Opublikowano dnia 16 sierpnia 2023
Jeden z moich studentów zapytał mnie o możliwość globalnego głodu, powołując się na raport, w którym prawie 90% ankietowanych międzynarodowych ekspertów ds. bezpieczeństwa żywności i żywienia przewidziało, że „bez innowacji i odważnych działań głód na świecie będzie nadal wzrastał w ciągu następnej dekady”.
Jest to rzeczywiście możliwe, a starożytne źródła kabalistyczne mówią również, że w naszej erze możemy osiągnąć stany tak straszne, jak matki zjadające własne dzieci. Może się to stać bardzo dotkliwe.
Nie powinniśmy jednak odnosić się do idei zbliżającego się głodu tylko po to, by zapełnić nasze magazyny i stodoły zapasami. Fakt, że możemy rozważać takie straszne scenariusze, jest po to, abyśmy poważnie zastanowili się, jak uniknąć takich sytuacji z wyprzedzeniem oraz poznać i poradzić sobie z podstawową przyczyną, która powoduje takie kryzysy.
Jeśli zbadamy główną przyczynę nie tylko głodu, ale każdego kryzysu, który nas spotyka, to okaże się, że wszystko to wynika z braku równowagi w relacjach międzyludzkich, z faktu, że nie zachowujemy się wobec siebie tak, jak powinniśmy.
Jak powinniśmy zachowywać się wobec siebie nawzajem?
Musimy osiągnąć wzajemne zrozumienie, nawiązać więzi, które pomogą nam osiągnąć równowagę. Dziś postępujemy wręcz przeciwnie, cofając się i tym samym kołysząc łodzią, którą wszyscy dzielimy. W ten sposób świat naturalnie zmierza ku okresom głodu i zniszczenia.
Zniszczenie, które możemy na siebie sprowadzić, powinno nas bardzo przerazić, abyśmy zmienili nasze wzajemne nastawienie do siebie, a tym samym zmienili świat.
Jest to jedyny powód, dla którego możemy rozważać zbliżający się głód i inne kryzysy, a także powód, dla którego doświadczamy kryzysów i cierpienia w ogóle: aby doprowadzić do zmiany w naszych wzajemnych relacjach, z negatywnych na pozytywne, egoistycznych na altruistyczne i apatycznych na współodpowiedzialne.
Co może być katalizatorem takiej transformacji?
Uważam, że powinien istnieć przywódca, który by to inicjował i promował. Nasz świat jest trudny bez kogoś, kogo ludzkie społeczeństwo zaakceptowałoby jako swojego przywódcę i podążało za nim, kogoś, kto dyskutowałby o zjednoczeniu i o tym, jak moglibyśmy przezwyciężyć głód i inne kryzysy.
Oczywiście zadziałałoby to tylko wtedy, gdyby ludzie słuchali takiego przywódcy, a głód otworzyłby nasze uszy na taką osobę.
Wtedy, po okresie głodu, bylibyśmy inni. Mielibyśmy inne podejście do życia i jego wartości. Nie lekceważylibyśmy już ogromnego znaczenia naszego przetrwania i tego, co oznacza dla nas przetrwanie w dzisiejszych trudnych czasach.
Chociaż w przeszłości zdarzały się okresy wielkiego głodu, wojen i innych kryzysów, dziś jest zasadniczo inaczej, ponieważ obecna era przygotowuje nas do masowego uświadomienia sobie zła naszych egoistycznych relacji, które pobudzą w nas pragnienie zmiany samych siebie.
W mądrości Kabały takie przebudzenie nazywane jest „rozpoznaniem zła”.
Potrzeba ogromnej ilości cierpienia, abyśmy osiągnęli stan, w którym możemy poczuć naszą własną naturę jako zło, zdefiniować ją jako taką i wyciągnąć niezbędne wnioski: że musimy położyć kres wyścigowi szczurów, jednostek konkurujących ze sobą o dobrobyt materialny i przejść do nowych, pozytywnie powiązanych relacji, w których staramy się przynosić korzyści sobie nawzajem i naturze, czując się częścią współzależnej i wzajemnie połączonej całości, w której każdy z nas wpływa na siebie nawzajem.
Jeszcze do tego nie doszliśmy, ale ten czas się zbliża.