Opublikowano dnia 14 marca 2022
Z reguły człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy, że jego poglądy i decyzje narzucane są z zewnątrz. Cieszymy się obrazem wyimaginowanej wolności, dopóki nie zaczynie pękać w szwach. W ciągu ostatniego roku pojawił się nowy termin – inżynieria świadomości (Consciousness Engineering). Mówią o tym naukowcy, media i oczywiście sieci społecznościowe. To, co kiedyś nazywano „manipulacją opinią publiczną”, „praniem mózgu”, tendencyjną prezentacją“, w naszych czasach przybiera coraz bardziej wyrafinowane formy.
Słowa kluczowe w nagłówkach, konstrukcja fraz, sprytny fake, specjalnie dobrane zdjęcia i ilustracje, zlecone badania, anonimowe źródła – to wszystko i wiele więcej wpływa od dzieciństwa na życie każdego człowieka. To już nie tylko pranie mózgu, to pranie świadomości i podświadomości, miejscami autorytarne, miejscami ukryte pod maską pluralizmu. Widzimy, jak skrajności i ekstrawagancje wchodzą w modę i w ciągu zaledwie kilku lat, a nawet miesięcy stają się normą. Widzimy, jak akceptuje się to, co nie jest do przyjęcia, a fundamenty społeczne, wręcz przeciwnie, niszczy się. Czasami wynika to z naturalnych tendencji przyspieszonych przez czyjąś troskę, a czasami jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i ludzką naturą.
Jednak podwodna część góry lodowej – której nie widzimy lub której nie chcemy zobaczyć – jest nieporównywalnie większa. Jesteśmy przecież połączeni w jeden zamknięty system i wpływamy na siebie nie tylko słowami i czynami, nie tylko czynnikami zewnętrznymi, ale także myślami i intencjami. Przede wszystkim intencjami. „Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą, ale każdy jest częścią kontynentu, częścią całości. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, ponieważ jestem zespolony z ludzkością. Dlatego nigdy nie pytaj, komu bije dzwon – bije on tobie“. John Donne
Nikt nie jest samowystarczalny, odizolowany od świata, od reszty. Tam, „pod wodą”, wszyscy jesteśmy połączeni. Nawet w prostym, społecznym sensie jesteśmy całkowicie zależni od środowiska, dosłownie zaprogramowani przez nie. Dlaczego więc ignorować oczywiste? To zrozumiałe, kiedy małe dzieci podczas swoich zabaw nie oglądają się na nic, ale dlaczego my, dorośli, robimy to samo? Po co celowo oszukiwać się mirażem niezależności i narażać się na czyjś wpływ?
Szczerze mówiąc, większość z nas po prostu nie zastanawia sie nad tym. W rezultacie nie siła i przymus, ale słowa, obrazy, slogany i idee najlepiej kontrolują świadomość, kierują nami i światem.
Prawda na każdy gust
Nasze serca są zamknięte, nie możemy wepchnąć kabla z obu stron i przeniknąć do siebie, poczuć siebie tak naprawdę. Inna sprawa, to słowa, dźwięki, obrazy, wizerunki, przykłady – one budują połączenie. Lecz połączenie zepsute, wadliwe, zwodnicze. Wydaje się, że rozumiemy się, ale w rzeczywistości nie możemy się zrozumieć. A nawet i nie chcemy. Ponieważ wszystko jest przesiąknięte fałszem i zarozumialstwem.
Człowiek, przyłapany rano „na gorącym uczynku”, wieczorem udziela już nieskrępowany wywiad w studio, czując się swobodnie i zupełnie bez skrępowania. Jest bohaterem dnia, jest rozchwytywany, jest z siebie zadowolony. Nie czuje, że nie ma racji – raczej jest dumny z tego, co się stało. I ma fanów. Ogólnie rzecz biorąc, w każdym konflikcie, w każdym sporze, widzowie i czytelnicy patrzą najpierw na orientację polityczną stron, na ich przynależność do obozów ideologicznych i innych, a dopiero potem decydują, kto ma rację. Czyli, kto jest im milszy.
Nie ma już obiektywnych faktów. Zresztą i tak nie było. Jesteśmy pogrążeni w bagnie fragmentarycznych, urywkowych informacji, we fragmentarycznej percepcji, która nie do poznania zniekształca ogólny obraz. Kłamstwa płyną w żyłach cywilizacji przez niezliczone nici, które nierozerwalnie wiążą nas wszystkich. Co gorsza, człowiek nie potrzebuje prawdy, jeśli mu to nie odpowiada. Sam chętnie kupuje kłamstwa. Nie ma znaczenia, jakie – najważniejsze jest, aby czuć, że ma rację, czuć ziemię pod stopami.
