Nasz świat znajduje się dziś w końcowej fazie swojego rozwoju wewnątrzmacicznego. Obecny kryzys – to bóle porodowe, ostatnie etapy rozwoju egoistycznego. Wyjściem z tego stanu jest sam poród.
Baal HaSulam wyjaśnia, że wyjście z Egiptu oznacza duchowe narodziny. Z tego punktu widzenia cała ludzkość kończy obecnie swój rozwój jako płód. Kryzys natomiast – to bóle porodowe poprzedzające jej duchowe narodziny.
Bóle te mogą być długotrwałe, jak to często bywa w naszym świecie, kiedy ból u kobiety nagle ustępuje, potem powraca, uspokaja się i ponownie narasta. Dlatego też nie powinniśmy się uspokajać, jeśli nagle sytuacja kryzysowa ustabilizuje się na jakiś czas i wszystko jakby będzie wracać do normy. Świat będzie się śmiał z kabalistów: „Po co straszyliście nas, że kryzys będzie trwać tak długo, dopóki nie zrezygnujemy z egoizmu – a jednak wszystko wraca do normy”. Jednakże nastąpi druga fala kryzysu i trzecia, jak skurcze w bólach porodowych, aż w końcu nastąpią narodziny – wyjście z egoizmu i wejście we właściwość obdarzania.
Chcemy w miarę możliwości skrócić czas tych bólów, aby poród odbył się szybko, błyskawicznie, jednym wysiłkiem – co jest możliwe. Możemy znacznie skrócić czas między skurczami, zmniejszyć ilość skurczów, a tym samym przyspieszyć proces narodzin.
Dziecko rodzi się, gdy skurcze przyspieszają w takim stopniu, że w końcu łączą się w jeden skurcz, zamiast następować od czasu do czasu, to znaczy już nie przychodzą one kropla po kropli, lecz zostają skupione w jeden wysiłek.
Miejmy nadzieję, że stanie się to szybko. Jest to nieprzyjemny proces i dobrze byłoby przejść go jednym szarpnięciem – prawdziwym kryzysem, a nie stale powtarzającym się.
Przy duchowych narodzinach skurcze już oznaczają narodziny, nie tak jak w naszym świecie materialnym, zepsutym przez egoizm, w którym kobieta już miesiąc przed porodem odczuwa skurcze. W naprawionym duchowym obiekcie skurcze szybko koncentrują się wokół płodu i go wypychają. Bóle porodowe mają na celu otworzyć „drzwi”, przez które noworodek wyjdzie w nowy świat.