Stenogram drugiej rozmowy
Nowy paradygmat wszechświata
(M. Laitman): Obecny rozwój ludzkości prowadzi nas do bardzo ciekawego wniosku: jeżeli wcześniej poświęcaliśmy pracy zarobkowej co najmniej 10 godzin dziennie, to dzisiaj nasz stosunek do niej powinien być radykalnie zmieniony.
Nie musimy już szukać pracy. Mamy pracować tyle, ile potrzebujemy, aby zapewnić każdemu normalny standard życia. Nie chodzi tu o minimum środków utrzymania, lecz o taki poziom, który zapewni każdemu godne życie. Nie będziemy dążyć do większych dóbr, ponieważ zrozumiemy, że tylko w ten sposób możemy osiągnąć równowagę z naturą. Równowaga pomiędzy siłą otrzymywania a siłą dawania, kiedy każdy będzie oddawać społeczeństwu tyle, ile od niego otrzymał, doprowadzi całą ludzkość do równowagi względem natury.
W związku z tym zwolni się w życiu człowieka dużo czasu. Powstała pustka musi być wypełniona dążeniem do harmonii. Człowiek będzie się rozwijał poprzez przebywanie, zjednoczenie z innymi. Nie przez przypadek będzie uwolnionych teraz 7-8 godzin dziennie dla każdego pracownika, ale jest to uwarunkowane zawczasu przez program natury. Nie na próżno technologia, komunikacja, handel międzynarodowy i usługi zostały rozwinięte do tego stopnia, że możemy, pracując dosłownie tylko dwie godziny dziennie, zapewnić każdemu wszystko, czego potrzebuje.
Tak jest ustalone przez naturę i my musimy patrzeć na to jako na obiektywną rzeczywistość. Zwolniony czas jest specjalnie przeznaczony na to, abyśmy osiągnęli równowagę. Wtedy otworzy się przed nami zupełnie inny poziom egzystencji w naturze – poziom, na którym znajduje się jej zamysł, wyższe zarządzanie. Wówczas zaczniemy postrzegać mechanikę, która kieruje całym wszechświatem, w tym również nami.
Musimy wyjaśniać ten fakt ludziom i poprowadzić ich do nowego spojrzenia na życie. Jest to nowoczesny paradygmat, który ludzie powinni przyswoić sobie, przyzwyczaić się do niego i zmieniać absolutnie wszystkie swoje myśli, plany, stosunek do życia, do świata, do wszystkiego. Głównym ideałem, wyższą wartością powinno być pojęcie „my”, osiągnięcie jedności między nami oraz równowagi z naturą.
I znów w szkolnych ławkach!
Pytanie (A. Uljanow): Pańska metoda edukacji i wychowania dzieci zawiera kilka podstawowych zasad: oddzielne wychowanie chłopców i dziewcząt, wychowywanie młodszych dzieci przez starsze, edukacja „w kręgu” w oparciu o dyskusje. Szczególna uwaga jest poświęcona życiowej, praktycznej, a nie abstrakcyjnej części wychowania. Czy te zasady czymkolwiek różnią się od tych, które przeznaczone są dla dorosłych?
Odpowiedź (M. Laiman): Praktycznie nie, ponieważ w tym jesteśmy całkowicie podobni do dzieci, które mają uczyć się czegoś nowego. Zaczynamy teraz odkrywać nowy świat, nowe życie, nowy stosunek do niego i dlatego powinniśmy się sami zmienić. Jesteśmy jak dzieci, które muszą zrozumieć ten nowy integralny świat zbliżający się do nas.
Abyśmy nie odczuwali zbliżania się tego świata w formie kryzysu, musimy wszystkie nasze działania skierować na to, by wejść z nim w harmonię.
Natura zaczyna obecnie traktować nas jako integralny, spójny, zrównoważony system, którego wszystkie części znajdują się ze sobą w harmonii, wzajemnym wsparciu i ustępstwach.
My, jako najważniejsza część tego systemu, powinniśmy dobrze popracować nad sobą i dojść do uświadomienia sobie faktu, że to wszystko nie jest kaprysem, wymysłem czy spekulacją filozoficzną, lecz że jest to prawo natury, które stopniowo, nieuchronnie realizuje się w społeczeństwie ludzkim, a które jednak jemu nie odpowiada. Załóżmy, że mamy kształt kwadratu, a nas wprawiają w okrągłe ramy, w których nie jesteśmy w stanie funkcjonować. Na tym właśnie polega objawienie się kryzysu. Wszyscy dorośli będą musieli znów zasiąść w szkolnych ławkach i uczyć się, jak żyć w nowym świecie, w nowych warunkach, jak przygotowywać się do niego.
