Opublikowano dnia 19 listopada 2021
Problem daleko wykracza poza medycynę działającą niczym linia montażowa – tu pieniądze stanowią jedyną motywację i czas stworzyć społeczeństwo oparte na opiece.
Walka stażystów i lekarzy rezydentów o skrócenie absurdalnie długich zmian trwa już od ponad dekady. Podczas, gdy w pracy od nikogo nie oczekuje się zachowania jasności umysłu przez więcej niż osiem godzin, pensjonariusze i stażyści, którym powierzono ratowanie naszego życia i życia naszych bliskich, mają być w jakiś sposób skoncentrowani i czujni przez 26 godzin z rzędu. I to nie tylko raz, ale przez całe szkolenie, które zwykle trwa cztery lata lub więcej. Takie warunki pracy zapewniane wszystkim studentom medycyny, aż do uzyskania dyplomu lekarza są hańbą dla państwa i świadczą o poziomie naszej obojętności wobec siebie.
Wyżej opisane warunki pracy nie są niczym nowym ani nie dotyczą wyłącznie Izraela. Będąc synem dwójki lekarzy pamiętam, gdy miałem 5 lat oboje rodzice było nieobecnych przez wiele godzin. Pamiętam, jak moja mama gotowała jedzenie na dwa dni, wkładała je do pieca na bardzo niską temperaturę, żeby było letnie i wychodziła z domu na 36-godzinną zmianę w szpitalu. W wieku 5 lat, będąc jedyną osobą w domu, sam podawałem sobie obiad.
Niewątpliwie potrzebna jest tu poważna reforma, nie tylko dla rezydentów medycznych i stażystów, ale dla całego systemu. Chociaż nie możemy hamować usług medycznych, po prostu niesprawiedliwe jest żądanie pracy od lekarzy na tak długich zmianach, dodatkowo oczekując, że po tylu godzinach dobrze wykonają swoją pracę. Przecież dla nas jest bardzo ważne, aby dobrze wykonywali swoją pracę. Kiedy mówię, że rozwiązanie musi być ogólnosystemowe, nie mam na myśli tylko systemu opieki zdrowotnej. Reforma musi objąć każdy aspekt naszego życia. Obecnie wszystko motywowane jest pieniędzmi. Jak mówi piosenka: „Pieniądze sprawiają, że świat się kręci”; dlatego nasz świat wygląda żałośnie.
Kraje wydają ogromne sumy pieniędzy na lekarstwa, ale spójrzcie dokąd to nas prowadzi. Na całym świecie, jedynym obszarem gdzie wydawane jest więcej pieniędzy podatników niż na medycynę, jest broń. Jednak pomimo gigantycznych budżetów, publiczna służba zdrowia tonie. Znowu dotyczy to nie tylko opieki zdrowotnej. To samo zjawisko jest widoczne w edukacji, opiece społecznej i wszędzie indziej. Problem leży w naszej podstawowej motywacji. Zamiast pieniędzy musimy stworzyć społeczeństwo oparte na opiece.
Jeśli nie zainicjujemy procesu edukacyjnego, który uczy ludzi, jak bardzo jesteśmy współzależni, staniemy się dla siebie tak nieprzyjemni, że społeczeństwo ludzkie rozpadnie się, za co wszyscy zapłacimy kolosalną cenę. Jeśli poczujemy, że jesteśmy od siebie zależni, rozwiniemy troskę o siebie nawzajem. Nawet bez naturalnego pokrewieństwa, tj. między rodzeństwem, świadomość, że nasze dobro zależy od dobrostanu pozostałych, sprawi, że będziemy pracować dla ich dobra. A jeśli pracujemy dla dobra innych, jest to już dobra rozgrzewka, a stamtąd niedaleko do prawdziwej troski.
Mój student, który pracuje dla dużej organizacji opieki zdrowotnej w Izraelu, powiedział mi, że może poświęcić do 10 minut na jednego pacjenta. W ciągu tych 10 minut, nawet przy nowych pacjentach, musi poznać osobę, zdiagnozować problem i przepisać leki lub skierować na dalsze leczenie. To nie jest opieka zdrowotna; to linia montażowa. Dzieje się tak, gdy motywacją nie jest dobro innych, ale pieniądze i to charakteryzuje całe nasze społeczeństwo.
Źródło: https://bit.ly/30GBxZq