskierka”, która powinna „rozpalić się” i pociągnąć człowieka do objawienia Stwórcy.
Pytanie: Więc na czym dokładnie polega „wybranie“ żydowskiego narodu?
Odpowiedź: Na tym, że na niego został nałożony obowiązek – odkryć Stwórcę wszystkim, doprowadzić wszystkich do Stwórcy, pokazać przykład tego, jak żyć ze Stwórcą w swoim środowisku.
Nie wierzyć, a ujawnić
Pytanie: A co będzie z tymi, którzy w ogóle nie wierzą w Boga?
Odpowiedź: My mówimy o rzeczach, które nie odnoszą się ani do wierzących, ani do ateistów. Możliwe, że od dzieciństwa przyzwyczaili mnie do tego, że jest Bóg. W istocie, jest to część mojego wychowania, zakorzenione we mnie od dzieciństwa założenie, które przyjąłem za pewnik na całe życie, choć ani ja, ani moi nauczyciele nie odkryli Stwórcy w praktyce.
W rzeczywistości, „Stwórca” – to nie jest coś, co może wyobrazić sobie ludzkość w ramach religii i przekonań. Jest to właściwość emanacji, na której opiera się cały Wszechświat, wszyscy ludzie, cała materia. Obejmuje ona całą rzeczywistość, zarządza nią i rozwija ją, dopóki ona cała nie odkryje tę właściwość, dopóki nie „wchłonie” jej z zewnątrz. Wtedy właściwość obdarzania przebudzi ją od wewnątrz i wszyscy zjednoczą się z tą zewnętrzną siłą.
Dziś właściwość obdarzania ukryta jest w całej naszej rzeczywistości. Musimy podnieść zasłonę, odkryć ją. To oznacza „ujawnić Stwórcę”.
Dlatego tęsknimy do tej właściwości oddawania i miłości i nasze dążenie pomaga nam ujawnić ją w sobie, w „materii” pragnienia.
W taki sposób w Stwórcę nie należy wierzyć – Jego trzeba odkryć.
Wybrani ze względu na pragnienie
Pytanie: Kto zatem „wybrał” nas, jeśli nie Bóg w tradycyjnym pojmowaniu?
Odpowiedź: Samo nasze pragnienie, aby odkryć Stwórcę, czyni z nas „wybranych” – o ile, oczywiście, je posiadamy. To pragnienie kierowało Abrahamem, bardzo znanym i wykształconym człowiekiem, swego rodzaju publiczną postacią, która wcześniej czciła bożki. Dopóki nagle nie zadał on sobie pytania: dlaczego cierpimy, co jest naszym celem, itd.
I niektórzy poczuli, jak coś wewnątrz nich reaguje na jego przesłanie, ponieważ już i w nich zapaliło się to samo pragnienie. W taki sposób utworzyła się grupa, która później stała się „wybranym narodem”.
Pytanie: Jakie jest jego zadanie dzisiaj?
Odpowiedź: Dzisiaj wciąż mówimy o grupie ludzi, której celem jest ujawnić Stwórcę dla całej ludzkości i tym samym doprowadzić ją do poziomu doskonałości, piękna, miłości, wieczności i pokoju.
Z rozmowy o nowym życiu, 28.12.2014
Opublikowano dnia 16 stycznia 2015
Wszystko, o czym opowiada Tora, wydarzyło się na duchowym poziomie, ale jej bohaterowie naprawdę istnieli i byli kabalistami. Tora mówi tylko o wejściu człowieka w wymiar duchowy i opisuje nie zjawiska i wydarzenia z życia materialnego, ale tylko wewnętrzną drogę człowieka ku osiągnięciu Stwórcy.
A zatem Adam, a następnie Noe byli realnymi ludźmi, którzy żyli kiedyś na ziemi i w swoich szkołach kabalistycznych uczyli ludzi, którzy nazywali się ich synami lub potomkami.
Ponieważ wydarzenia opisane w Torze miały miejsce na poziomie duchowym, to niekoniecznie wszystkie one zdarzyły się również w życiu materialnym.
A zatem czy był w rzeczywistości potop światowy? Oczywiście, w ciągu wielu tysięcy lat rozwoju ludzkości wydarzały się różne klęski żywiołowe. Jednak w opowieści o potopie w Torze mowa jest o dwóch właściwościach żywiołu wodnego: o dobrej właściwości obdarzania symbolizowanej przez wodę (prawa strona, prawa linia) oraz o złej sile wody, która topi, niszczy, wywołuje tsunami itp. (lewa strona, lewa linia).
Właśnie o tym opowiada historia Noego, a nie o globalnej katastrofie w naszym świecie fizycznym.
Tora opisuje, jak człowiek zrozumiał, w jaki sposób powinien się wznieść ponad właściwość sądu – siły, znajdującej się w wodzie i za pomocą jakiego stosunku do tej siły może prawidłowo rozwijać się w niej. A zatem powinien stworzyć arkę – zamknięte prawidłowe środowisko, w którym właściwości wody staną się dla niego dobre, a nie surowe i śmiertelne.
Na tym stopniu poznania systemu zarządzania Noe dokonał wielkiego odkrycia, które wyjaśniło kolejnym pokoleniom kabalistów, jak można przekształcić najbardziej surowe, straszne, groźne siły natury w przyjazne i pomocne.
Przed Noem ludzie byli bezradni wobec natury, jak małe dzieci. A metodyka Noe daje możliwość oswojenia groźnej siły natury. Dlatego też stopień Noego był konieczny na drodze ludzkości ku poznaniu i opanowaniu całego systemu zarządzania.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 15.10.2014
Opublikowano dnia 25 stycznia 2015
Pytanie: Co powinienem zrobić, jeśli chcę zmienić swój los za pomocą nauki kabały? Czy muszępoprosić o to kabalistów, dysponujących takimi siłami?
Odpowiedź: Przede wszystkim, należy samemu uczyć się nauki kabały. Człowiek przychodzi do kabały, ponieważ chce dowiedzieć się o swoim losie.
Pytanie: Jeżeli człowiek studiuje kabałę, to czy otrzymuje siłę, aby zmienić swój los?
Odpowiedź: Oczywiście nie od razu, ale z czasem będzie on w stanie to zrobić. Po to się uczy.
Pytanie: A jeśli poproszę innego kabalisty, aby zmienił mój los, to czy jest on w stanie to zrobić?
Odpowiedź: Nie, to jest niemożliwe. Należy uczyć się samemu, jak zmienić swoje przeznaczenie. Kabalista może wpływać na swój los, ale nie na cudzy. Przecież każdy ma obowiązek swoją własną naprawą zmienić swój los.
Dlatego istniejemy na tym świecie, żeby przejść w swoim rozwoju wszystkie pośrednie etapy, abyosiągnąć pożądany stan. Przechodzimy przez ten proces rozwoju, podobnie jak dziecko w szkole, które zobowiązane jest uczyć się. Ono mimo wszystko będzie się uczyć, albo pod przymusem, nieustannie otrzymując karę, albo dojdzie do rozumu, będzie odrabiało lekcje iukończy szkołę z wyróżnieniem, odczuwając miłość do siebie i radość z życia.
Z tego przykładu można wywnioskować, że niezbędnym jest poznać swój cały osobisty program, a także ogólny: jaką pożądaną formę powinniśmy osiągnąć. Czy nam się to podoba, czy nie, ale będziemy zobowiązani dojść do niej, jak zostało to ustalone w naszym przeznaczeniu.
Los schodzi do nas z góry, podobnie jak do dziecka, którego nie pyta się, czy chce chodzić do szkoły, czy nie. Ono jest zobowiązane do tego, aby do niej chodzić, zgodnie z prawem edukacji powszechnej. Ale jak ty osobiście będziesz się uczyć – to już twoja sprawa. Jeśli jesteś mądry i rozumiesz, że nie masz wyboru i zobowiązany jesteś, aby ukończyć podstawówke, to starasz siędowiedzieć, czego od ciebie wymagają na każdym etapie. Starasz się zrobić wszystko, co jest niezbędne, w maksymalnie wygodnej formie.
A może jesteś nawet w stanie skrócić sobie czas nauki i ukończyć ją w trybie eksternistycznym, przyśpieszonym.
Pytanie: To jest, człowiek sam musi studiować ogólny program i wtedy może lepiej włączyć się w niego. A jeśli poproszę o błogosławieństwo wielkiego kabalisty, to jak to wpłynie na moje życie?
Odpowiedź: W tym jest tylko psychologiczny efekt. Kabalista nie może wpływać na twój los, ani w dobrą, ani złą stronę. Ponieważ on nie może pozbawiać cię możliwości podejmowania własnych wysiłków, nie może ukraść od ciebie wolności wyboru, twojej pracy, którą ty powinieneś zmienić siebie. Podobnie rodzice nie mogą odrabiać domowych zadań za dziecko, zdać egzaminy i ukończyć za niego szkołę.
Ale człowiek wierzy, że błogosławieństwo wielkiego człowieka przyniesie mu sukces. To daje mu pewność, jak dziecku, które czuje się pewne pod opieką rodziców. I ponieważ człowiek uspakaja się, to on naprawdę odzyskuje zdrowie, spokojniej odnosi się do swoich problemów i rozwiązuje je. Dlatego wydaje się mu, jakby pomogło mu w tym błogosławieństwo.
Ale to jest tylko psychologiczny efekt, to nie zmienia jego przeznaczenia. Przeznaczenie dane jest zmienić tylko samemu człowiekowi – każdemu z nas dzięki własnym wysiłkom. Tylko w ten sposób może on zmienić swoje przeznaczenie, rozwój z początkowego punktu do końcowego.
Pytanie: Wychodzi na to, żeby zmienić przeznaczenie, muszę się rozwijać jak człowiek: osobiście zapoznać się z planem rozwoju i odnaleźć swoje miejsce w nim.
Odpowiedź: Stało się to możliwe tylko w naszym pokoleniu, ale nie wcześniej. Wcześniej ludzie nie pytali o to – żyli sobie i to wszystko. Jeszcze sto, dwieście lat temu tylko szczególni mądrzy ludzie: filozofowie, psychologowie zadawali sobie pytanie, w jakim celu został stworzony człowiek.
A sam człowiek żył, nie zadając sobie żadnych pytań. Wiedział, że jeśli jego ojciec jest kowalem, on też będzie kowalem, a następnie jego syn. Trwało to tak z pokolenia na pokolenie. Wszystko zmieniło się w naszych czasach, w ciągu ostatnich dziesiątek lat.
Pytanie: Czy to oznacza, że ludzie są coraz bardziej inteligentni, z pokolenia na pokolenie, i dziś odkrywa nam się możliwość, aby osiągnąć taką władzę nad swoim życiem, jak było to dostępne tysiące lat temu jedynie największym mędrcom?
Odpowiedź: Tak, ludzkość rozwinęła się tak bardzo, że dzisiaj zwykli ludzie znajdują się na takimsamym poziomie rozwoju, na którym dwa tysiące lat temu byli tylko wielcy mędrcy, tacy, jak Arystoteles, Platon, itp.
Z rozmowy o nowym życiu, 21.12.2014
Opublikowano dnia 16 grudnia 2014
Kabała – to nauka, która zajmuje się badaniem nie naszego świata materialnego, ale tylko sił zarządzających nim.
Pierwszy człowiek, który 5775 lat temu ujawnił ten system sił zarządzających, miał na imię Adam. Dzień, kiedy to się wydarzyło, opisany jest w Torze jako dzień narodzin świata.
Przedtem ludzie żyli jak zwierzęta, zajmując się zaspokojeniem swoich potrzeb biologicznych. Oni oczywiście wierzyli w pewne siły, które pomagają im i mogą ich chronić albo odwrotnie, zaszkodzić. Ale takie podświadome odczucie mają również zwierzęta.
W czasie, gdy cała ludzkość nie rozumiała, skąd wszystko się bierze i dlaczego istnieje, zwykły człowiek naszego świata, Adam, nagle zaczął odkrywać, że znajduje się on wewnątrz natury – w sieci sił, które nim kierują. Tę sieć sił nazwał Stwórcą, ponieważ ujawnił, że to właśnie ona stworzyła naszą materię i zarządza nią.
Od tamtej pory zaczyna się odliczenie nauki kabały. Dlatego Adam jest uważany za przodka całej ludzkości i wszystko, o czym opowiada Tora, pochodzi z jego osobistego wyższego poznania i jest opisane w jego imieniu: „Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię…”
Po dokonaniu swojego odkrycia Adam pojął, że sens jego życia nie polega na tym, aby po prostu istnieć na ziemi pewną liczbę lat, lecz odkryć tę sieć sił, osiągnąć jej poziom, opanować i zarządzać nią. Tylko w ten sposób można wznieść się na stopień wyższy niż nasz świat i zacząć kierować nim oraz tym światem – systemem sił, które nam się objawiają.
Adam odkrył wyższy świat, ponieważ miał pragnienie dojść do poziomu Stwórcy. Stąd pochodzi jego imię „Adam”, co oznacza „podobny do Stwórcy”.
On natychmiast poczuł konieczność przekazania swojej wiedzy innym. Od jego uczniów, Sema, Chama i Jafeta, którzy nazywali się jego synami, rozpoczyna się łańcuch tych, którzy odkryli wyższy świat za pomocą metodyki ujawnionej przez Adama.
Adam nazwał tę metodykę „nauką kabały” – nauką otrzymywania, pojmowania, objawienia wyższego świata, wyższego systemu zarządzania.
Zewnętrznie Adam był zwykłym człowiekiem ijest mało prawdopodobne, żeby jego rodzice i ludzie z otoczenia wiedzieli o jego odkryciach, ponieważ to, co on odkrywał – odkrywał wewnątrz siebie i tylko dla siebie. Nikt z otoczenia nie podejrzewał o tym. Dlatego kabała nazywa się „tajną nauką”, ponieważ każdy, kto osiąga jej pojmowanie, odkrywa to tylko dla siebie i nie może przekazać innym.
Jeśli fizykę, chemię i każdą inną ścisłą i przyrodniczą naukę można przekazywać innym i ich je nauczać, to przekazać kabałę jest niemożliwe. Możemy tylko nauczyć innych zmienić siebie, aby mogli poczuć następny wymiar – wyższy system, wyższy stopień, wyższy świat. Gdy człowiek zaczyna odczuwać ten wyższy świat, wtedy nazywa się kabalistą.
Objawienie następnego wymiaru pozwala człowiekowi dowiedzieć się o celu swojego istnienia, ponieważ ujawniona przez niego natura występuje jako wiodąca, decydująca, wszystko sobą wypełniająca i wskazująca każdemu, dokąd ona go prowadzi i jaki stopień rozwoju powinien on osiągnąć. I wtedy staje się mu jasne, że może on przyśpieszyć całą tę drogę, którą powinien przejść wbrew swojej woli (ponieważ nie ma on żadnej wolnej woli), kierując sobą.
Wyobraź sobie, że siedzisz na wozie, który porusza się do przodu zaprzężony w konie bez wodzów. One niosą cię po kępach i wybojach niewiadomo dokąd i w każdej chwili możesz runąć w przepaść. Właśnie takie jest nasze życie.
Jednak można zrobić tak, że, siedząc z przodu, weźmiesz w ręce „wodze” i będziesz wiedzieć dokładnie, dokąd się kierować. W swoich rękach będziesz już miał nowoczesny „GPS” i będziesz mógł bezpiecznie poruszać się naprzód w celu szybkiego osiągnięcia końcowego celu, omijając wszystkie kępy i wyboje.
Istota oświecenia Adama, a za nim także wszystkich innych kabalistów, polega na tym, że człowiek otrzymuje możliwość samodzielnego, szybkiego i łatwego osiągnięcia końcowego celu stworzenia, a także nauczania tego reszty świata. Dokładnie to zaczął robić Adam.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 15.10.2014
Opublikowano dnia 31 stycznia 2015
Pytanie: Dlaczego nauka kabały bada wszystkie prawa natury przez człowieka, wprowadzając go wewnątrz badania, jako jeden z parametrów i próbując przez niego zrozumieć cały wszechświat?
Odpowiedź: Czy mamy inną możliwość badania i czy jest możliwość wyjścia ze swojej skóry, ze swojego ciała? Cały obraz świata istnieje tylko w moich odczuciach. A jeśli ja zniknę, to zniknie też ten obraz w odniesieniu do mnie.
Czy istnieje ten świat beze mnie i jeśli istnieje, to w jakiej formie: takiej, jaką ja widzę, czy jakieś innej, w innych zakresach?Tego nie mogę powiedzieć, ponieważ wszystko postrzegam tylko ze swojego ciała.
Pytanie: A jak widzi świat kabalista?
Odpowiedź: Nauka kabały – to nauka „otrzymywania” (kabała), dlatego kabalista bada swoje postrzeganie rzeczywistości. Za pomocą określonych działaniań zaczyna zmieniać siebie i bada, jak w zależności od jego wewnętrznych zmian zmienia się obraz świata, który on widzi.
Kabalista zmienia swoje wewnętrzne właściwości: formy pragnienia, percepcji, związek z tym, co dzieje się na zewnątrz, w otaczającej rzeczywistości. Zaczyna pracować ze swoimi pragnieniami i ich związkiem z zewnętrzną rzeczywistością tak, że buduje nowe światy.
Teraz odczuwamy siebie w ogromnym świecie, zawierającym wiele różnych obiektów i zjawisk. A człowiek, który zaczyna aktywnie pracować ze swoim pragnieniem, buduje z niego nowy świat, nową rzeczywistość.
On żyje nadal w fizycznym ciele i wciąż postrzega ziemski obraz świata w pięciu fizycznych organach zmysłu. Ten obraz jest stały, jako niezbędny fundament. Ale jako dodatek do niego kabalista tworzy w sobie pięć nowych organów zmysłu, przez które czuje dodatkowy świat. On widzi ten świat, czuje, pracuje z nim – żyje w nim dodatkowo do swojego ciała, istniejącego w pięciu fizycznych organach zmysłu.
To dodatkowe odczucie nazywa się wyższym lub duchowym światem. A stare postrzeganie poprzez pięc fizycznych organów zmysłu, w których on istniał wcześniej i dalej istnieje, nazywa się tym albo naszym światem.
Jeśli są ludzie, którzy również posiadają tą dodatkową percepcje w pięciu duchowych organach zmysłu, to oni mogą komunikować się między sobą na poziomie duchowym.
Pytanie: Jeśli mógłbym zrozumieć, że postrzegam cały obraz świata przez siebie, w zależności od moich wewnętrznych właściwości, to czy odkryłbym wiele nowych zjawisk?
Odpowiedź: Przede wszystkim musimy zgodzić się z tym, że całe postrzeganie zależy od człowieka, od obserwatora. A jeśli nie było by ludzi, nikt nie odkrył by istnienia tej rzeczywistości, tego wszechświata, który istnieje tylko w naszej percepcji.
On nie istniał zanim ludzie pojawili się na ziemi i odkryli go. Przecież przejawił się on tylko w odniesieniu do człowieka. Na przykład, dziesięć lat temu odkryłem, że wszechświat powstał czternaście miliardów lat temu. Ale tak ja sobie przedstawiam tą rzeczywistość w swoim rozumie, a nie to, że ona obiektywnie istnieje w takich granicach czasu i przestrzeni. Wszystko to istnieje tylko względem człowieka.
Z programu „Spotkanie światów”, 12.05.2014
Opublikowano dnia 31 stycznia 2015
Pytanie: Stwórcą interesują się tylko dwie grupy ludzi: albo religijni, albo wielcy naukowcy, badacze przyrody, tacy jak Einstein, którzy próbują zrozumieć, czy istnieje wyższa siła, i odkryć ją. A wszyscy pozostali zupełnie nie interesują się Stwórcą.
Jak On wpływa na codzienne życie zwykłego człowieka?
Odpowiedź: To pytanie nie ma nic wspólnego z tym, czy człowiek jest religijny, czy nie. On żyje i na przestrzeni swojego życia przechodzi przez różne etapy rozwoju razem z całą ludzkością. Jeśli dowie się, na jakich prawach rozwija się on sam i cała ludzkość, to będzie w stanie zbudować swoje życie z większym powodzeniem.
Wiedząc, co czeka go jutro i pojutrze, w którym kierunku wszystko się porusza, będzie mógł się lepiej orientować. Załóżmy, że chcesz wiedzieć, jaki zawód jest lepiej dać synowi, kończącemu szkołę? I wtedy wszystko będzie jasne: jak się uczyć i czego, co lepiej kupić. Wszystko będzie wiadomo z góry, dlatego że poznasz ogólny program, za pomocą którego będziesz się rozwijać, i włączasz się w niego.
Dlatego objawienie Stwórcy niezbędne jest dla każdego człowieka. My dzisiaj doświadczamy wiele niepowodzeń, dlatego że działamy po omacku. Cała ludzkość z całą swoją wysoką technologią, doznanymi cierpieniami i ogromnym gorzkim doświadczeniem zachowuje się podobnie jak ślepiec, dlatego że nie zna programu natury.
Nikt nie wymaga od nas, aby czcić wyższą siłę, jak w religii – my powinniśmy poznać ją po to, aby ułatwić sobie życie i przygotować swoim dzieciom jeszcze lepsze życie. W przeciwnym razie życie będzie stawać się coraz gorsze i gorsze z pokolenia na pokolenie.
Nie ma wątpliwości, że nasze dzieci będą żyć w gorszej sytuacji niż my. Pięćdziesiąt-sześćdziesiąt lat temu myśleliśmy, że życie będzie się cały czas ulepszać, że ludzkość będzie robić nowe odkrycia i osiągnie nowe sukcesy, że już nie będzie więcej wojen i świat będzie idealny. I nagle widzimy, że wszystko dzieje się odwrotnie.
Osiągnięcie Stwórcy – to poznanie natury, jej ogólnego programu. Ono otwiera nam oczy i pozwala zobaczyć, w jakim świecie faktycznie istniejemy, kto nami rządzi, w jakiej sieci sił znajdujemy się. Wszystko to pomaga nam osiągnąć sukces, czego tak bardzo potrzebuje dzisiaj ludzkość, która ciągle cierpi.
Czujemy się coraz bardziej powiązani ze sobą globalnymi, światowymi więziami i nie wiemy, jak się od nich uwolnić. Unia Europejska po wszystkich nieudanych próbach zjednoczenia, teraz chce rozłączyć się, ale wszystkie kraje będą bardzo cierpieć z tego powodu. A wszystko dlatego, że nie wiedzą, jak prawidłowo się połączyć, tak aby wszystkim było dobrze.
Program tego, w jaki sposób podłączyć się do dobra, nazywa się „nauką kabały”. Radzę wszystkim, aby ją studiować. Przecież każdy człowiek chce odnieść sukces w życiu, a kabała nauczy go, jak to zrobić. I to będzie absolutny sukces, który nie zaszkodzi innym, a nie tak, jak teraz, kiedy odnosimy sukces kosztem porażki wszystkich innych.
Wybrany naród – to naród, posiadający program naprawy, i naród izraelski zobowiązany jest zapoznać się z tym programem. Wybranność tego narodu polega również na tym, że musi on doprowadzić do niego całą ludzkość. A dopóki tego nie zrobi, będa go nienawidzieć i wywierać na nim coraz wiekszą presję. To jest dopiero początek tej światowej presji.
Nauka kabały jest przeznaczona dla każdego zwykłego człowieka i nie ma żadnego związku z religiami: judaizmem, chrześcijaństwem, islamem, naukami wschodnimi czy jakimś mistycyzmem. Ona odnosi się tylko do ujawnienia wyższej siły dla każdego człowieka.
I dzięki temu odkryciu człowiek już nie będzie robić błędów w swoim życiu. Nawet więcej, on zacznie odkrywać wyższy wymiar i zrozumie, że nasze życie nie kończy się wraz ze śmiercią fizycznego ciała. Bo w przeciwnym razie jaki byłby sens tej całej egzystencji, ograniczonej kilkoma dziesiątkami lat i przechodzącej w takich cierpieniach i wojnach.
Sens w tym, żeby w czasie swojego życia na tym świecie wznieść się na następny poziom. To nie jest już poziom fizycznego świata, a poziom uświadomienia, nowy poziom odczuć. Wznosimy się w inny wymiar, odkrywamy nowe horyzonty, nowy świat.
Do tego nauka kabały zaprasza wszystkich, to oznacza właśnie odkrycie wyższej siły i poznanie jej – odkrycie wieczności i doskonałości, istniejącej w naturze.
Z rozmowy o nowym życiu, 28.12.2014
Opublikowano dnia 2 lutego 2015
Księga Zohar. Rozdział „Truma” p.432: … Wszyscy ludzie na świecie wiedzą, że umrą i zamienią się w proch, dlatego wielu z nich dokonuje powrotu do swojego Gospodarza z powodu tego strachu i boi się przed nim grzeszyć.
Pytanie: Co to znaczy „umrzeć”?
Odpowiedź: „Umrzeć” czy „żyć” – wszystko to mówi o pragnieniu. Według Zoharu „żywy” - oznacza „oddający”, a „martwy” – „otrzymujący”.
W duchowym nie ma życia i śmierci. To w naszym świecie mówimy o życiu i śmierci, ponieważ odczuwamy tylko jedną formę istnienia i widzimy, że ta forma jak gdyby znika przed nami. Myślimy, że życiem nazywa się ciało, kiedy ono oddycha, a śmiercią – kiedy przestaje oddychać.
Ale dla człowieka, który zaczyna odczuwać duchowe, taka różnica wydaje się być bardzo dziwna: jak jest to możliwe, że na tej podstawie możemy zdefiniować różnicę między istniejącym i nieistniejącym, żywym i martwym? Przecież on przechodzi w postrzeganie innej formy istnienia i dla niego znikają ziemskie pojęcia życia i śmierci.
Jeśli człowiek przechodzi do ważniejszych percepcji i dla niego oddawanie uważane jest za życie, a otrzymywanie – za śmierć, to on podnosi się z poziomu zwierzęcego na poziom człowieka i wtedy życiem nazywa przebywanie na ludzkim poziomie, a śmiercią – na zwierzęcym i nie wiąże życia i śmierci z istnieniem zwierzęcego ciała.
Wtedy to zwierzęce ciało jakby znika z jego odczucia, traci swoją wartość w celu określenia jego stanu, życia i śmierci. Nawet jeśli ciało umiera, człowiek znajduje się już na innym poziomie pragnienia, w odczuciu życia i śmierci w odniesieniu do duchowego i z nim jest zlany.
Dlatego ten świat już nie tworzy dla niego przerw w procesie rozwoju duszy.
Z lekcji do księgi Zohar, 07.08.2011
Opublikowano dnia 5 lutego 2015
W duchowym świecie nie ma linii, nie ma formy, nie ma ciał, nie ma nic. Duchowy świat - jest to świat dwóch sił: siły otrzymywania i siły obdarzania, i oprócz nich nic nie istnieje. W duchowym świecie nie ma odległości, on nie wymaga objętości, w przeciwieństwie do naszego świata, naszego wszechświata.
Wszakże do tego, jak w wyniku Wielkiego wybuchu uformował się nasz wszechświat, te dwie siły powinny były stworzyć przestrzeń, w którą następnie przedarła się iskra wyższej energii i zaczęło pojawiać się stworzenie – siły, planety, galaktyki.
Dlatego materialny świat wymaga przestrzeni, miejsca. Nie możemy sobie wyobrazić, co to znaczy poza przestrzenią, w której żyjemy. Ponadto nasza przestrzeń – jest trójwymiarowa i bez tych trzech osi nie jesteśmy w stanie się orientować.
Naszym problemem jest, że znajdujemy się w bardzo jasnym, zrozumiałym świecie, w którym wszystko jest wyraźnie określone, dla wszystkiego jest swoje miejsce i wiemy, że zajmuje on jakąś objętość.
W duchowym świecie tego nie ma. Duchowy świat – jest to świat sił, świat właściwości – otrzymywania i obdarzania, i tylko te dwie siły w nim działają.
Pytanie: Ale gdzie jest ten duchowy świat?
Odpowiedź: Nie ma takiego pytania „gdzie on jest?”. Ponieważ żeby odpowiedzieć, gdzie, należy wskazać na miejsce, a jego nie ma.
Z rozmowy o nowym życiu, 21.12.2014
Opublikowano dnia 6 lutego 2015
Dobry anioł
Pytanie: Czy mogę „zorganizować” sobie „dobrego anioła”, który będzie mnie chronić?
Odpowiedź: Tak, jeśli zaczniesz się zmieniać, przenikać życzliwą postawą wobec innych. W tym przypadku wpłyniesz na „dobre anioły”, które będą wokół ciebie i staną się dla ciebie ochroną.
Pytanie: Czy mogę kontaktować się z tymi „aniołami”?
Odpowiedź: To sątwoje własne siły. Możesz odkryć je w sobie w miejsce wrodzonej negatywności w stosunku do innych.
Każdy z nas pochodzi z rozbitego naczynia, z rozbicia, z „grzechu Drzewa poznania“. Dlatego w każdym jest 613 zepsutych pragnień, skierowanych tylko na własną korzyść. I człowiek musi w miarę możliwości przekształcić te pragnienia, żeby stały się dobre, jak to możliwe.
Na razie nie możemy jednak rozpoznać, wymienić ich, odnaleźć każde podstawowe egoistyczne pragnienie osobno. Jednak z pomocą nauki kabały, możemy nauczyć się dobrego, przyjaznego odnoszenia się do ludzi.
Jak dostać się do raju
W ten sposób mogę zmienić rzeczywistość. Innymi słowy, odkrywami zaczynam czuć, w jakim przepięknym świecie żyję – naprawdę w raju. Wcale nie musimy umrzeć, aby się tam dostać. To w ogóle nie odnosi się do życia lub śmierci mojego ciała. Aby dostać się do rajskiego ogrodu, trzeba stworzyć go dla siebie – i to może każdy.
Wszystkie swoje złe egoistyczne siły zmieniam w oddawanie – aby przynajmniej nie szkodzić bliźnim. Na razie jeszcze nie obdarzam ich miłością – ale „pozytywna neutralność” już pozwala mi wznieść się na poziom rajskiego ogrodu, który w kabale nazywa się poziomem Biny „pragnieniem miłosierdzia” (hafec hesed): co oznacza, żenie potrzebuje niczego od kogokolwieki nie chcę nikomu przynosić szkody.
W taki sposób przekształcam swoje złe „anioły” w dobre. Ponieważ jestem pełen pragnień i myśli, które nieustannie pojawiają się i zmieniają. A ja muszę cały czas podtrzymywać w sobie główne dążenie – przekształcać je ze złych w dobre. Przy tym skala dobra i zła jest mierzona moim stosunkiem do innych.
Żeby przekształcić swoje złe „anioły” w dobre, tj przeorientować swoje egoistyczne intencje na dobro dla innych, muszę przyciągnąć do działania wyższą siłę, pracującw specjalnej grupie kabalistów, która współdziała ze światłem. Bo to właśnie ono zmienia nasz zły początek z negatywu w pozytyw.
Duchowa zapora
Pytanie: Czy można zarządzać ogólnym systemem sił – „siecią aniołów”?
Odpowiedź: Są tacy ludzie, przy kontakcie z którymi wpadasz pod ich wpływ i doświadczasz wywołane przez nich reakcje. Są one w stanie przestraszyć cię lub okazać wpływw określony sposób.
Ostatecznie tak działają siły ogólnego systemu, w którym jesteśmy ze sobą połączeni i „zwarci” w jedną całość. Właśnie to pozwala człowiekowi wpływać na innych.
Podobnie nauczyciel w szkole podstawowej wpływa na uczniów, wywołując w nich różne emocje, wzbudzając w nich niepokój lub uspakajając. To zależy od różnicy poziomów, tworzącej dla jednych psychologiczne przewagi nad innymi. W końcu mówimy o materialistycznej psychologii, kontynuacją której jest nauka kabały.
Pytanie: To znaczy, że mam czego się bać? Czy ktoś jest w stanie wpływać na te węzły wspólnego systemu, które są ze mną bezpośrednio związane?
Odpowiedź: Oczywiście, są w systemie ludzie, którzy z natury dysponują wielkimi siłami. Szczególnie rzucają się w oczy negatywne przykłady, takie jak Hitler czy Stalin. Ponadto, niektórzy są naprawdę w stanie przewidzieć przyszłość. Przez takich ludzi wyższa siła, siła światła napędza ogólny historyczny proces rozwoju. Oni nie działają sami. Co więcej, czasami nawet czują, jak są napędzani, bez wolności swojego wyboru.
Z drugiej strony, przeciw wszystkiemu złemu mogę się zabezpieczyć, jeśli uruchomię w sobie dobrą siłę. W taki sposób kształtuję wokół „ochronną powłoczkę.” Na ile niosę dobro innym, na tyle jestem chroniony. Ile by nie było wokół „trucizny”, nienawiści, „brudu” – one mnie niedosięgną. Ponieważ wzniosłem się na poziom „hafec hesed“ i nikomu nie życzę zła – aby tylko obdarzać innych . To jest właśnie moja „ściana ochronna”.
Z rozmów o nowym życiu, 18.01.2015
Opublikowano dnia 6 lutego 2015
W procesie rozwoju ludzkości każdy nowy stan początkowo postrzegany jest jako dobry i pożądany. My z radością wstępujemy w niego. Ale potem stopniowo zaczynają się odkrywać istniejące w nim braki i on przestaje nas zadawalać.
Z biegiem czasu jest on coraz gorszy i gorszy, aż nie zakończy się rewolucją, walką o to, aby przejść na następny stopień.
W takim przejściowym okresie znajdujemy się teraz. Musimy koniecznie dokonać rewizję całego swojego poprzedniego rozwoju na nieożywionym, roślinnym i zwierzęcym poziomie, poddać go krytycznej analizie i ogólnej kontroli, aby zrozumieć, że cały ten rozwój nie wyszedł nam na korzyść.
Była to po prostu ewolucja naszego egoizmu, zmuszająca nas do ciągłego doskonalenia swojego materialnego życia i budowy systemów, które są w stanie napełnić go coraz bardziej i bardziej. Ale nigdy nie odczuwaliśmy w tym szczęścia, bo w końcu egoizm zawsze pochłaniał wszystkie owoce naszych wysiłków, ponownie zostawiając nas z niczym, z jeszcze większym poczuciem wewnętrznej pustki.
Otrzymujący sto, już nie jest zadowolony z tego i chce dwieście, otrzymujący dwieście – chce czterysta itd. I to jest naturalna nasza istota, że nigdy nie będziemy mogli nasycić swojego egoistycznego apetytu. Kończy się wszystko tym, że człowiek umiera, nie zapewniając sobie nawet połowy swoich pragnień. On nigdy nie otrzymuje pożądanego, nawet na koniec swojego życia.
Ludzkość musi ujawnić nicość swojego egoistycznego rozwoju. Przede wszystkim, musimy wyjaśnić, że ten rozwój był konieczny i teraz mamy możliwość wydostać się z materialnej płaszczyzny i rozwijać się w zupełnie innym kierunku rzeczywistości – w górę, w nowym wymiarze, w matryce, nie należącą do tego świata.
Aby to zrobić, musimy zmienić swoją tendencję. Zamiast ciągłego pochłaniania, charakterystycznego dla całej naszej egoistycznej natury, począwszy od komórek i atomów, dążących do wchłonięcia w siebie więcej korzyści należy przejść do przeciwnego stanu, żeby poczuć cały wszechświat dotyczący mnie.
Powinienem poczuć, że wszyscy inni – są częścią mnie samego. W taki sposób poczuję, że cały świat – jest to jeden integralny system. W naszych czasach świat zaczął poruszac się w kierunku takiej formy, ale w negatywnym sensie, pokazując nam naszą niezdolność istnienia w integralnym systemie.
Widzimy, że nie udaje się nam osiągnąć sukcesu ani w gospodarce, ani w wychowaniu dzieci, ani w żadnej innej dziedzinie życia, ponieważ jesteśmy przeciwstawni temu integralnemu systemowi ikażdy tylko ciągnie w swoją stronę.
Natura stawia nas przed nową rzeczywistością. W tym jest ukryta przyczyna obecnego kryzysu ludzkiego społeczeństwa.
My zostajemy w swojej pierwotnej egoistycznej naturze, ale przed nami zaczyna odkrywać się ogólny integralny system, w którym każdy jest połączony ze wszystkimi. Ten system nie może pracować w takich warunkach, gdzie każdy tylko zagarnia dla siebie. Przeciwnie, aby ten system mógł istnieć, a my moglibyśmy w nim istnieć, musimy czuć go całego jako część samego siebie.
Dlatego dzisiaj niezbędna jest nam nauka kabały, która odkryje nam ten wyższy system, siłę obdarzania, wyjaśni jej istotę i jak z nią pracować. Chcemy tego czy nie, ale pociąg ewolucji pędzi naprzód, wioząc nas na nowy etap naszego rozwoju. Znajdujemy się w zupełnie nowym stanie i nagle odkrywamy, że wszystkie poprzednie metody już nie działają.
Wszystkie kapitalistyczne prawa, według których każdy ciągnął do siebie i wszystkim było dobrze, już nie działają. Myśleliśmy, że możemy żyć tak wiecznie, ale więcej to już nie będzie funkcjonować, ponieważ w naszym świecie zaczęła działać siła obdarzania, emanacji. I jeśli nie uzbroimy się w nią, jeśli nie uda się nam zrozumieć jej i poczuć, przyswoić i zacząć pracować z nią, to z każdą chwilą będziemy coraz bardziej tracić kontrolę nad tym, co się dzieje i odnosić coraz więcej niepowodzeń w swoim życiu.
Dlatego musimy uczyć się nauki kabały, wyjaśniającej nam całą rzeczywistość, „która już się odkryła i odkryje się jeszcze w przyszłości, na wszystkie sposoby, do końca wszystkich pokoleń“, jak pisze Baal HaSulam.
Istnieje nauka, metodyka, z pomocą której możemy poruszać się naprzód na podstawie swoich rzeczywistych doświadczeń i odczuć. Jak powiedziano: „Sędzia dysponuje tylko faktami, które są przed jego oczami”, a „jeszcze nie osiągnięte zjawisko nie można opisać w żaden sposób“.
W naszych rękach mamy realne narzędzia dla odkrycia rzeczywistości. Nigdy jeszcze nie posiadaliśmy takiej możliwości, aby naprawdę być w stanie zobaczyć swoją przyszłą perspektywę. Nasze dzisiejsze życie zbudowane jest tak, że nikt nie jest w stanie wiedzieć, co przyniesie mu następna chwila. A nauka kabały daje nam możliwość nie tylko dowiedzieć się o tym, ale również zarządzać swoim losem. Dzisiejsza rzeczywistość zobowiązuje nas do tego.
Z lekcji do artykułu „Nauka kabały i jej istota”, 12.12.2014
Opublikowano dnia 12 stycznia 2015
Prawdziwa realizacja człowieka jest w tym, że on odnajduje nowe życie, życie w obdarzaniu, w dawaniu, kiedy odkrywa, że siła, wypełniająca świat – jest to siła miłości i obdarzania.
Wiele starszych osób pod koniec swojego życia odkrywa to i wtedy żałuje, że nie identyfikowali się z tą siłą.
Dlatego konieczne jest, aby uczyć ludzi, że naprawdę wieczne, nowe życie znajduje się w tym. I wtedy nawet w młodym wieku człowiek będzie wiedzieć, co go oczekuje i jak w najlepszy sposób wykorzystać czas. Ponieważ prawidłowa realizacja czasu jest w tym, aby osiągnąć poziom istnienia ponad czasem. Czas dany jest właśnie po to, aby wznieść się ponad nim.
Można to osiągnąć prawidłowym służeniem społeczeństwu, gdy człowiek jest pomocny dla społeczeństwa i ono jest pomocne dla niego, i wtedy człowiek i społeczeństwo podnoszą się ponad czasem.
Należy zrozumieć, że czas jest to odczucie w naszym ciele, a na zewnątrz ciała czas nie istnieje. Czas jest to bardzo subiektywne, wewnętrzne postrzeganie człowieka, ponieważ w ten sposób funkcjonuje nasz organizm, i według częstotliwości oddechu, bicia serca, tempa przemiany materii mierzymy czas, to jest zgodnie z życiem naszego biologicznego ciała.
Jesli odłączam się od życia swojego fizjologicznego ciała, to mogę wznieść się do innej osi czasu. To nie jest już czas, a ilość działań, które jestem w stanie wykonać za każdym razem. I wtedy to całkowicie nie zależy od czasu.
Trudno jest to sobie wyobrazić, ale taki wymiar istnieje. Nawet według Einsteina czas jest względnym pojęciem. Wiele można mowić o czasie: kiedy zatrzymał się, kiedy zmienia się, jak można go rozciągnąć lub skompresować.
Nasz psychologiczny czas całkowicie zależy od zwierzęcego ciała. A jeśli chcemy wznieść się ponad to ciało do następnego poziomu, poziomu naszego ducha, naszej świadomości, to możemy odłączyć się od czasu naszego ciała.
Ciało będzie nadal żyć, ale my zdobędziemy dla siebie dodatkowy system percepcji, wchłaniania i wydalania, i przy wejściach i wyjściach tego systemu zaczniemy odczuwać życie w pojęciach czasu, mierzonego tylko zgodnie z działaniami obdarzania i otrzymywania, a nie (zgodnie z) obrotami strzałek zegara czy obrotami Ziemi i ciał niebieskich w Kosmosie. Nie ma to zupełnie związku z moim życiem, ponieważ jestem o wiele bardziej złożony i wyniosły niż te obroty, które mierzą dla mnie czas i życie.
Z rozmów o nowym życiu, 22.04.2014
Opublikowano dnia 12 stycznia 2015
Pytanie: Co to znaczy być praktykującym kabalistą?
Odpowiedź: Praktykujący kabalista jest to człowiek, który odkrywa w naszym świecie Stwórcę i pragnie doprowadzić do tego cały świat. On pracuje nad zmianą egoizmu w altruizm, nienawiści w miłość, oddzielenia między nami w jedność. On dokonuje w naszym świecie zamysł Stwórcy, bada i realizuje go.
Prawdziwy kabalista jest materialistą, a nie mistykiem. Widzi, że cały świat istnieje jak jedna całość pod wpływem jednej jedynej siły, i rozumie, że wszystko na tym świecie działa na podstawie jednego prawa, prawa uzupełniania, jedności, wzajemnej integracji, to jest na prawie miłości. I jeśli uważamy, że tak nie jest, to tylko dlatego, że jesteśmy tak zbudowani, i powinniśmy naprawić swój niewłaściwy punkt widzenia, percepcję.
Zło, które widzimy na zewnątrz siebie, w rzeczywistości znajduje się nie wokół nas, a w nas samych, i wyświetla się poprzez nasze zniekształcone postrzeganie na zewnętrzny świat. Gdybym był w pełni naprawiony, to nie widziałbym na świecie żadnego zła.
Pytanie: Czy to znaczy, że kabalista w ogóle nie widzi na świecie zła?
Odpowiedź: To zależy od tego, na jakim poziomie się znajduje. Rzecz w tym, że nasz egoizm, tak zwany „Faraon”, jest podzielony na125 egoistycznych stopni i kabalista porcjami naprawia je w sobie – od najsłabszego do ogromnego stopnia.
Naprawiając każde z nich, on jakby wspina się po stopniach drabiny wyższego zrozumienia, połączenia z wyższą siłą, zlania się z całą ludzkością i w tym połączeniu odczuwa Stwórce.
Być praktykującym kabalistą oznacza być albo nauczycielem albo uczniem tego, który odkrywa wyższy świat. Ponadto oznacza to studiować autentyczne kabalistyczne źródła i całkowicie oddać się temu, ponieważ pojmowanie duchowego świata jest zarówno napełnieniem, jak i celem życia.
Kiedy zaczynasz rozumieć, z czym masz do czynienia, to wszystko pozostałe na tym świecie wyraźnie przedstawia się tobie jako owoc ludzkiej wyobraźni, wysiłku i prób, które nic nie znaczą w porównaniu do osiągnięcia wieczności, doskonałości, Stwórcy.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 22.10.2014
Opublikowano dnia 12 stycznia 2015
Nie będziecie się zwracać do wywoływaczy zmarłych ani do wróżbitów. Nie wypytujcie ich, bo staniecie się przez nich nieczystymi; Ja, Pan, jestem Bogiem waszym. (Tora, „Księga Kapłańska”,19:31)
Nie wolno obracać się wstecz i przyciągać do siebie przeszłość. Całą przeszłość należy dosłownie spalać za sobą, tak aby nie pozostawało możliwości zrobienia kroku wstecz – bo masz za sobą urwisko! Ruch powinien być tylko naprzód.
„Zmarli” – są to twoje minione pragnienia, a nie zmarłe ciała biologiczne. W Torze mówi się tylko o pragnieniach, które przechodzą transformację z egoistycznych na altruistyczne.
Dlatego też „nie zwracać się do zmarłych” oznacza nie wracać do już odpracowanych pragnień. Nie próbuj ponownie wchodzić w przeszłe przyjemności, których te pragnienia ci dostarczały.
Nie trzeba żałować minionych lepszych czasów, kiedy było ci tak dobrze, a teraz jest źle. Powinieneś dążyć tylko do przodu! Nawet każdy obecny stan mimo wszystko jest zawsze wyższy niż miniony, mimo że na razie może on być dla ciebie nieprzyjemny.
Często u osoby wspinającej się po duchowej drabinie pojawiają się wyrzuty sumienia. Zaczyna zarzucać sobie, dręczyć się: „Co ja narobiłem? Dlaczego?” Trzeba bardzo się tego bać.
Wszystko należy wiązać ze Stwórcą. To tylko On, kierując tobą, wywołuje w tobie te stany i wszystkie one są konieczne. Każdy z tych stanów możesz naprawić w swoich odczuciach tylko tym, że będziesz dążyć do Niego.
Dlatego też w pierwszej kolejności należy natychmiast odnieść wszystko, co spotyka cię, do Stwórcy, abyś w tym konkretnym momencie, w tym konkretnym przypadku mógł osiągnąć najlepszy stan.
Jeśli tego nie osiągasz, to oznacza, że nie jesteś naprawiony w odczuwanych przez ciebie pragnieniach, ponieważ z naprawionymi pragnieniami powinieneś czuć pełny spokój.
Pytanie: Prowadzę program telewizyjny „Punkt w sercu”, w którym nasi przyjaciele opowiadają o swoim życiu. Niektórzy z nich mówią, że dzięki temu, że zaczęli studiować kabałę, nagle zrozumieli, ile przykrości sprawili żonie, krewnym.
Odpowiedź: To jest przeszłość i nie trzeba o tym myśleć. Wspomnienia dosłownie zakopują człowieka w ziemi, uśmiercają go. Zaczyna on żyć przeszłością, a najważniejsze – przypisuje wszystkie te wydarzenia sobie, podczas gdy były one spowodowane przez Stwórcę.
Celem człowieka nie jest grzebanie się w tych stanach w próbach postrzegania ich jako dobrych i doskonałych. Tu należy patrzeć, co możesz zrobić, aby naprawić to, co dotyczy ciebie, i jak naprawić siebie. Właśnie tu zaczyna się analiza człowieka względem jego środowiska.
Pytanie: Czy Pan uważa, że człowiek jest w stanie zrozumieć, skąd to pochodzi?
Odpowiedź: To zależy od środowiska. Taki stosunek do wydarzeń powinien unosić się w powietrzu. Wtedy człowiek nie będzie zapominał o tym, że wszystko pochodzi od Stwórcy, i będzie on ciągle nastawiony w kierunku do Niego.
Z programu TV „Tajemnice wiecznej Księgi”, 16.04.2014
Opublikowano dnia 21 grudnia 2014
Kongres w Weronie. Lekcja 4
Praca duchowa nazywa się pracą Stwórcy, ponieważ to On wykonuje całą pracę. Ja nie pracuję w duchowym świecie, a tylko przywołuję światło do pracy, aktywuje jakieś związki, dając możliwość światłu przejść przez nie i wszystko naprawić.
Dlatego wystarczające jest, aby myśleć o naprawie. Nawet zwykły mały człowiek na tym świecie swoimi myślami przyciąga światło do tego, o czym myśli.
Działa tylko Stwórca, światło, a my tylko ustanawiamy związki, odkrywamy kanały i pozwalamy światłu pracować we wszystkich częściach systemu. Dlatego rozpowszechnianie jest to jedyna możliwość, aby doprowadzić system do naprawy.
Baal HaSulam pisze, że nikt nie może wykonać pracy za drugiego. „Tak jak ich twarze nie są do siebie podobne, tak różnią się ich zdania, właściwości”. Dlatego nie można stracić ani jednego człowieka w tym świecie. Ponieważ jeśli on zniknie – nikt w jego miejsce nie może wykonać jego pracy.
Swoim rozpowszechnianiem wyciągamy człowieka z tych śmieci, w których on grzebie się całe swoje życie, i angażujemy do prawdziwej pracy, do tego miejsca w ogólnym systemie, gdzie otwiera się mu kanał światła.
A potem on robi to samo – sam aktywuje wychodzące od niego kanały. A ponieważ on stoi za mną w tym łańcuchu, to cała jego aktywność przechodzi przeze mnie i ja rozkoszuję się dzieki całej jego pracy. Dlatego im większa liczba uczniów i wyższa ich jakość, tym wyżej wznosi się nauczyciel.
Pomyślcie, jak grupa może wznieść się ze względu na fakt, że z jej pomocą organizujemy całe kręgi, zajmujące się kabałą lub integralną edukacją.
I w kabale, i w integralnej edukacji w rzeczywistości rozpowszechniamy jedną i tę samą zasadę: “ Nie ma nikogo oprócz Stwórcy”. Nie ma nic więcej, do rozpowszechniania, cała nauka kabały mówi tylko o tym. I integralna metodyka mówi o tym samym, tylko innymi słowami.
Nie ma różnicy między integralną edukacją i nauka kabały. Po prostu jeśli człowiek nie ma punktu w sercu i nie dąży do osiągnięcia wyższego świata, to wyjaśnia mu się wszystko w pojęciach tego świata, mówiąc o ogólnym integralnym systemie i świecie jako jednej globalnej wioski.
Mowa jest o jednym i tym samym, tylko słowa są dobierane w zależności od publiczności. Ale każdemu zamierzamy przekazać zasadę: “Nie ma nikogo oprócz Niego”.
Z 4 lekcji kongresu w Weronie, 21.11.2014
Opublikowano dnia 21 grudnia 2014
Pytanie: Kiedy wznosimy się nad sobą, nad swoją egoistyczną naturą, czy to wewnętrzne wznoszenie się zmienia nasze połączenie z zewnętrzną naturą?
Odpowiedź: To pozwala prawdziwie zjednoczyć się z całą naturą.
Stojąc na szczycie góry Everest, człowiek widzi siebie wielkim, silnym, zdobywcą, który osiągnął swój cel. Spełnił się jego egoistyczny poryw do władzy. Teraz będzie mógł opowiadać o tym innym i przypominać sobie o tym. I co dalej? Nic. Dalej zaczyna się zejście w dół.
Duchowe wzniesienie jest zupełnie innego rodzaju. Tutaj „góra” (har – הר) oznacza „wątpliwości” (hirhurim – הרהורים). Jestem pełen wątpliwości, waham się, wspinać się, czy nie, przezwyciężać czy nie. Jest to cały proces, dla przejścia którego otrzymaliśmy naukę kabały. Ona pomoże nam jako przewodnik na drodze.
Tutaj ważne jest, aby zrozumieć: ja wznoszę się ponad naszym światem, ponad wszechświatem, ponad wszystkim. I wtedy, patrząc z góry na Ziemię, widzę ją na wskroś, widzę całą naturę, wszystkie jej mechanizmy i ich nierozerwalne wzajemne związki. Księżyc i Słońce, planety i gwiazdy, naszą galaktykę – wszędzie widzę łączące nici niepodzielności i zaczynam czuć prawdziwą doskonałość. Ale nie panuję nad tym wszystkim, a identyfikuję się ze wszystkim, włączam się w ten system.
Właśnie dlatego jest to „przygoda”, której nie można z niczym porównać. Naprawdę poznajemy doskonałość, której nie jesteśmy w stanie znaleźć na żadnym z ziemskich szczytów, w żadnej głębinie oceanu.
Pytanie: Czy alpinista, wspinający się na górę, nie pokonuje samego siebie, a następnie z wysokości spogląda na cały świat? Rzecz nie idzie tylko o fizyczne pokonanie szczytu. Czym dokładnie to pokonanie różni się od duchowego?
Odpowiedź: Każdy sportowiec musi pokonać siebie samego, przeskakując poprzeczkę, pędząc do mety, podnosząc sztangę. Tak i w zwyczajnym życiu ja co sekundę muszę pokonywać różne trudności i kontynuować drogę. To jest dla nas naturalny stan.
Ale w duchowym pokonanie jest skierowane nie przeciwko naturze, a razem z nią – aby nieustannie zwiększać równowagę, jedność, połączenie między mną i całą naturą. I dlatego, poruszając się w tym kierunku, ja nigdy nie wpadnę w kłopoty, nie znajdę się pod śnieżną lawiną, nie utonę w burzliwej rzece.
Wręcz przeciwnie, odkrywam naturę coraz bardziej przyjazną dla mnie, ponieważ wychodzę jej naprzeciw, ku zespoleniu ze wszystkimi jej poziomami: nieożywionym, roślinnym, zwierzęcym i ludzkim. I najważniejszym tutaj jest ludzki stopień, na którym powinienem osiągnąć miłość do bliźniego, jak siebie samego.
Okazuje się, że w ten sposób dochodzę do nowych form połączenia i niczego więcej nie muszę się obawiać. Nigdy nie przydarzy mi się nieszczęście, nigdy nie przyczynie się do czegoś złego ani dla siebie, ani dla innych, ani ludzkości w ogóle. To jest droga do równowagi, harmonii – wbrew bohaterstwu wszystkich tych, którzy wspinają się na szczyty górskie i opuszczają się w głębiny oceanu. Ich pokonanie jest w istocie dążeniem do władzy, jest to właściwość faraona, egoizmu.
Pytanie: W jaki sposób zapobiec nieszczęściom?
Odpowiedź: Dzięki równowadze. Człowiek jest wyższym ogniwem natury i dlatego, jeżeli on ustala balans, to cała natura znajduje się w równowadze. A jeśli przeciwnie, powoduje jej dysbalans, to spowodowane przez niego w naturze zachwianie równowagi w konsekwencji szkodzi mu bardziej niż wszystkim innym.
Pytanie: Jak dokładnie człowiek wywołuje równowagę?
Odpowiedź: Tym, że chce, żeby w równowadze przebywało całe ludzkie społeczeństwo. To wymaga udziału, połączenia, równości, wzajemnej troski, kiedy cały świat zamienia się w jedną kochającą rodzinę. Równowaga między ludźmi z pewnością doprowadzi do prawidłowego stosunku do natury jako całości.
I wtedy poznamy jej wszechogarniającą siłę, formułę harmonii, którą jest ona przeniknięta, powszechne prawo całej Natury. Zrozumiemy, że nie ma nikogo, oprócz Niego, i że On jest dobry i czyniący dobro. Utożsamimy się z tą powszechną siłą ogólnego systemu, w pełni poznamy go – i to jest celem naszego rozwoju.
Do tego powinniśmy dojść w ciągu najbliższych kilku lat z pomocą nauki kabały. Jestem przekonany, że zrealizuje się to szybko i, miejmy nadzieję, że w najlepszy sposób.
Z rozmowy o nowym życiu, 21.10.2014
Opublikowano dnia 21 grudnia 2014
Pytanie: Dlaczego kabała nazywana jest „ukrytą nauką”? Na czym polega ukryta praca kabalisty?
Odpowiedź: Praktyczna praca kabalisty polega na tym, że on, jak windą może wznosić i opuszczać się po stopniach swojego egoizmu lub altruizmu.
Może opuścić się z zerowego piętra w dół – w egoizm, a następnie wznieść się ponad niego na zerowe piętro, parter i z piętra na piętro zacząć wspinać się do góry po 125 stopniach.
Przy tym w człowieku przechodzą różne wewnętrzne zmiany. Ma on możliwość wznieść się z poziomu dziecka na poziom młodzieńca, dorosłego człowieka lub starca, a następnie sukcesywnie opuścić się znowu na każdy z tych poziomów w dół do najniższego.
Wznosząc lub opuszczając się po kabalistycznej drabinie, można zmienić w sobie różne parametry, właściwości, uporządkować i łączyć je wewnątrz siebie. Tym jakby programujemy, nastrajamy się i za każdym razem widzimy świat w tym przekroju i stylu, na który się celowo nastroiliśmy. To są ukryte praktyki kabalisty.
Znajdując się w ramach naszego świata, możemy podróżować w czasie, w przestrzeni, w światach wzdłuż osi czasu, możemy znaleźć się w epoce dinozaurów i obserwować wszystkie te stany między sobą.
Wielki kabalista Baal HaSulam w swoich pracach opisał historię stworzenia Ziemi i wszystkie okresy jej kształcenia. Ale mógł on to zrobić nie dlatego, bo studiował geologię, a dlatego, bo widział te wszystkie stany.
Nie było to dla niego trudne wejść w nie, podobnie jakby wziąć lornetkę, czy mikroskop, czy teleskop, i zgodnie ze swoimi indywidualnymi wewnętrznymi narzędziami poprawnie nastroić się, żeby zobaczyć i poznać dowolny okres.
Na tym polegają tak zwane „ukryte” kabalistyczne praktyki. W rzeczywistości one nie są ukryte, ale kabalista nie może przekazać ich innym. Tylko on sam może stosować je, dlatego że są one jego wewnętrznymi właściwościami. Nauczyć się rozszerzać zakres swojej wewnętrznej wizji może każdy, jeśli będzie systematycznie, poważnie studiować kabałę i sam stanie się kabalistą.
Kiedy prawidłowo się nastroi, to będzie w stanie „wyjść” z siebie i podróżować poza naszym światem, we wszystkich systemach wszechświata. Przecież nasz świat jest najmniejszym, nieistotnym i szarym, który, według kabały, istnieje tylko w naszej nienaprawionej percepcji, w naszej wyimaginowanej wyobraźni.
Z programu TV “Krótkie opowiadania”, 22.10.2014
Opublikowano dnia 2 stycznia 2015
Pytanie: Co mógłby zrobić Baal HaSulam, ostrzegając przed niebezpieczeństwem nazizmu i wojny światowej, żeby usunąć to zagrożenie? Czy mógł w jakiś sposób wpłynąć na wydarzenia?
Odpowiedź: Baal HaSulam mógł przewieźć ze sobą z Polski do Izraela bardzo silną żydowską społeczność, w której był liderem. Był on sędzią w Warszawie – było to bardzo zaszczytne stanowisko.
Chciał przewieźć 300 rodzin i już zostali znalezieni sponsorzy, którzy chcieli kupić dla nich prefabrykowane domy. Chciał przyjechać z nimi do Izraela i zorganizować kibuc, wiejską osadę, i nauczać ich nauki zjednoczenia. To było jego marzeniem.
Jeśli w tym czasie 300 rodzin zjednoczyło by się wokół Baal HaSulama, na pewno osiągneliby Koniec naprawy.
Pytanie: I wtedy nie wydarzyłaby się katastrofa Holocaust?
Odpowiedź: Oczywiście, że nie! Niemcy poszliby zupełnie inną drogą. Hitler nigdy by nie wygrał, ogólnie rzecz biorąc nie trzeba byłoby zmieniać byłego kanclerza.
Z lekcji na temat „Dzień pamięci o Katastrofie i heroizmie”, 28.04.2014
Opublikowano dnia 4 stycznia 2015
Z artykułu Baal HaSulama „Nauka kabały i jej istota”: Co to jest nauka kabały? Generalnie, nauka kabały – jest to objawienie Stwórcy wszystkimi sposobami we wszystkich Jego właściwościach i przejawach, odkrywajacych się w światach i podlegających odkryciu w przyszłości, i na wszystkie sposoby, które tylko można zastosować dla Jego odkrycia w światach, do końca wszystkich pokoleń.
Istnieje kilka definicji nauki kabały, ale z wszystkich nich widoczne jest, że ona uczy człowieka, jak odkryć wyższą siłę, jedyną siłę natury. Wyższa nazywa się dlatego, ponieważ zawiera w sobie wszystkie pozostale siły natury. Jest to ogólna siła, która obejmuje całą naturę ze wszystkim, co w niej istnieje.
Kabała odkrywa człowiekowi wyższy system, ogólną siłę we wszystkich jej przejawach i oddziaływaniu na to, co znajduje się na dole, pod jej zarządzaniem.
Tutaj należy oddzielić tą część w tej sile, która odnosi się do nas i jest dostępna dla naszego odkrycia, i część, która nie odnosi się do nas. My nawet nie wiemy, co jeszcze dzieje się w innej, nie naszej rzeczywistości.
Oznacza to, że kabała jest to praktyczna nauka, tak jak fizyka, chemia i wszystkie przyrodnicze nauki. Dlatego możemy z jej pomocą odkryć tylko to, co jest dla nas dostępne. A nieodczuwalnej przez nas rzeczywistości nie możemy opisać żadnymi słowami.
Zdajemy sobie sprawę, że możliwe, że wyższa siła także posiada coś poza nami, niedostępne dla naszych odczuć. Ale nasze pojmowanie osiąga się tylko w naszych pragnieniach, uczuciach, obłuczając się w nasze „naczynia” (kelim).
Kabała rozwija w nas nowe narządy zmysłu w dopełnieniu do pięciu cielesnych narządów zmysłu, danych nam od urodzenia: wzrok, słuch, węch, smak i dotyk. Te pięć narządów zmysłu można nazwać zwierzęcymi, ponieważ one odnoszą się do zwierzęcego poziomu, na którym istnieje nasze fizyczne ciało.
Ale oprócz nich możemy rozwinąć dodatkowe narządy zmysłu, które nazywane są: Keter, Chochma, Bina, Zeir Anpin, Malchut. Te narządy pracują już nie na otrzymywanie, nie na wchłanianie informacji, a w formie obdarzania.
Siła obdarzania zupełnie nie odnosi się do nas i nie jest charakterystyczna dla naszej percepcji. Jednak, możemy rozwinąć w sobie taką właściwość, otrzymać ją z góry i wtedy będziemy dysponować drugą siłą – siłą obdarzania, w dopełnieniu do siły otrzymywania.
Siła obdarzania, w istocie, jest wyższą siłą. My dostajemy wyższą siłę obdarzania od Stwórcy i otrzymujemy możliwość pracować z dwoma siłami. Dzięki tej drugiej sile możemy upodobnić się do Niego, i wtedy zrozumieć, poczuć, zacząć odkrywać rzeczywistość we właściwościach obdarzania. To jest celem nauki kabały.
