Opublikowano dnia 5 stycznia 2022
Być może jednym z najbardziej rzucających się w oczy zjawisk ostatnich lat jest spadek zaufania społeczeństwa do władz. Niezależnie od tego, czy chodzi o demonstracje przeciwko ograniczeniom Covid, protesty przeciwko reformom gospodarczym, czy zamieszki przeciwko polityce w dowolnej dziedzinie, od edukacji przez migrację po obronność, społeczeństwo traci zaufanie do wybranych przez siebie urzędników w demokratycznych krajach. Problem polega na tym, że najbardziej samolubni i wyzyskujący dochodzą do najwyższych stanowisk, a ludzie nie są na to ślepi. Dopóki nie naprawimy obelżywej natury naszych relacji, reżimy będą stawać się coraz bardziej skorumpowane, aż w końcu całkowicie się rozpadną, a wojna i przemoc przejmie kontrolę.
Ponieważ sami jesteśmy narcystyczni, wybieramy narcyzów i umieszczamy ich u steru naszych krajów. Zamiast wybierać ludzi, którzy będą zaspokajać nasze potrzeby, wybieramy najbardziej egoistycznych ludzi do kierowania naszymi najbardziej „otwartymi” społeczeństwami. Ostatnio, egocentryzm liderów sprawił, że są tak skorumpowanymi, że ludzie nie mogą już tego ignorować. W końcu ludzie budzą się i są źli.
Od XVII wieku współczesna demokracja zaczęła nabierać kształtów, gdy zaczęły powstawać parlamenty, a królowie i duchowieństwo zaczęli oddawać władzę wybranym organom. Demokracja osiągnęła swój najwyższy status po dwóch wojnach światowych, kiedy to demokratyczne państwa uratowały świat przed despotami z Niemiec, Włoch i Japonii.
Po I wojnie światowej powstała pierwsza w historii organizacja międzyrządowa, Liga Narodów, która później zmieniła nazwę na Narody Zjednoczone, a której główną misją było utrzymanie pokoju na świecie. Jednak ani demokracja, ani Organizacja Narodów Zjednoczonych nie spełniły obietnic, które złożyły. Demokracja nie zapewniła prawdziwej wolności słowa, choć przez pewien czas sprawiała wrażenie, że czuliśmy się tak, jakby to robiła, a ONZ poniosła całkowitą porażkę, jeśli chodzi o utrzymanie, a nawet wspieranie pokoju na świecie.
Co gorsza, z biegiem czasu ludzkość stawała się coraz bardziej egoistyczna, a trend ten w ostatnich latach przyspieszył i nadal trwa. Dzisiejsi ludzie są tak pochłonięci sobą, że jeśli przetestujesz ich według standardów, które były używane zaledwie kilka dekad temu, „zakwalifikują się” jako narcyzi. Ponieważ jesteśmy narcystyczni, przyjmujemy narcyzów i umieszczamy ich u steru naszych krajów. Zamiast wybierać ludzi, którzy będą zaspokajać nasze potrzeby, wybieramy najbardziej egoistycznych ludzi do kierowania naszymi najbardziej „otwartymi” społeczeństwami. Ostatnio, egocentryzm liderów sprawił, że są tak skorumpowanymi, że ludzie nie mogą już dłużej tego ignorować. W końcu ludzie budzą się i są źli.
Z jednej strony, nasilająca się niechęć obywateli do rządów jest dobrym znakiem wskazujący na to, że ludzie zdają sobie sprawę, że nasi przywódcy nie prowadzą nas nigdzie w dobrym kierunku. Z drugiej strony, jest to sytuacja niepewna, ponieważ zmienność napięć społecznych może prowadzić do intensywnych wybuchów przemocy, których charakter i skutki można zgadywać. Innym niebezpieczeństwem, które wynika z naszego rosnącego narcyzmu jest to, że dopóki rząd nie da nam dokładnie tego, czego chcemy, nie możemy zaakceptować jego praworządności. Demokracja opiera się na rządzeniu większością, przy jednoczesnym uwzględnieniu potrzeb mniejszości. Nie jest zbudowana po to, aby powstrzymać sytuację, w której mniejszości nieustannie dokonują przewrotu pod jej fundamentami. Rosnąca destabilizacja może prowadzić do jednego z dwóch rezultatów: anarchii lub wojny. Żadne z nich nie jest mile widziane.
Aby zapobiec temu, co wydaje się nieuchronnie katastrofalnym scenariuszem, musimy zająć się podstawową przyczyną rozpadu wolnych społeczeństw: ludzkim egoizmem. Możemy to zrobić tylko wtedy, gdy zaspokoimy nasz egoizm, pokazując że w naszym najlepszym interesie leży współpraca i troska o siebie nawzajem. Obecna rzeczywistość aż nazbyt dobrze pokazuje, że nie możemy poruszać się bez wpływu na wielu innych ludzi. Każde opóźnienie w produkcji lub w łańcuchu dostaw prawie każdego produktu natychmiast tworzy ogólnoświatowe opóźnienia, które hamują gospodarkę i zakłócają życie miliardów ludzi na całym świecie.
Ludzkość wytwarza obfitość wszystkiego. Każdy człowiek na świecie mógłby być zadowolony, gdybyśmy tylko troszczyli się o siebie nawzajem i chcieli, aby tak było.
Gdybyśmy zdali sobie z tego sprawę i działali zgodnie z tą świadomością, stworzylibyśmy zupełnie inny świat. Nie musielibyśmy się martwić o reżimy totalitarne, ponieważ odmawianie innym wolności byłoby równoznaczne z odmawianiem wolności nam samym. Współzależność tworzy podobieństwo. Kiedy ludzie są wobec siebie życzliwi, zaczynają troszczyć się o siebie nawzajem nie tylko na poziomie emocjonalnym, ale także fizycznym i materialnym. Ludzkość wytwarza obfitość wszystkiego. Każda osoba na świecie mogłaby być zadowolona, gdybyśmy tylko dbali o siebie nawzajem i chcieli, żeby tak było.
Gdybyśmy to sobie uświadomili i działali zgodnie z tą świadomością, stworzylibyśmy zupełnie inny świat. Nie musielibyśmy się martwić o reżimy totalitarne, ponieważ odmawianie innym wolności byłoby równoznaczne z odmawianiem wolności nam samym. Współzależność tworzy powinowactwo. Kiedy ludzie są wobec siebie życzliwi, zaczynają troszczyć się o siebie nawzajem nie tylko na poziomie emocjonalnym, ale także fizycznym i materialnym. Ludzkość wytwarza obfitość wszystkiego. Każda osoba na świecie mogłaby być zadowolona, gdybyśmy tylko dbali o siebie nawzajem i chcieli, żeby tak było.
Dlatego zamiast próbować tłumić ego innych ludzi lub (co gorsza) ukrywać złośliwość pod zasłoną fałszywych uśmiechów, z nożem za plecami, powinniśmy okiełznać nasze egoistyczne skłonności dla naszego wspólnego dobra. Jeśli uświadomimy sobie, że każdy z nas jest zależny od wszystkich, nasze ego podpowie nam, co zrobić, aby każdy z nas był zadowolony i szczęśliwy.
Źródło: https://bit.ly/3Hwhe0Z