Opublikowano dnia 28 września 2020
Kilka tygodni temu ostrzegałem, że szerząca się niesprawiedliwość i przemoc, jeśli nie będą odpowiednio potraktowane, będą się tylko pogłębiać. Po tym, jak niektóre ogólnokrajowe protesty w sprawie George’a Floyda stały się aktem przemocy i wandalizmu, lokalnie również doszło do gwałtownych incydentów, i były one równie niepokojące. Protest okupacyjny Seattle Capitol Hill (CHOP), niekończące się zamieszki w Portland, szaleństwo w Chicago na północnej części ekskluzywnej alei Michigan Avenue zwanej Magnificent Mile oraz rosnące tsunami ofiar postrzałów w Nowym Jorku, które tylko w tym roku pochłonęło prawie 1100 ofiar, wszystko to objawy tej samej dolegliwości: wyobcowanie i brak połączenia między ludźmi. Następny prezydent będzie miał pełne ręce roboty i nie zazdroszczę jego pozycji.
Nie musimy lubić tych, którzy są nam przeciwni, ale musimy uznawać, doceniać i utrzymywać wszystkie części i oblicza narodu. Bez jednego z nich kraj się rozpadnie.
Pod wieloma względami Ameryka już jest w stanie wojny domowej. Ale bez granic między Północą a Południem, bez wyraźnych ideologii, za którymi można się opowiedzieć, poza zamiłowaniem do anarchii, trudno określić, kto z kim walczy. Dlatego, na razie wygląda to bardziej na chaos niż wojnę, ale mimo to jest bardzo bolesne. Nie sądzę, aby można było szybko naprawić sytuację w Ameryce, ale z pewnością istnieje rozwiązanie. Pytanie tylko, jak szybko i po ilu niepotrzebnych ofiarach naród amerykański zdecyduje się na nie. Rozwiązanie jest proste: Amerykanie muszą znaleźć sposób na wspólne życie. W przeszłości stosunki między czarnymi i białymi, demokratami i republikanami czy konserwatystami i postępowymi nie były tak napięte i pełne nienawiści, jak dzisiaj. Oczywiście historia Ameryki jest pełna fanatyzmu i przemocy na tle rasowym. Wydaje się jednak, że tym razem dzieje się to w całym kraju w tym samym czasie, z dodatkowymi napięciami i frustracjami nagromadzonymi przez dziesięciolecia zaniedbań. Więc chociaż w Ameryce zawsze istniał rasizm, tym razem wydaje się, że kolejny aspekt ogólnie zdezintegrowanego społeczeństwa, które rozrywa napięcie, sprawia, że sytuacja jest znacznie bardziej niebezpieczna.
Nie wiem, kto i nie wiem jak można to zrobić, ale wiem, że jak zawsze, tak i teraz rozwiązaniem problemów Ameryki nie jest zajmowanie się każdym problemem z osobna. Rozwiązanie może przyjść tylko dzięki wzajemnej odpowiedzialności, gdy każdemu mieszkańcowi zagwarantuje się dostateczny i godny poziom życia, powyżej którego będzie można rozwinąć świadomość narodową silniejszą niż osobisty pogląd na drażliwe kwestie, które rozrywają kraj na strzępy. Nie nadejdzie w jeden dzień i nie przyjdzie bez krzywej uczenia się, ale nie ma wyboru. Albo uda się wszystkim razem, albo nikt nie odniesie sukcesu. W dzisiejszej rzeczywistości współzależność jest czymś oczywistym. Nikt nie może przetrwać samotnie i tylko wzajemne uzupełnianie się umożliwia kontynuowanie cywilizacji. Jeśli spróbujemy wyeliminować różnorodność i pójdziemy solo, skazujemy się na porażkę.
W rzeczywistości, wszystko ma swoje przeciwieństwo. Gdyby tak nie było, nie znalibyśmy tej rzeczy, ponieważ widzimy wszystko tylko w odniesieniu do jego przeciwieństwa. Pomysł, że wyeliminowanie ludzi lub pomysłów, których nie lubimy, poprawi naszą sytuację, jest wytworem naszej egocentrycznej wyobraźni. Ale jest to bardzo niebezpieczne, bo gdyby nam się udało, wyeliminowalibyśmy siebie wraz z celem naszej nienawiści. Jeśli chcemy się rozwijać, możemy to zrobić tylko wtedy, gdy spojrzymy na tych, z którymi się nie zgadzamy lub nie pochwalamy ich zachowania. O ile ich nie lubimy, jesteśmy od nich całkowicie zależni. Zrozumienie i zaakceptowanie tej prawdy jest niezbędne dla naszego przetrwania w połączonym społeczeństwie, którym staliśmy się. Nie musimy lubić tych, którzy są nam przeciwni, ale musimy uznawać, doceniać i utrzymywać wszystkie strony i oblicza narodu. Bez jednego z nich kraj się rozpadnie.
Źródło: https://bit.ly/3iTlHPu