I wtedy wzniesiemy się z nieożywionego, roślinnego i zwierzęcego poziomu, które rozwinęły się w tym świecie na następny poziom, zwanym przyszłym światem. W miarę nabycia własciwości obdarzania, otrzymamy nową percepcję rzeczywistości w altruistycznej właściwości, przyszły świat.
Taka mozliwość jest dana ludziom, odczuwających do tego dążenie. A ostatecznie, cała ludzkość musi dojść do takiego stanu, kiedy każdy jeszcze za swego życia zobaczy swój przyszły świat. I wtedy człowiek poczuje wszystko, co może się wydarzyć w całej doskonałej rzeczywistości.
Dlatego Baal HaSulam pisze, że “Nauka kabały to objawienie Stwórcy” - wyższej siły emanacji, utrzymującej w sobie całą naturę „, wszystkimi sposobami we wszystkich Jego właściwościach i przejawach, odkrywających sie w światach i podlegających odkryciu w przyszłości, i na wszelkie sposoby, które można zastosować dla Jego odkrycia w światach, do końca wszystkich pokoleń.
Każdy, kto czuje choć niewielką tęsknote do takiego odkrycia, ma możliwość odkryć całą prawdziwą rzeczywistość, na wszystkie sposoby, które mogą istnieć, ponad ruchem, czasem, przestrzenią, ponad wszystkimi ograniczeniami. Ponieważ dla siły emanacji nie istnieją żadne ograniczenia.
Z lekcji do artykułu „Nauka kabały i jej istota”, 12.12.2014
Opublikowano dnia 4 stycznia 2015
Pytanie: W historii Hioba jest odzwierciedlona istota ludzkiego cierpienia. Gdy spada na niego seria nieodwracalnych nieszczęść, Stwórca mowi do Hioba: „Gdzie byłeś, kiedy stworzyłem ziemię?” Co oznacza to pytanie?
Odpowiedź: Poczuj, że jesteś człowiekiem, że jesteś największy z wszystkich, i dlatego zobowiązanym wziąć rozwój w swoje ręce, aby zarządzać światem. Hiob po prostu nie chce patrzeć na nic, oprócz tego, co posiada. Dlatego, oczywiście, dalej cierpi.
Pytanie: Wychodzi na to, że Stwórca mówi do Hioba: „Nie rozumiesz, w jaki sposób steruje się naturą, więc jak możesz zrozumieć, co się z tobą stało” Co człowiek powinien badać: Stwórcę, Szatana (zły początek), czy jedno i drugie?
Odpowiedź: To jest jedno i to samo: dwie przeciwstawne formy jednej siły, działającej na świecie. Na świecie działa tylko siła miłości, dlatego cała natura jest połączona, dobra i harmonijna, z wyjątkiem niewielkiego obszaru, który jest nazywany ludzką naturą.
W nas tej siły brakuje celowo – żebyśmy sami, świadomie, swoimi siłami i działaniami stworzyli ją między sobą. Wtedy będziemy podobni (dome) do Stwórcy, podobni do całej natury i nazywali się Adamem.
Pytanie: A co się stanie z Szatanem? On zniknie?
Odpowiedź: On nie istnieje! Zły początek, tj. nienawiść, objawia się w nas z powodu braku miłości. Nienawiść nie istnieje sama w sobie, jest to brak miłości, połączenia, współpracy, poręczenia. Jeśli wypełnimy to miejsce miłością, to będzie istnieć tylko dobro. O tym mowi historia Hioba.
Z rozmów o nowym życiu, 28.05.2013
Opublikowano dnia 7 stycznia 2015
Adam był pierwszym, który odkrył system stworzenia świata i ujawnił, że ostatecznym celem rozwoju człowieka jest osiągnięcie wyższego stanu – wznoszenie się na poziom Stwórcy i że wszystkie następne pokolenia będą musiały dojść do tego celu. Dlatego natychmiast zaczął rozpowszechniać kabałę, tworząc trzy grupy uczniów nazwanych jego synami.
Byli to jednak nie jego biologiczni synowie, lecz duchowi, którzy znajdowali się o stopień niżej od swojego nauczyciela i uczyli się od niego, jak wznieść się na następny poziom. Dlatego w Torze ojciec i syn to są dwa stopnie. Między nimi nie istniejewięź krwi, ale tylko kabalistyczna ciągłość.
Po Adamie powstały trzy linie kabalistów, pochodzące od jego uczniów: Sema, Chama i Jafeta. Linia, która powstała od Sema, rozwinęła się dalej, a dwie pozostałe okazały się bezowocne. Jednak one też były konieczne dla ukształtowania środkowej linii.
A zatem na przestrzeni wielu lat rozwijała się plejada kabalistów i ich szkół, począwszy od Adama do czasów Starożytnego Babilonu: dziesięć pokoleń kabalistów od Adama do Noego (Noah) i dziesięć pokoleń po nim.
Każde pokolenie znamionowało pewien etap przejawu coraz większego związku ze Stwórcą oraz uświadomienia sobie faktu zarządzania naszym światem przez sieć sił.
W czasach Noego wydarzyła się dalsza analiza i uporządkowanie systemu poznania Stwórcy i zbliżenia się do Niego, co zostało opisane w opowieści o arce Noego.
Po tym, jak wszyscy uczniowie Noego wznieśli się do poziomu jedności we właściwości obdarzania i podobieństwa do Stwórcy, łącząc w sobie nieożywioną roślinną, zwierzęcą i ludzką część natury w jednej duchowej kapsule (w arce), udało im się pokonać stopień zwany „Potop”. I zamiast utonąć, oni wchłonęli w siebie wszystkie właściwości wody – właściwości życia, obdarzania. Przełom, który wydarzył się w nich, był początkiem nowego świata.
Noe symbolizuje taki punkt przełomowy u ludzi studiujący kabałę, w którym oni nabywają właściwość obdarzania. Alegorycznym uosobieniem tej właściwości stanowi woda.
Po przeżyciu takiej rewolucji w sobie ci ludzie zaczynają prawidłowo używać ten punkt i rozwijać go dalej.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 15.10.2014
Opublikowano dnia 7 stycznia 2015
Pytanie: Muszę zawsze pamiętać, że Zło – jest to siła Stwórcy, bo „Nie ma nikogo oprócz Niego.“ Jak powinienem odnosić się do Zła?
Odpowiedź: Zło zostało mi dane do naprawy, dla przekształcenia w Dobro..
Pytanie: Kiedy Zło staje się Dobrem?
Odpowiedź: Gdy Zło także odnoszę do Stwórcy.
Pytanie: Jak można wyobrazić sobie przekształcenie Zła w Dobro?
Odpowiedź: Światło weszło w pragnienia, między którymi nie było ekranu (związku, wspólnej intencji, wzajemnego poręczenia), i dlatego jego Dobro obróciło się w Zło (egoizm), który wypełnia „przestrzeń” między nami. Naszymi wysiłkami, przyciąganiem O”M (or makif, naprawiającego światła) wywołujemy przemianę Zła (egoizmu, Faraona, odwrotnej strony Stwórcy) w Dobro (obdarzanie, miłość, objawienie Stwórcy).
Pytanie: Jak całą naszą pracę odnieść do Stwórcy?
Odpowiedź: Wszystko pochodzi od Stwórcy: wygnanie oznacza ukrycie Stwórcy przed człowiekiem, praca na wygnaniu – jest to poszukiwanie odkrycia Stwórcy, wyjście z wygnania – oznacza odkrycie, że “Nie ma nikogo oprócz Niego”.
Pytanie: Co jest przyczyną ciężkości duchowego nastroju?
Odpowiedź: Przyczyna leży w tym, że człowiek zapomina o tym, że otrzymuje to od Stwórcy! A jak tylko przypomina sobie o tym – od razu rozumie, jak odnosić się do tego, co czuje, i jak reagować na swoje stany, przesyłane mu przez Stwórcę.
Opublikowano dnia 7 stycznia 2015
Pytanie: Nie wiem, jak wytrzymać trzy godzinną lekcję, ponieważ odczuwam duże zmęczenie, ociężałość, brak siły, ciało jak gdyby było z ołowiu. Czy istnieje jakiś szybki sposób, aby pokonać to obciążenie serca?
Odpowiedź: Wiadomo że, całym powodem ciężkości w pracy jest to, że człowiek nie odczuwa Stwórcy. Dlatego należy po prostu cały czas starać się pamiętać, że moje odczucie rzeczywistości, wszystko, co widzę i słyszę, postrzegam przez swoje pięć organów zmysłu, moje postrzeganie siebie i świata wszystko to jest dla mnie malowane przez Stwórcę. Otrzymuję to wszystko od Niego.
To Stwórca wysyła mi to uczucie ciężkości, ponieważ wszystko, co czuję, pochodzi od Niego. Jeśli nie będę zapominał o tym, to wtedy będe szukał, jak poradzić sobie z otrzymanym od Stwórcy stanem. Najważniejsze, aby nie zapominać o tym, że w każdej chwili poprzez moje odczucie samego siebie i otaczającego świata, wchodzę w kontakt ze Stwórcą.
Już teraz jestem w kontakcie ze Stwórcą! I dlatego powinienem ciągle myśleć: „Jak On wpływa na mnie, a ja na Niego? Jak osiągnąć podobieństwo do Niego, odkryć Go, by móc uciec od tego uczucia ukrycia, nie dającego mi wyraźnie odczuć nas razem, połączonych ze sobą?”
Nawet już przed tym, jak moje właściwości zaczynają upadabniać się do Stwórcy poprzez odczucia tego świata (olam), co oznacza „ukrycie” (elem), to jest swojego ciała i otoczenia, cały czas znajduję się w połączeniu ze Stwórcą.
Musimy starać się, aby być w takim uczuciu, przechodzącym przez skóre, ciało, serce, rozum, myśli. Wszystko, co czuję, przychodzi do mnie od Stwórcy: zmieniające się we mnie myśli i pragnienia.
W taki sposób nigdy nie stracę kontaktu ze Stwórcą. I wtedy będę mógł szukać, jak jeszcze bardziej zjednoczyć się z Nim, zbudować wzajemne relacje, wzajemną miłość i obdarzanie.
Z przygotowania do lekcji, 07.12.2014
Opublikowano dnia 9 stycznia 2015
Pytanie: Czy istnieją w kabale rytuały?
Odpowiedź: W kabale nie ma żadnych rytuałów! Kabała nie zajmuje się tym, co związane jest z materialnym światem i fizycznym ciałem człowieka.
Kabała jest to wewnętrzna praca człowieka, mająca na celu zjednoczenie z innymi, żeby w wewnętrznym połączeniu z nimi objawić Stwórcę.
W tym nie ma żadnych zewnętrznych działań, ale mogą one przyczynić się do pomyślnej pracy duchowej. Jest to nauka w grupie, praca w dziesiątkach (dziesięciu ludzi w języku hebrajskim nazywa się „minjan”), zebranie przyjaciół, wspólne posiłki, itd. Innymi słowy, mile widziane są wszelkie zewnętrzne działania, które mogą pomóc nam zbliżyć się do siebie.
Dlatego można tutaj od razu zobaczyć różnicę między dziesiatką w kabalistycznej grupie i minjan ludzi gromadzących się w synagodze – nie spotykają się oni po to, aby się zblizyć, a przychodzą po prostu, aby się pomodlić. Oni nie mają takiego zadania, aby stworzyć z siebie jedną ogólną całość i odkryć między sobą Stwórcę.
A dla nas połączenie w minjam (dziesiątkę) jest to duchowe działanie, gdy staramy połaczyć się w jedną całość, w jeden jedyny obraz, który jest nazywany Adam. Ponieważ nasz jedyny obraz, wznoszący się nad egoizmem i wiążący wszystkich między sobą, zbudowany jest na właściwości obdarzania i dlatego jest podobny do Stwórcy.
Z tego zjednoczenia między sobą, z wspólnego serca, wznosimy swoją prośbę do Stwórcy, żeby On objawił się w naszym jednym wspólnym pragnieniu, w jednym sercu. To się nazywa kabalistyczną modlitwą, kabalistycznym minjanem, grupą, rytuałem.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 22.10.2014
Opublikowano dnia 9 stycznia 2015
Pytanie: Jak kabalista odczuwa nasze życie?
Odpowiedź: Kabalista odczuwa nasze życie tylko jako środek wejścia w wyższy wymiar i wzniesienia po drabinie duchowych stopni.
Wszystko, co istnieje w naszym świecie i samo życie w nim jest tylko warunkiem dla dalszego duchowego wzniesienia. Dlatego kabalista odnosi się do naszego świata czysto praktycznie, jasno, stanowczo.
Oczywiście, może on rozkoszować się wszystkimi materialnymi dobrami: muzyką, literaturą, sztuką, przyrodą, itd. Ale wewnątrz niego jest zawsze bardzo jasne nastwienie: robię to w celu postępu ujawnienia wyższego świata. Ponieważ odczuwa on całą chwiejność, nicość, iluzoryczność naszego świata i rozumie, że to celowo pojawia się w jego świadomości.
Podobnie jak obrazy, które widzimy na ekranie komputera, w rzeczywistości nie jest to nic innego niż elektryczne sygnały, które tworzą obraz na plazmie, tak i wszelkiego rodzaju odczucia człowieka są to tylko elektryczne sygnały i nic więcej. Kabalista rozumie iluzoryczność dowolnego materialnego odczucia: czy pozytywnego, czy negatywnego. On widzi i wie, że wszystko wokół nas istnieje tylko w naszej percepcji, wewnątrz nas.
Dlatego nie boi się śmierci. Wie, że jego fizyczne ciało musi umrzeć, a osiągnięcie wyższego świata, czyli dusza, którą osiągnął, będzie istnieć w zakresie, który ona naprawiła jeszcze będąc w ciele, i może dalej kontynuować swoją naprawę.
Z programu TV „Krótkie opowiadania”, 22.10.2014
Opublikowano dnia 4 grudnia 2014
Misja narodu Izraela
Gdy synowie Izraela uzyskają doskonałość, wypłynie ona od nich do wszystkich narodów świata „[...] i ziemia będzie wypełniona wiedzą o Stwórcy” „[...] i przyjdą wszystkie narody do Stwórcy i dóbr Jego”.
Baal HaSulam, „Wprowadzenie do Panim Meirot”, p. 4
Aby wszyscy ludzie byli w stanie osiągnąć miłość do bliźniego, co jest stopniem prowadzącym do celu stworzenia, zlania się ze Stwórcą – powierzono narodowi Izraela, poprzez realizację kabały, doskonalenie siebie i całej ludzkości.
Baal HaSulam, „Wzajemne poręczenie”, p. 20
Naród Izraela był naprawiany w przeszłości i dlatego stał się przewodnikiem światła naprawy dla całej ludzkości, gdy osiągnie zrozumienie błogości i spokoju, znajdujących się w miłości do bliźniego. Wtedy zrozumieją konieczność naprawy swojej natury, przyjmą na siebie metodykę naprawy kabałę, naprawią siebie i zetrą egoizm z oblicza ziemi.
Baal HaSulam, „Wzajemne poręczenie”, p. 24
Opublikowano dnia 12 grudnia 2014
Pytanie: Miliony ludzi czyta Torę, uczy się, ale co oni w niej szukają, jeśli Stwórcę można znaleźć tylko wewnątrz połączenia między ludźmi?
Odpowiedź: To nie jest puste zajęcie. Każde studiowanie Tory daje rozwój, pewne wyjaśnienie. Miliony ludzi zajmowało się Torą w przeróżnych formach: Stary Testament, Nowy Testament, Islam, Chrześcijaństwo, ludzie świeccy i religijni.
Ale każde zajęcie, choć w jakiś sposób związane z Torą, bezpośrednio lub w odwrotnej formie, w każdym przypadku zapewnia posunięcie, przygotowując całą ludzkość do prawidłowego połączenia, naprawy, odkrycia Stwórcy całemu stworzeniu.
Nic nie pozostaje bez śladu . Wszystkie religijne wojny i walki, które odbyły się kiedyś i trwające teraz, przeznaczone są do uzyskania prawidłowego duchowego naczynia. Nie rozumiemy, dlaczego pragnienie otrzymywania zmuszone jest tyle cierpieć. Ale faktem jest, że cierpienie, doświadczane przez człowieka, rozwija go.
Ilu ludzi umiera każdego dnia, jakie choroby i problemy odkrywają się! Jeszcze pojawią się nowe wirusy na świecie, przeciwko którym medycyna będzie całkowicie bezsilna. A wszystko to dlatego, żeby wyjaśnić prawidłowe pragnienie.
Przecież niemożliwym jest dojść do odkrycia prawidłowego pragnienia, dopóki w pełni nie dojdziemy do rozczarowania w przeszłych pragnieniach. I rozczarowanie nie jest dlatego, że nie można je zrealizować, ale dlatego, że pragniemy bardziej znaczących pragnień.
Jeśli teraz cierpię, to ten ból nie daje mi popełnić przestępstwa, bo nie pozostaje mi na to ani chęci, ani czasu, ani możliwości, ani sił. Cierpienia zmuszają mnie do rozczarowania z tego stanu, w którym się znajduję, i rozpoczęcia wyjaśnienia sensu życia i swojego istnienia.
Bez cierpienia nie mogę dojść do pytania o sens życia. Wszelkiego rodzaju radykalne ruchy, występujące wcześniej w chrześcijaństwie, a teraz w islamie, są przeznaczone właśnie w tym celu: aby wyjaśnić sens życia. Walczą one o cel istnienia człowieka, żądając, żeby cały świat przyjął ich religię i wzniósł ich sztandar nad wszystkimi kontynentami.
Wszystko to jest podświadomym wyjaśnieniem zamysłu stworzenia. Na razie wyjaśniają go oni takimi metodami, ale my, studiujący kabałę, jesteśmy zobowiązani pilnie zapewnić im posunięcie za pomocą światła, które powraca do źródła.
To światło odkrywa się w naszych pragnieniach, ale wszystkie dusze są ze sobą związane, jak połączone naczynia. Dlatego jeśli przyciągamy światło i zaczynamy odkrywać je w dostatecznej mierze, to ono wylewa się przez nas do wszystkich innych, i wtedy zaczną oni wyjaśniać te pytania na innym poziomie.
I wtedy islamscy fundamentalisci nie będą musieli walczyć z fizycznymi ciałami. Oni starają się wyjaśnić dla siebie głębiej, co jest sensem życia. A na razie szukają odpowiedzi na to pytanie przez zabijanie się nawzajem. Ale my jesteśmy w stanie wznieść ich na inny poziom wyjaśnienia, na następny stopień.
Wtedy zrozumieją, że rzecz nie w ciałach, a w pragnieniach. To będzie wyjaśnieniem drogą przyłączenia do źródła życia, do tego stanu, z którego pochodzi światło i który jesteśmy wszyscy zobowiązani osiągnąć. Musimy oświecić im tę drogę, pokazać, że ona istnieje i jest otwarta dla wszystkich, i że wyjaśnienie realizuje się tylko drogą połączenia ludzi, najbardziej przeciwstawnych, i różniących się od siebie.
Dzięki temu, że połączą się ponad wszystkie różnice, pokrywając wszystkie przestępstwa miłością, odkryją wyższą siłę, to znaczy osiągną głębszy sens życia.
Wszystko zależy od nas – wystarczy tylko nauczyć całą ludzkość, jak się zjednoczyć, aby wewnątrz naszej jedności odkryć Stwórcę. Dokładnie to zadanie wykonujemy, wychodząc do publiczności i organizując okrągłe stoły w całym Izraelu. W taki sposób będzie nam stosunkowo łatwo, aby osiągnąć siłę jedności, ponieważ już w przeszłości lud Izraela znajdował się w tym stanie. A od niego ta siła będzie rozprzestrzeniać się na wszystkich.
I nagle zobaczymy, że w tym momencie, gdy nam się uda połączyć naród z prawdziwą Torą, to znaczy zjednoczyć się dzięki światłu, które prowadzi z powrotem do źródła, cały świat nagle się uspokoi: znikną konflikty w Iraku, na Ukrainie i w innych krajach, wirusy Ebola.
Nagle całe życie naprawi się, bo doprowadzimy ludzi do stanu, w którym wyższe światło zacznie wyjaśniać pragnienia, i oni nie będą musieli ich wyjaśniać, zabijając jeden drugiego. A przyciągnąć światło dla całego świata mogą tylko ci, którzy studiują kabałę.
Z lekcji do artykułu Rabasza, 17.10.2014
Opublikowano dnia 12 grudnia 2014
Misja narodu Izraela
Od Stwórcy ciągnie się gałąź do narodu Izraela wybranego dla roli naprawiającego, prowadzącego do celu stworzenia. Dlatego są w nim zadatki, które muszą się rozwijać, póki naród nie osiągnie swojej naprawy i nie posunie wszystkie narody naprzód do osiągnięcia celu stworzenia – zlania się wszystkich ze Stwórcą.
Od narodu Izraela idzie gałąź do narodów świata. W nich nie zostały założone właściwości stopniowej naprawy – przeciwnie, narody te są w stanie otrzymać naprawę naraz, w całej jej pełni.
Baal HaSulam, „Szofar Masziacha”
Rolą narodu Izraela jest doskonalenie świata do przyjęcia przez niego metodyki naprawy, tak jak wykonał ten warunek naród Izraela przy otrzymaniu Tory.
Baal HaSulam, „Wzajemne poręczenie”, p. 21
Kabała musi dać narodom to, ze względu na co dali oni nam możliwość powrotu do naszej ziemi – metodykę osiągnięcia sprawiedliwości i pokoju. Tę naukę posiadamy tylko my.
Baal HaSulam, „Ostatnie pokolenie”, cz. 1
Opublikowano dnia 13 grudnia 2014
Pytanie: Dlaczego Tora zaczyna się nie od Abrahama lub od stanu znajdowania się u góry Synaj, a od Adama, stworzenia?
Odpowiedź: Abyśmy mogli zrozumieć, że najważniejsze – to rozbicie duszy na wiele części, a następnie dana jest Tora – dana jest tylko dlatego, żeby zebrać wszystkie te części razem, skleić je, a tym samym ujawnić Stwórcę w sklejonym naczyniu. A jeśli nie było by tego początku – rozbicia, to, oczywiście, nie było by sensu we wszystkich innych działaniach.
Dlatego Tora zaczyna się nie od Abrahama, ponieważ Abraham – jest już konsekwencją rozbicia, jest to już początek naprawy, i nie z darowania Tory, dlatego że jest to już otrzymanie narzędzia i planu naprawy, a mianowicie z Adama. I Tora kończy się na pełnym ujawnieniu Stwórcy, to znaczy w całkowicie naprawionej, wielokrotnie wzmocnionej duszy Adama.
Opublikowano dnia 13 grudnia 2014
Szczęście jest to napełnienie najbardziej głębokich pragnień człowieka. Z reguły występuje ono w kontraście z uczuciem niezadowolenia.
Na przykład, głód daje uczucie przyjemności z jedzenia, rozłąka uczucie radości ze spotkania z bliskim człowiekiem, itd. Innymi słowy, jesteśmy zbudowani tak, że możemy poczuć pozytywne tylko z negatywnego.
Wtedy pojawia się pytanie: czy powinniśmy w ogóle szukać szczęścia, jeśli najpierw musimy pogrążyć się w cierpieniu, aby następnie czuć się szczęśliwym?
Rzecz w tym, że kabalistyczna metodyka pozwala człowiekowi przeżyć szczęście jednocześnie z odczuciem braku napełniania. To znaczy w tym momencie, kiedy coś spożywam, czuję zarówno tęsknotę za tym smakiem, jak i jego napełnienie.
Nie muszę dzielić tego w czasie: teraz cierpię, a następnie otrzymuję. Dlatego dla ludzi, zajmujących się duchową praktyką, nie istnieje kwestia czasu. Oni istnieją poza nim, i przechodzą stany cierpienia i napełnienia, głodu i sytości jednocześnie.
To jest nauka kabały – nauka otrzymywania! Naucza ona człowieka otrzymywać pożądane nie za miesiąc lub rok, a dosłownie w tym samym momencie, kiedy chce. Przy tym jednocześnie w parze idą dwie potencjalnie przeciwstawne do siebie wartości, minus i plus.
W naszym świecie tego nie ma. Tutaj istnienie jeden wielki minus, do którego praktycznie nie otrzymujemy plusa. A otrzymywanie przyjemności według kabalistycznej metody samo wywołuje w nas pragnienie do niej i napełnienie.
Pytanie: Ale jak to zrobić? Jak w takim razie być szczęśliwym w tym świecie?
Odpowiedź: Jest to możliwe tylko wtedy, gdy napełniam się nie sam, a przez innych. W tym znajduje się patent szczęścia, ponieważ samego siebie nigdy nie jestem w stanie napełnić. Ale jeśli czuję i absorbuję pragnienia innych, to napełniając je, napełniam siebie, ponieważ ich pragnienia stają się moimi. Okazuje się, że napełniam sobie istnieniem w innych.
Sekret tkwi w tym, że wychodzę z siebie, odkrywam poza sobą pragnienia, przyjmuję je jak swoje własne i napełniam je. Czyli zarówno pragnienie, jak i napełnienie znajdują się poza mną, ale właśnie to jest moją duszą.
Pytanie: Czy przy tym napełniamy także materialne pragnienia człowieka?
Odpowiedź: Zaspakajamy dowolne jego pragnienia, ale tylko do pewnego stopnia. Materialne pragnienia człowieka są napełniane tylko do stopnia, dostatecznego dla jego istnienia, i nie więcej. A duchowe pragnienia do tego stopnia, w jakim razem pragniemy wznieść się, ponieważ moje i jego wzniesienie są wzajemnie połączone i wzajemnie się uzupełniają.
W taki sposób napełnienie pragnień innych daje nam poczucie szczęścia.
Z programu TV, „Krótkie opowiadania”, 23.10.2014
Opublikowano dnia 14 grudnia 2014
Kiedy Stwórca stworzył świat, On ustanowił wszystko istniejące w nim i wszystkich znajdujących się w nim, każdego w swojej stronie, po prawej lub po lewej, i umieścił nad nimi wyższe siły. Nie istnieje nawet małe źdźbło trawy na ziemi, nad którym nie byłoby wyższej siły na górze, w wyższych światach.
I wszystko, co robią z każdym, i wszystko, co robi każdy, występuje dzięki coraz większemu wpływowi wyższej siły, postawionej nad nim na górze (108). ["Niech stanie się światłość" Księga Kapłańska, Kedoszim]
Ścisłe zarządzanie świata Stwórcą pozostawia człowiekowi wolną wolę tylko w jednym: postępować zgodnie ze wskazówkami wyższej siły, ukrytej przed nami dlatego, abyśmy ją wykonywali. Człowiek jest ograniczony we wszystkim, oprócz prawidłowego działania, i jest on ciągle popychany do jego wykonywania, ale w ukryciu.
Dlatego wolna wola nie jest w tym, żeby prawidłowo wykonywać działania (w każdym przypadku wykonujesz je), a żeby z pomocą zewnętrznego systemu, na oddawanie, z którym ty pracujesz, wybrać takie środowisko, które pomogłoby Ci poruszać się jakby samodzielnie.
W rzeczywistości nie jest to samodzielny postęp, gdyż przez twoje otoczenie zstępuje na ciebie wyższa siła, z pomocą której stajesz się mądrzejszy, dorastasz, stając się bardziej dojrzałym i prawidłowo wykonującym działania.
Okazuje się, że postęp naprzód polega na tym, że jak gdyby samodzielnie budujesz dla siebie środowisko, które jest następnym prawidłowym etapem naprawy ludzkości. Budujesz integralną ludzką wspólnotę, chcąc zebrać, naprawić, połączyć ją, aby pracować na oddawanie dla niej.
Jeśli nie zrobisz tego sam, to okoliczności i tak doprowadzą cię do tego, ale tylko w przeciągu dłuższego czasu i przez wielkie cierpienia. Widzimy, co się teraz dzieje z ludzkością: brutalne wojny, osobiste i globalne problemy, klęski żywiołowe.
Wszystko to prędzej czy później doprowadzi nas do świadomości, że tylko jedność jest jedynym prawidłowym działaniem. I wtedy dojdziemy do prostego rozwiązania: wystarczy nam „chleb i woda”, co jest niezbędne do życia, a wszystko pozostałe – tylko dla oddawania.
Pytanie: To znaczy, że dojdziemy do pełnego odczucia prawa, że „nie istnieje nawet małe źdźbło trawy na ziemi, nad którym nie byłoby wyższej siły na górze, w wyższych światach”?
Odpowiedź: Podczas naszej wspinaczki po stopniach duchowych światów, na każdym ich poziomie, będziemy coraz bardziej i bardziej zapoznawać się nie tylko z źdźbłami trawy czy atomami, ale z wszelkimi zstępującymi mikro-siłami. A one, nawiasem mówiąc, są najsilniejsze i najbardziej wpływowe. Przecież z nich zbudowana jest cała prosta mechanika naszego świata, którą będziemy odczuwać tak długo, dopóki nie odnajdziemy jej źródła.
Pytanie: Wychodzi na to, że wszystko najbardziej niewidoczne jest najsilniejsze?
Odpowiedź: Tak i tego dowodzą wszelkie nowości i odkrycia. Pokaż dzisiaj dzikusowi na przykład komputer i on będzie go próbował ugryźć zębami. On nie zrozumie, czym ty się zajmujesz. Jego zajęciem jest polowanie na zwierzęta, zdobywanie pokarmu.
To, co było w porządku jeszcze sto lat temu, jest już przeszłością. Stworzyliśmy i skonstruowaliśmy silniki, mechanizmy, urządzenia, maszyny, na których można było podróżować. A dzisiaj nie musimy nigdzie jeździć, wszystko można zobaczyć w internecie. Człowiek ma jeszcze ochotę, aby gdzieś pojechać, aby coś zobaczyć, ale stopniowo to wszystko odchodzi. Ponieważ istnienie ludzkości wkracza w obszar myśli.
Z programu TV, „Tajemnice Wiecznej Księgi” 19.03.2014
Opublikowano dnia 14 grudnia 2014
Prawdziwy kabalista rozumie, że znajduje się pod władzą egoizmu i tylko jeden wewnętrzny punkt w nim, tzw. punkt w sercu, jest wolny od egoistycznego wpływu i może połączyć go ze Stwórcą.
Jeśli dokłada on wszelkich starań i łączy punkt w sercu ze Stwórcą, to przez ten kontakt otrzymuje siły, które wznoszą go nad egoizmem, i zaczyna on stopniowo naprawiać swoje ego na rzecz altruizmu.
Cała praca w duchowej naprawie jest w tym, aby prosić Stwórcę o siły dla naprawy egoizmu. Dlatego też ono odgrywa tu pozytywną rolę, wywołując w nas potrzebę Stwórcy.
Zwracając się do Stwórcy, otrzymujemy od Niego siłę, niezbędną dla naprawy, i odczuwamy w naprawionym egoizmie względny związek ze Stwórcą. To nie jest już tylko punktem kontaktowym, a bardziej szerokim, bardziej mocniejszym połączeniem. I tutaj pojawia się jeszcze bardziej ciężki, bardziej „gruby” egoizm. I znowu zaczynamy prosić Stwórcę, aby dał nam siłę, by go naprawić.
To znaczy egoizm, przejawiając się stale, pobudza nas do połączenia się ze Stwórcą, i dlatego nazywa się to „pomoc przeciwko tobie.” To ciągłe zwracanie się do Stwórcy dla naprawy egoizmu nazywa się modlitwą.
Z programu TV, ” Krótkie opowiadania”, 22.10.2014
Opublikowano dnia 13 listopada 2014
Poruszamy się w kierunku równowagi z naturą. Natura ma na celu doprowadzić wszystkie jej części do równowagi. Różnica temperatur dąży do równowagi, wiatr równoważy różnice w ciśnieniu powietrza, przedmiot, który zostaje opuszczony, spada na dół tam, gdzie znajduje równowagę z grawitacją. Proces ten ma na celu stan równowagi, wszędzie i w każdej relacji.
W każdej dziedzinie, czy to w chemii, fizyce, biologii i tak dalej, wszystko zbudowane jest na tej zasadzie. Wszystko dąży do stanu spokoju, pozbycia się napięcia. Wszystko podlega prawu entropii. Natura chce wypełnić się spokojem. Nie toleruje różnic i fluktuacji w jakichkolwiek parametrach. Ostatecznie wszystko musi osiągnąć stan równowagi.
A teraz prawo natury wymaga od ludzkiego społeczeństwa równowagi. Widzimy wybuchy i zamieszki, i to jest sposób, w jaki natura wymusza na nas stan balansu. Minął już nieożywiony, roślinny i zwierzęcy poziom i teraz nastąpiła kolej na poziom człowieka.
Pojawia się w nas impuls do równowagi, a osiągnięcie jej między nami oznacza: być „jak jeden człowiek o jednym sercu”. Każdy z nas może być różny, ale istnieje jedno kryterium: wszyscy jesteśmy zobowiązani do wzajemnego wspierania się.
I nie ma niczego, co moglibyśmy uczynić przeciw temu: czy tego chcemy czy nie, natura wygra, bo jest ona potężną siłą.
Pojawia się pytanie: dlaczego po prostu nie wyginiemy, jak mamuty i dinozaury? Dlaczego nie opuścimy sceny, jako nieodpowiednia część, która do tego nie pasuje? Ostatecznie nasza nierównowaga z naturą jest znacznie większa niż wymarłych dinozaurów. Jednak w przeciwieństwie do nich, my mamy misję, przeznaczenie, cel: musimy się sami naprawić i zmienić naszą początkową naturę.
Mamuty i dinozaury nie były w stanie tego zrobić i wymarły w naturalnym procesie ewolucji, podczas gdy my jesteśmy zobowiązani, aby doprowadzić siebie do zgodności z obecną fazą rozwoju.
Dlatego zostaliśmy doprowadzeni do sytuacji, w której nasz brak harmonii z przyrodą będzie się objawiać w cięższych formach, ale nie dojdzie do ostatecznego wyginięcia. 90% ludzkości na świecie może zniknąć, ale niemniej jednak niektórzy ludzie przetrwają, aby zmienić ludzką naturę i osiągnąć konieczną równowagę. To jest cel i nie ma innej drogi, którą moglibyśmy pójść.
Z lekcji do gazety „Naród”
Opublikowano dnia 3 grudnia 2014
Prosto do Stwórcy
Zostaliście wybrani ze wszystkich narodów, aby służyć Mi, aby przekazać przez was iskry oczyszczenia narodom świata, łącząc ich w jedną całość.
Baal HaSulam,Wzajemne poręczenie, p. 28
Narody świata podświadomie oczekują od powrotu narodu Izraela do swojej ziemi ujawnienia sensu istnienia i metodyki jego osiągnięcia.
Baal HaSulam, Ostatnie pokolenie, cz. 1, p. 12
Opublikowano dnia 27 listopada 2014
Pytanie: Dlaczego wy, kabaliści, uważacie kabałę za naukę, która opiera się na faktach i dowodach?
Odpowiedź: Kabalista zmienia nie zewnętrzne warunki, jak robi to naukowiec, ale swoje wewnętrzne właściwości i bada zmiany odczucia świata w sobie.
Naukowiec bada naturę nieożywionej, roślinnej i zwierzęcej materii, a kabalista bada naturę poziomu „człowieka”. W języku hebrajskim człowiek nazywa sie Adam, od słowa podobny (adame) do Stwórcy, jak powiedziano, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo.
Dlatego badając człowieka, jak poleca nam nauka kabały, my przez siebie badamy Stwórcę i w rezultacie zmieniamy siebie, dopóki nie staniemy sie podobni do Stwórcy.
W ten sposób osiągamy zamysł stworzenia, poznajemy jego plan i ostateczny cel. Świat staje się dla nas zrozumiałym i uzyskujemy możliwość zarządzania nim …
Opublikowano dnia 29 listopada 2014
Pytanie: Jak kabała odnosi się do pojęcia „astral” i do praktyki astralnej?
Odpowiedź: Istnieją różne techniki, które tymczasowo osłabiają wpływ naszego egoizmu na nas. Wówczas człowiek zaczyna przez pryzmat materialnego świata jakby czuć zjawiska bliskie do duchowych. Jednak przy tym nie występuje w nim naprawa pragnień i dlatego on się nie dostaje do świata duchowego i pozostaje wewnątrz intencji dla siebie.
Naprawa nie polega na rezygnacji z pragnienia otrzymywania ani na stosowaniu szczególnych technik, które także oparte są na zmniejszeniu pragnienia i według których należy mniej jeść, w szczególny sposób oddychać, skupić umysł na specjalnych obrazach. Naprawa polega na zmianie intencji z egoistycznej (dla siebie) na altruistyczną (dla Stwórcy). Tylko wtedy człowiek naprawdę może odkryć zjawiska duchowe.
Pytanie: Przez wiele lat interesuje mnie jedno pytanie: skąd się bierze u człowieka jasnowidzenie? A dokładniej zastanawiam się, z której strony przychodzą te „filmy”: ze strony Boga czy diabła? Mam dwa pytania: z której strony przychodzą i jak ich się pozbyć?
Odpowiedź: Po pierwsze, to nie jest ani Bóg, ani diabeł, ale po prostu zwiększona wrażliwość człowieka. Człowiek jest w stanie poczuć to, co ma się wydarzyć na świecie. Przecież wszystko już istnieje, ale jest ukryte przed naszym postrzeganiem. Dla nas to tajemnica, ale w rzeczywistości czas nie istnieje i mowa jest o stopniach, które odkrywają się w nas jeden po drugim.
A więc, niektórzy są w stanie zobaczyć tę kolejność „na wskroś”. Wyobraź sobie, że źle widzę i zajmie mi pięć minut, aby zbliżyć się do ciebie i cię poznać. Jednak jeśli założę okulary, to wtedy bez tych pięciu minut natychmiast „zbliżę się” do ciebie i cię rozpoznam. Czas i przestrzeń są w istocie tym samym. Wszystko zależy od „okularów”…
Po drugie, nie trzeba specjalnie pozbywać się czegokolwiek. Wszystko, co jest wymagane od nas wszystkich – zarówno jasnowidzów, jak i zwykłych ludzi – to osiągnąć naprawę naszych pragnień i zlać się ze Stwórcą poprzez podobieństwo z Nim swoimi właściwościami. Przy tym człowiek uczy się, jak prawidłowo używać wszystkich swoich właściwości i cech.
Opublikowano dnia 3 grudnia 2014
Kongres w Weronie. Lekcja 4
Pytanie: Jakie osobiste korzyści daje mi mój wkład w rozpowszechnianie nauki kabały na świecie? Jakie wynagrodzenie otrzymam od Stwórcy za to, że opowiem całemu światu o tym, że musimy osiągnąć jedność ze Stwórcą?
Odpowiedź: Istnieje tylko jedna dusza, która rozbiła się i rozpadła na wiele części. A teraz każda część – każdy z nas odbudowuje ze swojej strony całe naczynie duszy. Ja składam całe naczynie zgodnie ze swoimi właściwościami, ty organizujesz i zbierasz je zgodnie z twoimi właściwościami, ona zgodnie z jej, itd.
Dlatego tak ważne jest, aby przyciągnąć do nauki i naprawy jak najwięcej ludzi na świecie.
Jesteśmy jedną integralną duszą, gdzie wszyscy są zawarci w każdym i w każdej części zawarte są wszystkie inne części. Oczywiście, że jest to korzystne dla mnie, jeśli przebudzę jakieś martwe odłamki duszy.
Ja budzę je, zapalam, ożywiam, zachęcam, że warto jest studiować, dążyć do celu, i one zaczynają pracować. W taki sposób budzę innych i oni wykonują naprawę dla mnie!
Nie robię im przysługi tym, że popycham ich do naprawy, do celu stworzenia, Stwórcy. A na odwrót, przebudzając innych, zmuszam ich do wykonywania pracy dla mnie. W taki sposob oni naprawiają moją duszę.
Na przykład, przyjechałem na kongres i nauczam was. Uwierzcie mi, że ja wygrywam bardzo dużo – więcej niż wy wszyscy: do tego stopnia, na ile przekazuję wam wiedzę, przebudzenie. Ja przebudzam was i wy zaczynacie naprawiać siebie, ale w istocie naprawiacie moją duszę.
Nie rozumiemy tego i dlatego zaniedbujemy rozpowszechnianie. Wydaje się nam, że nieważne jest to, jak wiele osób dowie się o kabale i że na nas osobiście nie będzie to miało wpływu. Ale we mnie są takie właściwości, które nigdy nie będę w stanie bezpośrednio naprawić, ale tylko przez kogoś, okrężną drogą.
Jeżeli grupa przebudza się i wpływa na mnie, inspirując mnie tym, jak dobry jest duchowy cel i wielki jest Stwórca, to przebudzam się i zaczynam pracować na obcym paliwie, na energii przyjaciół.
Biorę ucznia i zaczynam go uczyć i, ucząc się u mnie, on naprawia moją duszę. Gdybyśmy zrozumieli, jak wiele człowiek wygrywa od rozpowszechniania, to każdy niepowstrzymanie rwał by się do grupy, do rozpowszechniania.
To jest jak otwarcie fabryki, w której pracują twoi pracownicy – wszyscy oni pracują dla Ciebie. Uczniowie naprawiają duszę nauczyciela.
Z 4 lekcji kongresu w Weronie, 21.11.2014
Opublikowano dnia 1 grudnia 2014
Prosto do Stwórcy
Nie tylko każdy z narodu Izraela odpowiedzialny jest za każdego, ale także wszystkie narody świata. Ale dla rozpoczęcia naprawy świata wystarczy wzajemne poręczenie jednego narodu, ponieważ niemożliwe jest, aby zacząć naprawę świata przez wszystkie narody jednocześnie ze względu na władzę egoistycznej miłości w nich.
Stwórca zaczął naprawę świata od narodu, który był w stanie przyjąć kabałę, ponieważ jego nauczycielami byli Abraham, Izaak i Jakub.Oni toodkryli dla siebie metodykę naprawy dzięki wzniosłości swoich dusz, bez wstępnego wykonania jej praktycznej części w grupie, której wykonać nie mieli możliwości. I dlatego ich synowie byli zobowiązani zostać narodem wybranym i przyjąć na siebie wymagane wzajemne poręczenie.
Baal HaSulam,Wzajemne poręczenie, p. 19
Opublikowano dnia 3 grudnia 2014
Dzięki swojej energii i pomysłowości naród żydowski ciągle znajduje się w czołówce rozwoju społecznego i technologicznego, jakby pokazując światu drogę rozwoju. Tymczasem misja narodu Izraela jest zupełnie inna. Gdybyśmy my – naród Izraela – wiedzieli, na czym dokładnie ona polega, to osiągnęlibyśmy pokój i szczęście dla wszystkich ludzi i doprowadzilibyśmy świat do optymalnego stanu.
W każdym razie jesteśmy narodem idei, narodem-naucycielem. Wszystko się obraca wokół tej misji i do tego celu popycha nas przebieg wydarzeń historycznych. Napisane jest w Torze, że będziemy narodem „kapłańskim”, czyli będziemy służyć jako „ogniwo przejściowe”, aby wiedza o ogólnym systemie całego uniwersum była przekazywana przez nas światu.
Do tej pory czujemy tę ukrytą irracjonalność, od której nie ma ucieczki. Problem jest w tym, że nie uczymy ludzkość, jak żyć prawidłowo. W naszej naturze istnieją zaczątki tej wewnętrznej struktury, która jest niezbędna dla zjednoczenia ludzkości, aby stała się ona społecznością harmonijną.
Nikt poza narodem żydowskim nie ma tej możliwości, ponieważ był on już kiedyś narodem zjednoczonym, harmonijnym i dlatego może to znów powtórzyć. Co więcej, jest on do tego zobowiązany – już wobec całej ludzkości.
Dawne doświadczenie utrwaliło się w Żydach na zawsze i w konsekwencji cała ludzkość postrzega ich jak jakichś cudzoziemców czy obcych przybyszów. Czuje ona w nich coś takiego, czego sama w sobie nie ma i nie może mieć.
Nawet jeśli miną kolejne dwa tysiące lat – będzie tak samo: Żydzi zawsze będą odróżniać się od pozostałych narodów. Jakby się oni nie starali – nigdy nie zmieszają się z innymi. Jest to taka „zawiesina”, taka właściwość, która nie poddaje się zmieszaniu. Co by nie robili, ta pierwotna właściwość nie zmieni się w nich. Przez pokolenia wciąż wykiełkują oni w swojej pierwotnej formie.
Przecież to, co zostało w nich założone, nie odnosi się do czynników ziemskich. Nawet po ich „zmieszaniu” z jakimkolwiek z narodów świata na poziomie ziemskim, po ożenieniu się ich wszystkich z innymi – mimo wszystko punkt ten w nich wyłoni się ponownie. Jest on irracjonalny. Nie należy on do natury naszego świata, do ciał fizycznych i dlatego wciąż wykiełkuje w ich potomkach w takiej samej formie, w jakiej występuje obecnie. Wszystko wyjdzie na zewnątrz, jakby nic się nie stało.
Zróbmy przybliżone obliczenia – wyłącznie dla ogólnej ilustracji. W ciągu 700-800 lat przed naszą erą, po zniszczeniu Pierwszej Świątyni, naród żydowski stracił dziesięć pokoleń – czyli pięciokrotnie więcej niż pozostałe dwa. Od tamtego czasu te dwa pokolenia wzrosły powiedzmy do 15 mln osób.
Biorąc pod uwagę masowe mordy na Żydach na przestrzeni wieków, określmy tę liczbę teoretycznie na 20 milionów. A zatem potomkowie pozostałych dziesięciu plemion, których jest pięć razy więcej, mogłyby liczyć przez ten czas 100 mln osób. Już przyzwoita liczba, prawda?
Tak więc, w ciągu pewnego czasu zobaczymy, że te „100 mln” osób nagle zaczną ujawniać się jakby znikąd. Wśród różnych narodów okaże się, że są to Żydzi – w zupełnie różnych obyczajach, wyglądzie. Nagle się odkryje, że są oni i tu, i tam, i wszędzie.
Przy tym przejawią się oni ze swoimi cechami żydowskimi i będzie w nich występować ta sama irracjonalność. I znów powtórzy się znajomy obraz: będą nie-Żydzi patrzyć na Żyda i widzieć, że jest w nim coś takiego, czego nie mogą zrozumieć. I nie ma tu znaczenia, że będzie on miał wygląd miejscowego mieszkańca.
Może on być Amerykaninem, Australijczykiem, Europejczykiem, ale będą widzieć, że to jest Żyd. Jakby przyleciał on z kosmosu, osiedlił się tu z ziemianami i żyje w ich przebraniu. Jednak jego wewnętrzna istota będzie inna. Żyje w nim iskra, która łączy go z wyższym światem, i ta iskra w nim jest na zawsze i nigdzie przed nią nie ucieknie.
Hitler próbował wytępić wszystkich Żydów, jednak ten duchowy punkt nie poddaje się fizycznemu zniszczeniu. Mimo wszystko wykiełkuje on w innych ludziach bez żadnej zależności od genetyki lub od zniszczonych pokoleń.
A zatem ta irracjonalna osnowa, która istnieje w tym narodzie, jest niezniszczalna. Sama historia o tym świadczy.
Dlatego jeszcze będą przejawiać się „zasoby” z dziesięciu pokoleń, które istnieją gdzieś wśród innych narodów.
Z programu telewizyjnego „Babilon wczoraj i dziś”, 24.09.2014
Opublikowano dnia 3 grudnia 2014
Pytanie: Jak mogę odnaleźć ważność duchowego rozwoju?
Odpowiedź: Odnaleźć – znaczy:
1. pojąć, że nie ma we mnie ważności duchowego rozwoju,
2. pojąć, że mogę zarządzać tym procesem,
3. że ważność tą mogę uzyskać tylko z zewnątrz, ponieważ ja sam jestem absolutnym egoistą,
4. z zewnątrz – oznacza od otoczenia, od grupy
5. otrzymać można tylko na miarę ważności tego, do czego dążę,
6. … doszedłem do tego, od czego zacząłem – od braku ważności.
Gdzie jest rozwiązanie?
Pozostaje tylko jedno: wykorzystać właściwość zazdrości do tego, co posiada inny i co jest dla niego ważne. A jeśli nikt nie ma tej ważności dla duchowego rozwoju? – Pozostaje tylko grać w ważność, celowo rozpalić serca przyjaciół pozorną ważnością duchowego rozwoju.
I nie jest to nowe ani oryginalne – tak my wszyscy „propagując” otrzymujemy od środowiska pozorną ważność tego wszystkiego, co następnie zaczynamy cenić w naszym życiu, na co pracujemy, do czego dążymy – i tylko dlatego, ponieważ jest to ważne w oczach otoczenia.
Tak to również występuje w naszym duchowym rozwoju. Tylko tutaj wszystko uświadamiamy sobie i świadomie organizujemy sobie źródła przyszłej ważności, sami tworzymy środowisko i obiekty ważności – co po grze stanie się dla nas rzeczywiście ważne!
I tak, powinieneś grać przed przyjaciółmi. Czym lepiej będziesz przed innymi grać, że rozwój duchowy jest dla ciebie ważny, tym szybciej przekształcisz się z obojętnego w nieobojętnego do duchowego rozwoju.
Powinieneś grać przed przyjaciółmi rolę człowieka, któremu nie jest obojętna naprawa świata, miłość do przyjaciół, który płonie od wewnątrz, dąży do tego – i nie ważne, co przy tym dzieje się w tobie, lecz na zewnątrz zobowiązujesz się grać taką rolę.
Wszelkimi sposobami pokazuj im, jak bardzo jest ci ważna grupa, jak troszczysz sie o nią, że naprawdę “płoniesz”. Tylko tak można rozpalić ich serca. A przede wszystkim – swoje serce.
Można umówić się z przyjaciółmi i na przemian, ale lepiej wszyscy razem, grać wspólnie przed wszystkimi. Musimy zrozumieć naszą naturę i nauczyć się zarządzać nią!
Opublikowano dnia 4 grudnia 2014
Kongres w Weronie. Lekcja 4
„Kiedy ludzkość osiągnie swój cel, to znaczy wzniesie się na doskonały poziom miłości do bliźniego, i wszyscy ludzie na świecie zjednoczą się jak jedno ciało, jedno serce – tylko wtedy w całej swojej pełni odkryje się szczęście, oczekujące na ludzkość”. (Baal HaSulam,” Wolność woli”)
Ludzkość musi dojść do takiego stanu, w którym wszyscy ludzie osiągną duchowość i w pełni objawią Stwórcę.
„Wszystkie nasze zajęcia są po to, aby powrócić, wybrać i podnieść wszystkie te dusze, które wypadły z Pierwszego Człowieka i upadły w klipot, dopóki nie doprowadzimy je do pierwotnego korzenia, jak było do grzechu Adama przy Drzewie Poznania”. (Baal HaSulam, Nauka Dziesięciu Sfirot, T.3, cz.8, str.680, Wewnętrzne światło, p.88).
Jesteśmy zobowiązani naprawić całe rozbicie, które miało miejsce z Adamem ha Riszon, i doprowadzić je do naprawionego stanu. Wszyscy ludzie na świecie muszą osiągnąć pełne odkrycie Stwórcy.
„W naszym pokoleniu dobrobyt każdego człowieka zapewnia się przez wszystkie kraje świata” – ponieważ żyjemy w integralnym, globalnym świecie. „I w takiej mierze człowiek zależy od całego świata, podobnie do trybiku w mechanizmie”.
Jesteśmy jak powiązane koła zębate w jednym mechanizmie – każdy zależy od wszystkich do takiego stopnia, że nie jest możliwe samemu osiągnąć naprawę, jeśli inni nie są naprawieni.
Na razie to nas nie bardzo dotyczy, ponieważ znajdujemy się dopiero na pierwszym stopniu naprawy, do ujawnienia Stwórcy. Czeka na nas jeszcze 125 stopni duchowej drabiny. Ale na miarę wzniesienia po jej stopniach będziemy musieli się coraz bardziej rozszerzyć i dołączać coraz więcej ludzi do procesu naprawy, do ujawnienia wyższego świata.
Szczególnie dlatego, że nawet materialny świat dziś stał się integralnym. „Zgodnie z tym, niewyobrażalna jest możliwość ustanowienia dobrego i szczęśliwego ustroju pokojową drogą w jednym kraju, dopóki nie będzie tego w każdym kraju na świecie i na odwrót.”(Baal HaSulam, „Pokój na świecie”)
Niemożliwe jest osiągnięcie dobrego życia w jednym odrębnym kraju. Dziś staje się to oczywiste dla wszystkich. I odwrotnie, jeśli w jakimś miejscu będzie źle, to będzie źle wszystkim. Szkoda, że politycy jeszcze tego nie rozumieją.
Jak zatem przyciągnąć ludzi do naprawy? Zwyciężyć można ilością, ale można także jakością. Niekiedy kabalistyczna grupa może być bardzo mała, ale silna. A niekiedy wręcz przeciwnie, średni poziom może być dość niski, ale grupa kompensuje to swoją ilością: 30-40-70 osób.
Tak jak w zwykłym życiu, jeśli muszę przenieść ciężar z jednego miejsca na drugie, to mogę wziąć do tego kilku siłaczy. Ale możliwe, że nie ma silnych, i wtedy można wezwać słabszych ludzi, ale kilka razy więcej, żeby oni wykonali tą samą pracę.
Tak też jest w nauce kabały. Oczywiście, musimy dążyć do jakości, ale nie należy zaniedbywać ilości. Ponieważ ilość bardzo pomaga. Nawet będąc małymi, mamy możliwość dzięki swojej liczbie odnieść sukces i nawet jeszcze szybciej.
U dużej liczby uczestników jest większa przewaga. Ponieważ gdy jeden upada – inny się wznosi. Wszyscy pomagają sobie nawzajem, znajdując się na różnych poziomach i w różnych stanach, i w taki sposób łatwiej jest wykonać pracę. Dlatego należy zadbać o to, aby grupa się rozszerzała, rosła, „przybierała na wadze”.
„Celem życia jest osiągniecie połączenia ze Stwórcą, wyłącznie dla korzyści Stwórcy, albo doprowadzić masy do tego, aby osiągnęły jedność ze Stwórcą.” (Baal HaSulam, „Ostatnie pokolenie”)
Oznacza to, że musimy w tym życiu osiągnąć jedność ze Stwórcą. Właśnie dla tego urodziliśmy się w fizycznym ciele, to znaczy otrzymaliśmy dodatkowy egoizm, który jest nazywany ciałem. Teraz musimy wznieść się ponad tym egoizmem i połączyć się ze Stwórcą, zjednoczyć się z Nim.
Baal HaSulam mówi, że ten cel jest postawiony przed każdym człowiekiem. Ale nawet jeśli nie jesteś w stanie tego osiągnąć, to możesz dojść do niego dzięki temu, że będziesz opowiadał o nauce kabały innym. Jak powiedziano: „albo stać się godnym połączenia ze Stwórcą, wyłącznie dla korzyści Stwórcy – albo doprowadzić masy do tego, żeby osiągnęły jedność ze Stwórcą”
Każdy człowiek posiada swój styl pracy. Jeden zajmuje się bardziej rozpowszechnianiem, a inny nauką, to znaczy zewnętrzną naprawą lub wewnętrzną, każdy w swojej mierze.
Z 4 lekcji kongresu w Weronie, 21.11.2014
Opublikowano dnia 29 listopada 2014
Prosto do Stwórcy
Izrael – to wszyscy, którzy wkładają wysiłki w kierunku uzyskania podobieństwa do Stwórcy.
Baal HaSulam, List 17
Iść drogą Stwórcy, która nazywa się „Isra-El” (prosto do Stwórcy), oznacza, że intencje człowieka we wszystkich jego działaniach wzniosły się prosto do Stwórcy.
Rabasz, Shlavey HaSulam. Kto wzmocnił serce swoje. Artykuł 20,1984/85
Opublikowano dnia 1 grudnia 2014
Kongres w Weronie. Lekcja 4
Światło stworzyło pragnienie rozkoszowania się, które pod jego wpływem zostało podzielone na pięć etapów. Zerowy etap – Keter odnosi się jeszcze do światła.
A z niego pochodzi pierwszy etap, Chochma, który odnosi się do pragnienia, naczynia. Chochma – otrzymujące pragnienie – chce być oddającym, jak Keter, i przekształca się w Binę. Bina rodzi Zeir-Anpin – specjalne naczynie, które łączy w sobie otrzymywanie i dawanie.
A Zeir-Anpin rodzi Malchut, która zawiera w sobie wszystkie właściwości i pragnie otrzymywać bez jakichkolwiek obrachunków – tylko aby się napełnić.
Stany te nazywane są czterema etapami bezpośredniego światła, ponieważ zostały stworzone przez światło, bezpośrednio rozprzestrzeniające sie z góry w dół. Ostatni etap, Malchut, która jedyna jest prawdziwym naczyniem, stworzeniem, też jest podzielona na pięć części: 0-1-2-3-4.
Pragnienia 2-go, 3-go i 4-go poziomu są bardzo silne, ciężkie, najbardziej egoistyczne. Są one nazywane otrzymującymi pragnieniami, AHAP. A pragnienia 0-go i 1-go poziomu są lekkie i nazywane są Galgalta Eynaim (GE).
Celem stworzenia jest doprowadzić całą Malchut do stanu Keter, do stanu światła, Stwórcy. Dlatego wydarzyło się wiele działań włącznie z rozbiciem. A teraz musimy to wszystko naprawić.
Interesujące jest to, że istnieją takie cząstki Malchut, które nie są w stanie same obudzić się do naprawy i wymagają przebudzenia z zewnątrz. I są takie cząstki, które budzą się same i dążą do celu stworzenia, do Stwórcy. Chcą one już tutaj, w tym życiu odkryć niebiosa i osiągnąć wyższy świat. Tacy ludzie przychodzą studiować kabałę, pragnąc dowiedzieć się, co jest sensem życia, w jakim celu żyjemy?
Wielu przychodzi do głowy to pytanie, zwłaszcza w dzieciństwie: w wieku 5-10 lat. Ale potem dziecko dorasta i przestaje o to pytać. Jak tylko pojawia się w nim seksualna pragnienie, on przestaje pytać o sens życia. Co zrobić, takie jest życie. Społeczeństwo tłumi to pytanie w człowieku, i on przestaje myśleć o sensie swojego istnienia.
Dlatego istnieje część ludzi, którzy mają w sobie duchowe iskry (reszimot), zmuszające je do poszukiwania sensu życia. A drugiej części ludzi takie pytanie nawet nie przychodzi do głowy. Ale wszyscy jesteśmy elementami jednego naczynia, które zobowiązane jest do osiągnięcia pełnej naprawy.
Cechą integralnego naczynia jest to, że każda część łączy w sobie wszystkich pozostałych. Niemożliwe jest, aby naprawić zerowy czy pierwszy poziom pragnienia, nie włączając w niego wszystkie pozostałe poziomy. Jest to prawo integralnego systemu.
Nawet nasze fizyczne ciało istnieje na tej samej zasadzie, choć nie zdajemy sobie z tego sprawy. Według wschodniej medycyny, na podeszwie człowieka lub nadgarstku ręki przedstawione jest całe ciało: nerki, serce, wszystkie narządy. I w rzeczywistości tak jest.
Dlatego też dla swojej własnej naprawy musimy przyciągnąć do niej cały świat. Nie ma innego wyjścia! W naszych czasach stało się to koniecznością. W przeszłości kabaliści naprawiali siebie samych, ponieważ nie było możliwości otwarcie rozmawiać z ludźmi o nauce kabały, o sensie życia. Dlatego kabaliści ukrywali się – nie można było nawet napomknąć o kabale publicznie.
Tak było jeszcze około 30-40 lat temu. Strach było rozmawiać o kabale na ulicy, ponieważ ktoś mógłby to usłyszeć. Jeśli otoczenie dowiedziało by się o tym, że uczysz się kabały, to po prostu stronili by od ciebie. Było to uważane za przestępstwo. Kabalistyczne książki nie były sprzedawane w sklepach.
Dlatego w przeciągu wszystkich pokoleń, zaczynając ze Starożytnego Babilonu, kabaliści naprawiali to, co było możliwe – to znaczy siebie samych. Jeszcze trzydzieści lat temu kabałę studiowało się w ukryciu przed wszystkimi. Dopiero w naszych czasach kabała wyszła z ukrycia i stała się dostępna do nauki.
Ale jednocześnie staliśmy się zobowiązani do naprawy świata – inaczej nie naprawimy siebie. Dla kabalistów z przeszłości wystarczająca była swoja własna naprawa, ale dla nas już nie. O tym jest napisane w wielu pierwotnych źródłach.
Baal HaSulam pisze w artykule „Wzajemne poręczenie”: „Ostateczna naprawa świata jest niemożliwa bez włączenia w duchową pracę wszystkich mieszkańców tego świata, jak powiedziano, że Stwórca zapanuje nad całą ziemią (arec), to znaczy nad całym pragnieniem (racon), i w tym dniu Stwórca i Jego imię stanie się jednością“.
Z 4 lekcji kongresu w Weronie, 21.11.2014
Opublikowano 22 września 2014
W gazecie "New York Times" został opublikowany mój artykuł pod tytułem „Kim jesteś, narodzie Izraela?”.
Więcej…
Opublikowano 5 lutego 2013
Baal HaSulam, „Artykuł na zakończenie Księgi Zohar”: „Tora podobna jest do liny, którą Stwórca rzucił ludziom, aby uratować ich i wyciągnąć z brudu. Koniec liny jest blisko każdego i jest to otwarta Tora, która nie potrzebuje żadnej intencji i zamierzenia.”
Pytanie: Jak to jest możliwe, że otwarta Tora nie potrzebuje intencji?
Odpowiedź: Stwórca rzuca stworzeniu (człowiekowi) „linę” – 125 stopni lub 620 przykazań (pragnień), lub światła NaRaNChaJ. To wszystko jest to samo. A co dotyczy pojęć „ukryty” i „otwarty”, to one zależą od tego, z jakiego punktu widzenia na nie patrzeć.
Tak naprawdę te terminy nie są ważne, zostaw je, żeby ci się nie myliły. Znajdujesz się na początku drogi i masz się czego trzymać: grupy, nauczyciela, ksiąg. Właśnie w nich możesz odkryć swój związek ze Stwórcą.
W zasadzie praca z nauczycielem, grupą i księgami nazywa się Torą, co oznacza: instrukcja, metodyka, przewodnik. A więc masz przed sobą wszystko niezbędne i musisz tylko poprawnie korzystać z tych środków.
