Opublikowano 21 sierpień 2013
Baal HaSulam, "Służąca, która dziedziczy po swojej pani": Światy zostały podzielone na części: wewnętrzną i zewnętrzną, przy czym każdy świat zawiera światła przeznaczone do realizacji powolnego rozwoju, które nazywane są „wewnętrzną częścią świata".
System, w którym się znajdujemy, dzieli się na wewnętrzny i zewnętrzny. Podział ten dotyczy zarówno świateł jak i naczyń, a także bezpośredniej i pośredniej kolejności między nimi - w zależności od tego, czy mowa jest o nienaprawionych czy naprawionych naczyniach.
Odpowiednio to tego należy rozumieć, co oznacza to dla nas dzisiaj, czyli po przygotowaniu, które zostało spowodowane w wyższym systemie, i po utworzeniu materialnego systemu. W rzeczywistości ten system również jest duchowy, ale przejawia się w naszej percepcji w formie tak wyobrażonego świata. Postrzegam siebie istniejącego w otoczeniu ludzi, fauny, flory i nieożywionej natury. Tak jakby każdy żył swoim własnym życiem, poruszał się niezależnie, działał i wpływał na innych.
Dlatego widząc to wszystko, powinienem odnosić się razem z całą przedstawioną mi rzeczywistością do jednej przyczyny, do jednego źródła, do jednego celu, do prostej rzeczywistości, w której nie ma nikogo oprócz Niego - dobrego i czyniącego dobro. We mnie jest tylko punkt, który został stworzony jako "coś z niczego", który istnieje tylko dlatego, aby moc stwierdzić, że On jest wszystkim.
Wszystko, co istnieje poza tym punktem, powinniśmy połączyć ze Stwórcą. To jest właśnie nasza praca, w której biorą udział wszyscy, którzy czują w sobie punkt w sercu, "coś z niczego", różnicę w stosunku do Emanującego.
Praca ta jest podzielona na dwie części:
- Wzmocnienie punktu w sercu za pomocą połączenia tych punktów, które są zdolne znajdować się w jedności dla duchowego celu. Są to przyjaciele z grupy, towarzysze na drodze. Właściwie są to części mojej duszy, której potencjałem dysponuje punkt w sercu.
- Poza tym istnieją jeszcze inne części, które nie są bezpośrednio powiązane z tym zadaniem. W ich poczuciu siebie nie wyłania się "coś z niczego", przeciwnie, odczuwają się oni "jako naprawdę istniejący". Nie zadają sobie pytań o sens życia, które pochodzą z punktu w sercu, z przeciwstawnej formy. Urządzają swoje życie i nie mają żadnych innych potrzeb poza tym. Ich powinienem również włączyć do swojej pracy, odpowiednio do typu i wielkości pragnień, które się w nich przejawiają.
W ten sposób całą swoją rzeczywistość, całe pragnienie otrzymywania, które znajduje się przede mną, we mnie, do mojej dyspozycji - łączę z właściwością emanacji i miłości, która jest Stwórcą. Przy tym wydaje mi się, że naprawiam świat, a w rzeczywistości realizuję osobistą, indywidualną naprawę. Bo nie ma nic na świecie, oprócz jednego człowieka i jedynego Stwórcy. I człowiek jest punktem "coś z niczego", który pracuje nad tym, aby zwrócić wszystko "prawdziwie Istniejącemu", wszystko to, co przedstawia mu się jako oddzielone od Niego.
Fragment z lekcji do artykułu "Służąca, która dziedziczy po swojej pani", 15.08.2013