Opublikowano dnia 16 lipca 2020
Rozejrzyj się, potrzebujemy planu ratunkowego i potrzebujemy go szybko. COVID-19 wygrywa na wszystkich frontach, gospodarka się załamuje, niepokój rośnie, a agresja wygrywa. Ale są rzeczy, które zrobić możemy, jeśli mamy odwagę, spryt i wytrwałość.
Jeśli ludzie pozostaną bezczynnie w domu dłużej niż kilka miesięcy, zaczną tracić zdolność do składania zobowiązań. Gdy znajdą się w tym stanie, ich szkolenie i uczynienie ich produktywnymi dla społeczeństwa będzie praktycznie niemożliwe, i pozostaną ciężarem dla społeczeństwa.
Po pierwsze, musimy uwolnić świat od złudzenia, że koronawirus jest fazą przejściową. Zostanie tutaj. Może nie pod postacią koronawirusa znanego nam dzisiaj, ale pozostanie jego wyciszający wpływ na kapitalistyczny świat znany nam od pokoleń. Tak więc, czy nam się to podoba, czy nie, kapitalizm, jaki znamy jest skończony, a im szybciej przejdziemy fazę wyjścia, tym lepiej.
Następnie, większość rynku pracy, który znamy dzisiaj, nie przetrwa transformacji. Wszystko, co w codziennym życiu ludzi nie jest niezbędne – zniknie, choć być może nie natychmiast, a ilość pozostałych zawodów zmniejszy się do ułamka tego, co jest teraz. Wraz z upadkiem starego rynku pracy pojawi się nowa dziedzina potrzebująca obsady. Publicysta „New York Timesa” Thomas Friedman nazwał ich „miejscami pracy, które tworzą więcej wartości dzięki sercom i między sercami.” Osoby na takich stanowiskach będą prowadziły zajęcia polegające wyłącznie na zbliżaniu ludzi, zwiększaniu wzajemnej odpowiedzialności w społecznościach, wzajemnej opieki i troski oraz poczuciu wspólnego tworzenia i bliskości nawet wśród nieznajomych. Aby zaangażować mieszkańców w ten proces, jednym z aspektów tej nowej pracy socjalnej będzie dostarczenie wiedzy na temat zmian, jakie przechodzi świat.
Informacje będą przekazywane za pośrednictwem kursów, które wyjaśnią naturę zmiany, przez którą przechodzimy, dlaczego nagle gospodarka się załamała, dlaczego musimy być odpowiedzialni za siebie, jak nigdy dotąd, jakie są korzyści z takiej zmiany nastawienia w sercu i w umyśle, i co by się stało, gdybyśmy postępowali tak, jak przed wybuchem COVID-19. Dwa rodzaje szkoleń – w celu zwiększenia solidarności i przekazywania wiedzy – będą prowadzone równolegle i zajmą ludzi, co najmniej tyle godzin, ile byliby zajęci, gdyby nadal pracowali tak jak poprzednio, być może minus czas dojazdu.
Po trzecie, okres przejściowy między erą kapitalistyczną a nową erą musi być jak najkrótszy. Natura ludzka uwielbia odpoczynek i przyzwyczaja się do niego niemal natychmiast. W rezultacie, jeśli ludzie pozostaną w domu bezczynnie dłużej niż kilka miesięcy, zaczną tracić zdolność do składania zobowiązań. Gdy znajdą się w tym stanie, szkolenie ich i uczynienie ich produktywnymi dla społeczeństwa będzie praktycznie niemożliwe, i pozostaną ciężarem społecznym. Po czwarte, wraz ze zmianami na rynku pracy, społeczeństwo zmieni swoje wartości z podziwu potężnego i narcystycznego na szacunek dla wzmacniania i altruizmu. Nie będzie to społeczeństwo wielbiące super-bohaterów, ale szanujące tych, którzy wnoszą zjednoczenie i solidarność.
Po piąte, przygotowanie do życia w nowym świecie następnego pokolenia będzie wymagało zmian w podejściu do nauki, edukacji, komunikacji między nauczycielami a uczniami oraz między samymi uczniami. Podobnie jak w społeczeństwie, tak w szkole, najbardziej doceniać będzie się uczniów, którzy przodują w pomaganiu rówieśnikom pracować razem. Pomysł nie jest nowatorski; istnieje już od ponad dekady. Być może najlepszym wyrazem praktyczności wspólnego uczenia się jest cytat, który prawnik patentowy Lawrence Ebert J.D. znalazł w eseju na temat oszukiwania w szkole średniej: „W żadnej branży współpraca nie jest uważana za oszustwo. Tylko w szkole jest to problem. Czego uczymy nasze dzieci?”
Mamy bardzo mało czasu na zmianę. COVID-19 naciska, a stare pewniki przestają istnieć. Grupy z marginesu narzucają główny nurt, a skrajności stały się normą. Jeśli natychmiast rozpocznie się plan ratunkowy, jest szansa, że stosunkowo spokojnie i bezpiecznie przeprowadzi nas przez wodę na drugi brzeg. Jeśli popłyniemy z obecnym prądem, utoniemy.
Źródło: https://bit.ly/3h5LYbZ