Tylko nie myśl, że grupa, nauczyciel i księgi potrzebni są tylko teraz, a potem znikną gdzieś. Każdy swój krok naprzód będziesz robić w nich. Miłość i nienawiść – wszystko będzie odkrywać się tobie w nich.
Zawsze będziesz potrzebować nauczyciela i nie ma tu znaczenia, czy będzie on w materialnej postaci, czy też jako wyższy parcuf na stopniach duchowych. Nauczyciel zawsze jest wyższym parcufem, znajdującym się nad tobą. Za każdym razem grupa będzie twoim następnym stopniem, a nauczyciel – stopniem ponad nim lub trzema pierwszymi sfirot tego stopnia. A więc jeżeli chcesz otrzymać cokolwiek od nauczyciela, to możesz zrobić to tylko poprzez grupę.
A zatem system, który używasz poprawnie w celu swojej naprawy i upodobnienia się do Stwórcy swoimi właściwościami, nazywa się Torą. Właśnie ona jest teraz ci otwarta w postaci przyjaciół, grupy i jej działań. W tym obrazie nie ma jeszcze duchowego składnika, brakuje altruistycznej intencji, jednak na obecnym etapie intencja egoistyczna także nadaje się.
Oczywiście, nie ma działań zupełnie bez intencji, z wyjątkiem niemowląt i umysłowo chorych osób – w tym przypadku natura sama ustala zdarzenia. Wszyscy pozostali działają celowo, opierając się na kalkulacji korzyści egoistycznej. Właśnie ten obrachunek działania w celu otrzymywania Baal HaSulam nazywa brakiem intencji – prawidłowej intencji w imię obdarowywania.
Na ogół, droga osiągnięcia duchowości dzieli się na cztery etapy: tajemnica, interpretacja, wskazówka i proste znaczenie. I tu należy zrozumieć, że „otwarta Tora” – to nie jest proste znaczenie. Przeciwnie, zaczynamy z tajemnicy – z tego małego, co jest nam otwarte w punkcie wyjściowym.
Ale w jaki sposób, nie znajdując się w świecie duchowym, mogę podjąć działania z nim związane? Jak z obecnego stanu „sięgnąć ręką” w wymiar duchowy i tam coś robić? Dlatego dany jest nam ten system: nauczyciel, księgi, grupa. W rzeczywistości jest to coś znacznie większe, przecież za księgami stoją kabaliści i stworzony przez nich system, z którego oni oddziałują na nas. Za nauczycielem też stoją ci, którzy uczyli go i utrzymują z nim łączność. A grupa – to jest system, który potrzebuje naprawy.
A więc nasza praca w grupie według ścisłych instrukcji jest to właśnie „otwarta Tora".
Z lekcji na temat „Artykułu na zakończenie Księgi Zohar”, 05.02.2013
Opublikowano 17 listopada 2011
Pytanie: Pod koniec tego tygodnia odbędzie się kongres na pustyni Arava. Przyjedzie tam setki mężczyzn z Izraela, aby skrystalizować i wzmocnić między sobą wewnętrzną siłę wzajemnego poręczenia i w celu przygotowania rdzenia, jądra dla zjednoczenia na grudniowy kongres. W jaki sposób możemy zrobić to prawidłowo?
Odpowiedź: To jest rzeczywiście bardzo ważne, aby przygotować ten szczególny wewnętrzny rdzeń, jądro, w którym połączą się wszystkie punkty w sercu. Rdzeń ten będzie otoczony przez pasywną część – kobiet z Bnei Baruch (BB). A najszerszy krąg stanowi zewnętrzny świat.
W wewnętrznym kręgu będą połączeni wszyscy nasi przyjaciele z całego świata. A dlaczego właśnie mężczyźni? Ponieważ odpowiada to naturze stworzenia: bo właśnie oni (mężczyźni) wymagają naprawy, aby osiągnąć miłość i jedność, podczas gdy kobiety dojdą do tego w inny sposób. I wówczas, kiedy osiągniemy pożądany stan, będzie można przekazać go dalej innym ludziom.
Pytanie: Jak kobiety powinny wspierać mężczyzn na tym kongresie?
Odpowiedź: Powinny myśleć o naszym sukcesie. Potrzebujemy tego wsparcia w myślach, bez nich będzie to bardzo trudne. Dokładnie tak jak "synowie Izraela dzięki sprawiedliwym kobietom wyszli z Egiptu".
Kobiety są najpotężniejszą częścią ogólnego systemu, a ich wsparcie jest szczególnie konieczne. Jeśli kobieta troszczy się o swojego męża, daje mu przez to ogromne siły, gigantyczny impuls w celu realizacji jej oczekiwań. Bez kobiecego wsparcia nie odniesiemy żadnego sukcesu.
Z lekcji do artykułu "Wzajemne poreczenie", 16.11.2011
Opublikowano 10 listopada 2011
Pytanie: Grupę można porównać do samochodu, który działa tylko wtedy, gdy wszystko w nim jest naprawione. Gdy tylko jedna część nie będzie funkcjonować, wtedy cały samochód zatrzyma się. Z jednej strony to napędza grupę do przodu, a z drugiej strony jest to trochę przerażające. Czy to oznacza, że gdy jedna osoba straci na kongresie prawidłowe nastawienie, to wtedy nic nam się nie uda?
Odpowiedź: Nie. Gdyż dzieli nas od doskonałości 125 stopni. Tak więc, idealny system jest jeszcze daleko, dlatego jest od nas wymagana najpierw niedoskonała duchowa praca, aby móc wznieść się na pierwszy stopień. Nie ma tu potrzeby martwić się o pełną doskonałość wszystkich i każdego z osobna. Wystarczy stosunkowo niewielki wkład wysiłku. W taki sposób też otrzymamy nasz pierwszy, na razie zabawkowy samochód. Nie będzie to jeszcze Porsze, a tylko drewniany wózek bez silnika.
Na pierwszym stopniu oczekuje się od nas tylko początkową, niemal „nieważką” doskonałość, najlżejsze (połączenie), które posiada jeszcze dużą ilość braków. Wystarczy już, jeśli przyjdziemy na kongres z prawidłowym pragnieniem, aby osiągnąć pierwszy ze 125 stopni doskonałości. I to leży w naszej mocy.
Z lekcji do artykułu „Darowanie Tory” 06.11.2011
Opublikowano 01 grudnia 2011
Jak napisał Ari w książce "Drzewo życia" (16 w.), po wyjsciu ze świata zwierzęcego poprzez pośrednie ogniwo małp, przybraliśmy postać ludzką. Stało się to zarówno na fizycznym, cielesnym poziomie, jak również na poziomie duchowym, na poziomie duszy: rozwijamy się w pragnieniu nieożywionej, roślinnej i zwierzęcej natury, aż zostanie osiągnięte egoistyczne pragnienie czwartego, ludzkiego stopnia. Ten stopień jest podzielony na cztery podobne poziomy, ale ogólnie, rasa ludzka odróżnia się od pozostałych przez szczególną formę jej rozwoju.
Wcześniej rozwój odbywał się na materialnym poziomie, w ramach wchłaniania i wydalania substancji. Przy tym, nieożywiona natura jest prawie zawsze ograniczona przez wewnętrzne procesy, a roślinna natura znajduje się już w procesie wymiany substancji ze środowiskiem: oddycha, wchłania i wydala, lecz w niewielkich ilościach.
Przy tym zależna jest całkowicie od zewnętrznych warunków, nie porusza się i jest podporządkowana sezonowym warunkom. Zwierzęca natura jest jeszcze mniej ograniczona: jej przedstawiciele poruszają się, dysponują bardziej rozwiniętym pragnieniem, rodzą w szczególny sposób swoje potomstwo, wchłaniają substancje odżywcze lepiej i wydalają odpady ... Na tym kończy się właściwie zewnętrzny, materialny rozwój.
I dalej dołącza się do tego szczególny, czwarty stopień. Dlaczego nie można by było zakończyć tego procesu rozwoju na tym etapie? Dlaczego nie może trzecie stadium rozprzestrzeniania prostego światła być ostatecznym?
Keter, czyli korzeń, zerowe stadium, stworzyło i napełniło pragnienie otrzymywania (pierwsze stadium lub Bhina Alef). Co więcej, to pragnienie chciało być podobne wyższemu, co charakteryzuje już drugie stadium (Bhina Bet), pragnienie dawania. Aby zrealizować obdarzanie wyższemu, drugie stadium podejmuje następującą decyzję: "Muszę koniecznie otrzymywać". Wtedy tworzy ono ze środka Biny dla siebie nowy stan, trzecie stadium (Bhina Gimmel) lub Zeir Anpin, który otrzymuje z zamiarem oddawania.
Czego tu brakuje? Bo właściwie trzecie stadium ma wszystko, oprócz niezależności, samouświadomienia i uświadomienia wyższego poza swoim ja. Brakuje więc wewnętrznego rozwoju w odniesieniu do wyższego. Innymi słowy, konieczne jest tutaj połączenie z korzeniem, aby kontynuować proces rozwoju.
W tym miejscu powstaje czwarte stadium (Bhina Dalet lub Malchut). Jest to szczególny stopień, na którym odbywa się wewnętrzny, jakościowy rozwój.
Do tego czasu, pragnienie już rozwinęło się odpowiednio. Widzimy to w naszym świecie, w którym jest wystarczająco dużo egoizmu. A teraz musimy rozwijać się jakościowo, aby osiągnąć najwyższy korzeń. Świat rozpoznał już swój egoizm i zrozumiał, że nie jest to możliwe, aby się napełnić. Wszystkie formy zostały wypróbowane, w wyniku czego wszystko zniszczyliśmy. Pozostaje tylko pytanie związku z wyższym, ze Stwórcą: skąd pochodzę i dokąd zmierzam?
Tak więc, nastąpiło czwarte stadium – etap rozwoju człowieka, któremu towarzyszą pragnienia z innych poziomów. Z tego należy zrozumieć, czym jest "religia" w kontekście rozwoju. Jest ona szczególnym mechanizmem, szczególnym środkiem, który umożliwia nam uświadomić sobie przepaść między mną a Stwórcą. Religia odnosi się tylko do poziomu człowieka.
Kto może rozpocząć tą pracę? Ten, kto czuje brak połączenia ze Stwórcą, i tego pragnie. Innymi słowy, tylko ci, którzy mają punkt w sercu (•). Wszyscy pozostali należą do poprzednich stopni rozwoju: nieożywionego, roślinnego i zwierzęcego.
Dlatego czujemy tą różnice, rozdacie, napięcie, pociąg do czegoś. Rozwija to w nas poczucie uświadomienia zła.
O jakie zło tutaj chodzi? A może czuję się źle, bo nie udało mi się czegoś ukraść, bez przyłapania mnie na kradzieży? Albo czuję zło w odniesieniu do Stwórcy? "Religia" w tym sensie przedstawia sobą szkołę wewnętrznego i zewnętrznego kształcenia, która pokazuje mi, jak daleko jestem oddalony od Stwórcy i w jaki sposob mogę skrócić ten dystans.
Postrzeganie to nie jest w żaden sposób powiązane z tradycyjnym wyobrażeniem o "religii". Istnieje człowiek i istnieje wyższa siła - a zatem zadanie jest w tym, aby rozpoznać swoją przeciwność w stosunku do niej i pokonać ten dystans. Z lekcji do artykułu "Istota religii i jej cel", 29.11.2011
Opublikowano 3 maja 2014
Pytanie: W jaki sposób wyjaśnić ludziom, że brak równowagi z naturą powoduje chorobę?
Odpowiedź: Racjonalizm istnieje w świecie od czasów starożytnej Grecji. Przeważa pogląd, że człowiek znajduje się ponad naturą i nie powinniśmy czekać na łaskę z nieba; raczej, zależy to od nas, aby wziąć sprawy w swoje ręce. To nas rozbiło, materialistyczna filozofia, która rozwinęła pogląd, że człowiek nie jest częścią natury. W rzeczywistości jest on największym egoistą.
Natura obejmuje poziomy: nieożywiony, roślinny i zwierzęcy, w którym znajduje się człowiek. Człowiek myśli, że znajduje się poza tym wszystkim; to jest nasz problem.
Ta sprzeczność jest teraz szczególnie widoczna. Myślę, że jestem ponad naturą, a okazuje się, że jestem jej częścią, jestem pod jej kontrolą.
Różnica między moim światopoglądem, moim pragnieniem, aby być ponad naturą i tym, co jest w rzeczywistości ujawnione, rozbudza globalny kryzys, który obejmuje wszystkie dziedziny działalności człowieka. Dzieje się tak dlatego, że myślę, że kontroluję naturę i nagle okazuje się, że natura jest całością. Teraz stopniowo odkrywamy, że jesteśmy w komputerze, wewnątrz programu, który nami zarządza, więc nie możemy nic zrobić.
Wszystkie nasze plany zostały zniszczone i nie ma możliwości, aby odnieść sukces w ich realizacji. Staramy się coś zrobić z naszym życiem, z dziećmi, z narodem, ale wszystko na próżno. Dlaczego? Dlatego, że doszliśmy do stanu, w którym czujemy się ponad naturą, ale odkrywamy, że ona jest ponad nami, reasumując jesteśmy przez nią uaktywniani, czy nam się to podoba, czy nie. Ten brak przystosowania między naszym stanem, a tym co dzieje się w rzeczywistości prowadzi do wszystkich problemów.
W międzyczasie, globalna sieć zarządzania jest widoczna jako coraz bardziej powiązana. Nie ma znaczenia, co robimy; w odpowiedzi czujemy cios, bolesną reakcję. Nic się nie powiedzie, świat się rozpada, rodziny się rozpadają, dzieci odchodzą we wszystkich kierunkach, i wszystko wymyka się z naszych rąk.
Tak wiele problemów musi doprowadzić nas do jednego wniosku, że jesteśmy w kosmicznym, globalnie połączonym systemie, w ramach programu, który jest nazywany celem stworzenia, a my jesteśmy tylko jego małą częścią.
Kryzys pomaga nam odkryć, że jesteśmy częścią tego programu, a my mamy tutaj wolny wybór, który umożliwia nam rozpoznanie programu i wykonanie go z naszego wyboru. Tylko wtedy możemy być nazywani "człowiekiem".
Jeśli nie chcemy przeprowadzić programu z naszego wolnego wyboru, to będziemy musieli zrobić to wbrew naszej woli, bo nic się nam nie uda!
Coraz więcej problemów pojawiło się na świecie właśnie, aby pokazać, że ludzkość jest zależna od natury i jej programu. To dlatego, że natura jest Stwórcą, siłą wyższą, a jeśli jesteśmy w niej, więc ten program znajduje się poza naszą mocą.
To jest punkt widzenia kryzysu w światowej perspektywie i integracji w jego obrębie.
Więc gdy wychodzimy do społeczeństwa, od nas zależy, aby wyjaśnić, że dla wszystkich problemów w rodzinie, w pracy, ze zdrowiem, z dziećmi, i tak dalej, dla tego wszystkiego jest tylko jedna przyczyna i jedno rozwiązanie, i to jest właściwe połączenie między nami.
Z lekcji 28.03.2014, Pytania i odpowiedzi z dr Laitmanem
Opublikowano 30 maja 2014
Kongres we Francji. Lekcja 4
Człowiek i grupa powinni zachowywać się tak, jak gdyby znajdowali się w ciągłym dialogu ze Stwórcą. Do tego stopnia, że nie ma ważniejszej rozmowy na świecie z ani jednym człowiekiem, ponieważ wszyscy są sterowani przez wyższą siłę i sami o niczym nie decydują.
Ja stopniowo oczyszczam świat ze wszystkich iluzorycznych wpływów.
Znajduję się w świecie, w otoczeniu przyrody i ludzi, w ogromnej ilości wpływających na mnie różnego rodzaju sił i czynników: rządu, sąsiadów, rodziny, wrogów i przyjaciół. Ale zaczynam myśleć: Na górze jest Stwórca, który to wszystko organizuje.
To On określa cały wpływ sił natury na nas, ponieważ widzę, że ludzie nie są w stanie tym zarządzać. Wszystko znajduje się w mocy Stwórcy: deszcz, słońce, trzęsienia ziemi, tsunami itp.
Następnie odnoszę do Stwórcy następny krąg: rząd. Rozumiem, że rząd w istocie niczego nie jest w stanie rozwiązać i jest kontrolowany przez Stwórcę. Ponieważ przez rząd Stwórca wpływa na nas, jak powiedziano: „Serca ministrów i królów są w rękach Stwórcy“.
Później odnoszę do Stwórcy pracowników w mojej pracy, wszystkich ludzi w moim mieście, swoją rodzinę, to, jak zachowują się w stosunku do mnie żona i dzieci. Mogę powiedzieć, że wszystko pochodzi od Stwórcy.
A później przenoszę to także na grupę. Stopniowo przenoszę się z dołu do góry i osiągam taki stan, w którym świat (olam) przestaje być “zasłonięty” (nehelam). Całe ukrycie (alama) znika i w całym świecie postrzegam Stwórcę.
I wszystko, co do tej pory wypełniało ten świat: natura, rząd, znajomi i nieznajomi mi ludzie, rodzina, przyjaciele - przekształcają się w jedno naczynie, miejsce objawienia Stwórcy, które nazywa się Szchina (Boskość). Zamiast tego świata widzę, że wyższe światło wypełnia całą rzeczywistość.
I nie ma nic więcej. Widzę tylko otulony w światło świat. Gdzie są moi przyjaciele, moja rodzina, rząd, gdzie cała natura? Nie ma nic! Wszystko znika, a ja jestem sam na sam ze Stwórcą.
Dlatego kluczową zasadą jest, aby w każdej chwili dokonywać kalkulacji tylko ze Stwórcą i mieć świadomość, że wszystko pochodzi od Niego. On chce dać mi do zrozumienia, że wszystko, co się ze mną dzieje, jest to zwracanie się Stwórcy do mnie, abym teraz, w tym momencie doszedł do połączenia z Nim. I tak w każdej sekundzie: coraz większe i większe połączenie, aż do osiągnięcia stanu doskonałości.
Z 4 lekcji kongresu we Francji, 11.05.2014
Opublikowano 09 lipca 2014
Pytanie: Jakie jest zadanie pojedynczego człowieka wewnątrz całego systemu?
Odpowiedź: Zadaniem każdego jest wypełnienie swojego przeznaczenia. Każdy jest włączony w jakiś krąg i przyjmuje formę podobną wyższemu. Krąg - to wyższa, najdoskonalsza forma.
Wyższa siła emanacji obejmuje nas ze wszystkich stron. Kręgiem bliższym środka jest Izrael a wewnątrz niego - narody świata. Im bardziej "okrągły" będzie Izrael, tym mocniej będzie odpowiadał wyższej sile, dzięki czemu może zbliżyć się do narodów świata i wzmocnić swój wpływ na nich. Tak łączą się wszystkie trzy kręgi: wyższy, środkowy i niższy.
Z programu TV „Spotkanie światów", „Świadomość Izraela“
Opublikowane 06 stycznia 2014
Pytanie: Myślę, że współczesny człowiek musi mieć jasne zrozumienie tego, co się dzieje na świecie. Człowiek pochłania strumień informacji o klęskach żywiołowych, tragicznych wydarzeniach i problemach społecznych, ale nie ma jasnego obrazu tego, co się dzieje.
Odpowiedź: Oczywiście, musimy zobaczyć cały system w ogóle. Jednak współczesny człowiek nie czuje jeszcze powszechnego lęku o przyszłość. Aby tak się stało musi być na zupełnie innym poziomie, posiadać szerszy pogląd na świat i być w stanie zobaczyć odległe horyzonty. Moim zdaniem, ten strach pojawi się u prostych ludzi, kiedy natura zacznie nas budzić poprzez poważne katastrofy, które wstrząsną człowiekiem: Coś niebywałego zbliża się do ciebie i nie możesz tego uniknąć.
Jest możliwe, aby w pewien sposób złagodzić, zamaskować, uciec od lub ukryć się od tego, co dzieje się w społeczeństwie. Człowiek nadal nie czuje się jak osaczony królik, który widzi zbliżającego się boa. W tym stanie nie będziemy mogli nic zrobić, ponieważ sama natura wstrząśnie nami, aby uświadomić nam, że to wszystko jest śmiertelnym, bezwzględnym przeznaczeniem.
Jest wskazane, żeby człowiek zdał sobie sprawę z tego obrazu nie w czasie samej akcji, gdy katastrofa jest już nieunikniona, ale wcześniej, żeby to opisać i zrozumieć jak tego uniknąć.
Musimy pokazać to wszystko w podręczniku do Integralnej Edukacji, mówiącym o naturze samego egoizmu i jak w naszym świecie nie możemy go naprawić za pomocą żadnych środków, ponieważ nie posiadamy do tego narzędzi. Kierujemy się dążeniem do napełnienia, aby zaspokoić siebie, nawet kosztem innych. Lub po prostu chcemy poniżyć innych, ponieważ kiedy wzniesiemy się ponad nich, czujemy się bardziej komfortowo. Jest to ogromna egoistyczna siła, która działa we wszystkich kierunkach.
Ego jest jedyną siłą natury. Wszystkie fizyczne, chemiczne, biologiczne i genetyczne przepisy pochodzą z ego. Cały nasz świat jest jednym wielkim ego. To jest pragnienie, aby otrzymać, by być napełnionym, pragnienie, aby chłonąć, aby zostać wzmocnionym, aby osiągnąć maksymalną satysfakcję i tak dalej. Ponadto nieustannie czuję i mierzę mój stan w stosunku do środowiska. Jeśli mam jeden kij w ręku, a mój sąsiad ma dwa, już czuję się zraniony.
Wynika to z tego, że nie ma siły na świecie, która może w jakiś sposób ograniczyć ego. Gdzie jest druga siła, która będzie gotowa to równoważyć? To jest konkretnie to, co musimy teraz znaleźć.
Można znaleźć tą siłę tylko w społeczeństwie zorganizowanym w odpowiedni sposób. Gdy takie społeczeństwo patrzy na zbliżające się tsunami, zaczyna się jednoczyć, aby w odpowiednim połączeniu między ludźmi odkrywać ogólny atrybut altruistyczny, przy czym każdy zawiera się w innych i staje się jedną zbiorową całością. Ta siła będzie przeciwstawiać się i stawiać czoło zarówno indywidualnemu jak i zbiorowemu ego. Kiedy trzymamy w naszych rękach te dwie siły i możemy użyć ich właściwie, osiągniemy zrównoważony system, właściwą relację w stosunku do siebie, społeczeństwa, przyrody i świata.
Z programu TV "Zintegrowany świat" 24.10.2013
Opublikowano 19 maja 2014
Kongres we Francji. Lekcja 3
Grupa składa się z ludzi, którzy są gotowi, aby połączyć się i dla tego postępować zgodnie z określonymi prawami. Prawa te nie zostały ustalone przez nas, ale przez wielkich kabalistów, którzy przeszli wszystkie stopnie wzniesienia i wiedzą, jak powinno prawidłowo połączyć się naczynie, aby objawić Stwórcę.
Kabaliści ustalili następujące zasady: “Jeden za wszystkich i wszyscy za jednego”, „Jak jeden człowiek z jednym sercem“. Każdy musi wznieść się ponad swoje ego - dla dobra grupy.
Nikt nie myśli o sobie lub o poszczególnych przyjaciołach, a tylko o całej grupie. Wszyscy anulują się dla tego, aby osiągnąć jedność. Połączenie ponad wszystko, nie ma innego celu.
Jeśli nagle trzeba coś zrobić, zadajemy sobie pytanie: Czy to wzmocni nasze połączenie, czy nie?
Jeśli nasz związek stanie się przez to silniejszy, to robimy to, a jeśli nie - to nie robimy. To jest jedyne kryterium. Nie istnieje nic, oprócz jednego celu – naszego zjednoczenia, bo od jego mocy zależy objawienie Stwórcy.
Z 3 lekcji kongresu we Francji, 10.05.2014
Opublikowano 23 maja 2014
Pytanie: Dlaczego Stwórca wybrał jeden naród dla szczególnej roli i czy ta wyłączność jest związana z religią?
Odpowiedź: Prawdziwa religia - jest to miłość do bliźniego jak do siebie samego. Jest to zasada, do wykonania, której wzywał Abraham w starożytnym Babilonie i w ten sposób zebrał wokół siebie ludzi, którzy nazwali się Izrael, co oznacza “prosto do Stwórcy”(jaszar-kel).
Tylko część mieszkańców Babilonu poszła za nim - ci, którzy w większej mierze byli nosicielami pragnienia oddawania. A w pozostałych było mocniej wyrażone pragnienie otrzymywania. Było to celowe, żeby mieli oni możliwość pomóc sobie nawzajem.
W pierwszej kolejności naprawiają się oddające pragnienia do takiego stanu, kiedy będą mogły wznieść się na duchowe wyżyny. Kiedy Abraham zebrał ich wokół siebie, nie mieli nic. Dlatego w pierwszej kolejności przechodzą oni zatwardziałość serca, to znaczy nie wznoszą się, lecz jeszcze bardziej upadają.
Po wyjściu z Babilonu, opuszczają się do Egiptu, wychodzą z niego i wznoszą się, aby otrzymać Torę, następnie przechodzą przez pustynię, budują Pierwszą Świątynię i upadają. Potem jeszcze raz wznoszą się do wysokości Drugiej Świątyni i znowu upadają, już do całkowicie materialnego poziomu, po to, żeby przejść przez wzajemne włączenie z innymi narodami i przygotować się do ostatecznej naprawy świata.
Cały proces, zaczynając od ich wyjścia z Babilonu i dalej, polega na coraz większym połączeniu. To jest to, czego nauczał Abraham. Ale jak tylko zaczęli się łączyć, to odczuli się w coraz większym i większym upadku.
Pod wpływem oddziaływującego na nich światła, byli oni w stanie opuścić się coraz niżej, w głębiny swojego egoizmu i zobaczyć siebie dalekimi od oddawania, od światła.
Dlatego odczuli różnicę, deltę pomiędzy stanem egipskiego wygnania i tym stopniem, na którym znajdowali się podczas wyjścia z Babilonu i pozostali by na nim, jeśli nie byłoby wpływu światła. Jest to delta między światłem a naszym egoizmem.
Z lekcji do artykułu "Darowanie Tory”, 19.05.2014
Opublikowano 1 kwietnia 2011
Ogólnoświatowy kongres „WE!”, New Jersey, lekcja nr 1
Pytanie: Czy członkowie rządu Izraela zajmują się kabałą? Jeśli tak, jak to wpływa na politykę zagraniczną?
Odpowiedź: Rząd Izraela nie ma żadnej wiedzy na temat nauki kabały. My nawet nie próbujemy zbliżyć się do nich. Ponieważ mimo ich wysokich stanowisk i wykształcenia ich ręce spętane są takimi „kajdanami" – zobowiązaniami wobec partii, przeciwników i zwolenników – że nie są w stanie nic zrobić i zmienić.
Próbowałem rozmawiać z osobami wysoko postawionymi w innych krajach, jednak rozumieją oni tylko metody zarządzania krajem na płaszczyźnie tego świata – za pomocą pieniędzy czy siły militarnej – nie więcej. Ostatecznie są to dwie siły, które realnie działają w naszym świecie. Dlatego rządy robią, co mogą.
Należy uświadomić sobie fakt, że realizacja zjednoczenia ludzi nie może zejść z góry, od rządów. Ono musi stopniowo być przeprowadzane od dołu w wyniku zrozumienia jego konieczności przez samych ludzi.
Ludzie muszą wiedzieć, że warto łączyć się, ponieważ tylko w ten sposób mogą osiągnąć miłość i ciepło, pewność i bezpieczeństwo, uporządkowane, pomyślne i spokojne życie, dobre stosunki między sobą i dziećmi, życie bez chorób i ekologicznych ciosów.
Ponadto, prawidłowe połączenie zapewni nam osiągnięcie wiecznego życia, albowiem wyjdziemy poza granice postrzegania rzeczywistości przez pryzmat naszego pragnienia egoistycznego, którego celem jest pochłonięcie w siebie wszystkiego.
W integralnym systemie związek między ludźmi polega na tym, że każdy otrzymuje i przekazuje dalej innemu, a tamten następnemu itd. Tworzy się zamknięte koło, w którym wszyscy doświadczają wiecznego przepływu życia – nie w ciałach fizycznych, lecz w relacjach między sobą.
Od każdego pozostaje tylko duchowa iskra – „punkt w sercu” i zależność między tymi punktami. W konsekwencji, gdy ciała umierają, nie odczuwamy ich śmierci, bo do tego czasu już wznieśliśmy się na stopień duchowy (5).
Jeśli znajduję się na nieożywionym poziomie (1), to nic nie czuję. Istniejąc na poziomie roślinnym (2), nie czuję poziomu nieożywionego (1) jako należącego do mnie i sprawiającego mi ból. Tylko żywię się od niego. Na poziomie zwierzęcym (3) wykorzystuję roślinny i nieożywiony poziom. Podtrzymują one moje istnienie.
Gdy znajduję się na stopniu człowieka (4), to wykorzystuję wszystkie poziomy. Mogę obcinać sobie paznokcie i włosy – mój roślinny poziom, nie odczuwając przy tym bólu. Dlaczego? Ponieważ włosy i paznokcie należą do niższego poziomu, roślinnego (2), a ciało do wyższego, zwierzęcego (3). Dlatego mogę obcinać sobie włosy i paznokcie – roślinny poziom we mnie – i nie odczuwać ani bólu, ani utraty.
Tak samo jest, kiedy wznosimy się na stopień duchowy (5). Nawet gdy umiera moje ciało, nie czuję w tym żadnej straty, ponieważ dzięki połączeniu ze wszystkimi punktami w sercu już uzyskałem połączenie z systemem, który znajduje się powyżej ciała.
Rabasz mówił, że człowiek, który osiągnął duchowość, odczuwa uwolnienie od swego ciała tak, jakby na koniec dnia rzucił swoją koszulę do prania. Miejmy nadzieję, że dojdziemy do tego...
Z pierwszej lekcji kongresu „WE!”, New Jersey, 01.04.2011
Opublikowano 6 czerwca 2011
Światowy kongres „UNIDOS”, Madryt, lekcja nr 2
Nauka kabały mówi, że pewna siła w wyższym świecie, światło stworzyło pragnienie. Było to jedno jedyne pragnienie i jedno światło. Stan ten nazywa się światem nieskończoności.
Następnie światło celowo „rozsadziło" to jednolite pragnienie i ono rozbiło się na mnóstwo odłamków, które zaczęły się od siebie różnić swoimi pragnieniami. Ta różnica pragnień stała się przyczyną tego, że zaczęły one postrzegać siebie jako różne, obce, poczuły odrzucenie względem siebie. Kierując się każdy swoim własnym pragnieniem, te „odłamki” oddaliły się od siebie wewnętrznie i przestały czuć siebie.
Te iskry spadły w nasz świat i zaczęły budować w nim przestrzeń i materię. Dlatego nasz świat jest taki ogromny i składa się z wielkiej ilości różnorodnych, przeciwnych, dalekich od siebie części. To jest stan, w którym znajdujemy się obecnie.
Nasz świat składa się z czterech poziomów: nieożywionego, roślinnego, zwierzęcego i ludzkiego, z których pierwsze trzy są kierowane przez dwie siły – pozytywną i negatywną. Jednak poziom ludzki rozwijał się pod wpływem tylko negatywnej siły, dlatego każdy kieruje się własnym pragnieniem egoistycznym napełnienia się samemu, nawet kosztem innych. W taki sposób rozwijaliśmy się w przeciągu całej historii.
Już wiele lat temu kabaliści pisali, że taki rozwój egoistyczny będzie trwać do 1995 roku, po którym nastąpi zmiana w sposobie rozwoju. W niektórych ludziach powstanie również pozytywna siła. I te dwie siły, pozytywna i negatywna, połączą się ze sobą w jednym człowieku tak, że będzie on mógł rozwijać się po środkowej linii pod wpływem obu tych sił.
Innymi słowy, siła ego i pozytywna siła obdarzania będą działać w człowieku, łącząc się ze sobą w prawidłową kombinację. Czyli będzie on mógł wykorzystać siłę swojego ego, aby otrzymywać od innych, oraz siłę obdarzania, aby im oddawać. I tak każdy w stosunku do każdego.
W ten sposób staniemy się jakby komórkami jednego organizmu, które będą uczestniczyć w stałym procesie wymiany: otrzymywać i oddawać. Taka stała wymiana zapewni nam poczucie wiecznego przepływu życia. Jednak ten proces będzie występować tylko w tych ludziach, w których pojawi się pozytywna siła. Ci ludzie poczują pociąg do wiedzy kabalistycznej.
Z drugiej lekcji kongresu „UNIDOS”, Madryt, 04.06.2011
Opublikowano 6 czerwca 2011
Światowy kongres „UNIDOS”, Madryt, lekcja nr 2
Nauka kabały opowiada nam o strukturze całego wszechświata, o tym, jak w wyniku „Wielkiego Wybuchu” powstała cała nasza rzeczywistość.
O tym mówią również naukowcy-fizycy. Oni twierdzą, że iskra pewnej wyższej energii przebiła się w nasz świat z wyższego poziomu i stworzyła w naszej przestrzeni całą materię, energię, nawet samą przestrzeń – miejsce naszego wszechświata, które wcześniej nie istniało.
Brzmi to niemal mistycznie: jakaś iskra energii z wyższego wymiaru przebiła się nagle w nasz wymiar, stworzyła przestrzeń dla naszego wszechświata i tam zaczęła rozprzestrzeniać się! O tym mówią już naukowcy, którzy kiedyś uważali, że nasz wszechświat istniał wiecznie – „zawsze”! Ale teraz trzymają się innego poglądu, który jest bliżej do wiedzy kabalistów.
Rzeczywiście, iskra wyższego światła przeniknęła przez dolną granicę wyższego świata, która w kabale nazywa się „machsom”, i „zeszła” w nasz świat (obniżyła swój duchowy poziom). Ta iskra przebiła się w nasz świat i stworzyła dla niego miejsce i jego materię. Z tej pierwotnej materii („komórek macierzystych wszechświata”) rozwinęła się nieożywiona, roślinna, zwierzęca natura i człowiek.
W jakim celu był potrzebny taki stopniowy, przyczynowo-skutkowy rozwój? – Celem było, abyśmy po jego zakończeniu, czyli po tym, jak rozwinie się w naszym świecie „ludzki” poziom materii (pragnienia), zaczęli wznosić się z powrotem swoimi właściwościami „z dołu do góry”, do swojego korzenia – do świata wyższego, skąd pochodzimy. Kabaliści już tysiące lat przed nami przewidywali, że ten proces naszego duchowego wzniesienia rozpocznie się od 1995 roku.
Jest to możliwe tylko przez coraz większą jedność między nami.
Z drugiej lekcji kongresu „UNIDOS”, Madryt, 04.06.2011
Opublikowano 18 maja 2014
Kongres we Francji. Lekcja 3
Kabaliści mówią, że nie warto czekać i cierpieć przez kryzys, ale należy samemu przyspieszyć czas. Nie należy czekać na to, że natura będzie sama rozwijać się następne dziesiątki lub setki lat, a nasze życie zakończy się niczym, żeby znowu pokolenie za pokoleniem się zmieniało. Jeśli już weszliśmy w stan kryzysu, możemy przyspieszyć czas za pomocą naszych wysiłków, wykorzystując je dla swojego rozwoju.
Zamiast tego, żeby życie zmuszało nas rozwijać się, uczyć się, zmieniać się, możemy zmienić się dobrowolnie, przez własne wysiłki. Wszystko zależy od tego, w jakim społeczeństwie się znajduję.
Muszę znaleźć grupę, która będzie mnie wzmacniać i napędzać do przodu. Wtedy zobaczę w niej przykład, jak powinno być zbudowane społeczeństwo, w którym zostanie osiągnięty cel i objawiony Stwórca, i to społeczeństwo będzie inspirować mnie i zapewniać ogromne wsparcie.
W związku z tym, nie będę miał żadnych trudności i to będzie również moją wolą, aby razem z grupą się rozwijać. Najważniejszym jest, aby dostać się w prawidłowe środowisko. Dlatego Kabaliści ustalili dla nas prawa, według których możemy zbudować prawidłowe otoczenie, aby w nim egzystować i przyspieszyć czas.
Powinniśmy stale rozwijać się z jednego stanu w następny. Ta drabina ma 125 stopni. Stoję na dole i chcę wspiąć się na pierwszy stopień, później na drugi, trzeci, aby na każdym stopniu coraz bardziej rosnąć. Do tego muszę upodobnić się do wyższego stopnia, co jest możliwe tylko wtedy, gdy połączę się coraz bardziej z innymi.
W rezultacie, muszę wrócić do jednolitego, spójnego obrazu, w którym wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni, jak części puzzli. Nie należy twierdzić, że takie połączenie jest niemożliwym do zrealizowania marzeniem i leży w bardzo odległej przyszłości. My już teraz możemy wziąć fragment z tego idealnego snu i zacząć z nim pracować, budować w nim naprawiony mini świat.
Ten mini świat to grupa. Jeśli wziąć dziesięć osób i zorganizować ich połączenie w jedną całość, to staną się oni grupą. Jeśli połączymy się w jedną całość, wtedy wzniesiemy się na pierwszy duchowy stopień.
Jednak wznieść się na drugi stopień jest trudniej. W tym celu, konieczne jest aby zwiększyć nasza liczbę osób o 10 razy (x100), albo pośród tych 10-ciu osób osiągnąć 10 razy silniejsze połączenie niż wcześniej.
Z 3 lekcji kongresu we Francji, 10.05.2014
Opublikowano 28 listopada 2010
W przeciwieństwie do naszego świata, w którym wiarą nazywa się uznanie rzekomego zjawiska jako faktu, w kabale wiara oznacza wyraźne postrzeganie, odczucie Stwórcy.
Wiara – to jest Biną, właściwość dawania, emanacji i gdy uzyskujemy tę właściwość, to ujawniamy powszechną siłę, która wypełnia cały wszechświat. Wówczas odczuwamy ją, znajdujemy się z nią w połączeniu. Poznajemy ją. I to się nazywa wiedza.
Dlaczego zatem mówi się o wierze ponad wiedzą?
Znajdując się w naturze egoistycznej, mamy jakąś wiedzę, opinię. Aby wznieść się na duchowy stopień, potrzebujemy zewnętrznej siły, która nas zmieni, a tym samym wzniesie na inny poziom percepcji, ponad egoistyczny, we właściwość dawania, emanacji.
To postrzeganie nazywa się wiarą, siłą Biny. A nasza wiedza ziemska jest otrzymywana wewnątrz siebie, we właściwość otrzymywania, w Malchut.
Gdy osiągamy właściwość obdarzania, wiarę, światło Chasadim, to dalej napełniamy się światłem Chochma, wiedzą. Po napełnieniu się wiedzą, znajdujemy się w następnym stanie – w Malchut.
Musimy ponownie wznieść się na wyższy stopień. Za pomocą czego? – Wiary, siły Biny, światła Chasadim, właściwości obdarzania!
Znowu mamy światło Chasadim. Znowu wypełniamy go światłem Chochma – i znowu mamy wiedzę.
W ten sposób posuwamy się naprzód z wiarą powyżej wiedzy. Jest to właśnie ta dźwignia, za pomocą której wspinamy się za każdym razem coraz wyżej i wyżej.
Z programu „Kabała dla początkujących” 24.11.2010
Opublikowano 25 stycznia 2013
Wzniesienia, jak i upadki można porównać do pracy pompy, w której tłok raz opuszcza się w dół, raz wznosi się do góry. Kiedy tłok opuszcza się w dół, wtedy przez otwór w ściance cylindra wydostaje się całe powietrze, które znajdowało się wewnątrz niego. Później ten otwór zostaje zamknięty, a tłok zaczyna unosić się do góry, tworząc w ten sposób próżnię, i wydobywa z cylindra na zewnątrz część substancji, która dostaje się w twoje naczynie. I ty tworzysz nad tym ekran.
Tak się dzieje za każdym razem, kiedy przeżywasz wzniesienie i upadek. Wyciągasz trochę substancji pragnienia z wnętrza i zaczynasz nad nim pracować. Gdy ten materiał dostaje się do twojego naczynia, to jest to już pragnienie, które jest gotowe do wewnętrznej pracy. W samym cylindrze natomiast znajduje się całe nieskończone pragnienie, które ty stopniowo wysysasz jak pompa, dzięki swoim wzniesieniom i upadkom. Z lekcji do artykułu Rabasza, 24.01.2013
Opublikowano 23 marca 2013
Jestem podzielony na dwie części: Galgalta we-Ejnaim (GE) iАCHaP. Przy czym Galgalta we-Ejnaim jest najważniejsza, ponieważ tam panuje stan równowagi. Z drugiej strony, ACHaP używam tylko dla potrzeb bliźniego, tak jakbym "połykał" jego pragnienie i zaczynał je wykonywać. Z góry przychodzi Światło a ja przekazuję to Światło dalej, dla mojego bliźniego poprzez ACHaP, który jest mi do tego potrzebny.
I odwrotnie, jeżeli mój bliźni niczego nie potrzebuje, wówczas mój АCHaP nie istnieje – on "minimalizuje się” w Galgalta we-Ejnaim a ja wracam do małego stanu, w niezmienność. Ponieważ nie potrzebuję niczego, poza Galgalta we-Ejnaim. A nawet tego potrzebuję tylko po to, aby być gotowym do dawania innym. Przy każdym kontakcie z bliźnim, sprawdzam natychmiast czego oczekuje, i po tym jak znajduję w nim niespełnione pragnienie, wyodrębniam i rozwijam w sobie tylko tę cześć, która będzie dla niego najbardziej pożądana. Tylko w tym zakresie wykorzystuję swój ACHaP.
Tym jest świat duchowy: światem,w którym ja nie istnieję. Istnieję tylko w takim stopniu, w jakim oddaję innym. A gdy innych nie ma - jestem "zerem", nie istnieję. Bo Galgalta we-Ejnaim – to nie ja, lecz stan gotowości, poszukiwania: komu potrzebne jest moje dawanie?
Z lekcji do artykułu Rabasza, 24.01.2013
Opublikowano 23 października 2011
Pytanie: Dlaczego należy zorganizować „wewnętrzny” kongres w czasie, w którym rozpoczynamy masowe rozpowszechnianie?
Odpowiedź: Właśnie teraz w tej chwili potrzebujemy tego bardziej niż kiedykolwiek. Przedtem organizowaliśmy małe spotkania z przyjaciółmi, i to było wystarczające dla postępu – lecz dla cichego, osobistego rozwoju.
W rzeczywistości czekaliśmy na to, że świat się obudzi. Bo my, Galgalta we Ejnaim nie mamy potrzeby, by siebie naprawić. Naszym zadaniem jest, przebudzenie ACHaP otrzymać naprawę i służyć mu. Baal HaSulam pisze o tym w artykule „Darowanie Tory”. Właśnie to oznacza być „królestwem kapłanów” i „świętym narodem”.
Staramy się nie narzucać nic na siłę i różnimy sie w tym, że możemy i musimy służyć całemu światu. To jest to szczególne dla Izraela, dla Galgalta Ejnaim. I jeśli jesteśmy do czegokolwiek „uprawnieni”, to jest to właśnie ta służba i ta praca.
Dzisiaj budzą się narody na świecie, powstają zamieszki, świat tonie w problemach - jest to dla nas znak, że musimy wykonać podobne działania, takie jak kongres w grudniu, aby skumulować w nas jeszcze większa siłę obdarzania i wzajemnej gwarancji. Dopiero wtedy będziemy mogli zwrócić się do świata i przyciągnąć ludzi, co pozwoli nam otrzymać Światło Chochma.
Nasze ujawnienie jest w tym, że my Galgalta we Ejnaim musimy osiągnąć jedność, wzajemną gwarancję w połączeniu z ACHaP. Musimy również w nim wywołać wzajemną gwarancję. Na skutek czego dołączy sie on do nas jako do faktoru jego połączenia i wszyscy razem staniemy się jak dziesięć pełnych Sfirot. Bedzie to już prawdziwy Parcuf , na który bedzie miało wpływ wyższe Światło - i wtedy będzie w stanie nas napełnić.
Światło będzie pracować nie tylko nad Galgaltą we Ejnaim, nad „połową ciała”, ale na całym stopniu. Dzisiaj stoimy przed realizacją tego etapu: jeśli połączymy się z masami, jeżeli doprowadzimy je i nas do najmniejszego stopnia wzajemnej gwarancji, wówczas napełni nas wyższe Światło. A mianowicie, napełni nas ono wszystkich razem. Ponieważ z natury sama Galgalta we Ejnaim nie potrzebuje napełnienia i pracuje tylko dla ACHaPa.
Z lekcji do artykułu „Jedno przykazanie”, 21.10.2011
Opublikowano 19 lutego 2011
Pytanie: W jaki sposób w czasie przygotowania mogę sprawdzić, gdy jeszcze nie osiagnąłem żadnego duchowego odkrycia, że z dnia na dzień coraz bardziej doceniam obdarzanie?
Odpowiedź: Możesz odczuć to w swoim wnętrzu, w twoich myślach, celach, w twojej ocenie środowiska, w tym, jak bardzo cenisz sobie przyjaciół i jaką uwagę im poświęcasz i jak bardzo odczuwasz, że ciągle potrzebujesz ich jak infuzji. I jeżeli nie otrzymasz od nich wsparcia, to doświadczasz upadku.
Właśnie takie odczucie jest bardzo ważne. Zależność od otoczenia, oznacza uwolnienie się, wolność od własnego egoizmu! Muszę wciąż starać się, by przez cały czas być zależny od moich przyjaciół, aby coraz bardziej ich odczuwać, po to, by mieli na mnie jak największy wpływ i mogli mnie uchronić - muszę cały czas starać się, dążyć do tego, aby otrzymać od nich szczególne oświecenie i oddziaływanie siły.
Muszę próbować odczuć, że tylko to zaprowadzi mnie w prawidłowym kierunku. Jeśli środowisko nie wpływa na mnie z zewnątrz, to tracę wolę dążenia do Stwórcy.
I w końcu muszę próbować zjednoczyć i połączyć wszystko w jednym miejscu - siebie, przyjaciół i Stwórcę, jako jedno wspólne pragnienie. Ponieważ nie możemy istnieć tylko każdy dla siebie: ja, wy i Stwórca jako osobne punkty w trójkącie, lecz musimy być w jednym pragnieniu, połączeni w jednym miejscu.
Jeśli ja i wy wzajemnie będziemy się o siebie troszczyć i obdarowywać, to w ten czas stworzymy wolne miejsce dla odkrycia między nami Stwórcy. On odkryje się między nami!
Jeżeli środowisko na mnie nie wpłynie, to nie będę w stanie uwolnić się od mojego egoizmu i ciągle będę myśleć o czymkolwiek co jemu przynosi korzyści. Dlatego też zależność od środowiska oznacza wolność od własnego egoizmu. Gdy środowisko ma na mnie wpływ, to czuję to jak ukierunkowuje mnie to do celu.
Zwracam się do środowiska (1), środowisko wpływa na mnie (2) ja podążam ku Stwórcy (3). Inaczej jest to niemożliwe! Ponieważ w każdym innym przypadku mój egoizm ciągnie mnie w dół. Odczuwam niemal, jak chce mnie utopić i ciągnie mnie za nogi w dół. Jednak środowisko natychmiast daje mi siły, abym oderwał się od niego i podniósł się i wtedy łaczę się ze Stwórcą.
Za każdym razem gdy czujesz, że twój egoizm zaczyna ciągnąć cię w dół, wykonaj nastepną rundę (1-2-3)
Z lekcji do artykuł z „Przedmowa do Panim Meirot”, 17.02.2011
Opublikowano 13 stycznia 2011
Księga Zohar. Przedmowa. Artykuł „Poganiacz osłów”, P.85:” ... jest to tak, że poganiacz osłów, który pogania ich od tyłu, „Nazywa się pomocą dusz sprawiedliwych”, który im został zesłany z wyższego poziomu, aby wznieść ich ze stopnia na stopień”.
... Dlatego, odpowiednio do wielkości i poziomu, Stwórca wysyła sprawiedliwemu wysoką duszę, która pomoże mu w niezwykłym poziomie i na jego drodze. Oznacza to, „Ibur” (zarodek) duszy sprawiedliwego.
Pytanie: Kiedy będziemy godni zarodka duszy sprawiedliwego?
Odpowiedź: Jeśli będziemy chcieli się wznieść. Nie ma żadnego problemu! Szczeble, stopnie drabiny nie zmieniają się. Siły, które działają na stopniach są niezmienne. Wszystko jest otwarte i czeka na sygnał startu. I my powinniśmy wprowadzić ten system w ruch.
Nie ma na co czekać. Przyciśnij na „przyciski”, pociagnij za „dźwignię” i wszystko zacznie działać. To ty musisz uruchomić ten mechanizm. Znajduje się on w twojej mocy – bardzo proszę!
W związku z tym, „kiedy” zależy tylko od czlowieka. Jeśli zechce.
Z lekcji do Księgi Zohar, Przedmowa, 11.01.2011
Opublikowano 7 lutego 2011
Pytanie: Jeżeli wszystko w naszym świecie pochodzi od wyższych korzeni, to skąd biorą się wszelkiego rodzaju sztuczne wynalazki, które nie istnieją w przyrodzie, na przykład samochód na kołach?
Odpowiedź: Cała przyroda przedstawia sobą obraz, który pojawia się we mnie. On schodzi do mnie z góry. W świecie duchowym nie ma samochodów, natomiast powinno tam istnieć samo to pojęcie, bo inaczej jak moglibyśmy wpaść na taki pomysł?
Korzenie wyższego świata w widzialnej formie występują w naszym świecie jako cztery poziomy natury: nieożywiony, roślinny, zwierzęcy i ludzki. A wszystko pozostałe dochodzi do nas w formie myśli. Wszystkie nasze jakby sztuczne wynalazki (rakiety, samochody...) pochodzą od wyższej myśli, a nie jako wynik obserwacji przez nas natury.
To nie rozprzestrzenia się z góry na dół w sposób bezpośredni, obowiązkowy, lecz zostaje wynalezione przez człowieka, który uzupełnia to, czego brakuje mu w tym świecie.
Cztery etapy prostego światła rozprzestrzeniają się z góry na dół, ze świata nieskończoności do naszego świata, tworząc światy, parcufim, sfirot i ich różne kombinacje. Na każdym stopniu wszystko, co jest na nim, wszystkie jego formy, schodzą do niego z wyższego stopnia. Wydaje się nam, że na niższym poziomie istnieją bardziej rozwinięte formy. To dlatego, że brak doskonałości tego stopnia wymaga ujawnienia większej różnorodności materiału i jego kombinacji.
Na górze, w świecie nieskończoności, wszystko łączy się w jedną całość – wspólną jedność. Świat ten jest tak prosty w porównaniu z naszym złożonym światem. Jednak w istocie świat nasz nie jest bardziej nasycony. On po prostu musi dzielić się na taką liczbę komponentów.
Na dole znajdują się miliardy elementów natury nieożywionej, roślinnej, zwierzęcej i ludzkiej, a w każdym z nich istnieje nieskończone mnóstwo szczegółów. W miarę wzniesienia się po stopniach światów duchowych widzimy ich coraz mniej.
Przecież aby odszyfrować pojęcie jedności, która istnieje na górze, w nieskończoności, potrzebna jest w naszym świecie nieskończona ilość elementów, które przy prawidłowym połączeniu ze sobą mogą odtworzyć tę jedność. W związku z tym istnieje ogromna różnica między wyższym a niższym poziomem w takim stopniu, w jakim niższy poziom jest bardziej materialny i dlatego wymaga większej detalizacji.
Ale przy tym na niższym stopniu nie ma nic, czego nie byłoby na wyższym poziomie. Po prostu na nim odkrywają się takie odrębne szczegóły, które na wyższym poziomie są zlane w jedność i postrzegane są jako jedna całość. Jednak w rzeczywistości to nie jest po prostu jedna całość. W świecie nieskończoności wszystko łączy się w jedno w swoim dążeniu do obdarzania i my nie postrzegamy żadnego podziału. Ale to nie znaczy, że te pojęcia tam nie istnieją.
Istnieje tam nieskończone mnóstwo elementów, ale są one połączone w jedno i dlatego nazywa się to prostym, nieskończonym światłem, które wypełnia cały wszechświat. W rzeczywistości to nie jest „proste" światło Nefesz, lecz światło NaRaNCHaJ de-NaRaNCHaJ (Nefesz, Ruach, Neszama, Chaja, Jechida), które 620 razy jest większe, ale postrzega się tylko jako proste.
Najniższy stopień jedynie postrzega siebie w takiej „złożonej” formie. Tworzymy na nim tyle różnych rzeczy tylko ze względu na naszą słabość, ponieważ nie jesteśmy w stanie inaczej postrzegać, pojąć wyższego. A gdy osiągniemy wyższy stopień, to wszystkie te dodatki nie będą już nam potrzebne.
Cały ten nadmiar szczegółów, istniejących na niższym stopniu, jest wynikiem tego, że dodałem je, aby uzupełnić siebie względem wyższego stopnia. Ale z góry na dół rozprzestrzeniają się te same elementy.
Ten sam jedyny świat nieskończoności istnieje w naszym świecie. A to całe mnóstwo dodanych przeze mnie lub ujawnionych mi w naturze szczegółów wynika z faktu, że nie jestem w stanie spostrzec tego „prostego” świata nieskończoności. Wszystko wokół mnie nazywa się wyimaginowanym światem, światem wyobraźni. Wszystkie światy – to tylko „znikające ukrycia” świata nieskończoności, w którym nie ma nic poza pragnieniem wypełnionym prostym światłem.
Z lekcji do artykułu „Istota nauki kabały”, 07.02.2011
Opublikowano 7 grudnia 2010
Pytanie: Jeśli zamysłem Stwórcy jest doprowadzenie człowieka do celu stworzenia, to co On zdobył ze zdarzeń ostatniego miesiąca w Izraelu? Co to dało?
Odpowiedź: Nie zamierzam sprawdzać, w jakim stopniu zmienił się naród. Działamy na osi czasu: był stan przed pożarem, potem wybuchł pożar, który pochłonął ludzkie życia i zniszczył lasy, a gdy został ugaszony – zaczął padać deszcz.
Co się zmieniło za ten czas? – Zacząłeś się zastanawiać: „Dlaczego lunął deszcz następnego dnia – po tym, jak pożar został ugaszony?” To jak kpina...
Tak czekaliśmy na deszcz podczas pożaru, tak prosiliśmy o to – i żadnej odpowiedzi. A gdy już nie potrzebowaliśmy go, to lunął ulewny deszcz i tylko wyrządził szkody. Dwukrotnie dostaliśmy cios.
Dokładnie tak jak napisano w Torze, że jeśli Israel nie zasługuje, to deszcz się leje ani w porę, ani tam gdzie trzeba.
Jest to prawo natury. Na górze znajduje się światło, a na dole – pragnienie, które powinno osiągnąć podobieństwo do światła. Światło stale oddziałuje na pragnienie i ono ciągle się zmienia.
Stwórca ma tylko jeden prosty obrachunek: dwa stany – wyjściowy i końcowy – muszą być jak jeden. W oparciu o to działa. Tak samo, jak światło stworzyło cztery etapy rozprzestrzeniania prostego światła, w dalszym ciągu wszystko w nich rozwija.
Stwórca nie reaguje. To jest prawo, natura. Co chcesz od Niego?.. Czy zbliżyłbyś się do wulkanu i prosił: „Bądź łaskawy, zatrzymaj się na kilka minut, bo chcę przejść!”?..
Więc dlaczego uważasz, że Stwórca odpowie na twoje prośby? W takim razie czcisz bożka. Myślisz o Nim jak o gwiazdach przynoszących powodzenie, że niby z ich pomocą możesz zmienić swój los. Ale możesz tylko dowiedzieć się nieco o przyszłości, natomiast zmiana jej nie jest w twojej mocy.
Z lekcji do artykułu „Służąca, która dziedziczy po swojej pani”, 07.12.2010
Opublikowano 19 października 2010
Pytanie: Zawsze Pan mówił, że można robić postępy, studiując wirtualnie. A dlaczego teraz tak ważne jest, abyśmy wszyscy zgromadzili się fizycznie w miejscu przeprowadzenia zjazdu w listopadzie?
Odpowiedź: Działamy w warunkach ogromnego, różnorodnego świata.
To znaczy względem wyższej siły, Stwórcy, oddziaływającej na mnie siły obdarzania mogę znajdować się w dowolnym miejscu, w dowolnych stanach: bliżej centrum lub dalej od niego. Jeden podłącza się do lekcji poprzez internet, drugi nie ma internetu i tylko czyta księgi kabalistyczne, ktoś obecny jest na lekcji fizycznie, a ktoś jest w zewnętrznej grupie, inny w ogóle nie jest w pobliżu grupy.
To znaczy każdy znajduje się na swoim miejscu, tam gdzie wyższe sterowanie go postawiło. Pod względem mocy oddziaływania w centrum kręgów znajduje się miejsce fizycznej lokalizacji naszego zjazdu, a wszyscy pozostali znajdują się bliżej lub dalej od niego.
Należy zrozumieć, że znajdowanie się w centralnym punkcie przez trzy dni zjazdu daje maksymalny efekt pod względem siły oddziaływania. Dlatego jeżeli człowiek ma wolność wyboru, to powinien przyjechać!
Jeśli nie ma takiej możliwości, to powinien zastanowić się nad miejscem maksymalnego oddziaływania: czy będzie to regionalna grupa, jeśli ją ma, a jeśli nie ma możliwości, aby do niej dojechać, to najlepiej oglądać transmisję razem z przyjacielem. Być może tej możliwości też nie ma, bo jest sam gdzieś na skraju ziemi, wtedy musi oglądać sam. A jeśli to też jest niemożliwe, to pozostaje mu tylko słuchać... Mimo wszystko musi znaleźć maksymalny kontakt ze zjazdem, jest to jego jedyny wolny wybór.
Znajdując się w tym samym mieście, gdzie jest przeprowadzany kongres, można oczywiście pozostać w domu i oglądać wszystko w telewizji. To jest wybór każdego. Ale nie można porównać wrażeń, otrzymanych w sali kongresu i poza nią.
Poza tym można siedzieć w sali zjazdu jako obserwator z zewnątrz bądź też całym sercem i duszą być wewnątrz – to też dotyczy twojej wolnej woli, czy chcesz „uzyskać maksymalne oddziaływanie przez środowisko”.
Wybór należy do ciebie.
Z lekcji do artykułu „Nauka kabały i jej istota”, 19.10.2010
Opublikowano 25 października 2010
Pierwszy etap całkowicie napełnia się światłem wychodzącym z korzenia i zaczyna czuć, że nie chce otrzymywać. W rezultacie powstaje drugi etap.
Ale później drugi etap czuje, że przez to nie stał się podobny do korzenia. Chociaż nic nie otrzymuje, ale przecież i nie daje!
Jest tylko gorzej. Przecież wcześniej byłem przylepiony do Stwórcy jak małe dziecko i robiłem wszystko, co On chciał. Rozkoszowałem się do woli. Chociaż robiłem to dla siebie, sprawiałem tym przyjemność wyższemu!
A teraz jakby wydoroślałem i nie chcę od Niego otrzymywać. Okazuje się jednak, że nie dostarczam Mu radości nawet jako małe dziecko, gdyż rozkoszuje się On tym, że ja otrzymuję od Niego.
A więc co zrobiłem?! Jeszcze bardziej oddaliłem się od Niego! (Dlatego też drugi etap uważa się za silniejsze pragnienie niż pierwszy, mimo że nic nie otrzymuje) Jakbym lekceważył Go...
Małe dziecko jest bliżej matki niż dorosłe, które czuje się samodzielnym i nie chce niczego od niej otrzymywać.
Wówczas drugi etap, Bina postanawia, że jeśli otrzyma światło ze względu na Stwórcę, to będzie to naprawdę rozkoszą dla Niego. W rezultacie powstaje ZA'T de-Bina.
Decyzja ta realizuje się na trzecim etapie, w Zeir Anpin, który otrzymuje światło w celu obdarzania dzięki sile Biny. Czyli wyższy ustala tę decyzję. (Dlatego uważa się, że głowa Z’A (Zeir Anpin) znajduje się w Binie – ZA’T de-Bina).
Dalej następuje czwarty etap – Malchut, która widzi, jak wiele jest tu rozkoszy... Z’A, otrzymujący ze względu na obdarzanie – to jestem ja, który odczuwa Stwórcę i postrzega siebie całkowicie podobnym do Niego!
I ja chcę rozkoszować się zarówno tym napełnieniem, które otrzymuję, jak i równością Jemu! Chcę rozkoszować się wszystkimi rozkoszami, które Stwórca ma. Nazywa się to czwarty etap rozwoju – Malchut.
Na ten czwarty etap robi się pierwsze ograniczenie, skrócenie C’A (Cymcum Alef) i więcej nie otrzymujemy napełnienia w sposób egoistyczny.
Następnie odbywa się drugie ograniczenie C’B (Cimcum Bet) – od ZA’T de-Bina do Malchut. Malchut wchodzi w te wszystkie pragnienia i mówi: „Nie wolno nawet myśleć o jakimkolwiek otrzymywaniu! Nie można nic otrzymywać, nie ma mowy!”
Czwarty etap pragnienia przenika wewnątrz trzeciego i drugiego etapu i teraz oba one, zarówno Z’A, jak i ZA’T de-Bina mają takie odczucie, że każdy kontakt z otrzymanym światłem będzie egoistyczny.
Wcześniej nie było tego odczucia, że pragnienie rozkoszowania się jest tak bardzo przeciwne światłu! A teraz ono pojawiło się.
Jednak ten zakaz istnieje tylko z powodu Malchut, a nie Z’A, a zwłaszcza nie z powodu Biny. Przecież Z’A zamierza oddawać. Ale pytanie brzmi – w jakich pragnieniach zamierza to robić? Czy w tych, które miał do pojawienia się czwartego etapu? A może zamierza teraz otrzymywać ze względu na obdarzanie w czwartym etapie, w Malchut?
To właśnie zamieszanie doprowadziło następnie do rozbicia, kiedy oni nie zrozumieli, dlaczego to jest niemożliwe. Przecież jeśli zamierzamy otrzymywać światło ze względu na obdarzanie, tak jak w trzecim etapie prostego światła, to jest to działanie altruistyczne.
Jednak okazuje się, że wewnątrz tych pragnień już przeniknął czwarty etap i po tym, jak już spróbowałeś, co to jest Malchut – rozkosz z powodu równości ze Stwórcą – to nie możesz już z niej zrezygnować. Pragniesz tego smaku. Wewnątrz ciebie jest czwarty etap i ty nie możesz otrzymywać ze względu na obdarzanie!