Pytanie (A. U.): Mówił Pan, że z praktyki wychowania dzieci w waszym Centrum wiadomo, że zajęcia powinny być prowadzane w kręgu i filmowane na wideo, aby dzieci mogły popatrzeć na siebie z boku. Jest to bardzo skuteczna metoda. Czy może być ona stosowana również w przypadku dorosłych?
Odpowiedź (M. L.): Można stosować absolutnie te same metody. Wiek tu nie odgrywa żadnej roli. Najważniejszym jest tylko nasz status w odniesieniu do nowego świata, nowego systemu społecznego, do którego musimy wejść. Względem niego jesteśmy jak dzieci i powinniśmy poznawać jego prawa i stopniowo przekształcać się, przemieniać odpowiednio do nowego systemu.
Wspólna czy oddzielna edukacja?
Pytanie (A. U.): Czy na kursach integralnej edukacji mężczyźni i kobiety powinni być nauczani razem czy osobno, tak jak w przypadku wychowania dzieci?
Odpowiedź (M. L.): Uważam, że powinniśmy zminimalizować ilość zakłóceń występujących podczas edukacji. Gdy mężczyźni i kobiety siedzą razem, to powstają zwykle dodatkowe przeszkody. Bądź co bądź jesteśmy ludźmi i mamy normalne instynkty, których w czasie nauki lepiej uniknąć.
Z praktyki wielu do dziś istniejących na świecie szkół z oddzielnym nauczaniem wynika, że jest to bardziej skuteczna metoda nauczania, niż wspólna edukacja.
Jednak po pewnych zajęciach przygotowawczych męskich i żeńskich grup powinny one być połączone w celu prowadzenia wspólnych dyskusji oraz wzajemnych wyjaśnień. Pozwoli to zaobserwować, jak na podstawie opanowanego materiału, po zmianach, które osiągnęli, i po uzyskaniu obiektywnego integralnego poglądu na świat, zaczynają oni w rozmowach, oraz we wspólnych dyskusjach tworzyć nowy system wzajemnych relacji. Poprzez kontrolowanie siebie nawzajem będą tworzyć coś innego – nie męską i nie żeńską część, lecz właśnie wspólną część – prototyp następnego pełnowartościowego społeczeństwa.
Ludzie muszą wypracować nowy stosunek do dzieci i rodziców, łącząc kilka pokoleń – rozważać, wyjaśniać i w ten sposób realizować te zadania.
Wiek nie stanowi przeszkody w nauce
Pytanie (A. U.): Proces edukacji i wychowania dzieci zawiera pewne etapy wiekowe: od zera do trzech lat, od trzech do sześciu, od sześciu do dziewięciu lat. Czy podobny podział wiekowy stosuje się również na kursach edukacji dorosłych?
Odpowiedź (M. L.): Etapy, owszem, istnieją, jednak nie dotyczą wieku ludzi. Dla człowieka, który osiągnął dojrzały wiek, 18-20 lat, dalszy jego rozwój nie zależy od wieku, lecz jedynie od teoretycznego i praktycznego opanowania materiału.
Widzimy to z naszych zajęć praktycznych, w których biorą udział zarówno młodzi chłopcy i dziewczęta w wieku 20-25 lat, jak i starsi ludzie. Między nimi nawiązuje się tak ożywiona dyskusja, że absolutnie nie czuje się różnicy wiekowej, ponieważ przedmioty dyskusji są zupełnie nowe, a nawet nieoczekiwane dla nich tematy związane z relacjami osobistymi, rodzinnymi, oraz społecznymi.
Liczy się jednak doświadczenie, ponieważ nabywa się go stopniowo, w ciągu kilku lat. Cały ten czas musimy prowadzić człowieka. Do grup będą przychodzić coraz to nowi ludzie. Następnie grupy będą się łączyć. Oddzielne męskie i żeńskie grupy również zaczną się łączyć, a następnie połączą się z grupami dziecięcymi i ponownie odłączą się od siebie.
Ludzie muszą być gotowi do prawidłowego zrozumienia różnych sytuacji życiowych i ich rozwiązywania. Dotyczy to relacji w pracy, z przełożonymi, z podwładnymi, z sąsiadami, z krewnymi, z ludźmi nielubianymi. W ten sposób byłe stosunki międzyludzkie zaczną ulegać pewnym transformacjom.
Równość w grupie?
Pytanie (A. U.): Załóżmy, że jedna osoba studiuje w systemie integralnej edukacji od pół roku, a inna dopiero zaczyna. Czy uczą się one razem w jednym miejscu, czy też stosuje się zasadę, że ta bardziej doświadczona osoba uczy początkującego?
Odpowiedź (M. L.): Osoba z doświadczeniem i początkujący nie mogą być na równi w tej samej grupie.
