Nasz rozwój polega na wznoszeniu się po stopniach rozumu i uczucia, na drodze prowadzącej do świadomej równowagi z naturą. Musimy dojść do tego zgodnie z własną wolą, na własne życzenie, a nie przez desperację i przymus.
Powinniśmy rozumieć, czuć i prowadzić badania, aby w końcu odkryć najlepszy, najwyższy dla nas stan powszechnej równowagi z nieożywioną, roślinną, zwierzęcą i ludzką naturą, a także z wyższą Naturą w całości.
Osiągnięcie tego celu jest możliwe tylko dzięki wzajemnemu obdarzaniu, miłości i jedności. Natomiast poruszając się nieprawidłowo, wywołujemy na siebie oddziaływanie sił, których przeznaczeniem jest realizacja naszej naprawy. Jeśli odchylam się od tego kursu równowagi, natychmiast nadchodzi naprawiająca siła, której celem jest nawrócić mnie z tego niewłaściwego kierunku.
Na przykład, gdy odchylam się w prawo, to zostaję dotknięty chorobą. W konsekwencji wracam do właściwego kierunku. A gdy odchylam się w lewo, wtedy nadchodzi jakieś inne nieszczęście i znów mnie zatrzymuje. Poruszając się w ten sposób przez tysiące przeciwności losu, pełznę naprzód milimetr po milimetrze zamiast odliczania swojej drogi w kilometrach. Przyczyna tego leży w tym, że ciągle zbaczam z prostej drogi w niewłaściwych, egoistycznych kierunkach.
Cała nasza historia przedstawia taki „bieg żółwia”. Wydawałoby się, że człowiek jest koronąstworzenia. Jednak w czymś jest głupszy od tych drobnoustrojów, które służą za narzędzie do „nauczania go rozumu”.
Przecież mikrob także jest całym systemem z własnym wewnętrznym programem, z rozumem i odczuciami. Jest on żywy. Dostając się do nowego środowiska, za każdym razem sprawdza siebie. Rozpoznaje on związek z zewnętrznymi czynnikami i jest w stanie wytwarzać przeciwciała – do tego stopnia, że zaczyna żywić się antybiotykami, które były przeznaczone do jego zniszczenia. On bada wewnętrzne mechanizmy organizmu i znajduje coraz to nowsze sposoby na przeniknięcie w niego, pomimo przeszkód. On ulepsza, udoskonala, „koryguje” siebie. Rozwija się w nowych warunkach mimo wszystkich trudności, które stawiamy przed nim.
A więc z tego wynika, że drobnoustrój jest bardziej pomysłowy niż człowiek. Przecież on wykonuje nakazy natury, tworząc nam problemy i w ten sposób pobudzając nas do przejścia z jednego stopnia na następny.
Pytanie: Człowiek rozwija medycynę, tworzy leki, a przeciwko niemu jakby funkcjonowały niewidzialne laboratoria z mocniejszymi możliwościami intelektualnymi. Jak to jest możliwe? Czyżby drobnoustroje były mądrzejsze od nas?
Odpowiedź: Człowiek jest najgłupszym stworzeniem. Nie istnieje stworzenie bardziej upokorzone, bardziej przeciwne naturze, wyrządzające szkodę samemu sobie zamiast chronić się przed nieszczęściami, jak to robią inne stworzenia. To prawda, człowiek jest najbardziej rozwinięty, jednak rozwój swój obraca przeciwko sobie. A zatem, czy może być nazwany „koroną stworzenia”? Przecież jest najgorszy ze wszystkich! Byłoby lepiej, gdyby był po prostu nierozumny. Ale przecież on wykorzystuje swój intelekt na szkodę własną i innych, niszczy siebie i cały świat.
Tak, człowiek ma rozum i uczucia wyższego poziomu w porównaniu ze zwierzęcym stopniem, jednak jest to mu dane po to, aby prawidłowo je stosował w celu samodoskonalenia. Jednak na razie widzimy, jak zły początek przesiąka ludzi od najmłodszych lat. Czy tak naprawdę można nam przypisać coś dobrego, pozytywnego?
Dlatego też na różnych poziomach istnieje wiele systemów przeznaczonych do doprowadzenia człowieka do wolnego wyboru, aby on uświadomił sobie konieczność osiągnięcia równowagi. Tylko tego brakuje w całej naturze, włącznie z samym człowiekiem, choć mniema o sobie jako koronie, górującej nad naturą jako coś odosobnione. Na tym polega nasz błąd, przecież znajdujemy się wewnątrz wspólnego systemu natury, pod jego wpływem i powinniśmy dojść do równowagi z jego mechanizmami. Wówczas dopiero znikną wszystkie negatywne zjawiska.
Pytanie: A jednak kto „opracowuje” ataki mikroorganizmów na nasze zdrowie?
Odpowiedź: My sami generujemy je swoim niewłaściwym nastawieniem do życia. Tylko sam człowiek produkuje wszystkie drobnoustroje i innych swoich „wrogów”. Zamiast korzystania z potencjału swojego egoizmu w sposób pozytywny, zamienia go na krzywdę sobie i siła ta wraca do niego w różnego rodzaju formach szkodzących. Wszystkie swoje właściwości i zdolności stara się wykorzystać tylko dla własnej przyjemności i wydaje mu się, że osiąga sukcesy. Jednak w rzeczywistości tak nie jest.
Tylko gdy prawidłowo połączymy się ze sobą w równowadze, wówczas będziemy w stanie zneutralizować wszystkie szkodniki. Co dotyczy drobnoustrojów, po prostu przestaniemy je stwarzać. Przecież człowiek zawiera w sobie całe stworzenie i w istocie „tworzy” nieożywioną, roślinną i zwierzęcą naturę. Dlatego infekcje są odporne na leki, bo my sami jesteśmy odporni i wytrwali w swoim egoizmie i nie chcemy zająć się nim.
W swoich egoistycznych pomysłach, uparcie utrzymując stare relacje, nie jesteśmy gotowi na integralną edukację i na inne czynności, niezbędne do ustalenia właściwych relacji między nami. Nadal używamy naszą naturę do potrzeb miłości własnej w jej różnych formach, powodując tym powstanie nowych systemów. Przeznaczone są one do naszej naprawy, jednak nie oddziałują na nas w najprzyjemniejszy sposób, blokując nas, wywierając presję, przynosząc ból i śmierć… Robią wszystko, co możliwe, abyśmy tylko nie zboczyli z tej drogi, która prowadzi do wolnego wyboru.
Z rozmowy o nowym życiu, 10.10.2012