Z lekcji do „Bejt Szaar ha-Kawanot”, 25.10.2010
Opublikowano 18 stycznia 2014
Kiedy słucham mojego przyjaciela, gdy mówi podczas warsztatu, łączę się z jego słowami i nie ma we mnie najmniejszych wątpliwości czy krytyki. Postrzegam te słowa, jako kluczową opinię i chcę w nią przeniknąć – połączyć się z nią tak, że stanie się one moją własną opinią. Chcę, żeby słowa mojego przyjaciela dotknęły mojego serca i zamieszkały w nim.
I tak, odnoszę się do każdego mówiącego. Nigdy nie oceniam krytycznie tego, co mówi, ale po prostu chcę się połączyć z jego myślami. Otwieramy się w stosunku do siebie całkowicie - serce mówi do serca.
Każdy anuluje wszystkie swoje wątpliwości, tak aby słowa przyjaciół nie napotykały na żadne przeszkody, aby mogły przenikać bezpośrednio do serc, tak jakbym wypowiedział je sam z pełnym przekonaniem.
Z warsztatu o jedności, 14.01.2014
Opublikowano 11 stycznia 2014
Kongres w Moskwie. Lekcja 4
Pytanie: Kiedy dowiedziałem się o kongresie, nie miałem najmniejszych wątpliwości, że wezmę w nim udział. Ale teraz, kiedy jest on coraz bliżej, doświadczam ogromniej ilości zewnętrznych, jak również wewnętrznych przeszkód: w jednej chwili byłem zachwycony, że jadę na kongres, a w następnej chwili wręcz przeciwnie, nie miałem ochoty jechać, i tak działo się niezliczoną ilość razy. Dlaczego zostają nam dane takie przeszkody?
Odpowiedź: Przeszkody zależą od tego jak je postrzegasz. Jednak gdybyście wiedzieli, że za każdą przeszkodę, za każde przezwyciężenie najmniejszego nawet zakłócenie, zapewnia się wam wynagrodzenie – to czy naprawdę byłoby to przeszkodą? Wtedy byłby to środek do osiągnięcia wiecznego, doskonałego stanu. Tak więc, wszystko zależy od tego, jak na to spojrzeć.
Brakuje ci odczucia „Nie ma nikogo oprócz Niego". I On, stawiając ci te przeszkody, po prostu pragnie dać ci więcej możliwości do napełnienia.
Trudności, rozpacz, ich pokonanie są to twoje wysiłki, które inwestujesz, abyś potem na kongresie mógł więcej czuć i otrzymać. Dlatego powinieneś dziękować Stwórcy za tak zwane cierpienia, ponieważ dzięki nim odczujesz większe napełnienie.
Z 4 lekcji kongresu w Moskwie , 14.12.2013
Opublikowano 9 marca 2014
Pytanie: Co to są myśli i jak wpływają one na ogólny system?
Odpowiedź: Myśli pojawiają się wtedy, gdy jest kilka pragnień, które znajdują się w sprzeczności ze sobą, i wtedy pojawia się potrzeba, aby w jakiś sposób je zrównoważyć.
Jeżeli ze względu na brak różnicy w pragnieniach nie pojawia się żadna myśl, to wówczas pracuje tylko instynkt.
Z lekcji w języku rosyjskim, 07.02.2014
Opublikowano 1 stycznia 2014
Przez tysiące lat miliony ludzi próbowało uciec z tego więzienia, uczucia ciasnego i małego świata, ale nie udało im się to. I to nigdy się nie zmieni!
Pragnienie otrzymywania nigdy dobrowolnie mnie nie uwolni, abym mógł spojrzeć na rzeczywistość i zobaczyć świat.
To nie nastąpi nigdy. Przeciwnie! Z dnia na dzień będę uświadamiać sobie, że moje pragnienie otrzymywania urosło, a możliwości odkrycia w nim nowych odczuć skurczyły się. To wlaśnie doprowadza mnie do odczucia wygnania, które zmusza mnie do poszukiwania i znalezienia metody Kabały. Kabała wyjaśnia, że człowiek w swoim egoistycznym pragnieniu nie może nic więcej zobaczyć. Muszę pogodzić się z faktem, że moje ego nie pozwala mi poczuć czegoś innego oprócz tego świata. A jeśli chcę odczuć coś poza nim, to muszę zmienić moje nastawienie w stosunku do mojego pragnienia otrzymywania.
Obecnie postrzegam rzeczywistość docelowo: widzę tylko to, co interesuje moje ego. Ale jeśli chcę zobaczyć szeroki, prawdziwy obraz, albo chociażby trochę zbliżony do prawdy, to powinienem wznieść się wyżej pragnienia egoistycznego i wyjść poza jego granice.
Na przykład mogę wyjść ze swojego pragnienia rozkoszowania i wejść w pragnienie jednego lub kilku przyjaciół. W ten sposób poszerzę swoją percepcję i będę w stanie postrzegać świat, który istnieje poza mną. W tym celu muszę połączyć się z pragnieniem przyjaciela.
Jeśli będę w stanie poprzez niego odczuwać rzeczywistość, to będzie ona już zupełnie inna w porównaniu do tej, którą odczuwam w moim ego. W taki sposób będę w stanie obudzić się z tego snu i wznieść się ponad siebie. Przynajmniej będę w stanie wydostać się z mojej skrzynki, mojego więzienia. Ogólna zasada: “Kochaj bliźniego swego jak siebie samego” wywodzi się z tego. Jest to najbardziej odpowiedni środek, który pozwala człowiekowi wydostać się z jego maleńkiego kokonu, który przedstawia mu świat tylko przez pryzmat egoizmu, wznieść się nad sobą i znaleźć inne spojrzenie.
Jednak, aby moje spojrzenie stało się naprawdę niezależne od mojego pragnienia otrzymywania, powinienem wejść w pragnienie nie jednego lub kilku przyjaciół, lecz połączyć się z wieloma innymi różnymi indywidualnymi pragnieniami. Tylko przez nie będę w stanie zobaczyć prawdziwą rzeczywistość, za każdym razem z innej perspektywy.
W końcu, wszystkie punkty widzenia, indywidualne perspektywy połączą się we wspólne spojrzenie – w szeroki światopogląd. To spojrzenie będzie rozszerzać się w nieskończoność, aż stanę się całkowicie wolny zarówno od mojego pragnienia otrzymywania, jak i pragnienia innych, zdobywając przez to wolność. Moje postrzeganie rzeczywistości nie będzie uzależnione od żadnych warunków, ale stanie się absolutnie obiektywne.
Cudem jest fakt, że tę prawdziwą percepcję odczuwam w moim pragnieniu otrzymywania , ale założyłem okulary, które korygują wszystkie jego wady, neutralizują je i umożliwiają mi widzieć, czyli poczuć wyższą rzeczywistość.
Możemy powiedzieć, że praca duchowa znajduje odbicie w konieczności takiej, jak “Kochaj bliźniego swego”, „wywyższaj Stwórcę” itd. . Ponieważ "Tora wyjaśnia naszą pracę w ludzkim języku, który jesteśmy w stanie zrozumieć i poczuć. W rzeczywistości jednak mówi ona o zmianie w percepcji rzeczywistości.
Jednak musimy przeprowadzać proste czynności i ćwiczenia w celu osiągnięcia tej zmiany percepcji: albo przez nasze prymitywne egoistyczne pragnienie, albo przez pragnienie, które jest ukierunkowane na obdarzanie. Na końcu osiągniemy stan, w którym nasze wysiłki zmiany naszego postrzegania, zamienią się w radość, ponieważ będziemy odczuwać, że znajdujemy się już prawie na wolności.
Z przygotowania do lekcji 24.10.2013
Opublikowano 30 grudnia 2013
Odkrywamy teraz rozbity świat. Innymi słowy w naszym świecie dotarliśmy prawie na samo dno w zastosowaniu swojego egoizmu. Jeśli odkryłaby się nam jeszcze jego głębsza warstwa, to nie wydostalibyśmy się stamtąd. Przecież tam czekają na nas naprawdę potworne stany w których tracimy ludzkie oblicze.
Powiedziano przez proroków, że jest to możliwe, jeśli będziemy śledzić drogę, na której wszystko realizuje się w swoim czasie. Ogólnie rzecz biorąc, Tanach (Tora, Prorocy, Pisma) opisuje dokładnie drogę, która nas oczekuje, jeśli nie będziemy „współpracować“ i przestrzegać jego wskazówek. I w szczególności prorocy piszą o straszliwych, mrożących krew w żyłach katastrofach.
Baal Ha Sulam również wskazuje na to, że w najgorszym przypadku, możemy spodziewać się trzeciej i czwartej wojny światowej. Bo co pozostanie po trzeciej wojnie światowej, jeśli cały świat stał się globalną wioską, naszpikowaną bronią masowej zagłady?
Tak więc, co jest esencją upadku, który przeżywamy dzisiaj? W rzeczywistości, to prowadzi nas do takiej ciemności, że dla jej naprawy potrzebujemy największego światła.
Ale jak ciemność i światło mogą być połączone ze sobą? Do tego potrzebujemy oczywiście grupy, nauczyciela i pierwotnch źródeł. Niemniej jednak, wciąż czegoś nam brakuje.
Tutaj przychodzi nam na pomoc „Sulam” (drabina), komentarz do księgi Zohar. On zapewnia grupie, wszystkim, którzy tego chcą, połączenie ze światłem. Opisuje on nasz wewnętrzny stan wraz z zewnętrznym, który zawarty jest w Zoharze. W rezultacie, możemy połączyć ze sobą dwa światy: wewnętrzne detale naszego postrzegania z zewnętrznymi obrazami. To pozwala nam zbliżyć się do tekstu, nie zapominając, że łączy on nas z duchowym i opowiada o tym, co znajduje się w nas i stopniowo to zrozumienie przejawia się w człowieku.
Oznacza to, że nie możemy obejść się bez księgi Zohar i bez komentarza „Sulam“- ponieważ one razem łączą nas z największym światłem, które jest w stanie naprawić cały ludzki egoizm. W rzeczywistości Zohar jest w stanie przemienić o wiele więcej.
Przecież w naszym świecie, we wszystkich swoich głębinach egoistycznych przejawiamy pragnienie nawet nie duchowe, lecz tylko "zwierzęce". A zatem, idąc po duchowych stopniach, za każdym razem ujawniają się coraz głębsze pragnienia. Ten świat znajduje się w środkowym punkcie wszystkich światów i żeby się wspiąć, musimy najpierw opuścić się w dół. Tak, Zohar jest przeznaczony do wysokich poziomów, które są poprzedzone upadkami. A ten świat – jest jak ziarnko piasku w porównaniu z nimi.
Z lekcji do "Artykułu na zakończenie Księgi Zohar", 23.12.2013
Opublikowano 26 lutego 2014
Warsztat - jest to parcuf, który tworzymy w połączeniu między sobą, aby odczuć w nim świat duchowy. Jeśli go nie zbudujemy, to nic nie odczujemy. Jest to nasz wspólny parcuf, o którym Kabała mówi: rosz - toch - sof, dziesięć sfirot itp.
Gdy dziesięciu ludzi próbuje anulować się wobec siebie nawzajem i zaczynają omawiać pytanie, wówczas tworzą między sobą połączenie. Wnoszą w to połączenie omawiany problem, wznoszą się ponad nim i w taki sposób znajdują rozwiązanie, ale rozwiązanie - na poziomie duchowym. Przede wszystkim zjednoczenie, a nie “intelekt” powinno przynieść prawidłowe rozwiązanie.
W rzeczywistości, nie doszliśmy jeszcze do tego, ponieważ w grupach nie ma prawidłowej łączności między ludźmi.
Ja zadaję jakieś pytanie a wy zaczynacie zagłębiać się w nie, zamiast jednoczyć się w nim. Przecież zjednoczenie jest ważniejsze niż samo pytanie.
Chcecie otrzymać odpowiedź poprzez rozum, a w rzeczywistości należy ją znaleźć w zjednoczeniu. Dlatego nie przywiązujcie nadmiernej uwagi do samego pytania. Kiedy zjednoczycie się prawidłowo, to otrzymacie na nie odpowiedź bez specjalnego rozmyślenia i intelektualnego filozofowania.
Z lekcji w języku rosyjskim, 11.02.2014
Opublikowano 12 stycznia 2014
Kongres w Moskwie. Lekcja 2
Pytanie: Czy istnieją zewnętrzne manifestacje lub wskaźniki czystości mojej intencji?
Odpowiedź: Wasze prawdziwe intencje są nieznane nawet wam samym, a dla innych są one także niewidoczne. Dlatego Kabała nazywana jest też "ukrytą nauką", wewnętrzną częścią świata, ponieważ mówi o tym, co nie przejawia się wyraźnie w naszym świecie.
W jaki sposób możemy określić nasze intencje? Po prostu starajcie się realizować wszystkie działania w grupie od serca i w dobrych zamiarach. Stopniowo będziecie czuć, że okłamujecie w tym samych siebie, a również innych, lecz przy tym możecie cieszyć się z objawienia takiej prawdy.
Rozpoznanie to, mówi nie tylko o tym, że wcześniej mieliście złe intencje a teraz objawia się wam ich prawdziwa istota, ale również, że w przyszłości pozostaną one takie same. Co należy zrobić? – Prosić o dobrą intencję.
Dlatego zaczynając wykonywać dobre dla grupy fizyczne działania, starajcie się pracować wewnątrz siebie z prawidłową intencją. Wtedy rozpoznacie, że robicie wszystko tylko dla własnych korzyści.
I jest to prawidłowy wynik, ponieważ zostaje wam odkryta prawda. Chociaż czujecie się przy tym źle, powinniście dziękować Stwórcy za to i prosić Go, aby w przyszłości umożliwił wam działać poprawnie. Wtedy zostanie wam dana prawidłowa intencja.
A następnym razem, gdy będziecie robić coś dla grupy, to znowu zostanie wam pokazana wasza nieprawidłowa intencja. I ponownie będziecie poruszać się naprzód. W takich cyklicznych posunięciach będziecie ciągle odkrywać w sobie niewierność swoim intencjom, ale za każdym razem będzie się to odbywać na nowym poziomie.
Oczywiście, ten stan jest nieprzyjemny. Ale przy ogólnym wsparciu i zrozumieniu, z założeniem, że tylko w taki sposób poruszamy się naprzód, zobaczycie, że jest to niezwykła wewnętrzna walka. W rezultacie, na podstawie tych przeciwstawnych doznań, człowiek zaczyna rozumieć siebie, świat i Stwórcę.
Z 2 lekcji kongresu w Moskwie, 13.12.2013
Opublikowano 3 stycznia 2014
Z listu Baal HaSulama (Nr.16): Tajemnica jedności HaVaYaH-ELOKIM - człowiek łączy je w sobie razem jak jedno, czym przynosi Stwórcy wielką radość i wywołuje światło we wszystkich światach.
W związku z powyższym, są 3 obszary:
- świętość - miejsce duchowości,
- grzech - miejsce sił nieczystych,
- miejsce wolności wyboru nie należące ani do świętości, ani do grzechu, o które walczą czyste i nieczyste siły. Jeśli człowiek z wolnego wyboru próbuje osiągnąć połączenie, to zawraca ten obszar pod władzę świętości.
Na tym polega cała nasza praca. To było celem stworzenia: stworzyć człowieka, który upodobni się do wyższej siły. Na miarę swojego rozwoju, stworzenia przybliżają się do takiego stanu, kiedy zaczynają mieć możliwość wolnego wyboru, każdy w swoim czasie. Jeżeli człowiek dochodzi do takiego progu, za którym ma otrzymać wolność woli, to Stwórca doprowadza go do grupy i kładzie jego rękę na dobry los, mówiąc: "Weź go!"
Jeśli człowiek to przyjmuje, tj. chce poprzez środowisko włączyć się w naprawiającą wyższą siłę, upodabniając się do jej właściwości, solidaryzując się z nią i usprawiedliwiając, łączy się ze Stwórcą, to stopniowo zaczyna ujawniać swoje zło. Zło - jest to specjalna jakość, siła, odkrywająca się w człowieku, przeciwna jego zbliżeniu się do Stwórcy. Praktycznie, wyraża się to w odrzuceniu, którego on doświadcza odnośnie środowiska, w niechęci, aby zbliżyć się do niego.
Ujawnia się siła nienawiści działająca przeciwko Stwórcy, która jest nazywana "faraon". Wszyscy złoczyńcy i grzesznicy opisani w Torze są w rzeczywistości jedną siłą, jakoby walczącą przeciwko Stwórcy. Oczywiście, wszystkich tych grzeszników budzi On sam, przecież „Nie ma nikogo oprócz Niego”. Wszyscy oni na różne sposoby odpychają człowieka od świętości, tj. od połączenia ze Stwórcą, od pozyskiwania siły darowania i miłości do przyjaciół, poprzez którą mógłby osiągnąć miłość do Stwórcy, podobieństwo właściwości.
Stany ukazujące człowiekowi, że jego natura jest nieskończenie oddalona od Stwórcy i przeciwstawna oddawaniu i miłości, nazywane są złoczyństwem. Jeśli człowiek przezwycięża je i wykorzystuje do zbliżenia ze Stwórcą, z pomocą środowiska, nauki, światła powracającego do źródła – to nazywane jest to przykazaniem.
Możliwość wyboru, jak radzić sobie z odkrywającym się złem: naprawić je czy nie, nazywa się obszarem wolnej woli. Są ludzie, którzy już osiągnęli taki poziom rozwoju, że w nich odkrywają się takie stany: przykazanie, czynienie zła i miejsce wolnego wyboru. Może to dotyczyć okresu przygotowań, jak i bezpośredniej pracy duchowej.
Jeśli człowiek pracuje już po tamtej stronie granicy duchowego świata (machsomu), to odkrywając swoje zło, odczuwa przeciwstawną siłę Stwórcy i natychmiast zaczyna realnie pracować z tymi siłami. Stwórca przejawia swoje zarządzanie jako absolutnie dobre zarówno dla grzeszników, jak i sprawiedliwych. Ta siła miłości i obdarzania znajduje się naprzeciw człowieka jako wzór.
A kiedy ona zniknie, to człowiek powinien uzyskać taki przykład zarządzania od grupy. Drogą różnych forteli i napraw człowiek musi z pomocą grupy upodabniać się do tego zarządzania, które nazywa się ELOKIM. Malchut osiągająca właściwość Biny, nazywa się ELOKIM.
HaVaYaH jest to światło Chochma, odziane w światło Chassadim, w ELOKIM. W ten sposób możemy osiągnąć jedność HaVaYaH - ELOKIM, obłóczając światło Chochma w światło Biny, Chochmy w Chassadim.
Człowiek, który podnosi swoje pragnienia, Malchut do poziomu Biny, do świętości, emanacji, może otrzymać całe światło Chochmy. Stwórca objawia się w takim naczyniu, które zostało naprawione przez człowieka w celu oddawania. Tak HaVaYaH łączy się z ELOKIM.
W tym jednym zdaniu “Jedność HaVaYaH - ELOKIM" zawarta jest cała nasza praca, cała rzeczywistość i cel całego rozwoju – koniec naprawy.
To cud, że w tak krótkiej kabalistycznej formule mieści się przyczyna stworzenia, cały proces rozwoju i jego końcowy rezultat.
Z przygotowania do lekcji, 24.12.2013
Opublikowano 30 grudnia 2013
Co jest istotą religii? Czy służy ona do tego, aby sprawiać przyjemność stworzeniom czy Stwórcy? Gdzie jest nagroda, którą obiecuje - w tym czy w przyszłym świecie? Jak Baal HaSulam pisze w swoim artykule “Istota religii i jej cel", nikt nie zna poprawnych odpowiedzi na te pytania. W swoich złudzeniach ludzie nie rozumieją, co faktycznie oznacza "religia".
Religia jest to postawa człowieka wobec wyższej siły, która steruje całą naturą. Wydaje się, że jeśli ta siła kieruje wszystkim, a ja znajduję się tu wbrew swojej woli, to nic nie da się z tym zrobić. Ale nasza relacja z tą silą pozwala jednak na to, że można coś zrobić samemu: uciec od zła lub szukać dobra. Krótko mówiąc, jeśli rozwiniemy właściwą postawę wobec wpływu tej siły na człowieka, to będziemy mogli coś zmienić w życiu.
Określony kontakt nawiązywany przez człowieka z wyższą siłą i odpowiednio do tego również kontakt wyższej siły z człowiekiem, nazywa się religią. Tak więc religia jest to system wzajemnych stosunków pomiędzy Stwórcą i stworzonym.
Problem w tym, że nikt nie zna tego systemu i panuje w tym względzie ogólna dezorientacja. Ludzie dążą w różnych kierunkach. Jedni twierdzą, że Stwórca jest taki i taki, inni twierdzą coś zupełnie innego. Nikt nie wie dokładnie, gdzie leży prawda, gdzie można znaleźć nagrodę i co to jest za nagroda. Wprost przeciwnie – raczej nie widzimy w naszym świecie, by ktoś miał dobre życie, ostatecznie, wszyscy cierpią. A przyszły świat jest ukryty we mgle, to jest to, co się nam "sprzedaje" ...
W rezultacie, istnieje ogromny bałagan związany z religią. Faktem jest, że ten chaos obejmuje całą obecną generację. Gdyby religia mogła nam dać odpowiedzi na pytania dotyczące naszego istnienia, jeśli wytłumaczyła by nam, jak powinno się żyć, osiągnąć sukces w tym i przyszłym świecie, w jaki sposób możemy się miedzy sobą dogadać - oczywiście przestrzegalibyśmy wszystkich jej zasad. Ale ponieważ religia nie daje nam na to odpowiedzi, ludzie zostawiają ją. Człowiek ma z nią coraz słabszy kontakt i wypada z jej ram, nawet jeśli formalnie, szczątkowo w niej pozostaje. Ta wewnętrzna sprzeczność, odejście od religii nazywa się „upadkiem pokoleń” i jest to fakt, któremu nie da się zaprzeczyć. Powodem tego jest to, że nie otrzymaliśmy od religii właściwych odpowiedzi na odwieczne pytania i nie wiemy, co w rzeczywistości ona sobą przedstawia.
Oczywiście, nikt tu nie jest winny. To jest proces; w ten sposób powinien zostać zrealizowany program stworzenia i doprowadzić nas do momentu, kiedy w końcu zadamy sobie powyżej wymienione trzy pytania. Jeśli odpowiemy na nie poprawnie, będziemy wiedzieć, co to jest "religia"; innymi słowy, w jaki sposób możemy zbudować właściwą relację z wyższą siłą. I w rezultacie będziemy w stanie odczuwać radość w tym i przyszłym świecie, własną korzyść i korzyść Stwórcy.
Tak czy inaczej, musimy wyjaśnić i rozwiązać ten problem. W każdym przypadku, jesteśmy pod panowaniem wyższej siły i musimy dowiedzieć się, jaka jest właściwa relacja z nią. To obiecuje nam korzyści i dlatego powinniśmy osiągnąć to w prosty i praktyczny sposób.
Właśnie taką drogę oferujemy szerokiemu gronu odbiorców: "Spróbujmy wyjaśnić, jaka jest natura świata, w którym żyjemy”. W gematrii (הטבע) słowo natura ma taką samą wartość liczbową jak słowo "Bóg" (אלה - ים). Wszyscy żyjemy w tej "bańce" i z dnia na dzień zagraża nam ona coraz bardziej i bardziej: na poziomie nieożywionym, roślinnym i zwierzęcym, jak również w ludzkich relacjach. Wystarczy, że naukowcy przepowiadają obecnie wszelkiego rodzaju klęski żywiołowe. Kto wie, co nas jeszcze czeka? Z reguły widzimy, że natura - czyli Stwórca – nie pokazuje nam przyjaznej postawy. Jest coś do naprawienia. Zobaczmy, czy będziemy w stanie to uczynić. Oczywiście leży to w naszych rękach.
Ten sprawdzian jest z pewnością opłacalny. Musimy dowiedzieć się, jaki powinien być nasz stosunek do Boga lub do natury. Przyniesie to nam oczywiste korzyści.
Z lekcji do artykułu „ Istota religii i jej cel“, 28.10.2013
Opublikowano 28 grudnia 2013
Nie spodziewam się żadnych dramatycznych globalnych wstrząsów, aż do jesieni 2014 roku, mimo że ten rok ujawni wiele nagromadzonego zła. Przecież ludzkość zmagazynowała już wiele „pojemników z trucizną“ , które muszą zostać zneutralizowane.
Proces ten rozpocznie się w 2014 roku, jednak mamy jeszcze czas, który powinniśmy efektywnie wykorzystać, aby jak najszybciej i jak najlepiej się do tego przygotować.
Wszyscy musimy być aktywni w dziedzinie integralnej edukacji. Nie wystarczy „tylko“ studiować Kabałę. Studiujemy już 15 lat - a teraz nadszedł czas na metodę masową, która zobowiązuje nas do działania.
Do tej pory nie zajmowaliśmy się praktycznym zastosowaniem Kabały. Podobnie jak ludzie w minionych pokoleniach, przechodziliśmy tylko etapy przygotowania. Ale od 2014 r. zaczynamy praktycznie realizować program stworzenia w nas samych. Dlatego też organizujemy grupy w celu realizacji i wdrożenia zasad miłości do bliźniego na świecie.
Nazywamy to “integralną metodą”, chociaż jest to dla nas ta sama Kabała. Używamy tych samych wskazówek Baala HaSulama i Rabasza – lecz dostosowując je na razie do górnych, najmniej „subtelnych” warstw pragnienia otrzymywania.
Dzięki takiemu podejściu będziemy w stanie osiągnąć bardziej komfortowe odczucia na niskim duchowym poziomie – coś w rodzaju “ narodowego zjednoczenia". Trochę egoizmu i trochę dobra. Nie jest to jednak Stwórca, ale raczej przejście z negatywu (-) do pozytywu (+) i nie więcej.
A mądrość Kabały zawiera w sobie wszystkie pozostałe poziomy. Przede wszystkim pragnienie jedności i odkrywanie swojej złej skłonności, która stoi w przeciwieństwie do połączenia. Następnie wznoszenie się na miarę wysiłków w celu połączenia się z dobrym początkiem. To się nazywa “Nauka Kabały” albo “Objawienie Boskości”.
Dlatego integralna metoda i Mądrość Kabały różnią się swoim zasięgiem. Pierwsza poprzedza drugą – jest to jak otwarcie drzwi dla szerokich mas społecznych, a potem zobaczymy, jak ludzie będą przez nie przechodzić.
To także będzie przebiegać stopniowo, na miarę jak będziemy studiować z nimi budowę systemu sterowania i opatrzności - światy duchowe, wewnętrzną naturę człowieka - nasze pragnienia i skłonności, jak również metody pracy z nimi - ograniczenie, ekran, odbite światło.
Najpierw zaczniemy od psychologii, stopniowo przechodząc na język Kabały, ale zawsze w kontekście naszych pragnień, interakcji itd. Ludzie będą się uczyć, w jaki sposób tworzymy połączenia między sobą i jak odkrywamy w tym siłę, która nas jednoczy.
I nie ma znaczenia, jak ją nazwiemy - “Stwórca”, czy powiedzmy “czynnik integralności”. W taki sposób przechodzimy stopniowo do Kabały. Nie widzę tu żadnych problemów. Musimy tylko zabrać się do pracy.
Z lekcji do "Artykułu na zakończenie Księgi Zohar", 23.12.2013
Opublikowano 13 grudnia 2013
Pytanie: Bez rozpowszechniania praca w grupie staje się nudna (bez pieprzyka). Ale, kiedy zabieramy się za rozpowszechnianie, natychmiast pojawiają się dyskusje i konflikty. Jak możemy rozpowszechniać, zachowując jednocześnie jedność w grupie?
Odpowiedź: Oczywiście, że nie możemy żyć bez rozpowszechniania. Byłoby to podobne do rodziny bez dzieci. Ile można się uczyć? Oczywiście, że powstaje potrzeba na coś świeżego i nowego, to coś innego, nowego jest jak para, która ciągle zajmuje się tylko sobą i nagle poczuła chęć posiadania dziecka. Więc musi być prawidłowe połączenie pomiędzy studiami i rozpowszechnianiem. Nigdy nie powinniśmy zapominać o studiach!
Studiowanie zmienia się zgodnie z tym, czym się zajmujemy. Rozpowszechnianie jest najważniejsze dla naszego rozwoju, ponieważ poprzez przekazywanie przez nas światła dla publiczności, rośniemy. W przeciwnym razie pozostaniemy w stanie Chafec Chesed, w którym jakby nie potrzebujemy niczego. W związku z tym, głównie rozpowszechnianie determinuje nasz osobisty rozwój duchowy.
Z drugiej strony, zajmując się rozpowszechnianiem, powinniśmy jednocześnie szukać materiałów, które pomogą nam teoretycznie i praktycznie pogłębiać rozpowszechnianie. Musimy wynajdywać niezbędne materiały i na nich budować nasze studia.
Ponieważ odpowiednio do naszego rozpowszechniania inaczej studiujemy materiał i wyszukujemy te rozdziały i fragmenty, które są najbardziej istotne dla naszych czasów, obojętnie czy na przykład z Księgi Zohar czy z Talmudu dziesięciu Sfirot, wybieramy pewne artykuły Baal HaSulama, czyli wybieramy materiał, który odnosi się do rozpowszechniania i który może nam w tym pomóc.
Z lekcji na temat „Grupa i rozpowszechnianie" 20.10.2013
Opublikowano 30 grudnia 2013
Baal HaSulam, „Artykuł na zakończenie Księgi Zohar".Przez wszystkie pokolenia, było niewielu ludzi, wznoszących się po stopniach duchowych ku poznaniu i zlaniu się ze Stwórcą, ale w generacji Mesjasza, każdy może osiągnąć wyższe poznanie i zlanie.
We wszystkich czasach, pokoleniach, krajach, tam gdzie żyli kabaliści były ograniczające warunki, odpowiednio do istniejących okoliczności, które nie pozwalały im na osiągnięcie końca naprawy, dlatego ich osiągnięcia nie były pełne.
Jedynym wyjątkiem w historii jest przypadek Rabiego Szymona i jego uczniów. Ta mała grupa miała specjalne zezwolenie na ujawnienie całej rzeczywistości, jej procesu i celu, tak aby mogli oni przekazać te podstawy dalej - z czasów początku wygnania, ze stanu przed zniszczeniem Świątyni, od naprawionego Izraela - Izraelowi zepsutemu i rozproszonemu. W związku z tym, będziemy mogli powrócić na drogę, która doprowadzi nas z powrotem do dobra.
Tak więc, we wszystkich pokoleniach tylko pojedyncze osoby ujwaniały świat duchowy, podczas gdy w naszym pokoleniu każdy jest w stanie to osiągnąć. Nie ma żadnych ograniczeń z góry i wszystko to zależy tylko od zdolności człowieka, aby połączyć się z przyjaciółmi. Pojedynczy człowiek jest bezsilny i niezdolny, ale może połączyć się z przyjaciółmi, a tym samym osiągnąć cel.
Z lekcji na temat do „Artykułu na zakończenie Księgi Zohar", 19.12.2013
Opublikowano 28 grudnia 2013
Kongres w Moskwie. Lekcja 1
Pytanie: Nie chcę upraszczać nauki Kabały do ram rozpowszechniania jej dla mas społecznych. Chcę zajmować się tylko systematyczną nauką i przekazywać ją w takiej czystej formie. Jestem tym bardzo zaniepokojony. Co może być tego przyczyną?
Odpowiedź: Jest to spowodowane faktem, że nie rozumiesz, jak bardzo mądrość Kabały jest nauką praktyczną. Wszystkie obliczenia i rysunki są dobre tylko wtedy, gdy rozpoznajesz w nich jasne i precyzyjne działania: jak ludzkość może wznieść się na stopień Stwórcy, ujawniać dla siebie następny świat, następny wymiar.
Kiedy naprawdę zaczniesz rozpoznawać to praktycznie – a Kabała jest absolutnie praktyczną nauką – wtedy nie będziesz odczuwał oporu ani żadnych sprzeczności między nią a pracą z masami. Praca ta jest porównywalna do opieki nad noworodkiem, którego cały czas trzeba karmić, przewijać i troszczyć się o niego przez wiele miesięcy, aż wyrośnie na małego człowieka. Początkowo praca ta wydaje się być uciążliwa, nieprzyjemna a nawet zbędna, ale to minie.
W tej mierze, w jakiej sam będziesz wchodzić w naukę Kabały, poczujesz coraz bardziej i bardziej, jak niemożliwe jest, by rozwijać się bez zrozumienia tego, i jak cała ta matematyka bez tego jest pusta i nie zastąpi odkrycia Wyższego świata.
Wyższy świat można odkryć tylko podczas interakcji z przyjaciółmi a przez nich ze Stwórcą, i jednocześnie schodząc z tym w dół do mas społeczeństwa.
Z 1 lekcji kongresu w Moskwie, 13.12.2013
Opublikowano 30 grudnia 2013
Pytanie: Kiedy wychodzimy do mas, czujemy przyjemność z tego, że ludzie nas słuchają, mówią komplementy itd. W jaki sposób można uniknąć tego, by nie „zakleszczyć się“ samemu w sobie? Jak można uzmysłowić sobie, że to Stwórca wykonuje całą tą pracę?
Odpowiedź: Musisz czuć, że Stwórca działa wewnątrz ciebie i że jesteś dla Niego „przekaźnikiem“ Jego dzieła.
Załóżmy, że prowadzę lekcję w jakimś kolektywie. Prowadząc rozmowę z liderami, wychodząc do publiczności, zaczynając z nimi pracować, cały czas czuję, że Stwórca działa przeze mnie. Chcę, żeby On mógł pracować poprzez mnie, bo w ostatecznym rozrachunku to On wszystko czyni, a ja buduję tylko połączenie między Nim a tymi ludźmi, jestem jak rurka przez która przepływa wyższe światło.
Chcę, żeby byli pod wpływem światła, by zrozumieli wewnętrzne znaczenie moich słów, których nawet ja sam nie rozumiem, ale które będę w stanie pojąć razem z nimi, ponieważ Stwórca wpływa na nich przeze mnie. Chcę tworzyć z nimi jednolitą całość, w której jestem jak źródło emanujące światło, a oni jak otrzymujący - ale światło istnieje w nas wszystkich. Ono wyrównuje, ujednolica, łączy się z nami, jednoczy nas i naprawia wszystkie skutki rozbicia kli/naczynia. Wszyscy ludzie, którzy byli oddzielonymi od siebie częściami, teraz łączą się ze sobą i nie zauważają, że niegdyś byli oddzielni. Wszyscy łączą się ze sobą.
Chcę to wszystko poczuć, doznać tego, tak żeby Stwórca mógł nas połączyć i napełnić – na miarę naszego zjednoczenia. Cały czas pracuję w ten sposób i powinno się to stać moim stałym odczuciem w każdym momencie mojego życia! Kiedy wchodzę do supermarketu, robię zakupy, idę do banku i załatwiam tam różne transakcje, spędzam czas w pracy, wracam do domu - gdziekolwiek bym nie był, zawsze pragnę aby Stwórca działał przeze mnie.
We wszystkich moich kontaktach nawet z nieożywiona, roślinna i zwierzęcą częścią natury, ze wszystkim, co mnie otacza, chcę aby Stwórca wpływał przez mnie na otaczający świat. I wtedy nazywam się "Izrael" - łączący Stwórcę i świat. To jest nasza misja!
Z lekcji na temat „Grupa i rozpowszechnianie“, 21.10.2013
Opublikowano 25 grudnia 2013
Pytanie: Jeżeli człowiek opuszcza grupę, to czy pozostanie mu zgromadzony "bagaż", który zebrał, czy też po powrocie będzie musiał zaczynać wszystko od początku?
Odpowiedź: Nie musi zaczynać od nowa. On już otrzymał gorzkie doświadczenie, które pomoże mu szybko i z nowymi siłami ponownie przylgnąć do przyjaciół.
Jednakże lepiej jest nie mieć takiego doświadczenia. Istnieje podstawowa zasada: „Cokolwiek by się nie stało, nie odchodzić z grupy“. Tylko razem z przyjaciółmi potrafimy koncentrować się się na zdecydowanym postępie. Każde rozstanie się z nimi - to oderwanie, odłączenie od Stwórcy, do czego nie należy dopuszczać. Jest to sprzeczne z duchowym procesem, w którym nie decyduję o moich stanach, tylko dążę naprzód.
Niech Stwórca „podstawia mi nogę" na każdym kroku - to Jego sprawa. Dziękuję Mu tak samo za zło jak za dobro, i w żadnym wypadku nie zbaczam z kursu.
Z lekcji według artykułu „Nauka kabały i jej istota“, 12.10.2013
Opublikowano 25 grudnia 2013
Poziom pokoleń spada aż do ostatniego stopnia w naszym pokoleniu, gdzie mądrość jest w pogardzie, praca dla Stwórcy nie jest obowiązkiem i nikt nie czuje braku w nieobecności Stwórcy. Takie jest nasze pokolenie, z którym mamy do czynienia.
Baal HaSulam, “Cudowna właściwość pamięci”.
“Księga Zohar": Istnieje prawo, że światło naprawy, emanacji i miłości nie pojawi się, dopóki działania ludu Izraela w Torze i w przykazaniach będą wykonane z zamiarem otrzymania nagrody, zamiast z intencją by sprawiać przyjemność Stwórcy. Wygnanie i cierpienia będą trwać, dopóki nie osiągniemy działania w miłości i obdarzaniu (Liszma). Tylko wtedy, obudzi się światło miłości i miłosierdzia na całym świecie i zasłużymy na pełną naprawę.
Baal HaSulam, Wprowadzenie do TES, pkt. 36
Opublikowano 13 grudnia 2013
Pytanie: Jak integralny zespół może pozostawać w stanie entuzjazmu, aby dzielić się odczuciem jedności podczas spotkania.
Moja odpowiedź: Najprostszym sposobem utrzymania entuzjazmu podczas spotkania jest to, że moi przyjaciele i ja chcemy, aby zakończyło się ono sukcesem.
Przez cały czas myślimy o tym, troszczymy się o to, jak możemy wydobyć z grupy naszą wewnętrzną integralną energię połączenia i przekazać ją publiczności, znajdującej się przed nami.
Dlatego takie problemy podczas wszelkiego rodzaju działalności - warsztatów, lekcji, rozmów i gier nie powinny mieć miejsca, ponieważ my sami mamy poważne pragnienie, aby odnieść sukces. Mobilizujemy wszystkie nasze wysiłki i zintegrowane siły aby osiągnąć cel - jesteśmy zdeterminowani aby odnieść sukces.
Jeśli tak się czujecie, to wychodząc na kolejną akcję rozpowszechniania – proście grupę o wsparcie, aby nie zapomniała o was i starajcie się przyciągnąć to ciepło, które czujecie podczas takich połączeniowych spotkań w grupie. Pojawi się potrzeba, aby po porannych lekcjach grupa zebrała się w kręgu, chociaż na dziesięć minut i wznowiła cudowną siłę jedności, abyście mogli ją uchwycić i przekazać dalej.
Fragment z rozmów z grupami, 24.11.2013
Opublikowano 25 grudnia 2013
Drzwi, otwór, wejście odkrywają się w duchowym razem w tym samym czasie. Dlatego nie miej nadziei, że zobaczysz z daleka drzwi, następnie zbliżysz się do nich, a potem je otworzysz. Drzwi stają się widoczne i otwierają się natychmiast! Jest to prawo: w zależności od tego, czy spełnione są warunki czy nie – stanie się to albo nie.
Tylko pod warunkiem, że moje pragnienie jest podobne do światła, a to dzieje się nagle, jak podczas ucieczki z Egiptu, w pośpiechu – nagle widzę przed sobą drzwi, które natychmiast zamieniają się w otwór i ja natychmiast wchodzę w nie.
Takie działanie można wykonać tylko w absolutnej wierze, co oznacza, że sporządzam na wszystkie swoje pragnienia ekran ze względu na oddawanie i tym samym staję się równy z wyższym stopniem.
Z listu Baal HaSulama (Nr.26): Siła, dzięki której można usłyszeć głos mędrców w drzwiach tej rzeczywistości, nazywa się wiarą. Człowiek, który pragnie zbliżyć się do wejścia, powinien pracować nad swoja wiarą w mędrców. Na miarę jego oddania nauczycielowi i grupie, otrzymuje on siły, za pomocą których zaczyna zbliżać się do drzwi, ponieważ u niego samego nie ma na to sił.
Dlatego w naszym świecie jest to zaaranżowane tak, że człowiek otrzymuje nauczyciela, grupę, studia, aby przyciągnąć do siebie światło naprawy powracające do źródła, które zbliży go do wejścia w świat duchowy.
Wiara utwierdza się nie jednocześnie, ale poprzez edukację, adaptację i przez pracę.
Do tego celu przeznaczona jest integralna edukacja, żeby dzięki niej ludzie mogli otrzymać przez nas światło, które prowadzi z powrotem do źródła, które ich zmieni.
W tym znajduje sie różnica między integrowaną edukacją a zwykłą edukacją, która nie może przyciągnąć do człowieka światła i zmienić go.
Dlatego ważne jest, żeby każdy instruktor integralnej edukacji, pracujący z szeroką publicznością, był silnie związany z grupą, studiami i tylko wtedy może udać się na rozpowszechnianie.
Podobnie wychowuje się małe dziecko, które początkowo leży jak kamień i nie ma nikogo kto by go przewrócił oprócz wychowawcy, który go pielegnuje. Ogólnie rzecz biorąc praca ta nazywa się „płaszczem" , ponieważ jest to zewnętrzna szata, która znajduje się powyżej ludzkiego rozumu - powyżej zrozumienia tego „dziecka“.
W materialnym świecie dzieci, dopóki nie mają rozumu, instynktywnie są gotowe anulować siebie w stosunku do dorosłych, aby troszczyli się o nie. Tak wszystko od początku ustalone jest w naturze. Gdyby człowiek od razu urodził sie dorosłym, z rozwiniętym rozumem, uczuciami i własnymi opiniami, nie możliwe byłoby się nim opiekować.
Dopóki człowiek nie anuluje siebie jak niemowlę, pozwalając robić ze sobą wszystko, dopóki nie schyli głowy, nie uwierzy tobie, nie zwiąże z tobą swojego losu, nie zrozumie, że całkowicie zależy od ciebie – nie będziesz mógł dla niego nic zrobić.
Wyobraźcie sobie, czy łatwo jest dorosłemu człowiekowi tak się zniżyć? Ale to jest dokładnie to, co musimy zrobić. Należy brać przykłady z tego świata dla takich etapów rozwoju, jak zarodek, karmienie, dojrzałość. W przeciwnym razie nie będziesz w stanie się rozwijać.
Z lekcji do listu Baal HaSulama, 13.12.2013
Opublikowano 10 grudnia 2013
Pytanie: Co oznacza „ograniczenie“ (cimcum) w grupie?
Odpowiedź: Dopóki nie będziemy automatycznie postrzegać słowa „pragnienie“ w postaci wspólnego pragnienia, nic nam nie pomoże. Jeśli mówimy o naczyniu, powinniśmy natychmiast zrozumieć, że oznacza to "razem". Gdy mówimy o świetle – jest to przyjemność, która objawia się w nas, kiedy się łączymy.
Powinno to występować absolutnie instynktownie. Instynkt ten powinien zaszczepić się w naszym sercu, żeby stało się to dla nas oczywiste, że tak jest i inaczej być nie może. To jest tak, jakbym usłyszał słowo kwaśny i natychmiast poczuł ten smak w ustach.
Zrobić “ograniczenie” na swój egoizm oznacza, że we wszystkich sytuacjach, które się dzieją, chcemy razem podnieść wielkość Stwórcy, siły obdarzania, powyżej siły otrzymywania. Oznacza to, że pierwszym warunkiem jest: co by się nie stało, zobowiązujemy się przede wszystkim do połączenia i pozostania, jak jeden człowiek z jednym sercem.
Po drugie, powinniśmy trzymać się siły wzajemnej gwarancji, stopniowo wzmacniając się każdy kosztem wszystkich i wszyscy kosztem każdego. To będzie oznaczać, że osiągnęliśmy wspólne pragnienie.
Tak więc, stoimy pod górą Synaj, wokół tej góry nienawiści, połączeni w jedno serce i związani wzajemną gwarancją. To oznacza, że spełniliśmy te dwa warunki.
A poza tym, potrzebny jest nam Mosze (Mojżesz) i Tora na szczycie góry. Oznacza to, że tam na górze osiągnęliśmy połączenie ze Stwórcą. Mosze - jest to nasza wspólna siła, znajdująca się ponad nami. Trzecim warunkiem jest wielkość Stwórcy, duchowego celu.
Z lekcji do “Nauki dziesięciu Sfirot”, 05.12.2013
Opublikowano 17 grudnia 2013
Pytanie: Jak ocenić stopień dostateczności naszej integralności, aby uświadomić sobie, że jesteśmy gotowi do wyjścia w masy?
Moja odpowiedź: Czy po zajęciach z publicznością czujecie potrzebę połączenia? Czy czujecie, że bez połączenia pomiędzy wami nie macie siły pracować z publicznością? Czy podczas zajęć z szerokimi kręgami czujecie, na ile jest wam potrzebne wsparcie przyjaciół?
Jeśli macie takie odczucie, to pracujecie w prawidłowy sposób. Jeśli nie ma takiego uczucia, to jest problem, to wtedy nie zajmujecie się integralną edukacją i wychowaniem, ale tylko oszukujecie samych siebie. Musicie stale czuć w sobie grupę, jej centrum, jej moc, Stwórcę, którego chcecie w niej odkryć. Tylko w ten sposób możecie stać się przewodnikiem światła i możecie podziałać na publiczność tak, że ona zgodzi się i podąży za wami.
Powinniście poczuć potrzebę połączenia z grupą, z jej centrum i ze Stwórcą wewnątrz tego centrum, jak również to, że pracujecie właśnie z tego połączenia.
Fragment z rozmów z grupami, 24.11.2013
Opublikowano 11 grudnia 2013
Wszystko co postrzegamy na tym świecie, nie należy do poziomu duchowego. Z całej duchowej rzeczywistości postrzegamy tylko maleńką, zniekształconą część, którą na razie odczuwamy w swoich nienaprawionych naczyniach, aby podtrzymać w nich życie i siłę by “istnieć”w tym pseudo-istnieniu.
Nasz świat, jego prawa, natura, nauka – wszystko to jest nie realne, ponieważ przejawia się jedynie w wyimaginowanych naczyniach egoistycznego pragnienia na najniższym poziomie. Wszystko, co możemy pojąć tutaj z pomocą nauki, nawet jeśli będzie się ona rozwijać jeszcze tysiące lat, pozostanie wewnątrz egoizmu.
Ten świat istnieje tylko w naszej wyobraźni. Ponad nim odkryjemy prawa wyższej rzeczywistości - altruistycznego pragnienia - innymi słowy, prawa nauki Kabała, które odnoszą się do świata naprawy.
Później materialny świat zniknie. Ponieważ istnieje on nie tylko w egoistycznym pragnieniu ale w człowieku a człowiek obejmuje w sobie ten świat ze wszystkim, co w nim było i jest: dinozaury, lwy, gwiazdy i planety ... My nie obserwujemy w sobie wszechświata, ale tylko głębię naszego materialnego pragnienia.
Po dokonaniu naprawy wszystko będzie “płynąć” z egoizmu w altruizm i materialność zniknie. Więc szkoda jest marnować na nią swoje wysiłki. Wszystko to jest tylko przygotowawczą podstawą dla następnych etapów.
Fragment do artykułu “Wolność woli” , 04.12.2013
Opublikowano 24 listopada 2013
Amerykański kongres. Lekcja 1.
Słyszeliśmy wiele o kabalistycznych grupach, które pojawiały się na przestrzeni dziejów. Były one wyjątkowe, niezwykłe, tworzące jedność w swych małych harmonijnych społecznościach i zawsze składały się z mężczyzn.
Zdarzało się, że ojciec uczył córkę, jak na przykład robił to Rambam, albo brat siostrę (Mojżesz i Miriam). Były także prorokinie - kobiety, które osiągnęły bardzo wysokie stopnie duchowego poznania. Niemniej jednak w przeszłych pokoleniach nie było przyjęte włączanie kobiet w pracę grupową.
Jednak w naszym pokoleniu zachodzą interesujące zmiany. Już za czasów Rabasza rozpoznaliśmy, że kobiety również zainteresowane są nauką Kabały oraz integralnej edukacji, i że posiadają prawdziwe wewnętrzne pragnienie. A jeśli człowiek ma pragnienie, wszystko jest przed nim otwarte.
W istocie, Rabasz pierwszy zmienił tradycyjne ramy: zebrał żony swoich uczniów w grupę, która otrzymywała do przepracowania i zrozumienia jego artykuły o grupowej pracy, a także inne materiały edukacyjne. Ponadto Rabasz przygotował kobietom miejsce, gdzie mogły się zbierać i słuchać zajęć męskiej grupy.
To była prawdziwa rewolucja. Wcześniej kobiety nie mogły zbliżać się do tych, którzy studiowali naukę Kabały. Jednak Rabasz zdał sobie sprawę, że kobiety otrzymują takie samo pragnienie, taki sam punkt w sercu, jak mężczyźni. Dzisiaj sami widzimy, że kobiety często wykazują większą gotowość i wytrwałość na drodze.
Tym samym, wraz z globalnym kryzysem otrzymaliśmy globalny przełom w naprawie świata. Obecnie w grupach nie ma żadnej różnicy między kobietami i mężczyznami: mają te same funkcje w rozpowszechnianiu nauki Kabały, a szczególnie integralnej edukacji.
Z roku na rok, te dwie linie zbliżają się do siebie coraz bardziej, różnice między nimi zacierają się i znikają – z czego bardzo się cieszę. Ponieważ im więcej silnych kobiet bierze udziału w naszej pracy, w naszym rozpowszechnianiu, w naszym wspólnym życiu, tym stabilniej i pewniej trzymamy się drogi i możemy iść naprzód.
Fragment z pierwszej lekcji amerykańskiego kongresu, 16.11.2013
Opublikowano 25 listopada 2013
Księga Zohar. Rozdział „Bereszit“, pkt 379: We fragmencie „Wszechmogący stworzył niebiosa" jest mowa o najwyższym sklepieniu niebios Acilut. Jednak struktura Acilut, przenosi się na wszystkie stopnie światów BJА i rozciąga się do niższego morza.
Pytanie: Co to jest sklepienie niebios?
Odpowiedź: Sklepienie niebios jest granicą, do której stworzenie może wznieść się i połączyć się z Wyższym. Ponad sklepieniem znajdują się naczynia, od których stworzenie może otrzymywać, ale my żyjemy w przestrzeni między sklepieniem niebios a ziemią, w АCHaP.
Pytanie: Kiedy człowiek osiąga całkowite zrównanie ze Stwórcą, stan "Pełny Sprawiedliwy", czy staje się sklepieniem niebios, które łączy ze sobą wyższy i niższy świat?
Odpowiedź: Sprawiedliwy znajduje się na wysokości sklepienia niebios. Objawia właściwość emanacji, która przez niego przepływa.
Pytanie: Czy Stwórca jest właściwością dawania?
Odpowiedź: Tak. Dlatego nazywany jest "BO-RE" - "Chodź i zobacz". Gdy tylko objawi sie w tobie właściwość obdarzania, znaczy to, że objawi sie w tym Stwórca.
Pytanie: Więc Stwórca jest tą siłą, którą sprawiedliwy objawi, gdy osiągnie właściwość “sklepienia niebios"?
Odpowiedź: Zgadza się. Stwórcę można ujawnić tylko wtedy, kiedy obłucza się On w istotę ludzką. Człowiek, który osiągnął podobieństwo właściwości ze Stwórcą, nazwany jest sprawiedliwym. Stwórca jest właściwością emanacji, która napełnia człowieka na miarę naprawy jego naczyń/kelim. Naczynie zawiera ekran i odbite światło, co oznacza stopień dążenia do bliźniego, dzięki czemu można upodobnić się do Stwórcy, światła, odkryć światło oddawania w sobie. Miejsce, w którym objawia się Stwórca, nazywane jest naczynie/kli.
Jeżeli chcę, żeby właściwość oddawania przeszła ze mnie na bliźniego, oznacza to, że emanuję światło, które będzie przepływać przeze mnie na innych.
Pytanie: I wszystko to odkrywa się wewnątrz mnie? Wszyscy ludzie, to znaczy wszystkie naczynia, które wydają się być na zewnątrz mnie, są w rzeczywistości moimi wewnętrznymi pragnieniami?
Odpowiedź: Wszystko znajduje się wewnątrz człowieka. Nie ma nic zewnętrznego. Ale jednocześnie widzimy obraz naszego świata i powinniśmy odnieść się do tego we właściwy sposób – jak do wydarzeń na zewnątrz nas, ale także osiągnąć stan, w którym te dwie rzeczywistości istnieją równolegle. Więc kiedy myślę, że zewnętrzna rzeczywistość jest jedyną prawdą, to żyję tylko w tym świecie. A kiedy myślę, że ten obraz świata zawiera wszystkie części mojej duszy i znajduje się we mnie, to jakby anuluję ten świat. Jednakże powinienem istnieć jednocześnie w obydwu światach.
Dopóki nie osiągnę końca naprawy (Gmar Tikun), forma „tego” świata nie zniknie, a nawet zabronione jest , aby celowo odsuwać się od tego.
Pytanie: Czy koniec naprawy jest stanem na koniec każdego stopnia, kiedy sprawiedliwy osiąga poziom Stwórcy?
Odpowiedź: Można spytać inaczej: Kiedy poczuję koniec naprawy? Kiedy zakończę bieżący stopień. Ale to nie jest prawdziwy koniec naprawy, tylko pewne odczucie po ukończenia jednego stopnia. Oznacza to, że w tych naczyniach, z którymi człowiek pracował, osiągnął całkowitą naprawę.
Ale tak zakończona naprawa jest zawsze naprawą częściową, ponieważ część naczyń nie została wykorzystana i wiadomo dokładnie która. Ta część naczyń to Malchut nieskończoności. Z całej Malchut nieskończoności, posiadamy małe kli - dziesięć Sfirot, które są nam teraz objawione, i od nich odcinam część, w której jestem w stanie pracować.
Tak więc są trzy części kli: kli, w którym pracuję; kli, w którym nie mogę pracować (można powiedzieć, że to GE i АCHaP, lub Ramach i Shasa, nakazujące i zakazujące przykazania, itd., ale w sumie jest to dziesięć Sfirot) i pozostaje jeszcze kli, które zawiera całą rzeczywistość – całą resztę Malchut nieskończoności, którą jeszcze nie jestem w stanie naprawić.
Pytanie: Jeśli naprawię dziesięć Sfirot, czy znaczy to, że łączę je w jedną Sfirę?
Odpowiedź: Nie, to nie tak. Duchowy system jest systemem analogowym, w którym każda część jest połączona z wszystkimi innymi przez niezliczone związki. Nie należy mówić: "Teraz znajduje się tutaj, w tych dziesięciu Sfirach, a potem osiągnę dziesięć wyższych Sfirot i jeszcze następne, itd.." Nie. Jesteś praktycznie jakby „rozsiany“ po całym systemie. Nawet jeśli jesteś bardzo maleńki, również jesteś połączony z wszystkimi. I kiedy rośniesz, to rośniesz we wszelkiego rodzaju właściwościach - trochę w jednych, trochę w drugich, przy czym stanu tego nie określasz ty sam, lecz system i korzeń twojej duszy. W ten sposób posuwasz się naprzód.
Z lekcji do Księgi Zohar, 20.11.2013
Opublikowano 29 listopad 2013
Pytanie: Czy powinniśmy rozpowszechniać mądrość Kabały wśród ludzi o ortodoksyjnych poglądach albo wśród tych, którzy zajmują się wszelkiego rodzaju mistycyzmem?
Odpowiedź: Absolutnie nie! Musimy trzymać się z dala od religijnego środowiska, ponieważ nasze opinie są bardzo różne. Oni wierzą w cuda, w życie po śmierci, w mistyczne objawienia, nieziemskie siły, podczas gdy my wierzymy w jedyną siłę natury. Jesteśmy absolutnymi materialistami. Mądrość Kabały nie jest religią a nauką o osiągnięciu jedynej siły natury.
Siła ta nazywana jest Stwórcą, Bogiem, ale nie jest to nic mistycznego. W znacznie późniejszym stadium, ludzkość wszystko zniekształciła i zrobiła z tego religie, ponieważ nigdzie nie mogła znaleźć tej właściwości, która jest bezcielesna, niezidentyfikowana i nieodczuwalna. Jest to siła, która kryje się za wszystkimi materialnymi obiektami, ale jak można ją zdefiniować? To niemożliwe!
Nie istnieją urządzenia, które mogłyby ją dostrzec, bo nie jest to ani magnetyzm, ani globalne pole grawitacyjne, ani elektrostatyka, ani promieniowanie rentgenowskie. To "nic" - jak możesz to zdefiniować i odkryć? Gdzie możesz znaleźć detektor do odkrycia siły, nazwanej Stwórca?
Nie istnieje żaden detektor poza tobą. Nie możesz jej wyłapać za pomocą zewnętrznych urządzeń, ale tylko w sobie. Jak można to zrobić? Kiedy staniesz się wrażliwy na postrzeganie tej siły, na miarę swojego podobieństwa do niej, wtedy zaczniesz ją wychwytywać. Podobnie jak wskazówkę urządzenia poruszającej się na skali, tak i w tobie zacznie odchylać się wskazówka na skali podziałów: Nefesz , Ruach , Neszama , Chaja, Jechida, w zależności od tego, na jakim poziomie swojego egoizmu będziesz upodabniał się do tej siły.
Jeśli wzniesiesz się ponad swoim egoizmem, to możesz wykorzystać ją jak sprężynę. Prąd płynie przez cewkę i zamienia ją w magnes, który przyciąga strzałkę. Strzałka odchyla się na podziałce: Nefesz, Ruach, Neszama, Chaja, Jechida i możemy dokonać pomiaru z odczytu urządzenia.
Sprężyna, która zwraca strzałkę z powrotem na zero - to jest nasz egoizm. A siła, która ciągnie strzałkę w przeciwnym kierunku w stosunku do sprężyny - to ekran, nasze zjednoczenie, podobieństwo do Stwórcy. W ten sposób otrzymujemy pomiar na skali. Jest to bardzo proste urządzenie.
Jednakże jego skala jest nierównomierna. Odległość między Nefesz i Ruach jest maleńka. Odległość między Ruach i Neszama - znacznie większa. To jest tak jak odległości pomiędzy kulą ziemską i księżycem, albo Ziemią i Słońcem, Ziemią i kolejną galaktyką.
Okazuje się że progresja astronomiczna i odpowiedni do tego nasz egoizm rozwijają się o wiele bardziej a światło Stwórcy działa znacznie silniej. Oznacza to, że zajmujemy się nauką pomiaru w sobie oddziaływania Stwórcy. Ja sam jestem instrumentem, głowicą pomiarową. Wszystko jest bardzo proste.
W wolnym stanie sprężyna egoizmu ustawia strzałkę na zero. Jednak jeżeli prąd płynie w cewce, to strzałka porusza sie na podziałce z zerowego punktu. Dlatego jest nam potrzebne w sieci źródło energii, bateria i przełącznik, przekaźnik. Bateria z przełącznikiem - to Stwórca, a magnetyczna cewka – to centrum grupy. Centrum grupy przyciąga do siebie światło i tworzy warunki dla obecności światła.
W centrum grupy koncentruje się światło naprawy “Or Makif” a strzałka wskazuje na wewnętrzne światło "Or Pnimi" w zależności od poziomu egoizmu, Aviut ( grubości).
Z lekcji na temat “Grupa i rozpowszechnianie”, 22.10.2013
Opublikowano 3 grudnia 2013
Pytanie: Jakie najbardziej wiarygodne uczucie prowadzi człowieka do prawidłowego celu życia?
Odpowiedź: Gdy wyraźnie zdaje sobie sprawę, że tylko w tym życiu, a nie po śmierci ciała osiągnie wzniesienie w duchowy świat oraz, że wejście do świata duchowego (wzniesienie) realizuje się (ujawnia się) w jego dążeniu do jedności czyli (połączeniu, obdarzaniu i miłości) z przyjaciółmi z grupy, w żadnym innym miejscu. To jest kiedy człowiek w swoim celu jest podłączony do “centrum” grupy.
Opublikowano 8 Grudzień 2013
Wszystko, co mamy na tym świecie - jest niezbędne dla naszej naprawy, naszej pracy. Nie ma nic zbędnego, nie można nic dodać lub ująć. Wszystko jest dokładnie ustalone, ponieważ pochodzi z doskonałego naczynia całkowicie wypełnionego światłem, od zamysłu, w którym od samego początku jest ustanowiony ostateczny cel, idealny stan. Brakuje tylko naszego własnego uczestnictwa – naszej zgody i przyjęcia tego idealnego obrazu, idealnego stanu, który został stworzony przez Stwórcę.
Ale naszą zgodę musimy dać z ciemności, z odwrotnego stanu, z wątpliwości i wyjaśnień, rozważyć wszystkie argumenty "za" i "przeciw". Tylko wtedy, gdy człowiek sprawdził i wyważył wszystko, to wtedy jest przekonany, że Stwórca jest dobry i czyni dobro, że Stwórca jest ponad całym stworzeniem, że jest On pierwszy i ostatni, że „Nie ma nikogo oprócz Niego“. Dopiero wtedy nadaje on Stwórcy wszystkie święte imiona z wdzięczności za wszystkie Jego działania i zarządzanie, które odkrywa.
Przede wszystkim, musimy studiować ten rozebrany na części obraz: zrozumieć i zgodzić się, że jest on rozbity i naszym zadaniem jest zebrać go razem, pracując wszyscy razem nad połączeniem. Rozbicie stało się w naszych relacjach, chociaż wydaje się nam, że to ten świat jest rozbity.
Wydaje się nam, że problemy istnieją na zewnątrz: w gospodarce, ekologii, zwykłych ludzkich relacjach, w pracy, w rodzinie, między małżonkami, rodzicami i dziećmi, na wszystkich poziomach nieożywionej, roślinnej i zwierzęcej natury. Wokół nas panuje bałagan i nieporządek. Musimy wyobrazić sobie system, całkowicie powiązany, w którym wszyscy ludzie są między sobą połączeni. Tylko poprzez poprawę naszych relacji między sobą, możemy zmienić system na wszystkich jego poziomach: nieożywionym, roślinnym, zwierzęcym, a co więcej na poziomie ludzkim, w społecznych systemach, dzieki stworzeniu, w których człowiek wzniósł się ponad świat zwierzęcy.