Wychowujemy nasze dzieci do około dwudziestu lat, a następnie wypuszczamy je w świat. Dopóki nie przygotujemy ich do życia, traktujemy jak dzieci. Zaszczepiamy im swój własny poziom – poziom bezpieczeństwa, wsparcia, stopniowego włączenia się w świat, poczucia odpowiedzialności za swoje działania, czyny i zachowanie. Tak samo musimy odnosić się do początkujących studentów: wspierać ich, traktować jak dzieci i nie oczekiwać natychmiastowego poprawnego zachowania. Praktycznie wszyscy ludzie na ziemi będą klasyfikowani według wyników, które wykażą w integralnej edukacji.
Gra jako możliwość wyrażenia siebie
Pytanie (A. U.): Przy stosowaniu metody integralnego wychowywania dzieci w grupach nie powinno być zbyt wiele osób – około dziesięciu, przy czym dwie z nich to instruktorzy. Czy zasada ta jest obowiązująca również wśród dorosłych?
Odpowiedź (M. L.): W przypadku dorosłych jest dużo łatwiej, ponieważ bądź co bądź są oni bardziej odpowiedzialni, z przyjemnością skupiają się na nauczycielu, wchodzą z nim w dyskusje. Dla grupy liczącej 30-40 osób wystarczy jeden nauczyciel lub, być może, dla 50 osób – dwóch nauczycieli. Nie ma potrzeby, by trzymać dorosłych razem, jak to jest w przypadku dzieci, nie trzeba starać się ich zainteresować, pochlebiać im. Jedynie musimy nauczać ich w formie gry.
Ludzie muszą przejść przez bardzo poważną wewnętrzną transformację. Jest to ogromna psychologiczna praca człowieka nad sobą, jako poznawanie siebie samego, swojego wewnętrznego „ja”. Dlatego też potrzebne jest filmowanie zajęć na wideo, aby można było zobaczyć siebie z boku. Przecież my ciągle gramy. Przedstawiam sobą pewien obraz, który, przypuśćmy, zobaczyłem wiele lat temu, wchłonąłem go i dzisiaj odtwarzam. W ten sposób zachowujemy się. Jest to znane z psychologii. Dlatego też najważniejsze na zajęciach praktycznych jest to, by dać człowiekowi maksymalnie prawidłowe zestawy tych obrazów, które następnie będzie mógł odtworzyć.
Odtwarzając i kontrolując je, uświadomi sobie, kim jest w rzeczywistości, ponieważ jego wewnętrzne skłonności, jego dane będą stale przejawiać się wobec tego obrazu, który on gra. Ta odległość - delta (Δ) między tym, kim jest i w co gra, pomoże mu w końcu zrozumieć i poznać samego siebie. A to jest najważniejsze. Wówczas człowiek naprawdę będzie mógł wyrazić siebie, swoje pierwotne wewnętrzne cechy, właściwości, talenty. Wtedy świat stanie się naprawdę integralny, ponieważ każdy człowiek będzie miał możliwość wyrażenia siebie.
Ponadto, musimy absolutnie wszystkich uczniów wykształcić na instruktorów nowego integralnego społeczeństwa. Człowiek nie ma prawa być tylko biernym studentem i uczyć się tylko dla siebie. Powinien nauczyć się uczyć innych. Musi poczuć, że w miarę opanowania nowego rodzaju wzajemnych relacji miedzy ludźmi on sam staje się aktywną cząstką tego związku i powinien przekazać to dalej.
Oznacza to, że studenci, którzy studiują u nas od pół roku lub więcej, są zobowiązani do prowadzenia grup początkujących w obecności nauczycieli, w bardzo ograniczonej tematyce, ale jest to dla nich obowiązkowe. Właśnie dzięki temu nabiorą wprawy!
Nie musimy ukrywać, że kształtujemy naszych uczniów na nauczycieli. Zobowiąże ich to do bardziej uważnego studiowania materiału i lepszego zrozumienia. Ponadto, ustali się większe połączenie między nimi. Najważniejszą rzeczą w całym tym procesie nauczania są właśnie zajęcia praktyczne.
Zgoda ponad wszystkie sprzeczności
Pytanie (A. U.): Czy podczas planowania zajęć na kursach integralnej edukacji powinien zawczasu być ustalony temat?
Odpowiedź (M. L.): Nie. Każdy temat zajęć musi zostać odegrany w procesie dyskusji w grupach.
Przeważnie są to „sądy” z udziałem przysięgłych, sędziów, adwokatów, świadków, sprawców i ofiar. Taki zestaw postaci jest charakterystyczny niemal dla każdej sytuacji. Nawet w naszym codziennym życiu między parami małżeńskimi czy między sąsiadami powstają podobne sytuacje, w których każdy zajmuje określone stanowisko.
Naprzeciw siebie stoją dwie strony: obecny jest też niezależny sędzia i jego pomocnicy, itp. W tej inscenizacji bierze udział również kilku instruktorów, którzy pomagają we właściwym podejściu do problemu, by być bardziej obiektywnym.