Na każdym kłamstwie jest napisane: „prawda” – wybierz według własnego gustu. A człowiek wybiera to, co jest dobre dla jego egoizmu. Wybiera filtr, który będzie sortował przychodzące informacje i rysował wygodne schematy „rzeczywistości”. Nawet negatywne, ale maksymalnie wygodne. Nikt nie lubi prawdy, ponieważ jest gorzka i nie podlega dyskusji. Wymaga czegoś od ciebie, zamiast cię uspokajać i pocieszać. Ona irytuje zamiast uspokoić i potakiwać. Prowadzi dokądś, zamiast ukołysać. A komu to potrzebne?
Taki jest nasz świat: miliardy ludzi i każdy ma swoją prawdę. A raczej każdy ma swoje kłamstwa i nie ma ani zgody, ani wzajemnego zrozumienia. Nawet elementarne współczucie jest coraz mniejsze. W takiej sytuacji można zrobić z nami wszystko: trzymać kogoś na krótkiej smyczy, zagłodzić kogoś, wysłać kogoś na wojnę, opowiedzieć komuś o tym. Nie ma potrzeby rozwiązywania problemów na serio – wystarczy manipulować świadomością, wypuszczając kłamstwo jako prawdę. Sama nasza natura jest predysponowana do takich manipulacji.
Odróżnić prawdę od kłamstwa
Czy to możliwe? Czy jesteśmy w stanie wznieść się ponad siebie, nad swoje pragnienia i spojrzeć na świat bezstronnie?
Zgadza się, od razu – nie. Oczywiście, że nie. Ale na początek możemy uświadomić sobie nikczemność naszego stanu i zechcieć zmian. Wtedy zobaczymy prostą rzecz: ten sam związek może nam dobrze służyć. Na razie jest na łasce egoizmu, ale przecież możliwy jest inny sposób, można wznieść, wychować człowieka dzięki środowisku. Można go umieścić w takich warunkach, aby samo środowisko stymulowało go do rozwoju, ruchu naprzód, zrozumienia siebie i innych, zrozumienia świata, w którym żyje.
W tym celu kabaliści od tysięcy lat opracowują metodę integralnej interakcji, która pozwala przejść z pozycji otrzymywania, samozadowolenia do wartości wzajemnego obdarzania. Pozbywając się ograniczeń wąskiego egoistycznego świata, człowiek stopniowo integruje się z realnym światem, razem studiuje jego prawa wraz z innymi, rozumie, jak działa ogólny system, i jak wydobyć z niego maksimum dobra dla wszystkich.
W rzeczywistości podnosząc się do poziomu systemu, dajemy systemowi możliwość ponownego sformatowania, przeprogramowania, odnowienia się. Zastępujemy egoistyczne algorytmy przeciwnymi, ale tym razem, to my sami o tym decydujemy. To jest naprawdę mój wybór, to jest moje prawdziwe Ja, a nie ta nieszczęsna część świadomości, która jest kontrolowana przez wszystkich. Sam postanawiam rozwijać się – a system, środowisko mi w tym pomaga.
W końcu czym jest moja świadomość? Różnicą między dzisiejszym a wczorajszym postrzeganiem świata, pośrednim obrazem, który wymaga coraz więcej naprawy, dopóki nie stanie się równy z prawdą. Dlatego im dłużej zwlekamy, tym więcej problemów gromadzimy. I choć wydają się nam materialne, polityczne, ekonomiczne, ekologiczne, w rzeczywistości stoi za nimi jeden główny problem – egoizm, który nie chce się pozbyć kłamstwa.
Naprawdę nie możemy rozciągnąć otwartego kanału od serca do serca, jak między komputerami. Ale możemy podłączyć się do tego, co jest nad nami, do tego, co łączy nas w jedną całość. Powiedzmy do „serwera”, „mainframe”, „źródłowego kodu”. Tworząc w sobie po omacku ten źródłowy kod, budujemy prawdziwy związek człowieka z człowiekiem, a nie egoizmu z egoizmem. Wtedy słowa przestają nas oszukiwać, kontrolować nas – ponieważ rozumiemy ich istotę. Rozumiemy siebie nawzajem.
To jest właśnie prawda.