Człowiek wywiódł się od małpy i zaczął rozwijać relacje społeczne, technologie, handel i przemysł. Ale wszystko to jest oparte na relacjach między ludźmi. Jest to jedyne miejsce, na które możemy wpłynąć i zmienić. Poprzez poprawę naszych relacji, które przybliżają nas do prawdy, połączenia, jedności i wzajemnej gwarancji, wszystkie inne stopnie tego świata zostaną prawidłowo połączone wejdą na swoje miejsce, a cały świat się uspokoi i osiągnie dobrobyt.
Do tej pracy nie wystarczy tylko przedstawiać się jako “sprawiedliwy", który rzekomo nie żąda niczego dla siebie. Nic tu nie można zrobić: wszyscy urodziliśmy się i wyrośliśmy w egoizmie. I w tym nie ma niczego, czego musimy się wstydzić, musimy tylko rozpoznać zło i naprawić je: dokonać uczciwego rozliczenia z samym sobą, z jakiego powodu powinniśmy się zmienić.
Każdy zajmuje się wewnętrzną naprawą na swoim stopniu, jak powiedziano: „wychować chłopca zgodnie z jego drogą”, jego gotowością. Jednak każdy człowiek musi w jakiś sposób naprawić swoją naturę. Dlatego musimy pracować na trzech liniach. Lewa linia - jest to nieustannie coraz bardziej odkrywające się w nas zło. Prawa linia - jest to naprawa tego egoizmu siłą dawania, którą przyciągamy z góry w zależności od naszego połączenia.
Z tych dwóch linii budujemy trzecią linię. Pragnienie otrzymywania lewej linii, naprawione za pomocą światła, które powraca do źródła z prawej linii, zamienia się w duchowe naczynie, zwane duszą. A w nim, zgodnie z podobieństwem właściwości odkrywa się nowy integralny system, nowe napełnianie.
Oznacza to, że Stwórca objawia się wewnątrz stworzeń, wspólnocie dusz: Szochen króluje w Szhinie. Taka jest praca w środkowej linii.
Z przygotowania do porannej lekcji, 24.11.2013
Opublikowano 30 listopad 2013
Pytanie: Co to jest „Sеа“ – niezbędna miara wysiłków, dzięki którym człowiek odczuje świat duchowy? Kto określa tą miarę? W jaki sposób można sprawdzić, że została wypełniona?
Odpowiedź: Miarę wysiłków (Sеа) określają odpowiednie stopnie duchowe. Istnieje 125 stopni zgodności światła z pragnieniem i są to warunki przejścia z jednego stopnia na drugi. Na etapie tego świata, cała nieożywiona natura równoznaczna jest jednej roślinie, wszystkie rośliny - jednemu zwierzęciu, a wszystkie zwierzęta – jednemu człowiekowi.
Na kolejnym stopniu, wszyscy ludzie są równoznaczni jednemu nieożywionemu duchowemu elementowi, wszystkie nieożywione elementy równoznaczne są jednej roślinie itd.
Ale jak osiągnąć taką zgodność, aby zrównoważyć nas wszystkich z jednym elementem wyższego stopnia? Stwórca tak organizuje naszą grupę, że oczyszcza ją z tych, którzy są w niej balastem, pozostawiając wszystkich pozostałych w takiej formie, jaką mamy teraz. I pomimo to, że pośród nas pozostają nadal ludzie, którzy nie słyszą wskazówek, jak należy pracować, to najważniejsze jest, aby ci, którzy słyszą, zjednoczyli się w jedną całość. Oznacza to, że cały nieożywiony stopień staje się równoznaczny jednej roślinie.
Jeśli staramy się zjednoczyć, wpływa na nas wyższe światło i autentycznie łączy nas wewnętrzną więzią. I wtedy wznosimy się na następny stopień.
Z lekcji „Przedmowa do TES“ , 27.09.2013
Opublikowano 30 listopad 2013
Moje "ja" dotyczy tej części mnie, która dąży do połączenia ze Stwórcą, a wszystko inne - to moja zwierzęca (fizjologiczna) manifestacja.
Innymi słowy – obraz człowieka składa się z dwóch części, które muszą być wyraźnie oddzielone. Jedna z nich – to zwierzęca część, z wszystkimi problemami człowieka, jego słabościami, pragnieniami i wszystkim tym, co należy do niego jak do materialnego obiektu.
Druga część – jest to punkt w sercu, który dąży do Stwórcy. Wyższe światło działa na niego i rozwija nie tylko pozytywne dążenie do Stwórcy, ale także wpływa na nasz egoizm, w postaci przeciwdziałania, wciąż dając człowiekowi zrównoważenie i wolności woli. Właśnie to dążenie do Stwórcy jest moim “ja”.
Z lekcji na temat „Grupa i rozpowszechnianie”, 23.10.2013
Opublikowano 1 grudzień 2013
Pytanie: Dlaczego czasami spada na człowieka ulewa materialnych ciosów i problemów? Jaki jest tego powód? Jak można to przezwyciężyć przez połączenie w grupie?
Odpowiedź: Są ludzie, na których faktycznie zwala się ulewa materialnych, fizycznych lub rodzinnych problemów. A są tacy, którzy przechodzą wszystko łatwiej. Wszystko zależy od struktury ludzkiej duszy, jej orientacji w stosunku do innych dusz, od tego, co konkretnie człowiek musi naprawić.
Jedyne, co możemy zrobić, to postrzegać wszystkie te problemy jako niezbędne dla naszego rozwoju. Jeżeli oprócz rozwiązywania tych problemów, będziemy kontynuować naukę, inwestować w centrum grupy, w rozpowszechnianie, tak intensywnie jak tylko jest to możliwe, wtedy wszystko łatwo przezwyciężymy, choć początkowo będzie się nam wydawać, że wszystko jest jeszcze bardziej skomplikowane. Jednak wszystkie te problemy musimy rozwiązać, w żadnym wypadku nie uciekać od nich!
Z lekcji na temat „Grupa i rozpowszechnianie“ , 22.10.2013
Opublikowano 25 listopad 2013
Pytanie: Czym różnią się egoistyczne wysiłki od ukierunkowanych?
Odpowiedź: Ukierunkowane wysiłki są inwestowane poza mną zgodnie z ich intencją i ich celem. Inwestuję swoje wysiłki w centrum grupy, jak ptak, który gromadzi wszystko w gnieździe. Pragnę, aby wszyscy czuli przyjemność, przy czym wspólnie musimy odkryć, że w ten sposób możemy sprawić przyjemność Stwórcy.
Nawet jeśli nie ujawnimy tego stanu, prosimy o możliwość zrobienia dla Niego czegoś przyjemnego. Potrzebujemy intencji, która pozwoli nam na osiągnięcie i realizację tej możliwości. A Stwórca nie musi nawet o nas nic wiedzieć - ponieważ najważniejszym jest dla nas osiągnięcie obdarzania.
Z lekcji do "Przedmowy do TES", 27.09.2013
Opublikowano 13 Listopad 2013
Pytanie: Dlaczego jest konieczne kompletne oderwanie od duchowości? W wyniku zejścia, duchowe odczucie stopniowo się osłabia i w końcu spadamy tutaj i zostajemy całkowicie od niego odłączeni. Dlaczego?
Odpowiedź: Jak inaczej byłbym w stanie siebie niezależnie uformować, zbudować siebie jako samodzielnego? Jestem podobny do dziecka, które opuszcza ojcowski dom i zrywa wszystkie relacje rodzinne. Żadnej zależność od rodziców, żadnej niteczki powiązania z nimi. Biorę tylko walizkę z ubraniami, na którą mogę liczyć "po urodzeniu" i od tego momentu chcę być całkowicie niezależny. W przeciwnym razie nie będę mógł z siebie nic "zrobić".
Pytanie: Ale jednak, do czego jest dobra ta przerwa? Zesłano mnie w pełne ukrycie – jakby ustawiono na „pauzę", a następnie naciśnięto przycisk "Play", abym mógł wrócić na górę. Do czego potrzebna jest ta „utrata łączności"? Przecież w duchowym sensie ,,teraz'' nie istnieję.
Odpowiedź: To jest moja obecna percepcja. W rzeczywistości cały świat jest przeznaczony tylko dla mnie. Podobnie w naszym świecie, pracują olbrzymie systemy dla małych dzieci, różne gałęzie przemysłu, liczni specjaliści którzy troszczą się o to, aby zapewnić im kołyski, zdrowe odżywianie, gry, zdrowie, itd. Za każdą buteleczką z ciekłą kaszką stoi wiele wysiłków i zasobów.
W każdym razie, w duchowych osiągnięciach muszę być niezależny. Właśnie dlatego jestem odcięty od duchowości i znajduję się w tym materialnym, wyimaginowanym świecie. To właśnie stąd muszę teraz znaleźć drzwi, "kanał", który prowadzi do wyższego, pierwszego duchowego stopnia.
Mogę to zrobić, jeśli jest u mnie prawdziwa prośba o wzniesienie, autentyczne żądanie, konieczność wykonania duchowej pracy.
Jeśli chcę przekazać dobro, emanację, która pochodzi z góry, dla innych ludzi, którzy cierpią, to wtedy mam coś, z czym mogę zwrócić się do góry "Jestem zobowiązany otrzymać napełnienie niezbędne dla ludzi, którzy znajdują się na dole!“ Oni tego potrzebują, a ja żądam – ponieważ w ten sposób chcę sprawić przyjemność Stwórcy. Bo tylko w tym przypadku, On się rozkoszuje.
A zatem mam dwa cele: jeden na dole a drugi na górze. A ja po środku anuluję siebie, nie istnieję, chcę tylko działać dla dobra niższego i wyższego.
Pytanie: Ale dlaczego okres oderwania trwa tak długo?
Odpowiedź: Jest powiedziane: “Izrael przyspiesza czas”. Więc proszę – działaj I przyspieszaj. Jest to w twoich siłach.
Z lekcji według artykułu z książki "Szamati", 11.11.2013
Opublikowano 18 Listopad 2013
Ze względu na rosnący globalny kryzys, naszym głównym celem jest rozpowszechnianie światu metody integralnej edukacji, a o cała resztę zatroszczy się światło, sterując rozwojem w takim kierunku, że ludzie nie będą potrzebowali od nas niczego innego: „Prowadźcie nas tylko tą drogą, abyśmy zrealizowali zjednoczenie między nami“.
Nasz impuls będzie dalej w nich pracować, "mówić" do nich, wówczas znajdą sami środki, jego realizacji poprzez odczuwanie ogólnego połączenia.
Cały świat zbliża się do fazy w jakiej państwa nie będą już w stanie zatroszczyć się o swoich obywateli. Nawet gdyby rządy chciały, nie będą miały takiej możliwosci. Bankructwa będą miały masowy charakter i w budżetach zabraknie pieniędzy na potrzeby społeczne.
Dopóki nie zmienimy bieżącego finansowego trendu, dopóki nie zastąpimy dzisiejszej gospodarki nową, oczekuje nas stopniowa recesja i łańcuch upadków.
I w zasadzie wszyscy zgadzają się już z tym i widzą, że nie jesteśmy w stanie wspinać się na to wzgórze, z którego ześlizgujemy się w dół.
Ani jeden sektor w społeczeństwie, w narodzie nie będzie w stanie otrzymać więcej od państwa. Wręcz przeciwnie, bedzie coraz mniej dostawal ze wspólnego budżetu. Dzisiaj nawet rozwinięte kraje dochodzą do wniosku, że muszą znacznie podwyższyć podatki.
Ostatecznie, w obliczu zbliżającej się recesji istnieje tylko jedno rozwiązanie: zbudowanie integralnego systemu przez naród, między ludźmi. Nie ma żadnej innej alternatywy.
Sytuacja jest taka, że ludzie będą gotowi wewnętrznie do integralnej edukacji i sami stworzą wszystkie jej instrumenty pochodne. Światło zapewni im inny rozum i uczucie z innego poziomu, na którym działa jeden system.
I wtedy w niczym nie będą doświadczać niedoborów - wręcz przeciwnie, będą czuć dobrobyt i pomyślność, zadowolenie z normalnego poziomu życia i cieszyć się z tego. Tak bardzo, że indeks szczęścia podskoczy do niebywałych wyżyn ...
Z lekcji do artykułu „Miłości do Stwórcy i stworzenia”, 15.10.2013
Opublikowano 12 Listopada 2013
Pytanie: Proszę o wyjaśnienie znaczenia powiedzenia "Wiara, nadzieja i miłość" a także ich kolejności w pracy duchowej człowieka. Moja Odpowiedź: Najpierw człowiek musi osiągnąć wiarę – percepcję Stwórcy. Ta percepcja daje mu nadzieję i zaufanie w teraźniejszość i przyszłość, ponieważ odkrycie Stwórcy pozwala człowiekowi na jedność z Nim jak embrionu w matce. Wówczas po doświadczeniu wszystkich działań Stwórcy, po obserwowaniu i uczeniu się absolutnej dobroci – człowiek zaczyna odczuwać miłość do Stwórcy. I tak jak widzisz, wszystko pochodzi z naszych własnych osiągnięć – z tego co sami się nauczymy. Kabała to najbardziej praktyczna nauka z wszystkiego: są to nasze własne wewnętrzne studia.
Opublikowano 27 listopad 2013
Pytanie: Czy my zmieniamy się tak samo, jak rozwija sie świat?
Odpowiedź: Świat rozwija się odpowiednio do naszych zmian.
Wszystko, co widzimy, jest projekcją naszych właściwości. Załóżmy, że widzę teraz przed sobą siedem miliardów ludzi a na końcu stopniowego duchowego rozwoju będę postrzegać ich jako własne części. Zamiast zewnętrznych obiektów, ciał i ludzi będę odczuwać ich wewnętrzną strukturę, ich wewnętrzne właściwości, wewnętrzną duchową istotę.
Będziemy - jak małe krople rosy, które zaczynają zbierać się w jedną dużą kroplę, aby w naszej jedności osiągnąć jednolity duchowy organizm, który nazywa się “Adam” – podobny do Stwórcy.
Z lekcji na temat „Grupa i rozpowszechnianie", 22.10.2013
Pytanie: Jaki jest związek między moim dążeniem do centrum grupy – a walką by zobaczyć prawdziwy obraz rzeczywistości?
Odpowiedź: Właśnie o to jest ta walka. Jeśli budzisz się rano i rozumiesz, że powinieneś kierować się do centrum grupy - to znaczy, że jesteś na dobrej drodze. Jeśli raz za razem łapiesz się na myśli, że nieświadomie wyszedłeś z tego stanu, a następnie wracasz, to też znaczy, że idziesz w dobrym kierunku.
Pytanie: Jaki obraz, jakie uczucie powstaje w centrum grupy? Odpowiedź: W centrum grupy powstaje odczucie, że nie ma nikogo - jest tylko jedno pragnienie, w którym odczuwalna jest cała rzeczywistość. A potem okazuje się, że dzisiejsza rzeczywistość nie jest prawdziwa , że jest to tylko symulacja, jak na ekranie komputera. W miarę naprawy twojego wzroku, zaczniesz widzieć, że w tym świecie nie ma nic prawdziwego, żadnych realnych sił. To jest jak zniekształcona kopia świata duchowego, pokazująca nam nasze wady i prowadząca nas w prawidłowym kierunku, żeby kiedyś udało nam się wejść do prawdziwego świata.
To tak jakby istniałо życie, którego nie widzisz, ale pokazywana jest ci sztuka w teatrze o tym życiu. I w tej sztuce odkrywasz, jak mylne było twoje spojrzenie i jak można naprawić się samemu, aby zobaczyć prawdziwe życie.
Z lekcji do artykułu Rabasza, 01.12.2013
Opublikowano 27 listopad 2013
Jeżeli jakiekolwiek działanie, nie zaczyna się od myśli, aby zadowolić Stwórcę i nie kończy się taką myślą – nie jest czyste ani święte. Jeżeli od samego początku nie koncentrujesz się na tym, aby robić to dla dobra Stwórcy, to dla kogo to robisz? Chcesz połączyć się z przyjaciółmi tylko dlatego, aby tobie było dobrze? Istnieje wiele takich stowarzyszeń. Dlatego jeżeli dokładnie nie stosujesz się do zaleceń kabalistów, to każde takie działanie jest ze względu na egoizm.
Pytanie: Ale jak mam myśleć o tym, by zadowolić Stwórcę, kiedy tak naprawdę, nie rozumiem co te słowa znaczą. Jest to dla mnie chińszczyzna.
Odpowiedź: Jeżeli chcę rozwiązać zadanie matematyczne, to korzystam z różnych wzorów, dążąc do znalezienia nieznanego mi wyniku. A kiedy prawidłowo rozwiążę wszystkie te równania, to wtedy znam wynik, dochodzę do celu, który chciałem osiągnąć. W ten sposób to działa.
Człowiek, który chce zbudować dom, najpierw robi projekt przyszłego budynku. Dzięki temu wie co ma robić. Wie, że nie zbuduje niczego innego, niż wstępnie zaplanował. On wie, że buduje dom. Ale w naszym przypadku jest to nieco bardziej skomplikowane. Chcemy osiągnąć cel, który jest tuż za rogiem, jednak nie możemy go zobaczyć. Potrzebujemy więc narzędzia, którym posłużymy się aby osiągnąć nasz niewidzialny cel.
Tym narzędziem jest grupa, miłość do stworzeń, cały ten świat. Ten świat jest jak soczewka skupiająca nasz wzrok. I jeśli jesteś w stanie skupić cały ten świat w jednym punkcie, połączyć się z nim i poczuć, że działa w nim tylko jedna siła - że nie ma nic poza nią a jest ona dobra i czyniąca dobro, to osiągniesz Stwórcę.
Z przygotowania do lekcji, 18.10.2013
Opublikowano 3 grudzień 2013
Pytanie: Co jest identyfikatorem integralności człowieka w kolektywie? Odpowiedź: Wskaźnikiem integralności człowieka jest jego dążenie do centrum grupy. Na przykład , czuję się źle, jestem zdezorientowany, nic nie rozumiem, mam zły nastrój. Aby pozbyć się tych uczuć mam ochotę usiąść z kolegami. Pojawia się we mnie potrzeba bycia w kolektywie. Tylko wśród nich mogę odnaleźć źródło energii, zaufanie, wzajemną pomoc. Nawet jeśli mówimy o czymś innym, najważniejsze jest dla mnie - aby znaleźć się w centrum grupy. Jeżeli człowieka ciągnie do grupy (kolektywu), żeby połączyć się tam ze źródłem, naładować się, oznacza to, że już staje się on jego integralnym elementem.
Fragment z TV programu “Przez czas”, 23.09.2013
Opublikowano 17 listopad 2013
Pytanie: Jaki należy mieć stosunek wobec dumy?
Odpowiedź: Czy to jest zła właściwość? Należy być dumnym. Jest powiedziane: "I stali dumni na wszystkich drogach Stwórcy“. Oznacza to, że jest się dumnym z przynależności do tej warstwy ludzkości, która przyciąga wyższe światło i którą Stwórca chce teraz wznieść. Jest to warstwa najwyższa z całej ludzkości, która wchodzi teraz w duchowy kontakt ze Stwórcą.
Ja też tego chcę. Jestem dumny, że znajduje się na tym poziomie wśród moich przyjaciół. Dlaczego nie? To nie jest ten rodzaj dumy, kiedy gardzisz innymi, lecz kiedy stajesz się przewodnikiem wyższego światła dla całej ludzkości i zaczynasz troszczyć się o nią, jak wyższy o niższych. Dbasz o nich z miłością, jak troskliwy ojciec wobec swoich dzieci.
Komentarz: Ale z drugiej strony, duma doprowadza ludzi do izolacji i zamknięcia.
Odpowiedź: Wszystko zależy od rodzaju dumy. Mówię o pozytywnej dumie. Więc trzeba wybrać, jakiego rodzaju dumę chcesz odczuwać - i proś o to, aby była to tylko pozytywna duma.
Z lekcji na temat „Grupa i rozpowszechnianie", 21.10.2013
Opublikowano 17 październik 2013
Modlitwa, MA”N jest aktem pochodzącym z pragnienia, a nie z rozumu. Rodzi się ona z pragnienia Biny i Malchut, działających razem. Taką modlitwę musimy wznieść, czyli przyjąć decyzję, że jest to dla nas najważniejsza rzecz. Dlatego nazywa się wzniesieniem.
Wewnątrz mnie znajduje się cała skala pomiarowa. Żyje we mnie wiele różnych wymagań, pragnień, które rozkładam według priorytetu, uważając niektóre z nich za ważniejsze od innych. Jednak najwyżej powinna znajdować się siła połączenia, wewnątrz której chcę ujawnić Stwórcę, by przynieść Mu radość.
Jeśli rozkładam wszystkie swoje działania, pragnienia, inspirację w taki sposób, aby takie połączenie stało się najważniejszym celem w moim życiu, to oznacza, że wznoszę MA"N. Czyli na pierwszym miejscu skali priorytetów stawiam potrzebę zjednoczenia, naprawy i ujawnienia Stwórcy (dla jego przyjemności) jako najważniejszą ze wszystkich. To się nazywa wzniesieniem.
Nie wysyłam tej prośby pocztą lub SMS-em do jakiejś odległej gwiazdy. Wszystkie światy są wewnątrz człowieka, w jego świadomości – tam wszystko się zaczyna, realizuje i kończy. Dlatego też muszę się tak zorganizować, żeby ułożyć wszystkie moje pragnienia – czysto materialne: jedzenie, seks, rodzina, pieniądze, szacunek, wiedza oraz te, które są nieco odcięte od tego świata. – w jednej linii, w jednej wyraźnej skali priorytetów. Na najwyższym szczeblu tej drabiny priorytetów powinno być moje pragnienie dawać przyjemność Stwórcy za pośrednictwem naszego połączenia, aby miał On możliwość objawienia się w nas.
MA”N oznacza „mei nukwin” (wody żeńskie (płodowe)). Woda – to Bina, a kobieta (nukwa) – to Malchut. W modlitwie łączę Binę i Malchut, czyli sklejam ziarenka pragnienia, części Malchut, za pomocą wody, miłosierdzia (Hesed) – właściwości Biny. Chcę, aby to istniało w tej formie – razem. Wznoszę tę prośbę, chcę połączyć się z innymi dzięki właściwości miłosierdzia, Biny, właściwości dawania, emanacji.
Dlatego moja prośba nazywa się „żeńskie wody” (MA”N). Wznosząc ją, uważam za najwyższą względem ważności. Jeśli staram się utrzymać to pragnienie w sercu i wszelkimi sposobami wzbudzić go w jego głębi, to nazywa się to modlitwą, wzniesieniem MA”N lub intencją.
W miarę moich wysiłków w jej realizacji, na mnie oddziałuje światło powracające do źródła i wywołuje we mnie wiele różnych stanów: myśli i uczucia za połączeniem i przeciw niemu, za oddawaniem i przeciw niemu. W ten sposób stara się mnie rozruszać i przenieść przez różne stany, abym więcej zrozumiał, poczuł, zdobył doświadczenie. Stopniowo zaczynam uświadamiać sobie, co to jest prawdziwa modlitwa, MA”N.
Na tej drodze będę doświadczał różnych stanów: rozczarowanie, niecierpliwość, strach przed możliwością nie osiągnięcia sukcesu, niezrozumienie tego, jakiego dokładnie sukcesu oczekuję – dla siebie samego czy dla przyjemności Stwórcy. W tych stanach bardzo pomaga wyobrażenie sobie całego wszechświata – całą nieożywioną naturę, rośliny, zwierzęta i ludzi – jako moje własne pragnienia, które odszczepiły się ode mnie w wyniku rozbicia i wypadły z mojej świadomości. A teraz są one przede mną, a ja powinienem poprzez własny wysiłek przyłączyć je wszystkie do siebie, mimo iż wydaje mi się, że znajdują się na zewnątrz. Muszę traktować je tak, jakby istniały we mnie. Wtedy moje wysiłki też będą nazywane modlitwą, MA”N.
Pracując w ten sposób nad osiągnięciem prawidłowego postrzegania rzeczywistości i łącząc wszystkie jej części ze sobą za pomocą właściwości miłosierdzia, coraz bardziej zwracam wspólne naczynie do jego pierwotnej formy, czyli do naprawionego stanu jako całości.
Fragment z lekcji do Księgi Zohar. Przedmowa. 15.10.2013
Opublikowano 17 październik 2013
Pytanie: Ciągle się mylę między pragnieniem, intencją i działaniem i nie mogę prawidłowo zorientować się w żadnym z nich, ani w nich razem.
Odpowiedź: Postaram się wyjaśnić kolejno i zwięźle.
Cel: Najważniejszą rzeczą dla człowieka jest osiągnięcie celu życia (stworzenia) – całkowitego zlania się ze Stwórcą. Powinno to być rezultatem wszystkich jego wysiłków w życiu.
Narzędzie osiągnięcia celu: Zlanie się ze Stwórcą może być osiągnięte poprzez podobieństwo właściwości. Jednak Stwórca jest pragnieniem obdarzania, człowiek natomiast – pragnieniem otrzymywania. Dlatego też podobieństwo z Nim można osiągnąć nie poprzez podobieństwo pragnień, lecz podobieństwo intencji, czyli z jaką intencją używamy swojego pragnienia. My i Stwórca zawsze będziemy przeciwstawni względem swoich pragnień i takimi pozostaniemy na zawsze: Stwórca - jest pragnieniem dawać, a my – otrzymywać, w przeciwnym razie nie będziemy istnieć jako odrębni od Niego.
Ponieważ jesteśmy stworzeni z pragnienia rozkoszowania się, to podobieństwo do Stwórcy możemy uzyskać, zmieniając nie pragnienie, a intencję, czyli z jaką intencją używamy naszych pragnień.
Z tego wynika, że musimy pracować tylko nad intencją i przyłączać do niej pragnienie w tej mierze, w jakiej pozwala nasza poprawna intencja – „w imię Stwórcy".
Ograniczenie pragnienia (cymcum): W związku z tym konieczne jest, aby posiadać wolę korzystania z pragnienia od zera i częściami – tylko w miarę właściwej intencji „dla Stwórcy" (dla oddawania i miłości).
Oznacza to, że od samego początku niezbędne jest, aby osiągnąć możliwość zarządzania wszystkimi pragnieniami swoją decyzją, aby nałożyć zakaz na wszystkie pragnienia (cymcum, C”A) i używać je częściami w miarę posiadania prawidłowej intencji.
Uświadomienie zła (akarat ara): Osiągnięcie podobieństwa do Stwórcy uzyskuje się poprzez podobieństwo intencji. Dążąc do nabycia intencji dawać, odkrywamy w sobie coraz więcej intencji otrzymywać (klipę). Ujawnienie tej złej intencji nazywane jest wygnaniem (egipskie wygnanie, Galut Mizraim). Jeśli nadal będziemy uparcie pracować nad naprawą intencji, aby przekształcić ją z „wszystko dla siebie” na „wszystko dla Stwórcy”, to dojdziemy do uświadomienia stanu „niewoli” w egoizmie – intencji „wszystko dla siebie” (w imię faraona).
Ujawnienie zła: Stan ten pozwala na stopniowe i ostateczne uświadomienie sobie faktu, że natura nasza (nie pragnienie otrzymywania, które jest niezmienne, lecz intencja „dla siebie”) jest naszym wrogiem.
Próbując wyzwolić się z intencji „dla siebie” i uzyskać intencję „dla Stwórcy”, przekonujemy się, że jesteśmy bezsilni wobec tego wroga.
Odkrycie narzędzia naprawy: Dzięki temu przekonaniu odkrywamy, że tylko Stwórca, światło naprawy (światło Tory, O”M) może naprawić naszą intencję, wtedy wyzwolimy się z niewoli złej intencji i uzyskamy intencję dawania (podobieństwo do Stwórcy). Tylko Stwórca (Wyższe światło) może wydostać nas z egoistycznego stanu (niewoli egipskiej – ciągłego myślenia tylko o siebie).
Najważniejszym jest, aby myśleć o świetle, o Stwórcy, który może i tylko On jest w stanie cię (twoją intencję) naprawić (z „dla siebie” na „dla Stwórcy”). Tylko On może ci pomóc zrobić cymcum i używać pragnienie tylko w miarę posiadania intencji „w imię Stwórcy”.
We wszystkich swoich działaniach w tym świecie należy nastroić się na światło, naprawiające intencję, aby dało ono intencję „w imię Stwórcy”.
Opublikowano 6 listopad 2013
Pytanie: Jak można pomóc przyjacielowi, który nie chce pracować i z tego powodu cierpi jego rodzina?
Odpowiedź: Nie mamy prawa trzymać takich ludzi w grupie. Powinny oni naśladować Rabasza, który przez całe życie pracował. Zwolnił się dopiero wtedy jak Baal HaSulam umarł, a wcześniej pracował nieustannie wszędzie, gdzie było to możliwe, jako robotnik w budownictwie drogowym i na budowie itd. On się nie oszczędzał, ale robił wszystko, aby wyżywić swoja rodzinę.
Człowiek jest zobowiązany, aby założyc rodzinę i mieć dzieci. Powinien zabezpieczyć rodzinę nawet razem z małżzonką ale to jest jego główny obowiazek. Baal HaSulam i Rabasz nie przyjmowali na uczniów mężczyzn, którzy nie byli żonaci. Żądali, żeby człowiek żył dwoma nogami na ziemi i miał swoje miejsce w materialnym życiu.
Chociaż dzisiaj nie stawiamy już naszym studentom takich rygorystycznych wymagań, aby nie odpychać ich od studiownia, jednakże należy do tego dążyć. Powinniśmy zakładać rodziny, rodzić dzieci, pracować a poza tym zajmować się studiami i własnym rozwojem. Przy czym, należy też wypełniać wszystkie materialne obowiązki.
To zadanie nie jest koniecznym warunkiem do wejścia w grupę ale człowiek, który znajduje się już w grupie musi zająć się rodziną i nie może zaniedbywać swoich obowiązków.
Rozumiem: jeśli głowa martwi się o duchowe, wtedy ręce nie chcą pracować, nogi nie chcą chodzić, człowiek jest jakby odcięty od świata. Rozumiem was bardzo dobrze ponieważ sam doświadczyłem i przeżyłem te wszystkie stany.
Nawet po mojej przeprowadzce do Rabasza rozmawiałem z nim o moich oszczędnościach, które pozwoliłyby mi, aby przez pewien czas nie pracować, ale on odpowiedział: „Nikt nie mówi, że powinieneś zarabiać. Jednak jesteś zobowiązany pracować chociażby 4-5 godzin dziennie“. Opiekowałem sie nim cztery godziny dziennie, cztery godziny pracowałem, trzy i pół godziny przebywałem na wieczornych zajęciach i trzy godziny na porannych zajęciach. Tak więc, przez cały dzień byłem w pracy i na studiach. Rabasz w żadnym wypadku nie pozwalał mi opuszczać pracy.
Fragment z lekcji na temat „Grupa i rozpowszechnianie", 20.10.2013
Opublikowano 9 listopad 2013
Pytanie: Dlaczego pracujemy głównie z 613-tym przykazaniem - miłości do przyjaciół i nad przykazaniem 612 - trwoga przed Stwórcą podczas gdy te dwa przykazania są wynikiem 611 przykazań tj. powinny być wypełnione później?
Odpowiedź: Wszystko, co musimy osiągnąć to:
1. Wypełnienie Z”A (cimcum Alef ), stworzenie ekranu dla światła Chassadim, tj. właściwości Biny, wzniesienia się ponad wszystkie nasze pragnienia, “oddawanie ze względu na oddawanie”- jest to przykazanie 612 - uzyskanie światła Chassadim.
2. Wypełnienie “otrzymywania ze względu na dawanie”, właściwości Keter - jest to przykazanie 613 przykazanie miłości, jedności - uzyskanie światła Chochma w światło Chassadim.
Wszystkie pozostałe przykazania są ich poszczególnymi naprawami, komponentami dlatego w TES studiujemy tylko te dwie naprawy, ale gdy staramy się spełniać te dwa przykazania to naprawimy się stopniowo w realizacji poszczególnych pragnień, z których składa się dusza w jej 613 częściach. Tak więc myślcie o tych dwóch waszych naprawach a wszystkie ich poszczególne rodzaje zrealizują się w was same pod wpływem O”M.
Opublikowano 2 listopad 2013
Wyobraźcie sobie taki obraz: cały nasz świat jest podzielony na dwie części. Są takie rodzaje ludzi, rodzaje pragnień, które są w stanie połączyć się z wyższą siłą natury i dlatego nazywają sie oni Jaszar - kel ( Izrael – prosto do Stwórcy). Czy wykonują oni swoją misję czy nie, ale są zdolni do tego zgodnie ze swoją naturą. Mają już ten informacyjny gen “reszimo”. U innych ludzi gen ten jest jeszcze bardzo głęboko ukryty, nieaktywny, drzemie dlatego nie są oni w stanie osiągnąć połączenia z wyższą siłą.
U części Izraela jest możliwość, niejaka gotowość ,aby połączyć się z wyższą silą. Dlatego muszą oni studiować naukę Kabały ", aby naprawić swoje rozbite reszimot. Te reszimot budzą się, wyjaśniają i łączą z Malchut świata Acylut i przekształcają się w części Szchiny -Boskości.
Ale są też rodzaje pragnień, które nie są w stanie obudzić się same, mogą zostać przebudzone z pomocą tych, którzy nazywają sie Izrael. Te pragnienia nie mogą same przyczepić się do dziewięciu niższych Sfirot Malchut świata Acylut, ale łączą się poniżej. Nie mają one swoich aktywnych Galgalta- Einaim dlatego ich praca jest w tym, aby być gotowym zrezygnować ze swojego egoizmu w materialnej formie, zmniejszyć swoje ego i zjednoczyć się miedzy sobą po to, aby osiągnąć dobre życie. Wówczas zostaną ustwnowione wszystkie zewnętrzne warunki, które pomogą im w tym.
Nie potrzebują oni naprawy, stosując wiarę ponad rozumem jak Izrael, czyli pełnego anulowania siebie przed wyższym, który włącza w siebie niższego i podnosi go na wyższy stopień. Ostatecznie, gdy wszyscy się połączą, przyjdzie światło, które prowadzi z powrotem do źródła i wzniesie wszystkich na wiele stopni. Jednakże, na razie nie jest to konieczne.
Izrael znajduje się w takim stanie, że może się naprawić łącząc się ze sobą w kabalistycznej grupie i przylgnąć do wyższego. W ten sposób znajdujemy się wewnątrz wyższego stopnia i odkrywamy go. Ale inni ludzie nie mogą tego zrobić, gdyż nie czują takiej potrzeby, tak długo, jak ich pragnienia nie są jeszcze gotowe i dlatego łączą się tylko po to, aby poprawić swoje życie, każdy według jego potrzeb. Osiągają oni sukces z uwagi na fakt, ze stają się w niewielkim stopniu podobni do Galgalta- Einaim i anulują swój AHaP.
Wszystkie dzieła kabalistów podzielone są na dwie części. Jedna część odnosi się do naprawy człowieka, który ma do tego skłonność - punkt w sercu. Druga część wyjaśnia ludziom, którzy mają punkt w sercu albo już osiągnęli duchowe zrozumienie i stali się kabalistami, jak należy przygotować cały świat, aby stopniowo doprowadzić wszystkich do ujawnienia i zrozumienia.
Wiadomo, że Baal HaSulam spotkał się z Ben Gurionem i pojechał do Polski do strajkujących robotników. Oczywiście, że nie spodziewał się znaleźć tam kabalistów. W swoim artykule „Ostatnie pokolenie“ opisuje jak należy się zająć masową edukacją narodu, a dopiero potem przyjdzie światło i odkryje wszystkim Stwórcę: „Wszyscy Mnie poznają od małego do dużego".
Fragment z lekcji do książki, „Nauka dziesięciu Sfirot“, 27.09.2013
Opublikowano 7 listopad 2013
Pytanie: W czym powinno wyrażać się połączenie z panem tych, którzy znajdują się za ekranami komputerów?
Odpowiedź: Wasze połączenie ze mną powinno wyrażać się w tym, że piszecie mi konkretne i poważne pytania dotyczące lekcji – nie błahe, ale przemyślane. Odpowiem na te pytania pisemnie lub ustnie.
Przecież połączenie następuje wtedy, kiedy zajmujemy się wspólna sprawą. To co otrzymujecie ode mnie każdego dnia jakąś tam porcje wiedzy, nie jest uważane za połączenie. Połączenie - to nasze wspólne działanie, proces tworzenia czegoś nowego. Kiedy nauczam Kabały lub integralnej edukacji a wy się tym zajmujecie to wtedy między nami jest wspólne połączenie.
Połączenie jest możliwe tylko wtedy, kiedy jesteście podobni do mnie. Wiemy, że połączenie między dwoma obiektami następuje tylko na miarę podobieństwa ich właściwości.. I jakie może istnieć podobieństwo między nami, jeśli ja - jestem nauczycielem, a wy - uczniami?
Jakie może być podobieństwo pomiędzy stworzeniem a Stwórcą, jeśli Stwórca tylko daje, a stworzenie tylko otrzymuje? Co wy możecie dać w zamian? Połączenie ze mną. A jakie ono może być? Jeśli będziecie działać tak samo, jak ja. Tylko tak! A jak inaczej możecie działać? Nauczać mnie, jak ja was uczę? - Nie, nauczać innych tak, jak ja was uczę.
Dlatego nie ma bardziej efektywnego stanu, niż rozpowszechnianie gdyż w przeciwnym razie nie przepuszczacie przez siebie materiału. W świecie duchowym, ten kto nie przepuszcza przez siebie informacji, zatyka się a tym samym nic nie postrzega.
Nie możecie sobie tego wyobrazić, jak mizerny, martwy ułamek tego, co ja wam daję, postrzegacie, właśnie dlatego, że natychmiast nie przekazujecie tego dalej, w jakikolwiek sposób.
Ci ludzie, którzy zajmują się tłumaczeniami lub przetwarzaniem lekcji – są to najszczęśliwsi ludzie, ponieważ to co słyszą przetwarzają, a w końcu w jakiś sposób do kogoś to dochodzi. Dla tych, którzy tego nie robią, nie ma żadnego innego wyjścia z siebie - przedstawiają oni sobą impas-ślepą uliczkę.
Fragment z lekcji na temat „Rozpowszechnianie integralnej metodyki“, 17.10.2013
Opublikowano 4 listopad 2013
Pytanie: Ludzie nie rozumieją, co trzyma ich w integralnych grupach. Pytają: „Gdzie jest haczyk?“
Odpowiedź: Nie jest to żaden trik, ponieważ doprowadzamy ich do związku z Uniwersum - ze światem - z naturą. Natura jest zjednoczona, harmonijna, i my pokazujemy, jak można osiągnąć tę harmonię. Kiedy ludzie osiągną to harmonijne połączenie między sobą i środowiskiem, wtedy włączą się w naturę i poczują jej oddech. Oto cała "sztuczka" – dostosowujemy ich do integracji z naturą.
I co dalej ?
Następnie kontynuujemy rozwój, aż do osiągnięcia stanu, kiedy czujemy jak wszystko wokół nas oddycha, jak wszystko przeniknięte jest jedną myślą, która nazywa się “zamysłem stworzenia”. Do tego dojdziemy.
Natura jest mądra! Spójrzcie, w jakim zharmonizowanym komputerze istniejemy! Tutaj nie ma przypadków, tylko odkrywanie istoty człowieczeństwa, które jest absolutnie realnie zbudowane na prawidłowym połączeniu z innymi, wzajemnym uzupełnianiu się, w oparciu o jedyne prawo: "stać się jednością z naturą“ . I nie jest to zabawa w ekologię, w “zielonych”, ale wzniesienie do poziomu “Człowiek”.
W ten sposób stajemy się coraz bardziej wypełnieni bezgranicznym uczuciem szczęścia. I nie będziemy już czuć ograniczoności naszych ciał. Zaczynając od uzdrawiania duszy i ciała, wznosimy się coraz wyżej, dochodząc do odczucia, że otrzymaliśmy całkowicie nowe możliwości. Szczególnie w połączeniu między nami odkryjemy przestrzenie wypełnione poczuciem szczęścia.
Fragment z programu TV “Przez czas”, 20.10.2013
Opublikowano 17 październik 2013
Pytanie: Czy istnieje związek pomiędzy wolnością wyboru człowieka i sukcesem?
Odpowiedź: Z jednej strony, sukces jakby jest ustalony już od urodzenia. Każdy rodzi się w różnych warunkach i z różnymi zdolnościami, czyli z własnym losem. Jeżeli urodziłem się z konkretnymi właściwościami, to tym jest już określana moja droga, aż do końca naprawy. Zależy to od mojego miejsca urodzenia i od wielu innych czynników niezależnych od mnie.
Ale postarajmy się nie zwracać uwagi na te wszystkie warunki, które nie zależą od nas i różnią się od siebie, tak samo jak w przypadku komórki w organizmie z których każda ma swój cel i przeznaczenie.
Jeśli spojrzeć na to, co pozostaje, powstaje pytanie: Czy w ogóle mamy na cokolwiek wpływ? Czy jestem w stanie za pomocą danej mi wolności wyboru, czyli możliwości naprawy siebie, całkowicie zrównać się z wszystkimi innymi?
Jeden urodził się mądry, drugi głupi, trzeci w bogatej rodzinie, czwarty w wykształconej, piąty synem szewca zobowiązany do kontynuowania dzieła ojca, itp. Wszyscy jesteśmy całkowicie różni. Ale jeśli człowiek otrzymał przebudzenie z góry, tj. punkt w sercu, to tym zrównuje się z innymi.
Ci, którzy jeszcze nie otrzymali punktu, są różni, jak lew, kot i mysz. Na poziomie nieożywionym, roślinnym i zwierzęcym, wszyscy różnią się od siebie, ale ludzki poziom, ustanawia równość między wszystkimi ludźmi, a także na nieożywionym, roślinnym i zwierzęcym poziomie, które łączą się wewnątrz człowieka, a tym samym także osiągają równość.
Wszystko to jest wynikiem wolnej woli, danej człowiekowi, którą neutralizuje poprzez przygotowany dla niego los. Z punktu widzenia wolności wyboru, każdy ma taką samą, względnie równą „specyficzną" pracę. W tym nikt nie ma żadnych przywilejów.
Wydawać się może, że ktoś musi wykonać trochę wysiłku, aby dostać się do świata duchowego, a są tacy, dla których to nie wystarczy. To wszystko zależy od nieznanych nam warunków. Nie możemy brać pod uwagę poprzednich cykli życia, całej historii człowieka, wszystko, co było i co jeszcze będzie. Jednakże wszystko to gromadzi się w naprawiony stan w świecie nieskończoności a tylko my o tym nie wiemy. Dlatego trudno jest zmierzyć pracę każdego.
Jest powiedziane: „Uczyń wszystko, co tylko w twojej mocy“.
Fragment z lekcji do Księgi Zohar. Przedmowa, 13.10.2013
Opublikowano 17 październik 2013
Fragment z książki „Światło i słońce“: Dopóki Izrael chroni jedność wewnątrz siebie, pokonuje wszystkich wrogów, wznoszących się przeciw jemu!
Poprzez jedność pokonujemy wszystkie siły zła. Nie ma już na nich zapotrzebowania, ponieważ wszystkie siły należą do jednej jedynej siły, poza którą nie ma nic - dobrej i tworzącej dobro. Ale jest ona odczuwana jako dobra tylko w takim stopniu w jakim człowiek dąży do dobra odpowiednio do swojego stopnia, swoich umiejętności.
Inaczej ta sama siła objawia się w odwrotnej formie . Jej działanie pozostaje zawsze dobre i tworzące dobro - zarówno dla grzesznika jak również dla sprawiedliwego. Człowiek, który dąży do przeciwnej strony dobra, odczuwa tę siłę jako złą, i to zło przejawia się w różnych formach, odpowiednio do właściwości i pragnienia, które musi naprawić za pomocą Światła, które prowadzi z powrotem do źródła. Otóż w świetle odczuwa on ciemność, jak nietoperz oślepiony promieniami słońca, obok koguta z radością witającego świt.
Fragment z przygotowania do lekcji, 13.10.2013
Opublikowano 29 wrzesień 2013
Gdy zwracamy się do szerokiej publiczności, nie spekulujemy, ale przekazujemy fakty o integralnym świecie – o jedynym systemie, który zżerany jest przez raka o nazwie egoizm. Świat, tak jak ciało potrzebuje pewnego balansu, jest to oznaką zdrowia i spełnionego życia.
Słuchacze mają stać się dla nas partnerami, z którymi pracujemy razem nad przekazywanym im materiałem. Nie zaprzeczamy ich opinii, ale od początku zachęcamy do innego sposobu myślenia o świecie.
Przyglądamy się światu razem z nimi i zastanawiamy się nad tym, jak on funkcjonuje. I wtedy zaczynamy rozumieć znacznie łatwiej, że nasza przyszłościowa egzystencja może opierać się tylko na równowadze i że ktoś, kto odrzuca tę równowagę, osłabia i rujnuje cały system - aż umrze sam, podobnie do raka, który zabija organizm, albo do ludzkości, która niszczy naturę.
Ludzie nie wiedzą, w jaki sposób mogą przeżyć swoje życie inaczej i zgadzamy się z nimi, że w gruncie rzeczy jak do tej pory nie widać żadnego wyjścia. Niemniej jednak, jako przykład podajemy im idealne, uniwersalne prawo równowagi, bo świat zbliża się ku katastrofie.
W istocie nie próbujemy nawet rozmawiać z nimi o jedności, ale o obecnej sytuacji: dzisiaj żyjemy w pewnej „sferze“ podlegającej prawu równowagi, ale my nie odpowiadamy temu prawu.
Z pokolenia na pokolenie jesteśmy coraz większymi egoistami i nawet u własnych dzieci obserwujemy tę nieubłaganą tendencję. Dlatego też nasze problemy stają się znacznie ostrzejsze jak przy rozwoju rakowej metastazy. Ostatecznie pokazujemy fakty i nic więcej. A jeśli fakty te zostają ujawniane w małych dawkach, wówczas ludzie będą w stanie je sobie przyswoić i zgodzić się z nami.
Jest to pierwszy etap wyjaśnienia: jakbym towarzyszył moim słuchaczom na drodze początkowego poznania, świadomości i w ten sposób jednoczymy się coraz bardziej.
Przyglądamy się wspólnie na świat i na kryzys we wszystkich aspektach, który przeżywa obecnie swiat. W rzeczywistości ludzkość znajduje się w tragicznej sytuacji, chociaż jeszcze tego nie postrzega.
Nawet w pojedynczej rodzinie nie jest łatwo rozwikłać zepsute relacje, a w skali światowej nikt już nie marzy o rozplątaniu wspólnego kłębka ludzkości. Chociaż w ideale świat potrzebuje jedności, widzimy dzisiaj jeszcze wyraźniej, że jedność - to marzenie romantyków albo głupców.
Wszystko się zgadza, bo w swojej naturze jesteśmy przeciwstawni zewnętrznej naturze i dlatego w zasadzie skazani na wymarcie. Tak naprawdę w iluzji życia, zbliżamy się z sekundy na sekundę do śmierci. Więc może powinniśmy zgodzić się z tym i żyć spokojnie do końca naszych dni, zakotwiczyć nową filozofię w społeczeństwie, nowe spojrzenie na wydarzenia i pogodzić sie z tym? Dzisiaj nawet ludzie nie chcą mieć dzieci – wiec czy nasze pokolenie będzie ostatnim?
I tutaj pozostawiamy ludziom “tylne drzwi”, niewykorzystaną możliwość.W zewnętrznej integralnej naturze działa specjalna siła i jeśli wszyscy razem, z grupą w jakiś sposób upodobnimy się do niej, to w tej grupie manifestuje się coś od natury – jej integralny potencjał. I wtedy nasza grupa łączy sie z naturą w jedną całość i wszystko na zewnątrz i wewnątrz dosłownie wypełnia się tą integralną siłą.
Ponieważ ostatecznie wszystkie dolegliwości, wszystkie problemy są spowodowane przez ogromną różnicę ( Δ ) między nami a naturą. Jeśli wyeliminujemy tę różnicę, to nie tylko osiągniemy wyzwolenie, ale staniemy się wieczni i doskonali, jak cała natura. Nawet fizycy potwierdzają, że jest to możliwe. A kluczem do tego jest, aby grupa w swoich właściwościach (forma1) upodobniła się do natury ( forma2 ). Ponieważ zbliżając się do siebie, stajemy się takimi, jak ona.
W jaki sposób można zrównać pierwszą formę z drugą? Jak zbliżyć się? „Bardzo prosto, chodźcie spróbujemy przeprowadzić warsztaty i wtedy to poczujemy”. Najważniejsze, aby pytania i dyskusje pomagały ludziom się zbliżyć, doprowadzały ich do ogólnego nastroju, a nie do sporów.
I wtedy nagle obejmie ich ciepło wspólnoty, połączenie ogólnego uczucia, wokół którego zaczną się między sobą jednoczyć. Potrwa to 20-30 minut i przenikną oni nowym duchem, odczuwając siebie na tej samej częstotliwości. Będzie to dla nich pierwszy przykład tego, co można znaleźć w zjednoczeniu. Siła ta zawarta jest w naturze, ale żeby ją zaktywować, należy się zjednoczyć, i wtedy naprawi ona u każdego z nas wszystkie wady i problemy w każdej dziedzinie naszego życia .
W jaki sposób? O tym dowiemy się w następnej lekcji.
Fragment z lekcji do artykułu "Jedno przykazanie", 22.09.2013
Opublikowano 15 Październik 2013
Różnica pomiędzy materialnym i duchowym światem jest w tym, że duchowy świat przedstawia mój wewnętrzny stan. Przede mną nie powstaje żaden zewnętrzny obraz z latającymi aniołami i złymi duchami. Jednocześnie także ten świat, który odczuwamy na zewnątrz, jest naszym stanem wewnętrznym. Wszystkie odczucia rozwijają się w materiale, w naszej percepcji.
W poprzednich wiekach ludzie postrzegali umysłowo chorych z ich wizjami za świętych i jasnowidzów. Później, psychologia wyjaśniła, że te halucynacje są spowodowane przez wewnętrzne procesy, które dzieją się w człowieku. Nauka Kabały zgadza się z wnioskami psychologii.
Od czasów starożytnych, od rozpoczęcia pojmowania Stwórcy Kabała twierdzi, że obrazy tego świata są wynikiem naszych wewnętrznych odczuć. Ale możemy zmienić naszą psychikę, naszą percepcję, aby nie żyć w obecnej rzeczywistości, która powstaje spontanicznie i rysuje nam obraz tego świata, ale samemu wybrać, jaki film chcemy oglądać.
W tym celu, musimy zbadać, kim jest człowiek jako taki, kto nim kieruje, jak działa, wtedy będziemy w stanie spojrzeć na siebie w racjonalny, rozsądny sposób. Jak jest powiedziane: „Sędzia opiera się wyłącznie na tym, co widzą jego oczy", a cała reszta to fantazje. Moje całe życie i ten świat jest snem.
Kabała daje nam narzędzia do takiej zmiany - w ten sposób różni się ona od innych podejść religijnych lub teorii naukowych. Kabała daje nam środek do zmiany naszych snów i wyobrażanych obrazów, w których żyjemy, pozwala nam je studiować, patrząc na nie z boku i rozpoznać siły, które tworzą dla nas te obrazy. Wznosi nas do tego poziomu, na którym sami zaczynamy tworzyć te obrazy, formę świata. Właściwie sami zaczynamy decydować o tym, w jakim wymiarze chcemy się znajdować i co wybierać.
A więc wznosimy się do poziomu poznania kierujących nami sił i uczymy się z nich korzystać. Ostatecznie ujawniamy za tymi siłami wyższy rozum, pragnienie, zamysł Stwórcy. Jest to już najwyższy poziom, z którego poprzez odkrycie przyczyny i celu stworzenia, osiągniemy pełne zlanie ze Stwórcą.
Ale to tylko tymczasowy wierzchołek. Co nastąpi po tym - przyszłość pokaże. Ponieważ będziemy już egzystować w innej formie. I istnieją następne nowe stopnie poznania i wzniesienia. Ale nie są już one związane w jakikolwiek sposób z materiałem pragnienia, ponieważ już naprawiliśmy nasz stosunek w odniesieniu do materialnego. To nowe poznanie ma miejsce poza "materią" w wyższych właściwościach.
Fragment z przygotowania do lekcji, 10.10.2013
Opublikowano 4 listopad 2013
Powinniśmy cieszyć się aktem dawania, ponieważ celem stworzenia, pragnieniem Stwórcy - jest rozkosz stworzenia. A stworzenia zostały powołane do tego, aby zadowolić Stwórcę, jak wdzięczny gość swojego gospodarza. Dlatego stale powinniśmy się koncentrować na tym, jak możemy przynieść radość Stwórcy dzięki przyjęciu od Niego całego poczęstunku. Najważniejsze jest to, aby wszystko było dla Jego przyjemności.
Tylko to powinno być celem wszystkich naszych działań, co jest już zawarte w pierwotnym zamyśle. Z tego względu trzeba szukać, jak można sprawić przyjemność Stwórcy. Jakie konkretne narzędzia posiadamy, które nie są fantazją? Co można dla Niego zrobić w obecnym stanie? Jakiej formy użyć: nieożywionej natury, roślinnej, zwierzęcej, ludzkiej, siebie? Jak zorganizować się wewnętrznie, swoje myśli i pragnienia?
Następnie zaczynamy skupiać całą swoją uwagę na odczuciu rzeczywistości, którą postrzegamy jako jedną wiązkę światła ukierunkowaną na służbę dla Stwórcy. Te myśli nazywane są intencją, której czystość stale należy sprawdzać.
A co, jeśli oszukuję siebie samego?
Wszystkie swoje myśli i prawidłowość intencji trzeba przetestować przy pomocy grupy. Wtedy już nie będziesz mógł okłamywać samego siebie i zobaczysz swoje prawdziwe nastawienie do przyjaciół: na ile ich unikasz a na ile się z nimi zgadzasz? Czy jesteś gotów połączyć się całym sercem z ich sercami? Czy dbasz o bliźniego bardziej niż o siebie? Czy uważasz zjednoczenie w grupie za okazję do zadowolenia Stwórcy, dając Mu tym możliwość otwarcia się w naszych sercach?
Tym sposobem, stopniowo cała rzeczywistość koncentruje się w centrum grupy i nie ma nic innego, o co można by się troszczyć, poza tym, by sprawić radość Stwórcy przez nasze połączenie. W takim stopniu w jakim chcemy sprawić Mu przyjemność, odkryjemy Stwórcę w centrum naszej jedności.
Fragment z przygotowania do lekcji, 18.10.2013
Opublikowano 29 październik 2013
Pytanie: Jednym z najlepszych sposobów, aby połączyć ze sobą ludzi, są otwarte dialogi przy okrągłych stołach. Ludzie, którzy stale spotykają się przy okrągłych stołach, budują dobre relacje i czują wzajemne zbliżenie. Czy powinni oni połączyć się w jakąś społeczność, wspólnotę?
Odpowiedź: To stanie się w naturalny sposób.
Na spotkaniach przy okrągłych stołach należy stosować się do pewnych zasad. Od początku mają one na celu zbliżenie ludzi do siebie, wzajemne wspieranie się, pokonywanie własnych barier, możliwości wyjaśniania prawdy, wspólne znajdywanie rozwiązań, wyrażanie opinii, pozyskiwanie wzajemnego zrozumienia we wspólnym dążeniu. Nikt w żadnym wypadku nie hamuje drugiego, tylko wszyscy się nawzajem uzupełniają.
Przy tym, absolutnie różne osobowości nagle zaczynają rozumieć, że ich przeciwieństwa w połączeniu ze sobą generują jakąś trzecią, wspólną właściwość, która przejawia się w zupełnie nieoczekiwanej mocy, z pomocą której można znaleźć wiele rożnych rozwiązań. Dlatego okrągłe stoły są naprawdę dobrym narzędziem do budowania społeczeństwa wzajemnej gwarancji.
W rezultacie takiego treningu, ludzie dochodzą do wniosku, że jest możliwe, aby żyć razem, bez tłumienia siebie nawzajem a najważniejszym jest, aby znaleźć wzajemne uzupełnienie. Wówczas pojawia się ogólna średnia platforma – trzeci, następny poziom: tworzy się pewnego rodzaju wspólny "talerz", z którego każdy może jeść do syta i wszyscy otrzymują napełnienie.
Tak więc zostaje stworzone specjalne społeczeństwo – integralne, gdzie wszyscy są ze sobą połączeni, rozumieją słabości drugiego i jak w rodzinie, kochają te słabości, szanują i uzupełniają się nawzajem.
Okazuje się, że pomimo całkowitej różnorodności i przeciwieństw, znajdujemy w naszym połączeniu integralność, chociaż przeciętną to jednak o wysokiej mocy.
Fragment z programu telewizyjnego "Przez czas”, 15.09.2013
Opublikowano 28 październik 2013
Kiedy śpiewamy pieśni, które zostały napisane przez kabalistów, lub czytamy Psalmy albo inne kabalistyczne teksty, musimy zrozumieć, że zostały one napisane w stanie zlania się ze Stwórcą.
Dlatego, nie ma w nich smutku, pesymizmu, odczucia ciężkości pracy.
Wszystko, co nam wydaje się być wyrazem słabości czy smutku - to całkowicie przeciwne odczucia i są wyrazem nadziei, tęsknoty za miłością, za Ukochanym. Jak światła, które płoną w oddali na chwilę przed świtem.
Melodie te mogą wydawać się smutne, z uczuciem ciężkości i słabości, ale tak nie jest. Pochodzą one z żarliwego pragnienia połączenia, radości i oddania. Spróbuj śpiewać je w ten sposób i tak je czuć.
Tak samo powinniśmy odczuwać Psalmy. W większości pozornie tragiczna poezja, skargi Dawida nad tym, jak musi uciekać przed wszystkimi, którzy go prześladują i nienawidzą, opuszczony przez Stwórcę - wszystkie one zostały napisane z bardzo wysokiego poziomu połączenia.
Powinniśmy w tych melodiach starać się to poczuć.
Fragment z przygotowania do lekcji , 09.11.2013
Opublikowano 24 październik 2013
Pytanie: To bardzo szkoda, gdy człowiek, który pracuje z nami przez 12-13 lat nagle odchodzi z duchowej drogi.
Odpowiedź: W takim przypadku należy sprawdzić, dlaczego ten człowiek nie może kontynuować swojej pracy, co jest przyczyną jego odejścia. Możliwe, że znajduje się w sytuacji, w której musi się anulować przed grupą, ale nie może tego zrobić, ponieważ anulowanie jest najtrudniejsze.
Komentarz: Ale przecież słyszał o tym każdego dnia w ciągu 13 lat.
Odpowiedź: Znaczy to, że nie słuchał właściwie. To może zdarzyć się nawet ludziom, którzy pracują z nami dłużej niż 13 lat. Wiem to z własnego doświadczenia, z mojej pracy ze studentami.
Najważniejszą rzeczą jest, aby stale określać swój cel i każdego dnia go sprawdzać, tj. sprawdzać, czy korzystasz z wszelkich środków, aby go osiągnąć. Jeżeli tak, to mimo wszystkich wątpliwości (chociaż wątpliwości nie powinno być), pomimo niechęci do akceptacji, przyjmujesz to.
Komentarz: Jeżeli człowiek poszukiwał tu i tam, a potem wrócił do nas, to powinien już utrzymać się. Wiem z własnego doświadczenia, że nasza droga nie jest prosta.
Odpowiedź: Właściwie ta droga nie jest już dzisiaj tak skomplikowana, bo świat sam wskazuje na to, że nie można już nic innego zrobić. To po pierwsze.
Po drugie, tą drogą idą już setki, tysiące.
Po trzecie, ta droga jest racjonalna, ponieważ odkrywa w umyśle i w uczuciach wszystkie etapy, całą mądrość, którą powinieneś uzyskać.
A najważniejsze jest to, że już dzisiaj możesz zacząć wszystko realizować w praktyce. Ale tylko pod warunkiem, że naprawdę rozumiesz, że wszystko bazuje na związkach między ludźmi i opiera się na prawie "kochaj bliźniego swego jak siebie samego".
Jeżeli stosujesz inne metody, to powinieneś je natychmiast sprawdzić. Objawienie Stwórcy może nastąpić tylko we właściwości "kochaj bliźniego swego jak siebie samego" - jak mówią pierwotne źródła. Sprawdź jakie działania są tam podejmowane, aby osiągnąć tą właściwość? Czy słyszeli o zaleceniach naszych mędrców? Jeżeli te warunki są spełnione, nawet czysto mechanicznie, to można zastosować tą metodę i sprawdzać ją dalej. W przeciwnym razie, ta droga jest nieprawidłowa i należy ją odrzucić.
Komentarz: Człowiek wciąż szuka wsparcia w mechanicznym wypełnianiu przykazań.
Odpowiedź: To jest jego prywatna sprawa. Nikt mu niczego nie zabrania. Ale jeśli pracujemy dla całego świata, to nie możemy sobie pozwolić na przyjmowanie formy, która istnieje w środowisku religijnym, tj. skrupulatnym przestrzeganiu przykazań. Dla człowieka, który zajmuje się wewnętrzną pracą, zmiana następuje przy szczególnym nacisku na pracę wewnętrzną. To jest nieuniknione.
Gdybyśmy znali od wewnątrz tych ludzi, którzy przestrzegają przykazań, to z łatwością moglibyśmy zrozumieć, że w ich działaniach nie ma nic szczególnego, chociaż ich zdaniem ta czysto zewnętrzna powłoka jest czymś głęboko duchowym.
Fragment z telewizyjnego programu "Tajemnice wiecznej księgi" 29.06.2013
Opublikowano 6 listopad 2013
Pytanie: Co to jest właściwy kontakt między ludźmi?
Odpowiedź: Prawidłowy kontakt to pojawienie się wspólnego pragnienia w sercu i umyśle. Kiedy powstaje coś wspólnego między tobą i mną – nie w tobie ode mnie i nie we mnie od Ciebie, lecz pomiędzy nami - wtedy pojawia sie bardzo ciekawy trzeci komponent, który nazywany jest "radością". To uczucie jest na wyższym poziomie niż my.
Fragment z program TV “Przez czas", 20.10.13
Opublikowano 18 listopad 2013
Pytanie: Co może nam pomóc rozpoznać, że pragnienie zostało naprawione, czy są jakieś znaki?
