Opublikowano dnia 6 kwietnia 2022
Jeśli jakiś kraj znajdzie się w czołówce, oznacza to, że jego mieszkańcy należą do najszczęśliwszych na świecie – tak wynika z raportu ONZ na temat szczęścia na świecie (World Happiness Report), globalnego badania przeprowadzonego wśród mieszkańców około 150 krajów. Badanie ujawniło niedawno bardzo prostą przesłankę, która zwykle jest ignorowana: poziom naszego zadowolenia jest związany z poziomem hojności i wzajemnej pomocy, który wzrósł w ciągu ostatnich dwóch lat z powodu pandemii. Ale czy oznacza to, że ludzie są szczęśliwsi, ponieważ nagle stali się bardziej altruistyczni? Jak można to naprawdę zmierzyć?
Finlandia jest najszczęśliwszym krajem na świecie już piąty rok z rzędu – tak wynika z rankingu opartego na poziomie życia i wzajemnej odpowiedzialności. Według raportu w 2021 r. datki na cele charytatywne, pomoc nieznajomym i wolontariat wzrosły na całym świecie o 25% w porównaniu z poziomem sprzed pandemii. Prawdopodobnie tak jest, ale sposób, w jaki ankieta może wniknąć w ludzkie uczucia i wewnętrzne spełnienie, jest dyskusyjny, a zatem niewiarygodny. Myślę, że trochę dorośliśmy i nie jesteśmy już tak naiwni, by brać sondaże na poważnie. Wszyscy zdają sobie sprawę, że są one finansowane i uwzględniają uwarunkowania polityczne. Na przykład, gdybyśmy wierzyli sondażom, moglibyśmy być zachwyceni, że Izrael, kraj, w którym mieszkam, zajął godne szacunku 9. miejsce w światowym indeksie szczęścia, pomimo ciągłego zagrożenia bezpieczeństwa i wysokich kosztów życia.
Stosunki między nami są z dnia na dzień coraz trudniejsze, a konflikty wyczerpujące, więc wniosek byłby taki, że siedemdziesiąte miejsce w indeksie szczęścia jest dla nas bardziej realistyczne. Tak więc umieszczając Izrael na szczycie listy, Organizacja Narodów Zjednoczonych próbuje po prostu ukryć swoje uprzedzenia wobec nas. Jeśli odłożyć na bok okulary, przez które badanie ONZ pokazuje nam „globalny indeks szczęścia”, i spojrzeć na samą rzeczywistość, to okaże się, że Skandynawowie, którzy zajmują pierwsze miejsca na liście, nie są raczej wizerunkiem radosnego uniesienia. W rzeczywistości mamy do czynienia z kontrastującymi falami ciepła i zimna, ekspansji i kurczenia się, falami skąpstwa i szczodrości, szczęścia i smutku. A teraz przez świat przetacza się cieplejsza, otwarta i przyjazna fala. Poprzedziła ją pandemia Covida i globalne cierpienie. Ale to tylko przelotna fala, która zaniknie.
Świat zamknie się w sobie, a ludzie znów staną się mściwi i samolubni. Dzieje się tak dlatego, że wydarzenia życiowe wpływają na nas i prowadzą nas w kierunku na zewnątrz, do pewnego stopnia połączenia, a innym razem w kierunku separacji. Nie mniej jednak wewnątrz nie zmieniamy się. Pozostajemy tacy od tysięcy lat i nadal żyjemy z tym samym wewnętrznym instynktem, z którym urodziliśmy się jako istoty ludzkie. Jest to instynkt samolubny – nasze ego. To ego nie pozwala nam być naprawdę szczęśliwymi. Powoduje, że prześladujemy innych, aby ich kosztem osiągnąć to, czego pragniemy, co w końcu sprawia, że jesteśmy od siebie oddaleni, podejrzliwi i wrogo nastawieni. W takich warunkach i w takim środowisku nikt nie może czuć się naprawdę spełniony.
Jesteśmy częścią całej ludzkości, a także częścią całego systemu natury. Dlatego nasze szczęście zależy od szczęścia wszystkich innych i jest z nimi związane. Nie możemy czuć się prywatnie szczęśliwi, jeśli nie jesteśmy zadowoleni z całego naszego otoczenia. Aby poczuć prawdziwe szczęście, musimy zapanować nad zakresem w jakim nasze życie kontrolowane jest przez ego. Kiedy zmienimy naszą perspektywę z egoistycznej na altruistyczną, będziemy wspinać się po drabinie szczęścia uniezależnieni od sondaży i pustej dumy. Każdy z nas poczuje wewnętrzną radość, która istnieje w harmonijnych relacjach między nami – prawdziwym źródle trwałego spełnienia.
Źródło: https://bit.ly/3x55h0x