Opublikowano dnia 29 czerwca 2020
Jeśli na przełomie epok nadchodzą wstrząsy, najważniejsze jest zrozumienie wysłannika tego procesu. Na stromych zakrętach historii denerwują się ci, którzy trzymają się przeszłości, a nie przyszłości. Na planecie Ziemia rozwój rasy ludzkiej zdeterminowany jest rozwojem relacji społecznych. Zmiana ich formatu za każdym razem prowadzi do zmiany formacji społecznej, ustroju, trybu życia, światopoglądu. Z grubsza mówiąc, żyjemy tak, w jaki sposób odnosimy się do siebie nawzajem.
Rozwój odbywał się do tej pory w naturalny sposób i chociaż cywilizacje nie wiedziały z góry, jaki będzie następny etap, to zmiany dojrzewały i realizowały się na życzenie samej ludzkiej natury. Były nieoczekiwane, ale jednocześnie były oczywistym procesem. Dziś znajdujemy się w odwrotnej sytuacji: przyszłość jest oczekiwana, ale nie oczywista. Określa się ją już logicznie, ale jest sprzeczna z naszą naturą. Przyszłość dojrzewa, ale jakoś dziwnie – domaga się od nas świadomego, dobrowolnego udziału w swoich narodzinach. Takiego fazowego przejścia jeszcze nigdy nie było.
Koniec torów
Dlaczego właśnie teraz zderzyliśmy się z takim wyzwaniem? Co się zmieniło?
Zmieniliśmy się my. Po raz pierwszy ludzkość poczuła się integralna, wewnętrznie sprzeczna i zadrżała w konwulsjach globalizacji. Po raz pierwszy globalna zgoda – w zasadzie nieosiągalna, stała się pilną potrzebą. Historia doprowadziła nas w ślepy zaułek i nie chce, jak to robiła wcześniej, rozwiązywać sytuacji. „Poradźcie sobie sami” – pokazuje.
Sytuacja jest niezwykle prosta: w czasach globalnych zagrożeń jedyną szansą dla nas i naszych dzieci na normalne życie – jest umiejętność perswazji i znalezienia równowagi. Nie ma innej możliwości. W końcu nikt nie zyska na problemach innych i nie przeczeka huraganu w bunkrze. Niemożliwe jest odcięcie się od globalnych problemów; są one zgubne dla wszystkich. Koronawirus – to tylko kwiatuszki.
To znaczy, że musimy nauczyć się żyć razem.
Ale problem polega na tym, że nie chcemy razem. Razem – to akurat to, z czego oblewamy ten egzamin. „Razem z nimi? Wszystko, tylko nie to!”
Więc jak ma być?
Przestańmy trzymać się przeszłości. Jesteśmy skuci jednym łańcuchem, ale niezwiązani jednym celem. I problem nie dotyczy wcale pierwszego, ale drugiego. To on musi zostać rozwiązany. To prawda, że człowieka nie można zmienić, związek między ludźmi jest wielkością zmienną. Wcześniej ona zmieniała się pod naciskiem natury, według jej wskazówek. Natura włączała w nas wewnętrzne impulsy, stawiała zewnętrzne ograniczenia, tworzyła sytuację.
To było jeszcze wczoraj, ale dzisiaj zmiany nabrały innego jakościowo charakteru. Mówiąc obrazowo, jeśli wcześniej nas popychali, dyktując decyzje, to teraz pozostawiają nam decyzję: „Zrealizujcie połączenie – albo przepadniecie”. I chociaż nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni, żadnych ustępstw nie będzie.
Ponieważ mamy do czynienia z Naturą. I teraz ona wymaga od nas, byśmy przyjęli zmiany nie z konieczności, ale z pragnienia, wymaga wcześniejszego zrozumienia zmian, godzenia się z nimi, pomocy w ich realizacji w życiu, co więcej, wprowadzenia tych zmian. Od teraz musimy jasno zrozumieć, skąd i dokąd zmierzamy, czego chcemy, jak się dogadujemy, wchodzimy we wzajemne kontakty, w jaki sposób tworzymy równowagę? To jest już zupełnie inna rozmowa. Nic dobrego nie spotka nas, dopóki sami nie podciągniemy się do przodu. A jeśli nadal będziemy kurczowo sięgać do przeszłości, dobrego nie będzie w ogóle.
Takie jest przeznaczenie samodzielnych stworzeń. Człowiek staje się decydującą częścią natury i sam określa swój rozwój. Skończyły się tory, przed nami jest świat ogromny i jednocześnie tak ciasny – i teraz sami przygotowujemy swój los. Obecnie bez względu na to, co stanie się z nami, to będzie nasz wybór, nasza decyzja, nasz sukces lub porażka. I im szybciej zaczniemy uczyć się na tej drodze, tym łatwiej będzie nam zbudować nowe relacje, nowy świat między nami.
Utrzymać się na zakręcie
Dawniej żyliśmy jak rodzina, plemię. Potem długo i trudno przechodziliśmy przez epoki niewolnictwa i feudalnego zniewolenia. Następnie uwolniliśmy się, poczuliśmy apetyt, z wielką pompą obeszliśmy całą kulę Ziemską i… zderzyliśmy się z samym sobą.