W czasie rozpatrywania przeróżnych sytuacji życiowych pytania powinny prowadzić do tego, aby osiągnąć maksymalną integralność podczas ujawnienia wszystkich sprzeczności. Należy zrozumieć, że ludzie są różni i każdy może pozostać przy swoim zdaniu, jednak wznosząc się nad nim, musi dojść do zgody z innymi. Celem procesu sądowego powinno być właśnie to wspólne porozumienie, a nie kara, którą wymierzamy człowiekowi.
Rozprawa sądowa powinna trwać tak długo, aż wszyscy uczestnicy, łącznie z niezależnym sędzią, dojdą do całkowitego porozumienia ze sobą, mimo uświadomienia sobie faktu, że wewnętrznie, być może, pozostali w sprzeczności (wszystko wyjaśnia się w procesie sądowym), jednak zgoda jest ważniejszą wartością niż wszystkie sprzeczności.
Uczenie się rozumienia języka natury
Pytanie (A. U.): W systemie integralnego wychowania dzieci nie stosuje się kar. My zwracamy się do wewnętrznej, ludzkiej części dziecka: „Zobaczmy, co jest z tobą, co uczynił z nami egoizm”, czyli skupiamy się na podziale między człowiekiem a egoizmem. Czy podobna praktyka może być zastosowana również dla dorosłych?
Odpowiedź (M. L.): Powiedziałbym, że nawet w bardziej „ostrej” formie. Właśnie to słowo podkreśla ważność tego działania.
Z dzieckiem tylko gramy, bo trzeba go trochę oszczędzać, ponieważ nie jest jeszcze rozwinięte i nie jest w stanie widzieć siebie z boku. Na razie odczuwa tylko swoje „ja” i nic poza tym, innych nie zauważa.
W określonym wieku zaczyna już odróżniać kategorie „ja wewnętrzny” i „ja zewnętrzny”, „inni ludzie” i „nasze stosunki”. W rozwoju dziecka istnieją pewne okresy przejściowe, skoki – w wieku 2 lat, 3 lat, 5-6 lat, 9, 12 lat, itp. W człowieku toczą się procesy akumulacyjne, a następnie, na następnym stopniu, zmienia się jego światopogląd i zaczyna ono widzieć i rozumieć świat nieco inaczej.
U dorosłych występuje to w miarę ich adaptacji w nowym systemie. Wchodzi w to integralna wiedza, zrozumienie faktu, że wszystko wokół jest ze sobą połączone, włączenie się do tego systemu, do grupy. Człowiek musi stopniowo dojść do poczucia siebie i innych jako jednej całości, jako zespołu, od którego nie da się uciec. Znajdujecie się na wzburzonym morzu, w małej łodzi i wasze bezpieczeństwo zależy tylko od waszej współpracy. Jeśli będziecie niepokoić się, to morze też będzie się burzyć, a jeśli będziecie spokojni, to uspokoi się również morze.
Okazuje się, że w ten sposób natura gra z nami. Gdy chce posunąć nas w następny stan, to odgrywa „burzę” i my stopniowo zmieniamy się, chcąc nie chcąc. W przeciwnym razie nie uratujemy się.
Musimy nauczyć się rozumieć języka natury, odczuwać ją, rozmawiać z nią – czyli zacząć widzieć i rzeczywiście możemy ją kontrolować.
Kiedy będziemy w stanie kierować stopniem naszego integralnego połączenia, będziemy okazywać wpływ na naturę. Zobaczymy wówczas, jak bardzo od jakości naszych relacji zależy liczba huraganów, trzęsień ziemi, tsunami, wszelkie anomalie pogodowe, rewolucje czy zamieszki oraz wszystko co dzieje się między nami i w naszym życiu osobistym. Bardzo ważne jest dla człowieka, aby znaleźć, poczuć tę współzależność. Pozwoli to postrzegać siebie jako mówiącego z naturą, mającego na nią wpływ.
Dzisiaj ludzkość domyśla się już tego powiązania, ale w niewielkim stopniu. Istnieje wiele teorii (nawet nie tylko teorii) o współzależności między człowiekiem a naturą, o wpływie natury na człowieka oraz człowieka na naturę.
Nasz system integralnej edukacji i wychowania da ludziom możliwość odczuć w rzeczywistości odpowiednią reakcję natury, jako rezultat ich mniej lub bardziej poprawnego zachowania.
Ten dwustronny „flirt” z naturą – „ty dla mnie i ja dla ciebie” – wzniesie człowieka na następny poziom postrzegania świata. Zacznie on wówczas odczuwać wewnętrzne siły natury – ten silnik, który kieruje ewolucją, zacznie rozumieć, do czego prowadzi nas natura, czego od nas chce..