Odpowiedź: Naprawione pragnienie może się połączyć z innymi pragnieniami. To jest znak, który może pomóc ci to sprawdzić. Jeżeli kilka pragnień łączy się ze sobą, oznacza to, że są one do pewnego stopnia naprawione i że posiadają wspólny ekran (Massach).
Dwa pragnienia połączone ze sobą mogą już tworzyć duchowy parcuf, podobnie jak dwie komórki, które łączą się w jedną, dając początek nowemu organizmowi.
Każda z tych komórek jest egoistyczna, dlatego ich połączenie jest spowodowane przez wyższą siłę natury. Chociaż przeznaczeniem każdej komórki w swojej egoistycznej naturze jest ochrona swoich granic, to przejawiająca się siła instynktu zmusza je do połączenia.
Siła natury łączy komórki, rozbijając ich egoistyczne powłoki, nie pozwalające im się scalić. W naturze wszystko dzieje się automatycznie, zgodnie z instynktem, jednak my – ludzie, musimy prosić o to, ponieważ jesteśmy szczególną częścią natury i pragniemy upodobnić się do Stwórcy. Dlatego wykorzystujemy Jego siły, ale sami budujemy stworzenie. Jak powiedziano: Stwórca wszystko przygotował i rozbił stworzenie, a sprawiedliwi naprawiają i odbudowują je.
Fragment z lekcji do artykułu Rabasza, 30.10.2013
Opublikowano 16 listopad 2013
Jeżeli człowiek trzyma się z dala od innych, natychmiast ogarniają go lęki, niepokoje, obawy, rozczarowania i wątpliwości. Czuje się zagubiony i nie wie, co robić. A dzieje się tak po to, aby nauczyć go iść powyżej wiedzy, włączyć się w centrum grupy, między przyjaciół, przyjąć ich opinię. Jest to najlepszy sposób na odzyskanie poczucia bezpieczeństwa. Nikt z nas nie może sam bohatersko przeciwstawiać się przeszkodom: ani mężczyźni, ani kobiety. Więc jeśli masz jakieś wątpliwości, lęki i obawy dotyczące drogi i pracy lub czujesz chęć ucieczki, jest to wskaźnik słabego połączenia z grupą.
W ten sposób nigdy nie da się przezwyciężyć tych lęków. Należy zaangażować się w działalność grupy i mieć zaufanie do przyjaciół - jak małe dziecko, które trzyma się spódnicy swojej matki. Tylko w ten sposób można zostać zbawionym – zasłużyć na prawo wpisu do Księgi Życia. Każdy doświadcza wciąż jeszcze wielu wątpliwości, obaw, łęków, myśli – za i przeciw - oraz wstydu. W takiej sytuacji, należy po prostu włączyć się do grupy, przyjąć opinie przyjaciół i anulować siebie. Wziąć wszystko, co mają, i to z pewnością doprowadzi was do celu. Nie licz na to, że masz coś jeszcze poza swoim ego. Przekształć je we wspólną opinię grupy a wówczas osiągniemy sukces.
Wybawienie przychodzi tylko w centrum grupy, gdzie człowiek wchodzi z zamkniętymi oczami, przyjmując opinie innych i tak żyje. Nie ma innego sposobu. Cały opór naszego ego, wszystkie problemy i wątpliwości powinny zmusić nas do włączenia się w centrum grupy. Więc nie zapominajmy o tym i wspierajmy się nawzajem. Najważniejsze jest, aby rozpowszechniać wśród wszystkich nasze połączenie i jedność. W ten sposób zdobędziemy wspólny rozum i zmysły oraz osiągniemy wzajemną gwarancję. Cieszę się, kiedy słyszę o oporach, na które napotykamy! Oby były one jeszcze silniejsze i ostrzejsze. Niech krytycy rzucą się na nas jak stado psów, które szarpie nas zębami za odzież, ale nie może ugryźć do żywego. To pokazuje naszą siłę, potrzebę silnego oporu, który posłuży jako nacisk do wykonania ostatniego wysiłku, by osiągnąć jedność niezbędną do wyjścia z niewoli egipskiej.
Dzięki temu będziemy mogli przeskoczyć na wyższy poziom, niż ten na którym działa nasz egoizm i całe stado napastników. Nie będą oni w stanie uczepić się naszego dążenia dawania, ponieważ nie czują tego ani nie widzą. Rozróżniają tylko nasz egoizm i próbują ugryźć tam, gdzie on jeszcze pozostał. Ale jeśli wzniesiemy się ponad nim w stan emanacji, to wszystkie psy znikną i nie będzie żadnego oporu. To jest jak rakieta startująca ze straszliwym hukiem, wybuchami, w słupie ognia, dokonując tytanicznych wysiłków, aby oderwać się od ziemi. Lecz nagle pokonuje ziemskie przyciąganie i zapanowuje cisza. Wszelki opór się kończy, a my znajdujemy się w swobodnym locie w przestrzeni kosmicznej.
Fragment z rozmowy w czasie posiłku, 18.10.2013
Opublikowano 20 październik 2013
Pytanie: Czy podczas lekcji o integralnej edukacji należy mówić ludziom, że są nienaprawionymi elementami natury, że sami są winni wszystkich życiowych problemów? Czy to ich nie przygnębi?
Odpowiedź: Nie stanie się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, ludzie w trakcie seminarium sami dojdą do tego wniosku. Jeżeli będziecie zwracać się do nich z odpowiednimi, dobrze przemyślanymi pytaniami, zadawanymi w odpowiedniej kolejności, wtedy będzie to ich osobistym odkryciem. W konsekwencji, zdadzą sobie sprawę, że to nie wy chcecie im coś udowodnić, lecz oni sami dochodzą do takich wniosków.
Po drugie, jeśli będziecie rozmawiać z nimi z pozycji lekarza, który opowiada pacjentowi o jego chorobie i sugeruje, że ma na to lek, wtedy człowiek będzie mile zaskoczony, bo od razu zrozumie, że może wznieść się na całkiem inny poziom zdrowia.
Tylko w tych dwóch przypadkach można mówić ludziom, że są nienaprawionymi elementami natury. Ogólnie rzecz biorąc, w zasadzie nigdy nie powinniśmy zaczynać od tego. Uważam, że nie można mówić człowiekowi czegoś nieprzyjemnego, ale także nic przyjemnego, ponieważ on sam powinien to wszystko odkryć. Wtedy będzie to jego własne osiągnięcie, jego odczucie. Nie jakaś obca myśl, która wleciała i wyleciała, tylko jego własna, którą znalazł w sobie. Dlatego będzie się jej trzymał i nie będzie mógł się z nią rozstać.
Fragment programu telewizyjnego "Przez czas", 20.10.2013
Opublikowano 15 październik 2013
Pytanie: Rozumiem, że nie powinno się żałować przeszłości. Ale co zrobić, jeżeli z powodu wcześniej popełnionych "błędów", teraz znajduję się w trudnej sytuacji? Czy mimo wszystko nie powinienem niczego naprawiać, tylko mieć nadzieję na pomoc Stwórcy?
Odpowiedź: Oczywiście, Stwórca wszystko zepsuł i On sam wszystko naprawi. A ty powinieneś dziękować Mu za to, że potrafisz rozpoznać te wady, które On przygotował, abyś Go teraz prosił o to, żeby je naprawił. Jest powiedziane: "Wszystko jest w rękach Niebios poza naszą trwogą przed Stwórcą" – poza tym, wszystko powierzasz Jemu. Jeśli On jeszcze nie naprawił twojego stanu, to znaczy, że nie prosiłeś Go jeszcze o to, albo twoje prośby były nieprawidłowe. Sprawdź je!
Nie jesteś właścicielem ani swojej przeszłości, ani przyszłości. Dysponujesz tylko chwilą obecną - w stopniu, w jakim jesteś w stanie wybrać między drogą Tory i drogą cierpienia, i prosić Stwórcę, by zrealizował twoją naprawę!
Należy prosić o taką naprawę, która pozwoli Ci całym swoim sercem, całą istotą, całą swoją świadomością, wszystkimi swoimi myślami być włączonym w wyższe zarządzanie. Aby nie zagubić się w potoku życia, lecz z pełną świadomością - rozumem i uczuciem, oraz dzięki własnym siłom zgadzać się z tym, co się z tobą dzieje.
To nie znaczy, że powinieneś po prostu czekać, aż światło zrealizuje całą pracę. Aby osiągnąć tak poważne myśli, musisz wykonać szereg niezbędnych działań, zastosować wszelkie możliwe środki, które zostały ci dane w tym świecie. Będziesz musiał budować ten świat, zmienić społeczeństwo, przeprowadzać rewolucje, organizować życie, wychowywać dzieci, pracować, troszczyć się o innych ludzi, przybliżyć ich do Stwórcy - realizować wiele różnych rzeczy.
Ponadto musisz pobudzać przyjaciół, tworzyć im dobre warunki do nauki, rozwoju i zbliżenia. Trzeba wykonać wiele działań: zarówno fizycznych, jak i duchowych. A wszystko to po to, aby połączyć przyszłe, przeszłe i teraźniejsze chwile w jedną jedyną siłę, która działa w stworzeniu. To jest nasza praca, która nazwana jest pracą Stwórcy. On robi wszystko, a ty usprawiedliwiasz to całą swoją istotą, każdym wewnętrznym odczuciem.
Fragment z lekcji Przedmowa do Księgi Zohar, 07.10.2013
Opublikowane 19 Wrzesień 2013
Do ostatecznej naprawy człowiek nie powinien wierzyć sobie, ani na sobie polegać. Powinien stale znajdować się pod wpływem wyższych naczyń-pragnień i badać je stopień po stopniu, przylgnąć do nich, nie licząc na własny „zysk“. Posuwamy się tylko z „wiarą powyżej rozumu“, tzn pragnieniem połączenia z wyższym stopniem. Jedynie stamtąd można czerpać i przyciągać poprawne odpowiedzi i prawidłowe znaki dotyczące obecnego stanu. Zasada „kierować się tylko tym, co widzisz" odnosi się do rozbitych pragnień, a żeby trzymać właściwy kurs, powinienem wiarą powyżej rozumu "przylgnąć" do wyższego stopnia.
Każdy może znaleźć potwierdzające „znaki“. Ale to jest zabronione. Umysł tutaj nie zadziała i nie angażuję go w to. Nawet wyjaśnienia kabalistów są napisane tylko po to, aby przybliżyć nas do duchowych pojęć i uzupełnić naszą wiedzę; jednak rzeczywiste potwierdzenie tego można znaleźć tylko w Wyższym, kiedy anuluję swoje własne zrozumienie i sięgam po Jego rozum.
Z lekcji do Księgi Zohar. Przedmowa, 17.09.2013
Opublikowano 1 październik 2013
Rabasz, List 29:Mój ojciec i nauczyciel obiecał nam, że idąc jego drogą i wypełniając jego polecenia, zasłużymy na wieczną jedność ze Stwórcą i wejdziemy do królewskiego pałacu.
Musimy dokładnie wyjaśnić wszystkie warunki i zasady, które przekazał nam Baal HaSulam i przestrzegać ich z pełną skrupulatnością. Bo jeśli odbiegniemy od nich choćby w najmniejszym stopniu, to przejdziemy obok celu, nie zdając sobie nawet sprawy, że byliśmy już tak blisko i niczego nie zauważyliśmy. Dlatego w naszej pracy, konieczne jest, aby precyzyjnie wypełniać wszystkie warunki. Musimy być twardzi jak „skała“ , tak, żeby nikt nie był w stanie nas powalić.
Nie może być żadnych kompromisów, wymówek i sztuczek aby wykonać tą pracę w sposób łatwiejszy, przyjemniejszy, łagodniejszy i pozornie bardziej skuteczny. Nie ma żadnego innego sposobu na sukces, prócz trzymania się ściśle warunków, których naucza nas Baal HaSulam. Tylko tak możemy zobaczyć nasz sukces, i tylko tak. Więc kiedy czasem słyszę różne pretensje, to postrzegam to jako sprzedajność i próbę odciągnięcia nas od ścieżki. Dlatego w takiej sytuacji musimy postawić na swoim bez jakichkolwiek kompromisów.
Z artykułu Baal HaSulama, "Nauka kabały i jej istota“: Jestem szczęśliwy, że urodziłem się w takim pokoleniu, w którym dozwolone jest ujawnienie mądrości Kabały. A jeśli spytacie mnie, skąd to wiem - to odpowiem, że dano mi pozwolenie, aby to uczynić. Aż do tej pory nie zostały jeszcze ujawnione żadne metody, z pomocą których można byłoby zajmować się tym otwarcie, i starannie wyjaśniać charakter każdego słowa.
Oznacza to, że możemy odkryć całą naukę Kabały, ale tylko zgodnie z możliwościami percepcyjnymi odbiorcy, tak aby niczego im nie zaplątać. Jednakże nie ma już żadnych tajemnic.
I nie zależy to od genialności samego mędrca, ale od stanu, w którym znajduje się pokolenie, dlatego cała moja zasługa w odkryciu tej mądrości opiera się wyłącznie na moim pokoleniu.
Należymy do wyjątkowego pokolenia, które nie tylko jest już zgodne z instrukcjami Baal HaSulama, ale również według zewnętrznych cech, przeznaczone jest dla odkrycia i realizacji nauki Kabały. Dlatego, każdy człowiek, który zdecydowanie kroczy prostą drogą do celu, nie zgadzając się na jakiekolwiek kompromisy, i uznając Kabałę za najważniejszą rzecz w swoim życiu - ma zagwarantowany sukces. A ten, kto chce z Kabały zrobić interes, czy użyć jej dla swoich korzyści, skazany jest na niepowodzenie.
W naszym pokoleniu, nie jest to już możliwe. Nadszedł czas, kiedy nie powinniśmy już traktować tej metodyki jako rodzaj mistycyzmu, religii czy tradycji. Wszystkie religie rozpadną się i tylko ta metoda będzie się rozwijać i pozwoli ludziom podnieść się z ruin poprzednich wyznań, religii i rozmaitych innych metodyk.
Fragment rozmowy w czasie posiłku poświęconego pamięci Baal HaSulama , 15.09.2013
Opublikowano 1 październik 2013
Praca nad swoim egoizmem - to przede wszystkim walka z pychą. Wszystko zorganizowane jest w postaci stopni a człowiek nie jest świadomy swojej prawdziwej sytuacji i działań. Egoizm nie pozwala mu zobaczyć niczego, ukrywając przed nim działanie światła, jak gdyby ono nie istniało. Dlatego wydaje się nam, jak gdyby świat istniał sam dla siebie i nie ma w nim tego, kto by nim zarządzał i kierował, jak gdyby wszystko działo się samowolnie przez przypadek, bez przyczyny i bez celu.
Człowiek, który znajduje się w ukryciu, zwykle uważa, że sam wszystko robi. Ale tylko z pomocą środowiska ma on możliwość wzmocnić się i nieco wznieść się ponad sobą, ponad swoje egoistyczne pragnienie, aby móc spojrzeć na to, co się dzieje z boku. Wtedy zda sobie sprawę, że to nie on działał i we wszystkim co się stało, nie było żadnych jego wysiłków, planu i niezależności.
Dlatego prowadzimy nieustannie wojnę o to, kto będzie rządził: nasze egoistyczne pragnienia, Faraon – czy Stwórca. Taka walka ma miejsce zarówno w sytuacjach najmniej ważnych, jak również w zakresie naszego podstawowego stosunku do życia. Tylko o to za każdym razem istnieje spór między nieczystą siłą (klipa) i świętością.
Cechą nieczystej siły - jest pycha, to znaczy, kiedy człowiek myśli, że on sam jest w stanie zrobić wszystko. W rzeczywistości ma on wybór tylko w jednym: za każdym razem połączyć się z prawidłowym środowiskiem. Spośród wszystkich miliardów możliwości, które pojawiają się w życiu, ani jedna nie daje mu swobody, z wyjątkiem jednej: przede wszystkim włączenia się w prawidłowe środowisko, a następnie poprzez nie kontynuowanie działania, które otrzymał od niego, w którym już się rozpuścił i zniknął.
Tylko w ten sposób możliwe jest uniknięcie pychy, zarozumiałości, niewłaściwych działań. Wtedy człowiek rzeczywiście będzie w stanie dodać coś do grupy, połączyć się z Malchut, z Szhiną.
Analizowanie i ocenianie samego siebie absolutnie nie pomoże. Tylko przez wyłącznie się w środowisko, nawet same najmniejsze działanie staje się już duchowe.
Fragment z przygotowania do lekcji, 27.09.2013
Opublikowano 15 Października 2013
Pytanie: Jak to możliwe, aby nie myśleć o przeszłości, kiedy ciągle przychodzą do mnie wspomnienia i prześladują mnie?
Odpowiedź: Rozumiem, że jest to bardzo trudne. Należy jednak zrozumieć, że wszystko jest grą, w której jesteśmy sprawdzani, czy łączymy całe swoje życie ze Stwórcą, czy też nie.
Jeśli choć trochę uznam, że “Nie ma nikogo oprócz Niego", to odpowiednio do tego powinienem zdecydować: czy wszystko, co się stało spowodowałem sam, czy Stwórca tak to wszystko celowo zaaranżował?
I takie też powinno być odniesienie do przyszłości: wszystko zależy od ujawnionych genów informacyjnych (Reszimot) i świateł, które na nie działają. I ty, jako pośrednik miedzy nimi, możesz ustalić, z jaką siłą i w jaki sposób światło będzie działać na Reszimot. Nie ma nic oprócz światła i Reszimot, i ciebie, który może je połączyć razem - zbliżyć i zjednoczyć.
Ale jest to możliwe tylko w odniesieniu do przyszłości, a w przeszłości wszystko zostało stworzone za pomocą rąk Stwórcy. Tak miało się stać, wszystko było zaplanowane od początku. Nie ma tu mowy o tym, czy może mogłeś zrobić coś inaczej czy nie.
Ty jeszcze nie jesteś w stanie, żeby tak powiedzieć o przyszłości, ponieważ nie znajdujesz się jeszcze w dwóch światach jednocześnie, i nie jesteś w stanie połączyć dwóch przeciwieństw w jednym miejscu. O przeszłości powinieneś powiedzieć, to nie byłem ja, i nic tam nie zrobiłem, i że Stwórca działał dla mnie. Powinieneś ciągle o tym pamiętać, aby w pełni pogodzić się z przeszłością.
A już za chwilę po tym, kiedy pogodziłeś się z przeszłością, znowu przemogą cię ciężkie myśli i wyrzuty sumienia: dlaczego czegoś nie zrobiłem lub zrobiłem źle, dlaczego byłem względem kogoś zły, dlaczego przepuściłem, straciłem pieniądze, tyle możliwych szczęśliwych szans życiowych - wiele różnych żalów. Nam celowo odkrywa i drąży się w tych ranach nie po to, abym zagłębiał się ciągle w przeszłość, ale po to, abym zbudował swój stosunek do wyższej siły, jedynej siły, działającej w rzeczywistości.
Fragment z lekcji Przedmowa do Księgi Zohar, 10.07.13
Opublikowano 28 wrzesień 2013
W Księdze Zohar jest napisane: „We wszystkich narodach świata nie ma nikogo mądrzejszego od ciebie“. Dotyczy to właściwości człowieka. Koen , Levi, Izrael – w języku hebrajskim mają ten sam korzeń i nazywani są "Żydami", ponieważ dążą do jedności (Jehud). Naukowcy-filozofowie dążą do tego samego, jednak tylko teoretycznie, bez chęci naprawy samych siebie.
Jest to tylko praca w umyśle, a nie w sercu. A my musimy naprawić serce, to znaczy pragnienia człowieka. "Filozofowie" chcą osiągnąć to samo za pomocą umysłu i dlatego są zdezorientowani, zajmują się "bałwochwalstwem", tworząc w swoich głowach różnego rodzaju fantazje.
Wszystkie właściwości z wyjątkiem właściwości Izrael, (która oznacza dążenie prosto do Stwórcy) nazywane są "narodami świata", ponieważ nie dążą do tego, aby połączyć się ze Stwórcą, sprawić Mu przyjemność. Narody świata są podzielone na 70 narodów, a Izrael na 12 plemion, a potem na wiele innych części, co oznacza, że ten podział nie ma końca. Przy czym każdy z nas zawiera w sobie wszystkich innych. Jest to wynikiem rozbicia naczyń i służy nam jako przygotowanie.
Dlatego, kiedy czytamy w Księdze Zohar o filozofie lub sprawiedliwym, musimy to odnieść do właściwości w nas samych. Cała Tora pisze tylko o jednym człowieku, który zawiera w sobie cały świat. Pytanie brzmi, czy ten człowiek został stworzony po to, aby był w stanie pojąć Stwórcę, za pomocą danych mu wewnętrznych instrumentów - jego pragnienia otrzymywania i mądrości umysłu?
Oczywiście, że nie! Rozszerzenie naszego pragnienia, dzięki któremu postrzegamy Stwórcę, to nie filozofowanie o Nim, jak czyni to wielu z "narodów świata". Następuje to wyłącznie za pomocą wyższej siły, dającej nam ekran i odbite Światło. To jest zupełnie innego rodzaju rozszerzenie naczyń w porównaniu z tym, co jest możliwe za pomocą rozumu.
Kiedy człowiek studiuje tę naukę czysto logicznie, to poszerza tylko swój rozum i jego intelektualne zdolności. W ten sposób nie rozszerzają się jego instrumenty percepcji potrzebne do osiągnięcia wyższego systemu zarządzania. Ponieważ on nie bada sił, które nim kierują i dlatego nie może pojąć Stwórcy. Stwórcę można pojąć tylko przez nabycie Jego właściwości. A jeśli człowiek nie zmienia swoich właściwości, to nadal znajduje się na terytorium stworzenia, pod władzą pragnienia otrzymywania i rozumu, nadal służy egoizmowi, starając się go napełnić.
Tak pracujemy w tym świecie, i nic nie można z tym zrobić. Dopóki nie przyjdzie pomoc z góry i nie rozszerzy naszych narzędzi postrzegania, dając nam pragnienie emanacji, nie będziemy w stanie pojąć Stwórcy. Nie będziemy mieć najmniejszego pojęcia o tym, co to jest duchowy świat.
Fragment z lekcji "Wstęp do Księgi Zohar", 18.08.2013
Opublikowano 29 wrzesień 2013
Człowiek pochodzi od małpy i ewoluuje stopniowo - jak napisał wielki kabalista Ari już 300 lat przed Darwinem. Ari powiedział, że fizyczne ciało człowieka jest następstwem rozwoju małpy, a jego wewnętrzna, duchowa struktura jest określona przez kombinację wyższych sił. Kabała zajmuje się człowiekiem, a nie jego ziemskim ciałem.
Każdy człowiek rozwija się dzięki połączeniu z otoczeniem, ponieważ absorbuje od innych ich właściwości i opinie. Człowiek nie mógłby się rozwinąć, jeśli wyrastałby samotnie w lesie. Cały nasz rozwój polega na wzajemnym oddziaływaniu.
Jest powiedziane: "Idźcie i zyskujcie jeden od drugiego", co w sensie duchowym oznacza, że każdy zawiera w sobie wszystkich i dlatego się rozwija. W takim stopniu, w jakim człowiek wchłania pragnienia innych, ich wiedzę, zachowania – w takim stopniu rośnie. Nikt nie może rozwijać się w odosobnieniu. Rozwój nie następuje dzięki temu, że człowiek sam z siebie jest mądry, ale ze względu na to, że przyjmuje i uczy się od innych.
Na miarę tego, jak wzbogacamy związki między nami, dokonujemy nowych odkryć, zarówno naukowych jak i społecznych. Nie ma innego czynnika dla ujawnienia nowej rzeczywistości, ani w materialnej, ani w duchowej sferze, oprócz wzrostu połączenia między ludźmi.
W ten sposób poszerzamy nasze narzędzia postrzegania, wzbogacamy jeden drugiego i zaczynamy postrzegać bardziej złożony obraz. Dotyczy to zarówno odkrywania nowych sił i praw, a także rozwoju nauki - a wszystko to objawia się człowiekowi zgodnie z miarą kompleksowości jego połączenia z innymi.
Żyjemy w doskonałej rzeczywistości, o której cała wiedza już istnieje. Ale aby ujawnić tą wiedzę, potrzebne jest coraz większe przenikanie siebie nawzajem i większe połączenie pomiędzy wszystkimi częściami, które są w każdym z nas.
Kiedy po rozbiciu zaczniemy zbierać te wszystkie części razem, to ich łączenie pozwala nam odkryć mądrość pojmowania świata, prawdziwą formę rzeczywistości, co nazywa się rozwojem nauki.
Odkrywamy ją coraz więcej i więcej, ponieważ każdy zawiera w sobie wszystkich pozostałych. Ta skomplikowana sieć – połączenie w przeciwieństwie do braku jedności, pozwala nam zrozumieć obraz rzeczywistości porównując plusy i minusy, przeciwstawne warunki i właściwości.
Dlatego na wszystkich poziomach, nawet na materialnej płaszczyźnie, sukces zależy tylko od połączenia wszystkich obcych części. Od tego zależy nasz rozwój intelektualny, zmysłowy, materialny i duchowy – jako wynik rozbicia i jego naprawy.
Tylko przez pełne połączenie i prawidłowe uzupełnianie siebie nawzajem, będziemy mogli ujawnić ogólną istotę wszechświata, która nazywana jest „Stwórca“ - siłę wykraczającą poza całą rzeczywistość. Jak jest napisane: „Z Jego działań, poznaję Go“, czyli z odkrycia rzeczywistości, istniejących w niej sił i zjawisk, dojdziemy do pierwotnej idei, która wszystko stworzyła.
Fragment z lekcji "Wstęp do TES", 22.09.2013
Opublikowano 18 wrzesień 2013
Pytanie: Czy będzie pan znowu mówił o połączeniu, gdy przejdzie już faza rozpowszechniania?
Moja odpowiedź: Faza rozpowszechniania nie może przejść. Baal HaSulam pisze w jednym ze swoich listów: „Jestem szczęśliwy, że urodziłem się w takim pokoleniu, w którym można rozpowszechniać naukę Kabały".
Nauka Kabały jest objawieniem Stwórcy dla wszystkich ludzi na świecie, a nie tylko dla tych, którzy siedzą teraz przede mną. Realizacja planu stworzenia w naszym świecie nie polega na objawiniu Stwórcy nam, ponieważ jesteśmy tylko jego przewodnikami, pośrednikami, sztucznym elementem. Dlatego ujawnienie nam – to nie Kabała, a tylko warunek wstępny.
Kiedy mówimy o objawieniu Stwórcy w naszym świecie, mamy na myśli Jego wyraźne objawienie i przekazanie dla 99 % ludzkości. Właśnie to nazywamy Kabałą! Pragnienie całego 99 % - to jest wasza dusza, wasze naczynie/kli. Tam zaczynacie osiągać Stwórcę .
Dzisiaj kiedy tym się zajmujecie wewnatrz siebie, nie wychodząc na zewnatrz, przygotowujecie się tylko do realizacji, lecz w ten sposób nie objawicie Stwórcy. Naszym zadaniem jest zebranie pragnień i oczekiwań mas w celu wzniesienia ich do Stwórcy i prośby o ich napełnienie. Wtedy wyższe Światło nie przejdzie obok nas, ale przez nas do mas, aby ujawnić się w nich w pożądanej formie. I wtedy zaczniecie ujawniać Stwórcę.
A masom Stwórca się nie odkryje, oni po prostu poczują, że jest im dobrze w jedności i będą rozwijać się dalej. Stopniowo zaczną odczuwać zalety z połączenia i zaczną zmieniać swój stosunek do tego: "Jedność wlewa życie w nas, pomaga nam i daje nam możliwość lepszego zorganizowania siebie i naszych rodzin jest to po prostu wspaniałe“.
Masy zaczną wychwalać samo zjednoczenie, respektować je i siłę, która manifestuje się przez nią, a nie wynik. Nie fakt, że czuję się bardziej komfortowo, ale środek z pomocą którego jest mi teraz dobrze. Poprzez jedność i siły, która się w niej ujawnia. Teraz respektuję tę siłę, kocham ją i dążę do niej.
Tak pojawia się dążenie ku sile zjednoczenia – to jest punkt w sercu! Dzięki temu doświadczeniu czuję się komfortowo i zaczynam się z tym identyfikować, ponieważ sprawia to, że czuję się dobrze. Nawet jeśli na początku jest to egoistyczna motywacja (u nas na początku jest tak samo), ale już jestem związany z tą siłą i podążam za nią i ona zaczyna już na mnie inaczej wpływać i stopniowo przekształca mnie w altruistę. Tak to działa.
Jednak masy znajdują się na niższym poziomie od nas, dlatego zaczynają od prostego, egoistycznego naczynia, w którym po pewnym czasie pojawi się punkt w sercu. A my zaczynamy od punktu w sercu i prostego egoistycznego naczynia. Niższy stopień, ludzie, którzy znajdują się pod nami, musimy przepracować przez siebie, bo tylko wtedy będziemy się mogli wznieść. Ten specjalny warunek jest nam dany!
Fragment z lekcji na temat "Pytania i odpowiedzi”, 25.08.2013
Opublikowano 11 Październik 2013
Człowiek nie może niczego uczynić dla dobra Stwórcy. Zwykle działa on ze strachu przed karą albo w oczekiwaniu na nagrodę, działa głównie ze względu na swoją korzyść. Jeśli wiedzie mu się dobrze, natychmiast zapomina o Stwórcy. Człowiek zwraca się do Stwórcy, kiedy jest mu źle, kiedy nie może sobie sam poradzić. Ale gdy tylko czuje, że może poradzić sobie z tym problemem bez Stwórcy, opuszcza on w myślach Stwórcę. W przeciwieństwie do tych ludzi, czynimy działania, aby zbliżyć się do Stwórcy, aby naprawić naszą intencję. Przynajmniej wkładamy w to wysiłki.
Są ludzie, którym się wydaje, jak gdyby znajdowali się już w intencji obdarzania, połączyli się ze Stwórcą medytując. Ale sprawa w tym, że niemożliwe jest, aby zaktywować intencję obdarzania, czy dojść do niej, nie wypełniając żadnych działań. Intencja bez działania jest to nieczysty duch, nie miejący pod sobą żadnej realnej podstawy.
Jednak jeżeli będziemy działać z chęcią zmiany swojej intencji zbudowania swojej pierwszej naprawionej część duszy, wówczas rzeczywiście się to zrealizuje. Dlatego znajdujemy się teraz w tym świecie działań. Musimy tylko wykonać prawidłowe działania, a ich poprawność jest dla nas wszystkich oczywista, wtedy nasze intencje naprawią się same do tego stopnia, na ile każdy chciał ich naprawienia. Najważniejsze, aby nie siedzieć z założonymi rękami.
Fragment z lekcji do artykułu Rabasza, 10.08.2013
Opublikowano 19 wrzesień 2013
Pytanie: W jaki sposób możemy wspierać przyjaciół podczas upadku?
Moja odpowiedź: Nie jest to konieczne, aby identyfikować się z upadkami przyjaciół. Zamiast tego, powinniśmy zawsze starać się postrzegać ducha grupy we wzniosłym stanie, podniosłym nastroju, w ważności celu, we wzajemnej gwarancji i zobowiązaniu do połączenia. Ciągle mamy jeszcze znaczący brak wzajemnej odpowiedzialności.
Jeśli wszystkie te atrybuty istnieją w grupie, wtedy natychmiast będziemy w stanie przekształcić upadki we wzniesienia i osiągać objawienie. Silniejsze połączenie jest jedyną rzeczą, której nam naprawdę brakuje. Przyjaciele czują za mało odpowiedzialności za siebie nawzajem. Każdy wciąż wierzy, że działa dla samego siebie i postrzega innych jako kolegów z pracy w fabryce: przyszedł, pracował, został wynagrodzony za swoje wysiłki i poszedł do domu.
Przenosimy nasze ziemskie zachowania na duchową pracę. Jeszcze nie zdajemy sobie sprawy, że realizujemy pracę duchową, która powstaje tylko przez połączenie i anulowanie siebie, aby stworzyć miedzy nami jedność. Warunkiem otrzymania wynagrodzenia jest - stać się jak „jeden człowiek z jednym sercem"!
Naszym wynagrodzeniem będzie stworzenie miejsca, w którym będzie mógł objawić się Stwórca. To pomoże mam sprawić Stwórcy radość i połączyć się z Nim, zgodnie z Jego Wolą stworzenia.
Zwracamy na ten punkt jedności zbyt mało uwagi i nie uświadamiamy sobie, że właśnie tam realizuje się cała praca i nagroda. Wciąż brakuje nam jeszcze tego odczucia, powinniśmy poczuć tą jedność w praktyce, a nie tylko w słowach, aby serce ciągnęło nas tam i byśmy pragnęli tam być.
Fragment z lekcji do artykułu książki „Szamati“, 13.09.2013
Opublikowano 16 wrzesień 2013
Pytanie: Wiemy, że obecnie wszystkie nasze wysiłki skierowane są na rozpowszechnianie dla 99% ludzkości. Czy w tym procesie istnieją także podziały i stopnie? Czego potrzebujemy, aby się do tego przygotować?
Moja odpowiedź: Począwszy od tego punktu w historii, który się nam teraz objawił, i dalej wszystko będzie zależeć tylko od stopnia naszego rozpowszechniania wśród całej ludzkości. Los świata, całe dobro i zło, to co się z nami stanie, zależy tylko od naszego kontaktu z całą ludzkością i rozpowszechniania w nim Stwórcy, wyższego Światła. Nie bezpośrednio, ale w takim stopniu w jakim 99% ludzkości jest w stanie to zrozumieć. Wszystko zależy tylko od tego!
Dlatego pozbądźcie się wszystkich niepotrzebnych zajęć. To co pójdzie do 99% - jest dobre, a co nie będzie skierowane do nich - jest złe. I zgodnie z tym, powinniście zmienić strukturę waszej grupy, strukturę waszej aktywności, waszą pracę. Wszystko powinno opierać się tylko na integralnej edukacji mas, ponieważ w naszym świecie i w duchowym wszystko zależy tylko od tego.
Wszystko zmierza do tego, żeby te dwa światy się zjednoczyły. I to musimy zrobić my. Ostateczny cel - ujawnić Stwórcę dla 99% ludzkości. Jeśli jest na to skierowane każde działanie, każdy twój oddech, wówczas żyjesz. A jeśli nie, znaczy że tylko egzystujesz. Więc zdecydujcie, jak chcecie dalej postępować.
Fragment z lekcji na temat "Pytania i odpowiedzi", 25.08.2013
Opublikowano 16 wrzesień 2013
Pytanie: W naszej światowej społeczności każda grupa jest wyjątkowa i indywidualna. Jaki wewnętrzny i zewnętrzny poziom powinna osiągnąć grupa, aby we właściwym działaniu i prawidłowej intencji móc rozpowszechniać? Ponieważ jeśli grupa nie jest gotowa i nie jest wystarczająco połączona, to może tym zaszkodzić. Jak jest napisane: "Lepiej siedzieć i nic nie robić“. Jak można sprawdzić gotowość grupy, by mogła ona wyjść do mas?
Moja odpowiedź: Jeśli grupa jest połączona, poczujecie, że jesteście w stanie zrobić wszystko. Stwórca nie stawia was przed skomplikowanym zadaniem. Nie!
Bo jeśli połączę się w grupie w jedną całość, to my, ja i grupa, razem zostaniemy napełnieni przez wyższą siłę / Stwórcę. W tym przypadku, jest ona w nas.
Wtedy możemy być pewni, że jesteśmy w stanie przekazać wyższą siłę dla 99% ludzkości i nie będzie z tym żadnych problemów. Nie otrzymamy od nich nic więcej, jak tylko uśmiech, ale ustalą się miedzy nami dobre relacje. Zapewniam was! Będą was z chęcią słuchać.
Przecież to Światło wszystko załatwia - ono tworzy, realizuje i kształtuje. A wy musicie otworzyć mu tylko drogę poprzez was. Nic więcej!
Dlatego wszystkie wasze skargi dotyczące tego, że nie wystarczająco rozumiecie, wiecie i nie wystarczająco jesteście zorganizowani - to nonsens! Musicie po prostu uformować z was "rurę", aby wyższe Światło mogło płynąć przez was do innych. Wtedy natychmiast poczujecie od nich dobry, przyjazny stosunek.
Fragment z lekcji "Pytania i odpowiedzi", 25.08.2013
Opublikowano 17 wrzesień 2013
Pytanie: Jak utrzymać prawidłową intencję rozpowszechniając w internecie, kiedy nie jest to wydarzenie fizyczne i nie ma w pobliżu przyjaciół, którzy mogliby przypominać mi o tym?
Moja odpowiedź: W internecie rozpowszechniacie prawidłowe materiały. One ukierunkowują was na właściwą intencję, więc nie ma żadnych przeszkód, chyba że celowo was coś rozproszy.
W każdej chwili mogą pojawić się w nas różnego rodzaju nieistotne pragnienia: chcecie na przykład przejść na inne strony internetowe lub odejść od komputera i zając się czymś innym. Od tego powinniście się naprawdę dobrze odizolować. Wyłączyć wszystkie zbędne urządzenia, czy to telewizor czy radio, zapobiec otwieraniu się innych stron w Internecie: wiadomości tekstowych i głosowych czy innej rozrywki itp..
Zrób wszystko, co możliwe, aby ograniczyć swoje "zwierzę", żeby nigdzie nie odchodziło, ponieważ w rzeczywistości nie ma dokąd pójść. Zamknij je w zagrodzie i zmuś do pracy.
Fragment z lekcji na temat "Pytania i odpowiedzi", 25.08.2013
Opublikowano 14 wrzesień 2013
Pytanie: Jest powiedziane, że modlitwę powinniśmy zaczynać od wdzięczności. Czy istnieje wdzięczność w modlitwie w Dniu Pojednania (Jom Kippur)?
Moja odpowiedź: Modlitwy w dzień pokuty, przede wszystkich są związane z modlitwami żydowskiego Nowego Roku (Rosz ha-Szana), które mają na celu wywyższenie „uwieńczenie" Stwórcy jako Króla świata. Tym samym wywyższamy cel - obdarowywanie i miłość, wielką właściwość, którą powinniśmy osiągnąć. Miłość zarządza całym światem, jest wszędzie i panuje nad wszystkim.
Stwórca jest właściwością dawania i miłości. Nie ma On żadnej innej formy, w taki sposób obłucza się w naczynia/kelim, i tak Go rozpoznajemy, jako silę, która działa w stworzeniu. My szanujemy, cenimy i wywyższamy tą właściwość ponad wszystko.
Znaczenie nowego roku: wysławiamy "głowę" (Rosz) - właściwość dawania, która jest najważniejsza i steruje nami, przyciąga nas i chcemy ją osiągnąć, być do niej podobni, połączyć się z nią.
Dzień pojednania pokazuje nam, jak bardzo jesteśmy jeszcze od tego oddaleni. Kontrolujemy i ujawniamy swoje braki, widząc, że nadal potrzebujemy korekty, aby odnaleźć pełną, doskonałą właściwość emanacji. Żałujemy tego i przygotowujemy nasze braki do kolejnej pracy w naprawie.
A potem następują dni naprawy, które zakończą się w Purim.
Pytanie: A zatem dzień pokuty jest tylko dniem żalu o to, że nie jesteśmy jeszcze naprawieni?
Moja odpowiedź: Jest to właściwie wielka radość. W rzeczywistości cieszę się a nie płaczę z tego powodu. Ponieważ zostają mi objawione rozbite naczynia, które mogę teraz naprawić.
Mój żal, moja skrucha, pokuta jest połączona z radością: nareszcie ujawniłem w sobie zło i teraz drżę z pragnienia, aby je naprawić. Jestem szczęśliwy i wdzięczny za to objawienie.
Spróbuj, w dniu pojednania odmawiać modlitwy z radością, zamiast płakać, a zauważysz w nich coś zupełnie innego.
Jak można płakać będąc blisko Stwórcy? Stwórca spowodował twój stan ujawnienia, a ty będąc w żalu świadczysz, że Stwórca nie jest dla ciebie dobry i nie tworzy dobra. Takie uczucie nie powinno się w ogóle pojawić.
Stwórca ujawnia w tobie rozbicie, abyś się cieszył, naprawił ten brak i samodzielnie upodobnił się do Niego. Bo gdyby stworzył cię od razu podobnego do siebie, bez jakiegokolwiek twojego samodzielnego uczestnictwa, to byłbyś „przylepiony“ do Niego jak plaster.
Ale On umożliwił ci zobaczyć różnicę, przygotował sytuację, która mówi ci: "Z tymi właściwościami, które masz, różnisz się od mnie. Wykonaj tę pracę a staniesz się taki jak Ja“. Czy naprawdę będziesz płakać z tego powodu, że On tak z tobą postąpił i daje ci teraz szansę, abyś upodobnił się do Niego?
Wręcz przeciwnie, powinieneś być szczęśliwy, "Tak, zgrzeszyłem, tak, jestem winny, jestem złodziejem i kłamcą ... " I cieszyć się swoim wewnętrznym objawieniem. Powinieneś być zadowolony, że On stworzył cię przeciwnym, gdyż to pomaga ci zmienić się i stać się podobnym do Niego, osiągnąć z Nim połączenie.
To właśnie oznacza służyć Stwórcy, pracować dla Niego. Tak więc, czy powinieneś płakać z tego powodu? Przecież dzięki temu sprawiasz przyjemność Stwórcy. Zdajesz sobie sprawę, że On przygotował to wszystko dla Ciebie i jesteś Mu wdzięczny za to, że stworzył cię jako swoje przeciwieństwo.
Właściwie jakby całujesz pałkę, pejcz – gdyż neutralizujesz dzięki temu zły początek. Teraz nie jest on już zły, poprzez zmianę twojego stosunku, stał się dobry.
Pytanie: Czy to oznacza, że cieszymy się z tego, że ujawniliśmy w nas przeciwieństwo wobec Stwórcy?
Moja odpowiedź: Nie! Cieszymy się dlatego, że daje On nam możliwość bycia równym z Nim. Jestem mu wdzięczny za pracę, całe przygotowanie, za Jego miłosierdzie, zarówno w przeszłości, jak i w przyszłości. Za wszystko, co robi, za rozbicie i straszliwe trudności, które zostały nam zesłane, a które w rzeczywistości są absolutnym miłosierdziem. Wszystko to odkryjemy a zależy to od naszego spojrzenia na życie, które powinniśmy zmienić.
Fragment z lekcji do artykułu Rabasza, 13.09.2013
Opublikowano 13 Sierpień 2013
Pytanie: Co można zrobić, aby uniknąć 10 plag egipskich, które stoją przed nami?
Moja odpowiedź: Dziesięć ciosow otrzymują "Egipcjanie", to znaczy nasze pragnienie rozkoszowania się. Jeśli wzniesiemy się ponad ten egoizm, odczujemy to wszystko nie jako ciosy, ale jako siły, które pomagają nam oddzielić się od nich , by nie być już więcej z nimi związanymi.
Związek może być fizyczny, emocjonalny lub ideologiczny - w zależności od tego, na jakim z pięciu poziomów on istnieje.
Im bardziej jesteśmy oddzieleni od pragnienia rozkoszowania się i wznosimy się ponad nie, nie łącząc się z nimi, tym bardziej w naszych uczuciach zmieniają się ciosy. Przede wszystkim, zaczynamy czuć, że te ciosy nas nie dotyczą. Później będą one coraz bardziej zewnętrzne.
Na 3-cim i 4-tym stopniu głębokości pragnienia (Awjut Gimel i Dalet) czujemy, że otrzymujemy te ciosy. Na 2-im stopniu (Awjut Bet) czujemy je bardziej jako zewnętrzne. Na pierwszym stopniu (Awjut Alef), kiedy już wychodzimy z tego pragnienia, objawiamy, że te ciosy nam pomagają. I na stopniu 0 błogosławimy je za to, że pomogły nam oderwać się od faraona i uciec od niego. W taki sposób odczuwamy na każdym stopniu cios.
Takie etapy można odczuć w każdym dowolnym wydarzeniu naszego życia. W stopniu w jakim jesteśmy połączeni z naszym faraonem, jesteśmu uzależnieni od niego, odczuwamy z jego strony najpierw dobrą relację, jak w ciągu siedmiu sytych lat, a później złą, jak w ciągu siedmiu głodnych lat, a później plagi i wyjście z Egiptu.
Z lekcji do artykułu "Tajemnica narodzenia", 8.02.2013
Opublikowano 27 Sierpień 2013
Pytanie: W ostatnim czasie radzi nam pan, aby "popuszczać wodzy" i nie opierać się duchowemu procesowi, aby płynąć z prądem. Ale egoizm nie pozwala nam tego zrobić i cały czas stawia opór, przeciwstawia się. Jak dobrze byłoby poprostu rozluźnić się…
Moja odpowiedź: Jest to bardzo trudne, ponieważ w żadnym wypadku nie chodzi o to, aby nic nie robić, ale przyjąć wszystko, co się z nami dzieje, absolutnie otwarcie, z radością jako pochodzące tylko od Stwórcy i nie podlegające żadnemu sprawdzaniu, analizom, ocenie.
Jest to bardzo skomplikowana sprawa. Wydaje się jakby nie było w tym nic szczególnego -żyj swobodnie, ciesz się z wszystkiego. W rzeczywistości nie ma nic trudniejszego. Nie jest łatwo płynąć z prądem, bo przy tym powinieneś być w absolutnej jedności ze Stwórcą. W absolutnym połączeniu! On jednak doprowadza cię do takich okoliczności, w których jesteś w sprzeczności z Nim, w niezgodzie z tym światem, z tym życiem, z problemami, które cię ciągle prześladują! Cały czas nie zgadzasz się z tym, po prostu nie zgadzasz się! I ciągle czujesz się źle.
Jest to nam dane celowo z góry. Wiec jak można przyjąć to wszystko w spokoju i płynąć z prądem? Zmieniając siebie samego! Nie inaczej ! To jest właśnie problem. W ten sposób można osiągnąć świat pełen spokoju, gdy człowiek całkowicie się anuluje i łączy się ze Stwórcą.
Jednakże, ten spokój jest również relatywny, ponieważ człowiek porusza się z nadświetlną prędkością i przechodzi nieskończoną częstotliwość zmian. Zachodzą w nim co sekundę miliardy zmian, zgodnie z Wyższym zarządzaniem w pełnym porozumieniu i pełnym racjonalnym myśleniu, kiedy zajmuje się tylko tym, aby stłumić swój egoizm, wznieść się ponad niego, i w taki sposób wejść w stan całkowitego spokoju. Jest to przeciwstawne wyobrażeniu spokoju, które mamy na myśli dzisiaj.
Z telewizyjnego programów "Tajemnice wiecznej księgi", 29.07.2013
Opublikowano 3 wrzesień 2013
Są ludzie, którzy mają silne pragnienie, aby objawić Stwórcę, iskrą w sercu. I na miarę, jak pracują po to, aby połączyć te iskry między sobą przy pomocy światła, które prowadzi z powrotem do źródła, światło króluje w nich. A jeśli także starają się połączyć z tymi, którzy nie mają pragnienia, aby objawić Stwórcę, to mogą i ich życie oświetlić światłem, które otrzymali poprzednio w pracy między sobą.
Oznacza to, że najpierw pracujemy w grupie gdzie zbieramy, akumulujemy światło między nami poprzez połączenie, bo wtedy możemy się zwrócić do szerokiej publiczności, która nie szuka objawienia Stwórcy i stać się jak klej, który połączy wszystkich razem i będziemy w stanie przekazać tam trochę światła, które otrzymaliśmy. A od nich możemy otrzymać pragnienie, aby się połączyć i naprawić.
Oni sami nie rozumieją tego, że te pragnienia są skierowane na połączenie i naprawę, postrzegają je jako osobiste niepowodzenia, problemy tego świata. Ale w rzeczywistości, są to te same odwieczne pytania o istnienie i problemy, ponieważ wszystko zależy od tego, czy znajdujesz się w pobliżu czy z dala od światła Stwórcy. W każdym problemie, w każdym krzyku, który występuje w tym świecie, nawet w martwych kamieniach, w roślinie lub zwierzęciu , musimy być w stanie usłyszeć modlitwę.
Każdemu rodzaju stworzenia brakuje tylko objawienia Stwórcy. Ale my możemy przybliżyć się do Stworcy świadomie z własnego wolnego wyboru i dlatego musimy przejąć odpowiedzialność za wszelkiego rodzaju stworzenia i zatroszczyć się o połączenie. W ten sposób spełniamy pragnienie Stwórcy.
Im z większym oddaniem i samozaparciem ci, którzy są nazwani Izrael „Jaszar -El“ (skierowani „prosto do Stwórcy“ ), wypełniają swoją pracę, tym bardziej naprawia się cały świat. I odwrotnie, jeśli ignorują przydzieloną im pracę , to cały świat cierpi i cierpienie to w końcu wraca z powrotem do Izraela po to, aby przyśpieszyć naprawę.
Dlatego problemy te nie powinny być interpretowane jako kara. Wszystkie nagrody i kary są tylko wynikiem tego, czy spełniamy pragnienie Stwórcy czy nie . Na tym polega istota nagrody i kary.
Z przygotowania do lekcji od 20.08.2013
Opublikowano 7 wrzesień 2013
Pytanie: Po kongresie w Sankt Petersburgu nasza grupa się rozpadła, i na poranne lekcje przychodzą tylko jedna lub dwie osoby. Każdy ma nagle poważne osobiste problemy. Jak możemy przezwyciężyć tą sytuację?
Moja odpowiedź: Ciągle zapominamy o tym, że nic nie dzieje się przez przypadek i że wszystko pochodzi od Stwórcy. Cokolwiek otrzymujemy, jest sterowane przez ogólny system opatrzności. System ten ma zastosowanie zarówno ogólne jak i osobiste.
Nagle przyjaciele w grupie poczuli, że są w złym stanie i mają jakieś zewnętrzne i wewnętrzne problemy. Każdy ma swoje własne problemy - osobiste lub rodzinne. Lecz nie zdają sobie sprawy, że tak naprawdę nie ma żadnych problemów. Istnieje tylko jeden problem, który dotyczy połączenia ze Stwórca. Wszystko inne jest tylko zewnętrznym odbiciem tego połączenia. Istnieje tylko to!
Odzwierciedlenie twojego połączenia ze Stwórcą odbywa się na zasadzie "lepiej lub gorzej“ i przejawia się w różnego rodzaju scenach rozgrywanych w pracy, w domu, w rodzinie, w kontaktach z dziećmi lub dotyczących twojego zdrowia czy różnych wewnętrznych stanów i wszelkiego rodzaju wahań nastroju. Stwórca robi to wszystko po to, aby dokładnie wypłukać i wycisnąć z ciebie te wszystkie stany i pokazać ci twoją prawdziwą wartość.
On dopasowuje to bardzo precyzyjnie do twojego stanu i tylko z jedynym zamiarem, żebyś zawsze miał możliwość wznieść się. Jeśli nie możesz wznieść się nad każdym stanem i problemem, oznacza to, że niewystarczająco spełniasz wymagania, które zostały ci dane.
Nie ma stanów bez wyjścia! Wszystko jest ocenione i przychodzi od Stwórcy z jedynym zamiarem - wznieść cię wyżej, a nie opuścić. Taki stan na ogół nie istnieje w programie stworzenia. Nawet jeśli upadasz, to wyjście z niższego stanu jest już wyższym stanem. Co oznacza niski stan? Jest to wyższy stan, który czujesz w swoich nienaprawionych pragnieniach, i dlatego wydaje ci się on niższy.
Upadek to pragnienie następnego stanu, ale które nie zostało jeszcze przez ciebie naprawione. Jednak jest to już następny stan. Dlatego nie ma żadnych upadków! Zgodnie z modułem zawsze wznosimy się!
Skąd pochodzi ta pustka, strach, nerwowość i kompletna apatia, którą w tej chwili odczuwasz – którą czujemy wszyscy w stanie upadku? Pochodzi to z mojego rosnącego egoizmu, zwiększonych wymagań i emocji, a jest to już mój następny stan, który ujawnia się w nienaprawionej formie, a nie w świetle.
Dlatego dzień zaczyna się w nocy. Noc jest przygotowaniem dla światła. Studiujemy w „Nauce dziesięciu Sfirot“, że przygotowanie do naprawy kelim/naczyń odbywa się w nocy. A potem przychodzi poranek (nie w sensie czasu) – kiedy naprawiliśmy już te naczynia/pragnienia.
Fragment z lekcji "Pytania i odpowiedzi " , 25.08.2013
Opublikowano 1 wrzesień 2013
Pytanie: W czym jest nasza wolność wyboru? Wydaje mi się, że teraz wyjaśnia pan tę kwestię zupełnie inaczej .
Moja odpowiedź: Wolność wyboru zmienia się odpowiednio do każdego stanu, każdego stopnia, pod warunkiem, że czynimy postępy. Należy zrozumieć, że tylko nam została dana wolność wyboru, bo On już ustanowił "prawo, które jest nienaruszalne". Wyższe Światło pozostaje w absolutnym spokoju.Z drugiej strony, cały materiał stworzenia, wszystkie narody świata nie posiadają wolności wyboru.
Dlatego patrząc na 7 miliardów ludzi, na ich stosunek do nas, powinniśmy zrozumieć, że Stwórca właśnie w taki sposób zorganizował cały materiał pragnienia i wszystkie jego przejawy – wszelkie reakcje, z którymi się spotykamy, wszystkie trudności i nienawiść. To jest właśnie Awijut (głębokość) pragnienia, z którym powinniśmy pracować (od łatwych do trudnych). Nie należy oczekiwać tu jakichkolwiek zmian.
To, co się w nich stanie, jest wynikiem naszej pracy, reakcją na to, jak z nimi pracujemy. Poprzez pracę z ludźmi i obserwacje ich reakcji, zaczynamy rozmawiać ze Stwórcą i rozpoznawać jego naturę. Stwórca znajduje się pomiędzy ludźmi, jak jest napisane: "Stwórca znajduje się pośród swojego ludu i reaguje na nasze działania”. W ten sposób chce nas nauczyć, co jest naszym Awijutem, materiałem pragnienia.
Nie wszystkie stopnie naszego pragnienia znajdują się w nas, ale w masach ludzi i na wszystkich poziomach natury: nieożywionej, roślinnej i zwierzęcej. Kiedy zaczniesz z nimi pracować, to natychmiast poczujesz, że wszystkie one należą do ciebie! Stwórca znajduje się wewnątrz tych pragnień i chce, abyś zbadał to, co On ci daje. Ty sam jesteś punktem z określoną głębokością pragnienia, który powinien połączyć się ze swoimi niższymi dziewięcioma Sfirotami.
Nukwa pozostaje w jednym punkcie Keter w świecie Acilut, a jej dziewięć niższych Sfirot znajdują się poniżej. Jej cała praca jest w tym, aby stopniowo wznieść swoje 9 niższych Sfirot, które znajdują się w światach BJA, do świata Acilut i stać sie podobnym do Zeir Anpin – Stwórcy. Musi ona stanąć przed Nim "twarzą w twarz" (panim be- panim ) i żywić się z jednego Keter, osiągając w taki sposób pełną naprawę.
W wyniku tej pracy zaczynamy objawiać siłę, która stoi za całym światem, za wszystkimi tymi miliardami ludzi. W każdym z nich ukrywa się nieskończone pragnienie rozkoszowania się, które zostało stworzone przez Stwórcę (Malchut świata nieskończoności). Teraz wydaje się nam, że są oni prowadzeni przez zwykłe ludzkie pragnienia, takie jak pieniądze, władza, wiedza, pożywienie, seks, rodzina, czyli przyjemności pozwalające spokojnie żyć i jak najmniej cierpieć. Później ujawnimy w nich dużo głębsze pragnienia, które są stopniami pragnienia epoki Mesjasza, i przechodząc w ten sposób od lekkich do coraz bardziej skomplikowanych pragnień, będziemy gotowi do większej naprawy.
Jeśli prawidłowo patrzysz na świat z twojego punktu w sercu, to postrzegasz go jako pole do pracy, która jest wymagana, aby doprowadzić do połączenia ze Stwórcą. Zaczniesz w każdym człowieku rozpoznawać materiał pragnień, z którym Stwórca zwraca się do ciebie. Próbuj jak najczęściej wczuwać się w taki stan, wtedy uświadomisz sobie nagle jak prosty jest świat. Nie ma nic, poza Stwórcą i stworzeniem. Stworzeniem jesteś ty, a Stwórca ukrywa się za tym materiałem, który postrzegasz, i poza tym nie istnieje nic.
Tak więc rozmawiasz cały czas ze Stwórcą, prowadzisz z Nim dialog. Cały materiał pragnienia jest przewodnikiem potrzebnym do uzyskania połączenia ze Stwórcą. Bez tego materiału, nie byłbyś w stanie odczuć, zrozumieć Stwórcę i prowadzić z Nim ten wzajemny dialog.
Z przygotowania do lekcji, 15.08.2013
Opublikowano 9 wrzesień 2013
Pytanie: W jaki sposób człowiek może "kontrolować" swoje stany, kiedy rzucany jest to tu, to tam.
Moja odpowiedź: Człowiek nie ma żadnej kierownicy - jest kierowany z góry i powinien zmienić tylko swój stosunek do tego, co się z nim dzieje. W takich stanach nie mamy żadnej władzy nad sobą. Należy to tylko zrozumieć i zgodzić się z tym, zechcieć, żeby Stwórca wykonał swoją pracę nad nami. Dlatego też, nazywa się to "praca Stwórcy" (Awodat Aszem).
Musimy anulować się i czuć zadowolenie, że Wyższy troszczy się o nas, być jak małe dzieci, o które troszczy się matka. To wystarczy. A jeśli uda nam się mieć takie nastawienie, to może później będziemy w stanie ujawniać, w jaki sposób sami możemy wziąć udział w tej pracy.
Naszym głównym udziałem jest radość, poczucie szczęścia, że Wyższy zajmuje się mną, bez względu na to, co ze mną robi!
Z przygotowania do lekcji, 03.09.2013
Opublikowano sierpień 2013
Pytanie: Czy to możliwe, by móc osiągnąć prawidłowe duchowe pragnienia nie mając żadnych problemów w świecie materialnym?
Moja odpowiedź: Nie istnieją czysto "materialne problemy". Materialny świat nie istnieje w oddzieleniu od duchowego. Wszystko należy do świata duchowego. A materialna forma, która jest postrzegana przez nas teraz, tylko wydaje się nam być materialna, ponieważ jest ona postrzegana przez nas bez właściwej intencji, która powinna być stworzona przez nasze wysiłki. My ludzie, po prostu urodziliśmy się z takim rozbitym pragnieniem.
Odczucia w rozbitym naczyniu funkcjonują bez własnej intencji ale zgodnie z działającym w nich programie rozwoju i nazywają się materialnym światem. Oznacza to, że świat materialny jest czymś, co czuję nie robiąc żadnych wysiłków. Do duchowego powinienem nastroić się w określony sposób, bo tylko wtedy będę w stanie je poczuć. Działania te określa się jako moje naprawy.
Lecz właśnie nasz świat jest bazowym punktem, na którym jest zbudowany cały system duchowych światów. System wyższych światów objawia się w postaci dodatkowych relacji pomiędzy wszystkimi elementami tego świata. Obecna forma, dzisiejszy obraz świata pozostaje, ale dodatkowo ujawnia się sieciowe połączenie pomiędzy wszystkimi cząsteczkami wszechświata. Ta sieć nazywa się wyższe światy.
Fragment z lekcji do artykułu "tajemnice stworzenia", 08.12.2013
Opublikowano 28 sierpień 2013
Pytanie: Co znaczy wierzyć w wielkość Stwórcy? Czy wiara jest jak narzędzie naukowca, który chce przeprowadzić eksperyment za radą innego naukowca?
Moja odpowiedź: W naszym świecie, pojęcie "wiara" jest używane bardzo często: "wierzę", "jestem wierzący", etc.. Ale w kabale wiara ma zupełnie inny sens. Wiara jest odczuciem.
Ponieważ wszystko o czym mówi się w kabale, odnosi się do dwóch sił: otrzymywania i dawania, to znaczy pragnienia i Światła (jego wypełnienia). Przy czym napełnianie formuje pragnienie i przekształca je. Studiujemy tę kwestię zgodnie z czterema etapami rozwoju prostego Światła.
Dlaczego jedna z istniejących sił nazywa się Światłem a nie rozkoszą? Ponieważ Światło wpływa na etapy rozwoju pragnienia, które jeszcze nie odczuwają je w formie rozkoszy, wypełnienia. Jednak wszystko realizowane jest przez Światło. Dlatego też, nie ma tu takiego pojęcia, jak "wiara".
Wiec co oznacza "wierzę w coś"? Czy wierzę w coś niezrozumiałego, absurdalnego, nie odczuwalnego? - Nie. Zawsze mówimy z punktu widzenia Kli/naczynia (pragnienia), z punktu widzenia tego, co ono czuje.
Najważniejszym jest poczucie wielkości siły, która mnie stworzyła i mną kieruje, którą odczuwam jako dobrą i dającą. Właśnie to odczucie nazywamy "wiarą".
Jako "wiarę" określamy też właściwość obdarzania i miłości, ponieważ gdy postrzegam siłę, która mnie stworzyła, czuję w sobie taką samą właściwość emanacji i miłości. W przeciwnym razie, nie mógłbym poczuć tej siły, ponieważ wszystko jest odczuwalne tylko w stopniu podobieństwa właściwości: w takim stopniu w jakim posiadamy dowolną właściwość, odczuwamy ją poza sobą. Chociaż faktycznie "poza mną" nie istnieje nic i wszystko jest odczuwalne tylko w moim wnętrzu.
Należy zrozumieć, że odczuwamy wszystko w ten sposób tylko dlatego, że również składamy się z tej właściwości. W zasadzie, odczuwamy tylko siebie! Cała sprawa sprowadza się do tego, żeby się zmienić i wtedy zaczniemy odczuwać siebie inaczej, duchowo.
Wierzyć w wielkość Stwórcy – oznacza czuć prymarną wielkość tej siły, która wszystko tworzy, wszystkim kieruje i wszystko wypełnia.
Z lekcji na temat "pytania i odpowiedzi", 25.08.2013
Opublikowano sierpień 2013
Przez tysiące lat, przygotowywaliśmy się na ten dzień, a teraz zaczyna się realizacja praktycznej kabały, co oznacza, bezpośrednią naprawę. Kabała jest metodą objawienia Stwórcy stworzeniom w tym świecie. "Ten świat" oznacza uszkodzone relacje między nami, a przyszły świat - nasze naprawione stosunki.
