Opublikowano dnia 2 stycznia 2021
W Sylwestra zwyczajowo podsumowuje się wyniki minionego roku. Rok 2020 przejdzie do historii jako symbol epidemii koronawirusa, która ogarnęła cały świat. Ponadto obfitował w inne wydarzenia: wojny, niepokoje społeczne w różnych częściach świata, klęski żywiołowe, rozległe pożary lasów w Kalifornii i Australii, kryzys gospodarczy, straszny wzrost bezrobocia na całym świecie.
Biorąc to wszystko pod uwagę jako kabalista, mogę ocenić nadchodzący rok 2020, jako najbardziej postępowy w przewidywalnej historii. Przecież ludzkość zaczęła się otrząsać, pozbywać się bezużytecznych nawyków: od pogoni za pieniędzmi, rozrywką, restauracjami – od pragnienia, by być napełnionym przyjemnością i nie myśleć o niczym innym.
I tutaj natura uderzyła nas w twarz zmuszając do zatrzymania się. Nie mieliśmy wyboru, musieliśmy przerwać ten wyścig i wrócić do domu. Epidemia zmusiła nas do przejścia na emeryturę i refleksji nad własnym życiem, a przynajmniej porzucenia starych nawyków. I to dobrze, bo ludzkość musiała przejść od życia w pogoni za pieniędzmi i władzą do innego czasu, do nowych wartości.
W tym roku udało się to zrobić, choć nie z własnego wyboru, ale pod naciskiem z góry. I w tym sensie koronawirus naprawdę wyświadczył nam wielką przysługę i dziś jesteśmy w zupełnie innym stanie. Zamknęliśmy wiele niepotrzebnych biznesów. Przestaliśmy zatruwać i niszczyć przyrodę, wycinać drzewa, niszczyć zwierzęta, zmniejszając przynajmniej dramatycznie szkody. Ziemia zaczęła się trochę odradzać po zniszczeniach, jakim poddaliśmy ją w ostatnich dziesięcioleciach.
Naprawdę mam nadzieję, że te pozytywne zmiany będą kontynuowane. Epidemia tak po prostu nie minie, bo to nie jest katastrofa, ale ogromna pomoc Natury. Powiedziano: „Stwórca leczy nas swoimi ciosami”. A epidemia koronawirusa była lekarstwem na nasz przerośnięty egoizm. Dlatego mam wielką nadzieję, że wyciągniemy z niego prawidłowe i przydatne wnioski dla naszego dalszego rozwoju.
Z programu „Pokój”, 27.12.2020