Nagle odkryje wewnątrz niej takie rzeczy, których nawet nie podejrzewał. Jednak nie będzie to przejaw szczególnych zdolności, jak u Wolfa Messinga, Wangi lub innych proroków. Będzie to naprawdę poziom wewnętrznego postrzegania, na którym człowiek zacznie rozumieć zamysł natury i uświadamiać sobie fakt, że wszystko zostało stworzone i ewoluuje nie bez powodu, lecz według określonego, bardzo ścisłego programu i my odpowiednio do tego programu rozwijamy się i możemy aktywnie w nim uczestniczyć.
Wzniesie to nas na następny poziom egzystencji, kiedy już nie będziemy ślepymi, bezradnymi częściami natury, które realizują jedynie swoje wewnętrzne instynkty, lecz staniemy się rozumnymi, wszechmocnymi istotami. Jeżeli za pomocą naszych wzajemnych relacji, większego lub mniejszego połączenia będziemy mogli wywierać wpływ na naturę, wówczas będziemy zdolni do wszystkiego! Dzięki większej interakcji między nami będziemy w stanie wznieść się ponad prędkość światła. Nie ma ograniczeń.
Faktycznie możemy wyjść poza ramy wszelkich praw natury, które obecnie postrzegamy, i wznieść się do poziomu samej natury.
Wznoszenie ponad swój los
Pytanie (A. U.): Jako psychoterapeuta mogę sobie wyobrazić proces nauczania w ciągu 3-5 lat według programu integralnej edukacji. Czy są jakiekolwiek ograniczenia w czasie, czy też ludzie będą zajmować się tym przez całe swoje życie?
Odpowiedź (M. L.): Dopóki cała ludzkość nie osiągnie maksymalnego poziomu interakcji z naturą, na którym wszyscy będziemy wewnętrznie, faktycznie instynktownie, połączeni z nią i będziemy pracować w zgodzie z nią, nie widzę możliwości, abyśmy z tego zrezygnowali. Natura mimo wszystko natychmiast zmusi nas za pomocą wszelkiego rodzaju ciosów do ponownego wejścia z nią w równowagę.
Nie wiem, co będzie po tym, jak osiągniemy ten stan. Jednak, obserwując dziś tendencję rozwoju, zachowanie natury wobec nas, możemy z pewnością powiedzieć, że doprowadzi ona nas w końcu do stanu pełnej harmonii
Komentarz: Czyli ta metoda zawiera jakiś wyższy cel, który w końcu osiągniemy?
Odpowiedź: Myślę, że człowiek zacznie pojmować takie głębie informacyjne swojej istoty, które znajdują się poza jego ciałem.
W naszym ciele istniejemy przez określony czas, a informacja, jej obieg w rozmaitych przejawach jest wieczny. Obecnie informacja przejawia się poprzez ciało, jednak może się ona przejawiać również poprzez inne formy.
Faktycznie to wchodzimy na poziom, który wydaje się nam obecnie fantastyką. Może się wydawać, że jest tu mowa o życiu po śmierci, jednak są to poziomy, które w naszym obecnym świecie odczuwa wielu ludzi, tacy jak Wolf Messing i inni. Myślę, że wszyscy na świecie mogą to osiągnąć. Oznacza to, że człowiek wzniesie się ponad swój los i będzie mógł kierować swoim życiem.
Wszystko przezwycięża miłość
Pytanie (A. U.): W procesie rozwoju grupy, podczas interakcji ludzi między nimi powstają oprócz przyjaznej atmosfery również napięcia emocjonalne: nienawiść, wzajemne starcia…
Odpowiedź (M. L.): Myślę, że coraz bardziej będzie się to przejawiać, ponieważ dla osiągnięcia zgody, równowagi z naturą i ze sobą będziemy potrzebować coraz większego egoizmu w miarę naszej coraz większej penetracji w bardziej wewnętrzne warstwy naszych relacji z naturą. Wznosząc się nad rosnącym egoizmem i łącząc się ze sobą ponad tym dużym oporem, możemy osiągnąć większe napięcie, większe uwalnianie energii i w konsekwencji większe ujawnienie wewnętrznych części natury.
Egoizm w naszych relacjach występuje jako rezystor – opór elektryczny, który stoi między nami. Im jest on większy, tym więcej energii się uwalnia.
Dlatego też egoizm powinien coraz bardziej się ujawniać, a sprzeczności między ludźmi być coraz wyraźniejsze. Wznosząc się nad nimi, będziemy przenikać w coraz większe głębie natury. Jest to nasze narzędzie, za pomocą którego zaczniemy odczuwać wewnętrzną naturę dzięki wzrastającej między nami nienawiści, sprzeczności i nieporozumień.