Kiedy patrzymy na świat w taki sposób, to nie widzimy ludzkich ciał, lecz zbliżenie pomiędzy ludźmi, połączenie w jednym pragnieniu, w którym objawia się Stwórca. Dlatego praca w rozpowszechnianiu to praca duchowa. Co znaczy, że nie robisz nikomu przysługi, ale pracujesz dla własnej duszy.
Człowiek powinien zrozumieć, że tutaj wszystko zależy od niego i że nie powinien on oczekiwać od nikogo łaski czy jałmużny. Źródło życia odnajdzie on w relacjach z innymi, kiedy zacznie ustalać wzajemne stosunki z ludźmi na ulicy, w swojej dzielnicy. Odkryje wówczas, że nie jest on zależny od nikogo, a dzięki temu otrzyma siłę większą niż rząd. Obserwujemy to obecnie na całym świecie, dlatego nie powinniśmy oczekiwać czegokolwiek od władz, ale wręcz przeciwnie – angażować się samemu. Nie powinniśmy mieć nadziei, że zmiany przyjdą ze strony rządu. Wszystko, co przyjdzie stamtąd, przyniesie nam tylko szkody.
Kiedy rozmawiasz z ludźmi, jasne jest, do jakiej rozpaczy doszli w życiu, bez nadziei na jakiekolwiek zmiany. Wcześniej mieli jeszcze nadzieję na jakieś działanie, na to, że rząd może coś zmienić. Ale dziś nikt już się nie łudzi, to kłamstwo zostało w pełni ujawnione. I nie ma tu niczyjej winy, jest to wynikiem ludzkiej natury. Nie powinniśmy nikogo winić, należy tylko zdecydować, jak my, każdy z nas, może naprawić nasze życie tu i teraz, w naszych rodzinach, na osiedlu lub na swojej ulicy.
Mamy do czynienia ze zwykłymi ludźmi, a jeśli ukierunkujemy ich w prawidłowy sposób, naprawimy tym części naszej duszy. W obecnych czasach posiadamy takie możliwości, jakich nigdy jeszcze nie mieliśmy. To żądanie jest odczuwalne wszędzie. Przecież nie mamy żadnych innych środków, aby przeprowadzić te zmiany. Wszystkie zewnętrzne źródła zdyskredytowały się, światowy kryzys oczyścił terytorium, zmył wszystko jak fale tsunami. Pozostało nam tylko jedno źródło życia, siła zmiany, która znajduje się w połączeniu między ludźmi. I nikt nie jest w stanie dokonać tego połączenia bez pomocy integralnej edukacji.
Nawet jeśli ktoś usłyszy o tym i zechce powtórzyć, to nie będzie działać. Tylko jeśli my to zrobimy, przyniesie to sukces. Jesteśmy wybrani przez Stwórcę do tej misji, jak "królestwo kapłanów i święty lud" i zobowiązani by przynieść światu tę wiedzę. Tylko ten, kto zna i opanował tę metodę, może stać się nauczycielem i doprowadzić świat do naprawy.
Fragment z lekcji do artykułu "tajemnica stworzenia", 26.07.2013
Opublikowano 21 sierpień 2013
Baal HaSulam, "Służąca, która dziedziczy po swojej pani": Światy zostały podzielone na części: wewnętrzną i zewnętrzną, przy czym każdy świat zawiera światła przeznaczone do realizacji powolnego rozwoju, które nazywane są „wewnętrzną częścią świata".
System, w którym się znajdujemy, dzieli się na wewnętrzny i zewnętrzny. Podział ten dotyczy zarówno świateł jak i naczyń, a także bezpośredniej i pośredniej kolejności między nimi - w zależności od tego, czy mowa jest o nienaprawionych czy naprawionych naczyniach.
Odpowiednio to tego należy rozumieć, co oznacza to dla nas dzisiaj, czyli po przygotowaniu, które zostało spowodowane w wyższym systemie, i po utworzeniu materialnego systemu. W rzeczywistości ten system również jest duchowy, ale przejawia się w naszej percepcji w formie tak wyobrażonego świata. Postrzegam siebie istniejącego w otoczeniu ludzi, fauny, flory i nieożywionej natury. Tak jakby każdy żył swoim własnym życiem, poruszał się niezależnie, działał i wpływał na innych.
Dlatego widząc to wszystko, powinienem odnosić się razem z całą przedstawioną mi rzeczywistością do jednej przyczyny, do jednego źródła, do jednego celu, do prostej rzeczywistości, w której nie ma nikogo oprócz Niego - dobrego i czyniącego dobro. We mnie jest tylko punkt, który został stworzony jako "coś z niczego", który istnieje tylko dlatego, aby moc stwierdzić, że On jest wszystkim.
Wszystko, co istnieje poza tym punktem, powinniśmy połączyć ze Stwórcą. To jest właśnie nasza praca, w której biorą udział wszyscy, którzy czują w sobie punkt w sercu, "coś z niczego", różnicę w stosunku do Emanującego.
Praca ta jest podzielona na dwie części:
- Wzmocnienie punktu w sercu za pomocą połączenia tych punktów, które są zdolne znajdować się w jedności dla duchowego celu. Są to przyjaciele z grupy, towarzysze na drodze. Właściwie są to części mojej duszy, której potencjałem dysponuje punkt w sercu.
- Poza tym istnieją jeszcze inne części, które nie są bezpośrednio powiązane z tym zadaniem. W ich poczuciu siebie nie wyłania się "coś z niczego", przeciwnie, odczuwają się oni "jako naprawdę istniejący". Nie zadają sobie pytań o sens życia, które pochodzą z punktu w sercu, z przeciwstawnej formy. Urządzają swoje życie i nie mają żadnych innych potrzeb poza tym. Ich powinienem również włączyć do swojej pracy, odpowiednio do typu i wielkości pragnień, które się w nich przejawiają.
W ten sposób całą swoją rzeczywistość, całe pragnienie otrzymywania, które znajduje się przede mną, we mnie, do mojej dyspozycji - łączę z właściwością emanacji i miłości, która jest Stwórcą. Przy tym wydaje mi się, że naprawiam świat, a w rzeczywistości realizuję osobistą, indywidualną naprawę. Bo nie ma nic na świecie, oprócz jednego człowieka i jedynego Stwórcy. I człowiek jest punktem "coś z niczego", który pracuje nad tym, aby zwrócić wszystko "prawdziwie Istniejącemu", wszystko to, co przedstawia mu się jako oddzielone od Niego.
Fragment z lekcji do artykułu "Służąca, która dziedziczy po swojej pani", 15.08.2013
Opublikowano 21 sierpień 2013
Baal HaSulam, "Służąca, która dziedziczy po swojej pani": Na ogół światy są podzielone na dwie części: wewnętrzną i zewnętrzną. Jest to podobne do dużego ciężaru, którego nikt nie może udźwignąć i przenieść z jednego miejsca na drugie. W związku z tym, szukamy sposobów, dzięki którym można będzie podzielić ciężar na mniejsze części, aby następnie móc go przenieść po kawałku.
Naprawy realizują się sukcesywnie, jedna po drugiej. Podobnie powinniśmy odnosić się do zdarzeń w naszym świecie, w naszym stanie i właśnie w taki sposób musimy wszystko naprawić.
Zanim zaczniemy od naprawy świata, to znaczy naprawy naszych zewnętrznych pragnień/ naczyń, które należą do ACHaP, powinniśmy się skoncentrować i być prawidłowo zjednoczeni jako wewnętrzne naczynia Galgalta we-Ejnaim. Powinniśmy w prawidłowy sposób realizować nasz wspólny punkt w sercu tak, aby stał się silny i spójny. Jego całą siłą jest to, jak dalece jest on połączony we wszystkich jego częściach. Części te przybierają różne formy a naszym zadaniem jest, aby je zjednoczyć. To jest właśnie grupa, wzajemna gwarancja, którą powinniśmy osiągnąć.
W takim stopniu, w jakim nam się to uda, będziemy w stanie ujawniać wokół nas zewnętrzne kręgi, o które powinniśmy się zatroszczyć. W związku z tym naprawa będzie trwała tak długo, aż obejmiemy całą rzeczywistość pragnienia.
Tak więc, nasza praca jest podzielona na dwie części:
1. Jedność w grupie.
2. Zjednoczenie tego świata.
Fragment z lekcji do artykułu "Służąca, która dziedziczy po swojej pani", 15.08.2013
Opublikowano 15 sierpień 2013
W ogromnej masie ludzkiego pragnienia ogarniętej rozpaczą w obliczu powszechnego kryzysiu, istnieje mały, szczególny obszar - światowa grupa, która posiada punkty w sercu, duchowy gen – Reszimo.
Nie jest to tylko gen, ale zaczynamy go realizować, to znaczy, mamy duchowe pragnienie, naczynie, które jest połączone ze światłem. Tak jakbyśmy już posiadali ekran i odbite światło, i stajemy się duchowym Reszimo w odniesieniu do całej ludzkości.
Tworzymy połączenie ze światłem, przyciągając otaczające światło i przekazując je dalej ludzkości. W ten sposób wznosimy wszystkich na nowy stopień. To właśnie jest nasza misja i szczególność obecnego czasu.
Fragment z lekcji do artykułu "Tajemnica stworzenia", 02.08.2013
Opublikowano 13 sierpień 2013
Pytanie: Jeśli mam zagwarantowaną możliwość podjęcia lepiej płatnej pracy, ale o dłuższym wymiarze czasu, to jak powinienem postąpić?
Moja odpowiedź: Człowiek powinien dążyć do tego, aby zapewnić rodzinie wszystko co niezbędne, a poza tym, wszystkie swoje siły inwestować w poznanie Stwórcy. Jest powiedziane: „Ludzie, którzy kochają Stwórcę, nienawidzą zła", przy czym zło określane jest jako pragnienie otrzymywania, zły początek, egoizm, tzn. wszystko, co nie jest skierowane na objawienie Stwórcy. Jeśli twoje myśli, twoje intencje są właściwe, to zawsze wybierzesz właściwą drogę.
Oczywiście te rady nie dotyczą wszystkich ludzi, lecz tylko tych, którzy czują w sobie wezwanie do objawienia Stwórcy, ponieważ to On wywołuje to pragnienie w nich, objawia je.
Fragment z artykułu Szamati "Kochający Stwórcę, nienawidzą zła“.
Opublikowano 23 Lipiec 2013
Moje myśli i pragnienia nie są w rzeczywistości moje własne. Gdzie zaczyna się moje prawdziwe "ja"? W grupie, która daje mi możliwość poważnego, docelowego rozwoju mojego pragnienia. Tutaj mam narzędzia, środki, które umożliwiają mi przepracowanie materiału mojego pragnienia. I wtedy, kiedy pracuję na tym z pomocą przyjaciół, realizuję jedyny wolny wybór.
Jednak jeśli tego nie pragnę, wówczas pojawiają się nowe cierpienia, tak że ostatecznie zechcę tej naprawy.
Pytanie: To znaczy że cierpię, dopóki się nie poddam?
Moja odpowiedź: Kapitulacja nie jest problemem. Nie ma ona znaczenia, ale zaczynam rozumieć, że muszę zmienić moje pragnienie, aby było ono równe z wolą Stwórcy. Dążę do odpowiednich wartości, koncentruję się na odpowiednim celu i zaczynam rozkoszować się nim.
I wtedy zaczyna się nowy etap: "Szkoda, że robię to wszystko tylko dlatego, aby uniknąć cierpienia i czerpać przyjemność ze Stwórcy. Chcę oddawać w stu procentach wszystko, kochać bezwarunkowo, nawet jeśli od Stwórcy nie przyjdzie żadna odpowiedź... "
Taka jest duchowa droga, na której przekształcam egoistyczne wartości w przeciwieństwo i za każdym razem rozszerzam granice wolności, mój prawdziwy stopień. Dlatego jest powiedziane: "Wy nazywacie się człowiekiem (Adamem) a nie narodami świata". "Wy" to ci, którzy dążą do Stwórcy, innymi słowy, osoby, które chcą upodobnić swoje pragnienie do Jego pragnienia.
Wtedy nazywam się "Izrael" - co oznacza "prosto do Stwórcy" (Jaszar-El).
Jeśli nie chcę być podobny do Niego, to pozostanę na "zwierzęcym" poziomie, gdzie wszystkie zmiany, włącznie nasz postęp naukowo- techniczny, są tylko konsekwencjami Jego woli. Tutaj, nie jestem niezależny. Człowiek znajduje niezależność tylko wtedy, gdy upodabnia się do Stwórcy.
Fragment z lekcji do artykułu "Pokój", 19.07.2013
Opublikowano 7 sierpień 2013
Pytanie: Studiuję wszystkie pana rozmowy w cyklu "nowe życie". Dziękuję. Gdzie widzi pan przyczynę trudności w nowoczesnej edukacji dzieci?
Moja odpowiedź: Po raz pierwszy w historii wstępujemy w całkiem nowy świat, nie znając i nie czując go, ponieważ nasze zmysły są egoistyczne i nie są w stanie poczuć przyszłego świata dopóki ich nie naprawimy. Natomiast wcześniej zawsze byliśmy w stanie przewidzieć, wyobrazić sobie jaki świat, jakie „jutro“ nas czeka.
Powoduje to szczególne problemy na etapie przejścia do nowego życia. Nikt o tym nie wie, z wyjątkiem kabalistów. Uczę tego moich studentów. Studiowanie nowego świata i wejście w niego, tzn. naprawa natury człowieka, jest długim i skomplikowanym procesem.
Problem leży zarówno w wychowaniu nowego pokolenia, młodych ludzi, jak również w edukacji ludzi starszych. Jeśli wcześniej rodzice mogli przygotować swoje dzieci do wejścia w świat, który sami dobrze znali i przekazać im niezbędne do życia umiejętności, to współcześni rodzice nie mogą tego zrobić, ponieważ sami nic z tego nie rozumieją.
Wniosek: zarówno jedni jak i drudzy muszą przejść przez system integralnej edukacji i wychowania (IEW).
Opublikowano 7 sierpień 2013
Pytanie: Dlaczego jest niemożliwe, aby utrzymać oświecony stan i dlaczego go tracę?
Moja odpowiedź: Gdybyśmy mogli utrzymać osiągnięty stan, nie moglibyśmy rozwijać się dalej. Jeśli stale czulibyśmy to jednorazowo otrzymane napełnianie, wtedy postrzegalibyśmy siebie w stanie końcowej naprawy.
Wówczas pragnienie nasze byłoby stałe, wypełniające Światło też byłoby stałe, a ja czułbym, że moja naprawa jest zakończona. Skąd mogę wiedzieć, co oznacza koniec naprawy: 100 kg pragnienia i napełniania czy milion? Jeśli Światło wypełnia całe moje duchowe naczynie, wtedy odczuwam nasycenie.
Noworodek otrzymuje 50 gram mleka i to mu wystarcza. Ty potrzebujesz dużo więcej aby się nasycić, a jemu wystarcza jedynie 50 gramów. Każdy czuje się napełniony zgodnie ze swoim pragnieniem, odpowiednio do swego Chissaronu. Jeśli całkowicie wypełniłeś pragnienie, to jest to świat Nieskończoności. Nieskończoność oznacza brak ograniczeń: tyle ile chciał, tyle otrzymał, bez żadnych ograniczeń. Dlatego takie napełnienie określane jest jako nieskończone, jako nieograniczone.
Dlatego też, gdybyśmy mogli zachować zdobyte napełnienie, odczuwalibyśmy siebie w doskonałym stanie i nie moglibyśmy się dalej rozwijać.
Fragment z lekcji do artykułu Rabasza, 18.07.2013
Opublikowano 7 sierpień 2013
Fakty statystyczne: Stosowanie leków uspokajających w Europie w ciągu ostatnich 20 lat znacznie wzrosło - w Wielkiej Brytanii o 500%, w Skandynawii i na Słowacji o 1000%. W 29 krajach europejskich, zażywanie leków przeciwdepresyjnych, w tym psychotropowych wzrasta o 20% rocznie. W Szwecji, Norwegii i Słowacji - o 100% rocznie. Europejska służba zdrowia udostępnia ludziom leki przeciwdepresyjne, ponieważ zmniejszają one liczbę prób samobójczych.
Mój komentarz: Wszystko zmierza w kierunku legalizacji narkotyków. Tylko tym można wytłumaczyć tak intensywną reklamę antynikotynową: narkotyki powinny zająć miejsce zwykłych papierosów. Elity władzy są zaniepokojone i szukają sposobu na to jak uspokoić społeczeństwo ...
Opublikowano 28 lipiec 2013
Natura się nie zmienia, zmienia się tylko nasze postrzeganie rzeczywistości, stopień jej ujawnienia. Człowiek się zmienia, staje się coraz mądrzejszy, tworzy coraz potężniejsze i subtelniejsze instrumenty do badań, i dlatego coraz głębiej bada naturę. A zatem, sama natura się nie zmienia, zmienia się tylko człowiek. Człowiek ujawnia w niej nowe zjawiska, nowe prawa, właściwości, związki.
W rzeczywistości nic się nie zmienia - wszelkie zmiany zachodzą tylko w nas samych. Lecz człowiek nic nie realizuje samodzielnie. Jest on albo całkowicie sterowany z góry, bez jakiegokolwiek udziału z własnej strony, albo jest kierowany, ale z dodatkiem własnego udziału. Jedynie poprzez ten udział może on przyspieszyć swój rozwój. A dzięki temu przyspieszeniu własnego rozwoju, wpływa on na cały świat, ponieważ jest integralną częścią wielkiego integralnego systemu. Dlatego razem z nim, zmieniają się też wszystkie inne pozostałe części.
Załóżmy, że w przeciągu miesiąca dokonałem takich postępów, jakie normalnie osiągnąłbym w ciągu stu lat (z taką prędkością poruszamy się naprzód). Czy w takiej sytuacji reszta świata może pozostać w tym samym miejscu? Ciągniemy za sobą cały świat i przyspieszamy jego rozwój oraz naprawę. Całkowicie zmienia się cały obraz: kształt naszego życia, forma postępu. Zamiast narażać się na uderzenia i wstrząsy oraz przechodzić przez takie problemy i cierpienia, jakie nękały nas wszystkich przez cały okres wygnania, poruszamy się szybko, dobrze, lekko i miękko.
Wszystko to zależy tylko od nas! Oznacza to, że Izrael, czyli ludzie, którzy dążą bezpośrednio do Stwórcy, przyśpieszają i rozświetlają czas. Stan końca naprawy (Gmar Tikkun) jest niezmienny – takie jest prawo. Pomimo, że wszelkie inne stany działają według tego samego prawa rozwoju, człowiek sam decyduje o ich szybkości, charakterze i swoim odczuwaniu ich. Powinniśmy wierzyć, że tak się dzieje w każdym punkcie drogi, ale jednocześnie wiedzieć, że wszystko zależy tylko od Stwórcy, gdyż "Nie ma nikogo oprócz Niego".
Fragment z lekcji do Księgi Zohar. Przedmowa, 16.07.2013
Opublikowano 31 lipiec 2013
Pytanie: W jaki sposób można przejść do prawej linii, jeśli istnieje opór ze strony egoizmu?
Moja odpowiedź: Bez oporu, prawa linia nie istnieje. Jak można znajdować się w jakimkolwiek duchowym stanie, jeśli nie jest się w sprzeczności z egoizmem? Stan duchowy zawsze znajduje się naprzeciw egoizmu, w sprzeczności z nim - zawsze w wewnętrznym napięciu, zawsze w przezwyciężeniu.
Jeśli przeprowadzisz ten wewnętrzny wysiłek porzez grupę, to zamienia się on w słodycz, w łatwość, w uniesienie zamiast ciężkości i ciemności.
Fragment z lekcji do artykułu "Laska i wąż", 21.07.2013
Opublikowano 23 lipiec 2013
Pytanie: Co zrobić, żeby ciągle nienawidzieć swoje zło?
Moja odpowiedź: Aby stwierdzić, czy to jest dobre czy złe, należy zmierzyć to w odniesieniu do jakiegoś wzorca. Mówi się, że "ludzie, którzy kochają Stwórcę, nienawidzą zła", to znaczy, że ciągle dążą do osiągnięcia jeszcze większej dobroci. Według wartości duchowych, dobrem jest dla nich dawanie, a otrzymywanie - złem. Budują oni wokół siebie otoczenie, które zaszczepia im, że dawanie jest dobrem i w ten sposób poruszają się naprzód. Dlatego powstaje w nich nienawiść w stosunku do zła.
Odkrywamy wyższe Światło, ukrytą właściwość dawania dzięki podobieństwu właściwości. Dlatego musimy za każdym razem kształcić w nas coraz większą właściwość obdarzania. Wewnątrz stworzenia nie istnieje czysta właściwość emanacji – istnieje tylko otrzymywanie z zamiarem wykorzystania go do dawania. Jeśli wykorzystujemy w ten sposób całą swoją naturę, aby wszystkim dawać, żywić, obdarzać czym tylko jest możliwe, to ta intencja nazywa się "dawaniem".
Jak niemowlę, które nic nie może dać matce, oprócz radości, którą ona czuje, gdy dziecko dostaje od niej wszystko, co chce mu dać. Dlatego otrzymywanie pozostaje otrzymywaniem, ale jest ono uzupełnione intencją obdarzania.
Fragment z lekcji artykułu z książki "Szamati" 25.06.2013
Opublikowano 28 lipiec 2013
Pytanie: Czym różni się Tora, która oznacza sumę wszystkich razem, od Stwórcy, który oznacza powszechne połączenie? Te dwa pojęcia wydają się być identyczne.
Moja odpowiedź: W jednym z listów Baal HaSulam wyjaśnia, że musimy poruszać się naprzód na zasadzie "Izrael, Tora i Stwórca" (Kud sze- Brichu).
Przy czym w każdym dowolnym stanie, pierwszy powinien być równy drugiemu i trzeciemu. Tylko w tym przypadku człowiek prawidłowo porusza się naprzód.
1 (Izrael) = 2 (Tora) = 3 (Stwórca) są warunkiem duchowego postępu.
Pierwszym pojęciem "Izrael" (Jaszar k-el) jest każdy przyjaciel, który jest skierowany do Stwórcy; drugim pojęciem jest już grupa, praca nad zjednoczeniem i trzecim pojęciem jest objawienie Stwórcy w naszym zjednoczeniu.
Fragment z lekcji na temat "wiara powyżej rozumu" 21.07.2013
Opublikowano 23 lipiec 2013
Sprawdzać siebie samego można tylko w tym, jak bardzo moje serce troszczy się o innych - zarówno o grupę, jak również o całą naszą światową społeczność, o cały świat. Możliwe, że nie będziesz mógł tego osiągnąć natychmiast, tylko stopniowo, lecz w końcu wszystko to powinno być dla ciebie bardzo ważne.
Początkowo, zdasz sobie sprawę, że grupa jest dla ciebie najważniejsza, następnie całe nasze światowe społeczeństwo, a potem cały świat. Ale później wszystko zostanie odwrócone w przeciwieństwo: najważnieszym stanie się cały świat, a międzynarodowe społecznstwo, twoja grupa i ty sam jesteście tylko środkiem dla rozpowszechniania wyższego Światła na całym świecie.
Dlatego też twój postęp możesz ocenić na podstawie ważności, którą okażesz innym ludziom i będziesz troszczyć się o to, aby wszyscy rozpoznali i ujawnili Stwórcę. Dlatego modlitwa jest wskaźnikiem miejsca, gdzie się znajduje człowiek.
Fragment z przygotowania do lekcji, 16.07.2013
Opublikowano 23 lipiec 2013
Stwórca uwalnia wewnątrz nas miejsce dla Siebie faktem, że daje nam uczucie ochłodzenia. W rzeczywistości nie jest to ani ochłodzenie, ani oddalenie. Znajdowaliśmy się w stanie jedności w naszej grupie. Teraz Stwórca rozszerza ten krąg i czujemy, że nie mamy żadnej władzy nad powstającą pustką.
Wcześniej czuliśmy się tylko wewnątrz swojego kręgu, w którym panowało uczucie kongresu. A teraz, kiedy kongres dobiegł końca, czujemy powstałą pustkę, która rośnie z dnia na dzień coraz bardziej.
Jeśli będzie to trwać dalej, to w końcu wszystkie poprzednie wspomnienia znikną i powrócimy z powrotem do stanu zwierzęcego. Dlaczego Stwórca tak robi? Abyśmy teraz chcieli tak długo, jak jeszcze czujemy, jak On się od nas oddala i topnieje uczucie naszej jedności, by wypełnić tę pustkę Stwórcą. Ponieważ zdajemy sobie sprawę, że o własnych siłach nie jesteśmy w stanie utrzymać poprzedniego ciepłego uczucia, że coraz dalej odchodzi ono od nas. W ten sposób Stwórca uwalnia w nas nowy obszar, gdzie powinna być odczuwalna Jego obecność, Jego władza.
Po pierwsze: chcemy powrócić znowu do uczucia jedności.
Po drugie: aby się w tym utrzymać, potrzebujemy władzy Stwórcy w powstajej pustce.
Naszym celem jest zjednoczenie, a środkiem do tego jest Stwórca, a teraz musimy zamienić ich miejscami tak aby Stwórca stał się celem a zjednoczenie środkiem do celu. I tak za każdym razem robimy nowe wyjaśnienia i dokonujemy przewrótu.
Fragment z przygotowania do lekcji 19.07.2013
Opublikowano 28 lipiec 2013
Pytanie: Czy po przejściu na następny wyższy stopień nasz egoizm będzie większy?
Moja odpowiedź: Oczywiście! Różnica jest taka, że teraz nasz egoizm odpowiada poziomowi materialnemu, a po przejściu na pierwszy stopień duchowy osiągniemy duchowy egoizm. Jak zostało powiedziane: każdy, kto jest większy od innych, ma większy zły początek, większy egoizm.
Bo jak w inny sposób człowiek będzie mógł się wznieść? Obecnie nie posiadamy duchowego egoizmu. Jesteśmy nosicielami prostego, ziemskiego, małego, zwierzęcego egoizmu, który jest niczym w porównaniu z egoizmem duchowym. Jeżeli Stwórca chce dać nam świat nieskończoności, to powinniśmy mieć ogromny, nieskończenie wielki egoizm.
Dlatego w przyszłości czekają nas bardzo poważne pragnienia, które będą nas rozrywać na części. Ale zostaną one w nas ujawnione tylko pod warunkiem, że będziemy mogli panować nad nimi "wiarą powyżej rozumu”. Naprzód idziemy tylko wtedy, jeżeli stosujemy się do wszystkiego w prawidłowy sposób, w przeciwnym wypadku zatrzymujemy się na jednym poziomie lub spadamy w dół. Lecz ruch do przodu może nastąpić tylko wtedy, jeżeli wcześniej zaopatrzymy się w Światło.
Fragment z lekcji na temat "wiara powyżej rozumu" 21.07.2013
Opublikowano 9 lipiec 2013
Cały rozwój jest realizowany tylko w grupie - dziesięciu. Od tej chwili i dalej pracujemy tylko w ten sposób. „Dziesiątką” mogą być setki naszych przyjaciół na całym świecie. To również nazywa się dziesięć osób, nie dziewięć czy jedenaście.
Wszystko jest zbudowane identycznie - z dziesięciu Sfirot. Różnica jest tylko w skali, większej lub mniejszej rozdzielczości. Widzisz przed sobą dziesięć osób, ale kiedy się do nich zbliżasz, to każda z tych dziesięciu osób przekształca się w dziesięć osób. A później każdy z tej dziesiątki w następne dziesięć, i tak w nieskończoność.
Ale w istocie widzisz cały czas to samo HaWaYaH, tą dziesiątkę, która zawiera w sobie absolutnie wszystko.
Fragment z lekcji do artykułu Rabasza, 04.07.2013
Opublikowano 19 lipiec 2013
Pytanie: Czy istnieje ktoś, kto jest mi z góry przeznaczony jako mąż, ktoś, kto jest drugą połową mojej duszy?
Moja odpowiedź: Tak, taka dusza istnieje. Idealnie byłoby pożądane, aby ją znaleźć, ale nie sądzę, że jest to możliwe, aby ją natychmiast zidentyfikować. Jeśli uda nam się stworzyć naprawdę dobre, duże, szerokie społeczeństwo, w którym będzie pracować mnóstwo kręgów dla wyboru par z młodych ludzi w wieku 18-20 lat, umieszczając każdego w odpowiedni dla niego kręgu to wtedy oni będą w stanie określić swoją idealną polowkę.
Ale w tym celu muszą oni poczuć wzajemnie swoją najgłębszą wewnętrzną część. Można to osiągnąć poprzez żmudną pracę oczyszczania się ze sztucznych naleciałości a jest to możliwe tylko z pomocą społeczeństwa, środowiska, które cię w tym wspiera i każdemu pomaga.
To tak jakbyśmy znaleźli się w maszynie do czyszczenia ziemniaków, która obiera nas z wszystkich skórek.
Fragment z spotkania o nowym życiu, 20.06.2013
Opublikowano 31 lipiec 2013
Pytanie: W jaki sposób krewni różnych płci powinni komunikować się ze sobą w pracy duchowej: ojciec i córka, matka i syn, brat i siostra, jeżeli oboje są w Kabale?
Moja odpowiedź: Jak wszyscy inni, ponieważ są oni spokrewnieni tylko w naszym świecie, a w duchowej przestrzeni istnieją inne stosunki …
Pytanie: W jaki sposób kobieca grupa może napełnić się przez męską grupę, sprawiając tym samym przyjemność Stwórcy?
Moja odpowiedź: Dzięki ich pomocy, wsparciu.
Pytanie: Co to jest zjednoczone kobiece pragnienie?
Moja odpowiedź: Jest to zjednoczenie pojedynczych kobiecych pragnień w jednolitą całość, w obraz kobiety. Zjednoczenie to następuje tak jak u mężczyzn. Ale jest ono żeńskiej natury, a jego realizacja następuje tak jak u mężczyzn.
Opublikowano 13 czerwiec 2013
Pytanie: Co oznacza stwierdzenie "nie czyń sobie idoli, bożków"?
Moja odpowiedź: Idol to coś, co moim zdaniem określa mój stan, ma wpływ na moje życie: wszelkie siły natury, grzmoty i błyskawice, czerwone nitki – nieważne co.
- Och, zapomniałem zawiązać sobie na ręce czerwoną nitkę!
- Ach, już jest, teraz wszystko będzie w porządku.
Jest to tymczasowa psychologiczna pomoc, środek uspokajający. W konsekwencji, nie potrzebuję już prawdziwego Stwórcy i mogę liczyć na wszystko co tylko możliwe!
Ale zaczynamy tracić grunt pod nogami a nasz ciągły rozwój rzuca nas na kolana, abyśmy faktycznie zaczęli, wznosić się do Stwórcy. Obecny kryzys prowadzi nas do takich stanów, że nie będziemy wiedzieć, co stanie się z nami w następnej minucie. Człowiek, jak mumia, nie będzie mógł ruszyć się z miejsca, nie wiedząc, co dalej robić.
Kiedy znajdziemy się w tym stanie, wtedy rzeczywiście zaczniemy żądać, aby objawiła się nam ta ukryta i wszystkim zarządzająca siła. Ale gdy będziemy tego żądać, poczujemy jeszcze większe rozczarowanie, jeszcze większy ból, ponieważ nie zostanie nam ona objawiona. W tym ogromnym cierpieniu poczujemy, że ona nie zejdzie do nas, że to my powinniśmy wznieść się do niej.
Nie powinniśmy żądać, aby ta siła zeszła do nas i pokazała nam, jak mamy postępować, abyśmy stali się mądrzejsi i zachowywali się zgodnie z tym, co nakazane. Jeżeli w ten sposób będziemy zabezpieczać siebie, w ten sposób organizować swoje życie i myśleć, że wszystko będzie pięknie i dobrze – to jesteśmy w błędzie, tak nigdy się nie stanie!
Musimy nauczyć się rozpoznawać, w jaki sposób możemy wznieść się do jej poziomu! To jest moja praca! To jest moja zmiana. Świata nie możemy zmienić! Człowiek ciągle chce zmieniać świat, a także Stwórcę. To człowiek musi wznieść się do Jego poziomu. W naszych czasach na tym właśnie polega cała koncentracja - to jest jej rdzeń, jej ziarno.
Fragment z TV- programu "Tajemnice wiecznej Księgi", 25.02.2013
Opublikowano 6 czerwiec 2013
Pytanie: Skąd pochodzą archanioły, szatan i inne czyste i nieczyste siły i jaki mają one status? Kiedy się one pojawiły, w którym dniu stworzenia?
Moja odpowiedź: W naturze nie istnieją żadne inne siły oprócz jednej jedynej siły, która nazywa się Stwórca. Siła ta może być też nazwana w inny sposób - Stwórca, Bóg, natura lub wyższa siła. Siła ta nie zmienia się. Przynosi ona tylko dobro. To tylko Twój egoizm, który ciągle się zmienia, postrzega tę siłę jako różne przejawy negatywnych i pozytywnych oddziaływań, które objawiają się w nas i poza nami.
Opublikowano 15 czerwiec 2013
Pytanie: Jakie jest podstawowe kryterium, zgodnie z którym mogę sprawdzić, do jakich przyjaciół warto dołączyć?
Moja odpowiedź: Należy zbliżyć się do tych, którzy stale uczestniczą w lekcjach, angażują się w rozpowszechnianie, wywiązują się z obowiązków. Tacy ludzie mogą być dla ciebie przykładem ze względu na swoje zewnętrzne zachowanie i fizyczne działania. Dlatego do nich powinieneś dołączyć.
Nie ma znaczenia, jaki dana osoba ma charakter, jakiego rodzaju pracę wykonuje w grupie. Najważniejsze jest to, że przychodzi codziennie i we wszystkim bierze udział. Korzystne jest trzymać się takich przyjaciół, którzy nie wyróżniają się jakimiś szczególnymi zdolnościami, ale są wierni w stosunku do grupy i oddają jej całą swoją siłę.
Fragment z lekcji do artykułu z Rabasza, 30.05.2013
Opublikowano 6 czerwiec 2013
Pytanie: Jak zwykły człowiek może włączyć się w integralny system? Jak przebiega w nim proces formowania integralnej koncepcji?
Moja odpowiedź: Zwykły człowiek włącza się w ogólny integralny system w taki sam sposób jak my. On praktycznie znajduje się w nim, tylko że sam powinien chcieć włączyć się w niego w swoich myślach, intencjach, dążeniach. Ponieważ jest członkiem społeczeństwa, to znaczy, że również w zintegrowanej społeczności ma swoje miejsce, swoją niszę, a bez niego będzie ona niekompletna.
Dlatego wymagana jest od niego wewnętrzna zgoda, świadomość konieczności włączenia się w integralny system, do którego stopniowo wprowadzamy go poprzez integralną edukację oraz inne formy szkoleń. Wtedy otrzymuje on oddziaływanie, które zaczyna go zmieniać.
Fragment z programu telewizyjnego „Kolektywna mądrość“ - 2, 14.05.2013
Opublikowano 3 kwiecień 2013
Opinia: Statystycznie życie w Niemczech charakteryzuje się wysokim standardem a pomimo to liczba cierpiących na depresję wzrosła dwukrotnie. Tak zwana „klątwa konsumpcyjna” zaczęła się około 100 lat temu w Ameryce. Kiedy samochody zalały kraj, pojawiło się pytanie: co zrobić, gdy rynek zostanie już nasycony? Przecież komu potrzebne jest nowe auto, jeśli stare nadal bardzo dobrze jeździ?
Badacze rynku zaczęli używać reklamy i zaszczepiać właścicielom starych samochodów poczucie niższości. Przedsiębiorcy z innych branż poszli w te same ślady: branża odzieżowa, kosmetyczna, obuwnicza itp. Branża odzieżowa, dwa razy w roku wydaje po kilka nowych kolekcji. Procedura ta jest utworzona tylko dla zwiększenia sprzedaży. Międzynarodowe korporacje wydają na reklamę 500 miliardów dolarów rocznie. Natomiast na rozwiązywanie problemu głodu na świecie przeznacza się zaledwie 50 mld. rocznie.
Komentarz: Tylko kryzys we wszystkich dziedzinach współczesnej cywilizacji, jest w stanie zmusić ludzkość do pozbycia się całego tego egoistycznego brudu...
Opublikowano 6 czerwiec 2013
Niektórzy przyjaciele w kręgach dziesiątek znajdują się we wzniesieniu, podczas gdy inni są w upadku i przechodzą ciężkie stany, dopełniając w taki sposób pragnienie grupy, życzenie dziesiątki. Nasze stany są takie jakie są i nie jesteśmy za nie odpowiedzialni, dlatego czy nam się to podoba, czy nie, musimy wykorzystać je do rozwoju.
Wszystkie te stany przychodzą z góry i dlatego nie możemy ich krytykować, lecz niezależnie od naszych uczuć, wykorzystywać je do rozwoju.
Pełna „dziesiątka“ - jest to pojedyncza komórka i może ona generować tylko jedną jednostkę oddawania. Jedna osoba z dziesiątki, dwie lub trzy nie są brane pod uwagę. Tylko wtedy, gdy cała grupa dziesięciu osób jest ze sobą prawidłowo połączona, staje się jedną dającą jednostką i ujawnia pierwsze Światło: Nefesz de-Nefesz de- Nefesz.
Fragment z lekcji do Księgi "Zohar". Przedmowa, 20.05.2013
Opublikowano 25 Maj 2013
Pytanie: W jaki sposób człowiek może przezwyciężyć swoje lenistwo i samodzielnie robić postępy, nie oczekując na ukłucia, które go do tego zmuszają?
Moja odpowiedź: Wszystko zależy tylko od środowiska. Należy zrozumieć, że siłę posuwania się do prawdziwego celu tj. postępu można znaleźć tylko w grupie, a nie w samym człowieku, nie w studiach, nauczycielu, ani w Stwórcy. Postęp jest możliwy tylko wtedy, jeśli człowiek wytwarza napięcie w połączeniu ze swoimi przyjaciółmi. To napięcie świadczy o gotowości duszy do otrzymania naprawy.
Odkrywamy miedzy sobą, że chcemy się połączyć, ale ponieważ wszyscy jesteśmy egoistami, całe nasze pragnienie, aby się połączyć jest również egoistyczne, dla własnej korzyści. W taki sposób objawia się nam egoizm. Następnie prosimy o to, aby nasze połączenie nie było dla egoizmu, ale aby z tego wzrosło pragnienie wzajemnego dawania, przy czym każdy wychodzi z siebie, a nie kalkuluje, ile korzyści może wyciągnąć teraz i w przyszłości osobiście z tego połączenia.
To jest prośba, aby być w stanie wyjść z siebie. Może to powstać we mnie tylko wtedy, gdy zazdroszczę innym, kiedy widzę, jaki sukces odnoszą, a ja nie, ponieważ ta prośba jest dla człowieka nienaturalna. W ten sposób, zostaje realizowany postęp, dalszy rozwój: najpierw z zazdrości muszę otrzymać od otoczenia pragnienie, aby za wszelką cenę chcieć się połączyć. Następnie środowisko powinno mi wpoić, że to połączenie jest wymagane tylko dla dobra obdarzania, to znaczy że istnieje ono poza mną. Jest to dla mnie zupełnie obce i nie odpowiada mojemu egoizmowi, ale chcę tego, bo nie chcę być gorszy od innych, czy być mniejszy, niż oni.
Następnie doprowadzą mnie oni do świadomości, że konieczne jest, aby zwrócić się do Stwórcy. Stwórca, do którego się zwracam, różni się całkowicie od Stwórcy, do którego zobowiązuje mnie grupa, abym się zwracał. Jest to zupełnie inny Stwórca, inna forma, niż ta, ktorą ja sobie wyobrażam. Kiedy ja sam wyobrażam sobie Stwórcę, jest On czymś lub kimś, kto ma odniesienie do mnie i jest zobowiązany do tego, aby troszczyć się o mnie osobiście. Ale kiedy zwracam się do Stwórcy, do którego zwraca się grupa, to wtedy jest to już nasz wspólny Stwórca całej grupy. To jest zupełnie inny obraz, inna forma.
Dlatego proszę o to, aby być podobnym do nich i zostać dającym, jak oni już to robią. Ta prośba jest skierowana do Stwórcy, który daje całej grupie i całemu światu. Okazuje się, że stworzenie, to znaczy ja sam, który zwraca się do Stwórcy, nie jest tym egoistą, który prosił tylko dla siebie, ale to coś innego. I moje "ja" staje się czymś zupełnie innym i obraz Stwórcy zmienia się, i proszę całkowicie o coś innego – wszystko jest nowe. Tak człowiek zaczyna zbliżać się do duchowych pojęć.
Fragment z lekcji do artykułu Rabasza, 03.05.2013
Opublikowano 16 maj 2013
Pytanie: Jak długo powinna trwać integralna edukacja? Czy jest to ciągły proces?
Moja odpowiedź: Człowiek rozwija się przez całe życie. Dlatego nie można zatrzymać jego procesu edukacji. Jak można przestać troszczyć się o niego, jeśli ciągle się rozwija?
Proces ten powinien trwać przez całe życie, aż do momentu, w którym człowiek nie będzie już fizycznie w stanie uczestniczyć w nim. Każdy, kto jest w stanie brać udział w tym ogromnym systemie, jest częścią ludzkości. I jeśli nie weźmiemy pod uwagę chociażby jednego, jedynego człowieka, to tego małego koła zębatego będzie brakowało w tym ogromnym mechaniźmie, systemie i naruszy jego przebieg.
Dlatego uczymy człowieka, aby cały czas znajdował się w takim stanie, by mógł być aktywną częścią tego ogromnego mechanizmu cywilizacji.
Fragment z rozmowy o integralnej edukacji, 04.04.2013
Opublikowano 6 czerwiec 2013
Pytanie: Jeśli każdy w grupie dziesięciu jest gotów anulować się, dlaczego dochodzą oni do nienawiści?
Moja odpowiedź: Jeżeli każdy z nas się anuluje, wówczas zaczynamy się wznosić i otrzymujemy dodatkowy egoizm. Powiedzmy, że byliśmy razem i osiągnęliśmy pewne połączenie, z którego każdy otrzymał jakieś siły, pozwalające mu anulować się przed przyjaciółmi.
W naszym wcześniejszym kręgu wszyscy byliśmy równi, a w rezultacie wspólnej pracy wznosimy się i tworzymy nowy krąg, gdzie wszyscy są wyżej niż poprzednio. Każdy z nas jakby pozostaje na swoim miejscu, lecz jednocześnie tworzy cały okrąg i patrzy na niego z dołu. Wszyscy przyjaciele są na górze, tylko ja jeden - na dole. Siebie samego nie widzę w górnym kręgu, widzę siebie na dole i tak każdy z nas widzi grupę wyżej niż siebie.
Wszyscy razem anulowaliśmy się w stosunku do innych i w ten sposób uzyskaliśmy wielką, wspólną siłę: wznieśliśmy się i naprawili. To znaczy, że w tym nowym stanie osiągnęliśmy wspólne samo anulowanie się. Ale w jaki sposób możemy rosnąć dalej? W tym miejscu każdemu z nas zostanie dodane więcej egoizmu, żeby mógł rosnąć, podobnie jak embrion, któremu dodawane jest więcej mięsa – w następstwie czego, mięso to przyjmuje określoną formę. Embrion otrzymuje krew matki, która przekształca się w jego tkankę, dzięki czemu rośnie.
Dodawanie egoizmu wywołuje nienawiść, czujemy ją na każdym stopniu. Jeśli wznieśliśmy się i anulowali, jeżeli jesteśmy gotowi do następnego stopnia, to z rozbicia otrzymamy dodatkowe, nienaprawione pragnienia. Wcześniej znajdowaliśmy się na zerowym stopniu pragnienia, ale w nowym stanie jest wymagane pragnienie pierwszego stopnia. Dlatego jest dla nas konieczna ta delta pomiędzy stopniami pragnienia otrzymywania, dodatkowy egoizm, który objawia się nam jako nienawiść.
Właśnie ta nienawiść pomaga nam wzrastać.
Fragment z lekcji do artykułu Rabasza, 24.05.2013
Opublikowano 6 czerwiec 2013
Pytanie: Pojmuję swoim rozumem, że powinienem kochać przyjaciół, ale jak mogę poczuć tę miłość w moim sercu?
Moja odpowiedź: Jeśli podczas wszystkich waszych wysiłków nie myślicie o Świetle, które prowadzi z powrotem do źródła, jeżeli nie oczekujecie, że na skutek tych działań otrzymacie to Światło lecz macie nadzieje, że będziecie mogli się naprawiać o własnych siłach, to jest to fatalny błąd.
Oznacza to, że nie łączycie swoich działań z celem - Stwórcą i Jego pomocą - Światłem. Bo tylko Światło może was zmienić. Bez pomocy Światła, niezależnie od wielkości waszych wysiłków poruszacie się drogą cierpienia!
Droga Tory nazywa się drogą Światła, które powraca do źródła. Jest ona stworzona dla naszej naprawy. Intencją każdego działania powinno być przyciągnięcie Światła, które zejdzie w odpowiedzi na nasze wysiłki. Jeżeli nie zarzucimy takiego haczyka, by złapać i przyciągnąć Światło, jeśli nie mamy takiej intencji działania, to działanie takie prowadzi nas na drogę cierpienia, a nie na drogę Tory.
Fragment z lekcji do artykułu Rabasza, 22.05.2013
Opublikowano 16 Maj 2013
Pytanie: Co znaczy „wybrany naród"? Do czego jest on wybrany? Aby cierpieć?
Moja odpowiedź: Jest wybrany do specjalnej pracy w świecie i to „wybranie” przejawia się na przestrzeni całej historii. Jego misja jest bardzo trudna i realizowana na różne sposoby.
Na początku, żydowski naród dał światu „Torę” – połączenie ze Stwórcą. Różne części wspólnego Malchut, ktore nazywane są narodami świata, przejęły to połączenie w zmienionych formach. Utraciły one pierwotną ideę i przekształciły ją każdy na swój sposób dla własnej korzyści. Tak powstały rożne religie: chrześcijaństwo, islam, judaizm i w takiej formie, jaka istnieje po zburzeniu Świątyni. Stąd też pojawiły się różnego rodzaju wierzenia i metody, z których część ukształtowała się jeszcze przed Abrahamem.
Ogólnie rzecz biorąc, idea Boskości interpretowana jest na swój sposób w każdym z siedemdziesięciu głównych rozbitych naczyń, jak również w ich „stworzeniach”.
Również każdy z nas prezentuje swoj życiowy paradygmat, relacje ze światem i z Boskością, w różny sposób. Każdy postrzega życie na własny, osobisty sposób.
Co dotyczy wybranego narodu, chociaż jego naczynia są rozbite, posiada on dzięki wcześniejszemu przygotowaniu zdolność do działań, które skierowane są na naprawę. Ponieważ otaczające Swiatło (Or Makif) popycha ludzkość do przodu i rozwija te naczynia, ten lud w szczególny sposób. Nie chodzi tutaj o przyjemne lub nieprzyjemne odczucia takiej drogi, ale o jej szczególność. I choć może się ona przejawiać poprzez bolesne cierpienia, nie można nic z tym począć.
Ileż różnych wydarzeń miało miejsce w historii tego ludu, gdzie tylko nie rzucał go los, ile już wyrządzono krzywdy temu narodowi. Teraz doszedł on do ostatniego etapu samorealizacji. Etap ten może trwać jeszcze przez dziesięciolecia i mogą towarzyszyć mu różne procesy, o których nie chcę mówić ... Ale właśnie to jest sytuacja i „cel” się przybliża.
Są to konsekwencje poprzedzającego przygotowania tych naczyń: w nich znajdują sie iskry rozbicia i dlatego reagują one inaczej na Światło, które prowadzi z powrotem do źródła. Światło płynie jednakowo we wszystkie strony, ale każdy naród budzi się odpowiednio do swojej własnej szczególności, każdy naród porusza się na swojej drodze. Światło dociera do wszystkich, ale tempo i charakter zmian różnią się od siebie.
Gdybyś widział otaczające Światło, które przychodzi w odpowiednim czasie i popycha do przodu całą ludzkość, i jeśli znałbyś wewnętrzną istotę każdego narodu, to nie potrzeba byłoby oglądać wiadomości. Wiedziałbyś dokładnie, co stanie się z każdym narodem, z każdym człowiekiem...
Pytanie: A jednak, co to jest naród wybrany? Kto należy do niego?
Moja odpowiedź: Dotyczy to grupy naczyń-pragnień określonej „głębokości” (Aviut). Są one połączone w grupę, aby przeprowadzić między sobą wspólną pracę, aby w ten sposób poruszać się do przodu. W tym narodzie jest iskra, która jest oddzielona od egoistycznego pragnienia - iskra, którą w przyszłości można przekształcić w siłę obdarzania, która rośnie we wspólnym pragnieniu człowieka.
Pytanie: Czy dotyczy to tych, którzy żyją w Izraelu?
Moja odpowiedź: Położenie geograficzne jest nieistotne. Jednak na ziemi Izraela jest dla tego narodu szczególne środowisko i odpowiednie wewnętrzne warunki, które różnią się od tych, w których żyją inne części narodu, które są rozproszone po całym świecie.
Istnieje kolejność rozwoju różnych części ludzkości: nasza światowa grupa, następnie naród Izraela, który żyje na ziemi Izraela, następnie lud Izraela, który żyje poza Izraelem, i w końcu wszyscy mieszkańcy świata - znowu zgodnie z ich bliskością do naprawy.
Kiedyś naród Izraela przedstawiał naprawione naczynia, które znajdowały się za machsomem, za parsą. A później nastąpiło rozbicie i naród Izraela pogrążył się w egoistyczne intencje, aby zmieszać się z АCHaPem, i w końcu osiągnąć jeszcze wyższy, ogólny poziom naprawy świata.
Do zniszczenia Drugiej Świątyni, naczynia te należały do Galgalta we-Eynaim. Musiały one rozbić się i przeniknąć do naczyń narodów świata, ponieważ właśnie im początkowo Stwórca chciał dać Torę.
A naród Izraela przedstawia etap przygotowawczy, przejściowy. Naród ten powinien był przejść przez wszystkie ciosy losowe, aby dzisiaj w koncu zapewnić naprawę świata. Właśnie to staramy się zrobić – stać się awangardą, pionierami na drodze. I dlatego żydowski naród otrzymał możliwość powrotu do Izraela – aby stąd, zgodnie z korzeniami, mógł rozpocząć realizację tej naprawy.
Pytanie: Czy istnieje jakakolwiek świętość kraju Izraela w sensie geograficznym?
Moja odpowiedź: Nie. Ale połączenie z nim, nawet na nieożywionym poziomie, już zawiera altruistyczną intencję.
Człowiek (Adam) uświęca ziemię, człowiek (Adam) uświęca nieożywioną, roślinną i zwierzęcą naturę.
Ale my nie należymy do kategorii „Adam”, lecz do kategorii „zwierzęcej”, przy czym nawet ona jest rozbita. I dlatego „Ziemia Izraela”, tj. otrzymujące pragnienie poziomu nieożywionego, nie jest święte.
Ponieważ nie wiążę go z sobą, nie uświęcam go. Żyję w kraju Izraela po prostu tak, ponieważ jest to dla mnie wygodne. Jeśli będzie się na mnie tutaj wywierać nacisk, to ucieknę w inne miejsce, tak jak stało się to już dwa tysiące lat temu.
Podczas kongresu w New Jersey, spotkałem się z wieloma Izraelczykami i żaden z nich nie chce wrócić do Izraela, z wyjątkiem kilku samotnych osób, które są połączone z nami. Statystyczne badania pokazują, że - przeciwnie - Żydzi w Stanach Zjednoczonych, są wyobcowani od Izraela i nie życzą sobie być z nim kojarzeni. Wolą być tylko amerykańskimi Żydami, podobnie jak przedstawiciele innych narodów. I choć irytują się tym, gdy piszę o tym na blogu, to są statystyki dotyczące badań, na które sami odpowiadają. I to samo widzę w rozmowach i wykładach, które przeprowadzane są w Ameryce.
Oczywiście nie winię ich za to. To jest zupełnie naturalne: jeśli żyję w kraju, wtedy jestem przywiązany egoistycznie do niego i chcę, aby było mi w nim dobrze. A o ziemi wyjscia przypominam sobie raz na kilka lat. Większość amerykańskich Żydów, z którymi się spotkałem, nigdy nie byli w Izraelu. Ale co w rzeczywistości mają tam robić?
Pytanie: Czy powinno się żyć w Izraelu, aby ukończyć naprawę?
Moja odpowiedź: Baal HaSulam pisze, że człowiek, który ukierunkowuje się na duchowość, dąży także do ziemi Izraela. Jak by nie było, jest tutaj coś przyciągającego. Tą siłę przyciągania nie można wyjaśnić słowami, spowodowane jest to ową iskrą, która jest w nas umieszczona. I dlatego przyjeżdżają tutaj ludzie, aby studiować Kabałę, nawet jeśli nie są żydowskiego pochodzenia. Czują oni, że tutaj znajduje się źródło, inne, szczególne miejsce, w którym czuje sie zupełnie inaczej jak gdzie indziej. To nie ma nic wspólnego z dynamiką i z jakością zewnętrznego życia, lecz ma to głębsze powody...
Fragment z lekcji do listu Rabasza, 14.05.2013
Opublikowano 29 czerwiec 2013
Kongres w Krasnojarsku. Lekcja 5
Pytanie: Powiedział pan, że warto jest zrobić niewielki wysiłek, aby odczuć przyjemność w innych. Co oznacza ten "niewielki wysiłek"?
Moja odpowiedź: Wyobraźcie sobie taki stan, w którym znajdujesz się w myślach w innym i chcesz poczuć jego radości, jego szczęście, jego wypełnienie. A teraz zastanówcie się, co chcecie zrobić, aby to osiągnąć. To doprowadza was do możliwości dokonania pewnych działań / czynów dla przyjaciela. Musicie zbadać, co może go ucieszyć, czego potrzebuje ... W ten sposób możecie się połączyć z jego pragnieniem – jego pragnienie będzie twoim. Oznacza to, że nabywasz w ten sposób część swojej duszy.
Fragment z 5 lekcji kongresu w Krasnojarsku, 14.06.2013
Opublikowano 21 maj 2013
Wiadomość: Kryzys gospodarczy doprowadził do tego, że na ulicach europejskich miast pojawiła się ogromna liczba osób bezdomnych. Schroniska dla bezdomnych są przepełnione i nie ma możliwości, by pomóc wszystkim potrzebującym. Bezrobotni nieuchronnie dołączają do grona dzikich lokatorów zajmujących puste mieszkania.
Francja, na przykład, stosuje „Squatting” - jako tymczasowe rozwiązanie problemu bezdomnych; zatwierdziła legalność korzystania z niezajętych pomieszczeń. Według oficjalnych danych, we Francji jest około czterystu tysięcy osób bez dachu nad głową a niezamieszkałych mieszkań i domów, tylko w zeszłym roku, było około dwóch milionów. Aby wynająć mieszkanie, wielu Francuzom i imigrantom brakuje środków finansowych.
Grecja, Włochy, Portugalia, Irlandia, Hiszpania, a nawet Wielka Brytania walczą w ostatnich latach z problemem włóczęgostwa. Jeśli wcześniej typowym bezdomnym był biały mężczyzna w średnim wieku, to teraz zostają na ulicy coraz częściej kobiety (w tym matki samotnie wychowujące dzieci), imigranci i młodzież.
Mój komentarz: Elity wciąż jeszcze wierzą w to, że upadek produkcji jest zjawiskiem przejściowym, że świat nadal będzie funkcjonował jako społeczeństwo o nieograniczonej konsumpcji, dlatego nie próbują zrozumieć i myśleć w nowych realiach.
Świat ma dwie możliwości przejścia do pełnej integracji - silą natury, jej ogromnym naciskiem powodującym cierpienia, lub na drodze świadomego udziału z wykorzystaniem metodologii integralnej edukacji. Dziś nadal jesteśmy na drodze cierpienia.
Opublikowano 6 czerwiec 2013
Pytanie: Proszę podać w dwóch słowach schemat naszej relacji ze Stwórcą.
Moja odpowiedź: Stwórca jest źródłem przyjemności a nas stworzył jako pragnących tej przyjemności. Ale Jego zadanie jest takie, abyśmy nie kochali tych smaków rozkoszy, gdyż wtedy będziemy jak tępe zwierzęta, jak automaty. Lecz abyśmy kochali Tego, kto daje nam te rozkosze.
Co Stwórca robi, abyśmy to odczuli? Pokazuje nam stopniowo, czego takie odczuwanie przyjemności nam nie daje. W ten sposób dochodzimy do tego, by budować bezpośredni związek z Nim, a nie z rozkoszą.
To jest gra: więcej przyjemności - mniej przyjemności w odpowiedzi na naszą reakcję – dla zadowolenia siebie czy samego Stwórcę.
Opublikowano 24 Maj 2013
Pytanie: Jak można wyjaśnić ludzkości te wszystkie istniejące sprzeczności, o których nie ma ona pojęcia? Ludzkość wydaje się być mało zainteresowana badaniami, którymi zajmują się naukowcy w poszukiwaniu cząstki Bozon Higgsa (cząstki Boga) w CERN-ie (Europejska Organizacja Badań Jądrowych) w wielkich akceleratorach cząstek elementarnych. Odkrycie tej cząstki wskazuje na to, że jeśli jest ona niestabilna, to w każdej chwili masa, a tym samym cały świat może zniknąć. Jak tłumaczy pan to swoim uczniom?
Moja odpowiedź: Nie widzę tu żadnych sprzeczności, ponieważ postrzegam świat tylko w postaci dwóch sił: pozytywnej i negatywnej lub właściwości obdarzania i pragnienia rozkoszowania się. Przy tym nie ma znaczenia, jak się je nazywa. Te dwie siły budują razem cały wszechświat, nie tylko nasz świat, który postrzegamy naszymi pięcioma zmysłami, ale również wyższy świat, którego nie jesteśmy w stanie odczuć.
Aby rozwijać w sobie percepcję świata na poziomie sił otrzymywania i oddawania, musimy wznieść się na ten poziom.
My znajdujemy się jeszcze na elementarnym, egoistycznym poziomie otrzymywania i dążymy do tego, aby wchłonąć wszystko. Tora uczy nas, że należy obdarzać – "Kochać bliźniego swego jak siebie samego". W prawidłowej zgodności pomiędzy otrzymywaniem i dawaniem, gdy człowiek osiągnia tą równowagę, zaczyna rozumieć, że pomiędzy otrzymywaniem i dawaniem świat znika, a w jego miejsce pojawia się wyższy świat - świat sił.
Z programu "Globalny kryzys", 19.03.2013
Opublikowano 21 Maj 2013
Pytanie: Co to jest myśl?
Moja odpowiedź: Myśl jest punktem połączenia między stworzeniem a Stwórcą. Jest to specjalna prośba, z którą stworzenie może zwrócić się w górę. Z jednej strony, pochodzi ona ze zwierzęcego pragnienia dlatego, że człowiek znajduje się w bezradnym stanie i nie wie, co ma zrobić ze swoim życiem, jak mogłby je polepszyć. Wszystko zaczyna się od zwykłych, materialnych i fizycznych problemów.
Ale jeśli uda mu się wznieść ponad te problemy, nie przekreślając ich, tylko uznać je jako środek, to wówczas będą one stanowić początek, fundament, z którego będzie mógł wznieść się do Stwórcy i podziękować Mu za przebudzenie.
Jeśli człowiek chce rozpoznać, jaka powinna być właściwa intencja, odniesienie do wszystkiego co się dzieje, to oznacza, że wymaga myśli. Wznosi punkt zwierzęcego cierpienia do Biny tym, że pyta nie o siebie, ale o to, do czego powinno doprowadzić go to w związku z duchowym: jak kosztem tych cierpień może on poznać Stwórcę? Poznanie Stwórcy nazywa się myślą.
Tak ten czarny punkt staje się Nukwą dla Chochmy, to jest włączeniem się w Binę i wymaga zrozumienia. To pragnienie zobowiązuje Aba we-Ima do połączenia i do narodzin przyszłego człowieka, narodzin twojego następnego stopnia.
Fragment z lekcji do Księgi Zohar. Przedmowa, 14.05.2013
Opublikowano 25 maj 2013
Pytanie: Widzimy, że wykwalifikowani specjaliści różnych branż, absolutnie nie dają sobie rady z problemami w gospodarce i w innych dziedzinach. Czy można zastąpić takich specjalistów integralnym zjednoczeniem w kręgach?
Moja odpowiedź: Jest to możliwe tylko wtedy, jeśli te zjednoczenia będą tworzone przez ludzi, którzy rozumieją co się dzieje. Jest nie wielu takich ludzi na świecie. Powinni to być specjaliści od integralnej edukacji. W zasadzie my powinniśmy pójść do ludzi i tłumaczyć im, że świat jest integralny i połączony. Mówić im jak rozwijaliśmy się do tej pory i do jakiego stanu doszliśmy, że ogólny kryzys nie jest przypadkowy a wyjść z niego można tylko w taki, a nie inny sposób.
Rozwiązanie jest proste i jednolite dla wszystkich. Do tego nie trzeba być wielkim specjalistą, trzeba tylko nauczyć ludzi, jak prawidłowo łączyć się ze sobą na podobieństwo natury, która ukazuje się jako integralna.
Jeśli istnieje efekt motyla i możemy go naprawdę zaobserwować w każdym naszym ruchu, to byłoby dobrze, abyśmy pojęli ten efekt, ponieważ inaczej może on mieć bardzo poważne konsekwencje dla całej ludzkości.
Fragment z programu telewizyjnego "Mądrość tłumu", 06.05.2013
Więcej…
Opublikowano 11 lutego 2013
Pytanie: Główną siłę w rozpowszechnianiu integralnej edukacji stanowią kobiety, które obecnie są nieco za mało zintegrowane w połączenie z grupą. Czy powinny one również rozpowszechniać metodę jedności, zjednoczenia między ludźmi?
Moja odpowiedź: Dzisiaj kobiety na równi z mężczyznami uczestniczą w warsztatach, które rzekomo są przeznaczone tylko dla mężczyzn. Tak naprawdę, nie mieszamy tych grup tylko po to, by uniknąć zamętu w umysłach mężczyzn.
Kobiety otrzymują taką samą ilość energii jak mężczyźni, ale znajdują się jakby za kulisami. Nie muszą one słuchać całości porannych lekcji, wystarczy im tylko część, ponieważ czują wewnątrz siebie, jak ważne jest to, o czym się na nich mówi.