Cały świat jest teraz lustrem naszych relacji. Wszystkie wirusy, kryzysy, wybuchy wrogości są odzwierciedleniem naszej egoistycznej natury. I coraz szerzej ogarniają ludzkość, dlatego że wraz z całym naszym ucywilizowaniem jesteśmy nasyceni gęstą żółcią samolubstwa. Chodzimy po głowach, rywalizujemy, szukamy możliwości, aby nie tylko przewyższyć innych, ale wdeptać ich w błoto, przynajmniej moralnie. Wszystko napełniliśmy sobą.
Ale właśnie to pozwala nam pozbyć się ostatnich iluzji, przyznać poniesione fiasko starego podejścia i dążyć do przodu, do nowego. Samodzielność zaczyna się od samo-rozliczenia. Dzisiaj zaczynamy rozumieć, że od niepamiętnych czasów kierował nami ślepy egoizm, rzucający wszystkich i każdego to tu, to tam. Raz za razem spełnialiśmy jego wolę, a potem zajmowaliśmy się wynikami. Teraz jest inaczej: najpierw musimy zrozumieć, a potem działać. I zrozumcie, że to już jest inny poziom. Chociaż zagrożenia są wielkie – to zawsze tak się dzieje przy dorastaniu.
I dlatego musimy po prostu zrozumieć prawa zintegrowanego, wzajemnie powiązanego, zamkniętego systemu, w który przekształciła się ludzkość wraz z planetą Ziemią. One w korzeniu różnią się od wszystkiego, do czego przywykliśmy. Stare jest teraz nie tylko bezużyteczne, ale niesie szkodę, która rośnie z dnia na dzień. Przecież my we wszystkich sferach życia stale wznosimy się od indywidualnego do ogólnoludzkiego poziomu, od osobistej korzyści do wspólnych interesów.
„W rzeczywistości osiągnęliśmy już taki poziom, kiedy cały świat jest jednym społeczeństwem. Innymi słowy, każdy człowiek zapewniając swoje istnienie kosztem całej ludzkości, tym samym staje się zobowiązany do służenia i troski o cały świat”. (Baal HaSulam)
Tutaj założony jest korzeń tej transformacji, którą będziemy musieli zrealizować. Wzajemne połączenie, to wzajemna zależność i wzajemna odpowiedzialność za siebie nawzajem. We wspólnej łodzi należy myśleć nie o sobie, a o innych. Na przykład z całych sił starać się nie zarażać innych w okresie epidemii. Tylko w taki sposób każdy ma gwarancję, że sam się nie zarazi.
Oto, czego Natura wymaga od nas i co ona rozumie przez słowo samodzielność. Nadchodzi epoka wspólnoty, wzajemności, empatii, wzniesienia się ponad różnice do prawdziwej jedności. Nawet wirus popycha nas do tego. Ale my kontynuujemy wydawanie astronomicznych sum na powrót tam, gdzie powrót jest niemożliwy! Wszystkie nasze dotacje i rekompensaty nie uwzględniają przełamywania trendów, nie są przeznaczone na nieodzowne zadania wspólnego systemu. Na wirażu historii uparcie czepiamy się starego – i ryzykujemy pozostanie przy rozbitym korycie.
Plan działania
„Lepiej jest, gdy weźmiemy prawo rozwoju we własne ręce i pod naszą kontrolę, ponieważ wtedy uwolnimy się od wszystkich cierpień, które historyczny rozwój przygotowuje nam od teraz i dalej”. (Baal HaSulam)
Czeka nas recesja. Wielka recesja, która położy kres szalonej nadprodukcji towarów i usług. Najlepiej byłoby zejść z „lśniących wyżyn” konsumpcjonizmu ostrożnie, stopniowo, od czasu do czasu zwalniając i szczególnie dbając o przemysł spożywczy, który jest obarczony kłopotami dla wielu milionów ludzi. Ogólnie rzecz biorąc, pilne potrzeby, w tym edukacja powinny teraz stanowić priorytet. Wtedy recesja nie zmieni się w katastrofę. A potem stabilizując sytuację, zobaczymy w niej wyzwolenie, szczęśliwą możliwość uniknięcia krachu. Zabierając nam jedną rzecz, dostajemy drugą nieporównywalnie bardziej wartościową.
Aby przyjąć ten dar, wykorzystać przedstawioną nam możliwość, należy już teraz zajmować się sprawą – budowania nowych relacji, nowego społeczeństwa. Paradygmat, zmuszający do życia, aby zarabiać na innych – umiera. Nastał czas życia, aby rozwijać się, kochać, troszczyć się o siebie nawzajem. Rewolucja ta nie nastąpi na ulicach, nie na placach, ale w sercach, między nami.
Trzeba tylko uświadomić sobie, że takie jest żądanie Natury, której prawa mają na celu nasz rozwój. Natura jest mądra: zapewnia samodzielność, chociaż umie postawić na swoim. A nasza mądrość polega na tym, aby nie przeczyć jej, samemu działać zgodnie z jej wymogami na wyzwolonym przez nią „terytorium”. Wtedy wszystko się ułoży i będziemy żyć dobrym, owocnym życiem.
Ono czeka już na nas, to życie nie jest po prostu takie samo, jakie wydawało się wczoraj. Na zewnątrz płynie spokojnie, pokojowo, a wewnątrz jest pełne treści, akcji, znaczenia, wzlotów i upadków, wyzwań i radości. W nim kryje się znacznie więcej niż w błyszczących obietnicach przemijającej epoki. W nim każdy odnajdzie siebie. W nim wszyscy staniemy się jedną ludzkością na wspólnej Ziemi.