Jeżeli mimo wszystko będziemy się łączyć, to nasze połączenie ponad tym oporem stanie się tym narzędziem, za pomocą którego osiągniemy harmonię z naturą. Oznacza to, że nasza harmonia będzie budowana na naszym integralnym związku z naturą, a głębia połączenia z nią, przenikanie w nią będzie zależała od siły oporu, którą pokonamy między sobą.
Prawda znajduje się w połączeniu między nami
Pytanie (A. U.): Kiedy między dwoma ludźmi rodzi się nienawiść, czy powinni oni wyjaśniać jej przyczynę między sobą czy z udziałem całej grupy?
Odpowiedź (M. L.): O wiele łatwiej jest rozstrzygnąć to między sobą. W grupie istnieje wiele dodatkowych czynników, które zobowiązują nas do postępowania w ten, a nie w inny sposób. Wyjaśnienia z reguły najlepiej przeprowadzać między sobą lub w obecności kilku osób, z którymi jesteśmy absolutnie szczerzy, gdyż naszym celem nie jest pokazanie, kto ma rację.
Nikt nie może mieć racji, bo prawda znajduje się w połączeniu między nami. Dlatego najważniejszym jest, aby wyjaśnić maksymalne sprzeczności i wznieść się ponad każdą z nich. Musimy się włączyć jeden w drugiego w takim stopniu, że wszystkie negatywne właściwości jednego, które on postrzega jako dane mu, inny będzie postrzegał jako pozytywne.
Analogiczne to jest do stosunku do własnego dziecka, w którym kochamy wszystkie jego cechy, ponieważ miłość przezwycięża wszystko, co jest negatywne. W swoim dziecku prawie nic złego nie widzę i nawet jeśli widzę, to nie zwracam na to uwagi, lekceważę je i wybaczam, itp. U dziecka sąsiada natomiast nie tylko podkreślam jego najmniejsze negatywne cechy, nawet uwypuklam je lub wymyślam tylko dlatego, że jest mi ono obce.
Łącząc się z innymi, muszę osiągnąć taki stan, w którym wszystko, co jest negatywne w innych, będzie postrzegane przeze mnie jako pozytywne.
Specyfika integralnej rzeczywistości
Pytanie (A. U.): W psychologii behawioralnej jest tak zwany „trójkąt wzajemnego zrozumienia”. Dwa kąty – to obcowanie i sympatia, a trzeci – to wspólna rzeczywistość. W integralnej edukacji obcowanie odbywa się w kręgu. Z perspektywy psychologii behawioralnej rozumie się, że w procesie wzrostu wzajemnego zrozumienia rośnie sympatia. Powstaje teraz pytanie o wspólnej rzeczywistości: czy jest tym właśnie integralność?
Odpowiedź (M. L.): Powinniśmy istnieć w tej wspólnej rzeczywistości, nie w sobie, ale poza sobą – w rzeczywistości, którą tworzymy razem, ponieważ właśnie ona jest obiektywna. Wszystko, co jest we mnie, jest subiektywne, jest to czyste kłamstwo. Okłamuję się, że kształtuję sam siebie. Znajduję się w absolutnie nierealnym, wymyślonym przeze mnie świecie.
Dziwię się czasami, gdy z kimś rozmawiam, jak różnie postrzegamy świat. Ja mówię o jednej rzeczy, on natomiast widzi zupełnie inny obraz i mówi o czymś innym. Jest on równie szczery, jak i ja, ponieważ każdy z nas opiera się na własnych odczuciach i postrzeganiu świata.
Dlatego też powinniśmy wznieść się wyżej – w obszar wspólnego pragnienia, wspólnego rozumu, wspólnego serca i mózgu i z tego poziomu ogólnego obrazu człowieka, reprezentującego sobą ogół nas wszystkich, obserwować świat. Wtedy zobaczymy go zupełnie inaczej – nie z indywidualnej perspektywy, niezniekształconym przez nasze własne, wewnętrzne właściwości.
Jeśli jak najwięcej ludzi włączy się do wspólnego systemu zwanego „człowiek” (zbiorowy obraz człowieka), to zobaczymy zupełnie inny obraz świata, wszechświata, siebie. Będzie on bardzo różnił się od tego, co widzimy dzisiaj, gdyż obraz świata zależy od subiektywnej percepcji i jest to dobrze znane w psychologii.
Musimy pokazać ludziom, że jeśli będziemy porównywać własne wewnętrzne pragnienia, właściwości z innymi – z tworzącym się zbiorowym obrazem człowieka jako jednej wspólnej całości, to zaczniemy postrzegać naprawdę inny świat.
Człowiek wówczas tak bardzo wznosi się ponad siebie i oddala się od własnego ciała, od osobistych cech, że ciało przestaje być dla niego czymś ważnym. Możliwe jest, że zacznie ono być postrzegane jako coś obce, jako zwierzę, które istnieje obok niego. Zacznie widzieć go istniejącym na poziomie zwierzęcym. Natomiast uogólniony obraz człowieka należy do poziomu ludzkiego.