To uczucie pochodzi z naturalnego kobiecego dążenia do stabilności, bezpieczeństwa i tworzenia najbardziej korzystnych warunków do narodzin nowego pokolenia Jest to najsilniejsze pragnienie żeńskiej części natury, najbardziej stabilny stan sprzyjający kontynuacji pokoleń – kobieta czuje do tego instynktowny pociąg. Dlatego poczucie bezpieczeństwa jest dla kobiety najważniejszą rzeczą w życiu.
Macica - jest to centrum żeńskiego chisaronu/potrzeby. Dlatego też rozumieją one wszystko. Z tego powodu łatwiej jest pracować z kobietami, bo mają one naturalną potrzebę integralnego połączenia, rozpoznają w tym maksymalną stabilność.
Fragment z rozmowy o integralnej edukacji, 20.01.2013
Więcej…
Opublikowano 25 Kwiecień 2013
Pytanie: W czym znajduje się dziś główna misja światowych grup "Bnei Baruch" w różnych krajach?
Moja odpowiedź: Światowe grupy odgrywają bardzo ważną rolę, ponieważ Izrael nie może się naprawić, jeśli nie jest zorientowany na potrzeby świata. Galgalta ve Eynaim (G "E) nie ma szans, naprawić siebie w izolacji od innych.
Najpierw Stwórca chciał dać Torę narodom świata. Cale Światło znajduje się naprzeciw tego pragnienia, przeciw ACHA"P, a nie G"E. ACHA"P stanowi faktycznie całe naczynie, 99,99% z całego pragnienia. Dlatego lud Izraela, G"E jest najmniejszym spośród wszystkich narodów. Nie ma żadnego innego powodu do jego istnienia, z wyjątkiem służenia temu ogromnemu ACHA”P.
Stwórca chce wypełnić ACHA”P Światłem i postrzega On G”E jako tą część, która służy Stwórcy i tym pragnieniom otrzymywania. Izrael jest niewolnikiem tej misji, a nie narody świata. My musimy wypełnić nasze zobowiązanie w stosunku do Stwórcy i całej ludzkości. Dlatego obie strony wznoszą uzasadnione pretensje, ponieważ my jesteśmy zobowiązani, aby służyć jako adapter, przekaźnik między Stwórcą a światem, i odwrotnie, między światem i Stwórcą. A my nie wypełniamy swojej roli.
Abyśmy mogli funkcjonować w prawidłowy sposób potrzebujemy połączenia z wyższą siłą, ze Stwórcą. Połączenie to może zostać zrealizowane przez centrum grupy. A z drugiej strony powinniśmy być połączeni z wszystkimi naszymi grupami i wszystkimi naszymi przyjaciółmi, którzy należą do narodów świata. Ponieważ w ten sposób zrealizuje się połączenie od nas do nich i od nich do narodów, wewnątrz których się one znajdują. W taki sposób łączymy się i tworzymy przejściową drogę od Malchut de- Malchut, największego pragnienia w stworzeniu, do Keter de- Keter pragnienia i dalej do Stwórcy.
Grupa centralna jest zobowiązana odnosić się z miłością, troską i uwagą do wszystkich grup rozproszonych po całym świecie, niezależne od barier językowych lub położenia geograficznego jak najbardziej zbliżyć się do nich i postrzegać ich jako bardzo bliskich. Bo właśnie z ich pomocą będziemy mogli dotrzeć do pozostałych ludzi, do innych narodów i przekazać im metodę integralnej edukacji i wychowania.
Nasi przyjaciele z całego świata, którzy znajdują się tam jako "Gerim", co oznacza, że dysponują oni punktem w sercu, i dlatego włączają się w Izrael, realizują to połączenie między ACHA"P i nami, G”E. My sami nie możemy zrealizować takiego połączenia, wykonują je nasi przyjaciele z innych krajów świata.
Wniosek z tego, że należą oni do najważniejszej warstwy pragnienia, które znajduje się na granicy między G”E i ACHA”P. Bez tego łączącego ogniwa ani G”E, ani ACHA"P nie ma sensu. Dlatego jesteśmy zobowiązani poświęcić naszą całą uwagę, aby zapewnić wszelką pomoc, organizować kongresy, tłumaczenia we wszystkich językach, innymi słowy, pomóc im w jak największym stopniu. Oni należą do tej warstwy pragnienia, która umożliwi nam usprawiedliwienie naszego istnienia i odpowiedzi na pytanie, dlaczego istniejemy.
Istniejemy, ponieważ dzięki naszym przyjaciołom na całym świecie mamy takie połączenie z ACHA”P.
Fragment z lekcji do artykułu "Dziedziczenie Ziemi", 15.04.2013
Opublikowano 1 Marzec 2013
Los bardzo się zmienia na miarę postępu. Każdemu są dane jego własne przeszkody, tak że nie należy zazdrościć innym. Istnieją takie wewnętrzne problemy, które nie są widoczne z zewnątrz i wydaje nam się, jak gdyby człowiek posiadał to najlepsze, jakby towarzyszył mu przez całe życie tylko sukces, że nie miał on nigdy problemów finansowych. Ale nie wiemy, jakie wewnętrzne lub zewnętrzne przeszkody on pokonuje, które dla obcego oka są niewidoczne. W tym nie ma żadnych ustępstw dla nikogo.
Im bardziej chodzi o wewnętrzną naprawę, tym bardziej jest ona jakościowa, dlatego jej siła jest potężniejsza niż naprawa poprzez zewnętrzne problemy. Można to porównać do pracownika, który musi pracować przez cały tydzień, aby zarobić tyle samo, co specjalista, który uzyska tą samą sumę tylko za jeden dzień pracy. Wszystko zależy od korzenia duszy.
My z wami właśnie zajmujemy się najważniejszymi pracami. Jest to niska, czarna praca - praca dla naprawy Świata na jego najgorszym poziomie, tam gdzie się teraz znajduje. Ale ta praca jest czymś szczególnym i zaszczytnym. Powinno się to poczuć, zrozumieć i podziękować za to.
Pracujemy nad swoim naczyniem. Wszystkie ujawniające się problemy są środkiem do naprawy rozbitej jedności . Powtarzam codziennie, że rozpowszechnianie jest dla was bardzo ważne dla waszej własnej korzyści, że chodzi w niej o wasze naczynia, że nie robicie tu nikomu żadnej przysługi. Stwórca nie potrzebuje waszej pracy - przede wszystkim wy sami jej potrzebujecie, bo inaczej w jakich naczyniach będziecie mogli poczuć objawienie?
Ale jeśli człowiek ugrzęźnie wewnątrz rozbicia i stamtąd chce postrzegać świat, nie naprawiając siebie, to jest podobny do dziecka, które nie chce rosnąć i wymaga, aby w wieku dwóch lat dać mu wszystkie rzeczy, które posiadają dorośli. Oznacza to, że opóźnia się ono w swoim rozwoju i nie wykorzystuje możliwości, które zostają mu dane.
Fragment z lekcji do listu Baal HaSulama 19.02.2013
Opublikowano 2 Marzec 2013
Pytanie: Czasami jestem zdumiony własnymi myślami. Skąd one przychodzą?
Moja odpowiedź: Od Stwórcy.
Pytanie: Ale kiedy myślę o moich myślach, to także pochodzi od Niego.W takim razie gdzie jestem ja sam?
Moja odpowiedź: Powinienem przypisać wszystko Jemu, jedynemu źródłu, Światłu, które płynie z góry i przebudza na dole reszimo (informacyjny gen). Spotkanie pomiędzy Światłem i reszimo tworzy rzeczywistość, które przedstawia mi moje "ja". Z tego tworzy się moje postrzeganie rzeczywistości.
Jest we mnie pięć stopni rozwoju i jeśli chcę pojąć swoje źródło, swojego Stworzyciela, Stwórcę, znaczy ze doszedłem do piątego stopnia. Wtedy chcę zrozumieć swój początek - Światło i reszimo. Innymi słowy, zadaję pytanie o sens życia: skąd ono pochodzi w jaki sposob i w jakim celu?
Zwykle to pytanie pojawia się w wyniku złych odczuć, to znaczy gdy jest mi źle. W tym przypadku kabaliści wyjaśniają, że sam nie mogę nic zrozumieć lub zrobić. Najpierw powinienem zebrać, stworzyć system, w którym będę mógł działać - jako reszimo, i jako Światło.
W tym systemie istnieję ja i moi bliźni, co pozwala mi przebudzić w nim reszimo i Światło. I wtedy zaczynam upodobniać się do Stwórcy, jak jest napisane: "Z Twoich działań rozpoznam Cię".
Taki system jest zwany grupą.
Fragment z lekcji do artykułu "Pokój", 01.03.2013
Opublikowano 29 marzec 2013
Europejski Kongres. Lekcja 2
Pytanie: Kiedy postrzegamy siebie z pozycji materialnego świata, a mianowicie finansowo, politycznie i społecznie, to jesteśmy mało znaczący. Brakuje nam statusu, autorytetu, politycznego jak i gospodarczego znaczenia, które są tak ważne dla świata. Jak w tym przypadku możemy cokolwiek rozpowszechniać?
Moja odpowiedź: Nie wiem, jakim statusem trzeba dysponować, aby rozpowszechniać nasze przesłania. Zajmij się Internetem, to jest integralny system, w którym masz wszelkiego rodzaju możliwości. Został on specjalnie stworzony do rozpowszechniania.
Wszystko zależy tylko od Ciebie. Jeśli faktycznie od serca będziesz próbował rozpowszechniać metodologię, zgodnie z tematyką, którą ludzie chcą usłyszeć od Ciebie, to wtedy będą oni ciebie słuchać. Musimy po prostu nauczyć się robić wszystko prawidłowo.
Do tego nie jest potrzebny żaden status, żaden autorytet lub ekonomiczne znaczenie.
W 1995 roku opublikowałem pierwszą stronę w internecie na temat Kabały. Od tego momentu zacząłem rozpowszechniać Kabałę nikogo o nic nie pytając. W 1983 roku jeszcze za życia Rabasza wydrukowałem trzy pierwsze książki mimo, że nie miałem jeszcze w ogóle uczniów. Systematycznie, raz na tydzień miało miejsce rozpowszechnianie przez radio, a później przyszło do nas wielu ludzi. Dziś mamy dwie stacje telewizyjne, drukujemy regularnie na święta gazety. Dlatego też tutaj nie jest wymagany jakiś szczególny status.
Fragment z 2 lekcji Europejskiego kongresu, 22.03.2013
Opublikowano 5 marzec 2013
Pytanie: Co oznacza Światło Chassadim w grupie?
Moja odpowiedź: Oznacza, że każdy łączy się z innymi i nie wymaga dla siebie niczego z wyjątkiem bycia połączonym z nimi: zapomnieć o sobie, wyjść z siebie i zlać się z innymi.
Fragment z wirtualnej lekcji, 24.02.2013
Opublikowano 14 maj 2013
Pytanie: Widzimy, że w edukacji młodzieży istnieje wiele niuansów, które należy usystematyzować. Co jest najważniejsze w integralnym wychowaniu nastolatka?
Moja odpowiedź: Najważniejszą rzeczą jest, aby przekazać jasne wewnętrzne przekonanie, że wszystkie problemy życia, świata, społeczeństwa, jednostki mogą zostać rozwiązane jedynie z pomocą kolektywu. Prawidłowy kolektyw jest źródłem, które daje człowiekowi właściwą odpowiedź, i jeśli człowiek działa prawidłowo, wówczas zawsze osiąga wygraną.
To głębokie przekonanie, przyzwyczajenie, aby działać w ten sposób, nie niszczy indywidualności człowieka i nie czyni z niego trybika wśród mas.
Wręcz przeciwnie, dzięki kolektywowi człowiek wznosi się i wie, jak w nim pracować.
Ostatecznie człowiek wznosi się na taki poziom, że zaczyna odczuwać nawet ukryte siły ludzkiej natury, takie interakcje międzyludzkie, o jakich nie śnił nawet Freud czy inni psycholodzy. Zaczyna odczuwać każde pragnienie, wszystko, co wpływa na nasz rozum, jako najwyższą siłę, najwyższe źródło.
I dlatego naszym zadaniem jest dać człowiekowi kontakt z najwyższym źródłem, aby dzięki temu wiedział, jak powinien postępować w życiu.
Fragment z rozmowy o integralnej edukacji, 4.04.2013
Opublikowano 14 kwiecień 2013
Pytanie: Jaka jest pana zdaniem zasadnicza różnica między jednostką i grupą w odniesieniu do serca i rozumu?
Moja odpowiedź: W sposobie w jaki pan sformułował pytanie: w zjednoczeniu, w jednolitym, zamkniętym systemie, osobiste "ja" całkowicie się zatraca, tzn. indywidualne serce (uczucia) i osobisty rozum (mózg) znikają a w ich miejsce zaczynają "pracować" połączone z sobą serca i rozum, tak że funkcjonuje sieć połączenia między nami.
Stworzenie takiej sieci połączenia między nami, nie jest łatwe, ponieważ funkcjonuje ona tylko dzięki naszemu anulowaniu. To co dzieje się wewnątrz tej sieci, nazywa się "objawieniem Stwórcy w duszy”. Stwórca objawia się w sieci naszych relacji, w naszej duszy.
Opublikowano 25 kwiecień 2013
Pytanie: Czy mogę oczekiwać tego, że na kongresie w New Jersey, który odbędzie się od 10 do 12 maja, przekroczymy Machsom?
Moja odpowiedź: Jeśli dokładnie wiesz, co to znaczy „przekroczyć Machsom“ i masz bardzo silne pragnienie, to na pewno ci się to uda. Przekroczyć Machsom oznacza włączyć się w grupę i narodzić się w świecie duchowym.
Aby narodzić się musisz z pomocą wyższego Światła przenieść swój punkt w sercu, kroplę duchowego nasienia w górę, przekształcić ją w "białą kroplę" Światła, w zarodek twojej duszy. Dzięki niemu będziesz w stanie dostrzec duchowość, zaznasz właściwości dawania, poczujesz samo-anulowania przede wszystkim w odniesieniu do grupy, tak że zaczniesz odczuwać to samo wobec Stwórcy. To będzie Twoje pierwsze odczucie z wyższego świata – samo-anulowanie.
A potem z tej kropli duchowego nasienia zacznie się rozwijać embrion, przy czym po tym samo-anulowaniu się, zacznie się rozwijać coraz większy egoizm, który trzeba naprawiać i przekształcać w materiał dla zjednoczenia z grupą. Właśnie z pomocą grupy będziesz mógł budować swoje naczynie, to znaczy duchowe ciało i stopniowo przenosić cały skorygowany egoizm na drugą stronę, za Machsom.
Fragment z lekcji do artykułu Rabasza, 23.04.2013
Opublikowano 13 kwiecień 2013
Dojrzałe podejście do problemów jest wtedy, gdy wiesz, że możesz dotrzeć do celu tylko, gdy je przezwyciężysz. Pokonujesz nieprzyjemne odczucia w swoim egoizmie, ciemności i ponad tą ciemnością prosisz o kontakt z grupą, ze Stwórcą. Być może, że twoja prośba jest nie do końca uczciwa i skrycie czekasz tylko na to, żeby twoje problemy zniknęły, żeby ciemność choć troszkę zbladła, aby poczuć chwilę wytchnienia, ulgi, pewności siebie. Ale pomimo to, trzymasz się jakoś, czytasz właściwe artykuły, szukasz połączenia z grupą i z nauczycielem.
Jesteś jak dziecko, które pragnie być wzięte na ręce. Szukasz jakiegokolwiek wsparcia, które pozwoli ci nie prosić o to, aby rozproszyła się ciemność, lecz wznieść się ponad nią, myśląc o Stwórcy, a nie o własnych odczuciach. Troszczysz się o Jego przyjemność, nie o swoją! Jeśli uda Ci się myśleć w ten sposób, to w konsekwencji, będziesz w stanie odpowiednio do tego poczuć radość.
Jeśli jesteś w stanie jeszcze bardziej starać się sprawić Stwórcy przyjemność, poprzez grupę i przy użyciu wszystkich innych środków, to radujesz się jeszcze bardziej. Jeśli nie, to proś o to, abyś mógł poczuć życie w innych, zewnętrznych pragnieniach, to znaczy nie w swoim własnym ciele, ale tam, gdzie znajduje się twoja dusza. Objawy choroby znikną, gdy przestaniesz o tym myśleć: wtedy przyłączysz się do Stwórcy.
Wyjdziesz ze swojej skóry, tak jakbyś umarł i przylgniesz do Stwórcy – duszą, a nie ciałem. To się nazywa "życie w wierze ponad rozumem", "wyjście z siebie", "przekroczenie granicy między życiem i śmiercią", przynajmniej w niewielkim stopniu.
Później, po tej transformacji, stopniowo idziesz coraz dalej i w ten sposób pokonujesz śmierć. Musimy przyswoić sobie chociaż model tego przejścia i wtedy już wszystko przebiegać będzie zgodnie z tą zasadą, w tym samym stylu.
Fragment z lekcji do artykułu Szamati, 4.04.2013
Opublikowano 8 kwiecień 2013
Sprawiedliwym jest ten, który usprawiedliwia Stwórcę za wszystko, co się z nim dzieje. Wszelkie sytuacje dane człowiekowi, zagęszczająca wokół niego ciemność, to wszystko po to, by zechciał wydostać się z własnej skóry. Jest to ogromna pomoc, którą Stwórca daje temu, kto jest w stanie być sprawiedliwym.
Człowiek trafia w takie sytuacje, które dla jego egoizmu są tak nie do przyjęcia, że jest gotów wyjść z siebie. Ponieważ wiemy, że świat duchowy znajduje się ponad światem materialnym, w związku z tym materialne musi umrzeć, jednak nie tą zwykłą śmiercią dotyczącą wszystkich ludzi, ale taką, kiedy człowiek sam przyjmuje, że wszelkie materialne wartości są martwe, i dzięki temu osiąga następny stopień – życie duchowe.
Wychodzi on ze swego ciała, uwalnia się od wszelkich ziemskich zainteresowań, bez względu na konsekwencje, jest ponad te wszystkie sytuacje, które Stwórca dla niego przygotował. Akceptuje te wydarzenia i przyjmuje je z radością, jako budulec swego nowego duchowego stopnia. Ponieważ wznoszą go one ponad jego materialne stany, pomagając mu wyjść z własnej skóry, i dając możliwość w ciemności prosić o połączenie ze Stwórcą. Jedynym dążeniem człowieka jest wtedy, sprawienie przyjemności Stwórcy, i to w stanie, w którym on sam jest jeszcze pogrążony w ciemności.
Widzi on w tym własne zbawienie, wyjście z wygnania. Poza własną skórą czuje prawdziwe życie w tym, że może sprawić radość Stwórcy, nie oglądając się na siebie. W ten sposób pokonuje ciemność, cierpienia, lęki, obawy i wstyd, które ujawniają się celowo, aby pokazać mu granice jego ciała i pomóc mu wznieść się ponad nie.
Fragment z lekcji do artykułu Szamati, 04.04.2013
Opublikowano 8 kwiecień 2013
Europejski Kongres. Lekcja 6
Najważniejszym jest, jak piszą Baal HaSulam, Rabasz i inni wielcy kabaliści, żeby każdy dzień był dla ciebie nowy. Jako "dzień" należy rozumieć każdą chwilę życia, a nie jasną część doby. Każda chwila powinna być dla nas nowa! I to jest najważniejsze.
O każdej porze dnia i nocy, kiedy wstajecie, budźcie się, otrząsacie się ze snu, to tak jak byście się odradzali na nowo. Wszystko, co było wcześniej, wszystkie stare problemy, relacje, nie mają znaczenia. Żadnych ciągnących się za nami ogonów!
Trzeba zapomnieć o wszystkim co było negatywne w każdej z grup i pomiędzy grupami a także w nas samych. Tworzymy nowy początek!
Fragment z 6 lekcji Europejskiego kongresu, 22.03.2013
Opublikowano 13 kwiecień 2013
Pytanie: Co oznacza ponad ludzki wysiłek?
Moja odpowiedź: Jest to wysiłek, który nie jest skierowany na naturalne dążenia człowieka do własnych korzyści. Wysiłek ten objawia się wewnątrz grupy, w poświęceniu dla środowiska, i dlatego wykracza poza ludzkie, osobiste siły.
A poza tym, gdy człowiek to odkrywa, to uświadamia sobie, że sam nie jest w stanie dokonać tego wysiłku. Dlatego zwraca się do Stwórcy z prośbą, aby pomógł mu wykonać to działanie.
O tym jest napisane: “Dla dobra moich braci i przyjaciół proszę Cię o pokój”. Niemożliwe jest, by zwracać się do Stwórcy bez intencji oddawania Jemu. Wszystkie inne prośby, których intencje są w wymiarze tego świata, nie będą akceptowane.
Lecz pozwolono człowiekowi zwracać się do Stwórcy o pomoc w celu zbudowania jego duchowego naczynia. To jest jedyna uzasadniona i akceptowana modlitwa.
Fragment z lekcji do listu Baal HaSulama, 09.04.2013
Opublikowano 6 kwiecień 2013
Pytanie: Jaka jest różnica pomiędzy takimi szczególnymi ludźmi, jak kompozytorzy, naukowcy, architekci, artyści, wynalazcy, pisarze, itp., a pozostałą masą ludzką? Dlaczego jedni rodzą się utalentowani, a inni – nie?
Moja odpowiedź: Cała ludzkość dzieli się na poziomy, w zależności od siły "punktu w sercu", dążenia do Światła, Stwórcy.
Ci, u których dążenie to jest oczywiste, to kabaliści, a ci, u których dążenie to jest mniejsze, rodzą się utalentowani, ponieważ podświadomie, intuicyjnie czują wewnętrzne prawa wyższej natury i chcą przedstawiać je w swoich dziełach, odkryciach, wynalazkach. A masy są powołane do wykonywania ich wskazówek, uczenia się od nich, idealizowania ich. Ale dziś zanikają "utalentowani" ludzie i pozostali tylko kabaliści…
Opublikowano 6 kwiecień 2013
Europejski Kongres. Lekcja 5
Pytanie: Jak mogę stać się wzorem dla grupy?
Moja odpowiedź: Chcesz być wzorem dla grupy? Więc po prostu nim bądź. Załóżmy, że od dzisiaj jesteś przykładem dla grupy: jesteś miły, przyjazny, promieniujesz miłością, jesteś gotów pomóc każdemu i przypominasz o ważności celu. Wypełnisz wszystko, co jest napisane na temat grupy w artykułach Rabasza. To wszystko.
Fragment z 5 lekcji Europejskiego kongresu, 22.03.2013
Opublikowano 02 kwiecień 2013
Europejski Kongres, Lekcja 5
Pytanie: W jaki sposób możemy pozostać wierni temu, co najważniejsze, żeby w każdej sytuacji myśleć o połączeniu?
Moja odpowiedź: Musimy stale przypominać sobie o tym, dokładnie to oznacza "wzajemna gwarancja".
Musimy stworzyć system, który nie pozwoli nam zapomnieć ani na jedną sekundę o połączeniu: kilka razy dziennie czytać fragmenty lekcji i artykułów, mówić o tym, myśleć, słuchać naszych piosenek, studiować - zrobić wszystko co możliwe, aby żyć tym. Obok codziennych zajęć, pracy i troski o rodzinę, zawsze musi być w nas obecne dążenie do połączenia.
Fragment z 5 lekcja Europejskiego kongresu, 22.03.2013
Opublikowano 24 Lutego 2013
Pytanie: Nadal nie rozumiem, gdzie, w jakim miejscu znajduje się nasz świat, a gdzie w odniesieniu do niego znajduje się wyższy, duchowy świat? Gdzie znajduje się Stwórca?
Moja odpowiedź: Wszystko jest bardzo proste! Całe stworzenie - to pragnienie napełnienia się. Ono czuje wszystko, co może odczuwać, w sobie, odczuwa swoje własne uczucia. Dopóki pragnienie to jest egoistyczne, to to, co odczuwa, nazywa się "ten świat". Gdy stanie się altruistyczne, to wtedy będzie odczuwać "wyższy czy duchowy świat".
Pragnienie składa się z 5 części: 0-1-2-3-4 – poziomów, wielkości pragnienia, zarówno według ilości jak i jakości. Przy czym im większa jakość, tym mniejsza ilość – tak jak w naszym świecie jest wiele kamieni, ale niewiele kamieni szlachetnych. W tych czterech rodzajach pragnienia człowiek odczuwa nieożywiony, roślinny, zwierzęcy poziom i ludzi. Ja sam jestem zerową częścią, punktem wyjścia.
W centrum pragnienia znajduje się moje "ja", z poziomu którego człowiek odczuwa świat - własne pragnienia – ale tak jakby to "ja" istniało poza nim. Zwykłe odczuwanie świata nazywa się egoistycznym (konsumpcyjnym). Gdzie znajduje się Stwórca? Tam, gdzie "ja" robi dla Niego wolne miejsce!
Opublikowano 3 grudzień 2012
Kiedy człowiek odkrył naukę Kabały i studiuje ją tylko dla siebie samego, a nie po to, aby osiągnąć wyższe właściwości, wówczas zamyka się przed nim absolutnie wszystko. Nie rozumie tego, co się w nim dzieje, jeżeli nie ukierunkuje się na połączenie z grupą, jeśli nie dąży do naprawy, zmiany swojego ja z pomocą Wyższego Światła, jeśli nie czuje pilnej potrzeby zmiany samego siebie.
Początkowo wykonuje on wszelkie działania w całkowicie sztuczny sposób, ale stopniowo, pod wpływem Wyższego Światła, staje się to dla niego absolutnie konieczne. Ale jeśli nie ma prawidłowego ukierunkowania, i nie chce on w tym uczestniczyć nawet sztucznie, tak jak dziecko w grze, to studia kabały zamiast być "eliksirem życia" staną się dla niego trucizną. Dlaczego? Bo staje się on jeszcze większym egoistą. Chce się wzbogacić z pomocą Kabały. Myśli, że jest już wielki i nie potrzebuje nic więcej. Tacy ludzie z reguły zbaczają z drogi albo zakładają własne grupy. Ale to też jest dobre. Wszystko powinno się ostatecznie wyjaśnić.
Fragment z wirtualnej lekcji, 18.11.2012
Opublikowano 29 listopad 2012
Pytanie: Jak możemy wyobrazić sobie przyszły stan światowej grupy: jako wzniesienie ponad wszelkie przeciwieństwa, czy jako stan harmonii i rozkwitu? Moja odpowiedź: Nie, nie będzie żadnej harmonii! Egoizm nigdy nie znajdzie napełnienia - Malchut świata Nieskończoności pozostanie czarny i pusty. Cimcum Alef (pierwsze ograniczenie) nie zniknie, nie zmieni się i nie powróci, to pozostanie. Lecz ponad tą czarną pustką zostanie zbudowane nowe kli, nowe naczynie, nowe pragnienie, które będzie działać tylko ze względu na dawanie. To znaczy, że ja z wszystkimi moimi egoistycznymi pragnieniami nigdy nie znajdę napełnienia, pozostaną one puste, czarne i ziejące. Ale ponad nimi znajdę napełnienie we właściwości obdarzania.
Dlatego nasza gra jest inna niż we wszystkich innych metodach. My bawimy się już teraz w świat przyszłości. Jak w znanym powiedzeniu: "Jeśli chcesz być szczęśliwy, to bądź szczęśliwy " - i gotowe, zrób to teraz. Namaluj sobie świat przyszłości i żyj w nim. I jeśli tak sobie wszystko wyobrazisz, co oznacza "iść z wiarą ponad rozumem", wtedy zaczniesz rozwijać potrzebę, aby to się stało. I właśnie takie działanie jest modlitwą o to, żeby to, co sobie wyobrażasz pojawiło się w rzeczywistości - i wtedy to się stanie.
Fragment z wirtualnej lekcji, 11.11.2012
Opublikowano 29 Listopad 2012
Pytanie: Dlaczego cała nasza uwaga skupia się na pracy w rozpowszechnianiu? Kiedy wreszcie skupimy się na najważniejszej części – na postępie w pracy duchowej? Moja odpowiedź: Musimy zajmować się rozpowszechnianiem, ponieważ musimy badać odbiorcę: co jest dla niego dobre, w jaki sposób najlepiej możemy przekazać mu nasz materiał, jak możemy do niego dotrzeć itd. W taki sposób budujemy połączenie ze światem zewnętrznym i w związku z tym powinniśmy wyjaśnić tysiące różnych pytań, które dotyczą komunikacji i rozpowszechniania.
Ale jakie pytania mogą być w grupie, jeśli panuje między nami miłość? Jeśli jest miłość, nie ma żadnych pytań. Tak wiec problem jest w tym, że nie ma miłości! Osiągnijcie miłość i wówczas nie będzie żadnych pytań! Wszystkie pytania wynikają z egoizmu: "Jak możemy to najlepiej zorganizować? Czy powinniśmy się od siebie oddzielić czy połączyć się razem? Czy kobiety powinny tu być, czy nie?" Jeśli cel jest jasny i zdajemy sobie sprawę, że możemy osiągnąć go tylko razem, to wtedy nie ma więcej pytań. Wznieście się ponad wasz egoizm, a wszystkie pytania wyjaśnią się same. Podążasz za Stwórcą, czy za egoizmem?! Co was prowadzi? Musimy być tego świadomi, wtedy wszystko będzie łatwe. Mam wiele problemów z naszym światowym kabalistycznym rozpowszechnianiem: od rana do wieczora odbywają się posiedzenia, spotkania, poszukiwania rozwiązań. Ale co dotyczy grupy, myślę, że nie powinno być żadnych problemów.
Relacje między przyjaciółmi muszą skupiać się tylko na miłości. I nie chcę rozmawiać z przyjacielem o niczym więcej, jak tylko o miłości miedzy nami i o ważności Stwórcy.. Właśnie w tym jest on przyjacielem dla mnie! A jeśli nie, to nie ma o czym mówić. Postarajcie się być bardziej konkretni. Wtedy wasz czas i energia nie będą marnowane na rzeczy nieistotne, wtedy wszystko pójdzie do przodu i zobaczycie, że będziecie robić postępy. Fragment z wirtualnej lekcji, 11.11.2012
Opublikowano 3 Grudzień 2012
Z artykułu Baal ha-Sulama "Wprowadzenie do Talmud Eser Sfirot", Punkt 42: Jedyny powód, który stał się źródłem wszelkiego cierpienia i bólu, całej złości, przestępczości i wszystkich błędów, to kompletne niezrozumienie wyższego zarządzania.
Jeśli zrozumielibyśmy wyższe zarządzanie, to znaczy odkrylibyśmy wyższą siłę i rozpoznali, czego ona od nas żąda, jeśli wyjaśnilibyśmy wszystkie relacje między nami a Stwórcą, wówczas „natychmiast uwolnilibyśmy się od wszystkich zmartwień, cierpień i natychmiast stalibyśmy się z całego serca i całej duszy godni połączenia się ze Stwórcą“.
Jednakże samego Stwórcy nie rozpoznajemy. Każde rozpoznanie jest możliwe tylko poprzez podobieństwo właściwości, z tego powodu rozpoznanie Stwórcy oznacza podobieństwo z Nim we właściwościach. Mogę Go sprawdzić, zmierzyć, poczuć tylko w odniesieniu do siebie samego. Jeśli pragnę ujawnić Stwórcę, muszę w swoich właściwościach stać się podobnym do Niego, inaczej nie będę w stanie Go dostrzec. Ale gdy tylko zbliżę się we właściwościach do Niego i zacznę Go rozpoznawać, od tej chwili oczywiście będę robił mniej błędów i bezwiednie coraz bardziej się zmieniał.
Aby dotrzeć chociaż do pierwszego odkrycia, do pierwszego postrzegania Stwórcy, muszę zmienić siebie. Dlatego cała moja droga jest podzielona na etapy, z których pierwszy przebiega "w ciemności" i kiedy działam, śledzę rady kabalistów, wierząc, że w ten sposób będę w stanie zbliżyć się do Stwórcy. Wierzę w to, co jest napisane w książkach, wtapiam się w grupę, biorę przykład z przyjaciół i w końcu stopniowo zaczynam postrzegać wyższą siłę. Wówczas powstaje we mnie pewna wewnętrzna percepcja Stwórcy, a później rozwija się ona coraz bardziej. Wtedy zaczynam już rozumieć o czym jest mowa w księgach i co mają na myśli kabaliści. Wcześniej, czytałem tylko przez dziesięć lat, ale dopiero teraz każde słowo nabiera dla mnie odpowiedniego smaku.
Tekst staje się dla mnie bardzo bliski, jak gdyby był częścią mnie samego. Rozumiem, że mówi o tym, co się dzieje wewnątrz mnie. Do takich momentów, takich stanów powinniśmy dążyć, aby nie popełniać już błędów i zrozumieć to, czego dokładnie chce od nas Wyższa Siła.
Fragment lekcji z wprowadzenia do TES, 29.11.2012
Opublikowano 29 listopad 2012
Pytanie: Jakie działania na kongresie w Nowosybirsku są najbardziej skuteczne, aby przyciągnąć Wyższe Światło? Moja odpowiedź: Najbardziej efektywne ze wszystkich działań są warsztaty. Przed każdym z warsztatów są lekcje i rozmowy, w których omawiamy konkretne tematy, a następnie odbywają się warsztaty na ten sam temat, oraz odpowiedzi na pytania. To jest podstawowy "pakiet", realizowany dwa razy dziennie. Tak więc, przez całe trzy dni odbędzie się sześć takich bloków.
Ponadto, odbędzie się wiele bardzo efektywnych wydarzeń. Najważniejsze z nich to spotkania przyjaciół, które będą służyły jako 15-30 minutowe "rozgrzewki" przed poranną lekcją. Następnie posiłki, które będą miały formę biesiad z przemowami, występami grup, itd. Podsumowując, kongres będzie obejmować bardzo dużo działań. Ale spotkania przyjaciół i warsztaty stanowią główną część.
Najważniejszy jest wasz kontakt, wewnątrz którego znajduję się ja. Wspólnie razem przyciągniemy Wyższe Światło. Więc przygotujcie się na to! Fragment z wirtualnej lekcji, 25.11.2012
Opublikowano 29 Listopad 2012
Pytanie: Co znaczy być pana uczniem? Moja odpowiedź: Tu nie chodzi o mnie samego. Chodzi tu o prawo, które funkcjonuje we wspólnocie dusz. Powinniśmy zjednoczyć te dusze w prawidłowy system, z właściwym połączeniem. To połączenie już istnieje, powinniśmy się z nim tylko identyfikować, podłączyć do niego, oczyścić je z naszych śmieci i wstrzyknąć w nie siłę miłości z naszych pragnień. "Uczniem" jest ten, kto bierze w tym udział, kto wykonuje tą pracę. Pracuje nad połączeniem: ze mną - na zasadzie "zrób sobie nauczyciela", i z grupą – na zasadzie „kup sobie przyjaciela“. A wszystkich innych sądzi „według skali zasług“. I wszystko to dzieje się w celu osiągnięcia połączenia z wyższą siłą.
Pytanie: Jak można sprawdzić postęp na tej drodze? Moja odpowiedź: Tylko według stopnia samo anulowania się. W przeciwnym wypadku twoja kontrola będzie egoistyczna. Człowiek powinien pokonać swoją wewnętrzną barierę, która przeszkadza w zjednoczeniu, nie powinien robić nic "za plecami", potajemnie, lecz uczciwie szukać punktu połączenia, przez co będzie w stanie osiągnąć wyższą mądrość.
Każdy musi przeprowadzić to poszukiwanie sam. W idealnym przypadku, powinieneś wiedzieć, czego ja chcę, bez konieczności zadawania wielu pytań. W konsekwencji, powinieneś anulować swoje ego, żeby nie pobłażać własnym pragnieniom. Wtedy będziesz w stanie poczuć moje pragnienie i napełnić je. Przy tym nie ma znaczenia, czy ja albo inni o tym wiedzą. Ty po prostu działasz i przez to osiągasz połączenie: przeze mnie z wyższym systemem, ze Stwórcą.
Pytanie: Na ogół ignorujemy pana, nie rozumiejąc tego … Moja odpowiedź: To jest naturalne, czy tego chcesz czy nie. I trzeba nauczyć się rozumieć własną relację ze Stwórcą. Nawet jeśli jest ona ukryta, jednakże nie może tak być, że odnosisz się w stosunku do Niego lepiej, niż do mnie. Dlatego przed tobą znajduje się nauczyciel i grupa, bo Stwórca jest ukryty przed tobą, tak że z ich pomocą możesz „praktykować“ samoanalizę: "Kto jest mądrzejszy w moich oczach: ja czy oni? Kto jest wyżej: ja czy oni? Czy chcę podporządkować ich swoim planom? Czy też schylam głowę i robię to, co jest dla nich dobre? W tym właśnie zawiera się cała praca. Został ci dany "sprzęt do ćwiczeń" , na którym możesz przeprowadzić przygotowanie. Jeśli nie chcesz wykonywać tych przygotowawczych zadań, to szkoda, abyś tracił swój czas, idź sobie lepiej i ciesz się życiem …
Fragment z lekcji do artykułu "Istota nauki Kabały", 26.11.2012
Opublikowano 5 kwiecień 2013
Od początku jesteśmy przywiązani do swoich egoistycznych pragnień i tylko w nich możemy odczuwać świat. Oceniamy wszystko tylko w odniesieniu do zła i dobra, które odczuwamy w naszym pragnieniu rozkoszowania się, które nazywane jest "osioł" (Chamor), nasz „materiał“ (Chomer). Człowiek w nas także powiązany jest z osłem.
Dzięki swoim wysiłkom, możemy oddzielić od siebie człowieka, znajdującego się w nas i tonącego w swoim egoiźmie. Wówczas ten człowiek, zacznie myśleć inaczej. Jak można oddzielić człowieka od jego materiału, osła? Tylko z pomocą Światła, które prowadzi z powrotem do Żródła, które daje człowiekowi właściwość obdarzania, miłosierdzie (Chessed), Światło Chassadim. Światło wypełnia tę część, „człowieka“, Adama i daje mu nowe właściwości z pomocą których człowiek zostanie oddzielony od osła, od materiału pragnienia rozkoszowania się. To oderwanie od egoizmu nazywa się wyjściem z Egiptu.
Fragment z lekcji do artykułu Rabasza, 03.04.2013
Opublikowano 8 Marzec 2013
Najważniejsza jest naprawa własnej relacji do rzeczywistości i zrozumienie, że cały świat jest Szchiną, manifestacją Stwórcy. Teraz tylko odkrywa się przede mną w formie nieożywionej, roślinnej, zwierzęcej natury oraz ludzi – jako cały otaczający mnie świat, który pozornie znajduje się na zewnątrz mnie. W rzeczywistości jest to objawienie Stwórcy, który znajduje się w ukryciu i postrzegany jest przeze mnie w formie odwrotnej w stosunku do tej, która powinna być.
Cały ten odwrotny obraz wyjaśnia się tylko w przeciwnościach naszych właściwości.
Można go naprawić, ale wtedy jeśli spróbujesz spojrzeć na tę rzeczywistość przez grupę, nauczyciela, książki, rozpowszechnianie, starając się z wszystkich sił zobaczyć go jako idealny, doskonały, szukając tego, czego brakuje nam, aby osiągnąć taki stosunek, odniesienie i wzmocnić za pomocą środowiska.
Wtedy stopniowo poprzez nasze wysiłki „grosz do grosza“ zgromadzi się wielki kapitał, i zaczniemy odczuwać, że do tego konieczna jest tylko samonaprawa, ponieważ wszystko co znajduje się poza nami, jest świętą Szchiną albo Duszą.
W każdej chwili mamy możliwość pracować nad swoimi złymi, osądzającymi myślami o rzeczywistości, wyższym zarządzaniu, nawet o nas samych, swoich właściwościach, o każdym braku doskonałości wewnątrz czy na zewnątrz, aby wyjaśnić je, pokonać i usprawiedliwić. W tym przypadku zacznie odkrywać się prawdziwa, doskonała rzeczywistość.
Wtedy zobaczymy, że wszelkie odstępstwa od doskonałości, wszystkie braki, które odczuwane są przez nas w każdej chwili: własne zepsucie i wady zewnętrznego świata są to tylko siły, które mają na celu wzmocnienie relacji między człowiekiem a Stwórcą. Świat odkryje się przed nim jak świecące pole, świecące wieloma promieniami Światła, manifestując, objawiając różne formy doskonałości. W ten sposób człowiek spotyka się z celem stworzenia.
Fragment z przygotowania do lekcji, 06.03.2013
Opublikowano 5 kwiecień 2013
Europejski kongres. Lekcja 5
Pytanie: Czasami, podczas pracy w grupie, Stwórca daje nam wzniosłe, zaawansowane stany. Jak można wykorzystać je dla zapewnienia postępu 99% ludzkości?
Moja odpowiedź: Musicie ciągle o tym myśleć, ponieważ wszystko jest decydowane w myślach. Nasze myśli są największymi siłami świata. Jeśli myśl ma prawidłowe ukierunkowanie, to wchodzi w wektor, łączy się z wyższym Światłem, w konsekwencji czego świat może się zmienić.
Na nas działa otaczające Światło (Or Makif), i my za pomoca naszego wektoru przekształcamy je w ukierunkowane Światło. Gdy włączymy latarnie uliczne lub reflektory, to one swiecą kierunkowo. Wyobraźcie sobie, że my możemy zrobić to samo za pomocą naszych myśli.
Jeśli będziecie myśleć o kimś lub o czymś z prawidłową intencją i życzliwością, to zobaczycie, że to doskonale działa, że życie zacznie się poprawiać i wszystko będzie w porządku. Wszysko sie uda.
Fragment z 5 lekcji Europejskiego kongresu, 22.03.2013
Opublikowano 27 Marzec 2013
Pytanie: Dlaczego mówimy: "Pamiętaj o wyjściu z Egiptu", gdy dotyczy to święta Paschy? Przecież miały też miejsce inne wygnania: z Babilonu, Grecji, Rzymu. Dlaczego mamy właśnie pamiętać o wyjściu z Egiptu?
Moja odpowiedź: Wygnanie z Egiptu jest korzeniem wszystkich wygnań. Wszystkie inne wygnania jakby nawarstwiają się na nim. To wygnanie jest najtrudniejsze, jest ono fundamentalne. Człowiek wznosi się ponad swój egoizm i po raz pierwszy uświadamia sobie, co oznacza duchowy świat, właściwość obdarzania, zamiast właściwości otrzymywania, z którym się rodzimy i w którym istniejemy.
Postrzegamy świat porzez zmysły i ciągle pragniemy rozkoszować się i wyciągać z wszystkiego korzyści tylko dla siebie. Transformacja w narządach zmysłów, kiedy zaczynam „wychodzić z siebie“, identyfikować się ze światem, dawać innym, czuć się poza ciałem, aby moje serce znajdowalo sie tam - nazywa się wyjściem z Egiptu. Wszystkie pozostałe wygnania dzieją się już poza mną.
Fragment z programu „Kabaliści piszą. Wyjście z Egiptu“, 04.03.2013
Opublikowano 9 Kwiecień 2013
Europejski Kongres, Lekcja 6
Co udało się nam osiągnąć na europejskim kongresie? Przede wszystkim pewnego rodzaju wzajemne zrozumienie. Zebraliśmy się tutaj jako jednolita europejska grupa. Niezależnie od tego, że dzielą nas rożne języki i mentalności. Jest to Babilon, który 3800 lat temu rozpadł się na części.
Dziś przedstawiamy sobą ten sam Babilon i znowu zbieramy się razem, ale nie po to, aby kontynuować babilońskie cierpienia, lecz żeby się połączyć zgodnie z metodą, która już w tamtych czasach była ujawniona dla świata. Zupełnie tak samo jakbyśmy zatoczyli koło, powracając z powrotem w ten sam stan. Nie ma znaczenia, że dzisiaj zamiast 3 mln ludzi jest 7 miliardów. Jedna dusza coraz bardziej i bardziej dzieliła się na części, aby ułatwić każdemu naprawę swojej własnej małej cząsteczki, ale zasadniczo reprezentujemy tą część Babilonu, która jest gotowa przyjąć naprawę. Nasze światowe kli / naczynie - jest dokładnie tym “creme de la crème”, które wznosi się do góry. Musimy się zebrać, połączyć i wtedy będzie możliwa realizacja naprawy całego świata.
Myślę, że udało nam się tutaj osiągnąć takie wzajemne zrozumienie a teraz jawi się przed nami poważna praca, to znaczy realizacja naszego przeznaczenia. Zobaczycie jak będą o każdego z was zabiegać i jak każdy z was będzie potrzebny. Każdy może stać się nauczycielem czy wychowawcą. Ludzie będą się was chwytać jak tonący brzytwy, ponieważ nie rozumieją w jakim stanie się znajdują i z pewnością nie będą rozumieć metody naprawy, którą nagle ujawnią: "Jak trzeba się łączyć?", „Jak należy siedzieć w kręgu?” ,"O czym mówić?", „Jak współpracować ze sobą?", "W jaki sposób się kontaktować?", itd. Mam tu na myśli takie subtelności, które czujemy w naszym wnętrzu, ponieważ tym żyjemy.
Jednakże opowiedzieć komuś o tym w formie nauki czy metody jest bardzo trudno. Dla każdego jest jasne, że to, co człowiek czuje w sobie, to jedno, ale kiedy zaczyna przekazywać to komuś innemu, a ten nie rozumiejąc i nie czując tematu powtarza to w czysto mechaniczny sposób - wtedy jest to coś zupełnie innego. Dlatego na każdego z was będzie ogromne zapotrzebowanie. Zacznijcie studiować wirtualnie metody integralnej edukacji a zobaczycie, jak ludzie będą się do Was garnąć. Każdy z was będzie wart złota. Stwórca zwróci się do nas tylko wtedy, gdy będziemy mieli przepłw do świata zewnętrznego, inaczej nie. Wspomina się o tym we wszystkich kabalistycznych książkach. Tak jest stworzona natura - całkowite otwarcie systemu rozpowszechniania. I jeśli zostanie poprzez nas otwarty kanał do świata zewnętrznego, wtedy przejdzie na niego wyższe Światło, które nie będzie słabnąć, tylko krążyć i ujawniać się. Jeśli będziemy przedstawiać sobą nie zatyczkę lecz otwarty kanał, to Światło będzie przechodzić przez nas.
Fragment z 6 lekcji Europejskiego kongresu, 22.03.2013
Opublikowano 5 kwiecień 2013
Europejski Kongres. Lekcja 5
Pytanie: Są chwile, kiedy wszystko układa się doskonale - w pracy, w życiu prywatnym, w grupie. Niemniej jednak musimy stale dążyć do wyższego poziomu. Jak radzić sobie z tym nasyceniem byciem zadowolonym? Moja odpowiedź: To jest problem. Sytość tego świata zamyka wam dostęp do wyższego świata. To „mieszczańskie życie“ zatruwa was do tego stopnia, że nie odczuwacie potrzeby objawienia wyższego Światła. Tylko grupa może rozwinąć w was poczucie bezwartościowości takiego istnienia. Powinniście otrzymać to uczucie od grupy.
Musicie rozmawiać ze sobą o tym, co oznacza duchowość, objawienie Stwórcy, odczucie wyższej rzeczywistości. W jakim stopniu te wspaniałe, nieskończone sprawy są bogatsze od naszego świata. W rzeczywistości istnieje tylko jedno prawdziwe przeznaczenie człowieka - ujawnienie sensu życia. Powinniście również rozmawiać ze sobą o swojej zwierzęcej egzystencji, która kiedyś się skończy, ponieważ istniejemy w ciele, które ma swój „okres żywotności“. Dlatego też człowiek powinien o tym myśleć i starać się wszelkimi sposobami pobudzać siebie. Do tego potrzebny jest czynnik zewnętrzny. Po to właśnie istnieje grupa. Możecie także przyjechać i odwiedzić naszą grupę. Fragment z 5 lekcji Europejskiego kongresu, 22.03.2013
Opublikowano 11 lutego 2013
Pytanie: W jaki sposób możemy pomóc przyjacielowi, dla którego praca w rozpowszechnianiu stała się ważniejsza niż praca w grupie, a to ma negatywny wpływ na grupę?
Moja odpowiedź: Przede wszystkim powinien on zrozumieć, że połączenie z przyjaciółmi jest tym, co prowadzi do wyższego świata. Jeśli nie może on być związany z grupą, oznacza to, że po prostu ucieka przed duchową pracą, przed duchowym połączeniem.
Rozumiem, że zawsze chce się przed tym uciec i poświęcić rozpowszechnianiu, bo dzięki temu człowiek czuje się wielki, ważny, itd. Ale najważniejsze jest połączenia w grupie, od tego nie można uciec, każdy musi starać się ze wszystkich sił, aby być razem z przyjaciółmi bez względu na to jak nienaprawionymi mogą się nam oni wydawać!
To jest tak, że widzisz ich na miarę swojego nienaprawienia, dlatego nie powinieneś ani usprawiedliwiać siebie ani ich, nie powinieneś robić nic, poza pracą nad połączeniem. Nie zwracaj uwagi na ich wady, zachowuj się tak jakbyś ich nie widział – pracuj nad połączeniem!
Fragment z wirtualnej lekcji, 03.02.2013
Opublikowano 10 lutego 2013
Pytanie: Co w wewnętrznej pracy uważane jest za zbrodnię, która niszczy wyniki tej pracy?
Moja odpowiedź: Jeżeli człowiek rozpoczął już wewnętrzną pracę, ale teraz jest zbyt leniwy, aby iść dalej i stale dodawać coś do niej, wtedy uważane jest to za przestępstwo. Bo jeżeli nie idzie się do przodu to znaczy, że porusza się wstecz. Nie jest możliwe zatrzymać się w połowie drogi.
Czasem myślimy, że możemy sobie pozwolić na to, by zrobić sobie przerwę w tej pracy. Ale w duchowości nie ma wolnych dni, zegar ciągle tyka, sumując nasze wysiłki. Dlatego różni się to od naszego świata, gdzie można się zatrzymać, usiąść wygodnie, iść spać i nic nie robić, aż do następnego dnia.
W świecie duchowym nie ma czegoś takiego. Może nie dokonałem żadnych aktywnych działań, ale w tym czasie przeszło przeze mnie wiele informacyjnych genów (reszimot) i jeśli ich nie przepracuję to cofam się do tyłu. Dlatego trzeba troszczyć się o to, aby być w ciągłym działaniu.
Moja rada - oddać się nawet w bierny sposób maksymalnemu wpływowi środowiska: słuchać muzyki, czytać nasze materiały, jeszcze raz obejrzeć codzienną lekcję lub jakiś inny nasz program, podyskutować z przyjaciółmi. Tylko w tych dyskusjach należy być bardzo ostrożnym, ponieważ zamiast korzyści mogą spowodować wiele szkód, jeśli nie są właściwie wykorzystywane.
Fragment z lekcji do listu Baal HaSulama 07.02.2013
Opublikowano 17 Kwiecień 2013
Dopiero teraz, kiedy zaczęliśmy wychodzić do ludzi z integralną edukacją i wychowaniem, pojawiła się w nas prawdziwa duchowa praca, nie tylko zewnętrzna, ale także wewnętrzna. Wszystko, co było wcześniej, był to okres wstępnego przygotowania.
A teraz przeszliśmy do praktyki. Jest to praktyka nie tylko dla tych, których się naucza, ale przede wszystkim dla samych nauczycieli, dla grup. Ci z nas, którzy nauczają, przynoszą do grupy nowe potrzeby ludzi, mas.
Potrzeby zwykłych ludzi wyrażane się na ziemskim poziomie: jak możemy się zjednoczyć, jeżeli nie wiemy w jaki sposób i dlaczego jesteśmy w takim stanie? - Te ludzkie potrzeby wznoszą się w tobie na wyższy stopień, do wyższego parcufa. Zaczynasz przetrawiać je już na swoim poziomie. Wywołują one w tobie straszliwe cierpienie i zmiany: jak można osiągnąć taką siłę, aby poprzez siebie przekazać ją dalej ludziom. Oznacza to, że bez rozpowszechniania, bez przekazywania ludziom integralnej edukacji i wychowania, zostaniecie po prostu na tym samym poziomie, zawieszeni w rozwoju.
Pytanie: A co z tymi przyjaciółmi, którzy nie są jeszcze włączeni do tego procesu w którym trzeba działać jako zespół. Jak należy się do tego odnieść? Przekonywać ich, negocjować z nimi?
Moja odpowiedź: Musicie ich zobowiązać do pracy. Jeśli nie będą uczestniczyć to powinni odejść, ponieważ nie będą razem z nami posuwać się naprzód w kierunku naprawy. Jeżeli nie rozpowszechniamy, oznacza to, że się nie wznosimy. Ten, kto nie chce rozpowszechniać, nie chce się również wznosić.
Nawet głuchoniemy może być pomocny, może – na przykład pomóc osobie uczącej ustawiać krzesła lub robić coś innego. Trzeba uczestniczyć w tym! Ostatecznie trzeba chociaż usiąść przed komputerem i zająć się rozpowszechnianiem w Internecie. Ale jeżeli ktoś w ogóle nie jest zaangażowany w rozpowszechnianie, to po co grupa ma utrzymywać taki balast? Wy będziecie pracować dla niego a on będzie was powstrzymać i nie będziecie w stanie się wznieść.
Fragment z wirtualnej lekcji, 07.04.2013
Opublikowano 05 styczeń 2013
Pytanie: O co powinniśmy się bardziej troszczyć: o fizyczne zdrowie przyjaciela i jego materialny dobrobyt czy o wielkość celu?
Moja odpowiedź: Powinniście okazać przyjacielowi na ile to możliwe, że myślicie zarówno o jego materialnym jak i duchowym dobrobycie. Problem jest w tym, że znajdujemy się w szczególnym stanie, nasze środki są ograniczone: jesteśmy oddzieleni od siebie, otoczeni przez ludzi z zewnątrz, mamy różne możliwości. Niemniej jednak przyjaciel powinien czuć, że wasza troska dotyczy zarówno jego materialnego, jak i duchowego życia. Jesteś gotowy, aby zrobić wszystko, żeby przyjaciel uwolnił się od wszelkich trosk. Wtedy egoizm umiera i powstaje stan, w którym poczuje się on niczym na powietrznej poduszce utworzonej z waszej troski. Fragment z wirtualnej lekcji, 30.12.2012
Opublikowano 22 Kwiecień 2013
Pytanie: Nasze warsztaty poświęcone tematowi integralnego współdziałania to dosyć ciężka wewnętrzna praca. Ludzie wkładają w to wiele wysiłku, zwłaszcza kiedy mają zamiar nabyć umiejętności integralnej komunikacji. Czego powinniśmy oczekiwać? Jak powinniśmy się przygotować?
Moja odpowiedź: Przed warsztatem powinniśmy prawidłowo się nastroić: "Rozluźnij się! Spójrz na wszystkich z uśmiechem. Najpierw będzie to trochę sztuczne, ale potem spróbuj po prostu szczerze uśmiechać się w naturalny sposób. Postaraj się zajrzeć w serca twoich rozmówców. Zechciej ich polubić. Zbliż się do nich“.
W taki sposób powoli dostrajamy się przed warsztatami, ponieważ chcemy znaleźć w sobie dodatkowe pozytywne właściwości, które są gdzieś głęboko ukryte, ale natura obnaża w nas tylko te negatywne, które chcemy zrównoważyć.
Dlatego powinniśmy zacząć od takich przygotowań: Podajcie sobie ręce w kręgu, jak to robią dzieci i zaśpiewajcie razem piosenkę. To relaksuje i łączy ludzi. Wyobraźcie sobie, że w kręgu siedzą dorośli mężczyźni i kobiety i śpiewają dziecięcą piosenkę!
Człowiek musi pozbyć się swoich trosk, uwolnić się od tego co zajmuje go w prywatnym życiu: w pracy i w domu. Przecież każdy z przyjemnością wraca w beztroskie dzieciństwo, które prawie zawsze ciepło wspominamy.
Dlatego ludzie powinni usiąść razem, rozluźnić się, zagrać w jakąś krótką grę, aby pragnienie połączenia od samego początku wynikało z sympatii.
Ponadto, można po prostu powiedzieć sobie wzajemnie coś miłego i tak rozpocząć warsztat.
Fragment z rozmowy na temat integralnej edukacji i wychowania, 02.04.2013
Opublikowany 23 luty 2013
Pytanie: Czy można powiedzieć, że cud Purimu symbolizuje pewne odejście od niezmiennych praw?
Moja odpowiedź: Małe świecenie, które uosabia Mordechaj, spowodowało wielkie Światło. Tutaj należy przede wszystkim zrozumieć, że analiza jest przeprowadzana za pomocą Światła Chochma, a nie Chassadim. Właśnie Światło Chochma odróżnia szczegóły, "odcina" jedno od drugiego jak nóż: to jest dobre, a to złe, to jest tak, a to inaczej.
Bez Hamana analiza ta jest niemożliwa. Ale Haman przychodzi z pomocą Mordechaja. Podobnie jak w ciemności nie wystarczy tylko latarka, należy skoncentrować i skierować ją na właściwe miejsce, tj. najpierw musi zostać przygotowane pragnienie. Haman musi być związany z Mordechajem, aby mógł być prawidłowo skierowany.
Cud Purim, jest jak cud wyjścia z Egiptu. Jeżeli nie przyjdzie wielkie Światło, nie możemy połączyć tych naczyń ze sobą. Nigdy nie było tak wielkiego Światła, jak w Purim - Światło, które łączy skrajności ze środkową linią, a następnie wznosi do pierwszego ograniczenia.
Pytanie: Dlaczego Haman musiał zostać zabity?
Moja odpowiedź: Haman symbolizuje egoistyczną intencję otrzymywania. Czy intencje te można zostawić przy życiu?
Mówimy nie o pragnieniach otrzymywania, bo one są wieczne, ale właśnie o intencji, o tym, jak jest używany Malchut: w egoistyczny czy altruistyczny sposób, dla dobra otrzymywania czy dawania. Kto będzie panował nad skarbami Króla, nad całym królestwem (Malchut) dla dobra Króla: Mordechaj czy Haman?
Na początku, wszystkie moje naczynia / pragnienia są egoistyczne (↓). I wszystko to jest "Haman". Z drugiej strony, jest "Mordechaj", intencja dawania (↑). Teraz musimy tylko przenieść nasze pragnienia z jednej intencji w drugą. W ten sposób "zabijamy “Hamana" i wznosimy "Mordechaja".
Przy tym, pragnienia pozostają te same, zmieniamy tylko ich "nakrycie" ich "kapelusz" - intencję, która jest głową (Rosz) Parcufa. Skarby, królestwo ze wszystkimi jego obszarami pozostają, odbieramy tylko zarządzanie Hamanowi i przekazujemy je Mordechajowi.
Fragment z lekcji do artykułu Szamati, 22.02.2012
Opublikowano 1 maj 2013
Informacje duchowe otrzymujemy z góry poprzez szereg dusz wielkich kabalistów. Porządek tych stopni nie zmienia się, zaczyna się od Adama HaRiszona, pierwszego człowieka, który objawił wyższą siłę. Od niego rozpoczyna się ten łańcuch i zaczyna rozprzestrzeniać się z góry na dół, jak stożek, aż cała ludzkość się do niego przyłączy i objawi Stwórcę.
W ten sposób przychodzi do nas wyższe Światło, wyższa mądrość, Światło, które prowadzi z powrotem do źródła. W taki sposób wznoszą się do góry nasze modlitwy (MA“N) i tak wraca z powrotem z góry odpowiedź (МA“D). Wszystko jest przekazywane przez ten łańcuch, ponieważ jesteśmy wzajemnie połączeni ze sobą w tym systemie.
Dlatego musimy przylgnąć do duchowego dziedzictwa, które pozostawili nam wielcy Kabaliści, i czcić ją w takiej samej mierze, jak Stwórcę a nawet więcej. Najważniejsze jest przywiązanie do książek i ich autorów. Autorzy są źródłem Światła Chochma, a książki są środkiem połączenia, które oni dla nas przygotowali.
Kiedy człowiek ma w sobie uczucie ważności, podnosi wartość tych pierwotnych źródeł, to w naturalny sposób będzie do nich dążył i starał się zbliżyć do tych źródeł. Będzie darzył szacunkiem wielkich kabalistów, połączy się z ich dziełami i z ich pomocą będzie również w stanie osiągnąć połączenie ze Stwórcą.
Fragment z lekcji do artykułu "Szamati", 28.04.2013
Opublikowano 30 marzec 2013
Europejski Kongres. lekcja 3
Pytanie: Co to znaczy zwrócić się do Stwórcy?
Moja odpowiedź: Zwrócić się do Stwórcy oznacza żądać od wewnętrznej siły wszechświata, która utrzymuje i kieruje tym światem, jej prawdziwego objawienia się w nas. Powinniśmy rozpoznać tę siłę, wejść z nią w kontakt i z jej pomocą działać. Dlatego prosimy i żądamy, żeby ta siła objawiła się w nas.
Dla Stwórcy nie ma znaczenia, w jaki sposób zwracacie się do Niego. Nawet jeśli Go przeklinacie. Najważniejsze jest, abyście pozostali z Nim w kontakcie i nie rezygnowali!
Fragment z 3 lekcji Europejskiego kongresu, 22.03.2013
Opublikowano 27 marzec 2013
Pytanie: Chcemy zmienić intencję. Czy oznacza to także zmianę w naszym sposobie myślenia?
Moja odpowiedź: Ty postrzegasz myśl oddzieloną od pragnienia, jednak w duchowości wiążemy je ze sobą, ponieważ myśl jest wynikiem pragnienia. Działanie pochodzi z pragnienia a intencja działania jest samą myślą.
Nasz rozum wpływa na nasze uczucia, mózg działa na serce, ale są one oddzielone od siebie. W duchowości, pragnienie jest sercem, a intencją jest rozum i są one ze sobą połączone.
Fragment z lekcji do “Przedmowa do księgi Zohar", 21.03.2013
Opublikowano 27 marzec 2013
Pytanie: Co to jest dobro, czy jest to Światło czy coś innego?
Moja odpowiedź: To zależy od percepcji człowieka. Każdy ruch w kierunku Stwórcy nazywa się dobrem, ponieważ Stwórca jest dobry i tworzy dobro. Ale dziś może to być odczuwane w nas zupełnie przeciwnie: tak jak dziecko czuje presję rodziców, tzn. wszystko zależy od tego, w jakim kierunku się ono porusza – w kierunku rodziców czy w przeciwną stronę.
Fragment z wirtualnej lekcji, 17.03.2013
|
|