Na miejsce fizycznego połączenia
Pytanie (A. U.): Istnieje wewnętrzny, psychologiczny świat człowieka, a jest również bardziej zewnętrzny, społeczny poziom, który obejmuje rodzinę i relacje z bliskimi ludźmi.
Jeśli człowiek znajduje się w tym integralnym systemie, to postrzega wszystkich jako swoich bliskich?
Odpowiedź (M. L.): Znika całkowicie poczucie zwierzęcej bliskości, tak zwanej „bliskości z pochodzenia”. Wszyscy ludzie stają się równie bliscy. Tym zacierają się całkowicie wszelkie granice.
Nie mówię o relacjach między rodzicami i dziećmi, są to bardzo ścisłe więzi, ale one też będą przejawiać się inaczej. Widzimy to z naszego życia. We współczesnym świecie łamią się naturalne związki, które nie są już tak ścisłe, jak były wcześniej. Rodzice oddają swoje dzieci na wychowanie do innych rodzin, zrzekają się ich. Dzieci wcześniej opuszczają rodziców, nie czują szczególnej więzi z nimi. Urywa się związek między pokoleniami.
Sama natura z wewnątrz jakby popycha nas do tego stanu, abyśmy postrzegali wszystkich jednakowo. Oczywiście, nasza edukacja wzniesie człowieka ponad zwierzęce związki.
Mówiąc „zwierzęce”, mam na myśli związek fizyczny, gdyż z pochodzenia należymy do poziomu zwierzęcego. Natomiast poziom „człowieka” – to poziom zbiorowy, uogólniony, na którym łączymy się w jednym pragnieniu, ponad naszymi wrodzonymi właściwościami.
Jak spędzić wolny czas?
Pytanie (A. U.): Wiele rodzin poświęca swój wolny czas na wspólne zakupy, itp. Co będą robić ludzie, kiedy będą mieć wiele wolnego czasu?
Odpowiedź (M. L.): Oczywiście, będzie ogromna różnica w porównaniu z tym, co dzieje się dzisiaj.
Obecne człowiek pracuje 5-6 dni w tygodniu. Jest on tak zajęty, że brakuje mu czasu na rodzinę. Weekendy poświęca na prace domowe i oczywiście na zakupy. Jest to sposób na odpoczynek współczesnego człowieka.
Jednak wszystkie te elementy zachowania staną się nieaktualne, jak wynika z naszej praktyki. Wszystko to będzie „przebite” przez zupełnie inne zajęcia. Wewnętrzne stany człowieka zwyciężą, ponieważ to one będą ustalać zewnętrzne zajęcia człowieka.
Widzimy, jak w naszych grupach ludzie dążą do obcowania ze sobą: wspólne czytanie, dyskusje, różne gry, muzyka, teatr. Wszystkie grupy, które powstają w różnych miejscach, nagle zaczynają tworzyć wewnątrz siebie ogromne środowisko kulturowe. Sami chcą wystawiać przedstawienia teatralne, komponują piosenki i muzykę, przeżywają wielki proces twórczy. Rodzi się to w nich naturalnie, z ich wewnętrznych potrzeb.
Myślę, że głównym zajęciem ludzi będzie dążenie, aby jak najgłębiej wyrazić siebie, pokazać swoją nową wewnętrzną harmonię, związek z innymi. W miarę wznoszenia się człowieka ponad siebie transformacja, którą będzie doświadczał, znajdzie swoje wyrażenie i rozwiązanie w tej nowej kulturze, w różnych jej formach.
Integralna edukacja małżonków
Pytanie (A. U.): W grupie integralnej edukacji będziemy spędzać 7-8 godzin dziennie. Czy mogę iść tam sam czy z żoną?
Odpowiedź (M. L.): Nie wiem, jaka będzie podjęta decyzja.
Problem polega na tym, że powinniśmy najpierw przygotować małżonków do tego, aby wyszli z relacji, które stały się dla nich zwyczajnymi. Powinniśmy traktować ich jak dzieci. Muszą oni być niezależni od swoich dawnych nawyków.
Powiedzmy, że przychodzicie do grupy, ale nie przyjmują was razem. Najpierw musicie być przygotowani osobno: mąż ma być kształcony na dorosłego mężczyznę, a żona – na dorosłą kobietę. Powinni oni zdobyć integralne nawyki, zrozumieć system wzajemnych relacji: społecznych, rodzinnych, z dziećmi – zarówno teoretycznie, jak i w praktyce, i odgrywać je z innymi ludźmi.
Dopiero po tym można już będzie dopuszczać ich do prawdziwych praktycznych zajęć, kiedy już zdobędą jakiś nagromadzony negatywny i pozytywny potencjał. Nie jest to takie łatwe podnieść się ponad to, gdyż małżonkowie mają przyzwyczajenie do pewnych elementów wzajemnego zachowania lub posiadają utrwalone reakcje na określone zachowania drugiego.
Nad tym wszystkim należy się wznieść stopniowo. Dlatego też powinniśmy najpierw wyprowadzić człowieka z poprzedniego stanu, podać mu nowy system stosunków i dopiero po tym stopniowo wprowadzać w niego.
Jednak to nie oznacza, że odłączamy człowieka od rodziny. Podczas gdy małżonkowie będą nadal normalnie funkcjonować w rodzinie jako mąż i żona, będziemy jednocześnie podnosić każdego z nich ponad siebie, nie ingerując w ich osobiste relacje.
Gdzie jesteście, prawdziwi mężczyźni?
Pytanie (A. U.): Powiedział Pan, że w okresie przygotowawczym mężczyzna staje się mężczyzną, a kobieta – kobietą. Co to znaczy dorosły mężczyzna? Jak to wygląda?
Odpowiedź (M. L.): W naszym społeczeństwie widzę bardzo mało prawdziwych mężczyzn. Kobiety natomiast są bardziej naturalne, bliższe natury, ale nie integralnej.
Zarówno mężczyznom, jak i kobietom zupełnie brakuje zrozumienia psychologii, techniki podejmowania decyzji w integralnym społeczeństwie, wzniesienia się nad sobą, samokontroli. Nie tej samokontroli, kiedy tłumisz siebie, lecz kiedy w imię zjednoczenia, w imię wyższego celu łączysz się z innymi.
Są to bardzo poważne zajęcia praktyczne. Myślę, że będą wymagać wiele czasu. Zajęcia teoretyczne są prostsze, chociaż podstawowa teoria też jest wykładana wraz z zajęciami praktycznymi.
Filozofia mojego „ja”
Pytanie (A. U.): Mówiąc o integralnym społeczeństwie, zawsze Pan podkreśla, że człowiek zrzeka się swojej opinii dla dobra ogólnej idei. Czy mógłby Pan bardziej szczegółowo zatrzymać się na tym temacie?
Odpowiedź (M. L.): Powiem o tym kilka słów. Można powiedzieć, że jest to cały system filozoficzny.
Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że człowiek sam siebie nie stworzył, lecz takim się urodził – takim został stworzony przez naturę. Niektóre swoje właściwości otrzymał częściowo od swoich rodziców, częściowo od otoczenia w procesie dorastania, a częściowo nie wiadomo skąd.
Wszystko co w nim jest, nie jest jego osobiste, lecz zostało mu przekazane przez pewne wewnętrzne geny, które realizowały się przez niezliczone pokolenia jego przodków. W stworzeniu człowieka w szczególności biorą udział rdzenne geny oraz komórki macierzyste rodziców. Jak powiedziano w Biblii: ojciec, matka i Bóg między nimi. Oni wszyscy troje biorą udział w tym procesie.
Następnie człowiek rozwija się pod wpływem otaczającego go społeczeństwa, które narzuca mu swoje wartości. Oznacza to, że w człowieku nie ma nic swojego.
A zatem gdzie jest jego osobiste „ja”? Nie jest w ogóle jasne, co to jest. Skąd pojawia się ono we mnie? Obserwując małe dziecko, widzimy, że zachowuje się jakby automat, jak małe zwierzątko, w którym stopniowo, nie wiadomo skąd, zaczyna przejawiać się swoje ”ja” – coś niezależnego, skonstruowanego, osobistego. Jednak nie wiemy, co to jest.
Kiedy człowiek oddziela od siebie wszystko, co nie należy do niego, od jego „ja”, dopiero wtedy zaczyna naprawdę czuć, że nie jest problemem oderwać się od właściwości, które otrzymał od środowiska w wyniku wychowania, od rodziców czy w ogóle nie wiadomo skąd – na przestrzeni wieków.
Najważniejszym jest moje „ja”. Jeśli będę myśleć tylko o tym, jak je wznieść i zrealizować, wówczas nie będą mnie obchodzić wszystkie te właściwości i cechy, które tak naprawdę nie są moje. Jeżeli człowiek będzie pozycjonować siebie prawidłowo, to zrozumie, że wzniesienie się nad tym wszystkim nie wymaga specjalnego wysiłku.
Nasze „ja” musimy połączyć ze sobą, a wszystko inne porzucić, bo są to parametry czysto przypadkowe..
Komentarz (A. U.): Wygląda na to, że celem kursu integralnej edukacji jest właśnie rozwój naszego „ja”?
Odpowiedź (M. L.): Z całej tej zapożyczonej powłoki, łupiny musimy wydostać i rozwijać dalej właśnie to jąderko – pierwotną komórkę macierzystą każdego z nas.